No świetnie, ciekawscy debile zawsze lądowali w takich sytuacjach. - Bezmyślność to pół biedy, gorsze jest ufanie wszystkim przesądom - wzdrygnął się. Miał styczność z wieloma czarodziejami, którzy świrowali na punkcie konkretnych zdań, zabraniających przechodzić pod miotłą albo coś w tym stylu. Archibald zawsze śmiał się z owych niedorzeczności. A teraz także nie pomyślał, że Robin może być przesądna, ale ostatecznie, kiedy już się zorientował, uznał to za szczegół. Blythe na szczęście nie miewał wizji swojej śmierci po ujrzeniu chwiejącego się starca. Lepiej dla pielęgniarki, myślenie o końcu życia było tematem, przy którym Archibald robił się bardziej sentymentalny i melancholijny niż teraz, a ujmując wprost, nie był wtedy świetnym partnerem do rozmowy lub spędzania czasu na pomoście przy koszyku z jedzeniem i popijania białego, półsłodkiego wina. Swoją drogą, musieli wyglądać ślicznie w takiej scenerii, brakowało jedynie kocyka i mieliby śliczny piknik, rodem z amerykańskiego (?) filmu. A jeśli chodzi o alkohol, wino po prostu lubił, a reszta nadawała się do innych rzeczy niż sprawianie przyjemności podniebieniu. Świetnie, gdyby Archibald posiadał przydatną zdolność legilimencji i wyczytał przypadkiem w myślach Robin coś o sprawdzaniu kompetencji nauczycieli z Hogwartu, zapewne opuściłby to miejsce najszybciej jak potrafił. Mógłby nawet popłynąć na drugi brzeg jeziora, byleby tylko mieć spokój. Owszem, była blisko, sprzeczność polegała tylko na tym, że pilnował uczniów, za co całe grono pedagogiczne powinno być mu wdzięczne, jako że samo nie potrafiło nad nimi zapanować. Nie żeby się dziwił, w końcu była to całkiem rozhulana młodzież, po prostu irytowało go ciągłe traktowanie jako szpiega. Wszyscy trzymali się na dystans, co na ogół mu pasowało, ale wyjątkowo nie w tej sytuacji. Wyczuwał hejty zewsząd. Szczęście, że uczniowie nie zauważali go zbytnio i nie znali powierzonego mu zadania. Rzeczywiście trochę myślała nad odpowiedzią, a Archibald niestrudzenie wpatrywał się w nią, zapewne nie pomagając. He, tak już miał! Ostatecznie uśmiechnął się uprzejmie na jej odpowiedź, uznając ją za zupełnie zmyśloną. - Czyli pijesz sake? - zainteresował się, zmieniając uśmieszek na bardziej chytry. Pytanie dotyczące tutejszych win zignorował. - Wódka, whisky, rum? - kontynuował, jak najbardziej uprzejmie, starając się wyciągnąć prawdziwą informację, przy okazji nalewając wina. - Jak się bawisz w Japonii? - zapytał, podając kobiecie pełny kieliszek. Postanowił zadać neutralne pytanie, zawodu sam się domyślił, a o swoim wolał nie wspominać. Ciekawe dlaczego?