Czarodzieje
Czy chcesz zareagować na tę wiadomość? Zarejestruj się na forum za pomocą kilku kliknięć lub zaloguj się, aby kontynuować.

Share
 

 Kino Zygzayg

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Go down 
Strona 1 z 2 1, 2  Next
AutorWiadomość


Dina Harlow
Dina Harlow

Student Slytherin
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 24
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 164
Dodatkowo : Pół wila, prefekt
Galeony : 916
  Liczba postów : 857
https://www.czarodzieje.org/t17491-claudine-harlow#491028
https://www.czarodzieje.org/t17497-pumpkin#491256
https://www.czarodzieje.org/t17493-dina-harlow#491062
https://www.czarodzieje.org/t18297-dina-harlow-dziennik
Kino Zygzayg QzgSDG8




Gracz




Kino Zygzayg Empty


PisanieKino Zygzayg Empty Kino Zygzayg  Kino Zygzayg EmptyCzw 9 Kwi 2020 - 22:28;


Kino Zygzag


Dość niewielkie kino, urzekające swoim klimatem utrzymanym w stylu filmowym późnych lat pięćdziesiątych. Przy fotelach oglądających znajdują się niewielkie stoliki na których można trzymać swoje napoje, a pomieszczenie jest tak magicznie zaklęte, że właściciele pozwalają w środku nawet palić papierosy, gdyż dym jest magicznie niwelowany by nikomu nie przeszkadzał. Ulubione miejsce wszystkich fanów starego kina, często puszczane są tu kultowe produkcje z dawno minionych epok.
Kości wydarzeń:
Powrót do góry Go down


Alexander D. Voralberg
Alexander D. Voralberg

Nauczyciel
Wiek : 39
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 198
C. szczególne : wysoki i wychudzony | blady | blizny wokół ust i na twarzy | nienaturalnie białe oczy i mogące wywołać niepokój spojrzenie
Dodatkowo : Bezróżdżkowość
Galeony : 1309
  Liczba postów : 2287
https://www.czarodzieje.org/t17470-alexander-d-voralberg
https://www.czarodzieje.org/t17584-poczta-alexandra#493071
https://www.czarodzieje.org/t17573-alexander-d-voralberg
https://www.czarodzieje.org/t18552-alexander-d-voralberg-dzienni
Kino Zygzayg QzgSDG8




Gracz




Kino Zygzayg Empty


PisanieKino Zygzayg Empty Re: Kino Zygzayg  Kino Zygzayg EmptySob 4 Lip 2020 - 17:04;

  Od dość dawna nie był w Londynie. Rok szkolny miał to do siebie, że nie wyściubiał nosa poza obręb zamkowych murów bądź spędzał czas w swoim własnym domu w Dolinie Godryka. Było jeszcze Hogsmeade, ale ono zaliczało się raczej do miejsc ‘szkolnych’, w każdym razie dla niego i nie można było powiedzieć, że było czymś ponadprogramowym. Teraz jednak Hogwart zakończył edukację na ten rok, uczniowie zaczynali wakacje, a kadra miała nieco więcej wolnego czasu na swoje prywatne sprawy. No właśnie…
  Sam nie wiedział, co go tknęło do tak abstrakcyjnego ruchu jak napisanie do Éléonore. I nie byłoby może w tym nic dziwnego, gdyby nie fakt, że ją zaprosił… na randkę? Chyba tak z tego wynikało, nie był w tym specjalistą. W pełni świadomie i z całą stanowczością jednak to zrobił, a teraz musiał przeżyć konsekwencje tego czynu, czyli właśnie to spotkanie. Czy faktycznie była to aż tak straszna perspektywa dla człowieka, który przeżył kilka starć, walk, nie raz się pojedynkował, walczył z wiwernem i cały rok ogarniał tabun niesfornych uczniów? Owszem. Był przerażony i zestresowany tym faktem, zupełnie jakby nie spotkali się już kilka razy mniej lub bardziej przypadkowo. Czy miał tu nastąpić jakiś przełom? Nawet się nad tym nie zastanawiał. Po prostu miał w tej chwili mieszane uczucia, a jego wnętrzu rozgrywało się niewielkie piekiełko.
  Z tego wszystkiego był grubo przed czasem. Zwolnił więc kroku przemierzając mugolskie ulice bez większego celu i zwracania na siebie uwagi. Był piątek wieczór, w zasadzie wszyscy byli zajęci spotkaniami, randkami i biznesowymi sprawami. Poza tym nie miał problemu z udawaniem zwykłego człowieka – w zasadzie przecież w połowie był całkowicie niemagiczny i dobrze znał realia tego świata.
  Ostatecznie zatrzymał się pod budynkiem kina i wyjmując z klapy czarnej marynarki paczkę papierosów zapalił jeden z nich, pilnując się aby nikt nie zauważył samozapłonu fajki. Zaciągnął się dymem i chcąc nie chcąc wypuścił go przed siebie, skrupulatnie uważając aby nie przejść jego zapachem – on nie miał powodu, aby mu to przeszkadzało, wszystkim innym już mogło. Poprawił kołnierz szarej koszuli i wygładził dżinsowe, ciemne spodnie łapiąc się na tym, że to chyba nerwowe tiki. Ale co miał poradzić, można było z całą pewnością powiedzieć, że dla niego była to w pełni nietypowa sytuacja i aktualnie, wewnętrznie, bardzo głęboko - był zestresowany jak jasna cholera.

Powrót do góry Go down


Éléonore E. Swansea
Éléonore E. Swansea

Absolwent Ravenclawu
Wiek : 27
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 172cm
C. szczególne : jasne piegi i wąskie usta
Galeony : 2413
  Liczba postów : 1152
https://www.czarodzieje.org/t17446-eleonore-e-swansea
https://www.czarodzieje.org/t17452-poczta-panny-eleonore#489449
https://www.czarodzieje.org/t17445-eleonore-e-swansea#489381
Kino Zygzayg QzgSDG8




Gracz




Kino Zygzayg Empty


PisanieKino Zygzayg Empty Re: Kino Zygzayg  Kino Zygzayg EmptyWto 7 Lip 2020 - 16:46;

...Trochę ją zaskoczył. Swoją propozycją i... może nawet całą postawą. Czy była to już oficjalna... randka? Do tej pory widywali się tylko przypadkiem lub na niezobowiązujących imprezach. A teraz propozycja obejrzenia wspólnie filmu w kinie wydawała się dość jednoznaczna. I Éléonore musiała przyznać sama przed sobą, że w pewien sposób ją to ekscytowało.
...Nie byłaby jednak sobą, gdyby choć odrobinę się nie stresowała. Jej wrodzona pewność siebie przyćmiona była przez szereg pytań wciąż pozostawionych bez odpowiedzi. Nie mogła już dłużej ukrywać przed samą sobą, że zależało jej na tym, by wypaść dobrze, by zaprezentować się jak najlepiej i by ta relacja wskoczyła na dobry tor. W głowie planowała już każdy szczegół, obmyślała dokładnie co powie i przewidywała odpowiedzi ze strony Alexandra. Nie było to rozsądne i gdzieś tam w środku zdawała sobie z tego świetnie sprawę, ale... tak było prościej. Może gdyby ich ostatnie spotkanie potoczyło się inaczej, gdyby nie wybuchło to zamieszanie ani panika... Teraz mogła tylko gdybać, a czas gonił, do umówionego spotkania było coraz bliżej, a spóźnić się nie wypadało, no po prostu nie.
...Nie miała pewności, czy Kino Zygzag jest w pełni magiczne, czy mają tak jednak wstęp mugole. Lokalizacja podpowiadała to drugie. A przy osobach niemagicznych obowiązywały pewne zasady. Chociażby te związane z ukrywaniem różdżki. Dlatego schowała ją w wewnętrznej kieszeni przydużej marynarki (którą przed laty podpieprzyła z garderoby ojca, ale who cares) tuż po tym, gdy wyszła z zaułka ulicy, gdzie znajdował się świstoklik. Na teleportację nie mogła pozwolić sobie z wiadomych przyczyn. Wygładziła spięte ciasno włosy i ruszyła w stronę kina. I... trochę ją wmurowało, gdy już z daleka zobaczyła dobrze znaną sylwetkę. Sylwetkę z papierosem raz po raz przystawianym do ust. Dziwnie spójny był ten obrazek. Cóż, może gdyby sama nie miała węchu, to by paliła? Zmierzała do niego niespiesznie, również ze względu na szpilki, które nie polubiły się z nierównościami chodnika.
- Długo czekasz? - na co komu jakieś przywitanie, prawda? A może po prostu i z niej wychodziło zdenerwowanie? Uśmiechnęła się lekko, podchodząc bliżej, by po chwili zreflektować się swoim brakiem kurtuazji i... zrobić coś spontanicznego. Coś, czego nie miała na swojej liście, o czym nie myślała przed wyjściem z domu. Ot, stanęła niebezpiecznie blisko niego i bez dotykania go gdziekolwiek - złożyła niewinny, krótki pocałunek w zagłębieniu pomiędzy jego lewą kością policzkową a wypukłością żuchwy. A potem odsunęła się, zaskakująco bardzo z siebie zadowolona. Niespecjalnie przejmowała się tym, że cała jej twarz mówi: no, jak bardzo zaskoczony jesteś?
...Sama była zaskoczona tym, że nie wyczuła od niego dymu tytoniowego, na który była wyjątkowo wyczulona. A więc jakoś sobie Zaklęciarz radził. A gdyby go tak... podpuściła, że jednak śmierdzi? Uwierzyłby? Kusiło...
- Wchodzimy? Mam ogromną ochotę na popcorn. - mówiąc to, skrzyżowała na moment ramiona i spojrzała na niego wymownym wzrokiem, powstrzymując się, by nie dodać: Tobie nie proponuję z wiadomych przyczyn. Ale jeszcze zdąży nawiązać podczas tego wieczoru do kilku tajemnic.
...Czeka ich długa, długa noc.

Kostka: 2 - rozegram w późniejszych postach
Powrót do góry Go down


Alexander D. Voralberg
Alexander D. Voralberg

Nauczyciel
Wiek : 39
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 198
C. szczególne : wysoki i wychudzony | blady | blizny wokół ust i na twarzy | nienaturalnie białe oczy i mogące wywołać niepokój spojrzenie
Dodatkowo : Bezróżdżkowość
Galeony : 1309
  Liczba postów : 2287
https://www.czarodzieje.org/t17470-alexander-d-voralberg
https://www.czarodzieje.org/t17584-poczta-alexandra#493071
https://www.czarodzieje.org/t17573-alexander-d-voralberg
https://www.czarodzieje.org/t18552-alexander-d-voralberg-dzienni
Kino Zygzayg QzgSDG8




Gracz




Kino Zygzayg Empty


PisanieKino Zygzayg Empty Re: Kino Zygzayg  Kino Zygzayg EmptyWto 7 Lip 2020 - 17:57;

Kostka: Zapomniałem oznaczyć - 1

  Nie czekał długo, co nie przeszkadzało mu w wypalaniu już drugiego papierosa. Ostatnio ograniczył dość swój głód nikotynowy, a dzisiaj z jakichś względów potrzebował więcej niż jednej fajki, mimo, że był tutaj raptem z piętnaście minut. Jak tak dalej pójdzie, to w takim tempie wyjara całą paczkę do godziny, a jego mugolski rak będzie w pełni zadowolony. Ze spokojem rozglądał się po tym co działo się w okolicy, nie będąc nachalnym w poszukiwaniach sylwetki dziewczyny wśród przechodzących przechodniów. Ot, po prostu, przyjdzie to przyjdzie, nie mógł przecież (a przynajmniej nie chciał) wyglądać jakby się czymkolwiek stresował, nawet jeśli w istocie w pewnym stopniu tak było.
  Usłyszenie jej głosu sprawiło, że od razu odwrócił się w tamtym kierunku. Co prawda słyszał chwilę wcześniej odgłos szpilek, niemniej jednak o tej porze i w tym dniu mogły one należeć do kogokolwiek. Uniósł delikatnie brwi do góry widząc jej… ubiór? Ją? Chodziło o coś innego? W zasadzie sam nie wiedział, niemniej jednak w końcu uśmiechnął się lekko, acz szelmowsko.
  - Nie. – krótko, alexowo i na temat. No bo co miał odpowiedzieć? Ależ spokojnie, tylko piętnaście minut, pomijając fakt, że z domu wyszedłem godzinę temu ale robiłem sobie spacer na uspokojenie? W życiu by się do tego nie przyznał. Nie wiedział, dlaczego tak działało na niego to spotkanie – przecież widzieli się już niejednokrotnie, niejedna rzecz działa się w trakcie… i wtedy poczuł że go całuje. To już wiedział dlaczego. Powstrzymał się od dotknięcia się w policzek w niemym niedowierzaniu tego, co właśnie się wydarzyło, w ostateczności jedynie unosząc kącik ust do góry i marszcząc brwi, aby wyglądać tak, jakby doszukiwał się jakiegoś podstępu. Jej wyraz twarzy utwierdził go jednak w przekonaniu, że mimo wszystko była w pełni świadoma tego co robiła. Mała cwaniara.
  - Um, tak. Nie ma na co czekać. Jeszcze zemdlejesz z głodu. – rzucił, dopalając swojego papierosa, a peta wyrzucając do najbliższego kosza. Nie mógł przecież ostentacyjnie, w Londynie, palić sobie fajek na rękach, aby się ich pozbyć. Podszedł do drzwi i uchylił je, ostentacyjnie, choć żartobliwie wskazując jej ręką wejście, jak na dżentelmana przystało. Brakowało, aby jeszcze się ukłonił. Sam nie wiedział, dlaczego aż tak było mu wesoło, ale chyba nie chciał się nad tym szerzej zastanawiać. Po prostu tak na niego działała i tyle. Tu nie było drugiego dna. A może…?
Powrót do góry Go down


Éléonore E. Swansea
Éléonore E. Swansea

Absolwent Ravenclawu
Wiek : 27
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 172cm
C. szczególne : jasne piegi i wąskie usta
Galeony : 2413
  Liczba postów : 1152
https://www.czarodzieje.org/t17446-eleonore-e-swansea
https://www.czarodzieje.org/t17452-poczta-panny-eleonore#489449
https://www.czarodzieje.org/t17445-eleonore-e-swansea#489381
Kino Zygzayg QzgSDG8




Gracz




Kino Zygzayg Empty


PisanieKino Zygzayg Empty Re: Kino Zygzayg  Kino Zygzayg EmptyWto 7 Lip 2020 - 23:36;

...Na cóż jej było to całe obmyślanie planu spotkania, gdy po minucie w jego obecności zapominała o merlinim świecie? Nie umiała myśleć logicznie, nie umiała skupić się na niczym. Dla niej to wyjście nie było na film - było jedynie wyjściem do kina, co może wydać się w pierwszej chwili dość błahe, trywialne, ale... dla Éléonore Swansea liczyła się sama jego obecność i ten kolejny kroczek w przód. Ufała, że tego wieczoru nie będzie musiała się cofać. Przed niczym.
...Jej dziwny uśmiech poszerzył się nieco, gdy obserwowała jego reakcję. Była tak nieznaczna, dobrze ukryta, że statystyczny człowiek nie dostrzegłby zmiany w wyrazie twarzy Alexandra, ale ona już dostrzegała. Wszak nie pierwszy raz się widzieli, nie pierwszy raz skupiała całą swoją uwagę tylko na nim. Wciąż ją fascynował i wciąż był ogromną zagadką. Choć... teraz odrobinę mniejszą. Zdobywała swoje źródła wiedzy i całkiem jej to odpowiadało.
- Już tyle razy ratowałeś mnie z opresji, że czuję się bezpiecznie. - może wybrzmiała odrobinę cynicznie, ale było w tym stwierdzeniu ziarnko prawdy. W istocie - wiele mu zawdzięczała. I nie miała tu na myśli jedynie ostatnich wydarzeń.
...On się nie ukłonił, ale ona to zrobiła. Dygnęła książkowo, jakby była właśnie na wykwintnym balu w rezydencji Dear'ów. Trochę z przekąsem, trochę rozbawiona, a trochę... tłumiąc swoje poddenerwowanie. Przeszli przez drzwi wejściowe i dziewczyna od razu skierowała swoje kroki w kierunku miejsca, gdzie sprzedawali wspomniany popcorn. A kiedy już kupiła niewielki kubełek tego przysmaku, to wróciła do swojego partnera ze świecącymi oczami. O tak wiele chciała zapytać, ale właściwie nie wiedziała, od czego zacząć. Wciąż czuła pewne... skrępowanie?
- Żałuj, że nie czujesz tego zapachu. Pachnie jak wakacje. - uśmiechnęła się szeroko, ostentacyjnie biorąc jedno ziarenko popcornu i zjadając je. Po chwili wyciągnęła z kieszeni żakietu bilet i zerknęła na wyszczególnione informacje. Karteczka była już mocno wysłużona i Swansea nie była w stanie ocenić, czy wskazana sala kinowa miała numer 3, czy też 8... Pozostawało się domyślać i zaryzykować. Tak czy siak nie wybierała konkretnego filmu, a jedynie dostosowała znośny gatunek pod wskazany przez Voralberga dzień spotkania. Film akcji z kryminalnym podłożem wydawał się dość uniwersalny i jednocześnie interesujący. Oddała mu więc bilety, z których nie dowiedziała się za wiele.
- Powiedz mi, Alex... - nagle zwróciła na niego całą swoją uwagę, zniżając jednocześnie głos i mrużąc oczy - Czy inne zmysły masz bardziej wyostrzone? - jeden kącik jej ust uniósł się lekko ku górze. Była szczerze zaciekawiona i nie miała na myśli jedynie zmysłu wzroku.
...W pomieszczeniu nie było jeszcze zbyt wielu osób, ale do samego seansu mieli jeszcze chwilę. Czy było niezręcznie? Może... odrobinkę. Éléonore nie robiła jednak nic, by temu zapobiec, a wręcz pogłębiała ten stan. Głównym jej zamiarem było dowiedzenie się czegoś więcej o Alexie, ale w pewnym sensie chciała go wprowadzić w zakłopotanie - tak odrobinkę. Zasłużył. Według niej. No bo przecież mógł nie ukrywać przed nią swoich... słabości.
...A może po prostu tym wszystkim tuszowała swoje przejęcie?
Powrót do góry Go down


Alexander D. Voralberg
Alexander D. Voralberg

Nauczyciel
Wiek : 39
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 198
C. szczególne : wysoki i wychudzony | blady | blizny wokół ust i na twarzy | nienaturalnie białe oczy i mogące wywołać niepokój spojrzenie
Dodatkowo : Bezróżdżkowość
Galeony : 1309
  Liczba postów : 2287
https://www.czarodzieje.org/t17470-alexander-d-voralberg
https://www.czarodzieje.org/t17584-poczta-alexandra#493071
https://www.czarodzieje.org/t17573-alexander-d-voralberg
https://www.czarodzieje.org/t18552-alexander-d-voralberg-dzienni
Kino Zygzayg QzgSDG8




Gracz




Kino Zygzayg Empty


PisanieKino Zygzayg Empty Re: Kino Zygzayg  Kino Zygzayg EmptySro 8 Lip 2020 - 0:38;

W jakiś sposób zorientował się, że ona zaczyna powoli dostrzegać te jego niewielkie, mimiczne słabości. Raczej nie sądził, jakoby miałoby mu to wadzić, niemniej jednak chyba będzie musiał się bardziej pilnować. Z drugiej strony aktualnie patrząc na niego można było mieć coś na zasadzie myśli Chciałbym, żeby ktoś patrzył na mnie tak, jak Alexander na Éléonore i nawet jeśli żadne z nich tego nie zauważało, to na przykład taki profesor miotlarstwa z pewnością by rzucił już jakiś mniej lub bardziej elokwentny komentarz w tej kwestii. A on oczywiście by się wyparł jak zawsze.
  Na pewno nie spodziewał się z jej strony takiego powitania i w żadnym stopniu go nie przewidział. Złapał się również na tym, że przy niej był horrendalnie wręcz rozluźniony, bowiem tak nagłe zbliżenie się do niego, dla kogoś innego mogłoby poskutkować gromkim i nagłym depulso. Można było powiedzieć, że był zadowolony z takiej kolei rzeczy (zarówno pocałunku, jak i faktu, że był przy niej swobodniejszy), ale jednak coś go tknęło w środku, kiedy uświadomił sobie tę myśl. Przekroczyła kolejną, tak trudną i grubą barierę ich znajomości? Szło jej to zdecydowanie zbyt łatwo. Co się z nim działo? Chyba musiał przyznać ze zgrozą i utwierdzać się coraz bardziej w przekonaniu, że to Joshua miał rację. Ona nie była nią. To było całkiem coś innego.
  - Rycerz na białym abraksanie. Tylko abraksana brakuje. – rzucił i mało brakowało, aby się dostojnie nie wyprostował w tym jakże wyszukanym żarcie. – Skoro czujesz się bezpiecznie, to czy oznacza to że nie masz mnie już za mordercę? – spytał w międzyczasie wpuszczania jej przez drzwi i obserwowania tego jakże wykwintnego dygnięcia. Wszedł za nią i zwolnił tempa, kierując się bardziej pod odpowiednią salę, w międzyczasie kupowania przez nią jedzenia. W międzyczasie zdążył przyjrzeć się jakimś filmowym plakatom, aby ostentacyjnie się jej nie przyglądać. I choć niezmiernie żałował, że tego nie robił, to starał się mimo nerwów zachowywać jak najbardziej normalnie.
  - To też Ci powiedział? – poczuł dziwne ukłucie w żołądku, kiedy zorientował się, że wiedziała o kolejnej rzeczy, o której osobiście jej nie powiedział. Nie dał po sobie jednak poznać tym razem nic, pozostając całkowicie neutralnym w tej rozmowie i uśmiechnął się lekko, wiedząc do czego zmierzała. Jedno było pewne – jak tylko spotka Josha, to udusi go zaklęciem roku szkolnego dwa tysiące dziewiętnaścia–dwa tysiące dwadzieścia, a mianowicie aquamenti. I bynajmniej nie będzie to topienie. No co za… długojęzyczny pufek. Jego zemsta będzie bolesna. Nie skomentował jednak póki co dalej tej kwestii, biorąc od niej bilety i próbując rozczytać to co było na nich napisane. Cóż, chyba to kino miało zdecydowanie starą drukarkę do biletów. Wskazał jej konkretne wejście, po cichu mówiąc, że są chyba na styk. Coś mu w tej godzinie nie pasowało, ale nie miał czasu się nad tym zastanawiać.
  Poczekał aż usiądą na swoje miejsce i już miał się odezwać, kiedy na powrót rozmowę rozpoczęła ona. Był naprawdę zaskoczony tym, że przejmowała inicjatywę w tym spotkaniu i nie krępowała się w żadnym stopniu. Czy wydarzyło się coś, o czym powinien wiedzieć? On również był swobodniejszy, niemniej jednak chyba nie aż tak rozmowny? A może… zwrócił na nią swoje białe oczy jeszcze zanim zgasło światło, choć już po chwili biały ekran projektora odbijał się od jego oczu, które lekko zmrużył.
  - Uwierz mi, że jest tyle rzeczy o których chciałbym powiedzieć. – ułożył łokieć na podparciu krzesła, pochylając się nieco w jej stronę, aby lepiej słyszała jego przyciszony głos. Nie chciał być niegrzeczny wobec innych uczestników seansu. – Ale to nie jest takie proste…nie było okazji. Co miałem zrobić, powiedzieć hej, wiesz co, nie mam w sumie połowy zmysłów, co o tym sądzisz? – zerknął na nią unosząc brwi do góry i musiała, no musiała przyznać mu rację że brzmiało to komicznie. Jeśli miała zamiar wprowadzić go w zakłopotanie, to w pewnym sensie jej się udało, ale tylko dlatego, że mu na niej zależało. W innym przypadku zapewne by jej nie tłumaczył swoich rozterek.
  - Nie należę do ludzi, którzy mówią wiele o sobie innym osobom. To raczej normalne. – kto by pomyślał, że jak na ironię potrzeba było miejsca w którym należy być cicho, aby on się rozgadał. Zdecydowanie zamorduje Joshuę za to, ze sprawił, że musiał mówić aż tyle, żeby wytłumaczyć się ze swojego zachowania. Wolałby nie tracić kontroli, a robić wszystko we własnym tempie. Cóż, jak widać czasami jednak było trzeba ratować sytuację i być może ruszyć się o dwa kroki do przodu zamiast jednego. – A Tobie chcę powiedzieć jak najwięcej, ale… to nie jest łatwe. – odsunął się nieco, przez chwilę zerkając w ciszy na ekran i próbując uspokoić swoje myśli i kołatające serce, bo choć z zewnątrz wyglądał nieco normalnie (a ekran odbijający się w białych oczach nieco przerażająco) to jednak w środku miał delikatny armageddon. Na Merlina, co się z nim działo. Sam nie wiedział, czy powinien się z tego faktu cieszyć, czy nie, ale zdecydowanie na tę chwilę panikował. Jakby dzisiejszy dzień nie był dla niego wystarczająco nerwowy. Co go wzięło na to, aby zaproponować to wyjście? Prawdopodobnie perspektywa tego, że gdyby tego nie zrobił to Joshua Walsh umówiłby ich dwójkę o jednym miejscu i czasie, sugerując im wzajemnie, że to drugie wyszło z inicjatywą. Czemu miał wrażenie, że nie minąłby się z prawdą?
  - Taaak. – powiedział w końcu, jakby była to dla niego drobnostka. – Jak tyle lat nie masz dwóch z pięciu zmysłów, to organizm to wynagradza. Choć obniżeniem czułości dotyku zamiast podwyższeniem go to bym nie wzgardził… – mruknął, nieco pół-żartem, pół-serio, w ostateczności unosząc delikatnie kącik ust do góry i zdejmując swoją maskę neutralności utrzymywaną przez ostatnich kilka minut. Zerknął na nią, próbując przetworzyć sobie w głowie, że nie było tak źle. Cóż, przynajmniej to miał już za sobą. Miał jedynie nadzieję, że zaraz nie otrzyma kolejnej bomby w postaci faktów, o których już wiedziała i którymi będzie musiał żonglować jak tym przed chwilą.
Powrót do góry Go down


Éléonore E. Swansea
Éléonore E. Swansea

Absolwent Ravenclawu
Wiek : 27
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 172cm
C. szczególne : jasne piegi i wąskie usta
Galeony : 2413
  Liczba postów : 1152
https://www.czarodzieje.org/t17446-eleonore-e-swansea
https://www.czarodzieje.org/t17452-poczta-panny-eleonore#489449
https://www.czarodzieje.org/t17445-eleonore-e-swansea#489381
Kino Zygzayg QzgSDG8




Gracz




Kino Zygzayg Empty


PisanieKino Zygzayg Empty Re: Kino Zygzayg  Kino Zygzayg EmptyCzw 9 Lip 2020 - 0:49;

...Na pozór była wyluzowana i swobodnie przechodziła z tematu do tematu, ale gdzieś w głębi czuła pewne skrępowanie i lekki stres. Była jednak aktorką - umiała pewne rzeczy tuszować, umiała oszukiwać nawet samą siebie i swój mózg. Chodź z minuty na minutę otwierała się przed nim i zapominała o całej presji związanej z tym spotkaniem, to wciąż jej żarty były w pewnym sensie barierą. Może nie zrobioną z betonu, ale jednak...
...Zaśmiała się krótko, gdy napomknął o profesji mordercy, co niewątpliwie miało nawiązywać do jej listów. Faktycznie zapomniała o tym porównaniu i tego także nie przewidziała w swoich wyobrażeniach co do tego spotkania. Chyba był to wystarczający powód, by zapomnieć o wszelkich domysłach i durnych planach. Spontaniczność, droga panno!
- Może nie mam. A może zaczynam się czuć bezpiecznie przy mordercy? - uśmiechnęła się ciut tajemniczo, nie mogąc odmówić sobie przeciągłego spojrzenia, którym uraczyła jego jasne oczy. Czy były to oczy mordercy? Mogły być... gdyby nie skrzyły się w ten sposób...
...Weszła do sali kinowej, rozglądając się dookoła z zapartym tchem. Choć miejsce nie umywało się do teatru, jej ukochanego teatru, to jednak towarzyszące jej podekscytowanie wzrastało. Nie mogła się doczekać, aż zacznie się film. Czuła się jak małe dziecko w wesołym miasteczku. Napływająca fala gorąca zaróżowiła jej poliki, ale szczęśliwie w pomieszczeniu panował półmrok. A gdy zajęli już swoje miejsca i światło całkiem zgasło, to zaczęła zastanawiać się, dlaczego w sali jest tak niewiele osób. Nie narzekała, wręcz jej to odpowiadało, ale coś ewidentnie tu nie pasowało. Nie mogła jednak dłużej nad tym pokminić, bo Alexander zaskoczył ją swoją rozmownością. Kąciki jej ust mimowolnie poszybowały ku górze, a ona sama nie mogła wyjść z podziwu. Miała ochotę kąśliwie skomentować, że w kinie nie wypada rozmawiać, ale nie miała serca go hamować, tym bardziej, że chyba właśnie posuwali się o te kolejne kroczki do przodu...
- Wybacz, nie powinnam sobie z tego żartować. Nie mam Ci niczego za złe, po prostu... - zniżyła głos jeszcze bardziej i przysunęła twarz bliżej niego, bo już słyszała głośne i wymowne westchnięcia człowieka przed sobą - to wiele wyjaśnia. I chyba wolałabym dowiadywać się o takich sprawach od Ciebie, a nie przypadkiem od Twoich przyjaciół. - lekko wzruszyła ramionami, czując jak serce zaczyna jej niespodziewanie przyspieszać. Dlaczego? Sama nie wiedziała. Przecież tylko rozmawiali...
...Kolejne jego słowa sprawiły, że poczuła dziwny ucisk w żołądku. Alexander był jakiś inny, wyjątkowo szczery i bezpośredni. Poruszyło to czułe struny Swansea, ujęło ją i odrobinę... zakłopotało? Wyciągnęła rękę w jego kierunku i wsparła swoją chłodną dłoń na jego nadgarstku, ściskając lekko.
- A więc jak mogłabym Ci to ułatwić? - wyszeptała, wpatrując się w jego twarz, która w świetle ekranu wydawała się nienaturalnie blada. Zanim odpowiedział, zabrała swoją dłoń, by nie wywierać presji i, by zająć czymś ręce, sięgnęła po kolejne ziarenko popcornu. To już standard, że popcorn kończył się grubo przed filmem.
...A ten właśnie się rozpoczynał. Nie wypadało już rozmawiać, ale jakżeby mieli przestać? Teraz, gdy naprawdę zaczynali rozkręcać swoją znajomość? Może wybór miejsca na ową randkę nie był do końca trafny?
- Wiesz, może to mieć swoje plusy... - uśmiechnęła się, jednocześnie przegryzając prażoną kukurydzę i wymijająco spoglądając na ekran. Czasami sama siebie zaskakiwała. Powinna poskromić w sobie te spontaniczne dwuznaczności. Nie miała już szesnastu lat - chyba pora wydorośleć...
...Aż dziw brał, że Voralberg wciąż chciał spędzać z nią czas.
Powrót do góry Go down


Alexander D. Voralberg
Alexander D. Voralberg

Nauczyciel
Wiek : 39
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 198
C. szczególne : wysoki i wychudzony | blady | blizny wokół ust i na twarzy | nienaturalnie białe oczy i mogące wywołać niepokój spojrzenie
Dodatkowo : Bezróżdżkowość
Galeony : 1309
  Liczba postów : 2287
https://www.czarodzieje.org/t17470-alexander-d-voralberg
https://www.czarodzieje.org/t17584-poczta-alexandra#493071
https://www.czarodzieje.org/t17573-alexander-d-voralberg
https://www.czarodzieje.org/t18552-alexander-d-voralberg-dzienni
Kino Zygzayg QzgSDG8




Gracz




Kino Zygzayg Empty


PisanieKino Zygzayg Empty Re: Kino Zygzayg  Kino Zygzayg EmptyPią 10 Lip 2020 - 0:26;

W zasadzie to cieszył się, że na punkt ich dzisiejszego spotkania wybrał kino. Niby nie do końca najlepsze warunki do rozmowy (choć nie zakładał, że będzie w ogóle skłonny do mówienia aż tyle), niemniej okalająca ich ciemność w pewien sposób rekompensowała fakt, iż tyle gadał. Przynajmniej nie musiał aż tak bardzo starać się być poważnym, bo i tak nie było tego aż tak widać. Wysoki kontrast ekranu wraz z okalającym wszystko mrokiem był wręcz idealny do złej interpretacji mimicznych gestów. Choć mimo wszystko, wciąż się pilnował i doskonale wiedział co robi.
  - Gdyby tylko ruszały mnie wszystkie Twoje prztyki w moją stronę… – ton jego głosu był zdecydowanie ironiczny. Patrzył w ekran, marszcząc lekko brwi, kiedy kolory w filmie zdecydowanie nie wskazywały na to, że był to jakikolwiek thriller, kryminał bądź inny film o wątpliwej moralności. Niemniej jednak na razie tego nie skomentował, mając w głowie jej słowa. Cóż, w istocie nie kłamał. Przedrzeźniali się już tyle razy i tyleż razy też byli dla siebie wredni, że najzwyczajniej w świecie mu to nie przeszkadzało. I musiała się o tym dowiedzieć, bo czymże byłaby ich relacja bez tych drobnych złośliwości. Po prostu nie chciał ich stracić, a on na sto procent nie miał zamiaru nie tyle co pozostawać w nich jej dłużnym, co jeszcze samemu zaciągać dług.
  - Przypadek to był jak spotkałem Cię w Felixie. Nie Twoja rozmowa z Joshuą Walshem. – obrócił głowę w jej stronę, prawie przykładając polik do swojego ramienia i zerkając na nią nieco pod dziwnym kątem. Było w tym spojrzeniu coś wymownego. Nie to, że zarzucał jej kłamstwo, niemniej jednak wiedział, że miała swój udział w tym dowiadywaniu się co poniektórych rzeczy. Nie miał jej tego bynajmniej za złe. Po prostu chciał zobaczyć, czy będzie się tłumaczyła. Co prawda nie wiedział o czym dokładnie rozmawiali (choć mógł się domyśleć), niemniej jednak wiedział, że to robili. Znów zerknął na ekran mrużąc oczy, a kiedy poczuł jej dotyk – delikatnie się wzdrygnął. Nie spodziewał się tego, tak samo jak nie spodziewał się dzisiejszego przywitania.
  - Wiesz… – ciche odchrząknięcie mężczyzny z przodu wyraźnie poinformowało go o tym, że miał dość ich gadania. Uniósł jedną brew do góry, wpatrując się w tył jego głowy, po czym przekręcił oczami. Machnął ręką, rzucając zaklęcie wyciszające ich dwoje. Czemu nie wpadł na to wcześniej… z drugiej strony chyba nie przyszli tu rozmawiać, ale skoro już tak wyszło.  – Dać mi czas...albo zadawać pytania, tak chyba jest łatwiej. Często nie wiem co powinienem mówić, a co nie. Nie wiem też co chcesz wiedzieć. – jeśli chciała się odezwać, to nie dał jej wejść sobie w słowo – A jak powiesz, że "wszystko", to oberwiesz ziarenkiem popcornu. – chłód który objął jego dłoń w międzyczasie, spowodowany zabraniem jej ręki był nieco bardziej psychiczny niż fizyczny. Ale już nie bardzo go to zastanawiało.
  - Tak? – parsknął delikatnie, zastanawiając się przez chwilę czy powinien powiedzieć to, co pierwsze przyszło mu na myśl. – Jeśli myślimy o tym samym, a zakładam - być może błędnie - że tak. – wypalił dość ostentacyjnie i bezpośrednio, nie patrząc na nią, a wciąż na ten cholerny ekran. – To zdecydowanie mnie nie doceniasz z tą wrażliwością. – to był ten moment, w którym spojrzał na nią tak wymownie i dwuznacznie, że sam się po sobie tego nie spodziewał. Jak gdyby nigdy nic chwycił między palce ziarenko popcornu z jej kubełka i wrzucił sobie do ust, uśmiechając się szeroko acz bezdźwięcznie i ukazując szereg białych zębów. Zwrócił wzrok z powrotem na ekran. Menda.
Powrót do góry Go down


Éléonore E. Swansea
Éléonore E. Swansea

Absolwent Ravenclawu
Wiek : 27
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 172cm
C. szczególne : jasne piegi i wąskie usta
Galeony : 2413
  Liczba postów : 1152
https://www.czarodzieje.org/t17446-eleonore-e-swansea
https://www.czarodzieje.org/t17452-poczta-panny-eleonore#489449
https://www.czarodzieje.org/t17445-eleonore-e-swansea#489381
Kino Zygzayg QzgSDG8




Gracz




Kino Zygzayg Empty


PisanieKino Zygzayg Empty Re: Kino Zygzayg  Kino Zygzayg EmptySob 11 Lip 2020 - 2:25;

...Kolejne minuty filmu mijały, a ona nadal nie zdołała wczuć się w fabułę czy też w klimat. Nie umiała skupić się na ekranie, nie była w stanie poświęcić choć odrobinę więcej uwagi obrazowi migającemu przed jej twarzą. Dlaczego? Ano właśnie z powodu mężczyzny, który siedział tuż obok. I który zachowywał się dość nietypowo.
...Owe drobne złośliwości weszły już im w nawyk, stały się nieodłącznym elementem tej zawiłej relacji. Przyzwyczaiła się do nich do tego stopnia, że momentami tego wszystkiego nie zauważała. Gdyby przysłuchiwała się im osoba trzecia (i nie chodziło tutaj bynajmniej o jegomościa z rzędu przed nimi), zapewne miałaby na twarzy wymalowane zdumienie. A to wszystko stawało się ich swoistą tradycją, jedynie te cienkie, papierowe granice zmieniały swoje położenie.
- Oczywiście, że moja rozmowa z Twoim przyjacielem nie była przypadkowa. - żachnęła się, zarzucając nogę na nogę - Ale to, czego się z niej dowiedziałam, to... No, mógłbyś sam o tym wszystkim wspomnieć. - westchnęła głośniej niż planowała, na nowo pozwalając kącikom ust unieś się ku górze. Czy widział to w tym słabym, sztucznym świetle?
...Miała czekać i jednocześnie pytać? Ale na co i o co? Przecież dysfunkcja narządów zmysłów nie była czymś powszechnym. Owszem, mogła się domyślać, ale nie była detektywem, a poza tym... wbrew pozorom niewiele sytuacji dawało jej pole do domysłów. Nie chciała go też zasypywać milionem pytań, choć czasami miała taką ochotę. Chciała go poznać jak mało kogo, chciała przebić się przez ten mur, poznać kolejne strony tej dziwnej książki. Wszystko jednak było niczym balansowanie na cienkiej linie, jak stąpanie po kruchym lodzie. I co teraz miała zrobić?
- Uuu, aż mnie strach obleciał. - zaśmiała się, nie zważając na to, że powinna powstrzymać się od tak żywych reakcji w sali kinowej. Chyba przed chwilą rzucił zaklęcie wyciszające? Tak przynajmniej obstawiała. Pokręciła głową z niedowierzaniem, kiedy zabrał ziarenko prażonej kukurydzy z jej kubełka i bezczelnie się z tym obniósł. Już miała odpowiedzieć na to jakąś kąśliwą uwagą, gdy odezwał się ponownie. Lecz nie tylko teść tych słów tak ją zatkała, ale i sposób, w jaki się na nią spojrzał.
...Pech chciał, że akurat w tym momencie w ustach miała to przeklęte ziarenko popcornu.
...Zakrztusiła się tak nagle, że nie wiedziała, czy bardziej zaskoczyła ją ta dwuznaczność ze strony sztywnego profesora Zaklęć, czy raczej jej sieroctwo. Kaszląc, walczyła przez dobre kilkanaście sekund o każdy haust powietrza. Zgięła sylwetkę i pochyliła się ku przodowi, unosząc nadgarstek do ust, gdy nagle... uwolniła swoje drogi oddechowe od tego morderczego maleństwa. Ale nie był to koniec serii niefortunnych zdarzeń. Popcornem oberwał biedny człowiek siedzący tuż przed nią. Tak, ten sam, który już się nasapał i nachrząkał, chcąc dać im do zrozumienia, że zachowują się ciutkę niekulturalnie. Ups.
- U-ups. - wydusiła, ukrywając twarz w dłoniach.
...Trochę była zażenowana, ale w głównej mierze... rozbawiona. Jakiś niewidzialny chochlik siedzący na jej ramieniu szeptał, że dobrze tak temu zrzędzie. Ona jednak miała wyrzuty sumienia i wolała nie napotkać oburzonego wzroku owego człowieka...
Powrót do góry Go down


Alexander D. Voralberg
Alexander D. Voralberg

Nauczyciel
Wiek : 39
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 198
C. szczególne : wysoki i wychudzony | blady | blizny wokół ust i na twarzy | nienaturalnie białe oczy i mogące wywołać niepokój spojrzenie
Dodatkowo : Bezróżdżkowość
Galeony : 1309
  Liczba postów : 2287
https://www.czarodzieje.org/t17470-alexander-d-voralberg
https://www.czarodzieje.org/t17584-poczta-alexandra#493071
https://www.czarodzieje.org/t17573-alexander-d-voralberg
https://www.czarodzieje.org/t18552-alexander-d-voralberg-dzienni
Kino Zygzayg QzgSDG8




Gracz




Kino Zygzayg Empty


PisanieKino Zygzayg Empty Re: Kino Zygzayg  Kino Zygzayg EmptyWto 14 Lip 2020 - 0:11;

  Spojrzał na nią ze szczerym zainteresowaniem unosząc przy tym dość wymownie brew do góry. Wiedział o tym, że rozmawiała z jego przyjacielem, niemniej jednak usłyszenie tego z jej ust było dość… niepokojące. A na pewno dużo bardziej niż by się po sobie i swojej reakcji spodziewał. O czym rozmawiali? Miał co do tego złe przeczucia, niemniej jednak ufał Walshowi i szczerze wierzył, że ten nie wychlapał tego, czego zdecydowanie nie powinien, a takich tematów było co najmniej kilka i to bynajmniej nie tak proste do wybaczenia jak brak co poniektórych zmysłów.
  - Co Ci jeszcze powiedział? – nie potrafił się powstrzymać, aby nie zadać tego pytania, bo bestia zwana jego ciekawością powoli wybudzała się ze snu, szeroko i głośno ziewając. Patrzył na nią przez chwilę w oczekiwaniu na odpowiedź, a międzyczasie nie umknęło mu, że się uśmiechnęła. Pytanie tylko co się za tym kryło. Odczuwał coraz większy niepokój, ale wciąż wierzył w Joshuę. – Albo może nie mów… – druga brew dołączyła w niemym oczekiwaniu na odpowiedź, choć sam nie wiedział czy chciał ją poznać. Miał jedynie nadzieję, że nie będzie niczego przed nim ukrywała, choć doskonale gdzieś tam wiedział, że na pewno nie wyciągnie z niej tego aż tak łatwo. Chociaż… miał w głowie kompletny mętlik. Od początku tego wieczoru.
  Minęła dłuższa chwila, zanim dotarli do momentu w którym spojrzał na nią ze swoją bezczelnoscią w oczach. Chyba po raz pierwszy, odkąd zaczęła dwuznaczne podjazdy w jego kierunku. Dlaczego miał się ograniczać, skoro i ona tego nie robiła? W końcu to nic złego, rzucić jedną przekomarzanką…dwoma… tu jakąś wymownością…to jeszcze nic nie znaczyło prawda? Niemruganie jeszcze potęgowało to uczucie, które mogło ją dotknąć, kiedy tak na nią patrzył. Nie spodziewał się jednak, że ta zadławi się trzymanym w ustach popcornem. Był tak zaskoczony tym nagłym zwrotem akcji, że przez chwilę nawet nie zareagował. Tak. On który napierdala wiwerny drewnem bez cienia wątpliwości, zaczął się zastanawiać czy może ją dotknąć, aby jej pomóc. Logiczne. I wtem to niewielkie ziarenko niczym pocisk pomknęło ku głowie człowieka z przodu.
  Mina Voralberga w tym momencie wyrażała nieme zaskoczenie. Szeroko otwartymi oczami przyglądał się to mężczyźnie, to Éléonore, będąc w absolutnej konsternacji. Powstrzymał się natomiast od szczerego prychnięcia, choć nie dało się ukryć, że kącik ust uniósł mu się do góry. Do momentu, w którym widz przed nimi nie podniósł się z kinowego fotela i nie wyciągnął palca wskazującego w kierunku dziewczyny, aby coś powiedzieć. Sądząc po jego minie, niekoniecznie miało być to coś miłego. On sam nie czekał długo na jakąkolwiek reakcję, niezależnie jaka być nie miała i sam podniósł się z miejsca przewyższając krępego i niskiego faceta minimum o głowę. Jego nastrój natychmiast się zmienił, w dość poważnego, można rzec wręcz patrzącego z chłodną kalkulacją człowieka, który nie zamierzał raczej się pieścić z celem, który stał przed nim i szybko pod spojrzeniem białych oczu stracił chęć na dalszą dyskusję. Zdecydowanie nie przypominał tego otwartego i kochanego Alexa sprzed chwili.
  - To o czym my…? – spytał, siadając z powrotem na fotel i zerkając na dziewczynę w całkiem innym tonie. Jak gdyby nigdy nic, znów z całkiem przystępną posturą i zachowaniem, chwycił kolejnych kilka ziarenek popcornu, zwracając spojrzenie na ekran, na którym ewidentnie leciała komedia romantyczna. Zmarszczył brwi. – Éléonore, czy my na pewno jesteśmy na dobrym filmie?
Powrót do góry Go down


Éléonore E. Swansea
Éléonore E. Swansea

Absolwent Ravenclawu
Wiek : 27
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 172cm
C. szczególne : jasne piegi i wąskie usta
Galeony : 2413
  Liczba postów : 1152
https://www.czarodzieje.org/t17446-eleonore-e-swansea
https://www.czarodzieje.org/t17452-poczta-panny-eleonore#489449
https://www.czarodzieje.org/t17445-eleonore-e-swansea#489381
Kino Zygzayg QzgSDG8




Gracz




Kino Zygzayg Empty


PisanieKino Zygzayg Empty Re: Kino Zygzayg  Kino Zygzayg EmptyNie 19 Lip 2020 - 22:42;

...Gdy napisał do niej Joshua Walsh, nie wiedziała do końca, jak ma się zachować. Owszem, miałaby milion pytań do niego, ale przecież nie mogła go nimi zasypać, nie mogła zachowywać się jak wścibski redaktor Obserwatora. Prowadziła więc z mężczyzną kulturalną i dość beztroską pogawędkę i gdzieś, między wierszami, zdobywała kolejne ciekawostki z życia Voralberga. Ale teraz miała się mu do tego przyznać? Oj, nie, nie! Niech żyje w niepewności, a ona, zła czarownica, będzie się tym stanem napawać... aż do chwili, gdy przyjaciele ze sobą szczerze porozmawiają. Mogła udawać, że nie wie nic, ale również, że wie o wiele więcej niż powinna. Zamilkła więc na chwilę i jedynie uśmiechała się tajemniczo, a wzrok skierowała na ekran. Czy faktycznie oglądała film? Cóż...
...I chyba wszystko było przeciw seansowi, bo jest upośledzenie połączone z gapiostwem i przebiegłością ziarenek popcornu jeszcze bardziej odciągnęły ją od filmu. Wprost nie wierzyła w swoje zdolności i towarzyszący pech. Gdyby jeszcze znała się z Alexem krócej, to z pewnością miałaby teraz ochotę zapaść się pod ziemię bądź deportować z głośnym trzaskiem. Szczęśliwie trochę już zdążyła go poznać i nie on był jej głównym zmartwieniem w tej chwili. Tylko... ten cholerny widz.
...Załzawionymi oczami widziała już, że jegomość podnosi się z miejsca i odwraca w jej kierunku. Była właśnie w trakcie opanowywania oddechu i już za chwilę byłaby w stanie wydusić jakieś przeprosiny. No bo jednak na takowe zasługiwał. Ot, wypadki chodzą po ludziach, a ona nie miała zamiaru wszczynać awantury w (bądź co bądź) kulturalnym miejscu. Nie zdążyła jednak powiedzieć ani zgłoski, bo Alexander nagle zamienił się w potężnego kruka i przejął pałeczkę. Siedziała jak wryta. Zerkała to na nieznajomego człowieka, to na swojego towarzysza i nie wiedziała, co ma zrobić. W ułamku sekundy Voralberg zmienił swoją mimikę, posturę i... wszystko. Poczuła, jak jej plecy obiegają ciarki. Cała sytuacja nie trwała zbyt długo i po chwili wszystko wróciło do normy. Jakby... nic się nie wydarzyło. Ale wydarzyło. Przecież widziała!
- Poradziłabym sobie sama. - burknęła, przyglądając się jego oświetlonej twarzy. Siłą rzeczy przypomniała jej się sytuacja z nauki zaklęć w jego domu i to feralne zaklęcie suszące... Kim, do diaska, jesteś?
...Szybka zmiana tematu była potrzebna, by wyrwać Swansea z konsternacji. Odruchowo spojrzała na ekran i (tym razem) skupiła się przez chwilę na fabule. Nie, zdecydowanie nie był to film sensacyjny. Denne dialogi i cukierkowy obraz sugerował bardziej...
- Romansidło? Co to ma być? - skrzywiła się, jakby właśnie wypiła obrzydliwy eliksir. A jednak pomylili salę? Co teraz? Powinni wyjść? - A więc... co robimy? - ponownie odwróciła się w jego stronę, licząc, że on ma jakiś pomysł.
...Jak już wcielił się w rolę rycerza i zbawcy, to s'il vous plaît.
Powrót do góry Go down


Alexander D. Voralberg
Alexander D. Voralberg

Nauczyciel
Wiek : 39
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 198
C. szczególne : wysoki i wychudzony | blady | blizny wokół ust i na twarzy | nienaturalnie białe oczy i mogące wywołać niepokój spojrzenie
Dodatkowo : Bezróżdżkowość
Galeony : 1309
  Liczba postów : 2287
https://www.czarodzieje.org/t17470-alexander-d-voralberg
https://www.czarodzieje.org/t17584-poczta-alexandra#493071
https://www.czarodzieje.org/t17573-alexander-d-voralberg
https://www.czarodzieje.org/t18552-alexander-d-voralberg-dzienni
Kino Zygzayg QzgSDG8




Gracz




Kino Zygzayg Empty


PisanieKino Zygzayg Empty Re: Kino Zygzayg  Kino Zygzayg EmptyCzw 23 Lip 2020 - 22:29;

  Przepadał za ustawianiem nieprzychylnych mu ludzi do pionu, a jeżeli chodziło o osobę Éléonore to czuł się wręcz zobowiązany do tego, aby panu wyjaśnić krótko, że naprawdę nie warto się fatygować do jakichkolwiek dalszych działań. Po prostu. W tym przypadku na szczęście wystarczyło wstać, spojrzeć na niego z góry i pokazać swoją dosłowną i przenoszoną wyższość, która kazała usiąść typowi z powrotem na swoich szanownych czterech literach. Obyło się więc bez większych incydentów.
  Jeszcze przez chwilę, mimo wszystko, zerkał w kierunku jegomościa na wypadek gdyby ten zmienił zdanie i jednak postanowił im wyjaśnić co robią nie tak. A z pewnością zachowywali się co najmniej nie na miejscu. Alexander doskonale o tym wiedział, ale jakoś tak… wyszło. Zwykle tak wychodzi. Sam siebie nie poznawał, w końcu zwykle to on był naczelnym entuzjastą wyuczonego savoir-vivru, a tu w kinie złamał chyba wszystkie dostępne zasady. Dobrze, że jeszcze niczego nie podpalil. Jeśli chodziło natomiast o jego towarzyszkę, to zdecydowanie uraczał ją dużo przyjemniejszą postawą swojego zachowania, co zdecydowanie dawało się zauważyć. Nic nie mógł na to poradzić, po prostu tak na niego działała.
  - Nie wątpię. Skopanie mu kostek z pewnością byłoby bolesne. – mruknął zaczepnie, opierając głowę na dłoni i zerkając na nią bokiem z pełnymi rozbawienia iskierkami w oczach. Nawet nie pomyślał o podobnej sytuacji w domu, kiedy to ona padła ofiarą jego…przenikliwego zachowania. Może nie tyle, co o niej zapomniał, co nie połączył tych dwóch momentów między sobą.
  - Zastanawia mnie… – zaczął na jej stwierdzenie o romansidle. – Czy nasze spotkanie kiedykolwiek pójdzie tak, jak to zaplanowaliśmy. – dodał wpatrując się w ekran, a jednocześnie w głowie analizując tych kilka, najbardziej charakterystycznych mitingów. O tak, zdecydowanie w większości nie wszystko szło, tak jak powinno. Pomijając kwestię ich przypadkowości.
  - Chodź. – podniósł się z miejsca i chwycił ją za dłoń, aby delikatnie ją pociągnąć i wyprowadził z Sali. Nie miał zamiaru jednak zmieniać seansu – zresztą większość już się rozpoczęła, a w chodzenie w sam ich środek nie miało żadnego, nawet najmniejszego sensu. Otworzenie drzwi wejściowych od budynku wiązało się jednak ze sporym zaskoczeniem, bowiem na zewnątrz… padał deszcz. No to chyba jakieś żarty. Wciąż trzymając ją za rękę, podszedł kilka kroków w przód i ostrożnie rozejrzał się, aby ostatecznie rzucić zaklęcie parasola. Absolutnie nikogo wokół nie było.
  - Ach, zapomniałbym. – rzucił, podchodząc kolejnych kilka kroków i puszczając ją wsunął dłoń za klapę marynarki, przez chwilę czegoś szukając. Wyjął kilka łodyżek jasnych frezji i wręczył je dziewczynie z dość neutralnym wyrazem twarzy, choć można było doszukiwać się tam swego rodzaju pozytywów. Uniósł kącik ust do góry i wzruszył ramionami. No co?
Powrót do góry Go down


Éléonore E. Swansea
Éléonore E. Swansea

Absolwent Ravenclawu
Wiek : 27
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 172cm
C. szczególne : jasne piegi i wąskie usta
Galeony : 2413
  Liczba postów : 1152
https://www.czarodzieje.org/t17446-eleonore-e-swansea
https://www.czarodzieje.org/t17452-poczta-panny-eleonore#489449
https://www.czarodzieje.org/t17445-eleonore-e-swansea#489381
Kino Zygzayg QzgSDG8




Gracz




Kino Zygzayg Empty


PisanieKino Zygzayg Empty Re: Kino Zygzayg  Kino Zygzayg EmptyCzw 6 Sie 2020 - 1:35;

...Może nie była stuprocentową pacyfistką, ale jednak wolała rozwiązywać problemy rozmową aniżeli siłą czy nawet magią. Potrafiła wyperswadować nie jedną rzecz, dlaczego więc miałaby polec w starciu z byle Januszkiem w sali kinowej? Zawsze liczyła tylko na siebie i była samowystarczalna. Teraz, przy Alexandrze, czuła się dość nietypowo, jak obsadzona w nowej roli.
- Nie doceniasz mnie. - uśmiechnęła się, spoglądając w jego jasne oczy, które w tym sztucznym świetle wyglądały jeszcze bardziej... ciekawie.
...Zaśmiała się pod nosem (coby jeszcze bardziej nie denerwować innych widzów), kiedy wspomniał o specyficzności ich wszystkich spotkań. Miał sporo racji - jeśli nie przypadek, to jakaś klątwa bądź zamieszki. Nic nie szło tak, jak powinno. Zaczynała się już do tego przyzwyczajać i choć przeważnie wszystko skrupulatnie planowała, tak teraz uczyła się żyć chwilą i czerpać radość ze spontaniczności.
...Bez większych sprzeciwów ruszyła do wyjścia, pozwalając się prowadzić. Z pewnością niektórzy odetchnęli z ulgą, że ta dwójka opuściła ową salę kinową. A i ona sama odczuła ulgę, gdy tylko znaleźli się na głównym holu. Czy miała ochotę na obejrzenie właściwego filmu? Już... nie bardzo. Właściwie od początku tego spotkania zależało jej bardziej na zobaczeniu się z nim, a film... był tak dodatkowo. W końcu jakiś pretekst warto mieć.
- Typowa londyńska pogoda. - westchnęła, czując na twarzy zimne podmuchy wiatru i pojedyncze, zbłąkane krople deszczu. Niesamowite, w jak szybkim tempie ciepła, niemalże wakacyjna aura zmieniła się w szarą ulewę. Zmoczone ulice i chodniki odbijały światła latarni, a wokół nie było żywej duszy. Całkiem... nastrojowo.
...Przysunęła się bliżej, by (oczywiście) zmieścić się w całości pod wyczarowanym parasolem. Biło od alexowego ramienia przyjemne ciepło i nawet deszcz w tej chwili jej nie przeszkadzał. I mogłaby tak spacerować do wschodu słońca, ale nagle on zwiększył dystans i wyciągnął coś z marynarki. Coś, co okazało się urokliwymi kwiatami. Nie spodziewała się, co też zdradzała jej zaskoczona mina.
- Dz-dziękuję... - zająknęła się, a na jej twarzy wykwitł delikatny rumieniec. Było w tym drobnym geście coś, co roztopiło lód wokół jej serca. Nie pierwszy raz dostała od niego kwiaty, ale pierwszy raz... okoliczności były takie, a nie inne - A więc spacer? Może na koniec skusisz się na herbatę w łabędziej twierdzy? - w to ostatnie wątpiła, ale próbować zawsze warto, prawda?

|zt x2
Powrót do góry Go down


Mistrz Gry
Mistrz Gry

Czystość Krwi : 100%
Galeony : 32734
  Liczba postów : 108771
http://czarodzieje.forumpolish.com/t7560-wielka-poczta-mistrza-gry#211658
Kino Zygzayg QzgSDG8




Specjalny




Kino Zygzayg Empty


PisanieKino Zygzayg Empty Re: Kino Zygzayg  Kino Zygzayg EmptyPon 28 Sie 2023 - 22:50;

Akcja startowa
W ostatnie dni wakacji, pocztą, otrzymałaś bilet do kina na najnowszy film "Problem trzeciego dziedzica". Trudno powiedzieć co Cie podkusiło, by jednak się wybrać, brak lepszego zajęcia? Fakt, że bilet był za darmo? Może rzeczywiście chciałaś zobaczyć ten film? Słyszałaś gdzieś pobieżnie, że to nowy, niesamowity reżyser na scenie magicznego kina, który tworzy niemałe arcydzieła.
Wybrałaś się więc do kina Zygzag, w dniu i porze wskazanej na otrzymanym bilecie. Kupiłaś sobie przekąskę, nastawiona na ciekawy seans, albo chociaż na zabicie czasu.
Problem pojawił się w momencie, w którym okazało się, że z drugiego końca rzędu nadchodzi rudowłosa dziewczyna, która ma dokładnie taki sam bilet, na tę samą godzine, na to samo miiejscce co Ty. A film zaraz się zacznie...

@Blaithin 'Fire' A. Dear @Allison Grey


Atlas

______________________

Kino Zygzayg Tumblr_myxyl0JKkN1s94thyo1_500
Powrót do góry Go down


Blaithin 'Fire' A. Dear
Blaithin 'Fire' A. Dear

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 25
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 160cm
C. szczególne : chuda, opaska na twarzy, blizny, tatuaż, zapach damasceńskich róż
Galeony : 1181
  Liczba postów : 3632
https://www.czarodzieje.org/t13638-blaithin-astrid-dear
https://www.czarodzieje.org/t13684-dziobek
https://www.czarodzieje.org/t13647-blaithin-astrid-dear
https://www.czarodzieje.org/t21155-blaithin-fire-a-dear-dziennik
Kino Zygzayg QzgSDG8




Gracz




Kino Zygzayg Empty


PisanieKino Zygzayg Empty Re: Kino Zygzayg  Kino Zygzayg EmptyWto 29 Sie 2023 - 19:35;

Co też ją podkusiło, aby iść do kina? Zbyt prozaiczna czynność, aby aktualnie Fire miała na nią czas. Taka ambitna pracoholiczka jak ona skupiała się na ogarnianiu nowego sklepu oraz nauce przeróżnych umiejętności. Może później najdzie ją ochota na chodzenie do kina, teraz zdecydowała się opuścić lokal. Zapewne to było dobrą decyzją, bo uniknęła starcia z inną dziewczyną, której bilet ktoś nieopatrznie wydał na to samo miejsce. Wyszła z kina, wsiadła na motocykl i odjechała do swojego londyńskiego mieszkania.

/zt
Powrót do góry Go down


Allison Grey
Allison Grey

Student Ravenclaw
Rok Nauki : I studencki
Wiek : 19
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 165
C. szczególne : Rude włosy, szerokie biodra, niebieskie oczy, pełne usta
Galeony : 171
  Liczba postów : 219
https://www.czarodzieje.org/t22414-allison-grey#740808
https://www.czarodzieje.org/t22417-poczta-allison#740995
https://www.czarodzieje.org/t22415-allison-grey#740987
https://www.czarodzieje.org/t22419-allison-grey-dziennik#740999
Kino Zygzayg QzgSDG8




Gracz




Kino Zygzayg Empty


PisanieKino Zygzayg Empty Re: Kino Zygzayg  Kino Zygzayg EmptyCzw 31 Sie 2023 - 13:41;

To było dziwne, aby dostała bilet na jakiś film i to za darmo widziała w tym jakąś podpuchę, a mimo to poszła na miejsce zaciekawiona, ale z myślą, że jeżeli jest to jakiś bardzo nieśmieszny żart, to z pewnością z niego nie skorzysta. Co jak co, ale nie zamierzała konkurować z jakąś obcą kobietą o jedno miejsce, dlatego też zrezygnowała z pójścia na ten seans. Teraz nawet nie obchodziło ją, o czym to było, po prosty wyszła z tego pomieszczenia i jedyne co straciła to swój czas i energie, aby tu przyjść, cóż za rozczarowanie. Ktoś sobie zrobił bardzo nieśmieszny żart, w którym żadna z nich nie chciała brać udziału.

z/t
Powrót do góry Go down


Trevor Collins
Trevor Collins

Student Ravenclaw
Rok Nauki : I studencki
Wiek : 18
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 178
C. szczególne : czuć od niego zapach akonitu i mięty;
Dodatkowo : wilkołak
Galeony : 396
  Liczba postów : 733
https://www.czarodzieje.org/t23177-trevor-collins
https://www.czarodzieje.org/t23187-poczta-t-c#787337
https://www.czarodzieje.org/t23179-trevor-collins-kuferek#787058
Kino Zygzayg QzgSDG8




Gracz




Kino Zygzayg Empty


PisanieKino Zygzayg Empty Re: Kino Zygzayg  Kino Zygzayg EmptySob 24 Sie 2024 - 13:09;

Zatrzymali się przed dziwnym budynkiem, którego szyld zdradzał, że przyszli do kina. Spodziewał się zupełnie innego kierunku ich "spaceru" jednak milczał i nie dopytywał gdzie ich prowadzi wszak obiecał zredukowanie ilości natarczywych pytań.
- Słyszałem o tym całym kinie ale nigdy tu nie byłem. Czy to aby nie teren mugoli? - zapytał, rozglądając się po wnętrzu gdy już weszli do środka. Odpowiedź przyszła sama - czarodzieje za ladą, lewitujące lampki, chichoczące pudełka od popcornu... chyba się trochę rozluźnił, gdy dostrzegł magię wiszącą w powietrzu. Nie bardzo znał zasady tego całego kina więc pozwalał aby Benjamin kierował tą ich dwuosobową wycieczką.
- Liczę, że będzie tu trochę adrenaliny. - mruknął do niego, gdy ten go wymijał. Posłusznie szedł za nim, niemalże krok w krok i przyglądał się kolorowym i ruchomym bannerom reklamującym najciekawsze hity.
- Ben, zobacz. - wskazał jeden z szyldów przedstawiających krwiożerczego i zdeformowanego wilkołaka na tle płonącego miasta zatytułowany "Zemsta wilkołaka". Parsknął śmiechem i położył dłoń na ramieniu swojego towarzysza.
- Masz ochotę na horror o wilkołakach? - zapytał, gdy nachylał się nieco do jego ucha. Śmiech trzymał się go nawet tutaj, gdy Benjamin ostatecznie wybrał seans jako ten, który się na tym zna. Wcisnął Benjaminowi galeona za bilet i cały czas szedł za nim, gdy ten prowadził ich do odpowiedniego pokoju oraz rzędu. Usiedli obok siebie w całkiem wygodnych fotelach. Z tego co widział nie było zbyt wielu kinomaniaków, a okoliczne siedzenia były wolne.
- Gdzie aktorzy będą występować? - zapytał nieco ciszej. Kojarzył, że przedstawienia w kinie miały swoją specjalną nazwę, której rzecz jasna nie pamiętał, oraz że wiele osób zachwalało ten sposób spędzania czasu. Wiedział tyle, że to się ogląda a z racji, że był otwarty na propozycje, nie marudził tylko rozglądał się zaciekawionym spojrzeniem.

@Benjamin O. Bazory
Powrót do góry Go down


Benjamin O. Bazory
Benjamin O. Bazory

Student Ravenclaw
Rok Nauki : I studencki
Wiek : 20
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 186
C. szczególne : wolisz nie wiedzieć
Galeony : 392
  Liczba postów : 844
https://www.czarodzieje.org/t23206-benjamin-o-bazory#788335
https://www.czarodzieje.org/t23208-b-o-b#788340
https://www.czarodzieje.org/t23207-benjamin-o-bazory#788293
Kino Zygzayg QzgSDG8




Gracz




Kino Zygzayg Empty


PisanieKino Zygzayg Empty Re: Kino Zygzayg  Kino Zygzayg EmptySob 24 Sie 2024 - 17:55;

Mieszkał w Londynie od zawsze, więc gdy Trevor zaproponował by poszli robić coś ciekawego, szybko przemknął przez listę miejsc do których mogliby się udać. Wesołe miasteczko, ogród botaniczny czy czarodziejska strzelnica wydawały mu się w pierwszej kolejności dobrymi opcjami, jednak gdy przypomniał sobie o istnieniu kina "Zygzag", uleciały z jego myśli momentalnie. Miejsce znajdowało się w centrum miasta, jednak nie było mocno oblegane przez czarodziei. W repertuarze miało gównie stare, angielskie filmy, które nie przyciągały ogromnej ilości fanów. Sądził, że to mogło być miejsce w którym jeszcze Trevor nie postawił swojej stopy i nie pomylił się - chłopak z iskierkami w oczach przyglądał się każdej napotkanej w budynku rzeczy.
On sam od wejścia udał się do rozpiski repertuaru, niewielkiej tablicy. Spokojnie, punkt po punkcie obejrzał każdą pozycje, po czym wrócił do Trevora, wyraźnie oczarowanego blaskiem kolorowych plakatów. Przeszedł koło kilku, po czym został przywołany do tego zatytułowanego "Zemsta wilkołaka". Zaśmiał się na widok absurdalnego obrazu.
- To jest całkiem niezła opcja. - Odparł, znając mniej więcej zarys fabularny tytułu. Nie uczęszczało na niego wiele osób, z już małego grona odwiedzających kino. Widział jednak w rozpisce, że niedługo będzie grany w pierwszej sali. Postanowił zrobić te przyjemność Trevorowi i zobaczyć, jak kinematografia ma się do rzeczywistości.
Podniósł różdżkę, a koperta przyleciała do niego, czekając na podanie tytułu. Zapłacił, a ona w zamian wypluła bilety na których były wszystkie szczegóły seansu. Nie pozostało im nic innego jak udać się do odpowiedniej sali i zająć miejsca.
Gdy usiedli, a Trevor zadał swoje pytanie, Ben spojrzał na niego nieco łagodniej, niż gdy zazwyczaj pytał. To pytanie nie było osobiste, na takie mógł odpowiadać do woli.
- Żywych aktorów tutaj nie będzie.  Seans będzie wyświetlany na tym białym ekranie przed nami. - tu delikatnym ruchem głowy wskazał na obiekt, którego nie dało się nie zauważyć. - Obraz będzie się poruszał, jak na magicznych fotografiach, tylko przez jakieś dwie godziny. W pomieszczeniu zgasną niedługo światła. - teraz obrócił się w stronę oka obiektywu, by pokazać je towarzyszowi. - Stamtąd stróżka magii będzie podawała obraz. Będą dialogi, muzyka. Mam nadzieje też, że trochę grozy. - opowiadał, spokojnie gestykulując. Miał świadomość, że nie ważne jak dobrze opisałby co zaraz się stanie, pierwszy film w życiu każdego czarodzieja był pełen ekscytacji.
Siedzieli na miejscach obok siebie, nie miał więc daleko by nachylić się do ucha Trevora i szeptem powiedzieć kolejną, ważną informacje. - Nikt też nie zauważy kilku mniej grzecznych pocałunków w trakcie seansu. - co prawda Benowi nie przeszkadzałoby nawet gdyby ktoś zauważył, ale wolał nie sprawdzać granic przyzwoitości młodszego kolegi.
Powrót do góry Go down


Trevor Collins
Trevor Collins

Student Ravenclaw
Rok Nauki : I studencki
Wiek : 18
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 178
C. szczególne : czuć od niego zapach akonitu i mięty;
Dodatkowo : wilkołak
Galeony : 396
  Liczba postów : 733
https://www.czarodzieje.org/t23177-trevor-collins
https://www.czarodzieje.org/t23187-poczta-t-c#787337
https://www.czarodzieje.org/t23179-trevor-collins-kuferek#787058
Kino Zygzayg QzgSDG8




Gracz




Kino Zygzayg Empty


PisanieKino Zygzayg Empty Re: Kino Zygzayg  Kino Zygzayg EmptySob 24 Sie 2024 - 18:53;

- Czyli za pomocą jakichś artystycznych zaklęć projekcji światła wytworzą na tym białym płótnie dwugodzinną poruszającą się bez końca fotografię? Nie będzie to nudne oglądać cały czas to samo? - próbował sobie to jakoś wyobrazić i o ile nie miewał zazwyczaj problemu z przywołaniem konkretnego obrazu, tak teraz ciężko jest zwizualizować sobie coś, czego nigdy się nie widziało. W myślach przywoływał ruchomy obraz jednego z artystów z galerii Swansea i próbował wyobrazić sobie, że trwa dwie godziny w znacznym powiększeniu. Nie, to nie trzymało się logiki. Ledwie to powiedział a faktycznie zapadła ciemność, co skomentował cichym "fiu fiu". Rozejrzał się a białe płótno stało się źródłem światła, jakby nagle ktoś wtłoczył tam czary "Lumos Maxima". Zmrużył oczy od tego kontrastu i w tym samym momencie usłyszał kuszący tekst Benjamina.
- Prawie nikogo tu nie ma. - wymamrotał ledwie otwierając usta, a jego ręka powędrowała na kolano chłopaka. Uśmiechał się kącikiem ust ale nie spoglądał na swojego towarzysza aby jednak mieć chociażby odrobinę koncentracji na tym błyszczącym światłem płótnie.
- Chętnie zobaczę co uważają za grozę. - dodał i już zdołał ktoś ich uciszyć - jakaś stara babcia siedząca w pierwszych rzędach. Zaśmiał się cicho i zachłysnął się powietrzem na widok dosyć dużych fotografii skaczących po ekranie. Sceny przewijały się, zmieniały, niemalże nic nie wyglądało tak samo. Czuł się jakby siedział w fotelu ale w środku Zakazanego Lasu.
- One mówią do siebie, nie patrzą na nas. Jakie to dziwne. - kolory i ruch bijący z ekranu odbijał się na twarzy Trevora i też w jego ciemnych, zaskoczonych oczach. Słyszał wyraźnie ich dialogi, rozglądał się za źródłem muzyki - gdzie oni schowali tu gramofon? potraktowali go zaklęciem niewidzialności? - ale napotkał przyglądającego mu się Benjamina. Wyglądał... ponętnie gdy blask obrazów odbijał się od jego twarzy. Nie potrafił się jednak dostatecznie skoncentrować bo jednak narastające, lekko złowrogie dźwięki rozpraszały. Z niemym zachwytem szukał teraz po sali pianina i artysty, który wygrywał tę melodię. Nie nadążał za dialogami bo jego wzrok skakał po twarzach aktorów, po błyszczącym płótnie, po świetle dobiegającym znad ich głów. Zacisnął powieki i je po chwili otworzył.
- Tego się nie spodziewałem. - szepnął i aby wyregulować swoje samopoczucie zaczął gładzić Benjamina po kolanie, leniwie, bez żadnego schematu. Oparł głowę o obicie fotela i próbował przyswoić wszystkie bodźce, nie potrafiąc się na żadnym skupić dłużej niż kilka sekund.
Powrót do góry Go down


Benjamin O. Bazory
Benjamin O. Bazory

Student Ravenclaw
Rok Nauki : I studencki
Wiek : 20
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 186
C. szczególne : wolisz nie wiedzieć
Galeony : 392
  Liczba postów : 844
https://www.czarodzieje.org/t23206-benjamin-o-bazory#788335
https://www.czarodzieje.org/t23208-b-o-b#788340
https://www.czarodzieje.org/t23207-benjamin-o-bazory#788293
Kino Zygzayg QzgSDG8




Gracz




Kino Zygzayg Empty


PisanieKino Zygzayg Empty Re: Kino Zygzayg  Kino Zygzayg EmptyNie 25 Sie 2024 - 0:22;

Nie znał się na kinematografii. Wiedział, że to jakaś magiczna energia napędza obrazy w ruch, jeden za drugim, ale czy był w stanie wymienić choćby jedno potencjalnie za to odpowiedzialne zaklęcia? Raczej nie. Pewnie spróbowałby odpowiedzieć na pytanie, ale nie zdążył, bo światła zgasły, a seans się zaczął.
Ręka Trevora spoczęła na jego kolanie, co było całkiem przyjemne. Widział jednak, że nie to interesuje go w tym momencie, a jest tylko sypatycznym gestem.
- Prawie robi różnice. - czyżby rozmawiał z tym samym Trevorem co kilka dni temu, który tak dociekliwie pilnował każdego słowa?
Benjamin patrzył na pierwsze reakcje Trevora, który choć nie tego się spodziewał, to najwyraźniej był pochłonięty tym bez reszty. Odetchnął cicho, jakby dopiero teraz uwierzył w pełni w swój pomysł. Oparł łokieć na oparciu fotela, a podbródek wygodnie zetknął z podpartą dłonią. Delikatnymi ruchamy nadgarstka mógł przez to operować głową między błyszczącymi światłem odbitym, oczami Trevora, a filmem. Nawet upomniała ich jakaś starsza pani, co nie powstrzymało jego towarzysza seansu przed dalszym komentowaniem. Bawiło go to, bo pokazywało jak bardzo Collinsowi usta nie potrafią się zamknąć.
Oglądali dalej, on wciąż dzieląc uwagę. Film nie był tak przejmujący jak sugerowała twarz Trevora, ale dla Bena to nie był szczególny problem. Kino nie robiło już na nim tak ogromnego wrażenia, było jednak miłym urozmaiceniem tych pechowych wakacji, które niedługo miały dobiec końca. Jeszcze tylko kilka dni pracy, impreza żądlibusowa i rozpoczną się studia, w których pokłdał naprawdę wiele nadziei.
Na kolejny komentarz postanowił odpowiedzieć szeptem, przysuwając ponownie usta do ucha Trevora.
- Wiem. - odpowiedział miękko i spokojnie, z pewną nutą satysfakcji w głosie. Delikatnie musnął ustami jego płatek ucha, po czym odsunął się, by dać Trevorowi przestrzeń na swobodne oglądanie filmu.
Seans trwał dalej, pokazując drastyczne sceny, które według twórców powinny mrozić krew w żyłach. Na Benie nie robiło to szczególnego wrażenia, nie uważał nadmiernej eskalacji scen bólu i agresji za straszne. Oczywiście czuł do tego pewien dystans, był on jednak bliższy zniesmaczeniu. Nie sądził, że to jest obraz wilkołaka, którym jest Trevor. Co w zasadzie o nim w tej sferze wiedział? Przypomniał sobie kilka stron podręcznika na ten temat, jakieś pobieżne informacje, które na przestrzeni lat dowiedział się od Trevora. Uznał, że to zdecydowanie za mało. Przy najbliższej okazji będzie chciał mu zadać na ten temat kilka pytań.
Wiedział, że nie może przeszkadzać głowie towarzysza w oglądaniu. Czuł jak emocje w nim rosły i malały po ruchach dłoni na jego spodniach. Nie zamierzał jednak siedzieć jak ten kołek w fotelu. Sięgnął ramieniem za plecy Trevora by go delikatnie objąć, jak wcześniej na moście. Czuł, że to nie będzie mu przeszkadzało, a jednocześnie sprawi, że będą odrobinę bliżej niż wcześniej.
Powrót do góry Go down


Trevor Collins
Trevor Collins

Student Ravenclaw
Rok Nauki : I studencki
Wiek : 18
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 178
C. szczególne : czuć od niego zapach akonitu i mięty;
Dodatkowo : wilkołak
Galeony : 396
  Liczba postów : 733
https://www.czarodzieje.org/t23177-trevor-collins
https://www.czarodzieje.org/t23187-poczta-t-c#787337
https://www.czarodzieje.org/t23179-trevor-collins-kuferek#787058
Kino Zygzayg QzgSDG8




Gracz




Kino Zygzayg Empty


PisanieKino Zygzayg Empty Re: Kino Zygzayg  Kino Zygzayg EmptyNie 25 Sie 2024 - 13:20;

Nie miał sposobności koncertować się na szczegółach kiedy "film" pochłaniał jego uwagę. Nie wiedział na co patrzeć więc przeskakiwał wzrokiem, czasami drgnął gdy dźwięk muzyki był natężony - zupełnie jakby ktoś usiadł obok niego z wiolonczelą i zaczął grać - aż w końcu fabuła dotarła do przemiany w wilkołaka. Mina Trevora nieco zrzedła co sugerowało, że obraz nijak ma się do rzeczywistości. Przeszedł go jednak przyjemny dreszcz gdy cichy szept domagał się uwagi. Gorąc na wysokości ucha nie mógł przejść niezauważony, nawet pomimo gry świateł, obrazów i dźwięków. Uśmiechnął się kącikiem ust i leniwie, niby przypadkiem przesunął dłoń na jego udo, a zatrzymał się dopiero przy pachwinie. Materiał jego ubrania był miękki w dotyku.
- Przeszkadzasz w oglądaniu. - oskarżył go ale takim tonem, jakby miał oburzyć się gdyby Benjamin zaprzestał swoich działań. Podobało mu się, że chłopak sam szukał kontaktu i bliskości, nawet w tych niekomfortowych warunkach, gdy uwaga Trevora była podzielona. Dźwięki grozy, warkotów, krzyków przerażonych niewiast nie przypadały mu do gustu bo były niejako... prześmiewcze. Tak, w trakcie oglądania horroru Trevor zaśmiał się bo to było tak denne, że nie zasługiwało na żaden inny komentarz. Cały czas udawał, że ogląda choć teraz nie widział co się dzieje na ekranie bowiem jego dłoń błądziła bardzo blisko newralgicznych miejsc. Ciemność zachęcała do mniej przyzwoitych gestów, a skoro siedział względnie niedaleko to kusił los. Pochylił głowę w stronę Benjamina lecz od profilu jakby wiedział, że jeśli nań spojrzy to przez resztę filmu nie odklei się od jego ust.
- Podobają ci się takie wilkołaki? - zapytał cicho a w jego głosie plątała się mieszanka ekscytacji, rozbawienia i zaciekawienia. Wsunął dłoń pod nogawkę jego spodni, aby gładzić teraz gołe udo, znacznie gorętsze niż kolano. Wbrew pozorom był ciekaw jego odpowiedzi. Teoretycznie miał nie zadawać pytań... ale jak zawsze, nie wyszło.
- Nic cię ten horror nie rusza, hm? Z ilością krwi nieźle się postarali... ale ona bryzga w inny sposób. - komentował cicho gdy udało mu się wpaść w tryb podzielności uwagi: większość skupiała się na wędrówce dłoni, część na obrazach w filmie i szczątkowe na komentarzach.
- Podoba mi się takie kino. - dodał, odwracając głowę w jego stronę ale tylko na chwilę aby zerknąć co dzieje się na jego twarzy.
Powrót do góry Go down


Benjamin O. Bazory
Benjamin O. Bazory

Student Ravenclaw
Rok Nauki : I studencki
Wiek : 20
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 186
C. szczególne : wolisz nie wiedzieć
Galeony : 392
  Liczba postów : 844
https://www.czarodzieje.org/t23206-benjamin-o-bazory#788335
https://www.czarodzieje.org/t23208-b-o-b#788340
https://www.czarodzieje.org/t23207-benjamin-o-bazory#788293
Kino Zygzayg QzgSDG8




Gracz




Kino Zygzayg Empty


PisanieKino Zygzayg Empty Re: Kino Zygzayg  Kino Zygzayg EmptyNie 25 Sie 2024 - 18:57;

Wiedział, że przeszkadza w oglądaniu. Starał się to robić tak, by nie zabierać Trevorowi przyjemności z oglądania, a jedynie dodać kilka więcej bodźców, przy okazji uprzyjemniając sobie nieco nużący seans. Był świadom, że komentarz Trevora nie był przestrogą. Jego głos był zbyt zadowolony jak na kogoś, kto właśnie został odciągnięty od interesującego zajęcia. Ben założył, że ekscytacja Trevora kinem zelżała, przechodząc do powszechnego wszystkim poziomu.
W odpowiedzi na słowa Trevora, kilkukrotnie pocałował jego szyję. Każdy pocałunek miękkiej, ciepłej skóry sprawiał mu satysfakcję. Czuł na swoich ustach jego zapach, był przyjemny, choć kojarzył mu się z tojadem. Pomyślał, że przecież dokładnie tego powinien się spodziewać po kimś kto niecały tydzień wcześniej spożywał ogromne ilości ziół. Zostawiając ostatni pocałunek, delikatnie uszczypnął zębami skórę, po czym spokojnie odwrócił się do ekranu, jakby nic intymnego się właśnie między nimi nie działo.
- Nie, ale podoba mi się jeden, konkretny. - i wcale nie chodziło mu o kogokolwiek z rodziny Trevora. Choć czasem z tego żartował, to nie był z tych co podrywali braci i ojców kolegów dla zabawy. Zwłaszcza, że choć wydawało się to zabawne to w rzeczywistości było bardziej niebezpieczne niż mogłoby się wydawać.
Czuł dotyk na swoim udzie, którego celowo nie komentował. Był on przeszywający w przyjemny sposób. Zuchwałość Trevora nieco go niepokoiła, ale starał się nie dopuszczać do swojej głowy obaw, tylko żyć tą chwilą.
Zaśmiał się, gdy Trevor zaczął mówić o bryzgającej inaczej krwi. On wiedział, że to tylko fikcja, w dodatku niskich lotów. Początki kinematografi miały właśnie taki urok - wszystko było przerysowane, dostosowane pod niewielkie możliwości zaplecza jakie mieli autorzy. Współcześnie dawało to obraz pewnej karykatury, która nawet przez tak niedoświadczonego widza została zauważona.
- Pulsacyjny, wiem. - Odparł, jakby co najmniej kilka osób lub zwierząt sam w taki stan wprawił. Będąc synem pani doktor, zdarzało mu się nie raz widzieć różne okropności. To sąsiedzi przybiegali z problemami, to czekał w św. Mungu na nią, a przez korytarz przejeżdżały łóżka z pacjentami. Jakaś część jego, pewnie odziedziczona po niej, przyjmowała to za naturalną kolej rzeczy, że skoro serce biło w pewnym tempie to krew z tętnic również musiała się temu podporządkować.
Ktoś z dalszych rzędów, najwyraźniej niezadowolony rozmowami i śmiechami krukonów, zaczął w nich rzucać popcornem. Benjamin wpierw oberwał jednym w kark, a potem patrzył jak kolejne pomknęło na sam środek włosów Collinsa. Zdjął je, po czym odrzucił gdzieś za siebie. Sala na szczęście była tak zaczarowana by wszystkie incydenty z jedzeniem sprzątały się w oka mgnieniu, więc nie czuł do siebie pretensji, że zaśmieca sale.
Powrót do góry Go down


Trevor Collins
Trevor Collins

Student Ravenclaw
Rok Nauki : I studencki
Wiek : 18
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 178
C. szczególne : czuć od niego zapach akonitu i mięty;
Dodatkowo : wilkołak
Galeony : 396
  Liczba postów : 733
https://www.czarodzieje.org/t23177-trevor-collins
https://www.czarodzieje.org/t23187-poczta-t-c#787337
https://www.czarodzieje.org/t23179-trevor-collins-kuferek#787058
Kino Zygzayg QzgSDG8




Gracz




Kino Zygzayg Empty


PisanieKino Zygzayg Empty Re: Kino Zygzayg  Kino Zygzayg EmptyPią 30 Sie 2024 - 20:38;

Części scen filmu nie pamiętał bo mimo, że patrzył na błyskający ekran to nie dostrzegał sensu w obrazach. Benajmin skutecznie odwracał jego uwagę, która nie była tak podzielna jakby chciał. Mimowolnie nieco pochylił głowę na bok jakby zapraszając do dalszych pocałunków, a przeszedł go ciekawy dreszcz gdy ten jeszcze na koniec uszczypnął go zębami. Powietrze w jego płucach tak silnie nagrzało się przez wzrost temperatury ciała, że musiał wypuścić jego nadmiar zbyt głośno jak na zwykłego widza.
- Czemu przyprowadziłeś mnie do kina... - wymamrotał z ukrytym w głosie wyrzutem i zerkał na niego z czającym się na ustach uśmiechem.
- Czyli nie lubisz wilkołaków ale jeden przypadł ci do gustu... interesujące, zastanawiam się czy go znam. - a nie znał żadnego innego poza tym, który go dziabnął cztery lata temu. Oparł plecy o niezbyt wygodny fotel a ręce splótł na karku, bo jeszcze trochę a całkowicie wyrwą mu się spod kontroli. Próbował ponownie skoncentrować się na ekranie i szukać tam czegokolwiek, co mogłoby być odrobinę bardziej realne. Akurat była scena, gdy ubrany cały na biało czarodziej odpychał krwiożerczego wilkołaka zaklęciem, aby obronić miłość swego serca.
- Skąd wiesz jak zachowuje się krew? - zerknął na Benjamina, a mówił cicho. Zignorował latający popcorn. Ulokował swój łokieć na oparciu fotela znajdującego się za głową chłopaka.
- Trujące muchomory, gustowanie w likantropach, znawca krwi... - przesunął palcem od jego skroni aż do kości policzkowej, ot tak, jakby ten gest był najnormalniejszy na świecie. Zainteresowania Bena teoretycznie były powodem do żartów i rozbawienia a jednak... gdzieś na tyłach głowy pojawiło się zastanowienie, z kim on, do jasnej avady, się brata? Kim jest tak naprawdę Bazory, który potrafi całować tak, jakby jutra miało nie być, a za to wyrażać słowami emocje niczym bardzo dostojny ogr. Martwię się więc zacznę cię obrażać i na ciebie krzyczeć. Odwrócił wzrok od ekranu, jakby rozumiejąc, że nie znajdzie tam nic bardziej interesującego niż towarzyszący mu dwudziestolatek.
Powrót do góry Go down


Benjamin O. Bazory
Benjamin O. Bazory

Student Ravenclaw
Rok Nauki : I studencki
Wiek : 20
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 186
C. szczególne : wolisz nie wiedzieć
Galeony : 392
  Liczba postów : 844
https://www.czarodzieje.org/t23206-benjamin-o-bazory#788335
https://www.czarodzieje.org/t23208-b-o-b#788340
https://www.czarodzieje.org/t23207-benjamin-o-bazory#788293
Kino Zygzayg QzgSDG8




Gracz




Kino Zygzayg Empty


PisanieKino Zygzayg Empty Re: Kino Zygzayg  Kino Zygzayg EmptyPią 30 Sie 2024 - 22:20;

Po kilu pocałunkach wydawało by się, że pytanie Trevora jest naturalną koleją rzeczy. Tak by pewnie było jakby byli dwójką nastolatków w komedii romantycznej o niczym. Tak nie było, mieli za sobą trudną dla Benjamina rozmowę, sporo zmieszanych emocji i dokładanie kolejnych do tego eliksiru mogłoby się skończyć wybuchnięciem kociołka.
- Jeszcze godzinę temu byliśmy pokłóceni, pamiętasz? - powiedział bez protekcjonalnej nuty, w raczej żartobliwy sposób. Moment w którym warzył każde słowo by nie urazi Trevora musiał minąć i naturalnie przyszło mu to dopiero w tym momencie. Czuł, że takie ponownie wrócenie do lekkości i żartobliwości jest dla niego jak nabranie chłodnego powietrza w płuca, w upalny dzień. Uśmiechnął się, ale bardzie do siebie niż do Trevora, bo właśnie tak powinien się czuć podczas rozmawiania z Collinsem, a nie jak przywiązany do budy kundel, nie zdolny do decydowania o swoim losie.
Cicho, ale serdecznie zaśmiał się, gdy Trevor mówił o potencjalnej znajomości innego wilkołaka. Nic sobie takiego nie przypominał. Nie było to jak blond kolor włosów w społeczeństwie - rzadkie, ale bez problemu znalazłeś pięć osób na ulicy. W szkole pewnie ktoś jeszcze był obdarzony tym darem, ale nie był tego na tyle nigdy ciekawy by szukać i sprawdzać.
Zauważył, że skupienie Trevora na filmie spadło praktycznie do zera, więc i on nie próbował dzielić już swojej uwagi między nim, a ekranem. Odwrócił głowę lekko w jego stronę, nie chcąc policzkiem dotykać do obicia fotela.
Pytanie o krew nie zdziwiło go, nie wywołało w nim żadnych emocji. Było naturalnym kontynuowaniem tematu. Nie zamierzał doszukiwać się w nim drugiego dna, którego gdzieś podskórnie szukał Trevor. Podszedł do odpowiedzi, nieświadomy podejrzliwych myśli Trevora.
- Beverly. - odezwał się pewnie, opanowanie i retorycznie. Trevor doskonale wiedział czym zajmowała się ona i nie powinien mieć wątpliwości, że poza zajęciami uzdrawiania, to ona mogła mu pokazywać żywe przykłady.
Dopiero kolejne słowa Trevora odrobinę przywołały jego humor do cienia, w którym najczęściej był schowany. Zdawał sobie sprawę, że to mogło być powiedziane w dobrych intencjach, ale tak skumulowane razem pokazywały obraz Benjamina, którym po części był. Brakowało w nich spacerów na Nocturn, hogsów, wybywania do najgłębszych zakątów okolicznych lasów z czystej ciekawości i paru innych kwiatków, które zdarzyły się jednorazowo i najchętniej puścił by je w zapomnienie. Czy powinien tak mocno się tym przejąć? Pewnie nie. Czy tak też się stało? Chwile zastanowił się głębiej nad tym co usłyszał, po czym postanowił nie potraktować tego poważnie, tylko jako kolejną zaczepkę w swoją stronę.
- Nie obawiasz się mnie trochę? - czuł dotyk przebiegający wzdłuż jego twarzy i sądził, że to jak on widzi siebie, nie oznacza, że tak go widzi Trevor. Podjęcie tematu było dla niego prędzej formą flirtu niż poważnej rozmowy. Przez to patrzył Trevorowi w oczy, ciekawy odpowiedzi, nieprzestraszony widmem tego co siedziało młodszemu z nich w głowie.
Powrót do góry Go down


Trevor Collins
Trevor Collins

Student Ravenclaw
Rok Nauki : I studencki
Wiek : 18
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 178
C. szczególne : czuć od niego zapach akonitu i mięty;
Dodatkowo : wilkołak
Galeony : 396
  Liczba postów : 733
https://www.czarodzieje.org/t23177-trevor-collins
https://www.czarodzieje.org/t23187-poczta-t-c#787337
https://www.czarodzieje.org/t23179-trevor-collins-kuferek#787058
Kino Zygzayg QzgSDG8




Gracz




Kino Zygzayg Empty


PisanieKino Zygzayg Empty Re: Kino Zygzayg  Kino Zygzayg EmptyPią 30 Sie 2024 - 22:44;

Zamknął na moment oczy aby odgrodzić się od blasków bijących z ekranu. Gdy je otwierał, unosił też dłoń i zasłonił usta Benjaminowi, pochylając się blisko jego czoła.
- Nie przypominaj mi. - powiedział cicho i to by było na tyle jeśli chodzi o pilnowanie rąk. Zaraz to zsunął wnętrze dłoni z jego gorących ust i cofnął dłoń, mimowolnie rejestrując osiadły tam gorąc. Nie chciał pamiętać o tym jak się czuł godzinę temu. Cały czas w trzewiach nosił jakąś zadrę, która raz na jakiś czas wkradała się na pierwszy plan i rzucała mu wyzwanie w zachowaniu dobrego humoru. Przyjął jego przeprosiny ale wybaczenie przyjdzie z czasem... albo za jakieś sto pocałunków, z czego zostało Benjaminowi około dziewięćdziesięciu jeden.
Krzyki dochodzące z ogromnego ekranu robiły wrażenie i mimowolnie go dekoncentrowały. Gdyby był w kinie setny raz to spłynęłoby to po nim jak po kaczomoranie lecz teraz wzrok czasem uciekał w kierunku obrazów, które nie przedstawiały niczego interesującego - jedynie kłamstwa, ułudę i fałszywe wyobrażenie potwora.
Pokiwał głową na znak, że przyjął argument Beverly. Dowiadywał się oto, że Benjamin mógł znać się nieco na uzdrawianiu - to akurat byłby dobry znak bo jednak ten tutaj jegomość zwany wilkołakiem potrafił się nieumyślnie krzywdzić nawet w biały dzień. Nie powie mu o tym, niech się sam dowiaduje. Wymienił gorące powietrze z płuc na te, zabarwione przyjemnym zapachem Benjamina.
- A powinienem? - uniósł brew i popatrzył nań równie zaczepnie, co on. - Wiesz, że chcę cię poznać a to wiąże się z pytaniami i co więcej, rozbudowanymi odpowiedziami? - zapytał i mimowolnie pochylał się do jego ust, aby zakryć je swoimi i czekać aż ten poruszy nim i udzieli odpowiedzi. Podświadomie rozgryzał pierwszy mankament ich relacji... problem Benjamina z rozmową.
Powrót do góry Go down


Benjamin O. Bazory
Benjamin O. Bazory

Student Ravenclaw
Rok Nauki : I studencki
Wiek : 20
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 186
C. szczególne : wolisz nie wiedzieć
Galeony : 392
  Liczba postów : 844
https://www.czarodzieje.org/t23206-benjamin-o-bazory#788335
https://www.czarodzieje.org/t23208-b-o-b#788340
https://www.czarodzieje.org/t23207-benjamin-o-bazory#788293
Kino Zygzayg QzgSDG8




Gracz




Kino Zygzayg Empty


PisanieKino Zygzayg Empty Re: Kino Zygzayg  Kino Zygzayg EmptyPią 30 Sie 2024 - 23:05;

Benjamin nie miał problemów z rozmową w ogólnym tego słowa znaczeniu. Bez problemu wypowiadał się na tematy ogólnodostępne, żartował czy tłumaczył. Miał znajomych z którymi się dogadywał, bo rozmowa nie schodziła na głębsze tory, albo jeśli schodziła to rozmówcy szybko orientowali się, że są to informacje, których Benjamin łatwo im nie przekaże. On nie mówił o sobie, czego Trevor nie potrafił dostrzec, nie przypominając sobie jak Benjamin tłumaczył Holly palenie hogsów czy jak normalnie odpisywał na wizzegerze gdy w grę wchodziło omówienie szczegółów grania w durnia. W takich momentach nie wyróżniał się szczególnie gadatliwością lub jej brakiem. W zasadzie lubił takie chwile i do nich dążył. Trevor natomiast każde pytanie, każdą rozmowę w ostatnim czasie kierował tak by pytanie wymierzone w Benjamina wymagało wytłumaczenia swoich myśli i emocji. Do tego mu  jeszcze daleka droga, bo nie da się wymazać dwudziestu lat bycia skrytym dla kilku minut szczerości. To po prostu było dla Bazorego za trudne.
- To nie jest odpowiedź na moje pytanie. - stwierdził bez wahania gdy Collins wypowiedział pierwsze zdanie w temacie swoich obaw lub ich braku. Ben nie był może demonem intelektu, ale to nie był pierwszy raz gdzie jego pytanie zostało odbite jak piłeczka pingpongowa. Dzisiejszy dzień różnił się tym, że on był już zmęczony odpowiadaniem na pytania i dostawaniem w zamian kolejnych. Jeśli miał dać z siebie ponownie więcej to musiał czuć, że to działa w dwie strony.
Kolejne słowa wydały mu się aż nazbyt protekcjonalne. Nie chciał odbierać ich jako atak, ale coś go zakuło w ich dźwięku, przez co całym sobą czuł potrzebę powiedzenia czegoś równie kłującego. Wziął głębszy oddech nosem, robił tak zawsze gdy coś go kłuło. Nawyk palacza, którego nie potrafiłby się wyzbyć nawet jakby chciał.
- Dzisiaj to ja więcej odpowiadałem, nie sądzisz? - to co się w nim działo przekuł w trafne pytanie, które choć nie było nacechowane wrogością to doskonale pokazywało jego wcześniejsze sprzeczności. Wiedział, że w świetle dzisiejszego dnia nie ma sobie do zarzucenia tego, że powiedział za mało. Czuł na sobie dotyk ust Trevora, który przyjemnie go dekoncentrował, ale nie sprawiał, że przestawał jasno myśleć.
Czuł, że film już ich całkowicie przestał interesować, a światła i dźwięki zaczęły drażnić niewprawionego w takie rozrywki Trevora. Spora część i tak już im umknęła, nie miał więc powodów by siedzieć na sali dłużej niż to konieczne. Co prawda wychodzenie w trakcie seansu było niegrzeczne, ale długofalowo dla reszty widzów lepsze niż przeszkadzanie ciągłymi rozmowami.
- Porozmawiamy w normalnych warunkach? - Głową wskazał w stronę wyjścia z sali, sugerując opuszczenie jej.
Powrót do góry Go down


Sponsored content

Kino Zygzayg QzgSDG8








Kino Zygzayg Empty


PisanieKino Zygzayg Empty Re: Kino Zygzayg  Kino Zygzayg Empty;

Powrót do góry Go down
 

Kino Zygzayg

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry 
Strona 1 z 2Strona 1 z 2 1, 2  Next

Pozwolenia na tym forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
Czarodzieje :: Kino Zygzayg JHTDsR7 :: 
londyn
-