Czarodzieje
Czy chcesz zareagować na tę wiadomość? Zarejestruj się na forum za pomocą kilku kliknięć lub zaloguj się, aby kontynuować.

Share
 

 Sala spotkań

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Go down 
Strona 3 z 3 Previous  1, 2, 3
AutorWiadomość


Bell Rodwick
Bell Rodwick

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 30
Czystość Krwi : 90%
Galeony : 4902
  Liczba postów : 4482
http://czarodzieje.forumpolish.com/t58-bell-rodwick
http://czarodzieje.forumpolish.com/t243-bell-rodwick
http://czarodzieje.forumpolish.com/t7785-bell-rodwick#216614
http://dzika-mafia.blog.onet.pl/
Sala spotkań - Page 3 QzgSDG8




Gracz




Sala spotkań - Page 3 Empty


PisanieSala spotkań - Page 3 Empty Sala spotkań  Sala spotkań - Page 3 EmptyWto 27 Gru - 1:33;

First topic message reminder :


Sala spotkań

Przypominające lochy pomieszczenie, wypełnione stolikami i krzesłami, oraz tablicami pokrytymi kompletnie niezrozumiałymi notatkami i symbolami, było kiedyś miejscem spotkań tajnego stowarzyszenia, Lunarnych. Najprawdopodobniej wszystkie ważne rzeczy zostały stąd usunięte lub zniszczone, a pozostałości są dystraktorem lub kompletnie nieistotnymi bazgrołami.

UWAGA: Aby wejść (w fabule obróbki artefaktów 2018, podczas obróbek, zasady nie obowiązują) do Sali spotkań, należy przejść przez podziemia. Dalej zasady są takie same:
Aby wejść obowiązkowo należy rzucić kostką w pierwszym poście. Nieparzysta – udaje Ci się wejść, parzysta – niestety nie udaje Ci się wejść. Jeśli już raz odkryjesz lokację możesz odwiedzać ją bez ponownego rzucania kością. Zezwala się zdradzić lokalizację tematu dwóm osobom towarzyszącym.




Ostatnio zmieniony przez Bell Rodwick dnia Wto 27 Gru - 1:39, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry Go down

AutorWiadomość


Julia Heikkonen
Julia Heikkonen

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 29
Czystość Krwi : 100%
Dodatkowo : animagia (tygrys)
Galeony : 2211
  Liczba postów : 968
http://czarodzieje.forumpolish.com/t7262-julia-heikkonen
http://czarodzieje.forumpolish.com/t7264-julia-heikkonen
http://czarodzieje.forumpolish.com/t7265-julia-heikkonen
Sala spotkań - Page 3 QzgSDG8




Gracz




Sala spotkań - Page 3 Empty


PisanieSala spotkań - Page 3 Empty Re: Sala spotkań  Sala spotkań - Page 3 EmptyNie 14 Wrz - 16:21;

Spodziewała się tego, że w końcu coś pójdzie nie tak, nie wiedziała tylko kiedy. Słysząc łkanie wzdrygnęła się na myśl o tym, że mogła to być jakieś dziecko, gdyby tak było dostałaby załamania nerwowego gdyby musiała przebywać w jego towarzystwie przez dłuższy czas. Po prostu nie znosiła małych dzieci, a gdy tylko w zasięgu jej wzroku lub słuchu była odczuwalna jego obecność jak najszybciej oddalała się od tego miejsca, brr. Kiedy to koleżanka poszła zmierzyć się ze swoim zadaniem chwilę później można było usłyszeć  krzyk a potem już tylko ciszę, na szczęście była to tylko mandragora. Mimo tego, że była w innym pomieszczeniu dało się zauważyć jej mine (sorry skojarzyło mi się xD) przez którą nie mogła się powstrzymać od śmiechu, no co? Grając w Therie trzeba było wykorzystywać takie zabawne momenty, w końcu niektóre zadania nie były już takie fajne.
Nadeszła pora na na Gemme, jednak tym razem nie działo się nic co musiałoby zmusić którąś z nich do ruszenia się z miejsca, rozejrzała się tylko aby skontrolować sytuację i wzruszyła ramionami.
- Ta kość przypadła ci w udziale, gryź ją, czy zła, czy dobra - powiedziała po tym jak rzuciła jak na ironię kośćmi, no dobra może czasem była tygrysem ale na pewno nie miała zamiaru się teraz w niego zamieniać, choć wiedziała że raczej nie o to tu chodzi. Znów zupełnie znikąd pojawiły się już nie roślinki a szczuroszczety, od których naprawdę ciężko było się odgonić. Zanim udało jej się rzucić zaklęcie te wgryzły jej się w kostki z których zaczęła płynąć krew, nie mówiąc już o bólu... Wydała z siebie pomruk niezadowolenia, a po gdy chwili udało się pozbyć wszystkich nieproszonych 'gości' usiadła na kanapie i zajęła się rzucaniem zaklęć ogarniających rany. Fakt, że zadanie poszło jej raczej średnio sprawiło że dodatkowo była trochę poirytowana co sprawiło że przy zajmowaniu się nogą rzuciła pare przekleństw w swoim rodzimym języku.

8+7 = 15, nieparzysta
Powrót do góry Go down


Alexis Sky
Alexis Sky

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 30
Galeony : 118
  Liczba postów : 643
http://czarodzieje.my-rpg.com/t4780-alexis-sky
http://czarodzieje.my-rpg.com/t4801-alexis
http://czarodzieje.my-rpg.com/t7859-alexis-sky#219883
Sala spotkań - Page 3 QzgSDG8




Gracz




Sala spotkań - Page 3 Empty


PisanieSala spotkań - Page 3 Empty Re: Sala spotkań  Sala spotkań - Page 3 EmptyNie 14 Wrz - 17:05;

11+8=19
.

Patrzyła jak idzie dziewczynom i musiała stwierdzić, że chyba idzie im lepiej niż jej. Ważne jednak było tylko to, by dojść do mety jako pierwszym prawda?
Już miała co odpowiedzieć Julii, zaraz po tym jak rzuci kostkami, już zbierała się do powiedzenia czegoś, gdy poczuła narastające mdłości. Złapała się za żołądek i skrzywiła. Podniosła się w fotela czując, że nie jest w stanie w żaden sposób powstrzymać wracającego się jedzenia. Boże, jak ona nienawidziła rzygać, zwłaszcza na trzeźwo. Ledwo zdążyła dolecieć do donicy, w której zakopała niedawno mandragore i tam wyrzuciła całą zawartość swojego żołądka. Podniosła się chora, nadal odczuwając mdłości.
-No super-jęknęła różdżką wycelowała w donicę i rzuciła szybkie chłoszczyść, nikt przecież nie miał ochoty siedzieć w obecności jej przetrawionego obiadu. Potem z nietęga miną wróciła na swoje miejsce. spojrzała na Julkę. - Wykrakałaś.
Mruknęła słabo do dziewczyny, bo to ona chwilę wcześniej gadała coś o gryzieniu. Pewnie by się uśmiechnęła ironicznie, ale nadal było jej niedobrze, dlatego po  prostu znów zasiadła na fotelu.


Ostatnio zmieniony przez Alexis Sky dnia Pon 15 Wrz - 13:17, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry Go down


Gemma Zaharov
Gemma Zaharov

Nauczyciel
Rok Nauki : II
Wiek : 29
Czystość Krwi : 50%
Dodatkowo : pałkarz
Galeony : 685
  Liczba postów : 287
http://czarodzieje.my-rpg.com/t9456-gemma-zaharov
http://czarodzieje.my-rpg.com/t9457-da-vinci
http://czarodzieje.my-rpg.com/t9458-gemma-zaharov
Sala spotkań - Page 3 QzgSDG8




Gracz




Sala spotkań - Page 3 Empty


PisanieSala spotkań - Page 3 Empty Re: Sala spotkań  Sala spotkań - Page 3 EmptyPon 15 Wrz - 8:36;

17 +8 = 25;6

Denerwował ją ten swąd spalenizny, który wciąż się utrzymywał, ale widziała po towarzyszkach, że im zupełnie nie przeszkadzał. Ach ta Gemma, taka wrażliwa! Nawet wstrzymywała oddech co jakiś czas, aby mniej drażnił jej śluzówki nosa, ale na niewiele się to zdawało. Westchnęła, by patrzeć jak radzi sobie Julka. Lecz kiedy Zaharov zobaczyła szczuroszczety, jakoś tak odruchowo uniosła nogi do góry w obawie, że któryś może ją dziabnąć. Na jej twarzy pojawił się grymas niezadowolenia, szczególnie, że widok obgryzionych kostek i spływającej krwi nie był zbyt przyjemny. Przełknęła głośno ślinę, chcąc jakoś odpędzić te stwory, ale zrobiły to same, a Heikkonen poradziła sobie z ranami.
Przyszła więc kolej na kolejną ślizgonkę. Nie do końca rozumiała co ma nastąpić, po przeczytaniu cytatu na planszy, ale zobaczywszy łapiącą się za brzuch dziewczynę, która po chwili zniknęła, Mołdawianka się domyśliła o co chodzi. Nudności, uch. Nic przyjemnego, choć chyba lepiej tak niż mieć poranione nogi. Z drugiej zaś strony je lepiej wyleczyć niż odruchy wymiotne...
Dobra, za dużo myślisz.
Rzuciła więc kośćmi, a te przesunęły się na pole dwudzieste piąte. Odczytała po cichu maksymę, po czym trochę się wystraszyła. Na początku dziewczyny mogły poczuć lekkie wibracje, a krukonka spojrzała z przestrachem na grę.
- Plansza! - krzyknęła, aby któraś z obecnych tu osób ją zabrała, tak w razie czego, gdyby miała się zepsuć, a one stałyby się przeklęte na wieki, hehe, taki tam szczegół. Sama zaś chwyciła za różdżkę i rzuciła protego. Całe szczęście, bo wstrząsy były coraz większe. Doszło do tego, że jakiś stary regał, który znajdował się nieopodal spadł z hukiem na ziemię, tuż obok. Pospadały też wszystkie rzeczy, które leżały wyżej, niż na podłodze. Na szczęście po kilku minutach wszystko ustało, a Gemma z ulgą osunęła się na siedzenie.
Powrót do góry Go down


Julia Heikkonen
Julia Heikkonen

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 29
Czystość Krwi : 100%
Dodatkowo : animagia (tygrys)
Galeony : 2211
  Liczba postów : 968
http://czarodzieje.forumpolish.com/t7262-julia-heikkonen
http://czarodzieje.forumpolish.com/t7264-julia-heikkonen
http://czarodzieje.forumpolish.com/t7265-julia-heikkonen
Sala spotkań - Page 3 QzgSDG8




Gracz




Sala spotkań - Page 3 Empty


PisanieSala spotkań - Page 3 Empty Re: Sala spotkań  Sala spotkań - Page 3 EmptyPon 15 Wrz - 15:49;

Przyglądając się temu co pozostało po ugryzieniu przez szczuroszczety nie zwróciła uwagi na to co działo się później z Alexis, żadnych krzyków, myśliwych polujących na jedną z nich, czyżby chwila spokoju? Patrząc na wyraz twarzy powracającej koleżanki można było się domyśleć co jej się trafiło
- Wybacz - odpowiedziała, choć wiedziała że nie do końca jest to jej wina. Uznając, że z jej kostkami jest już jako tako ok rozsiadła się na kanapie oczekując swojej kolejki. Niestety odpoczynek nie trwał zbyt długo, bo po następnym rzucie pomieszczenie zaczęło się trząść aż do tego stopnia że znajdujące się w nim regały zaczęły się przewracać, w odpowiedzi na krzyk Gemmy stanęła przy planszy pilnując aby się nie rozwaliła. Nie chciała ruszać gry więc uznała że rzucone w czas zaklęcie wystarczy, aby odepchnąć jakąkolwiek rzecz która poleci w jej kierunku. Po wszystkim sala nie wyglądała najlepiej, w końcu czego się można było spodziewać... nawet nie przeszło jej przez myśl żeby to wszystko ogarniać, kto wie co stanie się za chwilę.
Puste worki nadyma wiatr, nawet nie zdążyła wypowiedzieć jakże błyskotliwego hasła a już nie bardzo była w stanie poradzić coś na to iż ktoś rzucił w nią eliksirem rozdymającym. Historia chyba lubi się powtarzać, chwila rozleniwienia przy grze w Therie nie była dobrym pomysłem, teraz nie zdążyła nawet rzucić zaklęcia aby zapobiec temu co się właśnie działo. Dłuższą chwilę zajął jej powrót do normalnego stanu, będąc już 'sobą' od tak usiadła na jednym z przewróconych regałów, następnie gdy trochę odpoczęła znów przyczłapała do gry. Dziwne, w końcu nie grały aż tak długo, a ostatnio tak zmęczona była na treningu quidditcha z Rekinem i She. No cóż Theria była na tyle nieprzewidywalna, że trzeba było spodziewać się dosłownie wszystkiego, już samo oczekiwanie było stresujące.

15 + 7 = 22, 3
Powrót do góry Go down


Alexis Sky
Alexis Sky

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 30
Galeony : 118
  Liczba postów : 643
http://czarodzieje.my-rpg.com/t4780-alexis-sky
http://czarodzieje.my-rpg.com/t4801-alexis
http://czarodzieje.my-rpg.com/t7859-alexis-sky#219883
Sala spotkań - Page 3 QzgSDG8




Gracz




Sala spotkań - Page 3 Empty


PisanieSala spotkań - Page 3 Empty Re: Sala spotkań  Sala spotkań - Page 3 EmptyPon 15 Wrz - 16:06;

kostki: 19+11=30

Wróciła na miejsce, dzisiaj gra nie szła jej dobrze, nie dość, że z zewnątrz jej gardło pokieraszował imprius, to wewnątrz zrobił to pokarm z jej wnętrza. Powróciła to planszy, ale nadal czuła lekkie mdłości. Wiedziała, że to nie była wina Julki, ale to ona mówiła coś o gryzieniu i jak na złość wywołała wilka z lasu. Trzęsienie ziemi nie było przyjemne, zwłaszcza, że Alexis nadal czuła mdłości i bała się, że jej żołądek wyrzuci zaraz kolejną partię tego co ma w środku, o ile cokolwiek w niej zostało. Patrzyła też jak Julka się nadyma, a potem ponownie przyszła jej kolej. Westchnęła cicho patrząc na planszę. Na dziś miała zdecydowanie dość. Wzięła kostki i chuchnęła w nie mając nadzieję, że uda jej się wyrzucić magiczne 11 lub 12 i zakończy tą grę.
Rzuciła kostkami i normalnie miała ochotę krzyknąć że szczęścia gdy kostki 11.
-To chyba koniec. - mruknęła do obu dziewczyn. Uśmiechnęła by się pewnie, gdyby nie fakt, że mdliło je nadal.
Powrót do góry Go down


Mistrz Gry
Mistrz Gry

Czystość Krwi : 100%
Galeony : 32734
  Liczba postów : 108771
http://czarodzieje.forumpolish.com/t7560-wielka-poczta-mistrza-gry#211658
Sala spotkań - Page 3 QzgSDG8




Specjalny




Sala spotkań - Page 3 Empty


PisanieSala spotkań - Page 3 Empty Re: Sala spotkań  Sala spotkań - Page 3 EmptySro 17 Wrz - 8:26;

Wygrywa Alexis! Wtem wszystkie pionki obracają się w pył, plansza zaczyna szybko wirować, aż w końcu unosi się i znika. Dziewczyny poszły więc do siebie, aby odpocząć po wymagającej rozgrywce.

Nagrody zostaną rozdane po roztrzygnięciu pozostałych pojedynków. Wtedy też Alexis dostanie dalsze wskazówki.


ztx3

______________________

Sala spotkań - Page 3 Tumblr_myxyl0JKkN1s94thyo1_500
Powrót do góry Go down


Terrey Thìdley
Terrey Thìdley

Student Gryffindor
Rok Nauki : I studencki
Wiek : 25
Czystość Krwi : 100%
Dodatkowo : Hipnoza, prefekt fabularny
Galeony : 153
  Liczba postów : 214
http://czarodzieje.forumpolish.com/t15475-terrey-balfour-thidley#415699
http://czarodzieje.forumpolish.com/t15608-hypnos#420458
http://czarodzieje.forumpolish.com/t15476-terrey-thidley
Sala spotkań - Page 3 QzgSDG8




Administrator




Sala spotkań - Page 3 Empty


PisanieSala spotkań - Page 3 Empty Re: Sala spotkań  Sala spotkań - Page 3 EmptySob 12 Maj - 17:11;

Z ulgą chowaliśmy się w zakamarkach wilgotnej, opuszczonej wieży, czując palące, wiosenne słońce. Po Egipcie, już żadne nie wydawało mi się tak męczące, a jednak przesycony, wolałem unikać kolejnych atakujących promieni. @Melusine O. Pennifold była mi dzisiaj kompanką. Roześmianą na moje żarty, lekką i zwiewną, zdającą się przynosić ulgę w palące dni, a jednocześnie przecież tak rozgrzewającą zakamarki mego umysłu, wyobraźni. Może i przed tym ciepłem powinienem się chować, musiałbym jednak pierw wybudzić się z tego, cicho i delikatnie rosnącego zauroczenia. Musiałbym zapomnieć o jej piegach na nosie, długich włosach i tej zadziwiającej lekkości. Tymczasem miałem ochotę dać się złapać w jej syrenie dłonie, wciągnąć wprost pod duszącą taflę zimnej wody. A potem wyciągnąć na brzeg i kazać zamieszkać w moim zamku z zegarów.
- Już zapowiada się nieźle, skoro nie każą nam siedzieć na szczycie wieży w wielkim słońcu - skomentowałem do mojej towarzyszki, którą trzymałem za rękę, gdy prowadziłem w tym labiryncie podziemnych korytarzy prowadzących do sali spotkań. Otrzymaliśmy ulotkę o poszukiwanych specjalistach, gdy popijaliśmy właśnie kawę z magicznie unoszącą się parą o wymyślnych kształtach. Szybko przyjąłem za fenomenalny pomysł, by skoro jesteśmy już na miejscu, podejść i sprawdzić swoich sił w tym tajemniczym zadaniu. Nie mogło być przecież gorzej niż w Egipcie skoro Melu miała inne sandałki (rzuciłem okiem na jej nogi, by się upewnić), ja zaś nie miałem szans na bycie porzuconym i konieczności samodzielnego pałętania się po piaskowych górach, gadając do siebie. Poza tym i przede wszystkim - to zadanie miało mieć miejsce w Anglii. W Hogsmeade.
Sala, w której otrzymaliśmy instrukcje na temat potencjalnej, wymaganej obróbki, była rozległa. Postanowiliśmy spróbować swych sił w zakresie zaklęć, jako, że mieliśmy w tej kategorii w miarę duże pojęcie. Choć, z tego co słyszeliśmy, i świeże spojrzenie laików mogło się tu przydać.
Rzucaliśmy poszczególne zaklęcia, mając nadzieję, że w końcu coś się wydarzy. Przedmiot jednak skutecznie je odrzucał, po prostu odbijając i nie przynosząc żadnych efektów. Oczywiście okropnie mnie to zniecierpliwiło i szybko uzmysłowiłem sobie, że lepiej było zostać z Melu przy tej kawie, biorąc teraz zapewne pyszny szarlotkowy podwieczorek.
- Może walnę czymś mniej legalnym? - Zastanowiłem się na głos mówiąc to do mej kompanki, nim jednak otrzymałem od niej jakąkolwiek odpowiedź, wykonałem szybki ruch różdżką, wybierając przy tym jeden z zakazanych uroków. Moja szeroka wiedza z czarnej magii na pewno mogła się przydać w kontekście obróbki zaklęciowej. Nagle, kiedy już zacząłem wygłaszać komentarz o cieście jabłkowym, na które możemy wrócić, artefakt rozbłysł białym światłem! Wyciągnąłem więc szybko rękę, by złapać przedmiot i po prostu zakomunikować, że został przez nas obrobiony. To było wręcz dramatycznym błędem. Ledwo go musnąłem, poczułem jak coś mnie paraliżuje. Gigantyczna magia przelała się na moje ciało, zmiatając mnie z nóg. Utraciłem świadomość, boleśnie lądując na zimnej posadzce, telepiąc przy tym jak w epileptycznym ataku.
Trzeba było jednak iść na tą szarlotkę.

Kość: H
Poziom: II
Kuferek: 11
Powrót do góry Go down


Melusine O. Pennifold
Melusine O. Pennifold

Student Ravenclaw
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 25
Czystość Krwi : 90%
Wzrost : 169
C. szczególne : turban na głowie z magicznymi wzorami, piegi na twarzy, płynne ruchy, zwiewne ubrania;
Galeony : 758
  Liczba postów : 653
https://www.czarodzieje.org/t15444-meluisne-pennifold
https://www.czarodzieje.org/t15473-meluzyna#415677
https://www.czarodzieje.org/t15446-meluisne-pennifold#414814
Sala spotkań - Page 3 QzgSDG8




Gracz




Sala spotkań - Page 3 Empty


PisanieSala spotkań - Page 3 Empty Re: Sala spotkań  Sala spotkań - Page 3 EmptyNie 13 Maj - 20:00;

Uśmiecham się, mrużę oczy, komentuję jak to gorące słońce jest nam najwyraźniej przeznaczone. Już nie ubierasz na siebie tą zdziwioną minę, którą mnie uraczyłeś, kiedy zapytałam Cię uprzejmie dlaczego mnie całujesz i nie zapraszasz na randki. Z niejaką ulga przyjęłam Twoją niewiedzę o tym jak trzeba się ze mną obchodzić i teraz spędzamy czas jak zwykle spędzaliśmy. Żartujemy, pijemy kawę, obgadujemy znajomych i wspominamy naszą wyprawę. Ale tym razem ja mam na sobie pomarańczową, długą, egzotyczną sukienkę, z moje turbanu wypada starannie wymuskany skręcony pukiel włosów, a ja nie jestem tylko koleżeńska. Częściej niż zwykle łapię Cię za dłoń, kiedy tylko mam byle jaki pretekst. Zaczepiam Cię co jakiś czas, byle tylko mieć na sobie całą Twoją uwagę i bawię się świetnie w blasku Twojego zainteresowania. Cieszę się, że dajesz mi się mamić moim głosem, jakbyś był nieświadomym niczego żeglarzem.
- Tak, tym razem postanowili wysłać nas pod ziemię - mówię trzymając dumnie Twoją rękę. Może pomysł obróbki starożytnego, magicznego artefaktu, podczas randki brzmi dość idiotycznie, ale przynajmniej z pewnością nie będzie można nazwać naszego pierwszego bardziej romantycznego spotkania nudnym. I muszę przyznać, że jestem mylnie przekonana, że nie może być gorzej niż na tej przeklętej pustyni. W końcu nie mam tych felernych sandałków, ani chęci popisania się przed innymi swoimi świetnymi pomysłami.
Rozglądam się po trochę niepokojącym pomieszczeniu. Nigdy tu nie byłam i aż mocniej ściskam rączkę Terry'ego, jakby mógł mi zaoferować jakieś wsparcie duchowe. Dobrze, że nie znam przerażającej historii Lunarnych, która tu się rozegrała! Szybko jednak zapominam o ewentualnym zaniepokojeniu i z werwą podchodzę do naszego zadania rzucamy przeróżne zaklęcia, próbując dosłownie czegokolwiek, ale nie idzie nam to za dobrze. Też po dłuższym czasie trochę się poddaję i ze znudzeniem próbuję ponownie tych samych rzeczy, bo powoli wypruwam się z pomysłów. Na Twoją propozycję wzruszam leniwie ramionami. No i dobra, jak dla mnie możesz rzucać co chcesz, byle cokolwiek się wydarzyło. Och, jak szybko żałuję tych myśli!
- Udało Ci się! - krzyczę podniecona, kiedy artefakt rozbłyska światłem. Już chcę doskoczyć, by nagrodzić Cię zwycięskim buziakiem w policzek, ale wtedy padasz jak długi na ziemi. Przerażona obserwuję jak zaczynasz miotać się na ziemi.
- Terry! - ponownie wołam przerażona i pierwsze co chcę zrobić to wepchnąć Ci coś między zęby. Wszyscy chyba słyszeli, że przy osobie z epilepsją należy upewnić się, że nie przegryzie sobie języka. Nie wiem jak twarde musi być to co Ci wsadzę do buzi, ale jedyne co mam pod ręką to moja różdżka, i na dodatek jestem skłonna ją dla Ciebie poświęcić. Ale kiedy tylko łapię dotykam Twojego czoła, kiedy chcę Cię unieruchomić, czuję straszliwy ból. Całe ciało mnie pali a ja osuwam się na ziemię, również popadając w przerażające drgawki. Jestem przekonana, że to koniec. Umrę. Co za głupia śmierć w zapomnianym przez Boga miejscu. Nie jestem pewna czy jestem przytomna, czy zemdlałam podczas bólu, który rozpala moje ciało. A kiedy przestaję się miotać po ziemi, wciąż jestem oszołomiona z bólu. Z trudem podnoszę dłoń i dotykam swoich ust, bo czuję, jak z buzię mi wypełnia gorąca ciecz. Charkam, chrząkam i spluwam krwią, kiedy przewracam się z pleców.
- Terry? - bełkoczę trochę niezrozumiale i podchodzę do Ciebie na czworaka. Czy chcemy, czy nie musimy jakoś dostać się teraz do skrzydła szpitalnego. To zdecydowanie najciekawsza randka, na jakiej byłam.

/zt


Kość: 6
Poziom: II
Kuferek: 6+5
Powrót do góry Go down


Marceline Holmes
Marceline Holmes

Student Ravenclaw
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 26
Czystość Krwi : 50%
Galeony : 1207
  Liczba postów : 1162
https://www.czarodzieje.org/t15095-marceline-holmes
https://www.czarodzieje.org/t15273-sow
https://www.czarodzieje.org/t15094-marceline-holmes
Sala spotkań - Page 3 QzgSDG8




Gracz




Sala spotkań - Page 3 Empty


PisanieSala spotkań - Page 3 Empty Re: Sala spotkań  Sala spotkań - Page 3 EmptyPon 14 Maj - 22:29;

Nie do końca była pewna - czy dobrze zrobiła proponując Danielowi tak dziwaczną próbę; nie posiadała doświadczenia, zaś jej różdżka odmawiała ostatnimi czasy współpracy. W gruncie rzeczy powinna dać sobie spokój z jakimikolwiek emocjami, które zakrawały o tego mężczyznę, wszak było to niedorzecznie niebezpieczne, okraszone nutą iluzorycznego cienia, o którym nie wiedział nikt.
Och, c z y ż b y?
Nie odezwała się całą drogę, bo to nie było konieczne. Nie musiała wydobywać z siebie słów, które zaczynały powoli ją przerastać, tłamsić; znów zapadła się w sobie, dokładnie tak jak wiele miesięcy temu, gdyż było to dużo wygodniejsze, prawda? On nie był tego świadomy, zaś rudowłosa niezwykle neutralnie podeszła do całej sprawy, bo ostatnim czego chciała to... Rozmowa. Bergmann też nie bywał zbyt głośny, więc czy takowe popołudnie nie było doskonałą szansą na oderwanie się od szarawej codzienności?
Odgarnęła pukle z pyzatej buzi, która oszroniona była przez siateczkę piegów i przysiadła na ziemi z jedną z ksiąg, którą znalazła na półce. Kącikiem oka obserwowała męską sylwetkę, zaś przelatujące przez jej umysł informacje były niejednoznaczne. Była pewna, że po ostatniej wyprawie nie wpadnie na tak szalony pomysł, ale widocznie potrzebowała w swojej egzystencji adrenaliny. Smukłe palce wodziły po woluminach, pergaminie i literach, choć te nie dawały jakiejkolwiek wskazówki.
- Czysta głupota... - burknęła pod nosem i sięgnęła po kolejną książkę. Znajdowały się tu niezwykle intrygujące informacje, ale niekoniecznie powiązane z artefaktem, dlatego musiała przejść do kolejnej lektury, aczkolwiek wierzyła, że mężczyzna rozwiązał zagadkę. Byłoby to dużo korzystniejsze, przynajmniej mogłaby wrócić do domu i zapomnieć choćby na moment o niefortunnym spotkaniu w pokoju marzeń, jednak - czy to nie jego decyzje? Nieistotne.
Dla niej już nic takowe nie było.
- I jak? - zagaiła w końcu, bo ktoś musiał przerwać ten mur milczenia.

Litera: F
Powrót do góry Go down


Daniel Bergmann
Daniel Bergmann

Nauczyciel
Wiek : 43
Czystość Krwi : 90%
Dodatkowo : animag (kruk), magia bezróżdżkowa
Galeony : 2330
  Liczba postów : 2139
https://www.czarodzieje.org/t15073-daniel-alexander-bergmann
https://www.czarodzieje.org/t15099-krebs
https://www.czarodzieje.org/t15076-daniel-bergmann
Sala spotkań - Page 3 QzgSDG8




Gracz




Sala spotkań - Page 3 Empty


PisanieSala spotkań - Page 3 Empty Re: Sala spotkań  Sala spotkań - Page 3 EmptyPon 14 Maj - 23:28;

Milczał. Pogrążony we mgle swych rozmyślań, tkwił w ciszy o wiele bardziej od zwyczajności - a przecież, nigdy nie włączał się w grono rozmownych osób. Niezbyt przepadał za wzniośle określaną współpracą - choć towarzystwo Holmes było najlepszym, jakie (prócz samotności) był w stanie sobie wymarzyć; stąpała zawsze taktownie, nie używała słów niepotrzebnych, nie rozdzierała bez wyraźnego powodu zgęstniałej zasłony ciszy, zakłócanej jedynie przez szelest kartek. Pustka. W głowie, w rękach, w złośliwej magii, we wnioskach. Jasna cholera, we wszystkim.  
Potrzebował jednak się zaszyć. Potrzebował pomyśleć sam, rozkoszując się świadomością, jednej, jedynej osoby odnajdującej spokój w którejś ze swych kryjówek. Wtedy był w stanie podjąć właściwe kroki. Niespiesznie.
Pośpiech wszak nie popłacał.
- Spróbujemy raz jeszcze - stwierdził, po dłużącej się niewygodnie chwili - z wyraźną wyrwą spóźnienia; opuścił wówczas pozorne odosobnienie swojej krainy umysłu - podejmowanych prób w odszukaniu wniosków. Każda ze zdjętych książek, każda z przewertowanych stronic była, teraz - bezużyteczna. Miał nadzieję, aby potrzeba było wyłącznie czasu. Nigdy nie działał pochopnie. Nigdy nie działał - jeżeli nie był pewny.
- Na dzisiaj starczy - osądził, odstępując, wyraźnie - zbierając się, aby opuścić miejsce.

Kostka: 2

| zt
Powrót do góry Go down


Nessa M. Lanceley
Nessa M. Lanceley

Nauczyciel
Wiek : 25
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 159
Dodatkowo : animag, magia bezróżdżkowa
Galeony : 916
  Liczba postów : 3856
https://www.czarodzieje.org/t15974-nessa-m-lanceley
https://www.czarodzieje.org/t15976-freya-i-korespondencja-dla-panny-lanceley#434018
https://www.czarodzieje.org/t15975-nessa-m-lanceley#433995
Sala spotkań - Page 3 QzgSDG8




Gracz




Sala spotkań - Page 3 Empty


PisanieSala spotkań - Page 3 Empty Re: Sala spotkań  Sala spotkań - Page 3 EmptyPon 21 Maj - 19:55;

Nie wiedziała, dlaczego w ogóle zgodziła się na ten jego głupi pomysł. Skąd w ogóle pomysł, żeby zgłosił się z nią do całej tej obróbki, skoro znali się bliżej ledwie tydzień? Pomijając już fakt, że przy ex asystencie nauczyciela, Nessa była zwyczajną nogą z zaklęć. Zważywszy jednak na datę w kalendarzu, nie mogła mu odmówić. Zawsze starała się być w dniu swoich urodzin miła i ugodowa, tak, żeby rodzice sobie przypomnieli, że ich dziecko czasem może być dobrą dziewczynką, na którą wcale a wcale nie dostawali wyjców ze szkoły o bójkach. W myślach widziała ten jego kpiący wyraz twarzy, gdyby odmówiła. Znęcałby się nad nią, że stchórzyła. Na pewno! Westchnęła z rezygnacją, zwlekając się z biblioteki i wychodząc z zamku, a następnie poza jego bramy. Użyła teleportacji, aby spotkać się z mężczyzną w umówionym miejscu.
Charakterystyczny trzask oznajmił przybycie młodej Lanceleyówny. Wyszła zza rogu, dostrzegając znajomą postać. Przyglądała się mu chwilę z daleka, następnie wywracając oczyma, jakby do krążących w głowie myśli. Stanęła za Reedem, wsuwając ręce w kieszenie krótkich, czarnych szortów — całych obsypanych kwiecistym wzorem. W nie wsuniętą miała białą, elegancką koszulę ze zwiewnego materiału, zapinaną na rząd złotych guziczków. Burza rudych włosów związana była w wysokiego kucyka. Dziewczyna przez chwilę walczyła ze sobą, żeby go troszkę po prowokować, jednak zaraz przypomniała sobie o dzisiejszych postanowieniach.

— No cześć, czerwoniutki. To dokąd dziś mnie zabierasz?—rzuciła z ciekawością w głosie, lustrując jego twarz wzrokiem. Zdążyła się chyba przyzwyczaić do jego dziwactw. Właściwie to powinna być mu wdzięczna, że ją przygarnął i pozwolić sobie pomóc z magicznym przedmiotem, który ostatnim czasem wywołał tyle komplikacji. Ruszyli w drogę, prowadząc klasyczną dla siebie, nieco złośliwą i momentami niezbyt kulturalną konwersację. Nie miała pojęcia, dokąd poniosą ich nogi, a raczej Shawnowy plan. Nic więc dziwnego, że gdy znaleźli się w niezwykle dziwnym, skrytym przed światem w podziemiach miejscu, buzia Nessy wyrażała nic innego, jak konsternację. Posłała mu pytające spojrzenie, grzecznie idąc za nim do jednej z sal.
Przedmiot dumnie tkwił na stoliku, emanując energią. Zanim jednak orzechowe oczy rudzielca skupiły na nim swoją uwagę, omiotła wzrokiem pomieszczenie i przeszła się po nim, obuszkiem palca przejeżdżając po jednej ze starych, drewnianych półek. Przyjrzała się tytułom opasłych tomisk, których od wielu lat nikt nie ruszał, albowiem przykrywała je warstwa kurzu. Mruknęła cicho w zastanowieniu, ostatecznie stając przy nim i łapiąc w dłoń różdżkę z czarnego orzecha, która towarzyszyła jej od pierwszego roku Hogwartu. Nie wiedziała, dlaczego nigdy wcześniej nie słyszała o tak ciekawym miejscu! Kto wie, może były tu jakieś ciekawe księgi od transmutacji? Pokręciła delikatnie głową, przecząco, chcąc skupić się na celu. A ten był konkretny, po coś w końcu tutaj dziś przyszli. Zamierzała chociaż trochę się przydać. Przyjrzała się artefaktowi, opierając jedną z dłoni na biodrze, drugą zaś kołysząc drewnianym kijkiem w powietrzu. Obróciła twarz w jego stronę.

— Masz jakiś genialny pomysł na to ustrojstwo? Na moje, trzeba po prostu walnąć w to zaklęciem—rzuciła z delikatnym wzruszeniem ramion, następnie wysuwając różdżkę w stronę przedmiotu i stukając w niego, nie wypowiadając jednak inkantacji. Takie czary-mary wolała zostawić mu. Ahh, gdyby wtedy wiedziała, jakie konsekwencje za sobą pociągnie.. —Rób, co trzeba i najlepiej mówi mi, co mam robić. Znając moje szczęście, gdy zabiorę się za to sama — spadnie na nas jakaś katastrofa.
Nie wiedziała, jak przedmiot może zareagować na próbę magiczną ani też, którym
z zaklęć powinien oberwać.



Kostka + Literka: H + 6
Poziom: III
Punktów w Kuferku Razem: 36+7
Powrót do góry Go down


Shawn E. Reed
Shawn E. Reed

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 33
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 184 cm
C. szczególne : Tatuaże, magiczna metalowa proteza prawej ręki, Gwiazda Południa zawieszona na łańcuszku na szyi.
Dodatkowo : magia bezróżdżkowa
Galeony : 752
  Liczba postów : 1197
https://www.czarodzieje.org/t13596-shawn-e-reed?highlight=Shawn
https://www.czarodzieje.org/t13600-wrona-shawna
https://www.czarodzieje.org/t13601-shawn-e-reed?highlight=Shawn
https://www.czarodzieje.org/t19478-shawn-e-reed-dziennik
Sala spotkań - Page 3 QzgSDG8




Gracz




Sala spotkań - Page 3 Empty


PisanieSala spotkań - Page 3 Empty Re: Sala spotkań  Sala spotkań - Page 3 EmptyCzw 24 Maj - 17:38;

Od pewnego czasu cierpiał na samotność. Nigdy nie otaczał się hordami znajomych, a jednak dopiero teraz zaczęła mu przeszkadzać pewna cisza, która zawsze mu towarzyszy, obojętnie czy jest w sklepie, w Hogwarcie czy w domu. Wszędzie wita go ta sama aura nicości. Otwierał drzwi od domu i wsłuchiwał się w otaczający go bezgłos. Nikogo. Niczego.
Usłyszawszy o magicznym przedmiocie, a dokładniej o jego obróbce, zbadaniu magicznych właściwości, Shawn nie zastanawiał się długo. Zawsze interesowały go rzadkości o silnej mocy magicznej, a tutaj właśnie spotkał się z takowym artefaktem.
Umówił się więc z Nessą, złapawszy ją na korytarzu Hogwartu. Długo się dziewczyna nie zastanawiała, zaś Shawn jedynie skinął głową i poszedł w swoją stronę bez słowa. Wszystko mieli już ustalone, przyszło im tylko wyczekiwać na określony czas.
Reed był wcześniej, oczekiwał ją z papierosem w dłoni. Usłyszał charakterystyczny trzask za swoimi plecami, wyrzucił papierosa i milczał, odwrócony. Czekał aż się zbliży, dopiero wtedy odwrócił się i zlustrował ją wzrokiem, od dołu do góry, zatrzymując się dopiero na tęczówkach dziewczyny. Złapał jednego loka jej rudych włosów i pokręcił nim sobie wokół palca, wpatrując się z zaciekawieniem na tą istną burzę kłaków, jaką miała Lanceleyówna na głowie. Dopiero, gdy Nessa się odezwała, uśmiechnął się lekko, przekrzywiając lekko głowę.
- Yhm. A gdzie chciałabyś dzisiaj spędzić ze mną czas, blondyneczko? - Spojrzał na nią z niejednoznacznym uśmieszkiem, wypuszczając jej włosy i odwracając się w stronę miejsca, do którego zmierzali.
Nie był do końca pewien co ich czeka. Dostał naprawdę mało informacji i opcji, co mogli zrobić z tym artefaktem było nieskończenie wiele. Miał jednak nadzieje, że im się uda to zrobić, a on na tym nie ucierpi. Rudowłosej też nie powinno się nic stać. Choć nigdy nie wiadomo. Skoro był to przedmiot o sile takiej, że zaburzał magię na całym świecie to nawet Shawn mógł mieć z nim problemy.
Doszli do pomieszczenia, w którym leżał przedmiot, na samym środku podświetlony nikłym światłem padającym od góry. Przez chwile Shawn zastanawiał się czy to było prawdziwe światło czy magiczne. Coraz częściej czarodzieje używali alternatywnych sposobów do wszystkiego, odkąd magia przestała działać prawidłowo. No i po to właśnie tu przyszli. Żeby ci co są na samym szczycie, ci którzy pociągają sznurki mogli zdobyć artefakt bez brudzenia sobie rączek. I kontrolować to, co teoretycznie powinno pozostać same sobie, nieopanowane przez nikogo.
Parsknął śmiechem, gdy usłyszał to, co powiedziała.
- To czemu się wahasz? Dajesz, pokaż jak to powinno się poskramiać największe artefakty świata. - Uśmiechnął się do niej drwiąco, chwile później dodając - ostatnio coś mi mówiłaś o uczeniu się na własnych błędach, więc co się boisz? Jak spierdolisz to się czegoś nauczysz, prawda? - Jego kąciki ust uniosły się jeszcze bardziej, w doprawdy paskudnym uśmiechu. Efektu dodawała również blizna, niezbyt urokliwa.
Shawn nie ustępował. Czekał, aż dziewczyna coś wymyśli, aż wreszcie przygotowała się do rzucenia zaklęcia. Także Reed się przygotował, jego dłonie ewidentnie zbladły, zaś temperatura powietrza wokół nich niewyobrażalnie zwiększyła się.
A jednak to nie wystarczyło.
Wyglądało to jak jeden wielki wybuch w szmaragdowym kolorze. Podmuch odrzucił go, lecz w ostatniej chwili, mechanicznie Reed wystrzelił dwa zaklęcia, z obu rąk - oba o tym samym działaniu, w kierunku Nessy. Z jednej ręki nic nie wyleciało, z drugiej czuł, że zaklęcie podziałało. Nessa nagle poleciała w jego kierunku, mężczyzna otulił ją i okrył własnym ciałem, tak że całe obrażenia od uderzenia w ścianę przyjął na siebie.
Przez najbliższe minuty Shawn nie wiedział co się dzieje i ile czasu rzeczywiście minęło. Oboje byli oszołomieni, on zaś czuł pierwsze skutki uderzenia. Czuł jakby miał połamane kości, czuł to w żebrach i prawym przedramieniu. Gdy też dym się jakoś ulotnił, zobaczył, że ich ciała pulsowały w dziwny sposób i przy każdym ruchu jakaś siła jakby cięła nożem dany mięsień. Shawn, zaciskając zęby pomógł dziewczynie wstać. Nic nie mówił, dał jej się oprzeć o siebie i podeszli razem do kamienia, który zmienił ewidentnie swój wygląd, Shawn zaś mógł być pewien, że powiodło się im. Dysząc ciężko, spojrzał na rudowłosą, zaciskając pięść z bólu przy każdym ruchu. Mówienie też go sprawiało.
- Przeteleportuje. Nas teraz. Do Munga. - Mówiąc to, zostawił kamień tam gdzie był i trzymając ją, deportowali się do szpitala.

zt2
Powrót do góry Go down


Marceline Holmes
Marceline Holmes

Student Ravenclaw
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 26
Czystość Krwi : 50%
Galeony : 1207
  Liczba postów : 1162
https://www.czarodzieje.org/t15095-marceline-holmes
https://www.czarodzieje.org/t15273-sow
https://www.czarodzieje.org/t15094-marceline-holmes
Sala spotkań - Page 3 QzgSDG8




Gracz




Sala spotkań - Page 3 Empty


PisanieSala spotkań - Page 3 Empty Re: Sala spotkań  Sala spotkań - Page 3 EmptyPią 25 Maj - 16:40;

Czekała, jakby miało wydarzyć się cokolwiek, ale czy rzeczywiście powinno, skoro w ostatnim czasie wszelkie możliwe aspekty codzienności leciały w dół, niczym Ikar spadając spomiędzy chmur, aniżeli układało się w logiczną, rozsądną całość?
Była wściekła.
Złość rozsadzała jej drobne ciało, gdy ponownie czytała litery ułożone w wyraźne zdania, jakby miały ją przekonać o prawdziwości słów. Bez zastanowienia podarła pergamin, po czym cisnęła nim przed siebie, wszak nie zamierzała czekać jak skończona idiotka na człowieka, który znalazł lepszą wymówkę. Och, czyżby Bennett? A może jednak van Rijn albo ta wredna zołza, która uczy ich astronomii? Liczyła się z każdą ewentualnością, jednak żadna nie zakrawała o szkolne perspektywy. Zresztą... Czego mogła oczekiwać od mężczyzny, który posiadał określoną liczbę wiosen, a ta skreślała ich koligacje czy nawet zażyłość wynikającą z (nie)bezpiecznej bliskości.
Pieprzony egoista.
Chciała zejść na dół, by jak najszybciej wrócić do domu, ale nim zdążyła odwrócić się w stronę schodów, dostrzegła kolejnego pasożyta jakim był gryffon. Po co go tu Merlin przysłał? Bezwiednie sięgnęła po różdżkę, modląc się w duchu, że nie planował sprzeczek czy pojedynku, bo w dzisiejszej formie krukonka mogłaby go wysłać do skrzydła szpitalnego i to nie na chwilę, a na długie godziny, które po chwili przekształciłby się w bezkształtne dni. Dopiero po upływie kilku sekund, które przeleciay przez palce równie szybko, co chłodny powiew wiatru, wpadła na pewien pomysł.
- Słyszałeś o wyprawie do Egiptu po artefakty, które wpływają na zakłócenia magii? - zagaiła i przygryzła nerwowo policzek od środka. Liczyła, że chłopak zrozumie, wszak stała przed nim niebywała szansa, która dawała możliwości zabłyśnięcia już nie tylko w Hogwarcie, ale także w towarzystwie. - Byłam tam. Przez kilka dni męczyłam się z innymi studentami, by znaleźć upragniony przedmiot, ale tak naprawdę najważniejsze jest to, co mamy tutaj... - zaczęła mówić spokojnie, po czym uśmiechnęła się ledwie, by czasem nie spoufalać się za bardzo z Daviesem. - Chcesz spróbować? - liczyła, że tak, bo kiedy sama zaczęła podejmować się niebywałej próby, wszystko szło zadziwiająco dobrze, zadziwiająco gładko. Jego obecność miała na to wpływ?
Nie, to niemożliwe.

Kostka: 3
Powrót do góry Go down


Jerry Davies
Jerry Davies

Student Gryffindor
Rok Nauki : I
Wiek : 24
Czystość Krwi : 100%
Dodatkowo : metamorfomag
Galeony : 315
  Liczba postów : 156
https://www.czarodzieje.org/t16051-jeremiah-m-davies
https://www.czarodzieje.org/t16111-iggy
https://www.czarodzieje.org/t16063-jeremiah-m-davies
Sala spotkań - Page 3 QzgSDG8




Gracz




Sala spotkań - Page 3 Empty


PisanieSala spotkań - Page 3 Empty Re: Sala spotkań  Sala spotkań - Page 3 EmptyPią 25 Maj - 21:15;

Zakrada się - niczym szpieg
jak zwiadowca, który może - niedługo być rozszarpany przez sprowadzone spojrzenia. Sam, całkowicie sam, niczym palec, zbyt długo tłumił ciekawość - teraz pozwala jej się wydostać. Wypuszcza, pozwala zmusić posłuszne nogi - aby poprowadziły w stronę określonego miejsca. Usłyszał już o obróbce, niemniej rzecz jasna chciał najpierw s a m chociaż ujrzeć artefakt. Zobaczyć, zastanowić się - być może to niebezpiecznie, być może też idiotyczne, choć z drugiej strony rzecz jasna ekscytujące. Zaszywa się więc, przechodzi i słyszy znajomy głos
tej wariatki.
To jakiś żart.
- Liczyłem, że nikogo nie będzie - odpowiada jej bez ogródek i dla wzmożenia wzrusza też ramionami. Oczywiście, ze zręcznie poukrywaną ironią a mogłoby ciebie nie być, byłbym o wiele bardziej szczęśliwy. Niestety, rzeczywistość przedstawia się tak, nie inaczej, nie ma na nadmieniony przebieg żadnego wpływu.
Francuzka zaś mówi dalej.
- Słyszałem. - Kiwa głową. Jak mógłby zresztą nie słyszeć? Z lekkim zdenerwowaniem wsłuchuje się w dalsze zdania. Och, jaki wtedy był wściekły. Fatalnie. Wściekły. - Oczywiście. Studenci - wydusza słowo po słowie - jak obrzydliwą krostę. No tak, bo uczniowie na swoim ostatnim roku, nie mogą ruszyć się z miejsca. Nic nie potrafią, zagubią się, banda dzieci. Nie znosił tego rygoru - całe szczęście, był coraz bliżej wakacji.
Dziwi się, podczas brzmienia pytania. Jedną brew unosi do góry, chociaż rozumie. Godzi się na współpracę - być może owocną. Kto wie.
- W sumie - potwierdza - mogę.
Milczą. Żadne z niepotrzebnych słów nie ulatuje w eter, a jednak - mimo ogromu różnic, współdziałają wybornie. Zauważają nawet też resztki porzuconego złota - nie było wiele, co prawda, choć zawsze miły dodatek. Nagroda za kilkugodzinny wysiłek.
Ponadto udany.

| zt x2

Litera: A <3 klik
Powrót do góry Go down


Matthew Alexander
Matthew Alexander

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 43
Czystość Krwi : 25%
Wzrost : 181
C. szczególne : Blizny na nadgarstkach, pogodne spojrzenie, towarzystwo Euthymiusa oraz zapach wody kolońskiej.
Galeony : 688
  Liczba postów : 1311
https://www.czarodzieje.org/t16392-matthew-alexander#449540
https://www.czarodzieje.org/t16400-matthew-alexander#449655
https://www.czarodzieje.org/t16387-matthew-alexander
Sala spotkań - Page 3 QzgSDG8




Gracz




Sala spotkań - Page 3 Empty


PisanieSala spotkań - Page 3 Empty Re: Sala spotkań  Sala spotkań - Page 3 EmptyPon 14 Sty - 15:51;

@Dimitri Dragović

Obróbka artefaktu - wydawała się być jedną z najtrudniejszych czynności.
Matthew nie mógł jednak, w obliczu własnych problemów, zapomnieć - wyprawa nadal wydawała się znajdować w jego żyłach, przedostająca się wraz z kolejnymi mililitrami krwi do obiegu, nie mógł zwyczajnie zapomnieć. Nie teraz - kiedy to otrzymywał wsparcie. Nie mógł się wycofać, nie mógł odsunąć w otchłań zapomnienia tego, do czego wcześniej się zapisał. Czy bał się? Owszem, przyszłość była burzliwa, burzliwa tak samo jak anomalie, dzięki którym wszyscy mieli problem z rzucaniem kolejnych zaklęć, które niosły ze sobą wystarczająco za duże żniwo. Szaleństwo bardzo powoli odchodziło, choć nie było to do końca pewne, czy aby na pewno nie powstanie kolejny rozłam, jednak miał stabilne oparcie - wierzył, że posiada. Trzeba było coś zrobić, podjąć się jakichkolwiek kroków, by poddać się ekspresji, a przede wszystkim - zapobiec kolejnym nieszczęściom. Niestety Matthew myślał zazwyczaj o innych, mając w kompletnym poważaniu samego siebie - co doprowadzało go głównie do wewnętrznego zepsucia oraz gnicia, które jednak ukrywane były pod fałdami skóry, gdy szczególnymi krokami docierali do jednej z wież, w której znajdowało się postawione przed nimi zadanie.
- Od razu mówię, że nie jestem zbyt dobry z transmutacji. Nigdy w sumie nie byłem. - oznajmił towarzyszącemu mu mężczyźnie, gdy odgłos kroków wypełniał korytarz, zaś cisza była przełamywana. Dima o tym doskonale wiedział; o ile teoria była zaskakująco łatwa do wykucia w dziedzinie transmutacji, o tyle jednak w przypadku Matthewa nie miała ona większego znaczenia. Brak wyobraźni przestrzennej odbijał się na zdolnościach, a jak wiadomo, ta dziedzina była przede wszystkim pod tym względem wyjątkowo okrutna. Hogsmeade skrywało w swoich odmętach zaskakująco wiele tajemnic - słyszał o wcześniejszej obróbce, aczkolwiek nie pchał się z dłońmi tam, gdzie nie trzeba, gdy to owinął się szczelniej ciepłym płaszczem, który jakimś cudem znajdował się w garderobie, pod innymi ubraniami i mniej szczególnymi koszulami. Zielone oczy spojrzały w stronę sali spotkań, gdzie zostało przedstawione przed nimi odpowiednie zadanie; musieli się nad tym odpowiednio postarać, a przede wszystkim wysilić, zanim osiągnęli jakikolwiek sukces.
Zajęcie odpowiedniego miejsca, przeczesywanie obecnych ksiąg oraz pergaminów w niemalże absolutnej ciszy; umysł uzdrowiciela bez problemu analizował, znajdował kolejne rozwiązania wraz z towarzystwem Dimitriego. - Zaskakujące jest to, jaką ten artefakt posiada moc. Niepozorny, a jednak zaskakująco niebezpieczny. - powiedział w międzyczasie, gdy udawało im się to wyjątkowo gładko - mimo braku wiedzy ze strony Matthewa, osiągnęli sukces w zaledwie kilka godzin, co wydawało się być zaskakująco odpowiednim czasem jak na ich wspólne umiejętności.

Stopień: I
Kostka: A :wutwut:
Powrót do góry Go down


Dimitri Dragović
Dimitri Dragović

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 36
Czystość Krwi : 75%
Galeony : 167
  Liczba postów : 42
https://www.czarodzieje.org/t16988-dimitri-filon-dragovic
https://www.czarodzieje.org/t16990-pani-sowa#474621
https://www.czarodzieje.org/t16989-dimitri-filon-dragovic
Sala spotkań - Page 3 QzgSDG8




Gracz




Sala spotkań - Page 3 Empty


PisanieSala spotkań - Page 3 Empty Re: Sala spotkań  Sala spotkań - Page 3 EmptyPon 14 Sty - 17:33;

Słysząc słowa swojego kompana zaśmiał się krótko, ale głośno (tak na wszelki wypadek, gdyby ewentualnie znajdujące się tu inne osoby jeszcze nie zauważyły jego przybycia) - Ty się nic nie bój, od tego masz mnie! Byłem Krukonem – powiedział nagle bardzo z siebie dumny Dima. Tak jakby bycie w Ravenclawie z góry zapewniało komuś podstawową znajomość jakiegokolwiek przedmiotu. Dobrze, że sprawa dotyczyła transmutacji, z której Dimitri coś tam jednak pamiętał, a nie na ten przykład zielarstwa czy eliksirów, z których był nogą jakich mało.
Praca z Mattem była dziwna. Do tej pory pracował z nim co najwyżej nad tekstami, pytał o opinię na temat wierszy, ale wspólne przeszukiwanie ksiąg o zaawansowanej transmutacji? Nie, tego jeszcze nie było. Przeżycie poniekąd ciekawe. Dima był teraz zdecydowanie pewien, że w dużym stopniu otrząsnął się z uczuć, jakie wzbudzał w nim niegdyś Alexander. Skąd to wiedział? No w końcu potrafił się skupić i to, co czytał miało nawet jakiś sens. Jakiś. Do czasu. Po kilku godzinach wzmożonej pracy, umysł artysty zaczął odmawiać posłuszeństwa, a na marginesie dimitrowych pergaminów zaczęły się pojawiać drobne obrazeczki, które aż nad to wskazywały na poziom zmęczenia. – Weź nic mi nie mów, im dłużej tu siedzimy tym bardziej mam dosyć – westchnął teatralnie – Gdyby nie te obiecane 50 galeonów to już by mnie tu nie było – zawarł na moment jadaczkę – Ej, właściwie czego ja nie robię takich rzeczy częściej? 50 galeonów to dla mnie kupa kasy. Czasem się uda, czasem się nie uda, ale jak się uda to wychodzę na plusie… Hmm, może powinienem zmienić tryb... – znaczące „shh!” towarzysza skutecznie ucięło jego paplaninę – Błagam powiedz, że mnie uciszasz, bo coś znalazłeś! – głos Dimy ociekał egzaltacją. W sumie to jak zawsze. Owszem, „shh!” oznaczało przełom. Matt pokazał mu jeden z akapitów, Dima przysunął się i czytał chwilę. – No, no, panie uzdrowicielu! A podobno komuś tutaj nie szło na transmutacji!

[zt x2]

Stopień: I
Kostka: 4
Powrót do góry Go down


Nessa M. Lanceley
Nessa M. Lanceley

Nauczyciel
Wiek : 25
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 159
Dodatkowo : animag, magia bezróżdżkowa
Galeony : 916
  Liczba postów : 3856
https://www.czarodzieje.org/t15974-nessa-m-lanceley
https://www.czarodzieje.org/t15976-freya-i-korespondencja-dla-panny-lanceley#434018
https://www.czarodzieje.org/t15975-nessa-m-lanceley#433995
Sala spotkań - Page 3 QzgSDG8




Gracz




Sala spotkań - Page 3 Empty


PisanieSala spotkań - Page 3 Empty Re: Sala spotkań  Sala spotkań - Page 3 EmptySro 16 Sty - 21:01;

@Ezra T. Clarke

Do końca właściwie nie wiedziała, dlaczego postawiła akurat na Ezrę. Nigdy nie byli nic wspólnie zaangażowani i na dobrą sprawę, aż tak mocna i prywatna relacja ich nie łączyła. Coś jednak sprawiło, że Lance nie mogła wybrać nikogo innego, poza czarującym prefektem Roweny — nawet jeśli jego umiejętności związane z jej ukochaną transmutacją były znikome. Ona jednak w głowie nie miała nic innego od ostatniego miesiąca. Wymiana i stypendium należały do zajęć zaawansowanych, gdzie potrafili ćwiczyć jedno zaklęcie bite pięć godzin. Nic dziwnego, że miała dziury w pamięci związane z innymi przedmiotami. Westchnęła cicho, zatrzymując motor przed wieżą. Zgasiła silnik, zsuwając z głowy kask i odkładając go na siedzenie za sobą, zsunęła się z maszyny. Oparła dłonie na biodrach, odchylając głowę do tyłu i patrząc na budowlę. Bo dlaczego nie spróbować od razu z grubej rury? Nie wiedząc czemu, chciała krukonowi pokazać, że wcale taki zły z tego przedmiotu nie był, a do tego w pewien sposób się odwdzięczyć za coś, czego słownie wytłumaczyć by nie potrafiła. Gdy chłopak pojawił się, bezceremonialnie skrzyżowała dłonie na wysokości piersi i zlustrowała go wzrokiem.
- Widzisz? Chociaż Cię zaskakuję! Nie zmienia jednak faktu, że jeśli nam się uda — mogę pić z Tobą resztę nocy i błagać o wybaczenie mojej nieobecności. A Twoje włosy wyglądają idealnie. I Ty po prostu nie dogadałeś się z transmutacją, ale to zmienimy. Zgłosiłam nas na najwyższy stopień trudności, podziękujesz później skarbie. Chodź, bo mi zaraz głowa od zaklęć eksploduje. Nie mogę się doczekać tej zagadki!
Poprawiła plecak na ramieniu, ruchem głowy przesunęła warkocz na plecy i następnie weszli do wieży, kierując się do sali, gdzie czekały na nich piękne, błyszczące kamienie.
Ruda była osobą cierpliwą pod względem nauki, a do tego zorganizowaną — nie mogli działać bez żadnego planu. Przeszła się po sali, chociaż była w niej wcześniej ze starym znajomym, wykonując inny projekt. Wnętrze było tak samo surowe i zakurzone, jedynie przybyło uszkodzeń. Zatrzymała się przed kamykami, przyglądając się im uważnie.

- Rozejrzymy się tu trochę. Masz jakieś sugestie, pomysły? - spojrzała na chłopaka z dość poważną miną, chcąc go zachęcić do współpracy i zaangażowania. Clarke był jednak osobą, która na pół gwizdka nie działa. Skierowała kroki w stronę regałów z księgami, przeglądając tytuły i niekiedy nawet wyjmując tomisko, aby zajrzeć do środka. Nie znalazła jednak niczego! Musiało jednak minąć już trochę czasu, bo zdążyła kilkanaście półek i dzieł już przejrzeć. Na szczęście Ezra miał więcej szczęścia, ponieważ w jego dłoniach znalazł się stary, pożółkły już pergamin. Podeszła do niego, wychylając się, aby zajrzeć mu przez rękę. Zmarszczyła nos i brwi, uśmiechając się pod nosem.
- Chyba znalazłeś rozwiązanie wszystkich naszych problemów. - szepnęła zadziornie, kucając i prosząc gestem dłoni, aby zrobił to samo. Wyjęła z plecaka kilka ksiąg o transmutacji, rozkładając je na zakurzonej posadzce i biorąc się za analizowanie treść wiążących potężne artefakty oraz ich ściąganiu. Czas mijał, a obydwoje ciężko pracowali, mając istną burzę mózgu. Gadała coś pod nosem, wyjmując pergamin i pióro, robiąc jakieś notatki i co jakiś czas zamykając oczy, jakby usiłowała sobie coś przypomnieć. Niestety krukon musiał być cierpliwy, chociaż chętnie rzucał propozycje i trafne uwagi, przeglądając księgi razem z nią. - Wydaje mi się, że poza skarbnicą wiedzy, to znalazłeś żyłę złota Ez! Takie stare wzory zaklęć pieczętujących z tej dziedziny są sporo warte. Niemniej jednak, notatki sobie schowam, bo więcej na takie cudo możemy nie trafić. Co myślisz o tym?
Wyprostowała głowę, podnosząc na niego spojrzenie i podsuwając mu pod nos zapisany pergamin — pełen zaklęć, adnotacji, strzałek i wykresów, a także krótkich opisów działań. Jedno z nich złapane było w kółeczko z atramentu i widocznie ślizgonce o nie, jako o ewentualną gwiazdę ich projektu.

Literka: C
Poziom: III
Powrót do góry Go down


Ezra T. Clarke
Ezra T. Clarke

Nauczyciel
Wiek : 27
Czystość Krwi : 0%
Wzrost : 182 cm
C. szczególne : Szczupła, nawet lekko umięśniona sylwetka, zawadiacki uśmiech, zapach Merlinowych Strzał i mięty, znamię w kształcie kruka na łopatce
Galeony : 6236
  Liczba postów : 3387
https://www.czarodzieje.org/t13332-ezra-thomas-clarke
https://www.czarodzieje.org/t13336-eureka
https://www.czarodzieje.org/t13338-ezra-clarke
https://www.czarodzieje.org/t19322-ezra-t-clarke-dziennik
Sala spotkań - Page 3 QzgSDG8




Gracz




Sala spotkań - Page 3 Empty


PisanieSala spotkań - Page 3 Empty Re: Sala spotkań  Sala spotkań - Page 3 EmptySob 19 Sty - 16:14;

Faktycznie nigdy nie łączyła ich nigdy szczególnie mocna relacja - Ezra lubił Ness, często zdarzało im się wspólnie pracować na lekcjach, wzajemnie jednak nigdy nie wchodzili z butami w życia drugiej osoby i z pełną świadomością pozostawali na dosyć powierzchownym etapie tej znajomości. Nauka była jednak kwestią, która łączyła ludzi takich jak oni - być może Nessa wiedziała, że w takiej sprawie mogła na niego liczyć, być może wierzyła, że dociekliwy umysł Clarke'a okaże się czynnikiem, który w połączeniu z jej niebywałą wiedzą, utoruje drogę do sukcesu, być może było to coś zupełnie innego, o czym nie miał szans wiedzieć. Jakikolwiek był tego cel, Ezra przecież nigdy nie odmawiał wyzwań, a właśnie tym była obróbka magicznego przedmiotu, nawet jeśli dotyczyła dziedziny, z którą miał akurat mniejszą styczność. Skrzyżowane rączki Nessy skomentował lekkim uniesieniem brwi, ciekawy słów, które dla niego miała.
- Jeśli pić ze mną, to tylko herbatę. Chociaż jak pół nocy, to może kawę... I nie, nie dogadałem się z Bergmannem, a nie transmutacją - sprostował, bo przecież połową sukcesu był dobry nauczyciel. A od początku swojej edukacji Ezra nie trafiał na profesorów na tyle charyzmatycznych, by zachęcili go do tej specyficznej dziedziny; zaklęcia wykonywał niemal boleśnie poprawnie, nie mogąc w tym odnaleźć żadnej przyjemności, wyłączając tę pochodzącą z samego sukcesu.  Trudno było dodać coś więcej wobec entuzjastycznego monologu rudowłosej, toteż zaśmiał się tylko, kręcąc głową na dziewczynę i jej pomysły.
I naprawdę, kolejny już raz poczuł ten wielki żal, jaki bez wątpienia towarzyszyłby Rowenie Ravenclaw, gdyby dowiedziała się, że jakimś sposobem Salazar zdołał skraść dla siebie tak chłonny umysł i tak pełne zapału serce.
Puścił koleżankę przed sobą, zarówno w geście uprzejmości, jak i oddania jej dowodzenia. Nessa sprawiała wrażenie osoby, która wiedziała, po co tu przyszła i zamierzała zrobić wszystko, by swój cel osiągnąć. Z kolei Ezra pracował często w chaosie; szybko, pod wpływem impulsu i inspiracji, nie miał jednak nic przeciwko przejęcia metodycznej pracy swojej koleżanki, tym bardziej, że to ona była z ich dwójki osobą mającą odpowiednią wiedzę. Skoro ich zapisała, miała prawo do tytułu lidera.
- Mmm... Rozdzielmy się na dwie strony, żeby sobie wzajemnie nie przeszkadzać? Ty przejrzyj tamte regały, ja te i szuflady... - zaproponował, Nessy jednak nie trzeba było zachęcać, bo dziewczyna już znalazła się przy regałach. Ezra podążył jej śladem po drugiej stronie pomieszczenia, przebiegając ciekawskimi palcami po okładkach, ścierając z nich kurz i zatracając się w opasłych tomach do tego stopnia, że upływający w zaangażowanym milczeniu czas stał się sprawą zupełnie drugorzędną. I po raz kolejny dało o sobie znać niebywałe szczęście Ezry, bo w pewnym momencie natrafił na pożółkły pergamin; kruchy i zapisany drobnym, estetycznym, a mimo to wciąż trudnym do zrozumienia dla Krukona pismem. Było to bez wątpienia coś, na co warto było zwrócić uwagę, toteż Ezra przerwał panującą ciszę przywołującym "Ness?".
Polemizowałby, czy stary pergamin mógł rozwiązać wszystkie problemy, stwierdził jednak, że nie ma się co kłócić z nakręconą Ślizgonką. Posłusznie przykucnął obok niej, dając jej pełny dostęp do znaleziska. Nie mógł się pochwalić równie wielkimi zbiorami, co ona - Clarke zresztą faktycznie wcale się nie przygotował, gdyby ktoś chciał ich porównywać. Całe szczęście, że dziewczyna najwyraźniej wcale tego nie oczekiwała. Tym większa była jednak jego motywacja, aby przysłużyć się Lanceley; nie było tu miejsca na żadne rozproszenia i brak cierpliwości.
- Nie bez powodu moim patronusem jest niuchacz, prawda? - zaśmiał się lekko, wzruszając ramionami. Nie miał pojęcia, że pergamin mógł być wart aż tyle - poważnie jeszcze nikt go nie ukradł? Przyjął notatki, przebiegając spojrzeniem po zaklęciach i zbierając w głowie wszystko to, co udało im się wspólnie wypracować przez ten czas. Powoli pokiwał głową. - Wydaje mi się, że to mamy... Ale nie będziemy pewni, dopóki nie spróbujemy, racja? - Dość było siedzenia nad pergaminami, trzeba było zająć się prawdziwą obróbką... Wyciągnął więc różdżkę, mając z tyłu głowy, że musieli być bardzo ostrożni, choćby ze względu na wciąż istniejące zakłócenia magiczne. - Weźmiesz na siebie najtrudniejsze zaklęcie? - poprosił, w tym wypadku woląc bardziej "asystować" i raczej utorować drogę Nessie. Wszelkie jego obawy rozwiały się w momencie, gdy przedmiot właściwie reagował na każdym etapie obróbki. Najwyraźniej byli duetem lepszym niż sądził.
- Co sądzisz o sprzedaży tego pergaminu? - zapytał w pewnym momencie, ciekawy w jaki sposób zareaguje Lanceley. Skoro sama zrobiła dla siebie odpowiednie notatki, to pierwowzór nie był im już na nic potrzebny, a skoro jeszcze mogli na tym zarobić... Całe szczęście najwyraźniej ich myśli podążyły podobnym torem i okazało się, że wszyscy mieli na tym projekcie skorzystać.
Ness to jednak miała dobre pomysły.

Stopień: III
Kostka: 6
Powrót do góry Go down


Elijah J. Swansea
Elijah J. Swansea

Absolwent Ravenclawu
Wiek : 24
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 183 cm
C. szczególne : znamię na karku odporne na metamorfo; okulary do czytania, na szyi drewniana zawieszka w kształcie aparatu fotograficznego. Na prawym przedramieniu rozległa blizna ukrywana metamorfomagią i ubraniami
Dodatkowo : metamorfomagia
Galeony : 4622
  Liczba postów : 3303
https://www.czarodzieje.org/t16927-elijah-julian-swansea#471679
https://www.czarodzieje.org/t16932-jeczybula#471794
https://www.czarodzieje.org/t16919-elijah-j-swansea
https://www.czarodzieje.org/t18741-elijah-j-swansea-dziennik#537
Sala spotkań - Page 3 QzgSDG8




Gracz




Sala spotkań - Page 3 Empty


PisanieSala spotkań - Page 3 Empty Re: Sala spotkań  Sala spotkań - Page 3 EmptyWto 22 Sty - 21:06;

@Elaine J. Swansea

Czemu to robili?
Wszak nie uczestniczyli w wakacyjnej wyprawie, kiedy to grupki żądnych przygód czarodziejów znajdowały części artefaktu, te same, które mieli wystawić dziś na działanie transmutacyjnej magii.
Może właśnie to był powód.
Jakaś jego część żałowała, że nie podjął się uczestnictwa w wyprawie, że dobrowolnie odmówił przygodzie, wiedzy, i cholera wie co jeszcze mógł tam zdobyć. Fotografie? Z całą pewnością. Prawda była taka, że pluł sobie teraz w brodę i chciał jakkolwiek przyczynić się do powodzenia całego przedsięwzięcia; dlatego to właśnie on – wbrew wszelkim pozorom – był tym, który namawiał swoją siostrę do podjęcia się wyzwania. Wiercił jej w brzuchu dziurę tak długo, aż w końcu mu uległa.
Nie wyobrażał sobie, by miał podjąć próbę obróbki z kimkolwiek innym niż Elaine. Znał jej umiejętności, był bardzo dobrze świadom jak dużą kryje w sobie moc, a przede wszystkim – potrafił porozumieć się z nią niemalże bez słów.
Idąc, ściskał ją za przegub, tak jakby podświadomie bał się, że jeszcze zrezygnuje; zupełnie bezpodstawnie, wiedział przecież, że nigdy by go nie zostawiła. Spojrzał na nią, próbując dostrzec jej minę w słabym świetle pochodni. Jego policzki wciąż zabarwione były intensywnym różem, wywołanym energicznym spacerem w popołudniowym mrozie. Choć mógł to zrobić, nie ukrywał tego małego defektu. Przy niej nie musiał.
To chyba tutaj — mruknął do niej, rozglądając się po pomieszczeniu, do którego właśnie weszli. Pozornie nieprzytulne, miało w sobie dziwny czar, który nakłaniał go aby zostać tu jak najdłużej. Zdjął plecak i wyciągnął z niego dwa przedmioty – swoją różdżkę z ostrokrzewu oraz gruby tom poświęcony magii transmutacyjnej dla średnio zaawansowanych. Jedno spojrzenie w błękitne oczy siostry wystarczyło, aby oboje wzięli się do pracy.
Był pełen optymizmu, naprawdę. Ten jednak osłabł w chwili kiedy spróbował rzucić pierwsze zaklęcie. A potem kolejne, kolejne i kolejne. Wszystkie z tak samo marnym skutkiem. Można zrzucać to na karb dokuczliwych zakłóceń magii lub jego roztargnienia, jedno było jednak pewne – to z całą pewnością nie był ich dzień.
To... zaskakujące. — skwitował, zaglądając do swojego plecaka. Była tam druga księga, nieco mniejsza, lecz nie mniej istotna – poziom zaawansowany. — Nie rozumiem dlaczego to nie działa, El. Czytałem o tym, razem czytaliśmy i byłem pewien, że udało nam się znaleźć rozwiązanie, a tymczasem to uparte cholerstwo ani drgnie, zupełnie jakbyśmy nie rzucili żadnego zaklęcia. — a skoro słabsze zaklęcia nie chcą działać, czas sięgnąć po coś bardziej zaawansowanego. Poradzą sobie z tym, tego był akurat pewien, bo choć absolutnie nic nie szło po ich myśli, wiara Elijaha w ich umiejętności wciąż pozostawała niezachwiana.
Czas mijał, a wraz z nim ubywało ich zapału i energii. Czuł się zmęczony, kilka godzin nieustannego rzucania zaklęć było wyczerpujące. Platynowy blond jaki do tej pory utrzymywał się na jego głowie, szarzał z momentu na moment, obnażając jego niezadowolenie.
Mam dość. — zakomunikował w końcu, marszcząc gniewnie brwi. — Nic z tego nie będzie, musimy odpuścić. Może uda nam się do tego wrócić ju... — przerwał mu cienki głosik, dochodzący od wejścia. Pierwszą jego myślą było to, że ktoś przyszedł wesprzeć ich w obróbce artefaktu, kiedy jednak odwrócił się w tamtą stronę, zobaczył... wozaka. Przybliżył się do Elaine na tyle, by pokrzepiająco stykać się z nią ramionami.
Niedobrze. — mruknął do niej, a o beznadziejności sytuacji przekonał się chwilę potem, kiedy za pierwszym zwierzęciem pojawiały się kolejne – cała grupa przerośniętych fretek, które wyglądały na bardzo niezadowolone i mamrotały pod nosem jakieś słowa. Zgadywał, że byli właśnie przez nie obrażani. — Myślisz, że da się z nimi jakoś dogadać? — no tak, ONMS nigdy nie było jego mocną stroną. Pewniej zacisnął palce na różdżce, lecz nie wykonał jeszcze żadnego ruchu.

Stopień: II
Kostka: C
Powrót do góry Go down


Elaine J. Swansea
Elaine J. Swansea

Dorosły czarodziej
Wiek : 24
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 174 cm
C. szczególne : pomalowane usta, wyprostowane plecy; metamorfomagicznie zwiększony wzrost;
Dodatkowo : metamorfomag
Galeony : 288
  Liczba postów : 1434
https://www.czarodzieje.org/t16910-praca-wre
https://www.czarodzieje.org/t16935-syczek-jeczybula#471819
https://www.czarodzieje.org/t16911-elaine-swansea#471382
https://www.czarodzieje.org/t18301-elaine-j-swansea-dziennik
Sala spotkań - Page 3 QzgSDG8




Gracz




Sala spotkań - Page 3 Empty


PisanieSala spotkań - Page 3 Empty Re: Sala spotkań  Sala spotkań - Page 3 EmptyCzw 24 Sty - 12:28;

Elaine nie miała w planach pracować nad artefaktem. Zdążyła umówić się z Bri i Billie na babski wieczór, intensywne pogaduchy i misję szukania pretekstu do przypadkowego spotkania Matthewa, pewnego nieziemsko przystojnego mężczyzny. Plany uległy zmianie kiedy to Elijah wyłożył przed nią swój pomysł. Nie była specjalnie chętna na modyfikacje dnia, kręciła nosem, nie potrafiła zdecydować. Co wygra - potrzeba opracowania planu spotykania Alexandra czy rozszyfrowanie zagadki artefaktu… Elio ją znał. Wiedział jakich słów użyć, by ciekawość i żądza wiedzy, doświadczeń i adrenaliny zwyciężyła. Ponamawiał ją i oto tu byli. Podekscytowane bliźnięta, nieco zmarznięte, a ich oczy błyszczały z ciekawości. Jej brwi zbiegły się ku sobie kiedy to poczuła na przegubie silniejszy ucisk palców. Popatrzyła na brata uważniej, odkryła w jego mimice niezrozumiały niepokój. A może to aura tego miejsca? Wyswobodziła dłoń tak, aby spleść ich palce i ścisnąć krzepiąco. Nie mówiła nic, nie musiała. Wyjątkowo nie gęgała jak najęta, zamilkła dając się unieść powadze wyzwania. Wyczuwała jak mu zależy na obróbce, a więc obiecała sobie użyć wszystkich sił, by go wspomóc i osiągnąć sukces.
Różdżkę miała w rękawie. Stamtąd też ją wysunęła i od razu zajęła miejsce obok brata. -Co my tu mamy… zaraz Swansea to rozgryzą.- postukała palcami w dolną wargę i nachyliła się nad książką. Czas mijał, zmęczenie rosło z każdą upływającą godziną. Ile czasu minęło? Czemu nic nie działa? Elaine była już roztrzepana, nieco bledsza, nadgarstek bolał ją od systematycznie rzucanych zaklęć. Książka za książką, od jednej do drugiej, a nic nie przynosiło efektu. Wykrzywiła usta w grymasie niezadowolenia. - Wydaje mi się, że jesteśmy blisko… uhh, to wszystko wina anomalii.- tak sobie to tłumaczyła, bowiem wstyd jej było przyznać przed samą sobą, że wyczerpała wszystkie pomysły. Westchnęła żze zmęczenia, zgarnęła włosy z czoła i przetarła twarz, próbując się otrzeźwić i zmusić do większej kreatywności umysłowej. Elijah lepiej nie wyglądał, widziała w nim zawód i rozczarowanie. - Dobra, spróbujmy po raz enty. Coś w końcu zadziała.- choć miała ochotę posłać to wszystko w diabły, ze względu na Elijaha próbowała go zachęcić do kolejnej próby. Może teraz się uda?
Dopiero gdy Elio wspomniał o obecności istot trzecich, dopiero wtedy Elaine je zobaczyła. Momentalnie podniosła się do pionu i wytężyła wzrok, odnajdując w cieniu pochodni wiele, wiele par oczu. Wozaki. Odruchowo ścisnęła dłoń brata. - Wyglądają na zirytowane… brzmią jakby planowały nas zjeść. Wiesz co…zróbmy sobie przerwę, dobra?- syki, charczenia, dziwne warkoty, zwężone wściekłe ślepia… ten widok nie zachęcał do wdawania się w debaty że stworami. W głosie Elaine zabrzmiał niepokój. Wozaków było sporo, wydawało się jej, że ich otaczają… gdzie nie spojrzała dostrzegała ślepia bądź kątem oka ruch. Wolała nie bagatelizować ich rozmiaru i liczebności. Włosy Elaine przybrały barwę zimnego jasnego błękitu z kilkoma pasmami bieli. Wystraszyła się lecz nie dała się panice. - Robimy w tył odwrót, Elio. Dobre wozaki… grzeczne wozaczki… no już, my sobie idziemy. Spokojnie słodkie potworki… - nawet uniosła obie dłonie wnętrzem skierowanym w ich stronę i zaczęła się powoli wycofywać. Wydawało się jej, że się uda… nic bardziej mylnego. Wtem usłyszała dziwny dźwięk, ni to warknięcie nie to wycie. Nagle zostali zalani falą rozjuszonych wozaków, które choć nieduże potrafiły dotkliwie pogryźć. Elaine cicho krzyknęła, próbowała się osłonić lecz na próżno. Jedna sztuka zaczęła wgryzać się jej w ramię, uprzednio na nią skoczywszy, jakieś trzy dobierały się do jej łydek… zrzuciła z siebie innego delikwenta, który drasnął pazurami jej policzek. Nie miała czasu krzyknąć, próbowała się wyzwolić z objęć zdziczałych i oszalałych stworków. Udało się jej jakoś przemieścić, już nawet chwyciła różdżkę, rzuciła dwa zaklęcia (a i widowiskowo spudłowała), gdy usłyszała okrzyk bólu Elijaha. - Elio!- zawołała, odwróciła się w jego kierunku by mu pomóc i zlekceważyła obecność dwóch wozaków orających pazurami jej odzież. Wycelowała różdżkę w jednego czającego się na Elijaha, gdy nagle coś w nią walnęło. Tak mocno, że odepchnęło ją na parę metrów. Brak koordynacji wzrokowo-ruchowej jak i dobrej równowagi, a i również obecność wozaka przy stopach sprawiło, że Elaine wyrżnęła się potężnie na ziemię… oj nie na pustą, bo wleciała na dotychczas niezauważone nieduże wysypisko gruzu. Nawet nie zamortyzowało upadku, nie zdążyła. Z jej gardła wydostał się okrzyk bólu i nie, nie z powodu wbijających się kamyczków w poranioną skórę. Pech sprawił, że upadła bokiem na ostro zakończony większy kamień, który bezproblemowo poradził sobie z przebiciem ubrań, skóry, mięśnia… pociemniało jej przed oczami, chwyciła się za bok i tego też pożałowała. Poczuła na dłoniach ciepłą ciecz, słyszała wokół dzikie sapanie przypominające do złudzenia śmiech… jeknęła głośno, po jej policzkach popłynęły łzy. Próbowała się poruszyć ale ból ją paraliżował. Elaine nie była wytrzymała fizycznie, nie umiała się uodpornić na ból. Mimo wszystko adrenalina zaczęła buzować w jej żyłach. Kopnęła wozaka, który skoczył na nią z pazurami, uciskając ranę podniosła się do siadu. Wszystko ją bolało, oddychała głęboko, próbowała wymacać różdżkę. Wiedziała, że nie jest w stanie wstać, ale tu chodzi o Elijaha… - Elio, nic ci nie jest?!- zawołała i trzymała na muszce wozaki, które na widok różdżki nieco się zawahały. Nie mogła się skupić, trzęsła się od wyciekającej z boku posoki. Wiedziała, że coś jej odkrzyknął lecz nie zrozumiała co dokładnie, bowiem musiała przesunąć się, by uniknąć ataku kolejnego wozaka. To wydusiło z jej gardła piskliwy krzyk, bowiem poruszyła tułowiem. Spięła mięśnie, bardziej wyczuła niźli zobaczyła, że Elijah podbiega. Nie zdążyła się mu zbytnio przyjrzeć, dostrzegła, że i on jest poraniony i bardzo blady, ale mimo wszystko do niej podbiegł. Elaine zobaczyła mroczki przed oczami, a po chwili zemdlała. Pamiętała jak silne ramiona Elijaha ją obejmują, a później te charakterystyczne skręcanie w brzuchu, kiedy ich teleportował. To dobrze, że odpłynęła. Teleportacja byłaby dla niej podwójnie bolesna.

Kostka: 5
Obróbka nieudana

| z/t x2
Powrót do góry Go down


Isabelle L. Cortez
Isabelle L. Cortez

Student Slytherin
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 24
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 163
C. szczególne : leworęczna, blizna na ramieniu zakryta tatuażem, hiszpański akcent, szczupła, długie brązowe włosy, brązowe oczy .
Galeony : 666
  Liczba postów : 725
https://www.czarodzieje.org/t16449-isabelle-l-cortez
https://www.czarodzieje.org/t16500-skrzynka-pocztowa-i-l-c#453646
https://www.czarodzieje.org/t16459-isabelle-cortez
https://www.czarodzieje.org/t18678-isabelle-luna-cortez#534230
Sala spotkań - Page 3 QzgSDG8




Gracz




Sala spotkań - Page 3 Empty


PisanieSala spotkań - Page 3 Empty Re: Sala spotkań  Sala spotkań - Page 3 EmptyCzw 31 Sty - 12:21;

@Aleksander Cortez

Po nie udanej obróbce artefaktu zz dziedziny eliksirów dziewczyna straciła chęci na dalszą "zabawę".
Sądziła, że każde podejście pójdzie im gładko jak w przypadku czarnej magii, jednak pomyliła się. Mała wiedzą jak i brak doświadczenia w dziedzinie wrażenia eliksirów o mało nie doprowadził do tragedii. Dobrze, że skończyli w samą porę. 
Mimo to kilka dni później zapragnęła spróbować czegoś nowego. Wielu uczniów jak i nauczycieli czy osób z poza szkoły próbowało okiełznać transmutacje jednak nikomu do tej pory się nie udało. Samo to budziło w niej chęć rywalizacji i pokazania  że ona, Isabelle Luna Cortez, potrafi dokonać tego, czego nie udało się innym. Była wręcz pewna, że jej się to uda. Chodź z tyłu głowy kołatały się myśli pod tytułem : przypomnij sobie ostatni wykład u Bergmann'a. Na samo wspomnienie jego wykrzywiła usta w grynasie. Prawdą było iż straciła sporo punktów swojego domu na lekcjach transmutacji. Niby każdy jeden punkt opracowała  jednak gorzki posmak porażek pozostał.
Od razu napisała do Alka i nie czekając nawet na odpowiedź udała się w miejsce wyznaczone do tego zadania. Doskonale zdawała sobie sprawę, że chłopak również się tutaj zjawi. I nie pomyliła się. Obdarzyła go ciepłym uśmiechem po czym od razu zabrali się do pracy. Każda wymieniona między nimi informacja, każde spostrzeżenie czy przeczytana fraza z książki zostawały jej w Pamięci. 

Stopień : II 
literka: A
Powrót do góry Go down


Aleksander Cortez
Aleksander Cortez

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 25
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 194
C. szczególne : Kruczoczarne, kręcone, długie włosy (od ostatniego pobytu w szkole jeszcze dłuższe) luźno opadające. Ubrany w wszystko co wygodne i swobodne - brak garniturów. Karnacja skóry znacznie ciemniejsza. Opalił się w tym Meksyku.
Galeony : 148
  Liczba postów : 901
https://www.czarodzieje.org/t13688-aleksander-cortez
https://www.czarodzieje.org/t13741-cortez-aleksander-korespondencja
https://www.czarodzieje.org/t13704-aleksander-cortez
https://www.czarodzieje.org/t18718-aleksander-cortez-dziennik#53
Sala spotkań - Page 3 QzgSDG8




Gracz




Sala spotkań - Page 3 Empty


PisanieSala spotkań - Page 3 Empty Re: Sala spotkań  Sala spotkań - Page 3 EmptySob 2 Lut - 22:54;

Nie wspominał za dobrze tamtej obróbki. Nic zdawało się nie działać na artefakt, a i ten w pewnym momencie miał tego najwidoczniej dosyć. Bo zaczął im uciekać, musieli więc przerwać czynności, bowiem istniała szansa na to, że przedmiot znów zniknie i będzie trzeba go szukać po raz kolejny. A za takie coś z pewnością by im się oberwało.Na długi czas porzucił pomysł z ponownym podejściem do tematu. Zwłaszcza, że w eliksirach czuł się beznadziejny. I być może odmówiłby Is obrabianiu tego przedmiotu, lecz tym razem wybrała ona dziedzinę transmutacji. Tutaj również daleko było mu do czołowych uczniów z tej dziedziny. Ba! Można spokojnie uznać, że ledwo co mieścił się w tej przeciętnej grupie, lecz nie będzie sam musiał wszystkiego robić. A i teraz zamierzał przygotować się jak za pierwszym razem, podczas obróbki z swojej ulubionej dziedziny.
Pojawił się więc po dłuższej chwili i podchodząc do Isabelli szturchnął ją zaczepnie w ramię swoim łokciem.
- Przepraszam, że tyle musiałaś czekać, ale musiałem się do tego przygotować, jak za pierwszym razem, by nie wyszła nam taka tragedia jak przy eliksirach - powiedział i uśmiechnął się delikatnie na wspomnienie tamtego dnia.
W jego mniemaniu niepowodzenie było już ogromną tragedią. Nie miał nawet pojęcia o tym, że niektórych wynoszono z sali połamanych i z wieloma innymi urazami.
Wyciągnął więc kila książek od transmutacji i zanim zabrał się za czarowanie rozrysował krąg alchemiczny, by połączyć transmutację z mistyczną wiedzą alchemiczną.
Praca nad przedmiotem znowu zajęła im bardzo dużo czasu. I pod koniec czuł się wyczerpany.
- Chyba się nam udało? - powiedział do kuzynki spoglądając na odczarowany przedmiot.

Stopień: II
Kostka: 5
Powrót do góry Go down


Sponsored content

Sala spotkań - Page 3 QzgSDG8








Sala spotkań - Page 3 Empty


PisanieSala spotkań - Page 3 Empty Re: Sala spotkań  Sala spotkań - Page 3 Empty;

Powrót do góry Go down
 

Sala spotkań

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry 
Strona 3 z 3Strona 3 z 3 Previous  1, 2, 3

Pozwolenia na tym forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
Czarodzieje :: Sala spotkań - Page 3 JHTDsR7 :: 
hogsmeade
 :: 
Opuszczona wieza
-