Nie wierzyła w to, co widziała. Próbowała używać hipnozy na tym mężczyźnie i wszystkie znaki na niebie i ziemi wskazywały na to, że osiągała sukces. Jego wzrok stał się bardziej matowym, dokładnie taki, jaki powinien być. Jak czytała, że powinien wyglądać. Tyle że coś nie do końca jej odpowiadało. Instynkt podpowiadał jej, że nie wszystko było w porządku. Nie potrafiła wyjaśnić, dlaczego, jednak czuła się oszukiwana. Utrzymywała ten magiczny czar jak długo była w stanie, czując, że powoli zbliża się do swojego kresu. Nie wiedziała kompletnie, dlaczego nie może poradzić sobie z tym lepiej.
Usłyszała nagłe
”wystarczy” po czym postać właściciela sklepu zniknęła. Cała moc, którą Robin dotychczas wkładała w zahipnotyzowanie mężczyzny, zniknęła, jak za pomocą jakiegoś zaklęcia, a ona poczuła się nagle
pusta. Oddychała szybko, płytko, próbując wrócić do siebie. Dopiero po dłuższej chwili zauważyła, że oryginalny pan McHavelock stoi za ladą i zamknął właśnie proroka.
- Doppler - odpowiedziała instynktownie, gdy zapytał o jej godność. Nie widziała sensu, aby ją ukrywać, zwłaszcza po tym, co właśnie pokazała. Mogłaby udawać, że jest kimś zupełnie innym, choć prawdopodobnie jej prawdziwe miano wyciągnąłby z niej tak, że nawet nie wiedziałaby, w którym momencie to zrobił. -
Ja… nie chciałam tego robić. Jednak kiedy poczułam że pan… znaczy się ten hologram to robi, to zadziałałam instynktownie - próbowała jeszcze wyjaśnić swoje postępowanie. Pokazać, że jakby nie zawsze od razu atakowała ludzi, jedynie w chwilach zagrożenia. A właśnie tak w tamtym momencie się poczuła. Zagrożona przez ten wytwór.
Słuchała go dalej, delikatnie kiwając głową. Przynajmniej tym razem nie miała mdłości po nadużywaniu hipnozy, co i tak uznała za spory sukces.
- Chyba właśnie dlatego tutaj jestem… - powiedziała po chwili, patrząc prosto w oczy tego mężczyzny. Nie chciała zrobić nic złego, ale jednocześnie czuła, że może to był właśnie ten człowiek, którego potrzebowała na swojej drodze. -
Ja… mam problem z tym i nie wiem, co robię nie tak. - powiedziała nieśmiało, dalej uparcie się w niego wpatrując. Wzięła głęboki oddech, aby spróbować uspokoić myśli, które wirowały w zastraszającym tempie w jej głowie. -
Kupię od pana ten kapelusz, jednak w zamian, czy mógłby mi pan pomóc? - zapytała. Liczyła na cud, że jednak mężczyzna się zgodzi, że nie odeśle jej z kwitkiem. Może gdzieś daleko sądziła, że jej
pokaz umiejętności wywarł na nim na tyle duże wrażenie, że zgodzi się jej pomóc. Cholera wie, jednak czuła, że nie miała innego wyjścia. Zabrnęła tak daleko… nie zamierzała poddać się, gdy nieomal widziała już linię mety.
@Darren Shaw