Jeśli miałeś szczęście, prócz spożycia pożywnego posiłku, masz okazję załapać się również na zagubione w potrawach pirackie skarby, wrzucone omyłkowo do zupy przez Jednookiego Billa. Nabył ten przydomek nie bez przyczyny.
Kostki 6 - prócz złapania choroby morskiej, nie udaje Ci się z marynarskiej papki wyciągnąć nic innego. 1, 5 - memła, którą jesz to po prostu memła i nic więcej. 2, 3 - przegryzając papkę makaronu ze szpinakiem twój ząb natrafia na coś twardego, zdobywasz 5 galeonów. 4 - z zupy kartoflanej udaje Ci się wyłowić okaz rzadkiej rośliny, skrzeloziela.
Ostatnie próby schwytania czaszek wychodziły mu nadzwyczaj dobrze. Halvorsen nie spodziewał się, że odnajdzie aż dwie w takim tempie, dlatego teraz oczekiwał problemów. Zupełnie tak, jakby nie można było po prostu dać mu odnaleźć tych dwóch ostatnich i mieć święty spokój. W każdym razie snuł się po statku już tak długo, że w pewnym momencie wszedł po prostu do pomieszczenia jadalnego nauczycieli, dochodząc do wniosku, że już teraz to każde miejsce jest dobre do szukania czaszek. Na nadgarstku miał przewiązaną bandanę z Jolly Rogerem, jakby liczył na to, że tym akcentem skusi czaszkę do wskoczenia mu prosto w ręce.
Wyrzucone kostki i suma oczek: 6, 4, 5, 1 = 16 Link do postu w temacie z losowaniami: http://czarodzieje.forumpolish.com/t10446p945-kostki#304107
Widocznie część z tych czaszek wywodziła się z jednej rodziny. Jedna z nich schowała się w bakiście, wyglądając bardzo skrycie przez małą lukę. Nie widziała nic prócz tych wrednych, opasłych dużych ludzi, którzy opuszczali powoli jadalnię. Prychnęła głośno, ale zamilkła widząc zbliżającą się kolejną sylwetkę. Zagrzechotała zębami ostatni raz, podskoczyła, chcąc się odwrócić tyłem głowy do przybysza, ale wtedy jej puste oczodoły aż pociemniały ze złości. — Moje, moje! — krzyczała jak szalona, wyskakując z bakisty, wskakując na stół, a już chwilę potem atakując chłopaka. Wyskok miała na tyle dynamiczny, że Enzo aż zatoczył się do tyłu, wpadając w paskudną papkę, jaka została z obiadu. — Mój skaaarb! — warknęła na Peruwiańczyka i wgryzła mu się w nadgarstek. Ten rodzaj czachy był mocno kapryśny.
Modyfikator pozytywny: 10
Zdobyłeś 3 marmurową czaszkę i uważaj żebyś razem z nią nie zdobył infekcji!
Wyrzucone kostki i suma oczek: 2, 6 5, 5 - 18 Link do postu w temacie z losowaniami: http://czarodzieje.forumpolish.com/t10446p975-kostki#304222
Zanim udałaś się na kolację, postanowiłaś sprawdzić, jak wyglądało pomieszczenie, w którym stołowali się nauczyciele. Ciekawość od zawsze była twoim największym darem, jak i piętą Achillesową, która przynosiła tyle samo pożytku, co i szkód. Uchyliłaś drzwi powoli, wychylając głowę do środka, a kiedy zorientowałaś się, że nie ma tu żywej duszy, weszłaś do środka, rozglądając się uważnie. A nuż gdzieś między srebrnymi zastawami plątała się owiana złą sławą marmurowa czaszka? Wiedziałaś, że musisz je znaleźć. Takie obiekty zawsze wzbudzały twoje zainteresowanie - kto by pomyślał, prawda? Stół wydawał się jednak tonąć jedynie w srebrze, nie marmurze, ale brak świadków zachęcał cię do sumiennego przewertowania całego pomieszczenia. Zaczęłaś od zajrzenia pod ławy, gdzie spotkałaś się jedynie z grubą warstwa kurzu. Następnie próbowałaś zbadać sklepienie, ale odpuściłaś sobie widząc, iż konstrukcja nie tworzy żadnych półek, na których mogłyby zalegać podobne skarby. Ostatnią nadzieją wydawały się obicia z czerwonego aksamitu – może między łączeniami można było znaleźć coś więcej, niż resztki nauczycielskich obiadów?
Szukanie szukaniem, ale standardowe metody chyba nie mogły przynieść żadnych oczekiwanych efektów. Puste pomieszczenie w żadnym wypadku nie okazało się w tych okolicznościach pomocne. Nawet jeśli w takich najłatwiej było szukać rzeczy, które znalezione wcale nie chciały być. Zgasły wszystkie światła w pomieszczeniu jadalnym i już chwilę potem ceres pochylająca się nad krzesłami przedzwoniła w krawędź stołu. Słychać było głośny jazgot bardzo donośnej marmurowej czaszki. Jej złowieszczy śmiech rozniósł się echem po całym pomieszczeniu. Przez chwilę ten dźwięk dobijał się od ścian, a zaraz potem ucichł.
Jaki można było mieć lepszy plan na znalezienie kolejnej czaszki, poza zaśpiewaniem jakiejś szanty w pokoju przeznaczonym tylko dla nauczycieli? Żaden. Choć Kasia miała kilka innych pomysłów na wykorzystanie swojego śpiewnika, to uznała, że ten będzie z nich wszystkich najsensowniejszy. I może nie natrafi na tak okrutną czaszkę jak ostatnio. Bo hej, nosiła staniki, więc nie było jeszcze wcale aż tak źle! - To dwudziesty czwarty był lutego, Poranna zrzedła mgła, Wyszło z niej siedem uzbrojonych kryp, Francuski niosły znak... No i! Znów bijatyka, no znów bijatyka, I bijatyka cały dzień... - pośpiewywała sobie, z nosem w szantowniku, drepcząc w kółko po jadalni.
Wyrzucone kostki i suma oczek: 3 + 3 + 4 + 6 = 16 Link do postu w temacie z losowaniami: http://czarodzieje.forumpolish.com/t10446p1050-kostki#304452
Mogła sobie tak śpiewać i śpiewać, a o żadnej czaszce ani widu ani słychu. Mijały minuty, aż w końcu Katya mogła zacząć tracić nadzieję, że kogokolwiek tu spotka. Może to był sygnał, żeby dać sobie spokój i szukać gdzie indziej? Gdyby Kolosova tak odczytywała sygnały najpewniej nie usłyszałaby donośnego chrapania, którego jak dotąd ogłuszała swoim głosikiem. Kiedy jednak nastapiła przerwa na oddech, można było się wsłuchać w odgłosy otoczenia. Coś jakby warkot mugolskiego silnika. Po kilku minutach przeszukiwań, dało się znaleźć czaszkę. Leżała za jednym z krzeseł. Wystarczyło po nią tylko sięgnąć. Przynajmniej modły dziewczyny zostały wysłuchane. Mało kto trafiał na taką bezproblemową czaszkę.