Mary spojrzała na niego i uśmiechnęła się lekko. Może i było coś w tym co powiedział ale Mary i tak sądziła że jeśli nie znajdzie się ktoś kto porządnie nią wstrząśnie albo będzie jej na tym kimś zależało to w końcu odejdzie. Mary spojrzała na niego z lekkim uśmiechem. - Jakbym słyszała moją siostrę. Tez tak mówiła. Tyle że jeśli ktoś mną porządnie nie potrząśnie albo nie będzie mi na kimś zależało to po prostu zniknę i będę udawała kogoś innego. Zmienię imię nazwisko może nawet wygląd. Nie wiem. Na razie tylko myślę o odejściu z Hogwartu wiesz... Może poczekam na lepsze dni. Wyprawię jeszcze kilka imprez i będzie ok.- szepnęła cicho. Wszyscy zawsze się do Mary uśmiechali by zrobić im imprezę. Ponieważ każda miała suto zastawione stoły. Najczęściej było to jedzenie by za bardzo nie zawrócić sobie głowy czymś zbyt mocnym. Uśmiechała się. - zawsze mogę po prostu unikać ludzi i tyle. spojrzała na drzwi wejściowe do knajpy a oczom jej ukazał się egipcjanin którego bardzo dobrze znała. odwróciła głowę by jej nie zauważył. "Przerąbane" pomyślala i udawała że jej nie ma.
- To nic nie da. Co ci z tego, że zmienisz wygląd jak problemy nie odejdą. Robi się coś ku czemuś a nie od tak. Skoro to nie przyniesie ukojenia to nie ma sensu za to się zabierać - Powiedział i dopalił papieros i z petował go. Po chwili odwrócił się tak, że teraz siedział twarzą w twarz z dziewczyną. Wsadził sobie jedną rękę do kieszeni i mruknął cicho - Nie rób tego bo potem będziesz żałować - On sam nigdy nie robił czegoś czego może żałować potem.
"Aj... nie patrz tak na mnie" pomyślała spoglądając na niego. Starała się zrobić niewidoczna. Widocznie słabo jej to szło bo egipcjanin usiadł tuż obok. "cholera" pomyślała po raz drugi. Odwróciła się tak by nie widzieć swojego znajomego. - Kame... jeśli ja teraz czegoś nie zrobię będzie o wiele gorzej... uwierz jeśli nie ucieknę wróci do mnie wszystko. Nienawiść mojej siostry której tak naprawdę nic nie zrobiłam. Twarz matki która teraz śni mi się po nocach choć nie powinnam jej nawet pamiętać. Ech.. za dużo rzeczy się gmatwa. To tak jak wybacz określenie. Jak to że kobieta traktuje Cię jak zabawkę. Pobawi się pobawi i Cię rzuci.- Mary zaczęła się otwierać a to nic dobrego nie wróżyło. Zawsze wolała by odkrywano ją stopniowo. Dzień w dzień kawałek po kawałku. Lubiła być tajemnicą która kusi ludzi.- Nieważne zresztą. Wolę posłuchać o Tobie. Szepnęła by tylko on yo usłyszał.
- Chcesz posłuchać o mnie...no dobra. Mieszkałem w Tokyo. Rodzice czystej krwi z pokolenia na pokolenie. Nienawidzą mugoli, są wredni, samolubni, i cyniczni. Przeprowadziliśmy się do Anglii z mojego powodu. Powiedzmy, że lubiłem spędzać czas w towarzystwie ludzi niemagicznych. Przez co duma moich rodziców została skalana. W Londynie nie wiele się zmieniło. Kiedy okazało się, że trafiłem do gryfonów po prostu się wściekli. Chcieli mnie wywalić z domu. Na szczęście dyrektor przemówił im do rozsądku, jednak kiedy tylko osiągnąłem dorosłość bez pohamowań wywalili mnie z domu. Całe szczęście, że babcia mnie rozumiała,a więc zapisała mi dom. Dzięki niej jeszcze nie zginąłem. Mam brata ma na imię Shin, ale jest taki sam jak rodzice. Kiedyś się pokłóciliśmy. Lekka bójka no i centralnie w mój nos. Dlatego mam złamany nos...- Przerwał opowiadać i zaczął myśleć o czymś intensywnie. - No to było by na tyle - Mruknął. Strasznie łatwo mu przyszło opowiadanie o tak burzliwym życiu.
Tu Mary prawie zaparło dech w piersiach. Mówił tak swobodnie o sobie że aż wszystko kotłowało się w jej głowie. Mary miewała momenty gdzie z jej powodu zapadała niezręczna cisza. Spojrzała mu w oczy. Uśmiechnęła się. - Masz ciekawsze życie ode mnie- szepnęła- nie licząc tego że mój ojciec zabił mi matkę bo nie chciał mieć więcej dzieci i wysłał mnie tu do szkoły jak miałam 12 lat to u mnie nic ciekawego się nie działo. Uczyłam się w szkole z internatem. Kiedyś miałam nawet dobry kontakt z siostrą a teraz?? Właśnie przez ten sam powód-traf do Gryffindoru, tak mi się wydaje mnie znienawidziła. Czasem myśle co ze mną nie tak że większość ludzi mnie unika. Nienawidzę kłamstw. Cenię sobie szczerość i... Znów musiała się ugryźć w język. Spojrzała mu w oczy. Jej turkusowe oczy pomieszane z odcieniem szarości świdrowały go na wylot. Mary nie znała ani oklumencji ani legilimencji a tak bardzo chciała się czegoś o nim dowiedzieć. - Wiesz że jesteś przystojny??- Palnęła bez zastanowienia. "Boże co ja robię??" Pomyślała patrząc na Japończyka. Po raz pierwszy nie kontrolowała tego co mówi. Nieco ją to przeraziło.
Kame westchnął ciężko i powiedział. - Słuchaj nie chcesz się ze mną w to pakować. Nie, że nie nadaje się, ale słuchaj moje życie nie jest, nie było, i nie będzie łatwe. - Mruknął cicho. Jakoś domyślił się, że dziewczyna chyba lekko się w nim zabujała. Musi chyba szybko jej wyjaśnić aby nie robiła czegoś głupiego. Z Kame na pewno teraz nie będzie miała łatwego życia. A przecież on nie może jej jeszcze bardziej go skomplikować. Acz kolwiek schlebiła mu mówiąc, że jest przystojny, a tego nie słyszał na lewo i prawo.
Mary chrząknęła cicho. Nigdy nie zdawała sobie sprawy że mogłaby robić tak głupie rzeczy. Zamuliło ją ale nadal trzymała się dobrze na nogach. Spojrzała na niego i uśmiechnęła się. - Spoko... tak mi się palnęło- musiała skłamać. Nie sądziła że kiedyś palnie kłamstwo choć tak ceniła szczerość.- Kame... przepraszam po prostu nie zapanowałam nad językiem. Zresztą. Mi życia już się nie da skomplikować. Czuję się już jak w zamkniętej pułapce i brakuje mi już powietrza. A życie w takiej klatce za łatwe nie jest. Spojrzała w podłogę. Chłopak przyznaje bardzo się jej podobał ale Mary nie wpiernicza się między drzwi a zakąskę. - Wierz mi jeśli wiem że kogoś mieć nie będę to nie będę się starać. Ważne by po prostu nie traktował mnie jak małolaty a kogoś z kim można pogadać. Nie jestem głupią blondynką która dla miłości drugiego człowieka oddałaby nawet swoje ciało. Wolę stopniowo dzień po dniu go poznawać. Rozumiesz o co mi chodzi??
- Ja nie mówię, że nie możesz mnie mieć, bo nie mogę się w tej chwili wypowiedzieć na ten temat. Jesteś ładną, atrakcyjną, i miłą dziewczyną, ale ja raczej wątpię, że ja jestem odpowiednią partią dla ciebie. - Powiedział i pogłaskał ją delikatnie po policzku, jednak szybko zabrał swoją rękę. - Widzę, że nie jesteś raczej tą dziewczyną którą można spotkać pod latarnią - Mruknął z lekkim uśmiechem. Na pewno chciał wierzyć w to, że ta dziewczyna jest inna niż te które ostatnio spotykał na swojej drodze, ale jakoś nie mógł się przełamać, że ta dziewczyna zrobi dokładnie to samo co tamte, jednak jak człowiek zawiedzie się kilka razy to ciężko jest mu ponownie uwierzyć w człowieka.
Mary spojrzała na niego. Aj jego dotyk wręcz palił jej policzek. Znów to zrobiła. Spuściła wzrok i spojrzała w podłogę. Zarumieniła się. Komplementy zbiły ją z trpou. Nu nu nu Blondynka się zawstydziła. - Powiedz mi tylko... kto będzie odpowiednią Partią dla mnie?? Facet którego na siłę wybierze mi mój ojciec jak wrócę na przyszłe wakacje do domu czy taki którego ja sobie wybiorę?? Nie spojrzała na niego. Nie chciała by zobaczył w jej oczach strach i ból. Naprawdę bała się swojego narzeczonego wybranego przez ojca. Już kilka razy dostała od niego w twarz. - Już wolę złapać za skrzydła wróbla którego mam na dachu niż Gołębia który jest mi podstawiony.- niezłe określenie ale w końcu wróbel jest cięższy do zdobycia.- Po drugie nie chcę być z kimś kto mnie bije. Zamówiła sobie napój jakiś taki marchewkowo owocowy. Spojrzała na niego. - I nie jestem ładna to tylko powłoka... ona zniknie a wnętrze pozostanie. Nie lubię bawić się uczuciami... ale zauważ że ja nie jestem... królewną która jak ktoś albo coś się jej znudzi to odstawi to na półke. a coś mi się wydaje że z Twoją przeszłością to raczej nigdy mi się nie znudzisz.
- Posłucha Nico - I ponownie szybko wymyślił skrót dla niej. - Twoja przeszłość to też nie spacerek, ale dała byś radę wplątać się w moją i jeszcze poradzić sobie ze swoją ja raczej wątpię w to. - Mruknął nadal nie przerywając swojego spojrzenia które było skierowane nadal na oczy dziewczyny. - Ja też nie jestem chłopakiem który zostawi dziewczynę bez powodu. Jestem chłopakiem który wie czego potrzebuje dziewczyna. Dlatego też wytrzymała byś cało dobowe podrywy innych dziewczyn. Wiem czego wam trzeba, ale wiem też jakie jesteście. Wystarczy, że pojawi się inna dziewczyna co z tego, że ja nawet bym nie zwrócił na nią uwagi to i tak dostał bym opieprz. Nie o to chodzi bo tak to każde dziewczyna robi i tak to mógł bym szukać do końca życia. Jednak dla mnie jesteś naprawdę piękna, wyglądasz na inteligentną, jesteś spełnieniem marzeń każdego chłopaka, jednak ja nie zasłużyłem na kogoś takiego jak ty. - No i stary tekst. Jak ktoś dobrze zna Kame to był to znak, że już przeszedł do ataku. Jak chce się poderwać dziewczynę to wystarczy ją skomplementować.
Mary Spojrzała na niego. Nikt nigdy nie używał jej drugiego imienia. No i tu ją zamknęło. Wszystko byłoby ok gdyby nie jego spojrzenie. - Ekhm... Tak mówi połowa mężczyzn na świecie ale w Twoich ustach brzmi to tak jakbym tego nigdy nie słyszała.- Nie odrywała od niego wzroku i na jej twarzy zagościł mały acz piękny uśmiech. No to teraz Młoda miała dużo do myślenia. W końcu na pewno nic ani nikt nie mógłby zdobyć jej serca a teraz działo się coś dziwnego.- Ogólnie dziękuję za komplementy. Tyle że ani do ładnych ani inteligentnych się zbytnio nie zaliczam. Uśmiechnęła się lekko i spojrzała na jego usta. Słowa które mówił były jak zaklęcie bądź amortencja.
- Słuchaj mała...przecież po to mam czy aby patrzeć a widzę, że jesteś ładna. Ale ja ci nic nie mogę zaoferować. Najwyżej całkiem ładne i spore mieszkanie, no i to, że na pewno nie zostawię cię kiedy pojawi się jakiś problem, jednak to wszystko. Bogactwa ani niczego innego ci nie mogę dać. Najwyżej dodatkowe problemy. - Mruknął i wbił wzrok w ziemię. Go też jakoś zaczęło do niej ciągnąć. Przynajmniej ta nie kazała mu rzucić palenia bo jej się to nie podoba. Położył delikatnie swoją rękę na jej karku i powiedział prawie, że szeptem. - Poszukaj kogoś innego, kogoś kto zapewni ci beztroskie życie. Nie mówię aby brać wybranka ojca bo to to idiotyzm, ale na własną rękę poszukaj kogoś kto da ci lepsze życie - Powiedział a jego ręka zaczęła delikatnie głaskać ją po szyi.
No i znalazł najczulszy punt Mary. Spojrzała na niego i uśmiechnęła się lekko. - Życie to nie jest beztroska balanga. Życie to motyw który daje zarówno cierpienie jak i szczęście. Tak samo jest z miłością. Nie kochasz daj spokój. A jeśli kochasz to spraw by ta osoba która jest Twoją wybranką czuła się najszczęśliwsza i najpiękniejsza na świecie.- Powiedziała to tak cicho do jego ucha że tylko on mógłby ją usłyszeć. Uśmiechnęła się lekko. Jej oczy wędrowały po jego twarzy. Nikki bywała nieśmiała ale teraz powoli swojej nieśmiałości się wyzbywała.- Może ja już sobie kogoś wybrałam co?? Nie interesuje mnie to ile problemów bym miała. Im więcej tym lepiej, Ważne żebyś ty był szczęśliwy. No i Mary wyłączyła się nieśmiałość. No cóż któżby się jej dziwił przy takim chłopaku.
- A to nie powinno było być tak abym to ja ciebie uszczęśliwił a nie na odwrót, ale dzięki jeszcze żadna dziewczyna nie pomyślała o mnie - Naprawdę się zdziwił na to stwierdzenie. W związku to zawsze on myślał o dziewczynie, ale żeby ona o nim pomyślała to nigdy się nie zdarzyło. Pewnie to był powód rozpadu wszystkich związków jakie były w jego życiu. - Tak masz już wybranka...no słucham kto jest tym szczęściarzem - Powiedział i uśmiechnął się chytrze. Chciał aby ona to powiedziała głośno, jak na razie miał dosyć już tych podchodów. Nie lubił tego robić, ale chciał mieć pewność wtedy może coś wyjdzie.
Mary z wielkim rumieńcem na twarzy spojrzała na Kame. No i teraz się zaczęła bitwa. Powiedzieć czy nie powiedzieć?? No Skoro już i tak za dużo nagadała spojrzała mu w oczy. - Ma na imię Kamenashi. Jest z Gryffindoru. Na początku mieszkał w Tokyo teraz mieszka w Londynie. Ma brata i rodzinę która go wywaliła z domu gdy miał 17 lat. Jedyne co mógłby mi zaoferować to dom i swoje serce. Hmmm Jest bardzo przystojny i pięknie mówi o mnie choć i tak mam na swój temat inne zdanie. I wiem- Tu już była tak blisko że szeptała mu do ucha- Że tym razem to ja chcę jego uszczęśliwić. Bo mnie uszczęśliwi to że będę mogła z nim być. Odsunęła się lekko i spojrzała mu w oczy. Czar jej oczu zaczynał działać. Jej ojciec pokochał jej turkusowe oczy za to że miały w sobie głębię. Uśmiechnęła się i napiła się łyka soku jabłkowego. Odstawiła szklankę i znów spojrzała mu w oczy.
Kame położył swoją rękę na jej policzku i przyciągnął ją do siebie. Kiedy stykali się nosami on mruknął cicho. - Jesteś pewna, że tego akurat chcesz, że to jest to czego potrzebujesz - Powiedział i delikatnie ją głaskał po policzku. Sam nie wiedział co go napadło. Miłość od pierwszego wrażenia, a Kame myślał, że coś takiego nie istnieje, a tutaj nagle coś takiego się wydarzyło. Jego wzrok nadal był wbity w piękne oczy dziewczyny. Jednak jego mina była stosunkowo poważna, jednak było w niej coś romantycznego...coś co na pewno przyciągnęło by każdą dziewczynę. W tym przypadku nie było inaczej.
Przyjrzała się Kame z lekkim uśmiechem na twarzy. Jedyne czego była teraz pewna to to że wszystko czego teraz chciała to powiedzieć że tak. Zwlekała chwilę z odpowiedzią. Uśmiechnęła się i otworzyła usta. - Jestem tego w 100 % Pewna a nawet w 1000 %.- Uśmiechała się szeroko. Jej oczy wpatrzone były w jego oczy. Miłość od pierwszego wejrzenia?? Może od pierwszej rozmowy?? Nikki nie sądziła że jej się coś takiego przydarzy. Była lekko zdziwiona że coś takiego jej się coś takiego przydarzyło. Wszystko byłoby ok gdyby nie to, że Mary miała wielką ochotę go pocałowac. No tak teraz musiała się powstrzymywać. Przechlapane.
Kame chyba bez błędnie odczytał chęci dziewczyny. Bo przyciągnął ją nie co w swoim kierunku i pocałował ją delikatnie przymykając swoje oczy. Po co ma dalej grać w te podchody skoro już chyba wszystko sobie powiedzieli. Po chwili odsunął się trochę od niej by spojrzeć w jej oczka. Na jego twarzy pojawił się delikatny uśmieszek. No tak nareszcie się udało. Trzeba było mu przyznać, że całował całkiem nieźle z resztą już jedna dziewczyna mu to powiedziała. - Uhh - Tylko tyle udało mu się z siebie wydusić. Nie wiedział dlaczego tak zareagował. Przeważnie kiedy całował inną dziewczynę mógł gadać jak najęty a tutaj kompletnie nie miał pojęcia co powiedzieć.
Nikki też nie wiedziała co teraz powiedzieć. Odcisk jego ust jakby utrwalił się na jej ustach. Uśmiechnęła się lekko i spojrzała mu w oczy. Jeśli teraz się odezwie może popsuć tę chwilę. Jej oczy świdrowały jego twarz. - Ehhh- Westchnęła ale było to westchnienie dość miłe i nawet można by powiedzieć rozmarzyła się lekko. Spuściła wzrok by po chwili znów na niego spojrzeć. Na jej warzy rumieńce były bardzo intensywne.- emmm... Chciała coś powiedzieć ale nie wiedziała co by mogła powiedzieć by niczego nie popsuć. Jedyne co zrobiła to uniosła rękę i pogłaskała go po policzku. Delikatnie acz czule.
- No dobra to tą część mamy z głowy - Powiedział z lekkim uśmiechem na twarzy. Od kiedy on aż tak przejmował się pocałunkiem. Może dlatego, że ten był inny niż inne. - No i co teraz ? - Zapytał się. Nie no dajcie spokój chyba pierwszy raz on Kame nie miał pojęcia co miałby zrobić z tym fantem. Zerknął na nią przez chwilę i uśmiechnął się niepewnie. - A co twój ojciec na to...nie żeby mnie to interesowało, ale wolę wiedzieć na co się przygotować - Powiedział i podrapał się zakłopotany w tył głowy. Po chwili z tylnej kieszeni wyjął malutki notatnik i długopis i powiedział. - Normalnie wpadłem na pomysł jak skończyć tą piosenkę. Dzięki normalnie uratowałaś mi skórę - Mruknął i dopisał szybko coś podkreślając kilka razy. - It's a new world Kagayakidasu Kokoro no mama Kimi no mama Sono hitomi wo boku ni azukete Kimi ga kirai na kimi ga suki - Przeczytał na głos. No tak pewnie nie zrozumiała o co chodzi...Uśmiechnął się lekko i powiedział. - W szybkim tłumaczeniu oznacza to mniej więcej to....To nowy świat zaczyna świecić, jak w twoim sercu to, jaka jesteś. Zaufaj moim oczom. Ja kocham to "ja" którego ty nienawidzisz...- Przetłumaczył na spokojnie i schował notatnik.
Mary się uśmiechnęła. No chyba po raz pierwszy komuś coś uratowała. - No ładnie a cała piosenka jak brzmi??- Spojrzała na niego z lekkim uśmiechem. Mary nie wiedziała czy ma przejąć inicjatywę czy nie. Spojrzała więc tylko na niego i uśmiechnęła się- aleś mnie zrobił. Po raz pierwszy to ja coś komuś powiedziałam. Na wzmiankę o ojcu odwróciła speszony wzrok. - To była jego propozycja. Mam sobie kogoś znaleźć albo wyjdę za tego który jest mi przez niego wybrany. Wydaje mi się że raczej będzie... dobrze- Nie wiedziała co ma teraz powiedzieć. Spojrzała w podłogę. Uśmiechnęła się do Kame. Jej wzrok przeniósł się na szybę wpatrywała się jak zahipnotyzowana w okno. Tak jakby kogoś tam zauważyła.
- Eeee...cała piosenka...wiesz to nie jest raczej takie wielkie dzieło, ale dobra... - Urwał i patrzył się speszony na dziewczynę. Pierwszy raz normalnie miał problem aby zaśpiewać. Wziął jednak się w garść i po chwili z jego ust wydobyła się taka pioseneczka. Kiedy skończył jakoś nie mógł się zdobyć na odwagę aby popatrzeć na nią. - Nie ważne, takie tam marne wypociny - Powiedział i położył sobie rękę na karku. Był to sygnał, że zakłopotał się i to nieźle. Sam sobie się zdziwił przecież nigdy nie miał z tym problemu a tutaj coś takiego.
Uuu i tu Mary wręcz się zamknęła. Po raz pierwszy Jej spodobało się czyjeś śpiewanie. Zawsze wolała sama śpiewać a teraz było tak że mogłaby go słuchać godzinami no w końcu miłość oddziaływała na wszystkie zmysły. Uśmiechnęła się i spojrzała na niego lekko. - Masz... jak to ująć... Po pierwsze talent a po drugie ładny głos- Uśmiechnęła się leciutko. Mary przechodziła do podwojonego ataku. Chociaż może i nie. Po prostu chciała zobaczyć jak on zareaguje na komplement. Jej mina wyrażała zadowolenie i zauroczenie. Spuściła głowę. - Chciałabym umieć śpiewać tak jak ty.- Szepnęła cichutko.
Kame uśmiechnął się lekko zakłopotany i powiedział cicho. - Dzięki... - Urwał ale kolejne słowa dziewczyny lekko go zszokowały. - A po co chcesz...mi się wydaje, że każdy umie śpiewać tylko na swój sposób. Ja mam taki styl i taki głos a ty masz inny i bardzo dobrze. - Po wiedział i schował swój zeszycik do tylnej kieszeni. - A po za tym to ma swoje plusy i minusy. Ja tym zarabiam na życie. Wiesz we wakacje śpiewa się to tu to tam i kasa jest. Jak by na to nie spojrzeć mieszkam w mugolskim świecie a tam też trzeba jakoś żyć. W czarodziejskim też mam podobną metodę na zarobki. Od rodziców na nic raczej liczyć nie mogę, więc radzę sobie tak - Powiedział i uśmiechnął się do niej niepewnie.
Mary spojrzała na niego. Gdyby ona mu coś zaśpiewała to chłopak załamalby się gdyby to usłyszał. Zaśmiała się na samą myśl o tym by śpiewać. - Sorry... pomyślałam a dokładniej wyobraziłam sobie Twoją minę jak śpiewam a ty omal nie umierasz na zawał.- Spojrzała w bok.- Hmmm Jest coś co mogłabym dla Ciebie zrobić?? Chciała być miła po prostu. Nie żeby mu proponowała pieniądze ale uśmiechnęła się. - To za solowy recital dla mnie... Będę prosić o jeszcze- Podała mu Colę zimną i uśmiechnęła się. Jej usta odcisnęły się na jego policzku.- Jeśli mi kiedyś zaśpiewasz coś jeszcze to postaram się byś miał na lepsze życie ok?? Nie proponuje Ci pieniędzy. Proponuje Ci występy... Na dużej scenie. Pasuje?? Będziesz zarabiał na imprezach urodzinowych i tych gdzie występują zespoły ściągane przez mojego ojca na polecenie ministerstwa. Pasuje Ci?? Uśmiechała się szeroko. Chciała by on miał lepsze życie i nie musiał polegać tylko na sobie ale również na niej.
Kame zatkało i to dosłownie. Miał tylko lekko uchylone usta. Sam nie wiedział co miał by powiedzieć. Chciał iść w kierunku śpiewu, jednak nie wiedział, że przyjdzie mu to tak łato, a z drugiej strony nie chciał jej wykorzystywać. - Wiesz nie chcę się narzucać. Nie chcę być w twoich oczach chłopakiem który nie umie dać sobie rady - Powiedział cicho, jednak nadal bił się z tym aby przyjąć tą ofertę. Z jednej strony niedługo kończy szkołę, a nadal nie miał pomysłu na życie, ale przecież nie wiadomo czy to dobry pomysł aby zająć się tym na stałe. Po chwili wpadł mu do głowy jeden pomysł. - Dobra co ty na to aby zebrać się stąd i zrobić sobie małą wycieczkę do Londynu. Nie wiem jak ty, ale ja mam dosyć tego upału - Mruknął i odgarnął swoje włoski na bok.