Czarodzieje
Czy chcesz zareagować na tę wiadomość? Zarejestruj się na forum za pomocą kilku kliknięć lub zaloguj się, aby kontynuować.

Share
 

 Syczący most

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Go down 
Strona 2 z 2 Previous  1, 2
AutorWiadomość


Jamie Norwood
Jamie Norwood

Student Slytherin
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 26
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 191 cm
Dodatkowo : Półwil, prefekt
Galeony : 1863
  Liczba postów : 1398
https://www.czarodzieje.org/t21547-jamie-norwood#699534
https://www.czarodzieje.org/t21553-torcik#699779
https://www.czarodzieje.org/t21551-jamie-norwood
Syczący most - Page 2 QzgSDG8




Moderator




Syczący most - Page 2 Empty


PisanieSyczący most - Page 2 Empty Syczący most  Syczący most - Page 2 EmptySro Cze 05 2024, 18:12;

First topic message reminder :


Syczący most


Okoliczne pola, pastwiska, sady i ogrody rozdzielają specjalne ścieżki, niewielkie mostki nad uroczymi strumieniami. Mieszkańcy korzystają ze wszystkich, poza jednym, przed którym przestrzegają także wszystkich nowoprzybyłych. Syczący most został tak nazwany z powodu rodziny syczuch, która stworzyła sobie tuż pod nim gniazdo i które atakują każdego, kto ośmieli się przejść przez ich most. Charakterystyczne syczenie tych stworzeń sprawiło, że most zdobył swoją nazwę.

Gdy docierasz do mostu wszystko wydaje się zwyczajne, aż nie robisz jeszcze jednego kroku. Nagle na most z drugiej strony wchodzi syczucha, która pochyla się i wydaje z siebie ostrzegawcze dźwięki. Jeśli to cię nie przestraszy, to z pewnością zrobią to zęby na brzegach jej języka, prawda? Jeśli jednak i to cię nie odstraszy, musisz stoczyć bój z syczuchą, aby zdobyć ich szacunek i móc przejść dalej. Jednak nie jest dopuszczalna walka przy użyciu różdżki, co mówi znak wbity tuż przy płocie.

Jeśli uda ci się pokonać syczuchę na gołe pięści, zyskasz jej szacunek i będzie wszędzie za tobą chodzić, także wróci z tobą do Anglii. Możesz zgłosić się po zdobycie zwierzęcia w odpowiednim temacie. Mechanicznie wymagane jest posiadanie domu, albo rezydencji.
walka:


______________________


Cleanse my soul
free me of this anger that I hold and make me whole
Powrót do góry Go down

AutorWiadomość


Atlas Rosa
Atlas Rosa

Nauczyciel
Wiek : 29
Czystość Krwi : 90%
Wzrost : 198
Dodatkowo : Półwil
Galeony : 3789
  Liczba postów : 1564
https://www.czarodzieje.org/t21769-atlas-malte-otto-rosa#711050
https://www.czarodzieje.org/t21773-kartki-do-atlasu#711160
https://www.czarodzieje.org/t21770-atlas-m-o-rosa#711053
Syczący most - Page 2 QzgSDG8




Gracz




Syczący most - Page 2 Empty


PisanieSyczący most - Page 2 Empty Re: Syczący most  Syczący most - Page 2 EmptySob Lip 20 2024, 00:13;

@Christopher Walsh

Ze śmiechem pokiwał głową. Podzielał zamiłowanie do adopcji zwierzaków i szczerze doceniał i szanował w Walshach miłość do stworzeń, której musieli niewątpliwie mieć wiele, by przygarnąć do domu wszystko, co tylko tego domu potrzebowało.
Gęś pod jego pachą wydawała się całkiem spokojna, w odróżnieniu od tego, jak zachowywała się jeszcze moment temu, próbując go atakować. W zamyśleniu postawił ją na ziemi, zastanawiając się, czy uwolniona skorzysta z okazji i ucieknie, ta jednak zagęgała, pokręciła kuprem i wpatrzyła się w niego to jednym, to drugim, niesamowicie niebieskim okiem.
- Wygląda niemal... przyjaźnie. - uśmiechnął się. Dopóki nie otwiera dzioba - dodał w myślach. Zęby syczuchy robiły niewątpliwie wrażenie, a wiedząc, że ta gęś ma wyjątkowe właściwości magiczne, cieszył się, że udało mu się uniknąć starcia z nią.
Ukucnął przy zwierzaku i wyciągnął rękę, by pogładzić pióra na jego piersi. Miękkie i gładkie.
- Może możemy je adoptować? - spojrzał na Christophera z dołu i posłał mu piękny, atlasowy uśmiech - Myślę, że może Josh się ucieszy, jeśli tym razem to Ty dołożysz do domowego zwierzyńca swoją cegiełkę. - zaśmiał się ciepło, wstając z kucek. Zrobił kilka kroków w jedną, a potem i w drugą stronę, z fascynacją zauważając, że gęś, choć patrzyła na niego z pewną dozą dystansu, to poruszała się w takich kierunkach, by mniej więcej podążać jego śladem.
- Urocza. - nie mógł powstrzymać komplementu. Zawsze miał słabość do ptaków, nawet tak dziwnych i przerośniętych, jak podlaskie gęsi.
Powrót do góry Go down


Christopher Walsh
Christopher Walsh

Nauczyciel
Wiek : 35
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 183
C. szczególne : Blizna u dołu brzucha oraz niewielka blizna na ręce, blizny na piersi po jadzie akromantuli, ciemnogranatowe blizny na lewym ramieniu; obrączka z czarno-zielonej muszli; runa agliz na lewym nadgarstku
Galeony : 6709
  Liczba postów : 2645
https://www.czarodzieje.org/t18076-christopher-o-connor#514253
https://www.czarodzieje.org/t18088-poczta-chrisa#514438
https://www.czarodzieje.org/t18079-christopher-o-connor#514252
https://www.czarodzieje.org/t18310-christopher-o-connor-dziennik
Syczący most - Page 2 QzgSDG8




Moderator




Syczący most - Page 2 Empty


PisanieSyczący most - Page 2 Empty Re: Syczący most  Syczący most - Page 2 EmptySob Lip 20 2024, 20:43;

Prawda była taka, że uwielbiali zwierzęta, rośliny i nocne niebo, bo i gwiazdy zajmowały sporo miejsca w ich myślach. Niewiele osób wiedziało również o to, że interesowali się sztuką, czy to w postaci malarstwa, rysunku, czy tańca i muzyki, więc tak naprawdę mieli w sobie całkiem sporo warstw, jakich nie dostrzegało się na pierwszy rzut oka. Nie musiał jednak o nich mówić, nie musiał również się na nich skupiać, po prostu wiedząc, że istniały, że były, że mogli je w sobie mieć. A jeśli ktoś przy okazji je odkrył, jeśli ktoś je dostrzegł, to wtedy mogli o tym najnormalniej w świecie porozmawiać.
- Nie sprawiają wrażenia jakoś szczególnie rozzłoszczonych - przyznał Chris, marszcząc lekko brwi, bo faktycznie, obie syczuchy jakby się uspokoiły, reszta stada zaczęła się zaś wycofywać, spoglądając na nich z pewnej odległości. Nie sprawiały wrażenia zainteresowanych tym, co się tutaj działo, zupełnie jakby uznały, że ich towarzysze już ich porzucili, i jedynie wznosiły z oburzeniem głowy. Zaraz jednak zielarz usłyszał szelest w szuwarach przy moście i odwrócił się, spodziewając się, że czaiło się tam coś wielkiego. Były to jednak niewielkie biesy, które spozierały na niego co najmniej zaciekawione. Syczucha, która kręciła się u jego nóg, jakby próbowała się przekonać, czy dało się go zjeść, natychmiast rozłożyła skrzydła i zasyczała z irytacją, pokazując tym samym zęby.
- Obawiam się, że mamy mały problem i wcale nie są to gęsi - stwierdził Chris, w chwili, w której biesy skoczyły ku niemu, zaczynając go szarpać, a syczucha ruszyła, żeby je rozgonić, przez co znalazł się właściwie w samym oku cyklonu. Nie chciał skrzywdzić stworzenia, które z jakiegoś powodu zaczęło go bronić. Być może faktycznie łatwo się przywiązywało, a pokonane w pojedynku, czym na pewno okazała się ta droga przez most, uznało go za przewodnika stada.

______________________

After all these years
you still don't know
The things
that make you
beautiful
Powrót do góry Go down


Maximilian Brewer
Maximilian Brewer

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 22
Czystość Krwi : 10%
Wzrost : 178 cm
C. szczególne : Blizny na całym ciele, które wychynęły po usunięciu wszystkich mugolskich tatuaży, runa agliz na lewym ramieniu, krwawa obrączka na palcu serdecznym prawej dłoni, blizna w kształcie błazeńskiej czapki na prawej piersi, trzy blizny przez całe plecy, blizna w kształcie kluczy tuż nad sercem, runa jera na brzuchu
Dodatkowo : Jasnowidzenie
Galeony : 7223
  Liczba postów : 2438
https://www.czarodzieje.org/t18375-maximilian-brewer
https://www.czarodzieje.org/t18475-listy-tradycyjne-maxa#526264
https://www.czarodzieje.org/t18374-maximilian-brewer
https://www.czarodzieje.org/t18428-maximilian-brewer-dziennik#52
Syczący most - Page 2 QzgSDG8




Moderator




Syczący most - Page 2 Empty


PisanieSyczący most - Page 2 Empty Re: Syczący most  Syczący most - Page 2 EmptySob Lip 20 2024, 20:48;

- Pytanie brzmi, czy w ogóle chciałabyś się sprzeciwiać. To ostatecznie była dla ciebie szansa, a nie jesteśmy już zasmarkanymi dzieciakami, że nie wiedzieć, że pewne rzeczy po prostu się chwyta, jeśli nie chce się siedzieć w miejscu. Tak jest i chociaż może nie czułaś się z tym jakoś zajebiście, to masz nowe doświadczenie i w razie czego tym razem powiesz szefowi, żeby spierdalał. Tylko ładniej - powiedział, wzruszając lekko ramionami, ale widać było, że mówił szczerze. Mogli kaprysić, mogli udawać, że nie chcą czegoś robić, mogło im się to nawet ostatecznie nie podobać, ale nie byli faktycznie dzieciakami, jakie nie wiedziały, jak wygląda życie. Nie chciał, żeby żałowała tego, co się wydarzyło, nie chciał, żeby myślała o tym, jako o czymś złym, bo niewątpliwie takie to nie było, dlatego też zwyczajnie próbował poprowadzić ją w tę, a nie inną stronę. Nie umiał jednak tak do końca swobodnie z nią rozmawiać, wiedząc, ile rzeczy zesrało się w międzyczasie i chociaż faktycznie uśmiechnął się na uwagę, nic z tym nie zrobił. Poczuł jednak doskonale, jak bardzo Ola była niepewna, jak jej emocje zdawały się wirować i wcale jej się nie dziwił. W końcu zaczął od rzeczy, jakie były w chuj nieprzyjemne i nim pomyślał o tym, co robi, pogłaskał kota kręcącego się nadal wokół jego nóg, jakby gumiennik mógł mu pomóc.
- Powiedzmy, że sprowokowałem go do tego, żeby powiedział o wszystkim ojcu. A on nie przyjął tego najlepiej, bo najwyraźniej nadal ma plany wobec Weia, które zakładają założenie rodziny z kobietą, jaką sam wybrał. Więc ich kłótnia skończyła się w Mungu, gdzie ojciec Weia i Mulan został na obserwacji, bo jego serce nie wytrzymało, tak samo, jak ja, więc po prostu powiedziałem mu, co myślę o ustawianiu życia własnych dzieci i gdzie może sobie to wsadzić. Pewnie powinienem był zamknąć mordę, ale tak się składa, że nie mogłem. Wei nie rozmawia z nim od tamtej pory, a on też wyraźnie nie ma na to ochoty. I może wszystko byłoby dobrze, gdyby nie to, że później Wei poszedł ratować smoki i... skończył w Mungu. Z trudem chodzi. A jego współpracownicy byli na specjalistycznej opiece, a ja nie byłem pewien, czy ich uratuję. I trochę za bardzo się wkurwiłem - wyjaśnił, kiedy podeszli nieco bliżej mostu, a on kucnął, orientując się, że gumiennik zbliżył się do niego jeszcze bardziej, zupełnie jakby chciał, żeby wziął go na ręce, spoglądając jednocześnie uważnie na Olę. I chociaż Max usłyszał pierwszy syk, zapewne gęsi, nie zareagował na to, bo mieli jeszcze trochę spraw do omówienia. - Mulan też nie wie, co ma robić i w sumie nie umiem z nią gadać, ale ona też wkurwiła ojca. Więc, cóż, wygląda na to, że wykopaliśmy sobie niezły kurwidołek. A gdybyś pytała, to pewnie połowa obrazów w okolicy tego uniwersum plotkuje na mój temat.

______________________

Never love

a wild thing


Powrót do góry Go down


Lockie I. Swansea
Lockie I. Swansea

Student Slytherin
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 23
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 192
C. szczególne : zawsze długi rękaw, nosi bransoletkę z ayahuascą, zapach cytrusowo-drzewny, piżmowy, ziemisty, jest *duży*, mówi z akcentem
Dodatkowo : prefekt gej
Galeony : 1558
  Liczba postów : 2546
https://www.czarodzieje.org/t22245-lachlan-innocent-swansea#731964
https://www.czarodzieje.org/t22255-jakko-sowa-locka#732448
https://www.czarodzieje.org/t22244-lockie-i-swansea-kuferek
Syczący most - Page 2 QzgSDG8




Gracz




Syczący most - Page 2 Empty


PisanieSyczący most - Page 2 Empty Re: Syczący most  Syczący most - Page 2 EmptyNie Lip 21 2024, 00:36;

@Terry Anderson

Bycie tym, kto swoją obecnością sprawia, że nastolatkowie nie boją się dorastać, nigdy by nie przeszło Swansea przez myśl jako potencjalna kariera i pewnie, gdyby się dowiedział, że takie debilne rzeczy po głowie Andersona chodzą, to by go w ten łeb pierdolnął dla wyrównania. Fakt, nikt nie oczekuje od siedemnastolatków mądrości i dojrzałości, ale to składało się w przypadku Locka z dwóch czynników. Po pierwsze: zawsze był debilem, czego o Terrym powiedzieć nie wolno (przynajmniej nie przy Lokim), po drugie - nie planował dojrzewać, bo zakładał rychłe kopnięcie w kalendarz, czego Terry'emu również nie życzył.
- O jak Ci uszu natrę. - zagroził puchonowi za te zaczepki, kiedy się jeszcze z gęsią tarmosił, wszystko jednak zbladło przy fakcie, że się do niego tak przyczepiła. Należało pamiętać, że Lockie nigdy nie miał zwierzątka. Miał sowę, ale Jakko był trochę jebnięty i nie można było go z pewnością nazywać domowym pupilkiem. Nie wiedział nawet, co to przywiązanie w takim ludzkim wymiarze, bo nie spieszno mu nigdy było do związków ani zobowiązań.
Wpatrywał się to w chłopca, to w ptaka, to na powrót w chłopca, jakby wcale nie bawiła go ta cała gęsia przygoda.
- Ty chyba żarty robisz sobie... - szepnął- Weź te też. - zachęcił, po czym wykonał gest shoo, shoo do gęsi. Ta jednak tylko łypnęła na niego nieprawdopodobnie niebieskim okiem.
Zapytany o krzywdzenie gęsi zrobił dziwny wymijający manewr, robiąc ni to krok ni szus trochę nad trochę obok ptaka i na chwilę nawet zapomniał o cholernych bandurkach, które teraz z ciekawością przyglądały się jego zmaganiom z samym sobą, najwyraźniej mając całe to przedsięwzięcie za wielką hecę. Na bank cieszyły się cudzym nieszczęściem i lubiły, jak ktoś był sfrustrowany. Najgorsze biesy.
- A ja wiem? - spojrzał na niego dziwnie, kiedy gęś wstała i ruszyła za nim z tą samą niewzruszoną gracją- ja na ONMS chodzę tylko dlatego, że Rosa jest przystojny, ja się na gęsiach nie znam. - zmarszczył brwi- Może jak je zignorujemy, to im przejdzie. Chodź. - kiwnął na puchona, czując, że to genialny pomysł (i jakże ślizgońskie rozwiązanie), by uciec.
Powrót do góry Go down


Atlas Rosa
Atlas Rosa

Nauczyciel
Wiek : 29
Czystość Krwi : 90%
Wzrost : 198
Dodatkowo : Półwil
Galeony : 3789
  Liczba postów : 1564
https://www.czarodzieje.org/t21769-atlas-malte-otto-rosa#711050
https://www.czarodzieje.org/t21773-kartki-do-atlasu#711160
https://www.czarodzieje.org/t21770-atlas-m-o-rosa#711053
Syczący most - Page 2 QzgSDG8




Gracz




Syczący most - Page 2 Empty


PisanieSyczący most - Page 2 Empty Re: Syczący most  Syczący most - Page 2 EmptyPon Lip 22 2024, 00:11;

@Christopher Walsh

Nie chciał wyrywać gęsi z jej naturalnego środowiska, z jej gęsiego stada, okolic, które znała, ale nie mógł oprzeć się wrażeniu, że gęś już sobie go wybrała. Kiedy jej stadko oddalało się, gibiąc na boki, w sobie znanym kierunku, zdawała się nawet nie mrugnąć błoniastą powieką.
- Muszę się o nich dowiedzieć więcej. - postanowił z uśmiechem - Kto wie, może rzeczywiście polubimy się na tyle, by wróciła ze mną na ranczo? - spojrzał z kucaka na Christophera i zmarszczył lekko brwi, kiedy Zielarz ostrzegł, że mają kolejny problem i to wcale nie tak mięciutki i uroczy jak towarzyszące im gęsi.
- Wszystko w porządku? - wyprostował się powoli, spoglądając w stronę, z której dotarło go to niepewne ostrzeżenie.
Ledwie zdążył zauważyć, że mowa o biesach, kiedy te skoczyły ku Walshowi, zachowując się zupełnie inaczej i znacznie mniej przyjaźnie, niż ten jabłonnik, który chwilę temu był ich kompanem. Zmarszczył brwi, wyciągając różdżkę, jednocześnie nie był pewien, czy może coś tu poradzić. Zasadniczo ciskanie w obce magiczne stworzenia zaklęciami leżało odrobinę poza strefą komfortu Rosy z wielu powodów.
Podszedł bliżej Chrisa, próbując złapać biesy, by powstrzymać je przed tym niespodziewanym, nieproszonym atakiem, ale wymykały mu się z rąk jak śliskie, chichoczące wydry.
Powrót do góry Go down


Aleksandra Krawczyk
Aleksandra Krawczyk

Absolwent Hufflepuffu
Wiek : 22
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 162cm
C. szczególne : Podłużna blizna przy prawym obojczyku; pierścień Sidhe na palcu;
Galeony : 3177
  Liczba postów : 1852
https://www.czarodzieje.org/t18582-alexandra-krawczyk
https://www.czarodzieje.org/t18589-aleksandra-krawczyk
https://www.czarodzieje.org/t18583-aleksandra-krawczyk
https://www.czarodzieje.org/t19009-aleksandra-krawczyk-dziennik#
Syczący most - Page 2 QzgSDG8




Gracz




Syczący most - Page 2 Empty


PisanieSyczący most - Page 2 Empty Re: Syczący most  Syczący most - Page 2 EmptyPon Lip 22 2024, 13:02;

Czy chciałaby się sprzeciwić? To było jak jedno z tych pytań-pułapek, bo cokolwiek by nie odpowiedziała, nie byłoby to ani do końca prawdą, ani dobrym wyborem. Każda decyzja niosła ze sobą konsekwencje, a że niestety w tym przypadku okazały się one nieco poważniejsze... cóż, trzeba było i to przełknąć. Pokiwała więc głową na słowa Maxa, choć nie mogła sobie wyobrazić siebie samej mówiącej do szefa, żeby spadał na drzewo.
Ponownie potrzebowała chwili na to, aby przetrawić to, co właśnie usłyszała. Kłótnia, szpital, ojciec, smoki i... obrazy? Rzeczywiście ominął ją ogromny kawał historii i niezbyt wiedziała, jak się z tym czuć. Wiedziała jednak, że potrzebuje porozmawiać nie tylko z Maxem, ale również Longweiem, nie tylko ze względu na całą tą popapraną sytuację (chociaż był to zdecydowanie bardzo ważny powód), ale po prostu dlatego, że był jej przyjacielem i jemu też winna była wytłumaczenie swojej nieobecności. Nie mówiąc już o tym, że na pewno też potrzebował wsparcia w tym całym bagnie, w które się wpakowali. Zostawić ich na jakiś czas samych...
- Na Merlina, chyba muszę usiąść - wymamrotała, bo rzeczywiście aż zakręciło jej się od tego wszystkiego w głowie. Okolica jednak nie obfitowała w miejsca, w których można byłoby usiąść i ochłonąć, więc jedynie podeszła do mostka i oparła się o jego poręcz, kompletnie ignorując przy tym wściekły syk, który dobiegał gdzieś z drugiej strony. Inne rzeczy zaprzątały jej myśli. - Okej, czyli ich ojciec był w szpitalu... Przez chwilę zrozumiałam to tak, jakby Longwei był w Mungu. No, w każdym razie, wszystko z nim w porządku? - zapytała, licząc w duchu na pozytywną odpowiedź chociaż ten jeden raz. Mogli się z nim nie zgadzać, ale mimo wszystko był ojcem ich przyjaciół, jakkolwiek staroświeckich poglądów na życie nie miał. - I tak, myślę, że nie wybrałeś sobie najlepszego momentu na taką rozmowę z nim, ale z drugiej strony Cię rozumiem. Trudno, co się stało, to się nie odstanie. Uważam, że dobrze, że w końcu ktoś mu to powiedział prosto w twarz, może jednak do niego dotrze, że nie może dyrygować życiem swoich dzieci. Oby - podsumowała i odetchnęła głęboko, jakby zbierając siły na wypowiedzenie kolejnych słów. Zdecydowanie trudniejszych. - Co się tam stało? Z tymi smokami i wypadkiem. I... Czy były ostatecznie jakieś... ofiary? - Ostatnie słowo niemal wyszeptała. Nie chciało jej przejść przez gardło, a świadomość tego, że ich przyjaciel mógł zginąć, była porażająca. Podobnie jak to, że przecież sama intensywnie myślała nad zmianą pracy i po wakacjach chciała wreszcie zrobić ten krok, o którym marzyła od dziecka. I właśnie takie sytuacje miały na nią - niestety - czekać w przyszłości. Przełknęła ślinę, zwiesiwszy głowę i mocniej opierając się o poręcz mostu.
- Nie wiem, czy chcę jeszcze pytać - powiedziała cicho, ze smutkiem i żalem. Żalem, że nie było jej, kiedy akurat była tak potrzebna. Kiedy jej najbliżsi potrzebowali wsparcia, bo wszystko się sypało jak domek z kart przy silniejszym podmuchu wiatru. - Was to trzeba zamknąć w izolatkach, nie ma chyba innej opcji - stwierdziła, ale daleko jej było do wesołości. Szarpanie za sznurówki butów stało się nagle silniejsze, syki stały się głośniejsze, więc wreszcie uniosła głowę, spoglądając na drugą stronę i niemal jęknęła. Czyli jednak pogłoski o syczuchach nie były kłamstwem. - Szykuj się, Brewer, bo coś czuję, że nie przepuszczą nas tak po prostu.
Powrót do góry Go down


Maximilian Brewer
Maximilian Brewer

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 22
Czystość Krwi : 10%
Wzrost : 178 cm
C. szczególne : Blizny na całym ciele, które wychynęły po usunięciu wszystkich mugolskich tatuaży, runa agliz na lewym ramieniu, krwawa obrączka na palcu serdecznym prawej dłoni, blizna w kształcie błazeńskiej czapki na prawej piersi, trzy blizny przez całe plecy, blizna w kształcie kluczy tuż nad sercem, runa jera na brzuchu
Dodatkowo : Jasnowidzenie
Galeony : 7223
  Liczba postów : 2438
https://www.czarodzieje.org/t18375-maximilian-brewer
https://www.czarodzieje.org/t18475-listy-tradycyjne-maxa#526264
https://www.czarodzieje.org/t18374-maximilian-brewer
https://www.czarodzieje.org/t18428-maximilian-brewer-dziennik#52
Syczący most - Page 2 QzgSDG8




Moderator




Syczący most - Page 2 Empty


PisanieSyczący most - Page 2 Empty Re: Syczący most  Syczący most - Page 2 EmptyPon Lip 22 2024, 21:11;

Prawda była taka, że spotkanie po pewnym czasie nigdy nie było łatwe, bo często obie strony czuły się winne. Max dodatkowo, bo tak naprawdę swoim zachowaniem zrobił nie wiadomo jak wiele złego, ani do czego dokładnie doprowadził, toteż trudno było powiedzieć, co wyjdzie z tego dalej. Nie zamierzał jednak ukrywać przed Olą tego, co się wydarzyło, bo zwyczajnie nie tak postępowali przyjaciele, a ona miała prawo wiedzieć, w jakie bagno mogła wpaść, jeśli tylko znowu postanowi z nimi rozmawiać. Musiał wyjaśnić jej, jak wszystko się spieprzyło, żeby nie była zdziwiona, że to, co się dookoła niej dzieje, jest takie, a nie inne, dlaczego Mulan nie przyjechała, dlaczego on i Wei nie do końca byli w stanie ze sobą rozmawiać, co normalnie nigdy nie miałoby miejsca. Ale teraz działo się i nie wyglądało to najlepiej.
- Wszyscy wyszli z Munga - powiedział dość sztywno, bo nie do końca miał ochotę rozmawiać o starym Huangu, który doprowadzał go do prawdziwego szału, który zwyczajnie niszczył życie wszystkim dookoła. Nie wiedział jednak, jakby miał to wyjaśnić Oli i na krótką chwilę się zaciął, po czym stwierdził, że nie zamierzał nikomu pozwalać na dyrygowanie jego relacją z Weiem, choć prawdę mówiąc, nie miał pojęcia, czy coś takiego nadal istniało. Był zmęczony bałaganem, w jakim się znajdował, zmęczony tym, że nie byli w stanie się porozumieć i teraz doskonale to widział, a na dokładkę to nie były wszystkie jego problemy. Zapewnił Olę, że chociaż sprawa ze smokiem nie była najlepsza, to ostatecznie nie była aż tak tragiczna, ale gorzko dodał, żeby o tym rozmawiała z Weiem, nie z nim, bo ich spojrzenie na sprawę różniło się diametralnie.
- Może nie chcesz pytać, ale muszę ci powiedzieć. Whitelightowie wiedzą, dziadek Nakira powiedział mi, kim jestem i wszystkie obrazy w rezydencji zaczęły plotkować o mojej babce - stwierdził, patrząc na Olę, kiedy wspierała się o mostek, wiedząc, że dla niej to nie było niczym przyjemnym, ale zwyczajnie nie mógł zostawić tego niedopowiedzianego, bo ciągle nie miał pojęcia, co z tego wyniknie i czy przypadkiem nie skończy się to gorzej, niż myślał. Czuł również, że Ola jest gdzieś w tym wszystkim pogubiona, a kręcący się dookoła niego gumiennik starał się trzymać go jak najbliżej przyjaciółki, zerkając na nią, jakby próbował mu coś powiedzieć. I Max czuł, że Ola mimo wszystko nie myśli o nim teraz, cóż, najlepiej. Miała do tego pełne prawo, podobnie jak syczuchy, które najwyraźniej właśnie na nich ruszyły.
- Mam je... podziobać?

______________________

Never love

a wild thing


Powrót do góry Go down


Christopher Walsh
Christopher Walsh

Nauczyciel
Wiek : 35
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 183
C. szczególne : Blizna u dołu brzucha oraz niewielka blizna na ręce, blizny na piersi po jadzie akromantuli, ciemnogranatowe blizny na lewym ramieniu; obrączka z czarno-zielonej muszli; runa agliz na lewym nadgarstku
Galeony : 6709
  Liczba postów : 2645
https://www.czarodzieje.org/t18076-christopher-o-connor#514253
https://www.czarodzieje.org/t18088-poczta-chrisa#514438
https://www.czarodzieje.org/t18079-christopher-o-connor#514252
https://www.czarodzieje.org/t18310-christopher-o-connor-dziennik
Syczący most - Page 2 QzgSDG8




Moderator




Syczący most - Page 2 Empty


PisanieSyczący most - Page 2 Empty Re: Syczący most  Syczący most - Page 2 EmptyPon Lip 22 2024, 21:13;

- Sprawia wrażenie, jakby nie zamierzała cię opuszczać - zauważył, uśmiechając się lekko, bo faktycznie syczuchy, które zepchnęli na drugi koniec mostu, zachowywały się zupełnie tak, jakby zamierzały z nimi zostać już na zawsze. Było to nieco dziwne, a jednocześnie wyglądało na to, że wszystko się zgadzało, biorąc pod uwagę, że zgodnie z tym co twierdzono, gęsi te przywiązywały się do swojego właściciela. Jak go wybierały, jak się z nim faktycznie łączyły, było większą tajemnicą, ale najwyraźniej właśnie się dowiedzieli, jak cały ten proces przebiegał. Trudno było powiedzieć, co dalej z niego wyniknie, bo było zbyt wczas na to, żeby to oceniać, aczkolwiek Chris musiał przyznać, że był w gruncie rzeczy, cóż, zadowolony.
- Na razie jeszcze tak - odparł pospiesznie, ale z każdą mijającą chwilą, sytuacja robiła się coraz trudniejsza, bardziej skomplikowana i niepewna, bo biesy nie zamierzały go opuścić, podobnie jak syczucha, a pomoc Atlasa okazała się niestety nieodpowiednia, zupełnie, jakby jeszcze bardziej rozgniewała małe stworki. Nie umieli nad nimi zapanować, uciekały przed nimi i zaczęły szarpać zielarza, po prostu dość bezczelnie go bijąc i ciągnąc za sobą. Nie spodziewał się po nich takiej siły, takich możliwości, ani takiego uporu, który tak naprawdę spychał go coraz dalej, nie dając mu możliwości na złapanie oddechu. Jakkolwiek nie próbowałby pozbyć się biesów, choć robił to łagodnie, bo zwyczajnie nie znajdował przyjemności w krzywdzeniu kogokolwiek, tak nie był w stanie zyskać żadnej przewagi nad stworkami.
- Uważaj, bo jeszcze ciebie też spróbują złapać! - rzucił w stronę drugiego mężczyzny, ale trudno było powiedzieć, czy w ogólnym huku, wśród syczenia gęsi, rabanu, jaki robiły biesy i oni sami, Atlas w ogóle go usłyszał. Później Chris zdał sobie sprawę z tego, że demony ciągną go w stronę, jaka się im podoba i nie był w stanie nic z tym zrobić. Po prostu musiał się im poddać, zmierzając w stronę, o jakiej nie miał pojęcia, a za nim pędziła syczucha, która najwyraźniej nie zamierzała go opuszczać.

z.t

+

______________________

After all these years
you still don't know
The things
that make you
beautiful
Powrót do góry Go down


Atlas Rosa
Atlas Rosa

Nauczyciel
Wiek : 29
Czystość Krwi : 90%
Wzrost : 198
Dodatkowo : Półwil
Galeony : 3789
  Liczba postów : 1564
https://www.czarodzieje.org/t21769-atlas-malte-otto-rosa#711050
https://www.czarodzieje.org/t21773-kartki-do-atlasu#711160
https://www.czarodzieje.org/t21770-atlas-m-o-rosa#711053
Syczący most - Page 2 QzgSDG8




Gracz




Syczący most - Page 2 Empty


PisanieSyczący most - Page 2 Empty Re: Syczący most  Syczący most - Page 2 EmptyPon Lip 22 2024, 23:04;

Całkowicie skołowany, nie wiedział, co zrobić, by Walshowi pomóc. Co nie chwytał któregoś z biesów-urwisów, to ten się wyrywał i zdawało się, że ze zdwojoną siłą szarpał biednego Chrisa w różne strony. Nie chciał im zrobić krzywdy, ale też nie chciał zostawić zielarza na ich pastwę całkowicie. Ostatecznie uznał, że zajmie się gęsiami, bo teraz obie z ich nowych podopiecznych były w bojowym nastroju, machając skrzydłami i gęgając zawzięcie, przez co tworzył się jeszcze większy chaos.
- Przepraszam, Chris! - powiedział jedynie, kiedy w tym całym chaosie dostrzegł, że jego próby pomocy były zupełnie bezskuteczne. Biesy pociągnęły Walsha za sobą gdzieś, trudno powiedzieć gdzie, bo nagle, jakby magicznym trafem, ten rozpłynął się w powietrzu, pozostawiając Rosę z dwoma gąskami, zupełnie skołowanego.
- I co teraz..? - mruknął do siebie, patrząc na obie ptaszyny, których miny wydawały się zadawać mu to samo, dokładnie, pytanie.
Zachęcił gąski, by podążały za nim, choć nieporadnie, to okazało się, że były niebywale inteligentnymi stworzeniami, a on najwyraźniej urodzoną gęsiareczką. Niemal od razu zrozumiały jego intencję, a jedyne co Rosa mógł teraz uczynić, to odprowadzić gąskę Chrisa pod przyczepę jego i Josha, by tam zaczekała na swojego opiekuna.

zt
+
Powrót do góry Go down


Terry Anderson
Terry Anderson

Uczeń Hufflepuff
Rok Nauki : VI
Wiek : 16
Czystość Krwi : 0%
Wzrost : 173 cm
C. szczególne : mocny szkocki akcent, piegi na całym ciele, kilka pryszczy na twarzy, niedawno przeszedł mutacje
Dodatkowo : prefekt
Galeony : 1375
  Liczba postów : 963
https://www.czarodzieje.org/t22400-terrance-anderson#739510
https://www.czarodzieje.org/t22405-poczta-terry-ego#739699
https://www.czarodzieje.org/t22401-terrance-anderson#739613
https://www.czarodzieje.org/t22440-terry-anderson-dziennik#74317
Syczący most - Page 2 QzgSDG8




Gracz




Syczący most - Page 2 Empty


PisanieSyczący most - Page 2 Empty Re: Syczący most  Syczący most - Page 2 EmptyPon Lip 22 2024, 23:42;

Gdyby Terry wiedział, jak znacząco jego zdanie o Lockim różni się od tego, jaką opinie ma o sobie sam Ślizgon, chłopak być może nie zszedłby na zawał, ale z pewnością doznałby poważnego zachwiania rzeczywistości. To prawda, miał może nieco wyidealizowany obraz kolegi, ale nawet biorąc poprawkę na jego bezsprzeczny brak obiektywizmu, szesnastolatek widział w Swansea starszego brata, kogoś od kogo można nauczyć się całej wiedzy o świecie i prawach ulicy – wzór, nawet jeśli nie do naśladowania, to przynajmniej do mocnej inspiracji. I choć obsesyjne wręcz zapatrzenie w Lockiego w znacznej mierze Puchon miał już za sobą, to jakaś jego część nadal pragnęła zaskarbić sobie szacunek starszego kolegi, zrobić na nim wrażenie, wykazać się.
Póki co jednak jedynym stworzeniem, na którym udało mu się zrobić wrażenie okazała się polska gęś. Zwierzę najwyraźniej naprawdę się do niego przywiązało, bo posłusznie podążało za chłopcem, bez względu na to, ile razy Lockie próbował ptaki przepędzić. Terry nie potrafił ocenić, czy bardziej bawi go panikujący Ślizgon, czy absurd całej tej sytuacji.
- Nie mogę wziąć TWOJEJ gęsi. – orzekł rzeczowo, przesądzając tym samym, że gęś od teraz naprawdę należała do Lockiego. – Po pierwsze, to kradzież. Po drugie, jeszcze uschnełaby z tęsknoty. Może gęsi są bardzo lojalne, nie wiesz.
Chwilę później Terry i jego gęś, którą chłopak w duchu zaczął nazywać Klementynką, obserwowali z powątpiewaniem wymalowanym zarówno na piegowatej twarzy, jak i na białej upierzonej główce (a przynajmniej tak sobie chłopak wmawiał) komiczne poczynania Ślizgona, który zaczął zachowywać się tak, jakby polana upstrzona była minami lądowymi.
- Fair. – skwitował, bo faktycznie, profesor Rosa stanowił całkiem niezły rozpraszać i choć Terry nie podejrzewał Ślizgona o upodobania, które sam żywił, to urok nauczyciela mógł robić wrażenie na każdym, bez względu na orientację. - Dobra nie odstawiaj tu Diuny, bo zaraz oprócz gęsi będziesz miał jeszcze udomowionego czerwia. – pokręcił głową, na moment zapominając, że Lockie najprawdopodobniej nie miał pojęcia, do czego szesnastolatek nawiązywał. Zignorował propozycję Ślizgona, posyłając mu jedynie wymownie karcące spojrzenie i zamiast tego kucnął przy swoim  zwierzaku, starając się nie wykonywać gwałtownych ruchów.
- Wezmę Cię teraz na ręce, okej? – zapytał, a nie otrzymawszy żadnej odpowiedzi (co zaniepokoiłoby go jeszcze bardziej) złapał ostrożnie białego ptaka i podniósł go na wysokość własnej twarzy. Nie dostrzegł żadnych urazów, a niezadowolone kłapnięcie dziobem utwierdziło go w przekonaniu, że gęsi nic złego się nie stało.  – Dobra nie gryź, już cię puszczam Klementyna.  – odłożył ją na ziemię i spojrzał na Ślizgona wymownie załamując ręce. – No i co my teraz z nimi zrobimy? Myślisz że pozwolą nam je trzymać w szkole?

@Lockie I. Swansea
+
Powrót do góry Go down


Lockie I. Swansea
Lockie I. Swansea

Student Slytherin
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 23
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 192
C. szczególne : zawsze długi rękaw, nosi bransoletkę z ayahuascą, zapach cytrusowo-drzewny, piżmowy, ziemisty, jest *duży*, mówi z akcentem
Dodatkowo : prefekt gej
Galeony : 1558
  Liczba postów : 2546
https://www.czarodzieje.org/t22245-lachlan-innocent-swansea#731964
https://www.czarodzieje.org/t22255-jakko-sowa-locka#732448
https://www.czarodzieje.org/t22244-lockie-i-swansea-kuferek
Syczący most - Page 2 QzgSDG8




Gracz




Syczący most - Page 2 Empty


PisanieSyczący most - Page 2 Empty Re: Syczący most  Syczący most - Page 2 EmptyWto Lip 23 2024, 01:46;

@Terry Anderson

Szczęściem, a może i nieszczęściem Swansea było to, że nikt mu nie czytał w myślach. Po pierwsze, nie każdy był legilimentą, a po drugie z pełną dumą zakładał, że sprawiał wrażenie tak tepęgo osiłka, że nawet jakby ktoś był legilimentą, nie uważałby, że wysiłek zaglądania mu do głowy może zrodzić jakiekolwiek, ciekawe owoce.
Był cool, czasem bad-ass, był zawodnikiem drużyny i z drugim drużynowym pałkarzem stanowili bojowy klin SLytherinu, w jakiejkolwiek sytuacji ich nie postawić. Swansea i Solberg byli tym typem ludzi, którzy wywoływali fajne wrażenie na młodszych kolegach i uczucie bezsilnej bezradności w dorosłych, muszących się z nimi użerać. To ten wiek, w którym z dnia na dzień, jak chorągiew, zmienia się poczucie przynależności z grona nastolatków jeszcze na grono młodych dorosłych i Lockie nigdy nie wiedział gdzie mu bardziej niewygodnie. Bo nigdzie nie było dobrze. Bez wątpienia jednak w całej niewygodzie bycia sobą, bardzo lubił to, za kogo miał go Terry. To była rola, której się nie wypierał, mimo że miał wewnętrznego sabotażystę regularnie podsuwającego mu różne obiekcje odnośnie tej relacji.
I czasem się przejmował, że może nie powinien, że nie jest najlepszym wzorem, że jest dość miernym kolegą, a co dopiero przyjacielem, ale w takich chwilach, kiedy piątoklasista się z niego nabijał, wszelkie wątpliwości mijały. Wystawił więc Terry'emu środkowy palec, bo ten miał coś za duży ubaw z jego nieszczęścia (o ile można posiadanie gęsi nazwać nieszczęściem).
- Wolałbym taką nielojalną. - zapewnił, czyniąc to dziwne nierytmiczne tango wokół wiernie podążającej za nim gęsi. Podniósł spojrzenie na Puchona, a w oczach miał jedynie piętrzące się pytajniki, bo nie wiedział ani czym jest Diuna, ani co mają do tego wszystkiego czerwie, pod nazwą którą znał tylko larwy much i może to były prorocze słowa ze strony Terry'ego. Bo czerwia nie przyzwał, za to bandurki na nowo przyczepiły się do niego, szarpiąc to tu to tam i ciągając za kostki.
- No popierdoli mnie! Balbina, bierej ich! - poszczuł gęsią biesy, bo nie dosłyszał w sumie, jak tam Terry ją nazwał, i zdawało mu się, że Balbina, a nie Klementyna. Gęś owszem, niczym ogar obronny, przerośnięte ptaszysko, rozwarło zębatego dzioba i zaczęło tłuc skrzydłami, robiąc raban i drąc się. Darły się też bandurki, darł się na nie Loki, odgrażając się, że je porozdeptuje i w tym wszystkim Anderson nie doczekał się odpowiedzi, bo nagle, magicznie, wszystko zniknęło. Została tylko skołowana Balbinka, patrząca na puchona wzrokiem, który przy dobrych intencjach można było nazwać pytającym.
Niezależnie od tego, co będzie im dane z nimi zrobić w roku szkolnym, teraz zadaniem młodego puchona było zaopiekowanie się nie tylko swoją gęsicą czy gąsiorem, ale również i gęsicą lub gąsiorem Loka.
2 x zt

+
Powrót do góry Go down


Persephone Aniston
Persephone Aniston

Nauczyciel
Wiek : 56
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 165 cm
Galeony : 309
  Liczba postów : 223
https://www.czarodzieje.org/t22879-persephone-andromeda-aniston
https://www.czarodzieje.org/t22890-poczta-profesor-aniston
https://www.czarodzieje.org/t22880-persephone-andromeda-aniston
https://www.czarodzieje.org/t23252-persephone-andromeda-aniston-
Syczący most - Page 2 QzgSDG8




Gracz




Syczący most - Page 2 Empty


PisanieSyczący most - Page 2 Empty Re: Syczący most  Syczący most - Page 2 EmptyWto Lip 23 2024, 10:21;

Wysłuchała go z uwagą, a widząc, że do sprawy podeszła nader frywolnie, uśmiech powoli znikał z jej twarzy. Persephone  niewiele wiedziała o biesach, o tutejszych wierzeniach i psotnych demonach, sama miała to szczęście, że żadnego do tej pory nie spotkała.
- Oj, w takim razie przepraszam za pomyłkę. No ale z drugiej strony wiesz jak to jest, skoro próbuje cię powstrzymać to może właśnie dzisiaj ma wydarzyć się coś bardzo dobrego? – zapytała z tajemnicą w spojrzeniu. Nic oczywiście nie wiedziała na pewno, ale pogdybać zawsze można. Według złośliwych i niedowiarków właśnie na tym polegał jej fach – na przypuszczeniach. Ale życie bez snucia marzeń, fantazji i domysłów byłby przecież tak potwornie nudne!
- Tak, to prawda, mają tu naprawdę smaczne potrawy. Nie wiem, na ile skomplikowane jest ich przygotowanie, ale być może z odrobiną pomocy uda się jej okiełznać te tajemnice. No, książka też na pewno okaże się pomocna. – Percy machnęła ręką, odganiając muchę, która się jej przyczepiła. Czuła, że te upały nie sprzyjają wcale jej procesom myślowym i już marzyła o tym, aby po spacerze schłodzić się z Joshuą w stołówce nad kubkiem orzeźwiającej hyćki. Niemniej, póki co spacerowali – w sumie może dobrze jej zrobi mała przechadzka, skoro większość życia i tak spędza w czterech ścianach.
- To bardzo niepraktyczny most w takim razie – zaśmiała się kobieta, znowu przebierając źdźbłem trawy między palcami. Spojrzała na Walsha, gdy mówił o Nieśmiałkowie był taki… rozpromieniony. Chciała by tak, myśląc o swojej klitce w Leeds, ale to przecież nie to samo co tętniący życiem dom. - Możemy się tam przejść, zobaczymy z jakiej gliny są te gęsi ulepione.
Potem już słuchała i kiwała głową. Ucieszyło ją to, że wszystko potoczyło się akurat w takim kierunku.
- Bardzo mnie to cieszy. Widzisz, czasami martwimy się nad wyraz i zupełnie bez sensu. Jestem pewna, że wszystko ułoży się po waszej myśli. Już się w sumie chyba trochę układa, co? - Uśmiechnęła się, a potem dodała. - To bardzo dobry pomysł. Na pewno ułatwi wiele rzeczy, ja doprawdy nie rozumiem, jak mugole mogą funkcjonować bez sów.

@Joshua Walsh
Powrót do góry Go down


Aleksandra Krawczyk
Aleksandra Krawczyk

Absolwent Hufflepuffu
Wiek : 22
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 162cm
C. szczególne : Podłużna blizna przy prawym obojczyku; pierścień Sidhe na palcu;
Galeony : 3177
  Liczba postów : 1852
https://www.czarodzieje.org/t18582-alexandra-krawczyk
https://www.czarodzieje.org/t18589-aleksandra-krawczyk
https://www.czarodzieje.org/t18583-aleksandra-krawczyk
https://www.czarodzieje.org/t19009-aleksandra-krawczyk-dziennik#
Syczący most - Page 2 QzgSDG8




Gracz




Syczący most - Page 2 Empty


PisanieSyczący most - Page 2 Empty Re: Syczący most  Syczący most - Page 2 EmptyWto Lip 23 2024, 13:19;

Pokiwała tylko głową, słysząc, że wszyscy wyszli z Munga, choć jej uwadze nie umknęło, że była to dość wymijająca odpowiedź. Wyjście w trumnie w końcu też było opuszczeniem murów magicznego szpitala, ale te myśli szybko odgoniła, karcąc się, że w ogóle przyszło jej takie coś do głowy. Ale było to możliwe. Nie zamierzała drążyć tematu, była świadoma, że rozmawianie o tym nie było dla Maxa ani łatwe, ani tym bardziej przyjemne, dlatego po prostu odpuściła. Nie czuła się poza tym osobą, która powinna dalej kopać, nie czuła, jakby miała do tego jakiekolwiek prawo. Podobnie odpuściła w kwestii wypadku ze smokami, czując jednak, że do tego tematu wróci, ale przy okazji rozmowy z Longweiem. Z gorzkiego tonu głosu Brewera odczytała jedynie, że była to poniekąd jakaś kość niezgody. Jakże marzyła o tym, żeby po prostu wyjść z przyjaciółmi na piwo i pogadać o jakichś kompletnych błahostkach, robiąc z siebie przy tym głupka. Czy prosiła o aż tak dużo?
- Och. - Tylko tyle wyszło z jej ust na wspomnienie o Whitelightach. Krótkie, zduszone "och", nasycone zaskoczeniem i czymś na podobieństwo niedowierzania. Karuzela kręciła się dalej i zamiast powoli się zatrzymywać, zaczynała nabierać szaleńczego tempa. - Och - powtórzyła głupio, zwyczajnie nie wiedząc, jak zareagować, od czego w ogóle zacząć. Świat stanął na głowie. - I jak się z tym czujesz? Nie, źle, przepraszam, to nie było dobre pytanie. Po prostu... nie spodziewałam się czegoś takiego, nie jestem w stanie tego na razie ogarnąć i jako tako ułożyć sobie w głowie. Mam wrażenie, jakbym występowała właśnie w jakiejś tragikomedii, tylko nie wiem, gdzie tu ma być jakiś zabawny element - zaśmiała się gorzko, kręcąc głową z bezsilności. W trakcie tak krótkiego czasu wydarzyło się tyle, że aż ciężko było w to wszystko uwierzyć. A jednak musiała jakoś przyswoić te nowe informacje, niejako nową rzeczywistość. Najgorsze w tym wszystkim było chyba to, że wiedziała, że to nie był koniec. Chciała coś jeszcze powiedzieć w temacie Whitelightów, ale tym razem to syczuchy jej na to nie pozwoliły.
- Podziobać? Najwyraźniej w czasie mojej nieobecności zmieniłeś też dietę - stwierdziła, całą uwagę skupiając jednak na syczuchach, które stadem ruszyły przez most, zmierzając wprost na nich. Nie, przemoc na nic by się tu nie zdała, miały przewagę liczebną, a poza tym Krawczykówna daleka była od wyrządzenia krzywdy jakimkolwiek magicznym stworzeniom. - Yyy nie wiem, na ile ten mostek jest wytrzymały, ale możemy spróbować wskoczyć na poręcz i przejść po niej niczym akrobaci po linie - rzuciła pomysł, który wydał jej się nie taki głupi, oczywiście mając na uwadze, że po pierwsze, poręcz wytrzymałaby ich ciężar, po drugie, utrzymaliby równowagę, a po trzecie - że syczuchy nie umiały latać. Tego niestety nie była pewna. - Najważniejsze, żebyś nie dał się ugryźć.
Powrót do góry Go down


Joshua Walsh
Joshua Walsh

Nauczyciel
Wiek : 37
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 193cm
C. szczególne : runa algiz za lewym uchem, obrączka z bladoróżowej muszli, bransoletki na lewym nadgarstku
Galeony : 4710
  Liczba postów : 2196
https://www.czarodzieje.org/t18077-joshua-walsh
https://www.czarodzieje.org/t18086-poczta-profesora-walsha#514412
https://www.czarodzieje.org/t18084-joshua-walsh#514388
https://www.czarodzieje.org/t18300-joshua-walsh-dziennik#520887
Syczący most - Page 2 QzgSDG8




Moderator




Syczący most - Page 2 Empty


PisanieSyczący most - Page 2 Empty Re: Syczący most  Syczący most - Page 2 EmptySro Lip 24 2024, 09:47;

Josh spojrzał na Persefonę z zaskoczeniem w spojrzeniu a później roześmiał się, kręcąc lekko głową.
- Przecież nie masz za co przepraszać, więc nawet się nie wygłupiaj. A jeśli tak wyglądają zapowiedzi czegoś dobrego, to boję się, jak wyglądałyby te dotyczące nieszczęść – stwierdził ze śmiechem, próbując pozbyć się biesa, który kręcił się wokół niego, co rusz podszczypując jego nogi. Nie było to przyjemne, ale tak właściwie nie było całkiem złe. Nie wiedział, jak miałby to określić, ale miał wrażenie, że mógłby przywyknąć do życia pośród podobnych stworów – utrudniających codzienność, ale nie będących nazbyt niebezpiecznymi, o ile zachowywało się odpowiednie środki ostrożności.
- Nie pozostaje mi nic innego jak poszukać tutejszej książki kucharskiej, może coś się znajdzie na targu… A wraz z tym coś zimnego do picia – powiedział z cichym śmiechem, który jedynie wzmógł się, gdy skomentowała most. – Podobno to jeden z wielu prowadzących do sadów, czy pastwisk, ale właśnie ten jeden upatrzyły sobie gęsi i co ci mogę powiedzieć poza tym, że chcę jedną – dodał, wzruszając ramionami. Wyjazdy z Hogwartem miały to do siebie, że sprawiały, że miotlarz czuł się i czasem zachowywał, jakby sam był dzieciakiem. Teraz nie było inaczej, gdy jego oczy błyszczały na samą myśl, że mógłby sobie sprawić stróżującą gęś do domu.
- Zdecydowanie już się układa – powiedział cicho, nieco miękko, zaraz rzucając drętwotą w biesa, ale zamiast demona, trafił w piach i mógł już tylko westchnąć. – Co prawda mam wrażenie, że zwierzętami staram się zapełnić nasz dom, ale skoro Chrisowi to nie przeszkadza, to chyba nie ma konieczności niczego zmieniać. Wpadnij kiedyś na kawę, posiedzimy w ogrodzie. A co do mugoli… Wiesz, oni mają telefony, które może mógłbym obsługiwać, bo nie wydawało się jakoś bardzo trudne… Ale u nas i tak nie działałyby jak reszta ich techniki. Więc chyba pomyślę o małej, niepozornej sowie – mówił dużo, jakby nie zdawał sobie z tego sprawy, wiedząc jednocześnie, że kobieta nie będzie miała mu tego za złe. Mogli chwilę porozmawiać o innych sprawach, o głupstwach, zamiast poruszać tematy tyczące się wychowanków ich domów, czy innych, równie poważnych tematów. Kiedy jednak dotarli w okolice mostu zatrzymał się, a słysząc syk, był cały podekscytowany.
- Syczucha… Chyba wiem, skąd ich nazwa – zaśmiał się i zbliżył do mostu, obserwując jak nagle nieco chwiejnym krokiem stadko syczuch pojawiło się po drugiej stronie, a jedna z nich stanęła tak, jakby rzucała mu wyzwanie. Josh przyglądał się stworzeniu, zastanawiając się, czy naprawdę miał się z nią szamotać, ale ostatecznie po to tutaj przyszedł – chciał jedną do domu i zamierzał ją zdobyć, jeśli tylko będzie mieć do tego okazję.

@Persephone Aniston

______________________


Peace in your gardens and light from your eyes
No one can hold me the way you do
Powrót do góry Go down


Persephone Aniston
Persephone Aniston

Nauczyciel
Wiek : 56
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 165 cm
Galeony : 309
  Liczba postów : 223
https://www.czarodzieje.org/t22879-persephone-andromeda-aniston
https://www.czarodzieje.org/t22890-poczta-profesor-aniston
https://www.czarodzieje.org/t22880-persephone-andromeda-aniston
https://www.czarodzieje.org/t23252-persephone-andromeda-aniston-
Syczący most - Page 2 QzgSDG8




Gracz




Syczący most - Page 2 Empty


PisanieSyczący most - Page 2 Empty Re: Syczący most  Syczący most - Page 2 EmptyCzw Lip 25 2024, 12:24;

- Zupełnie na odwrót. Wiesz, to o czarnych kotach przebiegających przez drogę to moim zdaniem niesprawdzone przesądy. Zapowiedzi nieszczęść są całkiem niepozorne. A jeden to pomylił śmiertelnie niebezpiecznego ponuraka  na dnie filiżanki z łagodnym, choć trochę nieokiełznanym psem? - Wzruszyła ramionami, jakby chcąc podkreślić, że wcale nie zna odpowiedzi na to pytanie. Spojrzała na Joshuę z rozbawieniem skrzącym się w oczach, bo choć mówiła o sprawach poważnych, to nie mogła powstrzymać uśmiechu, widząc jego zmagania z biesem. Było coś uroczego w jego nieporadności, w tym jak niezdecydowanie odtrącał od siebie istotę. Pewnie gdyby mogła usłyszeć teraz jego myśli o "życiu pośród irytujących istot utrudniających codzienność", odparłaby, że w sumie już jest tej sztuki mistrzem. W końcu pełni funkcję nauczyciela, czyż nie?
- Oj, jestem pewna, że coś się znajdzie - rozczesała palcami swoje nieco splątane rude loki, myśląc sobie, że ona to chyba nie ugotowała nic przyzwoitego od kilku dobrych miesięcy. Kiedyś było inaczej, kiedyś miała dla kogo stać przy garach, a teraz? Życie w Hogwarcie i samotne mieszkanie ją rozleniwiło. - W takim razie pomogę ci ją złapać. Plan jest taki, odwrócę ich uwagę, a ty rób swoje. Może syczuchy lubią fokstrota, czy coś. - Pozwoliła sobie na niewybredny żart, w gruncie rzeczy niepewna, czy udany. Wiedziała jedno, w razie czego wyglądałaby idiotycznie.
Trochę spochmurniała, gdy usłyszała o “zapełnianiu domu”. Szybko domyśliła się, jakiego elementu układanki brakuje w Walshowym świecie i nawet chciała coś powiedzieć, ale szybko uznała, że to chyba nie jej sprawa. Może w wolnej chwili spróbuje o to podpytać Christophera, ale tak, żeby nie domyślił się, że rozmawiała z Joshuą. Nawet się jej nie skarżył, ale widziała, że wyraźnie spochmurniał.
- Wszystko zmieni się w najmniej spodziewanym momencie. - Pocieszyła go z uśmiechem, kładąc mu rękę na ramieniu. Szybko jednak ją zsunęła i kontynuowała rozmowę. - Bardzo chętnie do was wpadnę, jestem pewna, że wasz dom i ogród są przepiękne. Ja was też oczywiście zapraszam, choć nie wiem, czy Leeds przypadnie wam do gustu. Myślałam nawet ostatnio o kupieniu jakiegoś małego domku gdzieś bliżej, miasto mnie już męczy…
Na słowa o tym całym “telefonie” rozdziawiła buzię. Za jej czasów nie uczono o tym na mugoloznastwie.
- Tele-co? Ach, nieważne! Nic nie zastąpi kawałka pergaminu i atramentu. Jest w tym pewien czar, nie sądzisz?
Zagaiła podekscytowana, a potem niemal się zatrzymała. Usłyszała syk - to oznaczało, że są już blisko. Spojrzała porozumiewawczo na mężczyznę i pokazała mu, by zachował ciszę. Cały plan ataku z zaskoczenia spalił jednak na panewce, bo ptaszyska okazały się całkiem spostrzegawcze. Nie minęło wiele czasu, a małe stadko rzuciło się pędem na Joshuę i Persephone, którzy… wcale nie uciekali w popłochu. O nie, oni byli gotów stawić im czoła.

@Joshua Walsh
Powrót do góry Go down


Maximilian Brewer
Maximilian Brewer

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 22
Czystość Krwi : 10%
Wzrost : 178 cm
C. szczególne : Blizny na całym ciele, które wychynęły po usunięciu wszystkich mugolskich tatuaży, runa agliz na lewym ramieniu, krwawa obrączka na palcu serdecznym prawej dłoni, blizna w kształcie błazeńskiej czapki na prawej piersi, trzy blizny przez całe plecy, blizna w kształcie kluczy tuż nad sercem, runa jera na brzuchu
Dodatkowo : Jasnowidzenie
Galeony : 7223
  Liczba postów : 2438
https://www.czarodzieje.org/t18375-maximilian-brewer
https://www.czarodzieje.org/t18475-listy-tradycyjne-maxa#526264
https://www.czarodzieje.org/t18374-maximilian-brewer
https://www.czarodzieje.org/t18428-maximilian-brewer-dziennik#52
Syczący most - Page 2 QzgSDG8




Moderator




Syczący most - Page 2 Empty


PisanieSyczący most - Page 2 Empty Re: Syczący most  Syczący most - Page 2 EmptyCzw Lip 25 2024, 22:21;

- Chujowo - odpowiedział po prostu, uśmiechając się do niej na znak, że nie musiała przepraszać, bo ostatecznie zawsze rozmawiali szczerze i teraz nie było inaczej. Po prostu brał to na klatę, chociaż widać było, że początkowo trudno było mu tak naprawdę mówić to, co myślał, widać było, że plątał się w tym, co chciał zrobić, że myślał o sobie jedynie złe rzeczy i właściwie nie powinno to nikogo dziwić, biorąc pod uwagę, że faktycznie wiele rzeczy zjebał w swoim życiu, a to, co się teraz działo, wcale nie było takie dobre i wspaniałe. Czuł co prawda, że Ola najwyraźniej mu współczuje, ale to nieco go irytowało, więc zwyczajnie przez krótką chwilę poświęcał czas gumiennikowi, który za nic w świecie nie chciał go odstąpić, zachowując się prawie tak, jakby chciał, żeby Max się nim zajął albo na czymś skupił. Potrząsnął jednak głową, a później ponownie spojrzał na Olę.
- Nie chciałem, żeby tak się dowiadywali, ale skoro wszystko i tak pierdolnęło, to chyba powinienem być wdzięczny dziadkowi Nakira. Teraz wiem, że Camael jest naprawdę moim kuzynem. Bliskim kuzynem, tak samo jak Nakir. Nasi dziadkowie byli rodzeństwem. Wspaniała wiadomość, prawda? To prawie główna linia rodu - powiedział ironicznie, a potem westchnął ponownie i przyjrzał się przyjaciółce. - No już, powiedz, co myślisz. O mnie. Bo wiem, że myślisz - dodał, nie chcąc, żeby między nimi były jakieś niepotrzebne nieporozumienia, bo tych miał zdecydowanie za dużo i zdecydowanie powyżej dziurek w nosie. Nie chciał dalej siedzieć w takim gównie, a jednocześnie nie wiedział, jak z niego wyjść, co nie było znowu aż takie dziwne. Ale próbował, jakoś tak samoczynnie, po prostu próbując zażartować, jak to mieli w zwyczaju, a co z tego wyszło, to już była zupełnie inna kwestia.
- Mam bardzo zbilansowaną dietę, taką żywą - stwierdził, wzruszając ramionami i nawet się do niej lekko uśmiechnął, choć w tym krzywym wyrazie wciąż nie było zbyt wiele wesołości. - Pewnie jestem przez to za ciężki, ale... - dodał, by faktycznie wykonać sztuczkę o jakiej mówiła Ola, a zaraz dołączył do niego gumiennik, wyraźnie uznając, że chodzenie po moście w taki sposób, było jak najbardziej ciekawe.

______________________

Never love

a wild thing


Powrót do góry Go down


Joshua Walsh
Joshua Walsh

Nauczyciel
Wiek : 37
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 193cm
C. szczególne : runa algiz za lewym uchem, obrączka z bladoróżowej muszli, bransoletki na lewym nadgarstku
Galeony : 4710
  Liczba postów : 2196
https://www.czarodzieje.org/t18077-joshua-walsh
https://www.czarodzieje.org/t18086-poczta-profesora-walsha#514412
https://www.czarodzieje.org/t18084-joshua-walsh#514388
https://www.czarodzieje.org/t18300-joshua-walsh-dziennik#520887
Syczący most - Page 2 QzgSDG8




Moderator




Syczący most - Page 2 Empty


PisanieSyczący most - Page 2 Empty Re: Syczący most  Syczący most - Page 2 EmptyPią Lip 26 2024, 21:34;

- To zależy ile wspólnego mają z tobą i Chrisem, ale ja chętnie popatrzę jak tańczysz – zaśmiał się, kręcąc lekko głową. Cieszył się, że właściwie ta dwójka miała możliwość bawić się tańcem, bo sam nadawał się do tego jak kłoda do latania. Teraz miał przynajmniej spokój na większych balach, bo choć mógł pobujać się do rytmu, wiedział, że Chris chciał naprawdę coś potańczyć. Teraz miał z kim i to było coś, z czego Josh się cieszył. – A syczuchy z pewnością polubią fokstrota. A jak nie, to sprawimy, że polubią – dodał jeszcze z zaczepnym błyskiem w spojrzeniu. Nie wiedział tak naprawdę, czego miał się spodziewać, ale już ekscytował się na myśl o walce z magicznymi gęsiami. Były to duże stworzenia, podobno miały zęby, których był ciekaw i nic nie mogło zmienić jego decyzji o porwaniu jednej do Anglii.
Zauważył, że nastrój Persefony nieznacznie się zmienił, ale w pierwszej chwili nie łączył tego z własnymi słowami. Mówił dalej, śmiejąc się, ale dopiero ręka przyjaciółki na jego ramieniu sprawiła, że szybko zorientował się, jakich słów użył i jak mogło to zostać odebrane przez drugą stronę. Dokładniej mówiąc przez kobietę, która w dodatku była matką i doskonale rozumiała niektóre pragnienia. Była też przyjaciółką Chrisa, co komplikowało sprawę. Z jednej strony mógłby się przyznać, że tak, myślał blisko rok temu o adopcji, będąc zdania, że mogliby dać kochający dom jakiejś sierocie, która dorasta w domu dziecka. Uważał, że byliby w stanie z Chrisem naprawdę wychować taką osobę, może nawet więcej niż jednego dzieciaka, skoro radzą sobie z problemami tych z zamku. Jednak kiedy wtedy poruszył ten temat, dostrzegł niepewność w oczach swojego męża, strach, że jednak był dla niego niewystarczający w tym jednym, acz szczególnym aspekcie i Josh zdecydował nigdy do tematu nie wracać. Mimo wszystko, to właśnie Chris był dla niego najważniejszy, a obecnie mieli naprawdę wszystko, czego brakowało im do pełni szczęścia. Nie było potrzeby tego zmieniać. Persefona nie wiedziała o tym, o ile Chris nie wspomniał jej, ale miotlarz był przekonany, że temat adopcji został zamknięty dla nich obu. Teraz musiał tylko dać znać przyjaciółce, że nie miała czym się martwić.
- Wiem co pomyślałaś, ale zupełnie nie chodzi o to – powiedział więc od razu, uśmiechając się do niej ciepło. – Rozmawialiśmy już z Chrisem o adopcji i uznaliśmy, że tak naprawdę teraz mamy wszystko czego potrzebujemy. A ja zapełniam dom zwierzakami, bo nie wiesz, ale kiedyś chciałem mieć wszystkie, które latają. Wiesz, sowę, kruka, hipogryfa… Aby latały ze mną, no ale prawda jest taka, że coraz mniej latam, a za to więcej czasu spędzam w domu. No i… Powiedz, nie przygarnęłabyś kaczki-dziwaczki, która nagle sama do ciebie przylgnęła? Albo mleczuchy, której mleko zawsze smakuje tak, jak tego chcesz? Taka syczucha byłaby świetnym obrońcom naszego domu i terenu wokół – dodał, ożywiając się przy zwierzętach, z cieniem rozmarzenia spoglądając w bezchmurne niebo.
Zaśmiał się, kiedy próbowała powtórzyć nazwę dziwnego mugolskiego urządzenia.
- Wiesz, to jakby lusterka dwukierunkowe z opcją wysłania sowy do kogoś, a przynajmniej tak to zrozumiałem. W każdym razie Keith lubi listy, twierdzi, że ludzie mieliby więcej cierpliwości i pokory, gdyby wciąż komunikowali się listami i musieli na nie czekać, więc ta sowa to raczej strzał w dziesiątkę – dodał, wzruszając ramionami, nie mając nic więcej do powiedzenia w tym temacie, szczególnie że dotarli do mostu, na którym gang syszuch wypowiedział im wojnę. To było z jednej strony komiczne, ale z drugiej, kiedy zobaczył rzeczywiste rzędy małych kiełków w dziobach syczuch, poczuł chwilowy respekt w ich stronę. Mimo to, zamiast uciekać, krzyknął na nie, rozkładając ramiona na boki, jakby były skrzydłami. Ruszał nimi, jakby machał, krzycząc i sycząc na gęsi, a kiedy jedna próbowała go zaatakować, pospiesznie złapał ją za skrzydła i bez zastanowienia nad tym, co robi, ugryzł ją w szyję tuż za głową, sprawiając, że zaskoczona syczucha znieruchomiała jedynie wydając z siebie wściekłe syki. Zaś Josh spojrzał zaskoczony na Persefonę, nie puszczając syczuchy.

@Persephone Aniston

______________________


Peace in your gardens and light from your eyes
No one can hold me the way you do
Powrót do góry Go down


Aleksandra Krawczyk
Aleksandra Krawczyk

Absolwent Hufflepuffu
Wiek : 22
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 162cm
C. szczególne : Podłużna blizna przy prawym obojczyku; pierścień Sidhe na palcu;
Galeony : 3177
  Liczba postów : 1852
https://www.czarodzieje.org/t18582-alexandra-krawczyk
https://www.czarodzieje.org/t18589-aleksandra-krawczyk
https://www.czarodzieje.org/t18583-aleksandra-krawczyk
https://www.czarodzieje.org/t19009-aleksandra-krawczyk-dziennik#
Syczący most - Page 2 QzgSDG8




Gracz




Syczący most - Page 2 Empty


PisanieSyczący most - Page 2 Empty Re: Syczący most  Syczący most - Page 2 EmptySob Lip 27 2024, 22:50;

Czy mu współczuła? Oczywiście, że tak. Nawet nie wyobrażała sobie, przez co musiał przechodzić w związku z tymi wszystkimi rewelacjami, o jakich się dowiedział tak niedawno. Sama była w ogromnym szoku, słuchając o tym, a co dopiero gdyby miała być na jego miejscu i gdyby to była jej rzeczywistość. Rzeczywistość, której nie dało się tak po prostu zignorować, zwłaszcza że nie była to niestety byle jaka rodzina, a naprawdę szanowany i odgrywający istotną rolę w czarodziejskim świecie ród. Nie mogła nic poradzić na to, że to współczucie się pojawiło, ale z drugiej strony wiedziała, że nie mogła dać mu całkowitego ujścia w swoich reakcjach czy zachowaniu, bo to też by przyjacielowi nie pomogło, a mogłoby nawet zaszkodzić.
- Myślę, ale nie w takim sensie, w jakim ci się wydaje. Max, mam wrażenie, że mózg mi zaraz wybuchnie. Naprawdę nie mieści mi się to w głowie i przepraszam, jeśli któraś z moich reakcji cię uraziła, ale muszę… muszę ochłonąć i na spokojnie przejść przez to jeszcze raz - lub kilka razy, dodała w myślach. Taka była prawda - czuła, że musi się z tymi informacjami przysłowiowo „przespać”, poukładać je sobie w głowie bez tych wszystkich emocji, które teraz temu towarzyszyły. Jednak mogła go zapewnić już teraz, że to zupełnie nie zmieniało tego, jak go postrzegała. Dla niej był i będzie cały czas tym samym Maxem, nieważne jakie będzie nosił nazwisko czy jakich będzie miał krewnych.
Najpierw jednak musieli przetrwać starcie z syczuchami.
Z pewnym niedowierzaniem patrzyła, jak przyjaciel faktycznie wskakuje na poręcz i w przeciągu tej krótkiej chwili posłała co najmniej kilka modlitw, prosząc, aby nie spadł. Powinna była pamiętać, że w jego przypadku należy bardziej zważać na słowa.
- Przecież ja nie mówiłam tego poważnie - powiedziała tonem jasno dającym do zrozumienia, że gdyby tylko okoliczności były inne, przybiłaby sobie piątkę otwartą dłonią prosto w środek czoła, ale że syczuchy niebezpiecznie się zbliżały, to postanowiła właśnie na nich się skupić. Chcąc odwrócić ich uwagę od Maxa - tak na wszelki wypadek - zaczęła papugować ich zachowanie. Podskoczyła, przyjęła odpowiednią pozę i zastygła, obserwując ich reakcję i czując, jak pot zaczął spływać jej po karku. Biesy w tym czasie radośnie przegalopowały sobie na drugi koniec mostu bez żadnych problemów, podskakując tam i ewidentnie na nią oczekując. - Dobra, słuchaj, jak będę w połowie mostu, złazisz z tej poręczy i idziesz powoli za mną, bo tylko mi tego brakuje, żebyś tu skręcił kark - zarządziła, zerkając na niego kątem oka. Nie śmiała odwrócić głowy od syczuch, bo to mogłoby je rozproszyć, a tego nie chcieli. - Nie wspomnę o tym, że twoja rodzinka wtedy by mnie wrzuciła za kratki do końca życia - dorzuciła słodko-gorzkim tonem, kroczek za kroczkiem idąc do przodu. Magiczne stworzenia zdawały się jej słuchać, a raczej wydawały się nieco ogłupiałe, ale i to nie mogło trwać wiecznie. W końcu się ocknęły, otoczyły ją i spróbowały dziobnąć, ale sprytnie się wykręciła w taki sposób, że znajdowała się teraz po stronie mostu, w którą zamierzali iść. Szalony taniec, w jaki wpadła, składający się z kroków i uników doprowadził do tego, że ostatecznie nawet udało jej się złapać jedną z syczuch, która wyraźnie uległa i nagle przestała być taka groźna. Szkoda tylko, że w trakcie tej zabawy drugie zwierzę postanowiło skupić się na jej przyjacielu.
- Patrz, nawet mamy kolację - mruknęła z rozbawieniem, odwracając się do Maxa i dopiero wtedy przypominając sobie o koleżance tej małej walecznej bestii, którą jeszcze przed chwilą „miała w garści”.
Powrót do góry Go down


Maximilian Brewer
Maximilian Brewer

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 22
Czystość Krwi : 10%
Wzrost : 178 cm
C. szczególne : Blizny na całym ciele, które wychynęły po usunięciu wszystkich mugolskich tatuaży, runa agliz na lewym ramieniu, krwawa obrączka na palcu serdecznym prawej dłoni, blizna w kształcie błazeńskiej czapki na prawej piersi, trzy blizny przez całe plecy, blizna w kształcie kluczy tuż nad sercem, runa jera na brzuchu
Dodatkowo : Jasnowidzenie
Galeony : 7223
  Liczba postów : 2438
https://www.czarodzieje.org/t18375-maximilian-brewer
https://www.czarodzieje.org/t18475-listy-tradycyjne-maxa#526264
https://www.czarodzieje.org/t18374-maximilian-brewer
https://www.czarodzieje.org/t18428-maximilian-brewer-dziennik#52
Syczący most - Page 2 QzgSDG8




Moderator




Syczący most - Page 2 Empty


PisanieSyczący most - Page 2 Empty Re: Syczący most  Syczący most - Page 2 EmptyNie Lip 28 2024, 22:19;

Współczucie. To było to, co myślała Ola, to było dokładnie to, co był pewien, że czuła, chociaż jednocześnie nie umiał powiedzieć, skąd miał tego świadomość. Zupełnie, jakby jej zachowanie nie wystarczyło, żeby mógł to stwierdzić w pełni świadomie, jakby było coś jeszcze, ale nie zakładał, żeby miało to jakikolwiek związek z gumiennikiem, który podążał jego śladem. Był jak kot, który chciał atencji, jak kot, który doskonale bawił się z człowiekiem i nie zamierzał tego ukrywać, ale jakoś Max nie sądził, by bies ten miał dodatkowe zdolności, toteż nie zwracał na niego aż tak wielkiej uwagi. Poświęcał ją zresztą Oli, licząc na to, że zdołają wszystko rozwiązać i ustalić, że po prostu po pewnym czasie jego przyjaciółka oswoi się z pewnymi sprawami i myślami, na co oczywiście zamierzał jej dać czas i przestrzeń, bo to również było jego zdaniem istotne.
I właśnie dlatego wszedł na poręcz, zachowując się tak, jak zachowywał się zawsze, zapominając o tym, że być może powinien być poważny, że może powinien bardziej zwracać uwagę na to, co robił, że może, ale tylko może, powinien przestać zachowywać się, jak skończony idiota. Ale tak było łatwiej, prościej, jakoś spokojniej, jak miał być szczery, było dokładnie tak, jak chciał, żeby było, bez tego całego spierdolenia, jakiego w życiu nie potrzebował.
- Nie? Byłem pewien, że to świetne rozwiązanie - stwierdził, wzruszając lekko ramionami, balansując na poręczy, co wcale nie było takie łatwe, jak mogło się wydawać. Bawił się tym jednak całkiem dobrze, nawet z tym gumiennikiem, który kręcił się koło niego, podpowiadając mu, że Ola myślała o nim jak najmniej poważnie. To również mu nie przeszkadzało, ani te syki gęsi, jakie nie mogły sięgnąć do niego w miejscu, w którym właśnie się znajdował. - Żałuj, że się nie widzisz, bo moje chodzenie po barierce to jeszcze nic - skwitował jej zachowanie, po raz pierwszy od chwili, w której się spotkali, śmiejąc się całkiem szczerze. Dokładnie tak, jak powinien, dokładnie tak, jak chciał, żeby nie plątać się w czymś, co było bezsensowne.
Szedł za Olą, kiwając się z boku na bok, przyjmując jej plan, podziwiając ją, że sobie tak dobrze radziła, nawet ją dopingując, co brzmiało nieco śmiesznie, ale zdecydowanie nie spodziewał się, że ich plan weźmie w łeb. Wcale nie przez syczuchy, nie przez jego brak równowagi, czy coś podobnego, a przez bandurki, które zdążyły przedostać się na drugą stronę mostu.
- Za tobą! - rzucił, kiedy wszystko nagle zaczęło się jakoś walić i nie myśląc, co robi, skoczył właściwie między gęsi, widząc, że biesy zdecydowanie nie miały przyjaznych zamiarów względem Oli. Został ugryziony, na co syknął z irytacją, nie wiedząc jeszcze, że za chwilę naprawdę będzie syczeć i ruszył w stronę przyjaciółki, nie spodziewając się, że lada chwila zaczną gonić się po lesie... A gumiennik siedział spokojnie na barierce, myjąc łapę, sprawiając wrażenie, jakby był zadowolony z tego, co się tutaj działo.

______________________

Never love

a wild thing


Powrót do góry Go down


Aleksandra Krawczyk
Aleksandra Krawczyk

Absolwent Hufflepuffu
Wiek : 22
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 162cm
C. szczególne : Podłużna blizna przy prawym obojczyku; pierścień Sidhe na palcu;
Galeony : 3177
  Liczba postów : 1852
https://www.czarodzieje.org/t18582-alexandra-krawczyk
https://www.czarodzieje.org/t18589-aleksandra-krawczyk
https://www.czarodzieje.org/t18583-aleksandra-krawczyk
https://www.czarodzieje.org/t19009-aleksandra-krawczyk-dziennik#
Syczący most - Page 2 QzgSDG8




Gracz




Syczący most - Page 2 Empty


PisanieSyczący most - Page 2 Empty Re: Syczący most  Syczący most - Page 2 EmptyPon Lip 29 2024, 12:53;

Powinna się była spodziewać, że Max postanowi zastosować się do jej cudownej rady i zacznie bawić się w cyrkowca, balansując na poręczy mostu. I tak gdyby okoliczności były inne, gdyby wygłupiali się tak jak zawsze w swojej obecności, to nie byłoby to dla niej takim zaskoczeniem, ale tym razem było nieco inaczej, brakowało tych wygłupów i sądziła, że raczej pozostaną w poważnej atmosferze. Najwyraźniej jemu jednak brakowało takiego rozluźnienia i może i dobrze się stało, że zrobił, co zrobił. Sama postanowiła zostać na moście, nie ufając ani balustradzie, ani swojej równowadze. Poza tym jedno z nich musiało czuwać na wypadek, gdyby drugie faktycznie postanowiło popływać w niewielkim strumieniu.
- Dobra, panie mądraliński, ważne, że działa - odpowiedziała i gdyby tylko mogła, wywróciłaby przy tym oczami, ale nie chciała nawet na chwilę odwracać uwagi od syczuch, które dalej ogłupiałe dawały się prowadzić. Uśmiechnęła się jednak i zrobiło jej się cieplej na serduszku, kiedy usłyszała śmiech Maxa, taki prawdziwy, nie jakiś ironiczny czy wymuszony. Robienie z siebie głupka przynajmniej się opłacało! Zdarzało jej się zachowywać podobnie, ale w pracy ze zwierzętami nie było to nic nadzwyczajnego. Liczył się efekt końcowy.
Wszystko zresztą szło wyjątkowo dobrze i bez zbędnych komplikacji, do momentu, w którym przez bandurki syczuchy jakby się ocknęły i zaczęły atakować. I o ile z jedną poradziła sobie dobrze, odwracając się za siebie i w ostatniej chwili robiąc unik, tak druga obrała sobie za cel jej przyjaciela, który nie zdążył się uchylić i został dziabnięty, ale o tym Ola jeszcze nie wiedziała. Po okiełznaniu Balbinki i zeskoczeniu z mostu na twardy grunt ponownie została otoczona przez bandurki, które zaczęły ciągnąć ją w tylko sobie znanym kierunku. Wychodziło na to, że nie miała innego wyjścia, jak za nimi podążyć.
- Nie wiem, czy chcesz iść ze mną, ale jeśli nie masz nic lepszego do roboty, to chętnie przyjmę towarzystwo. Te małe paskudy jak nic chcą mnie uprowadzić - stwierdziła, oglądając się na przyjaciela przez ramię, bo bandurki nie zwalniały tempa i uparcie ciągnęły ją w stronę lasu. Co zaś było najlepsze, to to, że syczucha Balbinka wiernie za nimi podążała, zamykając cały pochód.

| zt x2
Powrót do góry Go down


Persephone Aniston
Persephone Aniston

Nauczyciel
Wiek : 56
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 165 cm
Galeony : 309
  Liczba postów : 223
https://www.czarodzieje.org/t22879-persephone-andromeda-aniston
https://www.czarodzieje.org/t22890-poczta-profesor-aniston
https://www.czarodzieje.org/t22880-persephone-andromeda-aniston
https://www.czarodzieje.org/t23252-persephone-andromeda-aniston-
Syczący most - Page 2 QzgSDG8




Gracz




Syczący most - Page 2 Empty


PisanieSyczący most - Page 2 Empty Re: Syczący most  Syczący most - Page 2 EmptyNie Sie 18 2024, 15:52;

Jego słowa bezpośrednio dotyczące się tego, co chodziło jej po głowie trochę zbiły ją z pantałyku. Z natury Aniston była prostolinijna i bezpośrednia, brzydziła się kłamstwem i półprawdami. Powinna więc się chyba cieszyć, że przyjaciel nie pogrywa z nią w żadne gierki? Powinna, ale na chwilę się zawahała. Bo Joshua dał jej jasno do zrozumienia, że była tak prostolinijna i szczera, że jasno zdradziła się ze swoimi podejrzeniami. Niby nie było nic złego w tym, aby łączyć kropki w swojej głowie, ale odrobinę bała się, że zostanie to odebrane jako bycie zwyczajnie wścibskim. A tego też potwornie nie lubiła.
- Och, rozumie. Przepraszam, dobrze wiesz, że to nie moja sprawa. Nie chciałam się narzucać, po prostu myślałam że… – zaczęła, ale w pewnym momencie urwała. Nie widziała w jego oczach fałszu, sama, szczera prawda, toteż stwierdziła że dalsze kontynuowanie tego tematu nie będzie chyba potrzebne. -  Nieważne. – dodała, a potem na jej twarz wstąpił uśmiech. Ona? Przygarniać cokolwiek?
- Wiesz, bez urazy, ale nie jestem specjalnie zwierzakowa. Mogłabym mieć rybki, ale twoje marzenie brzmi cudownie. Wzbijać się przestworza ramię w ramię z hipogryfem. Jest w tym coś pięknego. – To naprawdę brzmiało bardzo… onirycznie. Nawet trochę niemożliwie, choć było w zupełności osiągalne. Czemu ona nie miała takich marzeń? Czy nie za dużo energii i czasu przekierowywała na dzieci? Tego nie wiedziała, niemniej zerknęła pobieżnie na Joshuę z odrobiną zazdrości w spojrzeniu.
- Och, rozumiem. No cóż, każdy musi sobie radzić jak może. Dla mnie dla mugolską elekryk… elektronika to doprawdy coś niezrozumiałego. Ale tylko głupiec by tego nie uszanował, ciekawe jak to odkryli… – dodała, a potem jeszcze zgodziła się z jego ojcem w kwestii pisania listów (brzmiał jak rozsądny człowiek), no i wtedy… Urwała wątek i szepnęła konspiracyjnie w stronę Josha:
- Syczuchowe łowy czas zacząć. Powodzenia!
Ale jako że nie znała się na zwierzętach, na początku po prostu biegła. Biegła przed siebie z rozłożonymi rękoma, a z jej ust wyrwał się pisk, który miał jej dodać odwagi. Zwierzęta potwornie syczały, ale na szczęście pomimo przewagi liczebnej nie były takie groźne jak zdeterminowana Persefona. Nie rzuciła się na nie z pięściami, nie znokautowała żadnej z nich, po prostu biegła machając rękami. I zatrzymała się dopiero wtedy, gdy zrozumiała, że Josh został gdzieś w tyle.
Ale chyba mu się udało!
Podekscytowana klasnęła i aż podskoczyła w miejscu. Wtedy jedna syczucha podeszła niebezpiecznie blisko – prawie ugryzła ją tymi zębiskami w nogę. Dopiero w tamtej chwili Percy uświadomiła sobie, że jest otoczona. Ale wcale się nie bała. Po prostu spojrzała na Walsha jakby pytając czy w stronę grodu czy na pola i czekając na znak, przygotowała się do ponownej szarży.

Powrót do góry Go down


Joshua Walsh
Joshua Walsh

Nauczyciel
Wiek : 37
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 193cm
C. szczególne : runa algiz za lewym uchem, obrączka z bladoróżowej muszli, bransoletki na lewym nadgarstku
Galeony : 4710
  Liczba postów : 2196
https://www.czarodzieje.org/t18077-joshua-walsh
https://www.czarodzieje.org/t18086-poczta-profesora-walsha#514412
https://www.czarodzieje.org/t18084-joshua-walsh#514388
https://www.czarodzieje.org/t18300-joshua-walsh-dziennik#520887
Syczący most - Page 2 QzgSDG8




Moderator




Syczący most - Page 2 Empty


PisanieSyczący most - Page 2 Empty Re: Syczący most  Syczący most - Page 2 EmptyPią Sie 30 2024, 22:21;

- Hej, przecież nie mam niczego za złe… Po prostu wiem, jak to brzmi, wiem za co może być uznane i sam siebie wcześniej diagnozowałem, że tak powiem. Nie chcę, żebyś się niepotrzebne o nas martwiła – powiedział, zatrzymując się na moment, aby z ciepłym uśmiechem spojrzeć na Persephonę. Nie miał jej za złe zmartwienia, a wyglądało na to, że trafił ze swoimi podejrzeniami co do tego, jak mogła odebrać jego słowa. Kto wie, może gdyby wcześniej nie rozmawiał z Chrisem, gdyby nie poruszyli tematu adopcji jakiegoś dziecka, w tej chwili inaczej rozmawiałby z przyjaciółką, ale ponieważ temat był omówiony, miotlarz uśmiechał się jedynie ciepło, bez oznak jakiegokolwiek żalu. Zaraz też zaśmiał się, gdy komentowała temat zwierząt i jego dawne marzenia. Teraz więcej czasu spędzał na ziemi i zdecydowanie potrzebował przyjaciół właśnie tam, nie zaś w powietrzu.
- Niby jest w tym coś pięknego, ale teraz więcej towarzystwa potrzebuję w ogrodzie, na boisku, które jest w sumie pastwiskiem… Nie wiem ile jeszcze będę latał – dodał, wzruszając lekko ramionami, wbijając na moment dłonie w kieszenie. Sowy, kruki, hipogryfy, feniksy… Zawsze chciał tego rodzaju zwierzęta mieć, a ostatecznie mieli w Nieśmiałkowie pufka i puszka pigmejskiego, półkuguchara, lelka wróżebnika, na strychu mieszkał nietoperz, dwie kaczki-dziwaczki, ćmę dziwnie ogromną, a w opanowaniu tego pomagały im dwie skrzatki. Przez chwilę zastanawiał się, czy nie zapomniał o jeszcze jakimś stworzeniu, ale był pewien, że więcej nie mieli… Choć chyba mogli jedną syczuchę już liczyć, skoro przyczepiła się do Chrisa, on teraz polował na drugą i miał plan zabrać do Anglii dwie mleczuchy. Cóż, jeśli nie był szalony, to najwyraźniej na starość zmieniał zainteresowania.
- Pewnie mieli ogromne potrzeby i stąd… Albo to też magia, ale taka, jakiej nasi zapomnieli – skomentował jeszcze temat elektryczności, kiedy w końcu dotarli na miejsce i mogli dostrzec syczuchy. Prawdę mówiąc Josh nie był pewien, jak powinien jedną z nich zabrać ze sobą, ale później wybuchnęła walka z nimi. W efekcie miał syczuchę w rękach i mógł z nią uciekać, ale podejrzewał, że nie o to chodziło. Pamiętał jak Chris opowiadał o tym miejscu, więc ostatecznie odłożył gęś na kładkę i dał Pers sygnał, żeby biegli w stronę grodu. Kiedy ruszyli, słyszał za sobą dalej syczenie, jednak gdy się odwrócił okazało się, że biegła za nimi jedna gęś, która wyraźnie syczała na inne.
- Ha! Mam syczuchę! - zaśmiał się zatrzymując i spojrzał na przyjaciółkę z wyraźnym zadowoleniem i rozbawieniem w spojrzeniu. - Teraz Nieśmiałkowo będzie mieć należytą ochronę - dodał ze śmiechem, sięgając dłonią do Syczuchy, która nie odstępowała go teraz na krok, aby przesunąć palcami po jej łbie.

@Persephone Aniston

______________________


Peace in your gardens and light from your eyes
No one can hold me the way you do
Powrót do góry Go down


Persephone Aniston
Persephone Aniston

Nauczyciel
Wiek : 56
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 165 cm
Galeony : 309
  Liczba postów : 223
https://www.czarodzieje.org/t22879-persephone-andromeda-aniston
https://www.czarodzieje.org/t22890-poczta-profesor-aniston
https://www.czarodzieje.org/t22880-persephone-andromeda-aniston
https://www.czarodzieje.org/t23252-persephone-andromeda-aniston-
Syczący most - Page 2 QzgSDG8




Gracz




Syczący most - Page 2 Empty


PisanieSyczący most - Page 2 Empty Re: Syczący most  Syczący most - Page 2 EmptyNie Wrz 01 2024, 18:39;

Rzadko kiedy zdarzały się chwile, gdy Persephona czuła się naprawdę wolna. Wychowana w ciasnym domu pod okiem rygorystycznego ojca, od dziecka strofowana i ograniczana. Na chwilę wzięła los w swoje ręce, a wkrótce potem – przyszedł jej mąż, który również podcinał jej skrzydła przy każdej możliwej okazji. Gdy go zabrakło, zostały dzieci, które choć kochała całym sercem i oddałaby za nie życie, również przez długi czas ograniczały jej możliwości. Teraz nie było ojca, byłego męża, a dzieci szczęśliwie odchowała. Była wśród przyjaciół, na pięknym Podlasiu, biegła przed siebie z krzykiem w gardle. Wiatr wiał w jej włosach, a ona czuła się przez chwilę naprawdę wolna.
W pewnym sensie – potwornie szczęśliwa.
Gdy dobiegła z powrotem do Joshuy, była już z powrotem spokojna i milcząca, choć policzki dalej miała rumiane, a włosy nieco potargane. Przyczesała delikatnie niesforne loki, chrząknęła i spojrzała z podziwem na zdobycz swojego przyjaciela.
- No, no. Gratuluję – uśmiechnęła się promiennie, bijąc teatralnie ciche brawo. Kompletnie nie rozumiała, co jest słodkiego w takim ptaszysku, ale cieszyła się szczęściem Josha. A potem usłyszała syk, nie taki gniewny, ale taki… łaknący atencji? Nie umiała odnaleźć lepszego określenia. Odwróciła się na pięcie ujrzała, że tuż za nią stoi mała syczuszka, która ewidentnie przybiegła tu za nią na swoich krótkich nóżkach.
- No idź sobie, no sio. Idź do mamy, idź stąd – zaczęła delikatnie ją wyganiać, rozglądając się za jej opiekunką. Och, oby tylko to zwierzątko nie dreptało od teraz za nią krok w krok! Miała szczerą nadzieję, że jakoś da jej spokój. Z tego wszystkiego z głowy zupełnie wypadła jej bardzo ważna kwestia, którą jeszcze chciała z Joshua obgadać.
To całe diagnozowanie się… czuła, że tym razem to ona potrzebuje porady.
- Myślisz, że sobie pójdzie? – spytała, odchodząc kontrolnie kilka kroków przed siebie. A syczucha, jakby na złość, kłap-kłap. Tuż za nią. Co za chichot losu.

Powrót do góry Go down


Joshua Walsh
Joshua Walsh

Nauczyciel
Wiek : 37
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 193cm
C. szczególne : runa algiz za lewym uchem, obrączka z bladoróżowej muszli, bransoletki na lewym nadgarstku
Galeony : 4710
  Liczba postów : 2196
https://www.czarodzieje.org/t18077-joshua-walsh
https://www.czarodzieje.org/t18086-poczta-profesora-walsha#514412
https://www.czarodzieje.org/t18084-joshua-walsh#514388
https://www.czarodzieje.org/t18300-joshua-walsh-dziennik#520887
Syczący most - Page 2 QzgSDG8




Moderator




Syczący most - Page 2 Empty


PisanieSyczący most - Page 2 Empty Re: Syczący most  Syczący most - Page 2 EmptySob Wrz 07 2024, 16:10;

Skłonił się przed nią teatralnie, kiedy zaczęła bić mu brawo. Cieszył się, że zdołał zdobyć syczuchę, choć miał jednocześnie nadzieję, że nikt ich nie widział w trakcie tego co robili, a już na pewno, że nikt nie widział jak zwyczajnie swoją obecną towarzyszkę ugryzł. Jednak być może właśnie tego brakowało, aby naprawdę mógł z nią wygrać i w ten sposób sprawić, że zdecydowała się mu towarzyszyć. Bez zmuszania, porywania i innych, podobnych, mało przyjemnych rzeczy. Chciał nawet coś powiedzieć, kiedy dostrzegł drugą sycczuchę, jaka szła za Persefoną.
- Wiesz... wydaje mi się, że teraz nie będzie chciała ciebie opuścić ani na chwilę - powiedział prosto, wzruszając lekko ramionami. - Może nie chciałaś przygarniać zwierzęcia, ale jak to się mówi... Nie szukaj przeznaczenia, to ono znajdzie ciebie - dodał z lekkim uśmiechem. Zaoferował się, że w razie czego może pomóc kobiecie zająć się małą gęsią, choć nie podejrzewał, aby jej syczucha chciała z nim iść. Miał nawet wrażenie, że Syk, jak zdążył nazwać już swojego towarzysza, spoglądał na swojego pobratymca z raczej nieskrywaną zazdrością niż przychylnością, więc Josh wolał nie proponować niczego, co mogłoby się źle skończyć.
- Ale wracajmy do wioski i zobaczymy tam, czy przestanie iść za tobą, albo znajdziemy jej inny dom - zaproponował przyjaciółce, gestem wskazując właściwy kierunek, uśmiechając się przy tym lekko.

______________________


Peace in your gardens and light from your eyes
No one can hold me the way you do
Powrót do góry Go down


Persephone Aniston
Persephone Aniston

Nauczyciel
Wiek : 56
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 165 cm
Galeony : 309
  Liczba postów : 223
https://www.czarodzieje.org/t22879-persephone-andromeda-aniston
https://www.czarodzieje.org/t22890-poczta-profesor-aniston
https://www.czarodzieje.org/t22880-persephone-andromeda-aniston
https://www.czarodzieje.org/t23252-persephone-andromeda-aniston-
Syczący most - Page 2 QzgSDG8




Gracz




Syczący most - Page 2 Empty


PisanieSyczący most - Page 2 Empty Re: Syczący most  Syczący most - Page 2 EmptyNie Wrz 08 2024, 12:19;

Gdy Joshua zawyrokował jej nowe, pierzaste dziecko, Persephona spojrzała na niego jakby właśnie oznajmił, że zamierza polecieć na księżyc. Ona i zwierzaki? To chyba fatalny pomysł! Westchnęła, trochę licząc na to, że tym razem Walsh się myli. Że wcale to puchate stworzonko nie będzie za nią chodzić krok w krok.
- Jak dobrze, że przeznaczenie zawsze można oszukać. Jako wróżbitka coś o tym wiem. - Pozwoliła sobie na mały żarcik-kosmonaucik, nieświadoma, że nawiązuje do czegokolwiek z mugolskiego świata. W takich żyła przekonaniach - nic nie było nam przeznaczone, zapisane jako ostatecznie a przyszłość, w którą zaglądała to tylko jeden z wielu możliwych scenariuszy.
- Wracajmy, wracajmy. Musimy pochwalić się Christopherowi. Myślisz, że da się te syczuchy nauczyć czegoś innego niż tego bezustannego syczenia? - zapytała z uśmiechem, po cichu zastawiając się, jaki los czeka tę przybłędę, co plątała jej się pod nogami. Miała szczerą nadzieję, że nie wyląduje wkrótce na talerzu w gęstym sosiku z jabłkami. Ta myśl była dosyć upiorna, choć czy nie na tym to wszystko polegało?
- Jak ją nazwiesz? - zagaiła niezobowiązująco w drodze do grodu. Zerkała raz po raz za siebie, ale syczuszka niestety żwawo za nią dreptała. Może Atlas wiedziałby, co zrobić w tej sytuacji, ale niestety go tu nie było.
+
Zt
Powrót do góry Go down


Joshua Walsh
Joshua Walsh

Nauczyciel
Wiek : 37
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 193cm
C. szczególne : runa algiz za lewym uchem, obrączka z bladoróżowej muszli, bransoletki na lewym nadgarstku
Galeony : 4710
  Liczba postów : 2196
https://www.czarodzieje.org/t18077-joshua-walsh
https://www.czarodzieje.org/t18086-poczta-profesora-walsha#514412
https://www.czarodzieje.org/t18084-joshua-walsh#514388
https://www.czarodzieje.org/t18300-joshua-walsh-dziennik#520887
Syczący most - Page 2 QzgSDG8




Moderator




Syczący most - Page 2 Empty


PisanieSyczący most - Page 2 Empty Re: Syczący most  Syczący most - Page 2 EmptySro Paź 16 2024, 17:19;

Za to Josh w jednej chwili skojarzył film, o którym opowiadał mu ojciec, który kiedyś razem z nim widział i aż się zaśmiał. Doskonale wiedział, że film zdołał wywołać niemała paranoję w mugolach i chyba im się nie dziwił. Gdyby nie możliwość ochrony zaklęciami, pewnie też byłby tak samo zestresowany w niektórych sytuacjach. Sam jednak nie był przekonany, czy przeznaczenie jako takie istniało, czy naprawdę było jako coś niemożliwego do zmiany. Zwyczajnie nie zastanawiał się nad tymi kwestiami, choć lubił spoglądać w gwiazdy, próbując odczytać, co miały do powiedzienia.
- Mam nadzieję, że Chris mnie nie wyrzuci! Choć ostatnio sam przyszedł z gęsią, więc mogę zawsze udawać, że to było specjalnie, aby ta od niego nie była samotna - powiedział zaraz spoglądając krytycznie na syczuchy. - Podobno szeptucha ma jedną w swoim obejściu do obrony, więc kto wie... Pytanie tylko czy twoja odczepi się od ciebie, czy naprawdę będziesz mieć nowego pupila - dodał, wzruszając lekko ramionami. Nie przejmował się do końca młdoą gęsią, która szła za Pers. O wiele bardziej interesowała go jego towarzyszka, a może towarzysz... Tego jeszcze nie wiedział.
- Syk. Dla mnie to jest Syk, ale Chris pewnie znajdzie inne imię, nawiązujące do roślin, jak wszystkie zwierzaki - odpowiedział ze śmiechem, kiedy kierowali się dalej ku wiosce pełni własnych rozmyślań.

z.t.

______________________


Peace in your gardens and light from your eyes
No one can hold me the way you do
Powrót do góry Go down


Sponsored content

Syczący most - Page 2 QzgSDG8








Syczący most - Page 2 Empty


PisanieSyczący most - Page 2 Empty Re: Syczący most  Syczący most - Page 2 Empty;

Powrót do góry Go down
 

Syczący most

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry 
Strona 2 z 2Strona 2 z 2 Previous  1, 2

Pozwolenia na tym forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
Czarodzieje :: Syczący most - Page 2 JHTDsR7 :: 
reszta świata
 :: 
Podlasie
 :: 
Gród
-