Latający dywan! Wiatr we włosach, promienie słońca na ciele, rozłożone ręce jak do lotu. Afryka brzmi zachęcająco. Zapewne przed słoniami nie będziesz musiał/ musiała mnie bronić, ale węże to inna sprawa. Jak coś takiego mogło powstać?! Nie ma to nóg ani rąk, łuski na ciele i w dodatku ten rozdwojony jęzor. Kto by chciał mieć coś takiego w domu? Mam nadzieję, że nie masz takich skłonności. Czemu afryka?
zdecydowanie się zgadzam! Nie wyobrażam sobie tak długiej podróży w talariach. Lepiej mi powiedz, czy to w ogóle możliwe, nie za bardzo mnie to przekonuje. Czemu Afryka? Bo jest dzika, nieokiełznana i nieograniczona. Nie chciałbyś poczuć tej wolności? Czasami wolnym można być tylko wtedy, gdy ucieka się przed lwem… Ale taka wycieczka wymaga poświęceń, jesteś na nie gotowy? Mam nadzieję, że słonie Ci niestraszne, nie odpuszczę Ci przejażdżki na jednym z nich. Za węże nie odpowiadam, nigdy mnie nie lubiły (chociaż, jak widzisz, jeszcze żyję i mam się całkiem dobrze). Trzymanie takiej bestii w domu jest dla mnie niepojęte, o wiele bardziej lubię koty, chociaż, nie uwierzysz, ostatnio jeden prawie zniszczył mi ubranie, z takim zapałem próbował wspiąć mi się na ręce.
Naprawdę nie wiedziałem, że to będzie takie trudne. To nie mój pierwszy raz kiedy biorę udział w tajemniczej korespondencji, ale z roku na rok jest coraz trudniej. Czy to oznacza, że się starzeje? Mam tylko nadzieję, że w następnych listach będzie tylko łatwiej! Może nawet domyślisz się kim jestem? A może to ja cię rozpoznam po czymś? Jak ci mijają wakacje? Też tak szybko jam mi czy może jesteś z tych, którzy już planują powrót?
Starzenie się to naturalny proces. W końcu z każdym kolejnym dniem jesteśmy starsi. Gdyby tak tylko posiadać kamień filozoficzny. Nieśmiertelność, a co za tym idzie, spowolniony proces starzenia się byłyby w zasięgu naszych rąk. Drogi chciałbyś być nieśmiertelny? A nie lepiej pozostać anonimowym? Podobno ludzie łatwiej otwierają się przed obcymi niż osobami ze swojego otoczenia. Druga strona nie ocenia. Bierze wszystko z dystansu, a nie pod wpływem emocji. Wakacje... Nie chciałam tutaj być. To tylko strata czasu. Wyjeżdżasz z ludźmi których uważasz za przyjaciół jak i z tymi którzy są ci całkowicie obojętni bądź są twoimi wrogami. Spędzasz z nimi czas bądź wpadacie na siebie przypadkowo. A nie lepiej wyjechać gdzieś tylko z pozytywnymi osobami? Nie wiem czy myślisz tak samo jak ja. Nie wiem czy zrobiłam dobre pierwsze wrażenie na tobie tym listem. Mam nadzieję, że kolejne pójdą nam znacznie lepiej. A jak tobie mija czas w Meksyku? Byłeś tutaj już kiedyś czy to twoja pierwsza wizyta w tym zakątku?
Wiem, że starość jest rzeczą zupełnie naturalną, ale sama myśl mnie przeraża. Powiem ci w sekrecie, że przerażają mnie ludzie starci. Siwe włosy, zmarszczki, głuchość, zęby w szklance... Czy chciałbym być nieśmiertelny i zawsze młody? Jeszcze się pytasz! Przecież to po prostu marzenie! Ty możesz się starzeć i tak dalej, ale ja wolę być wiecznie młody. Może i tak, ale im więcej się rozmawia tym dystans robi się coraz to mniejszy. Przynajmniej ja mam takie wrażenie. Potem druga osoba zaczyna oceniać i robi się tak jakbyśmy się znali. Mam nasrane w głowie, możesz to ignorować. Czy myślę tak samo jak ty? Nie mam przyjaciół, a raczej kolegów. Nie wyjeżdżam z nimi bo muszę, nie męczę się. Gdybym chciał wyjechać to pewnie wybrałbym inne miejsce niż Meksyk. Zdarzyło mi się tam raz być jak byłem dzieckiem, ale na tym moje wyjazdy się kończą. W Angli jest różnie. Często pada, ale takie są już uroki Angli, prawda? Chodzę do pracy jak zawsze, bawię się jak tylko mogę z ludźmi których nawet nie znam i naprawdę się cieszę, że nie pojechałem do Meksyku bo czułbym się źle. Ludzie raczej ode mnie stronią a to mi idzie na rękę
Mnie również starość przeraża. Mimo to jest ona, pewnego rodzaju, motywem, symbolem. Wile osób, wzorów dla nas młodych, jest już w podeszłym wieku. Mają siwe włosy, zmarszczki, zmęczone oczy. Te cechy symbolizują mądrość. Nie uważasz? W mojej rodzinie zawsze słuchamy najstarzego członka. Rodzice mogą być dla nas wzorem ale to dziadkowie są tymi najważniejszymi postaciami. Nie, to ma sens. I oczywiście, że tak jest. Z czasem dystans się zmniejsza i zdajesz sobie sprawę, że osoba z którą piszesz zna cię lepiej niż najbliższy przyjaciel. A gdy to sobie uświadomisz, wtedy chcesz poznać tę osobę. Chcesz wiedzieć kto zajął jedno z ważniejszych miejsc. Gdy to się stanie... Wtedy nie ma odwrotu. Zaczyna się ocenianie. Nie masz kolegów? To znaczy, że masz dużo koleżanek? Jesteś gejem? Anglia... Nienawidzę jej. Jest brudna, wszędzie śmierdzi. W dodatku to strasznie depresyjne miejsce. Nie rozumiem jak można tam żyć. Nie wspominając już o gryzoniach. Oczywiście każdy ma swoje upodobania. Czyli... Jesteś samotnikiem, boisz się starości, trochę narcyz. Pomyliłam się w czymś? Skoro nie Meksyk to gdzie byś pojechał ? Może zagramy w grę. Coś jak prawda czy wyzwanie, z tym, że bez wyzwania. Ja już zadałam pytanie. Teraz twoja kolej. Chyba, że nie masz ochoty...
Ja nigdy nie miałem żadnego wzorca więc jakoś nie zauważyłem zmian, ale z pewnością każdego to czeka. Możemy tylko pomarzyć, że my nie będziemy mieli siwych włosów i tak dalej, ale to nie prawda, to czeka każdego z nas i nie ma sposoby by to ominąć. A co do rodziny… to niezbyt utrzymuję kontakt. Nie zamierzam już ich słuchać bo ile można siedzieć pod miotłą i tylko przytakiwać. Ja tak nie potrafię. Nie potrafię być posłuszny i milutki kiedy ktoś mnie traktuje w niezbyt miły sposób. Haha, spokojnie nie jestem gejem chociaż raz chodziłem z takim jednym puchonem, ale to opowieść na dłuższą metę. Nic się nie dzieje bez powodu, prawda? A co do kolegów, to oczywiście, że mam, ale żaden z nich nie jest na tyle mi bliski bym się miał z nimi spotykać poza Hogwartem. Koleżanki… tych co prawda jest nieco więcej. Zawsze bardziej dogadywałem się z kobietami. Wystarczy, że wyjmę gitarę i trochę pogram i już znajdzie się temat do rozmowy. Nie kocham Angli. Mieszkam w hogsmeade, pracuję w hogsmeade ale czasami nie da się ominąć Angli. Rozumiem jednak co masz na myśli. Anglia jest po prostu ponura, ale ludzi ciągnie tutaj z jakiegoś powodu. Skoro nie Meksyk to gdzie? Hm… pewnie do Japoni. Ale niestety to nie jest na moją kieszeń i nie wiem czy kiedyś będzie, ale pomarzyć każdy może. Gra mi odpowiada jak najbardziej. Mam nadzieję, że moja odpowiedź cię satysfakcjonuje. Teraz moja kolej. Za co najczęściej krytykujesz ludzi o ile w ogóle to robisz.
I widzę kolejne podobieństwo. Sama również nie potrafię być posłuszna, chodź rodzina ojciec tego wymaga. Czasami mam wrażenie, że z chęcią napisałby mi calutki scenariusz życia według którego powinnam żyć. Trochę to chore nie uważasz? Gitara? Już Cię lubię ale tak na poważnie to każda kobieta, chodź raz w życiu, marzyła o bad boy'u z gitarą. Sama do nich należałam więc wiem co mówię. A sam pisałeś wcześniej, że nie potrafisz być milutki i posłuszny. Coś czuję, że przy normalnym spotkaniu spokojnie byśmy się dogadali. Czasami mam wrażenie, że ludzi ciągnie do Anglii przez władzę. W końcu jest to nieliczne miejsce, gdzie jest królowa. Rozumiem pod tym kątem mugoli ale czarodzieje? Jakbyśmy sami nie mieli "władczego" rządu. Państwo kwitnącej wiśni... Nie byłam tam nigdy chodź przyznam, że perspektywa postawienia tam stopy wydaje się kusząca. Krytyka to chyba moje drugie imię. Za co? Za wszystko. Zostałam tak wychowana. Czysta krew, stary ród... Taki stereotyp. Mimo to staram się już tego nie robić. Jak już pisałam wcześniej nie będę podążać za tym czego chce mój ojciec. Co byś mógł pić całymi dniami?
Tak, rodzice potrafią być strasznie nadopiekuńczy i z chęcią ułożyliby dzieciom całe życie. Nadal uważam, że to jest moje życie i to JA będę pociągał za sznurki. Cholernie się cieszę, że się wyprowadziłem. Ulżyło mi, wiesz? Może i ty powinnaś to zrobić. Powiedzieć, że nie chcesz tak żyć, tupnąć nóżką, zrobić cokolwiek. Szkoda tylko, ze dziewczyny takiego Bad boy’a traktują jak chwilową zabawkę. Potem się nudzi i oprócz uczucia fizycznego trzeba użyć słów i tu często pojawia się problem. Przeszedłem już przez to nie raz. Myślę, że tak nie jest. Ja bym przed władzą uciekał gdzie pieprz rośnie, ale ja jestem specyficznym człowiekiem. Na szczęście ja nie jestem czystej krwi. Co więcej, nie chciałbym. Zbyt duża presja. Czasy się zmieniły, ale w części rodziny to rodzice dalej wybierają partnerów dzieciom a ludzi z innym statusem krwi traktują jak kogoś gorszego, jak śmieci. Jestem typem który częściej właśnie polewa alkohol a nie pije. Jednak gdyby nie praca to cały czas piłbym ognistą. Może to jest takie typowe, ale nic nie zrobię, że przypadło mi do gustu. Jeśli jednak chodzi o napoje bezalkoholowe to sok dyniowy przebija wszystko. Masz lub chciałabyś mieć skrzata domowego w domu? Co o tym ogólnie myślisz?
to nie takie proste. Nie w mojej rodzinie. Stare rody mają swoje zasady których się nie łamie i przestrzega choćby nie wiem co. Zdecydowanie jesteś bardziej odważny niż ja. Przy Tobie wypadam na tchórza niepotrafiącego decydować o swoim życiu. Nawet zamieszkać sama nie mogłam. Musiałam wprowadzić się, na czas nauki, do rodziny. Dziewczyny są głupie. Często chcąc kogoś kto będzie traktował je jak księżniczki lub jak zwykłe zdziry niezbyt poważnie. Znam takie przypadki. Widziałam co potrafią zrobić z mężczyznami i wcale nie było to miłe. To po prostu głupie lale. Jeśli mogę Ci coś zdradzić... Ja jeszcze nigdy nie byłam zakochana i nie rozumiem ludzi którzy twierdzą, że są lub byli. Dla mnie to jedynie reakcja chemiczna mózgu, a nie żadna "magia". Chodź bad boy z gitarą w jakiś sposób działa na mnie i jak już pisałam chciała bym jednego. A Ty byłeś kiedyś zakochany? Właśnie opisałeś w kilku zdaniach moją rodzinę. Czysta krew, rodzice dalej wybierają partnerów, czarodzieje o innym statusie niż czysta krew są gorsi... Wpajano nam to od małego. Mi i mojemu rodzeństwu. Już raz złamałam zakaz zadawania się ze szlamą - wybacz za użyte słowo - i zapłaciłam za to wysoką cenę. Mimo to staram się łamać rodzinne zasady. Jest ciężko ale jest również progres. Sok dyniowy... Po wypiciu go trafiła bym zapewne do tego magicznego szpitala w Londynie... Wybacz, nie pamiętam nazwy. Mam uczulenie na dynię. Skrzat domowy. Dla wielu jest to temat do dyskusji i sporów na szerszą skalę. Jedni opowiadają się za inni przeciw... Mam skrzaty domowe u siebie w domu. Często mi pomagały i spełniały małe prośby. Nie jestem do końca za ich zniewoleniem i posiadaniem. Myślę, że czarodzieje się ich boją dlatego zrobili z nich niewolników. Nie raz widziałam jak wielką potrafią mieć moc. Czasem nawet większą od czarodzieja. Nie raz nasze skrzaty, jeden skrzat, powalił nieproszonego czarodzieja pstryknięciem palców. Mimo to nie jestem za ich zniewoleniem ale też nie chciałabym aby chodziły sobie wolno. Sama nie wiem. Quidditch. Jakie jest twoje zdanie na temat tego sportu?