Spotkała się z Jamiem przed "Dziurawym Kotłem". Cieszyła się, że chłopak zaakceptował jej prośbę, choć domyślała się, że miał więcej pytań niż odpowiedzi. Sama nie była specjalnie szczęśliwa z tego, co chciała mu powiedzieć, ale warto było zaryzykować. I tak wiedział o niej już dużo, więc mogła dodać do tego kolejny pojebany smaczek. -Porozmawiamy u mnie. - Rzuciła tylko, po czym przy pomocy teleportacji łącznej przeniosła ich na teren posiadłości, gdzie przeszli wszystkie zabezpieczenia i rozgościli się w zimowym ogrodzie. -Na co masz ochotę? - Spytała, samej prosząc Tataraka o wywar z róży i kilka kanapek. Nie było co rozmawiać bez odpowiedniej gościnności. -Przejdę do konkretów, bo wiesz, że nie lubię marnować czasu. Musisz jednak wiedzieć, że to co usłyszysz nie będzie ani normalne, jakkolwiek postrzegasz normę, ani tym bardziej przyjemne, więc muszę wiedzieć, czy chcesz usłyszeć, co mam do powiedzenia. Jeśli się zdecydujesz, wszystko musi pozostać między nami. - Była pewna, że nie musi mu tłumaczyć, że dom był objęty zaklęciem Fideliusa, bo widział, adres na pergaminie, który zaraz po przeczytaniu uległ samozapłonowi. Nie stosowała też żadnych gróźb, gdyby chłopak postanowił jednak się wycofać. W tym wypadku zapewne ugościłaby go po prostu, jak na dobrą gospodynię przystało i rozeszliby się każdy w swoją stronę. Nie wiedziała do końca, czego może się spodziewać, więc pozostawiła Jamiemu wolną rękę, co jak na nią było przejawem sympatii. -Amie. A Ty co tu robisz? - Uśmiechnęła się, gdy jej cziłała znalazła się obok krzesła czarownicy. -Mamy gościa. Jamie, to Amie, Amie, poznaj Jamiego. - Przedstawiła ich sobie kulturalnie, drapiąc psinę za uszkiem.
Wiadomość od Irvette była dość niespodziewana, musiał to przyznać, ale nie była czymś niemiłym. Stawił się na umówione spotkanie, z zaciekawieniem słuchając, że mieli przenieść się do jej domu. Kiedy przekazywała wiadomość, że nie zostaną w pokoju w Dziurawym Kotle, nie spodziewał się, że skończą u niej i prawdę mówiąc, nie wiedział, czego miał się po tym spodziewać. - Wystarczy herbata, bo coś mi mówi, że lepiej nie pytać o wino - odpowiedział, marszcząc brwi, przyglądając jej się uważnie. Wydawało mu się, że była spięta, ale w inny sposób niż zazwyczaj. Pamiętał ich ostatnie ćwiczenia, kiedy to on wygrywał własnym urokiem, zamiast jej hipnozy, ale nie sądził, żeby teraz o to chodziło. Choć jednocześnie jego wspomnienia zaczęły zalewać obrazy, jak od niego odskoczyła, gdy tylko zorientowała się, że rzucił nią na łóżko. Coś było nie w porządku, ale nie wiedział, gdzie powinien szukać problemu, więc czekał, aż rudowłosa zacznie mówić. Szczególnie, że miała co tłumaczyć gdy tylko kartka z zapisanym jej adresem spłonęła, jak tylko skończył go odczytywać. - Trzeba było zacząć w ten sposób, gdy byliśmy przy Dziurawym. Teraz nie ma opcji, że po prostu się wycofam, więc możesz śmiało mówić, co się stało i czego potrzebujesz. Zabezpieczenie adresu, chęć rozmowy na osobności, podkreślanie wagi twoich słów, to wszystko już pokazuje, że jest to coś ważnego dla ciebie, ale i raczej… trudnego - odpowiedział prosto, twardo, wpatrując się w nią przenikliwie. Przerwał jedynie na moment, kiedy obok krzesła Irvette pojawiła się cziłała. Jamie pochylił się nieznacznie, uśmiechając do psa, odruchowo zaczynając korzystać ze swojego uroku, aby stworzenie wiedziało, że nie stanowił tak naprawdę zagrożenia i mogło się rozluźnić. - Cześć Amie. Zabrałbym Roya, gdybym wiedział, że będziesz… Może innym razem - powiedział do psa łagodnym tonem, jaki nie często u niego występował, ale kiedy wyprostował się na krześle, znów wrócił do całkowitej powagi, wbijając wyczekujące spojrzenie w gospodynię.
______________________
Cleanse my soul free me of this anger that I hold and make me whole