Czarodzieje
Czy chcesz zareagować na tę wiadomość? Zarejestruj się na forum za pomocą kilku kliknięć lub zaloguj się, aby kontynuować.

Share
 

 Żaglowiec badawczy

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Go down 
Strona 2 z 4 Previous  1, 2, 3, 4  Next
AutorWiadomość


Bridget Hudson
Bridget Hudson

Absolwent Hufflepuffu
Wiek : 25
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 167cm
C. szczególne : nieodparty urok osobisty, łabędzia szyja
Galeony : 1028
  Liczba postów : 2513
https://www.czarodzieje.org/t13874-bridget-hudson
https://www.czarodzieje.org/t13915-bridget-hudson#367829
https://www.czarodzieje.org/t13904-bridget-hudson
nacechowany - Żaglowiec badawczy  - Page 2 QzgSDG8




Gracz




nacechowany - Żaglowiec badawczy  - Page 2 Empty


Pisanienacechowany - Żaglowiec badawczy  - Page 2 Empty Żaglowiec badawczy   nacechowany - Żaglowiec badawczy  - Page 2 EmptySob 15 Cze - 21:30;

First topic message reminder :


Żaglowiec badawczy Bridget Hudson



Mallaig


Niewielka miejscowość portowa w zachodniej Szkocji, w której najczęściej cumuje żaglowiec, o ile nie pływa się nim po morzu Hebrydzkim.



Morze Hebrydzkie


Wraz z całym archipelagiem wysp stanowi główny teren badawczy, po którym żaglowiec się porusza. Najczęściej żegluje między wyspami Hebrydów Wewnętrznych.



Żaglowiec "Scamander"


Żaglowiec badawczy "Scamander", czy może prędzej jacht żaglowy (choć nomenklatura żaglowców jest niezwykle płynna i nieuporządkowana) nie należy do statków dużych rozmiarów, ale niech was nie zmyli jego kompaktowość! Na pokładzie tego jednomasztowca spokojnie zmieści się kilka osób (aczkolwiek prędzej wertykalnie niż horyzontalnie), a dodatkowo prowadząca pod pokład klapa w podłodze, rzędem stromych, drewnianych schodków prowadzi do magicznie powiększonej kajuty, która spokojnie może służyć za małe mieszkanie. Znajduje się tu wygodna, choć wąska kanapa, biurko z krzesłem, toaleta, kuchenny aneks, a w osobnym pomieszczeniu niewielka sypialnia. Wystrój skąpany jest w ciepłym brązie egzotycznego drewna Doussie, nadając wnętrzu przytulności.


Powrót do góry Go down

AutorWiadomość


Wally A. Shercliffe
Wally A. Shercliffe

Dorosły czarodziej
Wiek : 37
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 197 cm
C. szczególne : wzrost, a oprócz tego sporo mniejszych i większych blizn, z których każda ma swoją historię. Na prawym ramieniu ma tatuaż przedstawiający wydrę.
Dodatkowo : animag (wydra)
Galeony : 1183
  Liczba postów : 322
https://www.czarodzieje.org/t22897-wally-a-shercliffe
https://www.czarodzieje.org/t22902-geronimo#774555
https://www.czarodzieje.org/t22899-wally-a-shercliffe
nacechowany - Żaglowiec badawczy  - Page 2 QzgSDG8




Gracz




nacechowany - Żaglowiec badawczy  - Page 2 Empty


Pisanienacechowany - Żaglowiec badawczy  - Page 2 Empty Re: Żaglowiec badawczy   nacechowany - Żaglowiec badawczy  - Page 2 EmptyPon 24 Cze - 14:45;



#nacechowany : słaba psycha (wrażliwy)
@Bridget Hudson
Powrót do góry Go down


Bridget Hudson
Bridget Hudson

Absolwent Hufflepuffu
Wiek : 25
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 167cm
C. szczególne : nieodparty urok osobisty, łabędzia szyja
Galeony : 1028
  Liczba postów : 2513
https://www.czarodzieje.org/t13874-bridget-hudson
https://www.czarodzieje.org/t13915-bridget-hudson#367829
https://www.czarodzieje.org/t13904-bridget-hudson
nacechowany - Żaglowiec badawczy  - Page 2 QzgSDG8




Gracz




nacechowany - Żaglowiec badawczy  - Page 2 Empty


Pisanienacechowany - Żaglowiec badawczy  - Page 2 Empty Re: Żaglowiec badawczy   nacechowany - Żaglowiec badawczy  - Page 2 EmptyPon 24 Cze - 18:41;



@Wally A. Shercliffe
#nacechowany - tykająca łajnobomba (lekkomyślność)
Powrót do góry Go down


Wally A. Shercliffe
Wally A. Shercliffe

Dorosły czarodziej
Wiek : 37
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 197 cm
C. szczególne : wzrost, a oprócz tego sporo mniejszych i większych blizn, z których każda ma swoją historię. Na prawym ramieniu ma tatuaż przedstawiający wydrę.
Dodatkowo : animag (wydra)
Galeony : 1183
  Liczba postów : 322
https://www.czarodzieje.org/t22897-wally-a-shercliffe
https://www.czarodzieje.org/t22902-geronimo#774555
https://www.czarodzieje.org/t22899-wally-a-shercliffe
nacechowany - Żaglowiec badawczy  - Page 2 QzgSDG8




Gracz




nacechowany - Żaglowiec badawczy  - Page 2 Empty


Pisanienacechowany - Żaglowiec badawczy  - Page 2 Empty Re: Żaglowiec badawczy   nacechowany - Żaglowiec badawczy  - Page 2 EmptyWto 25 Cze - 10:33;



#nacechowany : słaba psycha (wrażliwy)
@Bridget Hudson
Powrót do góry Go down


Bridget Hudson
Bridget Hudson

Absolwent Hufflepuffu
Wiek : 25
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 167cm
C. szczególne : nieodparty urok osobisty, łabędzia szyja
Galeony : 1028
  Liczba postów : 2513
https://www.czarodzieje.org/t13874-bridget-hudson
https://www.czarodzieje.org/t13915-bridget-hudson#367829
https://www.czarodzieje.org/t13904-bridget-hudson
nacechowany - Żaglowiec badawczy  - Page 2 QzgSDG8




Gracz




nacechowany - Żaglowiec badawczy  - Page 2 Empty


Pisanienacechowany - Żaglowiec badawczy  - Page 2 Empty Re: Żaglowiec badawczy   nacechowany - Żaglowiec badawczy  - Page 2 EmptyWto 25 Cze - 15:13;



@Wally A. Shercliffe
#nacechowany - tykająca łajnobomba (lekkomyślność)
Powrót do góry Go down


Wally A. Shercliffe
Wally A. Shercliffe

Dorosły czarodziej
Wiek : 37
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 197 cm
C. szczególne : wzrost, a oprócz tego sporo mniejszych i większych blizn, z których każda ma swoją historię. Na prawym ramieniu ma tatuaż przedstawiający wydrę.
Dodatkowo : animag (wydra)
Galeony : 1183
  Liczba postów : 322
https://www.czarodzieje.org/t22897-wally-a-shercliffe
https://www.czarodzieje.org/t22902-geronimo#774555
https://www.czarodzieje.org/t22899-wally-a-shercliffe
nacechowany - Żaglowiec badawczy  - Page 2 QzgSDG8




Gracz




nacechowany - Żaglowiec badawczy  - Page 2 Empty


Pisanienacechowany - Żaglowiec badawczy  - Page 2 Empty Re: Żaglowiec badawczy   nacechowany - Żaglowiec badawczy  - Page 2 EmptyWto 25 Cze - 18:22;



#nacechowany : słaba psycha (wrażliwy)
@Bridget Hudson
Powrót do góry Go down


Bridget Hudson
Bridget Hudson

Absolwent Hufflepuffu
Wiek : 25
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 167cm
C. szczególne : nieodparty urok osobisty, łabędzia szyja
Galeony : 1028
  Liczba postów : 2513
https://www.czarodzieje.org/t13874-bridget-hudson
https://www.czarodzieje.org/t13915-bridget-hudson#367829
https://www.czarodzieje.org/t13904-bridget-hudson
nacechowany - Żaglowiec badawczy  - Page 2 QzgSDG8




Gracz




nacechowany - Żaglowiec badawczy  - Page 2 Empty


Pisanienacechowany - Żaglowiec badawczy  - Page 2 Empty Re: Żaglowiec badawczy   nacechowany - Żaglowiec badawczy  - Page 2 EmptySro 26 Cze - 16:43;



@Wally A. Shercliffe
#nacechowany - tykająca łajnobomba (lekkomyślność)
Powrót do góry Go down


Wally A. Shercliffe
Wally A. Shercliffe

Dorosły czarodziej
Wiek : 37
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 197 cm
C. szczególne : wzrost, a oprócz tego sporo mniejszych i większych blizn, z których każda ma swoją historię. Na prawym ramieniu ma tatuaż przedstawiający wydrę.
Dodatkowo : animag (wydra)
Galeony : 1183
  Liczba postów : 322
https://www.czarodzieje.org/t22897-wally-a-shercliffe
https://www.czarodzieje.org/t22902-geronimo#774555
https://www.czarodzieje.org/t22899-wally-a-shercliffe
nacechowany - Żaglowiec badawczy  - Page 2 QzgSDG8




Gracz




nacechowany - Żaglowiec badawczy  - Page 2 Empty


Pisanienacechowany - Żaglowiec badawczy  - Page 2 Empty Re: Żaglowiec badawczy   nacechowany - Żaglowiec badawczy  - Page 2 EmptySro 26 Cze - 17:57;


#nacechowany : słaba psycha (wrażliwy)
@Bridget Hudson
Powrót do góry Go down


Bridget Hudson
Bridget Hudson

Absolwent Hufflepuffu
Wiek : 25
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 167cm
C. szczególne : nieodparty urok osobisty, łabędzia szyja
Galeony : 1028
  Liczba postów : 2513
https://www.czarodzieje.org/t13874-bridget-hudson
https://www.czarodzieje.org/t13915-bridget-hudson#367829
https://www.czarodzieje.org/t13904-bridget-hudson
nacechowany - Żaglowiec badawczy  - Page 2 QzgSDG8




Gracz




nacechowany - Żaglowiec badawczy  - Page 2 Empty


Pisanienacechowany - Żaglowiec badawczy  - Page 2 Empty Re: Żaglowiec badawczy   nacechowany - Żaglowiec badawczy  - Page 2 EmptySro 26 Cze - 21:09;

Wszystkie puzzle wpadły na swoje miejsce, coś kliknęło - i już wiedziała, że nie uwolni swojej głowy od myślenia o nim. Choć jeszcze przed chwilą tkwili w swoich objęciach, wciąż przejęci tym, co ich tu spotkało, tym uczuciem, które ich ogarnęło, Bridget w jakiś niezrozumiały i dziwny sposób już zaczynała tęsknić za tym doświadczeniem. Dotyk jego skóry, jego włosy między palcami jej dłoni - to wszystko było jak najbardziej realne, a jednocześnie zdawało się być snem na jawie, bo wciąż nie do końca dowierzała w jego autentyczność. Także w to, że prawdziwie tyle dla niej znaczył. Nie wzbraniała się już tych uczuć, ale jednak bała się mówić o nich otwarcie. W przeszłości robiła to wiele razy. Oddawała się komuś bez reszty, by finalnie skończyć ze złamanym sercem. Skakała za innymi w ogień, by tylko się sparzyć. Jej serce łatwo ulegało porywom namiętności, skłaniając ją ku wyznaniom wszelkiego typu, powierzając się w cudze dłonie, czyniąc ją bezbronną, a następnie odchorowując spotkane krzywdy. Kiedyś łatwo mówiła, że kocha, ale teraz nie chciała rzucać słów na wiatr, mimo że odczuwane przez nią emocje były prawdziwsze, niż wszystkie uniesienia z dawnych lat razem wzięte. Jeszcze nigdy dotychczas nie patrzyła na drugiego człowieka z tak wielkim uwielbieniem, nigdy z takim namaszczeniem nie pieczętowała cudzych ust pocałunkami, nigdy też jej ciało tak silnie nie przeżyło rozkoszy. I mimo tego stchórzyła, przekuwając intymne wyznanie w coś zgoła innego, aczkolwiek modliła się w duchu, by dostrzegł drugie dno tego, co chciała mu przekazać.
W końcu, na Merlina, kupiła dla nich żaglowiec!
Przebieg wydarzeń rodził w jej głowie coraz to kolejne pytania, które na razie pozostawały bez odpowiedzi, bo bała się nie tylko wyznać mu wszystkie swoje uczucia, ale też zapytać o to, co miało być dalej? Czy to już będzie ich rzeczywistość, w której zatopią się w całości, raz po raz oddając się wspólnie przeżywanej ekstazie, czy może poranek obudzi w jego głowie wątpliwość, czy aby na pewno dobrze zrobił, wplątując się w to wszystko? Jego odpowiedź na moment wmurowała ją, przez co zastygła na sekundę, czując przebiegający jej wzdłuż kręgosłupa, elektryzujący dreszcz. Och, a więc dostrzegał to samo, co ona... Dostrzegał, że w ich wzajemnym akcie chodziło o znacznie więcej, niż wyłącznie fizyczna uciecha? Ulga rozlała się po jej wnętrzu, łagodnie rozplątując węzły pętającego ją stresu.
- Też to kocham - przyznała, odwzajemniając jego głębokie spojrzenie.
Atmosfera musiała jednak ulec rozluźnieniu, więc wysupłanie się z siebie nawzajem było nieuniknione. Zwróciła uwagę na jego lubieżny wzrok pełznący wzdłuż jej uda. Z tej perspektywy wyglądał jak dumny zdobywca i co tu dużo mówić - wilgotny ślad był wyłącznie jego winą. Podwójną w dodatku. - Przestań, bo się zarumienię - skwitowała żartobliwie, uderzając w luźniejszą strunę, wciąż z lekkim trudem prostując nieco otarte i obite kolana, wyczerpane po wszystkim tym, do czego zmusiła je ogarniająca ją żądza. - Następnym razem - powtórzyła po nim, nie kryjąc uśmiechu, który wtargnął na jej buzię niemal natychmiast. Serce trzepotało jej radośnie w piersi. - Rozumiem, że zostaniesz, by skorzystać z reszty dobroci Scamandra? - spytała, zbierając z pokładu winowajczynię całego zajścia, czyli swoją zwiewna bluzeczkę z guziczkami. - Mam poczucie, że niedostatecznie dobrze Cię ugościłam na tych twardych deskach - dodała, nie umiejąc powstrzymać cisnących się jej na usta zaczepek.

@Wally A. Shercliffe
#nacechowany - tykająca łajnobomba (lekkomyślność)
Powrót do góry Go down


Wally A. Shercliffe
Wally A. Shercliffe

Dorosły czarodziej
Wiek : 37
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 197 cm
C. szczególne : wzrost, a oprócz tego sporo mniejszych i większych blizn, z których każda ma swoją historię. Na prawym ramieniu ma tatuaż przedstawiający wydrę.
Dodatkowo : animag (wydra)
Galeony : 1183
  Liczba postów : 322
https://www.czarodzieje.org/t22897-wally-a-shercliffe
https://www.czarodzieje.org/t22902-geronimo#774555
https://www.czarodzieje.org/t22899-wally-a-shercliffe
nacechowany - Żaglowiec badawczy  - Page 2 QzgSDG8




Gracz




nacechowany - Żaglowiec badawczy  - Page 2 Empty


Pisanienacechowany - Żaglowiec badawczy  - Page 2 Empty Re: Żaglowiec badawczy   nacechowany - Żaglowiec badawczy  - Page 2 EmptyCzw 27 Cze - 12:06;

Wally do tej pory wyznał miłość tylko jednej kobiecie. Wyznawał ją z pełnym przekonaniem i pełną odpowiedzialnością, gotów zbudować z nią dorosłe życie, jakiego oboje pragnęli. Jednak los miał wobec nich inne plany i zdmuchnął ich szczęście w kilka chwil, łamiąc im serca i sprawiając, że wpuszczenie do nich kogoś innego stało się niemal niemożliwe. A jednak Bridget znalazła sposób na odbudowanie tych ruin i umoszczenie się w nich bez udziału woli Wally'ego, który po prostu nie potrafił protestować, urzeczony nią i tym, jak szczęśliwy czuł się w jej towarzystwie. Już od pewnego czasu rozumiał, że ją kocha, ale nie potrafił zaakceptować tego uczucia, szukając wymówek i przeszkód. Teraz to wszystko przestało się liczyć. Kochał ją, a ta chwila zapomnienia przypieczętowała decyzję o poddaniu się tej miłości, z pełną otwartością i nadzieją, nawet jeśli oboje nie mieli jeszcze śmiałości, by ubrać te uczucia w słowa.
Nie miał wątpliwości, że go kochała równie mocno, jak on kochał ją. Budowała dla nich przyszłość, kupując jacht - to znaczyło o wiele więcej niż słowa, które, jak oboje wiedzieli, bywały puste albo nieprecyzyjne. Sam nie wiedział, dlaczego ten odważny krok z jej strony nie budził w nim odruchu ucieczki - może dlatego że przyszłość, jaką dla nich tworzyła, była spełnieniem jego marzeń, połączeniem wolności i miłości, które chyba tylko w tym scenariuszu się nie wykluczały.
- To dobrze, bo mam zamiar do tego wracać - uśmiechnął się i pocałował ją słodko w usta, gładząc delikatnie jej rozpalony policzek.
Roześmiał się nisko, nie przestając pożerać jej wzrokiem. Mimo że ugasili pierwsze pragnienie, oboje wiedzieli, że to tylko krótka przerwa i że w każdej chwili może dojść do kolejnego wybuchu namiętności.
- Lubię, kiedy się rumienisz - odparł zaczepnie, po czym spojrzał ze współczuciem na jej kolana, równocześnie doprowadzając dolną część swojej garderoby do porządku i odnajdując różdżkę. - Episkey wystarczy? Bardzo bolą? - zapytał z troską, sam czując, że jego plecy i pośladki też mają pewne zastrzeżenia co do wybranego przez nich miejsca.
- Jeśli mnie sama nie wyrzucisz, to nic mnie nie zmusi do opuszczenia pokładu - zażartował, podnosząc z pokładu koronkowe majtki z figlarnym uśmiechem i zwracając je Bridget po chwili wahania. Chętnie by je sobie zostawił na pamiątkę tej nocy. Parsknął serdecznym śmiechem i przyciągnął ją do siebie stanowczym gestem. Dotyk jej rozgrzanego, gibkiego ciała znów przyprawił go o dreszcz. - Mmm... Czuję się bardzo dobrze ugoszczony... Mam nadzieję, że nie okazałem się niewdzięcznym gościem - zamruczał z uśmiechem, po czym pocałował ją gorąco w usta, nachylając się w jej stronę. Po chwili jednak wstąpił w niego jakiś diabeł, bo bez uprzedzenia chwycił Bri na ręce i ruszył pod pokład, stąpając ostrożnie po stopniach, żeby jej nie upuścić, a mimo to co jakiś czas składając na jej wargach słodki pocałunek. Była tak lekka i drobna, że niemal nie czuł jej ciężaru, ale kiedy myślał o tym, jak owinęła go sobie wokół palca i ile miała śmiałości i inicjatywy w miłosnych zmaganiach... cóż, był nią jeszcze bardziej oczarowany.
- Co powiesz na prysznic? Musimy się upewnić, że wszystko działa bez zarzutu... - wyszeptał ze śmiechem, czując się tak lekko, jakby sam był jednym z bąbelków szampana. 



#nacechowany : słaba psycha (wrażliwy) 
@Bridget Hudson
Powrót do góry Go down


Bridget Hudson
Bridget Hudson

Absolwent Hufflepuffu
Wiek : 25
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 167cm
C. szczególne : nieodparty urok osobisty, łabędzia szyja
Galeony : 1028
  Liczba postów : 2513
https://www.czarodzieje.org/t13874-bridget-hudson
https://www.czarodzieje.org/t13915-bridget-hudson#367829
https://www.czarodzieje.org/t13904-bridget-hudson
nacechowany - Żaglowiec badawczy  - Page 2 QzgSDG8




Gracz




nacechowany - Żaglowiec badawczy  - Page 2 Empty


Pisanienacechowany - Żaglowiec badawczy  - Page 2 Empty Re: Żaglowiec badawczy   nacechowany - Żaglowiec badawczy  - Page 2 EmptyCzw 27 Cze - 14:08;

Los często bywał przewrotny i ich historia doskonale o tym świadczyła. Bridget nawet przez myśl nie przemknęło wtedy, w restauracji w Dolinie Godryka, że pozna taką osobistość jak Walter Shercliffe, nie mówiąc już o rozpoczęciu wspólnych badań nad wpływem magicznego smogu na wodne stworzenia, do ich obecnego położenia nawet nie nawiązując. Gdy tylko jej myśli uciekały w kierunku ich pierwszego spotkania i odkrywały, że minęły od niego niespełna trzy miesiące, wprawiało ją to w niemałe osłupienie. Szybko ulegała uczuciom, jeszcze szybciej pozwalała tym silnym emocjom brać górę nad jej czynami, ale czy sądziła, że w przeciągu tego czasu wylądują w namiętnym splocie na deskach pokładu statku, który kupiła?
Nie.
Napotykali po drodze naprawdę sporo przeszkód, które raz po raz zbliżały ich ku sobie, by następnie oni sami uparcie sabotowali własne szczęście. Już dawno wiedziała, że to przyspieszone bicie serca w jego towarzystwie nie było wyłącznie ekscytacja na perspektywy naukowego rozwoju pod jego skrzydłami. Patrząc w jego oczy dogłębnie czuła, że zawiązywali więź daleką od koleżeńskiej. A mimo tego nie umiała w to uwierzyć, bo nieprawdopodobne było dla niej, by jego serce rozgorzało właśnie dla niej. Jawił jej się jako wolny duch, wieczny kawaler, nie przywiązujący wagi do słów, o ile nie były tymi napisanymi przez niego w kolejnym literackim dziele przyrodniczym, komunikujący się dotykiem pieszczotliwym, ale nie pieczętującym nikogo ani niczego. Był jak złudna nadzieja, w każdej chwili mogąca się złamać obietnica i bała się tego przez wzgląd na swoje słabe, znękane tyloma porażkami serce, które raz po raz musiało się samo posklejać, nim da się zniszczyć kolejnym głodnym wrażeń rękom, które bardziej niż dawać wolały odbierać. Teraz jednak, gdy znajdowali się na łodzi, dostrzegała, jak potwornie się pomyliła. Może to przez zakorzenione w głębi przekonanie, że mężczyźni się nie zmieniają? Że płynącej w jednej kierunku rzeki nie da się zawrócić? Był odkrywcą, zdobywcą wód - jakże śmiała marzyć, że miała moc, by go usidlić, nawet jeśli jej biodra kołysały go równie silnie co morze?
Posłała mu ciepły uśmiech, gdy zapowiedział, że będzie chciał do tego wrócić i choć nie chciała tego, faktycznie nieco spąsowiała, z nagła tracąc tę dominującą energię, która zawładnęła nią tych parę chwil temu. To pewnie jego wzrok tak ją onieśmielił. Zachowywał się teraz jak wypuszczona z klatki, wygłodniała bestia, wilk w owczym przebraniu, patrzący na nią kojąco, ale ukradkiem ostrzący kły, by ponownie posiąść ją w momencie całkowitego zapomnienia.
Przejęła od niego zwinięte w dłoni majtki, a jej uśmiech z ciepłego zmienił się w nieco zakłopotany. Jakimś cudem koronka nie podarła się, a ona dziękowała sobie z przeszłości, że pomyślała o ubraniu tego kobiecego zestawu. Oczywiście nie planowała żadnych zbliżeń, ale czasem wolała przygotować się na każdy z możliwych scenariuszy, a jako że wyobraźnię miała wyjątkowo bujną i Wally gościł w niej na tyle często, że posiadał już własny, dziejący się w jej głowie sitcom, wzięła i to pod uwagę. W najgorszym wypadku płakałaby brzydko w łóżku leżąc w nim w pięknej bieliźnie.
- Wyrzucić? Ani myślę! - zapewniła go gorliwie, sięgając po swoje szorty, mając tym samym w rękach komplet zrzuconych wcześniej ubrań. - Jesteś najlepszym gościem, jakiego mogłam tu mieć - wyznała, ponownie kryjąc za pozornie prostymi słowami, zwykłymi uprzejmościami, ogromne pokłady czułości. Odwzajemniła pocałunek, tylko ze względu na trzymane ubrania nie zarzucając mu rąk na szyję. A potem on, nie pytając jej o zdanie i nie przejmując się niczym, porwał ją na ręce i zniósł ostrożnie do podpokładowej kajuty. To wspólne przekroczenie progów ich nowego gniazdka miłości wyrwało z niej radosny, nieco piskliwy okrzyk, a także salwę perlistego chichotu, którym wybuchnęła, kurczowo przyciskając twarz do jego policzka. Jej naga skóra lepiła się do jego ciała, oboje pokryci byli delikatna warstewką potu oraz owiani odurzającym zapachem namiętności - więc tak, potrzebowali prysznica. - Razem? - zapytała zaczepnie, choć doskonale znała odpowiedź. - Tamtędy i w lewo - wskazała drogę paluszkiem, oczekując, że Wally wprost wniesie ją do łazienki. A jako że droga była prosta, powinien tam trafić bez problemu, nawet podczas trwania ich kolejnego, ciepłego pocałunku.

@Wally A. Shercliffe
#nacechowany - tykająca łajnobomba (lekkomyślność)
Powrót do góry Go down


Wally A. Shercliffe
Wally A. Shercliffe

Dorosły czarodziej
Wiek : 37
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 197 cm
C. szczególne : wzrost, a oprócz tego sporo mniejszych i większych blizn, z których każda ma swoją historię. Na prawym ramieniu ma tatuaż przedstawiający wydrę.
Dodatkowo : animag (wydra)
Galeony : 1183
  Liczba postów : 322
https://www.czarodzieje.org/t22897-wally-a-shercliffe
https://www.czarodzieje.org/t22902-geronimo#774555
https://www.czarodzieje.org/t22899-wally-a-shercliffe
nacechowany - Żaglowiec badawczy  - Page 2 QzgSDG8




Gracz




nacechowany - Żaglowiec badawczy  - Page 2 Empty


Pisanienacechowany - Żaglowiec badawczy  - Page 2 Empty Re: Żaglowiec badawczy   nacechowany - Żaglowiec badawczy  - Page 2 EmptyCzw 27 Cze - 18:49;

Wcale jej nie chciał wtedy podrywać. Ani wtedy, ani nawet długo potem, kiedy to przyciąganie stało się bardziej oczywiste i trudne do zignorowania. Nie chciał mącić jej w głowie, składać obietnic bez pokrycia, złamać jej serca, bo widział, że to dziewczyna z sercem na dłoni. Nie przypuszczał, że to ona skradnie mu serce jako pierwsza, a potem w ramach uczciwej wymiany odda też swoje, dorzucając do tego jacht, który był zalążkiem ich wspólnej przyszłości.
W ciągu tych niecałych trzech miesięcy nie tyle go zmieniła, ile uświadomiła mu z pełną mocą, że był gotów na zmiany. Z jakiegoś powodu wszystko to, co dawniej napawało go lękiem i zmuszało do ucieczki, przy niej wydawało się kuszące i dobre. Chciał budzić się przy niej na ich wspólnej łodzi, prowadzić z nią badania, a czasem zawijać do portu właśnie tutaj. Nie miał nic przeciwko własnemu miejscu na ziemi, o ile miał dzielić je właśnie z Bridget. Nie chciała go udomowić, zmusić do ustatkowania - kochała go takim, jakim był, bo pod wieloma względami byli do siebie podobni i pragnęli podobnego życia. Do tej pory noce takie jak ta bywały zwieńczeniem znajomości, jednak tym razem Wally był głęboko przekonany, że to dopiero początek - rozkoszne preludium szczęścia, które spróbują zbudować we dwoje, nie przejmując się nikim i niczym. Chciał być z Bri, a ona chciała być z nim - i nic innego nie miało znaczenia.
Z fascynacją obserwował, jak Bridget przeistacza się z drapieżnej tygrysicy w płochliwą łanię i rumieni pod wpływem jego spojrzenia i słów. Podobała mu się taka. Była zachwycająca w każdej wersji i chciał odkrywać kolejne niuanse jej osobowości, nie wspominając o słodkich sekretach jej ciała. Przez chwilę chciał ją zakłopotać jeszcze bardziej i zabrać jej majtki na pamiątkę albo wtulić w nie nos, patrząc jej przy tym w oczy, ale nie chciał przeciągać struny. Sam znajdował się w stanie bliskim euforii, czując niebywałą lekkość na duszy i błogość w odprężonym ciele. W jakimś sensie przez te wszystkie tygodnie trzymał się w ryzach, starając się jej nie uwodzić, nie przyznawać się ani do miłości, ani do pożądania, ale teraz... teraz to wszystko nie miało już znaczenia. Wiedziała o wszystkim. Doświadczyli cudownego wybuchu namiętności i utwierdzili się w przekonaniu, że łączy ich coś więcej niż tylko rozbudzone zmysły, dlatego teraz Wally mógł nareszcie być w pełni sobą.
Uśmiechnął się na to urocze, pozornie niewinne wyznanie.
- Skoro jestem najlepszy, to proszę, nie zapraszaj nikogo innego - zamruczał ciepło, patrząc jej w oczy z wyraźną intencją, choć nie nawiązywał do Williama. Po prostu od tej pory chciał być jedynym mężczyzną w jej życiu.
Zawtórował jej śmiechem, kiedy tak uroczo pisnęła i rozchichotała się radośnie. Cudownie było mieć ją w ramionach, pozwolić temu uczuciu rozrastać się bez żadnych ograniczeń i obaw - choć może te pojawią się rano, kiedy resztki szampana wyparują im z głów. Jednak w tamtej chwili byli po prostu szczęśliwi, nadal wtuleni w siebie, choć tym razem całkiem niewinnie (choć ona była naga, a on ubrany od pasa w dół). Nie przyszło mu do głowy, że wnosi ją do ich wspólnego mieszkanka tak, jak zrobiłby to zgodnie ze zwyczajem pan młody, ale prawdę mówiąc niewiele w tamtej chwili myślał, a jedynie dużo czuł, upojony ich miłością.
- Naturalnie. Trzeba oszczędzać wodę - nie uczysz tego dzieciaków w Hogwarcie? - zapytał z błyskiem w oku, posłusznie niosąc ją do łazienki i nawet nie kwestionując tego pomysłu. Zamruczał słodko w jej usta jak zadowolony kot i dopiero w środku delikatnie postawił ją na malutkim dywaniku. Uśmiechnął się promiennie, ale i na swój sposób łobuzersko (to był nowy element, do którego pewnie będzie musiała się dopiero przyzwyczaić), po czym sięgnął do swojego paska i zaczął go rozpinać, patrząc Bri głęboko w oczy.


#nacechowany : słaba psycha (wrażliwy) 
@Bridget Hudson
Powrót do góry Go down


Bridget Hudson
Bridget Hudson

Absolwent Hufflepuffu
Wiek : 25
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 167cm
C. szczególne : nieodparty urok osobisty, łabędzia szyja
Galeony : 1028
  Liczba postów : 2513
https://www.czarodzieje.org/t13874-bridget-hudson
https://www.czarodzieje.org/t13915-bridget-hudson#367829
https://www.czarodzieje.org/t13904-bridget-hudson
nacechowany - Żaglowiec badawczy  - Page 2 QzgSDG8




Gracz




nacechowany - Żaglowiec badawczy  - Page 2 Empty


Pisanienacechowany - Żaglowiec badawczy  - Page 2 Empty Re: Żaglowiec badawczy   nacechowany - Żaglowiec badawczy  - Page 2 EmptyPią 28 Cze - 13:57;

Ona też nie chciała go podrywać. Byłaby oszustką, gdyby wmawiała sobie, że nie podobał jej się już od tego pierwszego spotkania, ale wtedy jej głowy nie zajmowały kwestie tego, czy i jak będzie w stanie usidlić mężczyznę podróżnika. To był moment, w którym zastanawiała się, jak duże szanse miała, by wkraść się w jego łaski pod kątem własnej edukacji. Nie chciała go wykorzystać, ale stając oko w oko z jednym ze swoich ulubionych badaczy byłaby bezdennie głupia nie próbując uszczknąć nawet odrobiny z jego długiego doświadczenia. I choć długo wmawiała sobie, że jej rosnąca obsesja na jego punkcie (bo jak inaczej miała nazwać te wracające ku niemu, uporczywe myśli, wybujałe fantazje i rosnące nadzieje, że nie tylko ona czuła go w ten sposób?) miała związek wyłącznie z jego dorobkiem naukowym i pisarskim, rzeczywistość bardzo mocno zweryfikowała jej te kwestie.
Uwaga o tym, by nie zapraszała nikogo innego, ugodziła ją nieco, aczkolwiek nie dała tego po sobie poznać, wciąż rozciągając usta w ciepłym uśmiechu. Choć nie wymieniał imion i nazwisk, choć nie mówił tego w sposób mający wpędzić ją w poczucie winy, wiedziała, do czego zmierzał. I bardzo świadomie zepchnęła te zmartwienia na bok. W jej głowie i ciele wciąż buzowały bąbelki szampana, a także cała gama przeżytych wspólnie uniesień, które przyćmiewały niechybnie czekający ją kac moralny, gdy smog namiętności opadnie, a alkohol całkowicie ulotni się z jej organizmu. Na przemyślenia będzie czas o poranku - a do niego przecież mieli jeszcze masę czasu. Tak naprawdę straciła rachubę, nie mając pojęcia, czy od pierwszego pocałunku minęły godziny, czy ledwie minuty. Żadna z opcji by jej nie zdziwiła.
Bridget była żywiołem - porywczym i zmiennym, a w jej naturze leżało uleganie wszelkim podszeptom jej serca, nim umysł zdąży dojść do głosu. Łatwo się rumieniła, co wyłącznie dodawało jej uroku, którym i tak mogłaby obdzielić całą wioskę. Może w jakimś stopniu czuła się zakłopotana sposobem, w jaki zareagowała na jego pieszczoty. Nie wydawał się być teraz czymkolwiek zawiedziony, ale co jeśli była zbyt bezpośrednia, zbyt sprośna? Czy jej wyuzdanie mogło zmienić obraz jej osoby, który cały ten czas budował w głowie? Na lepsze czy gorsze? Cieszyła się, że nie musiała się już kryć z żadnym z żywionych do niego uczniem, lecz gdzieś tam w środku zawsze tkwiła niepewność, nawet jeśli mikroskopijna i cicha, schowana na peryferiach jej podświadomości, była tam.
Dała się odstawić na dywanik, tak przyjemnie miękki i różny od twardych, drewnianych desek.
- Nie chadzam z uczniami pod prysznic - rzuciła żartobliwie w odpowiedzi, odbijając zaczepkę. Nie podejrzewała, by Wally w ogóle rozważał cokolwiek innego niż wspólne wejście do kabiny. Oparła się dłonią o ścianę, przenosząc ciężar ciała na jedno biodro, przez co jej sylwetka stworzyła przyjemny dla oka, kobiecy kształt. Skupiła uwagę na ruchu jego rąk, obrzucając spojrzeniem wszystkie rysujące się pod skórą mięśnie, ścięgna i naczynia, gładząc każdą z blizn wzrokiem, który z każdą kolejną sekundą tracił ten pierwiastek czułości, ponownie ustępującej pożądaniu. Przez ułamek sekundy zastanowiła się, czy to w ogóle możliwe i czy wszystko było z nią w porządku, skoro dopiero co uprawiali gorący seks, a jej myśli ponownie robiły się kosmate. Coś jednak w sposobie, w jaki pozbywał się swojego paska patrząc jej głęboko w oczy, mówiło jej, że nie tylko w niej budziły się na nowo żądze.
- Tobie wciąż mało... - pokręciła głową z niedowierzaniem, ale jej usta rozciągał uśmiech, bo choć może przez najbliższe pięć czy dziesięć minut po prostu zamierzała brać prysznic, żyła nadzieją, że pokładowy epizod będzie wyłącznie preludium ich pełnej rozkoszy pierwszej nocy na Scamandrze.

@Wally A. Shercliffe
#nacechowany - tykająca łajnobomba (lekkomyślność)
Powrót do góry Go down


Wally A. Shercliffe
Wally A. Shercliffe

Dorosły czarodziej
Wiek : 37
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 197 cm
C. szczególne : wzrost, a oprócz tego sporo mniejszych i większych blizn, z których każda ma swoją historię. Na prawym ramieniu ma tatuaż przedstawiający wydrę.
Dodatkowo : animag (wydra)
Galeony : 1183
  Liczba postów : 322
https://www.czarodzieje.org/t22897-wally-a-shercliffe
https://www.czarodzieje.org/t22902-geronimo#774555
https://www.czarodzieje.org/t22899-wally-a-shercliffe
nacechowany - Żaglowiec badawczy  - Page 2 QzgSDG8




Gracz




nacechowany - Żaglowiec badawczy  - Page 2 Empty


Pisanienacechowany - Żaglowiec badawczy  - Page 2 Empty Re: Żaglowiec badawczy   nacechowany - Żaglowiec badawczy  - Page 2 EmptyNie 30 Cze - 17:50;

Nie chciał jej dokuczyć tą wzmianką o potencjalnych innych gościach, ale szampan rozwiązał mu język, a przy tym nie był aż tak zaślepiony, by nie zdawać sobie sprawy z faktu, że jeszcze tydzień temu spędzała weekend z innym mężczyzną. Zresztą nie powiedziała, że był jedynym gościem, jakiego mogła zaprosić na jacht, ale najlepszym, co sugerowało również inne, mniej kuszące opcje. Na szczęście on również odepchnął od siebie myśl o rywalu, skupiając się na słodkim tu i teraz, choć gdzieś w głębi duszy wiedział, że wcześniej czy później będą musieli odbyć poważną rozmowę na temat natury ich relacji. Wally nigdy nie był zwolennikiem takich formalności, ale Bridget była dla niego wyjątkowa i należało rozwiać wszelkie wątpliwości, bo nie miał zamiaru bujać się samotnie na łodzi, podczas gdy ona szukałaby rozrywek w towarzystwie innego mężczyzny. Znał ludzi, którzy żyli w otwartych związkach i chwalili sobie taki układ, ale wiedział, żę w jego przypadku to nie wypali - nie z Bri - dlatego chciał wiedzieć, na czym stoi. Oczywiście były to tylko strzępki myśli i wrażeń - nieuporządkowane, zamroczone szampanem i rozkoszą, a przede wszystkim bliskością nagiej Bridget - które nabiorą kształtu dopiero rano, gdy będą musieli skonfrontować się z rzeczywistością i swoimi oczekiwaniami. Ale na to mieli jeszcze czas.
Dla niego była idealna w swojej spontaniczności, w tym, z jaką śmiałością i ufnością odsłoniła przed nim swoje pragnienia i swój temperament. Nie uważał jej za sprośną czy wulgarną, ale wyzwoloną i otwartą na niego. Wolał ją taką - prawdziwą i czerpiącą rozkosz z ich bliskości - niż gdyby udawała spłoszoną sarenkę, zaskoczoną faktem, że ciała mężczyzn i kobiet nie są identyczne. W pewnym sensie dała mu w ten sposób przyzwolenie na odsłonięcie przed nią swojego bardziej zmysłowego oblicza. Nareszcie mógł na nią patrzeć, dotykać jej i mówić do niej w sposób, który wcześniej byłby wysoce niestosowny, jednak teraz wydawał się więcej niż właściwy.
Parsknął śmiechem na tę zgrabną ripostę i pocałował ją w czoło.
- Całe szczęście. Nie chciałbym przysyłać ci paczek do Azkabanu - zażartował. Kiedy oparła się o ścianę i wygięła tak kusząco, na ustach Wally'ego pojawił się uśmiech, który wyrażał zarówno zachwyt, jak i lubieżność. Powoli przesunął wzrokiem po jej ciele, podziwiając wszystkie te rozkoszne, miękkie linie, których chciał nauczyć się na pamięć. Patrzyli na siebie wzajemnie, pieszcząc się spojrzeniem, czując, że erotyczne napięcie między nimi znowu rośnie, mimo żę nie zdążyli jeszcze ochłonąć po pierwszym wybuchu namiętności. Nawet jeśli jego ciało potrzebowało jeszcze chwili wytchnienia, nie zmieniało to faktu, że Bri sprawiała, że nie mógł myśleć o niej i patrzeć na nią wyłącznie z niewinną czułością.
Roześmiał się ochryple, rozbierając się powoli, metodycznie i nie przestając patrzeć na Bridget.
- Przyganiał kocioł garnkowi... Tak kusząco prezentujesz swoje wdzięki, że musiałbym być z kamienia, żeby nie ulec ich czarowi - zażartował, podchodząc do niej i łagodnie kładąc dłonie na jej biodrach, by zaraz ucałować zmysłowo jej usta. Nie przerywając pocałunku, odsunął drzwi kabiny i wszedł do niej tyłem, prowadząc Bridget za sobą i pomrukując cicho. Odkręcił wodę, która jednak w pierwszej chwili okazała się tak zimna, że z jego ust wyrwał się cichy okrzyk, a potem śmiech. Pospiesznie pokręcił gałką, odrywając się jednak od Bridget, by tym razem mieć pewność, że woda będzie miała odpowiednią temperaturę.
- Wybacz... Mam nadzieję, że to cię nie ostudziło? - zażartował, przytulając ją znów do siebie i zaczynając delikatnie całować jej smukłą, łabędzią szyję. Nie mógł się nią nacieszyć, nadal nie wierząc we własne szczęście.



#nacechowany : słaba psycha (wrażliwy) 
@Bridget Hudson
Powrót do góry Go down


Bridget Hudson
Bridget Hudson

Absolwent Hufflepuffu
Wiek : 25
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 167cm
C. szczególne : nieodparty urok osobisty, łabędzia szyja
Galeony : 1028
  Liczba postów : 2513
https://www.czarodzieje.org/t13874-bridget-hudson
https://www.czarodzieje.org/t13915-bridget-hudson#367829
https://www.czarodzieje.org/t13904-bridget-hudson
nacechowany - Żaglowiec badawczy  - Page 2 QzgSDG8




Gracz




nacechowany - Żaglowiec badawczy  - Page 2 Empty


Pisanienacechowany - Żaglowiec badawczy  - Page 2 Empty Re: Żaglowiec badawczy   nacechowany - Żaglowiec badawczy  - Page 2 EmptyWto 2 Lip - 15:10;

W rzeczywistości nie chciała zapraszać na tę łódź nikogo innego poza Wallym - przeczyłoby to głównemu założeniu całego zakupu. To miało być ich miejsce. Ich żaglowiec, którym mogli przemierzać szerokie wody mórz i oceanów, by badać ich głębiny i dokonywać nowych postępów w nauce; na który mogli wracać, by szukać wytchnienia od trudów życia codziennego i na którym też mogliby to codzienne życie wieść, we dwoje. Nie potrzebowała tu nikogo innego, a w sytuacji, w której nie byłby skory na dzielenie z nią tej przestrzeni, prawdopodobnie nie byłaby w stanie zatrzymać statku i prędko zmuszona byłaby go sprzedać, bo nie posiadała ani odpowiedniego doświadczenia, ani przeszkolenia w zakresie żeglowania, nie mówiąc już o tym, że prawdopodobnie spietrałaby przed samodzielnym wypływem na morze. Z kolei posiadanie statku dla samego posiadania statku topiło jej oszczędności w wyjątkowo brutalny sposób. Może pracując jeszcze w Ministerstwie byłaby w stanie szybciej odbić się od dna swojej skrytki w banku Gringotta, ale niestety pensja nauczycielska nie zapełniłaby jej wystarczająco prędko.
Lekkość umysłu, którą teraz odczuwała, uniemożliwiała jej trzeźwe myślenie na temat czekającego ich poranka. Jakiekolwiek próbujące się zaszczepić w jej umyśle przebłyski zdrowego rozsądku, wpadały w jedną z szampańskich baniek i ulatniały się zeń w kolejnym wybuchu perlistego śmiechu. Gdyby poświęcić temu więcej uwagi, jej motywy naprawdę podlegały pod wszelką wątpliwość. Czy już tak szybko zapomniała o weekendzie z Williamem? Czy była tak bezdennie głupia i bez reszty pozbawiona rozumu, by nie zdawać sobie sprawy z tego, jak to wszystko wyglądało? Może jej nowym hobby było beztroskie skakanie z kwiatka na kwiatek nie bacząc na konsekwencje i cudze uczucia?
Należało jednak wierzyć podszeptom jej serca, w końcu dopuszczonego do głosu, gdy krzyczało wręcz, że to Wally był jej wymarzonym partnerem. To przy nim czuła się wolna i swobodna, nieskrępowana tym, kim była, jaka była i jak się zachowywała. Nie potrzebowała się przy nim stroić w eleganckie kreacje ani zakładać wysokich obcasów. Mogła dzielić z nim zarówno swoje przemyślenia, jak i pasje. Nie czuła się jak pacynka w sztuce, w której on grał główną rolę - prędzej jak heroina u boku swojego herosa, ex aequo stawiając czoło losowi. To właśnie ten weekend uświadomił ją, kogo naprawdę pragnęła.
Była głupia tylko dlatego, że potrzebowała obudzić się obok innego mężczyzny, by stwierdzić, że to nie jego chciała widzieć o poranku.
Tylko cudem powstrzymała się od skomentowania jego słów, unikając nawiązania, że jak chciał, bywał twardy jak skała* - spił jej słowa pocałunkiem, który odwzajemniła z wielką ochotą. Dała się poprowadzić pod prysznic, gdzie czekało na nią przykre otrzeźwienie. Zimna woda wylała się na nich kilkoma strumieniami, w sekundzie gasząc wzniecany przez nich na nowo ogień. Bridget też pisnęła, podskakując nagle, zaskoczona tak nagłym przerwaniem ich namiętności. Zawtórowała mu jednak śmiechem, nie mając mu za złe tej pomyłki. Zakłopotanie dodawało mu uroku. A gorąca woda szybko na nowo rozpaliła ich serca, rozpoczynając akt drugi ich dzisiejszych zbliżeń. Od pocałunków pod prysznicem, przez niezdarne obijanie się o ściany korytarzyka, aż po miękką pościel zdawali się nie móc wypuścić się z własnych objęć. Gdy w końcu opadli na łóżko zaspokojeni (na chwilę) i potwornie zmęczeni, zawinięci w swoje ramiona pozwolili morzu ukołysać się do snu.

*przepraszam, jestem bardzo słabym człowiekiem, musiałam to napisać...

fin
Powrót do góry Go down


Wally A. Shercliffe
Wally A. Shercliffe

Dorosły czarodziej
Wiek : 37
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 197 cm
C. szczególne : wzrost, a oprócz tego sporo mniejszych i większych blizn, z których każda ma swoją historię. Na prawym ramieniu ma tatuaż przedstawiający wydrę.
Dodatkowo : animag (wydra)
Galeony : 1183
  Liczba postów : 322
https://www.czarodzieje.org/t22897-wally-a-shercliffe
https://www.czarodzieje.org/t22902-geronimo#774555
https://www.czarodzieje.org/t22899-wally-a-shercliffe
nacechowany - Żaglowiec badawczy  - Page 2 QzgSDG8




Gracz




nacechowany - Żaglowiec badawczy  - Page 2 Empty


Pisanienacechowany - Żaglowiec badawczy  - Page 2 Empty Re: Żaglowiec badawczy   nacechowany - Żaglowiec badawczy  - Page 2 EmptyWto 2 Lip - 23:42;

następnego dnia 


Mimo słodkiego zmęczenia, które było efektem poprzedniego wieczoru, Wally obudził się wcześnie. W pierwszej chwili nie bardzo wiedział, gdzie się znajduje, ale nie zaniepokoił się, bo przy jego wędrownym trybie życia budzenie się w coraz to nowym miejscu było codziennością. Jego ciało było rozkosznie rozleniwione, a na twarzy pojawił się błogi uśmiech jeszcze zanim uświadomił sobie, że obok niego śpi Bridget. Wspomnienia minionej nocy powróciły do niego z całą mocą i Wally z trudem powstrzymał się od śmiechu, który byłby nie tyle wyrazem rozbawienia, ile szczerej radości.
Delikatnie przekręcił się na bok, żeby móc podziwiać jej urodę. Jej śliczna buzia była zarumieniona, długie rzęsy drżały lekko, a pełne usta układały się w słodki, niewinny uśmiech, który mógłby zwieść każdego, kto nie zaznał rozkoszy w jej ramionach. Na samą myśl o pieszczotach, jakimi obsypali swoje ciała, o przyjemności, jakiej doznali wspólnie i o leniwych pocałunkach, którymi rozkoszowali się jeszcze długo, powoli stygnąc w swoich objęciach, Wally poczuł przypływ pożądania. Po chwili jednak naszła go mniej beztroska refleksja, bo takie wybuchy namiętności miewały również pewne konsekwencje, a wszystko stało się tak nagle, podlane jeszcze szampanem i długo tłumioną tęsknotą, że z bezmyślnością godną nastolatka zupełnie zaniedbał kwestię antykoncepcji. Miał nadzieję, że Bridget wykazała się większym rozsądkiem, chociaż biorąc pod uwagę fakt, że spontanicznie kupiła jacht, nie mając pojęcia o żegludze, nie należało przesadzać z optymizmem. Ta myśl nie popsuła mu humoru, ale ściągnęła na ziemię i uświadomiła, jak bardzo jest głodny. Jeszcze przez kilka chwil patrzył z niemądrym uśmiechem na Bridget, która spała tak smacznie, że gdyby nawet nie umierał z głodu i nie odczuwał lekkiego niepokoju na myśl o ewentualnych komplikacjach będących wynikiem ich niekontrolowanej spontaniczności, to i tak nie miałby serca jej budzić swoimi porannymi zalotami. Dlatego wyślizgnął się cicho z łóżka, znalazł swoje bokserki i poszedł do łazienki, doprowadzić się do porządku.
Kiedy wreszcie dotarł do kuchni, nadal odziany dość skąpo, bo tylko w bokserki, zaczął od parzenia kawy, robiąc to bez pośpiechu, a z czymś, co można by określić mianem czułości. Nucił cicho pod nosem, przygotowując tosty i jajecznicę na boczku i myśląc sobie, że od dawna nie miał okazji przygotowywać nikomu śniadania. A już na pewno nie komuś, kogo kochał... a przynajmniej w kim był zakochany. Uśmiechnął się do siebie, krojąc pomidory i zastanawiając się nad dalszym rozwojem ich relacji. Przestali się bronić przed uczuciami, które do siebie żywili, ale czy to rzeczywiście rozwiązywało wszystkie problemy? Jego uśmiech lekko przybladł, kiedy jakiś złośliwy głosik w jego głowie szepnął imię William. Wally ze świstem wypuścił powietrze, rozsądnie stwierdzając, że będzie musiał porozmawiać o tym z Bridget i dowiedzieć się wreszcie, kim jest ten facet i co go z nią łączy. Instynktownie czuł, że kupno jachtu i ta noc były wyznaniem i bardzo jasnym sygnałem, że od tej pory to on, Walter Antonius Shercliffe, będzie niepodzielnie władał sercem i łóżkiem Bri, a mimo to potrzebował słownego zapewnienia, że tak właśnie będzie.
Ta konstatacja zbiła go z tropu. Słodki Merlinie, czy on chciał się zaangażować? Być może nie powinien być tym tak bardzo zdziwiony, skoro przyznał się sam przed sobą, że jest w Bridget zakochany, a mimo to to odkrycie wydało mu się czymś zdumiewającym.
- Ha - skwitował to cicho, zdejmując kawiarkę z okrętowej, niewielkiej italianki, a potem wbijając na patelnię jajka.


@Bridget Hudson
Powrót do góry Go down


Bridget Hudson
Bridget Hudson

Absolwent Hufflepuffu
Wiek : 25
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 167cm
C. szczególne : nieodparty urok osobisty, łabędzia szyja
Galeony : 1028
  Liczba postów : 2513
https://www.czarodzieje.org/t13874-bridget-hudson
https://www.czarodzieje.org/t13915-bridget-hudson#367829
https://www.czarodzieje.org/t13904-bridget-hudson
nacechowany - Żaglowiec badawczy  - Page 2 QzgSDG8




Gracz




nacechowany - Żaglowiec badawczy  - Page 2 Empty


Pisanienacechowany - Żaglowiec badawczy  - Page 2 Empty Re: Żaglowiec badawczy   nacechowany - Żaglowiec badawczy  - Page 2 EmptySro 3 Lip - 10:49;

Oniryczne macki trzymały ją ciasno w swoim uścisku, a ona sama unosiła się na powierzchni jednego z piękniejszych snów, jaki kiedykolwiek udało jej się wyśnić - jej ciało splecione wraz z nagim ciałem Waltera, ciepło, bliskość, szum morskich fal i przyjemne bujanie pokładu żaglowca. Słodka Bridget jeszcze nie zdążyła zorientować się, że migające pod powiekami obrazy nie były wyłącznie wymysłem jej bujnej wyobraźni, lecz w istocie jawą - wspomnieniem poprzedniego wieczoru, spędzonego na upojnych igraszkach, namiętnych zbliżeniach, zwieńczonego błogim spełnieniem. Nie była na tyle śmiała, by zakładać w swoich planach, że dokładnie tak się stanie. Zapraszając Wally'ego na Scamandra nie wiedziała, czego będzie mogła się spodziewać. Ich relacja, choć z gruntu prosta, w ciągu ostatnich kilku miesięcy niepotrzebnie zagmatwała się i potrzebowała naprostowania. Zakup statku, choć spontaniczny, był z jej strony ogromnym wyznaniem. Choć był na tyle duży, by mogła ukryć się na nim na sto sposobów, jednocześnie odsłaniał ją i jej wrażliwe miejsca, między innymi ukazując uczucia, które żywiła do śpiącego obok niej człowieka.
Ale czy on na pewno wciąż tu był?
Przesunęła dłonią w miejscu, gdzie spodziewałaby się swojego towarzysza, pod palcami napotykając jedynie skotłowaną, miękką pościel, jeszcze ciepłą od leżącego w niej wcześniej ciała. Odczucie to nie podobało jej się na tyle, że uchyliła jedną powiekę, by na własne oczy przekonać się o jego braku. I faktycznie - była w łóżku sama.
W pierwszej chwili jej żołądek wywinął fikołka, a gardło zacisnęło się w niemym okrzyku strachu, jakoby porzucił ją, wstał i wyszedł, zostawiając ją z ledwie wspomnieniem ich intymnych chwil, najwyraźniej równie ulotnych co puch na wietrze. Podniosła się szybko, czując rozpierający ból w niemal każdym z mięśni poddanym w nocy wysiłkowi i powiodła wzrokiem po sypialni, nie dostrzegając śladów po żadnym z ubrań mężczyzny. Serce łomotało jej w piersi jak szalone, a umysł, jeszcze nieprzebudzony, mielił w sobie wszystkie te informacje, bijąc na alarm. Jak mogłaś być tak głupia, Bridget? Czy to koniec? Było tak wspaniale, a jednak bańka prysła?
Z natrętnych rozważań i skraju ataku paniki odwiódł ją dźwięk skwierczenia oraz pomału wpełzający do sypialni zapach kawy. Słodki Merlinie, nie dość, że został to jeszcze robił śniadanie? Poczuła się, jakby ktoś zdjął z jej barków stukilowy ciężar, pozostawiając ją lekką i wolną, mogącą wziąć głębszy oddech. Mimowolnie jej usta rozciągnęły się w uśmiechu, gdy wygramoliła się z łóżka, by na palcach przeskoczyć tych kilka kroków dzielących ją od łazienki. To tam leżała porzucona cała kupka ich ubrań, z której to wybrała jego koszulę, na tyle dużą, że mogła służyć jej za sukienkę. Spojrzała na siebie w lustrze - rumiane policzki, błyszczące oczy - tak wyglądała zakochana kobieta. Przeczesała palcami włosy, które po godzinach ocierania się o pościel ułożyły się w lekkim nieładzie na jej głowie, a gdy uznała, że prezentuje się dobrze, wychyliła się do kuchni.
- Ranny ptaszek z Ciebie - zaczepiła go słodko, krzyżując ręce na piersi i opierając się lekko ramieniem o framugę, lustrując go z wymalowanym na twarzy zachwytem, bo należało zaznaczyć, że śniadanie przygotowywał półnago. Czy może raczej - ćwierć ubrany, bo umówmy się, bokserki wiele nie zakrywały.

@Wally A. Shercliffe
Powrót do góry Go down


Wally A. Shercliffe
Wally A. Shercliffe

Dorosły czarodziej
Wiek : 37
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 197 cm
C. szczególne : wzrost, a oprócz tego sporo mniejszych i większych blizn, z których każda ma swoją historię. Na prawym ramieniu ma tatuaż przedstawiający wydrę.
Dodatkowo : animag (wydra)
Galeony : 1183
  Liczba postów : 322
https://www.czarodzieje.org/t22897-wally-a-shercliffe
https://www.czarodzieje.org/t22902-geronimo#774555
https://www.czarodzieje.org/t22899-wally-a-shercliffe
nacechowany - Żaglowiec badawczy  - Page 2 QzgSDG8




Gracz




nacechowany - Żaglowiec badawczy  - Page 2 Empty


Pisanienacechowany - Żaglowiec badawczy  - Page 2 Empty Re: Żaglowiec badawczy   nacechowany - Żaglowiec badawczy  - Page 2 EmptySro 3 Lip - 16:56;

Nie przyszło mu do głowy, że jego nieobecność w łóżku tak bardzo przestraszy Bridget. Nigdy nie był typem, który wymyka się o świcie jak złoczyńca, zostawiając kobietę samą, z mglistym wspomnieniem rozkoszy i poczuciem porzucenia. Zwykle sytuacja była czytelna - nie oczekiwali od siebie zbyt wiele, ale nie przeszkadzało im to we wspólnym zjedzeniu śniadania albo, jeśli doszli do wniosku, że tak będzie lepiej, pożegnaniu się krótko po tym, jak oboje ostygli i ochłonęli. Nie angażował się i miał zwyczaj wywijania się ze wszystkich uczuciowych sideł, ale też bardzo rozsądnie dobierał swoje towarzyszki nocnych przyjemności, nigdy nie mamiąc wizją wspólnej przyszłości czy choćby dłuższego romansu. Dzięki temu nie musiał uciekać z ich łóżek, a zamiast tego mógł pożegnać je promiennym uśmiechem i ciepłym całusem złożonym na policzku albo ustach.
Mimo lekkiego niepokoju, jaki odczuwał w związku z rozmową, która wydawała się nieunikniona, był zadowolony i lekko rozmarzony. W jakimś sensie spojrzeli prawdzie w oczy, przyznali się sami przed sobą do swoich uczuć i pozwolili, aby doprowadziły ich aż do tego momentu. Zawsze był buntownikiem - chadzał własnymi ścieżkami, zupełnie nie przejmując się oczekiwaniami innych, więc fakt, że właśnie związał się z dziewczyną młodszą o dobre dwanaście lat chyba nie był aż tak szokujący. Odwrócił się, słysząc jej głos i posłał jej promienny uśmiech.
- Siła przyzwyczajenia. Trudno było się od ciebie oderwać, ale uznałem, że po takiej nocy możesz być głodna. Jajecznica bardziej czy mniej ścięta? - zapytał, odwzajemniając jej spojrzenie i lekko przygryzając uśmiechnięte usta, wyraźnie zachwycony tym, co widział. Chyba nie było nic bardziej seksownego niż kobieta ubrana w męską koszulę, jako widoczny znak jego zwycięstwa, udanego podboju jej alkowy. Energicznie szturchnął jajka szpatułką, po czym wyciągnął do Bri potężne ramię. - Nie mogę ich zostawić, bo się spalą, ale jeśli podejdziesz kilka kroków bliżej, będę mógł cię przywitać jak należy - rzucił zaczepnie, patrząc na nią lśniącymi, śmiejącymi się oczami, a kiedy spełniła jego prośbę, objął ją w pasie i pocałował leniwie w usta. - Mmmm... tak mogę zaczynać dzień - szepnął czule, czując, że jego serce znów bije mocniej. Kiedy jajecznica zyskała aprobatę Bridget, zgrabnie rozdzielił ją na dwa talerze, dołożył po kilka plasterków pomidora i tosty, a potem rozlał kawę do filiżanek. Robił to nie tyle z gracją, ile z wprawą mężczyzny, który radzi sobie sam i przywykł do samodzielnego prowadzenia gospodarstwa... nawet jeśli tym gospodarstwem zazwyczaj był po prostu namiot.
- Gdzie pani sobie życzy, żebym zaserwował śniadanie? - zapytał żartobliwie, ustawiając wszystkie naczynia na tacy, którą wcześniej zniósł z pokładu. Poważne rozmowy mogły zaczekać - trudne tematy wydawały się jeszcze trudniejsze, kiedy trzeba było je przetrawić o pustym żołądku. 


@Bridget Hudson
Powrót do góry Go down


Bridget Hudson
Bridget Hudson

Absolwent Hufflepuffu
Wiek : 25
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 167cm
C. szczególne : nieodparty urok osobisty, łabędzia szyja
Galeony : 1028
  Liczba postów : 2513
https://www.czarodzieje.org/t13874-bridget-hudson
https://www.czarodzieje.org/t13915-bridget-hudson#367829
https://www.czarodzieje.org/t13904-bridget-hudson
nacechowany - Żaglowiec badawczy  - Page 2 QzgSDG8




Gracz




nacechowany - Żaglowiec badawczy  - Page 2 Empty


Pisanienacechowany - Żaglowiec badawczy  - Page 2 Empty Re: Żaglowiec badawczy   nacechowany - Żaglowiec badawczy  - Page 2 EmptySro 3 Lip - 19:58;

Miała duże nadzieje, bo co innego mogła mieć młoda, zakochana dziewczyna?
Nie podejrzewała go o ucieczkę, nie po takiej nocy. Choć znali się krótko, wydawało jej się, że wiedziała z jakim człowiekiem miała do czynienia. Dlatego też jego nieobecność tak mocno nią wstrząsnęła w pierwszej chwili. Odsłoniła się przed nim cała, zarówno dosłownie, jak i w przenośni, przekazując mu w pocałunkach, urywanych oddechach, falujących biodrach i dotyku ciepłych dłoni absolutnie wszystko, co powinien wiedzieć na jej temat. Że darzyła go silnym uczuciem, którego nie potrafiła dłużej trzymać na wodzy. Że pragnęła go całego i całą sobą. Że chciała, by ten wieczór był wyłącznie preludium wspaniałych chwil, które czekały ich w przyszłości, bo to ją właśnie chciała z nim budować. Nie potrafiła uwierzyć, że po tak wspaniałej nocy i tylu cielesnych wyznaniach mógłby tak po prostu... Wyskoczyć za burtę.
Na szczęście nie musiała w to wierzyć, bo stał przed nią, taki przystojny i taki radosny. Paradoksalnie pojęcie tego też przychodziło jej z trudem, bo jak miała tak swobodnie przeskoczyć nad faktem, że ten wyjątkowy mężczyzna pomału wsiąkał w jej życie? Czuła się, jakby dokonała niemożliwego - zjadła ciastko i wciąż je miała.
- Dobrze myślałeś, bo umieram z głodu! Wczorajsze przekąski chyba wciąż opalają się na pokładzie, o ile nie porwały ich jakieś mewy - skomentowała, ze śmiechem wspominając jak się wczoraj starali krojąc serki, warzywa i owoce, by finalnie nie uszczknąć z nich ani jednego kęsa, smakując siebie nawzajem. Teraz jednak, gdy pierwotny głód został zaspokojony i w dodatku mogła pożerać jego nagie ciało wzrokiem bez absolutnie żadnych oporów, czuła też to bardziej przyziemne ssanie w żołądku. - Mniej - odpowiedziała, odwzajemniając jego promienny uśmiech. Wyciągnięte ramię było zaproszeniem, którego nie sposób było zignorować, toteż radośnie, niemal w podskokach pokonała te dzielące ich metry, by objąć go w pasie rękami, stanąć na palcach i odchylić głowę w tył, przyjmując na usta ten ciepły, leniwy pocałunek, który mógłby trwać dobrych kilka minut, gdyby nie skwierczące na patelni jajka. Oderwała się od niego z błąkającym się na wargach błogim uśmiechem. - Jak będziesz się tak dalej starał, nie widzę przeszkód, by zaczynać tak absolutnie każdy poranek - powiedziała, zamykając w tych słowach swoje realne marzenie, które teraz werbalizowała na głos, ponownie odsłaniając przed nim kawałek swojego serca. Zawsze tak robiła, wręczała je mężczyznom na dłoni licząc, że będą postępowali z nim delikatnie - może tym razem jej się poszczęści?
- Możemy zjeść na górze - zaproponowała, ale zaraz obrzuciła jego nagi tors wzrokiem i westchnęła ciężko. - Wspaniałomyślnie mogę Ci oddać koszulę - stwierdziła, rękami zmierzając ku guzikom, a dobrze wiemy, do czego doprowadziło to za pierwszym razem.
I warto było zaznaczyć, że koszula była jedynym odzieniem, które złapała będąc w łazience...

@Wally A. Shercliffe
Powrót do góry Go down


Wally A. Shercliffe
Wally A. Shercliffe

Dorosły czarodziej
Wiek : 37
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 197 cm
C. szczególne : wzrost, a oprócz tego sporo mniejszych i większych blizn, z których każda ma swoją historię. Na prawym ramieniu ma tatuaż przedstawiający wydrę.
Dodatkowo : animag (wydra)
Galeony : 1183
  Liczba postów : 322
https://www.czarodzieje.org/t22897-wally-a-shercliffe
https://www.czarodzieje.org/t22902-geronimo#774555
https://www.czarodzieje.org/t22899-wally-a-shercliffe
nacechowany - Żaglowiec badawczy  - Page 2 QzgSDG8




Gracz




nacechowany - Żaglowiec badawczy  - Page 2 Empty


Pisanienacechowany - Żaglowiec badawczy  - Page 2 Empty Re: Żaglowiec badawczy   nacechowany - Żaglowiec badawczy  - Page 2 EmptySro 3 Lip - 23:34;

- Mam nadzieję, że jednak poczęstowały się nimi mewy - szkoda, żeby się zmarnowały - roześmiał się, kręcąc z rozbawieniem głową. Włożyli tyle wysiłku w przygotowanie eleganckiej kolacyjki, tylko po to, żeby rzucić się na siebie i kochać namiętnie na twardych deskach pokładu. Kiedy patrzył na nią, tak śliczną, zalotną i ubraną wyłącznie w jego koszulę, jego serce wykonywało jakiś przedziwny taniec zwycięstwa, nie mogąc uwierzyć we własne szczęście. Mąciły je tylko dwie drobne kwestie, które należało rozwiązać raz na zawsze.
Rozkoszował się tym pocałunkiem, ciepłem jej drobnego ciała i naturalnością tej domowej sceny - dobrze było dla niej gotować, dobrze było rozpoczynać z nią dzień i mimo że sam jej zapach rozpalał jego namiętność, to większą radość sprawiała mu ta słodka intymność niż perspektywa ponownego oddania się zmysłowym przyjemnościom. Choć oczywiście tych również wyglądał ze szczerym entuzjazmem. Jej deklaracja zupełnie go nie speszyła ani nie przestraszyła. Przeciwnie - sprawiła mu radość i napełniła jego serce ciepłem.
- Podoba mi się ta wizja... choć mam jeszcze kilka pomysłów na przyjemny początek dnia - rzucił z uśmiechem, wsuwając dłoń pod koszulę i lekko ściskając jej pośladek. Po chwili jednak zajrzał jej uważnie w oczy i uśmiechnął się ciepło. - Bardzo chcę zaczynać z tobą każdy dzień, Bri - dodał tonem, który był jednocześnie poważny i czuły. Być może było za wcześnie na takie deklaracje, ale zdaje się, że ich relacja była pod każdym względem nietypowa i najrozsądniejszą decyzją było po prostu kierować się porywami serca. Nie miał zamiaru jej skrzywdzić ani zranić - chciał zamieszkać z nią na tym jachcie i żeglować w poszukiwaniu kolejnych przygód i wyzwań badawczych. Żyć długo i szczęśliwie - i tak dalej.
Roześmiał się i pokręcił głową.
- Jest ciepło, mogę zostać tak. Ale jeśli rozepniesz choć jeden guziczek, to obawiam się, że śniadanie znów może zejść na dalszy plan... - mruknął ze znaczącą miną, po czym rzucił zaklęcie na tacę, która uniosła się w powietrzu, dzięki czemu mógł nią wygodnie sterować, gramoląc się pod stromych schodkach na pokład. Dzień był piękny, a słońce poczynało sobie całkiem śmiało, otulając ich przyjemnym ciepłem. Wally ustawił tacę na prowizorycznym stoliku i już po chwili mogli się delektować śniadaniem, chyba dopiero teraz w pełni zdając sobie sprawę z tego, jak okropnie byli głodni po wrażeniach minionej nocy. Nie rozmawiali, wymieniając za to spojrzenia i pozwalając, by to one wyrażały to, co oboje czuli w tej chwili.
Sielanka jednak nie mogła trwać wiecznie. Wally upił łyk kawy i zebrał się w sobie, żeby poruszyć kwestię, która go niepokoiła.
- Bri... chciałem cię zapytać... głupio mi, że nie zadbałem o to wczoraj, ale sama wiesz, że to wszystko było dość nieoczekiwane - uśmiechnął się z lekkim rozbawieniem, rozmarzeniem i zakłopotaniem jednocześnie. - Czy jakoś się zabezpieczyłaś, czy powinniśmy się zatroszczyć o to teraz? - zapytał wreszcie rzeczowo, bo mimo uczuć, jakie żywił do Bridget, zdecydowanie nie był na etapie zakładania z nią rodziny. Miał nadzieję, że zapraszając go tutaj, Bridget przeczuwała, do czego może między nimi dojść, i na wszelki wypadek zażyła eliksir... choć, jak już wspominaliśmy, ostatnio była wybitnie lekkomyślna i podejrzewanie jej o przezorność wydawało się nieuzasadnione. 


@Bridget Hudson
Powrót do góry Go down


Bridget Hudson
Bridget Hudson

Absolwent Hufflepuffu
Wiek : 25
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 167cm
C. szczególne : nieodparty urok osobisty, łabędzia szyja
Galeony : 1028
  Liczba postów : 2513
https://www.czarodzieje.org/t13874-bridget-hudson
https://www.czarodzieje.org/t13915-bridget-hudson#367829
https://www.czarodzieje.org/t13904-bridget-hudson
nacechowany - Żaglowiec badawczy  - Page 2 QzgSDG8




Gracz




nacechowany - Żaglowiec badawczy  - Page 2 Empty


Pisanienacechowany - Żaglowiec badawczy  - Page 2 Empty Re: Żaglowiec badawczy   nacechowany - Żaglowiec badawczy  - Page 2 EmptyCzw 4 Lip - 15:13;

- To prawda! Szkoda, żeby się zmarnowały. Szczególnie że wykupiłeś pół sklepu - dodała, żartując z jego wczorajszego gestu i drocząc się z nim nieco, marszcząc nosek w zabawnym grymasie, uśmiechając się do niego z zadartą ku górze główką. Gdy otaczał ją ramieniem i ogrzewał jej ciało swoim, czuła, że prawdziwie przynależy i była to dla niej miażdżąca rewelacja, bo chyba nigdy nie czuła tego przy kimś tak szybko. O ile w ogóle. Choć znali się tak krótko i jeszcze wielu rzeczy o sobie nie wiedzieli, ich relacja przeskakiwała kolejne stopnie w zatrważająco szybkim tempie, a jej się to o dziwo bardzo podobało. Jej naturalna spontaniczność, spotęgowana w ostatnim czasie wróżkową magią, żądała tego typu wrażeń, a Wally jej to zapewniał, karmiąc zarówno jej umysł, jak i ciało. Prawdopodobnie dlatego tak prędko wyrwała się z tą deklaracją - która jakimś cudem nie spłoszyła tego wiecznego włóczykija, jakim był Walter Shercliffe. Podróżnik, badacz, wolny duch - a jednak wciąż stał przy niej ze słodkim uśmiechem na twarzy, chętny dzielić z nią swoje poranki. Pogładziła delikatnie jego policzek dłonią, pieczętując te słowa kolejnym pocałunkiem, do którego mężczyzna musiał się tym razem mocniej nachylić, bo stanie na palcach okazało się być bardzo męczące. Jej ciało ewidentnie buntowało się przeciwko niej po szalonym wysiłku, jaki mu wczoraj zaserwowała na twardych deskach pokładowych.
Zrezygnowała finalnie z rozpinania i ściągania koszuli, bo jakkolwiek chciała z powrotem wskoczyć mu w ramiona, wygłodniały organizm domagał się wspaniale pachnącego śniadania, które w pocie czoła jej przygotowywał. Wyjście na pokład też było dobrym pomysłem, bo choć słońce wisiało już wysoko na niebie i oblewało ich z góry żarem, szum fal oraz morska bryza działały bardzo orzeźwiająco. Przycupnęli na rozgrzanej ławeczce, pochłaniając zawartość obu talerzy. Przez moment starała się jeść wolniej i zachowywać się jak na damę przystało, ale bardzo szybko jej te chęci przeszły, gdy tylko poczuła na języku smak smażonego boczku. Władowała tost w talerz.
- Hm? - wymamrotała w pierwszej chwili z pełną buzią, przenosząc na niego zaskoczone spojrzenie, bo wydawał się być zakłopotany rzeczą, o którą chciał ją spytać. I gdy to zrobił, zrozumiała, w czym rzecz. Faktycznie, wydarzenia poprzedniego wieczoru po pierwsze nie były szczególnie zaplanowane, a po drugie wydarzyły się na tyle spontanicznie i szybko, że w ferworze wszystkiego nikt nie wokalizował kwestii zabezpieczeń. Zresztą, co tu dużo mówić, Wally nie miał zbyt wiele do gadania, gdy posiadła go w przypływie namiętności - o tam, w tamtym miejscu na podłodze, gdzie wbiła teraz nieco rozkojarzone spojrzenie. - Ach, to. Nie przejmuj się, wszystko jest w porządku - powiedziała lekceważąco, przełykając kęs tostu i machając ręką, żeby podkreślić, że naprawdę nie miał się czym martwić. - Od dawna jestem na eliksirze - wyjaśniła, żeby też nie pomyślał, że aż tak się szykowała na uwiedzenie go zeszłego wieczoru, by specjalnie go dla niego wypić. Nie pomyślała jednak, że mogło to wybrzmieć w nieco inny sposób, niż pierwotnie zamierzała.

@Wally A. Shercliffe
Powrót do góry Go down


Wally A. Shercliffe
Wally A. Shercliffe

Dorosły czarodziej
Wiek : 37
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 197 cm
C. szczególne : wzrost, a oprócz tego sporo mniejszych i większych blizn, z których każda ma swoją historię. Na prawym ramieniu ma tatuaż przedstawiający wydrę.
Dodatkowo : animag (wydra)
Galeony : 1183
  Liczba postów : 322
https://www.czarodzieje.org/t22897-wally-a-shercliffe
https://www.czarodzieje.org/t22902-geronimo#774555
https://www.czarodzieje.org/t22899-wally-a-shercliffe
nacechowany - Żaglowiec badawczy  - Page 2 QzgSDG8




Gracz




nacechowany - Żaglowiec badawczy  - Page 2 Empty


Pisanienacechowany - Żaglowiec badawczy  - Page 2 Empty Re: Żaglowiec badawczy   nacechowany - Żaglowiec badawczy  - Page 2 EmptyCzw 4 Lip - 18:16;

Sam nie wiedział, co sprawiło, że nie przestraszył się wyznania Bridget i tak śmiało złożył swoją deklarację. Może miało to coś wspólnego z jego nadmierną wrażliwością wywołaną magią wróżek, która czasem objawiała się po prostu tym, że wszystko przeżywał głębiej niż zazwyczaj. W tym przypadku było to zauroczenie Bridget i czar minionej nocy, która wywarła na nim ogromne wrażenie, sprawiając, że przepadł z kretesem, zakochany bez pamięci i nagle przekonany, że miłość przezwycięża wszystkie przeszkody i tak dalej, w tym romantycznym duchu. Zamruczał błogo, kiedy pogłaskała go po policzku i znów pocałowała, sprawiając, że trochę zmiękły mu kolana, choć w życiu by się do tego nie przyznał - po prostu musiał się do niej nachylić, bo była taka malutka, ot i wszystko. Być może czuł lekki ból pleców po wczorajszych wybrykach na pokładzie, ale stan zakochania był doskonałym środkiem przeciwbólowym, a zresztą Wally przywykł do spania w różnych warunkach i drobny dyskomfort nigdy nie stanowił dla niego wielkiego problemu - nawet jeśli zbliżając się do czterdziestki nie był już aż tak obojętny na niewygody jak dziesięć lat wcześniej.  
Było mu po prostu dobrze, kiedy tak razem siedzieli, jedząc śniadanie i ciesząc się swoją obecnością. Nie musieli rozmawiać - wystarczyła wymiana spojrzeń i uśmiechów, szum morskich fal, okrzyki mew i pluskanie wody o burty jachtu. Fakt, że jadła z takim apetytem, sprawiał mu niekłamaną przyjemność i już widział oczami duszy kolejne śniadania, które mógł jej przygotować. Nagle wizja jakichś rytuałów i codzienności nie wydawała mu się aż tak przerażająca i duszna. Oczywiście, nigdy w życiu nie zostałby urzędnikiem w Ministerstwie i nie spędzałby weekendów na walce z gnomami ogrodowymi, które niszczyłyby mu grządki, ale nie miałby nic przeciwko zarzuceniu gdzieś kotwicy. Zwłaszcza gdyby miał zarzucić ją razem z Bridget, która wydawała się stworzona dla niego.
Zaskoczyła go swoją niefrasobliwością, ale w pierwszej chwili poczuł ulgę, gdy oświadczyła, że wszystko jest w porządku i brała eliksir. Odprężył się nieco, bo to znaczyło, że nie będą musieli zdobywać jakichś środków "dzień po" ani przez najbliższe tygodnie wyczekiwać niechybnego czerwonego znaku, który uspokoiłby ich, że jednak nie zostaną rodzicami. Była to niewątpliwie pocieszająca wiadomość, jednak dwa słowa sprawiły, że ulga Wally'ego zabarwiła się... zazdrością? Niepokojem? Rozczarowaniem? Sam nie potrafił tego nazwać, ale "od dawna" prawdopodobnie znaczyło, że Bridget nie przygotowała się na wieczór z nim, a po prostu sypiała z kimś innym. Z kimś o imieniu William. Poczuł bolesny ucisk w żołądku i odstawił talerz z niedojedzonym tostem. Upił szybko łyk kawy, ale poczuł tylko gorycz. Skrzywił się mimowolnie i ścisnął kubek w dłoniach.
- Ach. No to dobrze. Kamień z serca - powiedział, ale zabrzmiało to jakoś sztywno i sztucznie - do tego stopnia, że sam się wewnętrznie wzdrygnął. Sam nie wiedział, o co mu chodzi, bo przecież zapobiegliwość Bridget oszczędziła im kłopotu, ale... nie mógł znieść myśli, że jakiś inny facet przeżywał równie rozkoszne chwile w ramionach Bridget. Walter ze zdumieniem skonstatował, że pierwszy raz w życiu jest zazdrosny o kobietę - Louise nigdy nie dawała mu powodów do zazdrości, a na innych dziewczynach mu nie zależało. Ba, był zwolennikiem otwartości i wolnej miłości, uważając, że kobieta ma takie samo prawo do bujnego życia seksualnego jak mężczyzna, jeśli tylko nikogo tym nie rani i gra w otwarte karty. Rzecz w tym, że to nie miało zastosowania w tej sytuacji, bo Wally był zakochany i nie chciał być tylko jednym z wielu. Jeśli z nim miała dzielić jacht, to może z kimś innym dzieliła vana albo mieszkanie? Odepchnął od siebie tę trującą myśl, która jednak zdążyła już zmącić jego spokój.
- Posłuchaj, Bri... Nie zrozum mnie źle, ale pamiętam, że poprzedni weekend miałaś spędzić z kimś o imieniu William. Domyślam się, że to z myślą o nim brałaś eliskir - i bardzo dobrze, nie musimy się przejmować konsekwencjami - auć, Wally, to nie zabrzmiało tak nonszalancko, jakbyś sobie życzył - nutka wyrzutu była dostatecznie wyraźna. - Ogólnie jestem za wolnością ciał i umysłów i tak dalej... ale zależy mi na tobie. I jeśli mamy dzielić łóżko, badania, wieczory, poranki i ten jacht, to chciałbym wiedzieć, na czym stoję. Kim jest dla ciebie William, kim jestem dla ciebie ja? Czego ode mnie oczekujesz? - powiedział i zabrzmiało to bardzo serio. Wpatrywał się w nią w napięciu, z powagą w oczach i lekko ściągniętymi brwiami, ściskając kubek tak mocno, że chyba niewiele brakowało, by zmiażdżył go jak skorupkę jajka. Sprawiał wrażenie kogoś, kto jest gotów do ucieczki, jeśli otrzyma odpowiedź, która ugodzi go w samo serce. 


@Bridget Hudson
Powrót do góry Go down


Bridget Hudson
Bridget Hudson

Absolwent Hufflepuffu
Wiek : 25
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 167cm
C. szczególne : nieodparty urok osobisty, łabędzia szyja
Galeony : 1028
  Liczba postów : 2513
https://www.czarodzieje.org/t13874-bridget-hudson
https://www.czarodzieje.org/t13915-bridget-hudson#367829
https://www.czarodzieje.org/t13904-bridget-hudson
nacechowany - Żaglowiec badawczy  - Page 2 QzgSDG8




Gracz




nacechowany - Żaglowiec badawczy  - Page 2 Empty


Pisanienacechowany - Żaglowiec badawczy  - Page 2 Empty Re: Żaglowiec badawczy   nacechowany - Żaglowiec badawczy  - Page 2 EmptyCzw 4 Lip - 19:36;

Jej też było z nim dobrze, nawet jeśli nie mówili do sobie ani słowa, tylko chłonęli moment, piękną chwilę na pokładzie ich żaglowca, skąpani w słonecznych promieniach i owiani morską bryzą, z pysznym śniadaniem i obłędnie pachnącą kawą, z kojąco szumiącymi falami pieszczącymi ich uszy. Skupiała się raczej na jedzeniu, cichutko siorbiąc życiodajny napój, która była jeszcze nieco zbyt gorąca jak na jej upodobania, ale nie miała innej opcji, niż ją podmuchać, bo zostawiła różdżkę pod pokładem.
Słowa, które do niego wypowiedziała, wybrzmiały w jej głowie zupełnie inaczej, niż on je zrozumiał, lecz niestety to jego interpretacji należało przytaknąć. Poznała Williama, zanim drogi jej i Wally'ego się skrzyżowały. Przez parę tygodni żyła w dynamice posiadania mężczyzny, z którym spotykała się w sposób romantyczny i innego mężczyzny, z którym widywała się w charakterze profesjonalnym, w celach badawczych. Istotnie pierwotnie zabezpieczała się nie przez wzgląd na Waltera Shercliffe'a, z którym to miała nadzieję badać angielskie zbiorniki wodne i może, jeśli szczęście miało jej sprzyjać, wydać jakiś artykuł naukowy pod jego patronatem, a ze względu na starszego aktora, który kupował jej serce drogimi restauracjami i polewanym szampanem. Nie przewidziała, że życie powiąże ich losy ciaśniejszymi supłami i że zbliżą się tak ku sobie, ulegając ich wzajemnemu, naturalnemu magnetyzmowi. Siła ich przyciągania skutecznie wybiła jej z głowy toczący się z Williamem romans, a ona sama wpadła w jego ramiona bez absolutnie żadnych głębszych przemyśleń na temat swojej sytuacji uczuciowej.
Ale teraz poczuła, że złapał ją na gorącym uczynku.
Podniosła na niego wzrok znad trzymanego w rękach kubka i z nagła nabrała ochoty, by się tą gorącą kawą utopić i nie musieć widzieć jego marsowego oblicza. Wyrzut w jego głosie wybrzmiał dostatecznie jasno, by uderzyć w każdą strunę brzmiących w niej wyrzutów sumienia, intensyfikując doznanie do tego stopnia, że chciała zwinąć się w kłębek i ukryć przed jego poważnym, może nawet lekko oskarżycielskim spojrzeniem. Nabroiła. Czyżby jednak nie mogła mieć ciastka po jego zjedzeniu?
- Wally... - zaczęła, ale słowa uwięzły jej w gardle na widok jego spiętej sylwetki. Wyglądał, jakby w każdej chwili mógł wstać i po prostu zniknąć, z cichym pyknięciem uciec z tej łodzi, jej życia i całej wizji wspólnej przyszłości, którą tak malowniczo przed nim roztaczała. Brzmiało to dość dramatycznie, lecz należało zaznaczyć, że Bridget naprawdę na nim zależało. Zależało jej na nim do tego stopnia, że złamała wszystkie zasady, którymi kierowała się przez życie. Nadwyrężyła własny kodeks moralny w desperackiej próbie zatrzymania go przy sobie. - Tak, masz rację - przyznała po chwili, wypuszczając powietrze z ust. Czuła, jak na zmianę czerwieni się i blednie, jakby jej organizm nie mógł się zdecydować, czy powinna się wstydzić, czy może jednak omdleć. - Byłam... Byłam z innym mężczyzną - powiedziała, ostrożnie ważąc słowa, starając się podkreślić czas przeszły tej sytuacji, mimo że sam William jeszcze nie do końca wiedział, że to, co mieli razem, dla niej było już przeszłością. Decyzje zdawały się podejmować same. - Przepraszam, to wszystko wyszło okropnie źle - rzuciła, nim skryła na moment twarz w dłoniach, palcami wbijając się boleśnie we własne skronie, karząc swój durny czerep za tak daleko idącą bezmyślność, jaką właśnie prezentowała. Kilkoma chwilami zapomnienia prawdopodobnie zraniła dwóch mężczyzn i zaszkodziła sobie samej. Uniosła głowę, gdy wyznał, że zależy mu na niej i na moment kompletnie zaniemówiła. Niby oznajmiał jej to w spojrzeniach, w gestach, w pocałunkach, ale usłyszenie tych słów na własne uszy sprawiło, że oniemiała. - Mi też na Tobie zależy - wyznała prędko, nie panując nad zbierającymi się w oczach łzami. - Ja... Nie sądziłam, że... Że Tobie też będzie zależeć, kiedykolwiek. Długo czułam, że coś między nami jest, ale bałam się to zgłębić z... Różnych powodów - Między innymi dlatego, że spotykała się już z kimś, a Walter był starszym bratem jej przyjaciółki, z którą aktualnie była pokłócona, ale o tym może nie teraz? - Wczorajszy wieczór potwierdził mi to, co wiedziałam od dawna - zawiesiła się nieco, szukając oparcia dla wzroku gdzieś w twardych deskach pokładu, ostatecznie wracając ku zieleni jego oczu, bo zasługiwał, by patrzyła prosto w niego, gdy zamierzała przemawiać głosem własnego serca. - William jest przeszłością - postawiła sprawę jasno i oficjalnie. - Jeśli jesteś w stanie nad tym przeskoczyć, chciałabym być z Tobą. Wszystko, co mówiłam i robiłam wczoraj, dzisiaj... Niczego nie udawałam - dodała, wyciągając ku niemu dłoń, by chwycić jego rękę i przepleść jego palce swoimi.
O ile zamierzał ją przyjąć.

@Wally A. Shercliffe
Powrót do góry Go down


Wally A. Shercliffe
Wally A. Shercliffe

Dorosły czarodziej
Wiek : 37
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 197 cm
C. szczególne : wzrost, a oprócz tego sporo mniejszych i większych blizn, z których każda ma swoją historię. Na prawym ramieniu ma tatuaż przedstawiający wydrę.
Dodatkowo : animag (wydra)
Galeony : 1183
  Liczba postów : 322
https://www.czarodzieje.org/t22897-wally-a-shercliffe
https://www.czarodzieje.org/t22902-geronimo#774555
https://www.czarodzieje.org/t22899-wally-a-shercliffe
nacechowany - Żaglowiec badawczy  - Page 2 QzgSDG8




Gracz




nacechowany - Żaglowiec badawczy  - Page 2 Empty


Pisanienacechowany - Żaglowiec badawczy  - Page 2 Empty Re: Żaglowiec badawczy   nacechowany - Żaglowiec badawczy  - Page 2 EmptyCzw 4 Lip - 23:47;

Gdyby się nad tym głębiej zastanowić, to Wally też nie był całkiem bez winy. Co prawda nie spotykał się z żadną kobietą (bo spotkanie z Louise miało zupełnie inny charakter, nawet jeśli doszło do pocałunku), ale być może wysyłał Bridget sprzeczne sygnały, walcząc z własnymi demonami i pociągiem, jaki do niej czuł. Jednak teraz nie był tak racjonalny jak zazwyczaj, bo kierowała nim zazdrość, ale też lęk przez zaangażowaniem, które może okazać się niepewną inwestycją, jeśli na horyzoncie majaczy inny mężczyzna. Nie miał wielkiego doświadczenia, jeśli chodzi o związki - właściwie jedyną poważną relacją była ta z Louise. Przed nią miewał dziewczyny i krótkotrwałe związki, ale nie miały one większego znaczenia. Po Lou nie było już nikogo i Wally nigdy nie przypuszczał, że to się zmieni - dopóki na jego drodze nie pojawiła się Bridget ze swoim słodkim uśmiechem i sarnimi oczami.
Widział jej zawstydzenie i cały ten szalony koktajl emocji, jakie w niej wywołał swoimi słowami, ale nie mógł się z nich wycofać. To było zbyt ważne, żeby po prostu odpuścić i pozwolić sobie na spontaniczne badanie tej relacji - on tak nie potrafił, nie teraz, nie z nią. Zabawne, jak bardzo może nas zmienić właściwa osoba, jak nagle zaczynamy przywiązywać wagę do rzeczy, które dawniej nie miały większego znaczenia. Ściskał w dłoniach kubek, gotów w każdej chwili opuścić jacht, wynieść się z jej życia, jeśli okazałoby się, że miała mu do zaofiarowania mniej niż oczekiwał. Był w niej zakochany i to zmieniało absolutnie wszystko, wykrzywiało jego światopogląd, zmieniało zwyczaje i sprawiało, że chciał więcej niż kiedykolwiek wcześniej. Dlatego wpatrywał się w nią zielonymi, czujnymi oczami. Widział, jak czerwieni się i blednie, i było mu przykro, że naraża ją na taki stres. Przez ułamek sekundy chciał przerwać tę spowiedź, jaką na niej wymusił, ale zwyciężyła egoistyczna potrzeba usłyszenia prawdy. Złapania równowagi i zmierzenia się z tym, co miała mu do powiedzenia.
Odetchnął cicho, gdy przyznała, że była z innym. Wiedział o tym, ale chciał, by potwierdziła, przyznała otwarcie, że William nie był jej kuzynem albo najlepszym przyjacielem-gejem, tylko kochankiem. Nie przerywał jej, mimo że zaschło mu w ustach, a serce waliło jak młotem. Bał się kolejnych słów, a te wypływały z jej ust boleśnie wolno, torturując ich oboje.
Kiedy na jego wyznanie - bardzo rzeczowe i dalekie od romantycznych deklaracji - niemal się rozpłakała, poczuł ucisk w gardle. Chciał ją pocieszyć, jakoś powstrzymać przed tłumaczeniami, mimo że przecież sam ją do nich zmusił.
Mi też na tobie zależy...
Te słowa zabrzmiały w uszach Wally'ego jak hymn okraszony dźwiękiem fanfar. Zależało jej na nim. I mimo że on też to czuł i widział, zwłaszcza od wczoraj (i nie chodzi tylko o fakt, że kupiła z myślą o wspólnych badaniach jacht, którym nie potrafiła sterować), to słowa mają jednak tę szczególną moc, że zdają się być czymś na kształt pieczęci, składanej na wszystkich tych przeczuciach i wrażeniach, którym czasem nie do końca mamy śmiałość ufać. Wszystkie kolejne słowa były dla niego nieco łatwiejsze. William był przeszłością, a Bridget wybierała jego - Waltera Shercliffe'a. Jego twarz wygładziła się powoli, a napięte ciało rozluźniło. Nieśmiało wyciągnął do niej dłoń i pozwolił, by ich palce splotły się ze sobą. A kiedy wreszcie się odezwał, głos miał ochrypły z nadmiaru emocji.
- Bri... ja też chcę być z tobą. I tak, jestem w stanie nad tym przeskoczyć. Mam dostatecznie długie nogi - silił się na niezbyt zabawny żart, ale oczy miał jasne i nareszcie spokojne. Odetchnął głęboko i ucałował jej dłoń z uczuciem. - Ja też nie byłem w stosunku do ciebie zupełnie w porządku... W tym sensie, że od dawna chciałem... chciałem, żebyś wiedziała, co do ciebie czuję. Że to coś więcej niż czysto zawodowa sympatia. Ale nie chciałem ci mieszać w życiu. Nie wiem, czy nadaję się do związków. Nie wiem, co mogę ci dać. Nie wiem, czy nie jestem dla ciebie za stary i czy nie mam zbyt wielu nawyków samotnika, który włóczy się po świecie. Nie mam nawet własnego mieszkania, bo nigdy nie chciałem czuć się uwiązany. Teraz widzę to inaczej - przerwał na chwilę, bawiąc się delikatnie jej palcami i szukając właściwych słów. - Nadal nie wiem, czy jestem dla ciebie odpowiednim facetem. Ale wiem, że nie chcę już z tym walczyć. Bo jest między nami coś, dla czego warto zaryzykować. A wczorajsza noc i dzisiejszy poranek tylko mnie w tym utwierdziły - powiedział z powagą, patrząc jej głęboko w oczy i czując, że serce wali mu jak młotem. Słowa, mimo że wypływały gładko z jego ust, były chropawe w brzmieniu - i było w nich coś poruszająco szczerego. Chciał grać z nią w otwarte karty. Już zbyt długo krążyli wokół siebie, dręcząc się wzajemnie niedomówieniami.


@Bridget Hudson
Powrót do góry Go down


Bridget Hudson
Bridget Hudson

Absolwent Hufflepuffu
Wiek : 25
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 167cm
C. szczególne : nieodparty urok osobisty, łabędzia szyja
Galeony : 1028
  Liczba postów : 2513
https://www.czarodzieje.org/t13874-bridget-hudson
https://www.czarodzieje.org/t13915-bridget-hudson#367829
https://www.czarodzieje.org/t13904-bridget-hudson
nacechowany - Żaglowiec badawczy  - Page 2 QzgSDG8




Gracz




nacechowany - Żaglowiec badawczy  - Page 2 Empty


Pisanienacechowany - Żaglowiec badawczy  - Page 2 Empty Re: Żaglowiec badawczy   nacechowany - Żaglowiec badawczy  - Page 2 EmptyPią 5 Lip - 0:56;

Wally wysyłał jej wiele sprzecznych sygnałów. Spotykał się z nią w celach badawczych, po czym całował ją w ręce i policzki, by następnie nie odzywać się do niej przez kolejny tydzień, nim sama nie podjęła rozmowy. Mamił ją szarmanckim uśmiechem, ognikami w oczach, drobnym gestem (bo wciąż pamiętała, jak celnie trafił z tą cholerną pastą z plumpek...), z których finalnie nic nie wynikało, zostawiając ją w poczuciu, że dopowiadała sobie jakieś drugie znaczenie do tak naprawdę rzeczy znaczenia pozbawionych. Pokazywał jej, że mu się podobała (przecież widziała, jak wodził za nią wzrokiem...), ale nie wykonywał żadnych kroków, by cokolwiek z tym zrobić, przez co naprawdę zaczynała sądzić, że śni na jawie i wszystko było wyłącznie wytworem jej bujnej wyobraźni. Już pomijając, że w jej życiu istniał inny mężczyzna - gdyby wiedziała, że realnie miała na co liczyć, zupełnie inaczej by się to wszystko skończyło. Prawdopodobnie dawno odpuściłaby temat z randkowaniem z aktorem, oszczędzając wszystkim kłopotów i zranień. William tym różnił się od Waltera, że w przeciwieństwie do niego szedł po swoje. Pragnął jej i oznajmiał jej to na wiele sposobów, nie tylko drogimi kolacjami, wycieczkami-niespodziankami, czy namiętnymi pocałunkami. Wyciągał ku niej dłonie i po prostu brał, co uważał za przynależne do niego.
Po Shercliffa musiała sięgnąć sama Bridget.
Nie była przyzwyczajona do takiej kolei rzeczy. Dotychczas to ją zdobywano, a teraz sama musiała zawalczyć o mężczyznę, z którym widziała swoją przyszłość. Może niekoniecznie musiała posuwać się do tak ekstremalnych gestów jak kupowanie statku, ale naprawdę wystraszyła się, że ich spotkanie na ranczo Atlasa mogło być ostatnim w ich życiu - a tego mogłaby sobie nigdy nie wybaczyć. Uważała, że między nimi było coś wyjątkowego, czego nie czuła nigdy wcześniej i obawa, że nie poczuje tego nigdy później była dla niej paliwem napędowym do działania.
Gdyby miała wybór, oczywiście, że zrobiłaby to wszystko inaczej.
Ale jednocześnie sprawy układały się po jej myśli.
Gdy pozwolił, by ich palce splotły się ze sobą, odetchnęła z ulgą, wypuszczając z płuc powietrze, które cały ten czas wstrzymywała w oczekiwaniu na jakiś sygnał z jego strony, że chciał iść z nią dalej, eksplorować to niezwykłe połączenie, które się między nimi zawiązało. Ciepło rozlało się po jej ciele, wcześniej zmrożonym strachem, że bańka ich pięknych obietnic pryśnie wraz z przyznaniem, że była związana z innym mężczyzną. Natychmiast nakryła ich dłonie swoją drugą, ściskając go gorliwie za rękę, w oczach przekazując mu całą gamę emocji, od błagania o wybaczenie, przez spokój, który poczuło jej serce wraz z odwzajemnionym wyznaniem, aż po czułość, którą starała się przekazać mu już w puszczanej iskierce. Wlepiała w niego ciemne jak noc ślepka, spijając z jego ust każde wypływające z nich zdanie. Zamykał w nich wiele własnych wątpliwości i słabości, zamkniętych między wierszami pytań bez odpowiedzi, które zadawał sam sobie, a może i częściowo jej? Czy nadawał się dla niej?
- Nie obchodzi mnie, ile masz lat ani to, czy masz mieszkanie, czy nie. Ja mam mieszkanie, mamy też Scamandra. Chcę spróbować, Wally - powiedziała, potrząsając jego dłonią i przysuwając się trochę bliżej, by odgarnąć splątany przy jego oku kosmyk włosów. - Nie łudzę się, że Cię usidlę. Nie chcę, byś czuł się... Więźniem. Ani na Scamandrze, ani w relacji ze mną. Mam za to poczucie, że chcę zdobywać z Tobą świat! - dodała, nieco entuzjastyczniej dla złamania jego dość ponurego przemówienia. - Martwisz się, że nie możesz mi nic dać, a tak naprawdę mi zależy na Tobie samym. Nie na dobrach materialnych, to już miałam i to nie działa - dodała, poniekąd pijąc do kwestii Williama, lecz tym razem taktowniej wyłączając go z tej rozmowy, bo to nie o niego się rozchodziło. - Nie walczmy - przyznała, kierując ich wciąż splecione ręce ku sobie, by złożyć krótkie pocałunki na każdym z jego knykci, po czym przytknęła wierzch jego dłoni do własnej klatki piersiowej, w której serce waliło jej jak oszalałe. - Ja chcę dla Ciebie zaryzykować - powiedziała, zamykając w swoim spojrzeniu każdą cząstkę miłości, która rodziła się w jej drobnym ciele względem Waltera Shercliffe'a.
Co mieli do stracenia?

@Wally A. Shercliffe
Powrót do góry Go down


Wally A. Shercliffe
Wally A. Shercliffe

Dorosły czarodziej
Wiek : 37
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 197 cm
C. szczególne : wzrost, a oprócz tego sporo mniejszych i większych blizn, z których każda ma swoją historię. Na prawym ramieniu ma tatuaż przedstawiający wydrę.
Dodatkowo : animag (wydra)
Galeony : 1183
  Liczba postów : 322
https://www.czarodzieje.org/t22897-wally-a-shercliffe
https://www.czarodzieje.org/t22902-geronimo#774555
https://www.czarodzieje.org/t22899-wally-a-shercliffe
nacechowany - Żaglowiec badawczy  - Page 2 QzgSDG8




Gracz




nacechowany - Żaglowiec badawczy  - Page 2 Empty


Pisanienacechowany - Żaglowiec badawczy  - Page 2 Empty Re: Żaglowiec badawczy   nacechowany - Żaglowiec badawczy  - Page 2 EmptyPią 5 Lip - 10:30;

Mógł się tylko domyślać, jak bardzo mieszał jej w głowie tymi swoimi niezdecydowanymi posunięciami - gestami, które były po prostu wynikiem chwilowego rozproszenia i porywu serca, które wykorzystywało jego nieuwagę, żeby przejąć kontrolę nad sytuacją. Był winny wysyłania jej sprzecznych sygnałów i gdyby mu to zarzuciła, nawet nie próbowałby zaprzeczać. Jedyne, co miał na swoją obronę to to, że nigdy nie robił tego dla zabawy. Po prostu czasami emocje brały górę i nawet jego krukoński umysł okazywał się zbyt słaby, żeby wziąć je w karby. Jednak teraz to wszystko nie miało większego znaczenia, bo za sprawą szampana wszystkie te uczucia znalazły wreszcie ujście i wyskoczyły jak dżin z butelki - a czy spełnią ich marzenia... cóż, o tym mieli się przekonać dopiero za jakiś czas.
Spotkanie na ranczu dało mu do myślenia i jeszcze bardziej namieszało mu w głowie, bo przecież doskonale wiedział, że następny weekend miała spędzić w towarzystwie Williama. Fakt, że to jego, Wally'ego, zaprosiła na imprezę pracowniczą, był równie miły, co zaskakujący i konfundujący, jednak erotyczne napięcie między nimi okazało się trudne do zniesienia i przynajmniej dwa razy prawie doszło do pocałunku, do którego przecież dojść nie mogło. Już tydzień później Bridget rozkoszowała się luksusowym życiem w Paryżu (o tym akurat nie wiedział) z Williamem (a o tym owszem), a Wally wybrał się samotnie do Dublina na koncert, by spotkać tam niespodziewanie utraconą miłość swojego życia i doświadczyć katharsis, które głęboko nim wstrząsnęło i uświadomiło mu, że jest gotów, by zamknąć ten rozdział i iść naprzód. Nie miał jednak żadnych nadziei w związku z Bridget, więc jej prośba o pomoc zupełnie go zaskoczyła. A reszta... cóż, reszta była już historią, która napisała się sama, bez udziału ich mózgów, a raczej dłoni, warg i stęsknionych ciał. Swój udział w jej pisaniu mieli również szampan i kilka niesfornych guziczków.
Słowa, jakie między nimi teraz padały, nie były łatwe, ale konieczne i z każdym kolejnym Wally czuł, jak z jego ramion spada wielki ciężar. Uśmiechnął się, kiedy tak czule nakryła jego dłoń swoją, a wolnym ramieniem przyciągnął ją do siebie, nadal patrząc jej głęboko w oczy, które wyrażały szczerą skruchę, radość i czułość - ufał im, podobnie jak ufał Bridget, bo nawet jeśli zagrała nie do końca czysto, to nie miała złych intencji i nie miał co do tego wątpliwości. Poza tym był w niej zakochany, a w tym stanie przymyka się oko nawet na większe przewinienia. Zmrużył oczy, kiedy tak czule odgarnęła mu z czoła kosmyk włosów.
- Przy tobie nie czuję się więźniem, Bri. Paradoksalnie... czuję się bardziej wolny niż kiedykolwiek - powiedział miękko, sam zaskoczony swoim wyznaniem. Oczy mu rozbłysły. - Jest tyle miejsc, które chciałbym zobaczyć z tobą, Bri. Tyle fascynujących stworzeń, które moglibyśmy razem badać - powiedział, podzielając jej entuzjazm i czując, że rozpiera go radość na samą myśl o tym, jak wspaniałe czeka ich życie. Uśmiechnął się do niej. - Wiesz... do tej pory żyłem sam dla siebie i nie potrzebowałem wiele. Być może dobra materialne to coś, co cieszy bardziej i ma znaczenie, kiedy można je z kimś dzielić - odparł po chwili namysłu. Patrzył z czułością, jak składała pocałunki na knykciach jego dużej, poznaczonej bliznami dłoni, która z pewnością nie zasługiwała na tyle względów. Poczuł ogromne wzruszenie, bo to, co było między nimi, znaczyło o wiele więcej niż chwilowa namiętność czy fascynacja. I oboje o tym wiedzieli. Czuł mocne bicie jej serca, a jego własne dostosowało się do tego rytmu.
- A ja chcę zaryzykować dla ciebie. I z tobą, Bri. I postaram się dać ci wszystko, czego pragniesz i potrzebujesz. Nawet nie wiesz, jak bardzo jesteś wyjątkowa - wyszeptał gorąco i nachylił się, żeby delikatnie pocałować ją w usta. Nagle wszystkie przeszkody, które mnożyły się w jego głowie, straciły na znaczeniu. Chcieli spróbować, dać sobie szansę, bo uczucie, które ich połączyło, było tego warte. Nie był gotów, żeby wyznać jej miłość, ale w głębi duszy wiedział, że właśnie to do niej czuje i mimo że był świadom (bardziej niż ona) krzywych spojrzeń i dezaprobaty otoczenia, własnego bagażu i niedobrych przyzwyczajeń kogoś, kto od lat żył na własny rachunek, Bridget była warta, by o nią walczyć. To ona stoczyła pierwszą bitwę o ich związek - teraz przyszła kolej na niego. I był gotów.


@Bridget Hudson
Powrót do góry Go down


Bridget Hudson
Bridget Hudson

Absolwent Hufflepuffu
Wiek : 25
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 167cm
C. szczególne : nieodparty urok osobisty, łabędzia szyja
Galeony : 1028
  Liczba postów : 2513
https://www.czarodzieje.org/t13874-bridget-hudson
https://www.czarodzieje.org/t13915-bridget-hudson#367829
https://www.czarodzieje.org/t13904-bridget-hudson
nacechowany - Żaglowiec badawczy  - Page 2 QzgSDG8




Gracz




nacechowany - Żaglowiec badawczy  - Page 2 Empty


Pisanienacechowany - Żaglowiec badawczy  - Page 2 Empty Re: Żaglowiec badawczy   nacechowany - Żaglowiec badawczy  - Page 2 EmptySro 10 Lip - 20:40;

Bridget również była winna wysyłania sprzecznych sygnałów Walterowi, może nawet w większym stopniu niż on sam, bo czymże był skradziony pocałunek w policzek wobec wszystkiego tego, czego sama dokonała? Za jakiś czas patrząc wstecz prawdopodobnie dostrzeże jeszcze mniej sensu w swoich działaniach, które już teraz oceniała jako szalone. Albo co najmniej nieuczciwe, wobec wszystkich zamieszanych w sprawę ludzi. Może to za sprawą magii wróżek, a może po prostu była do tego stopnia nierozsądną dziewczyną? Sama nie wiedziała, która wersja stawiała ją w gorszym świetle - przypadkowe wygadanie się o Williamie i tym samym jawny sygnał, że widywała się też z kimś innym, czy może całkowite zatajenie tej kwestii? Zaproszenie go wtedy na imprezę pracowniczą było... Ryzykowne. Bardzo ryzykowne. Nie dość, że prawdopodobnie dała reszcie kadry do zrozumienia, że Wally był jej partnerem (co w ostateczności okazuje się nie być kłamstwem, skoro byli tu teraz razem i naginali własne zasady, by dać sobie wzajemnie szansę, ale wtedy było prędzej zapowiedzią, niż faktycznym świadectwem ich uczuć), to jeszcze prawie zniszczyła swoją szansę u niego poprzez nieudolną walkę z tym przedziwnym magnetyzmem, który przyciągał ją do niego. Był dla niej z wielu powodów zakazanym owocem i choć starała się ze wszystkich sił być odpowiedzialna, jej rozsądek wyparowywał w chwili, gdy ich oczy spotykały się na kolejną głęboką rozmowę bez słów. Mimo usilnych prób uciszania, ich ciała porozumiewały się własnym językiem.
Przysunęła się bliżej, walcząc z pokusą wtulenia się w niego tylko dlatego, że tak pięknie na nią patrzył. Z ufnością, której możliwe, że nawet nie powinien do niej żywić po tym wszystkim - ta myśl nie dawała jej spokoju, obijając się w jej głowie wraz z resztą wyrzutów sumienia. Czy faktycznie zasługiwała na niego? Cała sytuacja z żaglowcem dla kogoś postronnego mogła wyglądać jak zastawiona pułapka, w którą dał się złapać, omamiony jej wdziękami, błyskiem w oku i perlistym śmiechem. Gdzieś tam w środku męczyło ją poczucie, że wciąż nie postępuje z nim do końca fair, mając w zanadrzu karty, których nie zamierzała przed nim jeszcze odkrywać - z sobie znanych, mało chlubnych powodów. Im dłużej nad tym myślała, tym bardziej kiełkowała myśl, że jej poczucie bycia dobrą osobą mogło być wyłącznie ułudą.
- Chcę z Tobą zbadać cały świat - odparła naiwnie, wgapiając się w niego z uczuciem, które obezwładniało jej drobne ciało. Dotyk jego dłoni, jego uśmiech - każdy najmniejszy gest odbierała silniej, niż dotychczas odczuwała. Wizja ich dwójki przemierzającej szeroki wody globu w poszukiwaniu nieodkrytych jeszcze tajników bujnej natury wprowadzała ją w stan czystej euforii, która na moment wyciszała rosnącego na sile moralniaka. - Będziemy mogli popłynąć gdzie tylko zechcemy! Tylko tu jest tyle wysp do odkrywania! - zwróciła uwagę, podejrzewając, że nie miał okazji zbadać fauny archipelagu hebrydzkiego. Chyba tak szybko wyfrunął z Anglii i tak długo nie wracał do niej, że ominęło go piękno rodzimej ziemi.
Na jej policzki wpełzł z lekka nieśmiały rumieniec, gdy nazwał ją wyjątkową.
- To Ty sprawiasz, że tak się czuję - przyznała, zerkając na moment na swoje dłonie, wciąż oplecione wokół jego dużej ręki, omiatając wzrokiem wszystkie zabliźnione ślady historii zapisanej na jego ciele. Odwzajemniła delikatny pocałunek, czując, jak jej serce przyspieszyło. - Zróbmy to - zarządziła więc, na twarz przybierając ociekający dumą uśmiech, bo w końcu miała to, czego pragnęła - jego, tutaj.
I wtedy zdała sobie sprawę, że powinna być też gdzieś indziej...
- Wally... - wyrwało jej się, nim zatkała usta dłonią, gdy objawienie spadło na nią jak grom z jasnego nieba. - Zapomniałam o Nimbusie! - przyznała się w końcu, o co jej chodziło. - Kompletnie wyleciało mi z głowy! Myślałam... To znaczy nie sądziłam, że... Zostaniesz na noc - dodała, plącząc się nieco, bo naprawdę nie chciała, żeby myślał, że ona to wszystko zaplanowała co do joty. - Będę musiała zaraz lecieć do Hogsmeade. Chcesz ze mną? - zapytała, robiąc błagalne oczka małego kotka. Czy był na tyle silny, by jej odmówić?

@Wally A. Shercliffe
Powrót do góry Go down


Sponsored content

nacechowany - Żaglowiec badawczy  - Page 2 QzgSDG8








nacechowany - Żaglowiec badawczy  - Page 2 Empty


Pisanienacechowany - Żaglowiec badawczy  - Page 2 Empty Re: Żaglowiec badawczy   nacechowany - Żaglowiec badawczy  - Page 2 Empty;

Powrót do góry Go down
 

Żaglowiec badawczy

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry 
Strona 2 z 4Strona 2 z 4 Previous  1, 2, 3, 4  Next

Pozwolenia na tym forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
Czarodzieje :: nacechowany - Żaglowiec badawczy  - Page 2 JHTDsR7 :: 
reszta świata
 :: 
Świstokliki
 :: 
Mieszkania
-