Czarodzieje
Czy chcesz zareagować na tę wiadomość? Zarejestruj się na forum za pomocą kilku kliknięć lub zaloguj się, aby kontynuować.

Share
 

 Jabłoniowy sad

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Go down 
AutorWiadomość


Christopher Walsh
Christopher Walsh

Nauczyciel
Wiek : 35
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 183
C. szczególne : Blizna u dołu brzucha oraz niewielka blizna na ręce, blizny na piersi po jadzie akromantuli, ciemnogranatowe blizny na lewym ramieniu; obrączka z czarno-zielonej muszli; runa agliz na lewym nadgarstku
Galeony : 5895
  Liczba postów : 2522
https://www.czarodzieje.org/t18076-christopher-o-connor#514253
https://www.czarodzieje.org/t18088-poczta-chrisa#514438
https://www.czarodzieje.org/t18079-christopher-o-connor#514252
https://www.czarodzieje.org/t18310-christopher-o-connor-dziennik
Jabłoniowy sad QzgSDG8




Moderator




Jabłoniowy sad Empty


PisanieJabłoniowy sad Empty Jabłoniowy sad  Jabłoniowy sad EmptyCzw Maj 30 2024, 13:02;


Jabłoniowy sad


Wzdłuż jednej z dróg prowadzących do Grodu, rozciąga się piękny jabłoniowy sad. Drzewa nie są nazbyt rosłe, ale z całą pewnością zadbane, a pośród ich liści można dostrzec zalążki owoców. Nikt nie kłopocze się tutaj szczególnie mocno wysoko rosnącą trawą, nikt nie zwraca uwagi na to, że miejsce to jest częściowo dzikie. Gdzieś pośród traw kryją się nawet zniszczone, drewniane ławki, czasem można natknąć się na jakieś zapomniane kosze, które zapewne kiedyś służyły do transportu jabłek, ale teraz są raczej legowiskami okolicznych myszy.

______________________

After all these years
you still don't know
The things
that make you
beautiful
Powrót do góry Go down


Scarlett Norwood
Scarlett Norwood

Student Hufflepuff
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 20
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 160 cm
C. szczególne : Rytualny krwawy znak na wskazującym palcu lewej dłoni
Galeony : 3551
  Liczba postów : 1588
https://www.czarodzieje.org/t21546-scarlett-norwood#699531
https://www.czarodzieje.org/t21555-serniczek#699868
https://www.czarodzieje.org/t21548-scarlett-norwood#699535
https://www.czarodzieje.org/t21554-scarlett-norwood-dziennik#699
Jabłoniowy sad QzgSDG8




Moderator




Jabłoniowy sad Empty


PisanieJabłoniowy sad Empty Re: Jabłoniowy sad  Jabłoniowy sad EmptySro Lip 10 2024, 21:58;

Słońce grzało naprawdę mocno, choć był dopiero poranek. Przedzierało się przez chmury, rozświetlając całą okolicę, kładąc się długimi pasmami na ziemi, opalizując na metalowych elementach, lśniąc w wodzie i wprawiając w drżenie wszystkie rośliny. Świat zdawał się delikatnie falować, choć jednocześnie nie było w tym niczego dziwnego, ani odrzucającego, tak samo, jak w śpiewie ptaków i nawoływaniu zwierząt gospodarskich, których było tutaj o wiele więcej, niż Carly w ogóle się spodziewała. To było miejsce zapomniane przez wszystkich, a przynajmniej takie odnosiła wrażenie, miejsce dalekie od miejskiego zgiełku, od lata pośród strzelistych budynków i niezliczonych atrakcji oraz restauracji, jakie można było znaleźć na każdym kroku. Nie były to również dzikie góry, ale musiała przyznać, że czuła się tutaj fantastycznie. Minęła ledwie jedna noc, a ona miała wrażenie, że gdzieś w niej narasta drżenie, zwiastujące oczekiwanie przygody, zwiastujące, że wypatruje momentu, kiedy będzie jej dane przemknąć dalej, kiedy będzie mogła po prostu skierować swoje kroki w stronę lasu, jeziora, pól, które zdawały się złocić w pewnej oddali. Była przeświadczona, że wszędzie tam czekało na nią coś, co było niesamowite w swoim podłożu, że mogła tutaj na każdym kroku natknąć się na tajemnicę, a ona uwielbiała je gromadzić i rozwiązywać, tańcząc ponad tym wszystkim z jakąś dziką przyjemnością, jakiej nie umiała nawet opisać.
Nic zatem dziwnego, że przemknęła się do sadu, przechodząc przez nieco rozklekotany płot i zapadła się w wysoką trawę, która połaskotała jej nagie łydki. Miała wrażenie, że trampki zaraz jej przemokną od porannej rosy, ale jedynie parsknęła na to z rozbawieniem. Czuła, że na nogach pojawiła jej się gęsia skórka, ale to pewnie była zasługa nieoczekiwanego, porannego chłodu w sadzie i faktu, że miała na sobie jedynie krótkie, materiałowe szorty i cienką, białą koszulę z rękawami na ściągaczach. Każdy, nawet najdrobniejszy podmuch wiatru, powodował, że lekko drżała, ale to również była część przygody. Odrzuciła na plecy włosy, które związała w luźny warkocz i wzięła się pod boki, rozglądając się dookoła, zupełnie, jakby spodziewała się, że za chwilę wpadnie na nią jeden z biesów, przed który ostrzegali ich miejscowi. Nie wiedziała, czego dokładnie miała się spodziewać i zdaje się, że to właśnie było takie niesamowicie ekscytujące. Tak samo, jak to, że gdzieś tutaj kręciły się podobno niesamowicie groźne gęsi stróżujące, na myśl, o których Carly po prostu głośno się śmiała.
Zaraz też pobiegła ścieżką pomiędzy wysoką trawą, mając wrażenie, że znalazła się w niesamowitym miejscu, pełnym wszystkiego, co mogło zagwarantować jej wolność, swobodę i niesamowitą radość. Była pewna, że to będą niesamowite wakacje i prawdę powiedziawszy, cieszyła się nimi w tej chwili bardziej, niż zeszłorocznym wyjazdem, mając wrażenie, że pod każdym kamieniem będzie w stanie znaleźć sekret, jakiego nikt nie dostrzegał. Ta dzikość zwyczajnie atakowała ją z każdej możliwej strony, starając się na nią wpłynąć i pochłonąć. A ona próbowała to wszystko pochwycić. Nic zatem dziwnego, że z rozbawieniem zbliżyła się do jednego z najwyższych drzew w okolicy, zastanawiając się, czy jeśli się na nie wespnie, to zdoła zobaczyć to, co było dalej. Może jezioro? Albo rzekę? Albo po prostu nieprzebyty las, do którego będzie mogła pobiec, bez zatrzymywania się nawet na chwilę. Była pewna, że majaczył w oddali, jak ciemna plama na horyzoncie. Była przekonana, że tam licho nie spało i można było je podrażnić, jeśli tylko odpowiednio do niego podejść, a to było coś, co tygryski pod postacią Carly lubiły najbardziej na świecie.

______________________

I come from where the wild
wild flowers grow
Powrót do góry Go down
Online


Nakir Whitelight
Nakir Whitelight

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 24
Czystość Krwi : 90%
Wzrost : 183
C. szczególne : dołeczki w policzkach, runa jera na lewym biodrze
Galeony : 1739
  Liczba postów : 478
https://www.czarodzieje.org/t22721-nakir-qaspiel-whitelight#765528
https://www.czarodzieje.org/t22740-general#766833
https://www.czarodzieje.org/t22732-nakir-whitelight#766468
Jabłoniowy sad QzgSDG8




Moderator




Jabłoniowy sad Empty


PisanieJabłoniowy sad Empty Re: Jabłoniowy sad  Jabłoniowy sad EmptySro Lip 10 2024, 23:30;

Nie wiedział, czego spodziewał się po tych wakacjach, ale nie tego, że zostaną wywiezieni na teren, gdzie wszystko jakby nieco stanęło w miejscu. Wszystko w tym miejscu zdawało się przesycone dziką magią, zgodną z lokalnymi wierzeniami, sprawiając, że miał ochotę ruszyć przed siebie, aby odkryć, co kryły okoliczne lasy. Chciał znów w pełni poczuć ten cień adrenaliny, jaki zawsze towarzyszył podobnym poszukiwaniom. Chciał iść, gdzie poniosą go nogi, chłonąc spokój natury, z jaką tutejsi mieszkańcy żyli w całkowitej zgodzie, a także zobaczyć zwierzęta, o których mówiono, biesy, przed którymi ostrzegano, poszukać wszystkich tych stworzeń, jakie były kiedyś czarodziejami. Pragnienia mieszały się w nim z ciekawością, prowokowały, aby wyruszył o świcie na poszukiwanie swojej przygody i dokładnie to zrobił.
Ruszył przed siebie, jedną ze ścieżek, jakie prowadziły do sadu. Czuł się gotów na wszystko i ręce świerzbiły go, żeby sięgnąć po różdżkę, aby za jej pomocą sprawdzić okolicę. Odkąd wróciły do niego jego zdolności i okazało się, że rzeczywiście była to jakaś klątwa, czuł się bardziej kompletny, a przez to pewniejszy siebie. Wiele zdążyło się wydarzyć w ciągu ostatniego miesiąca i wiedział, że jeszcze o wielu sprawach musiał pomyśleć, zastanowić się nad nimi, ale nie chciał robić tego w tej chwili. Ostatecznie, na co zdałoby mu się myślenie o decyzjach zmarłego Gabriela, o tym, że przyjaciel musiał okłamywać go przez dłuższy czas z powodu obietnicy, czy o tym, że właśnie ów przyjaciel okazał się jego kuzynem. Było to coś, z czego ostatecznie się cieszył, a co i tak musieli trzymać w tajemnicy… Trochę jak relacja z blondynką, Królową Nimf, z którą wszystko było owiane tajemnicą, obietnicą przygody, jakiej jeszcze nie doświadczył, kusząc, aby uganiał się za nią. Nawet teraz miał wrażenie, że dostrzega ją między drzewami…
Zatrzymał się, gdy tylko ta myśl w pełni rozwinęła się w jego głowie. Nie sądził, aby obsesja, jak nazywali to, co go do niej ciągnęło, co sprawiało, że mimowolnie o niej myślał, mogło wpływać na zmysł wzroku. Lekki, nieco niepewny uśmiech pojawił się na jego twarzy, gdy ostatecznie ruszył przed siebie w kierunku, w który odeszła dziewczyna, którą miał wrażenie, że mógłby rozpoznać naprawdę z daleka. Wiedział, że skoro był to wyjazd na wakacje z Hogwartem, nie powinien dziwić się, że właśnie tutaj była, ale mimo to miał ochotę śmiać się, że znów wpadali na siebie przypadkiem. W końcu to, że brali udział w tym samym wyjeździe to jedno, ale że wybrali się o tej samej porze w to samo miejsce?
Ruszył za nią, a kiedy tylko zobaczył, że zatrzymała się, sięgnął po różdżkę, aby przywołać zaklęciem bańki mydlane, które skierował w jej stronę. Uśmiechał się przy tym lekko, czując się jednak pewniej, niż w trakcie innych przypadkowych spotkań. To, jak spędzili czas po wyprawie, choć było to nieco nieoczekiwane, dodawało pewności, że jego towarzystwo wciąż jest jej miłe, że nic się nagle nie zmieniło.
- Zacznę podejrzewać, że to ty zaczynasz mnie śledzić - powiedział cicho, wolną dłonią sięgając po rosnące w sadzie kwiaty. Chciał wplątać w wianek również kwiaty jabłoni, ale nie sądził, aby te chciały się poddać tak łatwo, więc zadowalał się polnymi roślinami, jakie porastały teren wokół pni drzew.

______________________

Like an oak,
I must be stand firm
Like bamboo
I'll bend in the wind
Powrót do góry Go down


Scarlett Norwood
Scarlett Norwood

Student Hufflepuff
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 20
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 160 cm
C. szczególne : Rytualny krwawy znak na wskazującym palcu lewej dłoni
Galeony : 3551
  Liczba postów : 1588
https://www.czarodzieje.org/t21546-scarlett-norwood#699531
https://www.czarodzieje.org/t21555-serniczek#699868
https://www.czarodzieje.org/t21548-scarlett-norwood#699535
https://www.czarodzieje.org/t21554-scarlett-norwood-dziennik#699
Jabłoniowy sad QzgSDG8




Moderator




Jabłoniowy sad Empty


PisanieJabłoniowy sad Empty Re: Jabłoniowy sad  Jabłoniowy sad EmptySob Lip 13 2024, 18:11;

To nie tak, że nie zdawała sobie sprawy z tego, że ktoś za nią szedł. Po prostu pozwalała na to, zachowując czujność, nie zamierzając popadać w paranoję. Od kiedy minęła jej klątwa, od kiedy z głowy wyparowały jej skończenie idiotyczne myśli, wszystko stało się łatwiejsze, wszystko stało się tak proste, że zwyczajnie wiedziała, co powinna robić. Jej emocje, jak dawniej, były związane, spięte, skrępowane i nic nie mogło wyrwać ich z równowagi, w jakiej obecnie się znajdowały. Dlatego też po prostu pozwalała na to, by ktoś za nią szedł, a w miarę każdego kroku, jaki robiła, była coraz pewniejsza tego, z kim ma przyjemność. Nie wiedziała, skąd brała się jej ta pewność, ale drżała w niej w taki sposób, że nie mogła się od niej opędzić, doskonale wiedząc, co zaraz nastąpi. I prawda była taka, że Carly również drżała, gdzieś wewnętrznie, mając ochotę śmiać się cicho pod nosem. Tuż po wyprawie, gdy oboje zapadli się w dziwnym nastroju, gdy uświadamiali sobie, że widzieli śmierć człowieka, który zabrał ich na dwory wróżek, wszystko było inne, skomplikowane, ciepłe i delikatne. I chociaż wcale tego nie żałowała, jak zawsze zepchnęła to na bok, będąc pewną, że może zwyczajnie pomyśleć o tym jutro. To jutro, zaś, okazało się ponad miesiącem, a ona czuła się teraz, jak podekscytowane dziecko, śmiejąc się w duchu z tego, jak Isolde przestrzegała ją przed pewnymi rzeczami.
Pisnęła, kiedy bańki mydlane otarły się o jej skórę, okręciła się wokół drzewa i wspierając się o jego pień, spojrzała na mężczyznę. Nie wyglądał źle, nie wyglądał również na tak spiętego, jak wtedy gdy ostatni raz się widzieli. Najpewniej mierzył się z problemami, które wyraźnie dotknęły każdego, kto wybrał się na tę szaloną wyprawę, ale teraz wszystko zdawało się tak proste i idealne, że Carly poczuła, jakby wrócili w Himalaje. Oto zaczynała się kolejna przygoda, a ona, jak to ona, zamierzała ją po prostu chwycić i trzymać bardzo, ale to bardzo mocno, doskonale się nią bawiąc.
- Nie sądzisz, że to byłoby zbyt proste? Może zrobiłam coś innego, coś o wiele gorszego? – odpowiedziała, doskonale wiedząc, jak bardzo prowokacyjnie mogą brzmieć jej słowa. Miała świadomość, że nie był potulnym barankiem i nabierała coraz większej pewności co do tego, kim mógł być, ale nie zamierzała o tym mówić. Tak samo, jak nie zamierzała wciąż przyznawać się do tego, kim była i co się za tym mogło kryć. Odnosiła jednak wrażenie, że drażnienie go i prowokowanie, powodowało, że podążał za nią z jeszcze większą przyjemnością. Jak łatwo było się zaś domyślić, jej również sprawiało to niemałą satysfakcję. – Może, jak na nimfę przystało, oplotłam cię swoją magią, spod której nie możesz się wyzwolić…? – dodała cicho, przylgnąwszy nieco bardziej do pnia jabłoni, spoglądając na mężczyznę z cieniem uśmiechu błąkającym się w kącikach ust. Widziała, co robił, ale nie zamierzała go powstrzymywać, zwyczajnie śmiejąc się w duchu z tego, że nieoczekiwanie powstała tradycja, która miała w sobie cień czegoś ekscytującego.

______________________

I come from where the wild
wild flowers grow
Powrót do góry Go down
Online


Nakir Whitelight
Nakir Whitelight

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 24
Czystość Krwi : 90%
Wzrost : 183
C. szczególne : dołeczki w policzkach, runa jera na lewym biodrze
Galeony : 1739
  Liczba postów : 478
https://www.czarodzieje.org/t22721-nakir-qaspiel-whitelight#765528
https://www.czarodzieje.org/t22740-general#766833
https://www.czarodzieje.org/t22732-nakir-whitelight#766468
Jabłoniowy sad QzgSDG8




Moderator




Jabłoniowy sad Empty


PisanieJabłoniowy sad Empty Re: Jabłoniowy sad  Jabłoniowy sad EmptyWto Lip 16 2024, 21:04;

Poczuł lekki dreszcz, kiedy odwróciła się do niego, kiedy ich spojrzenia się spotkały, a on zdał sobie sprawę, że fascynacja dziewczyną nie mijała. Początkowo zastanawiał się, czy zmiana w ich zachowaniu tuż po wyprawie, choć spowodowana naprawdę przykrym zdarzeniem, nie odbije się na wzajemnym przyciąganiu. Teraz jednak czuł dreszcz ekscytacji, jak zawsze gdy miał przed sobą zaproszenie do nowej przygody. Podejrzewał, że właśnie tym będzie ten wyjazd - przygodą, pełną wrażeń, emocji, które zapiszą się w jego sercu wyraźnie kolorowymi wspomnieniami.
Zerwał kolejne kwiaty i powolnym, nieco leniwym krokiem, zaczął kierować się ku niej, chowając różdżkę, aby móc zaplatać wianek. Wyglądał, jakby zastanawiał się nad jej słowami, ale jednocześnie nie odrywał od niej wzroku. Trudno byłoby powiedzieć, kto tak naprawdę był szukającym, a kto złotym zniczem i nawet Nakir przez chwilę zastanawiał się, czy w słowach blondynki nie było drugiego dna. Czy naprawdę to on szukał jej i ścigał ją, czy też ona go do siebie przyciągała?
- Czy taka magia nie wymagałaby odnawiania zaklęcia? - odpowiedział jej pytaniem na pytanie, przekrzywiając nieco głowę, jakby zastanawiał się nad chwilą, w której mogła rzucić na niego to zaklęcie, a jego jasne oczy błysnęły na wspomnienie właściwych chwil. - Wtedy zostaje pytanie, czy miałbym tyle sił, aby przeciwstawić się i nie dopuścić do pogłębiania zaklęcia - dodał jeszcze, schylając się po kolejne kwiaty, gdy zbliżał się w stronę jabłoni, o którą wspierała się dziewczyna.
Pasowała do krajobrazu, jakby dokładnie stąd pochodziła. Jakby bieganie pośród kwiatów, życie w zgodzie z naturą nie było jej obce. To było coś ciekawego, kiedy pochodziło się właściwie z miasta, a nawet Hogsmeade nie było tak przeniknięte swojskością wsi, jak to miejsce. Nawet mieszkając tam, nie można było nauczyć się takiej symbiozy z naturą, jak mieszkańcy tej wakacyjnej wsi i dziewczyna, od której nie mógł oderwać wzroku.
- Ale wiesz… Jest jeszcze opcja, że to ja odnawiam zaklęcie, raz za razem, kiedy wręczam ci koronę z kwiatów, jak dla Królowej przystało - odezwał się znów cicho, będąc w połowie wyplatania wianka. To było całkiem zabawne, że bez większego zastanowienia, za każdym razem, gdy się spotykali, tworzył dla niej wianek - za każdym razem inny, acz zawsze taki sam. Z dzikich kwiatów, zerwanych pospiesznie, aby skończył zapomniany z pewnością gdzieś po drodze do jej mieszkania. Jednak nie zastanawiał się nad tym, ale splatał ze sobą kolejne łodyżki, tym razem dodając również kłosy traw, czyniąc go bardziej swojskim, godnym prawdziwej nimfy.

______________________

Like an oak,
I must be stand firm
Like bamboo
I'll bend in the wind
Powrót do góry Go down


Scarlett Norwood
Scarlett Norwood

Student Hufflepuff
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 20
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 160 cm
C. szczególne : Rytualny krwawy znak na wskazującym palcu lewej dłoni
Galeony : 3551
  Liczba postów : 1588
https://www.czarodzieje.org/t21546-scarlett-norwood#699531
https://www.czarodzieje.org/t21555-serniczek#699868
https://www.czarodzieje.org/t21548-scarlett-norwood#699535
https://www.czarodzieje.org/t21554-scarlett-norwood-dziennik#699
Jabłoniowy sad QzgSDG8




Moderator




Jabłoniowy sad Empty


PisanieJabłoniowy sad Empty Re: Jabłoniowy sad  Jabłoniowy sad EmptyWto Lip 16 2024, 22:27;

Uśmiechnęła się kącikiem ust, zdając sobie w pełni sprawę z tego, co kryło się za jego pytaniem i dalszymi uwagami. Była tym co najmniej rozbawiona, bo doskonale wiedziała, do czego zmierzał i to powodowało, że zwyczajnie miała ochotę się z nim dalej drażnić. Miała wrażenie, że to wychodziło im najlepiej, zachowywanie się, jakby byli całkowicie niepoważni, jakby nie do końca wiedzieli, dokąd zmierzają, odnosiła wrażenie, że bawili się nieustannie w przeciąganie liny, sprawdzając, które z nich zdoła osiągnąć pełen sukces. Który, gdyby się nad tym poważnie zastanowić, był jedną wielką niewiadomą, bo Carly zupełnie nie wiedziała, co się za nim kryło, co było na końcu drogi oraz, co może najważniejsze, nie wiedziała nawet do końca, czym była ta droga, po której wędrowali.
- Miałbyś? Bo szczerze w to wątpię - powiedziała bezczelnie, nie ruszając się ze swojego miejsca, zwyczajnie go obserwując, pozwalając na to, by podchodził do niej coraz bliżej, ale nic nie robiła. Była jak sarna, zastygła na widok myśliwego, ale prawda była taka, że w ich wypadku każde było zwierzyną i łowcą. Nie dało się powiedzieć, kto dokładnie kogo gonił i dlaczego, nie dało się również powiedzieć, czy upolowany stawał się ofiarą, czy może jednak czymś i kimś zupełnie innym. Carly wiedziała, że to również stanowiło fantastyczny element ich tańca, stanowiło coś, od czego nie mogli odejść, tak samo jak te kwiaty, które w jakiś sposób ją fascynowały.
Nie przynosił ich ze sobą, zawsze ich szukał, jakby wychodził z założenia, że musi ją nimi obdarować, jakby uważał, że tylko w ten sposób mógł zyskać jej przychylność albo mógł sięgnąć po coś, czego wcześniej nie miał. To była swoista forma przekupstwa, dokładnie tak, jak wszystkie inne podarki, ale nie miała nic przeciwko temu, żeby je przyjmować, wyciągając po nie ręce, spoglądając ku nim z zadowoleniem, gromadząc je niczym sroka. Biorąc pod uwagę, że była taka niestała i ulotna, mogła właściwie przyjąć, że w takim zachowaniu było coś, co innym by nie odpowiadało, a ją określałoby w mało przyjemny sposób, ale ani trochę się tym nie przejmowała.
- Doprawdy? Myślisz, że książę ma większą moc, niż królowa? - zapytała cicho, by przesunąć się tak, że schowała się za pniem jabłoni, opierając się o niego plecami. Nie uciekała, zwyczajnie czekała, pozwalając mu na to, by podszedł do niej jeszcze bliżej, by zrobił tych parę kroków, które go od niej dzieliły, które były dla niego ostatnią chwilą i szansą na ucieczkę. Była pewna, że z niej nie skorzysta, ale jak zawsze, był to sposób na grę, którą oboje lubili, sposób na grę, której nie zamierzali zaprzestawać, zupełnie, jakby chcieli zrobić na złość całemu światu. Carly wiedziała, przed czym przestrzegała ją Isolde, wiedziała, że jej brat mocno się krzywił, ale prawda była taka, że miała to wszystko w nosie, zwyczajnie sięgając po to, co dawało jej przyjemność. Tu, teraz, w tej chwili, bez żadnych ograniczeń, które miałyby skutkować jakimś umartwianiem się, czy innymi problemami. Nie znała ich, nie chciała poznawać i wystarczyło jej, że przez miesiąc płakała z każdego powodu. Teraz miała okazję do tego, żeby w końcu sięgnąć po coś, co dawało jej przyjemność.

______________________

I come from where the wild
wild flowers grow
Powrót do góry Go down
Online


Nakir Whitelight
Nakir Whitelight

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 24
Czystość Krwi : 90%
Wzrost : 183
C. szczególne : dołeczki w policzkach, runa jera na lewym biodrze
Galeony : 1739
  Liczba postów : 478
https://www.czarodzieje.org/t22721-nakir-qaspiel-whitelight#765528
https://www.czarodzieje.org/t22740-general#766833
https://www.czarodzieje.org/t22732-nakir-whitelight#766468
Jabłoniowy sad QzgSDG8




Moderator




Jabłoniowy sad Empty


PisanieJabłoniowy sad Empty Re: Jabłoniowy sad  Jabłoniowy sad EmptyCzw Lip 18 2024, 21:25;

Udał, że zastanawia się nad jej słowami, nim uśmiechnął się lekko, a w jego policzkach pojawiły się dołeczki. Bawiła go taka zabawa, kręcenie się wokół siebie z lekkim przyciąganiem do siebie jedynie po to, aby za chwilę znów się odsunąć na czas rozłąki. Zataczali koła, być może całkowicie bez celu, a może z każdym kolejnym przybliżając się do siebie, co również było zabawne, biorąc pod uwagę, że wciąż nie wiedział, kim jest. Poznanie jej imienia nie byłoby niczym trudnym, ale nie chciał tego robić, delektując się aurą tajemniczości, jaką stopniowo rozwiewali. Był pewien, że kiedyś się sobie przedstawią, gdy tylko uznają, że jest to właściwa chwila, a do tego czasu mogli się bawić, dokładnie tak, jak teraz…
- Myślę, że miałbym tyle sił… Innym pytaniem jest, czy chciałbym… A tego nie mogę być pewien - powiedział w końcu, spoglądając na nią z niewinnym uśmiechem, choć jasne spojrzenie zaczynało płonąć ogniem, jaki ostatnio jedynie przy niej się odpalał. Dokładał kolejne kwiaty, tworząc większy, nieco bogatszy wianek, niż poprzednie. Zupełnie, jakby tym razem miał zamiar w zamian za ten podarek zyskać coś więcej i może rzeczywiście tak było, choć o tym nie myślał. Jednak oboje wyjechali na Podlasie, znów byli wspólnie na wyjeździe, gdzie łatwiej było o spotkanie, łatwiej o spędzenie wspólnie nocy, czy dwóch.
- Nie wiem, czy jest właściwa odpowiedź na to pytanie… Wiem jednak, że niezależnie od tego, kto rzuca zaklęcie, nie chcę go przerywać - przyznał, kręcąc głową, kiedy schowała się za pniem drzewa. W jednej chwili przyspieszył ostatnie kroki, kończąc zaplatać wianek, aby wychylić się zaraz zza drzewa, zastanawiając się, czy ucieknie, czy będzie próbowała biec między kolejnymi pniami, uciekając przed nim, jak na nimfę przystało.
- W końcu ta przygoda dopiero się rozpoczęła, więc po co przerywać działanie tak intrygującego zaklęcia - powiedział, kładąc wolną dłoń na pniu jabłoni, w drugiej trzymając wianek, który wyciągnął do niej w geście świadczącym, że chciałby włożyć go na jej głowę. Czy mu pozwoli? Liczył na to, że tak. Czy był gotów biec za nią? Miał wrażenie, że zawsze i aż zaśmiał się do swoich myśli. Czy naprawdę tyle mógł trwać przypadkowy romans z poprzedniego wyjazdu? Nawet jeśli powinien inaczej o tym myśleć, w tej chwili nie miał na to ochoty. Było wiele spraw, którymi się przejmował, nad którymi łamał sobie głowę, żeby teraz jeszcze dodawać powagi do czegoś, co było jej pozbawione, a przez to stanowiło przyjemne orzeźwienie dla każdego kolejnego tygodnia.

______________________

Like an oak,
I must be stand firm
Like bamboo
I'll bend in the wind
Powrót do góry Go down


Scarlett Norwood
Scarlett Norwood

Student Hufflepuff
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 20
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 160 cm
C. szczególne : Rytualny krwawy znak na wskazującym palcu lewej dłoni
Galeony : 3551
  Liczba postów : 1588
https://www.czarodzieje.org/t21546-scarlett-norwood#699531
https://www.czarodzieje.org/t21555-serniczek#699868
https://www.czarodzieje.org/t21548-scarlett-norwood#699535
https://www.czarodzieje.org/t21554-scarlett-norwood-dziennik#699
Jabłoniowy sad QzgSDG8




Moderator




Jabłoniowy sad Empty


PisanieJabłoniowy sad Empty Re: Jabłoniowy sad  Jabłoniowy sad EmptyCzw Lip 18 2024, 22:42;

Scarllet uniosła lekko brwi, kiedy usłyszała jego słowa, ale nie skomentowała ich w żaden sposób, nie zwróciła na nie pozornie uwagi, pozwalając na to, by mężczyzna mówił to, co chciał, by zdradzał to, co myślał, zachowując się, jakby próbował sprowokować ją do działania. W jej przypadku nie było to jednak wcale takie proste, skoro to ona była tutaj mistrzem manipulacji i z prawdziwą przyjemnością podchodziła do niektórych działań, kręcąc się wśród nich, bawiąc się nimi i tak operując słowem, że wszyscy prędzej, czy później, kierowali się w jej stronę. Dlatego też nie zamierzała tak łatwo poddawać się jego zachowaniu, skoro wiedziała, że sama zrobiłaby dokładnie to samo. Wolała być wygraną, wolała pokazać wszystkim, że jest kimś, a nie tylko cieniem innego człowieka. Nie tylko była nimfą, była, jak już powiedziała, królową i nie zamierzała zginąć przed nikim karku. Nawet przed własnymi dziadkami nie klękała, a ojca traktowała z uprzejmym przymrużeniem oka, wiedząc, że jako dorosła kobieta mogła i decydowała sama za siebie. Z tego też powodu nie zamierzała poddawać się takim, a nie innym zagrywkom, wychodząc z jakże słusznego założenia, że to ona rozdawała tutaj karty. Jeśli ktokolwiek miałby w tym zakresie jakieś wątpliwości, zapewne zostałyby bardzo prędko rozwiane, zwłaszcza po tym, jak schowała się za drzewo, a mężczyzna podążył za nim, niczym ćma za światłem. Nie tylko nie chciał wyrwać się z tego zaklęcia, ale również nie mógł, a ona z tego powodu była bardziej niż zadowolona.
- Nie boisz się, że jest niebezpieczne? - zapytała cicho, kiedy się do niej zbliżył i spojrzała na niego kątem oka, całkiem spokojnie opierając się nadal o drzewo. Nic nie wskazywało na to, żeby zamierzała uciekać, a przynajmniej nie w tej chwili. Nie ruszała się, zdając się stapiać z jabłonią, zupełnie, jakby faktycznie była jakąś nimfą, czy driadą, która znajdowała się we własnym świecie, we własnym królestwie, które miało takie, a nie inne zasady, bo ustalała je sama.
Bez ruchu, bez drgnięcia, oczekiwała tego, aż założy na jej głowę wianek. Nie miała nic przeciwko temu, uznając to za ich szaloną tradycję, za coś, czego zamierzała trzymać się z prawdziwą przyjemnością, pielęgnując to jako stały element ich niepoprawnego romansu. Była pewna, że gdyby tylko ktokolwiek o nim usłyszał, złapałby się za głowę albo wypomniał jej, jak skończenie głupia była. A ona, jak to ona, wcale się tym nie przejmowała. Mogła pomyśleć o tym jutro, jak o wszystkim, co z jakiegoś powodu ją kłopotało, ale tak naprawdę nie zamierzała tego robić. Zamierzała bawić się doskonale, a skoro już teraz wiedziała, że tak dokładnie będzie, nie uważała, że powinna się powstrzymywać. Zamiast tego uniosła wejrzenie na jego jasne oczy, jakby szukała w nich odpowiedzi na jakieś pytania, których nie zadała na głos.
- Nie boisz się, że porwę cię w sam środek prastarego boru?

______________________

I come from where the wild
wild flowers grow
Powrót do góry Go down
Online


Nakir Whitelight
Nakir Whitelight

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 24
Czystość Krwi : 90%
Wzrost : 183
C. szczególne : dołeczki w policzkach, runa jera na lewym biodrze
Galeony : 1739
  Liczba postów : 478
https://www.czarodzieje.org/t22721-nakir-qaspiel-whitelight#765528
https://www.czarodzieje.org/t22740-general#766833
https://www.czarodzieje.org/t22732-nakir-whitelight#766468
Jabłoniowy sad QzgSDG8




Moderator




Jabłoniowy sad Empty


PisanieJabłoniowy sad Empty Re: Jabłoniowy sad  Jabłoniowy sad EmptyNie Lip 21 2024, 21:34;

Przygryzł lekko dolną wargę w uśmiechu, przekrzywiając przy tym głowę. Czy nie bał się, że zaklęcie, jakie zostało rzucone, było niebezpieczne? Nie. Czy nie bał się, że ich przygoda mogła okazać się niebezpieczna? Nie. Wręcz czuł dreszcz przyjemności na myśl, że mogłoby tak być, że przyszłoby do jakiejś walki, choć jednocześnie nie wyobrażał sobie, żeby musieli sięgać po różdżki. Nie wyobrażał sobie również, aby musieli nagle skądś uciekać, choć był pewien, że nawet jeśli poobijaliby się nieco, zdołaliby ujść cało z uśmiechami na twarzach. Dokładnie tak, jak z obchodów celtyckiej nocy, jak mimo wszystko uciekli z wróżkowej krainy....
- Nie boję się - powiedział więc, robiąc jeszcze jeden krok w jej stronę, aby ostatecznie nałożyć wianek na jej głowę. Nie próbował nawet powstrzymać się, przed przesunięciem kciukiem po jej policzku, poprawieniu kosmyka włosów, jaki opadł jej nieznacznie na czoło i zwyczajnym podziwianiu jej piękna. Nie należała do klasycznych ślicznotek, ale nie potrafił oderwać spojrzenia od jej oczu, od ust, których miękkość tak wyraźnie pamiętał, mając wrażenie, że była piękniejsza niż wtedy, gdy spotkał ją pierwszy raz, ale nie potrafiłby wskazać, co się zmieniło. Uwielbiał też słuchać jej głosu, a teraz, gdy wyraźnie wróciła do siebie, kiedy przestała przeżywać wszystko tak emocjonalnie, jak po wyprawie, miał wrażenie, że wciąż było mu tego za mało. Zsunął dłoń niżej, przesuwając nią po jej szyi w stronę barku, dostrzegając znany rzemień.
Przez chwilę przesuwał po nim palcem, czując to samo ciepło, jakie poczuł tuż po wyprawie, nie do końca zdając sobie z tego sprawę. Prezent, jakim był rzemyk wraz z wisiorkiem, był prowizorycznym prezentem, działał pod wpływem chwili, nie chcąc z pustymi rękoma świętować jej urodzin. Zresztą, chciał jej coś podarować, ale tak naprawdę nie zakładał, że będzie go nosić. Tymczasem był to kolejny raz, gdy widział go na jej szyi… Czy mógł uznać, że naprawdę tak jej się spodobał? Ta myśl była dość szalona, ale nie odsuwał jej od siebie, wręcz bawił się nią, pozwalając sobie na chwilę dumy.
Oparł dłoń o pień jabłoni, nieznacznie nachylając się w jej stronę, kiedy uniosła na niego spojrzenie. Mógł tonąć w jej oczach, czując mieszaninę zadowolenia i zniecierpliwienia, rosnące pragnienie działania, drżenie adrenaliny oraz cień spokoju. Czym to było, nie miał pojęcia, ale też nie miał czasu, aby się nad tym zastanawiać. Przyjmował wszystkie doznania, odrzucając upartą konieczność analizowania sytuacji, typową dla aurora. Teraz nie był w pracy. Nie był aurorem, choć miał przed sobą żywą tajemnicę, którą stopniowo rozwiązywał.
- Jeśli mnie pamięć nie myli, do tej pory to ja ciebie porywałem w różne miejsca… Więc dla odmiany, dam się porwać, nawet w środek dzikiej puszczy - odpowiedział cicho, uśmiechając się kącikiem ust, zaczepnie. Jednocześnie miał ochotę znów się z nią przywitać, powiedzieć ciche “cześć”, zapytać, czy zdążyła choć raz o nim pomyśleć w ciągu ostatniego miesiąca, czy zdążyła może odczuć tęsknotę. Gdyby zadała mu takie pytania, na część znałby odpowiedź, na inne odparłby tak, jak sądził, że powinno się w takiej sytuacji.
- Skoro wianek jest na swoim miejscu… Niech dzieje się magia - powiedział jeszcze, nachylając się w jej stronę z zamiarem pocałowania jej, o ile nie zamierzała znów się schować, jak jeszcze chwilę temu, choć przecież teraz częściowo blokował jej drogę. Jeśli tak zaczynały się wakacje, chciał, aby trwały dłużej niż niecałe dwa miesiące…

______________________

Like an oak,
I must be stand firm
Like bamboo
I'll bend in the wind
Powrót do góry Go down


Scarlett Norwood
Scarlett Norwood

Student Hufflepuff
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 20
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 160 cm
C. szczególne : Rytualny krwawy znak na wskazującym palcu lewej dłoni
Galeony : 3551
  Liczba postów : 1588
https://www.czarodzieje.org/t21546-scarlett-norwood#699531
https://www.czarodzieje.org/t21555-serniczek#699868
https://www.czarodzieje.org/t21548-scarlett-norwood#699535
https://www.czarodzieje.org/t21554-scarlett-norwood-dziennik#699
Jabłoniowy sad QzgSDG8




Moderator




Jabłoniowy sad Empty


PisanieJabłoniowy sad Empty Re: Jabłoniowy sad  Jabłoniowy sad EmptyNie Lip 21 2024, 22:33;

Deklaracja, jaką złożył, pozornie nie była niebezpieczna, ale prawda była taka, że mogło kryć się za nią dosłownie wszystko i oboje zdawali sobie z tego sprawę. Wyglądało na to, że nie bali się niebezpieczeństwa, że nie bali się tego, co może znajdować się poza pewnymi granicami i najwyraźniej po prostu ich to ekscytowało. To nie było typowe, z czego zdawała sobie sprawę, nie było również do końca normalne, ale nie uważała, żeby ktokolwiek miał prawo ją oceniać. Była młoda, ale mimo wszystko dorosła, a poza tym nabierała coraz większego doświadczenia w sprawach, które nie znajdowały się na nazbyt bezpiecznym biegunie. Nie mogła powiedzieć, żeby zachowywała się racjonalnie, nie mogła również powiedzieć, że wolała siedzieć w domu i udawać, że dookoła niej nie dzieją się różne szalone, ważne rzeczy. Była na dworze wróżek, przekonywała jednego z królów, że nie ma po co z nimi walczyć, widziała przedziwną i nieoczekiwaną śmierć człowieka, choć wciąż zdawało się to nie mieścić w jej głowie. Przeżyła zdecydowanie więcej, niż niektóre osoby w jej wieku, ale jak zawsze było jej mało.
- Uważaj, bo teraz będę musiała koniecznie sprawdzić, czy nie kłamiesz - ostrzegła go, kiedy się do niej zbliżył, kiedy wsunął na jej głowę wianek, kiedy przesuwał ostrożnie palcami po jej skórze. Było to niesamowicie przyjemne, budziło ekscytujące wspomnienia, od których nie zamierzała się opędzać i zachęcało ją do dalszego działania. Najwyraźniej bowiem rozłąka nic nie zmieniała w ich przypadku, wciąż i wciąż popychając ich ku sobie, powodując, że znajdowali się w pobliżu, tuż na wyciągnięcie ręki. Skoro zaś oboje potrzebowali przygód, skoro nimi oddychali i nie potrafili bez nich żyć, to zdecydowanie mogła je im zapewnić, mogła znaleźć każde niebezpieczne miejsce w okolicy i zabrać tam ze sobą mężczyznę. Mogła każde z nich uczynić niebezpiecznym, nie mając z tym tak naprawdę żadnego problemu.
- Nawet jeśli cię tam zostawię? Porwę i zrobię wszystko, co tylko przyjdzie mi do głowy? - zapytała cicho, wyraźnie prowokacyjnie, patrząc na niego uważnie, chociaż w kącikach jej ust czaił się uśmiech sugerujący, że doskonale się bawiła. Brzmiała jednak poważnie, zupełnie, jakby przykładała ostrogi do jego boków, jakby chciała sprawdzić, czy się znarowi, czy pójdzie tam, gdzie tego zechce. To było jak przeciąganie liny, jak sprawdzanie, co znajduje się na jej drugim końcu i które z nich jako pierwsze do niego sięgnie. Carly czuła dziwne, przyjemne mrowienie, gdy tylko zdawała sobie z tego sprawę, gdy tylko w pełni docierało do niej, co to właściwie oznaczało. Nie miała jednak ochoty nic nazywać, określać, czy zamykać w ramach, wiedząc, że życie i tak je weryfikowało po swojemu.
Zaśmiała się cicho na jego uwagę, a później zarzuciła ręce na jego szyję, by bez najmniejszego problemu pocałować go, przyciągając blisko siebie, opierając się jedynie mocniej o pień drzewa. Nie czuła się niczym skrępowana, nie czuła się również przerażona, nie czuła też, żeby na nią naciskał w jakiś sposób i w tym wszystkim właśnie to było najcudowniejsze. I myśl, że faktycznie może go ze sobą porwać, że może zabrać go w miejsca, które z pewnością nie będą ani bezpieczne, ani do końca tajemnicze, ale to jej w pełni odpowiadało. Miała swojego kompana do szaleństw i zwyczajnie zamierzała się im poddać, nie bacząc absolutnie na nic.
- Mam cię wykraść na wszystkie dni? - zapytała cicho, ledwie odrywając usta od jego warg.

______________________

I come from where the wild
wild flowers grow
Powrót do góry Go down
Online


Nakir Whitelight
Nakir Whitelight

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 24
Czystość Krwi : 90%
Wzrost : 183
C. szczególne : dołeczki w policzkach, runa jera na lewym biodrze
Galeony : 1739
  Liczba postów : 478
https://www.czarodzieje.org/t22721-nakir-qaspiel-whitelight#765528
https://www.czarodzieje.org/t22740-general#766833
https://www.czarodzieje.org/t22732-nakir-whitelight#766468
Jabłoniowy sad QzgSDG8




Moderator




Jabłoniowy sad Empty


PisanieJabłoniowy sad Empty Re: Jabłoniowy sad  Jabłoniowy sad EmptyNie Lip 21 2024, 22:46;

Spojrzał jej w oczy i na moment jasne spojrzenie stwardniało, kiedy milczał z powagą, przerywając na ułamek sekundy delikatne pieszczoty. Nie kłamał, gdy twierdził, że się nie bał. Nie kłamał, kiedy mówił, że dla niego ich przygoda również dopiero się rozpoczynała i był gotów płynąć z jej prądem. Mogła go sprawdzać na różne sposoby, ale nie było możliwości, aby uznała, że jednak minął się z prawdą. Zaraz jednak wrócił do muskania palcami jej skóry, a ciepło zasłoniło całkowicie krótką powagę, jakby nie było dla niej miejsca w trakcie tego spotkania. Szczerość i zabawa rządziły w tych chwilach, oddając miejsca jedynie pragnieniu, które szalało w środku aurora, jakby tłumił je zdecydowanie zbyt długo.
- Próbujesz mnie ostrzec, czy składasz obietnicę w tej chwili? Musisz jednak pamiętać, że trzymam za dane mi słowo, więc teraz… Zostanie mi czekać na to wszystko, co przyjdzie ci do głowy – odpowiedział cicho, wysuwając nieznacznie brodę, przyjmując jej wyzwanie. – Choć wolałbym nie zostawać całkiem sam. Przyjemnie było obudzić się obok po każdej z mniejszych przygód – dodał jeszcze, próbując ignorować gorąc, zdradzający jak głęboki rumieniec pojawił się w tej chwili na jego policzkach. Rumieniec zawstydzenia, że mówił wprost o tym, co działo się między nimi, że naprawdę podobało mu się budzenie obok, że wspomnienia na moment odżyły w jego wyobraźni. A jednak nie krył się z tym rumieńcem, spoglądając na nią wyczekująco, jakby już teraz, w tej chwili, miała go porwać. Poza tym, kimże był, aby sprzeciwiać się kaprysom królowej? Ledwie księciem z bocznej linii, jaki nigdy nie miał aspiracji, aby sięgnąć po koronę, a który wdawał się w niezwykle niewłaściwy romans z kimś, kto przecież mógł wszystko. A on na to wszystko zamierzał pozwolić tak długo, jak długo i jemu sprawiało to przyjemność, którą zdecydowanie odczuwał w ich tańcu wzajemnego przyciągania się i rozłąki, po której wracali z taką samą mocą.
Wydał z siebie pomruk zadowolenia, kiedy go pocałowała i bez skrępowania odwzajemnił go, kładąc wolną dłoń na jej biodrze, zaciskając na nim palce. W ten sposób odnawiali zaklęcie, urok, o jakim mówili, z jakiego dworowali, ale w tej chwili Nakir byłby gotów przyznać, że dziewczyna musiała mieć w sobie choćby krztynę wili. Było to również jak przypieczętowanie niewypowiedzianej umowy, że ruszą teraz w poszukiwanie niebezpiecznych miejsc, że będą robić różne, z pewnością szalone rzeczy i te wakacje okażą się znów, jedną wielką przygodą.
- Po takich obietnicach nie widzę innego wyjścia… Na dni i noce – odpowiedział jej, nim wrócił do przerwanego pocałunku z większym żarem. Wiedział, że Podlasie było niebezpieczne samo w sobie z biesami, o których opowiadali mieszkańcy. Zdążył usłyszeć, że były tutaj również nielegalne gry, w których zamierzał wziąć udział, ciekaw co takiego nielegalnego mogli robić na wsi. Skoro więc miał mieć do tego partnerkę… Nie widział powodu, żeby rozstawać się nawet na sen, a w końcu, czy nie byłoby ekscytujące spać gdzieś pośrodku niczego?
Zostaje więc pytanie, kiedy chcesz rozpocząć naszą przygodę… Warunek mam jeden. Musimy przed każdą wyprawą coś zjeść – powiedział cicho, z cieniem wesołości, kiedy przerwał pocałunek, choć nie odsuwał się od niej, bezwiednie kreśląc kółka na jej biodrze. Pamiętał, że kochała jedzenie i było to coś, co ich łączyło, a ponieważ znała się na gotowaniu, był ciekaw jej opinii o tutejszych potrawach.

______________________

Like an oak,
I must be stand firm
Like bamboo
I'll bend in the wind
Powrót do góry Go down


Scarlett Norwood
Scarlett Norwood

Student Hufflepuff
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 20
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 160 cm
C. szczególne : Rytualny krwawy znak na wskazującym palcu lewej dłoni
Galeony : 3551
  Liczba postów : 1588
https://www.czarodzieje.org/t21546-scarlett-norwood#699531
https://www.czarodzieje.org/t21555-serniczek#699868
https://www.czarodzieje.org/t21548-scarlett-norwood#699535
https://www.czarodzieje.org/t21554-scarlett-norwood-dziennik#699
Jabłoniowy sad QzgSDG8




Moderator




Jabłoniowy sad Empty


PisanieJabłoniowy sad Empty Re: Jabłoniowy sad  Jabłoniowy sad EmptyPon Lip 22 2024, 21:08;

Nie widziała u niego zbyt często tej powagi, by nie powiedzieć, że nigdy jej nie spotykała. Nie miała okazji widzieć go od tej strony, a to, co pamiętała z dni po powrocie z wyprawy na Ciemny Dwór, było częściowo zasnute różnymi emocjami, jakich nie umiała nawet poprawnie nazwać. Miała świadomość, że była wtedy słaba, że nie miała wtedy tyle woli i siły, ile mieć powinna, że zwyczajnie nie wiedziała, co się z nią działo. Dlatego też to spojrzenie, ta chwila, która zmieniła nieco mężczyznę w jej oczach, była czymś niesamowicie cennym, a jednocześnie potwierdzała jedynie to, że jej wybór był, cóż, jak najbardziej właściwy. Odpowiadał jej, choć nie wiedziała do końca, co się za nim kryło, nie wiedziała, czego powinna się spodziewać i zdaje się, że to właśnie również było dla niej niezwykle ekscytujące. Isolde zapytała ją, co dalej, co później, kiedy wszystko jej spowszednieje, ale z jakiegoś powodu nie umiała sobie tego wyobrazić, po prostu grając tym, co miała, robiąc to z przyjemnością, jakby miała świadomość, że w tym pojedynku nie będzie dwóch takich samych rozdań.
- Przekonaj się, w końcu moje słowa mogą być słodkie jak miód i gorzkie jak ocet - powiedziała, tym samym stawiając go przed kolejną niewiadomą, przed kolejnym wyzwaniem, jakiego mógł się podjąć. Skoro jednego nie zamierzał od tego uciekać, skoro zamierzał za tym podążyć, była pewna, że prędzej, czy później dostrzeże, w co dokładnie się wplątał. Z nią nigdy nie było łatwo, nie była prostym człowiekiem, nie była kimś, kto zwyczajnie nie psocił, kto nie zmieniał zdania, kto był tylko dobry albo tylko zły. Była takim, a nie innym człowiekiem, a skoro on zapadał się w nią, skoro nie umiał się od niej opędzić i tonął w zaklęciach, nie mogła nic na to poradzić. Nie chciała nic na to poradzić, nadal go za sobą ciągnąc, po prostu czerpiąc z tego przyjemność. Pewnie nie powinna się tak zachowywać, ale skoro oboje się na to godzili, skoro oboje wiedzieli, czego potrzebowali i niczego na sobie nie wymuszali, to nie miała powodów do tego, by się wycofywać. To, co robili, było tak naprawdę jasne dla nich obojga, a to oznaczało, że nie musiała się przed nikim tłumaczyć.
Zamiast tego z zadowoleniem brała i dawała, bawiąc się doskonale, czując, że coś, co miało trwać jedynie chwilę, może trwać jeszcze kilka dni i tygodni dłużej, pod rozgrzanym słońcem, gdzie mało się spało i dużo szalało. Obietnica tego znalazła miejsce w jego słowach, które wypowiedział bezwiednie, jakby nic nie znaczyły, a ona doskonale wiedziała, co się za nimi kryło. Nic zatem dziwnego, że gdzieś pomiędzy pocałunkiem obdarzyła go uśmiechem pełnym zrozumienia i spojrzeniem spod rzęs, które być może miało w sobie coś z karcącego cienia, ale to była jedynie gra, nic więcej. Zaraz też okrasiła jego słowa głośnym, ciepłym śmiechem i uniosła rękę, by bezceremonialnie zerwać jedno z jabłek, bardzo małe, ale najwyraźniej dojrzałe, które podsunęła mu pod usta.
- Teraz, więc mam nadzieję, że lubisz owoce - stwierdziła, nie zamierzając zatrzymywać się nawet na chwilę.

______________________

I come from where the wild
wild flowers grow
Powrót do góry Go down
Online


Nakir Whitelight
Nakir Whitelight

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 24
Czystość Krwi : 90%
Wzrost : 183
C. szczególne : dołeczki w policzkach, runa jera na lewym biodrze
Galeony : 1739
  Liczba postów : 478
https://www.czarodzieje.org/t22721-nakir-qaspiel-whitelight#765528
https://www.czarodzieje.org/t22740-general#766833
https://www.czarodzieje.org/t22732-nakir-whitelight#766468
Jabłoniowy sad QzgSDG8




Moderator




Jabłoniowy sad Empty


PisanieJabłoniowy sad Empty Re: Jabłoniowy sad  Jabłoniowy sad EmptyPią Lip 26 2024, 21:49;

Oboje mieli stronę, jakiej nie było okazji pokazać sobie wzajemnie. Tak jak on w trakcie spotkań nie bywał śmiertelnie poważny, nie miał konieczności stawiać na swoim i zaciekle bronić nie tylko własnego zdania, ale też osoby obok, tak podejrzewał, że jego przygodowa partnerka również miała karty w rękawach. Nie wiedział, czy były to asy, ale wiedział, że nie będzie żałował żadnej wspólnej chwili, żadnej podjętej decyzji, która prowadziła go do odkrywania kolejnych jej fragmentów. Chciał ją poznać, ale właśnie na tych warunkach - przeżywając kolejne przygody, rozmawiając z pozoru o niczym, dzieląc się mimochodem fragmentami opowieści o sobie. Nie łatwo było znaleźć kogoś, kto podzielałby podobne podejście, komu odpowiadałby taki rodzaj znajomości i choć początkowo bał się, że jakimkolwiek umawianiem na spotkania zniszczy tę tajemniczość, która cechowała ich znajomość, było wręcz odwrotnie. Nie chciał poznawać jeszcze jej imienia, nie chciał, aby inni, być może wspólni znajomi, mówili mu o niej. Wystarczyło, że potwierdził, że była studentką, więcej nie potrzebował słyszeć od postronnych. Chciał poznać ją samemu, dowiadując się każdego szczegółu w odpowiednim czasie i tak samo dawkował jej wiedzę na swój temat.
Nie był też kimś, kto wycofywałby się ze swoich obietnic, jeśli nie było ku temu naprawdę poważnego powodu. Jednak obietnica, że pozwoli wykraść się na wszystkie dni… Brzmiała w jego uszach niczym najsłodsze słówka szeptane w półmroku w pościeli. Wywoływały drżenie ekscytacji, wyczekiwania na moment, w którym wszystko zacznie się spełniać, kiedy poczuje iskrę, zmuszającą go do ruszenia biegiem przed siebie. Byle poczuć adrenalinę, byle przeżyć kolejną przygodę, choć poprzednia wciąż jeszcze trwała. Żadna z nich się nie kończyła, wszystkie splatały się ze sobą, tworząc we wspomnieniach opowieści godne tysiąca i jednej nocy. Czy będzie ich tak wiele?
Uśmiechnął się krzywo do blondynki, ukazując dołeczki w policzkach, kiedy tylko dostrzegł jej spojrzenie. Zupełnie jakby chciała mu powiedzieć, że nie powinien był tak łatwo się zgadzać, ale czy spodziewała się innej odpowiedzi. Miał wrażenie, że podpisali na siebie wyrok, kiedy spotkali się w czasie randki w ciemno - wyrok mówiący, że byli na siebie skazani tak długo, jak długo będą poszukiwać przygód.
- Ja po prostu lubię jedzenie - odpowiedział jej, unosząc rękę, aby złapać ją za nadgarstek dłoni, w której trzymała jabłko i nachylił się, aby je ugryźć. Właśnie rozpoczęła się kolejna przygoda, gdy opłata została uiszczona.

z.t. x2

______________________

Like an oak,
I must be stand firm
Like bamboo
I'll bend in the wind
Powrót do góry Go down


DeeDee Carlton
DeeDee Carlton

Student Ravenclaw
Rok Nauki : I studencki
Wiek : 17
Czystość Krwi : 25%
Wzrost : 163
C. szczególne : cydrąż wyglądający z rękawa szaty, ciemne jak noc oczy, zapach jabłek
Dodatkowo : Prefektka
Galeony : 329
  Liczba postów : 492
https://www.czarodzieje.org/t22594-deedee-carlton#751219
https://www.czarodzieje.org/t22605-deedee-carlton#753124
https://www.czarodzieje.org/t22593-deedee-carlton#751218
https://www.czarodzieje.org/t22649-deedee-carlton-dziennik
Jabłoniowy sad QzgSDG8




Gracz




Jabłoniowy sad Empty


PisanieJabłoniowy sad Empty Re: Jabłoniowy sad  Jabłoniowy sad EmptyNie Lip 28 2024, 16:45;

Szum wiatru uspokajał ją, gdy przemierzała wysokie trawy i polne ścieżki, kierując się ku jabłoniowemu sadowi. Obcowanie z naturą dawno nie było dla niej tak przyjemne, jak na tym wyjeździe, choć mijało się z pierwotnie założonym przez nią celem. Miała się uspołeczniać, wyjść do ludzi - zamiast tego, w towarzystwie swojego nieodłącznego przyjaciela w skórze i łuskach węża, izolowała się, przeważnie umykając w krzaki, lasy i zacienione knieje, świadomie unikając wzroku obcych oczu. Pławiła się w swoim osamotnieniu, regenerując się przed zbliżającym się nowym rokiem szkolnym.
Może było to złe, nastawiać się zawczasu na szkołę, kiedy jeszcze miało się wakacje - należało jednak zrozumieć, jak wyczerpujące miały być czekające ją miesiące. Siódma klasa była... Wyzwaniem. Została brutalnie wydarta ze swojej strefy komfortu i rzucona na głęboką wodę, pełną czyhających na nią piranii. Ale przeżyła, prawda? Dała sobie radę, zarówno w sferze emocjonalnego godzenia się ze stratą ojca (choć przyznać należy, że akurat od tego uciekała zdecydowanie najbardziej), jak i podjęcia nowych obowiązków. Podołała nauce do egzaminów, a nawet część z nich zdała na wysokie stopnie. Była na pierwszych w swoim życiu feriach, a także na pierwszej i jedynej randce w swoim życiu.
A teraz była na pierwszych w życiu szkolnych wakacjach.
Jednym z powodów, dla których zaszywała się w naturze, a nie w swoim pokoju, był skład jej współlokatorek, bo o ile Seaver była jej dość obojętna (jeśli liczyć ten cień niepokoju przebywania z nią pod jednym dachem z uwagi na to, co działo się pod koniec roku szkolnego na eliksirach), za to młodsza Ślizgonka spędzała jej spokojny sen z powiek.
Powiodła wzrokiem po jabłoniach, na których poza kwiatami pojawiały się zaledwie pączki zawiązanych owoców.
- Przykro mi, Sike, to nie pora na jabłka - skwitowała, zwracając się do owiniętego wokół jej ręki węża. - Chciałam Ci sprawić przyjemność, a wyszło jak zwykle - dodała, prychając śmiechem.
Powrót do góry Go down


Mina Hawthorne
Mina Hawthorne

Student Slytherin
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 20
Czystość Krwi : 90%
Wzrost : 172cm
C. szczególne : rozsiane po ciele tatuaże, kolczyk w nosie, na środkowym palcu prawej ręki zawsze nosi pierścień Atlantów, który przykrywa krwawy znak, praktycznie zawsze towarzyszy jej blady pyton królewski imieniem Faust
Dodatkowo : Wężoustość, prefektka
Galeony : 365
  Liczba postów : 517
https://www.czarodzieje.org/t21049-wilhelmina-hawthorne#676337
https://www.czarodzieje.org/t21573-mina#701344
https://www.czarodzieje.org/t21033-wilhelmina-hawthorne#675877
Jabłoniowy sad QzgSDG8




Gracz




Jabłoniowy sad Empty


PisanieJabłoniowy sad Empty Re: Jabłoniowy sad  Jabłoniowy sad EmptySob Sie 03 2024, 18:36;

Wakacje na Podlasiu wcale nie były czymś czego się spodziewała. Było w końcu tyle innych miejsc, w które mogłaby się udać wycieczka organizowana w dużej mierze przez Szkołę Magi i Czarodziejstwa w Hogwarcie, ale jednak jakimś cudem wybrali akurat ten wyjątkowy region w Polsce, gdzie sebixy podobno tresowały dziki crunchipsami. Dla niej jednak nie miało to aż takiego znaczenia. Potrzebowała na pewno chwili wytchnienia przed rozpoczęciem ostatniego roku nauki, po którym będzie musiała już na pewno zdecydować o tym jak dokładnie ma wyglądać jej przyszłość. Na razie nie znalazła jeszcze żadnej pracy, a i wciąż zastanawiała się czy powinna zostać w Wielkiej Brytanii czy też może porzucić dom rodzinny i przenieść się do Meksyku, gdzie od lat znajdowali się jej rodzice. Wciąż jednak miała przed sobą kilka dobrych miesięcy, by podjąć tę decyzję.
Na razie jednak rozkoszowała się obecnym wokół spokojem oraz ciszą, która królowała w tym rejonie. Niektóre miejsca całkiem mocno przypominały posiadłość Hawthorne'ów. Być może ze względu na to, że widziała sporo terenów zielonych z ogromną ilością roślin.
Tym razem wylądowała w sadzie, który przypominał jej bardzo o jabłoniach rosnących przy domu i tym jak zbierała leżące pod nimi owoce wraz z Bazylem, starym pytonem babki. Teraz jednak owoce wciąż były niedojrzałe, a zamiast Bazyla przy jej boku znajdowała się wierna Faust, która również była niezwykle dobrą towarzyszką. Nie spodziewała się jedna tego, że w tym miejscu uda jej się spotkać jeszcze inną dziewczynę, która również postanowiła pojawić się w tym miejscu ze swoim własnym wężem.
- Cześć... - odezwała się może nieco nieśmiało, gdy tylko zauważyła Krukonkę.
Wciąż w głowie miała ich poprzednie spotkanie w łaźni, które raczej można byłoby określić mianem niezręcznego w najlepszym wypadku. No, ale może nie musiało ono tak mocno rzutować na ich obecną relację?
Powrót do góry Go down


DeeDee Carlton
DeeDee Carlton

Student Ravenclaw
Rok Nauki : I studencki
Wiek : 17
Czystość Krwi : 25%
Wzrost : 163
C. szczególne : cydrąż wyglądający z rękawa szaty, ciemne jak noc oczy, zapach jabłek
Dodatkowo : Prefektka
Galeony : 329
  Liczba postów : 492
https://www.czarodzieje.org/t22594-deedee-carlton#751219
https://www.czarodzieje.org/t22605-deedee-carlton#753124
https://www.czarodzieje.org/t22593-deedee-carlton#751218
https://www.czarodzieje.org/t22649-deedee-carlton-dziennik
Jabłoniowy sad QzgSDG8




Gracz




Jabłoniowy sad Empty


PisanieJabłoniowy sad Empty Re: Jabłoniowy sad  Jabłoniowy sad EmptyNie Sie 04 2024, 14:16;

Miała tę niezwykłą zdolność wybierania miejsca spoczynku na takie, w których pojawiały się osoby, przed którymi najbardziej chciała się schować.
To nie tak, że wszystkie wcześniejsze uczucia, które budziły się w jej wnętrzu, ilekroć Mina była w pobliżu, magicznie wyparowały wraz z gorącą wodą łazienki prefektów. To też nie tak, że nie chciała się z nią już nigdy spotkać - przez moment nawet "polowała" na nią nieco podczas zajęć, niestety bezskutecznie. Ich ostatnie spotkanie przechyliło szalę dyskomfortu, ponad którym ciężko było jej przeskoczyć, a następująca po nim rozmowa z Jamiem stanowiła wisienkę na torcie. Było między nimi absurdalnie niezręcznie. DeeDee właściwą sobie manierą postanowiła zrobić to, co umiała robić najlepiej - uciec.
Ale znów została znaleziona.
Najpierw zauważyła zmianę w zachowaniu Sike'a, który wyciągnął łebek ponad jej ramieniem. Dopiero po chwili powiodła spojrzeniem w tym samym kierunku, by dostrzec nadchodzącą w oddali postać. Mina?
Na chwilę wstrzymała oddech, zupełnie jakby liczyła, że bezruch uczyni ją całkowicie niewidzialną dla ludzkiego oka. Sike zsunął się z jej ciała i znikając w wyższej trawie, najpewniej ruszył prosto na spotkanie z Faust, swoją najlepszą, wężową przyjaciółką. A DeeDee nie pozostawało nic innego, jak wziąć kolejny oddech.
- Cześć - odpowiedziała z szybko bijącym w piersi sercem, tak głośnym, że niemal słyszalnym gołym uchem. Kto wie, może jego siła przebijała się przez jej ubranie? Spojrzała na Minę, chyba równie onieśmieloną, co ona sama. I paradoksalnie to dodało jej więcej odwagi, by odezwać się. - Chyba padłyśmy ofiarą spisku - rzuciła więc, kiwnąwszy brodą w kierunku syczących do siebie węży. - Albo obie zostałyśmy przyzwoitkami - dodała żartem, licząc, że choć trochę rozładuje atmosferę napięcia między nimi. Kto wie ile razy węże wymykały się do siebie w nocy?

@Mina Hawthorne
Powrót do góry Go down


Mina Hawthorne
Mina Hawthorne

Student Slytherin
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 20
Czystość Krwi : 90%
Wzrost : 172cm
C. szczególne : rozsiane po ciele tatuaże, kolczyk w nosie, na środkowym palcu prawej ręki zawsze nosi pierścień Atlantów, który przykrywa krwawy znak, praktycznie zawsze towarzyszy jej blady pyton królewski imieniem Faust
Dodatkowo : Wężoustość, prefektka
Galeony : 365
  Liczba postów : 517
https://www.czarodzieje.org/t21049-wilhelmina-hawthorne#676337
https://www.czarodzieje.org/t21573-mina#701344
https://www.czarodzieje.org/t21033-wilhelmina-hawthorne#675877
Jabłoniowy sad QzgSDG8




Gracz




Jabłoniowy sad Empty


PisanieJabłoniowy sad Empty Re: Jabłoniowy sad  Jabłoniowy sad EmptySob Sie 10 2024, 22:25;

Gdyby tylko wiedziała, że DeeDee chciała jej unikać i starała się to robić w sadzie to pewnie poszłaby gdzieś indziej. Problem w tym, że nie śledziła poczynań Krukonki, ani też nie wiedziała, co ta właściwie ma w głowie. Pewnie jakby wiedziała to ich znajomość również nie byłaby pełna niedomówień oraz niezręczności. No, ale niestety żadna nie paliła się do tego, aby wyjawiać na głos swoje myśli, a zdolności legilimencji również żadna nie posiadała, a to sprawiało, że były skazane na porażkę w procesie komunikacyjnym. Taka była już smutna rzeczywistość.
Oczywiście węże były tutaj najbardziej spostrzegawcze i niemal od razu zaczęło je ciągnąć do siebie. Faust zasyczała radośnie na widok kolegi, chcąc od razu zsunąć się w trawę i dorwać cydręża, aby wymienić się z nim garścią najnowszych plotek i po prostu się pobawić. Kimże ona była, aby im tego zabronić?
Sama spojrzała na Carlton, wymuszając drobny uśmiech w jej kierunku oraz chowając niezręcznie ręce do kieszeni spodni. Nie miała pojęcia czemu właściwie czuła się przy dziewczynie tak niepewnie i w jej zachowanie wkradała się pewna nieśmiałość. W zasadzie jeszcze przy nikim nie zdarzało jej się coś podobnego. No, ale w sumie z nikim też nie lądowała w takich sytuacjach, które przydarzały jej się akurat z Krukonką.
- Myślisz, że te dwie bestie wspólnie to uknuły? - zapytała, zerkając w kierunku słodko między sobą szepczących węży.
W sumie... Akurat Faust mogłaby o coś podobnego podejrzewać. Podstępna pytonica potrafiła naprawdę wiele zdziałać. Tym bardziej, że była niezwykle społeczna i najwyraźniej chciała tego samego także dla swojej właścicielki. Przez chwilę milczała, nie wiedząc, co właściwie jeszcze powinna powiedzieć, ale w końcu zdecydowała się na jedno z najbardziej durnych pytań jakie istniały.
- Podoba ci się tu?
Brawo. Sama sobie przybiła mentalnie piątkę, ale jednak nie miała pomysłu, co mogłaby innego powiedzieć. Przynajmniej dzięki temu nie ciążyła jej cisza choć szczerze mówiąc miała wrażenie, że czasem odzywanie się było jednak jeszcze gorsze.
Powrót do góry Go down


DeeDee Carlton
DeeDee Carlton

Student Ravenclaw
Rok Nauki : I studencki
Wiek : 17
Czystość Krwi : 25%
Wzrost : 163
C. szczególne : cydrąż wyglądający z rękawa szaty, ciemne jak noc oczy, zapach jabłek
Dodatkowo : Prefektka
Galeony : 329
  Liczba postów : 492
https://www.czarodzieje.org/t22594-deedee-carlton#751219
https://www.czarodzieje.org/t22605-deedee-carlton#753124
https://www.czarodzieje.org/t22593-deedee-carlton#751218
https://www.czarodzieje.org/t22649-deedee-carlton-dziennik
Jabłoniowy sad QzgSDG8




Gracz




Jabłoniowy sad Empty


PisanieJabłoniowy sad Empty Re: Jabłoniowy sad  Jabłoniowy sad EmptySro Sie 21 2024, 22:54;

To też nie tak, że unikała jej - właściwą sobie manierą unikała po prostu ludzi, szczególnie że większość z nich nie była jej przychylna. Ale jednocześnie nie wyglądała ze zniecierpliwieniem kolejnego spotkania ze Ślizgonką, głównie dlatego, że poprzednie skończyło się w tak niezręczny sposób. Nawigowanie w tej przedziwnej, pełnej niedomówień i wymownej ciszy relacji było dla niej bardzo trudne, bo nawet postępowanie z kimś w typie Trevora, który mówił prosto z mostu 'chcę się z Tobą zaprzyjaźnić' było dla niej ciężkie do pojęcia. A z Miną nie wiedziała, na czym stoi. Z kolei zapytanie o to przyprawiało ją o ciarki.
Może gdyby była odważniejsza jeszcze wtedy, w szkole, przy okazji którejś lekcji zielarstwa (na które chodziła chyba już tylko przez wzgląd na perspektywę natknięcia się na Hawthorne), mogłaby wziąć ją na bok i porozmawiać, wyjaśnić. Powiedzieć, że nie chciała, by to się tak skończyło. Że jest beznadziejna w rozmowach, szczególnie tych nieznaczących zbyt wiele. Że w łazience uległa wilowemu urokowi Jamiego i gdyby nie to, pewnie nigdy nie naruszyłaby ich prywatności.
Ale brakowało jej tej odwagi.
Zamiast tego spojrzała na nią z lekkim uśmiechem, niezupełnie wymuszonym, ale kryjącym w sobie tę nutę niepewności i zmieszania. Coś w zachowaniu wężów mówiło jej, że w istocie mogły paść ofiarą zaaranżowanej przez gady schadzki, ale w przeciwieństwie do Miny nie umiała odczytać faktycznych intencji z przyciszonych syków.
- Myślisz, że przyznałaby Ci się do tego? - odbiła pytanie pytaniem, bo jeśli ktokolwiek miał rozwikłać zagadkę ich "przypadkowego spotkania", to była Ślizgonka. Jej kolejne słowa spotkały się z wyrazem zamyślenia wymalowanym na dziewczęcej buzi. - W sumie tak - odparła, głębiej zastanawiając się, czy "podobało jej się" we wsi Raj. - Dużo natury. Ładne widoki. Pogoda się udała - wyliczała wszystkie "za". - Ale słyszałam dużo o utopcach. I okradł mnie bies - dodała swoje "przeciw", parsknąwszy nieco śmiechem. - A Tobie?

@Mina Hawthorne
Powrót do góry Go down


Mina Hawthorne
Mina Hawthorne

Student Slytherin
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 20
Czystość Krwi : 90%
Wzrost : 172cm
C. szczególne : rozsiane po ciele tatuaże, kolczyk w nosie, na środkowym palcu prawej ręki zawsze nosi pierścień Atlantów, który przykrywa krwawy znak, praktycznie zawsze towarzyszy jej blady pyton królewski imieniem Faust
Dodatkowo : Wężoustość, prefektka
Galeony : 365
  Liczba postów : 517
https://www.czarodzieje.org/t21049-wilhelmina-hawthorne#676337
https://www.czarodzieje.org/t21573-mina#701344
https://www.czarodzieje.org/t21033-wilhelmina-hawthorne#675877
Jabłoniowy sad QzgSDG8




Gracz




Jabłoniowy sad Empty


PisanieJabłoniowy sad Empty Re: Jabłoniowy sad  Jabłoniowy sad EmptyPią Sie 23 2024, 16:19;

Aktywnie się nie unikały, owszem, ale łatwiej było się nie widzieć, bo dzięki temu nie musiały w żaden sposób analizować swoich uczuć i zostać dzięki temu po prostu zawieszone w próżni. Zero myślenia, zero konsekwencji wcześniejszych działań. Odpowiadało jej to. Mina nie potrzebowała dodatkowych komplikacji w swoim życiu, a obecność DeeDee sprawiała, że miała mętlik w głowie i sama nie miała pojęcia, co właściwie czuje. No, ale nie mogła wiecznie unikać konfrontacji z tym wszystkim. O ile łatwiej byłoby, gdyby obie znały się o wiele bardziej na uczuciach...
Tutaj nawet nie chodziło o kwestie prywatności czy całą sytuację z łazienki. Nie była ona niczym szczególnym. Bardziej chodziło o to jak sama Carlton działała na nią i vice versa. Czemu tak trudne było ogarnięcie się emocjonalnie, gdy było się stroniącą od ludzi nastolatką? Chociaż pewnie sam ten opis już wszystko wyjaśniał.
W zasadzie to Faust mogła podejrzewać na tym etapie o wszystko. Zwłaszcza, że ta zdawała się być niezwykle wyczulona na ludzkie emocje oraz zdawała się wziąć za punkt honoru ożywienie życia towarzyskiego Ślizgonki, co było nieco dziwnie jeśli się nad tym dłużej zastanowić.
- Nie mam pojęcia. Zdaje mi się czasami być naprawdę podstępna - odparła, nie mając pojęcia, co w zasadzie sama powinna o tym wszystkim sądzić.
Wysłuchiwała odpowiedzi Krukonki, która... była dziwniejsza niż się spodziewała. Chociaż zapewne biorąc pod uwagę, że znajdowały się na legendarnym Podlasiu powinna się spodziewać absolutnie wszystkiego.
- Jak to okradł cię bies? - zapytała, bo dla niej była to niezwykle istotna kwestia. Na tyle, że na chwilę zapomniała o tym, że druga dziewczyna również skierowała w jej stronę pytanie.
- Cóż... jeśli o mnie chodzi... To podoba mi się tutaj. Jest spokojnie, dużo roślin... Ładnie... - skwitowała jakoś niezręcznie, ale przy tym jej wzrok zamiast omieść okolicę, w której się znajdowały z jakiegoś powodu spoczął na znajdującej się przed nią dziewczynie. Tak kompletnie bez jakiegokolwiek powodu.
Powrót do góry Go down


DeeDee Carlton
DeeDee Carlton

Student Ravenclaw
Rok Nauki : I studencki
Wiek : 17
Czystość Krwi : 25%
Wzrost : 163
C. szczególne : cydrąż wyglądający z rękawa szaty, ciemne jak noc oczy, zapach jabłek
Dodatkowo : Prefektka
Galeony : 329
  Liczba postów : 492
https://www.czarodzieje.org/t22594-deedee-carlton#751219
https://www.czarodzieje.org/t22605-deedee-carlton#753124
https://www.czarodzieje.org/t22593-deedee-carlton#751218
https://www.czarodzieje.org/t22649-deedee-carlton-dziennik
Jabłoniowy sad QzgSDG8




Gracz




Jabłoniowy sad Empty


PisanieJabłoniowy sad Empty Re: Jabłoniowy sad  Jabłoniowy sad EmptyNie Wrz 01 2024, 22:34;

Bardzo długo unikała... Problemów. Wszelakich. Aż nagle zaczęła pojmować, że nie dało się przejść przez życie bez dyskomfortu. Można by pomyśleć, że zorientowałaby się o tym szybciej w związku ze wszystkim złym, co zesłał los na nią samą i na jej rodzinę, ale niestety nawet przynależność do domu Kruka nie była gwarantem szybszego odkrycia tej rewelacji. Może po prostu dobijała do swojej granicy? Zabrnęła wszak już tak daleko w swojej towarzyskiej izolacji, że dotarła do ściany własnoręcznie zbudowanych murów, cóż jej pozostało? Mogła przy niej stać, tęsknie zastanawiając się, co czekało ją po drugiej stronie lub zawrócić i pogrążyć się w samotności, którą znała najlepiej na całym świecie.
Wybierała opcję trzecią - burzyła ten mur.
- Zawsze możesz spróbować wyciągnąć to od Sike'a. Nie sądzę, by umiał kłamać - stwierdziła, z wielkim przekonaniem głosząc o wysokich moralach swojego węża, ale nie po to, by się nim chwalić lub postawić Faust w opozycji. Po prostu nie sądziła, by stworzenie żywiące się wyłącznie jabłkami i cydrem potrafiło być zdolne do podobnych przekrętów. - A no okradł - skwitowała, kiwając głową i wracając myślami do tego wspomnienia. - Na festynie, tym na samym początku. Pamiętam, że zabrałam dokładnie 30 galeonów, bo chciałam wziąć udział w loterii. Widziałam dużo biesów, a jeden przez chwilę mnie śledził. I pyk, miałam pustą kieszeń - opowiedziała, wzruszając ramionami, szybko godząc się z uszczupleniem i tak chudego portfela. Ciotka Ulla może nie była sknerą, ale zdecydowanie nie dawała jej galeonów na pierdoły. - Dużo roślin - powtórzyła po niej, uśmiechając się lekko. - Tak myślałam, że Ci się tu spodoba. Przez tę roślinność. Bo lubisz rośliny i zielarstwo z tego co wiem - dodała jeszcze, nagle jakoś tracąc swój odważnie nabrany rozpęd. Wiedza nie była tajemną, a jednak czuła się, jakby odkrywała przed nią jakiś swój sekret. Jakby nie chciała, by Mina dowiedziała się, że ona coś o niej wie i się nią interesuje. - Nie było Cię na ostatnim zielarstwie - zauważyła, nie wiedząc czemu akurat teraz przyszło jej do głowy, by o tym mówić.

@Mina Hawthorne
Powrót do góry Go down


Mina Hawthorne
Mina Hawthorne

Student Slytherin
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 20
Czystość Krwi : 90%
Wzrost : 172cm
C. szczególne : rozsiane po ciele tatuaże, kolczyk w nosie, na środkowym palcu prawej ręki zawsze nosi pierścień Atlantów, który przykrywa krwawy znak, praktycznie zawsze towarzyszy jej blady pyton królewski imieniem Faust
Dodatkowo : Wężoustość, prefektka
Galeony : 365
  Liczba postów : 517
https://www.czarodzieje.org/t21049-wilhelmina-hawthorne#676337
https://www.czarodzieje.org/t21573-mina#701344
https://www.czarodzieje.org/t21033-wilhelmina-hawthorne#675877
Jabłoniowy sad QzgSDG8




Gracz




Jabłoniowy sad Empty


PisanieJabłoniowy sad Empty Re: Jabłoniowy sad  Jabłoniowy sad EmptySro Wrz 04 2024, 20:54;

Kto by nie chciał unikać problemów? Zwłaszcza, że niektóre z nich zdawały się po przemyśleniu być tak... nieistotne. W końcu nie było większego powodu, aby przejmowała się tym wszystkim, co działo się, gdy tylko Krukonka była w pobliżu, a jednak z jakiegoś powodu mimo wszystko liczyło się to dla niej choć sama uznawała to momentami za głupotę. Czemu to wszystko musiało być tak pogmatwane i skomplikowane? Mogła po prostu dalej tkwić w swojej swoistej izolacji, ograniczając się do sporadycznych kontaktów towarzyskich i poświęcając się swoim nikłym zainteresowaniom, a jednak... wśród tych zainteresowań znalazła się również panna Carlton.
- Chyba będę musiała w takim razie uciąć sobie pogawędkę z Sike'iem - zgodziła się, bo w tej chwili wydawało jej się to całkiem rozsądnym wyjściem. Jakby nie patrzeć cydrąż wydawał się naprawdę całkiem miły. Nawet jeśli nie miała z nim większej okazji do rozmowy, bo zwykle Faust zajmowała całą jego uwagę, a sama Mina wolała skupiać się z jakiegoś powodu na DeeDee.
- Tak po prostu cię śledził? Powinnaś bardziej na siebie uważać. Gdzie to właściwie było? - zapytała jeszcze, bo może dało się jeszcze coś zdziałać w tej kwestii. Naprawdę nie miała pojęcia jak powinna na to zareagować, ale może było coś, co sprowokowało te biesy? Albo kręciły się w okolicy, której trzeba było unikać? Chociaż ci lokalsi byli dziwni i nie zdziwiłaby się jakby pozwalali różnym bestiom latać luzem w środku miasta.
Nie spodziewała się tego komentarza odnośnie roślin. Zarumieniła się nieznacznie, gdy tylko go usłyszała, sama nawet nie wiedziała czemu. W końcu fakt, że lubiła zielarstwo nie był jakaś tajną wiedzą. W zasadzie każdy zdawał sobie z tego sprawę. Jednak, gdy Krukonka o tym mówiła zdawało się to być niemal intymną wiedzą.
- Owszem... Ty chyba też z tego, co zauważyłam - odpowiedziała nieco niezręcznie, uśmiechając się delikatnie do dziewczyny i przez chwilę próbując sobie przypomnieć kiedy w zasadzie miejsce miała ostatnia lekcja zielarstwa oraz dlaczego jej na niej nie było. - Masz rację... Nie czułam się wtedy zbyt dobrze i zostałam w dormitorium.
Takie rzeczy już jej się niestety zdarzały, ale nie lubiła zbytnio o nich mówić. Głównie dlatego, że nic by to nie zmieniło, a nie chciała być postrzegana jako ktoś kto jest jakiś słabowitym chorowitkiem.
Powrót do góry Go down


DeeDee Carlton
DeeDee Carlton

Student Ravenclaw
Rok Nauki : I studencki
Wiek : 17
Czystość Krwi : 25%
Wzrost : 163
C. szczególne : cydrąż wyglądający z rękawa szaty, ciemne jak noc oczy, zapach jabłek
Dodatkowo : Prefektka
Galeony : 329
  Liczba postów : 492
https://www.czarodzieje.org/t22594-deedee-carlton#751219
https://www.czarodzieje.org/t22605-deedee-carlton#753124
https://www.czarodzieje.org/t22593-deedee-carlton#751218
https://www.czarodzieje.org/t22649-deedee-carlton-dziennik
Jabłoniowy sad QzgSDG8




Gracz




Jabłoniowy sad Empty


PisanieJabłoniowy sad Empty Re: Jabłoniowy sad  Jabłoniowy sad EmptyPią Wrz 06 2024, 17:21;

Ona też nie wiedziała, dlaczego Mina stanowiła jakiś ważny element w jej życiu, ale tak już było i pozostało jej jedynie zdecydować, czy będzie miała zamiar ignorować to aż do grobowej deski, czy jednak postara się zgłębić istotę tej dziwnej fascynacji, którą odczuwała po raz pierwszy w swoich życiu i z którą po prawdzie nie miała pojęcia co zrobić. Nie posiadała zbyt wielu koleżanek, z którymi mogłaby o tym porozmawiać, a jedyną osobą chętną do poruszania tematu ich niepowszedniego połączenia był... Jamie Norwood. A z nim nie znajdowała się w tej chwili w zbyt dobrych stosunkach po incydencie w łazience prefektów. Poza tym nawet jeśli weszliby na tę stopę zażyłości, że chciałaby zwierzyć mu się z uczuć żywionych do jego najlepszej przyjaciółki (będącej mu jak siostra, jeśli wierzyć jego zapewnieniom), nie umiałaby w pełni nazwać ich. Czym to było - podziwem? Zwykłą sympatią? Czymś więcej?
- Staram się uważać - powiedziała, na poły czując się skarcona przez jej ton, na poły połechtana faktem, że jej los najwyraźniej nie był Ślizgonce obojętny. - Nie padłam ofiarą żadnego utopca, to rzadkość na tym wyjeździe. Podobno - dodała, jakby chcąc podkreślić swoją zachowawczą naturę, która pozwalała jej trzymać się z dala od niebezpieczeństw. Bies okradł ją pierwszego dnia, chyba miała prawo przyjechać na Podlasie bez podniesionej w górę gardy, prawda?
Na wzmiankę o tym, że DeeDee chyba też lubiła zielarstwo, rzeczona amatorka nie umiała powstrzymać parsknięcia śmiechem, ponieważ stwierdzenie to było tak dalekie od prawdy, jak tylko mogło być. Jak na ambitną Krukonkę przystało, podejmując się pewnych projektów lubiła je kończyć, tak więc podejmując się nauki zielarstwa, uczęszczała na zajęcia, nie chcąc poddawać się zbyt wcześnie. Późniejsze prace nad mandragorami z Jamiem, a także fakt, że w cieplarni całkiem często mogła napotkać Minę dodały tej dziedzinie nieco kolorów, ale ostatecznie nie należała do jej ulubionych.
- Właśnie niespecjalnie przepadam - przyznała się więc, by wytłumaczyć swoje nagłe rozbawienie. - Rozumiem - dodała w pierwszej chwili, pesząc się nieco tym, co chciała powiedzieć. - Przyszłam wtedy na te zajęcia, bo liczyłam, że Cię spotkam - wydusiła z siebie w końcu, trochę szeptem, trochę przez zęby, patrząc trochę na nią, ale głównie jednak ponad nią. - Ta lekcja była straszna, nie wiem, czy będę dalej chodzić na zielarstwo - przyznała.
Jak więc inaczej będzie ją widzieć?

@Mina Hawthorne
Powrót do góry Go down


Mina Hawthorne
Mina Hawthorne

Student Slytherin
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 20
Czystość Krwi : 90%
Wzrost : 172cm
C. szczególne : rozsiane po ciele tatuaże, kolczyk w nosie, na środkowym palcu prawej ręki zawsze nosi pierścień Atlantów, który przykrywa krwawy znak, praktycznie zawsze towarzyszy jej blady pyton królewski imieniem Faust
Dodatkowo : Wężoustość, prefektka
Galeony : 365
  Liczba postów : 517
https://www.czarodzieje.org/t21049-wilhelmina-hawthorne#676337
https://www.czarodzieje.org/t21573-mina#701344
https://www.czarodzieje.org/t21033-wilhelmina-hawthorne#675877
Jabłoniowy sad QzgSDG8




Gracz




Jabłoniowy sad Empty


PisanieJabłoniowy sad Empty Re: Jabłoniowy sad  Jabłoniowy sad EmptyPon Wrz 09 2024, 21:30;

Mina sama zapewne powinna porozmawiać z kimś na ten temat. Z kimś kto bardziej znał się na uczuciowych kwestiach, ale niestety: nie była zbyt wylewna i nawet jeśli miała blisko siebie Carly to i tak nie potrafiłaby się zdobyć na to, aby z nią porozmawiać o pewnej Krukonce. Głównie dlatego, że spodziewała się tego iż będzie niezwykle intensywnie drażniona przez Norwood. Podobnie zresztą jak przez Jamiego, ale ten nie był aż tak wylewny w tym wszystkim jak jego siostra. Także i tak źle i tak niedobrze... Niby miała się do kogo zwrócić, ale jednak miała przed tym opory, a bez jakiejkolwiek pomocy pewnie nie dotrze tak łatwo do tego, co właściwie czuje to pewnej uroczej blondynki.
- Marne pocieszenie, ale zawsze jakieś - odparła, nie bardzo wiedząc co właściwie powinna o tym wszystkim myśleć.
Może faktycznie powinna się cieszyć, że nie zjadł jej utopiec? Choć nawet jeśli te stwory były tak popularne to jednak poprzeczka dla bezpieczeństwa wyjazdu była zawieszona niezwykle nisko. Już szklarnia Hawthorne'ów pewna krwiożerczych roślin wydawała się być dużo bezpieczniejszym miejscem. Być może dlatego, że można było się spodziewać tego, co znajdowało się w środku, a każda roślina była zasadzona w odpowiednim miejscu.
Trochę zdziwiło ją to parsknięcie. Od samego początku była przekonana, że podobnie jak ona sama Carlton upodobała sobie zielarstwo. Teraz jednak okazywało się, że to wszystko było po prostu nieprawdą. Co zatem miała o tym wszystkim myśleć.
- Jak to niespecjalnie przepadasz? - zapytała z konsternacją po czym jeszcze bardziej oniemiała na kolejne odważne słowa DeeDee. - Czyli... chodziłaś na nie tylko dla mnie? Czemu?
Wciąż nie do końca to rozumiała i zapewne potrzebowała czasu, aby należycie przetworzyć znaczenie właśnie usłyszanych słów oraz kryjące się za nimi emocje.
Powrót do góry Go down


DeeDee Carlton
DeeDee Carlton

Student Ravenclaw
Rok Nauki : I studencki
Wiek : 17
Czystość Krwi : 25%
Wzrost : 163
C. szczególne : cydrąż wyglądający z rękawa szaty, ciemne jak noc oczy, zapach jabłek
Dodatkowo : Prefektka
Galeony : 329
  Liczba postów : 492
https://www.czarodzieje.org/t22594-deedee-carlton#751219
https://www.czarodzieje.org/t22605-deedee-carlton#753124
https://www.czarodzieje.org/t22593-deedee-carlton#751218
https://www.czarodzieje.org/t22649-deedee-carlton-dziennik
Jabłoniowy sad QzgSDG8




Gracz




Jabłoniowy sad Empty


PisanieJabłoniowy sad Empty Re: Jabłoniowy sad  Jabłoniowy sad EmptyCzw Wrz 12 2024, 12:19;

Serce waliło jej silnie w piersi, coraz głośniej i szybciej z każdym słowem, które wylatywało z jej ust. Normalnie, tak zdroworozsądkowo, powstrzymałaby się przed podobnym wyznaniem. Zachowałaby je dla siebie, może nawet nie pozwoliłaby mu w pełni wybrzmieć w jej głowie, ucinając je z prowadzonego wewnętrznego dialogu i pozwalając mu ledwie tlić się na peryferiach jej podświadomości. Mogło być odarte ze słów, pozostając wyłącznie cieniem idei i uczucia, które na wieki pozostałoby nieodkryte, bowiem nienazwane. Postanowiła jednak stanąć twarzą w twarz z prawdą i stawić jej czoło.
Prawdopodobnie nie musiała tego robić. Mogła oszczędzić Minie wyznania i przyznać po prostu, że nieszczególnie przepada za tym przedmiotem. Że boi się groźnych roślin, które rzeczywiście potrafiły być krwiożercze i określenie to nie było wyłącznie stylistycznym zabiegiem, a realną potrzebą zaspokajaną przez te organizmy. Że nie lubiła ziemi pod paznokciami, że czasem drażnił ją jej zapach. Że przy pracy z kompostownikiem łzawiły jej oczy, a jego smród czuła na sobie nawet po długiej kąpieli w wannie prefektów.
Przyznała się jednak do tego, że aktywnie uczęszczała na przedmiot, by spróbować być bliżej niej.
- Początkowo nie - przyznała szczerze. - Później już tak - dodała, chcąc nonszalancko wzruszyć ramionami, ale te ani drgnęły i były jak sparaliżowane pod naciskiem badawczego spojrzenia Ślizgonki. - Nie jestem dobra w poznawaniu ludzi - rzekła, choć bardziej oczywistego stwierdzenia chyba nie mogła sformułować. - A Ty nie jesteś łatwa... W poznawaniu. - Nie miała na myśli nic złego, ot, że Mina była podobnie jak ona dość skrytą osobą, niechętną do odsłaniania swoich kart. - Przepraszam, za te podchody. Po prostu... - czy wystarczyło jej odwagi, by przyznać, że "po prostu dużo o niej myślała"?

@Mina Hawthorne
Powrót do góry Go down


Mina Hawthorne
Mina Hawthorne

Student Slytherin
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 20
Czystość Krwi : 90%
Wzrost : 172cm
C. szczególne : rozsiane po ciele tatuaże, kolczyk w nosie, na środkowym palcu prawej ręki zawsze nosi pierścień Atlantów, który przykrywa krwawy znak, praktycznie zawsze towarzyszy jej blady pyton królewski imieniem Faust
Dodatkowo : Wężoustość, prefektka
Galeony : 365
  Liczba postów : 517
https://www.czarodzieje.org/t21049-wilhelmina-hawthorne#676337
https://www.czarodzieje.org/t21573-mina#701344
https://www.czarodzieje.org/t21033-wilhelmina-hawthorne#675877
Jabłoniowy sad QzgSDG8




Gracz




Jabłoniowy sad Empty


PisanieJabłoniowy sad Empty Re: Jabłoniowy sad  Jabłoniowy sad EmptyWczoraj o 11:37;

Nie miała pojęcia, co powinna o tym myśleć. W jakiś sposób jej umysł nie był w stanie dokładnie przetworzyć słów słyszanych od Krukonki oraz ich pełnego znaczenia. Zdawała sobie sprawę z tego, że ta chodziła dla niej na lekcję zielarstwa, ale wciąż nie dochodziło do niej to dlaczego blondynka zdecydowałaby się na podobny krok. Chociaż z drugiej strony ona sama chodziła na lekcje gotowania, aby dotrzymywać towarzystwa Carly.  Niemniej z Norwood czuła się jakoś inaczej. Nie było tej dziwnej niezręczności i analizowania po dziesiątki razy, co właściwie kryło się za każdym z jej gestów.
Nie musiała tego mówić, a jednak chyba było potrzebne, aby to powiedziała. Przynajmniej dzięki temu Hawthorne mogła przemyśleć pewne sprawy i spojrzeć raz jeszcze na całą tę dziwną relację, która ich łączyła oraz pomyśleć, co takiego mogło się za tym wszystkim kryć. Powoli, bo powoli, ale chyba jednak dochodziło to do niej.
- Cóż... Nigdy nie byłam zbyt towarzyska. Nie każdy też chciałby się zadawać z wężoustą. Nie mamy najlepszej opinii... - przyznała, bo może i pewne rzeczy powoli ulegały zmianie, ale dalej pośród niektórych panowało przekonanie o tym, że wężouści parali się czarną magią oraz byli okropnymi ludźmi. Byli też po prostu inni, nie rozumiani i dlatego się ich obawiano.
- Nie przepraszaj. Po prostu... - sama nie była pewna, co właściwie chciała powiedzieć. Dlatego też westchnęła i przyjrzała się uważnie Krukonce, starając się odnaleźć odpowiednie słowa. - Po prostu powiedz mi jeśli chciałabyś spędzić razem więcej czasu... Znajdę go dla ciebie. Postaram się ciebie lepiej poznać... i dać się poznać.
Chyba tyle mogła zrobić na tym etapie. Nie potrzebowały wcale lekcji zielarstwa czy jakiś dziwnych wyjazdów integracyjnych lub organizowanych przez osoby trzecie randek. Chyba mogły po prostu spotkać się same z siebie i spędzić wspólnie czas. Zwłaszcza, że jednak było to dla Ślizgonki niezwykle miłe.
Powrót do góry Go down


Sponsored content

Jabłoniowy sad QzgSDG8








Jabłoniowy sad Empty


PisanieJabłoniowy sad Empty Re: Jabłoniowy sad  Jabłoniowy sad Empty;

Powrót do góry Go down
 

Jabłoniowy sad

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry 
Strona 1 z 1

Pozwolenia na tym forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
Czarodzieje :: Jabłoniowy sad JHTDsR7 :: 
reszta świata
 :: 
Podlasie
-