Nieopodal motelu znajduje się rozległy tor wyścigowy, na którym zimową porą odbywają się konkursy psich zaprzęgów. To tutaj można oglądać słynne wyścigi, obstawiać wyniki i robić o nie zakłady. Psy husky kiedy nie trenują, mają zwyczaj zabawiać turystów, jako że są bardzo przyjazne, a nawet przewozić ich swoimi saniami! Pieczę nad nimi sprawuje miło wyglądający staruszek w różowej czapce, który zwykle kieruje zaprzęgiem pełnym turystów, a trzeba przyznać, że jest to bardzo dochodowy interes i atrakcja. Przejażdżka kosztuje jedyne 5 galeonów. Oprócz tego miejsce jest bardzo dobrym rozwiązaniem, gdy ma się ochotę na długi spacer lub ucieczkę od otaczającej rzeczywistości, gdyż znajduje się tuż na brzegu lasu.
Kostki dla chętnych na przejażdżkę: 1, 3 - wygląda na to, że jest w Tobie coś magnetyzującego, bo staruszek proponuje Ci całkiem darmową przejażdżkę psim zaprzęgiem. Niewielu ma taki zaszczyt! 2, 4 - udaje Ci się namówić staruszka na to, aby pozwolił samemu pokierować Ci zaprzęgiem. Tym oto sposobem wybierasz się na własną rękę na przejażdżkę, niestety po drodze zrobiłeś widocznie coś źle, bowiem wraz z psami wjechałeś w drzewo na drodze, w efekcie czego wylądowałeś w zaspie, a staruszek z daleka śmieje się z Ciebie. 3, 6 - kiedy zapytałeś o przejażdżkę, staruszek zmierzył Cię wzrokiem i choć cena za nią wynosi pięć galeonów, on oświadczył, że Ty zapłacić będziesz musiał dziesięć. I wygląda na to, że zdania nie zmieni. Do Ciebie należy decyzja, czy zgodzisz się na to, czy tym razem sobie odpuścisz!
Bianka wybrała się na spacer. Ubrana w trzy spódnice, dwa podkoszulki, wełniany sweter i grube futro przemierzała uliczki nieopodal motelu. Po długiej ciszy przerywanej jedynie skrzypieniem śniegu pod jej butami słyszała szczekanie i ujadanie psów, dobiegające gdzieś zza drzew. Zaciekawiona zaczęła przedzierać się przez zaspy i po krótkiej chwili dotarła do toru wyścigowego. zaskakująco dużo miejsca, a biel śniegu raziła w oczy. Rozejrzała się dookoła w poszukiwaniu zwierząt. Kilka metrów na prawo od siebie dostrzegła starca karmiącego całą watahę psów husky. -Jakie śliczne.- szepnęła do siebie i z iskierkami w oczach podeszła bliżej. Bianka uwielbiała zwierzęta, a już w szczególności psy i koty. Niestety, odkąd jest w Hogwarcie nie ma zbyt dużo okazji z nimi przebywać. Ostatnio zastanawiała się nad ofertami pracy dla studentów. może popyta, czy nie potrzebują kogoś w menażerii w Hogsmeade? -Dzień dobry!- zawołała do mężczyzny, podchodząc bliżej Starzec tylko machnął ręką na znak, że ją słyszy. -Czy można je pogłaskać?- spytała wskazując na skaczące wokół niej pieski. -Tak, proszę bardzo.- burknął ich opiekun, a dziewczyna klęknęła na śniegu i z uśmiechem zaczęła głaskać psy.
Cały dzień posypał się przez list który otrzymał. Jak mógł być tak nieostrożny i zrobić komuś dziecko? A może to tanie zagranie jakiejś uczennicy by obserwować jak się głowi nad tym kim ona może być? Może codziennie do niego podchodzi żeby porozmawiać i tak naprawdę śmieje mu się w twarz? To by było takie chore...siedział w swoim pokoiku w motelu i czuł jak te ściany się zwężają, zaczynają przygniatać, czyżby Lucas zaczął chorować na głowe? Choroby psychiczne przez natłok zmartwień, obowiązków i problemów naprawdę pojawiają się u najlepszych. Czuł się przytłoczony więc musiał wyjść. Doszedł do drzwi złapał w międzyczasie swój czarny płaszczyk i wyszedł. Szedł szybko, nie zwracając na nikogo uwagi i dopiero na dole gdy był na dworze założył płaszcz. Świerze powietrze uderzyło go niczym soczysty policzek od kobiety, tego mu było potrzeba. Myśl Lucas, myśl, nie możesz tak się zachowywać, twoje myśli są rozbrykane i porozwalane po całej głowie. Uporządkuj to natychmiast. Szedł przed siebie, zamyślony, musiał poważnie się zastanowić czy czasem nie jest to prawdą, chciał potomka, który przejmie po nim całą jego dole której się w niedługim czasie dorobi. To przeznaczenie które musiało się wypełnić i ktoś musiał zasiąść na tronie jak to robili wielcy królowie. Niedługo się dowie, tak to kwestia czasu. Jeżeli to dowcip, to nikt nie chciał poczuć jego gniewu. Ból stłuczonego kolana, złamanej ręki to przy tym jest małe uszczypanie. Lucas sprawi, że ta osoba poczuje jego gniew, będzie ją torturował i przerywał by te rany się zagoiły, a wtedy na nowo będzie przechodziła przez ten sadyzm który jej zagwarantuje mężczyzna. Po kilku minutach marszu doszedł do toru wyścigowego który znajdował się na brzegu lasu. Dostrzegł postacie w oddali starego mężczyznę i dziewczynę bawiąca się z psami. -Czasem trzeba uważać. Zbyt szybkie podchodzenie jest bardzo pochopnym rozwiązaniem. Nikt nie może ci zagwarantować jak zachowa się pies. Powiedział z przebiegłym uśmiechem gdy stanął za Bianką. On wie o czym mówi, sam jest dzikim psem. Dwa razy większym i dwa razy groźniejszym od tych które tutaj były w zaprzęgu.
Kilka psów zaczęło radośnie szczekać i ujadać na coś, co było za jej plecami. Gdy się odwróciła zobaczyła mężczyznę w czarnym płaszczu, zmierzającego w ich stronę. -Witam.- przywitała się w nieśmiałym uśmiechem.- Gdy jest się spokojnym, i przyjaźnie nastawionym, one to wyczuwają i również są wesołe.- powiedziała wstając i otrzepując spódnicę ze śniegu. Łydki zdążyły jej zmarznąć, ale spódnice przemokły tylko na dwie warstwy. -Jest pan nauczycielem eliksirów.- stwierdziła przypomniawszy sobie skąd zna ów mężczyznę. Znaczy się wiedziała, że to jeden z ich opiekunów, ale dopiero teraz skojarzyła kim on jest. Odgarnęła włosy do tyłu brzęcząc przy okazji licznymi bransoletami ukrytymi pod szerokimi rękawami płaszcza. Z jednego nadgarstka ściągnęła gumkę z dużym czerwonym kwiatem i spięła nią włosy w ciasny kok. Nagle zapadła niezręczna cisza. Czy powinna coś powiedzieć? Może się przedstawić? W końcu nie chodzi na jego lekcje, miała z nim tylko jedno zastępstwo. Pewnie jej nie pamięta. Ale Bianka nie ma w zwyczaju przedstawiać się pierwsza, zawsze ma wrażenie, że innych nie obchodzi kim ona jest. W ogóle mało kiedy ma okazję pobyć z kimś sam na sam, wtedy robi się tak dziwnie niezręcznie i boi się, ze zrobi coś głupiego. Ale w końcu się decyduje. -Nazywam się Bianka Narish.- mówi zdenerwowanym tonem i wyciąga rękę w stronę nauczyciela.