Jest to zwykle najrzadziej odwiedzany korytarz, raczej dość trudno wpaść tu na tłumy osób. Być może właśnie dlatego, że na tym poziomie zamku, wykładane są przedmioty nie cieszące się wielką popularnością. Liczne witraże w oknach nie przepuszczają wiele światła. Atmosfera jest tu więc dość tajemnicza i spokojna.
UWAGA! W tej lokacji na okres październik/listopad musisz rzucić kostką kiedy tu jesteś, ze względu na wykonane tu zadanie na kółka przez Violettę Strauss.
Zmiana wyglądu lokacji: Pod ścianami porozstawiane zbroje z dyniowymi latarniami halloweenowymi zamiast hełmów. Gęste pajęczyny pod sufitem i w kątach oraz na niektórych elementach stojących na korytarzu. Porozwieszane w powietrzu świece. Znajdujące się gdzieniegdzie łańcuchy będące kajdanami, które przy mocniejszym poruszeniu wiatru uderzają o ścianę, wydając przeraźliwy hałas. część z nich wije się na podłodze i grozi potknięciem.
Rzuć k6:
1 - z każdym twoim ruchem dyniowe głowy mijanych na korytarzu zbroi zdają się z ciebie śmiać i milkną jak tylko spoglądasz za siebie. Towarzyszy ci przez to nieprzyjemne uczucie paranoi i bycia obserwowanym. 2 - olbrzymi pająk zsuwa się z pajęczyn pod sufitem prosto na twoje ramię i zaczyna wędrować po twoim ciele. 3 - Uważaj gdzie chodzisz! Nieumyślnie nadepnąłeś na kafelek, na który ktoś rzucił Tonitrus Esnaro. Jak tylko twoja stopa spoczęła na wyczarowanym glifie z podłogi wystrzeliły elektryczne liny, które rażą cię prądem i paraliżują na krótką chwilę. 4 - potknąłeś się o stary łańcuch, którego kiedyś używano do zamęczania uczniów. Nieszczęśliwie noga ci się w niego zaplątała tak, że upadłeś na kafelki i się potłukłeś. Rozplątując się z łańcucha nawet nie zauważyłeś, że zgubiłeś 10 galeonów. Stratę odnotuj w odpowiednim temacie. 5 - atmosfera Halloween sprawia, że duchy w zamku są dużo bardziej ożywione! Nagle przez ścianę przenika jeden z duchów, który przechodzi przez ciebie. Oblewa cię straszliwa fala zimna, która towarzyszy ci do końca wątku. 6 - coś wyraźnie wystraszyło osobę, która szła korytarzem przed tobą. Do tego stopnia, że zgubiła ona sakiewkę. Jest w niej niewiele pieniędzy, bo tylko 10 galeonów. Możesz je sobie przywłaszczyć lub poszukać ucznia, do którego należy sakiewka. Wówczas twój gest zostanie wynagrodzony przez nauczyciela lub prefekta 5 punktami domu. Uwzględnij decyzję w swoim poście, a następnie zgłoś się w tym temacie po galeony lub w tym po punkty domu.
Connie usłyszała plotki, że na 6 piętrze dzieje się coś ciekawego. To i pierwszym naturalnym odruchem była chęć pójscia i sprawdzenia, czemu uległa. To też wdrapała się powoli po schodkach. Już z kilku pięter niżej słyszała muzykę. Kiedy wreszcie weszła rozejrzała się. Wiele osób nie było. Kilku wrogów, kilka osób, które jako tako tolerowała. Westchnęła i oparła się o jedną ze ścian. Nie, żeby nie była jakoś specjalnie rozrywkowa, ale za bardzo nie miała się w tym towarzystwie z kim bawić. No bo przecież nie z Erin, albo jej byłym ślizgonem. Wsłuchiwała się w muzykę.
Trach. Końcówka peta spadła na ziemię. Davis przydeptała ją swoim butem, tak dla własnego "widzimisie", a następnie wstała dopijając końcówkę Whisky. Dopiero teraz zauważyła, że obróciła całą butelkę! No i wcześniej nalała z niej trochę Erin, ale poza tym zasługi miała jednoosobowe. Na razie czułą się normalnie, w końcu piła dosyć często, więc i głowę miała mocną. Na korytarzu pojawiła się Connie, jej dobra znajoma. Angie pomachała do niej, stwierdzając, że nie ma sensu do niej wołać, skoro muzyka i tak zagłuszyłaby krzyk. Można było liczyć jedynie na to, że zauważy jej ruch ręką. Mike tańczył na parkiecie. Ten chłopak był naprawdę zabawny i do tego przyjaźnił się z obiema Ślizgonkami, które były obecne w tej chwili na korytarzu. Widocznie miał w sobie coś, co przyciągało do niego niezbyt grzeczne osoby.
Akurtat podniosła wzrok z podłogi, kiedy to zauważyła machnięcie w jej strone ręką. Wśród tłumu zobaczyła jedną z przyjaźnienastawionych ślizgonek, Angie. Uśmiechnęła się delikatnie kiwając jej głową. Po chwili postanowiła jednak podejść bo przecież nie będzie cały czas podpierała sciany. To też przypychała się obok wszystkich. Doszła do niej tanecznym krokiem. -Cześć- Powiedziała z początku kiedy to zauważyła, że Mike też się napatoczył na korytarz. -Ty to zorganizowałaś?- Spytała ciekawsko.
Okazało się, że Tenebres jednak zauważyła jej machanie i ruszyła w jej stronę. Davis rzuciła butelkę w stronę kosza, z nadzieją, że będzie trafiać tak celnie, jak parę godzin wcześniej, ale niestety się nie udało. Butelka upadła na ziemię i z hukiem się pobiła. - Fuck. Chłoszczyść. - Wskazała na butelkę, która zaraz scaliła się i wleciała do kosza. W tym momencie Connie była już przy niej. - Pomysł imprezy był mój... - Miała dodać, że dokładny wybór miejsca należał jednak do Wilkiego, ale oszczędziła sobie tego trudu. - Taaa, oczywiście, że ja. - Dokończyła. - Jednak Wilkie, Melanie i Erin starali się być pomocni. A w ogóle co tak późno dotarłaś? Częstuj się alkoholem, albo czym tam chcesz!
Rozejrzała się po alkoolu do wyboru. Szukała czegoś dla siebie. W końcu wzięła butelkę ognistej whisky. Wypiła z niej kilka łyków. -Korek- Odpowiedziała żartobliwie na jej pytanie po czym dodała. -Nawet nie widziałam, że tu jest impreza. Jakieś małe pierwszoroczniaki mówiły, że lepiej teraz nie wchodzić na szóste piętro, to weszłam- Przyłożyła butelke do ust i wypiła jeszcze trochę. Głowę miała dosyć słabą, to i liczyła się ze świadomością, że po drugiej butelce będzie albo leżała pod stołem, albo będzie ją ktoś odprowadzał do dormitorium... albo będzie tańczyć na stole. Hmm dobry pomysł. Zdecydowanie byłoby zabawnie. -Za dużo ludzi nie zaprosiłaś jak widzę.
- Ludzi miała zwołać Erin, podobno była w Wielkiej Sali i zdarła to gardło, to nie wiem o co tym ludziom chodzi. Może Gryfonka zapowiadająca imprezę nie była zbyt przekonująca? Albo po prostu było wtedy mało osób. - Stwierdziła. - Ja oznajmiłam w naszym Wspólnym, że każdy może przyjść... no ale czy Valentin lubi "takie" imprezy? - Na słowo takie wywróciła oczami. - W każdym razie jeszcze nie jest tak późno, to może ktoś wbije. Najgorsze, że wyciszyliśmy korytarz, tak więc nic nie słychać na innych piętrach, to ludzie nie przyjdą słysząc muzę z daleka... Ja tam chciałam zostawić jak było, najwyżej byłaby jakaś akcja z nauczycielami, no ale jak Wilkie woli. - Wzruszyła ramionami. Twycross dalej tańczył z Melanie. Widocznie kawałki przypadły im do gustu, albo swoje osoby. Delikatnie szturchnęła Connie łokciem chwaląc jej wybór. Ognista była najlepszym napojem, który się dziś pojawił.
-Następnym razem trzeba ludzią sowy porozsyłać, jak będziemy chcieli urządzić imprezę- Dużo by było z tym roboty, ale na pewno do każdego dotarła by wiadomość. -To wyciszenie wiele wam nie dało. Na 4 piętrze słychać muzykę. Cicho, ale jednak- Powiedziała pewnie biorąc drugą ognistą i stawiając obok Angie. Spojrzała z pożałowaniem na Wilkie'go. Czyżby sobie znalazł puchońską zabaweczkę? No, jak dla niej towarzystwo nie było spełnieniem marzeń. -Jak wam się udało przemycić alkohol?- Sama nie umiała przenieść przez brame szkoły nawet łajnobomby. No, ale może brak zaufania nauczycieli udzielał się tylko względem niej? Nie widziała własciwie, żeby kogoś jeszcze przeszukiwano.
- Zawsze można się wysłużyć kimś innym, co do tych sów. - Uśmiechnęła się szelmowsko. - Ludzie lubią robić coś dla innych, bo wtedy zyskują nowych znajomych, heh. - W tym momencie naprawdę wydawało się jej bardzo śmieszne. - Aż na czwartym? No to prawda, że niewiele, ale coś jednak. O tej porze na czwartym i piątym jakoś nauczyciele się nie kręcą. Jedynie siódme czasami jest oblegane. - Ścisnęła usta. Przed nią pojawiła się kolejna butelka Ognistej Whisky. Podniosła ją i przybiła o tą należącą do Connie, a następnie upiła trochę. - A no, ja mam dwa sposoby. - Brwi uniosły się jej delikatnie do góry, ale stwierdziła, że może je ujawnić. - Pierwszy, to po prostu rozmowa z jednym ze skrzatów. Jest dosyć przyjaźnie nastawiony do Ślizgonów, tak więc, wystarczy, że się go o to poprosi, a w parę minut zdąży zmaterializować się w Hogsmeade, i wrócić do kuchni z alkoholem. Później tylko gorzej jest go przenieść w odpowiednie miejsce. - Zaśmiała się. - No a drugie, to pewien... mhm... powiedzmy, że skrót, za takim posągiem. Tylko, że to jest długa droga, zwana skrótem, bo prawie nikt o nim nie wie i można bezpiecznie przedostać się do piwnic Miodowego Królestwa. - Mrugnęła do dziewczyny.
-Tak. Nie ma to jak wykorzystywać innych do własnych celu. W każdym znaczeniu tych słów- Powiedziała cicho, po czym upiła trochę swojej ognistej. Oblizała usta ze smakiem. Jesli naczyciele się zjawią, to będę mieli naprawdę spore problemy. I to nie tylko organizatorzy, ale pewnie każdy kto się tutaj znalazł, chociażby przypadkowo. Zastanawiała się, dlaczego akurat wybrali korytarz na tym pietrze, ale postanowiła o to nie pytac. Może po prostu było po drodze. -Musisz mi pokazać tego skrzata- Nie tyle co o alkohol jej się rozchodziło, ale mógłby jej przemycić kilka drobiazgów ze sklepu Wesleyów. Co do drugiej opcji to stanowczo nie miała zamiaru próbowac. Długa przechadzka to zdecydowanie nie dla niej. W końcu była jednym z największych leniuchów na świecie. Zaczesała jeden ze swoich czarnych kosmyków za ucho. Trzeba by było się rozluźnić i potańczyć, a nie stać jak dwa słupki i tylko pić. -Idziemy?- Powiedziała wskazując w stronę kilku tańczących ślizgonów, chyba z siodmego roku.
Znaczna dawka alkoholu i późna pora, która już nadeszła, zdecydowanie rozluźniła atmosferę. Ludzie bawili się, rozmawiali, jedli albo pili. Davis wypiła jeszcze trochę ze swojej butelki, aż zapiekł ją przełyk, więc propozycja, którą akurat złożyła Connie była jej na rękę. Taniec powinien roznieść alkohol po ciele, a zarazem szybko go z niego ulotnić. - Pewnie. - Błysk w jej oku oznajmił, że chętnie pozarywa do kilku chłopaków z jej rocznika. Blondynka jakoś wolała towarzystwo chłopaków, niż dziewczyn, więc było jej to na rękę. Było tak zapewne, że w dzieciństwie raczej nie miała zbytnich kontaktów z osobami jej płci. Zawsze to faceci wołali ją do swoich pomysłów, może to i przez to teraz była dosyć rozrywkowa. Przez chwilę miała ochotę jeszcze raz zapalić, ale stwierdziła, że zrobi to później, podczas imprez i tak za dużo paliła,a dziś nie było nawet żadnego zioła. Nie pomyślała o tym. - Jasne, chodźmy. - Miała pociągnąć Tenebres, za sobą, ale ta ruszyła się pierwsza. Wyszły na parkiet, z początku bawiąc się w tłumie i pokazując co potrafią, a zarazem powoli zbliżając się w kierunku Ślizgonów z ich wieku. Miały nadzieję, że sami je zawołają.
Popijała alkohol zupełnie ignorując dochodzące do niej głosy. Idealne miejsce na wyciszenie, oczywiście. Zdążyła tylko zauważyć jak Konik wchodzi na szóste piętro i bezczelnie staje za blisko gryfonki. To tym bardziej zadecydowało o milczeniu blondynki, która co jakiś czas dolewała sobie whisky, aby nie zanudzić się na śmierć. O dziwo, osób przybywało coraz więcej, ku zachwycie Erin i pozostałym organizatorom. Po to właśnie to robili, aby zjawiło się jak najwięcej osób.
Connie dopiła do konca zawartość swojej butelki, postawiła ja na zimie i ruszyła razem z Angie do chłopaków. Sama jakoś nigdy właściwie nie zarywała, tak jak i jej nikt nie podrywał. No chyba, że pod wpływem alkoholu. Wtedy stawała się całkiem inną osobą. Z zimnej, pustej Connie Tenebres stawała się rozrywkowa i lubiąca się bawić Con. Najwyraźniej ognista powoli uderzała jej do głowy. -A potem zatańczymy oczywiście na stole, nie?- Spytała dosyć poważnie, puszczając towarzyszce oczko. Zaczęła tańczyć, dosyć zgrabnymi ruchami ocierając się raz po raz o jakąś osobę.
Piosenka, jak wszystko co miało kiedyś swój początek, skończyła się, wymieniwszy się pierwszym planem z jakimś starym, mugolskim hitem z lat sześćdziesiątych. Ukłonił się Puchonce teatralnie, po czym odgarnąwszy włosy z twarzy, zorientował się, że jego fryzura nie jest tak boska jak zawsze. - Chłoszczyść - wyszeptał, a ta znów prezentowała się przyzwoicie. Podszedł do Connie i Angie, które to również porwał wir tańca. Teraz nie było dlań ważne, że nie cierpiał tej pierwszej. Wczuł się na tyle, że nawet i z nią wkrótce zaczął się wydurniać.
- Taniec na stole, powiadasz? - Popatrzyła na zgromadzonych podejrzliwie. Nikt nie zachowywał się jakoś źle, albo bardzo rozrywkowo. Niby pili, a jednak było spokojnie. Davis też jeszcze nawet zbyt nie kręciło się w głowie, ale nie mogła się nie zgodzi na tak ciekawą propozycję. - Jasne, chętnie! - Uśmiechnęła się i tańczyły. Po jakimś czasie dołączył do nich Wilkie, który w końcu pożegnał taniec z Puchonką. Ciekawe na kogo życzenie? Jego czy Melanie? A może po prostu oboje byli już wykończeni tym samym. - Jak się bawisz, Twycross? - Ślizgonka zwróciła się do niego po nazwisku, tak z przekąsem, a zarazem przyjemnie, a zarazem mrugając do Connie.
Ostatnio zmieniony przez Angie Davis dnia Pią Wrz 24 2010, 15:25, w całości zmieniany 1 raz
Zdąrzyła już zatańczyć z kilkoma osobami, rzucając się w wir szaleństwa. Już dawno nie miała okazji rak po prostu się zabawić. Miła odmiana. Skrzywiła się z początku na widok Wilkie'go, ale uznała po chwili, że nie będzie sobie zawracać nim głowy, jeśli pierwszy nie zacznie jej irytować i atakować jakimiś ripostami. To też po chwili tańczyła obok niego jak gdyby nigdy nic zerkając raz po raz na Angie. Zastanawiała się, czy mają w repertuarze też jakieś wolne piosenki, bo chętnie by na chwilę przystopowała, lub chociaż zwolniłą tępo. Chociaż i tak takich melodii nie było nigdy z kim tańczyć. -No, ale do tego to ja się chyba muszę bardziej spić- Zwróciła się do Angie, przekrzykując muzkę i zasmiała cicho. Zdziwia się trochę, kiedy to dziewczyna tak pogardliwie zwróciła się do jej byłego, ale nie skomentowała.
Wbiegła wraz z chłopakiem na szóste piętro, szczęśliwie nie łamiąc sobie żadnej z nóg. Nim się zorientowała, Wilkie zostawił ją, biegnąc gdzieś dalej, by po chwili rzucić się w wir tańca. Brook tylko westchnęła przeciągle.Kiedy skierowała się do stołów, potrącił ją jakiś młodszy puchon. Dziewczyna warknęła coś w stylu ,, Uważaj, jak łazisz." Chociaż wątpiła, by ten cokolwiek usłyszał, przy tak głośnej muzyce. Położyła na stołach zdobyte słodycze, po czym wzięła do ręki jakiś kubek z alkoholem. Przecież abstynencja graniczyłaby tu niemal z głupotą. Oparła się ścianę, lustrując wzrokiem roztańczonych uczniów. W tłumie wyłapała znajomą twarz Angie, jednak nie chciała jej przeszkadzać w szaleńczych tańcach z Wilkiem i tą Tenebres. Popijając trunek wsłuchiwała się w słowa mugolskiej piosenki, którą aktualnie grano. Mimowolnie jej palce zaczęły wystukiwać na kubku rytm utworu.
- Ey, Wilkie, nie złość się! Złość fryzurze szkodzi! Zażartowała, gdy przez dłuższy czas nie odzywał się, po tym jak powiedziała do niego po nazwisku. Swoją drogą, niektórzy lubili, gdy się do nich tak mówiło, szczególnie gdy mieli jakieś fajne nazwiska. Muzyka zmieniła się, na coś, co zdecydowanie się jej nie podobało. - Na życzenie Connie. - Skłoniła się ze śmiechem. - Idę włączyć coś wolnego. Przygramofonie spotkała Brooklyn, która akurat gdzieś się wpatrywała. - Tylko się nie opij, Brook! - Głupszego tekstu do niej, to chyba nie mogła rzucić, ale miała dobry humor to i sobie dziś żartowała. - Czemu nie tańczysz? Popatrzyła w stronę Connie, która dalej tańczyła z Wilkiem, ale jakoś nie byli rozmowni, a następnie zmieniła muzykę na coś wolniejszego. - Teraz to będą jazdy, ciekawe kto zostanie na parkiecie. - Jej brwi obniżyły trochę swoje miejsce. Zamierzała zobaczyć czy Connie zacznie tańczyć z Twycrossem, a jeżeli nie, to dołączyć do niej. W końcu przy takich nutach też można poszaleć. Co im zależało?
Ostatnio zmieniony przez Angie Davis dnia Pią Wrz 24 2010, 18:51, w całości zmieniany 1 raz
Zasmiała się słysząc żartobliwy ton Angie. Zrobiła trochę kapryśnią minę słysząc, że to na jej życzenie polecą wolne dźwięki ale nic nie powiedziała. Tańczyła dalej, do póki nie zmieniał się melodia. Spojrzała po ludziach na około. Naglę parkiet trochę opustoszał. A ona? Bujała się tak po prostu w rytm melodii bez jakiś głębszych problemów. Kątem oka zerknęła na przybyła Brook, której to wcześniej nie zauważyła. Skąd ona tą dziewoje kojarzy? Ahh ta skleroza! Trzeba sobie zakupić proszki na pamieć. Angie najwyraźniej korciło pytanie, czy Con i Wilkie ze sobą zatańczą. Dziewczyna nie do końca była do tego skłonna, chociaż własciwie ostatnio tyle miedzy nim wrogosci. Westchnęła.
Od rozmyślań i bezcelowego lustrowania wzrokiem tłumu, wyrwał ją tak dobrze znany głos Angie. Zaśmiała się z jej dziwnych tekstu. Czyżby dziewczyna za dużo już wypiła? - Hej, na razie to tylko jeden drink! - powiedziała z uśmiechem, podnosząc w górę szklankę. - Ale chyba nie chcę wiedzieć, ile Ty wypiłaś, moja droga - wypowiadając ostatnie zdanie, starała się nie wybuchnąć śmiechem. Oczywiście żartowała. Wiedziała, że ta cała pozytywna atmosfera działała na Angie, tak jak zaczęła właśnie działać na Brook. - Staram się wczuć w klimat, Angie - odpowiedziała zgodnie z prawdą, dopijając resztki alkoholu, i stawiając kubek na stole. Już ruszyła pewnym krokiem w stronę parkietu, gdy dziewczyna przełączyła muzykę na wolną. - Ooooh, jak mogłaś? - spytała. Przecież nie będzie tańczyć w rytm wolnej muzyki bez partnera, jak właśnie to robiła Connie. No chyba, że tamtą do tańca zaprosi ją Wilkie, koło którego właśnie Tenebres się kręciła. To zmieniałoby postać rzeczy. Szczerze w to wątpiła, gdyż powszechnie było wiadomo, że tych dwoje nie cierpiało się odkąd tylko skończył się ten ich związek. Chociaż, zawsze mógłby zdarzyć się jakiś cud i Tenebres poznałaby litość Ślizgona. - Ta, ubaw może i będzie, ale ja na parkiet nie idę! - zarządziła stanowczo, mając zamiar skierować się z powrotem na swoje uprzednie miejsce.
Toxic ruszyła w kierunku parkietu, ale po kilku krokach gwałtownie zawróciła, oburzywszy się trochę na postępowanie koleżanki. - Trzeba było pojawić się imprezie wcześniej! - Oznajmiła poważnym tonem. - Ale przynajmniej wypijesz ze mną jeszcze jednego drinka, i popatrzymy czy Wilkie zatańczy z Connie. - Zasugerowała, aby zachęcić Brooklyn do czekania na kolejną piosenkę. Wiedziała, że dziewczyny nie przepadają za sobą, ale jako, że z obiema miała dobre kontakty starała się być neutralna. Szczególnie, że z Toxic tak fajnie dręczyło się wkurzające osoby. Jako, że nie zapowiadało się by ktoś na razie zaprosił je do tańca, Davis wyciągnęła z kieszeni, po raz kolejny tego wieczoru, paczkę papierosów. - Chcesz? - Zwróciła się w kierunku Toxic. Wiedziała, że pali ona dosyć rzadko, ale w końcu była impreza. Sama wyjęła papierosa i odpaliła go żarową zapalniczką.
- A taaaam, przecież jeszcze będzie okazja do potańczenia przy czymś szybszym - powiedziała, zupełnie już nie przejęta zmianą piosenki. - A drinka nigdy nie odmówię - wyparowała z uśmiechem. Co jak co, ale Brook miała duże skłonności do nadużywania alkoholu. Na szczęście miała też dość mocną głowę, więc całodzienne kace rzadko kiedy się jej tyczyły. - Śmiem wątpić, że zatańczą. A jeśli tak, to ich taniec raczej nie będzie chwilą tchnącą w emocje, więc możemy się trochę ponudzić - odpowiedziała beznamiętnie. Jakby nie patrzył, związek Wilkiego i Tenebres dawno się skończył, a Brook nie wiedziała, czy chłopak potrafiłby tańczyć z kimś takie tańce, pamiętając o swojej obecnej dziewczynie. Jak dobrze wiedziała, właśnie ta była powodem jego zmartwień i radości, więc raczej było to czymś poważnym, a nie kolejnym zauroczeniem, jak to było w przypadku Connie, za którą nawiasem mówiąc, Brook nigdy nie przepadała. Założyła ręce na piersiach, jednak słysząc propozycję Angie, sięgnęła po jednego papierosa. Trzymając go w dwóch palcach, wyciągnęła zapalniczkę z ręki znajomej odpalając nią papierosa. Brook nie paliła często, jednak czasem skusiła się, szczególnie gdy miała dotrzymać komuś towarzystwa. Oddała Angie zapalniczkę, zaciągając się fajką. - A Ty, nie idziesz tańczyć? - zapytała. Nie chciała przecież zatrzymywać znajomej, tylko dlatego, że jej za partnera mogłaby posłużyć póki co, tylko butelka Ognistej Whiskey.
Poprawiła szybko swoje włosy by znów wyglądały przyzwoicie i skierował się do stolika z alkoholami, po chwili już nalewała sobie czegoś do szklanki. Upiła parę łyków i zapatrzyła się w napój. Myślała o wszystkim i jednocześnie o niczym. Lekko ją skołowało, przez chwilę zapomniała, że jest na imprezie. Nagle ocknęła się i rozejrzała po korytarzu. Z zadowoleniem zauważyła, że doszło kilka osób.
Po chwili dostrzegł, że zupełnie wyleciała mu z głowy Brook, która siedziała właśnie z Angie przy odtwarzaczu. Zapominając o wszystkim; o tym, że znów na litość boską jego fryzura prezentuje się wyjątkowo niechlujnie, czy o tym, że jest już cały spocony, podszedł do nich i uklęknął przedeń, wyciągając ku niej dłoń. Dawno nie bawił się aż tak świetnie, a uwielbiał takie beztroskie wariacje. Zapomniał o wszystkim. Muzyka koiła rzeczywistość i uspokajała myśli. Przez głowę przeleciał mu obraz Am, ale nie zamęczał się nią zbyt długo. Wiedział, że może wszystko i wiedział, że wkrótce wszystko się ułoży! (Ugh, czy czasem czegoś nie brał?) - Zatańczysz ze mną? - Spytał Brook, kołysząc się w rytm bardzo wolnej piosenki, która właśnie brzmiała i koiła ich rozbolałe od tych głośniejszych dźwięków głowy.
Kołysząc się podeszła do Angie z lekkim uśmiechem. Piosenka całkiem miła dla ucha, to też wsłuchiwała się w nią przez chwilę. -Tanczymy?- Spytała ślizgonkę, nie przestając się bujać. Jakoś nie miała wielkich oporów przed samotną, wolną piosenką. Przyzwyczajenie i tyle. Jednocześnie jakby kamień spadł jej z serce, kiedy to Wilkie odszedł do Brook zamiast jak to planowały dziewczyny, do Connie. Zdecydowanie nie wygodnie jej z tym było. -A jak poleci szybsza, to na stoły- Otworzyła sobiędrugą butelkę Ognistej i ugasiła kilkoma pociągnięciami pragnienie.
Ledwo dziewczyny zaczęły palić, zbliżył się ku nim Wilkie. Trzeba było przyznać, że gdy chciał był przeboski. Poprosił Brook do tańca, a ona spojrzała na papierosa, którego miała w ręce. - No idź, idź! - Angie wzięła od niej fajkę. Teraz miała dwie, nie było co narzekać. Chociaż i specjalnie dziękować też nie. Spokojnie zaciągała się dymem oglądając przedstawienie, a właściwie pary, które tańczyły na parkiecie. Ślizgonka żałowała, że na takich imprezach nie można było zbytnio pokazać swoich umiejętności... no bo jak? Miała wyskoczyć tu z elementami jazzu albo hip hopu? Co to, to nie. Zaciągnęła się po raz kolejny i zaczęła szukać wzrokiem Samaela. Już dość długi czas go nie widziała. Czyżby wyszedł? A może siedzi gdzieś w rogu? Postanowiła, że sprawdzi to za jakiś czas. Tamci odeszli, a przyszła Connie. Davis, jak najbardziej, ucieszyła się z tego. - Już, już. Dopalę. - Podniosła rękę z papierosem, aby potwierdzić swoje słowa. Tenebres kiwnęła głową i poprawiła swój stan kolejną dawką Whisky. Gdy obie skończył to co miały weszły na parkiet delikatnie się bujając. Musiały poczekać do końca piosenki, co było już bliskie. - Stoły będą nasze. - Zaśmiała się w tańcu.
Zaskoczona zauważyła, że Wilkie zostawia Connie na parkiecie i podchodzi w ich stronę. - Ha, mówiłam - powiedziała do Angie tryumfalnie, ciesząc się z faktu, że miała rację. Nie spodziewała się jednak, że chłopak poprosi do tańca właśnie ją. Spojrzała na Angie pytającym wzrokiem. Nie wiedziała, czy wypada ją tak zostawić. Uśmiechnęła sie do niej, gdy ta kazała jej iść. Oddała jej papierosa, po czym podała rękę Wilkiemu, mówiąc mu cicho i z uśmiechem, że ma się nie wygłupiać i wstać z klęczek. Prawdę mówiąc miała ochotę potańczyć, nawet do wolnej piosenki. Wiedziała też, że jej brak płynności w tańcu będzie niezauważalny, a przynajmniej mniej widoczny, w towarzystwie przyjaciela. Piosenka przypadła dziewczynie do gustu, toteż i taniec był przy niej przyjemniejszy. Nie mogła powstrzymać się od uśmiechu widząc spoconego i nieogarniętego przyjaciela, którego zawsze można było poznać po idealnie ułożonej fryzurze. A ta pozostawiała teraz wiele do życzenia. Jednak dziewczyna znała go na tyle długo, żeby zdążyć przyzwyczaić się do tak niecodziennego ale na swój sposób ujmującego widoku.