Dobrze strzeżony rezerwat, w którym żyje całkiem pokaźna grupa żmijoptaków. Można tu spotkać zarówno dorodne okazy, jak i ledwo co wyklute maluchy, należy jednak zachować wyjątkową uwagę i środki ostrożności - pomimo względnego przyzwyczajenia do turystów i pracowników rezerwatu, którzy doglądają żmijoptaków, zwierzęta te nie należą do najbardziej przyjacielskich i ufnych.
W końcu nadszedł długo wyczekiwany dzień – ostatni dzień kursu pierwszej pomocy, stanowiący dla uczestników zajęć największe wyzwanie. Sevi planowała te zajęcia już od jakiegoś czasu, by wszyscy, którzy stawili się w okolicach południa przed wejściem do rezerwatu, mogli po wejściu do środka pod przewodnictwem Moonlight, zobaczyć następną dantejską scenę. Można by pomyśleć, że szkolna pielęgniarka próbowała coraz to bardziej zaszokować uczestników dramatycznością scenek rodzajowych, jakie im organizowała, ale to naprawdę nie był jej cel! Pragnęła po prostu przedstawić wszystko realistycznie, podnieść im trochę poziom adrenaliny we krwi i zmotywować do przemyślanego i sprawnego działania w warunkach polowych, wiadomo przecież, że pierwszej pomocy bardzo rzadko udziela się w punkcie medycznym ze wszystkimi możliwymi środkami pod ręką. Co więc tym razem czekało na uczestników kursu? Fantomy z bardzo realistycznymi i bardzo dotkliwymi śladami ugryzień i zadrapań, w porwanych i zakrwawionych ubraniach. Tym razem jednak „pomoce naukowe” nie wydawały z siebie żadnych dźwięków, a zamiast tego, leżały zemdlone w niewielkich odstępach i różnych dramatycznych pozycjach. - Witajcie, kochani! Jak zapewne już się domyślacie, dzisiaj zajmiemy się wyjątkowo ciężkim przypadkiem, jakim jest atak żmijoptaka. Chciałabym, żebyście po tych zajęciach czuli się na siłach, by udzielić kompleksowej pomocy ofiarom ataków zwierząt, magicznych czy nie, dotkliwie poranionym ofiarom, jak i ofiarom, w których żyłach krąży śmiercionośna trucizna. Sami więc widzicie, że żmijoptaki oferują nam to wszystko, a w dodatku są wyjątkowo często spotykane w Indiach. Nie obawiajcie się jednak, teren zajęć został zabezpieczony i żaden osobnik nie będzie nam przeszkadzał w nauce. – przywitała wszystkich Sevi i nakreśliła pokrótce tematykę zajęć, jakby ktoś się jej nie domyślił w momencie usłyszenia nazwy „rezerwat żmijoptaków”. – Na pewno już wiecie, że w przypadku zarówno obfitego krwawienia, działania trucizny, jak i utraty przytomności kluczową kwestią jest szybkość reakcji. Jaki mamy plan działania? Po pierwsze znieczulamy, odpowiednie zaklęcie znacie już z poprzednich zajęć i jestem pewna, że z tą częścią nie będzie żadnych problemów. Jest to bardzo ważne, bo następny etap, „wysysanie trucizny” z organizmu, będzie tak nieprzyjemny, że nie chcielibyście być na miejscu poszkodowanego bez znieczulenia. Użyjemy do tego zaklęcia Sugervirus, z akcentem na er, a różdżką będziemy wykonywać ruch od serca do ran, jakbyśmy chcieli wyciągnąć przez nie truciznę, zaraz zademonstruję ten ruch na fantomie pokazowym. Następnym krokiem będzie użycie zaklęcia Haemorrhagia Iturup, które ma zatamować krwotok. Formułka zaklęcia jest skomplikowana, dlatego powtórzmy ją teraz wszyscy razem… Haemorrhagia Iturup! Bardzo dobrze! Różdżką wykonujemy nad każdą raną ruch od brzegu do brzegu, na całej długości, jakbyśmy chcieli ją zaszyć niewidzialną nicią. Kiedy krwotok ustanie, musimy uleczyć rany. Ci, którzy wysyłali mi notatki po wczorajszych zajęciach, zapewne już wiedzą, że do leczenia ran przydatny jest eliksir wig genowy oraz esencja dyptamu. Po oczyszczeniu zadrapań i ugryzień eliksirem czyszczącym rany, bo przecież nie możemy pozwolić, by wdało się zakażenie, będziecie mieli do wyboru, który z dostępnych środków wolicie użyć, to już pora, żebyście i w praktyce potrafili zastosować eliksiry lecznicze. Na sam koniec, jeśli ofiara dalej nie odzyskała przytomności, użyjemy zaklęcia Rennervate, którego zadaniem jest ocucenie. Poszkodowany, który się wybudzi, na pewno zakomunikuje wam, jeśli coś jeszcze jest nie tak. Zabierajmy się do pracy! – na zakończenie swojej wypowiedzi, Sevi upewniła się, że wszyscy kursanci patrzą na jej działania i przystąpiła do demonstracyjnej interwencji przy użyciu swojego fantomu, tak, by każdy dokładnie widział, jak w praktyce stosować wszystkie zaklęcia i eliksiry. Po zakończonej części pokazowej, pielęgniarka zachęciła wszystkich do przystąpienia do swoich fantomów i gdy pstryknęła palcami, ze wszystkich ran pozorantów zaczęła obficie sączyć się krew, a Moonlight jak zwykle zaczęła krążyć pomiędzy zebranymi, by indywidualnie doradzać lub korygować drobne błędy i rozdać jeszcze jedne prospekty, tym razem o postępowaniu w przypadku ataków zwierząt i roślin. - Moi drodzy, jak na razie to koniec naszego kursu pierwszej pomocy. Dziękuję wam wszystkim za udział i zaangażowanie, jestem mile zaskoczona tak dużym odzewem i mam nadzieję, że przyswojona wiedza nie będzie wam nigdy potrzebna, bo nigdy nie znajdziecie się w sytuacji, w której czyjeś życie jest zależne od was. Jeśli jednak tak się stanie, pamiętajcie o rzeczach, które ćwiczyliśmy i uwierzcie w swoje zdolności. Świadomość, że ćwiczyliście uzdrawianie „na sucho”, powinna dodać wam poczucia bezpieczeństwa i pewności siebie. Jeśli macie jeszcze ochotę poszerzyć swoją wiedzę, chętnym proponuję przygotowanie notatki o najczęściej spotykanych atakach zwierząt magicznych i tym, jak sobie radzić w takiej sytuacji oprócz procedury, którą dziś przećwiczyliśmy. Wszystko jest w prospektach, które położyłam przy każdym z was w trakcie zajęć. Jeszcze raz dziękuję wam za udział w zajęciach i życzę miłych i bezpiecznych wakacji, a po powrocie do Hogwartu, zapraszam wszystkich chętnych na następne zajęcia z uzdrawiania. Ale wszystko w swoim czasie! - Sevi, mała gadułka, trochę się rozgadała na koniec zajęć, pragnąc podziękować wszystkim z całego serca za udział w kursie. Naprawdę była mile zaskoczona frekwencją i zaangażowaniem tej młodzieży, która w oczach większości grona pedagogicznego była po prostu zgrają hałaśliwych i nieodpowiedzialnych rozrabiaków! Pożegnała wszystkich serdecznie, każdemu z osobna ściskając rękę i szepcząc kilka miłych słów lub spostrzeżeń, które poczyniła w trakcie zajęć, po czym jak zwykle posprzątała małe pobojowisko, które tak pieczołowicie szykowała i nucąc jakąś hinduską piosenkę, która chodziła jej po głowie, opuściła rezerwat.
Kostki
Spoiler:
Pierwsza kostka – Asinta mulaf i Sugervirus 1, 3, 5 – Jesteś pilnym uczniem, słuchałeś uważnie Sevi i ucząc się na wcześniejszych błędach, swoich czy też kolegów, wiesz, na czym dokładnie się skupić, żeby odnieść zamierzony skutek. Co prawda nie możesz sprawdzić czy fantom naprawdę jest znieczulony, skoro jest nieprzytomny, ale w usunięciem trucizny nie masz żadnego problemu. Wykonujesz ruchy różdżką niczym prawdziwy magomedyk i masz wrażenie, że skóra poszkodowanego przybiera zdrowszy odcień, a całość zaczyna wyglądać już mniej dramatycznie. (Możesz pomóc komuś, komu idzie trochę gorzej!) 2, 4, 6 – Chyba jednak zadanie Cię przerasta. Wszystko było dobrze, dopóki Sevi nie pstryknęła palcami, a z ran Twojego fantomu nie zaczęła wypływać krew w ilościach hurtowych. Tak bardzo skupiasz się na tym, jak realistycznie wygląda ciepła, karminowa ciesz i jak pulsacyjnie wypływa z ran przy każdym uderzeniu serca, że nie możesz się skoncentrować na zaklęciu. Zapomniałeś o znieczuleniu, a druga formułka zupełnie wyleciała Ci z głowy. Uspokój się i spróbuj jeszcze raz! (Jeśli masz w kuferku minimum 10 punktów z uzdrawiania, możesz rzucić kostką jeszcze raz. W przeciwnym wypadku musisz uznać, że pomógł Ci ktoś, komu ćwiczenie wyszło lepiej lub Twoje błędy zauważyła Sevi i próbujesz jeszcze raz, tym razem ze skutkiem pozytywnym.)
Druga kostka – Haemorrhagia iturus 1, 3 – Rzucasz zaklęcie pewnym głosem, jednak wyobrażenie sobie niewidzialnej nici, którą zszywasz ranę, jest chyba jednak poza Twoim zasięgiem, bo ta owszem, przestaje krwawić, ale tylko miejscowo. Wiesz, że nie możesz tego tak zostawić i dlatego ponawiasz zaklęcie, tym razem dokładnie „zszywając” skórę. (Nie rzucasz kostką ponownie, po prostu uznajesz, że fabularnie postać ponowiła zaklęcie i tym razem nikt nie miał zastrzeżeń co do jego skuteczności.) 2, 5 – Przesuwasz różdżką nad ranami szybko i sprawnie, nawet jeśli nie czujesz się najpewniej w wykonywanym zadaniu, nie dajesz tego po sobie poznać, a skutki są zaskakująco dobre. Krwawienie natychmiast ustępuje, a Ty możesz przejść do następnego etapu! 4, 6 – Niestety, przekręciłeś nieco wymowę formułki, co nie mogło przejść bez echa. Rzucasz dodatkową kostką: parzysta – rana, na którą rzuciłeś zaklęcie, co prawda przestała krwawić, ale w zamian za to obok niej na skórze Twojego poszkodowanego pojawiło się głębokie nacięcie, z którego wydobywa się prawdziwy strumień krwi, nieparzysta – czy tylko tak się Tobie zdaje, czy krew wypływająca z ran faktycznie zaczęła bulgotać niczym gotująca się woda? Chwilę patrzysz z osłupieniem na skutki uboczne źle wypowiedzianego zaklęcia i już sam nie wiesz, co robić, na szczęście zanim Twój fantom wykrwawił się na śmierć, Sevi dostrzegła zamieszanie i przybyła Ci z odsieczą – z jej pomocą ratujesz sytuację i rzucasz zaklęcie ponownie, tym razem wymawiając formułkę prawidłowo.
Uwaga! Jeśli masz w kuferku min. 20 punktów z uzdrawiania, nie musisz rzucać trzecią kostką – możesz założyć, że hamowanie krwawienia poszło świetnie.
Trzecia kostka – eliksiry lecznicze 1, 3 – Dokładnie i uważnie oczyszczasz rany, jednak nie masz zielonego pojęcia, który z eliksirów leczniczych wybrać. Nie chcesz nikogo pytać o radę, więc ostatecznie… uciekasz się do wyliczanki, która ma Ci pomóc zdecydować, którą buteleczkę wybrać. (Nie rzucasz dodatkową kostką, możesz wybrać, który eliksir wolisz!) 2, 5 – Może i coś słyszałeś o esencji dyptamu, ale o eliksirze wiggenowym mówi się tyle cały czas, że jesteś pewny, że to właśnie jego powinieneś wypróbować w praktyce. Chwytasz buteleczkę i zgodnie z instrukcjami wlewasz parę kropli mikstury w usta fantomu, by już po kilku chwilach obserwować, jak jego rany znikają. Brawo! 4, 6 – Esencja dyptamu, to jest to! Tyle się o niej nasłuchałeś, że nie masz nawet najmniejszych wątpliwości, że właśnie po nią powinieneś sięgnąć, jednak chyba niezbyt uważałeś przy części demonstracyjnej – tak bardzo Ci spieszno do przecierania ran cudowną miksturą, że zapomniałeś o eliksirze czyszczącym rany. Całe szczęście Sevi albo ktoś ze znajdujących się obok Ciebie osób zachował czujność i przypomniał Ci o oczyszczeniu ugryzień i zadrapań.
Czwarta kostka – Rennervate 1, 3, 5, 6 – Bułka z masłem, Twój fantom raz dwa odzyskuje przytomność i patrzy na Ciebie z wdzięcznością. Chyba czuje się całkiem dobrze, bo na nic się nie uskarża! 2, 4 – Niestety, zaklęcie do powtórki. Nie wiesz co poszło nie tak, może Twój fantom jest po prostu zbyt dobrym aktorem i tylko udaje, że nie odzyskuje przytomności? (Nie rzucasz kostką ponownie, po prostu uznajesz, że fabularnie postać ponowiła zaklęcie i tym razem nikt nie miał zastrzeżeń co do jego skuteczności.)
Kod
Kod:
<zg> Asinta mulaf i Sugervirus </zg> wpisz ilość oczek na kostce <zg> Haemorrhagia iturus </zg> wpisz ilość oczek na kostce <zg> Eliksiry lecznicze </zg> wpisz ilość oczek na kostce <zg> Rennervate </zg> wpisz ilość oczek na kostce <zg>Ilość punktów z uzdrawiania </zg> wpisz ilość punktów wpisanych w kuferku
Dodatkowe informacje
Spoiler:
Praktycznie takie same, jak w poprzedniej części kursu! Dla Sevi jest to zt, jej dalsza interwencja fabularna nie jest przewidziana. Jeśli chcecie wysłać Sevi notatkę, musicie wysłać do niej sowę, w której faktycznie opiszecie w kilku słowach wybrane zwierzęta plus podacie link do lokacji, w której wasza postać siedziała z prospektem i namiętnie go wertowała, by poszerzyć swoją wiedzę medyczną. Jeśli fabularnie nie opiszecie gdzieś tego procesu i nie podeślecie linka, niestety dodatkowa notatka nie będzie ważna. To już ostatni etap kursu pierwszej pomocy, wkrótce poszczególne części zajęć będą zamykane w kolejności chronologicznej, nie zwlekajcie więc w nieskończoność z pisaniem! Uwaga! Do kursu cały czas można dołączać, nie ma żadnej listy, jedynym warunkiem dołączenia jest trzymanie się kolejności – musicie przejść etapy w odpowiednim porządku. Oczywiście możecie skończyć na jednych czy dwóch zajęciach, wtedy liczba przyznawanych punktów będzie relatywna do ilości odbytych etapów, jednak nie możecie pisać w lokacji z etapem np. drugim, jeśli nie ukończyliście pierwszego. Jeśli ktoś się nie zastosuje do tej zasady, nie zostaną mu przyznane żadne punkty.
Stawiła się tutaj z lizakiem w buzi, który nakazano jej wyrzucić, bo przecież nieładnie jest, gdy musi wejść do rezerwatu z tak "niebezpiecznym narzędziem". Idąc śladem tych myśli uśmiechnęła się słabo, a po chwili to stała już naprzeciwko fantomów, które naprawdę potrzebowały pomocy i troski. Może dlatego była na tyle skupiona, że pierwsze dwa zaklęcia poszły jej brawurowo, a rany rzeczywiście wyglądały zdecydowanie lepiej. Z trzecim nie miała już tyle szczęścia, gdyż chyba przekręciła formułkę i o ile rana w którą celowała przestała krwawić, to obok wystąpiła druga. Oczywiście zatamowała ją jakkolwiek zaraz zastanawiając się do czego powinna przejść następnie. W końcu doszła do wniosku, że przyda się jej eliksir wiggenowy, który zastosowała bardzo dobrze, więc nie musiała już niczego powtarzać. Ostatni krok stanowiło... - Rennervate. - A fantom odzyskał przytomność. Felicie nie wierząc w swoje dzieło uśmiechnęła się szerzej, zgłosiła zakończenie zadania i wyszła z rezerwatu.
Asinta mulaf i Sugervirus 3 Haemorrhagia iturus 6 Eliksiry lecznicze 5 Rennervate 5 Ilość punktów z uzdrawiania 0
Ostatnie zajęcia powitał z mieszanymi uczuciami. W ciągu tych kilku dni zdążył przyzwyczaić się do całej tej zgrai chętnych i nauki w przerwie między jednym rokiem szkolnym a drugim. Nauczycielka, jak już zaczął nazywać pielęgniarkę, pokazywała im wszystko to, czego nie zwykli robić w Hogwarcie. Poznanie kilku nowych zaklęć, praktyczne wykorzystanie, to lubił najbardziej, ale dotychczas nie mieli styczności z eliksirami i tę odmianę powitał z lekkim uśmiechem. Nareszcie coś, co lubił. Przystępując do ćwiczeń, skrzywił się na widok takiej ilości krwi. Natychmiast złapał za różdżkę, przypominając sobie zalecenia z pokazu i wykonując nią pospieszne ruchy, wypowiedział pierwsze zaklęcie. W tym wszystkim obserwował karminową ciecz spływającą na wszystkie strony, całkowicie zapominając o reszcie świata. Chwilę trwało nim otrząsnął się z tego niepokojącego stanu i tym razem rzucenie Asinta mulaf poszło mu już lepiej. Oczywiście nie obyło się bez pomocy ze strony innych, gdyż całkowicie zapomniał o znieczuleniu. Odrobina krwi zbyt mocno na niego wpływała, a przez ten drobny incydent był pewien, że uzdrawianie nie było jego mocno stroną, choć jakoś poradził sobie z pierwszym punktem na liście działań. Był zbyt zdenerwowany, by poprawnie rzucić kolejny czar. Zaplątał się w słowach. Nie zadziałało i obserwował, jak fantom treningowy Jaspera wykrwawiał się na śmierć. To było straszne, ledwie mógł na to patrzeć. Chciał nawet zrezygnować z reszty zajęć, ale szybka interwencja Moonlight wybawiła go z opresji. Pielęgniarka załatwiła całą sprawę, przy okazji pouczając Krukona. Pospiesznie złapał za esencję dyptam, pokładając w niej swoje nadzieje. Mógłby ją uwarzyć w środku nocy i w dalszym roztargnieniu pospieszył się odrobinę, zapominając oczyścić rany. Dobrze, że nie był sam. Dłonie pokryte krwią trzęsły się przy całym procesie, jednak ostatecznie wykonał ćwiczenie i pozostało już tylko rzucić kolejne nieudane zaklęcie. Naprawdę nie miał dziś do nich szczęścia. Za drugim razem Renneverate zadziałało jak trzeba, ale niesmak i zniechęcenie pozostało. To zdecydowanie nie był jego dzień. Musiał jeszcze umyć ręce z krwi. Lepkie i ciepłe obrzydlistwo. Asinta mulaf i Sugervirus 6 Haemorrhagia iturus 4 Eliksiry lecznicze 4 Rennervate 2 Ilość punktów z uzdrawiania 5
Asinta mulaf i Sugervirus 1 Haemorrhagia iturus 1 Eliksiry lecznicze 5 Rennervate 1 Ilość punktów z uzdrawiania 4 Jako jedna z pierwszych pojawiła się na ostatnich zajęciach z uzdrawiania. Co prawda jak tylko stanęła przed rezerwatem żmijoptaków, Sara zmarszczyła nieznacznie czoło i co chwila uważnie lustrowała otoczenie wokół siebie. Przecież nie chciała by i ją coś użarło! A zwłaszcza coś co było chociażby w połowie podobne do żmii. Obrzydlistwo. Co prawda na same zajęcia stawiła się zadziwiająco chętnie! Wszystkie poprzednie zaklęcia zakuła i wyuczyła się już ich perfekcyjnie i oby dzisiaj jej poszło tak samo świetnie jak na poprzednich zajęciach. Przecież nie chciałaby się skompromitować w ostatnim dniu, prawda? Dlatego bez słowa, podeszła do swojego fantoma z uniesioną już do góry różdżką i gdy tylko Sevia, spowodowała otwarcie się ran u jej podopiecznego, Sara bez problemu, rzuciła zaklęcie znieczulające. Po nim przyszedł czas na wysysanie trucizny - nazwa prawie jak dla wampira - ale dziewczę ze skupieniem wymówiła - Sugervirus! - a różdżką wykonała ruch od miejsca, gdzie powinno być serca fantoma i zgrabnym ruchem nadgarstka, przecięła nad nim powietrze jakby wypędzała truciznę na zewnątrz. Z zadowoleniem stwierdziła, że skóra fantoma zaczęła nabierać normalniejszego wyglądu i uśmiechając się delikatnie, zabrała się do kolejnego punktu. Więc teraz.. czas zatamować krwawienie! Z tym mogło być nieco gorzej. Bo jak ma do cholery, wyobrazić sobie niewidzialną nić? I to jeszcze zszywającą czyjeś ciało? Sara zbladła niespodziewanie i starając się za bardzo nie patrzeć na głębokie rozcięcie, machnęła powoli różdżką nad fantomem. - Haemorrhagia Iturup. - wymówiła cicho i z uwagą, przyjrzała się jak dwie części skóry powoli się zszywają a krwawienie ustępuje ale tylko miejscowo a nie mogła przecież tak tego zostawić. Dlatego ponowiła ruch różdżką jak i wymówione zaklęcie i tym razem bez żadnego problemu zszyła tego biedaka. Skoro do tej pory przeszła bez większych problemów to chyba zostało jej już tylko oczyszczenie ran eliksirem by nie wdało się żadne zakażenie. Łatwizna. Sara pewnie sięgnęła po eliksir wiggenowy i wlała kilka kropel mikstury do ust fantoma a kilka sekund później mogła już dostrzec jak rany znikają. Nawet blizn nie ma! Uśmiechając się do siebie szeroko, wycelowała ponownie różdżką w stronę podopiecznego i wręcz od niechcenia wymówiła ciche aczkolwiek stanowcze - Rennervate! - i widząc jak fantom odzyskuje przytomność, Sara mu zasalutowała z rozbawieniem. Zadanie wykonane!
Jak coś to Sara może pomóc w rzucaniu zaklęć więc pw :D
Na ostatni dzień kursu Matt przyszedł niechętnie, w końcu wczorajsze zajęcia były katastrofą! Bardzo obojętnie zareagował na fantomy z ugryzieniami, w sumie przyszedł tu całkowicie rozkojarzony tylko po to by dokończyć kurs. Nawet za bardzo nie słuchał tego, co mówiła dziś Sevi. Ach chyba wracał normalny, kiepski w nauce i nigdy nie słuchający Matt. Kiedy zaczęła się część praktyczna podszedł do fantomu niespiesznie i obojętnie, a niech się wykrwawia! Chociaż tego nie planował pierwsza część ratowania poszła mu świetnie bo nie miał najmniejszych problemów z usunięciem trucizny. Na szczęście super efekt nie trwał długo bo już na drugim etapie przekręcił formułkę. Haha rana z pogryzienia może i przestała krwawić ale strumień krwi zaczął płynąć z nacięcia, które pojawiło się obok. Z eliksirami poszło mu już lepiej bo dobrze oczyścił rany. Oczywiście eliksir wybrał wyliczanką i nawet nie zwrócił uwagi na to który to bo już naprawdę było mu wszystko jedno. O dziwo jego fantom odzyskał przytomność i wesoło na niego patrzył, a to niespodzianka! /zt
Asinta mulaf i Sugervirus 5 Haemorrhagia iturus 4 i 6 Eliksiry lecznicze 3 Rennervate 3 Ilość punktów z uzdrawiania 1
Rasheed Sharker
Wiek : 28
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 191cm
C. szczególne : Wysoki wzrost, blizny: trzy linie oplatające jego prawą dłoń
Miejsce, w którym miały się odbywać następne zajęcia z uzdrawiania niespecjalnie przypadło Rasheedowi do gustu. Miał złe wspomnienia z ugryzieniami, być może dlatego, że niejednokrotnie zdarzyło mu się widywać Julkę w formie tygrysiej i tak… niespecjalnie dobrze mu się kojarzyły stworzenia, które mogły robić podobną krzywdę. Mimo wszystko dzielnie pojawił się na ostatnich zajęciach z uzdrawiania, obserwując te iście dantejską scenerię bez zmrużenia oka. Takie coś go nie ruszało, dopóki nie dotyczyło kogoś, kogo lubił, ewentualnie jego samego, dlatego opatrywanie fantoma nie stanowiło dla niego specjalnego wysiłku. Znieczulenie chyba nie wyszło mu najgorzej, ciężko było to sprawdzić skoro pozorant był nieprzytomny, ale wyssanie trucizny było banalne. Dziwaczna nazwa zaklęcia sprawiła, że oczywiście musiał pomylić się w wymowie i jedna rana przestała krwawić, ale dla odmiany zaraz spowodował powstanie następnej. Rany, ani chwili spokoju. Oczyszczenie ran było proste, ale niespecjalnie miał pomysł jaki eliksir leczniczy użyć. Zdecydował się na skorzystanie z wyliczanki i ostatecznie padło na wiggenowy. Wlał odrobinę do ust fantoma, co zdaje się, że było dobrym posunięciem, bo rany szybko się zagoiły. Potem jeszcze tylko rennervate i było po wszystkim, a Rasheed po raz ostatni poszedł zapoznać się z ulotką.
[zt]
Asinta mulaf i Sugervirus 1 Haemorrhagia iturus 4, 2 Eliksiry lecznicze 1 Rennervate 4 Ilość punktów z uzdrawiania 3
Asinta mulaf i Sugervirus 2 Haemorrhagia iturus 6 -> 4 Eliksiry lecznicze 4 Rennervate 2 Ilość punktów z uzdrawiania 2
Oj tak, zdecydowanie był to długo wyczekiwany dzień. Gittan miała już dość codziennego stawiania się w różnych miejscach, do których po drodze się gubiła. Chociaż kurs był ciekawy, Svensson zaczynało to męczyć. Dlaczego w najgorsze słońce mieli pomagać innym? Była egoistką i zdała sobie sprawę, że wzięła udział w tym kursie tylko dlatego, aby wiedzieć jak sobie pomóc. Kolejny raz Sevi chyba zrobiła zajęcia pod nią, bo przecież jeszcze niedawno Gittan plując na żmijoptaka prosiła, żeby Moonlight uratowała jej rękę. Chociaż powinna już doskonale znać formuły, chyba zbytnio się zestresowała, że zaraz stanie oko w oko ze zwierzakiem i dzisiejszy dzień na kursie jej poszedł niekoniecznie ze skutkiem pozytywnym. Zadanie zdecydowanie ją przestało. Na początku czuła, że daje radę, ale gdy Sevi prysnęła palcami, miała wrażenie że popsuła też idealną bankę mydlaną, w której myślała, że uratuje biednego fantoma. Krew zaczęła tryskać jak opętana, a Gittan po prostu spanikowała. Nie dość, że zapomniała o znieczuleniu to także w ogóle o formule zaklęcia. Sevi musiała znów jej pomóc, a Svensson niekoniecznie to lubiła. Wolała wszystko zrobić sama. Już wiadomo, że nie nadaje się na uzdrowicielkę. Zestresowana już na wstępie, nie zaakcentowała zaklęcie. Chociaż rana przestała krwawić, tuż obok niej pojawiło się nacięcie jakby ktoś przed chwilą podleciał do poszkodowanego i na dokładkę przejechał po nim nożem. Znów potrzebowała pomocy Sevi, co skomentowała krótkim: kurwa. Była absolutnym zerem z eliksirów, więc kojarzyła tylko nazwę: esencja dyptamu. Zauważyła, że wszyscy tak robią, więc prędko poszła w ich ślady. Na szczęście ktoś obok przypomniał jej o oczyszczeniu ran. Jeszcze wdałoby się zakażenie... Rzuciła ostatnie zaklęcie, ale poszkodowany nie chciał się wybudzić, więc wyzwała go po szwedzku od piekielnych świń i powtórzyła zaklęcie. Na szczęście otworzył oczy. Wstała od niego oburzona i wyszła z rezerwatu. Musiała zapoznać się z kolejną ulotką, na stu krasnoludów, dobrze, że to ostatnia.
Ciekawe czy Sevi zostawiła fantomy na pastwę żmijoptaków w tym miejscu przez jakiś czas czy sama zajmowała się pokiereszowaniem ich. I ich jad... Skąd ona... Nieważne. Thea tak czy siak w tym właśnie momencie dobrowolnie stawiała czoła ranom otwartym. Krew w niektórych przypadkach tryskała a w innym spokojnie wsiąkała w ziemię. Czy te fantomy mają jakąś określoną pojemność krwi? Tym pani Moonlight nie podzieliła się z uczniami podczas wykładu i demonstracji. Widząc jak w kilka chwil pielęgniarka łatała ofiary Thea zaczęła darzyć ją jeszcze większym szacunkiem. Szybko jednak znalazła się w sytuacji, która imitować miała krajobraz po ataku żmijoptaka. Sama ze swoim pacjentem. Krew tryskała na wszystkie strony brudząc ubranie dziewczyny. Była zaskakująco ciepła i jej metaliczna woń powodowała, że żołądek wywijał jej koziołki. Thea tak skupiła się na tym, żeby nie zwymiotować na pacjenta, że zupełnie wyleciały jej z głowy formułki, dzięki którym miała usunąć truciznę z organizmu poszkodowanego. -Ojej, ojej... Nie... Tylko nie to. Coś na S. Nie na W... O matulu!-mamrotała podczas gdy karminowa kałuża zwiększała swój rozmiar. W końcu Sevi zauważyła jej nieporadność i zrobiła jej ponowny instruktaż. Z jej pomocą wypowiedziane drżącym głosem zaklęcia zaczęły działać. Teraz błyskawicznie trzeba było zatamować krwawienie. Po rzuceniu zaklęcia rana zaczęła się zasklepiać. Gorzej, że obok pojawiła się kolejna. -Kurwa...-podsumowała to zdarzenie wkurzona Thea. Znowu musiała pomylić formułki, ale nic w tym dziwnego. Często jej się to zdarza. Zbyt często. W tej robocie Sevi praktycznie jej nie opuszczała. Gdyby nie ona jej pacjent byłby osuszony z krwi, a przecież był to atak żmijoptaka, a nie wampira... Nadszedł czas na zastosowanie odpowiedniego eliksiru. Esencja dyptamu cały czas tłukła jej się po głowie od kiedy tylko Sevi wspomniała, że mogą wybrać środek jaki chcą. Thea tak paliła się do tego, żeby naprawić wszystkie swoje błędy, że znowu popełniła gafę. Sevi wyjątkowo się namęczyła dziś z jej powodu. Znowu musiała jej przypominać o podstawowych czynnościach. I tak cudem rany fantoma zostały prawidłowo uleczone. Pozostał ostatni krok. Wybudzenie. To było straszne. Po tych wszystkich zabiegach Thea zastanawiała się czy jej pomoc nie była gorsza od napadu żmijoptaka. Po kilku chwilach spędzonych ma odpędzaniu złych myśli dziewczyna rzuciła zaklęcie i fantom paradoksalnie się do niej uśmiechnął. Powinieneś nie żyć. Powinieneś nie żyć.
zt.
Asinta mulaf i Sugervirus 4 Haemorrhagia iturus 4 Eliksiry lecznicze 6 Rennervate 3 Ilość punktów z uzdrawiania 2
Że przeszedł na ostatnie zajęcia to naprawdę graniczyło z cudem. Ale był tu. Ze splecionymi na piersi rękoma obserwował starania innych uczniów, bez większego zaangażowania. Posłał krótkie spojrzenie Moonlight, przekonany, że jeszcze kilka miesięcy temu wydawała mu się bardziej atrakcyjna. Tak samo irytująca jak obecnie, ale ładniejsza. Teraz straciła całą swoją atrakcyjność. Może był to wpływ niezmiennego, tak samo frustrującego usposobienia? Na tych wakacjach, pod wpływem klimatu i ludzi, może nawet bardziej denerwującego? Nie zagłębiał się w to szczególnie mocno, pocieszając się myślą, że to koniec kursu. Koniec z upierdliwością rzeczy martwych i z głupimi fantomami. Mógłby się uśmiechnąć na tą pozytywną myśl, ale zamiast tego ziewnął przeciągle, spoglądając gdzieś w bok, ku przejściu do zatoki. Jeszcze tylko kilka słów kończących wywód nauczycielki i… bingo. Kilka zadań i tylko czekać na dyplom. No… a zadanka domowe jakoś się ogarnie. W mniej bądź bardziej zaangażowany sposób, choć w jego przypadku chyba raczej mniej niż bardziej. Tak samo lekceważył sobie notatki po powrocie na łódkę, jak same zajęcia. Wyciągnął różdżkę, bawiąc się nią jakiś czas w ręce, dopóki nie przyszła jego kolej na wykonanie pierwszego z dzisiejszych poleceń. Odsączanie trucizny. Bułka z masłem. Chyba. Kilka machnięć różdżką i po sprawie. Dzięki Bogu za jego wrodzone zdolności. Znaczy… te, które przynajmniej jemu wydawało się, że posiada. Skóra zmieniła swój odcień, tak jak i jego ego w tym czasie swoją wielkość z ogromnej na arcy-wielką. A wydawałoby się, że szerzej już sięgać nie może. A jednak. Mile połechtana duma chłopaka nie została nawet zachwiana przez następne części zadania. Co z tego, że w następnej części zadania, nabawił swojego poszkodowanego nowych ran, które krwawiły bardziej niż poprzednie. W zasadzie nawet go to bawiło. Wyciągnął różdżkę, próbując zmusić fantoma do jeszcze większego wylewu krwi, choć wcale nie musiał, to i samoistnie szło świetnie. Chciał jeszcze osiągnąć ten sam efekt bulgotania krwi w żyłach, co udało się innym, ale zanim czerwona breja zaczęła wrzeć, Sevi doskoczyła do niego z pomocą. Obdarował ją krótkim spojrzeniem i uniósł dłonie z różdżką leniwie ku górze, nie w niewinnym geście. Z początku miał zamiar trzasnąć ją zaklęciem, za psucie mu zabawy, ale nie zapominał gdzie był. Chociaż nie w szkole, dalej tyczyły się gu te sae głupie zasady o szacunku wobec nauczycieli. Uśmiechnął się kwaśno, dając się psorce zająć tym jakże potrzebnym ratunkiem martwego fantomu. Zajęło to jednak tak dużo niepotrzebnie traconego czasu, że przyśpieszył znacznie przebieg następnych czynności, od razu przechodząc do korzystania z esencji dyptamu. Nie żeby nie był tak całkiem obojętny, kiedy irytująca profesorka znów wtrąciła się ze swoimi ideologiami, wymagając wcześniejszego, należytego potraktowania fantomu, uleczeniem jego ran i zadrapań. — Nie to, żeby i tak nie był martwy — mruknął bez przekonania Arcellus, robiąc jednak co trzeba było, żeby tylko przejść do ocucania nieprzytomnego. W końcu finał był już bliski, a zaraz po nim można było się już cieszyć czasem wolnym. Chociaż „cieszyć” w Indiach nabierało śmiesznego, nierealnego wydźwięku.
zt
Asinta mulaf i Sugervirus 3 Haemorrhagia iturus 6 (6) Eliksiry lecznicze 6 Rennervate 1 Ilość punktów z uzdrawiania 3pkt
Temat ostatnich zajęć z kursu pierwszej pomocy nie był trudny do odgadnięcia. A szkoda, bo już był gotowy się z kimś założyć co też pielęgniarka zostawiła dla nich na sam koniec. Teraz jednak nie miało to najmniejszego sensu, bo wszyscy wiedzieli czego się spodziewać po przybyciu na miejsce. Dzisiaj miał dużo planów na resztę dnia, więc od razu po tym jak Sevi pokazała co i jak, zajął się swoim fantomem. Dzisiaj od samego początku szło mu dobrze. Znieczulanie, wysysanie trucizny z organizmu, tamowanie krwotoku, oczyszczanie ran. Nie brzmiało to jakoś bardzo prosto, ale w praktyce okazało się, że jest zupełnie inaczej. Szybko ulżył swojemu fantomowi, a później nie musiał się zastanawiać po jaki eliksir sięgnąć. To było tak naturalne, że niemal nie zauważył, że jest już przy ostatniej części zadania. Fantom nadal był nieprzytomny, więc pozostało mu rzucenie ostatniego zaklęcia. Był już przy tym tak pewny, że dobrze mu pójdzie, w końcu zawsze zawalał pierwszą część zajęć. Nie tym razem. Teraz z ostatnim zaklęciem miał największy problem. A szkoda, bo naprawdę chciał choć raz, aby mu wyszło wszystko od początku do końca. Trochę niezadowoloną miał minę kiedy Sevi przyszła mu z pomocą, ale za kolejnym razem zaklęcie podziałało. I to było na tyle kursu. Trochę żałował, że to już koniec, ale z drugiej strony to może i lepiej. W sumie to z zadowoleniem opuścił rezerwat, aby wrócić do swoich innych zajęć.
Asinta mulaf i Sugervirus 3 Haemorrhagia iturus 2 Eliksiry lecznicze 5 Rennervate 2 Ilość punktów z uzdrawiania 5
Asinta mulaf i Sugervirus 1 Haemorrhagia iturus 3 Eliksiry lecznicze 2 Rennervate 2 Ilość punktów z uzdrawiania 5
Żałowała, że to już ostatnie zajęcia. Po jodze, na którą udała się w międzyczasie, czuła się wyjątkowo odprężona. To wystarczyło, by przyjść na kurs pierwszej pomocy w nieco lepszym niż zwykle nastroju. Właściwie to wszystko nie było takie złe i gdyby Sevi Moonlight częściej przeprowadzała kursy w Hogwarcie, Robin chętnie by w nich uczestniczyła. Zdobywane w temacie doświadczenie było na plus, jeśli chodziło o jej plany na przyszłość. Nieco porozszarpywane fantomy nie zrobiły na niej większego wrażenia. Zwłaszcza, że nie wydawały żadnych dźwięków. Hunt spodziewała się czegoś podobnego już po drugim dniu. Sevi musiała się nieźle napocić z tymi próbami zaskoczenia uczniów. Robin jak zwykle wybrała sobie jednego „pacjenta” – tego w najbardziej idiotycznej pozie. Kiedy Sevi zakończyła swój monolog i zaczęła krążyć między uczniami, dziewczyna natychmiast zabrała się do pracy. - Asinta Mulaf – powiedziała pewnie, choć nie miała pojęcia czy zaklęcie podziałało. W końcu fantom wciąż pozostawał niemy. Nie zadziało się jednak nic niepokojącego, więc Robin kontynuowała. - Sugervirus. – Jej ruchy były pewne. Długie pociągnięcia od samego serca wprost do ran na ciele. Robin czuła, jak magia pulsuje wokół nie. Czy to właśnie mogła być jej przyszłość? Czy była gotowa najzwyczajniej w świecie zajmować się rannymi czarodziejami? Nie potrafiła odpowiedź sobie na żadne z tych pytań, ale czuła się, jakby była na właściwym miejscu. Kiedy cała trucizna znalazła się poza ciałem fantomu, Robin kontynuowała rzucanie zaklęć. - Haemorrhagia Iturus – rzuciła pewnie, jednak przez własne myśli nie do końca potrafiła się skupić. Chociaż usilnie próbowała wyobrazić sobie magiczną nić, nic z tego nie wychodziło. Rana wyglądała jednak na częściowo zasklepioną. - Haemorrhagia Iturus – spróbowała raz jeszcze, skupiając swoją uwagę wyłącznie na fantomie. Tym razem rana zasklepiła się do końca, a krew przestała płynąć. Robin odetchnęła z ulgą. Pozostało już tylko podać eliksir i ocucić pacjenta. Szybko zdecydowała się na eliksir wiggenowy. Znała skład i dokładne działanie. Byłaby głupia, gdyby go nie użyła. Miała nadzieję, że to wystarczy, by poskładać rannego do kupy. Jej Rennervate nie było najlepsze i musiała je powtórzyć, ale fantom wyglądał na całkiem zadowolonego i w dobrym stanie. Może to nie był popis umiejętności, ale jak na początki eksperymentowania z tą dziedziną poszło jej całkiem nieźle. Spokojnie mogła uznać ten dzień za udane zakończenie kursu. Pozostawała już tylko ostatnia notatka.
Ostatnia część kursu. Oh, jakże się przed nią Lindsey stresowała! Wymyślała sobie, że zawali po prostu wszystko, a Sevi wręcz wyrzuci ją z kursu. Jej nastrojowi nie pomógł fakt, że ta część miała odbyć się w rezerwacie żmijoptaków. Miała już pewne doświadczenie z tym zwierzęciem i nie było ono najprzyjemniejsze, więc gdy zobaczyła fantomy z pogryzieniami tych podłych stworków, wiedziała, co czuły. Znowu przypomniała jej się wycieczka do Skrzydła Szpitalnego, po tym, jak próbowała się nim opiekować Tym razem jednak uważała, gdzie stawia torbę, pomimo, że tak naprawdę nie miało co jej pogryźć. Uśmiechnęła się słabo do pani Moonlight i wysłuchała dzisiejszych instrukcji. Ostatnie zadanie, więc musieli dostać jeszcze eliksiry. Po prostu świetnie! Za pierwsze zadanie zabrała się z wielką niepewnością, ale w którymś momencie udało jej się skupić i zaklęcie wyszło jej dobrze. Nie pocieszyło jej to jednak zbytnio. Przy kolejnej części dzisiejszego zadania musiała pomylić formułkę, przez co rana, na którą rzuciła zaklęcie przestała krwawić, ale za to pojawiła się kolejna, jeszcze większa, z której krew wylewała się wręcz strumieniami. Sevi zareagowała jednak dość szybko i pomogła jej rzucić zaklęcie poprawnie, więc Lindsey mogła zabrać się za kolejny etap. Nie czuła się najlepiej. Brzuch zaczął ją boleć, a dzisiejsze śniadanie domagało się zwrotu na wolność. Spróbowała to jednak zignorować. Teraz najgorsza część eliksiry. Jej mózg stwierdził, że ominie informację o tym, że powinna najpierw użyć tego czyszczącego rany. Chyba naczytała się za dużo o esencji dyptamu, bo użyła jej, zamiast pomyśleć o eliksirze wiggenowym. Na szczęście, ktoś stojący obok przypomniał jej o tym, co powinna zrobić najpierw, zanim jej błąd zauważyła nauczycielka, więc w gruncie rzeczy poszło jej całkiem dobrze. Ostatnie zaklęcie, Lindsey, uspokój się, wszystko będzie dobrze - próbowała pocieszać się w myślach. Nie sądziła, że mogło to cokolwiek dać, ale pomimo tego rzuciła Rennervate wręcz bezbłędnie. Jej fantom wyglądał dobrze i nie skarżył się na nic poważnego, uznała więc zadanie za zakończone. Podziękowała Sevi za zajęcia i obiecała jej, że i tym razem wyśle notatkę, nawet jeżeli kurs się już skończył. Ruszyła do wyjścia z rezerwatu, wzdychając z ulgą. Nie zawaliła! Kurs poszedł jej całkiem nieźle! No i w końcu oddala się od tych całych żmijoptaków. Jest dobrze, co nie?
/zt
Asinta mulaf i Sugervirus 1 Haemorrhagia iturus 4 [+ parzysta, 2] Eliksiry lecznicze 6 Rennervate 1 Ilość punktów z uzdrawiania 5
Notatki z trzeciej i czwartej części wyślę do końca tego tygodnia, bo teraz nie mam ochoty/weny/czasu/ziemniaka na ich pisanie. Eh.
Sunny jak zawsze przed kursem pierwszej pomocy zadowolona z siebie szykowała się z uśmiechem na twarzy. Uśmiechała się do wszystkich, nawet do swoich wrogów. W końcu trafiła w miejsce gdzie miały się odbyć niestety ostatnie zajęcia z pierwszej pomocy. Było to smutne, ale co poradzić. Na pewno jak wrócą do szkoły będą kolejne, więc nie ma co się załamywać. Kiedy Sevi objaśniła im wszystko na temat ataków przez żmijoptaki każdy pokiwał ze zrozumieniem głową. Po wyjaśnieniu na czym będą polegać dzisiejsze zajęcia Sunny zmrużyła oczy i westchnęła cichutko. -No dobrze, więc czas wziąć się do pracy. -powiedziała cichutko sama do siebie i skierowała się w stronę swojego fantoma. -Sugervirus. - powiedziała pewnym siebie głosem kładąc nacisk na "er".Sunny była pilnym uczniem, słuchała więc uważnie Sevi i ucząc się na wcześniejszych błędach, swoich czy też kolegów, wiedziała, na czym dokładnie się skupić, żeby odnieść zamierzony skutek. Co prawda nie miała jak sprawdzić czy fantom naprawdę jest znieczulony, skoro jest nieprzytomny, ale w usunięciem trucizny nie miała żadnego problemu. Wykonywała ruchy różdżką niczym prawdziwy magomedyk i miała wrażenie, że skóra poszkodowanego przybiera zdrowszy odcień, a całość zaczyna wyglądać już mniej dramatycznie. Po skończonym zadaniu spojrzała na Sevi i uśmiechnęła się delikatnie. -Haemorrhagia Iturup. -rzuciłą zaklęcie pewnym głosem, jednak wyobrażenie sobie niewidzialnej nici, którą zszywa ranę, jest chyba jednak poza jej zasięgiem, bo ta owszem, przestaje krwawić, ale tylko miejscowo. Sunny wie, że nie możesz tego tak zostawić i dlatego ponawiasz zaklęcie, tym razem dokładnie „zszywając” skórę. Ojoj coś musiało pójść nie tak skoro musiała ponowić zaklęcie, no cóż każdy popełnia jakieś błędy. Mniejsze czy większe, ale błędy. Gdy pielęgniarka wspomniała o eliksirze leczniczym zmarszczyła delikatnie nosek i zaczęła oczyszczać rany. Po oczyszczeniu westchnęła cichutko, może i coś słyszała o esencji dyptamu, ale wolała eliksir Wiggenowy. Według Sunny był on lepszym wyborem. Chwyciła buteleczkę i zgodnie z instrukcjami wlała parę kropli mikstury w usta fantomu, by już po kilku chwilach obserwować, jak jego rany znikają. Odetchnęła z ulgą i zabrała się za kolejne zadanie, które miało na celu ocucenie fantoma. -Rennervate. -powiedziała Sunny pewnym głosem. Bułka z masłem, jej fantom raz dwa odzyskuje przytomność i patrzy na nią z wdzięcznością. Chyba czuje się całkiem dobrze, bo na nic się nie uskarża. Po wykonaniu wszystkich zadań Sunny pożegnała się grzecznie i wyszła z rezerwatu.
Asinta mulaf i Sugervirus 5 Haemorrhagia iturus 3 Eliksiry lecznicze 5 Rennervate 5 Ilość punktów z uzdrawiania 6
Asinta mulaf i Sugervirus 2 Haemorrhagia iturus 4 Eliksiry lecznicze 5 Rennervate 4 Ilość punktów z uzdrawiania 2
William nigdy nie bał się widoku krwi. Jego babcia była magomedykiem przed emeryturą. Gdy chłopak bywał w Szkocji odwiedzał ją w pracy. Tam widywał chorych i poranionych najróżniejszej maści. Jednak na kursie pierwszej pomocy pierwszy raz spotkał się z krwią, która wylewała się obficie z rany w rytm bicia serca. Mało tego miał te ranę wyleczyć. Jego ręce zaczęły się trząść, a umysł schował się trochę wgłąb siebie. Nie był pewien tego co robi. O zaklęciu znieczulającym zapomniał, a drugiego chyba nawet nie rzucił. Nie był pewien czy w ogóle cokolwiek zrobił. Pielęgniarka zauważyła jego konsternację i natychmiast pośpieszyła mu z pomocą. Dalej nie było lepiej. Kolejne zaklęcie nie poszło tak jak powinno. Było arcytragiczne. Krew w ranie zagotowała się co ponownie ściągnęło do niego pielęgniarkę. Nawet nie zdążyła się od niego za bardzo oddalić po poprzedniej interwencji. William, dokładnie przez nią pilnowany, rzucił zaklęcia ponownie, tym razem tak jak powinno to być zrobione. Eliksir uratowały go przed kompletną porażką. O wywarze wiggenowym pisał w notatce, którą wysłał pielęgniarce. To własnie jego postanowił użyć co okazało się strzałem w dziesiątkę. Rany natychmiast się zamknęły. Pozostało już tylko obudzić Śpiącą Fantomową Królewnę. Will znów miał wrażenie, że kukła tylko udaje nieprzytomną by utrudnić mu zadanie. Jednak przy drugiej próbie rzucenia zaklęcia wszystko poszło już dobrze. Manekin wyzdrowiał, a William zakończył kurs. Zostało już tylko przeczytanie prospektu i wysłanie notatki. Chłopak zgarnął swoje rzeczy i opuścił teren rezerwatu.
Widok tylu ofiar poranionych w taki sposób nieźle nią wstrząsnął. Niby zawsze wiedziała, że istnieje wiele niebezpiecznych stworzeń, ale nie myślała, nie próbowała nigdy sobie wyobrazić spustoszenia, jakie potrafią spowodować. Bardzo chciała się nauczyć to naprawiać. Najpierw kwestia znieczulenia. Wiedziała, że to ważne. Skoncentrowała się, jak mogła i rzuciła zaklęcie - nie była pewna, czy dobrze wyszło, ale miała taką nadzieję. Fantom był nieprzytomny, więc ciężko to było stwierdzić. Ale kiedy przesuwała różdżką od serca do ran, widziała, że to działa. Trucizna jakby sama wychodziła z poszkodowanego. A skoro nie ocknął się z krzykiem, to chyba znaczyło, że był wystarczająco znieczulony. Tamowanie krwotoku wydało jej się trudne. Zaklęcie miało tak skomplikowaną formułę, że nie była pewna, czy uda jej się to prawidłowo wypowiedzieć, a tym bardziej zapamiętać na dłużej niż najbliższe trzy sekundy. - Haemorrhagia Iturup - powtórzyła głośno za prowadzącą. Chyba poprawnie. Dla pewności powtórzyła to jeszcze kilka razy po cichu i dopiero potem spróbowała rzucić zaklęcie na fantoma. Przesuwała nad nim różdżką, wyraźnie wyobrażając sobie zaszywanie go. W szyciu była całkiem niezła, więc to nie był problem. I rzeczywiście zadziałało, krew przestała płynąć i spokojnie mogła przejść do następnego etapu. Teraz chodziło o wybranie eliksiru leczącego. Kiedy pielęgniarka wspomniała o esencji dyptamu, Vi uderzyła się otwartą dłonią w czoło. To o tym zapomniała, pisząc wczoraj notatkę z oparzeń! A coś jej dzwoniło, nie wiedziała tylko, w którym kościele. W tej chwili jednak, skoro miała wybrać pomiędzy eliksirem wiggenowym a esencją dyptamu, sięgnęła po ten pierwszy. Po długiej chwili wahania i skorzystaniu z wyliczanki, którą poznała, jak tylko trochę odrosła od podłogi. Oczywiście nigdy by się do tego nie przyznała, ale po prostu kompletnie nie wiedziała, który byłby lepszy. Na koniec zostało jej już tylko ocucenie fantoma. To już było proste. - Rennervate! - zawołała pewnie, wskazując różdżką ofiarę i już po chwili fantom siedział przed nią, zadowolony i czujący się najwyraźniej naprawdę nieźle. Była z siebie dumna. Przez te cztery dni nauczyła się naprawdę wiele i chociaż miała nadzieję nigdy z tej wiedzy nie skorzystać, w razie potrzeby nie miała się o co martwić. Na dobre zakończenie planowała jeszcze oddać ostatnie zadanie domowe (głupio byłoby go nie wysłać, skoro zrobiła wszystkie poprzednie, zresztą to brzmiało naprawdę ciekawie) i już będzie mogła całkiem uwolnić się od tych wszystkich ofiar, które na kolejnych zajęciach pokazywała jej panna Moonlight. Pożegnała się z prowadzącą i opuściła rezerwat.
Asinta mulaf i Sugervirus 3 Haemorrhagia iturus 5 Eliksiry lecznicze 3 Rennervate 5 Ilość punktów z uzdrawiania 0
Asinta mulaf i Sugervirus 3 Haemorrhagia iturus 4, parzysta Eliksiry lecznicze 2 Rennervate 3 Ilość punktów z uzdrawiania 10
Rezerwat żmijoptaków. Czego innego mogłaby się spodziewać w takim miejscu, niż ataku właśnie tych stworzeń? Nie spodziewała się jednak, że nauczycielka przygotuje aż taką masakrę. Przecież gdyby tylu poszkodowanym miała pomóc jedna osoba, jeszcze tak niedoświadczona jak uczestnicy kursu. Na szczęście na jednego ucznia przypadał tylko jeden manekin, którego wypadałoby uratować, albo przynajmniej pozostawić w jak najlepszym w miarę możliwości stanie. Ostatnia część kursu. Choć Kaia nie była z tego powodu zbyt szczęśliwa i już planowała jak namówić kobietę na kolejne zajęcia, to i z tych postanowiła wynieść jak najwięcej. Po raz kolejny ułożyła sobie najpierw schemat działa w głowie. Znieczulenie. Wysysanie trucizny. Zahamowanie krwotoku – tu powtórzyła zaklęcie za nauczycielką chcąc zapamiętać formułkę jak najlepiej. Uleczenie ran. Ocucenie. O wiele dłuższy proces niż wczoraj, ten nie składał się z prostych czynności. Nie umknęło jednak jej uwadze też to, że Sevi sama zapowiedziała kolejne zajęcia, tylko już po wakacjach. Będzie miała coś ambitnego do roboty. - Asinta mulaf! – pierwsze zaklęcie poszło jej gładko, więc od razu przeszła do drugiego. - Sugervirus! – Ruch różdżką od serca do ran. Jednocześnie wyobraziła sobie, że cały jad zostaje w tym momencie wyciągnięty z organizmu poszkodowanego. Chyba poszło jej świetnie, bo po pierwsze ofiara wyglądała już o wiele lepiej, a po drugie wydawało się jej nawet, że skóra stała się mniej blada. A może po prostu chciała to zobaczyć? Kolejne zaklęcie, to z najbardziej skomplikowaną formułką. Czas zatamować krwotok. - Haemorrhagia Iturus! – Tu już coś poszło nie tak, bo jedna rana przestała krwawić, a pojawiła się druga i z tej dopiero zaczęła lać się krew. Gdyby mogła i miała do tego sprzęto, to pewnie zszyłaby tę ranę własnoręcznie nie chcąc testować zaklęcia na kolejnej ranie. Co by było gdyby pojawiło się ich więcej? Gdy podała eliksir wiggenowy rany na szczęście zniknęły, więc i tą krwawiącą nie musiała się już tak przejmować. Była coraz bliżej końca. Pozostało w końcu jednak tylko ocucić bohatera tej walki ze żmijoptakiem. - Reenervate! – To już było banalne i tak jak się spodziewała, zaklęcie przyniosło efekt niemalże od razu, a fantom odzyskał przytomność. Czyli była już na czterech zajęciach a jeszcze nikogo nie uśmierciła. Brawo dla niej. Teraz tylko pozostało czekać do roku szkolnego. Z/t
Panna Wotery była odrobinę zawiedziona, że dzisiejszy dzień jest ostatnim dniem kursu pierwszej pomocy. Była to jedyna rzecz, która jako tako budziła uśmiech na jej twarzy podczas tych beznadziejnych wakacji spędzonych w Indiach, które ani trochę nie przypadły Amelii do gustu. Chodziła na kurs pierwszej pomocy zawsze z szerokim uśmiechem na twarzy, ciesząc się z możliwości zaangażowania w coś nieco bardziej ambitnego niż wyścigi na latających dywanach - taka prawda, po co to komu? Wywróciła tylko nieznacznie oczami na myśl o tym całym nieprzyjemnym zdarzeniu i od razu postanowiła, że teraz nie będzie o tym myśleć. Teraz jest czas na naukę przydatnych rzeczy. Gdy weszła do rezerwatu, na chwilę ją zamurowało. Dzisiaj Sevi przeszła samą siebie - cała ta sceneria wydawała się tak realistyczna, że panna Wotery nie mogła uwierzyć w to, że są to tylko poprzebierane fantomy. Cudownie! Będzie miała okazję na pokazanie swoich umiejętności albo na kompletne ośmieszenie się. Po wysłuchaniu wykładu profesor Sevi, od razu wzięła się do pracy, wybierając sobie jeden z leżących najbliżej niej fantomów. Pierwszym etapem było znieczulenie i "wyssanie" trucizny z ciała fantomu. Amelia od razu wiedziała od czego zacząć i uniosła pewnie różdżkę, skupiając się na największych ranach swojego poszkodowanego. - Asinta mulaf! - powiedziała, nie wahając się ani chwili nad tym, co powinna zrobić. Nie mogła sprawdzić czy jej fantom jest naprawdę znieczulony, jednak nie przejęła się tym za bardzo. W głębi duszy czuła, że rzuciła to zaklęcie całkiem dobrze i przy odciąganiu trucizny nie będzie go nic bolało. - Sugervirus! - i oto rzuciła kolejne zaklęcie, obserwując z zapartym tchem, jak skóra fantomu powoli nabiera zdrowego, różowego koloru. Chyba jej się udało, prawda? Rozejrzała się dookoła z satysfakcją, zastanawiając się czy równie dobrze poradzi sobie z etapem drugim dzisiejszych zajęć. - Haemorrhagia itus! - powiedziała panna Wotery, dopiero po chwili zdając sobie sprawę z tego, jaki błąd popełniła. Jak mogła aż tak bardzo przekręcić formułę zaklęcia? Nagle z ran fantomu zaczęła wylatywać bulgocząca krew. Była wszędzie, a Amelia nie miała zielonego pojęcia co powinna zrobić i jak ją zatamować. Na szczęście całe zdarzenie dostrzegła profesor Sevi i przyleciała biednej Krukonce z pomocą, każąc jej jeszcze raz wypowiedzieć zaklęcie, tym razem jednak poprawnie. - Haemorrhagia iturus! - krzyknęła Amelia, odzyskując zimną krew. No i proszę, zaklęcie za drugim razem wyszło jej strasznie lepiej, a krew przestała wylatywać z ran. Niestety, ubrania panny Wotery z pewnością nadają się teraz tylko do śmietnika. Czas na trzeci etap dzisiejszych zajęć. Amelia zdecydowała się na znany i sprawdzony eliksir wiggenowy, o którym w świecie czarodziejskim trąbi się na okrągło. Zgodnie z instrukcją na opakowaniu wlała do gardła fantomu kilka kropel i obserwowała, jak rany znikają z jego skóry. Cudownie! Teraz pozostało jej tylko ocucić fantom. - Rennervate! - powiedziała cicho, być może zbyt cicho? Nie udało jej się obudzić fantomu za pierwszym razem, ale nauczona doświadczeniem poprzednich zajęć panna Wotery uniosła różdżkę rzucając zaklęcie jeszcze raz. - Rennervate! - tym razem fantom powoli otworzył oczy i spojrzał na nią wzrokiem jednocześnie zaskoczonym i pełnym wdzięczności. To by było chyba na tyle, prawda? Amelia dopchała się do profesor Sevi, podziękowała jej za kurs, wzięła broszurkę, którą dla nich zostawiła i ruszyła do wyjścia z rezerwatu, żałując w myślach, że kurs właśnie dobiegł końca.
Asinta mulaf i Sugervirus 3 Haemorrhagia iturus 6 i 5 Eliksiry lecznicze 2 Rennervate 2 Ilość punktów z uzdrawiania 4
Tak więc oto i on, nadszedł wielkimi krokami, nieunikniony i tak bardzo wyczekiwany - ostatni dzień kursu pierwszej pomocy. Leonardo był pod wrażeniem, że profesor Sevi umiała zainteresować aż tak dużą ilość uczniów będących na wakacjach. Nie sądził, że spotka tutaj połowę Hogwartu, która bardzo będzie chciała nauczyć się ratować jakiegoś topielca bądź robić opatrunki osobom poparzonym. Sam właściwie był odrobinę zdziwiony faktem, że przychodzi na niego codziennie, oddaje wszystkie notatki i ma ochotę na więcej. Uśmiechnął się do siebie lekko, gdy zobaczył, co tym razem przygotowała dla nich pani profesor. Rezerwat żmijoptaków wyglądał niesamowicie z tymi wszystkimi fantomami, rozłożonymi po całym jego terenie. Wszystko było takie realistyczne. Leonardo odnotował w pamięci, żeby napisać w liście ogromne podziękowania za tą niesamowitą możliwość. Jego rozmyślania przerwały jednak słowa Sevi, więc odrzucił wszystkie myśli na bok i skupił się na tym, co ma im do przekazania odnośnie dzisiejszych zajęć. Gdy pani profesor pstryknęła palcami, a z fantomu, który zdecydował się ratować Leonardo wyleciała krew, aż zakręciło mu się w głowie. Tego wszystkiego było za wiele. Zdecydowanie nie nadawałby się on na magomedyka. Z każdym uderzeniem serca, krew zdawała się wypływać odrobinę szybciej. Stojąc tak, sparaliżowany i rozkojarzony, wreszcie doczekał się pomocy ze strony Sevi, która kazała mu się uspokoić, policzyć do dziesięciu i spróbować ponownie. Wykonał jej polecenie bez słowa, po kilku chwilach celując różdżką w fantom. - Asinta mulaf! - powiedział bez żadnego uczucia, a mimo wszystko zaklęcie wydawało się zadziałać, czego oczywiście nie mógł ocenić, ponieważ jego fantom dalej był nieprzytomny. Stwierdził, że musi przejść do dalszego etapu i po raz kolejny skierował różdżkę na jedną z ran fantomu. - Sugervirus! - kolejne zaklęcie, które zadziałało bez problemu. Co z tego, że potrafi czarować, skoro najprawdopodobniej gdyby nie Sevi, nie ruszyłby się z miejsca i z przerażeniem wpatrywał w wylatującą z ran krew? Trudno, może w następnej części pójdzie mu lepiej? Był chyba jednak zbyt zestresowany, ponieważ.. udało mu się źle wypowiedzieć formułę zaklęcia. - Haemorrhagia itus! - niby takie proste, a jednak z taką łatwością można coś zepsuć, prawda? Po przekręceniu zaklęcia, z rany, na którą było skierowane rzeczywiście przestała lecieć krew, jednak co z tego? Tuż obok niej pojawiło się głębokie nacięcie, z którego krew zaczęła wylewać się hektolitrami. Leonardo poprawił się, rzucając zaklęcie po raz drugi, tym razem już dobrze je wymawiając. Krew przestała lecieć - cóż za ulga. Teraz oczyszczanie rany i podawanie eliksiru leczniczego. Z ranami Leonardo poradził sobie bez żadnego problemu, jednak wybór eliksiru.. wszyscy wiedzieli, że jest to jego piętą achillesową. Zdecydował się na bardzo pewną i zaawansowaną metodę - wyliczankę. Wypadło na eliksir wiggenowy, więc Leonardo bez zastanowienia wlał go swojemu fantomowi do gardła, zgodnie z instrukcją na opakowaniu. Wszystko poszło gładko, bo rany wydawały się powoli zanikać. Teraz wybudzenie ofiary, to już powinno być proste. Uniósł różdżkę i wycelował nią prosto w środek głowy fantomu. - Rennervate! - wypowiedział cicho, jednak, pomimo jego oczekiwań, nic się nie stało. Zdezorientowany stał tak przez chwilę, zastanawiając się, co zrobił źle, jednak nie wpadł na nic ciekawego. Hm, chyba spróbujemy jeszcze raz. - Rennervate! - i tym razem wszystko poszło zgodnie z planem, fantom wybudził się i spojrzał na niego zaskoczonymi oczami. Leonardo z dumą podziękował profesor Sevi za wspaniałe zajęcia i ruszył w stronę łodzi mieszkalnych. Czekała go jeszcze jedna, ostatni notatka.
Asinta mulaf i Sugervirus 6 Haemorrhagia iturus 6 i parzysta Eliksiry lecznicze 3 Rennervate 4 Ilość punktów z uzdrawiania 1
Nareszcie. Ostatni dzień kursu. Chociaż naprawdę uważam, że jest to nam strasznie potrzebne, to moim zdaniem profesor Sevi odrobinę przesadziła z długością tego całego przygotowywania nas na niespotykane codziennie sytuacje. Do tego te przeklęte notatki.. i tak, wiem, że nie muszę ich pisać, ale jakoś szkoda mi jej, gdy widzę, jak bardzo jest zaangażowana w to, co robi. Niby nie mam serca, ale może gdzieś tam głęboko kryje się we mnie coś ludzkiego? Właśnie takie rozmyślania przerwał mu widok rezerwatu żmijoptaków, do którego wreszcie dotarł. Niewiarygodne, ale na moment otworzył on buzię ze zdziwienia, zastanawiając się, jakim cudem udało się stworzyć coś tak bardzo realistycznego. Nagle przestał przejmować się faktem, że po zajęciach będzie musiał napisać kolejną notatkę. Chciał po prostu wziąć udział w tym, co im na dzisiaj przygotowała profesor Sevi, tak po prostu, bez żadnych pytań, wyjaśnień i bez żadnego marudzenia. Uśmiechnął się szeroko na widok ich nauczycielki i czekał, aż skończy mówić, cały czas rozglądając się z zachwytem po rezerwacie. Dzisiaj zdecydowanie przeszła samą siebie. Po skończonym wykładzie Tanner zabrał się ochoczo do pracy, podchodząc do najbliżej leżącego fantomu. - Asinta mulaf! - uśmiechnął się lekko, celując różdżką w sam środek klatki piersiowej poszkodowanego. Nie mógł ocenić czy zaklęcie zadziałało, jednak miał pewność, że tak właśnie się stało. Nie wiedział dlaczego, po prostu jego przeczucie to mu właśnie mówiło. Skupił się na kolejnym zaklęciu i wypowiedział je, po raz kolejny machając różdżką, niczym prawdziwy magomedyk. - Sugervirus! - ku jego zdziwieniu skóra fantomu nagle zaczęła przybierać ładny, zdrowy odcień. Chyba zadziałało, prawda? Zadowolony z siebie i swoich postępów Chapman od razu przeszedł do drugiej części kursu. Tym razem jego zadaniem było zatamowanie krwawienia. Nie wiedział czy poradzi sobie z tym zaklęciem, więc wszystko robił niepewnie, cały czas szukając wzrokiem pani profesor. Nie chciał uśmiercić nawet fantomu. - Haemorrhagia itus! - wypowiedział i już w chwili, gdy kończył wymawiać zaklęcie, wiedział, że coś pójdzie nie tak. Źle je wymówił. Cholera, co się teraz stanie? Z paniką patrzył, jak z ran zaczyna płynąć coraz więcej krwi, czerwonej, zalewającej całego jego ubranie i sprawiającej, że fantom prawie się wykrwawił. Na jego szczęście profesor Sevi dobiegła do niego od razu, przywracając mu zdolność działania. Z jej małą pomocą wypowiedział zaklęcie po raz drugi. - Haemorrhagia iturus! - tym razem wszystko zadziałało, a krew przestała płynąć z ran poszkodowanego. Uśmiechnął się lekko do nauczycielki i przeszedł do kolejnej części zadania, chcąc już skończyć dzisiejsze zajęcia. Zbyt wiele zależało od niego. Prawie od razu zdecydował się na eliksir wiggenowy, który podobno był najbardziej znanym środkiem leczącym rany. Wlał do gardła poszkodowanego kilka kropel, zgodnie z instrukcją i uśmiechnął się do niego lekko, gdy rany powoli zaczęły się goić. Teraz jeszcze wybudzenie, jedna z ważniejszych czynności. Wtedy okaże się czy wszystko jest w porządku. - Rennervate! - nic się nie wydarzyło. Zdziwiony Tanner uniósł różdżkę ponownie, wymawiając zaklęcie jeszcze raz, nieco głośniej i wyraźniej. - Rennervate! - tym razem fantom spojrzał na niego zdziwionymi oczami. Zadowolony z siebie Ślizgon wziął jedną z broszurek, którą rozdała im profesor Sevi i ruszył do wyjścia z rezerwatu. Zdecydowanie nie był to jego dobry dzień, o nie.
Asinta mulaf i Sugervirus 5 Haemorrhagia iturus 6 i nieparzysta Eliksiry lecznicze 2 Rennervate 2 Ilość punktów z uzdrawiania 2 :twisted:
Schemat powtarzany staje się nudny, ale i tym razem Madness stanął z tyłu. Nie rozejrzał się po pozostałych, ani za bardzo nie słuchał Sevi. Coś siedziało mu w głowie, a raczej ktoś, i nie mógł skupić się na tak prostej czynności. Możliwie, że miałby problem, aby odpowiedzieć na pytanie gdzie teraz jest. Po czasie by się zreflektował. Dlatego też kiedy już inni byli przy fantomach próbując im pomóc on dopiero ruszył swój tyłek z miejsca które do tej pory zajmował. Początek poszedł gładko, a później zaczęły się schody. Z kolejnym zaklęciem pomogła mu Sevi, co trochę wytrąciło go z równowagi, ale starał się nie dać nic po sobie poznać. Wybieranie eliksiru też szło mu topornie. Może i czytał trochę ponadprogramowo o nich, ale żaden nie zaliczał się eliksirów leczniczych. Po prostu w końcu wyciągnął rękę po jeden z nich na sam koniec zmieniając swój wybór. Może nie wyszło najgorzej, ale rozdrażnienie rosło z każdą chwilą. Ostatnie z zaklęć wyszło mu za kolejnym razem. Powinien się skupić bardziej na tym co robił, może weźmie sobie w końcu lekcje do serca zamiast myślami błądzić nie wiadomo gdzie. Gdyby przyszło mu opatrywać żywą osobę to marnie by ona skończyła. O ile to nie był on to jakoś mu to nie przeszkadzało.
Asinta mulaf i Sugervirus 3 Haemorrhagia iturus 1 Eliksiry lecznicze 3 Rennervate 2 Ilość punktów z uzdrawiania 2 zt
Kolejna część kursu i znowu była tutaj Laura. Lubiła zdobywać każdą wiedzę, a już szczególnie tą, która mogła się wiązać z uzdrawianiem. Wydawało jej się, że każdego dnia stan w jakim znajdowały się fantomy był coraz bardziej realistyczny i masakryczny. Dzisiaj... cóż, ugryzienie przez żmijoptaka z pewnością było poważne, a lepiej było spotkać się z nim pierwszy raz w takiej postaci, niż od razu na poważnie. Laura nie bała się tego widoku, wiedziała, że musi się do niego przyzwyczaić, jeśli chce zostać uzdrowicielem. Zresztą jako pomocnik uzdrowiciela w Hogsmeade już nieraz oglądała nieprzyjemne rzeczy. Znieczulenie fantoma wyszło oczywiście świetnie, wysysanie trucizny również. Możliwe, że poczuła się nieco zbyt pewnie, a może nieco niedbale wymówiła Haemorrhagia iturus, chociaż przecież doskonale wiedziała, jak ważne jest skupienie. Nagle jednak wszystko zaczęło iść nie tak jak powinno i tylko dzięki pielęgniarce udało się jakoś opanować sytuację. Laurze było nieco głupio, że tak się zachowała i pozwoliła sobie na niestaranność. Potem przyszła pora na eliksir i prawdę mówiąc niespecjalnie zastanawiała się który podać fantomowi, wzięła ten, który stał bliżej. Całe szczęść, wszystko chyba było dobrze. Na koniec Rennervate poszło jej jak trzeba, i dobrze, bo inaczej chyba ze wstydu by się spaliła, że tak prawie nic nie wychodzi... Skończyła leczenie i miała jeszcze zamiar dosłać notatkę, żeby jakoś pokazać, że coś tam jednak umie.
zt
Asinta mulaf i Sugervirus 1 Haemorrhagia iturus 4 5 Eliksiry lecznicze 3 Rennervate 5 Ilość punktów z uzdrawiania 10
Ostatniego dnia kursu Freya stawiła się w rezerwacie, nie mogąc się doczekać następnego zadania. Musiało być ekstra, skoro było to już ostatnie. Zaśmiała się cicho, widząc przerażone miny niektórych zebranych, kiedy ich oczom ukazało się pobojowisko z fantomami pogryzionymi chyba przez całą armię żmijoptaków, ale jej samej widok krwi, nawet wyglądającej tak realistycznie, wcale nie ruszył. Zajęła miejsce przy poturbowanym pacjencie i przystąpiła do znieczulenia go i wyciągnięcia z jego ciała trucizny. Mając nauczkę z poprzednich zajęć, tym razem zastosowała się dokładnie do instrukcji Sevi i pewnie dlatego nie miała najmniejszych trudności z tym etapem zadania. Ze zszywaniem za pierwszym razem wyszło jej już niestety trochę gorzej, ale dzilnie poprawiła zaklęcie i krwawienie ustało, a Vacheron przystąpiła do wyboru eliksiru. Kiedyś słyszała coś o dyptamie, ale eliksir wiggenowy był dla niej wyborem bez pudła, dlatego chwyciła buteleczkę i wlała kilka kropli w usta poszkodowanego, by ujrzeć, jak już po paru chwilach jego rany znikają. Później zostało jej już tylko ocucenie fantomu, co było dla niej prawdziwą bułką z masłem! Po zakończonych zajęciach podziękowała Sevi za cały kurs i wyszła z rezerwatu, by usiąść gdzieś w spokoju i napisać ostatnią notatkę.
zt Asinta mulaf i Sugervirus 1 Haemorrhagia iturus 1 Eliksiry lecznicze 2 Rennervate 1 Ilość punktów z uzdrawiania 2