Czarodziejski sąd, który prowadzi rozprawy odnośnie wszelakich magicznych nadużyć i na drodze demokratycznego głosowania decyduje o winie oskarżonego oraz o tym, jaki wymiar powinna mieć jego kara. Mają tu biura także wszelacy prawnicy oraz sędziowie.
Po tygodniach przesłuchać i śledztwa @Lúthien T. Lanceley i @Aleksander Cortez w końcu stanęli przed Wizengamotem - zarzuty użycia czarnej magii były dość poważne, jednakże największym problemem był fakt, że młodzi ludzie rzucili je na pełniących służbę funkcjonariuszy magimilicji bez żadnego określanego powodu, co znacznie podwyższało kaliber przestępstwa. Trudno ukryć, że ich sytuacja nie wyglądała zbyt różowo - w wypadku takiej ilości materiału dowodowego nie były ich w stanie uratować nawet koneksje rodzinne. Jedyną okolicznością łagodzącą był młody wiek obojga sprawców, co znacznie wpłynęło na decyzję sędziów a propos wyroku - finalnie Aleksander jako osoba, która sprowokowała tę całą sytuację otrzymał karę miesiąca pozbawienia wolności, zaś Luthien otrzymała wyrok w zawieszeniu. Konsekwencje zostały wyciągnięte również przez Szkołę Magii i Czarodziejstwa w Hogwarcie - na podstawie ósmego punktu sekcji zakazów oraz punktu szóstego sekcji kar w regulaminie szkolnym Cortez jako student został z niej wydalony w trybie natychmiastowym, zaś Luthien ze względu na nieukończenie podstawowej edukacji została jedynie zawieszona. W praktyce: Wasze kuferki zostają zablokowane na dwa tygodnie. Przez najbliższy miesiąc Cortez może pisać posty fabularne jedynie w Azkabanie, retrospekcjach i listach. Na ten moment Cortez przestaje być studentem, jednakże jeśli nie pojawią się kolejne wykroczenia będzie mógł rozpocząć studia jeszcze raz w przyszłym roku. Luthien jako zawieszona w prawach uczniach przez najbliższy miesiąc nie może pisać postów poza Hogwartem.
Nadszedł kolejny dzień pracy i choć aura na dworze zwiastowała raczej spokój, mimo pewnych smoczych anomalii, które ostatnio miały miejsce, to gdy tylko wszedłeś do Ministerstwa poczułeś wszechobecny tutaj chaos. Nawet nie miałeś czasu zastanowić się dobrze nad tym, co mogło się stać, gdy złapał Cię przełożony. -Kane! Ile można na Ciebie czekać?! Tobie się wydaje, że możesz sobie tutaj przychodzić jak na wakacje? Leć do mojego biura po papiery do sprawy 4021 i przynieś mi je na salę. Nie zapomnij o podwójnym espresso. No idźże, ile można na Ciebie czekać?! - Widać było mężczyzna nie miał humoru i gdy tylko Cię zrugał, pobiegł w stronę sali rozpraw, zostawiając Cię samego sobie. Oczywiście wiedziałeś, gdzie znajduje się jego gabinet, ale nigdy nie byłeś w nim sam i nie do końca wiedziałeś, gdzie może trzymać papiery konkretnych spraw. Na korytarzach był większy tłum niż zwykle, co tylko utrudniało poruszanie się w stronę gabinetu.
Szedł sobie do pracy wcale nie jakoś prędko, bo wyszedł dużo za wcześnie, zdążył więc kupić kawę i najnowszy numer Proroka, by poczytać o ostatnich doniesieniach na temat ataków smoków. Z jakiegoś powodu Ministerstwo już od progu wydawało mu się niesamowicie chaotyczne, wydaje się, że nawet bardziej niż zazwyczaj, na szczęście był tylko praktykantem i większość czasu i tak spędzał w archiwum. Jedną z wind zjechał sobie do Wizengamotu, chowając pusty kubeczek do kieszeni płaszcza i już miał się ulotnić w stronę przewalania papierów, kiedy przydybał go czarodziej, którego imienia z początku nawet nie był w stanie sobie przypomnieć. Nawet nie zdołał zareagować, nim ten zniknął za drzwiami i dopiero zerknąwszy na tabelę rozpraw rozszyfrował z kim ma do czynienia. - Sprawa 4021... - stęknął sam do siebie i skierował się smętnie do gabinetu mężczyzny, z nadzieją, że przynajmniej on - w odróżnieniu od zaskakująco wielkiej ilości pracowników Ministerstwa - w swoim gabinecie zachowuje przynajmniej względny porządek.
Twoja małomówność zdecydowanie była na korzyść Twojej sytuacji, bo Galwick, gdyby tylko usłyszał jakiekolwiek obiekcje, zapewne zniszczyłby Ci resztę kariery i chęci do życia. Nie, z tym mężczyzną lepiej było nie dyskutować. Ruszyłeś w stronę odpowiedniego gabinetu, mijając po drodze większy niż zazwyczaj tłum. Nie musiałeś się obwiać o bałagan w pokoju. Wręcz przeciwnie, gabinet był przerażająco sterylny, co wcale nie musiało oznaczać, że będziesz mieć łatwiej. Zanim jednak miałeś stawić czoła znalezieniu odpowiednich dokumentów, musiałeś dostać się do wnętrza.
Rzuć k100 żeby zobaczyć, co Ci się przytrafiło:
Scenariusz:
1-25 Podsłuchałeś w drodze rozmowę na temat wspomnianej przez przełożonego sprawy. Pracownicy Ministerstwa są przekonani, że oskarżony został wrobiony. Obecnie nie możesz nic zrobić z tą wiedzą.
26-50 Pusty kubek wypada Ci z kieszeni i ląduje na dywanie, brudząc go ostatnimi kroplami kawy, które się uchowały. Widzi to sprzątający nieopodal skrzat, który zaczyna okładać Cię miotłą i powoduje kilka poważnych siniaków na Twoim ciele.
51-75 Wszystko idzie gładko, a co lepsze, znajdujesz sakiewkę, w której jest 20g! Jeśli Twój wynik był parzysty możesz zachować pieniądze. Zgłoś się po nie w odpowiednim temacie. Jeśli jednak był nieparzysty, właściciel zguby zauważa sakiewkę i oskarża Cię o próbę kradzieży. Nie dość, że nie dostajesz dodatkowej gotówki, to jeszcze jutro Twój przełożony dostanie skargę na Twój temat.
76-100 Masz wyjątkowego pecha, bo drzwi gabinetu są zamknięte, a zwykła Alohomora tu nie zadziała. Musisz znaleźć kogoś, kto pomoże Ci dostać się do środka, ale tracisz na to cenny czas. Wiesz już, że znów oberwie Ci się za spóźnienie.
______________________
Basil Kane
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 20
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 182
C. szczególne : heterochromia, wiecznie pogryzione wargi
Uważając na to, by na nikogo po drodze nie wpaść, a raczej, by nikt nie wpadł na niego - najbardziej na świecie nieznosił niezdarnych ludzi w pracy, aż cud, że jego wybór partnera był taki, a nie inny, znając niezdarność szopa - dotarł do gabinetów sędziów wizengamotu i bez trudu odnalazł odpowiednie drzwi. Ku swojemu zdziwieniu usłyszał po drodze, wspomnianą sprawę 4021, niepozornie więc przysłuchał się szczegółom rozmowy, udając, że przeprowadza dogłębną inspekcję trzymanych w rękach papierów, które miał dziś znosić do archiwum. Zapewne i tak nie będzie mu dane niczego zrobić z tą informacją, Galwick zawsze wydawał się być wściekłym dzbanem, któremu wszystko przeszkadza, no ale informacja warta zapamiętania. Odnalazł odpowiednie drzwi i władował się do środka, by czym prędzej zacząć szukać dokumentów, które życzył sobie sędzia, bo ani mu się widziało słuchać na jego temat tyrad, a zbyt długo orał, żeby stracić te praktyki przez jednego, wrednego dziada.
Zasłyszana informacja zaciekawiła Cię, ale miałeś ważniejsze rzeczy na głowie, więc ruszyłeś prosto do gabinetu przełożonego, który na całe szczęście nie był zamknięty i bez problemu dostałeś się do środka. Niestety, na widoku nie było żadnych papierów, więc wniosek pozostawał jeden - musisz ich poszukać. Miałeś do wyboru dwie opcje: zajrzeć do ogromnej komody po lewej stronie, w której były dziesiątki małych szufladek, które wyglądały jakby skrywały coś ważnego lub przeszukać wszystkie skrytki w biurku swojego szefa.
W swoim poście napisz co wybierasz i rzuć kością literką. Jej wartość pokaże, jaki procent skrytek jest otwarta dla Twoich oczu.
______________________
Basil Kane
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 20
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 182
C. szczególne : heterochromia, wiecznie pogryzione wargi
Nie chciał podpaść zgrzybiałemu sędziemu, czym prędzej więc zaczął rozglądać się za potrzebnymi papierami. Ku swojemu zadowoleniu ale i nieszczęściu zauważył od razu, że w gabinecie panuje porządek. Z jednej strony to cudownie, bo szukanie czegokolwiek w bałaganie było koszmarem - z drugiej niestety, znaczyło to też tyle, że nie było co oczekiwać pozostawionej na wierzchu teczki. Podszedł do biurka szefa, zakładając, że skoro to pilna sprawa, która działa się dokładnie teraz, to musiał trzymać dokumenty dotyczące jej gdzieś pod ręką i zaczął przeglądać szuflady od góry do dołu w poszukiwaniu czegokolwiek, co było sygnowane numerem 4021, albo właściwie czegokolwiek, co mogło mu się przydać, co wydawało się ciekawe bądź potrzebne temu dziadowi podczas sprawy. Kto jak kto, ale Bazyl już się spodziewał, że w połowie rozprawy Galwick mógłby nagle wyskoczyć z pruciem dupy ot o, że nie przyszło mu do głowy przynieść mu też wiecznego pióra i pamiątkowej statuetki kotka cyklopka, którą akurat trzymał pod biurkiem.
Biurko szefa faktycznie skrywało najpilniejsze sprawy, ale i osobiste przedmioty przełożonego. Wszystkie szuflady prócz jednej, były ogólnodostępne, czyli po prostu otwarte. Dzięki temu nie miałeś mieć problemu z przeszukaniem ich. Przynajmniej pozornie, bo choć z zewnątrz gabinet był wręcz sterylny, tak w biurku panował istny rozpierdol. Miliony bibelotów i papierów walały się w każdej możliwej przestrzeni, a Ty szukałeś tylko jednej teczki. Musiałeś jednak nie dość, że znaleźć odpowiednią szufladę, to jeszcze dojrzeć ten purpurowy, charakterystyczny dla rozpraw, kolor. Wiedziałeś, że po raz kolejny stoisz przed ryzykiem opierdolu za gramolenie się w robocie, ale nie miałeś wyjścia. Lepiej było wrócić później z teczką, niż na czas z pustymi rękoma. Nie mówiąc już o kawie, której szef zażądał na odchodne.
Kostki:
Rzuć k100 na czas, jaki zajmuje Ci szukanie teczki.
Dodatkowo rzuć k6. Przy wyniku 2 lub 4 odnajdujesz ciekawe zdjęcie swojego szefa, które możesz lub nie zabrać ze sobą!
______________________
Basil Kane
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 20
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 182
C. szczególne : heterochromia, wiecznie pogryzione wargi
Przeczucie go nie myliło, jednak zawiódł się widząc pierdolnik w szufladach. Przypomniały mu się czasy, kiedy podobnie wyglądało jego własne sprzątanie biurka - otwarcie największej szuflady i zgarnięcie wszystkiego do środka, by o tym zapomnieć na najbliższe pół roku. Mając to wspomnienie świeżo odblokowane, otworzył największą szufladę, żeby dogrzebać się w końcu do upragnionej teczki i z zadowoleniem ją wyciągnąwszy zauważyć jakieś podejrzane zdjęcia, gdzieś pomiędzy pierdoletami, które sędzia ukrywał w szufladzie. Przez myśl mu przeszło, co należycie odnotował, by pamiętać, że ma jeszcze jakieś resztki godności i poszanowania cudzej własności, by jednak zamknąć te szufladę - ale no nie byłby sobą. Wyciągnął chciwe łapsko po zdjęcia, by im się przyjrzeć i szybko ukryć w kieszeni, nim pobiegnie po te durne potrójne espresso. Oczywiście Galwick mówił "podwójne" ale jak dostawał "podwójne" to truł dupę, że za słabe i że Kane zapomniał o "podwójnym". Zatrzasnął szybko szufladę, chcąc zdążyć nim dziad zdecyduje się go znów zesłać do archiwów jak na wygnanie.
Okazało się, że Twoje poszukiwanie nie dość, że było szybkie, to jeszcze naprawdę efektowne! W dodatku znalazłeś nie tylko akta, ale i prywatne zdjęcie, którego Twój przełożony raczej nie chciał za bardzo pokazywać światu. Fotografia przedstawiała mężczyznę przebranego za seksowną wersję Aurelii, młodocianej bohaterki znanej, magicznej książki w objęciach centaura. Wiele można było spekulować na temat tego, co się wydarzyło tamtego dnia, ale nie miałeś teraz na to czasu, biegnąć po espresso. W drodze do ekspresu nie trafiło Ci się już nic niecodziennego. Co prawda korytarze wciąż wydawały się być nienaturalnie zatłoczone, ale już nic nie było w stanie rozproszyć Cię od wyznaczonego zadania. W końcu mogłeś wejść na salę i zameldować wykonanie zadania.
//Rzuć k6: 1-2 - Wszystko bez zarzutów. Przełożony słowa nie pisnął. 3-4 - Dostało Ci się (niesłusznie) za zbyt wolne ruchy 5-6 - Dostało Ci się za zbyt mocną kawę, musisz iść po kolejną nim zacznie się rozprawa.
______________________
Basil Kane
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 20
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 182
C. szczególne : heterochromia, wiecznie pogryzione wargi
Zadowolony z powodzenia swojej porannej, niespodziewanej misji poszedł szybko z teczką po to spierdolone espresso, a potem z dokumentami i kawunią galopadą na lewą nóżkę do sali rozpraw. Nie zdążył nawet odłożyć teczki na blat, kiedy Galwick wypluł kawę i zaczął biadolić, że za mocna i co to ma w ogóle być. Biorąc więc głęboki wdech i w duszy złorzecząc na mężczyznę, trzymając się swojej roli niemowy, ruszył po kolejną kawę, pocieszając się w myślach tylko tym, że już do końca świata może imaginować sobie tego dzbana w stroju Aurelii, a kto wie, może z czasem wymyśli nawet jak by go tak przyszantażować..? Zadowolony, dużo spokojniejszym krokiem przyniósł drugą kawę, uśmiechając się podstępnie i obłudnie do Galwicka i usiadł w tylnej ławie ze swoim samonotującym piórem oraz notesem, w którym sam notował (oczywiście by mieć dwa zestawy notatek w ramach porównania i kontroli czy niczego nie przegapił). Rozprawa ciekawiła go tym bardziej, że wciąż miał w pamięci zasłyszane na korytarzu plotki o domniemanej niewinności...