Umieszczony na skraju samego Londynu, Kompleks botaniczno-wodny z zewnątrz wydaje się być tylko i wyłącznie zwyczajną kopułą, niewielką wręcz. Nic bardziej mylnego! Przechodząc przez recepcję, ma się tak naprawdę do czynienia z jednym z najciekawszych i sporych ośrodków w całym czarodziejskim miasteczku. Poprzez zastosowanie wyjątkowo zaawansowanej magii i poświęcenia odpowiedniej ilości czasu, powstało jedyne w swoim rodzaju miejsce. Wszystko jest zabezpieczone w taki sposób, by utrzymać odpowiednią temperaturę, wilgotność powietrza oraz porę dnia - niezależnie od warunków na zewnątrz. W środku znajduje się parę budynków z pokojami, odpowiednie sadzawki i jeziora, zjeżdżalnie, stoliki i stoiska z napojami, do tego szatnie. A to wszystko połączone z okoliczną florą (niewielkie lasy i kamienne ścieżki), którą jednak, jak wspominają pracownicy (i regulamin ośrodka), należy szanować.
Dodatkowo, udając się do środka, można kontrolować nad pewnymi aspektami pory dnia - prostym machnięciem różdżki istnieje możliwość zmniejszenia lub zwiększenia temperatury (do odpowiednich granic), zmienienia pory dnia i wprowadzenia delikatnej mżawki. Ulubione miejsce dla osób, które chcą trochę odpocząć od zgiełku... lub wynająć sobie na parę godzin teren tylko i wyłącznie dla siebie.
Wstęp kosztuje 15g od osoby.
Irvette de Guise
Wiek : 23
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 172cm
C. szczególne : Burza rudych włosów, piegi, lawendowy tatuaż za lewym uchem, krwawa obrączka na palcu
Nie mogła odpuścić sobie wyprawy do kompleksu botanicznego, a szczególnie, jeżeli miało być to połączone ze spotkaniem Laboratorium Medycznego, tym bardziej nie widziała przeciwwskazań. Ubrała się w zwiewną sukienkę, na co wyjątkowo ciepła jak na tę porę roku pogoda po prostu jej pozwalała, a pod spód założyła strój kąpielowy. Nie wiedziała, czy będzie im dane pływać, czy też nie, więc wolała się przygotować na każdą ewentualność, by później w przemokniętych ubraniach nie wracać do zamku. Na miejscu zjawiła się sama, nieco wcześniej, by skorzystać z uroków magicznego kompleksu. Organizując swoje rude loki w niedbałego koka, którego umocniła przy pomocy swojej różdżki zaczęła spacerować w oczekiwaniu na resztę uczestników spotkania.
______________________
A star becomes a sun, under the pressure of darkness.
Wiktor Krawczyk
Rok Nauki : VII
Wiek : 18
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 160cm
C. szczególne : Mańkut, Rude włosy, centymetrowa blizna na udzie w kształcie smoka. Na policzkach i nosie ma piegi, które według rodzeństwa dodają mu uroku. Amulet Uroborosa zawsze na szyji +1 ONMS
Po porannych ćwiczeniach i prysznicu Krawczyk postanowił wybrać się na kolejne kółko tym razem w towarzystwie siostry @Aleksandra Krawczyk i daleko poza mury szkoły. Niewiarygodnie męczyło go siedzenie w zamku,miał w nosie to, że co dopiero się wyleczył z kataru, zakazy nauczycieli. Poza tym miał nadzieję, że poprawi mu się humor, który był tylko minimalnie lepszy od rana. Dzisiejszego dnia pogoda wyjątkowo dopisywała (pomimo tych przelotny deszcz), więc byłoby żal nie wykorzystać. Ubrany w jeansy ,koszulę w kratę z krótkim rękawem i sportowe buty, pasujące do całości stroju. Ponadto przez ramię miał przewieszoną cienką kurtkę w granatowym kolorze. Rudzielec był chwilę przed czasem chodził spacerkiem, a gdy zobaczył przed sobą ślizgonkę czyli nie jestem pierwszy i nie ostatni. Słońce, które nagle wyłoniło się zza chmur, delikatnie prześwitywało przez już wyjątkowo gęste listowie. Wiktor delektował się ową chwilą, głęboko wciągając świeże powietrze w płuca i wystawiając twarz na działanie słabych, lecz jak zawsze łaskoczących promieni słonecznych. Świeże, soczyście zielone listki, przyozdobione dużymi kroplami wody, które osadziły się na roślinach w wyniku niedawnej burzy, sprawiały wrażenie, jakby były zielonym niebem. Podszedł do masywnej, stabilnej ławki, która niemo krzyczała, aby z niej skorzystał tak też i zrobił.
Cieszył się, że jego puchoński kolega postanowił wrócić do szkoły, po tak długiej nieobecności. Chciał spędzić z nim trochę więcej czasu, a tak się złożyło, że Felinius organizował akurat Laboratorium Medyczne poza Hogwartem. Niemiec miał okazję upiec dwie pieczenie na jednym ogniu. Ubrał się zgodnie z zaleceniami, które zostały im przedstawione przed wyjściem ze szkoły, by potem teleportować się razem z Lowellem na miejsce dzisiejszych zajęć. W środku było dość ciepło, a przynajmniej znacznie cieplej niż na zewnątrz, dzięki czemu mógł się rozluźnić, usiąść z boku i czekać aż zostanie im wyjaśnione co i w jaki sposób mają robić. Ciekawiło go, czy podczas zajęć będzie w stanie odrobić chociaż niewielką ilość utraconych punktów.
Yuuko Kanoe
Wiek : 23
Czystość Krwi : 90%
Wzrost : 166cm
C. szczególne : azjatycka uroda, zawsze na nadgarstku ma bransoletkę z wiecznych fiołków i drugą czarno-żółtą z zawieszką borsuka
Zajęcia LabMedu jak zwykle brzmiały interesująco. Tym bardziej, że organizowane były przez Lowella, a ten doskonale zdawał sobie sprawę z tego czego dokładnie potrzebowali uczniowie i potrafił wymyślić dla nich nie tylko praktyczne i pożyteczne, ale także interesujące zadania. Liczyła na to, że i tym razem będzie podobnie. Na miejsce przeteleportowała się samodzielnie, bo w międzyczasie miała do załatwienia jeszcze kilka spraw i dopiero wtedy mogła dotrzeć na miejsce zbiórki. Nie miała pojęcia co na nich tam czekało, ale oby tym razem obyło się bez jakiś dziwnych akcji i sytuacji. Wszystko czego chciała to spokojne zajęcia...
Aleksandra Krawczyk
Wiek : 22
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 162cm
C. szczególne : Podłużna blizna przy prawym obojczyku; pierścień Sidhe na palcu;
Spotkanie Laboratorium Medycznego, w dodatku poza zamkiem? Nie było mowy, żeby odpuściła! Pomysłowości nie mogła odmówić ani Solbergowi, ani Lowellowi i zawsze z zainteresowaniem, a przede wszystkim z przyjemnością chodziła na organizowane przez nich zajęcia. Teraz tym bardziej miała powód, żeby się na nich pojawić - obu nie widziała przez dłuższy czas w szkole i zwyczajnie martwiła się, co mogło się stać. Chciała ich po prostu zobaczyć, najlepiej całych i zdrowych. Nie wiedziała, co o tym wszystkim myśleć. - W życiu bym chyba nie ogarnęła, że w Londynie jest coś takiego jak kompleks botaniczno-wodny, gdyby nie to, że tu dzisiaj jesteśmy - powiedziała, przyglądając się kopule, która, cóż, nie robiła jakiegoś szczególnego wrażenia. Zdawała się wręcz aż za bardzo normalna, chociaż w środku mogło to wyglądać zupełnie inaczej i zapewne właśnie tak było, bo przecież w innym wypadku Felek by ich tutaj nie ciągał. A ona nie wyciągałaby Willa, który zresztą nie miał za bardzo nic przeciwko. - Myślisz, że mamy tam wejść czy czekać tutaj? Ale nie no, bez sensu, przecież chyba po to tu jesteśmy, żeby wejść, nie? - spytała i niepewnie przestąpiła w miejscu z nogi na nogę. Nigdy nie była dobra w podejmowaniu decyzji.
C. szczególne : wyjątkowo niski i zachrypnięty głos | tatuaż z runą algiz na wnętrzu lewego nadgarstka | na palcu prawej dłoni zawsze obrączka Bruhavena, a nad nią krwawy znak | blizny: na palcach i wierzchu lewej dłoni oraz jedna biegnąca w poprzek jej wnętrza, na łydce po ugryzieniu inferiusa, w okolicach zregenerowanego lewego ucha
Zjawiła się na zajęciach LabMedu zapewne jedynie dlatego, że nie miała co robić, a skoro już była w Londynie to czemu nie udać się nieco dalej i nie wziąć udziału w spotkaniu organizowanym przez Lowella? No i ciekawiło ja wielce co też takiego mógł on wymyślić. Ostatnie szukanie manekinów po Hogsmeade było naprawdę ciekawe i z pewnością chętnie znów pobawiłaby się w coś podobnego. Z pewnością zaintrygowało ją miejsce zbiórki, bo już ono było osobliwe i zapowiadało jedynie, że jakiś niecny plan z pewnością wykwitł w głowie Puchona, którego jeszcze chwilowo nigdzie nie mogła dostrzec.
William S. Fitzgerald
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 22
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 183,5 cm
C. szczególne : tatuaże: motyw quidditchowy na lewym ramieniu, czaszka wężna na prawej piersi i runa Algiz po wewnętrznej stronie lewego przedramienia | amulet z jemioły zawsze na szyi
Nie było potrzeby, żeby go namawiać – miał już okazję przekonać się, że duet Lowell&Solberg potrafi być bardzo pomysłowy, jeśli chodzi o organizację spotkań Laboratorium Medycznego, a w tym przypadku już sam fakt, że miało się ono odbyć poza Hogwartem, w jakimś kompleksie, o którym w życiu nie słyszał, brzmiał bardzo zachęcająco. W sumie jak wszystko co odbywało się poza murami zamku i dalej niż w Hogsmeade, nawet jeśli jego już ograniczenia nie dotyczyły. Zgodził się właściwie z miejsca towarzyszyć Oli, traktując to też jako dodatkową okazję do spędzenia razem czasu. Zerknął w stronę dziewczyny kątem oka, przechylając przy tym lekko głowę na bok i przyglądając się dość niepozornie wyglądającej kopule tego całego kompleksu botaniczno-wodnego. Nawet by mu przez myśl nie przeszło, że coś w tym rodzaju istnieje i w dodatku znajduje się na obrzeżach Londynu, więc zgodził się z jej słowami lekkim skinieniem głowy. — Mnie trochę ciekawi skąd Lowell w ogóle wytrzasnął pomysł, żeby zorganizować to spotkanie właśnie tutaj, bo miejsce wydaje się trochę… niecodzienne — stwierdził, wodząc spojrzeniem po fasadzie budynku. Nie wątpił, że takie trochę fancy miejsce nie było przypadkowe i cokolwiek Puchon przygotował, prawdopodobnie było równie niebagatelne. — Myślę, że nie będzie problemu jak zaczekamy w środku, zresztą jestem nawet trochę ciekaw wnętrza tego kompleksu — odparł z uniesionym kącikiem ust, a w jego tonie dało się wyczuć delikatną nutkę rozbawienia, ale nie takiego prześmiewczego, a pogodnego, może nawet trochę rozczulonego jej niezdecydowaniem. Objął ją ręką w talii i nieco do siebie przyciągnął, by następnie skierować się wraz z nią w stronę wejścia, bo nie było co dłużej zwlekać, a kiedy znaleźli się już w środku… — Dobra, przyznaję, to robi wrażenie — rzucił, poprzedziwszy to niemym „wow”, kiedy starał się ogarnąć spojrzeniem ten zdawałoby się zupełnie inny świat, w który weszli prosto z jakiejś londyńskiej ulicy. — Masz może jakieś typy czym nas dzisiaj postanowi uraczyć? Może coś w stylu tego szukania manekinów, jak wtedy w okolicach Hogs? — zapytał, przenosząc spojrzenie na swoją towarzyszkę i jednocześnie zdejmując z siebie bluzę typu hoodie, bo zaczęło mu się w niej robić po prostu zbyt ciepło.
Organizacja zajęć z zakresu Laboratorium Medycznego wymagała tak naprawdę z jego strony dość sporej ilości wysiłku. Nim się obejrzał, a okazało się, że musi załatwiać nie tylko zgody i jakieś formalności, w związku z czym towarzyszył mu tym samym profesor Whitelight, który zgodził się wziąć udział w tym całym przedsięwzięciu. Lowell był już jednak tutaj wcześniej - musiał, jeżeli chciał, żeby uczestnicy całego przedsięwzięcia wzięli udział bez najmniejszych opóźnień. Był pod tym względem perfekcyjny - nie przejmował się jednocześnie żadnymi opiniami, które mogły być wysunięte w jego stronę. Dawno go nie było, to prawda - równie rzadko widniał na lekcjach, co miało bezpośredni związek z brakiem czasu na rzeczy stanowiące jedynie dodatek do jego edukacji. Ciągła praca i konieczność zajmowania się tym, co w życiu najważniejsze, jak również liczne wizyty u psychologa zwyczajnie wymagały od niego poświęcenia dodatkowej energii. Edukacja, mimo że znajdował się w sumie prawie na samym końcu pod jej względem - pozostawała na niższym szczeblu rzeczy ważnych i ważniejszych. Mimo to zamierzał zorganizować spotkanie Laboratorium Medycznego, bo wiedział, że przejmowanie pieczy nad działaniem kółka, które stanowi dla niego coś niezwykle intrygującego, jest konieczne, ażeby było aktywne. Dlatego, kiedy to uczniowie zebrali się pod szkołą, a studenci - jak podejrzewał - pojawili się już na miejscu, witał się z niektórymi z nich. - Siema, Rauch. - machnął do niego lewą dłonią; już zdołał się do niej w pełni przyzwyczaić, co wynikało z wcześniejszych ćwiczeń w celu wysyłania anonimowych listów. Niestety, prawa nie potrafiła prawidłowo kreślić prostych kresek i innych tego typu, choć problem dotyczył tak naprawdę rzeczy wymagających wysokiej precyzji. Przy rzucaniu czarów, gdzie nadgarstek pozostawał pod większą kontrolą niż palce, nie musiał się zbytnio martwić. Lowell przywitał się również z Wiktorem, który najwidoczniej również poczuwał się do uczestnictwa w Laboratorium Medycznym. Uczniów było jednak mało, w związku z czym liczył na dodatkową ilość osób już w kompleksie. Wraz z profesorem zatem teleportowali się z osobami - samemu wziął pod skrzydła Juliusa, by tym samym bezpiecznie go transportować na miejsce całej zabawy. Choć, musiał przyznać szczerze, wnętrzności mu się skręcały z możliwości potencjalnego rozszczepienia. Wolał o tym nie myśleć, kiedy to wysunął się wraz z Krukonem z nicości, pojawiając się tym samym nieopodal kompleksu. Najwidoczniej inni już zdołali przyjść na miejsce, w związku z czym przywitał się naprędce z @Irvette de Guise, zachowując ten charakterystyczny, harmonijny spokój. Czekoladowe tęczówki studenta zwróciły uwagę również na @Violetta Strauss i @Yuuko Kanoe, do których wykonał bardzo podobny gest. Starał się nikogo nie ominąć, dlatego osoby biorące udział zapisywał w dzienniczku, starając się to jakoś wszystko rozłożyć na prawidłowe grupy. Szkoda by było, gdyby w jednej było mniej, a w drugiej było więcej, prawda? Kiedy wybiła odpowiednia godzina, Faolán machnął ręką. - Chyba jesteśmy w komplecie... Wejdźmy zatem do środka - wyjaśnimy reguły gry. - zachęcił całe zgrupowanie, o ile już wcześniej ktoś nie wszedł. I najwidoczniej nie mylił się, bo w polu widzenia zauważył Ryżego i Ryżą, do których to podniósł ostrożnie kąciki ust do góry. Jednak, nawet jeżeli było ciepło, Felinus nie zrzucał z siebie ubrania zapinanego na zamek. Stojąc w czarnych szortach, czarnej podkoszulce i czarnej, rozpiętej bluzie, wolał uniknąć potencjalnych spojrzeń. Co jak co, ale nowe blizny nie były zbyt atrakcyjne. A i tak czy siak wolał ciepło, w związku z czym nie przeszkadzało mu stanie w grubszych warstwach odzieży. Co, zresztą, udowodnił podczas pobytu we Włoszech. Wyciągnąwszy magiczny dzienniczek, gdzie miał to wszystko zapisane, jeszcze raz przeleciał tekst na szybko wzrokiem, by tym samym wziąć wdech i zacząć przedmowę. - Jak zapewne część się domyśliła, spotkanie dotyczy kolejnego poszukiwania manekinów - leczenia, eskorty do miejsca docelowego. Zgodnie z własnym doświadczeniem, podzieliłem was, na, myślę, sprawiedliwe drużyny. - mruknąwszy, spojrzał po okolicznych osobach, by tym samym powrócić do tematu głównego. - Każda z drużyn dostanie mapę, która jest zaszyfrowana. Trzeba ją odpowiednio zinterpretować, co wymaga poniekąd wiedzy ze starożytnych run. - powiedział, podnosząc jedną z takich map i tym samym ujawniając, że nie był to prosty świstek papieru, a coś realnie pokaźnego. Może nie aż tak, ale na tyle przydatnego, żeby nie trzeba było się domyślać, co tak naprawdę autor miał na myśli. - Wedle tej mapy i punktu startowego należy przejść przez odpowiednie etapy lokacyjne i odratować manekiny. Zezwalam tym samym na używanie zaklęć pomagających w lokalizowaniu rannych fantomów; macie tutaj wolną rękę, ale nadal, teleportacja nie jest dozwolona, tak samo inne środki transportu. Macie do dyspozycji tylko i wyłącznie własne nogi. I, na litość, szanujcie jakoś te manekiny. Proszę nimi nie rzucać, nie wyrzucać w powietrze, nie wysadzać i nie eksperymentować na nich bardziej, niż jest to konieczne. - zaznaczył, by tym samym nie było niedomówień. Po prostu liczył na uczciwe doprowadzenie własnej drużyny do zwycięstwa, w związku z czym jeszcze raz uważnie spojrzał na uczestników. - Metodę leczenia uznam w zależności od doświadczenia danej osoby. Można poprosić znajomego z drużyny o pomoc, ale liczę na to, że będzie zajmować się manekinami samodzielnie, żeby zdobyć pewne obeznanie. - coś tam jeszcze zanotował w magicznym dzienniku, gdzie znajdowały się notatki na temat Aceso. - Ach, i jeszcze jedno. Wszystkie rośliny, skały, cokolwiek... należą do ośrodka. Próba kradzieży bądź stwarzania bezpośredniego zagrożenia w postaci łamania zasad w danych etapach bądź narażania zdrowia i życia będzie wiązała się z konsekwencjami, bez żadnych wyjątków. - zaznaczył, bo zwyczajnie nie zamierzał tolerować idiotyzmu w postaci zabierania cennych składników lub łamania zaklęć czekających na nich w trzecim etapie. Chyba będzie musiał tam jeszcze raz dopowiedzieć parę słów, ażeby potem nie było zdziwienia. Przy drugim w sumie też. Westchnąwszy, stuknął parę razy długopisem w magiczny dziennik; ten po chwili się zamknął, a Lowell wyznaczył tym samym drużyny, zabierając je na odpowiednie miejsca startowe i przekazując odpowiednie materiały, czyli głównie mapy.
1. Liczenie punktów - informacje Bazą jest kostka k100 na zrozumienie i deszyfrację mapy. Do jej wyniku, za każdego znalezionego manekina, zostają wliczone dodatkowe punkty, jak również bonusy wynikające z kostek na leczenie / lokacyjnych.
2. Deszyfracja mapy Dwie osoby z Was mogą rozpocząć proces deszyfrowania mapy, która została zapieczętowana w nieznanym przez Was alfabecie. Czy to za pomocą różdżki, czy to za pomocą własnych domyśleń - niezależnie od podjętej metody, każdy ochotnik do deszyfracji otrzymuje możliwość rzucenia kostką k100, która polega na ilości uzyskanych punktów na korzyść Waszego ogólnego wyniku. Jest to jednocześnie kość startowa; to od niej może, ale nie musi zależeć końcowy wynik. Im wyższa kostka, tym lepiej; liczy się wyższy rzut w parze. Uwaga: Do wyniku wliczają się punkty z Historii Magii i Starożytnych Run, znajdujące się w kuferku danej postaci.
3. Znajdowanie manekinów Każdy z Was musi rzucić kostką k6 w każdej lokacji (etapie), by dowiedzieć się, ile manekinów zdołaliście znaleźć na miejscu. Łącznie, poprzez kod, sumujecie następnie wszystkie fantomy, po kolei. Znajdować manekiny można w dowolny sposób - albo wzrokowo, albo zaklęciami, ale nie działa na nie Accio. Po tym, jak każdy rzuci kostką i napisze posta w danym etapie, można przejść do następnego. Nie toleruję blokowania.
Uwaga: 1. Osoby z genetyką animaga / wilkołaka mogą jednorazowo przerzucić w dowolnym etapie kość k6 na znalezienie. 2. Osoby z dobrą orientacją w terenie (wspomniane w KP) mogą jednorazowo przerzucić w dowolnym etapie kość k6 na znalezienie. 3. Osoby z ilością punktów z GM >= 20 mogą jednorazowo przerzucić w dowolnym etapie kość k6 na znalezienie. 4. Osoby, których postać potrafi skorzystać z dowolnego zaklęcia tropiącego / zwracającego uwagę / zwiększającego wrażliwość na dźwięk / inne, mogą jednorazowo przerzucić w dowolnym etapie kość k6 na znalezienie. 5. Osoby ze stażem mniejszym niż 3 miesiące mogą jednorazowo przerzucić w dowolnym etapie kość k6 na znalezienie.
k6 - ilość manekinów:
1 - o nie! Starasz się, dwoisz, troisz, ale nie jesteś w stanie znaleźć żadnego manekina. Może to wina złego oświetlenia? Albo samopoczucia? Niezależnie od przyczyny... nie udaje Ci się niczego ciekawego zauważyć. 2, 3, 4 - brawo! Znajdujesz (wedle opisu lokacji) w danym miejscu jednego manekina. Może to nie jest dużo, może chciałbyś ich znaleźć więcej, ale na pewno tyle, że bez problemu będziesz mógł się nim zająć i go odpowiednio przetransportować. Gratulacje! [+1 manekin] 5, 6 - hola, hola, a co to się dzieje? Udaje Ci się znaleźć aż dwa manekiny! Tylko nie zapomnij się nimi odpowiednio zająć i ze sobą wziąć; jakby nie było, powinieneś go traktować jak żywego pacjenta. [+2 manekiny]
4. Leczenie Każdy z Was, kto znajdzie manekina, musi rzucić literką na obrażenia i kostką k6 na każdego z fantomów, by przekonać się, jak poszło Wam leczenie. Jednorazowo można poprosić towarzysza o pomoc i z góry uznać, że dzięki jego pomocy udało się Wam udzielić medycznej porady w poprawny sposób (ale nie perfekcyjny - opcja środkowa).
literka - obrażenia:
A - otwarte złamanie nogi; wymaga przede wszystkim natychmiastowej pomocy medycznej. B - skręcona kostka (dowolna kończyna dolna); nienaturalnie wykrzywiona. C - rany kłute na rękach; wymagają opatrzenia i zatrzymania krwotoku. D - złamana ręka; opuchlizna znacznie się powiększa. E - ślad po ugryzieniu zwierzęcia na dowolnym miejscu na ciele; rana ewidentnie wymaga odkażenia. F - zatrzymanie akcji serca; na pewno istnieje metoda na to, by ją przywrócić. G - rana na głowie; musisz uważać, wszak na początku nie wiesz, czy nie doszło do uszkodzenia kręgosłupa. H - hipertermia; manekin wymaga schłodzenia, podania płynów. I - problem z oddychaniem spowodowany ciałem obcym; warto sprawdzić, czy drogi oddechowe są prawidłowo udrożnione. J - wbita ostra gałąź w dowolne miejsce na ciele; jak postąpisz?
Uwaga: 1. Za każde 10 pkt z Uzdrawiania przysługuje jeden przerzut kostki k6 na leczenie. 2. Osoby ze wspomnianym opanowaniem w KP mogą jednorazowo przerzucić w dowolnym etapie kość k6 na leczenie. 3. Osoby ze stażem mniejszym niż 3 miesiące mogą dwukrotnie przerzucić w dowolnym etapie kość k6 na leczenie.
k6 - leczenie:
1, 2 - nie idzie Ci to wszystko za dobrze; starasz się uleczyć prawidłowo manekina, niemniej jednak albo wiedza wyparowała Ci z głowy, albo różdżka odmówiła kompletnie posłuszeństwa. Może... zwyczajnie lepiej będzie go wziąć ze sobą? 3, 4 - prawidłowo zaleczasz - w ramach własnych zdolności oczywiście - biednego manekina, który doznał poszczególnych obrażeń. O ile sytuacja tego wymaga, skutecznie bandażujesz zasklepione wcześniej rany... i choć nie jest to perfekcyjne, możesz być z siebie dumny, bo jest to co najmniej poprawne. (+5) 5, 6 - czyżbyś był urodzonym uzdrowicielem? Najwidoczniej tak, bo wszystko, co robisz, jest perfekcyjne - w szczególności jak na Twój poziom. Udaje Ci się sprawnie i skutecznie zaleczyć manekina. Gratulacje! (+10)
5. Zdarzenie losowe Opisane indywidualnie dla każdej lokacji, z różnymi kostkami i opisami; patrz poniżej.
Etap I - roślinna dżungla Przemierzacie spokojnie poprzez niezbyt gęstą puszczę - rosną wokół Was najróżniejszego rodzaju paprocie o naprawdę spektakularnych wielkościach. Ta roślinność... na pewno jest fascynująca; gdzieniegdzie nawet znajdują się magiczne odpowiedniki. Idziecie powoli wydeptaną wcześniej ścieżką, kierując się wskazówkami z przekazanej przez Lowella mapy, którą jakoś (z mniejszym lub większym skutkiem) udało się Wam rozszyfrować. Szukacie tych, którzy to polegli w ewentualnej bitwie - nie wiecie nawet jakiej. Podnosicie gęste ramiona krzewów, spoglądacie w każdy możliwy zakamarek, byleby znaleźć to, czego szukacie. Nie wiecie, ile czasu Wam to zajmuje - co nie zmienia faktu, iż nie czujecie się tutaj... zbyt bezpiecznie. Jakby... ktoś Was obserwował? Odwracacie się, choć nikogo tak naprawdę nie ma. Spoglądacie dookoła - nadmierna cisza. Czyżbyście mieli więcej problemów, niż się tego spodziewacie? A może to umysł płata Wam figle?
Uwaga: Czas na odpis w I etapie ustalam permanentnie, dla każdego, niezależnie od nieobecności, na 07.04.2021, godzina 20:00 - oznacza to, że realny czas na odpis jest do godziny 19:59 włącznie. Po tym terminie, nawet jeśli zamieścicie posta - nie zaliczam go. Nie otrzymujecie żadnych punktów, nie zostajecie wpisani do obecnych. Sześć dni to wystarczający czas, by ruszyć chociaż w pierwszym etapie i nie blokować dostępu do drugiego.
etap I:
Niech każdy z Was rzuci kostką k100.
etap I - k100:
1 - 30 - nic się nie dzieje; nawet jeżeli czułeś na sobie ten nieprzyjemny wzrok, nic ciekawego Cię nie spotyka. Możesz powrócić do spokojnego (chyba) zajmowania się manekinami, o ile jakiekolwiek znalazłeś. W przeciwnym przypadku... no cóż. Pomagasz towarzyszom.
31 - 60 - spoglądasz uważnie w stronę jednego z drzew, gdy nagle dostrzegasz na nim... papużki nierozłączki? Chyba tak! Te zaczynają płatać figle, wydawać dziwne dźwięki, by tym samym zwrócić Twoją uwagę w dość... ciekawy sposób. Może nie wywnioskowałeś niczego szczególnego, ale widok ten na pewno uspokoił Twoje myśli, o ile te były niespokojne. [+1 przerzut na leczenie k6]
61 - 80 - postanawiasz się odsunąć od wielkich krzaczorów, które to wydają się być potencjalnie niebezpieczne. Niby początkowo podchodzisz do tego sceptycznie, o tyle jednak samemu... zaczynasz się bać bardziej. Do tego stopnia, iż nie zauważasz, jak po prostu lądujesz na tyłek, potykając się o wystający, nieciekawy kamień. Rzuć k6, by przekonać się, czy obrażenie będzie miało wpływ na dalszą wędrówkę. Parzysta - na szczęście jest to tylko zadrapanie, nic więcej. Ogarniasz to od razu najprostszymi zaklęciami. Nieparzysta - co prawda nie zrobiłeś sobie większej krzywdy, ale jeżeli masz mniej niż 10 pkt z Uzdrawiania, musisz poprosić towarzyszy o pomoc w zaleczeniu. (-10)
81 - 100 - to miejsce, o ile z początku napawa Cię niepokojem, staje się... zwyczajnie klarowne? Spoglądasz do góry, słońce przyjemnie ogrzewa Twoją twarz, a gdy postanawiasz odwrócić wzrok... nie był to najlepszy pomysł! Nie jesteś ślepy, ale zapewne kiedyś patrzyłeś prosto w naszą ukochaną gwiazdę, prawda? Tracisz jednego manekina z oka, jeżeli jakiegokolwiek zauważyłeś! Może to była po prostu iluzja? [-1 manekin, jeżeli miałeś go znaleźć]
Kod:
<zgss>Etap I</zgss> <zg>Drużyna:</zg> <zg>Punkty poprzedniego członka drużyny:</zg> xxx <zg>Znalezienie manekinów:</zg> k6 <zgss>[x - ilość manekinów]</zgss> <zg>Przerzuty na znalezienie manekinów</zg> x <zg>Obrażenia:</zg> literka <zg>Leczenie:</zg> k6 <zgss>(x - ilość dodatkowych punktów)</zgss> <zg>Przerzuty na leczenie:</zg> x / y <zg>Zdarzenie losowe:</zg> k100 <zgss>(bonusy)</zgss> <zg>Suma punktów:</zg> xxx
Etap II - Kryształowa Grota Czy dzień się Wam dłuży - tego nie wiecie. Może po drodze podejmujecie się walki z paprotkami? Staracie się jakoś umilić czas pogawędką? Jecie słodycze z Miodowego Królestwa? Każda forma spędzania aktywności jest dobra - w szczególności wtedy, gdy macie ze sobą (o ile zdołaliście je znaleźć) parę manekinów, które to ciągniecie za pomocą zaklęć. Podróż jest niezwykle przyjemna, a ogród botaniczny pozwala połączyć przyjemne z pożytecznym, w związku z czym idziecie dalej. Przechodzicie przez uroczy, mostek, dotykacie kolejne paprotki, a niektóre z roślin chowają się na Wasz widok. Pamiętajcie - lepiej ich nie prowokować, bo mogą zjeść tak pisze w regulaminie ośrodka. Kiedy to docieracie po wędrówce do celu, udaje Wam się dostrzec niewielką, oświetloną jaskinię, w której to zapewne musicie zacząć działać. Nie dostrzegacie zbytnio własnego odbicia, a całokształt miejsca wydaje się składać z najróżniejszych kamieni szlachetnych. Efekt jest tym bardziej intrygujący, iż powoli zachodzące słońce powoduje ciekawe zmiany w barwie i tym samym - zaintrygowanie całokształtem miejsca, w którym to się znaleźliście. Ale czy będziecie w stanie uratować kolejne manekiny? Echo nieciekawie przedostaje się do Waszych uszu, kiedy to się ze sobą komunikujecie, a w środku jest ciut chłodniej niż na zewnątrz.
etap II:
Niech każdy z Was rzuci kostką k6.
etap II - k6:
1 - jakimś cudem gubisz się w tej jaskini; nawet nie wiesz jak, kiedy to starasz się odnaleźć własną drużynę. Okropnie tracicie na czasie; ogarnięcie tego całego bałaganu zajmuje Wam sporo czasu. (-20)
2, 3 - nic ciekawego się nie dzieje; trzymasz się swojej ekipy i starasz się nie rzucać jakoś szczególnie w oczy. Tym bardziej, że, jakby nie było, miejsce może jest spokojniejsze od poprzedniego, co nie zmienia faktu, iż chyba nie masz do niego zaufania.
4, 5 - zauważasz... odbicie swoje i... marzenia? Czegoś, na czym Ci naprawdę zależy? Kogoś, kto stanowi część Twojego życia? Niezależnie od wyboru, jaskinia zdaje się odkryć to, co znajduje się na dnie Twojego serca, ale spokojnie! Tylko Ty to widzisz.
6 - coś zaczyna jęczeć w dalszej części jaskini. Korytarz w lewo, korytarz w prawo? Idziecie, a może idziesz? Udaje Ci się znaleźć dodatkowego fantoma, który wymaga zaleczenia. Najwidoczniej słuch Cię nie zmylił, w związku z czym możesz być z siebie dumny. [+1 manekin]
Uwaga: w tej lokacji istnieje możliwość kradzieży cennego kruszcu (szmaragdu, szafiru lub kwarcu) o wartości 50 galeonów, niemniej jednak wiąże się to z koniecznością rzucenia kości k6 na powodzenie. Prawdopodobieństwo skutecznej kradzieży wynosi 1/3 - w przypadku niepowodzenia zostaną wyciągnięte odpowiednie, adekwatne konsekwencje.
<zgss>Etap II</zgss> <zg>Drużyna:</zg> <zg>Punkty poprzedniego członka drużyny:</zg> xxx <zg>Znalezienie manekinów:</zg> k6 <zgss>[x - ilość manekinów]</zgss> <zg>Przerzuty na znalezienie manekinów</zg> x <zg>Obrażenia:</zg> literka <zg>Leczenie:</zg> k6 <zgss>(x - ilość dodatkowych punktów)</zgss> <zg>Przerzuty na leczenie:</zg> x / y <zg>Zdarzenie losowe:</zg> k6 <zgss>(bonusy)</zgss> <zg>Kradzież:</zg> tak <zgss>(wynik k6)</zgss> / nie <zg>Suma punktów:</zg> xxx
Etap III - Jezioro Natchnienia Przechodzicie zatem dalej - po przejściu przez Kryształową Grotę, kiedy to ciągniecie ze sobą większą ilość manekinów za pomocą zaklęć (spokojnie - w tym przypadku Mobilicorpus działa na parę fantomów) lub w tradycyjny sposób, idziecie kolejnymi, wydeptanymi ścieżkami. Nie wiecie, ile to trwa, ale powietrze jest przyjemnie ciepłe i na pewno nie narzekacie na brak jakichkolwiek atrakcji. Czasami zauważacie jedną lub dwie papugi, spoglądające na Was z widocznym zaciekawieniem, przekrzywiając głowę i wydając z siebie charakterystyczny dźwięk. Czasami zdołacie ominąć jakieś jaszczurki, ale nic nie wygląda na to, by miało zagrażać Waszemu bezpieczeństwu. Klimat całego Laboratorium Medycznego jest niezwykle spokojny i luźny, w związku z czym możecie czasami odnieść wrażenie, że jesteście prędzej na wycieczce szkolnej, aniżeli na dodatkowych zajęciach. Omijając spokojnie część pagórków i drewnianych elementów ozdabiających otoczenie, udaje Wam się dotrzeć do pięknego jeziorka, przy którym urzędują.... dmuchane, magiczne stworzenia! Po krótkim wytłumaczeniu, okazuje się, że posiadają one całkiem ciekawą właściwość - zastępują ratowników wodnych, zauważając potencjalnych topielców, by tym samym ich uratować. Za każdym razem, gdy ktoś będzie znajdował się zbyt długo pod wodą, zwierzaki zanurzą się pod wodę, by takiego delikwenta po prostu wyciągnąć. Na mapie znajdują się punkty, w których możecie odnaleźć manekiny - czy jednak uda Wam się prawidłowo przez to przebrnąć? Na kamiennych stoliczkach znajduje się odpowiedni prowiant, a teren dookoła obsypany jest niewielką ilością piasku.
Uwaga: W tej lokacji każdy z Was musi rzucić na siebie zaklęcie Bąblogłowy. W przeciwnym przypadku nie możecie poszukiwać manekinów. Jeżeli żadna osoba z grupy nie potrafi użyć czaru, robią to opiekunowie (@Camael Whitelight i @Felinus Faolán Lowell). W przypadku zignorowania tej zasady, próby usunięcia zaklęcia, wyłączenia działania dmuchanych zwierzaków i bawienia się w topielca, zostaną wyciągnięte odpowiednie, adekwatne konsekwencje.
Dodatkowo: Każdy z manekinów ma obrażenia z kostki plus jest podtopiony.
etap III:
Niech każdy z Was rzuci dwoma literkami.
etap III - literka:
A - znajdujesz dodatkowego manekina, który to znajdował się pod wodą sporą ilość czasu. Postanawiasz go wyciągnąć, co jest niezwykle problematyczne, niemniej jednak robisz to, wszak zależy Ci na tym, by go odratować (albo zdobyć punkty). Niestety - kiedy zabierasz go na brzeg, okazuje się, iż nie da się z nim nic zrobić… Za długo biedaczyna spędził minut pod wodą; stety niestety. (-5) [+1 manekin bez leczenia]
B, C - płyniesz, płyniesz, a tu nagle wielka ławica ryb się o Ciebie zaczepia, powodując, że… gubisz znajomych i jesteś w kompletnie innym miejscu! Kompletnie tracisz orientację w terenie. Ups? Na szczęście możesz poprosić o pomoc zastępcę przewodniczącego albo nauczyciela o to, by zaprowadził Was z powrotem do grupy znajomych. Zdarza się, no cóż! Mimo to doświadczenie było naprawdę ciekawe; te ryby mają chyba porywanie w genach. (-10)
D - wszelkie potencjalne atrakcje zwyczajnie Cię omijają. Nawet gdybyś się starał cokolwiek zauważyć ciekawego, to i tak nic się nie dzieje, przynajmniej pod względem Twoich przygód. Płyniesz spokojnie, nic Ci się nie dzieje, więc można to uznać za sukces…?
E, F - Twój manekin jest… zakleszczony w jakiś dziwny sposób? Nie jesteś w stanie go wyciągnąć i naprawdę się przy nim męczysz! Wychodzisz cały rozgrzany, docierasz do brzegu i musisz trochę odpocząć; może warto skorzystać z tego, co zostało wcześniej przygotowane? Chwila odpoczynku i od razu masz więcej energii, jakbyś wypił Bazyliszkowe Macchiato; możesz powrócić do akcji. (+5)
G - zauważasz jakąś śmieszną rybę, która… Cię zaczepia i wymaga atencji! Za nic nie możesz jej od siebie odsunąć i krąży wokół Ciebie, widząc w Tobie coś najwidoczniej ciekawego. Dodatkowo, jeżeli ją ignorujesz, skutecznie zwraca na siebie uwagę poprzez delikatne, bezbolesne uszczypnięcie w kawałek odsłoniętej skóry. Do tego, by wzbudzić w Tobie zaufanie, pokazuje Ci miejsce jednego z manekinów, w związku z czym otrzymujesz dodatkowego manekina do kolekcji. [+1 manekin]
H - Twoja noga… niefortunnie zaplątuje się wokół wodorostów, a różdżka zwyczajnie upada na dno zbiornika. Jesteś trochę na przegranej pozycji, ale jeżeli masz obok siebie towarzysza, ten może Ci bez problemu pomóc, przecinając roślinę. W przeciwnym przypadku pomagają Ci nadmuchane, magiczne zwierzęta, uwalniając z nieprzyjemnej sytuacji. O ile nie postanowiłeś wyłączyć ich działania w Twoim przypadku.
I, J - masz takie szczęście, że idąc w stronę wody, zwyczajnie się potykasz o jakiś niewielki kamyczek i wywalasz się na twarz. Nic Ci nie jest, poza oczywiście utraconą częściowo godnością. Niemniej jednak to nie jest koniec problemów - pod wodą zahaczasz się w jakiś dziwny sposób o koralowca (to one mogą w takim klimacie występować?), że zwyczajnie gubisz jedną część garderoby. Oby to nie była Twoja jedyna!
Kod:
<zgss>Etap III</zgss> <zg>Drużyna:</zg> <zg>Punkty poprzedniego członka drużyny:</zg> xxx <zg>Znalezienie manekinów:</zg> k6 <zgss>[x - ilość manekinów]</zgss> <zg>Przerzuty na znalezienie manekinów</zg> x <zg>Obrażenia:</zg> literka <zg>Leczenie:</zg> k6 <zgss>(x - ilość dodatkowych punktów)</zgss> <zg>Przerzuty na leczenie:</zg> x / y <zg>Zdarzenie losowe:</zg> x2 literka <zgss>(bonusy)</zgss> <zg>Suma punktów:</zg> xxx
Zamknięcie Laboratorium Medycznego:permanentnie data 15.04.2021, godzina 20:00 (realnie 19:59) niezależnie od nieobecności.
Ostatnio zmieniony przez Felinus Faolán Lowell dnia Wto Kwi 13 2021, 23:18, w całości zmieniany 1 raz
Camael Whitelight
Wiek : 29
Czystość Krwi : 90%
Wzrost : 185
C. szczególne : tęczówki w kolorze oceanu; bransoletka z morskiego szkła i syrenia bransoleta; zapach Lordków i drzewa sandałowego; tatuaż z Oazy Cudów na łopatce; pierścień kameleona
Nie miał nic przeciwko pomocy Felinusowi, od razu odpisał na list zgadzając się na przejęcie roli opiekuna w Londynie i nie widział żadnych ale, przez które miałby odmówić. Nie specjalnie wiedział czego się spodziewać, choć rzecz jasna dostosował się wskazówek studenta, nie ubierając na siebie zbyt wielu warstw. Sam z uzdrawiania nigdy asem nie był, w pełni skupiając się na transmutacji, tak więc z wielką przyjemnością będzie obserwował działanie kółka tego typu. Szedł przez błonia spokojnym krokiem, co jakiś czas zerkając na zegarek i dochodząc do wniosku, że ma jeszcze wystarczająco czasu. Upewnił się po drodze, że na pewno nie zapomniał różdżki i ostatecznie stanął przy bramie wejściowej. — Dzień dobry. — rzucił w stronę uczniów, lekko się uśmiechając i chowając różdżkę do tylnej kieszeni spodni – stary nawyk, którego chyba nigdy się już nie odzwyczai, zapominając jak łatwo było ją już zgubić. Cóż, pewne rzeczy zostawały z czarodziejem na zawsze, co w przypadku Camaela tyczyło się także picie z plastikowych kubków. Roztargnienie nie sprzyjało porcelanie. Po znaku Lowella wziął za ręce uczniów, z którymi teleportował się w wyznaczone przez studenta miejsce. Nie przepadał za teleportacją łączną i nawet po latach się do niej nie przyzwyczaił. Nie często brało się kogoś pod swoje skrzydła, ze względu na to, że teleportacja była całkowicie powszechnym środkiem transportu. Na miejscu omiótł wszystkich przelotnym spojrzeniem – w nawyku, sprawdzając czy nikomu nic się nie stało. Nie chodziło o to, że nie ufał zdolnościom Puchona, Camael zwyczajnie przepełniony był odruchami, które upewniały go, że wszystko było w porządku. Widząc jednak, że na wstępie nikt pomocy nie potrzebował, nieco odetchnął z ulgą. Nie wtrącał się. Stanął lekko z boku i skrzyżował ramiona na piersi, spokojnie czekając aż Felinus wyjaśni zasady i kiwnął głową na jego ostatnie słowa. Użeranie się z pracownikami, ponieważ ktoś postanowił poczęstować się kwiatkiem – nie było czymś na co Whitelight miał ochotę. Szczególnie kiedy zerkając na mapę uświadomił sobie, że kompleks mieścił w sobie całkiem spory zbiornik wodny. Tego Lowell nie omieszkał napisać w liście. Cholera. Przypomniał sobie wakacyjne wydarzenia i smak słonej wody znowu zagościł w jego ustach, zupełnie jakby to było wczoraj. Nagle całe jego „oczywiście, że pomogę” stanęło pod znakiem zapytania, kiedy w grę wchodziła woda. Przełknął ślinę i przybierając neutralny wyraz twarzy podszedł do @Felinus Faolán Lowell. — Jakie jest prawdopodobieństwo, że zaczniecie się topić? — mruknął — Nie przepadam za wodą. — dodał, pomijając fakt, że nie przepadam nie jest najlepszym określeniem jego definitywnej niechęci, oprószonej strachem i całkiem nieprzyjemnymi doświadczeniami. Niech ich Merlin ma w opiece.
______________________
She couldn't care less, and I never cared more, so there's no more to say about that.
Etap I Drużyna:@Violetta Strauss, @Irvette de Guise Punkty poprzedniego członka drużyny: xxx Znalezienie manekinów:62 Przerzuty na znalezienie manekinów 1/1 Obrażenia:B i G Leczenie:5 i 520 Przerzuty na leczenie: 0 Zdarzenie losowe:79brak Suma punktów:20
Jak się okazało, ich zadanie będzie polegało na szukaniu manekinów rozsianych po całym kompleksie, po którym z kolei mieli poruszać się po rozszyfrowaniu podanej im przez Feliniusa mapy, co wydawało się zadaniem dość skomplikowanym na początek, już samo w sobie odczytywanie czegokolwiek z niezrozumiałego tekstu było dla Juliusa wyzwaniem, ale jak się okazało, intuicja go nie zawiodła. Po dłuższym wpatrywaniu się w kawałek papieru, doszedł do wniosku, że wie, jak poprowadzić swoją drużynę do pierwszej lokacji, gdzie będą musieli pomóc "poszkodowanym". Pierwszym miejscem poszukiwań była niegęsta puszcza, porośnięta paprociami. Tutaj, chłopak zasugerował, żeby się rozdzielili, by szybciej znaleźć rozsiane po okolicy manekiny, dzięki czemu szybciej będą w stanie oczyścić teren i przejść do następnej lokacji. Samemu dał przykład, odchodząc od niewielkiej grupy i ładując się w gąszcz krzaków, od których jednak momentalnie się odsunął, coś było nie tak i nie wiedząc czemu, poczuł jak ciarki przechodzą mu po plecach. Zrobił najpierw jeden, potem drugi krok w tył, aż w końcu, na swoje nieszczęście, potknął się o wystający kamień, co doprowadziło do jego upadku. Miał jednak na tyle dużo szczęścia, że nic mu się poważniejszego nie stało, a podczas wstawania dostrzegł jeden ze swoich celów. Manekin leżał pod pobliskim drzewem, a po krótszych oględzinach, Niemiec był w stanie stwierdzić, że ranna "osoba" doznała skręcenia prawej kostki. Nie znał zaklęcia, które mogłoby pomóc w takiej sprawie, ale postanowił improwizować. Używając Feruli wyczarował sobie zwój bandaży, które pomogły w usztywnieniu ręcznie nastawionej kończyny. Następnie odprowadził manekin w bezpieczne miejsce i ruszył dalej, szukając któregoś z jego kolegów. Kolejny poszkodowany, leżał nieopodal większego głazu i miał wyraźny uraz głowy. Niemiec zabezpieczył kręgi szyjne przy pomocy Lenta Collum, upewniając się przy tym, że nie dojdzie do dalszych obrażeń i delikatnie zmienił pozycje manekina tak, by mógł go opatrzeć. Następnie przemył ranę używając Aquamenti i obandażował ją przy pomocy Vulnerra Ferre i powtórzył czynność, którą wykonał przy pierwszym poszkodowanym i odtransportował go w bezpieczne miejsce.
Irvette de Guise
Wiek : 23
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 172cm
C. szczególne : Burza rudych włosów, piegi, lawendowy tatuaż za lewym uchem, krwawa obrączka na palcu
Szukanie i leczenie manekinów w tym przybytku wydawało się dość ciekawym zajęciem. Nic więc dziwnego, że gdy została przydzielona jej drużyna, Ruda z chęcią ruszyła z nimi na poszukiwania. Najpierw Violetta zajęła się deszyfryzacją mapy, według której mieli się następnie kierować. Ruszyła więc za prowadzącą krukonką, uważnie wypatrując manekinów. Przedzierali się przez różnorodne gatunki paproci, które sprawiały wrażenie, jakby znajdowali się w samym środku dżungli. Nagle Irvette zobaczyła roślinę, która niezwykle ją zafascynowała i zboczyła nieco z wydeptanej ścieżki, co zostało niezauważone przez jej towarzyszy. Niestety zapuściła się między paprocie tak głęboko, że nie miała pojęcia jak ma stamtąd wyjść. Błądziła więc przez dłuższy czas, aż w końcu odnalazła.... manekina! Jej przypadkowy pacjent zdawał się mieć rany kłute na rękach, które wciąż krwawiły. Ślizgonka uniosła więc różdżkę i zaczęła przypominać sobie wszystko, co wiedziała na temat opatrywania podobnych ran. Niestety jej braki były tutaj dość mocno widoczne i choć starała się jak mogła, z ran wciąż wyciekała czerwona posoka. Irvette uznała w końcu, że nie ma się co głowić samemu i zabrała manekina ze sobą, ponownie szukają głównej ścieżki, którą po czasie udało jej się znaleźć. -Violetta, Julius, poczekajcie! - Zawołała za towarzyszami. -Jesteście w stanie mi pomóc, nie mogę sobie z tym dać rady, a nie wiem, czy możemy donieść tak okaleczonego pacjenta. - Poprosiła, choć przyszło jej to niezbyt łatwo. Nie chciała jednak brudzić całego kompleksu krwią manekina, więc tak czy siak, coś poradzić na to było trzeba i liczyła, że krukoni tutaj lepiej sobie poradzą niż ona.
______________________
A star becomes a sun, under the pressure of darkness.
Wiktor Krawczyk
Rok Nauki : VII
Wiek : 18
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 160cm
C. szczególne : Mańkut, Rude włosy, centymetrowa blizna na udzie w kształcie smoka. Na policzkach i nosie ma piegi, które według rodzeństwa dodają mu uroku. Amulet Uroborosa zawsze na szyji +1 ONMS
Etap I Drużyna:@Yuuko Kanoe@Aleksandra Krawczyk@William S. Fitzgerald Punkty poprzedniego członka drużyny: Znalezienie manekinów:2[+1 manekin] Przerzuty na znalezienie manekinów Obrażenia:A Leczenie:3 (+5) Przerzuty na leczenie: Zdarzenie losowe:14(bonusy) Suma punktów:5
Rudzielec uśmiechnął się szczerze i całkiem wesoło do grupy,słysząc jakie mają zadanie. - Jasne to idziemy na poszukiwania manekinów - dodał po chwili. Od długiego siedzenia w praktycznie jednej pozycji na chłodnej kamiennej ławce przestał czuć swoje kości. - Poszedł szukać a może znajdzie więcej niż poprzednio - wbił spojrzenie niebieskich tęczówek w grupę idąc za nimi. Puchon ledwo uszedł kilka minut zaglądając w każdy kąt pod roślinami a już znalazł, i to za pierwszym razem brawo ja. Dobry początek zawsze coś niż nic, no to jakoś trzeba się nim zająć i go odpowiednio przetransportować. -Hmm...-obejrzał manekina i wziął się za opatrywanie go, otwarte złamanie nogi; No to trzeba jakoś zabezpieczyć rane i usztywnić ją. Ale najpierw oczyścimy aby nie było zakażenia zaklęciem TERGEO! Czemu nic się nie dzieje a w dodatku ten nie przyjemny na Wiktorze wzrok nic kompletnie nic ciekawego nuda. Tak więc młody Krawczyk wrócił do zajmowania się manekinem usztywnił nogę w celu ograniczenia ruchomości dwóch sąsiednich stawów. Zabandażował ranę i usztywnił ją np: deska lub cos co miał Wiktor pod ręką. O dziwo wszystko prawidłowo zaleczył tak jak umiał i tyle co wiedział z własnego doświadczenia i zdolności. Oj jeszcze trzeba go przetransportować zaklęciem MOBILICORPUSgotowe pierwszy manekin jest cały tyko czekać na medyków i się nim zajmą. Chyba wygląda ok nie jest idealnie ale chłopak jest z siebie dumny no i może siostra też będzie chociaż jest to w miarę poprawne wszystko.
Violetta Strauss
Wiek : 22
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 168cm
C. szczególne : wyjątkowo niski i zachrypnięty głos | tatuaż z runą algiz na wnętrzu lewego nadgarstka | na palcu prawej dłoni zawsze obrączka Bruhavena, a nad nią krwawy znak | blizny: na palcach i wierzchu lewej dłoni oraz jedna biegnąca w poprzek jej wnętrza, na łydce po ugryzieniu inferiusa, w okolicach zregenerowanego lewego ucha
Etap I Drużyna:@Irvette de Guise, @Julius Rauch Deszyfracja mapy:96 Punkty poprzedniego członka drużyny: 0 Znalezienie manekinów:2[1- ilość manekinów] Przerzuty na znalezienie manekinów 2/2 Obrażenia:złamana ręka Leczenie: 4 (+5 - ilość dodatkowych punktów) Przerzuty na leczenie: 6/ 6 Zdarzenie losowe:37(+1 przerzut leczenia) Suma punktów: 5
Kolejne szukanie manekinów z pewnością brzmiało niezwykle zabawnym doświadczeniem, które mogło ich wiele nauczyć odnośnie pracy w terenie. Przyjęła wręczoną przez Felinusa mapę i niemal od razu przystąpiła do jej deszyfracji. I choć mogłaby spróbować kilku zaklęć, aby zobaczyć czy przyniosą jakiś skutek to wolała jednak postawić na moc swojego intelektu i samodzielnie rozczytać o co chodziło i gdzie powinni się udać. Nie było to wbrew pozorom aż tak trudne. Wskazała swojej wesołej gromadce odpowiedni kierunek i ruszyli na poszukiwanie poszkodowanych. Z początku w zasadzie niewiele było widać. Po prostu chaszcze i gęsto rosnące rośliny, przez które musieli się przebijać. Gdzieś na jednym z drzew dostrzegła parę papużek nierozłączek, na których widok uśmiechnęła się delikatnie. Nie bardzo jednak miała czas na to, by rozkoszować się widokiem ptaszków i ładnych kwiatków. Wciąż miała wrażenie, że ktoś znajduje się za nią i ją obserwuje. Wmawiała sobie oczywiście, że być może jest to zwykła paranoja,a le momentami sama w to wątpiła. Dopiero przy kolejnym odwróceniu się dostrzegła gdzieś w krzakach leżącego manekina. Podeszła szybko do niego i dokonała oględzin. Wyglądało na to, że ten miał złamaną rękę. I miejsce w owym miejscu było dosyć napuchnięte. Nastawiła złamaną kość Locusem, postanowiła zrosnąć także kość przy pomocy odpowiedniego zaklęcia oraz zastosować czar chłodzący, aby jakoś zmniejszyć obrzęk. Może nie wyszło idealnie, ale liczyło się, że było dobrze. Dopiero wtedy przy użyciu Mobilicorpus ruszyła dalej na poszukiwanie innych fantomów.
Felinus Faolán Lowell
Wiek : 25
Czystość Krwi : 25%
Wzrost : 178
C. szczególne : Na prawej dłoni nosi Sygnet Myrtle Snow i Pochłaniacz Magii. Spokojne spojrzenie, łagodna aparycja.
Trochę Felinus się zdziwił, że od razu profesor Whitelight, bez większych problemów i uprzedzeń, postanowił zwyczajnie podejść do sprawy opiekowania się nad uczniami w ośrodku z dziwną, dziecięcą łatwością. Jakoby naiwnością - przejawiającą się poprzez ten czyn - niemniej jednak nie komentował tego. Zazwyczaj już by na tym wstępie ktoś zaczął zadawać pytania, dlaczego musi być nauczyciel, co tam jest, dlaczego, po co, no i najlepiej by było, żeby jednak się nie wychylał. A tu proszę - przedstawiciel niezwykle sporego rodu prawniczego najwidoczniej zyskał w czekoladowych tęczówkach studenta, bo nie zapytał się o nic szczególnego. Pomijając oczywiście godzinę i miejsce zbiórki, w związku z czym był zmuszony je podać, ale to raczej poprzez pośpiech nie udało mu się tych informacji zamieścić na kawałku pergaminu - przynajmniej nie na pierwszym. Lewa ręka zatem musiała iść w ruch. Cicho zatem powitał się z nauczycielem, by tym samym podjąć się teleportacji. Niespecjalnie za nią przepadał, ale co mógł zrobić, skoro przeświadczenie jednak wynikało z rzeczywistego doświadczenia, a nie jakiejś dziwnej, rozrośniętej wydmuszki? No cóż. Nie zawsze życie jest kolorowe, w związku z czym spotkało go sporo nieszczęść, ale starał się nad tym nie ubolewać, bo liczy się to, by iść do przodu. Nawet jeżeli częściowo człowiek został wyłączony z wielu czynności w wyniku zwyczajnego zepsucia samego siebie, nie oznaczało to, że będzie zwyczajnie siedział w jednym miejscu i ubolewał nad samym sobą. Już wystarczająco wysiedział w pubach, paląc paczki papierosów na potęgę. Przyglądał się dymowi, do czego, zresztą, bardzo ochoczo wracał, jakoby odnajdując w tym spokój. Mógł uważać to za swoją przegraną, ale postanowił przekuć pewne rzeczy w zalety, w związku z czym odrodził się - częściowo - niczym feniks z popiołów. Lowell, po wygłoszeniu przedmowy i wypuszczeniu drużyn do akcji, kiedy to przechadzał się spokojnie między roślinnością, korzystając z przyjemnego pola obserwacyjnego, usłyszał słowa ze strony Camaela, na które podniósł spojrzenie. Owszem, że nie wiedział o tym, co miało miejsce na jego kartach historii, w związku z czym pod kopułą czaszki pojawiło się sporo pytań, a tak niezwykle mało odpowiedzi. - Podejrzewam, że niskie. - odpowiedział zgodnie z prawdą, kiedy to dowiedział się, że profesor nie przepada zbytnio za wodą. No cóż; nie wszyscy muszą posiadać doświadczenie w pływaniu, prawda? Tak samo jak Whitelight posiadał pewnego rodzaju traumę z tym powiązaną, tak Faolán miał ich wiele na innych polach, co jest naturalne w związku z tym, co danego człowieka spotyka. Ale on, w przeciwieństwie do dorosłego stojącego nieopodal, stale do nich wracał. - Wokoło zbiornika wodnego są magiczne, dmuchane zwierzęta. Gdy wykryją, że ktoś jest za długo pod wodą, ruszą na ratunek. - zaznaczył, kiedy to oparł się ramionami o barierkę, by tym samym jeszcze coś dodać. - Dodatkowo nie wpuszczę nikogo do wody bez rzuconego wcześniej zaklęcia Bąblogłowy, więc nie musi się pan martwić o potencjalną kąpiel. - kiwnąwszy głową, rzeczywiście pomyślał o wielu zabezpieczeniach, niemniej jednak te są tylko i wyłącznie urokami rzuconymi na poszczególne jednostki czy przedmioty, więc, jeżeli ktoś będzie na tyle nierozważny, mogą zostać odpowiednio zdjęte. Za pomocą Finite chociażby. - No i, w najgorszym wypadku, po prostu wskoczę do wody. Bo kiedy drużyny dotrą do ostatniego etapu, będziemy obserwować to, co dzieje się przy jeziorze. - ściągnął bluzę i ją sobie obwiązał wokół własnych bioder, bo jednak dłuższe przebywanie w tym miejscu z dodatkową warstwą odzieży nie było czymś wysoce przyjemnym. - Złe doświadczenia? - zapytał się, choć nie wymagał odpowiedzi; wiele niechęci wypływa z traum poniesionych głównie w wieku dziecięcym. Albo nawet dorosłym, wszak psychika zawsze jest czymś niezwykle kruchym i podatnym na uszkodzenia. Na samą myśl o złych doświadczeniach miał ochotę wyjąć sobie paczkę fajek z tylnej kieszeni, ale doskonale wiedział, że musi zachowywać pozory, w związku z czym przyglądał się uczestnikom zabawy z daleka. Od czasu do czasu, gdy sytuacja tego wymagała, zastępca przewodniczącego Laboratorium Medycznego zwyczajnie wyciągał różdżkę i tym samym rzucał Aviatores, by hologramem ptaka podlecieć i zobaczyć, co się dzieje na obszarach działania poszczególnych drużyn. Szybko jednak deaktywował rzucony urok, kiedy wszystko szło zgodnie z planem. Pozostawanie nieobecnym w swoim prawdziwym ciele mogło wiązać się z pewnymi niedogodnościami, w związku z czym nie widział sensu siedzieć w oczami i uszami w zaklęciu, kiedy to dowiadywał się wszystkiego w dość szybkiej chwili.
Etap I Drużyna:@Wiktor Krawczyk, @Aleksandra Krawczyk, @William S. Fitzgerald Punkty poprzedniego członka drużyny: 5 Znalezienie manekinów: 3[1 - ilość manekinów] Przerzuty na znalezienie manekinów x Obrażenia: D Leczenie:4(5 - ilość dodatkowych punktów) Przerzuty na leczenie: 2/ 3 Zdarzenie losowe:9(brak bonusów) Suma punktów: 10
Zdecydowanie pisała się na poszukiwanie manekinów. Poprzednim razem wycieczka po Hogsmeade była naprawdę pouczająca, a biorąc pod uwagę niezwykłe warunki panujące na terenie kompleksu to zdecydowanie mogli mieć okazję do tego, by przetestować się w różnego rodzaju sytuacjach. Ich drużyna przyjęła od Felinusa wręczoną mapę i wyruszyła w drogę, aby poszukać znajdujących się na terenie kompleksu czekających na ratunek manekinów. Poza jakimś dziwnym przeczuciem, że ktoś stale ją obserwuje to nie wydarzyło się nic niezwykłego na co mogłaby zwrócić uwagę. Dopiero po jakimś czasie dostrzegła gdzieś na gęsto zarośniętym krzakami terenie osamotnionego fantoma, którego ręka była zdecydowanie złamana. Nastawiła przemieszczoną kość, która powodowała coraz to bardziej powiększający się obrzęk, który potraktowała zaklęciem chłodzącym nim usztywniła kończynę i potraktowała ją zaklęciem mającym poradzić sobie ze zrośnięciem złamania kości. Następnie wystarczył prosty Mobilicorpus, aby zacząć przenosić ostrożnie poszkodowanego.
Irvette de Guise
Wiek : 23
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 172cm
C. szczególne : Burza rudych włosów, piegi, lawendowy tatuaż za lewym uchem, krwawa obrączka na palcu
Etap II Drużyna:@Violetta Strauss i @Julius Rauch Punkty poprzedniego członka drużyny: W tym etapie - Znalezienie manekinów:3[1 z kostki + 1 z dalszej kostki - ilość manekinów] Przerzuty na znalezienie manekinów - Obrażenia:G (rana na głowie; musisz uważać, wszak na początku nie wiesz, czy nie doszło do uszkodzenia kręgosłupa.) oraz J (wbita ostra gałąź w dowolne miejsce na ciele; jak postąpisz?) Leczenie:3 i 4(+10 - ilość dodatkowych punktów) Przerzuty na leczenie: 0/1 Zdarzenie losowe:6(dodatkowy manekin) Kradzież: nie Suma punktów: 5 (końcowo za poprzedni etap) + 10 (za ten)
Szła przed siebie targając manekina i podziwiając to, co działo się wokół niej. Przeróżna roślinność ta bardziej i mniej jej znana rozbudzała ciekawość dziewczyny, która gdyby nie fakt, że była tutaj na szkolnych zajęciach, zapewne spędziłaby cały dzień przyglądając się im bliżej i studiując ich naturę. Obiecała sobie wrócić tu kiedyś prywatnie, by móc nacieszyć się tymi wszystkimi cudami natury. Po pewnym czasie dotarła wraz ze swoją grupą do osobliwej jaskini. Widok, jaki się przed Rudą rozciągał zapierał dech w piersiach w promieniach zachodzącego słońca. Nie było jej jednak dane długo się nim nacieszyć, gdyż nieopodal zauważyła ukrytą sylwetkę. Początkowo jej serce przyspieszyło, by następnie wrócić do normy, gdy zorientowała się, że to jeden z manekinów, którego poszukiwali. Podeszła więc do swojego "pacjenta" i szybko zaczęła rozeznawać się w sytuacji. Rana na głowie krwawiła i wyglądała dość nieprzyjemnie. Irvette ostrożnie więc wzięła się za diagnozę i leczenie, nie wiedząc, czy przy zbytnim ruchu manekina nie uszkodzi przypadkiem czegoś więcej. W końcu nie wszystkie obrażenia było widać gołym okiem. Ostatecznie udało jej się pomóc kukle i mogła dodać ją do swojego zbioru. Już miała wracać do reszty drużyny, gdy usłyszała z oddali jakiś cichy jęk. Wsłuchała się w ten dźwięk uważnie, próbując zlokalizować jego źródło i zaczęła kierować się w tamtym kierunku. Próbowała zapamiętać trasę, jaką podążała, by nie zgubić się w tej przedziwnej jaskini. W końcu dostrzegła kolejnego manekina. Tym razem, kukła miała wbitą w nogę ostrą gałąź. Irv zabrała się za wyczarowanie opatrunku dookoła rany. Robiła to ostrożnie, by nie naruszyć przypadkiem wbitej gałęzi. Wiedziała, że poruszenie nią, bądź usunięcie przedmiotu może spowodować krwotok, któremu nie będzie umiała zapobiec, więc starała się zabezpieczyć pacjenta na czas transportu. Praca idealna nie była, tak samo jak przy opiece nad poprzednim manekinem, ale ostatecznie wykonała co miała poprawnie i mogła skierować się ku wyjściu z jaskini.
______________________
A star becomes a sun, under the pressure of darkness.
William S. Fitzgerald
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 22
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 183,5 cm
C. szczególne : tatuaże: motyw quidditchowy na lewym ramieniu, czaszka wężna na prawej piersi i runa Algiz po wewnętrznej stronie lewego przedramienia | amulet z jemioły zawsze na szyi
Etap I Drużyna: A - @Aleksandra Krawczyk@Wiktor Krawczyk@Yuuko Kanoe Deszyfracja mapy:12 + 13 [HMiR] = 25 Punkty poprzedniego członka drużyny: 10 Znalezienie manekinów:5[2 manekiny, ale tracę jednego przez zdarzenie losowe] Przerzuty na znalezienie manekinów 2/2 Obrażenia:F | J - tracę przez zdarzenie losowe Leczenie:6 | 4 - tracę przez zdarzenie losowe (+10) Przerzuty na leczenie: 0/0 Zdarzenie losowe:95(-1 manekin) Suma punktów: 20
Długo nie trzeba było czekać na odpowiedź na jego pytanie i tym samym rozjaśnienie sytuacji – zaledwie moment po nich w środku pojawił się Lowell we własnej osobie wraz z nauczycielem transmutacji i najwyraźniej resztą uczestników. Czyli jednak troszeczkę się pospieszyli z tym wejściem, ale najwyraźniej nie stanowiło to żadnego problemu. Wyszło na to, że miał rację i faktycznie raz jeszcze mieli zajmować się szukaniem manekinów, ale teraz w nieco bardziej egzotycznej scenerii niż ta, którą oferowały okolice Hogsmeade. Zerknął nieco porozumiewawczo w kierunku Olki, słuchając jednocześnie wyjaśnień Puchona na czym dokładnie będzie polegać dzisiejsza zabawa. Krótkim salutem powitał pozostałych członków ich drużyny, czyli młodszego brata Aleksandry i drugą prefekt Puchonów, by następnie zgarnąć od Felinusa mapę, podejmując się jednocześnie próby jej deszyfracji. Po kilku chwilach wskazał reszcie – jak miał nadzieję – odpowiedni kierunek, by mogli ruszyć na poszukiwania manekinów, powoli zagłębiając się w stojący na ich drodze niezbyt gęsty zagajnik pełen wielgachnych paproci. Swoją bluzę gdzieś w międzyczasie przewiązał wokół pasa, żeby mu nie zawadzała. — Też masz wrażenie jakby coś albo nawet ktoś nas… obserwował? — zwrócił się w pewnym momencie do Oli, przy której się przez większość czasu trzymał, nie mogąc się wyzbyć tego dziwnego, niepokojącego uczucia jakby ktoś uważnie śledził każdy ich krok. Starał się je jednak odsunąć od siebie, próbując się skupić na zadaniu, czyli szukaniu manekinów. Poprzednim razem nie udało mu się znaleźć ani jednego, tym razem miał jednak więcej szczęścia i po odsunięciu jednego z większych liści na bok dostrzegł leżącą przy powalonym pniu kukłę. Na pierwszy rzut oka wydawało się, że wszystko jest z nią w porządku, dopiero nieco bliższe oględziny pozwoliły mu stwierdzić, że manekin nie ma pulsu. Kojarzył, że istniało na to jakieś zaklęcie, ale był bardziej niż pewien, że wykracza poza jego zdolności uzdrowicielskie, które nadal były na raczej niskim poziomie, a takie rennervate raczej nie sprawi, że serce z powrotem ruszy. Mógłby wprawdzie poprosić o pomoc z tym kogoś bieglejszego, jak chociażby swoją dziewczynę, ale uznał, że mimo wszystko poradzi sobie z tym sam. Jak nie zaklęcie, to była jeszcze metoda ręczna, którą kojarzył czy to z jakiejś lekcji uzdrawiania, czy może mugoloznawstwa, mniejsza w sumie z tym, choć potrzebował chwili, żeby sobie przypomnieć na czym polegała. W końcu jednak z sukcesem, choć może trochę topornie, bo jednak nie był w tym wprawiony, udało mu się przeprowadzić masaż serca i mógł z zadowoleniem oznajmić reszcie grupy, że pacjent żyje. Rzucił na kukłę mobilicorpus, żeby ostrożnie ją podnieść i zabrać z nimi. Ruszyli dalej, a on po jakiejś chwili marszu podniósł odruchowo głowę ku górze, czując na twarzy przebijające się przez listowie promienie, żeby sprawdzić jak wysoko jest słońce i jak stoją z czasem. Natychmiast jednak odwrócił wzrok, gdy przypadkiem natknął się spojrzeniem prosto na ich dzienną gwiazdę. Zwrócił go przed siebie, usiłując pozbyć się kolorowych plamek sprzed oczu i już wydawało mu się, że dostrzegł kolejnego manekina w pobliskiej gęstwinie, ale wystarczyło, żeby zamrugał kilkukrotnie, by stwierdzić, że ma chyba jakieś omamy wzrokowe, bo nic tam nie było. Cóż, jednego manekina miał, więc i tak było nieźle. Przynajmniej widok czystego nieba zniwelował to uczucie niepokoju, które mu towarzyszyło odkąd weszli do paprociowego lasu. Wydało mu się nawet głupim, że coś takiego odczuwał – co ich tu przecież miało obserwować?
Ostatnio zmieniony przez William S. Fitzgerald dnia Pią Kwi 09 2021, 11:21, w całości zmieniany 1 raz
Aleksandra Krawczyk
Wiek : 22
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 162cm
C. szczególne : Podłużna blizna przy prawym obojczyku; pierścień Sidhe na palcu;
Etap I Drużyna: A Punkty poprzedniego członka drużyny: 20 Znalezienie manekinów:4[1 manekin] Przerzuty na znalezienie manekinów 1/1 Obrażenia: - Leczenie: nie tym razem, kostki dały i zabrały manekina ): Przerzuty na leczenie: 2/2 Zdarzenie losowe:91(-1 manekin :)) Suma punktów: 20
Nie miała bladego pojęcia, co zaplanował na tę lekcję Felek, dlatego na pytanie Willa jedynie pokręciła głową. Szukanie manekinów mogło okazać się trafnym strzałem, tak biorąc pod uwagę dobór miejsca, bo w całym tym kompleksie było pełno kryjówek, w których można było umieść kukły. Dość szybko zresztą okazało się, że owszem, te zajęcia będą swego rodzaju powtórzeniem tych z początku roku szkolnego. I bardzo ją to ucieszyło, bo naprawdę dobrze je zapamiętała, mimo że warunki atmosferyczne pozostawiały wtedy wiele do życzenia. Zdziwiła ją natomiast obecność młodego nauczyciela transmutacji, bo do tej pory raczej wystarczał sam przewodniczący lub zastępca koła. Może chodziło po prostu o to, że spotkanie odbywało się poza murami zamku, a niektórzy wciąż nie mogli się od nich oddalać? W czasie gdy Lowell wyjaśniał im co i jak, zsunęła z ramion rozsuniętą wcześniej bluzę, w której powoli zaczynało jej się robić coraz goręcej. Nie potrafiąc znaleźć żadnego lepszego rozwiązania, przewiązała ją w pasie i oparła ręce na biodrach. Na słowa o ewentualnych kradzieżach zmarszczyła brwi, bo halo, to było chyba oczywiste, że nie mogli nic ot tak wynieść z budynku. Rozumiała, że Puchon musiał to dodatkowo zaznaczyć, żeby nie było żadnych nieporozumień, ale i tak nie sądziła, że ktoś poważyłby się coś zawinąć. Do deszyfracji mapy postanowiła się nie mieszać, bo guzik się znała na starożytnych runach, a nie chciała jeszcze bardziej pokręcić swoimi zapewne nieudanymi próbami, gdyby się na takie zdobyła. W końcu jednak ruszyli na polowanie, wchodząc do paprocianej dżungli, która niejednego musiała pożreć. I takich też ofiar szukała. - Nie, nic takiego... Chociaż może...? - odparła pytaniem na pytanie, nieco uważniej przyglądając się roślinom i próbując przebić się przez nie wzrokiem. Nic z tego. Było ich zbyt dużo, rosły zbyt gęsto i w zasadzie faktycznie nie można było wykluczyć opcji, że ktoś lub coś się w nich wpatrywało. Ale przecież nic im tu nie groziło, prawda? Szła dalej, rozglądając się na wszystkie strony za choćby jednym manekinem, ale kiedy już myślała, że znajdzie go w zagłębieniu w paprociach, okazało się, że zupełnie nic tam nie było. Pustka. Rozczarowana odwróciła się z powrotem do kierunku, w którym zmierzali. Nie wiedziała, ile czasu minęło od ich wejścia do kompleksu, dlatego podniosła głowę, dosłownie na chwilę, żeby spojrzeć jak wysoko znajduje się słońce, ale od razu tego pożałowała. Stanęła gwałtownie w miejscu, próbując pozbyć się czarnych plamek sprzed oczu i... czy tam był manekin? Zamrugała kilkukrotnie, a kiedy znowu spojrzała w tamto miejsce, nie potrafiła ukryć żałosnego westchnięcia. Nic, no co za niespodzianka! Była chyba naprawdę beznadziejna w tę zabawę w chowanego.
Etap II Drużyna:@Violetta Strauss, @Irvette de Guise Punkty poprzedniego członka drużyny:10 Znalezienie manekinów:62 Przerzuty na znalezienie manekinów 0/1 Obrażenia:Dwa razy I Leczenie:1 i 45 Przerzuty na leczenie: 0 Zdarzenie losowe:4brak Kradzież: nie Suma punktów:20
Szedł razem z grupą, której każdy członek ciągnął swoje manekin za sobą. Nie musiał na szczęście przykładać do nich większej uwagi, ponieważ nie oceniano raczej sposobu w jaki transportowani byli ci poszkodowani. Po pewnym czasie, znaleźli się w pięknej, kryształowej grocie, która wyłożona była rozmaitymi kamieniami, a jeden z nich wyjątkowo dobrze odbijał Juliusa, jednak nie był to jego rzeczywisty obraz. Niemiec widział siebie w czarnych szatach na miotle, latający na stadionie quidditcha i odbijającego tłuczek pałką. Zdziwił go ten widok, ale po chwili spędzonej na podziwianiu tego zjawiska, chłopak ruszył dalej, by zrobić to po co przyszedł. Dwa manekiny leżały obok siebie, a ich normalnie białe twarze, były bardziej zmatowiałe. Po szybkim obejrzeniu poszkodowanych, stwierdził, iż oboje mają zatkane drogi oddechowe. Na pierwszym z nich z powodzeniem użył Anapneo, które rozwiązało problem, ale przy drugim już nie było tak łatwo. Różdżka odmówiła mu nagle posłuszeństwa, a chłopak nie wiedząc co zrobić, po prostu wziął oba manekiny ze sobą i połączył je z poprzednią dwójką.
Violetta Strauss
Wiek : 22
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 168cm
C. szczególne : wyjątkowo niski i zachrypnięty głos | tatuaż z runą algiz na wnętrzu lewego nadgarstka | na palcu prawej dłoni zawsze obrączka Bruhavena, a nad nią krwawy znak | blizny: na palcach i wierzchu lewej dłoni oraz jedna biegnąca w poprzek jej wnętrza, na łydce po ugryzieniu inferiusa, w okolicach zregenerowanego lewego ucha
Etap II Drużyna:@Irvette de Guise, @Julius Rauch Punkty poprzedniego członka drużyny: 20 Znalezienie manekinów:6[2 - ilość manekinów] Przerzuty na znalezienie manekinów 2/2 Obrażenia:G, D Leczenie:5, 4(+15 - ilość dodatkowych punktów) Przerzuty na leczenie: 4/6 Zdarzenie losowe:1(-20) Kradzież: nie Suma punktów: 15
Wszystko było w porządku dopóki nie dotarli w końcu do tej jebanej jaskini. Tak, może i była ona niezwykle ładna i pełno w niej było świecących kamyczków, ale cholernie łatwo było się w tym przepięknym miejscu zgubić. A przynajmniej zdarzyło się to Strauss, która odeszła kawałek dalej przekonana tym, że coś zauważyła w jednej z odnóg. I może się zawieruszyła, ale przy okazji znalazła dwa manekiny nim w końcu natrafiła znowu na swoją kochaną gromadkę. Z pierwszym z nich uporała się naprawdę szybko. Głównie ze względu na to, że posiadał podobne obrażenia, co poprzedni. Wystarczyło jedynie, że sprawnie powtórzyła cały proces odczyniony już w dżungli. O wiele ostrożniej jednak działała w przypadku manekina z raną głowy, której musiała się wpierw uważnie przyjrzeć nim w końcu przystąpiła do jej opatrywania. Dopiero potem oba manekiny dołączyły do jej wcześniejszego znaleziska, aby mogła całą trójeczkę przy pomocy zaklęcia prowadzić za sobą niczym psy na smyczy. Oto jak to się robiło!
Irvette de Guise
Wiek : 23
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 172cm
C. szczególne : Burza rudych włosów, piegi, lawendowy tatuaż za lewym uchem, krwawa obrączka na palcu
Etap III Drużyna:@Violetta Strauss , @Julius Rauch Punkty poprzedniego członka drużyny: W tym etapie brak Znalezienie manekinów:2[0 + 1 bez leczenia z dalszej kostki- ilość manekinów] Przerzuty na znalezienie manekinów - Obrażenia: ln/d Leczenie: n/d (x - ilość dodatkowych punktów) Przerzuty na leczenie:- Zdarzenie losowe:A, I(+1 manekin bez leczenia i gubię sukienkę) Suma punktów: -5 (za ten etap) +15 (za poprzednie) = 10pkt
Wyszła w końcu z tej przepięknej, choć nieco klaustrofobicznej dla niej jaskini i skierowała się wraz z grupą dalej, w kierunku jeziora. Mijane po drodze elementy fauny i flory zachwycały dziewczynę zdecydowanie bardziej niż kryształy, które widziała w grotach. Teraz jednak musiała skupić się na ich ostatnim zadaniu. Jak się okazało, mieli ratować topielce. Irv z wodą zaprzyjaźniona była od małego, więc nie widziała większego problemu w zmianie środowiska na wodne. Sprawnie rzuciła na siebie zaklęcie Bąblogłowy, by przypadkiem nie dołączyć do dryfujących pod powierzchnią jeziora manekinów i zabrała się do pracy zostawiając chwilowo resztę pacjentów na brzegu. Pech chciał, że w drodze na skraj jeziora potknęła się i wywróciła na twarz. Przymknęła oczy, by powstrzymać niekulturalne słowo cisnące się na jej usta i z gracją ponownie stanęła na nogach. Dotknęła swojego lica tam, gdzie czuła największy ból i zobaczyła odrobinę krwi. Starła sobie nieco twarz o nabrzeżne kamyczki, ale nie była to poważna rana, która wymagałaby interwencji. Otarła więc brud i krew z policzka i ponownie ruszyła w kierunku wody. Dzięki rozszyfrowanej przez Violettę mapie i pomocy dmuchanych strażników, szybko wypatrzyła manekina. Zaczęła płynąć w jego kierunku, gdy nagle poczuła, że coś ciągnie ją do tyłu. Gdy się obejrzała zauważyła, że jej sukienka zaczepiła się o pobliski koralowiec. Chcąc wydostać się z tej pułapki szarpnęła nieco mocniej za odzienie, które niefortunnie rozdarło się i przestało otulać jej ciało. Całe szczęście, że Ruda pomyślała i miała pod spodem strój kąpielowy, przez co wyszła z tej sytuacji z twarzą. Lżejsza o kawałek materiału podpłynęła do wypatrzonego wcześniej manekina i zaczęła wyciągać go na brzeg, by tam spokojnie zająć się jego stanem. Niestety, gdy tylko wypłynęła na powierzchnię poczuła, że coś z kukłą jest nie tak, a gdy przyjrzała się jej bliżej zobaczyła, że niestety temu delikwentowi to i najlepszy uzdrowiciel już nie pomoże. Może, gdyby znajdował się wśród nich jakiś nekromanta, zdziałałby cokolwiek, ale nie przypuszczała, by podobna osoba krążyła tutaj dzisiaj z nimi. Zebrała więc swoich wszystkich odnalezionych pacjentów i usiadła na brzegu czekając na resztę drużyny i przyglądając się poczynaniom reszty uczestników dzisiejszych zajęć.
______________________
A star becomes a sun, under the pressure of darkness.
Wiktor Krawczyk
Rok Nauki : VII
Wiek : 18
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 160cm
C. szczególne : Mańkut, Rude włosy, centymetrowa blizna na udzie w kształcie smoka. Na policzkach i nosie ma piegi, które według rodzeństwa dodają mu uroku. Amulet Uroborosa zawsze na szyji +1 ONMS
Etap II Drużyna:@Yuuko Kanoe@Aleksandra Krawczyk@William S. Fitzgerald Punkty poprzedniego członka drużyny: 20 Znalezienie manekinów:6[2- ilość manekinów] Przerzuty na znalezienie manekinów x Obrażenia:F Leczenie:6(10 ilość dodatkowych punktów) Przerzuty na leczenie: x / y Zdarzenie losowe:4(bonusy) Kradzież: tak (wynik k6) / nie Suma punktów: xxx
Puchon uśmiechnął i podążył dalej szukając manekinów, co jakiś czas rozglądał się ej stop a co to się dzieje? Znowu rudzielec znalazł tym razem aż dwa no nie źle oby tak dalej a wyjdą na prostą.No tak tak trzeba się zająć nim jeszcze i zabrać niby tylko manekin a traktować jak żywego pacjenta dziwne bo niby na czym mają ćwiczyc jak nie na kukłach. Obejrzał manekina dokładnie po czym, próbował przywrócic race serca zaklęciem -AN DUCA TUAS Wiktor chyba ma smykałkę do bycia uzdrowicielem, jak na razie wszystko idzie ok bez zarzutów jak na poziom młodego Krawczyka . Jakby chciał powiedzieć, że to jeszcze nie koniec świata. W dodatku sprawnie i skutecznie zaleczył manekina. Zatrzymał się w połowie drogi widząc swoje marzenia odbicie może kogoś kto bedzie w chłopaka życiu to juz pewnie Wiktor tylko wie. Młody Krawczyk chwilę czekał, na grupę po czym wydawało się chłopakowi że jaskinia ma jakąś magiczną moc ko wie co jeszcze skrywa owa jaskinia. Jak dobrze że Wiktor wie co znajduje się na dnie serca, no i plusem tego jest że Puchon to widzi a reszta nie .Jeszcze tylko przenieśc prostym zaklęciem-Mobilicorpus
Yuuko Kanoe
Wiek : 23
Czystość Krwi : 90%
Wzrost : 166cm
C. szczególne : azjatycka uroda, zawsze na nadgarstku ma bransoletkę z wiecznych fiołków i drugą czarno-żółtą z zawieszką borsuka
Etap II Drużyna: Punkty poprzedniego członka drużyny: 10? Znalezienie manekinów:4 [1 - ilość manekinów] Przerzuty na znalezienie manekinów x Obrażenia:J Leczenie:5(10 - ilość dodatkowych punktów) Przerzuty na leczenie: 1/3 Zdarzenie losowe:1(-20) Kradzież: nie Suma punktów: -10
Przejście przez dżunglę raczej nie sprawiło im większych trudności, których by się spodziewała. Gorzej było zdecydowanie w momencie, gdy wkroczyli do ogromnej jaskini. Wydawało jej się, że przecież nie mogą mieć problemów z nawigacją, ale oczywiście się myliła. Zmylona czymś, co zdawało jej się znajdować w jednej z odnóg jaskini, odłączyła się od grupy, aby pójść śladami czegoś, co mogło być oznaką znajdującego się gdzieś manekina. I owszem udało jej się takowego znaleźć. Biedak miał wbitą w udo ostrą gałąź. Kanoe wpierw zajęła się zminimalizowaniem krwawienia, a następnie ostrożnie przy pomocy zaklęcia usunęła ciało obce z rany, sprawdzając przy okazji czy nie uszkodziła czegoś przy pomocy zaklęcia pomagającego w śledzeniu przepływu krwi. Dopiero potem zajęła się zasklepianiem wyrwy w ciele, którą otoczyła na sam koniec bandażem nim rzuciła na swojego dotychczasowego pacjenta Mobilicorpus, aby razem z nim udać się na poszukiwania swojej drużyny, którą odnalazła zdecydowanie po dłuższym czasie niż by tego chciała.
William S. Fitzgerald
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 22
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 183,5 cm
C. szczególne : tatuaże: motyw quidditchowy na lewym ramieniu, czaszka wężna na prawej piersi i runa Algiz po wewnętrznej stronie lewego przedramienia | amulet z jemioły zawsze na szyi
Etap II Drużyna: A - @Aleksandra Krawczyk@Wiktor Krawczyk@Yuuko Kanoe Punkty poprzedniego członka drużyny: -10 Znalezienie manekinów:6[2 manekiny] Przerzuty na znalezienie manekinów 2/2 Obrażenia:A | H Leczenie:6 | 2 - proszę o pomoc w tym przypadku (+15) Przerzuty na leczenie: 0/0 Zdarzenie losowe:1(-20 punktów) Kradzież: nie Suma punktów: -10 + 15 + (-20) = -15 c':
I paprociowy zagajnik pozostał za nimi. Rudzielec obejrzał się na pozostałych członków ich grupy, żeby skontrolować czy kogoś tam przypadkiem nie zgubili, ale wszyscy byli obecni. Dostrzegł też, że Ola jako jedyna nie miała najwyraźniej szczęścia do poszukiwań i nie towarzyszył jej żaden manekin. — Może żelka? — Wyciągnął w stronę dziewczyny paczuszkę ze słodyczami z Miodowego, którą wygrzebał z kieszeni, obdarzając ją przy tym pokrzepiającym uśmiechem, by zaraz potem samemu wrzucić sobie jednego do gęby. Cóż, nie wiedział, ile czasu im zejdzie na wizycie w kompleksie, więc się zaopatrzył w nieco prowiantu, a łakocie to zwykle całkiem dobra opcja na małe osłodzenie niepowodzenia. Pokonali niewielki mostek, by już chwilę później znaleźć się w mieniącej się rozmaitymi kamieniami szlachetnymi jaskini. Promienie powoli zachodzącego słońca sprawiały, że mieniły się całą feerią barw, co dawało całkiem ciekawy efekt i nawet on wodził spojrzeniem po ścianach z pewnym zaintrygowaniem, gdy powoli zaczęli się zagłębiać w tą niesamowitą grotę. Od razu odczuł zmianę temperatury, ale nie była ona na tyle duża, żeby zmusić go do założenia z powrotem bluzy. Jaskinia może i była piękna, ale do tego chyba nieco zwodząca, bo najpierw gdzieś im zniknęła Yuuko i sporo czasu zmitrężyli na odnalezienie dziewczyny, a zaraz potem… zgubił się sam. Jakim sposobem? Nie miał pojęcia. Możliwe, że w zamyśleniu gdzieś źle skręcił, co uświadomił sobie, gdy chciał się jedną rzeczą podzielić z resztą i nagle zdał sobie sprawę, że… nikogo z nim nie ma. Szczęście w nieszczęściu, że błądząc po grocie w poszukiwaniu pozostałych – bo wszystko wyglądało tu bardzo podobnie – natknął się na jedną z kukieł. Jej obrażenia były oczywiste już na pierwszy rzut oka – otwarte złamanie nogi. Miał niestety bardzo ograniczone możliwości, więc usztywnił uszkodzoną kończynę przy pomocy feruli i owinął ją dodatkowym bandażem za sprawą vulnerra ferre. Niewiele, ale zawsze coś. Tak opatrzonego manekina oczywiście zabrał ze sobą. Odnalezienie się z powrotem z resztą grupy zajęło mu niebotycznie dużo czasu, znacznie więcej niż przewidywał, odnosząc przy tym wrażenie, że ta kryształowa jaskinia to jakiś pieprzony labirynt. Przez to w jego oczach straciła niestety nieco na swoim uroku, trochę wręcz zaczynał mieć jej dość. Przy dalszym pokonywaniu groty trzymał się już blisko swojej drużyny, żeby nie ryzykować kolejnym zgubieniem się tutaj. Nadal jednak rozglądał się wokół, bo kto wie, może jeszcze uda mu się dojrzeć jakąś kukłę. I tak faktycznie się stało – w jednej z odnóg dostrzegł wystający fragment manekina. — Pomożesz mi z tym? — zwrócił się do Aleksandry po dokonaniu oględzin kukły i stwierdzeniu, że ponownie nie ma wystarczających zdolności, żeby sobie z tym poradzić w odpowiedni sposób. Zdecydowanie powinien wreszcie uzupełnić swoje braki. — Wydaje się być strasznie rozgrzany. Przegrzał się może czy coś? — dodał, by już chwilę później z pomocą dziewczyny zbić temperaturę ciała manekina i potem podać mu płyny, z czego to drugie był w stanie wykonać już w pełni sam. Tak uleczonego pacjenta mógł dołączyć do pozostałej dwójki, którą już ze sobą targał.