Zamartwianie się o szkołę,o to jak rodzina radzi sobie w mugolskim świecie o swoją przeszłość-to była codzienność. Soph nie mogła zasypiać,bo zawsze dręczyły ją pytania bez odpowiedzi.
Ale teraz Sophie miała wakacje.Totalny luz,nikt nie zmuszał jej do niczego mogła się odprężyć i nie przejmować niczym innym. Żadnych terminów,prac do zrobienia generalnie pełen luz.Stwierdziła,że będzie się chociaż starała zapomnieć o problemach. Ale chwila?
Nudziło jej się,nie spodziewała się tego.Zawsze narzekała na to,że nie miała czasu dla siebie a teraz? Westchnęła do siebie przechodząc przed drzwi knajpy.

Frank nudząc się poszedł na spacer. Myślał o tym co odpisze mu jego EX. Bardzo chciał, aby spotkali się i coś do siebie powiedzieli, jednak oboje wiedzieli, ze to by popsuło ich wszystkie relacje. Frank chciał bardzo odpocząć i odciągnąć się od tych wszystkich romansów i nachwalę zapomnieć, poczuć się jak małe dziecko i nie wiedzieć o niczym. Zaszedł aż do miasta, pełnego mugoli. Wchodził gdzie bądź i wychodził. W końcu wpadł do ciekawego miejsca. Dymiło się i było jakoś dziwnie spokojnie, a w powietrzu ulatniał się kuszący zapach. Wszedłszy tam zobaczył jakąś uczennice. Nie kojarzył jej za bardzo. Po cichutku podszedł do niej na ucho wyszeptał.
-Palimy?

Od razu twarz dziewczyny rozpromieniała.To było zabawne dla niej,że też ktoś się o to spytał.Cieszyła się,że właściwie ktoś się nią zainteresował.
Poczuła delikatne ciarki na plecach,gdy nieznajomy coś szepną jej do ucha. Delikatnie odwróciła się,jakby nigdy nic i uśmiechnęła.
-Jasne.-Powiedziała i podeszła do jednej z fajek wodnych.
Nigdy w życiu czegoś takiego nie robiła,więc było to dla niej zupełną nowością.

Uśmiechnął się widząc jej rumieńca na twarzy. Dlaczego akurat zawsze tak działa na kobiety? Kiedy dziewczyna mu odpowiedziała lekko się stroszył tą wypowiedzią. On nigdy nie miał styczności z fajkami, a co dopiero kobieta? Wtem powiedział.
- Będę się przyglądał jak to robisz.
Uśmiechnął się i usiadł naprzeciwko niej.

Poczuła się wrobiona.Musiała zacząć pierwsza,była przekonana,że nieznajomy jej chłopak robił to już wiele razy.W sumie,gdyby nie robił tego ani razu chyba by jej do tego nie zapraszał? Martwiła się tym,jednak żeby nie narobić sobie wstydu sięgnęła ręką i zaciągnęła się.Dym zaleciał jej trochę zbyt daleko,albo raczej nie tak jak powinien i stało się.Zakrztusiła się,jednak po chwili kaszel przemienił się w śmiech.
-Nigdy tego nie robiłam.-Wyznała.

Frank widział, że koleżanka nie kwapiła się do palenia. Chciała tylko zaimponować. Widać nie udało się jej, co Frank skwitował śmiechem i powiedział.
- Wiedziałem od samego początku, gdy Cię zobaczyłem. Nie przemawiasz do takich rzeczy. Fajki, narkotyki - to nie twój świat. Ja nie mam zamiaru Cię uczyć, bo sam nie umiem, może więc przejdźmy się gdzieś indziej?

-Och i znowu trzeba ruszać tyłek.-Zaczęła narzekać Soph.W sumie,gdy minęła bramy Hogwartu obiecała sobie,że z narzekaniem i lenistwem skończy,jednak różnie to bywa,zwykle mówi takie rzeczy pod wpływem chwili,nie potrafi się pohamować i czasem powie o jedno słowo za dużo. Cóż,trzeba z tym wreszcie skończyć.
Dym który delikatnie unosił się w pomieszczeniu wydawał się jej nagle przeszkadzać,ale w sumie z drugiej strony podobało jej się to miejsce.
-Gdzie możemy pójść?-Zapytała cichutko.

Frank wiedział co chce i miało być tak jak on chce. Nie chciał dawać pogrywać swojej nowej koleżance. Chciał postawić na swoje, gdyż coś go zabrało na dominacje. Może dlatego, aby nowej koleżance się spodobało?
- Możemy gdzieś pójść... gdzie tylko zechcesz.
Mówił to tylko dlatego, gdyż miał szacunek dla kobiet.
- Oczywiście pierw musielibyśmy się poznać. Ja mam na imię Frank i jestem ze Slytherinu. A ty?
Frank podał rękę i czekał na odpowiedz.

Białowłosa uśmiechnęła się.Nowy kolega wydawał jej się miły.Cóż,nowi znajomi to było to czego potrzebowała,więc i ona będzie miła.
Poprawiła swoje jasne kosmyki które delikatnie opadały na twarz,otrzepała swoją białą spódniczkę i znowu na jej usta wpłyną wesoły uśmiech.
-Hufflepuff.-Powiedziała słodkim głosem.
-A moje imię to Soph.-Dodała,bo nie lubiła gdy ktoś mówił Sophie.

Frank cieszył się, że rozmowa tak się rozwinęła, jednak przypomniał sobie, że musi coś zrobić. Pomyślał o tym co jej zaproponował wcześniej. Wycieczka? To nie miało sensu. Ja i taka Soph z Hufflepuffu? To nie przejdzie - pomyślał. Chciał bardzo szybko zakończyć rozmowę, jednak nie wiedział jak. W padł na pewien dość głupi pomysł i powiedział.
- Masz cudowne imię, tak cudowne jak rzecz którą muszę zrobić. - Powiedział to bardzo szybko i nawet nie myślał o tym co mówi. To mu przyszły na język. Następnie się pożegnał i szybko wybiegł z namiotu.

Soph zdziwiła się,lecz po chwili roześmiała.Zachowania niektórych ludzi tak właśnie na nią działały.Podrapała się po szyi i patrzyła jak chłopak wychodzi.Nadal cicho chichotała pod nosem,spuściła głowę,tak aby nikt tego nie widział.
Cóż,ludzie ze Slytherinu nigdy nie byli dla niej wyjątkowo mili,ale cóż czasem i tak bywa.
Nawet nie zdążyłam mu podać ręki.-wypominała sobie po cichu.
zt

Mary miała wielką ochotę napić się czegoś. Najlepiej teraz zaraz. Ale Miasteczko pełne nauczycieli nie sprzyjało piciu więc podeszła do baru i zamówiła zwykłą małą szklaneczkę brandy. Wypiła łykiem i odstawiła szklank. Siedziała tak uśmiechając się lekko. Nowe znajomości?? Nie Mary była w Hogwarcie od 2 klasy a i tak wszystko jej się gmatwało. Wolała trzymać się z dala od uczniów w końcu Gryfoni np nie są lubiani przez Ślizgonów a to już Nikki wiedziała. Spojrzała w stronę wyjścia i zauważyła przez ułamek sekundy Twarz Astorii. Ta miała jeszcze cierpliwość do młodej Gryfonki ze względu na to że Mary robiła wspaniałe imprezy. No i nagle pod jej oko nawinął się przystojny dorosły ze szkoły. Uśmiechnęła się lekko patrząc na niego i odwróciła się przodem do wyjścia.

Kame szedł przez miasto ewidentnie zmaltretowany. No tak po takiej ilości jaką wypił dziwne by było gdyby czuł się dobrze. A upał wcale mu nie pomagał. Wpadł jak przeciąg do knajpy i od razu zamówił wodę. Całą szklankę wypił prawie, że na raz. Jaki on był zmaltretowany. Normalnie wyglądał tak jak by dopiero co wrócił z tygodniowej wyprawy w głąb pustyni. No z pustyni wrócił, ale tydzień to on tam nie był. Kiedy zaspokoił swoje pierwsze pragnienie zamówił kolejną wodę, jednak tym razem wypił ją już zdecydowanie mniej łapczywie niż poprzednią. Zaczął się rozglądać po knajpce. Zaczął poszukiwać wzrokiem kogoś znajomego. Przecież nie może siedzieć tak i nic nie robić, a po za tym samemu w tak młodym wieku to nawet trochę głupio by było.

Mary Odwróciła się w stronę chłopaka który właśnie podszedł i wypił pierwszą zamówioną wodę prawie duszkiem. Uśmiechnęła się do niego. Może i Mary robiła imprezy ale jeśli chodziło o to by pierwsza zaczęła rozmowę to nigdy w życiu. No chyba że kogoś znała. Zamówiła Colę zimną bo z lodówki i poprosiła barmana by podał Młodemu Japończykowi. Wiedziała że to zrozumiał bo ten od razu skierował swe kroki do chłopaka. Barman powiedział mu że ten napój to od Mary a ta znów się lekko uśmiechnęła. Nogi zniżyła tak że dotykały podłogi a na twarzy pojawiły jej soę rumieńce.

Kame popatrzył na cole a potem na dziewczynę chwycił szklankę i podszedł do niej. Usiadł obok niej, jednak nie zerkną na nią nawet na chwilę
- Stosunkowo staro modny sposób na podrywanie nie uważasz - Powiedział i dopiero teraz skierował swoje brązowe oczy na dziewczynę, jednak to spojrzenie było stosunkowo chłodne. No i zaczęło się na nowo. Chłopak zaczął budować na nowo mur do swojego charakteru. A trzeba dodać, że wcale nie tak łatwo jest przez niego przeskoczyć, albo przebić się przez niego. Trzeba będzie się bardzo postarać. A to wszystko można zawdzięczać dwóm dziewczynom. Cholera dlaczego on tak to nadal przeżywa.

Spojrzała na chłopaka jej uśmiech nadal nie schodził z jej ust.
- A kto powiedział że ja Ciebie podrywam?? Po prostu Postawiłam CI colę ponieważ zauważyłam że chciało Ci się pić. Pewnie spotkanie z Astorią co??
Spojrzała na niego. Na razie chciała go nieco poznać. Usmiechnęła się po raz drugi.
- Ogólnie zbyt wiele razy się na mężczyznach przejechałam by podrywać Ciebie takim sposobem- szepnęła- Jestem Mary. Miło mi poznać.

- Być może - Mruknął cicho i upił łyka coli. Dobrze, że to cola a nie nic mocniejszego bo by chyba nie wyrobił.
- Kamenashi, ale możesz mi mówić Kame, albo Nashi zależy jak ci wygodniej - Powiedział i przechylił lekko głowę w bok tym samym odgarniając kilka kosmyków na bok. Tak nie był za bardzo rozmowny, może jak się poznają bliżej to się otworzy nieco, ale na dzień dzisiejszy raczej nie może liczyć na jakąś konkretną rozmowę.

Spojrzała na niego i uśmiechnęła się. Jej oczy teraz zabójczo hipnotyzujące zwróciły się na automat z cukierkami.
- Kamenashi... hmmm... Ładne imię- mruknęła- coś mi się wydaje że oporny jesteś. Pewnie coś się stało ale ja się wtrącać nie zamierzam jednakże nie będziesz zły jak postawię Ci sok jabłkowy co nie??
Spojrzała na niego i odwróciła się do barmana. Miała tylko nadzieję że chłopak jej po prostu nie wyśmieje. Spojrzała na niego/ "Ciekawe jak Cię rozgryźć" pomyślała i spojrzała mu w oczy.

- Postaw lepiej sok pomidorowy - Powiedział i dopił resztę coli.
- Albo sok z ogórków - Dodał po chwili i na jego twarzy przez chwilkę pojawił się nikły uśmiech. Na pierwsze stwierdzenia kompletnie nic nie powiedział, bo co miałby mówić. A rozgryźć nie tak łatwo go. Teraz przypominał tych chłopaków którzy byli po przejściach i po prostu nie dopuszczali do siebie nikogo, a jednocześnie byli całkiem przystojni przez co było im ciężej unikać ludzi, a szczególnie ciężko im było omijać dziewczyny bo łaziły za nimi jak sępy jakieś.

Spojrzała na niego i zamówiła sok z ogórków. Barman spojrzał na nią jak na czubka ale jej podał. Uśmiechnęła się szerzej. Podała mu sok.
- Proszę... powinno pomóc a jeśli to nie pomoże to dam Ci jakiś mugolski środek na Skutki alko... no wiesz o co chodzi- Zaśmiała się. Wolała tego nie wymawiać. Jeszcze wkurzy chłopaka czy co. Uśmiechnęła się i zajrzała do małego plecaczka na plecach. Wyjęła tabletki na kaca i na jego zaczątki. Uśmiechnęła się i położyła mu na ladzie jedną tabletkę.
- Masz ... pomoże- Uśmiech na jej twarzy zmienił się w poważną minę.

Kame od razu wychlał cały soczek, jednak przed tym wpakował sobie do ust tabletkę. Położył sobie rękę na kark i zaczął sobie go rozmasowywać. Nie no on już więcej nie będzie robił sobie taki spotkań bo po prostu mu to nie służy. Potem chodzi cały dzień jak struty i nie wie co ma z sobą zrobić.
- Dzięki - Mruknął cicho i wbił spojrzenie w oczy dziewczyny. Zawsze miał tak w zwyczaju. Każdej dziewczynie patrzył zawsze głęboko w oczy. Tam się odbijały wszystkie uczucia, jednak on nauczył się ostatnio maskowania ich. Przez co w jego oczach nie zawsze one się odbijały.

Mary przyjrzała się jego twarzy. Jej uśmiech powrócił na twarz. Mary bywała czasem dość porywcza ale bywała i powściągliwa. Umiała wytrzymać wzrok na sobie ale rzadko umiała go długo odwzajemniać. Tak więc i teraz zmieniła tor patrzenia i przyglądała się jego ustom. Były ładne i krągłe. Takie jakie Mary lubiła. Tyle że teraz Mary nie chciała wyjść na zauroczoną chłopakiem choć właśnie taka była. No i niestety Mary musiała chować uczucia by chłopak sie nie domyślił. Nieźle się maskowała.
- I co?? Pomaga czy nie za bardzo??- Spojrzała na niego z lekkim uśmiechem- Daj pomogę.
Mruknęła. Starała się być po prostu miła więc wymasowała mu kark. Wiedziała po prostu jak uporczywe potrafi być zdrętwienie bądź ból karku. Gdy już mu lekko ten kark wymasowała odsunęła się.
- No mam nadzieję że pomogło.Lepiej by Cię kark nie bolał bo to było by dość dziwne, Papierosa??- podała mu paczkę papierosów i uśmiechnęła się lekko.

- Jest nie co lepiej - Mruknął spokojnie. No tak w tej sytuacji nie da się powiedzieć, że powiedział głośno. Było to raczej ciche bardzo ciche stwierdzenie. Kiedy ta zaczęła masować my kark jego źrenice lekko się powiększyły.
-"Matko jaka on upierdliwa"- Pomyślał sobie. No tak był na etapie tego, że każdy człowiek był upierdliwy, jednak musiał przyznać, że było to całkiem miłe. Popatrzył na paczkę papierosów i wyjął jednego. Wygrzebał ze swojej kieszeni zapalniczkę i podpalił sobie jednego.
- A ty mała nie pal, bo dziewczynie z papierosem nie do twarzy - Powiedział i zaciągnął się spokojnie by po chwili z ust wypuścić jedno duże kółko a kolejne były coraz mniejsze. Szybko ponownie się zaciągnął i dymem wcelował w środek tarczy jaką utworzył

Zaśmiała się i spojrzała na niego no tu sie z nim zgadzała. Uśmiechnęła się szerzej.
- Może i nie do twarzy ale wiesz... Jedyne co mi zostało na tym świecie to palić. I tak mam zamiar opuścić Hogwart. Za dużo się wydarzyło.
Szepnęła. W końcu jeśli jej nie znał to pewnie i tak by nie żałował. Zresztą bez matki w domu źle jej było. Ojciec może i traktował ją dobrze ale co to za życie?? Spojrzała w podłogę.

- Jak bym słyszał samego siebie jeszcze kilka dni temu. Nie ma sensu uciekać od problemów, bo i tak one ciebie dogonią. Jak nie rozwiążesz ich to one wcześniej czy później ciebie dogonią...nawet jak wylądujesz na Alasce - Powiedział i ponownie pociągnął sobie zdrowo. No tak wszystko zależy co kto rozumie przez słowo zdrowo.
- Ja też jeszcze kilka dni temu chciałem odejść ze szkoły, ale to nie miało by sensu. To jest jedyne miejsce gdzie nie myślę aż tak o tym co się dzieje - Dodał po chwili. No takie były fakty. W szkole zawsze czymś mógł się zająć, albo napisać nowa piosenkę, albo pouczyć się, porozmawiać z kimś. A w domu siedział by i myślał o swoich kłopotach życiowych.