To jedno z najchętniej odwiedzanych muzeów czarodziejskich na świecie. Z pokaźnego holu przechodzi się do kasy biletowej. Zwiedzać można z przewodnikiem (grupy wyruszają co pół godziny) bądź samemu. W każdej sali wystawowej znajdują się ekspozycje, które trafią do najróżniejszego odbiorcy. Pasjonaci historii z pewnością przystaną na dłużej przy średniowiecznych, topornie wykonanych miotłach latających, zachowanych w niemalże idealnym stanie; interesujące mogą się też okazać zapiski w dzienniku Gertie Keddle, gdzie znaleźć można najstarsze wzmianki o najpopularniejszej grze w świecie czarodziejów; ściany zdobią dwunastowieczne tkaniny, na których poruszają się gracze - zawodnicy z rywalizujących ze sobą drużyn notorycznie wszczynają ze sobą bójki, jeśli spotkają się na którejś z tkanin.
Dla graczy, kibiców bądź miłośników sportowej strategii interesująca okaże się zapewne wystawa na drugim piętrze. Właśnie tam w poszczególnych gablotach znajdują się animizowane modele graczy, prezentujące różnorodne formacje i kombinacje taktyczne.
Dzieci uwielbiają pomieszczenie, w którym można samemu przetestować zrekonstruowane modele mioteł - począwszy od średniowiecznych aż do tych wyprodukowanych do końca dwudziestego wieku. Lot urozmaica pojawiająca się od czasu do czasu iluzja Znikacza - tuż po zetknięciu się z ludzką dłonią zmienia się w złote piórko, a szczęśliwiec, który je posiada, może liczyć na zniżkę w muzealnym sklepiku i darmowy egzemplarz Quidditcha przez wieki z autografem autora.
Poza tym w muzeum odwiedzić można również wystawy poświęcone historii rozgrywek Quidditcha - Mistrzostw Świata oraz Ligi krajowej, a także czasowe ekspozycje.
Pierwszy dzień pracy bywa stresujący, prawda? Nagle trzeba przyswoić milion informacji, nauczyć się masy nowych rzeczy i do wszystkiego wyjątkowo mocno przykładać, ponieważ każdy - szef, współpracownicy patrząc ci uważnie na ręce i pilnują, żebyś niczego nie zepsuł. Na początku Cherry stała ze starszą, bardziej doświadczoną sprzedawczynią. W pewnym momencie dziewczyna musiała jednak zostawić ją na trochę, przekonując, że puchonka jest gotowa do pracy w samotności. W końcu nic takiego nie powinno się wydarzyć. To jak potoczy się ten pierwszy, pamiętny dzień?
1,2: Pewien mężczyzna kupując pamiątki bez przerwy cię zagaduje. Co chwilę pyta o inne rzeczy, które macie w sprzedaży, dopytuje czy ty interesujesz się tym sportem, kiedy ostatnio byłaś na meczu, a może sama grasz? Zadaje masę pytań i ewidentnie robi do ciebie maślane oczy. W pewnym momencie wasza rozmowa schodzi nawet na poważniejsze tematy - oczywiście dotyczące sportu. Okazuje się, że chłopak namiętnie gra w quidditcha i wie o tym naprawdę sporo, nawet z czysto teoretycznej strony. Cóż, nawet jeżeli jego urok osobisty cię nie ujął, na pewno wyciągasz wiele przydatnych informacji z tej rozmowy i zdobywasz 1 punkt do kuferka z Gier Miotlarskich. Pamiętaj się o niego upomnieć w odpowiednim temacie! 3,4: Po sklepie biega dziecko, ciekawe wszystkiego i niestety dotykające absolutnie wszystko. Na początku to wydaje się niegroźne, nawet kiedy nie reaguje na ostrzeżenia rodziców. Niestety w momencie, kiedy sięga po jeden z kufrów ze sprzętem wiesz, że to nie może skończyć się dobrze. Zanim jednak zdążysz zareagować spada on z półki na ziemie, otwiera się i rozrywa jeden z rzemyków. Oczywiście ten, utrzymujący w ryzach tłuczek. Kiedy podbiegasz tam opanować sytuację, piłka uderza cię prosto w oko. W końcu udaje ci się wszystko naprawić, rodzice malucha krzyczą na ciebie i twierdzą, że to twoja wina. Skarżą się również twojemu szefowi, na szczęście on nie wyciąga wobec ciebie żadnych konsekwencji. Za to tobie przez kolejne 2 wątki będzie towarzyszyć podbite oko. 5,6: Praca z pieniędzmi jest odpowiedzialna i bywa stresują. W końcu jeżeli źle kogoś skasujesz - ktoś na pewno na tym ucierpi. Albo twój szef, albo ty kiedy obetnie ci pensje. Starasz się nikogo nie policzyć za mało i ten cel niewątpliwie osiągasz. Jednak w pewnym momencie obliczenia ci nie wychodzą i wydajesz kobiecie zbyt mało reszty. Kiedy się orientujesz co się dzieje, jest już za późno a nikogo nie ma w pobliżu. Dla niej to strata, ale ty możesz zatrzymać nadwyżkę! Odnotuj zysk 20 galeonów.
Była tak podekscytowana, jak chyba nigdy. Zawsze wiedziała, że chce robić coś związanego z quidditchem, ale kompletnie nie wiedziała jak to wszystko się potoczy. Bądź co bądź, matka kręciła nosem na wszelkie jej plany, z kolei ojciec zdawał się nie brać ich na poważnie. Cherry zakochała się w tej dumie, która towarzyszyła jej podczas udowadniania rodzicom szczerości odnośnie wymyślanych koncepcji. Cieszyła się niezmiernie z odznaki kapitana szkolnej drużyny Hufflepuffu, a teraz dodatkowo zdołała złapać robotę w Muzeum Quidditcha w Londynie! Miała nadzieję, że jej nazwisko nie zostało przy tym wzięte pod uwagę, a jedynie wszyscy zwrócili uwagę na jej wiedzę i zapał. Nie chciała bazować na sławie zdobywanej przez ojca czy braci (bo matka w tej jednej kwestii siły przebicia nie miała; Aileen Eastwood podziwiało inne środowisko). Pragnęła po prostu się wykazać. Nie przeszkadzało jej to, że jej pierwsza praca nie brzmiała zbytnio epicko. Sprzedawca biletów - nie kojarzyło się to z niczym niezwykłym... Z kolei dla Cherry było prawdziwym sukcesem. Bądź co bądź, planowała spróbować swoich sił jako przewodnik po tym niesamowitym miejscu, ale gdzieś trzeba było zacząć. Obiecała się wykazywać, a jej przełożony zapewnił, że awanse są jak najbardziej możliwe i nie powinna się zbytnio przejmować tym, że zaczyna od najniższego stopnia. To miało być wprowadzenie i sprawdzenie, czy w ogóle odnajdzie się w tego typu robocie. Pierwszy dzień był stresujący i ekscytujący, a Puchonka nie była za dobra w ukrywaniu swoich emocji. Nic dziwnego, że wszyscy spoglądali na nią z takimi pobłażliwymi uśmiechami... Trzeba jednak przyznać, że radziła sobie nieźle, szybko podłapując wszystko, co pokazywała jej starsza koleżanka z tego samego stanowiska. Wiśnia była pojętną dziewczyną, o ile tylko rzeczywiście jej na czymś zależało; teraz w dodatku należało wziąć pod uwagę predyspozycje, których nie można było Wisience odmówić. W pewnym momencie została sama, ale zdołała jakoś nie panikować - skoro znajoma ją tu zostawiła, to najwyraźniej uznała wychowankę Hufflepuffu za gotową. Zresztą, nie było tutaj nic szczególnie trudnego, bo akurat w sklepiku znajdowało się mało osób, a Cherry wiedziała już co i jak. Pozwoliła sobie na wdanie się w niezobowiązującą konwersację z jakimś chłopakiem, kupującym pamiątki z wizyty w muzeum. Niezbyt wiedziała, czy te jego uśmiechy i mrugnięcia nie mają jakiegoś drugiego dna, ale po prostu skoncentrowała się na tłumaczeniu co, gdzie i jak. Aż sama była zaskoczona, że tak wiele o muzeum pamiętała... chociaż z drugiej strony, bywała tutaj często przed podjęciem się pracy. Okazało się, że jej klient to wielki fan i zna się na rzeczy, dzięki czemu ich luźna dyskusja przerodziła się w bardziej znaczącą i konkretną. Kiedy odchodził, Cherry miała zapisane dwa tytuły nowych książek o grach miotlarskich, które chłopak jej polecił; on zaś z pewnością nabył więcej wiedzy praktycznej, wspartej doświadczeniami chętnie eksperymentującej na miotle dziewczyny. To był zdecydowanie udany dzień - nawet, jeśli nie wydarzyło się nic jakiegoś szczególnie nadzwyczajnego!
1
Phillip Peregrine
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 23
Czystość Krwi : 90%
Wzrost : 186cm
C. szczególne : Szrama na prawej ręce ciągnąca się od łokcia do nadgarstka. Ciężki, męski głos.
Praca którą podjął ostatniego czasu zaczynała mu się bardzo podobać. Spędził już tutaj kilka dobrych godzin i był naprawdę bardzo usatysfakcjonowany tą pracą. Uwielbiał Quidditch więc można powiedzieć, że robił to co tak naprawdę kochał. Co prawda nie grał, ale mógł oceniać przedmioty i je sprzedawać, a to już coś. Przynajmniej jakaś dodana cegiełka od siebie, a nie siedzenie na tyłku. Tak naprawdę przychodziło tutaj bardzo dużo ludzi, co prawda nie wszystkich było stać na zakupienie tutaj czegokolwiek, ale w końcu to jest muzeum, więc bardziej chodzi tutaj o zwiedzanie. Tak naprawdę to dzisiaj miał dopiero pierwszy dzień samodzielnej pracy, tak to zwyczajne oswojenie się z klimatem tutaj panującym i oczywiście z miejscem. Czasami te tłumy dzieciaków go tutaj przerażały, ale tak one były naprawdę niesamowicie pochłonięte tym co mogą tutaj zobaczyć. To miejsce było wyśmienite dla każdego kto tylko fascynuje się tym sportem, a takie małe dzieciaki, które dopiero poznają świat magiczny to dla nich jak pójście do wesołego miasteczka, albo i nawet lepiej. Pewnie wielu z nich zafascynuje się i będzie w późniejszym czasie grało w szkolnych drużynach, a później łączyć swoją przyszłość z tym sportem. Phill kochał Quidditch, ale czy chciałby zostać zawodowym zawodnikiem? Pewnie tak, ale jemu brakuje zaangażowania, sam jakoś nie czuł się bardzo pewnie na miotle, czasami wiele sztuczek mu wychodziło, ale to jednak nie było to. Dzisiejszego dnia również przywitał go pewien pracownik, który pokazał mu na nowo wszystko i poklepawszy go po ramieniu odszedł. Czyli dziś miał już sam sprzedawać, więc stanął za ladą i rozglądał się na boki. Na szczęście nie było aż tak wielu klientów, ale przecież dopiero co zaczął pracę więc tak naprawdę wszystko się mogło zdarzyć. Nie minęło kilka chwil kiedy pojawił się jego pierwszy klient który był zainteresowany kupnem książki o której tak naprawdę Phill nie miał zielonego pojęcia, ale zwyczajnie zaczął lać wodę. Klient najwidoczniej był zadowolony bo zakupił książkę z czego Peregrine był bardzo dumny. Następny i następny i chłopak czuł, że to jest właśnie to miejsce gdzie chciałby zawsze pracować. Praca nie była ciężka, a zważywszy na to, że był leniem i tak naprawdę wiele rzeczy mu się nie chciało to to mu się bardzo podobało. Pracownik na koniec dnia podszedł do niego i pogratulował mu dobrej dyspozycji dnia, więc Peregrine jeszcze bardziej był z siebie zadowolony.
/zt
Phillip Peregrine
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 23
Czystość Krwi : 90%
Wzrost : 186cm
C. szczególne : Szrama na prawej ręce ciągnąca się od łokcia do nadgarstka. Ciężki, męski głos.
Tak jak pewnie większość osób czekała z niecierpliwością na wakacje tak też czekał Peregrine. Ciekawiło go cały czas miejsce do jakiego tym razem wybiorą się uczniowie oraz studenci z Hogwartu, ale liczył na to, że to będzie doskonały wybór zresztą jak zawsze. Egzaminy, egzaminy i po egzaminach. Phillip był naprawdę bardzo z siebie dumny, że miał takie oceny a nie inne, mimo iż dość późno zabrał się za jakąkolwiek naukę to jednak był z siebie dumny, że doskonale dał sobie radę. Ciekawiło go również jak Tess poradziła sobie z tym, ale pewnie o wiele lepiej od niego. Wydawało mu się, że dziewczyna lepiej się od niego uczyła, ale nie chciał na nią naciskać, bo przecież niebawem się na pewno spotkają. Peregrine od jakiegoś czasu zamieszkał już sam, bez rodziców, a jedynie z nieznajomymi osobami. Współlokatorów tak naprawdę mało znał, ale wydawało mu się, że się jakoś dogadają, a nie to przecież to też nie było aż takie ważne będzie jak będzie. Ale chcąc nie chcąc musieli się polubić, żeby nie rzucać przekleństwami na prawo i lewo. Do miejsca pracy wracał z wielką satysfakcją. Naprawdę nie spodziewał się, że ta praca będzie mu się tak podobać i że go tak będzie ciągnęło do tego miejsca. Tak naprawdę jak tylko opuszczał to miejsce to od razu za tym tęsknił. Tym bardziej, że ostatnio Katherine zaraziła go jeszcze bardziej Quidditchem, a przecież to miejsce aż jest tym przesiąknięte. Wiele ciekawych rzeczy mógł się tutaj dowiedzieć. Na szczęście też bardzo dobrze dogadywał się ze współpracownikami. Byli to młodzi ludzie z którymi już nie raz wybrał się po pracy na piwo kremowe. Naprawdę towarzyszyła tutaj niesamowita atmosfera, a ludzie są bardzo zintegrowani. Nie patrzyli na niego z ukosa czekając kiedy tylko potknie mu się noga tylko starali mu jeszcze jakoś doradzić i pomóc w razie gdy będzie tego potrzebował. Jak zwykle stanął za kasą by obsługiwać klientów. Za każdym razem zaskakiwało go to, że przychodziło tutaj wiele ludzi. No nie ma się co dziwić, bo to jednak najbardziej ulubiony sport w świecie czarodziejów, więc wiele osób bardzo mocno się tym interesowało i uznawali to za swoje hobby. Kolejny dzień pracy uważał za udany...