Czarodzieje
Czy chcesz zareagować na tę wiadomość? Zarejestruj się na forum za pomocą kilku kliknięć lub zaloguj się, aby kontynuować.

Share
 

 Sklep "A Little Bit Of Luck"

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Go down 
AutorWiadomość


Fanny O. Redford
Fanny O. Redford

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 37
Czystość Krwi : 50%
Galeony : 697
  Liczba postów : 120
http://czarodzieje.my-rpg.com/t9252-fanny-o-redford#258952
http://czarodzieje.my-rpg.com/t9254-for-me#258977
http://czarodzieje.my-rpg.com/t9255-fanny-o-redford#258984
Sklep "A Little Bit Of Luck" QzgSDG8




Gracz




Sklep "A Little Bit Of Luck" Empty


PisanieSklep "A Little Bit Of Luck" Empty Sklep "A Little Bit Of Luck"  Sklep "A Little Bit Of Luck" EmptyNie Sie 10 2014, 18:17;


"A Little Bit Of Luck"


Tak, to właśnie to miejsce. Wygląda dość ekscentrycznie, prawda? Właśnie dlatego przyciąga tylu klientów, zarówno magicznych, jak i mugolskich, bo przecież wszyscy ludzie potrzebują czegoś, co pozwoli im uwierzyć, że wszystko będzie dobrze. Do framugi przyczepiono mały dzwoneczek, który dzwoni na dwa różne sposoby - zależnie od tego, czy gość jest czarodziejem, czy też mugolem.
Fanny sprowadza amulety, ale również wyrabia je sama - ma do tego prawdziwy talent i prawie nigdy nie zdarzają się reklamacje!

Powrót do góry Go down


Robin Hunt
Robin Hunt

Student Gryffindor
Rok Nauki : I
Wiek : 29
Czystość Krwi : 50%
Dodatkowo : animagia (ocelot), pałkarz
Galeony : 298
  Liczba postów : 170
http://czarodzieje.my-rpg.com/t8923-robin-hunt
http://czarodzieje.my-rpg.com/t8925-czarna-skrzynka-robin-hunt#250128
http://czarodzieje.my-rpg.com/t8927-robin-hunt#250137
http://signup.leagueoflegends.com/?ref=4f7eea9dc3ec4495404840
Sklep "A Little Bit Of Luck" QzgSDG8




Gracz




Sklep "A Little Bit Of Luck" Empty


PisanieSklep "A Little Bit Of Luck" Empty Re: Sklep "A Little Bit Of Luck"  Sklep "A Little Bit Of Luck" EmptyPią Sie 29 2014, 20:19;

Robin miała dosyć ciągłego zmieniania pracy. Kiedy już udało jej się zagrzać gdzieś miejsce, nagle kierownictwo przypominało sobie o kursach i nie wiadomo, czym jeszcze. Czy nikt nie rozumiał, że potrzebowała po prostu zarobić? Odłożyć trochę forsy. Kupić coś własnego, gdzie będzie mogła zapraszać dziewczyny i urządzać małe imprezy, a w razie potrzeby zaszyć się i nikomu nie otwierać. Nie było za fajnie nie mieć dachu nad głową. I chociaż w czasie roku szkolnego to Hogwart był jej domem, a w wakacje zawsze mogła pojechać do San Antonio, gdzie wciąż stało puste mieszkanie pozostałe po jej matce, czuła potrzebę posiadania czegoś, na co zapracowałaby sama i czego nikt nie mógłby jej odebrać. Przez ostatnie dwa tygodnie wakacji udało jej się odkryć miejsce, które nie zniechęciło jej samym szyldem, a przy okazji nie potrzebowała żadnych szczególnych umiejętności. I chociaż nie bardzo wierzyła w bzdety związane z amuletami – zwłaszcza z tymi, które kupowali mugole nieświadomi faktu, że za ścianą być może mieszka czarodziej – uznała, że to nie jest najgorsze miejsce.
Kiedy wreszcie zdecydowała się udać do Londynu i wejść do środka, na wstępie zajrzała tam przez szybę. Właścicielka – jak uznała – nie wyglądała najgorzej. Cóż, przynajmniej na niezbyt szurniętą. Była całkiem ładna, a to stanowiło połowę sukcesu. Talizmany, które oferowała, mogłyby być całkiem niezłą biżuterią. Robin wiedziała o nich co nieco. Czasami zaczytywała się w naprawdę dziwnych lekturach. Większość wywoływała raczej jej kpiący uśmieszek, ale niektóre zdawały się mieć niewielki sens i kryć w sobie ziarno prawdy. A może chodziło o to, że ludzie po prostu wierzyli w to, w co chcieli? Porzucając wszelkie rozmyślania, weszła do środka.
- Cześć – rzuciła, przyglądając się tym amuletom, których nie udało jej się dojrzeć z zewnątrz. Nie była pewna czy zbytnia poufałość w stosunku do tej kobiety nie jest ryzykowna, ale nie zamierzała bawić się w poważną panienkę w spódnicy i lakierkach. Czy ktokolwiek jeszcze nosił lakierki? Parsknęła pod nosem. Przeniosła wzrok z amuletów na ich obecną właścicielkę. – Słyszałam gdzieś, że szukasz kogoś do pracy. Albo, że przynajmniej masz wolne miejsce. – Uniosła prawy kącik ust. Wysiliła się, wyjmując ręce z kieszeni. Nie chciała być niegrzeczna, nawet jeśli nie zamierzała się zbytnio spinać. – Szukam czegoś… intrygującego – ciągnęła. – Jestem w stanie pracować szesnaście godzin bez przerwy i pojawiać się tutaj w każdy weekend plus po zajęciach – powiedziała niemal na jednym wdechu. – A jak trochę się podszkolę, pewnie dam radę pomóc przy talizmanach. Jestem dość dobra z zaklęć.
Bezpośredniość albo ją zgubi, albo wyniesie na sam szczyt. Jak dotąd zawsze tak było.
- Mogę też rozreklamować je nieco w Hogwarcie. Niektóre dziewczyny robią dziwne rzeczy, kiedy są naprawdę zdesperowane.
Przeszła kilka kroków, podchodząc do lady.
- Całkiem tu… przyjemnie – rzuciła, mierząc wzrokiem kobietę i standardowo unosząc brew. Zastanawiała się czy już przegięła, czy dopiero zbliża się do niebezpiecznej granicy. Nigdy wcześniej nie widziały się nawet na oczy, więc trudno było powiedzieć cokolwiek o tym, jaka jest… Och, chyba coś pominęłaś, Hunt.
- Przepraszam, nie przedstawiłam się. – Uśmiechnęła się lekko, wyciągając rękę. – Robin Hunt. Studentka pierwszego roku w Hogwarcie.
To chyba był ten moment, kiedy należy zamilknąć i zobaczyć, jak sprawy się potoczą.
Powrót do góry Go down


Fanny O. Redford
Fanny O. Redford

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 37
Czystość Krwi : 50%
Galeony : 697
  Liczba postów : 120
http://czarodzieje.my-rpg.com/t9252-fanny-o-redford#258952
http://czarodzieje.my-rpg.com/t9254-for-me#258977
http://czarodzieje.my-rpg.com/t9255-fanny-o-redford#258984
Sklep "A Little Bit Of Luck" QzgSDG8




Gracz




Sklep "A Little Bit Of Luck" Empty


PisanieSklep "A Little Bit Of Luck" Empty Re: Sklep "A Little Bit Of Luck"  Sklep "A Little Bit Of Luck" EmptyNie Sie 31 2014, 12:45;

Fanny wcale nie była pewna, czy potrzebuje pracownika do sklepu. W końcu był on malutki, a duży procent klientów stanowiły osoby, które po prostu miały podobne podejście do życia, jak ona sama - starały się zaklinać los, zabezpieczyć przed wszystkimi wypadkami, jakie mogą im się przytrafić, a przynajmniej poczuć choć trochę pewniej, brnąc przez życie, które niesie zbyt wiele niespodzianek. Znała tych ludzi, podzielała ich strach przed rzeczywistością i chciała im pomóc. Jej uśmiech i pogoda ducha, połączone z doskonałą znajomością wszystkich przesądów i amuletów sprawiały, że naprawdę nie mogła narzekać na mały ruch w jej interesie. Nie była przekonana, czy to dobry pomysł - wpuszczać za ladę kogoś obcego, kogoś, kto być może nie zna się na amuletach, a przynajmniej nie tak dobrze, jak ona sama. Z drugiej strony nadszedł czas zmian - związała się z Viktorem, chciała poświęcać mu więcej czasu, a może pewnego dnia uda im się wyrwać do Chorwacji, a wtedy przyda się ktoś, komu mogłaby zostawić interes, bez konieczności zamykania go.
Kręciła się po swoim sklepiku, układając amulety na maleńkich, poduszeczkach, które sama szyła, poprawiając wystawę i nucąc radośnie pod nosem jakąś francuską, starą piosenkę, którą ostatnio usłyszała w kawiarni. Pamiętała piąte przez dziesiąte, słowa jakoś jej umykały, mimo że język znała całkiem dobrze, więc zastępowała je jakimś "hmhmhm" albo "lalalala", ewentualnie "nanana", strzelając zaklęciami czyszczącymi tu i tam. Dbała o swój sklepik, kochała go i chciała, by kwitł i wyglądał coraz piękniej i coraz przytulniej. Słysząc dzwoneczek, który obwieszczał nadejście czarodzieja, uśmiechnęła się miło i odwróciła do potencjalnej klientki. Nie znała jej, nigdy nic od niej nie kupiła, tego Fanny była zupełnie pewna. Ale to tym lepiej!
- Och! Tak, to prawda, szukam kogoś, kto by mnie trochę odciążył - powiedziała, przyglądając się dziewczynie z ciekawością i obracając w palcach oko proroka. - Nie ma tak dużo pracy, spokojnie! W niedzielę na pewno będzie zamknięte, a produkcją zajmę się sama, wiesz, zajmuję się tym od lat i... i po prostu wolałabym, żeby nikt inny tego nie robił, no bo na to trzeba naprawdę ogromnego doświadczenia, bo jeden malutki błąd i taki amulet może bardziej zaszkodzić niż pomóc. Ooooch, reklama! Reklama dźwignią handlu, to tak było, prawda? - klasnęła w dłonie, słysząc propozycję dziewczyny, która jeszcze nie zdążyła się jej przedstawić. Fanny pewnie nawet tego nie zauważyła, zbyt zaabsorbowana wyrzucaniem z siebie kolejnych słów i zachwycona pomysłem rozreklamowania jej działalności w Hogwarcie. Przecież zdesperowani uczniowie, zdający ważne egzaminy będą walili drzwiami i oknami, poza tym miała też amulety zapewniające miłość... Ta dziewczyna miała łeb na karku, z całą pewnością!
- Prawda? Sama urządziłam - powiedziała z wyraźną dumą, zupełnie nie dostrzegając taksującego spojrzenia Robin, po czym entuzjastycznie uścisnęła jej dłoń. - Fanny Redford. Czuj się przyjęta na okres próbny, ale musisz mi powiedzieć, ile wiesz o amuletach. Tylko szczerze, bo jeśli niewiele, to zajmę się twoją edukacją, bo jeśli mamy kogoś obronić przed złym losem, to musimy doskonale znać właściwości swojego oręża - zauważyła ze śmiechem, po czym sięgnęła po grube tomisko, które okazało się być jej własnymi, prywatnymi notatkami, które zbierała przez lata, będąc jeszcze uczennicą. - Tutaj znajduje się wszystko, co wiem, o właściwościach amuletów. Oczywiście oprócz sposobów ich wytwarzania, bo to trzymam tutaj - popukała się w skroń, robiąc filuterną i tajemniczą minę.
Powrót do góry Go down


Robin Hunt
Robin Hunt

Student Gryffindor
Rok Nauki : I
Wiek : 29
Czystość Krwi : 50%
Dodatkowo : animagia (ocelot), pałkarz
Galeony : 298
  Liczba postów : 170
http://czarodzieje.my-rpg.com/t8923-robin-hunt
http://czarodzieje.my-rpg.com/t8925-czarna-skrzynka-robin-hunt#250128
http://czarodzieje.my-rpg.com/t8927-robin-hunt#250137
http://signup.leagueoflegends.com/?ref=4f7eea9dc3ec4495404840
Sklep "A Little Bit Of Luck" QzgSDG8




Gracz




Sklep "A Little Bit Of Luck" Empty


PisanieSklep "A Little Bit Of Luck" Empty Re: Sklep "A Little Bit Of Luck"  Sklep "A Little Bit Of Luck" EmptyNie Sie 31 2014, 17:19;

Robin uśmiechnęła się lekko. Fanny wciąż jej nie wyrzuciła, a to chyba dobrze wróżyło. I potrzebowała kogoś do pracy, a przynajmniej tak twierdziła. Ale to wystarczyło, by Hunt uznała, że dobrze trafiła. Wprawdzie nie chciała uczyć jej wyrobu talizmanów, ale Robin nie robiło to większej różnicy. Swoją przyszłość wiązała z uzdrawianiem, a jeśli Redford nie mogła nauczyć jej niczego pożytecznego w tej dziedzinie, nie było czego żałować. Jej ambicja podpowiadała jej jednak, że być może uda jej się od czasu do czasu popodglądać właścicielkę przy pracy i w ten sposób załapać choćby podstawy. W życiu czasem przydawały się naprawdę dziwne umiejętności. A skoro już o tym mowa, czy Fanny właśnie zapytała o stan jej wiedzy? Podeszła pewnie do właścicielki i wyciągnęła z jej dłoni amulet, również obracając go w palcach.
- Ile wiem? - zaśmiała się w sposób, w jaki robiła to za każdym razem, kiedy zabierała się za uwodzenie. Tym razem zrobiła to jednak kompletnie nieświadomie. - To, na przykład, jest oko proroka. Mugole sądzą, że chroni ich przed działaniem "złego oka". - Czytała o tym kiedyś w bibliotece. Pamiętała je dokładnie, bo nabijała się wtedy, że musiałaby obwiesić się takimi amuletami, kiedy wychodzi do ludzi. - Słyszałam, że czarodzieje zaklinają je tak, żeby faktycznie chroniło przed słabymi klątwami, ale nie wiem czy to prawda - przyznała. - Znam też te najbardziej klasyczne, jak łapacz snów. Problem mugoli polega na tym, że kupują cały ten chłam wytwarzany przez innych mugoli i sami nadają im znaczenie. - Rozejrzała się jeszcze raz po sklepie. - Nie sprzedajesz im takich, prawda? Zaklinasz każdy?
Robin poczuła się niespodziewanie zafascynowana pracą, jaką Fanny wkłada w działanie tego sklepu i produkcję towarów. Nagły pomysł sprawił, że miliard żarówek zapalił jej się w mózgu.
- Powinnaś wyprodukować jakieś naszywki. Wiesz... w kształcie jakiegoś talizmanu. Mogłyby być lekko zaklęte. Dzieciaki chętnie nosiłyby coś takiego, a przebywanie w Hogwarcie sprawia, że wiem dokładnie, jak bardzo i do jak dziwnych miejsc potrafią się czasem rozleźć.
Nie była pewna czy Fanny zaaprobuje jej pomysł, ale wydawał jej się niezły. Skoro Redford obawiała się dopuszczenia jej do talizmanów, mogła chociaż spróbować odwdzięczyć się za pracę w ten sposób.
- Tak czy siak myślę, że nie zaszkodzi, jeśli sprzedasz mi trochę wiedzy o tym zawodzie. Talizmanach. Amuletach. Nie sądzę, żebym dorównywała ci w tym temacie. A skoro mam tu zostać, dobrze będzie się podszkolić.
Wypuściła kamień z ręki, zastanawiając się czy udałoby jej się zrobić jakąś interesującą, magiczną naszywkę, która mogłaby być reklamą dla tego miejsca.
Powrót do góry Go down


Fanny O. Redford
Fanny O. Redford

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 37
Czystość Krwi : 50%
Galeony : 697
  Liczba postów : 120
http://czarodzieje.my-rpg.com/t9252-fanny-o-redford#258952
http://czarodzieje.my-rpg.com/t9254-for-me#258977
http://czarodzieje.my-rpg.com/t9255-fanny-o-redford#258984
Sklep "A Little Bit Of Luck" QzgSDG8




Gracz




Sklep "A Little Bit Of Luck" Empty


PisanieSklep "A Little Bit Of Luck" Empty Re: Sklep "A Little Bit Of Luck"  Sklep "A Little Bit Of Luck" EmptyWto Wrz 02 2014, 11:42;

Robin wyglądała na osobę zdecydowaną, obrotną i dokładnie wiedzącą, czego oczekuje od życia. To pasowało Fanny, która nie była najlepsza w podejmowaniu decyzji za innych. Sama jakoś sobie radziła, zresztą to było zdecydowanie lepsze niż bycie marionetką w cudzych rękach - ponad wszystko ceniła sobie wolność, brak zobowiązań i możliwość dokonania w swoim życiu drastycznych zmian, które dawały jej poczucie, że jest panią własnego losu.
Nie czuła się najlepiej, z miejsca odmawiając dziewczynie zdradzenia tajników swojego fachu, ale po chwili namysłu uznała, że to zupełnie naturalne. Całą swoją wiedzę zdobyła sama, latami gromadząc materiały, jeżdżąc po świecie i ćwicząc, bez przerwy ćwicząc, wkładając w tworzenie amuletów całe swoje serce, mnóstwo czasu i wysiłku, a teraz tak po prostu miałaby podzielić się tym z nieznajomą dziewczyną? Fanny nie była podejrzliwa, można wręcz powiedzieć, że była dziecinnie ufna i naiwna, ale paradoksalnie talizmany i sklep były jedyną rzeczą, która sprawiała, że od czasu do czasu stąpała do ziemi, zamiast unosić się wśród obłoczków niefrasobliwości. Produkcja amuletów pozwalała jej jednocześnie realizować swoją największą pasję i zarabiać na życie, dlatego nie mogła podzielić się tą wiedzą z przypadkową osobą. Była rzemieślnikiem, a rzemieślnicy, zwłaszcza ci, którzy są mistrzami w swoim fachu, zazdrośnie strzegą tajemnic. Ot i wszystko.
Pokiwała z zadowoleniem głową. Najwyraźniej nie była kompletnie zielona, a to dobrze wróżyło. Poza tym otwarcie przyznawała, że zna się na tych najbardziej klasycznych. W porządku. Bardziej wymagającymi klientami może się zająć sama Fanny, a tych, którzy potrzebowali po prostu "czegoś na szczęście", podeśle Robin. Proste i skuteczne.
- Bardzo dobrze. Jego inna nazwa to "nazar" albo "oko Fatimy". Pochodzi z Turcji, a jeśli pęknie, oznacza to, że spełnił swoje zadanie i rzeczywiście unieszkodliwił "złe oko" - dodała, ale w jej tonie nie było wyższości, a jedynie zachwyt urodą i skutecznością tego amuletu. Słysząc uwagę Robin, przechyliła głowę i spojrzała na nią z namysłem. - Wiesz, nie oceniałabym ich tak surowo. Niektórzy mugole mają naprawdę dużą wiedzę i mimo że nie dysponują mocą, to znają właściwości niektórych rytuałów i przedmiotów, czyniąc je równie skutecznymi, jak nasze zaklęcia. Poza tym... najpotężniejszą magią jest umysł i serce - dodała z uśmiechem. - Oczywiście, że zaklinam każdy. Nieważne, czy sprzedaję go czarodziejowi, czy mugolowi, który chce go mieć "tak na wszelki wypadek". Moje amulety nie są tanie, ale z pewnością warte swojej ceny - zaznaczyła z lekką urazą, ale natychmiast się rozchmurzyła, gdy dziewczyna wspomniała o swoim pomyśle.
- Och, to interesujący pomysł! Oczywiście musiałabym się zastanowić, na ile na moc danego amuletu ma wpływ materiał, z którego jest wykonany, ale... brzmi obiecująco. Jeśli wypali, to pieniędzmi uzyskanymi ze sprzedaży naszywek dzielimy się po połowie. Pasuje? - spojrzała na nią wyczekująco. Wbrew pozorom Fanny potrafiła być bardzo konkretna, kiedy chodziło o sklepik. Trzpiotką mogła być prywatnie, ale interes musiał się kręcić, by mogła sobie pozwolić na niefrasobliwy tryb życia.
- Myślę, że będzie nam się dobrze współpracować. Myślę, że sporo się nauczysz, a z czasem... kto wie. Tak czy inaczej. Czuj się przyjęta, Robin - zakończyła z promiennym uśmiechem, ściskając entuzjastycznie dłoń dziewczyny i myśląc, że chyba trafiła na kogoś, kto pomoże jej zwiększyć ruch w biznesie. A przecież tego potrzebowała, jeśli miała wyjechać z Viktorem najpierw do Chorwacji, a potem do Norwegii!

z/t x 2
Powrót do góry Go down


Gość
avatar

Sklep "A Little Bit Of Luck" QzgSDG8








Sklep "A Little Bit Of Luck" Empty


PisanieSklep "A Little Bit Of Luck" Empty Re: Sklep "A Little Bit Of Luck"  Sklep "A Little Bit Of Luck" EmptyCzw Wrz 04 2014, 13:35;

Czarne czasy nastały z tego względu, że Lucas po raz pierwszy w życiu wybrał się do ostatniego miejsca na ziemi jakim był sklep z amuletami. Przed utratą pamięci jego noga nigdy by tutaj nie postała, uważał bowiem że amulety to tandetny chwyt marketingowy i sprzedający je czarodzieje to naciągacze którzy nie mają pojęcia o świecie magicznym. No i co najważniejsze ściągali do swoich sklepów mugoli co wtedy było dla Lukasa ogromną zniewagą dla świata magicznego. Dlatego kilka razy podpalił takie stoiska wraz ze sklepami.
Teraz było inaczej, od momentu kiedy pojawił się na Londyńskiej uliczce miał przeokropne koszmary w których występował on sam. W których robił wiele złych rzeczy innym. Potrzebował amuletu który mógłby zahamować ten napływ przeróżnych snów. Musiał działać sam, nikt inny nie mógł wiedzieć że coś takiego mu się dzieje. Od kiedy spotkał Szafira, jej słowa spowodowały że wszyscy w szkole patrzą mu na ręce, musiał być więc ostrożny. Czyżby nie tak się zachowywał przed utratą pamięci? Może powoli wszystko układa się w jedną całość? Tyle i jeszcze więcej pytań krążyło po jego głowie.
Znowu pojawił się na jednej z Londyńskich ulic i zanim znalazł to czego szukał, pobłądził chwilę pomiędzy budynkami. Nie miał pojęcia że taki sklep będzie w widocznym miejscu, a tu proszę. Zatrzymał się przed szklaną witryną i spojrzał do środka, rozejrzał się na boki czy czasem nie śledzi go nikt i wszedł do środka. Otwierając drzwi usłyszał dziwny dźwięk, prawdopodobnie informujący właściciela/cicielkę, że ktoś pojawił się w pomieszczeniu. Na razie jednak Lucas przechadzał się po sklepie przyglądając się przeróżnym "skarbom" które były tu ukryte. Sam nie wiedział do końca czego potrzebuje, lecz zapewne za chwilę ktoś pomoże mu wybrać odpowiedni amulet. Podszedł więc do lady (nie wiem czy jest na niej dzwoneczek) i delikatnie stuknął dzwoneczek informujący właściciela, że klient czeka.
Powrót do góry Go down


Fanny O. Redford
Fanny O. Redford

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 37
Czystość Krwi : 50%
Galeony : 697
  Liczba postów : 120
http://czarodzieje.my-rpg.com/t9252-fanny-o-redford#258952
http://czarodzieje.my-rpg.com/t9254-for-me#258977
http://czarodzieje.my-rpg.com/t9255-fanny-o-redford#258984
Sklep "A Little Bit Of Luck" QzgSDG8




Gracz




Sklep "A Little Bit Of Luck" Empty


PisanieSklep "A Little Bit Of Luck" Empty Re: Sklep "A Little Bit Of Luck"  Sklep "A Little Bit Of Luck" EmptyCzw Wrz 04 2014, 14:57;

Fanny promieniała szczęściem - właściwie nie było to nic nowego, bo należała do osób, które znajdują dużo powodów do radości, a możliwie najmniej do smutku, jednak po raz pierwszy w życiu była w tak stabilnym związku i nie czuła się osaczona czy zniewolona, a wręcz przeciwnie - kwitła i miała się coraz lepiej. Tego dnia kręciła się po zapleczu, nucąc coś pod nosem, porządkując materiały do produkcji amuletów, spisując w notesiku, ile czego zostało, jakie zapasy należałoby uzupełnić, szacując, ile jeszcze talizmanów zdoła zrobić z tego, co jej zostało. Była tak zaabsorbowana tym zajęciem, że nawet nie usłyszała dzwoneczka zawieszonego przy drzwiach, który obwieszczał wejście klienta, a na który zazwyczaj była bardzo wyczulona. Dopiero brzęczyk ustawiony na ladzie wyrwał ją z zamyślenia i uświadomił, że ktoś wszedł do sklepu, a ona nie powitała go promiennym uśmiechem. Coś podobnego! Zwykle nie traktowała swoich klientów w taki sposób, dlatego rzuciła wszystko i wyskoczyła z zaplecza jak diabeł z pudełka, uśmiechając się promiennie i przepraszająco zarazem.
- Ogromnie pana przepraszam, zazwyczaj słyszę ten dzwoneczek przy wejściu, wiem, że niektórzy tego nie lubią, ale to bardzo użyteczna rzecz, zwłaszcza, kiedy jest się na zapleczu. Witam, jak mogę pomóc? Och, nazywam się Fanny. Fanny Redford, przepraszam, nie przedstawiłam się, a widzę, że jest pan tu po raz pierwszy! - wyrzuciła z siebie z radosnym uśmiechem, rejestrując, że jej nowy klient jest wyjątkowo atrakcyjnym i niewyspanym mężczyzną. Cóż, to, że była zakochana w Viktorze, wcale nie znaczyło, że raptem stała się ślepa na męską urodę w ogóle, prawda? Dmuchnęła w swoją niesforną jasną grzywkę, po czym spojrzała na niego z wyraźną kokieterią, z której sama nie zdawała sobie sprawy, którą po prostu miała w sobie i nad którą zupełnie nie potrafiła panować.
- Szuka pan czegoś, co odpędzi koszmary, prawda? Myślę, że ten łapacz snów będzie skuteczny. Sama też mam taki, jest to tradycyjny wzór indiańskiego plemienia Pawnee, nawiązuje do postaci mitycznej bogini, Kobiety Pająka... nałożyłam na niego silne zaklęcia, jestem pewna, że nie dopuszczą do pana żadnych złych snów - to mówiąc wskoczyła zręcznie na drabinkę i zdjęła ze ściany piękny, ozdobny łapacz snów, który wykonała własnoręcznie. Nie wzięła pod uwagę, że w takiej konfiguracji Lucas ma doskonały widok na jej zgrabne nogi i pośladki, a może po prostu zupełnie się tym nie przejmowała? Zeskoczyła z drabinki, jednak oczywiście coś poszło nie tak (ta jej słynna niezdarność), źle postawiła nogę i w kostce poczuła przeszywający ból. Krzyknęła boleśnie i upuściła łapacz snów. W jej oczach błysnęły łzy. Usiadła na drabince, trzymając się za kostkę i patrząc z rozpaczą na sponiewierany talizman, leżący u stóp Lucasa.
- Przepraszam, straszna ze mnie gapa... chyba skręciłam kostkę - przygryzła nerwowo wargę, próbując się nie rozpłakać, co oczywiście niewiele dało, bo zaraz po jej policzkach potoczyły się łzy. Wyglądała jak wyjątkowo ładne i nieszczęśliwe dziecko, wrażenie to psuły jedynie piersi pozbawione stanika i unoszące się szybko w rytmie jej oddechu.
Powrót do góry Go down


Gość
avatar

Sklep "A Little Bit Of Luck" QzgSDG8








Sklep "A Little Bit Of Luck" Empty


PisanieSklep "A Little Bit Of Luck" Empty Re: Sklep "A Little Bit Of Luck"  Sklep "A Little Bit Of Luck" EmptyCzw Wrz 04 2014, 15:38;

Z początku stojąc oparty łokciem o blat nie wiedział kogo się ma spodziewać, chciał mieć to czym prędzej za sobą, niech ta staruszka- bo takie miał wyobrażenie o tym miejscu- wyjdzie i da mu jakiś talizman który spowoduje, że będzie za chwilę mógł wrócić do swojej komnaty i położy się spać. Jednak osoba która wyskoczyła z zaplecza sprawiła że momentalnie się wyprostował i spojrzał na młodą, prześliczną, a zarazem uśmiechniętą kobietę. Nie spodziewał się, że taki sklep może prowadzić młoda osoba, a może była po prostu asystentką? Jeżeli nie, to musiała prowadzić sklepik od niedawna, bowiem nie spotkał jeszcze nikogo tak szczęśliwego i tak entuzjastycznie witającego swoich klientów.
-Witam... Udało mu się na początku tylko tyle z siebie wydobyć, gdyż zaskoczenie jeszcze z niego nie zeszło. Odchrząknął. -Lucas...Lucas Godfrey. Wybacz mi, ale zaskoczyłaś mnie pozytywnie. Pozytywna energia jaka od ciebie bije spowodowała że mnie zatkało na moment. Przyjrzał się jej uważnie, nic dziwnego że sklepik może cieszyć się powodzeniem, skoro pracuje tutaj taka piękna kobieta. Mężczyźni którzy to wiedzą są tutaj na pewno stałymi bywalcami, tak jak i Lucas który teraz będzie wpadał tutaj znacznie częściej. Już miał tłumaczyć po co tutaj przyszedł, jednak Fanny czytała z niego niczym z otwartej księgi i momentalnie odgadła co go tutaj sprowadza. Był pod jeszcze większym wrażeniem. Nie dość że śliczna, to jeszcze inteligentna, a to się ceni u kobiet.
-Skąd wiedziałaś? Aż tak po mnie widać zmęczenie? W takim razie przepraszam, nie powinnaś mnie widzieć w takim stanie...hmmm powinienem nałożyć jakiś makeup czy coś... Zaśmiał się i przejechał dłonią po twarzy, by zatrzymać ją w połowie. To potwierdziło jego zdanie. I był przekonany że większa połowa klientów to mężczyźni. Nie ruszając się z miejsca przyglądał się jej pięknym kobiecym kształtom. Gdyby to była jego kobieta to już dawno by dał jej klapsa. -Prawdę powiedziawszy, to jestem przekonany że twoja osoba odpędziłaby te koszmary na zawsze. Masz jakieś breloczki ze swoją podobizną? Kupię wszystkie... Zaśmiał się mając nadzieję że nie uraził tym kobiety, bo czasem mężczyźni którzy się troszeczkę denerwują mogą palnąć głupotę. Gdy już schodziła, Luckas przejechał kciukiem po swojej bliźnie na policzku, chciał coś dodać, lecz Fanny niefortunnie stanęła schodząc z drabiny. Aż sam się skrzywił widząc to zdarzenie. Podszedł pośpiesznie do niej i od razu kucnął przyglądając się kostce.
-Musisz bardziej uważać moja droga, nie musisz aż tak bardzo zadowalać klientów, by robić sobie krzywdę...ja chciałem tylko amulet a nie skręconą kostkę. Zaczął mówić podnosząc wzrok z kostki na twarz kobiety, po drodze zdając sobie sprawę że nie posiada górnej części bielizny. -Fakt jest skręcona, chyba będziesz musiała się udać do Munga. Stwierdził dotykając delikatnej skóry na nodze. -Ej...ale nie roń łez, noga będzie cała. Zażartował, żeby się rozchmurzyła, nie czuł się zbyt komfortowo, gdy kobieta płakała w jego towarzystwie.
Powrót do góry Go down


Fanny O. Redford
Fanny O. Redford

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 37
Czystość Krwi : 50%
Galeony : 697
  Liczba postów : 120
http://czarodzieje.my-rpg.com/t9252-fanny-o-redford#258952
http://czarodzieje.my-rpg.com/t9254-for-me#258977
http://czarodzieje.my-rpg.com/t9255-fanny-o-redford#258984
Sklep "A Little Bit Of Luck" QzgSDG8




Gracz




Sklep "A Little Bit Of Luck" Empty


PisanieSklep "A Little Bit Of Luck" Empty Re: Sklep "A Little Bit Of Luck"  Sklep "A Little Bit Of Luck" EmptyCzw Wrz 04 2014, 20:32;

Uśmiechnęła się do niego jeszcze bardziej radośnie, prezentując diastemę, której osobiście nie cierpiała, ale którą uważano za jej atut, a jeśli nie atut, to przynajmniej cechę charakterystyczną, która dodawała jej swoistego uroku. Z resztą i bez diastemy wcale jej go nie brakowało. Nie miała pojęcia, dlaczego był taki zaskoczony jej obecnością i wiekiem, ale niewątpliwie potrafił prawić komplementy. Fanny bardzo lubiła komplementy i nigdy się nie wzbraniała przed ich przyjęciem, co czyniło tyle jej znajomych! Jak to możliwe, że kiedy mężczyzna mówi jesteś piękna, kobieta odpowiada nieprawda, natychmiast podważając kompetencje komplementującego, jego gust i upodobania, zamiast z przyjemnością odnotować, że widocznie w jego oczach posiada więcej zalet niż wad?
- Och, ogromnie się cieszę, że tak uważasz! - roześmiała się pogodnie, trzepocząc rzęsami i myśląc sobie, że rzadko jej klienci bywają tak interesujący. Fanny mimo swojej niepohamowanej gadatliwości nie była typową głupiutką blondynką. Po prostu czasami myśli w jej głowie rodziły się równie błyskawicznie, co znikały, dlatego stawiała sobie za punkt honoru wyrzucić z siebie wszystko, tak, by wyłowić te najistotniejsze informacje, dać im wybrzmieć, dzięki czemu stawały się jakby odrobinę trwalsze. Lubiła mówić, czasem plotła niewinne głupstwa, ale potrafiła zaskoczyć trafną konkluzją czy spostrzeżeniem. Była po prostu straszliwie chaotyczna i roztrzepana.
- Nie przejmuj się, to po prostu cienie pod oczami, ale wiesz, można powiedzieć, że one dodają tajemniczości... a tajemniczość jest bardzo pożądaną cechą - uśmiechnęła się kokieteryjnie. - Poza tym nie wyglądasz na osobę przesądną, więc pozostają kłopoty ze snem. No chyba że chcesz coś na złe oko albo młot Thora, żeby pokonać wszystkie przeszkody na drodze do szczęścia - dodała z uśmiechem. Sama święcie wierzyła w moc tych amuletów, ale przestała walczyć z niedowiarkami, dla których były to po prostu śmieszne wisiorki. Nigdy nie wychodziła z domu bez swojego oka proroka, które przywiozła jej kuzynka z Turcji, kiedy Fanny miała dwanaście lat, ani bez króliczej łapki. Tak na wszelki wypadek.
Roześmiała się słysząc zaczepkę Lucasa i spojrzała na niego z wysokości drabinki, mrużąc figlarnie oczy i odgarniając grzywkę z czoła.
- Hmm, mogłabym je wprowadzić do sprzedaży... Więc mówisz, że byłby na to popyt? - spytała z rozbawieniem i zaczęła schodzić z drabinki. A potem... no cóż, wiemy, co było potem.
- Ja zawsze sobie robię krzywdę, nie wiem, czym sobie na to zasłużyłam - powiedziała wilgotnym głosem, starając się opanować. - Nie chcę iść do Munga... na Merlina, jak to było... Locus? - szepnęła niepewnie, celując różdżką, którą wyciągnęła z tylnej kieszeni spodni, w napuchniętą, obolałą kostkę. Skrzywiła się boleśnie, ale zadziałało. - Przepraszam cię za to przedstawienie... pomożesz mi wstać...? - spytała, wyciągając do niego dłonie i nie do końca ufając swojej nadwyrężonej kostce. Jej łzy zaczęły już obsychać, a na ustach igrał nieśmiały uśmiech, trochę jak słońce, które przedziera się przez chmury. Gdy pomógł jej wstać, zatoczyła się lekko, nie mogąc ustać na spuchniętej nodze i oparła dłońmi o jego klatkę piersiową, nagle znajdując się bardzo, bardzo blisko niego.
Powrót do góry Go down


Gość
avatar

Sklep "A Little Bit Of Luck" QzgSDG8








Sklep "A Little Bit Of Luck" Empty


PisanieSklep "A Little Bit Of Luck" Empty Re: Sklep "A Little Bit Of Luck"  Sklep "A Little Bit Of Luck" EmptyCzw Wrz 04 2014, 20:58;

Popyt na wisiorki z piękną kobietą? Pamiątka dla mężczyzn którzy po przestąpieniu progu tego sklepu zakochali się? Istny amulet szczęścia, gdy po przebudzeniu się go widzi i nic złego nie może się już stać, a każda chwila jest niebywale szczęśliwa. Uśmiechnął się i jednak pożałował tego pomysłu, prawdę powiedziawszy wolał być tym wyjątkowym mężczyzną, chociaż zdawał sobie sprawę że w życiu Fanny prawdopodobnie już ktoś jest. Czemu? Na Merlina, przecież to niezwykle urodziwa kobieta, więc tylu adoratorów którzy się tutaj obracali na pewno znalazł się taki odważny który zaprosił ją na kawę bądź drinka. Dlatego wisiorek z jej podobizną będzie niezapomnianą pamiątką dla Lucasa, gdyż prawdopodobnie nie pojawi się tutaj więcej.
-Popyt? Naturalnie że by był. Tylko że wiesz, powiedziałem że biorę wszystkie. Tak więc za każdym razem kiedy stworzysz nowy amulet, ja po niego przyjdę. Bądź...jak się nie będziesz słuchać, to przyjdę po ciebie i cię zabiorę.
Powiedział z uśmiechem, troszeczkę z nią flirtując. O proszę...przyjść do czyjegoś sklepu i podrywać właścicielkę? Nie zdarza się to za często, a szczególnie jemu właśnie teraz. No ale próbuje się odnaleźć w nowej sytuacji dla niego, starał się w ten sposób odnaleźć siebie. -Czym sobie na to zasłużyłaś? Fanny znam cię od kilkunastu minut, ale śmiem postawić diagnozę...nie nie jestem lekarzem. Śmiem twierdzić, że za bardzo chcesz dogodzić klientowi, żeby ten był zadowolony. Robisz wszystko zbyt szybko i dlatego dzieje się to co się dzieje... Zaśmiał się i wskazał dłonią na jej spuchniętą kostkę. Widząc jak szybko poradziła sobie z nogą chciał jej pogratulować, gdyż sam na to nie wpadł. A to on powinien nieść pomoc. Podał jej rękę, żeby mogła bezpiecznie wstać. Ból jednak nadal był obecny, dlatego nie dziwił się że dziewczyna się zachwiała i na niego poleciała...dosłownie. Oczywiście że mu to nie przeszkadzało, atrakcyjna kobieta, dwuznaczna sytuacja czego chcieć więcej? -Chyba masz amulet na przyciąganie... Szepnął spoglądając jej w oczy. -Więc w takim bądź razie, może kawa? Zapytał i puścił jej oczko. Zapach jej perfum powodował przyjemne uczucie dla jego zmysłów. Przymknął na sekundę oczy i starał się go zapamiętać. Chyba w tym momencie zapomniał po co tak naprawdę tutaj przyszedł. Chciał kupić amulet, a zaprasza piękną kobietę na kawę, co to się z nim dzieje?
Powrót do góry Go down


Fanny O. Redford
Fanny O. Redford

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 37
Czystość Krwi : 50%
Galeony : 697
  Liczba postów : 120
http://czarodzieje.my-rpg.com/t9252-fanny-o-redford#258952
http://czarodzieje.my-rpg.com/t9254-for-me#258977
http://czarodzieje.my-rpg.com/t9255-fanny-o-redford#258984
Sklep "A Little Bit Of Luck" QzgSDG8




Gracz




Sklep "A Little Bit Of Luck" Empty


PisanieSklep "A Little Bit Of Luck" Empty Re: Sklep "A Little Bit Of Luck"  Sklep "A Little Bit Of Luck" EmptyPią Wrz 05 2014, 12:40;

Gdyby Lucas zjawił się w jej nieco wcześniej, ich znajomość z pewnością potoczyłaby się inaczej. Podobał się jej, nie na tyle, by stracić dla niego głowę, ale na tyle, by zapomnieć o resztkach przyzwoitości, jakie jeszcze miała i zakończyć ten dzień razem czy to w knajpie, czy to w łóżku - bez znaczenia. Fanny nie widziała powodu, dla którego miałaby sobie odmawiać przyjemności, jeśli miała na nią ochotę, dlaczego miałaby się wzbraniać przed bliższą, choć krótką znajomością z mężczyzną, jeśli się jej podobał? Ale teraz... teraz zasady gry się zmieniły. Miała Viktora, Viktora, który był dla niej taki dobry, taki czuły, taki odważny, przystojny i zakochany. Viktora, któremu obiecała siebie na wyłączność, z którym spędzała tyle dobrych, radosnych chwil, mając poczucie bezpieczeństwa, wiedząc, że obroni ją zarówno przed smokiem, jak i przed pająkiem, czającym się w kącie pokoju. Obiecała, że go nie zdradzi i nie chciała zdradzić, ale przecież nie mogła nic poradzić na swoją naturę kokietki, nie mogła stać się zupełnie inną osobą, nagle zimną i zdystansowaną, poza tym nie robili nic złego, prawda? Lucas trochę z nią flirtował, a ona... ona nie wyrażała swojego oburzenia, bo niby dlaczego miałaby to robić?
- Wiesz, to bardzo, bardzo samolubne z twojej strony... pomyśl, ilu nieszczęśników mógłbyś ustrzec przed koszmarami, gdybyś nie wykupił wszystkich! - zaśmiała się wesoło, mrugając do niego porozumiewawczo.
- To nie tak... myślę, myślę, że miałam się urodzić w piątek trzynastego, ale z jakiegoś powodu termin się przesunął i oto ja - uśmiechnęła się, ocierając rękawem łzy. Wszystko potoczyło się stanowczo zbyt szybko, by Fanny mogła to sobie przemyśleć, zwłaszcza, że zwykle działała pod wpływem impulsu. Nawet nie wiedziała, kiedy znalazła się w ramionach Lucasa, tak blisko, że mogła dokładnie przyjrzeć się jego piwnym oczom. Zapach jego perfum, skóry zamącił jej w głowie, a propozycja sprawiła, że miała ochotę się zgodzić, ale... ale przecież Viktor.
- Obawiam się, że nie powinnam... mam kogoś... - wyszeptała mu do ucha, nie próbując jednak zwiększyć dystansu między ich ciałami. Dopiero po chwili odsunęła się od niego, przygryzając lekko dolną wargę i myśląc sobie, że gdyby nie Viktor i nie fakt, że była w nim zakochana, chętnie by sprawdziła, czy mięśnie Lucasa są tak pięknie wyrzeźbione, jak jej się wydawało.
Powrót do góry Go down


Viktor Knezevic
Viktor Knezevic

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 36
Czystość Krwi : 90%
Galeony : 318
  Liczba postów : 68
http://czarodzieje.my-rpg.com/t9405-viktor-knezevic
http://czarodzieje.my-rpg.com/t9415-sowka-viktora
http://czarodzieje.my-rpg.com/t9416-viktor-knezevic
Sklep "A Little Bit Of Luck" QzgSDG8




Gracz




Sklep "A Little Bit Of Luck" Empty


PisanieSklep "A Little Bit Of Luck" Empty Re: Sklep "A Little Bit Of Luck"  Sklep "A Little Bit Of Luck" EmptyPią Wrz 05 2014, 13:05;

Żwawym krokiem wyszedł z księgarni Beedle'a i ruszył w stronę sklepiku, którego właścicielką była Fanny. W ręku trzymał dwie książki. Jedną o smokach, która pochłonęła go w całości i po prostu nie mógł zostawić jej w sklepie, kiedy czekało na niego tyle nowej wiedzy. Druga z kolei dotyczyła wszelkiego rodzaju amuletów, czyli czegoś, co uwielbiała jego partnerka. A nie od dziś wiadomo, że Viktor uwielbia sprawiać ludziom, a w szczególności kobietom, przyjemność. Oczywiście tym, na których mu zależało. Toteż szedł w stronę sklepu ,,A little bit of luck'', nie mogąc już doczekać się spotkania z Fanny. Chciał ją objąć, pocałować, usłyszeć jej głos i poczuć zapach, który działał na każdy jego zmysł. Mijał księgarnie, puby galerie... Wkroczył do mugolskiej dzielnicy Londynu, która swoją drogą, była całkiem przyjemnym miejscem. Parę kroków i stał właśnie przed sklepem z amuletami. Chwycił za klamkę i już miał z promiennym uśmiechem wejść do środka, kiedy zastygł. Przymknął na chwilę powieki, policzył do pięciu, czy sześciu i znów otworzył oczy, ale nic się nie zmieniło. Fanny nadal stała z jakimś facetem w odległości zdecydowanie zbyt bliskiej, jak na zwykłą znajomość.
Niemożliwe, cholera, to jakiś koszmarny sen...
Obudź się...

Wziął głęboki oddech, próbując chwycić się resztek swojego spokoju, ale czuł, jak cały płonie. Jak zaciska ręce w pięści i jak ciężko oddycha. Jedno pchnięcie drzwi i już był w środku, a później wszystko potoczyło się zdecydowanie zbyt szybko. Parę kroków w przód, rozdzielenie tej dwójki i uderzenie mężczyzny w twarz z zaciśniętej pięści. Viktor. Ten spokojny Viktor, który zawsze kierował się rozsądkiem, właśnie zatracił logikę, kierowany wyłącznie emocjami. Dyszał ciężko i ledwo powstrzymał samego siebie przed kolejnymi ciosami.
- Na przyszłość zastanów się dwa razy, zanim dotkniesz m o j ą kobietę. - Warknął, lustrując Lucasa spojrzeniem, w które wpisana była wściekłość. Jak on śmiał? Jak o n a śmiała? Przecież byli razem dopiero miesiąc! To powinien być piękny czas, kiedy zakochani nie widzą poza sobą świata, a tymczasem ona... Ona właśnie stała w objęciach innego mężczyzny. Viktor skierował spojrzenie pełne żalu, smutku i rozczarowania na Fanny.
- Wiesz... - Wziął głęboki oddech, tylko po to, by zaraz ze świstem wypuścić powietrze i wzruszyć ramionami. Rzucił książkę, którą jej kupił gdzieś w kąt, po czym parsknął cichym, bezradnym śmiechem. - Nie ważne. Byłem głupi i naiwny, wierząc w twoje słowa. Widzę, że nawet przez miesiąc nie potrafisz dotrzymać mi obiecanej wierności. Bawcie się dobrze. - Jeszcze raz omiótł tą dwójkę wzrokiem i ruszył w kierunku wyjścia. Nie chciał mieć z nimi już nic wspólnego. Było mu tak strasznie przykro, czuł się oszukany i zdradzony w każdym tego słowa znaczeniu.
Miałem nadzieję, Fanny, naprawdę ją miałem...
Powrót do góry Go down


Gość
avatar

Sklep "A Little Bit Of Luck" QzgSDG8








Sklep "A Little Bit Of Luck" Empty


PisanieSklep "A Little Bit Of Luck" Empty Re: Sklep "A Little Bit Of Luck"  Sklep "A Little Bit Of Luck" EmptyPią Wrz 05 2014, 13:47;

Bliskość...takie przyjemne uczucie, chęć posiadania rodziny potęgowała się w nim coraz bardziej. Zostaw to Lucas, przeszłość jest niczym w porównaniu z przyszłością, co ci po kilku straconych wspomnieniach? Zacznij kreować nowe, z kimś u swojego boku. Przez myśl przechodziły mu ciepłe słowa, aż zaczął w nie wierzyć i chciał by się spełniły. A to wszystko za sprawą tej kobiety, jej kostki i potknięcia się w jego ramiona.
Uśmiechnął się na jej słowa, co go obchodzili inni? Był samolubny i tym określeniem trafiła w dziesiątkę. Jeżeli nie może mieć oryginału na który patrzyłby, gdy zasypia i kiedy budzi się rano, to przynajmniej wisiorek przypominający mu ową postać mógłby się nadać i nie pozwoli by ktokolwiek inny mógłby patrzyć na nią.
Cóż, nie mógł się pojawić wcześniej w jej życiu, gdyż gdyby to zrobił, jej życie byłoby piekłem. Lucas wtedy nie szukał kobiety do wspólnego życia, byłaby jedynie zabawką w jego rękach. Przykrywką przed tym światem który razem z Faridem próbował zniszczyć.
Teraz coraz bardziej miał mętlik w głowie, ponieważ kobieta pozwalała mu na flirt, może niewinny, może za bardzo odważny, ale pozwalała mu na to. Więc nikogo nie ma? Czyżby to los kazał mu pojawić się w tym sklepiku? To i wiele innych pytań zaczęły krążyć po jego głowie.
-Czy to grzech, że wynalazca tego pomysłu chce mieć patent jedynie dla siebie? Może z czasem pozwoliłbym wprowadzić te wisiorki do obiegu, musiałbym się nad tym poważnie zastanowić. Zaśmiał się będąc nadal blisko Fanny. Cóż prawdę mówiąc zapomniał się i nie było to na miejscu żeby dżentelmen na pierwszym spotkaniu, po kilkunastu minutach tak się zachowywał. Odszedłby od niej ale miała chyba magnes w sobie, w dodatku pamiętał o jej spuchniętej nodze na którą nie mogła stanąć.
Piątki trzynastego nie wnoszą wiele złego do życia, to jest mit, zabobon, który ludzie, a szczególnie mugole wprowadzili do życia twierdząc że ten dzień przynosi naprawdę złą passę. Nic bardziej mylnego, to że człowiekowi w ten dzień się coś przytrafiło, wynika tylko z jego głupoty i nieostrożności. To zupełnie jakby ktoś potknął się o godzinie dwunastej dwunastego grudnia i wtedy ten dzień musi być przeklęty bo stało się coś złego. Zaśmiał się jedynie na jej słowa.
-A czy wyjście na kawę musi oznaczać zdradę? Zapraszam cię ponieważ bardzo miło mnie przyjęłaś a ja nie mam złych zamiarów...No dobra miałem, ale skoro kogoś masz... Mówił jej do ucha, po czym zaczął prowadzić w kierunku najbliższego krzesła. Chciał jeszcze coś dodać, oczywiście miało to jej pokazać że jest lepszy od jej partnera, gdy do sklepu wpadł jakiś natręt...prawdopodobnie JEJ partner.
Lucas odczuł cios który wylądował na jego policzku i spowodował rozcięcie wargi, lecz nie stał jak dupa by pozwalać jakiemuś długowłosemu pajacowi się okładać. Biorąc pod uwagę to że prawdopodobnie Viktor widział tylko to co chciał widzieć, bo tak już jest z osobami które są chorobliwie zazdrosne i nie chcą ufać swojej drugiej połówce.
Lucas zasłonił twarz dłońmi, a ciosy wylądowały na nich, choć niektóre z nich przedarły się przez zasłonę. -Bijesz jak panienka... Skwitował gdy tamten się uspokoił. Cóż tak to już jest gdy ciosy padają z zaskoczenia, może i wtedy Viktor mógł czuć się silniejszy. Lucas oblizał wargę i przystawił do niej swój nadgarstek. -Zaślepiony zazdrością idioto...uwielbiam osoby, które wpadają do środka i zaczynają wymachiwać ŁAPKAMI... Powiedział kpiąc jawnie z postury Viktora. -A może lepiej byłoby wejść i zapytać co się dzieje? Może byś się dowiedział prostaku że twoja kobieta skręciła kostkę? Zapytał i wskazał głową na nogę Fanny. -Może T W O J A kobieta potrzebowała pomocy, bo nikogo innego nie było? Uśmiechnął się, choć chwilę potem nastąpiło tsunami w jego głowie, kolejne obrazy przelatywały przez jego pamięć, zupełnie niczym wtedy na jednej z uliczek Londynu. Musiał się oprzeć o półkę która stała obok niego.
Powrót do góry Go down


Fanny O. Redford
Fanny O. Redford

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 37
Czystość Krwi : 50%
Galeony : 697
  Liczba postów : 120
http://czarodzieje.my-rpg.com/t9252-fanny-o-redford#258952
http://czarodzieje.my-rpg.com/t9254-for-me#258977
http://czarodzieje.my-rpg.com/t9255-fanny-o-redford#258984
Sklep "A Little Bit Of Luck" QzgSDG8




Gracz




Sklep "A Little Bit Of Luck" Empty


PisanieSklep "A Little Bit Of Luck" Empty Re: Sklep "A Little Bit Of Luck"  Sklep "A Little Bit Of Luck" EmptyPią Wrz 05 2014, 17:29;

Fanny wierzyła we wszelkie możliwe przesądy i choć trudno powiedzieć, skąd się jej to wzięło, to niemal całe swoje życie podporządkowywała tym zabobonom. Przestrzeganie pewnych zasad i niekuszenie losu dawały jej poczucie bezpieczeństwa, a że straszny z niej tchórz, potrzebowała tego, jak niczego innego.
Lucas był bardzo przekonujący, a ona miała słabą wolę, ale wiedziała, że mimo że dla niej nie byłoby to nic wielkiego, Viktor mógłby się nie zgodzić z takim postawieniem sprawy, dlatego jeszcze raz potrząsnęła główką, z wyraźnym żalem, bo naprawdę miała ochotę poznać bliżej tego tajemniczego mężczyznę z blizną na policzku. Pławiła się w jego uwadze, komplementach i wyraźnej aprobacie, ale... no po prostu wiedziała, że to byłoby bardzo nie na miejscu. A przecież obiecała, prawda?
Wszystko potoczyło się tak szybko, że nawet nie zarejestrowała, kiedy pięść Viktora trafiła Lucasa, kiedy rozpętało się to piekło, którego była przyczyną. Zatoczyła się aż pod ścianę, ledwo żywa ze strachu, przyciskając jedną dłoń do serca, a drugą do ust, próbując w ten sposób uciszyć histeryczny krzyk, który narastał w jej gardle. Powinna się rzucić w ich kierunku, spróbować coś zrobić, odciągnąć Viktora, załagodzić sytuację, ale była jak sparaliżowana. Nie rozumiała, skąd się tu wziął, nie przypuszczała, że... że Viktor, jej Viktor, może zachować się tak gwałtownie, jak brutalnie. Przecież był taki dobry, taki łagodny! Rozpłakała się rozpaczliwie, kiedy Viktor rzucił w kąt jakąś książkę, kiedy powiedział jej tyle bolesnych słów, na które może i zasłużyła, ale tylko częściowo. Nie była przygotowana na coś takiego, nie sądziła, że jej niewinny flirt przybierze taki obrót.
- Daj mu spokój! - krzyknęła na Lucasa, zapłakana i bezradna, nie mogąc słuchać złośliwości skierowanych pod adresem Viktora, choć przecież była na niego zła. Sama nie wiedziała, co czuje, była tylko pewna, że jeśli pozwoli mu wyjść, to wszystko się skończy. I ona zostanie sama. Nie chciała być sama, nie chciała być bez Viktora. Utykając lekko, pobiegła za nim, objęła go mocno ramionami, przywierając do jego pleców i zalewając się łzami. Nie chciała go puścić na krok, bojąc się, że wszystko się rozpadnie... przecież nie chciała być taka, przecież mu obiecała, przecież...
- Viktor! Nie, nie, nie! To nie tak, naprawdę, to nie tak, to nie... skręciłam kostkę, on mi tylko pomagał, ja wiem, jak to wyglądało, ale naprawdę... nie zdradziłam cię i nie zdradzę, przysięgam ci, Viktor! - rozszlochała się rozpaczliwie, zaciskając palce na jego koszuli i czepiając się go jak miś koala pnia. Była czerwona, zaryczana i nikt by nigdy nie powiedział, że o takie szkaradzieństwo jakikolwiek zdrowy na umyśle mężczyzna mógłby się bić. Jej nos przypominał czerwony kartofelek, w dodatku cieknący i nie było w niej nic zmysłowego ani nawet godnego uwagi. - Nie zostawiaj mnie...! Błagam cię, Viktor... - chlipała, nie wypuszczając go z uścisku, ignorując Lucasa, robiąc scenę w całym tego słowa znaczeniu i mając w nosie, że prawdopodobnie pół ulicy już wie, że jej związek się rozpada.
Powrót do góry Go down


Viktor Knezevic
Viktor Knezevic

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 36
Czystość Krwi : 90%
Galeony : 318
  Liczba postów : 68
http://czarodzieje.my-rpg.com/t9405-viktor-knezevic
http://czarodzieje.my-rpg.com/t9415-sowka-viktora
http://czarodzieje.my-rpg.com/t9416-viktor-knezevic
Sklep "A Little Bit Of Luck" QzgSDG8




Gracz




Sklep "A Little Bit Of Luck" Empty


PisanieSklep "A Little Bit Of Luck" Empty Re: Sklep "A Little Bit Of Luck"  Sklep "A Little Bit Of Luck" EmptyPią Wrz 05 2014, 18:14;

Był zły na siebie, że tak zareagował. Że go uderzył. Spojrzał na swoje zaciśnięte dłonie już po pierwszym ciosie, nie mogąc uwierzyć w to, co przed chwilą zrobił. Przełknął głośno ślinę, ale kiedy ten facet z wybujałym, najwyraźniej ego, zaczął coś mówić, Viktor przestał żałować, że obił mu twarz. Rzeczywiście, mógłby wejść grzecznie i zapytać, co się stało. Mógłby też pogłaskać ich po główkach. O ile druga opcja brzmiała absurdalnie, o tyle pierwsza miałaby rację bytu w określonych przypadkach, a ten na pewno takim nie był. Dlaczego? Stanowczo zbyt długo stali naprzeciwko siebie, wpatrując się sobie w oczka, ach. W końcu, zanim Viktor wszedł do sklepu, minęło parę chwil. Niestety, nie zauważył już momentu, w którym Fanny tłumaczyła się, że kogoś ma.
- Po pierwsze. - Zaczął spokojnym już tonem, choć czuł, że wszystko się w nim gotuje. - Zawsze, jak kobieta skręci sobie kostkę, czy złamie cokolwiek innego, bierzesz ją w swoje ramiona? Masz taki nawyk? Nieważne. Po drugie, zanim tu wszedłem, minęło dobre parę chwil, a wy nadal staliście w swoich objęciach, jakby nigdy nic. - Wziął głęboki oddech. - A po trzecie nie jestem idiotą, a tym bardziej zaślepionym zazdrością idiotą. Sytuacja, w której was zastałem była co najmniej dwuznaczna i nie będę słuchał teraz jakichś absurdalnych wyjaśnień. - Zerknął na Fanny, której noga nie wydawała się być w najlepszym stanie, tak samo zresztą, jak ona sama. Przez moment chciał do niej podejść, przytulić, powiedzieć, że będzie dobrze, ale zacisnął tylko zęby, próbując wyzbyć się empatii. - Skręcona kostka jest idealnym pretekstem do zbliżeń, co? - Pokręcił głową z dezaprobatą, obserwując jeszcze przez chwilę krwawiącą wargę mężczyzny, który przed chwilą trzymał jego partnerkę w ramionach. I może nawet byłoby mu go żal, gdyby nie fakt, że był cholernym kłamcą i próbował zamydlić Viktorowi oczy. Choć z drugiej strony, Knezevic chciał wierzyć, że mówili prawdę. Że Fanny nie rozpłakała się z wyrzutów sumienia, a przez prawdziwą rozpacz i bezradność. Niestety, rzeczywistość była według niego inna. A zdając sobie sprawę z tego, iż jego partnerka jeszcze zanim rozpoczęli związek, nie stroniła od flirtu, jeszcze bardziej utwierdzał się w przekonaniu, że kłamali. Obydwoje, nawet ona, choć sprawiała pozory tak niewinnej i szczerej. Czując, jak obejmuje go ramionami, jak próbuje go zatrzymać, odwrócił się na chwilę i spojrzał w jej załzawione oczy. Był taki rozdarty.
Czy można tak dobrze udawać?
Wtedy jeszcze raz przypomniał sobie sytuację, w jakiej ich zastał i to, ile czasu trwała. Pokręcił przecząco głową, wciąż na nią patrząc.
- Nie, Fanny. - Westchnął cicho i jeszcze raz omiótł wzrokiem pomieszczenie, zatrzymując spojrzenie na mężczyźnie, którego twarz zapamięta na długo. Nie będzie się mścił, nie będzie go nękał, nie będzie też nękał jej, ale po prostu odejdzie, starając się zapomnieć. Ach, gdyby wiedział, jaka była prawda, sytuacja wyglądałaby zupełnie inaczej. Być może byłby w stanie wybaczyć jej ten flirt, wiedząc, że leży gdzieś tam w jej naturze i wcale nie jest objawem niewierności. - Żyj swoim życiem, droga wolna. Nie chcę cię usidlać, czy podcinać ci skrzydeł. Jeśli czułaś się w związku źle, wystarczyło tylko powiedzieć, a byłoby zupełnie inaczej. Przykro mi, że tego nie zrobiłaś. - Z każdym słowem mówił coraz ciszej, czując, jak wściekłość ustępuje miejsca zwykłej bezradności i rozbiciu psychicznemu. Miało być pięknie. Mieli razem zasypiać, budzić się, żyć. Zwiedzić Norwegię, Fanny chciała zobaczyć Chorwację, ale teraz to już nieważne. Czuł się żałośnie. Był taki naiwny, zaślepiony uczuciami. Wyswobodził się z jej objęć i chwycił za klamkę. Coś kusiło go, żeby jeszcze raz zerknąć w tył, ale nie zrobił tego. Chciał być silny, nie dać się omamić. Wziął głęboki oddech i wyszedł ze sklepu, a wtedy ze świstem wypuścił powietrze i poczuł, jak słone łzy napływają do jego błękitnych oczu. Otarł twarz rękawem i ruszył gdzieś w swoją stronę, nie patrząc na innych. W jego głowie nie kotłowały się już myśli, była tylko pustka. Taka okropna, przytłaczająca, odbierająca oddech, pustka. Czuł, jak ucieka z niego cały entuzjazm, cała wola działania, ustępując miejsca właśnie jej. Pochłaniała go w całości.

z.t
Powrót do góry Go down


Gość
avatar

Sklep "A Little Bit Of Luck" QzgSDG8








Sklep "A Little Bit Of Luck" Empty


PisanieSklep "A Little Bit Of Luck" Empty Re: Sklep "A Little Bit Of Luck"  Sklep "A Little Bit Of Luck" EmptyPią Wrz 05 2014, 18:56;

Wow, to było niczym telenowela w której Lucas był tym który rozbija czyjś związek z jawną premedytacją. A przecież tak nie było, poznał Fanny poczuł że jest bardzo miłą kobietą i nie przypuszczał że posiada chłopaka. Dlatego pozwolił sobie na niewinny flirt, chyba każdy mężczyzna lubi sprawiać kobiecie komplementy, a każda kobieta lubiła je przyjmować. To wszystko, nic się za tym nie kryło, biorąc pod uwagę to że powiedziała mu później, bo później, że ma chłopaka. Tyle mu wystarczyło.
A teraz? Nie dość że on stał się ofiarą prostackiego zachowania, to jeszcze Fanny na niego nakrzyczała. Wow, to był cios w plecy ostrym nożem. Nie, nie chciał żeby stawała w jego obronie i krzyczała na swojego chłopaka, bo tym samym potwierdziłaby że coś między nimi było. Potrzebował jednak jakiegoś zrozumienia, pomocy, a nie histerii i starania się za wszelką cenę zatrzymać swojego ukochanego.
-Za bardzo szczekasz chłopcze...żeby rozwiać twoje pomówienia...Tak następnym razem, gdy kobieta lub kto inny upadnie pod wpływem bólu podam jej kij by mogła się na nim wspierać. Zaczął kpić z chłopaka. -I jesteś zaślepionym idiotą, w dodatku dzieciakiem w ciele dorosłego skoro nie potrafisz wysłuchać wyjaśnień. Powiedział na odchodne Viktora i jedyne co mu pozostało to oglądać tą całą szopkę. Płacz i lament, uparcie i głupota...widać że Fanny jest bardzo zaangażowana w ten związek, ale co poradzić skoro jej druga połowa woli się unosić dumą. Na szczęście ból głowy ustąpił na tyle żeby mógł spokojnie się wyprostować, przetarł jeszcze raz lekko spuchniętą i rozciętą wargę. Podszedł do drabiny przy której leżał jeszcze amulet który potrzebował, lecz teraz nie był mu potrzebny ponieważ będzie mu przypominał tą chorą sytuację. Podniósł go z ziemi i położył go na blacie. Chłopak w końcu zniknął, więc i on powinien się ulotnić. Bo gdyby tu chciał zostać dałby dowód na to że jednak to nie było niewinne obściskiwanie się. Doszedł do drzwi i je otworzył.
-Dzięki że i na mnie naskoczyłaś...to było takie dojrzałe. Nieważne. Amulet leży na blacie, wydaje mi się że to nie jest najlepszy pomysł żeby tutaj kupować. Mam tylko nadzieję że mężczyźni którzy do ciebie przychodzą nie są traktowani w ten sam sposób co ja? Zapytał i spojrzał na dziewczynę. -I naprawdę powinnaś się udać do Munga żeby zrobili coś z tą opuchlizną. Uśmiechnął się delikatnie mimo spuchniętej wargi.

//Nie wiem czy my jeszcze mamy kontynuować ten romans czy to było jednorazowe, także nie wiem też czy mam dawać zt czy nie (:
Powrót do góry Go down


Fanny O. Redford
Fanny O. Redford

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 37
Czystość Krwi : 50%
Galeony : 697
  Liczba postów : 120
http://czarodzieje.my-rpg.com/t9252-fanny-o-redford#258952
http://czarodzieje.my-rpg.com/t9254-for-me#258977
http://czarodzieje.my-rpg.com/t9255-fanny-o-redford#258984
Sklep "A Little Bit Of Luck" QzgSDG8




Gracz




Sklep "A Little Bit Of Luck" Empty


PisanieSklep "A Little Bit Of Luck" Empty Re: Sklep "A Little Bit Of Luck"  Sklep "A Little Bit Of Luck" EmptyPią Wrz 05 2014, 22:11;

Nie chciała na niego nakrzyczeć, ale była wściekła, że jeszcze zaognia sytuację, choć z drugiej strony trudno mu było się dziwić - Viktor rozkrwawił mu wargę. Działała na emocjach, a w tej chwili marzyła tylko o jednym - żeby Lucas zniknął z pola widzenia i zostawił ją samą z Viktorem, którego może jakoś zdołałaby ugłaskać, ubłagać, przeprosić, ale na pewno nie w chwili, kiedy jej potencjalny kochanek prowadził z nim szermierkę słowną! Serce pękało jej z bólu, kiedy patrzyła na cierpienie Viktora, a przecież obiecywała jemu, sobie, że go nie skrzywdzi! Była w nim zakochana, chciała zobaczyć tyle miejsc, chciała przeżyć z nim tyle wspaniałych chwil, a oto przez jej głupie, niewłaściwe zachowanie i okrutny zbieg okoliczności traciła pierwszego faceta, na którym naprawdę jej zależało. Nie wiedziała, co robić, każde słowo Viktora raniło ją do żywego, rozumiała, że zbyt długo pozwoliła się obejmować Lucasowi, ale przecież, przecież właśnie mu tłumaczyła, że nie umówi się z nim na kawę (KAWĘ!), bo ma kogoś. Chciała być dobrą, wierną dziewczyną, chciała być dumna sama z siebie, chciała udowodnić światu, sobie, Viktorowi, Cleopatrze i wszystkim, którzy ją znali, że dorosła, zmieniła się, że potrafi być stała w uczuciach, zaangażować się i nie zniszczyć tego przez tę głupią kokieterię, która prawdopodobnie była w niej już w chwili narodzin. A teraz Knezevic odchodził ze złamanym sercem i zniszczoną wiarą w Fanny i jej uczucie.
- Ale ja nie chcę żyć swoim życiem bez ciebie...! - zaszlochała, opierając się bezsilnie o futrynę i patrząc na jego rozmazującą się sylwetkę. Łzy zupełnie rozmyły krajobraz, nie mogła zrobić nic, Viktor ją zostawił zupełnie i nieodwołalnie i to z jej własnej winy! Stała w bezruchu, opierając czoło o framugę drzwi, dygocząc od tłumionego szlochu i mając nadzieje, że Lucas w końcu zniknie, zostawi ją z jej rozpaczą, przestanie dręczyć, dobijać kolejnymi słowami.
- Przepraszam, nie chciałam... Proszę, zostaw mnie... to nie miało tak być, to wszystko... idź już. Proszę... - wychlipała, trzymając się framugi drzwi jak ostatniej deski ratunku i mając wrażenie, że jej świat rozpada się na milion kawałków, których nigdy w życiu nie zdoła skompletować i ułożyć w sensowną całość. Było jej niedobrze ze smutku, miała wrażenie, że zaraz zwymiotuje, płuca wydawały się zbyt małe, by dostarczyć jej organizmowi tlenu, chwytała spazmatycznie powietrze, łkając bez przerwy i przyciskając dłoń do klatki piersiowej. Dostała klasycznego ataku histerii i chciała być sama. Zupełnie sama, skoro nie mogła być z Viktorem.


z/t x 2 (póki co chyba starczy tego dobrego!)
Powrót do góry Go down


Gwendolyn Morgan
Gwendolyn Morgan

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 34
Czystość Krwi : 50%
Galeony : 328
  Liczba postów : 12
http://czarodzieje.my-rpg.com/t10655-gwendolyn-margherita-morgan
http://czarodzieje.my-rpg.com/t10663-lorenza-sowka-gwen#292859
http://czarodzieje.my-rpg.com/t10662-gwendolyn-morgan
Sklep "A Little Bit Of Luck" QzgSDG8




Gracz




Sklep "A Little Bit Of Luck" Empty


PisanieSklep "A Little Bit Of Luck" Empty Re: Sklep "A Little Bit Of Luck"  Sklep "A Little Bit Of Luck" EmptyPią Mar 20 2015, 22:22;

Padało. Cóż.. czego spodziewać się po Londynie? Może słońca? Choć jednego słonecznego dnia, tylko po to, by cera zwalczyła zarazki, a kobiety dalej mogły mieć piękne buźki. Bo chyba tego chcemy? Gładkiej i elastycznej skóry, a nie żylaków.. Wyolbrzymiam, ale taka prawda. Florencja jest dość... upalna, i choć kiedyś Gwen lubiła kiedy padał deszcz, teraz ma go po dziurki w nosie. Chciałaby znowu poczuć gorące słońce na barkach idąc do pobliskiej piekarni po świeże pieczywo. Po całym dniu, podczas przeczesywania włosów, poczuć, że jednak trzeba zainwestować w odżywkę na suche włosy. Tutaj mogła zafundować sobie zimny prysznic, jeśli zapomni parasolki. Nie mogła wyjechać, bądź tego nie chciała. Powoli układała sobie życie, czemu miałaby z tego rezygnować?
Dni mijały niemiłosiernie szybko, chociaż nic nie robiła. Kompletnie nic. Czasami tęskniła za latami, w których cały swój czas poświęcała żmudnej pracy, by jakkolwiek wiązać koniec z końcem. Tymczasem jej mieszkanie bardziej przypominało norę, niż dom dorosłej kobiety. Zapuściła się, co prawda. Może po prostu nie chciało się jej sprzątać? Jakoś bardziej odnajdywała się w nieporządku. Który zresztą panował nie tylko w jej mieszkaniu. A jeśli mowa o nieporządku... poprzedniego wieczora zadzwoniła do ojca. Starała się dzwonić do niego regularnie, by wiedział, że o nim nie zapomniała. Przychodziło jej to z trudem. Ku zaskoczeniu, usłyszała nudną formułkę, z której wywnioskowała, że ojciec nie jest sam, bowiem chciał się jej szybko pozbyć, a zazwyczaj lubił rozmawiać z córką długimi godzinami, choćby o pogodzie. Czyżby miał kobietę? Czyżby po tylu latach samotności znalazł sobie przyjaciółkę? Kogo ja oszukuje, w tym świecie nie ma przyjaciół. Są ci, którzy mogą nam coś ofiarować i ci, których my ofiarujemy. I to całkiem  hojnie! Błędne koło. Chociaż.. może to tylko spaczony umysł Gwen? Może w ich wieku to co innego i po prostu dobrze bawią się w swoim towarzystwie? Bóg jeden wie. Religijna się, kurwa, znalazła.
A teraz siedziała za ladą, wpatrując się w amulety, czekając aż skończy się jej dniówka i będzie mogła w spokoju pójść do domu. Odpocząć od odpoczynku? Tak. Czy człowiek odpoczywa, gdy po głowie chodzą mu samobójcze myśli? Planuje katastrofę, czy raczej zastanawia się jak to jest mieć spokój? Co czuje się podczas śmieci: smutek, tęsknotę, ból zadany przez zabójcę? Może to ciało umiera, a dusza od dawna gdzieś wiruje? A może rozpadła się na miliardy kawałków opuszczając dotychczasowe więzienie? Czy da się opuścić ten świat bez bólu, jeśli doświadczamy go każdego dnia? Nie trafimy do nieba, czy coś w tym stylu, jeśli nie poczujemy goryczy? A co to, Dziady? Bóg bawi się z nami w kotek lub sterylizacja? Chce nas wysterylizować od uczuć? A może wręcz przeciwnie, chce byśmy cierpieli, poszli się wyspowiadać, żeby mógł mieć kilka pomysłów na następnych? Jak może być aż tak okrutny! Nie dziwię się, że ludzie wolą wierzyć w Odyna niż Boga. Z zadumy wyrwał ją dzwoneczek, który informował ją iż do sklepu wszedł czarodziej. Podniosła wzrok, uśmiechnęła się jak należało i odmówiła jak pacierz formułkę "W czym mogę pomóc" najmilej jak się dało.
Powrót do góry Go down


Seth Quinn
Seth Quinn

Student Ravenclaw
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 28
Czystość Krwi : 75%
Galeony : 1107
  Liczba postów : 231
http://czarodzieje.my-rpg.com/t11544-seth-azriel-xenos-quinn
http://czarodzieje.my-rpg.com/t11570-sowka-setha
http://czarodzieje.my-rpg.com/t11571-seth-quinn
Sklep "A Little Bit Of Luck" QzgSDG8




Gracz




Sklep "A Little Bit Of Luck" Empty


PisanieSklep "A Little Bit Of Luck" Empty Re: Sklep "A Little Bit Of Luck"  Sklep "A Little Bit Of Luck" EmptyNie Paź 25 2015, 12:42;

Kolejny deszczowy dzień nad Londynem. Seth nie przepadał za bardzo za taką pogodą, jednak dobry nastrój od samego rana nie opuszczał go ani na krok. Zastanawiał się, jak pójdzie mu w pracy ale też rozmyślał nad tym, dlaczego właśnie postanowił zatrudnić się w sklepie z amuletami. Jego znajomi ze studiów w większości pracowali w pubach lub kawiarniach w Hogsmeade, robili kursy, staże a Seth... No właśnie. Poszedł na łatwiznę i zatrudnił się w pierwszym sklepie który wpadł mu w oko. A mógłby robić coś co w przyszłości pomogłoby mu zostać aurorem, czy nauczycielem. Ale czy na pewno chciał być kimś ważnym i zaprzątać sobie głowę masą różnych spraw? Chyba nie. Poza tym nie planował założenia rodziny, którą musiałby utrzymywać.
Rozmyślając wszedł do sklepu i grzecznie przywitał się z pracodawcą, po czym zapoznał się z asortymentem sklepu. Zajął miejsce za ladą i w oczekiwaniu na klientów przeglądał najnowszy numer Proroka Codziennego. Do południa obsłużył kilkoro mugoli w tym jedną kobietę która była wierzyła w istnienie magii i była dumna ze swojej czternastoletniej córki, która otrzymała list z Hogwartu. Uśmiechając się niezręcznie i przytakując Seth poznał niemal całą historię czwartoklasistki - od pierwszych magicznych zdolności po aktualne osiągnięcia dla Hufflepuffu. Nie lubił takich sytuacji ale cóż, klient nasz pan, więc nie mógł ot tak wygonić kobiety ze sklepu. W duchu ucieszył się, gdy zadzwonił jej telefon po którego odebraniu wyszła. Później obsłużył kilkoro czarodziejów i czarownic, jednemu młodemu mężczyźnie z zapałem doradzał, co mógłby kupić swojej ukochanej, z inną staruszką wdał się w krótką, aczkolwiek przyjemną pogawędkę. Dzień pracy zleciał mu dosyć szybko i zanim się obejrzał musiał wracać do Hogwartu.

[zt]
Powrót do góry Go down


Philip Catherine
Philip Catherine

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 28
Czystość Krwi : 50%
Galeony : 52
  Liczba postów : 60
https://www.czarodzieje.org/t15951-philip-catherine#431979
https://www.czarodzieje.org/t15961-phiphi-cathie#431996
https://www.czarodzieje.org/t15954-philip-catherine#431631
https://www.czarodzieje.org/t21437-philip-catherine-dziennik#695
Sklep "A Little Bit Of Luck" QzgSDG8




Gracz




Sklep "A Little Bit Of Luck" Empty


PisanieSklep "A Little Bit Of Luck" Empty Re: Sklep "A Little Bit Of Luck"  Sklep "A Little Bit Of Luck" EmptyNie Kwi 08 2018, 20:17;

Praca w sklepie z amuletami nie była szczytem ambicji Philipa. Jednak kursy konieczne do rozpoczęcia pracy w Wizengamocie były kosztowna i jakoś trzeba było na nie zarobić. Chłopak miał w torbie jakiś przypadkowy album o smokach, który przyniósł ze sobą dla zabicia czasu. Jego szefowa jednak stała się ostatnio wyjątkowo uciążliwy jeśli chodzi o zagospodarowanie czasu. Oczekiwała od Philipa sprzątania, porządkowania i innych pierdół, kiedy tylko chłopak nikogo nie obsługiwał.
Tak się składa, że akurat weszła klientka. Dzwonek zadzwonił na mugola. Och, to będzie interesujące. Kobieta rozejrzała się po sklepie jakby był jej własnością i już sekundę później wbiła wzrok w Philipa. Ruszyła w stronę lady potężnym krokiem.
-Witaj, młodzieńcze. Potrzebuję amuletu, który zwiększy moje moce magiczne -oświadczyła. Chłopak poczuł się niepewnie. Dzwonek zadzwonił przed chwila na mugola. Zepsuł się? A może to Philip źle usłyszał? Co robić?
-Oczywiście, proszę poczekać zaraz coś dla pani wybiorę. Chyba, że ma pani już coś konkretnego na myśli? -spytał.
-Chodzę po całym Londynie i nie mogę nigdzie znaleźć Amuletu Królowej Szmaragdowych Jednorożców -rzuciła klientka. Chłopak szybko wszedł głębiej między pułki i odwrócił się tak, by kobieta nie widziała, że bezdźwięcznie pęka ze śmiechu. To będzie anegdotka roku. Przyszła mugolka i twierdząc, że ma moce magiczne zażądała Amuletu Królowej Szmaragdowych Jednorożców. Damn, Amulet Królowej Szmaragdowych Jednorożców. To jeden z najgłupszych pomysłów na jakie wpadli mugole. Kiedy się uspokoił wyszedł do kobiety ponownie i odpowiedział:
-Cóż, nie pani pierwsza prosi o ten amulet, ale bardzo trudno go skądkolwiek sprowadzić ostatnio -zaczął kłamać. -Nie mam pojęcia dlaczego. Mogę pani zaproponować inny. O ten – wskazał amulet wiszący z boku. -Zapewnia ochronę -coś trzeba było jej sprzedać, skoro już przyszła. Philip uśmiechnął się dodatkowo.
-Nie – rzuciła i wyszła jakby właśnie została straszliwie obrażona. Chłopak wpatrywał się chwilę w drzwi, które się za nią zamknęły po czym wrócił do swoich obowiązków, nadal bardzo rozbawiony.
Powrót do góry Go down


Sponsored content

Sklep "A Little Bit Of Luck" QzgSDG8








Sklep "A Little Bit Of Luck" Empty


PisanieSklep "A Little Bit Of Luck" Empty Re: Sklep "A Little Bit Of Luck"  Sklep "A Little Bit Of Luck" Empty;

Powrót do góry Go down
 

Sklep "A Little Bit Of Luck"

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry 
Strona 1 z 1

Pozwolenia na tym forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
Czarodzieje :: Sklep "A Little Bit Of Luck" JHTDsR7 :: 
londyn
 :: 
Mugolskie miejsca
-