Czarodzieje
Czy chcesz zareagować na tę wiadomość? Zarejestruj się na forum za pomocą kilku kliknięć lub zaloguj się, aby kontynuować.

Share
 

 Zagubiona huśtawka

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Go down 
Strona 1 z 2 1, 2  Next
AutorWiadomość


Christopher Walsh
Christopher Walsh

Nauczyciel
Wiek : 35
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 183
C. szczególne : Blizna u dołu brzucha oraz niewielka blizna na ręce, blizny na piersi po jadzie akromantuli, ciemnogranatowe blizny na lewym ramieniu; obrączka z czarno-zielonej muszli; runa agliz na lewym nadgarstku
Galeony : 6710
  Liczba postów : 2648
https://www.czarodzieje.org/t18076-christopher-o-connor#514253
https://www.czarodzieje.org/t18088-poczta-chrisa#514438
https://www.czarodzieje.org/t18079-christopher-o-connor#514252
https://www.czarodzieje.org/t18310-christopher-o-connor-dziennik
Zagubiona huśtawka QzgSDG8




Moderator




Zagubiona huśtawka Empty


PisanieZagubiona huśtawka Empty Zagubiona huśtawka  Zagubiona huśtawka EmptyCzw Maj 30 2024, 17:22;


Zagubiona huśtawka


Gdzieś w środku lasu, nie wiadomo gdzie dokładnie, na jednym z drzew zawieszono huśtawkę. Kryje się w półcieniu, z dala od ścieżek, z dala od ludzkich spojrzeń i naprawdę trudno na nią trafić. Sprawia nieco upiorne wrażenie, zupełnie, jakby miała opowiadać jakąś historię, choć nikt nie wie, jaką dokładnie. Dookoła huśtawki panuje cisza i jest to jedno z tych miejsc, gdzie naprawdę możesz usłyszeć własne myśli. Naprawdę usłyszeć, a nie jedynie prześlizgnąć się po ich powierzchni.

______________________

After all these years
you still don't know
The things
that make you
beautiful
Powrót do góry Go down


Victoria Brandon
Victoria Brandon

Dorosły czarodziej
Wiek : 21
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 168
C. szczególne : Piegi na całej twarzy
Galeony : 4960
  Liczba postów : 2715
https://www.czarodzieje.org/t18197-victoria-brandon#517279
https://www.czarodzieje.org/t18201-poczta-brandonowny#517591
https://www.czarodzieje.org/t18199-victoria-brandon#517482
https://www.czarodzieje.org/t18306-victoria-brandon-dziennik
Zagubiona huśtawka QzgSDG8




Moderator




Zagubiona huśtawka Empty


PisanieZagubiona huśtawka Empty Re: Zagubiona huśtawka  Zagubiona huśtawka EmptySro Lip 10 2024, 22:01;

To było trudne. Kiedy nie miało się przy sobie mentora, kiedy nie słyszało się jego głosu i napomnień, próby czarowania bez różdżki były o wiele bardziej skomplikowane. Założyła pierścienie, wiedząc, że to będzie drobne oszukiwanie, ale jednocześnie miała świadomość, że pozwolą jej na początkowym etapie działań osiągnąć łatwiej to, czego potrzebowała. Wuj Irvette również nie sprzeciwiał się im aż tak ostro, jak mogłaby się spodziewać, aczkolwiek z pewnością nie pochwalał tej metody. Wyraźnie uważał to za zależność od przedmiotu i w tym jednym zwyczajnie musiała się z nim zgodzić. To nadal było coś podobnego różdżce. Zamierzała jednak posłuchać jego uwagi i sięgać po to, co było trudne, a nie próbować na czymś łatwym. Dlatego też pomyślała o magii leczniczej, uznając, że jeśli sięgnie po coś, czego nie zna, być może zmierzy się faktycznie z czymś, co ją ograniczało. By jednak móc tego spróbować, musiała się wymknąć i znaleźć miejsce, gdzie będzie właściwie sama. Prawdę mówiąc, nie była na razie do końca gotowa na to, by wszyscy obserwowali ją, gdy podejmowała swoje próby, a poza tym nie wiedziała, czy nie doprowadzi do wybuchu własnej magii.
Spacerowała po lesie, rozglądając się z zaciekawieniem, dostrzegając tutaj gatunki, jakich z pewnością mogła użyć w swojej twórczości, ale to nie było to, czego w tej chwili tak naprawdę potrzebowała. Szukała miejsca, gdzie mogłaby się zaszyć i faktycznie skoncentrować się na tym, co chciała zrobić. I właśnie dzięki takiemu rozglądaniu się, trafiła na huśtawkę zawieszoną na jednym drzewie. Victoria zmarszczyła lekko brwi, a później rozejrzała się uważnie i dla pewności rzuciła kilka zaklęć, sprawdzając, czy nie trafi tutaj na jakiegoś psotnika, ale wszystko było w porządku. Dlatego też usiadła na huśtawce, zaraz po tym, jak odłożyła na bok płócienny plecak i z pewnym trudem zostawiła na nim różdżkę. Była do niej przywiązana, jak każdy czarodziej, ale musiała radzić sobie bez niej. Przekręciła pierścienie na palcach, wsłuchując się w śpiew ptaków, szum liści i przez chwilę po prostu huśtała się nim, przeciągnęła się i westchnęła.
- Skup się – upomniała samą siebie bardzo surowo.
Ferula była zaklęciem pozornie banalnym i bliskim jej dziedzinom, a jednak całkowicie obcym. Bandaże, opatrunek, usztywnienie, to powinno być niesamowicie proste i chociaż Victoria wyobrażała to sobie w głowie, nie szło jej zbyt dobrze. Odwoływała się do magii, jaka w niej drzemała, czuła ją, próbowała z nią rozmawiać, ale kiedy najpierw spod jej dłoni poleciały strzępki szmat, a później nieoczekiwanie huknęły z niej kolorowe iskry, poczuła złość. Wstała, zrobiła kilka kroków, przypominając sobie, że nie miała polegać na emocjach, a zaczerpnąwszy tchu, ponownie wyciągnęła przed siebie rękę i zamknęła oczy, by wykonać znany sobie – nie idealnie – gest i wymówić formułę zaklęcia. Poczuła coś na kształt szarpnięcia, jakby walczyła z samą sobą, próbując faktycznie wydobyć z siebie te bandaże, ale gdy uniosła powieki, dostrzegła jedynie kolejne strzępki. Gdzieś był błąd. W niej? Za bardzo się szarpała? Być może.

______________________

they can see the flame that's in her eyes

Nobody knows that she's a lonely girl


Powrót do góry Go down


Nakir Whitelight
Nakir Whitelight

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 24
Czystość Krwi : 90%
Wzrost : 183
C. szczególne : dołeczki w policzkach, runa jera na lewym biodrze
Galeony : 2189
  Liczba postów : 531
https://www.czarodzieje.org/t22721-nakir-qaspiel-whitelight#765528
https://www.czarodzieje.org/t22740-general#766833
https://www.czarodzieje.org/t22732-nakir-whitelight#766468
Zagubiona huśtawka QzgSDG8




Moderator




Zagubiona huśtawka Empty


PisanieZagubiona huśtawka Empty Re: Zagubiona huśtawka  Zagubiona huśtawka EmptySro Lip 10 2024, 23:32;

Spacerował po okolicy, poszukując nowych atrakcji, chcąc poznać cały teren wokół wioski. Nie dziwił go widok innych osób, kiedy był w pobliżu zabudowań, ale kiedy docierał w głąb lasu, gdzie można było spotkać różne z istot, przed którymi ich przestrzegano, widok pozostałych uczestników wyjazdu zdawał się nieco dziwny. Zupełnie, jakby większość miała w nosie wszelkie ostrzeżenia i ryzyko. Zupełnie, jakby większość była Gryfonami. Pokręcił głową z cieniem rozbawienia na tę myśl, idąc dalej w las, aż dostrzegł pomiędzy pniami iskry. Odruchowo sięgnął po różdżkę, ostrożnie zbliżając się do miejsca, a widząc znaną postąć rozluźnił się, opuszczając dłoń.
- Victoria, dobrze cię widzieć - powiedział z niepewnym uśmiechem na twarzy, zbliżając się do niej. Spojrzeniem szybko lustrował okolicę, próbując zrozumieć bez zadawania pytań, o powód wypuszczania iskier, a kiedy dostrzegł różdżkę leżącą na plecaku, uniósł wysoko brwi. Skoro ta leżała na ziemi, w jaki sposób Victoria wypuściła iskry? Czyżby coś się przed momentem wydarzyło w tym miejscu i potrzebowała pomocy? Choć ta myśl wydawała się nieprawdopodobna, gdy znało się jej zdolności magiczne, Nakir wolał niczego nie zakładać.
- Widziałem iskry pomiędzy drzewami i pomyślałem, że lepiej sprawdzić, czy wszystko w porządku - wyjaśnił swoje pojawienie się tuż przy niej, kiedy być może chciała być sama. Uznając, że wokół nich nie było żadnego zagrożenia, włożył różdżkę z powrotem do kieszeni, po czym podszedł bliżej Victorii. W tej chwili dostrzegł pierścienie na jej palcach i strzępki bandaży. Czy było możliwe, że próbowała rzucać zaklęcia bez różdżki? W jednej chwili poczuł, jak serce uderza mu mocniej w piersi, gdy dawne pragnienie wróciło do niego ze zdwojoną siłą. Czy naprawdę było możliwe nauczenie się korzystania z magii bez użycia różdżki? Kiedyś wierzył, że dzięki czemuś takiemu, byłby w stanie zawsze korzystać z zaklęć i walczyć, nawet gdy go pozornie rozbroją…

______________________

Like an oak,
I must be stand firm
Like bamboo
I'll bend in the wind
Powrót do góry Go down


Victoria Brandon
Victoria Brandon

Dorosły czarodziej
Wiek : 21
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 168
C. szczególne : Piegi na całej twarzy
Galeony : 4960
  Liczba postów : 2715
https://www.czarodzieje.org/t18197-victoria-brandon#517279
https://www.czarodzieje.org/t18201-poczta-brandonowny#517591
https://www.czarodzieje.org/t18199-victoria-brandon#517482
https://www.czarodzieje.org/t18306-victoria-brandon-dziennik
Zagubiona huśtawka QzgSDG8




Moderator




Zagubiona huśtawka Empty


PisanieZagubiona huśtawka Empty Re: Zagubiona huśtawka  Zagubiona huśtawka EmptySob Lip 13 2024, 18:16;

Nie spodziewała się, że ktokolwiek ją tutaj znajdzie, ale prawda była taka, że zdążyła już oswoić się z podobnymi wydarzeniami. W jej życiu było bowiem zbyt wiele przypadków, by nie doszła do wniosku, że skądś się brały, że z czegoś wynikały, że coś faktycznie było z jakiegoś powodu takie, a nie inne. Dlatego też właściwie nie zdziwiła się kiedy zobaczyła Nakira, aczkolwiek widać było, że jej mięśnie stężały i obserwowała go uważnie, jakby spodziewała się z jego strony jakiegoś ataku. Był ostatecznie aurorem, wiedziała o tym, a skoro trzymał różdżkę w dłoni, to najwyraźniej nie był aż tak pokojowo nastawiony, jak można było podejrzewać. Zaraz jednak skinęła sztywno głową na jego wyjaśnienia, przyjmując je, czując ten sam cień bólu w ręce, jaki poczuła, gdy ćwiczyła z Maxem. Był słabszy, ale nie mogła zaprzeczyć jego istnieniu, co sugerowało, że musiała naprawdę wiele ćwiczyć, że musiała próbować, jeśli zamierzała udowodnić wujowi Irvette, że wszystko, co przy nim osiągnęła, nie było jedynie czystym przypadkiem.
- To tylko moje próby – powiedziała ostrożnie, wiedząc, że Nakir zauważył jej różdżkę. Ostatecznie nie był ani głupi, ani ślepy, chociaż co do jego zdolności mogła mieć wątpliwości. Wychodziła jednak z założenia, że podobne rzeczy należało sprawdzać w praktyce, więc gdyby tylko był skłonny, z chęcią przekonałaby się, czy na pewno jest słabsza od aurora. Odnosiła również wrażenie, że dostrzegła w nim jakąś zmianę, ale nie umiała powiedzieć jaką, jakby się ucieszył, chociaż nie miała najmniejszego pojęcia, z czego.
- Stworzyłam pierścienie, które są stabilizatorem magii, gdy nie używasz różdżki – wyjaśniła, unosząc rękę. Na jej dłoni pyszniły się dwa drewniane pierścienie, w których kryła się łuska. Nie działały do końca tak jak różdżka, były czymś innym i nie chciały w pełni jej słuchać, ale działały. Problem leżał w niej samej, w jej ograniczeniach, w jej myślach, w jej podejściu do całej sprawy, nad którym musiała jeszcze zdecydowanie popracować. – Ale bardzo marny ze mnie uzdrowiciel, jak widać – dodała sucho, patrząc na strzępki bandaży.

______________________

they can see the flame that's in her eyes

Nobody knows that she's a lonely girl


Powrót do góry Go down


Nakir Whitelight
Nakir Whitelight

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 24
Czystość Krwi : 90%
Wzrost : 183
C. szczególne : dołeczki w policzkach, runa jera na lewym biodrze
Galeony : 2189
  Liczba postów : 531
https://www.czarodzieje.org/t22721-nakir-qaspiel-whitelight#765528
https://www.czarodzieje.org/t22740-general#766833
https://www.czarodzieje.org/t22732-nakir-whitelight#766468
Zagubiona huśtawka QzgSDG8




Moderator




Zagubiona huśtawka Empty


PisanieZagubiona huśtawka Empty Re: Zagubiona huśtawka  Zagubiona huśtawka EmptyWto Lip 16 2024, 21:05;

Widział jej ostrożność i cóż, nie mógł jej winić. Widok kogoś z różdżką w dłoni, w środku lasu, z pewnością nie był przyjemny. Szczególnie, gdy miało się na uwadze, że ten ktoś mógłby zaatakować. Z tego powodu uśmiechnął się nieco przepraszająco, kiedy chował różdżkę do kieszeni, jednak nie tłumaczył się bardziej, niż wcześniej. Kiedy zaś usłyszał potwierdzenie swoich myśli, że iskry rzeczywiście były efektem jej prób, niebieskie spojrzenie błysnęło ekscytacją. Więc było możliwe korzystanie z magii bezróżdżkowej! Nie była to jedna z bajek dla dzieci, czy sposobu na nastraszenie uczniów, jak to bywało w wykonaniu profesora Voralberga.
- Mogę spojrzeć? - zapytał, gdy uniosła dłoń, pokazując mu pierścienie. - Parę lat temu pomyślałem, że chciałbym nauczyć się magii bezróżdżkowej, ale ponieważ nie jest to coś szczególnie powszechnego, temat zszedł na bok… Pierścienie do stabilizacji magi, sprytne - powiedział, nie kryjąc podziwu w swoim głosie, choć wciąż się uśmiechał, spoglądając na strzępki bandaży. Przesunął dłonią po karku, zastanawiając się, od czego sam próbowałby zacząć, gdyby miał możliwość ćwiczyć magię bezróżdżkową i od razu na myśl nasuwały się zaklęcia, jakie znał naprawdę dobrze, te z którymi na co dzień pracował.
- A jak ci idzie magia lecznicza z różdżką? - zapytał, spoglądając na Victorię, czując, jak mimowolnie zaczyna się rumienić, gdy dotarło do niego, że planuje wypowiedzieć się w temacie, o którym tak naprawdę niewiele wiedział. - Chodzi mi o to, że gdybym ja miał ćwiczyć magię bezróżdżkową, próbowałbym raczej zacząć od zaklęć, które znam od podszewki, jakimi ciągle operuję… Od dawna ćwiczysz? Mógłbym dotrzymać ci trochę towarzystwa? - tłumaczył swoje pierwsze pytanie, a czując się coraz bardziej zagubionym i zmieszanym, zadał kolejne, po chwili milknąc z przymkniętymi na moment oczami. Wdech i wydech, bez bycia natrętem. W końcu otwarł oczy i uśmiechnął się niepewnie do Victorii, z prawdziwą fascynacją zerkając na zdobiące jej palce pierścienie.

______________________

Like an oak,
I must be stand firm
Like bamboo
I'll bend in the wind
Powrót do góry Go down


Victoria Brandon
Victoria Brandon

Dorosły czarodziej
Wiek : 21
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 168
C. szczególne : Piegi na całej twarzy
Galeony : 4960
  Liczba postów : 2715
https://www.czarodzieje.org/t18197-victoria-brandon#517279
https://www.czarodzieje.org/t18201-poczta-brandonowny#517591
https://www.czarodzieje.org/t18199-victoria-brandon#517482
https://www.czarodzieje.org/t18306-victoria-brandon-dziennik
Zagubiona huśtawka QzgSDG8




Moderator




Zagubiona huśtawka Empty


PisanieZagubiona huśtawka Empty Re: Zagubiona huśtawka  Zagubiona huśtawka EmptyWto Lip 16 2024, 22:32;

Victoria nie znała Nakira na tyle, by mieć absolutną pewność, że może mu ufać. Nie zwykła dopuszczać do siebie innych ludzi, trzymając ich z wielu powodów na odległość, mając świadomość, że naprawdę nie należało rzucać się na głęboką wodę. Wynikało to zapewne z jej wcześniejszych doświadczeń, ale również z tego, jak jej ojciec uczył ją skupiać się na interesach. Na tym, jak uważnie trzeba było dobierać partnerów biznesowych, jak ważne było to, żeby nie wybierać kogoś pod wpływem impulsu. Zapewne właśnie dlatego obserwowała teraz Nakira, jakby była pewna, Że gdyby zechciał, zrobiłby jej krzywdę. Prawda była jednak taka, że gdyby sama tego zechciała, to on miałby naprawdę poważne problemy.
- U nas. Jak się okazuje, za granicą to całkiem popularny i zwyczajny temat - odpowiedziała nieco rozbawiona, bo teraz zdawała sobie lepiej sprawę z tego, jak podobne deklaracje brzmiały. Wspomniała o wywiadzie, jaki czytała, przyznając, że wtedy ją szokował, ale teraz nie był dla niej niczym aż tak dziwnym. Aczkolwiek, musiała to przyznać, nadal wolała ćwiczyć w samotności, z dala od osób, które patrzyły jej na ręce. Miała wrażenie, że przy Maximilianie bardzo się dekoncentrowała, a teraz było chyba jeszcze gorzej. Choć, jednocześnie odnosiła wrażenie, że nie było aż tak tragicznie, jak jej mogło być, pomimo tego, że ręka ją bolała. Na dokładkę uwaga Nakira spowodowała, że coś się w niej jakby zapaliło i uśmiechnęła się kącikiem ust.
- Czyli poszedłbyś po najmniejszej linii oporu - stwierdziła, zaciskając na chwilę dłoń w pięść. - Nie znam się na uzdrawianiu, magia lecznicza nigdy nie była moją mocną stroną, więc to właśnie coś, po co powinnam sięgać. Dokładnie tego ode mnie wymaga mentor, żebym nie chodziła na skróty, bo skróty są jedynie dla słabeuszy - dodała, a w jej spojrzeniu widać było błysk, którego nic nie było w stanie zgasić. Doskonale wiedziała, dokąd zmierzała i w jakim celu, dlatego też ostatecznie skinęła głową, kiedy Nakir zadał pytanie. Nie czuła potrzeby odsyłania go nie wiadomo gdzie, skoro i tak przyznała, czym się zajmowała, skoro i tak widział, że nie miała różdżki w ręku.
Zamiast narzekać, poruszyła palcami, pozwalając na to, by magia ponownie gdzieś się przemieściła, przetoczyła przez nią i znalazła dla siebie ulokowanie, nim raz jeszcze spróbowała rzucić proste zaklęcie lecznicze, czując mrowienie w dłoni, faktycznie otrzymując kawałki bandaża, ale zdecydowanie nie takie, jakich potrzebowała. Tyle była w stanie wyczarować ze stabilizatorem, a to oznaczało, że bez nie byłaby w stanie zapewne przywołać niczego. Na razie. Te niewielkie nitki potwierdzały, że była w stanie to zrobić, ale musiała znaleźć w sobie wolę.

______________________

they can see the flame that's in her eyes

Nobody knows that she's a lonely girl


Powrót do góry Go down


Nakir Whitelight
Nakir Whitelight

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 24
Czystość Krwi : 90%
Wzrost : 183
C. szczególne : dołeczki w policzkach, runa jera na lewym biodrze
Galeony : 2189
  Liczba postów : 531
https://www.czarodzieje.org/t22721-nakir-qaspiel-whitelight#765528
https://www.czarodzieje.org/t22740-general#766833
https://www.czarodzieje.org/t22732-nakir-whitelight#766468
Zagubiona huśtawka QzgSDG8




Moderator




Zagubiona huśtawka Empty


PisanieZagubiona huśtawka Empty Re: Zagubiona huśtawka  Zagubiona huśtawka EmptyCzw Lip 18 2024, 21:24;

Był pewien, że oboje byli świadomi swoich zdolności, nawet jeśli nie mieli okazji się mierzyć. Jednak aurorem, mimo wszystko nie zostawał każdy czarodziej, ale także nie każdy wygrywał szkolne ligi pojedynków. Jednak wierzył, że w tej chwili nie działo się nic, co zmusiłoby ich oboje do pokazania swoich możliwości.
- Naprawdę? - dopytał zaskoczony, zaraz słuchając z zaciekawieniem o wywiadzie, kiwając lekko głową. Był pewien, że mógłby w bibliotece znaleźć numer, o którym mówiła, żeby samemu również go przeczytać. Nabierał pewności, że gdyby tylko poszedł do niej w wolnej chwili, nie znalazłby tego, co go interesowało na dziale dotyczącym Wielkiej Brytanii, ale nie oznaczało to, że poszukiwania byłyby całkiem bezowocne.
Jej kolejne słowa sprawiły, że mimo wszystko poczuł się urażony. Nie sądził do tej pory, żeby był naprawdę dumny, ale w tej chwili miał ochotę się buntować, twierdzić, że wcale nie było tak, jak twierdziła. Jednak po chwili, gdy rozwijała swoją myśl, musiał przyznać jej rację. Uśmiechnął się lekko, nieznacznie rumieniąc, kiedy poczuł mimowolne zawstydzenie.
- Można to nazwać skrótem - przyznał, kręcąc lekko głową. - Najprostszym sposobem nauki, skoro ćwiczysz na czymś, co już znasz. Sposób, jaki ty wybrałaś, wymaga nauki od nowa czegoś, z czym sobie nie radzisz, choć z drugiej strony przypomina to początki nauki zaklęć w szkole. Tylko teraz nie próbujesz tworzyć wszystkiego za pomocą różdżki, a… Inaczej? - dodał, mimowolnie analizując zadanie, jakie w takim razie miała przed sobą Victoria i czego wymagał od niej mentor. Wydawało się, że miała trudniejsze zadanie, skoro sięgała po magię, której nie potrafiła, ale z drugiej strony tak było łatwiej. Nie miała przyzwyczajeń związanych z tą dziedziną, których być może musiałaby się wyzbyć. Była jak kawałek pergaminu gotowy do tego, aby zapisać na nim nowy artykuł traktujący o zdobywaniu nowych osiągnięć.
Obserwował z zafascynowaniem jej kolejną próbę, mając wrażenie, że widzi skupienie, z jakim próbowała kierować magią, ale nie komentował tego. Nie miał wiedzy wystarczającej do udzielania wskazówek, czy dzielenia się swoimi spostrzeżeniami, za to wracało do niego porzucone pragnienie spróbowania własnych sił w magii bezróżdżkowej.

______________________

Like an oak,
I must be stand firm
Like bamboo
I'll bend in the wind
Powrót do góry Go down


Victoria Brandon
Victoria Brandon

Dorosły czarodziej
Wiek : 21
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 168
C. szczególne : Piegi na całej twarzy
Galeony : 4960
  Liczba postów : 2715
https://www.czarodzieje.org/t18197-victoria-brandon#517279
https://www.czarodzieje.org/t18201-poczta-brandonowny#517591
https://www.czarodzieje.org/t18199-victoria-brandon#517482
https://www.czarodzieje.org/t18306-victoria-brandon-dziennik
Zagubiona huśtawka QzgSDG8




Moderator




Zagubiona huśtawka Empty


PisanieZagubiona huśtawka Empty Re: Zagubiona huśtawka  Zagubiona huśtawka EmptyCzw Lip 18 2024, 22:39;

- Nigdy nie tworzysz za pomocą różdżki. To pierwszy błąd, jaki popełniasz - odpowiedziała bardzo surowo, zupełnie jakby weszła w rolę nauczyciela. Było to jednak coś, czego się dowiedziała, co dostrzegła, o czym usłyszała, kiedy sama zaczęła drążyć w magii. Różdżka była, w gruncie rzeczy, jedynie patykiem, który rozpraszał, choć w niektórych wypadkach niewątpliwie kierunkował. Nie był jednak istotą magii, nie był nawet jej bliski. - To ty jesteś magią, ty jesteś kreatorem, ty jesteś stwórcą i tylko ty możesz prowadzić tym, co się w tobie znajduje - dodała, unosząc lekko brwi, jakby chciała go zapytać, czy w ogóle kiedykolwiek się nad tym zastanawiał. Bo ona tak, pochylała się nad tym w nieskończoność, stopniowo odkrywając aspekty, jakich nigdy nie brała pod uwagę, ostatecznie znajdując się w tym, a nie innym miejscu.
Magia przestała jej się jawić jako coś, co składało się jedynie z właściwych, idealnych ruchów, stała się czymś innym, o wiele głębszym, pełniejszym, niesamowitym. I chociaż sprawiała jej trudności, nie zamierzała się poddawać w swoich działaniach i próbach, nie zamierzała jedynie siedzieć i czekać na to, co nadejdzie. Tym bardziej że wuj Irvette oczekiwał po niej czegoś o wiele, wiele większego, a ona zamierzała sobie to zapewnić. Właśnie dlatego ćwiczyła, czując, jak magia wędruje po jej ręce, jak skupia się gdzieś w palcach, jak zdaje się krzesać iskry w pierścieniach, które nieznacznie się nagrzewały. Magia lecznicza była dla niej tragedią, była dla niej czymś, czego nie umiała przeskoczyć, więc nie dziwiła się aż tak bardzo, że nie chciała z nią współpracować. Victoria jednak nie poddawała się, starając się przekonać samą siebie, że zaklęcie, po które sięgnęła, było tak naprawdę podobne do magii użytkowej albo transmutacji. Potrzebowała bandaża, a ten był tworem, był czymś, co mogła przywołać, rozwinąć i uczynić czymś przydatnym do działania.
Niezależnie od tego jednak, jakby próbowała, nadal wychodziły jej jedynie strzępki. Było to dość irytujące, bo niteczki i kawałki gazy nie dawały jej nic wielkiego i gdyby chciała coś z tego wykorzystać, byłaby co najmniej zgubiona. Wiedziała, że chwilowo to pierścienie stabilizowały jej magię i założenia, ale to wciąż było za mało.
- Sam widzisz, pierścienie same nie tworzą magii, one jedynie odpowiadają na to, czego chcę. I powinny mi pomagać, skoro jest w nich rdzeń różdżkarski, ale nie do końca odpowiadają na moje życzenia. Gdybym je zdjęła, mogę machać rękami, bo na razie nie wiem, jak dokładnie powinno to działać, choć pod okiem nauczyciela wszystko było banalne.

______________________

they can see the flame that's in her eyes

Nobody knows that she's a lonely girl


Powrót do góry Go down


Nakir Whitelight
Nakir Whitelight

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 24
Czystość Krwi : 90%
Wzrost : 183
C. szczególne : dołeczki w policzkach, runa jera na lewym biodrze
Galeony : 2189
  Liczba postów : 531
https://www.czarodzieje.org/t22721-nakir-qaspiel-whitelight#765528
https://www.czarodzieje.org/t22740-general#766833
https://www.czarodzieje.org/t22732-nakir-whitelight#766468
Zagubiona huśtawka QzgSDG8




Moderator




Zagubiona huśtawka Empty


PisanieZagubiona huśtawka Empty Re: Zagubiona huśtawka  Zagubiona huśtawka EmptyNie Lip 21 2024, 21:33;

Słuchał jej uważnie, odwracając od niej spojrzenie jedynie na chwilę, gdy wyraźnie zastanawiał się nad tym, co mówiła, kiedy uważnie analizował jej słowa. Czy zastanawiał się nad tym, co właściwie było źródłem magii? Nie, choć jednocześnie logiczne było, że moc drzemała w czarodzieju, nie zaś trzymanym w dłoni drewnie z rdzeniem. Pokręcił zaraz głową, nie czując się w żaden sposób gorzej, skoro nie zgłębiał wcześniej tego tematu, a Victoria już w nim tkwiła. Wręcz przeciwnie, uważał, że ma teraz możliwość dowiedzieć się przydatnych aspektów, które pomogą mu rozpocząć własny proces nauki.
- Więc w jaki sposób próbujesz coś stworzyć? - zapytał, przysiadając w końcu pod jednym z drzew. - Chodzi mi o to, czy potrafisz skupić się na mocy, wyczuć ją i wtedy w jakiś sposób starasz się nią kierować? Czy myślisz o efekcie, jaki chcesz uzyskać? Zastanawia mnie, jak przebiega ten moment, bo kiedy uczą nas zaklęć, zwykle te po prostu działa. Odpowiedni gest, wypowiedziana inkantacja i wyobrażenie, to wszystko, czego potrzebujemy, a w przypadku magii bezróżdżkowej jest tak samo? - dopytywał, obserwując dalsze zmagania Victorii. Podziwiał, że zaczynała naukę od dziedziny, jaka nie była dla niej łatwa, naturalna, ale też nie sądził, aby okazała się gorsza, gdyby jednak sięgnęła po coś, co było jej bliższe.
Pierścienie, jakie miała na palcach, również były intrygujące. Zastanawiał się, czy z czymś podobnym innym również byłoby łatwiej trenować, ale z drugiej strony nie był pewien, czy w dalszym ciągu utrudniałyby rzucanie zaklęć bez czegoś, co miałoby w sobie różdżkarski rdzeń. Skoro całość opierała się o moc, jaką czarodziej miał w sobie, musiała pochodzić zupełnie od niego, aby w dowolnej chwili mógł po prostu wykonać ruch ręką, rzucając odpowiednie zaklęcie. Wydawało się nieprawdopodobne, a jednocześnie miał przed sobą właśnie skrawki bandaży, jakie Victoria samodzielnie stworzyła.

______________________

Like an oak,
I must be stand firm
Like bamboo
I'll bend in the wind
Powrót do góry Go down


Victoria Brandon
Victoria Brandon

Dorosły czarodziej
Wiek : 21
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 168
C. szczególne : Piegi na całej twarzy
Galeony : 4960
  Liczba postów : 2715
https://www.czarodzieje.org/t18197-victoria-brandon#517279
https://www.czarodzieje.org/t18201-poczta-brandonowny#517591
https://www.czarodzieje.org/t18199-victoria-brandon#517482
https://www.czarodzieje.org/t18306-victoria-brandon-dziennik
Zagubiona huśtawka QzgSDG8




Moderator




Zagubiona huśtawka Empty


PisanieZagubiona huśtawka Empty Re: Zagubiona huśtawka  Zagubiona huśtawka EmptyNie Lip 21 2024, 22:33;

Victoria obserwowała go spod przymkniętych powiek, starając się zrozumieć tak naprawdę, co dokładnie chodziło po głowie Nakira. Widziała, że był zaciekawiony tematem, ale jednocześnie nie była przekonana, czy za chwilę nie odwróci tego przeciwko niej. Miała w stosunku do niego naprawdę mieszane uczucia i tak właściwie nie wiedziała, co miała o nim sądzić. Nie znała go jakoś dobrze, a jego obecna fascynacja wydawała jej się nieco nadmierna, zupełnie, jakby próbował jedynie wprowadzić ją w maliny. Z drugiej jednak strony – nie robiła niczego złego, czy nielegalnego, zwyczajnie ćwiczyła coś, co uważała za konieczne, za potrzebne, co uważała za kolejny krok we własnym rozwoju, w życiu, jakiego nic nie było w stanie powstrzymać. Dlatego też ostatecznie westchnęła, mając dziwne wrażenie, że miała do czynienia ze szczeniakiem, którego musiała sama wszystkiego nauczyć, zupełnie, jakby była jego matką.
- A jak czarujesz z różdżką? Uważasz, że wypowiedzenie formuły to wszystko? Nie. To ty tworzysz magię, ty sprowadzasz to, czego sobie życzysz, więc musisz wiedzieć, czego chcesz, musisz umieć przełożyć magię z własnej krwi na rzeczywistość. To jak składanie życzeń, ale to ty je spełniasz – stwierdziła ostatecznie, wiedząc, że tego nie da się tak po prostu wyjaśnić, więc westchnęła, a potem kazała mu odłożyć różdżkę na bok, tak by znajdowała się wciąż w zasięgu jego ręki, ale nie tak by był w stanie natychmiast po nią sięgnąć. Obserwowała go w tym czasie, pocierając palcami nadgarstek prawej ręki, czując doskonale, że pulsował, sprawiając jej w tej chwili ból. Magia nie była taka łatwa do opanowania, kiedy próbowało się samemu. Pierścienie pomagały, ale to było coś innego. – Zamknij oczy i spróbuj znaleźć w sobie magię – dodała poważnie.
Zacisnęła palce i rozprostowała je, czując doskonale własną moc, która płynęła faktycznie w jej żyłach, chociaż nie była taka przyjemna, jakby tego chciała. Była dzika, kiedy zdołała się wyzwolić i ujarzmiona jednocześnie, gotowa do tego, by potulnie słuchać Victorii. Nic zatem dziwnego, że ta ponownie uniosła rękę, starannie wykonując konieczny gest, mając wrażenie, że palce rozgrzewają się jej, jakby próbowała chwycić w dłonie płomień, ale tym razem nie pojawiły się nawet iskry. Próbowała za mocno? Być może.

______________________

they can see the flame that's in her eyes

Nobody knows that she's a lonely girl


Powrót do góry Go down


Nakir Whitelight
Nakir Whitelight

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 24
Czystość Krwi : 90%
Wzrost : 183
C. szczególne : dołeczki w policzkach, runa jera na lewym biodrze
Galeony : 2189
  Liczba postów : 531
https://www.czarodzieje.org/t22721-nakir-qaspiel-whitelight#765528
https://www.czarodzieje.org/t22740-general#766833
https://www.czarodzieje.org/t22732-nakir-whitelight#766468
Zagubiona huśtawka QzgSDG8




Moderator




Zagubiona huśtawka Empty


PisanieZagubiona huśtawka Empty Re: Zagubiona huśtawka  Zagubiona huśtawka EmptySro Lip 24 2024, 10:09;

Uśmiechnął się ledwo dostrzegalnie na jej westchnięcie, ale nic nie powiedział. Po prostu wpatrywał się z nią, nie mając zamiaru udawać, że sprawa magii bezróżdżkowej interesowała go mniej, niż było w rzeczywistości. Jeśli przypominał przy tym dziecko — trudno. Dzięki temu nie wszyscy skupiali się na tym, jakim mógł być aurorem, uznając go za słabszego, za niewartego uwagi. W ten sposób nie raz przemykał bokiem w rodzinnym domu, niezatrzymywany przez nikogo. Teraz, choć miał się na baczności, nie widział powodu do zgrywania złego aurora, gdy Victoria zajmowała się czymś, co z każdą chwilą interesowało go bardziej.
- Nie zastanawiałem się nigdy nad tym - przyznał, milknąc, kiedy zaczęła tłumaczyć mu, jak wszystko działało i choć wiedział, że nie było to coś, co można było wyjaśnić w słowach, miał wrażenie, że mówiła bardzo zawile. Jednak nie na tyle, aby nie rozumiał, co chciała mu przekazać. - Wydaje mi się, że może być problem z takim podejściem do magii, bo od małego widzimy czarodziejów z różdżkami w dłoniach. Choć dla przykładu skrzaty ich nie potrzebują, a nie powiedziałbym, aby ich magia była słaba - zauważył jeszcze z lekkim namysłem. Zaraz po tym spojrzał na nią z zaskoczeniem w spojrzeniu. Musiał przyznać w duchu, że odłożenie różdżki na bok nie było dla niego wygodne. Nie dlatego, że nie lubił jej po prostu mieć gdzieś obok, ale dlatego, że na moment stawał się bezbronny. Świadomość tego uderzała mocniej, kiedy osoba z towarzystwa potrafiła władać magią, nawet jeśli jeszcze niewprawnie, bez użycia własnej różdżki. Chwilę wpatrywał się w Brandon, oceniając sytuację, nim ostatecznie położył cyprysowe drewno obok swojej nogi.
Nie wiedział, co chciała mu udowodnić, ale ostatecznie zamknął oczy. Dłoń miał wciąż blisko różdżki, mimo wszystko nie czując się na tyle swobodnie, żeby całkowicie zaufać Krukonce. Trwał tak chwilę, nie do końca wiedząc, czego od niego oczekiwała, ale w końcu odetchnął głębiej. Skupił się wpierw na tym, jak oddychał, później odnalazł świadomością swoje serce bijące miarowo. Tak samo, jak odnalazł oddech oraz puls, spróbował odnaleźć świadomie magię, a kiedy wyczuł mrowienie po prawej stronie ciała, obok której leżała różdżka, nie był tak naprawdę pewien, czy była to moc, czy jedynie ciało mu drętwiało. Kiedy w końcu otwarł oczy, marszczył lekko brwi, nie wiedząc, co powinien myśleć o własnej próbie.
- Nie jestem pewien, czy wyczułem, choć nie mógłbym powiedzieć, że czułem zupełną pustkę - powiedział poważnie, spoglądając na kobietę, kiedy podejmowała kolejne próby. Chciał także próbować, aby w końcu nie być bezbronnym po odebraniu różdżki.

______________________

Like an oak,
I must be stand firm
Like bamboo
I'll bend in the wind
Powrót do góry Go down


Victoria Brandon
Victoria Brandon

Dorosły czarodziej
Wiek : 21
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 168
C. szczególne : Piegi na całej twarzy
Galeony : 4960
  Liczba postów : 2715
https://www.czarodzieje.org/t18197-victoria-brandon#517279
https://www.czarodzieje.org/t18201-poczta-brandonowny#517591
https://www.czarodzieje.org/t18199-victoria-brandon#517482
https://www.czarodzieje.org/t18306-victoria-brandon-dziennik
Zagubiona huśtawka QzgSDG8




Moderator




Zagubiona huśtawka Empty


PisanieZagubiona huśtawka Empty Re: Zagubiona huśtawka  Zagubiona huśtawka EmptyCzw Lip 25 2024, 22:20;

Nie zamierzała go atakować, nie zamierzała robić mu krzywdy, nie zamierzała zmuszać go do tego, żeby się bronił, bo doskonale wiedziała, że był aurorem i potrafił rzeczy, o jakich jej się nawet nie śniło. Była wręcz przekonana, że zdołałby ją pokonać, gdyby tylko chciał, ale nie mówiła tego na głos. Skoro już był taki zaciekawiony tym, co robiła, skoro chciał się dowiedzieć, na czym dokładnie to polegało, to zamierzała mu w tym pomóc, domyślając się jednocześnie, że zwyczajnie nie byłaby w stanie się go pozbyć. I chociaż starała się mówić jak najjaśniej, chociaż próbowała mu coś udowodnić, wiedziała doskonale, że dopóki nie spróbuje sam, o niczym się nie przekona. Dlatego też cierpliwie obserwowała go, gdy faktycznie odkładał różdżkę, gdy próbował się skoncentrować, nieco rozbawiona tym, jak się zachowywał. Był jak dziecko we mgle i podejrzewała, że ona nie była lepsza, ale zobaczenie tego u kogoś, było całkowicie dziwne.
- Więc musisz się przekonać, czy to, co czułeś, było magią - powiedziała prosto, przekrzywiając głową, bo nie zamierzała na ten temat dyskutować, mając pełną świadomość, że nie miałoby to sensu. Jeśli chciał się dowiedzieć, czy umiałby posługiwać się czarami bez różdżki, to zwyczajnie musiał próbować, musiał się przekonać, co się w nim kryło, musiał sprawdzić, do czego był zdolny. Innego wyjścia, tak zwyczajnie, nie było i Victoria nawet nie miała ochoty tłumaczyć mu, dlaczego tak było.
- Sam zobacz - dodała, zsuwając z palców pierścienie, po czym skoncentrowała się z całych sił i spróbowała rzucić raz jeszcze zaklęcie, nad którym pracowała, ale pomimo tego, iż czuła, że próbuje, właściwie nic się nie działo. Poczuła silne pieczenie w dłoni, zacisnęła ją mocno i wtedy gdzieś sypnęły się iskry, niewielkie, a jednak znane jej aż za dobrze. Tak wyglądały sprawy, gdy dzieci uczyły się czarować i najwyraźniej powtarzała dokładnie te same błędy, czy może, w ten sam sposób manifestowała to, że cala składała się z magii. Choć, musiała przyznać, była już tym zmęczona i podejrzewała, a jakże, że było to już po niej widać.

+

______________________

they can see the flame that's in her eyes

Nobody knows that she's a lonely girl


Powrót do góry Go down


Nakir Whitelight
Nakir Whitelight

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 24
Czystość Krwi : 90%
Wzrost : 183
C. szczególne : dołeczki w policzkach, runa jera na lewym biodrze
Galeony : 2189
  Liczba postów : 531
https://www.czarodzieje.org/t22721-nakir-qaspiel-whitelight#765528
https://www.czarodzieje.org/t22740-general#766833
https://www.czarodzieje.org/t22732-nakir-whitelight#766468
Zagubiona huśtawka QzgSDG8




Moderator




Zagubiona huśtawka Empty


PisanieZagubiona huśtawka Empty Re: Zagubiona huśtawka  Zagubiona huśtawka EmptyPią Lip 26 2024, 21:48;

Spoglądał na nią chwilę z pełną powagą w spojrzeniu, nim uśmiechnął się lekko i skłonił przed nią głowę w geście podziękowania. Jakkolwiek miał wrażenie, że wciąż się oceniali, uważali na każdy swój gest, doceniał, że podzieliła się z nim częścią wiedzy. Wystarczającą, aby auror był pewien, że będzie próbował teraz zgłębić temat i, być może, samemu podjąć naukę.
- Będę próbował, dziękuję za wskazówki - powiedział, podnosząc się po chwili z ziemi. Nie było tak wygodnie, jak zakładał, że będzie, ale też widział zmęczenie na twarzy Brandon. Nie chciał jej niepotrzebnie męczyć, a sądził również, że będzie jej swobodniej kończyć swój trening bez bycia obserwowaną przez niego. Choć jednocześnie chciał zobaczyć w jaki sposób ona odczuwała magię, chciał zapytać, co było dla niej pewnikiem, że to, co odnajdywała w sobie, było mocą. Zanim jednak zdążył zapytać, Victoria kontynuowała, zdejmując pierścienie. Obserwował ruch dłoni, jaki wykonywała, a także zauważył, że nie wydarzyło się nic, aż do chwili, gdy nagle buchnęły iskry. Przypominało to budzenie się mocy u dzieci, kiedy pojawiały się pierwsze oznaki, że byli czarodziejami. Było to… dziwne.
- Czyli kluczem jest odnalezienie w sobie tej mocy, magii i sięgnięcie po nią… Dowodem, że się udało, mogą być podobne objawy do tych, które występują u nas w młodości… - powiedział na głos to, co zauważył, nim znów się uśmiechnął. Sięgnął po swoją różdżkę, zastanawiając się, czy sam dojdzie do tego momentu, skoro nie był przesadnie utalentowanym czarodziejem, ale zaraz odrzucił od siebie te myśli. Jeśli chciał czegoś spróbować, nie mógł poddawać się już na starcie, inaczej potwierdzi zdanie rodziny, że nie nadawał się do niczego.
- Słyszałaś o utopcach, które można spotkać przy jeziorze? Miałabyś ochotę wybrać się w jedno z miejsc i sprawdzić, ile prawdy jest w tym, że są tak silne? - zaproponował nagle pod wpływem chwili, chowając różdżkę do kieszeni i uśmiechnął się do Krukonki nieco niepewnie, rumieniąc się przy tym bezwiednie. - Nie mówię, że teraz, daj znać, jak się zastanowisz i odpoczniesz, a teraz idę dalej. Raz jeszcze dziękuję za wskazówki - dodał, po czym skłonił raz jeszcze przed nią głowę i odszedł w stronę, z której przyszedł. Był jednak pewien, że spotkają się na walki z tutejszymi straszydłami i prawdę mówiąc, nie mógł się tego doczekać.

z.t. x2

______________________

Like an oak,
I must be stand firm
Like bamboo
I'll bend in the wind
Powrót do góry Go down


Trevor Collins
Trevor Collins

Student Ravenclaw
Rok Nauki : I studencki
Wiek : 18
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 178
C. szczególne : czuć od niego zapach akonitu i mięty;
Dodatkowo : wilkołak
Galeony : 247
  Liczba postów : 733
https://www.czarodzieje.org/t23177-trevor-collins
https://www.czarodzieje.org/t23187-poczta-t-c#787337
https://www.czarodzieje.org/t23179-trevor-collins-kuferek#787058
Zagubiona huśtawka QzgSDG8




Gracz




Zagubiona huśtawka Empty


PisanieZagubiona huśtawka Empty Re: Zagubiona huśtawka  Zagubiona huśtawka EmptyNie Lip 28 2024, 13:39;

Nie pojawił się tu przypadkiem, oj nie. Bodajże cztery dni temu podczas pełni poczuł dziwny zapach, który kierował go w tę oto stronę. Z racji, że nie mógł tego wówczas sprawdzić postanowił to zrobić teraz, a i przy okazji usunąć oznaczenia na drzewach - bo tak, oznaczył sobie tę drogę przesuwając pazurami po korze i żłobiąc w nim głęboko-krwawe ślady. Krwawe, bo w okolicy upolował sarnę i miał nadzieję, że padlinożercy pozbyli się pozostawionych przez niego szczątków zwierzęcia. Dopiero dzisiaj miał czas aby wyrwać się i po sobie posprzątać, a przy okazji zaspokoić krukońską ciekawość. Dobrze czuł się w lasach, potrafił się orientować w terenie i odnajdywać szlaki. Zdawał sobie sprawę, że swoją ingerencją nadał tej okolicy więcej grozy dlatego przyszedł to posprzątać zanim ktoś ich nie spostrzeże i nie wybuchnie paniką. Poprawił plecak na ramionach gdzie miał zapas wody, smakołyków i co więcej pierogów z mięsem, które dostał od pani Bożenki gdy ta zobaczyła, że gdzieś się spieszy. Przez materiał plecaka czuł jakie są wciąż gorące. Polska kucharka dbała o jego wyżywienie z taką gorliwością, że nie potrafił jej odmawiać. Obiecał sobie, że zje wszystko zanim stąd wyjdzie.
Szedł leniwym krokiem między wąskimi drzewami i pogwizdywał jeden z utworów zespołu "Billy the worker". Raz na jakiś czas z jego różdżki wydostawał się syk, który tuszował na drzewie ślady pazurów. Co któreś drzewo zatrzymywał się przy nim i przykładał swoją rękę aby sprawdzić czy wilkołacza łapa urosła w ciągu tych czterech lat. Nie reagował na plamy zakrzepniętej krwi bo przywykł już do tego widoku choć dla niejednej osoby mogłoby to być niepokojące. Szedł jak po sznurku i rozglądał się uważnie ciekaw, czy znajdzie to, co pobudziło zwierzęce zmysły. Z tego co pamiętał pachniało to... zimnem, solą i mokrym oceanicznym piaskiem... a był wszak w lesie. Był środek dnia i planował wrócić do grodu w ciągu dwóch godzin. Zostawił Cedowi wiadomość, że idzie rzucić okiem na pewne miejsce w lesie ale nie ciągał go tutaj bo nie chciał się tłumaczyć z potrzeby sprzątania wyrytych śladów.
Gdy usłyszał za sobą szelest, a potem ruch, podskoczył i obrócił się na pięcie.
- Holly?! - krzyknął z przestrachem bo w życiu nie spodziewałby się jej tutaj znaleźć.
- Śledziłaś mnie? - opuścił różdżkę i podszedł pospiesznie w kierunku dziewczyny aby zająć jej uwagę. Nie chciał aby zauważyła za jego plecami zakrwawioną i uszkodzoną korę drzewa, którego nie posprzątał.
- Co tu robisz? Dziwnie wyglądasz. Dobrze się czujesz? - stał blisko, jakby gotów ją zasłonić albo łapać, a nawet przyłożył wierzch dłoni do jej czoła aby sprawdzić czy nie jest rozgorączkowana. W okolicy panowała tak głośna cisza, że słyszał swoje uderzenia serca i płytki oddech, co wydawało się tak wkręcać w bębenki uszne, aż bolało.

@Holly Wood
Powrót do góry Go down


Holly Wood
Holly Wood

Student Gryffindor
Rok Nauki : I studencki
Wiek : 18
Czystość Krwi : 90%
Wzrost : 171 cm
C. szczególne : piegi, kolczyki w lewym uchu
Dodatkowo : Półwila
Galeony : 450
  Liczba postów : 461
https://www.czarodzieje.org/t23041-holly-eithlinn-wood
https://www.czarodzieje.org/t23051-poczta-hollywood
https://www.czarodzieje.org/t23042-holly-e-wood-kuferek#784344
https://www.czarodzieje.org/t23060-holly-e-wood-dziennik
Zagubiona huśtawka QzgSDG8




Gracz




Zagubiona huśtawka Empty


PisanieZagubiona huśtawka Empty Re: Zagubiona huśtawka  Zagubiona huśtawka EmptyNie Lip 28 2024, 16:27;

Bies: E - Ragany
Ragany:

  To, jak się tu znalazła i dlaczego w takim stanie, było dość skomplikowaną historią. Zaczęło się już wczoraj, kiedy namówiona na bimber, wypiła dwa kieliszki ducha puszczy. Wystarczyło, żeby stwierdzić, że zdecydowanie jej starczy i uciec do pokoju, żeby się położyć, a rano obudzić się z kacem mordercą. Dotąd nie piła alkoholu zbyt często, a już tym bardziej nie w dużych ilościach, dlatego zetknięcie z polskimi trunkami było dla niej sporym szokiem kulturowym. Kręciła się w łóżku do południa, żałując za wszystkie grzechy, aż w końcu wzięła butelkę wody i postanowiła pójść na spacer. Nic dziś nie jadła, a w żołądku i tak przewracało jej się niemiłosiernie, toteż nic dziwnego, że wyglądała raczej blado.
  Prawdziwe problemy zaczęły się jednak w chwili, gdy idąc sobie spokojnie ścieżką w lesie, usłyszała niemożebny wrzask. Nie była dziś w najlepszym nastroju do bycia Gryfonką, toteż zamiast sprawdzić jego źródło, postanowiła uciec ze ścieżki, nim to coś ją dogoni. Pech chciał, że wpieprzyła się tym samym prosto w jeżyny, i jakkolwiek nie próbowała zrobić tego bezpiecznie, tak i tak na drugą stronę przeszła nieco podrapana i z całą pewnością w nie najlepszym humorze.
  Trevor się jej przestraszył, ale i ona podskoczyła, nie wiedząc już do końca, czego się tutaj spodziewać. Powstrzymała okrzyk i odetchnęła z ulgą.
  — A robisz coś godnego śledzenia? — odpowiedziała pytaniem na pytanie, bo jego reakcja brzmiała jakoś podejrzanie. W obecnym stanie nie była wystarczająco spostrzegawcza, żeby zwrócić uwagę na drzewa, skupiała się raczej na utrzymaniu treści żołądka na swoim miejscu.
  Przytulła go na powitanie, krótko i po przyjacielsku, a jednak odnajdując w tym geście jakiś spokój. Bo cokolwiek na nią nawrzeszczało i bez względu na to, czy ją goniło, to teraz nie była już sama. Ba, była z Trevorem, a to nie tylko lepiej niż sama, ale i lepiej niż z kimkolwiek innym. No, poza Cedem oczywiście. Z Cedem byli na równi.
  — Słyszałeś to? Byłam sobie na spacerze, szłam dróżką i nagle coś tak dziko wrzasnęło, że uciekłam prosto w jeżyny. Ugh chyba się zerzygam.
Powrót do góry Go down


Trevor Collins
Trevor Collins

Student Ravenclaw
Rok Nauki : I studencki
Wiek : 18
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 178
C. szczególne : czuć od niego zapach akonitu i mięty;
Dodatkowo : wilkołak
Galeony : 247
  Liczba postów : 733
https://www.czarodzieje.org/t23177-trevor-collins
https://www.czarodzieje.org/t23187-poczta-t-c#787337
https://www.czarodzieje.org/t23179-trevor-collins-kuferek#787058
Zagubiona huśtawka QzgSDG8




Gracz




Zagubiona huśtawka Empty


PisanieZagubiona huśtawka Empty Re: Zagubiona huśtawka  Zagubiona huśtawka EmptyNie Lip 28 2024, 16:50;

Dopiero gdy przyjrzał się jej ślicznej twarzy to zauważył, że jest trochę skołowana i półprzytomna. Nie znał się ani trochę na uzdrawianiu ale póki nie chwiała się ani nie krwawiła to wierzył jej absolutnie, że jest w porządku. Co prawda wcale tak nie powiedziała ale głos miała uspokajająco przytomny. Podświadomie trzymał dłoń na jej łopatce jakby las okazał się niedostatecznie bezpieczny. Czuł w sobie silną potrzebę aby o nią teraz zadbać i nie miało to nic wspólnego z jej wilowym urokiem, którego na szczęście tak mocno nie roztaczała. Przyciągała jak zawsze, a on jak zawsze potrafił to stłumić i być przyjacielem.
- Robię rzeczy nieprzeznaczone dla niektórych oczu. - przyznał bez zająknięcia i na tyle szybko, że ciężko było jednoznacznie stwierdzić czy mówi prawdę czy się zgrywa. Miewał swoje za uszami ale też miał w sobie potrzebę oszczędzenia niektórych informacji bo nie było nic gorszego niż ból wymalowany na jej twarzy.
Słysząc wypowiadane słowa zmarszczył brwi i roztarł jej ramiona jakby to jej miało być zimno, a nie jemu. Uparcie nie ruszał z miejsca ale rozejrzał się po okolicy w poszukiwaniu zagrożenia. Nieświadomie wyprostował się i spiął mięśnie, jakby gotów na wszystko.
- Jeśli rzygać to w tamte krzaki. Nie mają kolców. - wskazał stronę przeciwną do oznaczonego drzewa ale póki stała w miejscu, był blisko.
- Nie słyszałem nic. Szłaś leśną dróżką? - dopytywał i wciągnął haust powietrza do płuc łudząc się, że poczuje ten sam zapach, który odkrył jako likantrop. Niestety ale poza chłodnym powiewem wiatru nie wyczuł niczego znajomego.
- Skoro coś tu wrzasnęło to powinniśmy stąd iść. Podczas pełni wyczułem w tej okolicy bardzo dziwny zapach... coś niepokojącego ale wzbudzającego ciekawość drapieżnika. - nie miał pewności czy wyczuje w jego zdaniu, że mianem drapieżnika określił aktywność swojej choroby.
- Czy ja dobrze widzę, że tu jest huśtawka? - autentycznie zdziwiony wskazał kierunek gdzie wiatr popchnął drewnianą banalną konstrukcję. Nie oczekiwał odpowiedzi, dalej uważał, że powinien odprowadzić Holly w spokojniejsze miejsce a wróci tu... z Cedem, nawet jeśli ten będzie musiał dostrzec bałagan, który tu zrobił. Nagle sobie coś przypomniał - padlina! Jeśli jest tu pozostawiona padlina to cokolwiek słyszała Holly to mogłoby być zwabione właśnie przez nią. Lekko pobladł.
- Chodźmy pod gęstsze drzewa, nie stójmy tak na widoku. - zaniepokojony wizją spotkania jakiegoś stwora nie zwracał już uwagi na oznaczone krwawo drzewa i wskazał Holly gdzie, jego zdaniem mogliby iść - tam, za te grube wystające korzenie pokryte mchem. Pamiętał, że było wygodne bo drzemał tam jako likantrop.
Powrót do góry Go down


Holly Wood
Holly Wood

Student Gryffindor
Rok Nauki : I studencki
Wiek : 18
Czystość Krwi : 90%
Wzrost : 171 cm
C. szczególne : piegi, kolczyki w lewym uchu
Dodatkowo : Półwila
Galeony : 450
  Liczba postów : 461
https://www.czarodzieje.org/t23041-holly-eithlinn-wood
https://www.czarodzieje.org/t23051-poczta-hollywood
https://www.czarodzieje.org/t23042-holly-e-wood-kuferek#784344
https://www.czarodzieje.org/t23060-holly-e-wood-dziennik
Zagubiona huśtawka QzgSDG8




Gracz




Zagubiona huśtawka Empty


PisanieZagubiona huśtawka Empty Od  Zagubiona huśtawka EmptyNie Lip 28 2024, 20:29;

  — Wydaje mi się, że jeśli chodzi o Ciebie, to widziałam już prawie wszystko — odpowiedziała, nieświadoma jak daleka jest prawdy. Zastanowiła się przez dwie sekundy i nieco uśmiechnęła — w bani było bardzo blisko tego, żeby to było zupełnie wszystko.
  Rzadko zdarzało się, by było aż tak źle, żeby nie była w nastroju na żarty. Tak było nad jeziorem z utopcami, ale była to sytuacja skrajna, jedna z najskrajniejszych w jej życiu. A gdyby Trevor nie siniał wtedy i czuł się choć trochę lepiej, to pewnie i wtedy zdobyłaby się na jakiś żart dla rozluźnienia atmosfery.
  Ostatecznie nie zwymiotowała, nie było nawet blisko, ale napiła się wody i tak na wszelki wypadek zerknęła we wskazanym kierunku, zapamiętując sobie, które miejsce było do tego jego zdaniem odpowiednie.
  — Tak, tą główną — potwierdziła z towarzyszącym temu skinieniem głowy i przymrużyła oczy, słuchając jego odpowiedzi.
Zawsze kiedy mówił o pełni, słuchała go ze szczególną uwagą. Chwytała każdy fakt na ten temat, bo tak rzadko o tym rozmawiali, że wyłącznie takie strzępki pozwalały jej zebrać jakiś ogólny obraz. Odruchowo przyjrzała mu się też uważniej, próbując oszacować jego stan fizyczny. Wyglądał lepiej niż w bani (i nie miało to nic wspólnego z majtkami, które dla odmiany znajdowały się na jego tyłku) i wszystko wskazywało na to, że doszedł już do siebie. Całe szczęście.
  — Collins... tchórzysz, drapieżniku? — powiedziała zaczepnym tonem, rzucając mu niekwestionowane wyzwanie. „Powinniśmy stąd iść” brzmiało co prawda bardziej jak on niż ona, ale wciąż nie było tak do końca do niego podobne. Czy był jakiś powód, dla którego tak bardzo chciał stąd iść? Uśmiechnęła się do niego półgębkiem i choćby z samej przekory rozejrzała się wokół. — Skoro jesteśmy tu razem, to chociaż sprawdźmy co to. Przecież w razie czegoś mnie obronisz, prawda? — zatrzepotała rzęsami i uniosła jedno ramię, serwując mu niewinny, kobiecy obrazek. Żartowała sobie z niego, bo przecież tak często powtarzał, że trzeba ją chronić, podczas gdy zupełnie dobrze radziła sobie sama.
  — Creepy — skomentowała huśtawkę, którą obrzuciła krótkim spojrzeniem. Zaraz potem przeniosła jednak wzrok na pień drzewa, z którym coś było nie tak. Tak jakby ktoś tam coś narysował, a potem próbował to zetrzeć? I na kolejnym też? A na tym najbliżej, tym, na które widok dotąd zasłaniał jej Trevor... — ale nie aż tak creepy jak to. Co do kurwy? Myślisz, że to to stworzenie? — zupełnie zignorowała jego sugestię, by gdzieś się odsunąć, zamiast tego odsunęła jego i kucnęła przy pniu, przyglądając się krwawym śladom. — Jakie zwierzę mogło zrobić coś takiego?
Zerknęła na niego z dołu, ale nie na długo, bo właśnie coś przeleciało nad ich głowami, między koronami drzew. I zdecydowanie nie był to ptak.

@Trevor Collins
Powrót do góry Go down


Trevor Collins
Trevor Collins

Student Ravenclaw
Rok Nauki : I studencki
Wiek : 18
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 178
C. szczególne : czuć od niego zapach akonitu i mięty;
Dodatkowo : wilkołak
Galeony : 247
  Liczba postów : 733
https://www.czarodzieje.org/t23177-trevor-collins
https://www.czarodzieje.org/t23187-poczta-t-c#787337
https://www.czarodzieje.org/t23179-trevor-collins-kuferek#787058
Zagubiona huśtawka QzgSDG8




Gracz




Zagubiona huśtawka Empty


PisanieZagubiona huśtawka Empty Re: Zagubiona huśtawka  Zagubiona huśtawka EmptyNie Lip 28 2024, 21:00;

Mimo całej sytuacji odruchowo uśmiechnął się i potrząsnął głową.
- Oj, nie widziałaś jeszcze wielu rzeczy, jeśli chodzi o moją skromną osobę. - uśmiechał się z odsłoniętymi zębami ale też wyjawiał, że ma przed nią jakieś swoje mniejsze i większe tajemnice. Czy zdawała sobie sprawę, że Ced wiedział o nim odrobinę więcej? Przy ich jedynym panu Savage nie hamował języka i słów.
- Pan drapieżnik pamięta co zwierzęcy instynkt mówił na temat zapachu i póki nie wiemy co to jest lepiej będzie żeby... - ale ona już stwierdziła, że przecież dobrze będzie przyjrzeć się temu, co tak ją wystraszyło. Popatrzył na nią cokolwiek zaskoczony bo jak na osobę spłoszoną z głównej ścieżki wykazywała się teraz nadmierną ciekawością. Oboje dobrze wiedzieli, że nawet jeśli ma inne zdanie na ten temat to jeśli Holly postawi na swoim, to zostanie z nią choćby do świtu. Nie zostawi jej tak samo, jak Ced by tego nie zrobił.
- Manipulujesz mną, zołzo. - szturchnął ją przyjaźnie i uśmiechnął się całkiem ciepło bo dobrze wiedzieli, że ulegnie jej decyzji tylko i wyłącznie do momentu aż nie pojawi się namacalne zagrożenie. Nie słyszał wszak niczego niepokojącego i tylko wiara w słowa Holly skłaniała go do odwrotu.
Póki huśtawka samoistnie się nie poruszała inaczej niż poprzez wiatr to nie planował brać jej pod uwagę w żadnym z planów. Nie było to zbyt przyjemne miejsce na spacery, schadzki czy knucia. Aż dziw, że tak łatwo można się tutaj dostać. Momentalnie zrobiło mu się zimno gdy Holly przykucnęła przy pniu, którego nie zdążył zamazać, a który wszak nieudolnie sobą zasłaniał. Zesztywniał, spiął wszystkie mięśnie i ogólnie rzecz biorąc stchórzył, przemilczał to, jakby wcale tego nie zauważyła. Na jego twarzy pojawiło się coś na kształt odrazy zmieszanej ze strachem. Nie odezwie się na ten temat dopóki sama go nie przyciśnie.
- Chodź tu. Coś tu jest. - wyciągnął do niej rękę bo jednak wielkość tego czegoś nad ich głowami była niepokojąca. Głos miał za to bardzo napięty, co zdradzało, że bardzo się przejmuje obecną sytuacją - aż za bardzo jak na jego wrodzoną beztroskość, ciekawość i chęć przeżywania przygód. Gdy usłyszał przeciągłe beczenie dobiegające znad linii drzew, momentalnie wyciągnął różdżkę. Przeszedł go zimny dreszcz strachu.
- Do jasnej avady, to coś nad nami krąży. Holly, może darujmy sobie tę przygodę, co? - nalegał na zmianę decyzji. Niech ona nie patrzy na te drzewa. Niech nie patrzy w górę. Pragnął ją stąd zabrać i udawać, że tego wyjścia nie było. Doskonale pamiętał, że podczas pełni ukruszył stare drzewo, z którego spadła ogromna gałąź. A gdzieś tam z prawej strony, nie wiedział jak daleko, leżała padlina po sarnie. Zrobił tutaj bałagan i dzisiaj chciał go dyskretnie posprzątać lecz z Holly było to niemożliwe bo bał się wyjaśnić jej, że to jego sprawka. Na każdym drzewie były ślady krwi bo był nią wówczas umorusany. To naprawdę niewielka cena za to, że przeżywał pełnie bez traum, bez cierpienia z głodu. Godził się ze swoją naturą na tylu płaszczyznach, gdzie nie było żadnej krzywdy ludziom. Miał więc nadzieję, że pójdą stąd zanim to coś postanowi im się przyjrzeć z bliska. O ile jednak beczenie było niepokojące tak to coś, gdyby chciało ich zaatakować, to chyba już dawno temu by to zrobiło, prawda?
Powrót do góry Go down


Holly Wood
Holly Wood

Student Gryffindor
Rok Nauki : I studencki
Wiek : 18
Czystość Krwi : 90%
Wzrost : 171 cm
C. szczególne : piegi, kolczyki w lewym uchu
Dodatkowo : Półwila
Galeony : 450
  Liczba postów : 461
https://www.czarodzieje.org/t23041-holly-eithlinn-wood
https://www.czarodzieje.org/t23051-poczta-hollywood
https://www.czarodzieje.org/t23042-holly-e-wood-kuferek#784344
https://www.czarodzieje.org/t23060-holly-e-wood-dziennik
Zagubiona huśtawka QzgSDG8




Gracz




Zagubiona huśtawka Empty


PisanieZagubiona huśtawka Empty Re: Zagubiona huśtawka  Zagubiona huśtawka EmptyNie Lip 28 2024, 21:50;

  — Teraz to już sama nie wiem, czy powinnam powiedzieć, że to dobrze, czy jednak trochę żałować. Jest czego żałować?
  Być może niepotrzebnie to ciągnęła, może była w tym wszystkim zbyt odważna. W gruncie rzeczy nie chodziło jej o flirt, choć chyba trochę tak to brzmiało. A może chodziło? W ich relacji chyba od dawna było trochę flirtu albo czegoś na jego granicy, ale zawsze na stopie czysto przyjacielskiej. Potrafili rzucać w siebie wzajemnie dwuznacznymi tekstami i nie mieli z tym problemu. Był jedną osobą, jedynym facetem, przy którym była sobie w stanie na to pozwolić, bo zawsze był bezpieczny. Był zajęty, po uszy zakochany i nigdy dotąd nawet przez chwilę otwarcie nie zwrócił na nią uwagi. A do tego pozostawał chłopcem, którego znała od najmłodszych lat i czuła się przy nim swobodnie. To był ten rodzaj swobody, której z jakiegoś powodu nigdy nie czuła przy Cedzie, choć nie była w stanie powiedzieć dlaczego. Przecież nie ufała mu mniej.
  — Oczywiście, że tak. A Ty się dajesz — obudziła się w niej dziewczynka, która omal nie pokazała mu języka. Starała się nie wykorzystywać swoich przyjaciół do swoich zachcianek, ale jeśli zachcianką była przygoda... to było zupełnie co innego.
Rzeczywiście nastąpiła w niej zmiana o sto osiemdziesiąt stopni, bo wcześniej uciekała, a teraz rwała się do walki... ale uciekła wyłącznie z rozsądku, świadoma, że nie bardzo jest w stanie poradzić sobie sama. Z nim przy boku na nowo obudziła się w niej odwaga. Tak działała przyjaźń.
  — No ale przecież tutaj też coś jest — nie odpuściła mu tak łatwo, nie rozumiała, dlaczego tak po prostu ignorował to, co do niego mówiła. A jednak, widząc nad sobą dziwny, jakby koci kształt, bez wahania złapała jego dłoń i wstała, stając przy nim ramię w ramię.
  — Dokładnie O TYM wrzasku mówiłam — oznajmiła mu, gdy beczenie znów dało się słyszeć nad ich głowami. Nie puściła jego ręki, wręcz przeciwnie, ścisnęła ją tak mocno, jak tylko
pozwalał jej wymęczony kacem organizm. Trochę się bała, a trochę... cóż, jak słyszała ten dźwięk teraz, z Trevorem u boku i w dodatku kiedy trochę spodziewała się go usłyszeć, to wcale nie był taki straszny. Dlaczego tak bardzo przeraziła się beczenia kozy? Bardzo głośnej, ale jednak... kozy. Na tę myśl parsknęła pojedynczym śmiechem, bo dotarł do niej absurd sytuacji.
  — Wiesz, to, że ja się wystraszyłam to jedno, ale Ty? — pokręciła głową i nieco się rozluźniła. A jednak Krukon pozostawał wciąż tak samo napięty. Zerknęła na niego, jednak nie na długo, bo nie chciała przegapić momentu, w którym znów będzie się dało zobaczyć wrzeszczące stworzenie i ocenić, czy rzeczywiście stwarza zagrożenie. — Przepraszam, że napędziłam Ci stracha. To coś chyba nie jest wrogo nastawione, myślę, że dawno by nas już zaatakowało...
  I wtedy go zobaczyła. Ni to kot, ni wydra. Coś na kształt... może nie świdra, ale ptaka to już na pewno. Latał nad ich głowami i beczał przeraźliwie... ale kiedy tak się w to wsłuchała, to było w tym jakby trochę smutku. Jak ujadający psiak, mimo że to kot. Ptako-kot. Ptakot.
Ów ptakot przysiadł w końcu na jednej z gałęzi, prezentując cały swój koci majestat i wpatrywał się w uszkodzone drzewa.
  — Wiesz, on tu chyba nie jest bez powodu. Zauważyłam, że tu w Polsce jest dużo stworzeń, które pilnują różnych rzeczy. Tak jak bannik pilnuje bani i innych zbiorników wodnych, albo... ee ten, no, pasiecznik pilnuje bzyczków. I mam wrażenie, że on też czegoś pilnuje. Chodź, przyjrzymy mu się.
  Pociągnęła go za rękę, za którą, notabene, trzymała go nieustannie i pociągnęła trochę bliżej biesa, choć nie na tyle, by ten poczuł się przez nich zagrożony. Przyjaźnie nastawiony czy nie, pozostawał dzikim magicznym stworzeniem i sprowokowany mógł być niebezpieczny. Na wszelki wypadek i ona wyciągnęła różdżkę, choć wątpiła, żeby mogła się spektakularnie bronić w obecnym stanie. Swoją drogą żołądek znów zakręcił jej się nieprzyjemnie, sprawiając, że na moment pobladła.
  — Może jak pomożemy mu ogarnąć te drzewa, to sobie stąd odleci i creepy huśtawka będzie cała dla nas. Nie musisz jak nie chcesz, sama to ogarnę — nie miała w głosie pretensji, że nie rwał się do ratowania przyrody, oczywiście jeśli rzeczywiście nie miał ochoty pomagać. Przywykła, że z ich trójki to ona najmocniej przejmowała się przyrodą i choć nigdy jej tego nie utrudniali, to i nie wychodzili z inicjatywą. To była jej rola.
  — Jak pachnie... to coś? Czujesz to też teraz? — nie wytrzymała, te pytania nurtowały ją od jakiegoś czasu. Czy miał wyostrzony węch zawsze, czy tylko w wilczej postaci? — jeśli tak, to jak pachnę ja? — dodała wesoło i w końcu puściła jego dłoń, podchodząc do jednego z drzew.

@Trevor Collins

Powrót do góry Go down


Trevor Collins
Trevor Collins

Student Ravenclaw
Rok Nauki : I studencki
Wiek : 18
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 178
C. szczególne : czuć od niego zapach akonitu i mięty;
Dodatkowo : wilkołak
Galeony : 247
  Liczba postów : 733
https://www.czarodzieje.org/t23177-trevor-collins
https://www.czarodzieje.org/t23187-poczta-t-c#787337
https://www.czarodzieje.org/t23179-trevor-collins-kuferek#787058
Zagubiona huśtawka QzgSDG8




Gracz




Zagubiona huśtawka Empty


PisanieZagubiona huśtawka Empty Re: Zagubiona huśtawka  Zagubiona huśtawka EmptyNie Lip 28 2024, 22:29;

Uśmiech na jego twarzy poszerzył się a w oczach błysnęło coś bliskiego do satysfakcji.
- Oj Holly, czy aby chcesz znać odpowiedź na te pytanie? Cokolwiek odpowiem to odnoszę wrażenie, że będziesz mi wiercić dziurę w brzuchu póki nie dam ci prywatnego smaczka. - och, uwielbiał się z nią przekomarzać. Dobrze być tym bezpiecznym, przy którym czuła się swobodnie. Nie chciałby oddać tego za żadne skarby choć teraz będzie mu trudniej skoro nie jest zakochany i co gorsza, pragnie cudzej uwagi.
- Znam cię zbyt dobrze i wiem, że postawisz na swoim, a ty wiesz, że cię tu nie zostawię. - to były fakty, które wzajemnie sobie wypominali. Przyjaźń jaka dojrzewała między nimi przez tyle lat miała solidne fundamenty. Przechodzili najbardziej burzliwy okres w swoim życiu i jeśli uda im się to przetrwać to jako już dorośli czarodzieje będą zgrani jak rzadko kto. Sęk w tym, że Holly nie ułatwiała tego swoim uporem. Teoretycznie zgodził się poczekać na to "coś" lecz zmienił zdanie gdy dziewczyna odkryła to, co miał właśnie posprzątać.
- Spokojnie. - mówił do niej albo do siebie i ściskał jej dłoń tak, jak ona przed chwilą jego. Czerpał z tego dokładnie takiej samej otuchy jak i ona. Byli zgrani, byli chwilowo duetem więc nie dziwił się już jej zmianie nastawienia. Poczuła się spokojnie bo nie była sama więc musiał wziąć się w garść i spełnić się w tej roli, z której czerpała odwagę.
Śledził wzrokiem... stwora. Demona. Biesa. Wyglądało niebezpiecznie, okrutnie, morderczo ale czy aby i on sam nie prezentował się w ten sposób w trakcie pełni? Pokiwał głową i milcząco ruszył u boku Holly w kierunku beczącego ptakota. Patrzył w jego ślepia i faktycznie, nie wyczuwał od niego agresji a raczej... żal?
- Ty wiesz. - wymsknęło mu się a mówił do biesa. Nigdy w życiu Holly nie mogła widzieć go takim... spiętym, sztywnym; na twarzy nie było wesołego, pogodnego Treva. Teraz był zbyt poważny, zbyt przejęty, zbyt... dorosły, taki daleki, jakby w Trevorze nie było Trevora. Opuścił wzrok ze wstydu.
- Przepraszam. Pomogę Holly posprzątać. - w oczach pojawił się cień. - Nie wiedziałem, że lasy też mają swoich opiekunów. - dopadło go poczucie winy. Nabrał głębokiego powietrza i zapoznał się z zapachami. Od razu zrozumiał, że podczas pełni wyczuł właśnie demona, opiekuna lasów.
- Pachnie mokrą, świeżą ziemią. Żalem. Chłodem. To jego wyczułem w pełnię. - potwierdził to, co oboje przypuszczali. Cóż, ciekawość zaspokojona. Roztarł swoje czoło i zrobił bliski krok w stronę Holly aby sprowokować ich do chwilowego mikro przytulenia, które nawet na miano przytulenia nie zasługiwało. Nabrał do płuc powietrza zabarwionego jej zapachem. Gdy tylko go poznał, kącik jego ust drgnął w niemrawym uśmiechu. Czy mu się zdawało czy z powodu tego lasu zapach Holly był bardziej wyrazisty?
- Od ciebie? Niejednoznacznie. Jak nocna rosa na zerwanych płatkach jaśminu i.. jak kolce róży polane słodkim, gorącym miodem... - mówił i jego dotychczas blade policzki pokrył niewielki rumieniec gdy zdał sobie sprawę, że się rozbrykał z nazewnictwem. Ten jej zapach przeszedł go na wskroś i dopiero beczenie ptakota (czyżby ponaglające?) brutalnie sprowadziło go na ziemię. Potrząsnął głową i podszedł do pnia. Usunął z niego wszystkie ślady krwi i choć nie był w stanie naprawić uszkodzonej kory to tuszował ślad swoich pazurów.
- Jesteś w połowie leśnym stworzeniem. A ja co miesiąc staję się... no wiesz, bardziej zwierzęciem. Czy to dlatego ten bies nas nie atakuje tylko pozwala posprzątać? - zapytał Holly patrząc na jej profil gdy sprzątała bałagan, który zrobił. Czy już zdawała sobie sprawę, że to on za tym stał? Czy widziała rozstaw pazurów, ich głębokość i krew wokół? Czy w końcu zrozumiała, że jej przyjaciel nie jest takim złotoustym przyjemniaczkiem za jakiego uchodzi? Zaraz to odwrócił od niej wzrok bo jednak siedzący nieopodal bies przyciągał uwagę. Zerkał nań czy nie postanawia zmienić zdania. Mimo wszystko gorliwie sprzątał, a im dłużej to trwało tym bardziej widoczna była jego wiedza ile drzew jeszcze zostało i gdzie należy ich szukać. Rzucił w stronę Holly "jeszcze tamto, za tym wielkim korzeniem po drugiej stronie" ale popatrzeć na nią teraz? Nie dałby rady. Wstyd ściskał go za gardło.
Powrót do góry Go down


Holly Wood
Holly Wood

Student Gryffindor
Rok Nauki : I studencki
Wiek : 18
Czystość Krwi : 90%
Wzrost : 171 cm
C. szczególne : piegi, kolczyki w lewym uchu
Dodatkowo : Półwila
Galeony : 450
  Liczba postów : 461
https://www.czarodzieje.org/t23041-holly-eithlinn-wood
https://www.czarodzieje.org/t23051-poczta-hollywood
https://www.czarodzieje.org/t23042-holly-e-wood-kuferek#784344
https://www.czarodzieje.org/t23060-holly-e-wood-dziennik
Zagubiona huśtawka QzgSDG8




Gracz




Zagubiona huśtawka Empty


PisanieZagubiona huśtawka Empty Re: Zagubiona huśtawka  Zagubiona huśtawka EmptySro Lip 31 2024, 21:44;

  Wiedziała. To ta wiedza pozwalała jej stać tutaj i zgrywać dzielną, i nie tylko zgrywać zresztą, bo naprawdę dodawała jej odwagi. Jak mogłaby bać się, wiedząc, że ma przy sobie osobę, która skoczyłaby za nią w ogień? Była tego pewna, bo sama zrobiłaby dokładnie to samo; była przekonana, że każde z ich trójki bez wahania poświęciłoby się dla innego. Nie było to mądre, ale to nie rozsądek trzymał ich razem, a spędzone razem lata, które niewiarygodnie zacieśniły ich więzi.
  Ty wiesz.
  Co wiedziała? Zerknęła na niego pytająco i minęła chwila, nim pojęła, że to nie do niej, a do biesa były skierowane te słowa. Przeniosła wzrok na stworzenie, żeby nie przyszpilać nim Trevora i nie wywierać na nim presji. Nic nie powiedziała, nijak tego nie skomentowała, czując, że nie był to czas na rozmowy i akceptując to, że ten może nigdy nie nadejść. To była sprawa między nim a biesem, najwyraźniej. Martwił ją tylko ton jego głosu, sztywna postawa i napięta szczęka, co zaobserwowała, przyglądając się jego profilowi. Pogładziła kciukiem jego dłoń, próbując dodać mu... otuchy? Spokoju? Czegokolwiek, czego potrzebował, jeśli tylko mogła mu to dać.
  — Wygląda na rozżalonego — zgodziła się z nim, wpatrując się w majaczący na gałęzi kształt stworzenia. Było coś przejmująco smutnego w tym, w jaki sposób przyglądał się zniszczonym pniom drzew, bił od niego ból i gniew, i odnosiła wrażenie, że rozumiała to na zupełnie innym poziomie, niż się spodziewała. Znikąd pojawiła się w niej jakaś nić porozumienia z biesem, dokładnie taka, jaka mogła wykształcić się tylko między mieszkańcami lasu. A może tylko to sobie wmawiała?
  ...jak kolce róży polane słodkim, gorącym miodem.
  Nie tego się spodziewała. Nie wiedziała, po co pytała. Czy myślała, że dostanie od niego żart, odmowę, czy komplement? A może po prostu chciała wiedzieć? Czasem tak trudno było zrozumieć, jak wiele z jej nagłych decyzji i reakcji brało się z niej, a ile z mieszkającym w niej cieniu wili. Podświadomie uśmiechnęła się, czując na karku jego oddech, a zaraz potem, zrozumiawszy to, znieruchomiała, nie pozwalając sobie na ani pół reakcji. Korciło ją, by spojrzeć na niego przez ramię, sprawdzić jaką miał minę, gdy stał tak blisko, co kryło się w jego oczach, gdy mówił do niej w taki sposób, ale nie zrobiła tego, nakazując sobie patrzeć przed siebie, na biesa, tak jakby to on był w tym momencie tym, co najbardziej ją interesowało. Bała się, co mogłoby się stać, gdyby spojrzała na niego z tak bliska. Czy nie spodobałoby jej się to, co by wówczas zobaczyła. Nie chciała, by zaczęło jej się to podobać.
  — To chyba całkiem nieźle — postarała się, by zabrzmiało to jak żart i na wszelki wypadek dalej na niego nie patrzyła.
  Nie było zresztą czasu na podobne dyrdymały, kiedy czekała na nich robota. Bies sam próbował naprawić szkody i choć pewnie w końcu by mu się to udało, to jednak dwie różdżki były znacznie skuteczniejsze. Co prawda dziś moc w jej rękach... cóż, pozostawiała trochę do życzenia, ale była pewna, że i tak sobie poradzi.
Zaczęła od czyszczenia kory. Chodziła od drzewa do drzewa i zaklęciem tergeo wciągała krew, którą były naznaczone pnie. Będąc jeszcze przy pierwszym, nachyliła się nad śladami szponów i przesunęła palcami po naruszonej strukturze kory. Czy gdyby spróbowała magii leczniczej, miałoby to jakąś szansę zadziałać? A eliksir? A może to właśnie bies miał taką moc, może mógł wypełnić rany żywicą lub choćby mchem?
  — Myślisz, że uważa nas za swoich? — podobała jej się ta wizja, lubiła wierzyć, że trochę tak było. Mgliste wspomnienia życia z matką wskazywały na to, że w istocie kiedyś była częścią leśnego życia... ale te czasu miała już za sobą. — Nie znam się na biesach, ale próbowałam trochę czytać o niektórych i wszystkie wydawały się być bardzo dumne, ale nie nastawione wrogo do ludzi, dopóki czymś się ich nie uraziło. Niektóre chcą, żeby im składać ofiary w zamian za wsparcie, inne są bardziej humorzaste... hmm
  Zamyśliła się nad własnymi słowami i odpowiedzią, której mogłaby mu udzielić. Chciała móc powiedzieć coś mądrego, skoro przyroda była jedną z niewielu dziedzin, w których czuła się pewnie.
  — Właściwie nie ma powodu, żeby nas atakować, nie zrobiliśmy nic złego, nie przyłapał nas na niczym niewłaściwym. Tylko ludzie są agresywni bez powodu. Poza tym... gdyby nas zaatakował, musiałby zająć się tym sam — spojrzała w jego kierunku pierwszy raz od dawna i choć prawdopodobnie nie patrzył w jej stronę, i tak uśmiechnęła się do niego ciepło. Cieszyła się, że jej pomagał, miło było zrobić coś razem. Nie rozumiała jedynie, skąd u niego to napięcie, które zdawało się podduszać go od wewnątrz.
  — Myślisz, że to niedźwiedź? — zagadnęła, pochylając się nad kolejnym drzewem, którego korą również się zajęła. — Hmm, nie, nie niedźwiedź...
Właściwie było to ostatnie, które wymagało tego typu pomocy, reszta była już czysta i wyglądała o niebo lepiej. Ale skoro już była tutaj i próbowała naprawić świat, to mogła zrobić coś jeszcze. Używając diffindo, odcięła gęsto porastającą niektóre drzewa jemiołę. Była urokliwa, a kiedy wypuści jagody, to z pewnością posłuży Podlasianom do jakichś tutejszych praktyk, ale pozostawała jednak pasożytem i była pewna, że kiedy będzie jej trochę mniej, drzewo poczuje się lepiej. Rozejrzała się, szukając jeszcze czegoś do zrobienia, ale właściwie nie było już niczego, co by potrafiła. Rzeczy takich jak usuwanie zwalonych drzew i gałęzi robić nie chciała, było to bowiem przesadne wpływanie na wygląd lasu. Byłaby barbarzyńcą, gdyby dla wizualnego porządku zaczęła przesuwać przyrodę tak, jak jej się podobało.

  Zmarszczyła nos, bo tym razem to ona poczuła jakiś zapach i nie był on bynajmniej przyjemny. Docierał do niej z pobliskich krzaków, toteż niewiele myśląc, rozchyliła zarośla po to, by ujrzeć sarnie truchło, rozorane i pożerane już przez robactwo.
  — Zobacz, co znalazłam. Byłbyś w stanie wykopać zaklęciem taki dół, żeby ją chociaż zakopać? — odwróciła się w jego stronę, rzucając mu proszące spojrzenie, bo sama nie była tego w stanie dziś zrobić. Nie podobało jej się to, co znalazła, wolała oglądać zwierzęta żywymi, ale nie wyglądała też na szczególnie przejętą. Taka była naturalna kolej rzeczy. Jedna z nich umierała, a inna stawiała pierwsze koślawe kroki na oczach swojej sarniej matki. Krąg życia, czy nie tak? Jedyne co mogli zrobić, to zakopać truchło, by nie śmierdziało i nie straszyło osób, które tak jak ona mogłyby się na nie natknąć.
  — Coś tu wyraźnie polowało. Myślisz, że to wilk? A może wilkołak? Mówiłeś, że w czasie pełni słyszałeś innego wilkołaka, może był w tym miejscu?

@Trevor Collins
Powrót do góry Go down


Trevor Collins
Trevor Collins

Student Ravenclaw
Rok Nauki : I studencki
Wiek : 18
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 178
C. szczególne : czuć od niego zapach akonitu i mięty;
Dodatkowo : wilkołak
Galeony : 247
  Liczba postów : 733
https://www.czarodzieje.org/t23177-trevor-collins
https://www.czarodzieje.org/t23187-poczta-t-c#787337
https://www.czarodzieje.org/t23179-trevor-collins-kuferek#787058
Zagubiona huśtawka QzgSDG8




Gracz




Zagubiona huśtawka Empty


PisanieZagubiona huśtawka Empty Re: Zagubiona huśtawka  Zagubiona huśtawka EmptyCzw Sie 01 2024, 18:58;

Sytuacja nabierała emocjonalności. Postawa biesa, nieme wyrzuty, poczucie winy, dokładne i szczerze opisanie dobiegających zewsząd zapachów, podawanie ich tak spersonalizowanych aby doprowadzić do bardzo rzadkiego u Trevora rumieńca. To był jeden z pierwszych znaków, że hormony w tym wieku mogą skutecznie między nimi namieszać. Wolał tego uniknąć ze względu na Ceda i jego raczkujące uczucia... więc rad był, że żadne z obecnych tu człekokształtnych osób przez dłuższą chwilę nie szukało ze sobą kontaktu wzrokowego. Korciło go aby zerknąć chociaż ukradkiem w kierunku Holly aby sprawdzić czy jest obrzydzona jego słowami, poruszona czy zażenowana bo te "całkiem nieźle" nie brzmiało przekonywująco. Powstrzymał się jednak i upomniał siebie, przypominając sobie o słowach Ceda. Mógł żywić nadzieję, że przyjaciel wyjątkowo jak na siebie weźmie się w garść i w sensownym terminie wyzna swoje odczucia tej ich jasnowłosej półwili.
- Nie sądzę aby uważał nas "za swoich". Myślę, że wyczuwa w nas to, co niewidoczne... przynajmniej u mnie, bo u ciebie twoje pochodzenie sporadycznie prześwituje gdy na przykład zwijasz się ze śmiechu. - nie myślał nad tym, co mówił. Pozwalał słowom wypływać i zajął się naprawieniem najbardziej uszkodzonego pieńka. Nie umiał wspomóc drzewa w odrośnięciu kory ale chociaż usunął ślady krwi i oderwane kawałki kory scalił w całość, a następnie tymczasowo przymocował na drzewku. Nie było to godne podziwu a raczej żałosne, ale zajmował czymś różdżkę. Wyprostował się i z pomocą magii przesunął upadłą na sąsiednią koronę gałąź, zdejmując ją zgrabnie na ziemię. Nie wiedział co mógłby więcej tutaj zrobić, nie znał się na zielarstwie.
- Poczuję się lepiej jeśli przestanie się na nas tak gapić. - co było prawdą. Zerknął na Holly w tym samym momencie kiedy posłała mu ciepły uśmiech. Odwzajemnił ten gest jakby próbując przekonać ich, że wszystko jest w porządku. Nie było na nim już strachu ale daleko było mu do tego rozluźnienia, które towarzyszyło mu w podlaskiej bani.
Z początku nie odpowiadał czy to sprawka niedźwiedzia. Chciał to przemilczeć i nie angażować się w tropienie sprawcy tego bałaganu wierząc, że Holly również straci tym zainteresowanie. Nic bardziej mylnego. Gdy tak zaangażowała się w sprzątanie to odnalazła szczątki sarny. Westchnął głośno i głęboko. Nie ma co dalej udawać, że temat jest błahy i nudny.
- Tamten wilkołak był daleko stąd. To nie on. To ja, Holly. - przyznał się ale nie patrzył na nią tylko faktycznie zajął się usuwaniem padliny. Zrobił to w sposób inny, niż dziewczyna sugerowała - zaklęciem "Reducio". Raz za razem inkantował, nie odrywał stamtąd wzroku, nie opuszczał różdżki a błyski cichych zaklęć trafiały w sam środek padliny, która z każdym kolejnym magicznym słowem stopniowo się zmniejszała. Wpadł w jakąś mantrę i ocknął się dopiero gdy padlina była wielkości kamienia zaś dźwięk trzepoczących skrzydeł biesa wydawał się niemym komentarzem do ich działań.
- Myślisz, że bies zaraz sobie odleci skoro jest posprzątane? - zapytał nieswoim głosem ale nie odwracał się do przyjaciółki tylko nieustannie patrzył na pomniejszoną padlinę do której zaczęły się dobierać latające mrówki.

Powrót do góry Go down


Holly Wood
Holly Wood

Student Gryffindor
Rok Nauki : I studencki
Wiek : 18
Czystość Krwi : 90%
Wzrost : 171 cm
C. szczególne : piegi, kolczyki w lewym uchu
Dodatkowo : Półwila
Galeony : 450
  Liczba postów : 461
https://www.czarodzieje.org/t23041-holly-eithlinn-wood
https://www.czarodzieje.org/t23051-poczta-hollywood
https://www.czarodzieje.org/t23042-holly-e-wood-kuferek#784344
https://www.czarodzieje.org/t23060-holly-e-wood-dziennik
Zagubiona huśtawka QzgSDG8




Gracz




Zagubiona huśtawka Empty


PisanieZagubiona huśtawka Empty Re: Zagubiona huśtawka  Zagubiona huśtawka EmptyNie Sie 04 2024, 17:59;

  Jakaś jej część niewątpliwie od początku przeczuwała, że coś tu jest nie tak. Dostrzegała w jego oczach coś, co wskazywało na to, że kręci. Już samo to, w jaki sposób ją przywitał, jak nerwowo ustawiał się przy oznaczonym drzewie. Widziała to, tak samo jak widziała, jaki był napięty i to samo napięcie słyszała w jego głosie.
  Dlaczego pozostawała naiwna do samego końca?
  Bo ufała.
  Zadawała pytania i choć zdawały się jej zasadne, podświadomie znała na nie odpowiedź. Chciała jednak usłyszeć ją od niego. Nie snuć domysłów, nie wysuwać oskarżeń, a jedynie usłyszeć to, co powinien był powiedzieć jej od samego początku.
  — Rozumiem.
  Powiedziała jedno słowo i zamilkła, nie potrafiąc znaleźć w sobie wiele więcej. Nie brzmiała ani na rozeźloną, ani na zawiedzioną, powiedziała to właściwie bardzo naturalnie, bo w istocie rozumiała. Potrzebowała sobie to jednak przemyśleć. Dlaczego tak bardzo obawiał się jej powiedzieć, co tu miało miejsce, a zamiast tego próbował zrobić z niej głupka? Chciał ją przed czymś chronić? Ale przed czym, wiedziała już przecież, że jest wilkołakiem, że na jedną noc w ciągu cyklu księżyca zmienia się w dzikie zwierzę i bez względu na to jak mądry i czuły był za dnia – nie jest w stanie się kontrolować?
Kto mógł to lepiej rozumieć, jeśli nie właśnie ona?
  — Cedowi powiedziałbyś od razu, prawda?
  Nic nie potrafiła poradzić na to, że to pierwsze przychodziło jej do głowy, tak jak na to, że ogarnęła ją złość. Jeszcze ją kontrolowała, jeszcze nie do końca w ogóle w niej wybrzmiała, jeszcze nie było jej widać, ale tliła się w niej przybierającym na sile płomykiem, rozlewając się od wewnątrz nieprzyjemnym, palącym ciepłem. Jak zgaga.
Zamyślona, nie do końca patrzyła na to, co robił. Nie, co wyprawiał. Kiedy to do niej dotarło, otworzyła szerzej oczy i rzuciła się do przodu, by stanowczo, choć wciąż łagodnie opuścić jego rękę, nim zdążył rzucić kolejne zaklęcie. Nie patrzyła na resztki padliny, nie chciała na to patrzeć. Teraz było tylko gorzej, niż jeszcze przed momentem.
  Wpatrywała się w jego profil i choć oczy miała szkliste, ani myślała się rozpłakać. Jej wzrok zdawał się wypalać na nim pytanie „dlaczego?”, ale usta w ogóle za nim nie podążyły, jakby odrętwiałe. Stała tak, zdolna jedynie do tego, by nieco je rozszerzyć i nie potrafiła powiedzieć nic, choć tak wiele cisnęło jej się na usta.

@Trevor Collins
Powrót do góry Go down


Trevor Collins
Trevor Collins

Student Ravenclaw
Rok Nauki : I studencki
Wiek : 18
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 178
C. szczególne : czuć od niego zapach akonitu i mięty;
Dodatkowo : wilkołak
Galeony : 247
  Liczba postów : 733
https://www.czarodzieje.org/t23177-trevor-collins
https://www.czarodzieje.org/t23187-poczta-t-c#787337
https://www.czarodzieje.org/t23179-trevor-collins-kuferek#787058
Zagubiona huśtawka QzgSDG8




Gracz




Zagubiona huśtawka Empty


PisanieZagubiona huśtawka Empty Re: Zagubiona huśtawka  Zagubiona huśtawka EmptyNie Sie 04 2024, 18:31;

Bies spadł na drugi plan. Teoretycznie skończyli sprzątać ale nie potrafił przestać maltretować parokrotnie pomniejszonej padliny - pozostałości po tym, co jako bestia wyżarł. Nie chciał tego pokazywać Holly bo instynktownie starał się jej tego oszczędzać. Nie potrafił potraktować jej tak jak Ceda, przy którym języka nie hamował i nawet nie analizował tego, co do niego mówi. Po prostu wyrzucał z siebie słowa bez żadnego filtra i wiedział, że Ced jakoś to zniesie.
Słyszał te neutralne "rozumiem" ale nie uwierzył w znaczenie tego słowa. Gdzieś w myślach zamajaczyła potrzeba zerknięcia na wyraz jej twarzy aby tam znaleźć potwierdzenie zrozumienia lecz ta padlina cały czas była widoczna a on nie potrafił jeszcze opanować zaklęcia wysyłania przedmiotów w nicość.
- Ced nie wie. Nie zdradzam mu szczegółów. Nawet nie pyta. - wyjaśnił uczciwie i czy w głosie była nuta żalu? Przecież to z własnej inicjatywy nie dzielił się szczegółami tylko ograniczał się do "było do zniesienia" zamiast "brat mnie poirytował i podrapałem korę drzewa aż te spadło na kamienną pochodnię i zapłonęło". Drgnął gdy pojawiła się tak blisko niego, przynosząc ze sobą słodki posmak miodu i kwiatów. Rzucane zaklęcie zostało przerwane w połowie więc na mokry piach spadło parę iskier, zduszonych ziarnami ziemi. Nie opierał się ale za to zdał sobie sprawę jak mocno zaciskał palce na różdżce. Choć próbował to nie był w stanie teraz poluzować knykci. Nie, kiedy zobaczył zaszklone oczy Holly.
- Wstydzę się tego. - odpowiedział na niewypowiedziane pytanie i odkrył, że trafił w samo sedno. To nie złość, to nie chęć oszczędzania im własnego mroku... to wstyd. Wolną dłoń położył na jej ramieniu i roztarł na nim ciepło swojej skóry, jakby próbował i ją i siebie pocieszyć w tym zawstydzeniu. Otworzył usta aby coś powiedzieć ale nic nie wydostało się z jego gardła. Naprawdę rzadko zdarza się aby brakło mu słów na jakikolwiek temat. Uciekł wzrokiem z powrotem do padliny, która została już całkowicie przejęta przez mrówki. Próbował poluzować palce obejmujące różdżkę ale nie przykładał się do tego należycie więc te iskry wypadały z jej krańca lecz wypalały się w powietrzu zanim miały trafić te małe drepczące wielonogie żyjątka.
Powrót do góry Go down


Holly Wood
Holly Wood

Student Gryffindor
Rok Nauki : I studencki
Wiek : 18
Czystość Krwi : 90%
Wzrost : 171 cm
C. szczególne : piegi, kolczyki w lewym uchu
Dodatkowo : Półwila
Galeony : 450
  Liczba postów : 461
https://www.czarodzieje.org/t23041-holly-eithlinn-wood
https://www.czarodzieje.org/t23051-poczta-hollywood
https://www.czarodzieje.org/t23042-holly-e-wood-kuferek#784344
https://www.czarodzieje.org/t23060-holly-e-wood-dziennik
Zagubiona huśtawka QzgSDG8




Gracz




Zagubiona huśtawka Empty


PisanieZagubiona huśtawka Empty Re: Zagubiona huśtawka  Zagubiona huśtawka EmptyNie Sie 04 2024, 19:15;

O biesie kompletnie zapomniała, bo kiedy działo się coś, co dotyczyło jej przyjaciół, nic innego nie było ważne. Nawet leśne bożki, czy czymkolwiek były te stworzenia. Zresztą tajemniczy ptakot chyba też miał ich już w głębokim poważaniu, wyraźnie ukontentowany odwaloną tu robotą, skoro już nie beczał i nie przypominał o swojej obecności. I dobrze, nikt tu nie miał czasu na jego humorki.
  Jego odpowiedź nie była satysfakcjonująca. Kompletnie nie odpowiadała na to, co ją dręczyło, nie broniło go przed niemym zarzutem, którym go obrzuciła. Właściwie wywołała w niej tylko większe rozdrażnienie, bo miała wrażenie, że unika tematu, a w swojej złości nie brała pod uwagę, że może po prostu jej nie zrozumiał.
  — Nie o to mi chodzi. Myślę, że gdyby to Ced wyszedł z krzaków, a nie ja, to nie zasłaniałbyś drzewa własną piersią, jakby to, że się dowie, miało coś zmienić. — Przygryzła wargę, mimo wszystko starając się ważyć słowa na tyle, żeby nie wyszła z tego bezsensowna sprzeczka. Nie tego chciała, żadne z nich teraz tego nie potrzebowało. Chciała jednak, by pewne kwestie między nimi w końcu stały się jasne. — Myślałeś, że co... nakrzyczę na Ciebie?
  W głosie miała wyrzut, jasne, że tak, ale przede wszystkim szczerą chęć i potrzebę usłyszenia odpowiedzi. A jednak nie do końca pozwoliła mu ją udzielić, bo ledwie wyrzuciła z siebie to pytanie, a już stała obok niego, powstrzymując go przed kolejnymi zaklęciami, które tylko bardziej bezcześciłyby prawa natury.
  Westchnęła i poczuła, że płomień w jej wnętrzu wygasa, zwracając jej odrobinę utraconego spokoju.
  — Trevor... — rzuciła okiem na bielące się w krzakach kości, westchnęła raz jeszcze i stanęła przed nim. Położyła mu dłonie na barkach i spojrzała pewnie w ciemne oczy, nie pozwalając mu już nigdzie uciekać wzrokiem. — Nie ma sensu wstydzić się czegoś, nad czym nie możesz zapanować. Tak teraz jest. Tak już będzie. Wstydzić można się tego, na co się ma wpływ. Miałeś wpływ na to, żeby zamiast rozwalać kości w nicość, zakopać je i zwrócić ziemi, tam, gdzie było ich miejsce. Ale teraz już trudno.
  Bo i tak nie mogli cofnąć czasu i tego naprawić, a w gruncie rzeczy nie było to duże przewinienie. Godziło to w jej przekonania, w jej pojmowanie zasad działania świata w najnaturalniejszej formie, w potrzebę, by nie ingerować w naturę tam, gdzie doskonale sobie radziła, a jedynie trochę ją wspomóc, tak by wszystkim żyło się lepiej. Bolało ją to, ale nie był to duży ból, o wiele więcej cierpienia przysparzała mu jego udręczona mina. I słowa... bo chyba pierwszy raz przyznał się przed nią, że nie wszystko było dobrze.
  Przyciągnęła go do siebie, do piersi i przytuliła go, czy życzył sobie tego, czy nie. Objęła szczupłymi ramionami postawną sylwetkę i pogładziła go uspokajająco po głowie.
  — Nie zamierzam mieć Ci za złe czegokolwiek, co dzieje się podczas pełni, jasne? I... proszę, zaufaj mi trochę. Nie próbuj mnie oszczędzać. Nie mam już dziesięciu lat, nie musisz mnie chronić. Z naszej trójki to Ced jest niewinny, ja jestem takim samym potworem jak Ty. Też mi wstyd, za wiele rzeczy.
  Gorzko brzmiało to słowo, ale niosło w sobie wiele prawdy, a ona nie bała się nazywać rzeczy po imieniu. Bez względu na to, czy miał poczuć się dotknięty tym określeniem, czy nie, użyła go z pełną świadomością. Bo bywali potworami, każde z nich na swój własny sposób. Ale to było w porządku tak długo, jak długo pozostawali ludźmi gotowymi za to przeprosić.

zt @Trevor Collins

+
Powrót do góry Go down


Trevor Collins
Trevor Collins

Student Ravenclaw
Rok Nauki : I studencki
Wiek : 18
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 178
C. szczególne : czuć od niego zapach akonitu i mięty;
Dodatkowo : wilkołak
Galeony : 247
  Liczba postów : 733
https://www.czarodzieje.org/t23177-trevor-collins
https://www.czarodzieje.org/t23187-poczta-t-c#787337
https://www.czarodzieje.org/t23179-trevor-collins-kuferek#787058
Zagubiona huśtawka QzgSDG8




Gracz




Zagubiona huśtawka Empty


PisanieZagubiona huśtawka Empty Re: Zagubiona huśtawka  Zagubiona huśtawka EmptyNie Sie 04 2024, 19:42;

Nie było sensu udawać, że odpowiedź jest inna niż ta, oczywista. Mógłby próbować skłamać ale przecież cechował się prawdomównością i nie widział sensu w obciążaniu się oszustwem. To byłoby żałosne, gdyby teraz zapierał się rękami i nogami przed prawdą.
- Fakt. Masz rację. - przyznał ze smętną miną. Gdyby to był Ced to ostrzegłby, że bałagan jest większy i lepiej aby stał na czatach. Rzuciłby drętwym żartem aby zasłonić swój wstyd a Ced albo by tego nie skomentował albo zmieścił się w jednym zdaniu. Musiał przyznać przed nią, że traktował ją inaczej nawet jeśli teraz się na niego wścieknie. Głęboko westchnął gdy niejako zapędziła go w kozi róg swoim stwierdzeniem.
- Bardziej tego, że nabierzesz do mnie obrzydzenia zwłaszcza, że za tę sarnę nie przeproszę... to kompromis z tą dzikością. Zawsze będzie zwierzęca ofiara. - stał nieruchomo i gdyby nie przesłoniła sobą widoku to dalej wpatrywałby się w swój twór. Swoimi słowami udowadniał jak bardzo przyłożył się do pogodzenia się ze swoją chorobą. Zaangażował się na każdej możliwej płaszczyźnie aby radzić sobie, mniej cierpieć i odnaleźć w tym mroku więcej kontroli. Ofiarami są pojedyncze zwierzęta, wcześniej odpowiednio zlokalizowane, byleby instynkt dostał krew... ale tę, którą człowieczeństwo wybierze.
Skrzyżował z nią spojrzenie w którym krył się wstyd. Nie przeminął nawet gdy wypowiedziała jego imię w tym konkretnym tonie. Nie musiała go nawet trzymać, nie był w stanie poruszyć dłonią, a co dopiero stopami.
- Wstyd dotyczy tego, że musisz oglądać mój mrok. Jesteś taka... dobra. - absolutnie nie rozumiał jej potrzeby "zwracania" czegokolwiek naturze. Nie pojmował tego choć starał się to szanować. Nie uważał, aby obłąkańcze pomniejszenie padliny miało być czymkolwiek niewłaściwym. Póki bies nie beczał z oburzeniem to znak, że mógł posprzątać to w dowolny sposób. Tak na dobrą sprawę to dosyć szybko zapomniał o sarnich zwłokach.
Ze świstem wciągnął powietrze do płuc, gdy zaraz po tym przytuleniu - któremu się miękko poddał - nazwała ich potworami. Zapaliła w nim coś, ten płomień, który ledwo w sobie ugasiła, a który najwyraźniej przeszedł na niego wraz z jej uściskiem. W końcu odzyskał władzę nad skostniałymi knykciami i mógł schować różdżkę ale tylko po to, aby położyć dłoń między jej łopatkami.
- Holly, ale my nie jesteśmy potworami. - poprawił ją i w końcu odzyskał moc w głosie. Odchylił głowę i przyjrzał się jej twarzy. Z jednym się zgadzał - Ced był z ich trójki najbardziej niewinny a jednak go nie oszczędzał. Pod wpływem chwili położył dłonie po bokach jej twarzy i popatrzył głębiej w oczy - dokładnie tak jak ona, gdy go niegdyś wilowała. Tym razem jednak panował nad swoją głową choć nawet zawilowany mówił prawdę - przyjmie na siebie każde zaklęcie, które byłoby w nią wycelowane.
- Jesteś najlepszym możliwym połączeniem człowieka i wili jaki chodzi po tym świecie. Lepszym niż profesor Rosa, niż ktokolwiek inny. Oboje nad sobą panujemy i odróżniamy to, co złe i to, co dobre. Więc nie jesteśmy potworami. To tylko zniekształcenie ciał, to tylko twarz tego mroku ale to tylko i wyłącznie wygląd. Okej? - owionął go chłód, przeszedł po nim zimny dreszcz na myśl, że uważa ich za coś, czym straszy się dzieci gdy są niegrzeczne. Zaraz za lodowatym dreszczem przebiegła po jego karku gorąca wibracja, drgnienie powietrza bijące z jej twarzy. Opuścił ręce aż do wysokości jej łokci, zupełnie tak jakby ta wibracja go obezwładniła.
- Przepraszam. Daję ci taryfę ulgową choć wcale o to nie prosisz. Postaram się tego oduczyć ale nie obiecuję, że uda mi się od razu. - głos mu drżał gdy obiecywał, że rozciągnie swoje zaufanie na znacznie szerszy zakres życia, nawet ten mroczny, który tak sobą zasłaniał aby nie musiała go widzieć.

zt
+
Powrót do góry Go down


Sponsored content

Zagubiona huśtawka QzgSDG8








Zagubiona huśtawka Empty


PisanieZagubiona huśtawka Empty Re: Zagubiona huśtawka  Zagubiona huśtawka Empty;

Powrót do góry Go down
 

Zagubiona huśtawka

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry 
Strona 1 z 2Strona 1 z 2 1, 2  Next

Pozwolenia na tym forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
Czarodzieje :: Zagubiona huśtawka JHTDsR7 :: 
reszta świata
 :: 
Podlasie
 :: 
Lasy
-