Czarodzieje
Czy chcesz zareagować na tę wiadomość? Zarejestruj się na forum za pomocą kilku kliknięć lub zaloguj się, aby kontynuować.

Share
 

 Polana

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Go down 
Strona 3 z 25 Previous  1, 2, 3, 4 ... 14 ... 25  Next
AutorWiadomość


Vittoria Sorrento
Vittoria Sorrento

Student Gryffindor
Rok Nauki : I
Wiek : 22
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 166 cm
C. szczególne : Tatuaż dinozaura na szyi i koszulki z różnymi napisami
Galeony : 523
  Liczba postów : 1356
https://www.czarodzieje.org/t19001-vittoria-sorrento
https://www.czarodzieje.org/t19005-nicholas
https://www.czarodzieje.org/t19003-vittoria-sorrento
https://www.czarodzieje.org/t19007-vittoria-sorrento-dziennik
Polana - Page 3 QzgSDG8




Gracz




Polana - Page 3 Empty


PisaniePolana - Page 3 Empty Polana  Polana - Page 3 EmptyWto Maj 26 2020, 23:03;

First topic message reminder :


Polana


Dużo miejsca, spora odległość od lasu i wyjątkowo krótka trawa - to sprawia, że jest to świetnie miejsce nie tylko do spędzania czasu wolnego (na przykład na kocu), ale też do małych pojedynków na zaklęcia czy ćwiczenia latania na miotle.


Impreza księżycowa:
Powrót do góry Go down

AutorWiadomość


Violetta Strauss
Violetta Strauss

Absolwent Ravenclawu
Wiek : 22
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 168cm
C. szczególne : wyjątkowo niski i zachrypnięty głos | tatuaż z runą algiz na wnętrzu lewego nadgarstka | na palcu prawej dłoni zawsze obrączka Bruhavena, a nad nią krwawy znak | blizny: na palcach i wierzchu lewej dłoni oraz jedna biegnąca w poprzek jej wnętrza, na łydce po ugryzieniu inferiusa, w okolicach zregenerowanego lewego ucha
Galeony : 2397
  Liczba postów : 3699
https://www.czarodzieje.org/t17878-violetta-strauss#504731
https://www.czarodzieje.org/t17893-viola#505013
https://www.czarodzieje.org/t17884-violetta-strauss#504822
https://www.czarodzieje.org/t18567-violetta-strauss-dziennik#529
Polana - Page 3 QzgSDG8




Gracz




Polana - Page 3 Empty


PisaniePolana - Page 3 Empty Re: Polana  Polana - Page 3 EmptyPią Cze 19 2020, 01:42;

Zaparzacz to była taka praktyczna rzecz. Z pewnością Josh powinien mieć go w swoim posiadaniu i naprawdę nie miałaby nic przeciwko temu, by jednak kupić go nauczycielowi. Chociażby za to, że był jej ulu... khem khem... JEDNYM Z ulubionych nauczycieli, bo nie musiała z pewnością stwierdzać faktu, że byli i inni profesorowie których bardzo lubiła.
- Zgoda. Zostaniesz ojcem chrzestnym Rata - stwierdziła, gdy tylko Walsh zgodził się na tę propozycję.
Jak widać była naprawdę kiepska w wymyślaniu imion dla swoich zwierzątek. Być może dlatego jej szanowny pufek czy puszek (z ONMS aż tak się nie lubiła) nazywał się Mort. Uroczy śmie(r)ciojadek. I wyglądało na to, że miał teraz otrzymać towarzystwo skoro tak dobrze szło jej pozostawanie przy kaflu.
- Postaram się. Chociaż o kontuzje zawsze jest łatwo - przyznała, bo w końcu jeśli intensywnie trenowało się Quidditch to trzeba było przywyknąć do tego stanu rzeczy. Połamane kończyny, stłuczenia, zwichnięcia, otarcia... To wszystko szło w parze z lataniem. Zawsze można było w coś wlecieć albo spaść z miotły. Chociaż może unikając towarzystwa Nancy w czasie miotłowania nieco ograniczy wypadki... Bo przy Puchonce jakoś dziwnie częściej zdarzały jej się różne wpadki.
Nawet nie sądziła do jakich wniosków Josh mógł dojść po tym jak wspomniała, że poszła na celtycką noc razem z Williams. W końcu mogły to równie dobrze zrobić jako zwyczajne przyjaciółki, prawda? Takie bez żadnych dodatkowych benefitów. Jednak zapewne mężczyzna wiedział swoje lub po prostu wyczuwał pewne rzeczy o wiele lepiej niż ona sama. Knuta za jakąś dobrą podpowiedź odnośnie tego, co się działo, bo sama nie miała pojęcia. Nawiązywanie jakiś bardziej... empatycznych relacji wszelkiego rodzaju nie przychodziło jej zbyt łatwo i w zasadzie nie umiała w takie rzeczy jak związki i takie tam.
- A to nie jest tak, że kumulujemy to i podbijamy stawkę? - spytała ze śmiechem, oddalając się jeszcze bardziej od Walsha, gdy tylko ponownie chwyciła wybity przez niego kafel. - Dobra to kolejne pytanie: chciałbyś żeby ta wstążka nie była oszukana?
Zapewne nie powinna o to pytać, ale... co tam. Skoro już kilkukrotnie Josh pytał ją o Williams to ona mogła nieco podrążyć temat gajowego. W końcu nareszcie miała coś czego mogła się bardziej uczepić. Oby tylko Josh nie odnalazł w sobie sił do tego, by nareszcie odebrać piłkę i odpłacić jej się tym samym. Nie po to latała po polanie w nieco chaotyczny sposób, starając się tylko go zmylić. Raz to zwiększając wysokość, raz to pikując dosyć ostro w dół tylko po to, by zaraz się poderwać i niemalże szarpnąć miotłą gdzieś w bok, by zmienić kierunek jej lotu. W końcu mogła się nieco wykazać, prawda?
Powrót do góry Go down


Joshua Walsh
Joshua Walsh

Nauczyciel
Wiek : 37
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 193cm
C. szczególne : runa algiz za lewym uchem, obrączka z bladoróżowej muszli, bransoletki na lewym nadgarstku
Galeony : 4447
  Liczba postów : 2010
https://www.czarodzieje.org/t18077-joshua-walsh
https://www.czarodzieje.org/t18086-poczta-profesora-walsha#514412
https://www.czarodzieje.org/t18084-joshua-walsh#514388
https://www.czarodzieje.org/t18300-joshua-walsh-dziennik#520887
Polana - Page 3 QzgSDG8




Moderator




Polana - Page 3 Empty


PisaniePolana - Page 3 Empty Re: Polana  Polana - Page 3 EmptyPon Cze 22 2020, 19:23;

kostka5 8)

Zdecydowanie od następnego roku skończy z zakładami z dzieciakami. Jeszcze chwila i pójdzie plotka, że jest czyimś sponsorem, albo coś innego równie pozbawionego sensu. Choć posada profesora nie była jego wymarzonym stanowiskiem, nie miał ochoty zostać bez pracy. Co prawda poradziłby sobie z tym problemem, zakładał, że stanowisko trenera dostałby bez większego problemu, pewnie musiałby skończyć odpowiedni kurs, ale wciąż miał przed sobą jakąś inną przyszłość. Tylko że z biegiem czasu, choć nie chciał się do tego przyznawać, przyzwyczajał się coraz bardziej do dzieciaków. Właściwie nie powinien tak ich nazywać, biorąc pod uwagę, że większość była już pełnoletnia, ale nie potrafił inaczej. Z każdym kolejnym dniem spędzonym w Hogwarcie czuł, że miałby problem zmienić zatrudnienie. Zbyt szybko się przyzwyczajał…
Na szczęście podobne rozważania łatwo było ukrócić, chociażby próbami przejęcia kafla. Cieszył się, że dziewczynie tak dobrze wychodziło robienie zwodów i uników. Potrafiła prowadzić miotłę tak, jakby ta była jej częścią, a nie zwykłym sportowym kijem. Fakt, że szybko odbierała mu piłkę potwierdzał jedynie jak świetną jest ścigającą. Nie mógł nie czuć odrobiny dumy. Co z tego, że uczył ich zaledwie od września, a nie od początku. Jakiś wkład w ich rozwój miał.
- Dom kupiłem, nie stać mnie - zaśmiał się, próbując zagrać na jej emocjach. Nie miała jednak czego się obawiać, skoro powiedział, że w nagrodę będzie szczur, to zamierzał dotrzymać obietnicy. Przyspieszył więc, żeby znów dostać pytaniem w twarz, które nie tyle było trudne, czy krępujące, co zmuszające go do analizowania zdarzeń, na co nie miał zbyt wielkiej ochoty. Nie teraz, nie w trakcie treningu.
- Nie, tak było lepiej - odpowiedział nieomal od razu. Ostatecznie lepiej, że związała ich magiczna wstążka, która mogła mieć dodatkowe działanie, niczym mleko z cyca świętego jaka. Wolał się nie zastanawiać co byłoby, gdyby taki kawałek materiału oplótłby ich nadgarstki. Ostatecznie mieli możliwość porozmawiać na spokojnie. Przyspieszył, żeby wzlecieć ponad Violę wykonać zwis leniwca i w ten sposób wybić jej kafla, którego po chwili sam dzierżył w dłoniach.
- Jak bardzo wpłynęła na wasz stan wstążka, gdy już związałyście się z panną Williams? - odbił pytanie, stawiając wszystko na jedną kartę, że dziewczyny były ze sobą nie tylko na poszukiwaniach. W trakcie zadawania pytania odleciał jak najdalej, starając się wykonywać chaotyczne uniki, byle dłużej przytrzymać piłkę przy sobie.

______________________


Peace in your gardens and light from your eyes
No one can hold me the way you do
Powrót do góry Go down


Violetta Strauss
Violetta Strauss

Absolwent Ravenclawu
Wiek : 22
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 168cm
C. szczególne : wyjątkowo niski i zachrypnięty głos | tatuaż z runą algiz na wnętrzu lewego nadgarstka | na palcu prawej dłoni zawsze obrączka Bruhavena, a nad nią krwawy znak | blizny: na palcach i wierzchu lewej dłoni oraz jedna biegnąca w poprzek jej wnętrza, na łydce po ugryzieniu inferiusa, w okolicach zregenerowanego lewego ucha
Galeony : 2397
  Liczba postów : 3699
https://www.czarodzieje.org/t17878-violetta-strauss#504731
https://www.czarodzieje.org/t17893-viola#505013
https://www.czarodzieje.org/t17884-violetta-strauss#504822
https://www.czarodzieje.org/t18567-violetta-strauss-dziennik#529
Polana - Page 3 QzgSDG8




Gracz




Polana - Page 3 Empty


PisaniePolana - Page 3 Empty Re: Polana  Polana - Page 3 EmptyPią Cze 26 2020, 00:21;

Kostka: 6 +1 do kolejnego rzutu plus efekt dodatkowy: Viol is a lil bitch

Mama zawsze mówiła, że hazard to zło. Wystarczy spojrzeć na to jak wychodził na tym Walsh. Przegrywając zakłady z własnymi uczniami, bo wyglądało na to, że słynny Ratthew jednak zostanie pupilem panny Strauss.
Nie wiedziała czy odbieranie kafla przychodziło jej nieraz z taką łatwością głównie dlatego, że co jakiś czas się wzajemnie rozpraszali czy faktycznie wynikało to w jakiś stopniu z jej umiejętności, które znajdowały się na takim poziomie, by swobodnie rywalizować z byłym zawodowcem. Oczywiście liczyła bardziej na to drugie. W końcu niedługo sama miała się ubiegać o pozycję w drużynie, by móc pójść w ślady matki.
- Powinieneś mieć jakieś oszczędności, Josh! - zawołała jeszcze tylko, gdy ten zaczął się uskarżać na brak pieniędzy. Cóż z pewnością ostatnio powziął sporą inwestycję, ale na pewno było go stać na pewne drobiazgi. I nie chodziło już o to, że bardzo jej zależało na nagrodzie. Po prostu miała nadzieję, że Josh nie spłukał się całkowicie.
Dała mu się zaskoczyć przez ten zwis leniwca przez co Walsh bez większego problemu przechwycił kafla. I zaskoczył ją kolejnym pytaniem, przez które pozwoliła mu odlecieć nieco dalej niżby w rzeczywistości chciała. Nie bardzo wiedziała, co takiego mogłaby mu w zasadzie odpowiedzieć na temat. Niemniej ruszyła w pogoń za Joshem, starając się opracować jakąś odpowiedź.
- Niezbyt? Musiałam ją uwolnić, bo wstążka ją związała - odpowiedziała nieco wymijająco, bo tym, co teraz ją najbardziej interesowało był kafel.
Skupiła się na tym jak mężczyzna trzymał piłkę i w końcu złapała idealny moment na to, by podlatując od dołu przechwycić go niezwykle czysto i sprawnie. Oby tylko na meczach szło jej tak dobrze.
- Chodzisz z O'Connorem? - spytała dosyć bezpośrednio i natychmiast wykonała gwałtowny unik, mając nadzieję na to, że nauczyciel nie będzie jej ścigał za to pytanie. Dlatego też znacznie przyspieszyła, starając się wykonać jakiś bardziej skomplikowany manewr, który mógłby zmylić Walsha.
Powrót do góry Go down


Joshua Walsh
Joshua Walsh

Nauczyciel
Wiek : 37
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 193cm
C. szczególne : runa algiz za lewym uchem, obrączka z bladoróżowej muszli, bransoletki na lewym nadgarstku
Galeony : 4447
  Liczba postów : 2010
https://www.czarodzieje.org/t18077-joshua-walsh
https://www.czarodzieje.org/t18086-poczta-profesora-walsha#514412
https://www.czarodzieje.org/t18084-joshua-walsh#514388
https://www.czarodzieje.org/t18300-joshua-walsh-dziennik#520887
Polana - Page 3 QzgSDG8




Moderator




Polana - Page 3 Empty


PisaniePolana - Page 3 Empty Re: Polana  Polana - Page 3 EmptyPią Cze 26 2020, 00:58;

kostka 6

Nie, hazard to było zło i z całą pewnością kolejne treningi nie będą już miały tego smaczku. Następne będą pod znakiem "jeśli przegrasz, pomagasz w remoncie, a jak wygrasz to nie". Nie było sensu bawić się w kupowanie rzeczy, jeśli miał z tym później problem. Dodatkowo stale tracił wtedy pieniądze, a przecież powinien jednak mieć głowę na karku... No i, co ważniejsze, przywiązywał się do tych zjadaczy nerwów, co nie było na miejscu, skoro część z nich miała za chwilę kończyć szkołę i zapomnieć o nim. No cóż, to zdecydowanie nie był czas na takie myśli.
Ucieszył się, że ma kafla, że teraz on będzie mógł przepytywac dziewczynę, ale radość nie trwała wiecznie. Kiedy poczuł, że piłka wymyka mu się z rąk, próbował jeszcze ją złapać, jednak daremnie. Zaśmiał się pod nosem, zadowolony z poziomu, jaki reprezentowała Strauss. Nie dawał jej taryfy ulgowej, a dziewczyna potrafiła jego wykiwać. Była dobra, wręcz świetna i to go cieszyło. Jednak geny i ciężka praca robiły swoje. Nadeszła jednakże pora na jej pytanie dla niego, będące karą za nie utrzymanie kafla.
- W moim wieku już się nie "chodzi" z kimś... Ale nie - odpowiedział ze śmiechem, czując się odrobinę staro. Zaraz jednak przyspieszył, aby od tyłu, z całą siłą wybić dziewczynie kafla, przechwytując go i od razu wznosząc się w powietrze, byle wyżej i dalej. - Niech jest bezpośrednie. Chciałabyś być z Williams? Bo zakładam, że jeszcze nie jesteście. Jeśli jesteś w pełni hetero, to wybacz pytanie - spytał, od razu reflektując się, że właściwie dziewczyny mógłby być rzeczywiście tylko przyjaciółkami. Prędko skierował trzonek miotły w dół, kręcąc się jednocześnie wokół własnej osi, aby tylko utrudnić jej przejęcie kafla.

______________________


Peace in your gardens and light from your eyes
No one can hold me the way you do
Powrót do góry Go down


Violetta Strauss
Violetta Strauss

Absolwent Ravenclawu
Wiek : 22
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 168cm
C. szczególne : wyjątkowo niski i zachrypnięty głos | tatuaż z runą algiz na wnętrzu lewego nadgarstka | na palcu prawej dłoni zawsze obrączka Bruhavena, a nad nią krwawy znak | blizny: na palcach i wierzchu lewej dłoni oraz jedna biegnąca w poprzek jej wnętrza, na łydce po ugryzieniu inferiusa, w okolicach zregenerowanego lewego ucha
Galeony : 2397
  Liczba postów : 3699
https://www.czarodzieje.org/t17878-violetta-strauss#504731
https://www.czarodzieje.org/t17893-viola#505013
https://www.czarodzieje.org/t17884-violetta-strauss#504822
https://www.czarodzieje.org/t18567-violetta-strauss-dziennik#529
Polana - Page 3 QzgSDG8




Gracz




Polana - Page 3 Empty


PisaniePolana - Page 3 Empty Re: Polana  Polana - Page 3 EmptyPią Cze 26 2020, 01:39;

Kostka: 3 +1 to wychodzi 4

W sumie taka gra na przysługi też nie brzmiała tak źle jeśli oczywiście miało się coś do czego można byłoby zaciągnąć drugą osobę i nakłonić do pomocy czy czegoś podobnego. Zresztą na pewno z chęcią pomogłaby Joshowi w remoncie gdyby tylko ją o to poprosił. Tylko nie nadawałaby się do planowania i innych estetycznych bzdetów. Mogłaby mu poskładać meble, pomalować pokój czy inne tego typu rzeczy. Coś bardziej fizycznego, co wymagałoby odrobiny zaangażowania. Tak. To z pewnością by jej odpowiadało.
Same geny nie wystarczały i właściwie to jedynie długie godziny spędzone na miotle od wczesnego dzieciństwa w połączeniu z determinacją mogły dać odpowiedni efekt. Miała tylko nadzieję, że nie zatrzyma się na pewnym etapie i wciąż będzie zdolna do dalszego rozwijania swoich umiejętności, które obecnie nie zadowalały jej.
- Wiadomo o co chodzi... - przewróciła oczami, bo w zasadzie nie bardzo wiedziała jak inaczej mogłaby to pytanie sformułować niemniej jednak Josh odpowiedział jej, a następnie korzystając z jej chwilowego rozproszenia wyrwał jej kafla z rąk.
Niemal autoamtycznie zmarszczyła brwi, przyglądając mu się uważnie. I wysłuchując kolejnego pytania, które sprawiło, że na chwilę zdecydowanie zwolniła na swoim Nimbusie. To... było naprawdę trudne pytanie i nie wiedziała jak mogłaby odpowiedzieć na nie szczerze Walshowi. Miała po prostu jeden wielki mętlik w głowie.
- Nie? Znaczy... Nie wiem... - wydusiła w końcu z siebie, wzdychając ciężko z niemalże warknięciem, które zabrzmiało gdzieś cicho w głębi gardła. - To nie jest takie proste. Jeśli pytasz o normalny związek to nie umiem za bardzo w takie rzeczy. I po prostu spierdoliłabym po całości przy pierwszej okazji - przynajmniej w tej kwestii była szczera. - I nie. Nie jestem hetero.
Tak dla wyjaśnienia tej kwestii. Raczej nigdy specjalnie nie ukrywała tego faktu i nie była zbyt subtelna w pewnych kwestiach. Albo raczej była subtelna niczym granat ręczny.
W końcu jednak udało jej się wystarczająco skupić na lataniu, by móc skutecznie zapikować w dół zaraz za Joshem i załapać rytm, w którym zaczął się kręcić wokół własnej osi, a gdy już to zrobiła...
PAC.
Kafel skutecznie został wybity nauczycielowi, a Strauss zdobyła sposobność do tego by porwać go w swoje ramiona. Nie wyszło to dokładnie tak jak planowała, ale najważniejsze było to, że udało jej się odzyskać władzę, którą dawał kafel.
- A ty chciałbyś być z O'Connorem. Bo że nie jesteś to już wiem.
Monotematycznie? Może, ale po prostu nic innego jej nie przychodziło w tej chwili do głowy i trzymała się już raz obranego tematu, zaczynając również krążyć po polanie wykonując skręty i wzniesienia na miotle, które nieraz wydawały się niekontrolowane choć taki był jej zamysł. Wszystko, by utrudnić przechwycenie piłki Joshowi.
Powrót do góry Go down


Joshua Walsh
Joshua Walsh

Nauczyciel
Wiek : 37
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 193cm
C. szczególne : runa algiz za lewym uchem, obrączka z bladoróżowej muszli, bransoletki na lewym nadgarstku
Galeony : 4447
  Liczba postów : 2010
https://www.czarodzieje.org/t18077-joshua-walsh
https://www.czarodzieje.org/t18086-poczta-profesora-walsha#514412
https://www.czarodzieje.org/t18084-joshua-walsh#514388
https://www.czarodzieje.org/t18300-joshua-walsh-dziennik#520887
Polana - Page 3 QzgSDG8




Moderator




Polana - Page 3 Empty


PisaniePolana - Page 3 Empty Re: Polana  Polana - Page 3 EmptyPią Cze 26 2020, 08:26;

kostka 5

Uśmiechnął się lekko, gdy uzyskał w końcu jakąś odpowiedź. Chciał coś powiedzieć, ale dziewczyna kontynuowała swoją wypowiedź, wywołując cichy śmiech Josha. Sam mógłby powiedzieć coś podobnego. Czasem nie bylo dobrze zastanawiać się nad tym, czy się z kimś jest, czy nie, ale nie powiedział tego na głos. Zamiast tego zaśmiał się radośnie, gdy odebrała mu kafla. Nabrali tempa i płynności odbiorów piłki, bez faulowania się przy tym.
- Gdybym był twoim wujkiem, mógłbym się śmiać, że masz coś po mnie - rzucił, nawiązując do jej odpowiedzi, że nie jest hetero.
Jego radość nie trwała jednak wiecznie. Jeszcze trochę, a zacznie się zastanawiać czy on ma zły dzień, czy rzeczywiście widać różnicę w miotłach, a może faktycznie dziewczyna jest już na jego poziomie. Jak to się stało, że nawet manewr z beczką się nie udał, wolał nie pytać, ale w efekcie dziewczyna miała kafla. Cóż, gratulacje, oby tak dalej!
- Nie miałbym nic przeciwko - odpowiedział dość lekko. Nie było co się rozgadywać na ten temat, a choć mógł lawirowac i użyć niedopowiedzienia, tak nie widział konieczności. Ostatecznie, nawet Krukonka odpowiedziała szczerze i prosto, więc był jej to winien.
Skupił się na jej ruchach, na tym jak próbujemu uciekać, aby nie mógł przejąć kafla, po czym kolejny raz wpierw się z nią zrównał, żeby derzyc nagle kafel od przodu i gwałtownie zawrócić przejmując piłkę. Nie było idealnie, ale dostatecznie dobrze, aby teraz on był górą.
- Dlaczego interesujesz się czarną magią? - rzucił wprost, decydując się postawić wszystko na jedną kartę, ale pamiętając o jej ostatnich wyskokach… Cóż, miał swoje podejrzenia.

______________________


Peace in your gardens and light from your eyes
No one can hold me the way you do
Powrót do góry Go down


Violetta Strauss
Violetta Strauss

Absolwent Ravenclawu
Wiek : 22
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 168cm
C. szczególne : wyjątkowo niski i zachrypnięty głos | tatuaż z runą algiz na wnętrzu lewego nadgarstka | na palcu prawej dłoni zawsze obrączka Bruhavena, a nad nią krwawy znak | blizny: na palcach i wierzchu lewej dłoni oraz jedna biegnąca w poprzek jej wnętrza, na łydce po ugryzieniu inferiusa, w okolicach zregenerowanego lewego ucha
Galeony : 2397
  Liczba postów : 3699
https://www.czarodzieje.org/t17878-violetta-strauss#504731
https://www.czarodzieje.org/t17893-viola#505013
https://www.czarodzieje.org/t17884-violetta-strauss#504822
https://www.czarodzieje.org/t18567-violetta-strauss-dziennik#529
Polana - Page 3 QzgSDG8




Gracz




Polana - Page 3 Empty


PisaniePolana - Page 3 Empty Re: Polana  Polana - Page 3 EmptyPią Cze 26 2020, 12:40;

Kostka: 4

Taka była prawda. Nie potrafiła się skupić na jednej osobie i poświęcić jej wystarczającej uwagi, na którą by mogła zasługiwać. Zawsze miała jakieś inne priorytety lub po prostu nie była zdolna do zrobienia czegokolwiek, chcąc jedynie zapaść się w pościel w swoim dormitorium. Wiecznie przełączająca się pomiędzy dwoma trybami, w których była raczej średniej używalności.
- Jak chcesz to mogę mówić na ciebie wujku - zasugerowała nieco żartobliwie.
Rodzina Straussów była na tyle liczna, że jeden wujek w tę czy wewte nie robił większej różnicy. A tak przynajmniej miałaby jakiegoś fajnego i porządnego wujaszka. Choć nie wszyscy byli tacy źli.
Wysłuchała jeszcze odpowiedzi Josha odnośnie tego czy chciałby być z O'Connorem i przetworzyła po swojemu jego słowa na proste tak, bo jednak tutaj sprawa wydawała się jej być nieco prostsza. Walsh zdecydowanie powinien coś zrobić ze swoim dorosłym crushem nawet jeśli sam tego tak by nie nazwał.
Coraz większe zaangażowanie i nabranie tempa w tej swoistej grze sprawiło, że obecnie kafel wędrował raz po razie z rąk do rąk zdecydowanie często zmieniając właściciela. Przynajmniej dzięki temu nie będą się zbytnio nudzić chociaż przez podobne zawirowania powoli zaczynało jej już brakować pytań. Może lepiej, że to Walsh przejmował kafla?
- Po prostu... Wolałabym ją znać. Wiedzieć jaką moc posiadają niektórzy czarodzieje i do czego mogą ją wykorzystać. Nie mówię, że na pewno sama będę jej używać. Możesz mi wierzyć lub nie - przynajmniej tyle miała chwilowo do powiedzenia w tym temacie.
Niektórzy twierdzili, że jej zainteresowanie czarną magią zdecydowanie wykracza poza zwykłą ciekawość skoro próbowała ją studiować jeśli tylko miała ku temu okazję. Tym razem jednak zajmowała się studiowaniem ruchów Walsha, by móc go dopaść w odpowiednim momencie. I wkrótce znalazła ku temu sposobność, podlatując do niego nagle i uderzając w kafla, który wypadł mu spod ramienia. Szczęśliwie udało jej się go złapać nim Josh się do tego rzucił i mogła odlecieć kawałek dalej, by zacząć go zwodzić przedziwnymi akrobacjami miotlarskimi.
- Po co ci taki spory dom? Planujesz powiększenie rodziny? - spytała w końcu nie bardzo wiedząc czego innego mogłaby się uczepić skoro wyglądało na to, że temat O'Connora już wyczerpała.
Powrót do góry Go down


Joshua Walsh
Joshua Walsh

Nauczyciel
Wiek : 37
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 193cm
C. szczególne : runa algiz za lewym uchem, obrączka z bladoróżowej muszli, bransoletki na lewym nadgarstku
Galeony : 4447
  Liczba postów : 2010
https://www.czarodzieje.org/t18077-joshua-walsh
https://www.czarodzieje.org/t18086-poczta-profesora-walsha#514412
https://www.czarodzieje.org/t18084-joshua-walsh#514388
https://www.czarodzieje.org/t18300-joshua-walsh-dziennik#520887
Polana - Page 3 QzgSDG8




Moderator




Polana - Page 3 Empty


PisaniePolana - Page 3 Empty Re: Polana  Polana - Page 3 EmptyPią Cze 26 2020, 19:25;

kostka 5

- Po tym, jak kupię ci szczura, to będzie źle wyglądać - odparł ze śmiechem, gdy stwierdziła, że może nazywać go wujkiem. Składając wszystko do jednego - zakłady z uczniami, kupowanie im prezentów, zapraszanie niektórych do domu, a później bycie czyimś "wujkiem". Może od razu zapuści wąsa i będzie częstował cukierkami? Nie, już lepiej, żeby mówili do niego po imieniu, niż bawić się w odgrywanie rodziny. Aż wzdrygnął się na myśl o plotkach.
Może powinien coś zrobić ze swoim crushem, może nawet coś zaczynał z tym robić, jeśli przypomnieć sobie parę spotkań, ale akurat w tym przypadku nie chciał nic pospieszać. Wolał, żeby toczyło się swoim torem, mniej lub bardziej zadowalającym, ale krok po kroku do przodu. Jednak nie był to temat do omawiania w trakcie treningu.
Był zadowolony z tempa, jakie w końcu sobie narzucili. Kafel przelatywał z rąk do rąk, pytania się sypały, choć powoli brakowało czasu na wymyślanie nowych. Wyczerpał temat Nancy, nie chciał mocniej w to wnikać. Dowiedział się, co stoi za chęcią nauki czarnej magii i wierzył Strauss. Chciał wierzyć, więc wierzył. Niestety dziewczyna przejęła kafel, więc musiał zawrócić i pognać za Krukonką. Powoli wyłapywał jej sposób na uniki, na próbę zmylenia go, co jedynie ułatwiało mu zbliżenie się i odbicie piłki. Póki co, był jej winien odpowiedź.
- Przecież już mam dwójkę dzieci. Lelka wróżebnika i puszka pigmejskiego. Potrzebuję dla nich miejsca - odpowiedział ze śmiechem, nie potrafiąc odpowiedzieć na to pytanie. Po prostu spodobał mu się dom, miał potencjał, a ilość pokoi… Wierzył, że je zapełni z biegiem czasu i że nie będzie mieszkał w nim sam. Chwilę latał za Violą, podziwiając jej akrobatyczne wyczyny, żeby, samemu nie być dłużnym i zwisając z miotły w dość kuriozalny sposób wybić kafel, który szybko złapał dłonią i przyciągnął do siebie, odlatując w przeciwnym kierunku, niż dziewczyna. Odczuwał już zmęczenie związane z gonitwą za piłką, ale nie przestawał się uśmiechać.
- Co stawiasz na pierwszym miejscu? Quidditch, przyjaźń, naukę…? - spytał w końcu, tym razem nie wiedząc, czego ma się uczepić. Jednocześnie, skoro chciała się dostać do zawodowej drużyny, ciekaw był, co stawiała na pierwszym miejscu. On wybierał quidditch i teraz miał za swoje.

______________________


Peace in your gardens and light from your eyes
No one can hold me the way you do
Powrót do góry Go down


Violetta Strauss
Violetta Strauss

Absolwent Ravenclawu
Wiek : 22
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 168cm
C. szczególne : wyjątkowo niski i zachrypnięty głos | tatuaż z runą algiz na wnętrzu lewego nadgarstka | na palcu prawej dłoni zawsze obrączka Bruhavena, a nad nią krwawy znak | blizny: na palcach i wierzchu lewej dłoni oraz jedna biegnąca w poprzek jej wnętrza, na łydce po ugryzieniu inferiusa, w okolicach zregenerowanego lewego ucha
Galeony : 2397
  Liczba postów : 3699
https://www.czarodzieje.org/t17878-violetta-strauss#504731
https://www.czarodzieje.org/t17893-viola#505013
https://www.czarodzieje.org/t17884-violetta-strauss#504822
https://www.czarodzieje.org/t18567-violetta-strauss-dziennik#529
Polana - Page 3 QzgSDG8




Gracz




Polana - Page 3 Empty


PisaniePolana - Page 3 Empty Re: Polana  Polana - Page 3 EmptyPią Cze 26 2020, 21:56;

Kostka: 5

- Wujkowie chyba robią takie rzeczy, nie? - zagadnęła, nie bardzo wiedząc w czym właściwie mógłby być problem.
Chociaż nie... dobra... właśnie sobie przypomniała tych wszystkich karykaturalnych wujków biorących dziewczynki na kolano i rzucających zbereźnymi tekstami. Nope. Już wiedziała czemu niektórzy jakoś dziwnie reagowali na podobne określenia.
Kafel wędrował między nimi naprawdę sprawnie i najwyraźniej nie zamierzał na dłużej zostać przy jednym konkretnym właścicielu. Przynajmniej dzięki temu robiło się ciekawie. Temu nie mogła zaprzeczyć. Szkoda tylko, że im dłużej tak za sobą ganiali tym większe było ich zmęczenie. I to chyba było widać także w ich rurach na miotle.
- Samorealizacja i samodoskonalenie. Między innymi pod tym kryje się Quidditch - odpowiedziała już na dosyć proste pytanie Walsha. Chyba oboje powoli tracili pomysły na to o co jeszcze mogliby wypytywać.
Musiała wykonać nawrotkę, by dorwać Josha, który obrał zupełnie przeciwny kierunek do tego jej. Całe szczęście Nimbus dawał jej spore możliwości jeśli chodziło o rozwijanie prędkości i dlatego z łatwością mogła go dogonić jeśli tylko śledziła uważnie jego ruchu. Wszystko po to, by w końcu wybić mu kafel z rąk niezbyt wysublimowanym, ale jednak skutecznym ruchem i przechwycić go jeszcze w powietrzu.
- Najbardziej zawstydzający moment twojej kariery zawodowej? - zapytała bez większego zastanowienia, bo w sumie to przyszło jej do głowy jako pierwsze więc czemu by nie?
Powrót do góry Go down


Joshua Walsh
Joshua Walsh

Nauczyciel
Wiek : 37
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 193cm
C. szczególne : runa algiz za lewym uchem, obrączka z bladoróżowej muszli, bransoletki na lewym nadgarstku
Galeony : 4447
  Liczba postów : 2010
https://www.czarodzieje.org/t18077-joshua-walsh
https://www.czarodzieje.org/t18086-poczta-profesora-walsha#514412
https://www.czarodzieje.org/t18084-joshua-walsh#514388
https://www.czarodzieje.org/t18300-joshua-walsh-dziennik#520887
Polana - Page 3 QzgSDG8




Moderator




Polana - Page 3 Empty


PisaniePolana - Page 3 Empty Re: Polana  Polana - Page 3 EmptySob Cze 27 2020, 01:23;

kostka 5

Posłał jej tylko spojrzenie, które jasno mówiło, że nie, nie pasowałby na takiego wujka i że naprawdę źle mogłoby to brzmieć. Owszem, już była w Hogwarcie dziewczyna, która mogła tak do niego mówić, ale rzeczywiście byli w pewien sposób powiązani rodzinnie i dlatego nie miałby nic przeciwko. Cała reszta zakrawała na dzieci właśnie z serii "chodź na kolanka do wujka i opowiedz o swoich pragnieniach, a jak będziesz grzeczna, to dostaniesz prezent". Nie. Nie chciał być nazywany wujkiem. "Josh" zupełnie wystarczało.
- Rada płynąca prosto z serca - nie przedkładaj quidditchu przed bliskich ludzi - rzucił, gdy tylko odpowiedziała na jego pytanie. Nie uważał, aby samorealizacja, czy samodoskonalenie się były czymś złym, ale jego samego doprowadziło do momentu, gdzie nie potrafił się z kimś związać poważnie, miał jednego przyjaciela i umawiał się z własnymi studentami na piwo, bo brakowało mu znajomych. Smutne poniekąd, choć akurat on tak na to nie patrzył.
Myślał, że tym razem uda mu się utrzymać dłużej kafla przy sobie, gdy nagle poczuł, jak piłka wysuwa mu się spomiędzy ciała, a po chwili padło pytanie. Pięknie. Zdecydowanie musi sobie kupić lepszą miotłę, bo te szkolne nie dawały rady, a przynajmniej był problem przy przeciwniku z własnym Nimbusem. Uśmiechnął się jednak szeroko, zastanawiając się nad odpowiedzią.
- Kiedy parę lat po skończeniu szkoły zgłosiłem się do Katapult i byłem najstarszym młodzikiem... Już lepiej zacząć od zapisów do drużyny, a później próbować promować quidditch na wschodzie. Przynajmniej nie patrzą na ciebie jak na wariata i nie poddają dodatkowym testom - odpowiedział, starając się skupić na ruchach Violi. W końcu spróbował zanurkować, aby lecąc pod nią, starając się utrzymywać jej tempo, po chwili szarpnąć za trzonek i wylecieć przed nią, ryzykując zderzenie. W efekcie wybił jej kafel, od razu przechwytując go i lecąc dalej w góre.
- Najbardziej żenująca chwila w tym roku?

______________________


Peace in your gardens and light from your eyes
No one can hold me the way you do
Powrót do góry Go down


Violetta Strauss
Violetta Strauss

Absolwent Ravenclawu
Wiek : 22
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 168cm
C. szczególne : wyjątkowo niski i zachrypnięty głos | tatuaż z runą algiz na wnętrzu lewego nadgarstka | na palcu prawej dłoni zawsze obrączka Bruhavena, a nad nią krwawy znak | blizny: na palcach i wierzchu lewej dłoni oraz jedna biegnąca w poprzek jej wnętrza, na łydce po ugryzieniu inferiusa, w okolicach zregenerowanego lewego ucha
Galeony : 2397
  Liczba postów : 3699
https://www.czarodzieje.org/t17878-violetta-strauss#504731
https://www.czarodzieje.org/t17893-viola#505013
https://www.czarodzieje.org/t17884-violetta-strauss#504822
https://www.czarodzieje.org/t18567-violetta-strauss-dziennik#529
Polana - Page 3 QzgSDG8




Gracz




Polana - Page 3 Empty


PisaniePolana - Page 3 Empty Re: Polana  Polana - Page 3 EmptySob Cze 27 2020, 01:48;

Kostka: 3

- Zapamiętam - rzuciła tylko w komentarzu na złotą radę Josha.
Szczerze to nie sądziła, by były jakieś osoby, na których szczególnie jej zależało. A na pewno nie na tyle, by móc je przedłożyć nad własną przyszłość. Może kiedyś to się zmieni, albo i nie. Chwilowo jednak tkwiła w miejscu, które mogło dać jej naprawdę spore możliwości jeśli tylko skupi swoje siły na osiągnięciu celu. I to było najważniejsze. O resztę będzie martwiła się później.
Na odpowiedź Walsha jedynie przytaknęła choć szczerze spodziewała się jakiejś bardziej... pikantnej historyjki? Czegoś o tym, co mu się przydarzyło lub co takiego odwalił w swoim jakże cudownym życiu, ale z drugiej strony przynajmniej wiedziała, że z pewnością nie może odkładać momentu przejścia do zawodowstwa.
Jęknęła jedynie z boleścią, gdy tylko usłyszała pytanie, które zadał jej mężczyzna. Jednak bawili się w ten sposób. I nie miała wyjścia, a jedynie podporządkować się panującym zasadom i udzielić mu szczerej odpowiedzi.
- Kiedy pod wpływem mleka jaka na celtyckiej musiałam mówić wszystko zdrobnieniami i nie mogłam nawet porządnie przekląć - stwierdziła, bo z jakiegoś względu to wydało jej się naprawdę żenujące i upokarzające. Do tego stopnia, że wolała prawie w ogóle się nie odzywać, by nie palnąć czegoś co brzmiało niezwykle głupio i dziecinnie przez zdrobniałe formy.
I tym razem chyba myśl o tym nieszczęsnym momencie imprezy rozproszyła ją na tyle, że pomimo zrównania się z Joshem i uderzenia w kafel nie udało jej się go zgarnąć do siebie. Cholera jasna. Wyglądało na to, że nauczyciel mimo wszystko pozostawał przy piłce i miał nad nią władzę pytań.
Powrót do góry Go down


Joshua Walsh
Joshua Walsh

Nauczyciel
Wiek : 37
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 193cm
C. szczególne : runa algiz za lewym uchem, obrączka z bladoróżowej muszli, bransoletki na lewym nadgarstku
Galeony : 4447
  Liczba postów : 2010
https://www.czarodzieje.org/t18077-joshua-walsh
https://www.czarodzieje.org/t18086-poczta-profesora-walsha#514412
https://www.czarodzieje.org/t18084-joshua-walsh#514388
https://www.czarodzieje.org/t18300-joshua-walsh-dziennik#520887
Polana - Page 3 QzgSDG8




Moderator




Polana - Page 3 Empty


PisaniePolana - Page 3 Empty Re: Polana  Polana - Page 3 EmptyNie Cze 28 2020, 16:03;

Mieli z całą pewnością odmienne spojrzenie na to, co jest zawstydzające. Wiele chwil z jego życia, było dla niego zabawnych, zaskakujących, może nieprzeciętnych, ale nie zawstydzających. Choć inni patrzyliby na to z pewnością inaczej. Chociażby wejście do gabinetu Alexa, gdy miał rozmawiać o zdjęciu zakazu meczowego że Strauss. Bum skarbie, podziwiaj łydki… On nie widział w tym niczego złego, ale Voralberg zapewne miał inne zdanie na ten temat. Nic więc dziwnego, że jego odpowiedź była nie w pełni satysfakcjonująca.
Zaśmiał się cicho z jej odpowiedzi, wyobrażając sobie przekleństwa w formie zdrobnień. Musiało brzmieć komicznie. Nie miał jednak czasu na dopytywanie, bowiem dziewczyna przypuściła atak na kafla, a on nie zamierzał pozwolić jej go zabrać. Z uśmiechem zadowolonia złapał ponownie piłkę i zawrócił, aby odlecieć w drugą stronę. Chciał zmylić Strauss jak najbardziej.
- Ja mam wymówkę, dlaczego pytałem o Williams. Dlaczego ciebie interesował temat O'Connora? - spytał, przypominając sobie, że właściwie jego zainteresowanie gajowym nie miało wpływu na zajęcia, więc właściwie nie powinno nikogo interesować. Czyżby odbijało się na nim jego wścibstwo w ich sprawy?

______________________


Peace in your gardens and light from your eyes
No one can hold me the way you do
Powrót do góry Go down


Violetta Strauss
Violetta Strauss

Absolwent Ravenclawu
Wiek : 22
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 168cm
C. szczególne : wyjątkowo niski i zachrypnięty głos | tatuaż z runą algiz na wnętrzu lewego nadgarstka | na palcu prawej dłoni zawsze obrączka Bruhavena, a nad nią krwawy znak | blizny: na palcach i wierzchu lewej dłoni oraz jedna biegnąca w poprzek jej wnętrza, na łydce po ugryzieniu inferiusa, w okolicach zregenerowanego lewego ucha
Galeony : 2397
  Liczba postów : 3699
https://www.czarodzieje.org/t17878-violetta-strauss#504731
https://www.czarodzieje.org/t17893-viola#505013
https://www.czarodzieje.org/t17884-violetta-strauss#504822
https://www.czarodzieje.org/t18567-violetta-strauss-dziennik#529
Polana - Page 3 QzgSDG8




Gracz




Polana - Page 3 Empty


PisaniePolana - Page 3 Empty Re: Polana  Polana - Page 3 EmptyNie Cze 28 2020, 19:33;

Kość: 3 Polana - Page 3 3831175897

Co zadziwiające pewnie w wielu kwestiach podzielałaby zdanie Voralberga. Sama była takim mniejszym betonem nieco podobnym do niego więc z pewnością nie zrobiłaby podobnego do Josha wejścia, bo inaczej po prostu zniszczyłaby swój wizerunek i dałaby innym szanse do tego, by mogli się zaśmiać z nieprzystającego jej zachowania. Cudownie po prostu w skrócie.
Przeklinanie na celtyckiej było praktycznie niemożliwe jeśli nie miało to brzmieć kuriozalnie. I nawet zmiana języka na niemiecki wcale nie pomogła, bo najwyraźniej święty cyc zdawał sobie sprawę z tego, że nie każdy zna tylko i wyłącznie angielską mowę.
Zmęczenie chyba dawało jej się we znaki, bo ostatni przechwyt zdecydowanie nie wyszedł jej tak jak powinien i zamiast trafić w jej ręce... powrócił on zdecydowanie do mężczyzny, który po raz kolejny jej uciekł. Zrezygnowana zawróciła miotłę i ruszyła w jego kierunku, by móc po raz kolejny podlecieć do niego. Niestety Josh skutecznie jej to utrudniał.
- Dlatego, że wypytywałeś mnie o Nancy. Postanowiłam odwdzięczyć się tym samym - odpowiedziała, bo w zasadzie nie miała ku temu większych powodów.
Po raz kolejny znalazła się w pobliżu Walsha, by podlatując do niego z lewej strony wytrącić mu kafel z ręki, ale i tym razem wyszło jej to niezbyt sprawnie, bo nauczyciel szybko przechwycił wybitą mu piłkę.
Powrót do góry Go down


Joshua Walsh
Joshua Walsh

Nauczyciel
Wiek : 37
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 193cm
C. szczególne : runa algiz za lewym uchem, obrączka z bladoróżowej muszli, bransoletki na lewym nadgarstku
Galeony : 4447
  Liczba postów : 2010
https://www.czarodzieje.org/t18077-joshua-walsh
https://www.czarodzieje.org/t18086-poczta-profesora-walsha#514412
https://www.czarodzieje.org/t18084-joshua-walsh#514388
https://www.czarodzieje.org/t18300-joshua-walsh-dziennik#520887
Polana - Page 3 QzgSDG8




Moderator




Polana - Page 3 Empty


PisaniePolana - Page 3 Empty Re: Polana  Polana - Page 3 EmptyPon Cze 29 2020, 01:03;

Nie może być. Podzielałaby zdanie Voralberga?! Ciekawe co byłoby, gdyby powiedziała to na głos i gdyby akurat Alex to słyszał. Ostatecznie wszyscy wiedzieli, że Strauss była jego ulubioną Krukonką. Na całe szczęscie Josh nie mógł czytać w jej myślach, a tym samym nie mógł zaśmiać się z wizji zestawienia tej dwójki ze sobą względem reakcji. Podejrzewał, że raczej niewiele osób z zamku podzielało jego dziwne poczucie humoru, czy sposób zachowania w luźnych sytuacjach, bo za taką uważał wizytę u Alexa w gabinecie. Nie wiedział, że był już tam Elijah.
Teraz jednak z równym "bum skarbie" mógł odbierać jej raz za razem kafla, albo wręcz uciekać z nim, jak to robił od paru zwodów. Zupełnie, jakby w miarę zmęczenia, górę brało jego doświadczenie, bo nie był aż tak pewny siebie, aby twierdzić, że mniej się zmęczył, szczególnie że walka z tą cholerną szkolną miotłą była okropna. Koniec. To był ostatni raz, gdy korzystał ze szkolnej miotły... A przynajmniej zamierzał do wakacji kupić sobie własnego Nimbusa.
Kolejny raz dziewczynie nie udało się przechwycić kafla, który choć wybiła, ponownie wpadł w jego ręce. Tym razem nie zdołał nad sobą zapanować i zaczął śmiać się w głos. Walka była wyrównana, wystarczyło tylko jeszcze chwilę polatać z piłką w ręce i wygra zaparzacz. Ciekaw był, czy Strauss była tego świadoma.
- Ale wiesz, że akurat wasze sercowe zawirowania mają odbicie na waszej grze, zaś moje miłosne niepowodzenia nie skutkują gorszymi zajęciami - odparł jej ze śmiechem, kręcąc lekko głową. Ustawi na wizbooku status "w związku z quidditchem". - Dobra, moja kolej na pytanie... Jak określiłabyś Voralberga w kilku słowach? Chyba że wolisz, zamiast mówić o profesorze wyjaśnić nieco bardziej, dlaczego nie chcesz spróbować z Williams - rzucił, będąc przekonany, że jednak postanowi określić opiekuna Ravenclaw w kilku słowach. Wolał dać jej wybór, taki hojny! - A swoją drogą, twoja mama te cynamonki piekła czy kupiła raczej? To jest pytanie poza tematem - dodał nagle, nieznacznie się dekoncentrując co do lotu.

______________________


Peace in your gardens and light from your eyes
No one can hold me the way you do
Powrót do góry Go down


Violetta Strauss
Violetta Strauss

Absolwent Ravenclawu
Wiek : 22
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 168cm
C. szczególne : wyjątkowo niski i zachrypnięty głos | tatuaż z runą algiz na wnętrzu lewego nadgarstka | na palcu prawej dłoni zawsze obrączka Bruhavena, a nad nią krwawy znak | blizny: na palcach i wierzchu lewej dłoni oraz jedna biegnąca w poprzek jej wnętrza, na łydce po ugryzieniu inferiusa, w okolicach zregenerowanego lewego ucha
Galeony : 2397
  Liczba postów : 3699
https://www.czarodzieje.org/t17878-violetta-strauss#504731
https://www.czarodzieje.org/t17893-viola#505013
https://www.czarodzieje.org/t17884-violetta-strauss#504822
https://www.czarodzieje.org/t18567-violetta-strauss-dziennik#529
Polana - Page 3 QzgSDG8




Gracz




Polana - Page 3 Empty


PisaniePolana - Page 3 Empty Re: Polana  Polana - Page 3 EmptyPon Cze 29 2020, 02:04;

Kość finalna: dające mi Ratthewa 4

Spojrzała z niejakim zdziwieniem na Josha, gdy tylko ten wspomniał o tym, że jej relacja z Nancy w jakiś sposób ma się odbijać na ich umiejętnościach gry w Quidditcha. Nie zauważyła nic podobnego. Zresztą zaryzykowałaby nawet stwierdzeniem, że ostatnio szło jej o wiele lepiej choć może było to też związane z nieco większą intensywnością treningów, które przeprowadzała.
- Nie zauważyłam nic takiego w swoim przypadku. Gram tak samo z Williams na boisku jak i bez niej - odpowiedziała, odnosząc się jeszcze do tej kwestii. Nie pozwalała na to, by coś wpływało na jej skuteczność gry. Zawsze starała się dawać z siebie pełnię możliwości i nie dopuścić do tego, by jakieś problemy odbiły się na boisku. - Voralberg jest z pewnością dobrym nauczycielem. Kompetentny, dobrze zorganizowany. Na pewno bardzo angażuje się w życie szkolne i swoich uczniów. Mam wrażenie, że można się do niego zwrócić z większością problemów, a on zawsze znajdzie jakieś rozwiązanie. Lub coś takiego... - odpowiedziała w końcu, nie bardzo wiedząc co jeszcze mogłaby powiedzieć na temat Alexandra. Trudno było jej określić go w kilku słowach. Mogłaby powiedzieć, że było w nim coś znajomego w pewnym sensie. Pewna powściągliwość i zachowania, które mogły wskazywać na skomplikowaną lub niezbyt kolorową przeszłość, która uformowała teraz tego zaklęciarza. Nie chciała jednak za bardzo o tym myśleć. W końcu każdy miał swoje przeżycia i powody do tego, by zachowywać się tak jak to robił. Ona miała własne, a Voralberg swoje.
Z pewnością jednak o wiele lepiej mówiło się jej o tym jak mogłaby opisać opiekuna Ravenclawu niż o swoich skomplikowanych relacjach z pewną Puchonką. Tutaj w końcu mogła skupić się na kimś innym i niejako odciąć się od swojej osoby anwet jeśli przedstawiała niejako swoją własną opinię.
- Nie mam pojęcia. Stawiałabym jednak na to, że kupne. Lub wykonane przez skrzaty - odpowiedziała jeszcze w kwestii cynamonowych bułeczek po czym raz jeszcze raz postanowiła zaatakować Josha.
Dotychczas utrzymywali dosyć równe tempo lotu, a niedawna wzmianka o cynamonkach zdawała się rozproszyć Walsha na tyle, że dał Krukonce doskonałą okazję do tego, by podleciała jeszcze bliżej i wytrąciła mu kafla z rąk. I tym razem przechwyciła go nim zdołał zrobić to nauczyciel po czym odleciała kawałek dalej.
- Chyba skończymy na dzisiaj. To oznacza, że... Ratthew jest mój? - spytała z nieco zadziornym uśmiechem nim w końcu sprowadziła Nimbusa na ziemię i zeskoczyła z niego.
Mężczyzna podążył jej śladem i już wkrótce mogli udać się w kierunku zamku, by tam się rozejść. Chyba mieli za sobą niezwykle emocjonujący trening. Nie wiedziała czy to dobrze czy źle, ale z pewnością mogli przy okazji dowiedzieć się o sobie paru rzeczy.

z|t x2
Powrót do góry Go down


Julia Brooks
Julia Brooks

Absolwent Ravenclawu
Wiek : 21
Czystość Krwi : 25%
Wzrost : 170
C. szczególne : grzywka, tatuaże, pedantyzm, wisiorek z osą, pachnie lawendą
Dodatkowo : (ex)Kapitanka Krukonów
Galeony : 1562
  Liczba postów : 4796
https://www.czarodzieje.org/t19470-julia-brooks
https://www.czarodzieje.org/t19475-julia-brooks
https://www.czarodzieje.org/t19471-julia-brooks#576533
https://www.czarodzieje.org/t19697-julia-brooks-dziennik#589978
Polana - Page 3 QzgSDG8




Gracz




Polana - Page 3 Empty


PisaniePolana - Page 3 Empty Re: Polana  Polana - Page 3 EmptySro Wrz 23 2020, 13:37;

SAMONAUKA

Stało się. Marzenie, które od dawna rozpalało jej wyobraźnię, stało się z czasem celem, aż w końcu – rzeczywistością. Została zawodową pałkarką, i to jeszcze drużyny Harpii z Holyhead. Droga do zawodowstwa była długa i wyczerpująca, ale schody pod górkę dopiero się zaczynały. Teraz musiała udowodnić, że znalazła się tu nie przez przypadek. Była najmłodszą zawodniczką w drużynie, a co za tym idzie, najmniej doświadczoną. Do tego nie miała jeszcze wyrobionej pozycji w zespole i musiała udowadniać, że znalazła się tu ze względu na swoje umiejętności, a nie za błyszczące orzechowe oczy. Musiała trenować jeszcze więcej, choć i teraz quidditch wypełniał niemal każdą jej chwilę. Jedząc śniadanie, myślała o treningu, siedząc na nudnych zajęciach, rysowała tłuczki na ostatniej stronie notatnika. Gdy obserwowała treningi pierwszoroczniaków, w myślach ich poprawiała, a gdy polerowała miotłę, już myślami była przy tworzeniu własnej. Niewinne hobby, sposób na odstresowanie się, dreszcz adrenaliny przepływający wzdłuż kręgosłupa. Tym kiedyś był dla niej quidditch. Czym był dziś? Wydaje się, że obsesją, popychającą ją coraz bardziej i dalej naprzód, dopóki nie zostanie najlepszą pałkarką w całej Brytanii.

Aby to osiągnąć, nie miała wyboru. Musiała robić to, na co nie miała ochoty, jak choćby bieganie w deszczu, odsypianie zmęczenia na zajęciach czy wmuszanie w siebie jedzenia, żeby choć trochę przytyć. Do tego dochodziły treningi, ale nie te szkolne czy drużynowe, których nigdy nie opuszczała, ale te indywidualne, mające pomóc dotrzeć jej na quidditchowy szczyt.
Dziś nie miała najmniejszej ochoty na trening. Ba, przechodziła przez swego rodzaju kryzys, fizyczny i psychiczny, który sprawiał, że miała ochotę rzucić kijem w kąt, zasnąć i przespać cały dzień. Niestety, mistrzem się nie zostaje od leżenia w łóżku, tak więc z kwaśną miną zwlekła się rano z łóżka, ubrała sportowy strój na zmęczone ciało, założyła na głowę czapkę „Świętych” i wyszła z dormitorium na tyle cicho, by nikogo nie zbudzić.

Dziś, myśląc, co zrobić na treningu, nie musiała improwizować. Właściwie dzisiejszy trening był zupełnym przeciwieństwem improwizacji. Młoda Brooks dostała od klubu rozpiskę dokładnym treningiem indywidualnym, a także dietą, która miała pomóc jej przybrać nieco masy mięśniowej. Żegnajcie paszteciki, witajcie befsztyki!
Rozgrzewkę rozpoczęła od biegu interwałowego na cztery kilometry. Oznaczało to w praktyce, że jedno kółko biegła zachowawczo, aby w następnym przyspieszyć do niemal granic własnych możliwości. Kiedy skończyła, zdjęła kurtkę, pod którą zdążyła już cała zmoknąć od potu. Sztab trenerski kazał jej się skupić nie tylko na pałowaniu, ale również na unikaniu tłuczków, w myśl zasady: „nie odwracaj się za siebie, bo ci z przodu ktoś przy…”. Dziewczyna wypuściła ze skrzynki tłuczki, sklonowała je zaklęciem, a potem wsiadła na miotłę i zaczęła przed nimi uciekać. Kiedy złowrogie kule były już wystarczająco blisko, wykonywała zwis leniwca lub praktykowała agresywny Woollongong Shimmy, nagle zmieniając kierunek lotu. Ćwiczenie tych zagrań zabrało jej lwią część treningu. Nie musiało minąć wiele czasu, po poczuła, że pieką ją wszystkie mięśnie, a pot zalewa oczy. Nim wystartuje nowy sezon, będzie w życiowej formie, o ile wcześniej nie spadnie z rowerka miotły z wycieńczenia, bo takiej możliwości też nie wykluczała. Na szczęście magia miała tę wyjątkową zaletę, że w miarę szybko i skutecznie rozprawiała się z zakwasami i mikrourazami.

Gdy Brooks skończyła, rozpoczęła ostatnią część treningu, na którą składała się długa i intensywna seria ćwiczeń z wykorzystaniem ciężaru własnego ciała. Aż się wzdrygnęła na samą myśl o kolejnych pompkach, przysiadach czy podciąganiu na miotle – miała tego aż nadto w ostatnim czasie. Kiedy skończyła, była najszczęśliwszą osobą na świecie. Do chwili. Przecież teraz musiała się jakoś doczołgać do zamku, co nie było tak łatwym zadaniem, gdy twoje mięśnie były twarde jak mury Hogwartu, a jednocześnie pozbawione jakiejkolwiek energii.

/zt
Powrót do góry Go down


Zephaniah van Wieren
Zephaniah van Wieren

Dorosły czarodziej
Wiek : 23
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 193cm
C. szczególne : Tatuaż z łapą nundu na przedramieniu, Blizny i uszczerbki na zdrowiu: Dziennik
Dodatkowo : Wilkołak
Galeony : 591
  Liczba postów : 590
https://www.czarodzieje.org/t19733-zephaniah-van-wieren
https://www.czarodzieje.org/t20064-sowa-zefka
https://www.czarodzieje.org/t19732-zephaniah-van-wiener
https://www.czarodzieje.org/t20207-zephaniah-van-wieren-dziennik
Polana - Page 3 QzgSDG8




Gracz




Polana - Page 3 Empty


PisaniePolana - Page 3 Empty Re: Polana  Polana - Page 3 EmptyPon Paź 12 2020, 17:44;

Samotna samonauka przed fabułą

Rok szkolny trwa już co najmniej miesiąc, a Zefaniasz nie zna nawet zbyt doskonale zamku. Zanim jakkolwiek nauczy się gdzie wszystko jest, miną dodatkowe dwa miesiące. Przyzwyczaił się już do schodów mających kaprys i przenoszących uczniów gdzie one same chcą, ale w pewnym momencie skończy się tak, że będzie chciał po nich prędzej skakać niż swobodnie przechodzić. A odzienie studenckie nie pozwalało mu za bardzo na komfortowe warunki poruszania się.
Od starszych i młodszych roczników dowiadywał się, że mają wielkie boisko do Quidditcha, które wykorzystywane jest do rozgrywek meczowych, ale też treningów. Jednak to nie było dla niego, bycie zauważonym przez wszystkich. Zwłaszcza teraz, kiedy jeszcze nie ogarniał umiejscowienia wszystkich pięter i ich rozkładu, a samych sekretów Hogwartu pewnie mu nie starczy do poznania do końca jego studiów. Nie ciągnęło go zresztą do sekretów tylko faktycznej aktywności fizycznej. Dlatego wyprosił nauczyciela miotlarstwa o możliwość pożyczenia szkolnej miotły i pałki do zamiaru poćwiczenia. Sprawienia, że jego myśli przestaną istnieć i odpocznie od ostatnich miesięcy jeszcze bardziej. Żałował tylko, że wcześniej nie starał się o przyjście tutaj. Być może byłby na drugim roku i zdecydowanie więcej wiedział o swoich prawdziwych możliwościach w sporcie i nauce. I miejscach, które mógłby wykorzystać do wspinaczki. Zresztą… widział tutaj jezioro. Całkiem wielkie i być może zdatne do nurkowania. Raczej tak powinno być. Teraz jednak wolał skupić się wyłącznie na zwykłym treningu, rozgrzaniu się.
Wyskoczył z zamku raczej w pozytywnym nastroju i… skąpym stroju. Nie miał na sobie raczej pullovera czy koszuli. Zwykły bezrękawnik. Zwykłe szorty. Miotła dzierżona w lewicy, pałka w prawicy. Był praworęczny, a różdżka grzecznie leżała na pasku przy udzie. Gotowa w każdej chwili do bycia użytą. Z delikatnym uśmiechem na swoich wargach przemierzał przez błonia, aż zdał sobie sprawę, że pójście na boisko nie byłoby takim złym pomysłem. Błonia były puste. Ale zdawał sobie sprawę, że przyuważony mógłby tylko sobie narobić problemu. Dlatego kierował się dalej, chłonąć lekko zimne już powietrze do siebie. Acz nie było mu zimno czy też gorąco. Dla niego było umiarkowanie. Temperatura przystosowana do warunków treningowych.
Kiedy w końcu dotarł do miejsca, które po prostu wydawało mu się polaną, Zefek położył gdzieś blisko miotłę, aby wyszukać kasztany. Zamierzał posługiwać się nimi jako adekwatnymi pociskami do strzelania w samotne drzewko. A to zamierzał robić samemu, bez żadnej inicjatywy miotły. Zawsze zaczynał z lądu. Potem przenosił się na wiatr. Ale praktyka z ziemi zawsze się przydaje. Łatwiej manewrować w powietrzu i wyczuć nawykiem mięśniowym kiedy odbić tłuczek. Często tak robił, działało. Nawyków treningowych nie zmieni.
W pewnym momencie skończył już wykonywać pierwszą rzecz z treningu. Musiał wejść finalnie na miotłę i oddać się całkowitemu treningowi składającemu się z używania pałki w powietrzu. Worek z kasztanami przewlekł sobie przez szyję, aby wygodnie trzymał się na jego podbrzuszu. Czas było odmierzyć odpowiedni pułap i zacząć praktykować odbijanie w drzewo z wygodnych i niewygodnych pozycji. Pałka wydawała się bardzo poręczna, choć trochę już nazbyt używana. Ale dla Zefka była idealnie wyważona i skłaniała do ryzykowania. Aż w pewnym momencie przesadził i odbił kasztana aż tak mocno, że nie trafił w samo drzewo, a między jego gałęzie. Gdyby to była obręcz, teraz zdobyłby na pewno punkt dla swojego domu w meczu Quidditcha. “Dobrze Ci idzie”, zdała się odezwać samopochwała jego czynu. Nie zauważył nawet kiedy jego dłonie w pewnym momencie były już czerwone od krwi przepływającej po jego całym ciele. I nawet pogoda mu nie przeszkadzała, kiedy był aż zanadto rozpalony. Może powinien jeszcze wykonać parę ryzykownych manewrów. Jak te Wrońskiego czy inne. Czysta praktyka ze sobą. Najlepszy rodzaj treningu.
Robił to dłuższy czas, ale nie wydawało mu się, aby dzień kończył się. Jeszcze dla niego trwał. Chociaż widział po sobie, że potrzebuje odpoczynku, dlatego zleciał na szkolnej miotle wyjątkowo niska i zeskoczył z niej, chwytając w jedną rękę. Siadł pod drzewem i zaczął przecierać twarz. Był spocony, ale nadal gotowy do wielu rzeczy.
Ostatecznie jego głowę zalały myśli o tym co powinien zrobić w szkole. Albo może poszukać sobie kogoś z kim mógłby się trzymać. Jakoś nie rozumiał tej zasady na temat rywalizacji domów. W Drakensbergu każdy był… taki sam. Po prostu. Indywidualny, ale pod koniec roku i tak wszyscy byli zwycięzcami. Co miał robić...
Powrót do góry Go down


Julia Brooks
Julia Brooks

Absolwent Ravenclawu
Wiek : 21
Czystość Krwi : 25%
Wzrost : 170
C. szczególne : grzywka, tatuaże, pedantyzm, wisiorek z osą, pachnie lawendą
Dodatkowo : (ex)Kapitanka Krukonów
Galeony : 1562
  Liczba postów : 4796
https://www.czarodzieje.org/t19470-julia-brooks
https://www.czarodzieje.org/t19475-julia-brooks
https://www.czarodzieje.org/t19471-julia-brooks#576533
https://www.czarodzieje.org/t19697-julia-brooks-dziennik#589978
Polana - Page 3 QzgSDG8




Gracz




Polana - Page 3 Empty


PisaniePolana - Page 3 Empty Re: Polana  Polana - Page 3 EmptyPon Paź 12 2020, 18:39;

Nie było nowością to, że Brooks postanowiła wykorzystać wolną chwilę na machanie pałką. Robiła tak od dłuższego czasu i nie zamierzała tego zmieniać. Gorszy dzień? Deszcz? Zakwasy? Takie dni były do treningu najlepsze, bo wymagały przełamania wewnętrznej bariery w głowie, co znacznie ułatwiało przesuwanie kolejnych granic. Nie tylko na boisku, ale również w życiu. Codzienność usłana była kłodami, rzucanymi pod nogi przez los i prawdziwą sztuką było lądowanie na dupie, podnoszenie się i wytrwałe podążanie naprzód. Pogoda była tego dnia nie najgorsza. Chłodno, ale nie zimno. Wilgotno, ale nie mokro. Rześko, ale nie wietrznie.

Krukonka szła powoli w kierunku polany, na której trenowała ostatnio. Miejsce to doskonale nadawało się do latania na miotle. Wokół nie było prawie żadnych drzew ani ludzi. W jednej dłoni trzymała „Boydena”, swoją podrasowaną miotłę, przez ramię miała przewieszoną torbę ze sprzętem. Cieszyła się ciszą i samotnym spacerem. Do czasu. Do czasu, aż w bark uderzył ją… kasztan. Rozejrzała się zdziwiona. Najbliższe drzewo było dobre kilkadziesiąt metrów przed nią, a niebo było wolne od ptaków. Gdy wysiliła jednak wzrok, dostrzegła na tle szarego błękitu zarysowaną sylwetkę na miotle. Lotnik-kasztaniak obniżał stopniowo pułap, aż w końcu zniknął za drzewem. Kiedy do niego dotarła, lotnik-kasztaniak zamienił się w rosłego chłopaka o jasnych włosach i upoconej czerwonej twarzy. Wyglądał na studenta, ale nie znała go, a przy takiej ilości wspólnych lekcji, treningów i nie tylko, z pewnością zapadłby jej w pamięć.

– To chyba Twoje – powiedziała, rzucając mu kasztan pod nogi.

Ze sportowej torby wyjęła butelkę z wodą i mu ją podała bez słowa, po czym zaczęła się ubierać w cały osprzęt. Nie musiała ćwiczyć w ochraniaczach i kasku, ale tak było ciężej. Zresztą, w trakcie meczu i tak będzie je na sobie miała.

Stanęła przy pniu, po przeciwnej stronie i zaczęła się rozgrzewać. Dokładnie rozciągała łydki, biodra, wszystko. W stawach przyjemnie jej chrupało, choć pani ze skrzydła szpitalnego byłaby zapewne innego zdania. Gdy skończyła, usiadła na miotle i zamachnęła się kilkukrotnie różdżką, rzucając avis. W górę wzbiły dziesiątki małych ptaszków, które szybko zduplikowała płynnym geminio. Teraz na tle nieba zarysowało się całkiem niezłe stadko, które rozpierzchło się we wszystkie strony.

Julia usadowiła się wygodnie na miotle i uniosła kilka metrów nad ziemię, po czym zwróciła się do chłopaka:

– Jak masz ochotę, to możesz mi pomóc je złapać.


Powrót do góry Go down


Zephaniah van Wieren
Zephaniah van Wieren

Dorosły czarodziej
Wiek : 23
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 193cm
C. szczególne : Tatuaż z łapą nundu na przedramieniu, Blizny i uszczerbki na zdrowiu: Dziennik
Dodatkowo : Wilkołak
Galeony : 591
  Liczba postów : 590
https://www.czarodzieje.org/t19733-zephaniah-van-wieren
https://www.czarodzieje.org/t20064-sowa-zefka
https://www.czarodzieje.org/t19732-zephaniah-van-wiener
https://www.czarodzieje.org/t20207-zephaniah-van-wieren-dziennik
Polana - Page 3 QzgSDG8




Gracz




Polana - Page 3 Empty


PisaniePolana - Page 3 Empty Re: Polana  Polana - Page 3 EmptyPon Paź 12 2020, 19:48;

Coraz bardziej starał się kontrolować swój oddech. Flegma stała się zbyt gęsta od całej intensywności wykonywanego przez niego treningu. Wdech, wydech, wdech, wydech. Biorąc każdy haust powietrza czuł, że uciekały z niego kolejne cząsteczki myśli negatywnych. Że mógł w końcu oczyścić garniec swego mózgu i zacząć… myśleć. W spokoju i należytej ciszy. W uszach jeszcze dudniło mu, kiedy nagle zorientował się, że ktoś podrzucił mu pod nogi… kasztana. Jego głowa w tej samej sekundzie wystrzeliła do góry, zaczynając dostrzegać zarys dziewczyny przed nim. Niskiej, nie do końca aż tak jak wszystkie inne dziewczyny. Najwyżej jej czubek głowy mógł sięgać do połowy jego szyi, albo trochę bliżej pod jabłkiem Adama. I nie wiadomo czemu, ale zdawało mu się, że pachniało od niej lawendą. Chociaż raczej… to nie był zapach do ćwiczeń. Widocznie po prostu lubiła nim pachnieć. Zaraz jednak spojrzał na kasztana raz jeszcze… I go oświeciło.
- Ach, bardzo przepraszam. Być może mi jeden wypadł jak leciałem w powietrzu. Myślałem, że każdy trzyma się boiska i nie chciałem przeszkadzać. Jak trzeba to sobie pójdę. - W końcu była “starsza doświadczeniem” zapewne. Nie kojarzył jej, ale nie kojarzył też nikogo innego w tej szkole. Nie wyglądała też na ani trochę zakłopotaną całym tym harmidrem. Zanim on sam ogarnie jak działa ta szkoła to, tak jak zostało wcześniej wspomniane, minie jeszcze trochę czasu. Póki co mógł pytać jeszcze bardziej losowych uczniów, gdzie choćby znajdowała się sala od Magii Leczniczej, chociaż miałby ją pod nosem. Nie przeszkadzało mu to. Był nowy. Za rok pewnie nawet będzie się z tego śmiał.
Dziewczyna podała mu wodę, a potem… kompletnie zignorowała, zajmując się swoimi własnymi sprawami. Przebraniem (?) oraz dobraniem osprzętowania i zajęcie się swoją rozgrzewką. Zefek jedynie zassał się do butelki podarowanej wody i wypił parę jej łyków. Zostawił jeszcze jej trochę w ustach, starając się wypłukać gęstą flegmę, którą zaraz wypluł na ziemię. Zakorkował i położył obok siebie, bo raczej dziewczyna nie zamierzała teraz brać od niego butelki z wodą. Nie przerywa się nikomu podczas ćwiczeń, wybija to przeważnie z rytmu w czasie myślenia. A skoro tak było… jedynie oparł się o drzewo dalej plecami, wlepiając wzrok w ziemię i drapiącą łapę nundu na jego przedramieniu. Nadal musiał jeszcze odsapnąć. A może potem pójdzie sobie, nie zamierzał przecież jej przerywać.
Nie zerkał nawet na to, że bawiła się różdżką w czarowanie ptaszków. Zwykła, prosta transmutacja do której nie miał aż tak wielkiego drygu. Był z niej absolutnie przeciętny i… to mu wystarczyło. Oblizał jeszcze spierzchnięte wargi i miał zamiar już iść sobie, kiedy… podleciała do niego. Z zapytaniem?
Uniósł brew. W sumie mięśnie bolały go przeważnie na trzeci dzień, dając mu przeważnie drugiego dnia sygnał, że “hej, jeszcze możesz zaryzykować, ale nie warto”. Ale z drugiej strony… parę ruchów różdżką i miał relaks wart pięciogwiazdkowego hotelu. Choć magii nie używał zbyt często do takich rzeczy.
Nie czuł się nigdy szukającym czy też ścigającym, ale potrafił dostosować się do większości roli. - Pewnie, tylko… nie jestem ani trochę ścigającym czy szukającym, ani bramkarzem. Pałka była zawsze moim powołaniem. - I mogła się tego z łatwością domyślić patrząc na to jak rosłym chłopem był. Chłopak do pałki i na ścianie hulanki, tak czasem mówiono mu, gdy zamiast iść na odpoczynek, szedł na wspinaczkę po pionowych powierzchniach. Zdawało mu się, że w sumie mógłby się jeszcze z tego wycofać, ale zaraz uśmiechnął się do niej szczerze. Jeśli w sumie oprócz treningu miała być też i rozmowa, w końcu chciał kogoś bliżej poznać, to i na pewno było miejsce na jakieś wyzwanie. Wstał więc na równe nogi i chwycił miotłę, nadal trzymając uniesioną brew.
- Ale gramy na punkty, dobra? Kto złapie, ten może zadać pytanie drugiej osobie. Dowolne. A przegrany dodatkowo jeszcze kupuje zgrzewkę wody dla wygranego, stoi? - Jeśli już się zmagać to przy czymś przyjemnym.
Powrót do góry Go down


Julia Brooks
Julia Brooks

Absolwent Ravenclawu
Wiek : 21
Czystość Krwi : 25%
Wzrost : 170
C. szczególne : grzywka, tatuaże, pedantyzm, wisiorek z osą, pachnie lawendą
Dodatkowo : (ex)Kapitanka Krukonów
Galeony : 1562
  Liczba postów : 4796
https://www.czarodzieje.org/t19470-julia-brooks
https://www.czarodzieje.org/t19475-julia-brooks
https://www.czarodzieje.org/t19471-julia-brooks#576533
https://www.czarodzieje.org/t19697-julia-brooks-dziennik#589978
Polana - Page 3 QzgSDG8




Gracz




Polana - Page 3 Empty


PisaniePolana - Page 3 Empty Re: Polana  Polana - Page 3 EmptyPon Paź 12 2020, 23:56;

Julia poprawiła zadek na miotle i mocniej wbiła podeszwy butów w metalowe obręcze obok goblińskich witek. Ptaki były coraz dalej, podobnie, jak ona od chłopaka, a mimo to, doskonale go słyszała.

- W takim razie, panie pałkarz, uprzejmie proszę o minięcie się z powołaniem. Refleks i szybkość potrzebne są także do machania kijem!

Nie odpowiedziała mu na pytanie o zakład, bo po prostu była już wysoko na niebie, rozpędzając swojego "Boydena" do maksymalnej prędkości i podążając za ptakami. Te, jak to magiczne ptaki, latały bez celu, przecinając szarość nieba swym błękitem, a ciszę swym świergotem. Łapanie uciekinierów nie było łatwe, ale szło jej wyjątkowo sprawnie. W ten sam sposób trenowała niejednokotnie w Luizjanie, i to na starej miotle z kampusu. W porównaniu do tamtych treningów, ten wydawał się fraszką. Kolejne ptaszki znikały w jej dłoniach, jak to było w ich zwyczaju. Po kilkunastu straciła rachubę. Chłopak, który również podążał za uciekinierami, także radził sobie zaskakująco dobrze. Ciekawe, z jakiego był domu? I czy gra w szkolnej drużynie? Był miły i nieco cichy, co wskazywało na Hufflepuff.  Ale czy na pewno? Felek na pewno by wspomniał o nim Solbergowi, a Solberg jej. Nie wyglądał również na kogoś ze Slytherinu, ale pozory potrafiły mylić. Szybko oczyściła myśli z tych dywagacji i ponownie skupiła się na zadaniu. Niebieskie kanarki rozpływały się w powietrzu, znikając w wyniku kontaktu z ich dłońmi. Była z siebie wyraznie zadowolona. Całkiem przyjemna rozgrzewka, nie ma co. Kiedy wyczyścili już całe niebo z magicznych uciekinierów, wylądowała miękko pod drzewem i sięgnęła po butelkę, tę samą, którą mu wcześniej dała. Gdy chłopak wylądował obok, dopełniła ją zaklęciem i podała koledze, po czym się przedstawiła.

- Julia. Brooks. Ravenclaw. Ty to chyba musisz być nowy, bo cię wcześniej nie widziałam? - zagaiła z uśmiechem, poprawiając niesforną grzywkę, która jakimś cudem wyrwała się spod kasku.

Usiadła pod drzewem, dając niejako znak, że teraz nadeszła krótka chwila na odpoczynek i rozmowę. Miała inny plan na ten trening, ale skoro już nie jest sama, to nic nie stało na przeszkodzie, żeby spędzić go w miłej atmosferze. Poprawiła jeszcze ochraniacze, które nieco za mocno wpijały się w jej ciało, zdjęła kask i zwichrzyła nieco włosy, przyklejone do czaszki przez ciężką czapkę.
Powrót do góry Go down


Zephaniah van Wieren
Zephaniah van Wieren

Dorosły czarodziej
Wiek : 23
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 193cm
C. szczególne : Tatuaż z łapą nundu na przedramieniu, Blizny i uszczerbki na zdrowiu: Dziennik
Dodatkowo : Wilkołak
Galeony : 591
  Liczba postów : 590
https://www.czarodzieje.org/t19733-zephaniah-van-wieren
https://www.czarodzieje.org/t20064-sowa-zefka
https://www.czarodzieje.org/t19732-zephaniah-van-wiener
https://www.czarodzieje.org/t20207-zephaniah-van-wieren-dziennik
Polana - Page 3 QzgSDG8




Gracz




Polana - Page 3 Empty


PisaniePolana - Page 3 Empty Re: Polana  Polana - Page 3 EmptyWto Paź 13 2020, 01:18;

Parsknął na wzmiankę o refleksie i szybkości. Może i była ważna, ale ważne było też dobrze wymierzenie pałką w kierunku zawodnika przeciwnej drużyny. O czym dziewczyna nie wspomniała. Czy wiedzieć jak zatroszczyć się o swojego kolegę z drużyny jak tylko oberwie nim. Starać się unikać tych sytuacji, sprawić, że ktoś będzie polegał na tobie. Czysta, sportowa relacja. A może się mylił co do niej. Nie oceniał jeszcze jej całej. Oceniał tylko sam fakt tego jaki stosunek miała do quidditcha. Pominięcie się z powołaniem? Trochę go zabolało, ale nie na tyle, aby coś więcej powiedzieć. Quidditch traktował jak quadpot - czyli czystą rozrywkę dla adrenaliny i oczyszczenia umysłu. Ale o każdego się troszczył. Najgorsze było tylko to, że nie umiał uczyć innych o tym sporcie. Wszystko patrzył pod swoim kątem. A inni nie byli tacy jak on. Różnili się, nie potrzebowali aż tyle adrenaliny, aby się uspokoić. Woleli bardziej zwyczajne życie. Dlatego o takich troszczył się w Drakensbergu - coby opuścili szkołę w jednym kawałku i bez poważnych blizn. Aby ich kariera nie skończyła się w momencie kontuzji podczas meczu. Na boisku ich problemy stawały się jego. Poza boiskiem sam wydawał z siebie siódme poty w każdym możliwym aspekcie dla adrenaliny - by móc myśleć czysto. Więc tak, wzbił się za nią w powietrze, chociaż nie usłyszał jej opinii na temat zakładu. Więc… po prostu grali. Tak jak Merlin przykazał.
Wspomniane łapanie ptaszków było bułeczką z masełkiem, zwłaszcza, że już wcześniej trenował coś podobnego, tyle że nie kombinował z replikacją przedmiotów. Ot… miał od tego inne sposoby. Latał wokół nich, pozwalał sobie je łapać w dłonie, aby te zaraz pufnęły. Przy którymś z kolei parsknął jedynie pod nosem, myśląc jak proste było to zadanie. Chociaż go nie lekceważył i zamierzał czynić nawet ostre zwroty miotłą, aby zablokować ptaszkowi możliwość dalszego lotu. I zakrzyknąć prostym “Ha”, gdy tylko mu się to udało.
Jednego w tej szkole nie rozumiał, acz bardzo mocno tolerował. Chodziło o domy. Dlaczego były, dlaczego aż cztery i dlaczego wszyscy rywalizowali ze sobą o punkty. Rozumiał sens punktów i zdobywania potem chwały, zresztą znalazł już w szkole Izbę Pamięci i zerkał na szkolne trofea w Quidditcha. Ostatni rok wygrał Ravenclaw. Tylko o co to była wygrana? Puchar, który zostanie tutaj ileś lat. Ale nikt nie będzie pamiętał kim jest najlepszy zawodnik, znaczy się jego twarzy. Będzie tylko imieniem i nazwiskiem. Trochę słabo, ale rozumiał. W Drakensberg grali dla rekreacji i ambitnego celu. Najlepsi gracze dostali stypendium i szansę zostania zawodnikami afrykańskich drużyn. Było o co walczyć. Ale on raczej nie chciał zostawać zawodowcem. Nie teraz i nawet nie wiedział czy kiedyś. Wrócił jednak z myśli i skupił się, tak samo jak ona na łapaniu pociesznych ptaszków. W pewnym momencie jednak i one się skończyły. Cóż za przypadek, ironio. Po prostu skończyli, a on jedynie zobaczył ją w akcji. Była dobra, cholernie dobra. Ale to była tylko rozgrzewka. Z lekko zagryzioną wargą zleciał na dół, aż nie poczuł pod stopami stabilnego gruntu. Podszedł bliżej do swoich rzeczy i już zamierzał sięgać po coś swojego, ale to znowu dziewczyna była pierwsza do podania butelki. I znowu poczęstowania się. I przedstawienia. Na jego twarzy wymalował się wręcz pieniężny uśmiech, pokazujący dwa szeregi różnych zębów. Dentyści go nienawidzili. Nigdy z nich nie korzystał, bo dobrze się odżywiał.
Jeszcze chwilę poczekał ze swoim uśmiechem, a potem się zaśmiał. Zwyczajnie zaśmiał się, ale spokojnie.
Zeph. Zephaniah van Wieren, ale wolę Zeph. Dużo osób ma problemy z moim imieniem, bo nie jest z Anglii. A to, że jestem tu nowy - nic nowego. Przyleciałem do was z RPA na studia. Pierwszy rok dopiero, więc poznaję Hogwart. Parę sekretów już znam. Jak te psotliwe schody. — Opowiedział trochę więcej o sobie, ale nie za dużo. Nie dodał tylko tej jednej bardzo ważnej informacji, która zapewne nie da jej spokoju bycia i zacznie drążyć w nim jak świdrem. A mimo to - wolał tego póki co nie mówić. Zostać enigmą, która rozwiąże się jak trochę lepiej się poznają. Albo ktoś się wygada na jego temat. O ile w ogóle zamierzają go jakkolwiek kojarzyć. Przejechał ręką po swoich rozwierzchnionych włosach, które zaraz ułożyły się do tylne boki. Zefek jeszcze chwilę poczekał, wypił z butelki i podał jej. Jego ręka oparła się o drzewo, a on sam spoglądał na nią z góry. Olbrzym patrzył z góry i zaraz postanowił zadać jedno, istotne mu pytanie. — Dlaczego domy są tak dla was ważne? W Drakensberg tego nie było. Wszyscy byliśmy jedną… armią. W sensie cały nasz rok to był jeden wielki “dom”. A… jeszcze masz kosmyk przylepiony do skroni… Do tej. — Wskazał na swojej czaszce miejsce przy jego lewej skroni. Czekał na odpowiedź. Był nią bardzo zainteresowany i być może ktoś udzieli mu odpowiedzi.
Powrót do góry Go down


Julia Brooks
Julia Brooks

Absolwent Ravenclawu
Wiek : 21
Czystość Krwi : 25%
Wzrost : 170
C. szczególne : grzywka, tatuaże, pedantyzm, wisiorek z osą, pachnie lawendą
Dodatkowo : (ex)Kapitanka Krukonów
Galeony : 1562
  Liczba postów : 4796
https://www.czarodzieje.org/t19470-julia-brooks
https://www.czarodzieje.org/t19475-julia-brooks
https://www.czarodzieje.org/t19471-julia-brooks#576533
https://www.czarodzieje.org/t19697-julia-brooks-dziennik#589978
Polana - Page 3 QzgSDG8




Gracz




Polana - Page 3 Empty


PisaniePolana - Page 3 Empty Re: Polana  Polana - Page 3 EmptyWto Paź 13 2020, 14:01;

Julia wzięła od chłopaka swoją butelkę, zakręciła ją i wrzuciła do torby, po czym z milczącym zaciekawieniem wysłuchała, co ma jej do powiedzenia. Gaduła, nie ma co. A więc miała rację, że jest nowy.

- Też wolę Zeph. - Puściła mu oczko, drepcząc w miejscu i machając rękami, aby nie wystygnąć. - W takim razie witam w Hogwarcie, Zeph. Trochę tu chłodniej, niż w Afryce, ale nie licząc pogody, to nie jest tak źle. Lato potrafi być piękne.

Na wzmiankę o schodach, kąciki ust drgnęły jej w delikatnym uśmiechu. Chyba każdy miał z nimi problem. Nie pamiętała jak wiele razy się przez nie spóźniła na zajęcia, szczególnie w swoich pierwszych miesiącach pobytu.

Pytania o domy się nie spodziewała. Ceremonia przydziału i rywalizacja w pucharze domów czy pucharze quidditcha były dla niej czymś naturalnym. Nigdy się specjalnie nie zastanawiała nad tym, jak wyglądała sytuacja w innych magicznych szkołach. Zadarła głowę lekko do góry, układając w myślach odpowiedź.

- Stara tradycja sięgająca początków istnienia szkoły. Nazwa każdego z domów pochodzi od nazwiska jego założyciela. Każdy z czwórki założycieli wyznawał różne wartości i chciał się otaczać osobami, które te wartości wyznają. Gryffindor - odwaga, Slytherin - spryt i ambicja, Ravenclaw - kreatywność i wiedza, a Hufflepuff... hmm... Hufflepuff jest miejscem, gdzie trafiają ludzie niepasujący do żadnego z pozostałych domów. Cała ta rywalizacja dodaje lekcjom i rozgrywkom quidditcha dodatkowego smaczku. Większość osób bardziej przykłada się do nauki i treningów, żeby wygrać z resztą domów. Ot, po prostu brytyjska potrzeba zwyciężania, dzięki której podbiliśmy cały świat. I dzięki której w RPA mówi się po angielsku. A ciebie, do którego domu przydzielili? Jesteś za miły i za spokojny na „węża” i na pewno nie jesteś „kruczkiem". Zostaje Gryffindor lub Hufflepuff.

Kiedy skończyli rozmowę, przeszli do kolejnej części treningu. Skoro już miała pod ręką pałkarza, to aż żal byłoby go nie wykorzystać do treningu z machania kijem. Co prawda mogłaby to zrobić również sama, ale czy nie ciekawiej jest, kiedy można z kimś rywalizować (i wygrać)? Chwilę zastanowiła się nad ćwiczeniem, po czym postanowiła wykorzystać jedno z tych, które poznała nie tak dawno podczas wspólnego treningu z Valenti. Wycelowała różdżką w niebo i wyczarowała sześć pętli o różnych kolorach. Każde z pętli poruszała się z różną prędkością, co utrudniało trafienie. Następnie wyciągnęła ze swojej powiększonej magicznie torby skrzynkę, w której znajdowały się tłuczki.

- Dobra, panie pałkarz. Zadanie jest proste. Musisz trafić tłuczkiem w środek pętli. Najszybsza jest najwyżej punktowana, najwolniejsza, jak się pewnie domyślasz, najniżej. Wsiadaj na miotłę i zaczynaj - dodała, wypuszczając tłuczki.

OBJAŚNIENIE

ZASADY:

KODZIK

Kod:
<zg>KOŚCI</zg> podlinkuj kostki
<zg>USTRZELONE PĘTLE</zg> kolorki :)
<zg>ZDOBYTE PUNKTY</zg> łączna suma punktow z ustrzelonych obręczy
<zg>LICZBA PRZERZUTÓW</zg> 1 przerzut za każde suche 10 pkt w kuferku
Powrót do góry Go down


Zephaniah van Wieren
Zephaniah van Wieren

Dorosły czarodziej
Wiek : 23
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 193cm
C. szczególne : Tatuaż z łapą nundu na przedramieniu, Blizny i uszczerbki na zdrowiu: Dziennik
Dodatkowo : Wilkołak
Galeony : 591
  Liczba postów : 590
https://www.czarodzieje.org/t19733-zephaniah-van-wieren
https://www.czarodzieje.org/t20064-sowa-zefka
https://www.czarodzieje.org/t19732-zephaniah-van-wiener
https://www.czarodzieje.org/t20207-zephaniah-van-wieren-dziennik
Polana - Page 3 QzgSDG8




Gracz




Polana - Page 3 Empty


PisaniePolana - Page 3 Empty Re: Polana  Polana - Page 3 EmptyWto Paź 13 2020, 17:56;

Dopóki nadal jestem w ruchu to nie martwię się za bardzo o pogodę. W Drakensbergu przynajmniej mogłem wskoczyć potem do wody i się orzeźwić. Tutaj… nie wiem czy nie zostanę wciągnięty przez trytony. — Co było swoją drogą bardzo zabawnym stwierdzeniem, gdyż z jednym z trytonów płci żeńskiej udało się nawiązać jakąś więź. Wtedy też większość czasu spędzał w wodach, nurkując i poszukując wraz z nią skarbów. To było dość nietypowe, bo była dość inna, a jednak udało się jej jakoś zauroczyć młodocianego narwańca. Miło wspominał jeszcze chwilę te czasy, które spędzał wraz z nią wspólnie. Praktycznie co wakacje. Jednak w przedostatni rok Drakensbergu rozstali się. Dla bezpieczeństwa ich samych. Chociaż pozostali przyjaciółmi. A to była bardzo dziwna przyjaźń. Niecodzienna, czasem zdawało mu się nieakceptowalna. Opróżnił jednak głowę z tych myśli i skupił się na tym jak opowiadała o Hogwarcie i całym procesie zachodzącym w nim.
Kiedy w końcu skończyła, uśmiech na twarzy Zefka poszerzył się, gdy tylko zapytała go o “albo albo” związane z domem. — A czy to ważne z jakiego domu jestem? Co jeśli powiem, że faktycznie jestem ze Slytherinu? Sprawi to nagle, że mnie znielubisz? — Wydawało się, jakby jego twarz trochę przestała się uśmiechać, mówił z wyrzutem, ale po chwili jednak roześmiał się do rozpuku. — Historia tego wszystkiego daje mi poczucie, że częściej chcecie wygrywać niż osiągnąć coś w życiu. Nikt nie będzie pamiętał za parędziesiąt lat, że byłaś w Ravenclaw oprócz rodziny. W Drakensbergu wszyscy pracowaliśmy na własne konto i pomagaliśmy sobie nawzajem nie dlatego, że są punkty czy puchary. Tylko sądzę, że mieliśmy inny system. Nie mówię lepszy, tylko stawiający na co innego. I pewnie nadal muszę się wiele nauczyć o waszej szkole, więc może zacznę od tego… — Zerknął w jej oczy ciepłym spojrzeniem zieleni i przestał się uśmiechać. Jedynie delikatne kąciki jego ust drgnęły ku górze. — ...że dowiesz się o moim domu dopiero jak mnie poznasz. Ewentualnie wyciągniesz mnie pewnego dnia do tego miasteczka przy szkole i opowiem Ci więcej. Teraz pomyślmy bardziej o treningu i wymazaniu z naszych wspomnień wszelkich nieprzyjemności, dobra? Pomyślę jeszcze. — Zakończył temat przynależności do domu prostym chichotem pod nosem, zanim nie zaczęła myśleć nad ćwiczeniem.
W pewnym momencie wszystko okazało się jasne. Sześć pętli, sześć różnych kolorów i różne tempa poruszania się. Każde z nich miało sześć prób na sprawienie, że wygra. Albo ten, kto ma najwięcej umiejętności. Albo farta. Jedno z tych dwóch. Zamierzał jednak dać z siebie wszystko, więc czym prędzej wsiadł na szkolną miotłę i ruszył przed siebie wraz z pałką. Zagwizdał do niej głośno mówiąc, że jest gotowy.
Taktycznie zaczynał od najprostszych i najwolniejszych. A to wszystko dlatego, że jest to najrozsądniejsze, aby zdobyć dla siebie łatwe punkty. Szybsze pętle były trudniejsze, ale bardzo starał się ich wyczekiwać. Prawie skusił jedną z tych szybkich, jednak drugą z najszybszych już trafił. W pewnym momencie wyczekał aż tłuczek podleci pod odpowiednim kątem, a pętla znajdzie się na odpowiedniej odległości… i rąbnął głucho pałką, powodując jak piłka wyleciała szybkim impetem w kierunku pętli. Praktycznie wpadając w sam środek. Zeph zrobił popisowy przewrót na miotle i wydał z siebie echowe “Woohoo!”, które zdradzało jego radość ze spełnienia wszystkich celów. Zaraz zaczął lecieć w stronę dziewczyny.
Przystanął na ziemi, aby zaraz zerknąć jej w oczy. Pozytywnie wyzywającym wzrokiem skomentował tylko spokojnie. — Widziałaś ten ostatni tłuczek? Myślisz, że tobie też się uda spełnić wszystko? Czekam na nagrodę dla zwycięzcy, pomyśl o niej na górze. — I z uśmiechem na twarzy zaczął wyczekiwać aż ta wzleci w powietrze i sama postanowi się sprawdzić. Był bardzo ciekawy jak utalentowana była Krukonka. Być może będzie miał kogoś od miotły, komu będzie mógł czasem podreperować zdrówko. Chciałby kogoś takiego, o kogo może się czasem zatroszczyć. Przyjacielsko, sportowo.


Spoiler:
Powrót do góry Go down


Julia Brooks
Julia Brooks

Absolwent Ravenclawu
Wiek : 21
Czystość Krwi : 25%
Wzrost : 170
C. szczególne : grzywka, tatuaże, pedantyzm, wisiorek z osą, pachnie lawendą
Dodatkowo : (ex)Kapitanka Krukonów
Galeony : 1562
  Liczba postów : 4796
https://www.czarodzieje.org/t19470-julia-brooks
https://www.czarodzieje.org/t19475-julia-brooks
https://www.czarodzieje.org/t19471-julia-brooks#576533
https://www.czarodzieje.org/t19697-julia-brooks-dziennik#589978
Polana - Page 3 QzgSDG8




Gracz




Polana - Page 3 Empty


PisaniePolana - Page 3 Empty Re: Polana  Polana - Page 3 EmptySro Paź 14 2020, 11:38;

KOŚCI rzut i dorzut
USTRZELONE PĘTLE wszystkie
ZDOBYTE PUNKTY 250
LICZBA PRZERZUTÓW 3/4

Afrykańczyk mówił dużo. Nie przeszkadzało jej to jakoś, gdyby nie fakt, że niektóre słowa, które wychodziły z jego ust, były po prostu... nielogiczne?

- Oczywiście, że chcemy wygrywać! - odparowała nieco zirytowana. - Jak chcesz osiągać cokolwiek jak nie przez bycie w czymś lepszym od innych? Byłeś w naszej Izbie Pamięci? Mogę cię kiedyś zaprowadzić. Pooglądasz sobie te wszystkie puchary, kroniki, spisy. Niektóre mają setki lat. W tej izbie masz wypisaną historię największych magów, ministrów, aurorów, zawodników quidditcha w historii, którzy ukończyli naszą szkołę. Świat o nich pamięta. Zapomina o tych, którzy nie mają chęci i ambicji, żeby coś osiągnąć.

- Na pewno puszek - pomyślała.

Kiedy skończył ćwiczenie, była pod wrażeniem. Pałką posługiwał się lepiej niż językiem. Do tego okazało się, że chłopak ma jakieś tam pojęcie o strategii, bo zaczął od pętli najwolniejszych i stopniowo przechodził do tych szybszych. Ona też tak zrobiła, gdy wykonywała to ćwiczenie po raz pierwszy.

Po przebiciu kafla przez ostatnią pętlę, wykonał tryumfalny obrót na miotle i wydał z siebie głośny okrzyk. A kiedy do niej podleciał i zaczął swe przechwałki, nie mogła zareagować inaczej, niż wymownym przewróceniem oczu, któremu towarzyszył delikatny uśmiech rozbawienia.

Gdy przyszła jej pora, wystrzeliła w górę jak armatnia kula. Zacisnęła prawą dłoń na pałce i wymierzyła tłuczka w kierunku pierwszej pętli. Zaczęła od najtrudniejszej, bordowej. Piłka zawróciła w jej kierunku, a dziewczyna przerzuciła widowiskowo pałkę za plecami i odbiła kamulca drugą ręką. Popisywała się? Może trochę. Po chwili wszystkie pętle zostały przez nią zaliczone - połowa jedną ręką, połowa drugą ręką. Mieli więc remis, choć wewnątrz swojego kruczego serduszka czuła się zwycięzcą.
Obniżyła nieco pułap lotu, tak, że znajdowała się tuż nad głową chłopaka. Wyciągnęła różdżkę, po czym zakręciła nią niewerbalnie i zaczęła czekać.

- No to co, czas na dogrywkę?

Nagle w ich kierunku coś ruszyło z dużą prędkością. Okazało się bowiem, że Julia przywołała do siebie szkolny zestaw ochraniaczy i kask. Sprzęt wylądował miękko u stóp chłopaka.

- Zakładaj. Przyda ci się. - Sama również poprawiła ułożenie rękawiczek na dłoni. - Grałeś kiedyś w bludgera?

ZASADY GRY
Na spotkanie składają się 3 rundy. O tym, kto zaczyna, decyduje rzut kością z literami. Osoba, która wylosuje niższą literę, zaczyna, ale na potrzeby treningu uznajemy, że zaczynasz ty, bez rzucania kostki. Następnie gracze rzucają k6:

1 → trafienie w nogę przeciwnika (za 1 pkt)
2 → pudło
3 → trafienie w rękę przeciwnika (za 1 pkt)
4 → trafienie w plecy bądź tors przeciwnika (za 2 pkt)
5 → pudło
6 → trafienie w głowę przeciwnika (za 3 pkt)

W grze przysługują przerzuty K6 z poprzedniej rundy.

KODZIK jest prosty:

Kod:
<zg>ilość przerzutów</zg>
<zg>wylosowana kość</zg> do podlinkowania
<zg>punkty zdobyte w rundzie</zg>


Ostatnio zmieniony przez Julia Brooks dnia Czw Paź 15 2020, 11:31, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry Go down


Zephaniah van Wieren
Zephaniah van Wieren

Dorosły czarodziej
Wiek : 23
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 193cm
C. szczególne : Tatuaż z łapą nundu na przedramieniu, Blizny i uszczerbki na zdrowiu: Dziennik
Dodatkowo : Wilkołak
Galeony : 591
  Liczba postów : 590
https://www.czarodzieje.org/t19733-zephaniah-van-wieren
https://www.czarodzieje.org/t20064-sowa-zefka
https://www.czarodzieje.org/t19732-zephaniah-van-wiener
https://www.czarodzieje.org/t20207-zephaniah-van-wieren-dziennik
Polana - Page 3 QzgSDG8




Gracz




Polana - Page 3 Empty


PisaniePolana - Page 3 Empty Re: Polana  Polana - Page 3 EmptySro Paź 14 2020, 23:58;

Spoiler:

Wysłuchiwał jej słów o Hogwarcie spokojnie. Jeśli mówiła o tym z tej perspektywy to faktycznie musiał wewnętrznie przyznać, że zrobił z siebie durnia. Chociaż nie powie tego na ten moment, gdyż nie chciał zbić swojego skromnego i tak już ego w dół i skupić się na dalszym wysłuchiwaniu jej słów. Faktycznie, jeśli tak właśnie mówiła to czuł się durniem. Ale póki jeszcze nie zrobiła swojej tury ćwiczeń, nie zamierzał nic dodawać od siebie. Niech pozostanie w pełnym skupieniu aż nie skończy i pokaże na co stać ucznia z Ravenclaw.

Można było powiedzieć, że był pod wrażeniem jej możliwości. Jeśli faktycznie tak dobrze radziła sobie na treningu to ciekawe jak grała na faktycznym meczu. Może przejdzie się, aby zobaczyć ją w akcji i ostatecznie wysunie swoje wnioski pod jej względem bycia sportowcem. Teraz było póki co za wcześnie na to, jeszcze nie czuł, że może powiedzieć coś więcej. Dopiero co się poznali, a nie zamierzał wysuwać pochopnych opinii. Więc.. pewnie zamierza ją poznać lepiej. Póki co jednak jego oczy obserwowały jak radziła sobie z pętlami. Widać było, że wzięła taką samą taktykę jak on i jak widać spisywała się nieźle. Tylko te popisywanie sią pałką i wykonywanie tak rzutu? Halo, Mistrzostwa Świata przed 2010? Zgubiliście chyba swojego zawodnika. Mimo to roześmiał się z tego powodu i zakrzyknął tylko “Dalej”, aż nie dokończyła wszystkie należycie. Ten wcześniejszy uśmiech z jej strony przesiąknięty był rywalizacją i rozbawieniem, co zresztą było super.

Aż w końcu cała ich dwójka skończyła to wszystko i okazało się, że mają… remis. Skurkowana, trudny był z niej zawodnik, ale skoro tak bardzo zależało jej na adrenalinie i fakcie, że chciała być lepsza od niego to faktycznie musiał kiwnąć głową na chęć przystąpienia do rozgrywki.
Hej, sorry za wcześniejsze słowa. Ale jeśli skopiesz mi pośladki w bludgerze to nie powiem Ci nic więcej o sobie. — Nie pękał, zaledwie tylko zachęcał do tego, aby zaryzykowała. Nie wiadome było co może przynieść “przyjemna” rozgrywka w bludgera. Grali w niego w Drakensbergu, kiedy mieli wyjątkowe problemy w rozstrzygnięciu kto miał w czymś rację. Dziewczyna? Zawody? Najlepszy wynik? Bludger rozwiązywał sytuację. Tylko u pielęgniarza mieli potem problem z wytłumaczeniem co się stało. Zgonić najłatwiej było na treningi.

Kiedy już nałożył na siebie cały ekwipunek ochraniający go i użył jeszcze Lenta Collum, aby chroniło ich przed atakami na kark i ich rozgrywka się zaczęła. Był pierwszym - jak miło z jej strony - w tym pojedynku. Postanowił oczywiście wyczekać na tłuczek, który leciał w niego z zawrotną prędkością. Myślał, że jeszcze trochę i mu nie uda się, ale odbił niefortunnie w górę, co sprawiło iż kula zrobiła jedną wielką parabolę i objęła sobie na cel Julię, która była niestety wystawiona na uderzenie na plecy. Kiedy tylko zauważył, że tłuczek trafił i gdzieś potem zniknął, szybko jedynie machnął różdżką, aby ta mogła spokojnie jeszcze utrzymać się na miotle. Zaraz jeszcze tylko krzyknął do niej. — Ej, dobrze wszystko? Jak co to mogę pomóc Ci z tym. — Troskliwy był skubaniec, trzeba było to przyznać. Ale faktycznie nie chciał wyrządzać jej zbyt wielkiej krzywdy. No chyba, że ona sama postanowi dążyć dalej i powiedzieć, że mogą pójść na całość. W końcu to był bludger, ale nie chciał jej skrzywdzić aż tak poważnie. Ryzykantka z niej była, to musiał przyznać. Trochę jak on, ale on jeszcze bardziej.
Powrót do góry Go down


Julia Brooks
Julia Brooks

Absolwent Ravenclawu
Wiek : 21
Czystość Krwi : 25%
Wzrost : 170
C. szczególne : grzywka, tatuaże, pedantyzm, wisiorek z osą, pachnie lawendą
Dodatkowo : (ex)Kapitanka Krukonów
Galeony : 1562
  Liczba postów : 4796
https://www.czarodzieje.org/t19470-julia-brooks
https://www.czarodzieje.org/t19475-julia-brooks
https://www.czarodzieje.org/t19471-julia-brooks#576533
https://www.czarodzieje.org/t19697-julia-brooks-dziennik#589978
Polana - Page 3 QzgSDG8




Gracz




Polana - Page 3 Empty


PisaniePolana - Page 3 Empty Re: Polana  Polana - Page 3 EmptyCzw Paź 15 2020, 00:34;

ilość przerzutów 3/4
wylosowana kość 3 (ręka)
punkty zdobyte w rundzie 1

Julia nie należała do osób, które łatwo się obrażają. Właściwie, miała tak duży dystans do siebie, że nie obrażała się wcale. Oczywiście, czasem się z kimś nie zgadzała. Oczywiście, czasem ktoś ją zdenerwował. Nie lubiła jednak przeprosin, zwłaszcza tych naprawdę zbędnych. A te od Zepha były zbędne. Był miły i sympatyczny i do tego nowy w szkole, rozumiała go, jednak chłopak nie zrobił nic, żeby ją w jakikolwiek sposób urazić.

- Nic nie szkodzi... - odpowiedziała na przeprosiny, podnosząc miotłę do góry - ... i nic nie szkodzi - dodała w odpowiedzi na dalszą część wywodu, puszczając mu zawadiackie oczko.
Zajęła pozycję po przeciwstawnej stronie polany i rozejrzała się dookoła, czy gdzieś w pobliżu nie ma uczniaków, czy gajowego, którzy mogliby donieść o ich nie do końca legalnej potyczce. Widząc, że chłopak szykuje się do odbicia tłuczka, zdjęła jeszcze z siebie zaklęcie chroniące kark. Znacznie utrudniało jej to ruchy głową, a musiała mieć oczy dookoła głowy.

Nie uchroniło ją to jednak przez ciężkim kamulce. No, może po prostu lepiej widziała, w jak wielkiej jest dupie. Zdążyła się jeszcze obrócić i efekt był taki, że tłuczek nie trafił ją w brzuch, a w plecy. Mimo ochraniaczy zabolało jak cholera. Ponoć człowiek może przyzwyczaić się do bólu i nawet czerpać z niego przyjemność. Cóż, Brooks może i przywykła do bólu, ale na pewno nie czerpała z tego przyjemności. Westchnęła ciężko, a jej twarz wykrzywił bolesny grymas.
Wiedziała, że oberwie i była na to przygotowana już w momencie wsiadania na miotłę, ale mimo wszystko, była trochę... wkurzona? Nie na chłopaka za to, że trafił. On zrobił to, co do niego należało. Wiedziała jednak, że mogła zareagować nieco lepiej. A gdy ten zaczął się dopytywać, czy nic jej nie jest i czy jej pomóc, wkurzyła się jeszcze bardziej.

- Graj! - odkrzyknęła, zaciskając dłoń na pałce i czekając, aż tłuczek się do niej zbliży. Gdy ten znalazł się w zasięgu jej pałki, uderzyła z całej siły. Włożyła w to uderzenie całą frustrację i złość z zaistniałej sytuacji, a ból pleców stanowił paliwo dla jej mięśni.
Żelazna kula przecięła powietrze ze świstem i trafiła chłopaka w rękę, w której trzymał pałkę. Niestety, los chciał, że i ona przy tym ucierpiała. Poczuła pulsujący ból w ręce, w której trzymała pałkę. Nie miała pojęcia, co się stało. Najprawdopodobniej, naciągnęła mięsień. Machnęła jeszcze kilka razy pałką, ale ból się tylko nasilił. Cóż, to oznaczało przedwczesny koniec treningu. Wylądowała miękko na ziemi, wytłumaczyła Gryfonowi swoją przypadłość, spakowała cały sprzęt do torby i już po chwili była w drodze do Hogwartu.

/ZT



Ostatnio zmieniony przez Julia Brooks dnia Sro Lis 11 2020, 13:34, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry Go down


Sponsored content

Polana - Page 3 QzgSDG8








Polana - Page 3 Empty


PisaniePolana - Page 3 Empty Re: Polana  Polana - Page 3 Empty;

Powrót do góry Go down
 

Polana

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry 
Strona 3 z 25Strona 3 z 25 Previous  1, 2, 3, 4 ... 14 ... 25  Next

Permissions in this forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
Czarodzieje :: Polana - Page 3 JHTDsR7 :: 
hogwart
 :: 
Okolice zamku
 :: 
blonia
 :: 
łąka
-