Czarodzieje
Czy chcesz zareagować na tę wiadomość? Zarejestruj się na forum za pomocą kilku kliknięć lub zaloguj się, aby kontynuować.

Share
 

 Pub "Kamikaze"

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Go down 
AutorWiadomość


Isolde Bloodworth
Isolde Bloodworth

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 30
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 177 cm
C. szczególne : zjawiskowo długie nogi, blizna na prawym boku, arystokratyczny akcent, tytanowy pierścień (pierścień działania)
Galeony : 5979
  Liczba postów : 2103
http://czarodzieje.org/t5500-isolde-bloodworth#159733
http://czarodzieje.org/t5520-isolde-bloodworth
http://czarodzieje.org/t7230-isolde-bloodworth#204739
Pub "Kamikaze" QzgSDG8




Gracz




Pub "Kamikaze" Empty


PisaniePub "Kamikaze" Empty Pub "Kamikaze"  Pub "Kamikaze" EmptyCzw Lip 18 2013, 18:20;

Pub "Kamikaze" Picture21-1
Powrót do góry Go down


Juno Primrose Kavanaugh
Juno Primrose Kavanaugh

Student Gryffindor
Rok Nauki : II
Wiek : 30
Czystość Krwi : 50%
Dodatkowo : teleportacja
Galeony : 182
  Liczba postów : 290
http://czarodzieje.my-rpg.com/t5753-juno-kavanaugh
http://czarodzieje.my-rpg.com/t5754-don-vito-poczta-juno
http://czarodzieje.my-rpg.com/t7239-juno-primrose-kavanaugh
Pub "Kamikaze" QzgSDG8




Gracz




Pub "Kamikaze" Empty


PisaniePub "Kamikaze" Empty Re: Pub "Kamikaze"  Pub "Kamikaze" EmptyPią Lip 19 2013, 19:03;

Boże, boże, boże, bożenko, dawno nie była z siebie taka dumna! Od zawsze była znana z szalonych pomysłów, ale widok jej byłego niedoszłego z dzbankiem wody na głowie był bezcenny! Bedzie musiała kiedyś to powtórzyć i zakładała, że zdarzy się to zupełnie niebawem. Chociaż w ten sposób mogła dac upust swojej złości, która ogarnęła ją na widok tego durnego posta na wizbooku, a potem na widok półnagiego Olivera. Była wręcz pewna, że Isolde będzie z niej dumna! Musi koniecznie z miejsca jej się tym pochwalić. kiedy tylko otrzymała sowę, poleciała w podskokach do pubu, w którym się umówiły. Ostatni raz widziała ją na balu, a potem w wakacje wymieniły może parę listów. Klapa. Stęskniła się okropnie za przyjaciółką, a teraz jedyne czego tak naprawdę pragnęła to żeby jej 'duża siostra' powiedziała jej 'a nie mówiłam', a potem dobrze się zaopiekowała podczas picia ognistej, bo przecież Juno przyszła tu z zamiarem ukojenia nerwów w jakiś sposób, a że ten wydawał się bardzo kuszący to inna sprawa. Może nawet jak najdzie ją ochota to zamówi słynne niebieskie, kamikadze? Przecież na pewno to serwują w pubie, który nazywa się Kamikaze. Hoho szalona! Pierwszy raz w zyciu chyba udało jej się być tak punktualną, bo kiedy weszła do środka ( a zajęło jej trochę czasu odnalezienie tego miejsca, zwłaszcza z jej fantastyczną orientacją w terenie ) nie zauważyła nigdzie znajomej blond czupryny. Stwierdziła, że wybierze sobie jeden ze stolików, które znajdowały się w nieco ustronnym miejscu, więc uchroni ją to przed ryzykiem konfrontacji z innymi Japończykami, którzy też uznali wyjście to baru za wspaniały pomysł.
Powrót do góry Go down


Isolde Bloodworth
Isolde Bloodworth

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 30
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 177 cm
C. szczególne : zjawiskowo długie nogi, blizna na prawym boku, arystokratyczny akcent, tytanowy pierścień (pierścień działania)
Galeony : 5979
  Liczba postów : 2103
http://czarodzieje.org/t5500-isolde-bloodworth#159733
http://czarodzieje.org/t5520-isolde-bloodworth
http://czarodzieje.org/t7230-isolde-bloodworth#204739
Pub "Kamikaze" QzgSDG8




Gracz




Pub "Kamikaze" Empty


PisaniePub "Kamikaze" Empty Re: Pub "Kamikaze"  Pub "Kamikaze" EmptyPią Lip 19 2013, 20:37;

Isolde wpadła do pubu dosłownie w momencie, kiedy Juno zajmowała stolik. Była bardzo zaniepokojona, cholera, może faktycznie powinna w końcu założyć tego nieszczęsnego wizbooka? Oczywiście, chodziło o Olivera, co do tego Isolde nie miała najmniejszych wątpliwości, bo ten człowiek niszczył wszystko na swej drodze. Jedyne, co ją odrobinę pocieszało, to fakt, że Juno podpisała się jako "wściekła", a nie "zrozpaczona" czy "załamana". Inna sprawa, że Kavanaugh gniew był bliższy niż smutek, w którym to celowała Bloodworth. Niewątpliwie, ładnie się dziewczyny uzupełniały.
Rozejrzała się po pubie i z ulgą dostrzegła drobną postać przyjaciółki. Miała ogromną ochotę ją uściskać, prawie zmiażdżyć kości, by upewnić się, że to naprawdę ona, cała, materialna, ciepła i krucha. Bolała nad faktem, że tych wakacji nie spędziły razem. Korespondencja nie mogła zastąpić rozmowy w cztery oczy, więc Is ciągle gniotła nieobecność przyjaciółki, a uczucie to potęgowało marudzenie państwa Bloodworth, którzy szczerze lubili tę postrzeloną drobną istotę. Juno miała zdumiewająco dobry kontakt z Cedrikiem Bloodworthem, który niezmiennie wyrażał swoje zadowolenie, że spokojne życie jego córki rozświetla tak żywa iskierka. Może nie do końca tak to formułował, ale sens był mniej więcej taki. No cóż, wyszło jak wyszło, pierwszą część wakacji spędziły osobno, ale teraz będą miały dla siebie dużo czasu. Isolde podeszła do Gryfonki szybkim krokiem i objęła ją mocno, wtulając usta w jej jasne włosy.
- Na Merlina, tak za tobą tęskniłam, chochliku!- westchnęła Isolde. Tak, przeciwieństwa się przyciągają, to pewne, bo jak inaczej wytłumaczyć zażyłość między dwiema tak skrajnie różnymi charakterami?- Zamawiaj, co chcesz, wyjątkowo się dostosuję. I mów, co się dzieje- zarządziła panna Bloodworth swoim ciepłym, spokojnym głosem, który dawał poczucie, że wszystko jest pod kontrolą. Nie miała zamiaru się upić, ani tym bardziej pozwolić na to Juno, ale dobrze wiedziała, że alkohol rozluźnia i pozwala nabrać dystansu. Cóż, ostatnią poważną rozmowę z Camille też odbyła nad kieliszkiem, więc co tam!
Powrót do góry Go down


Juno Primrose Kavanaugh
Juno Primrose Kavanaugh

Student Gryffindor
Rok Nauki : II
Wiek : 30
Czystość Krwi : 50%
Dodatkowo : teleportacja
Galeony : 182
  Liczba postów : 290
http://czarodzieje.my-rpg.com/t5753-juno-kavanaugh
http://czarodzieje.my-rpg.com/t5754-don-vito-poczta-juno
http://czarodzieje.my-rpg.com/t7239-juno-primrose-kavanaugh
Pub "Kamikaze" QzgSDG8




Gracz




Pub "Kamikaze" Empty


PisaniePub "Kamikaze" Empty Re: Pub "Kamikaze"  Pub "Kamikaze" EmptySro Lip 24 2013, 00:16;

Typową dziewczyną Juno z pewnością nie mogliście nazwać. Cóż można to było nazwać zaletami mieszkania wśród samych facetów.Chociaż jakby się temu przyjrzeć z bliska to ona była mężczyzną w swojej rodzinie, mimo że posiadała dwóch prawnych ojców i trzeciego rodzonego. Ach, te komplikacje, potrafią naprawdę człowiekowi wprowadzić zamęt do głowy. W każdym razie nasza bohaterka różniła się od wielu dziewczyn. Już od najmłodszych lat lubiła towarzystwo mężczyzn, od których podłapała wiele zachowań. W dużej mierze jednak składa się na to charakter, a my możemy stwierdzić ze Kavanaugh to prawdziwa 'baba z jajami' . Zazwyczaj wszystkie ciężkie sytuacje przeżywała reagując na nie złością, a nie dopuszczając do siebie smutku. To zdarzało się dopiero kiedy docierała do swojej sypialni, owijała się szczelnie kołdrą, a za towarzysza miała miskę lodów i Don Vito, swojego grubego kota. Wtedy dopiero pozwalała sobie na uronienie jednej łezki. Albo pięćdziesięciu. W zależności od rozmiaru nieszczęścia jakiego zaznała. Jedną z nielicznych osób, przy których sobie pozwalała na otwarte przeżywanie wszystkiego była właśnie Isolde, którą traktowała jak starszą siostrę. Czasami sama nie wiedziała co by bez niej zrobiła, bo mimo że były w tym samym wieku Juno traktowała ją jak starszą siostrę której nigdy nie miała, Cała wściekłość jaka ją przed chwilą ogarniała, została zastąpiona przez radosne podniecenie, które towarzyszyło wejściu Issie do pubu.
- Złotowłosa moja!- krzyknęła radośnie, podrywając się z siedzenia na nogi. Wszystkie pary oczu, które gosciły niewielkie pomieszczenie, zwróciły się teraz na nią, a ona jak gdyby nigdy nic podbiegła wyściskać przyjaciółkę.
- Czuje się jakbyśmy nie widziały się przez rok! - stwierdziła nie odrywając się od Gryfonki. Dopiero po dłuższej chwili wypuściła ją z objęć i zajęła z powrotem miejsce. Teraz dopiero do niej doszło, że miała niepokojącą ochotę się rozkleić. Nie tylko z powodu wstrętnegosukinsynaOlivera, ale i z powodu długiej nieobecności Is w jej skomplikowanym do granic możliwości życiu. Zawołała kelnera i zamówiła dwie szklanki ognistej dla nich, bo dzisiaj miała ochotę na coś naprawdę mocniejszego. Zwiesiła teraz głowę w dół i smętnie wpatrywała się w brudne miejsce na blacie ich stolika. Była to dosłownie milimetrowa plamka, ale teraz stanowiła element wart wszystkich zasobów uwagi.
- Ten frajer się z nią przespał - chlipnęła dalej zahipnotyzowana prawdopodobnie plamą po ketchupie. Zmarszczyła gniewnie brwi. No jak on mógł, jak on mógł doprowadzić ją do takiego stanu! Zupełnie nie wiedziała jak powstrzymać potok łez cisnący się do jej oczu. Potrząsnęła głową i z zaczerwienionymi oczkami wpatrzyła się teraz w Isolde na powrót próbując przybrać poprzednią wojowniczą pozę, z którą tak dobrze jej szło!
- I jeszcze bezczelnie zaczął mi opowiadać o tym, że powinniśmy spać we trójkę,, sprzedać jeden materac i że on nic nie robił tylko pili herbatę, a ona na codzień zakłada sukienki długości bluzki!- wyrzuciła z siebie na jednym wydechu i teraz rzeczywiście, łzy się cofneły, a ona miała ochotę rozwalić głowę pierwszej lepszej osobie.
Powrót do góry Go down


Isolde Bloodworth
Isolde Bloodworth

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 30
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 177 cm
C. szczególne : zjawiskowo długie nogi, blizna na prawym boku, arystokratyczny akcent, tytanowy pierścień (pierścień działania)
Galeony : 5979
  Liczba postów : 2103
http://czarodzieje.org/t5500-isolde-bloodworth#159733
http://czarodzieje.org/t5520-isolde-bloodworth
http://czarodzieje.org/t7230-isolde-bloodworth#204739
Pub "Kamikaze" QzgSDG8




Gracz




Pub "Kamikaze" Empty


PisaniePub "Kamikaze" Empty Re: Pub "Kamikaze"  Pub "Kamikaze" EmptySro Lip 24 2013, 09:46;

Rzeczywiście, Juno była nietypowa. Właściwie stanowiła kompletne przeciwieństwo Isolde, która była stonowana, łagodna i zdecydowanie zrównoważona. Prawdę mówiąc, ona też wolała towarzystwo mężczyzn, ale wynikało to raczej z niechęci do babskich intryg, które były jej zupełnie obce, oraz do rozkosznego uczucia, że jest jedyną kobietą i siłą rzeczy skupia na sobie całą uwagę. Cóż, owszem, była próżna, co nie zmienia faktu, że często nie wierzyła w siebie. Skomplikowane, ale prawdziwe. Właściwie dobrze, że Juno była jaka była, bo razem stanowiły naprawdę udany duet. Isolde też nie miała rodzeństwa, a ogromne pokłady miłości, które w niej były, domagały się eksploatowania. A Kavanaugh była taka postrzelona, taka urocza i taka wrażliwa, że Bloodworth nie mogła jej nie kochać i nie otaczać siostrzaną opieką. Często miała wrażenie, że to ona jest tą starszą, a Juno to tylko dziecko...! No dobrze, seksowne dziecko, które wplątało się w koszmarną relację z koszmarnym dupkiem, opartą głównie na łóżkowych szaleństwach. Isolde znała tę drugą Juno, tę wrażliwą, delikatną istotę, która cholernie potrzebowała ciepła i bliskości, dlatego wszystko się w niej buntowało na myśl, że sypia z Oliverem i z każdym dniem coraz bardziej się angażuje w coś, co absolutnie nie ma przyszłości.
Rozdzieliły się w końcu i usiadły grzecznie przy stoliku. Zwieszona głowa Kavanaugh utwierdziła ją w przekonaniu, że jest źle, źle, źle, znacznie gorzej niż początkowo przypuszczała. Uścisnęła dłoń przyjaciółki, wpatrując się w nią z uwagą i słysząc tylko jedno słowo tłukące się w jej głowie. Cholera, cholera, cholera, cholera... Widziała, że Juno próbuje być twarda, że zbiera w sobie całą wewnętrzną siłę, a smutek próbuje przekuć w złość.
Pierwsza wypowiedź Juno potwierdziła najgorsze przypuszczenia Is. Co prawda nie spodziewała się niczego innego, ale jednak wolałaby usłyszeć, że Juno po prostu poszła po rozum do głowy i rozstanie się z tym dupkiem, bo ma dosyć takiego chorego układu. Przygryzła dolną wargę, widząc zaczerwienione oczy przyjaciółki i zastanawiając się, jak to możliwe, że Oliver w ogóle jeszcze żyje. No bo gdyby został zamordowany, wszyscy by o tym huczeli, prawda?
Druga wypowiedź sprowokowała najbardziej zdumiewającą reakcję w historii ich przyjaźni, bo Isolde przeklęła.
- Pieprzony skurwysyn- stwierdziła z godnością, marszcząc brwi i zaciskając mocniej palce na dłoni Juno. Te słowa brzmiały jakoś dziwnie, jakoś kanciasto i nienaturalnie w ustach wyważonej i ułożonej panny Bloodworth, która posuwała się najwyżej do rzucania "cholerami". Ale ta sytuacja...!- Wiesz co, sugeruję kastrację. Bez znieczulenia. Na żywca- powiedziała bardzo poważnie, a jej oczy lśniły złością. Szczerze mówiąc, miała ogromną ochotę pójść tam i zamordować Watsona. Nie za pomocą różdżki, ale własnych gładkich, białych i elegancko długopalcych rączek, które zacisnęłyby się na jego gardle.- Och, Juno, tak mi przykro, że musiałaś się przekonać na własnej skórze, co z niego za... skurwysyn- powtórzyła, stwierdzając, że to słowo nawet wypowiedziane po raz drugi nie układa się w jej ustach naturalnie. Nie, ona po prostu nie powinna tak mówić, ale w tym momencie było jej to doskonale obojętne.
Kelner przyniósł im dwie szklanki whiskey. Isolde upiła jeden potężny łyk, skrzywiła się i pogłaskała Juno po policzku. Po raz pierwszy od dawna czuła w sobie taką żądzę mordu pomieszaną z głębokim smutkiem. Pieprzony Watson.
Powrót do góry Go down


Juno Primrose Kavanaugh
Juno Primrose Kavanaugh

Student Gryffindor
Rok Nauki : II
Wiek : 30
Czystość Krwi : 50%
Dodatkowo : teleportacja
Galeony : 182
  Liczba postów : 290
http://czarodzieje.my-rpg.com/t5753-juno-kavanaugh
http://czarodzieje.my-rpg.com/t5754-don-vito-poczta-juno
http://czarodzieje.my-rpg.com/t7239-juno-primrose-kavanaugh
Pub "Kamikaze" QzgSDG8




Gracz




Pub "Kamikaze" Empty


PisaniePub "Kamikaze" Empty Re: Pub "Kamikaze"  Pub "Kamikaze" EmptyWto Lip 30 2013, 00:46;

W tym momencie zrobiło jej się dobrze na duszy, że miała przy sobie taka osobę jak Isolde Bloodworth, która rzeczywiście tak jak twierdziło nazwisko była krwi warta. Niech jej mężczyzna nie dopuszcza się takiego fatalnego błędu jaki popełnił i popełniał cały czas Oliver, bo Juno zareagowałaby tak samo wojowniczo jak dzisiaj jej najlepsza przyjaciółka chociaż z całą pewnością równie dobrze poradziłaby sobie wyższa z Gryfonek sama. Liczą się chęci w każdym razie, a Juno do końca życia będzie błogosławić ten dzień, w którym siadła obok niej w pociągu. Gdyby nie to, że teraz mogła po części dać upustu swoim emocjom za pewne most na d przepaścią stał by się jej grobowcem. No ok, może trochę przesadzam, ale panna Kavanaugh wpadłaby mimo wszystko w głęboką depresję, nie mogąc liczyć na żadn ą osobę na tym świecie, poczynając od swojej mamy. Życie czasami bywa okrutne, co?
Cała ta sytuacja z przeklinającą Isolde poprawiła jej nieco humor, bo przecież nie mogła się nie roześmiać w myślach, słysząc jak nienaturalnie te słowa w jej ustach brzmią. To Juno była tutaj damą o ciętym języku. Issie była tą delikatną, niczym pączek róży, który dopiero się rozwijał. Ją z kolei można było przyrównać bardziej do tych ślicznych kaktusów, które wyglądają jakby były pokryte futerkiem, a w rzeczywistości gdy je dotykasz w rękę wchodzi Ci milion drobniutkich igiełek, których potem nie możesz wyjąć. Tak, to trafne porównanie.
- Is! - zerknęła zdumiona na koleżankę kiedy ta drugi raz użyła tego niezbyt chwalebnego określenia, które tak dziwnie brzmiało w jej ustach. W kącikach jej ust pojawił się niewielki uśmiech, a w oczach zapaliły się na nowo maleńkie iskierki.
- Jestem za co do tej kastracji, ale błagam nie każ mi jej wykonywać, bo prędzej wykastruję nauczyciela eliksirów, niż spojrzę jeszcze raz na jego przyrodzenie - skrzywiła się, trochę z obrzydzenia, a trochę ze smutku, bo bądź co bądź jeszcze do wczoraj bardzo przyjemnie jej się tę jego część ciała wspominało. Upiła kilka łyków whiskey, odstawiając szklankę na wpół opróżnioną. Tak, tego jej było trzeba. Przyjemne ciepło rozlało się po jej ciele, a ona na chwilę mogła poczuć jak każdy jej mięsień się odpręża.
- Oliver Watson musi odejść - stwierdziła z nikłym uśmiechem na ustach, wiedząc że im prędzej to się stanie tym szybciej ona wydobrzeje. A tym czasem liczyła na skrywany zmysł do zemsty Isolde, która przecież tak nie lubiła intryg.
Powrót do góry Go down


Isolde Bloodworth
Isolde Bloodworth

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 30
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 177 cm
C. szczególne : zjawiskowo długie nogi, blizna na prawym boku, arystokratyczny akcent, tytanowy pierścień (pierścień działania)
Galeony : 5979
  Liczba postów : 2103
http://czarodzieje.org/t5500-isolde-bloodworth#159733
http://czarodzieje.org/t5520-isolde-bloodworth
http://czarodzieje.org/t7230-isolde-bloodworth#204739
Pub "Kamikaze" QzgSDG8




Gracz




Pub "Kamikaze" Empty


PisaniePub "Kamikaze" Empty Re: Pub "Kamikaze"  Pub "Kamikaze" EmptyWto Lip 30 2013, 12:47;

Jak to dobrze, że miały siebie nawzajem...! Juno mogła obudzić ją w środku nocy, co do momentu, kiedy dzieliły dormitorium, zdarzało się nader często, i wybuchnąć potokiem słów i łez, a Is nie powiedziała jej złego słowa. Czasem zasypiały wtulone siebie i budziły się dopiero rano pod ostrzałem podejrzliwych spojrzeń koleżanek. Szczerze mówiąc, Isolde miała to w nosie, zresztą lubiła czuć przy sobie ciepłe ciało zapłakanej Juno. Czasami długo nie spała, obserwując śpiącą przyjaciółkę i zastanawiając się, co czeka je obie. Jak potoczą się ich losy i dlaczego Juno musiało w życiu spotkać tyle złego. Rano wyglądała niewyraźnie, w przeciwieństwie do swojej przyjaciółki, która zdawała się ładować akumulatory w obecności panny Bloodworth. Zawsze powtarzała, że to przez Kavanaugh, która nieludzko się rozpycha, mimo że jest dwa razy lżejsza i mniejsza od niej samej. Jakoś nigdy nie powiedziała, że nie może spać, bo się martwi. W ogóle Isolde martwiła się ciągle, bez przerwy i nie mogła dojść do ładu ze światem, który czyhał na nią i jej przyjaciół. Kiedy przychodziło co do czego, brała różdżkę do ręki i stawała się niezwykle racjonalną i twardą osobą, która potrafiła opanować nawet najbardziej rozszalałe emocje tłumu. Stawanie z niebezpieczeństwem twarzą w twarze nie stanowiło dla niej problemu. Gorzej było z pisaniem czarnych scenariuszy przyszłości, bo jeśli z czymś sobie naprawdę nie radziła, to z miłością i własną posępną wyobraźnią.
- No co?- Isolde wydęła lekko usta, ale na nich również zaigrał cień uśmiechu. Zdawała sobie sprawę, że takie słowa w jej wypadku brzmią groteskowo.- Wiesz, że mam dosyć bogate słownictwo, ale nie znajduję lepszego określenia, bardzo mi przykro- rozłożyła bezradnie ręce, patrząc na Juno z troską.
- No to mamy problem, bo ja tym bardziej nie tknę jego przyrodzenia- Is skrzywiła się z obrzydzeniem, upiła łyk alkoholu, po czym zarumieniła nieznacznie. W sumie nie wiedziała, czy to przez alkohol, czy jej pewną... hm, wstydliwość, chociaż nie, to nie była wstydliwość, a raczej poczucie, że poruszanie pewnych tematów jest nie do końca... właściwe. A to, co chciała teraz powiedzieć, z pewnością takie było. Ale komu miała to powiedzieć, jeśli nie Juno?- Biorąc pod uwagę, że tych części nie oglądałam jeszcze nawet u Marcela, nie mam zamiaru dokonywać tego typu odkryć na Watsonie, wybacz, Ju- mruknęła, upijając jeszcze jeden łyk whiskey i na moment spuszczając wzrok. Po chwili znów wbiła go w twarz przyjaciółki.
- Musi. Niewątpliwie. Tylko proszę cię, Juno, żeby to była ostateczna decyzja. Żadnych drugich szans, bo to nie ma sensu. Ja całe życie dawałam facetom drugie, trzecie i czwarte szanse i wiem, że to prowadzi tylko do utraty godności. Pewnych rzeczy nie można wybaczyć- powiedziała cicho, bawiąc się szklanką i gładząc wierzch dłoni Juno kciukiem. Tak bardzo się o nią martwiła... a Watsona nienawidziła jeszcze bardziej niż do tej pory, o ile w ogóle to było możliwe.- Jasna cholera, Juno!- zdenerwowała się nagle, mimo że Kavanaugh nie zdążyła nic powiedzieć.- Nie możesz włazić w takie bagno, choćbyś miała godzinne orgazmy- taka bezpośredniość była najlepszym dowodem na to, że Is jest naprawdę poruszona i zdenerwowana, chociaż do tej pory próbowała panować nad emocjami na tyle, na ile było to możliwe. Po prostu nie miała już siły udawać, że akceptuje osobę Watsona, tłumiła to w sobie zdecydowanie zbyt długo. - Znam cię, jak mało kto. I wiem, że nie potrzebujesz tylko i wyłącznie seksu. Potrzebujesz bliskości, czułości i bezpieczeństwa... i seksu. A Watson ci nie da tego całego zestawu, myślę, że nawet by na to nie wpadł. Więc zrób w głowie gruntowne porządki i wywal z niej Watsona na zbity pysk albo pójdę i zrobię mu krzywdę. I zadbam, żeby cię do Munga nie wpuścili, gdybyś się chciała bawić w siostrę miłosierdzia- oświadczyła Isolde z zimnym błyskiem w oku, patrząc na Juno z niespotykaną u niej determinacją. Była zła, nie, była wściekła. Zniknęła cała jej łagodność, dobrotliwość i spokój, który dawał poczucie bezpieczeństwa. Panicznie się bała, że Juno tylko tak mówi pod wpływem chwili, ale że w końcu mu wybaczy, wskoczy z powrotem do łóżka Olivera i ich toksyczny pseudo-związek będzie istniał nadal.- Ja nie żartuję, Juno. Wiesz o tym, prawda?
Powrót do góry Go down


Juno Primrose Kavanaugh
Juno Primrose Kavanaugh

Student Gryffindor
Rok Nauki : II
Wiek : 30
Czystość Krwi : 50%
Dodatkowo : teleportacja
Galeony : 182
  Liczba postów : 290
http://czarodzieje.my-rpg.com/t5753-juno-kavanaugh
http://czarodzieje.my-rpg.com/t5754-don-vito-poczta-juno
http://czarodzieje.my-rpg.com/t7239-juno-primrose-kavanaugh
Pub "Kamikaze" QzgSDG8




Gracz




Pub "Kamikaze" Empty


PisaniePub "Kamikaze" Empty Re: Pub "Kamikaze"  Pub "Kamikaze" EmptyWto Lip 30 2013, 22:33;

Z zewnątrz Juno wydawała się być twardą, silną dziewczyną, po której wszystko gładko spływa. W rzeczywistości owszem, była silna i potrafiła wiele znieść, ale to wszystko w środku w niej narastało z każdym dniem. Nie lubiła wyciągać na wierzch swoich uczuć. Czuła się wtedy cholernie słaba, ale przy Isolde zawsze puszczały jej zwieracze i nieważne jak bardzo by się starała powstrzymywać potoki łez i tak w końcu by dała za wygraną i wypłakała się przyjaciółce w ramię. Była jedyną osobą, która jej nigdy nie zawiodła, bo pierwsza rzecz jakiej w życiu Juno się nauczyła to to że ludzie zawodzą i jeżeli umiesz liczyc to tylko na siebie. Ciężko było zdobyć jej zaufanie, ale kiedy już nim kogoś obdarzyła wpadała jak śliwka w kompot. Tak jak w przypadku z Oliverem. Kiedy go poznała był jeszcze niewinny, uroczy, nieszkodliwy. Zafascynował ją swoim poczuciem humoru i pewnością siebie. Była wręcz pewna, że kiedyś staną razem na ślubnym kobiercu, mimo że ta myśl jedynie pojawiała się w jej podświadomości. Nim się spostrzegła czasy się zmieniły. Oni nie byli już małolatami, którzy dopiero co trafili do Hogwartu. On wplątał się w sprzedaż narkotyków, które sam z lubością zażywał, a ona dalej żyła w przeświadczeniu, że zna go lepiej niż wszyscy. Może faktycznie tak było, a może po prostu on nie dał jej siebie poznać, ale bańka w końcu musiała prysnąć, a ona przejrzała na oczy. Bądź co bądź brutalnie, ale czy jest lepszy sposób żeby obudzić się z miłego snu jak nagły koszmar? Potrzebne jej było teraz towarzystwo i pomocne ramię. ktoś kto pomoże jej zapomnieć i trzymać się dalej w tym postanowieniu, bo wiedziała jak słaba jej wola jest w stosunku do tej jednej osoby. Teraz była krucha i podatna na wszystkie ciosy jakie były skierowane w jej stronę, chociaż na pierwszy rzut oka można było śmiało stwierdzić, że wcale niczym się nie przejęła.
Na początku jej umysł zupełnie zignorował to co powiedziała Isolde na temat doświadczeń z męskimi członkami. Bardziej przejęła się po prostu faktem, że jednak ta kastracja pewnie nie dojdzie skutku. Chyba, że by kogoś wynajęły. Swoją drogą ta osoba pewnie też miała już styczność z jego męskością tak jak trzy czwarte Hogwartu o czym uprzejme osoby próbowały ją już wcześniej poinformować, ale wtedy ona i tak wiedziała swoje.
- Szkoda... Może jednak uda nam się znaleźć kogoś innego kto zechciałby go pozbawić przyrodzenia i błagam niech to nie będzie kobieta, bo na dzisiaj już mi starczy - jęknęła żałośnie znowu wbijając wzrok w tą ketchupowa plamę, która tak szkaradnie pstrzyła stół. Nie zniosłaby myśli, że w tak krótkim czasie kolejna kobieta dotyka się do nagości jej byłej miłości. No właśnie. Chyba właśnie teraz zorientowała się co tak naprawdę do niego czuła. Brawo panno Kavanaugh, gratulacje za ogar.
- Wiem, wiem, wiem. Sama jednak wiesz, że to ciężkie. W tym momencie nie chcę go widzieć na oczy, brzydzę się nim i nienawidzę go, ale nie wiem co będzie za tydzień czy za miesiąc. Czy nagle coś stanie się takiego co wpłynie na moją decyzję. Nie chcę żeby tak się stało, ale i wstyd mi za siebie... - zwiesiła głowę i sięgnęła po szklankę żeby opróżnić ją do końca. W międzyczasie zamówiła następną, bo jeżeli Is będzie dalej drążyć temat to jednak szklanka nie wystarczy. Przyjaciółka nie wiedziała jeszcze tego co Juno zrobiła po tym jak wylała mu wodę na głowę. Wtedy miała mieszane uczucia. Walczyła z tym, ale pragnęła tego jak nigdy dotąd. Teraz jednak było jej wstyd. Czuła się cholernie głupio za to, że pozwoliła mu wygrać ten kolejny raz.
- Zaraz, zaraz! - pannie Primrose nagle zaskoczyła jakaś lampka w głowie, bo jej mózg przetworzył wcześniejszą informację jaka padła z ust Bloodworth.
- Nie widziałaś jeszcze Marcelowego członka czy nie tylko jego?- zapytała może trochę za głośno, ale przecież tutaj wszyscy gadali po japońsku, więc raczej nikt nie zwrócił uwagi na to o czym rozmawiały. Spojrzała teraz podejrzliwie na Gryfonkę i podparła głowę na ręku. Poczuła się teraz trochę skołowana. Ona przez ostatni czas żyjąca w świecie wirującego seksu teraz nagle spotkała się z ogólną niechęcią do oglądania męskich przyrodzeń. Ta, to było co najmniej dziwne. Boże, Juno!
Powrót do góry Go down


Isolde Bloodworth
Isolde Bloodworth

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 30
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 177 cm
C. szczególne : zjawiskowo długie nogi, blizna na prawym boku, arystokratyczny akcent, tytanowy pierścień (pierścień działania)
Galeony : 5979
  Liczba postów : 2103
http://czarodzieje.org/t5500-isolde-bloodworth#159733
http://czarodzieje.org/t5520-isolde-bloodworth
http://czarodzieje.org/t7230-isolde-bloodworth#204739
Pub "Kamikaze" QzgSDG8




Gracz




Pub "Kamikaze" Empty


PisaniePub "Kamikaze" Empty Re: Pub "Kamikaze"  Pub "Kamikaze" EmptyCzw Sie 01 2013, 12:29;

Isolde nie wiedziała, co tak zmieniło Watsona, zresztą chyba nieszczególnie jej zależało na tej wiedzy, bo w momencie, gdy zrozumiała, że handlarz prochami i kochanek Juno, którym jej przyjaciółka była oczarowana, to jedna i ta sama osoba, w jej głowie rozległo się wycie syreny alarmowej, które nie milkło aż do teraz. A potem było tylko gorzej. Bloodworth przyglądała się bezsilnie, jak to bydlę coraz bardziej uzależnia od siebie jej Juno, jak robi jej wodę z mózgu i zdradza z kim popadnie. Zaciskała zęby, słysząc od przyjaciółki, że właściwie to nie są w związku i jednocześnie widząc, że jej ten układ wcale nie odpowiada. Najlepsze że Kavanaugh starała się wszystkim, a zwłaszcza sobie, wmówić, że to jest w porządku, że ona idzie na taki układ i nie ma w tym nic złego, bo przecież są dorośli i mogą się tak bawić. Isolde skręcało w środku, ilekroć pomyślała o tym bagnie, w jakie się władowała jej najlepsza przyjaciółka, zaczynała skubać co popadło, pierze z poduszek, rogi "Proroka Codziennego" czy frędzle od narzuty na kanapę i nie mogła spać. A Juno radośnie pieprzyła się z Watsonem. Którego niestety kochała. Bloodworth była tego pewna, mimo że jej przyjaciółka zaprzeczała i tłumaczyła, że to tylko seks, że to przyjaźń z bonusem. Isolde nienawidziła Watsona za jego prostactwo, ciemne interesy, obrzydliwą rozwiązłość i sposób, w jaki próbował ją skłócić z Juno. I za milion innych rzeczy, które sprawiały, że na jego widok żółć jej podchodziła do gardła, a całe ciało spinało się gwałtownie. Jakby miała go zaraz uderzyć.
- Coś wymyślimy. Jego przyrodzenie za dużo miesza w Hogwarcie- siliła się na dowcip, chociaż wcale nie było jej do śmiechu. Ścisnęła serdecznie dłoń Juno, mając wrażenie, że ona sama zaraz wybuchnie płaczem ze złości i żalu nad sytuacją Juno. Ale nie. To nic by nie dało. Ktoś tu musi myśleć racjonalnie i trzymać dziewczynę w kupie, bo inaczej się rozpadnie na milion kawałków.
- Wiem, Juno... jak wiesz moje życie prywatne to pasmo druzgocących porażek- Is uśmiechnęła się smutno i odgarnęła z czoła jasny loczek.- Aż do tej pory. Raz nawet miałam zamiar się otruć, ale uratowała mnie moja duma. Choć raz na coś się przydała, bo uzmysłowiłam sobie, że nikt nie jest wart, żeby się przez niego truć i że to żałosne. Do czego zmierzam...- upiła łyk Ognistej, skrzywiła się lekko i zamachała na kelnera, żeby przyniósł jej jeszcze raz to samo. Chyba do domku będzie wracać zygzakiem...-... ech, w sumie jedyny sposób, żeby wyjść z tego wszystkiego nie do końca na tarczy, to unieść się dumą, a tej ci nie brakuje, prawda? Nauczyłam się jednego. Drugą szansę daje się raz. Jeden, jedyny raz, a potem to wszystko traci sens. Ktoś kiedyś... powiedział mi, że przecież ja i tak zawsze wybaczam, niezależnie co powie i co zrobi, i za to mnie kocha*- Isolde uśmiechnęła się blado, bez wesołości, a jej palce zacisnęły się mimowolnie.- Dostał ode mnie jakimś paskudnym zaklęciem, chyba wlókł za sobą język, tak mi się wydaje, i do tej pory się do niego nie odzywam. Więc... wybaczanie nie ma większego sensu, bo facet czuje się bezkarny. Nie wierzę, że Watson się zmieni. Jak mawia moja mama... zęby w ścianę i poczekać aż przejdzie. Juno, jest tylu innych facetów... nie ma sensu cierpieć przez jednego, który w dodatku nie jest tego wart- powiedziała poważnie, po czym westchnęła ciężko, masując nasadę nosa i dochodząc do wniosku, że zdążyło jej pójść w błędnik, bo pub zaczął nieznacznie się kołysać.
Isolde przeklęła w duchu własną głupotę. Co jej przyszło do głowy, żeby przyznawać się do swojego kompletnego braku doświadczenia w sprawach łóżkowych? Poczuła się idiotycznie. Gorący rumieniec oblał jej twarz i szyję, poczuła, że pieką ją skronie. Z zaciekawieniem zaczęła się przyglądać tej samej plamce, która przed chwilą przyciągnęła uwagę Juno.
- Błagam cię, Juno, ciszej... to że my nie rozumiemy po japońsku, nie znaczy, że oni nie znają angielskiego- syknęła w nagłym przypływie irytacji, mając ochotę zapaść się pod ziemię, umrzeć i w ogóle zniknąć. Co ją podkusiło?!- Hm... jakoś się nie złożyło- wymruczała cichutko, wygładzając niewidzialną fałdkę na swojej czarnej koszuli i bawiąc się naszyjnikiem.


*wyjątkowo przykry acz prawdziwy tekst i epizod xD
Powrót do góry Go down


Juno Primrose Kavanaugh
Juno Primrose Kavanaugh

Student Gryffindor
Rok Nauki : II
Wiek : 30
Czystość Krwi : 50%
Dodatkowo : teleportacja
Galeony : 182
  Liczba postów : 290
http://czarodzieje.my-rpg.com/t5753-juno-kavanaugh
http://czarodzieje.my-rpg.com/t5754-don-vito-poczta-juno
http://czarodzieje.my-rpg.com/t7239-juno-primrose-kavanaugh
Pub "Kamikaze" QzgSDG8




Gracz




Pub "Kamikaze" Empty


PisaniePub "Kamikaze" Empty Re: Pub "Kamikaze"  Pub "Kamikaze" EmptyWto Sie 06 2013, 18:26;

Kavanaugh nie była nigdy naiwną osobą. Co więc spowodowało jej konkretne zauroczenie panem Watsonem? Na to pytanie nawet ona nie znała odpowiedzi. Oni po prostu byli. Poznała go w momencie kiedy stała nadąsana na korytarzu, ubrana w tą czerwoną sukienkę, której tak nienawidziła, a włożyła ją wyłącznie dlatego żeby uszczęśliwić tatę numer dwa, który nadal nie potrafił wyjść z szoku, że jego adoptowana córka okazała się być czarodziejką. Co prawda rok później musiała koić jego nerwy zieloną sukienką (wszak ów kolor uspakaja), ponieważ te dziwne sny na jawie, które tak często się u niej sprawdzały, okazały się być u niej darem jasnowidzenia. No rany boskie. W każdym razie stała tam sobie w tej sukience, a on po prostu podszedł do niej i wyszczerzył się w szczerbatym uśmiechu. Potem nastąpiły te wielkie, Gryfońskie wycieczki na które nie chodziła zadna dziewczynka prócz niej, a ona nieustraszenie łapała pająki i nie bała się zakradać do Zakazanego Lasu! Nim się obejrzała po prostu Juno i Oliver się stali. Nawet jeśli zdarzały się im dłuższe chwile rozłąki, dalej ciężko im było wyobrazić sobie że pewnego dnia, któreś z nich zniknie. Do tego czasu. Teraz Juno nie wyobrażała sobie żeby kiedykolwiek mieli istnieć razem. Byli dwiema odrębnymi jednostkami i nic nie wskazywało na to żeby to kiedykolwiek mogło się zmienić.
Cieszyła się, że była przy niej teraz taka Isolde, która wcale nie miała zamiaru gdakać jej nad głową jak większość jej znajomych by robiła i powtarzać w kółko 'a nie mówiłam?'. Blondynka podniosła głowę do góry i spojrzała na nią z wdzięcznością. Na jej twarzy zagościł w końcu niemrawy uśmiech, a i przez chwilę nawet przeszło jej przez myśl, że może wcale nie będzie tak źle. Może się ułoży, a ona nie spędzi ani chwili na wypłakiwaniu łez w poduszkę. No cóż, w tym drugim pokładała wielkie zasoby nadziei, bo czuła by się jeszcze podlej, wiedząc że tak bardzo dała się ogłupić, a wszyscy dookoła patrzą się na nią z litością. Tego by nie zniosła. Miała w tym momencie wziąć siekierę i powyrzynać trzy czwarte żeńskiej części Hogwartu, która prawdopodobnie teraz patrzy na nią z politowaniem, bo bidulka dopiero teraz przyjęła do wiadomości ten fakt, o którym trąbili już wcześniej wszyscy dookoła.
- Wiem Is, ale to wcale nie pomaga - stwierdziła kręcąc głową. - Ty zawsze wydawałaś się być taka silna w tej kwestii, a ja... Ja nawet nie mam pojęcia jak być w normalnym związku - skrzywiła się teraz, bo taka przecież była prawda. Poza Oliverem, miała faceta, ale to przecież było tyle czasu temu, że zapomniała jak wygląda jakikolwiek facet poza Oliverem bez koszulki. Dramat. Co do jednego Isolde miała rację. Juno była dumna i nie zamierzała pokazać światu, że cokolwiek ją dotknęło. Mogła wbijać sobie paznokcie w skórę i zagryzać wargi do krwi, ale nie da po sobie znać, że tak to ją dotknęło.
- Może Twój Marcel ma jakiegoś fajnego brata? Zupełnie antyOliverowego. Zobacz jak by fajnie było. Prawie jak sparowane rodzenstwo, bo przecież jesteś dla mnie jak siostra -[b] wyszczerzyła się jakby całego wcześniejszego tematu wcale nie było. Gra aktorska szła jej dobrze, a zatajanie uczuć jeszcze lepiej. Mimo, że z Is była najbliżej, do tej pory nie nauczyła się otwierać przed samą sobą, a kiedy już robiło się poważniej ona nagle zmieniała temat i ukradkiem wszystkie brudy chowała do pudła gdzieś na dnie.
[b]- NO NIE GADAJ! -
teraz rzeczywiście się wydarła. - Boże Issie, jakie to słodkie! - pisnęła podekscytowana zupełnie nie przejmując się tym, że jej przyjaciółka siedzi czerwona, a ludzie dookoła rzucają im ukradkowe spojrzenia. Cóż. Nie przeczę, że jej też mogła ta odrobina whiskey uderzyć już do głowy.
- Czemu wcześniej mi o tym nie powiedziałaś?- spytała teraz półszeptem, jakby to miało w ogóle coś zmienić. Co prawda zmiana zaszła, ale w temacie rozmowy.

sorka, że słaby ale pisałam naprędce xd
Powrót do góry Go down


Isolde Bloodworth
Isolde Bloodworth

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 30
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 177 cm
C. szczególne : zjawiskowo długie nogi, blizna na prawym boku, arystokratyczny akcent, tytanowy pierścień (pierścień działania)
Galeony : 5979
  Liczba postów : 2103
http://czarodzieje.org/t5500-isolde-bloodworth#159733
http://czarodzieje.org/t5520-isolde-bloodworth
http://czarodzieje.org/t7230-isolde-bloodworth#204739
Pub "Kamikaze" QzgSDG8




Gracz




Pub "Kamikaze" Empty


PisaniePub "Kamikaze" Empty Re: Pub "Kamikaze"  Pub "Kamikaze" EmptyWto Sie 06 2013, 21:03;

Och, Isolde nie miała w zwyczaju kopać leżącego stwierdzeniami typu widzisz, miałam racę, trzeba mnie było słuchać, ja wiedziałam, że tak będzie..., na brodę Merlina, nie! Sama nienawidziła takich ludzi, bo przecież też popełniała błędy i bolała nad niewłaściwymi decyzjami, a wytykanie jej miejsc, w których postąpiła niewłaściwie, doprowadzało Is do szewskiej pasji. Zresztą często wolałaby nie mieć racji, uśmiechnąć się promiennie i z ulgą stwierdzić, że jej czarne wizje szczęśliwie się nie sprawdzają, a najgorsze scenariusze nie wychodzą poza jej wyobraźnię. Niestety, boleśnie często okazywało się, że przewidywania Isolde sprawdzały się co do joty. Wtedy zagryzała usta, nazywając się w duchu złym prorokiem i próbowała jakoś pocieszyć delikwenta, którego dotyczyły jej przepowiednie. Poza tym takie ględzenie nic nie dawało, oprócz podkopania morale poszkodowanego i utwierdzenia go w przekonaniu, że jest głupi, bo mógł uniknąć tej katastrofy. Tak więc Is odpuszczała sobie całe to tanie moralizatorstwo i przypominanie, że ona WIEDZIAŁA, że to tak się skończy, i starała się jakoś podnieść na duchu. Widząc uśmiech Juno, Bloodworth uśmiechnęła się jednym ze swoich pogodnych, spokojnych uśmiechów, które znaczyły tyle co hej, teraz wygląda to nieciekawie, ale spokojnie, jestem tutaj, wszystko się jakoś wyprostuje, a ja ci w tym pomogę, możesz na mnie liczyć.
- Merlinie, dlaczego wszystkim się wydaje, że jestem silna...- westchnęła Isolde.- No dobrze, może i jestem. Ale to jest raczej kwestia dumy i tego, że wiele zniosę, ale nie upokorzenie... A myślisz, że ja wiem?- Bloodworth błysnęła zębami w niewesołym uśmiechu.- Mój związek z Marcelem jest pierwszym, który nie rozpadł się po maksymalnie trzech miesiącach i ma jakąś przyszłość... Mam wrażenie, że... że to jakiś taniec, którego kroki muszę intuicyjnie odgadnąć. Na razie całkiem dobrze mi idzie, ale kto wie, kiedy się potknę... Juno, kochanie, trzeba próbować... przede wszystkim, ja nigdy nie wierzyłam w otwarte związki- na sam dźwięk tego wyrażenia, Isolde skrzywiła się z niesmakiem.- I wcale nie chodzi o to, że uważam to za niemoralne, czy inne takie brednie. Wiesz, że staram się nie oceniać, a robić swoje. Chodzi raczej o to, że... że w końcu ktoś łamie zasady, bo zaczyna się angażować. Tak jak ty- westchnęła cicho i odgarnęła włosy z twarzy przyjaciółki, po czym uśmiechnęła się do niej czule.- Ej, wiesz, że cię bardzo kocham?
Słysząc pytanie o brata Marcela, Isolde rozłożyła bezradnie ręce i pokręciła głową.
- Beznadziejna sprawa, jedynak. Ale chyba mnie nie doceniasz, bo gdyby Marcel miał brata, już byś miała za sobą kilka randek- Bloodworth spojrzała na przyjaciółkę z wyrzutem i westchnęła ciężko.- Juno... to minie. Takie rzeczy zawsze mijają i potem człowiek puka się w głowę...
Słysząc okrzyk Kavanaugh, Is poczuła, że chyba zaraz udusi, a przynajmniej zaknebluje swoją ukochaną przyjaciółkę. Wahała się nawet nad zastosowaniem zaklęcia jęzlep, które wygrywało w jej rankingu najbardziej użytecznych zaklęć w historii, ale stwierdziła, że da lekko podchmielonej Juno ostatnią szansę. Jej umysł pozostawał wciąż jasny, a jedynie z równowagą miała pewne problemy.
- Juno Primrose Kavanaugh, jeśli nie przestaniesz krzyczeć, to zaraz stąd wyjdę!- zagroziła czerwona po cebulki włosów Isolde, po czym wytrzeszczyła oczy na swoją przyjaciółkę.- S-słodkie? Oszalałaś? Co w tym słodkiego?- spytała szeptem, nachylając się w jej stronę.- A po co miałam ci mówić? I jak? Pewnie nadal bym ci nie powiedziała, gdyby nie zeszło nam na przyrodzenie tego... no, Watsona- mruknęła z obrzydzeniem. Merlinie, jak ona go nienawidziła!- Ale mam dość i zamierzam to zmienić- dodała w końcu, wbijając wzrok we własne dłonie i dochodząc do wniosku, że chyba odprysnął jej lakier. Co za dzień.
Powrót do góry Go down


Juno Primrose Kavanaugh
Juno Primrose Kavanaugh

Student Gryffindor
Rok Nauki : II
Wiek : 30
Czystość Krwi : 50%
Dodatkowo : teleportacja
Galeony : 182
  Liczba postów : 290
http://czarodzieje.my-rpg.com/t5753-juno-kavanaugh
http://czarodzieje.my-rpg.com/t5754-don-vito-poczta-juno
http://czarodzieje.my-rpg.com/t7239-juno-primrose-kavanaugh
Pub "Kamikaze" QzgSDG8




Gracz




Pub "Kamikaze" Empty


PisaniePub "Kamikaze" Empty Re: Pub "Kamikaze"  Pub "Kamikaze" EmptyPią Sie 09 2013, 18:32;

No tak, Juno już jeden nieudany związek miała za sobą. W przeciwieństwie do Isolde był to tak naprawdę jeden jedyny jej związek, który w rzeczywistości nie był nawet związkiem. Jasne kiedyś się nawet przewinęło kilku facetów, ale z żadnym nie była na poważnie. Z żadnym nie spróbowała. Bała się. Czego? Tego, że znowu ktoś ją odrzuci. Nie chciała się zakochiwać. Poza tym, nawet nie wiedziała czy wierzy, że istnieje prawdziwa miłość. No popatrz księżniczko, koszmary się spełniają, a Twoją miłością na śmierć i życie okazał się być ćpun, który najwidoczniej urodził się po to żeby strzelać z byle jakiej procy. Wśród tych gorszych okazów znalazła się nawet śliczna, nieskalana Juno, ale on przecież nie potrafił tego docenić. Inaczej. On po prostu tego nie widział. Gdyby w Hogwarcie utworzyli program pomocy upośledzonym dzieciom, on kwalifikowałby się do pierwszej piątki, a jako rzecz, która najbardziej u niego ucierpiała mógłby się pochwalić swoimi niedorozwiniętymi emocjami, które zatrzymały się najwidoczniej na etapie pierwszej klasy, gdzie zbierało się żaby, pakowało do słoika, a potem nadawało imiona. Żabka była Twoim najukochańszym zwierzątkiem, do czasu kiedy nie odkryłeś ślimaków, a potem jako chłopiec koniecznie musiałeś przeprowadzić na niej sekcję zwłok, więc koniec końców Twoja pierwsza miłość kończyła z wyprutymi flakami. Smutne, ale jakie prawdziwe! Co gorsza w domu dziecka, Juno miała przyjemność poznać takich kolegów, a nawet się z nimi bawić! Patologia, wiem. Pamiętajcie jednak, że wtedy była to tylko ośmioletnia dziewczynka, której mamusię nagle wcięło i nikt nie potrafił jej wytłumaczyć czemu osoba, która powinna ją kochać najbardziej na świecie jej nie chciała. Historia lubi się powtarzać. Teraz wszyscy próbowali wytłumaczyć jej jakim Oliver jest fiutem, ale nikt nie umiał wyjaśnić jej dlaczego on jej nie chciał. Czemu nie chciał spróbować. To pytanie nieustannie ją dręczyło, dlatego poszła po rozum do głowy i sięgnęła po szklankę pełną alkoholu, który znowu wypiła duszkiem. Jak tak dalej pójdzie nie tyle co będą z Isolde się na sobie podpierać, a ciągnąć podczas wyczołgiwania się z pubu.
- Szkoda tylko, że tak późno zorientowałam się z tym zaangażowaniem... - prychnęła, kręcąc głową. Właściwie to zaraz wpadł jej do niej genialny pomysł, ponieważ zamówiła im całą tacę pełną KAMIKADZE! Nie mogła przecież przepuścić takiej okazji skoro znalazły się w barze o tak jednoznacznej nazwie.
- Jak myślisz Is, dlaczego my się tak długo spotykaliśmy i dlaczego on nigdy nie spróbował ze mną być? Nie potrafię tego zrozumieć. No bo jeśli on nic do mnie nie czuł i spotykał się z tymi innymi laskami, to czemu nie chciał nigdy z żadną spróbować? I po w ogóle zabrał mnie na ten głupi bal! Na Merlina, Isolde, mam taki mętlik w głowie - jęknęła, patrząc się na przyjaciółkę tak, jakby ta zaraz miała znaleźć jej odpowiedzi na dręczące pytania i jakby zaraz wszystko miało się wyjaśnić i zniknąć jak za pomocą różdżki. Zero smutku, zero złości, tak to szło, nie?
- Ok, ok już jestem cicho - speszyła się nieco i wbiła wzrok w ziemię. Rzeczywiście, sama nie wiedziała czemu zareagowała na to z takim entuzjazmem. Może po prostu dlatego, że była to dla niej zupełna nowość. Dla niej, która odkąd pamięta spędza wolny czas w łóżku z Watsonem. Spędzała. Musi teraz kategorycznie wbić sobie do głowy, zakaz spotykania się z tym... palantem!
- Po prostu chodzi o to, że... Jesteś zupełnie inna niż ja. Ja znam anatomię faceta na wylot, a Ty się czerwienisz na chociażby wzmiankę o członku - wyszczerzyła się radośnie do Bloodworth, mając nadzieję ze ta zrozumie do czego Juno pije.
- Aczkolwiek nadal czuje się urażona faktem, że nie powiedziałaś mi o tym! Jestem Twoją przyjaciółką, takie rzeczy po prostu muszę wiedzieć! - spojrzała na nią buńczucznie, chociaż zaraz przez myśl przeszło jej, że za pewne gdyby wcześniej o tym wiedziała, próbowałaby w jakiś sposób oswoić ją z tymi brudnymi myślami, w bardziej lub mniej znośny sposób. Może jednak dobrze, ze dowiedziała się o tym dopiero teraz i nic głupiego nie zdążyło jej wpaść do głowy?
Powrót do góry Go down


Isolde Bloodworth
Isolde Bloodworth

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 30
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 177 cm
C. szczególne : zjawiskowo długie nogi, blizna na prawym boku, arystokratyczny akcent, tytanowy pierścień (pierścień działania)
Galeony : 5979
  Liczba postów : 2103
http://czarodzieje.org/t5500-isolde-bloodworth#159733
http://czarodzieje.org/t5520-isolde-bloodworth
http://czarodzieje.org/t7230-isolde-bloodworth#204739
Pub "Kamikaze" QzgSDG8




Gracz




Pub "Kamikaze" Empty


PisaniePub "Kamikaze" Empty Re: Pub "Kamikaze"  Pub "Kamikaze" EmptyPią Sie 09 2013, 20:46;

Isolde aż do tej chwili miała koszmarnego pecha do facetów, których szybko nudziła albo zaczynała przytłaczać swoim specyficznym charakterem i przedwczesną dojrzałością. Jasne, lubiła się śmiać i żartować, ale była żywym hamulcem bezpieczeństwa, który w dodatku sam się zaciągał. Lubiła spokój, ciepło i poczucie bezpieczeństwa, potrzebowała pewności, że może się otworzyć, że nikt nie zrobi jej krzywdy. Ha. Ilekroć ulegała takiemu złudzeniu, będąc z kimś w związku, otrzymywała bolesny cios w samo serce. Zresztą niewielu było odważnych, którzy podejmowali się bycia z nią na innej stopie niż koleżeńska. Była... inna. Z tymi swoimi ideałami, kręgosłupem moralnym i niezachwianym spokojem, z eleganckim mieszkankiem i odpowiednimi lekturami... Bywała bezkompromisowa, gdy chodziło o rzeczy ważne. Nie miała w sobie brawury, ale odwagę, która podczas balu wprawiła Marcela w zachwyt i niepokój. Niektórzy uważali ją za tragicznie sztywną, ale to byli ludzie, którym po prostu nie było dane poznać ją bliżej. Prawdziwą wartość Is dostrzegało się dopiero po pewnym czasie, gdy powoli opadały jej liczne maski albo to, co wydawało się początkowo pozą, okazywało się autentycznym rysem charakteru. Isolde była wrażliwa. Była nadwrażliwa, każde słowo rozkrajała na drobne cząstki, badała odcienie emocji... wszystko. Zadręczała się możliwymi znaczeniami, scenariuszami. Stąd jej zewnętrzny spokój, opanowanie, bo co by było, gdyby każdy wiedział, jak łatwo ją zranić, jeśli już się przywiąże? A przywiązywała się niebezpiecznie łatwo...
- Ech, Juno...- Isolde westchnęła, odpuszczając sobie komentarz. No bo co zmieni jej gadanie, że przecież mówiła, że Kavanaugh zwyczajnie nie nadaje się do takich układów, bo za bardzo brakuje jej poczucia bezpieczeństwa. Widząc, że Juno zamówiła całą tacę drinków, spojrzała na przyjaciółkę z przerażeniem.- Nie ma mowy. Nie piję więcej. Ani odrobiny. Ja się nie upijam, przecież wiesz, a już doszłam do momentu, kiedy wszystko się kołysze. Ani kieliszka więcej!- zastrzegła, kręcąc energicznie głową i odsuwając się kawałek od stołu. Przecież muszą jakoś dotrzeć do domków. Kolejne pytanie odrobinę ją zaskoczyło. Isolde przeczesała w zamyśleniu włosy, przygryzając wargę, po czym odpowiedziała, ostrożnie dobierając słowa:
- Widzisz... może on nie potrzebuje stałego lądu, tylko... stałego portu, do którego zawija, kiedy potrzebuje chwili wytchnienia. Wiem, to brzmi głupio, ale nie potrafię inaczej tego sformułować. Chodzi mi o to... że bycie facetem na pełen etat, to nie dla niego. Nie bycie razem, ale bywanie razem bardziej mu odpowiadało... Może... może miał do ciebie sentyment, a może i coś więcej, ale nie umiał się poświęcić?- starała się ująć to jak najdelikatniej, by nie zranić Juno, która wyglądała jak lekko zawiany kłębek nieszczęścia. Prawdę mówiąc, jej zdaniem Watson był po prostu rzadkiej klasy skurwysynem, ale to już zostało powiedziane, a w problem należało się zagłębić. Bo tego potrzebowała Juno. Merlinie, ile by dała, by jakoś jej ulżyć...! Nachyliła się w stronę przyjaciółki, patrząc na nią z czułością i przesunęła palcami po jej policzku.- Juno, to nie z tobą jest coś nie tak, wiem, że do takiego wniosku zmierzasz... to Watson jest upośledzony emocjonalnie i społecznie. A ty miałaś nieszczęście się w nim zakochać.
Isolde wywróciła oczami, ale nie mogła powstrzymać uśmiechu cisnącego się jej na usta. No dobrze, to był argument. Nawet niezły.
- Przecież wiesz, że mam problem z byciem dotykaną przez kogoś obcego. Taniec z facetem, którego znam krócej niż dwa lata... koszmar! Robię się sztywna jak kij od szczotki i tylko marzę, żeby zabrał te ręce. Nie wiem, skąd mi się to wzięło, po prostu... muszę mieć swoją sferę prywatną i jestem na to wyczulona bardziej niż inni- wzruszyła lekko ramionami i poruszyła szklanką, a bursztynowy płyn zachlupotał mile.- Po prostu w moim życiu nie było dotąd nikogo, komu mogłabym zaufać, komu... pozwoliłabym na taką bliskość... przed kim nie wstydziłabym się rozebrać i...- urwała, unosząc wzrok na Kavanaugh z miną zagubionej, małej dziewczynki, która zupełnie do niej nie pasowała. Co nie zmienia faktu, że Juno znała ten wyraz twarzy Isolde aż za dobrze, pojawiał się ilekroć rozmawiały naprawdę poważnie o sprawach sercowych i przyległościach. I kiedy Is przyznawała się do swoich felerów i dziwactw, których bardzo się wstydziła.- Tylko nie bierz mnie za królową śniegu- Is uśmiechnęła się z przymusem. Merlinie, chyba naprawdę troszkę poszło jej w głowę, skoro mówiły o takich rzeczach i nie była głucha noc, kiedy to Bloodworth robiła się najbardziej otwarta.- To nie tak, że mnie zupełnie nie interesowało, czy coś... nie dowierzałam ani facetom, ani sobie, ani swojemu ciału.
Słysząc, że Juno zgłasza pretensje, uśmiechnęła się z rozbawieniem i upiła łyk Ognistej.
- Najmilsza moja Juno, niby jak ci to miałam oświadczyć? "Hej, wiesz, że jeszcze żadnemu facetowi nie dobrałam się do rozporka?"- parsknęła śmiechem, słysząc jak głupio to zabrzmiało w jej ustach.- Przyznaj, że to nie w moim stylu. Ale teraz... hm, obiecuję, że kiedy tylko coś się w tej materii zmieni... a zmieni się niebawem... będziesz pierwszą i jedyną osobą, która się o tym dowie. Zadowolona?- spojrzała na przyjaciółkę z uśmiechem, dochodząc do wniosku, że tym samym sprzeniewierza się wszystkim swoim zasadom dotyczącym intymności i tak dalej. Ale z drugiej strony... och, mogła sprawić Juno tę małą przyjemność i chociaż poinformować o stanie swojego łóżka. Bez szczegółów, rzecz jasna!
Powrót do góry Go down


Sponsored content

Pub "Kamikaze" QzgSDG8








Pub "Kamikaze" Empty


PisaniePub "Kamikaze" Empty Re: Pub "Kamikaze"  Pub "Kamikaze" Empty;

Powrót do góry Go down
 

Pub "Kamikaze"

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry 
Strona 1 z 1

Pozwolenia na tym forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
Czarodzieje :: Pub "Kamikaze" JHTDsR7 :: 
reszta świata
 :: 
japonia
 :: 
Wioska Sakura
-