Czarodzieje
Czy chcesz zareagować na tę wiadomość? Zarejestruj się na forum za pomocą kilku kliknięć lub zaloguj się, aby kontynuować.

Share
 

 Oklumencja

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Go down 
AutorWiadomość


Santo I. Notte
Santo I. Notte

Student Gryffindor
Rok Nauki : I studencki
Wiek : 19
Czystość Krwi : 0%
Wzrost : 192 cm
C. szczególne : włoski akcent | smoczy kolczyk w uchu | naszyjnik z krzyżem | elegant
Dodatkowo : Oklumencja
Galeony : 292
  Liczba postów : 118
https://www.czarodzieje.org/t23070-santo-icarus-notte#785308
https://www.czarodzieje.org/t23077-skrzynka-santo#785516
https://www.czarodzieje.org/t23071-santo-icarus-notte#785311
https://www.czarodzieje.org/t23188-santo-i-notte-dziennik#787351
Oklumencja QzgSDG8




Gracz




Oklumencja Empty


PisanieOklumencja Empty Oklumencja  Oklumencja EmptySro 26 Cze - 14:18;

Powietrze falowało i pęczniało od gęstej duchoty, do której przyzwyczaił się każdy mieszkaniec Italii. Lato obdarowało tę krainę bardzo długimi wieczorami skąpanymi w purpurze i szkarłacie, ale teraz po słońcu nie pozostał żaden ślad. Na nieboskłonie królował srebrny półksiężyc, którego blask prowadził czternastoletniego chłopaka po obleczonym gęstymi winoroślami gzymsie na uboczu posesji. Zwinnie wspinał się po drewnianej konstrukcji dużego ganku, łapiąc się w ostatnim momencie wystającej drabinki. Musiał włożyć spory wysiłek w podciągnięcie się na szeroki parapet okna na drugim piętrze, ale silne ramiona i wysoki wzrost pozwoliły mu dopiąć swego. Nie myślał ani przez moment o ryzyku, jakie niesie ze sobą taka wspinaczka. Po chwili znalazł się w salonie rozległej willi położonej na brzegu wzgórza. Spodziewał się, że powita go wyłącznie zatrważająca cisza, ale zamiast tego wyłowił uchem przytłumione dźwięki opery. Zamarł po zejściu na podłogę, rozpoznając, że to jedna z arii Pucciniego... a może coś Handela. Bianca bez wątpienia znałaby poprawną odpowiedź. W tamtym momencie ogarnęła go fala nienawiści do tej klasycznej muzyki, która grała w tym domu odkąd tylko pamiętał. Była przecież tak pretensjonalnym zagraniem padre, podobnie jak cała ta willa, obraz Caravaggio na głównej ścianie ustawiony tak, aby rzucał się w oczy każdemu wchodzącemu, ten przepych wykwintnych mebli... To miało służyć jako piękna przykrywka pomagająca zapomnieć o tym, że byli psami z ulicy.
Wiedział, że tego wieczoru padre gościł ważnych ludzi. Nikt mu nie tłumaczył czego dotyczyło spotkanie, a Santo nauczył się już, aby nie pytać. Przeczucie mówiło mu jednak, że lepiej będzie zaszyć się z przyjaciółmi na drugim końcu Florencji. Wyprostował się, wygładził pomiętą koszulę. Po omacku przeszedł do swojego pokoju, ale zanim zdążył odetchnąć z ulgą, światło w pokoju zapaliło się.
- Santo - odezwał się mężczyzna, który zapalił lampkę. W tym głosie nie pobrzmiewała dezaprobata i może właśnie to zaniepokoiło chłopaka najbardziej. Jednocześnie do głowy przyszło mu tysiąc wymówek, ale żadna warta użycia. - Jest późno i zamierzam udać się spać, więc skrócę swoje wyjaśnienia do minimum.
Pomimo tych słów mężczyzna pozwolił, aby zapadła między nimi cisza na co najmniej kilka minut. Stanął tuż naprzeciw swojego syna, górując nad niczym posąg z marmuru. Jego krystalicznie niebieskie oczy oceniały oraz skrupulatnie analizowały.
- Kiedy okazało się, że magia istnieje i zostałeś nią obdarowany, pomyślałem, że jesteś wyjątkowy. Teraz wiem, że tak nie jest.
Chociaż Santo przygotowywał się psychicznie na podobne słowa i tak przez jego twarz przemknął wyraz ból. Odruchowo pochylił głowę, ale został złapany za podbródek i szarpnięciem podniesiony.
- Czarodziejów jest wielu. Musisz wybić się ponad tłum.
Bez ceregieli otrzymał od ojca polecenie. Miał w najbliższym roku szkolnym udać się do swoich nauczycieli i dopytać ich o tematykę dotyczącą bardziej zaawansowanej nauki magii. Jako zadanie padre przydzielił mu znalezienie czegokolwiek, co wychodziłoby poza podstawę programową, aby mógł się temu poświęcić. Okazało się, że mężczyzna na własną rękę próbował zdobyć dla Santo odpowiednie księgi, ale nikt nie był skłonny konsultować się w sprawach magii z mugolem, więc inicjatywa musi wyjść bezpośrednio od chłopaka. Nie narzekał na brak ambicji, a teraz dodatkowo nie chciał zawieść ojca, kiedy ten zapyta później, co dla siebie wybrał. Pokiwał więc pokornie głową, w głębi duszy zauważając, że podczas tej nocy usłyszał od ojca więcej słów niż przez całe wakacje.


- Ale na pewno nie chcesz się nieco zabawić?
- Nie mam czasu.
- A co ty będziesz robisz? Nie wytłumaczysz się znowu próbami zespołu, o nie, reszta ekipy będzie na tej imprezie.

Chłopak nonszalancko opierał się ramieniem o framugę drzwi prowadzących do dormitorium. Niska blondynka gadała jak najęta i próbowała dosłownie każdej taktyki w celu wyrwania Santo ze strefy komfortu, niemal stając na rzęsach. Bywało już tak, że ulegał i zgadzał się na różne wspólne wyjścia, nawet jeśli wiedział, że wśród swoich znajomych nazywała to wprost randkami. Teraz jednakże odmawiał tak długo aż w końcu zniechęciła się i życzyła mu jedynie dobrego wieczoru.
Powrócił do swojego pokoju, zaklęciem zamknął drzwi i otworzył księgę na konkretnej stronie. Początkowo sądził, że zdobycie ciekawych pozycji będzie banalnie proste, ale okazało się, że musiał się wiele natrudzić. Nic z tego, co zdołał wyprosić od profesorów i wyszukać w zakamarkach bibliotek nie było jednakże zakazane, więc nie musiał kryć się ze swoim zainteresowaniem. Zdobył kilka ciekawych pozycji, z czego jedna została napisana po łacinie. Dotyczyły opisów różnorodnych zaawansowanych umiejętności magicznych, jakimi posługują się tylko niektórzy czarodzieje. Ci o wybitnych zdolnościach, ogromnej sile woli i ponadprzeciętnej wytrwałości. Animagia, hipnoza, wężomowa, oklumencja, legilimencja, magia bezróżdżkowa... Informacje zawarte we wstępach do nauki były powierzchowne, aczkolwiek w niektórych przypadkach zostały znacznie bardziej okrojone niż w innych. Pod pewnymi względami każdy temat wydawał się Santo interesujący, ale wiedział, że praktycznie żaden czarodziej nie będzie w stanie posiąść wiedzy o wszystkim, ponieważ nie byli nieśmiertelni. Pamiętał słowa ojca nakazujące wybrać sobie jedno zagadnienie. Wielkimi krokami zbliżały się już SUMy, a następnie powrót do Florencji, więc zamierzał podjąć tę istotną decyzję teraz. W kwestii oklumencji czuł wyjątkową ciekawość, jak i przyciąganie. Przechodził teraz ciężki okres i we znaki dawały mu się wahania nastroju. Odczuwał gniew na cały świat, a bezsilność doprowadzała go do bezwiednego uderzania pięścią w ścianę. Pragnął umieć kontrolować swoje emocje. Do tego możliwość ochrony własnego umysłu przed cudzymi ingerencjami wydawała się w oczywisty sposób ważna. Nie tylko mógłby nauczyć się odpierać legilimentów, ale też zyskać ochronę przed urokiem wili lub hipnotyzerem. Osiągnąłby w ten sposób wewnętrzny spokój i już nigdy nie zwątpiłby w samego siebie. Jeśli byłby w stanie zostać oklumentą to jego ambicja nie cofnęłaby się przed żadnym kolejnym wyzwaniem.
Po wyjeździe do domu sam przyszedł do ojca, aby powiedzieć mu, co wybrał. Nie spotkał się ani z zadowoleniem z jego strony ani z rozczarowaniem. Uzyskał jednak skinienie głowy, gdy poinformował, że wyszukał więcej książek na temat oklumencji w szkole i je przestudiował. Santo zdawał sobie sprawę, że nauka wyłącznie teorii i to bez nauczyciela będzie prawie że niemożliwa, co powiedział też ojcu. Nie minęły dwa tygodnie, kiedy po wezwaniu do gabinetu padre ujrzał w nim zupełnie obcego mężczyznę o ciemniejszej karnacji i onyksowych oczach. Ubrany był w charakterystyczny dla ludzi Bliskiego Wschodu strój.
- Lepiej porozmawiam z tobą niż z tym mugolem. - mężczyzna westchnął, jakby był znużony. Mówił po angielsku, ale z tak silnym arabskim akcentem, że Santo musiał się podwójnie skupiać, aby zrozumieć. - Nigdy nie wiem ile im można powiedzieć, jak już wiedzą o magii, a nie chce mi się pilnować języka.
Rozmowa była niezręczna. Ze strony potencjalnego nauczyciela padały pytania, a młodzieniec próbował w miarę szczerze na nie odpowiadać. Czuł jednak presję i stres, nawet jeśli ojca nie było obok, aby mógł ocenić tę marną prezentację.
- Na pierwszy rzut oka w ogóle się nie nadajesz. Zbyt słaby umysł, targają tobą emocje, ile ty właściwie masz lat, chłopcze? Za młody. Ten twój ojciec wie, że nauka tej specyficznej magicznej umiejętności w takim wieku może utrudnić potem przeżywanie własnych emocji w zdrowy sposób? Ja wiem, ja robiłem na ten temat badania w Syrii. Poza tym ja jestem przede wszystkim legilimentą, a oklumentą to tak pół na pół... No jeśli jednak proponowana suma wynagrodzenia się nie zmienia i mam gwarancję, że będziemy się uczyć tylko w dwójkę... Ale co złego to nie ja.
Na chwilę Santo pozostał sam, podczas gdy mężczyzna wyszedł, aby za zamkniętymi drzwiami pomówić jeszcze krótko z ojcem. Zapewne dobijali targu i omawiali szczegóły. Następnie nowy nauczyciel przedstawił się młodzieńcowi razem z niskim ukłonem jako Hadi Ibn Rahim. Przeszli wyłącznie we dwójkę do podziemnej wielkiej sali, gdzie Santo stanął sztywno wyprostowany.
- Pewnie już się naczytałeś o oklumencji. Dam ci trochę więcej materiałów, ale słuchaj. Chłopcze, najważniejsza jest praktyka. Możesz przeczytać tysiąc książek i nadal nic nie umieć. A jeśli tysiąc razy zaatakuje cię legilimenta to zaczniesz rozumieć, jak to działa. Ufaj swojej intuicji i przede wszystkim nie pozwól sobie na wstyd. Widzę po twojej minie, że nie rozumiesz. Weź głęboki oddech. O tak. Legilimens!
Prawie krzyknął. Tak nagle coś wdarło się wprost do jego umysłu, że nie miał możliwości, aby w ogóle pomyśleć o utworzeniu bariery. Mógł to porównać tylko do wwiercenia się mu w umysł jakiegoś rozgrzanego pręta, którym ktoś gmerał i gmerał, rozdłubując coraz więcej wspomnień, uczuć, przekonań. Pomyślał o własnym ojcu, o tym, że brzydzi się nim i tym, co robi. Później tę niechęć przeniósł na samego siebie, a przed oczami stanęła mu scena jednej z bójek, gdy rozbił nos jednemu z chłopaków, którzy ośmielili się przypomnieć mu o przeszłości. To wywołało wręcz lawinę. Nie mógł przestać myśleć o głodzie, z jakim zasypiał. O brudzie i kurzu ulicy, który zmywał w lodowatej wodzie, bo ciepłej nie było. O dziurach w ubraniach, jakie z trudem łatała mu matka. O kopnięciu, które kiedyś otrzymał od jednego z dobrze ubranych mężczyzn za pobrudzenie mu spodni. Ojciec spojrzał wtedy na nieznajomego w taki sposób, jakby zamierzał skręcić mu kark, a Santo wtedy tego chciał, chciał, aby padre to zrobił.
Myślał o tym, jak bardzo mu wtedy było źle.
Ocknął się kilka minut później z rozrywającym bólem głowy. W jakiś sposób znalazł się na zimnej podłodze cały rozdygotany. Nikt mu jednak nie pomagał, a kiedy po chwili zdołał się rozejrzeć dostrzegł swojego nauczyciela siedzącego na skórzanym fotelu. Zdawał się pełnię swojej uwagi poświęcać drogim obiciom mebla, po których sunął dłońmi ozdobionymi pierścieniami.
- A, już wróciłeś, chłopcze. - odezwał się swobodnym tonem, podczas gdy Santo podnosił się z posadzki zły jak osa. - Jesteś wściekły? To dobrze. Pamiętaj o tym uczuciu. Niech będzie twoją motywacją, aby już nigdy nikomu nie pozwolić na coś takiego.


...to dla Ciebie Ojciec w ogóle próbuje cokolwiek zdziałać w tym świecie, który wprost nas nie chce. Tutaj, w naszej Florencji, osiągnęliśmy swoje, jesteśmy kimś, ktoś nas słucha! Wiesz, jak nam było wcześniej ciężko. Tam nazywają nas "magolami" czy jakoś tak. Ojciec chyba Ci tłumaczył, jak próbował zorganizować Ci książki do nauki, ale niewiele się dało zrobić? Tyle listów napisał z pytaniami do nauczycieli i dyrektora z tej Twojej szkoły, ale to niczym rzucanie grochem o ścianę, bo zawsze było tylko wyjaśnienie, że nie powinni udzielać takich informacji nikomu poza Tobą. A przecież jesteśmy Twoimi rodzicami i chyba zapominają, że my już od siedmiu lat wiemy o tym wszystkim. Nas bardzo interesuje, jak działa Calpiatto i co tam właściwie robicie. No ale wiem, że to wszystko taka wielka tajemnica, wiem, że niekoniecznie musimy o wszystkim wiedzieć. To Ty jesteś czarodziejem, mio caro figlio. Moim oczkiem w głowie. Ale Ojciec tak się stara! Opłaca Ci nauki u tego szalonego Araba. Nie wiem czy to był dobry pomysł, po lekcjach z nim zawsze jesteś taki blady, osłabiony i widzę, że to bolesne. Rahima skusiła tylko chciwość na wieść, że bogata rodzina szuka tutora dla swojego syna. Ojciec zrobił dla ciebie i naszej całej rodziny wiele, oceniasz go za surowo...
Santo czytał list przyniesiony przez sowę. Nauka oklumencji przynosiła wyraźne skutki i nie chodziło tu stricte o samą magiczną umiejętność. Znacznie bardziej nad sobą panował. Jego okazjonalne problemy z zachowaniem w Calpiatto już dawno odeszły w niepamięć, została mu nawet zaproponowana odznaka prefekta na ostatnim roku nauki. Wszelkie zaczepki potrafił zbyć bez mrugnięcia okiem. Nie reagował już tak gwałtownie na porażki, a starał się wyciągać z nich konkretne wnioski i iść naprzód. Przede wszystkim zaczął jednak milczeć, wycofywać się oraz obserwować zamiast się angażować.
Minęły cztery lata od rozpoczęcia nauki. Samo tworzenie swego rodzaju bariery sprawiało mu z miesiąca na miesiąc mniejszą trudność. Zgodnie ze wskazówkami oczyszczał swój umysł ze wszelkich bodźców. Powstrzymywał się przed powracaniem do tego, co najbardziej bolesne. Zwalczył ten ogromny wstyd, jaki zawsze w sobie nosił. Dotarło do niego, że i tak za bardzo się tym na co dzień przejmował. W skupieniu układał na nowo swoje myślenie, kształtując je na znacznie bardziej kierowane logiką niż emocjami. Te były mu w dużej mierze niepotrzebne. Nadszedł taki czas, że więcej osiągał już sukcesów niż porażek.
Teraz jednak przy czytaniu listu znowu prawie targnęła nim złość. Każda próba odpierania Hadiego kosztowała Santo mnóstwo sił. Przyzwyczaił się już do mdłości, zawrotów głowy i problemów z zasypianiem, jakie często były ubocznymi skutkami intensywnych lekcji. Wiedział, że ostatecznie nie pożałuje zapłacenia tej ceny. Fakt, że Syryjczyk poznał praktycznie wszystkie jego najbrudniejsze sekrety i pragnienia zdołał zaakceptować. Mężczyzna próbował od czasu do czasu sprowokować młodzieńca, ale ostatnio prawie wcale nie udawało mu się wzbudzić emocji. Jedyną słabością Santo pozostawała rodzina. Narcisi. Przeklęty ród skazany na upadek, który podniósł się z kolan. Miał go dosyć. Nie chciał być dziedzicem fortuny splamionej krwią. Wiązałoby się to z przejęciem całego biznesu ojca, a myśl o czymś podobnym napełniała go dziwną odrazą. Najgorsza pozostawała jednak świadomość, że gdyby musiał to podołałby temu wyzwaniu. Potrafił być dokładnie taki, jak Dante Narcisi - równie zimny, równie bezlitosny i równie ambitny. Nie umiał już dłużej tego w sobie nie dostrzegać. Wyrósł na perfekcyjną kopię tego biznesmena-mordercy.
Zgniótł papier pachnący nadal różanym olejkiem matki i podpalił go Incendio. Miesiąc później poradził sobie naprawdę dobrze z OWUTEMami. Czekał go powrót do Florencji, już ostatni taki. Kilka dni po przekroczeniu progu wykwintnej willi zaczął się z uporem pakować. Składał swoje mugolskie ubrania i czarodziejskie szaty w równą kostkę. Upychał pamiątki oraz wartościowe przedmioty do kufra. Mijał spojrzeniem obrazy włoskich artystów wiszące na ścianach. Jak zwykle grała tu cicho opera. Każdy ruch młodzieńca cechował spokój, lecz w środku cały aż się gotował. Zaledwie wczoraj czytał jedną z mugolskich gazet, która opisywała strzelaninę w centrum miasta i oskarżała o to lokalne mafijne porachunki. Santo potrafił dodać dwa do dwóch. Wiedział, że bezpośredniej przyczyny należało się dopatrzeć w ostatnich mniej ostrożnych działaniach ojca i zuchwałości jego wrogów. Nie chciał w tym uczestniczyć ani stać z boku mimo, że ewidentnie nikt inny z tej rodziny nie miał takich oporów. Zbyt wiele go we Włoszech nie trzymało. Zespół rozpadł się na ostatnim roku w Calpiatto, zrezygnował ze złożenia dokumentów na podjęcie studiów w tej szkole, nie nawiązał tu relacji, które mógłby określić jako przyjaźnie. A świat był wielki i tylko czekał na zbadanie. Tak zwany gap year nie wydawał się złym pomysłem.
- Chłopcze - usłyszał za sobą i powoli odwrócił głowę w stronę głosu. - Głupi, wrażliwy chłopcze. Niczego cię nie nauczyłem przez tyle lat?
Hadi Ibn Rahim skrzyżował ramiona. Santo pakował właśnie zdjęcie całego rodzeństwa, ale odłożył je i podszedł do Syryjczyka.
- To czas pożegnania. - odezwał się. Pomimo wszystko czuł respekt wobec swojego nauczyciela. Tyle czasu spędzili w swoim towarzystwie i chłopak nie mógł pozbyć się wrażenia, że przyzwyczaili się do siebie nawzajem.
- Nie. To czas próby. Te emocje, ten ból i gniew to coś, co należy wykorzystać. Już ostatni raz. Jeśli teraz zawiedziesz to nigdy nie zdołasz zostać oklumentą. Jeśli jednak się oprzesz...
Po raz pierwszy pozwolił Santo udzielić zgodę. Dotychczas po prostu używał zaklęcia, często w najmniej oczekiwanym momencie, a teraz poczekał aż młodzieniec kiwnie głową. Santo całe rozsadzające jego duszę cierpienie musiał zniszczyć, przekuć w całkowitą pustkę i nicość. Wyrzucić z siebie. Przymknął na chwilę oczy, a kiedy otworzył je ponownie zrozumiał, że jest gotów. Pomimo użycia magii nie odczuł w swoim umyśle żadnej obcej ingerencji - utworzone mentalne bariery wytrzymały nacisk. Wszystko przebiegło pomyślnie. Mógł odejść.


Nie miał później wielu okazji do testowania swojej mocy. Czuł się znacznie swobodniej przy wilach, ponieważ istniała realna szansa na przeciwstawienie się ich naturalnemu urokowi. W miarę możliwości podczas swoich podróży po świecie wyszukiwał źródeł mówiących o genezie oklumencji, ale okazało się to trudnym przedsięwzięciem. Tak niewiele wiadomo było o tej starej sztuce. W głębi siebie czuł dumę, że zdołał się tego nauczyć. I wiedział, że ojciec również - chociaż wyfrunięcie z rodzinnego gniazda Santo zostało pozostawione bez bezpośredniej odpowiedzi ze strony ciemnowłosego mężczyzny.
Powrót do góry Go down


Wolfgang Aniston
Wolfgang Aniston

Absolwent Slytherinu
Wiek : 31
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 189
C. szczególne : zapach czilli-pieprzowy z papierosów, eleganckie garnitury
Galeony : 45
  Liczba postów : 278
https://www.czarodzieje.org/t23014-wolfgang-aniston
https://www.czarodzieje.org/t23017-wolf#783747
https://www.czarodzieje.org/t23013-wolfgang-aniston#783606
https://www.czarodzieje.org/t23222-wolfgang-aniston-dziennik
Oklumencja QzgSDG8




Administrator




Oklumencja Empty


PisanieOklumencja Empty Re: Oklumencja  Oklumencja EmptyCzw 27 Cze - 14:36;

akcept

______________________



.
Powrót do góry Go down


Jamie Norwood
Jamie Norwood

Student Slytherin
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 26
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 191 cm
Dodatkowo : Półwil, prefekt
Galeony : 1863
  Liczba postów : 1398
https://www.czarodzieje.org/t21547-jamie-norwood#699534
https://www.czarodzieje.org/t21553-torcik#699779
https://www.czarodzieje.org/t21551-jamie-norwood
Oklumencja QzgSDG8




Moderator




Oklumencja Empty


PisanieOklumencja Empty Re: Oklumencja  Oklumencja EmptyCzw 27 Cze - 19:28;

akcept

______________________


Cleanse my soul
free me of this anger that I hold and make me whole
Powrót do góry Go down


Sponsored content

Oklumencja QzgSDG8








Oklumencja Empty


PisanieOklumencja Empty Re: Oklumencja  Oklumencja Empty;

Powrót do góry Go down
 

Oklumencja

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry 
Strona 1 z 1

Pozwolenia na tym forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
Czarodzieje :: Oklumencja QCuY7ok :: 
rozwoj postaci
 :: 
Genetyki
-