Osoby: Rhode, @Emily Rowle Miejsce rozgrywki: Hogsmeade, Pub Felix Felicis Rok rozgrywki: 2023, wrzesień Okoliczności: Od słowa do słowa, od zdania do zdania, Emily i Rhode uznały, że lepiej będzie gdzieś usiąść i porozmawiać, zacieśniając nowo zawiązaną znajomość.
Pod Trzema Miotłami zawsze przesiadywało wielu studentów - a przynajmniej tak mówiono, bo Rhode nie miała pojęcia na temat zwyczajów obowiązujących w tym urokliwym miejscu, jakim było Hogsmeade. Tak naprawdę była tu po raz pierwszy. Jeśli musiała załatwić coś w Hogwarcie, zwykle teleportowała się tuż przed bramę wejściową, stanowiącą narzuconą granicę do tego rodzaju transportu. Wybór finalnie padł na Felix Felicis - cokolwiek by jednak nie wybrały, Rhode było to obojętne, bo decyzja i tak podjęta była pośpiesznie, pomiędzy zdaniami dotyczącymi o wiele ciekawszych tematów, niż to, gdzie usiąść. Wpadły na siebie w szkole. To Emily akurat otworzyła drzwi do pokoju nauczycielskiego, gdy Ro przyszła poinformować o skończeniu spotkań na dzisiaj. Jakoś słowa zaczęły z nich wylatywać, łapać się i mnożyć, że finalnie spędziły sporo czasu mówiąc do siebie przez framugę otwartych drzwi. Automatycznie złapały ze sobą kontakt, niczym jakby się znały bardzo długo, po prostu nadrabiając stracone lata. Z perspektywy czasu ciężko będzie jej sobie przypomnieć, która zaproponowała, by pójść na drinka. — To, bo nie miałaś szansy dokończyć, skąd pomysł, by uczyć mugoloznawstwa? — Zapytała zaciekawiona, ocierając wierzchem dłoni wąsik z piwnej pianki. Miała wrażenie, że tutaj, w Anglii, czarodzieje bardziej konserwatywnie podchodzą do muglskiego świata, zamykając się na te wszystkie wspaniałości, których mogliby doświadczyć, gdyby tylko pozwolili sobie spróbować. Sama niemal codziennie używała niemagicznych przedmiotów, gubiła się w ulicach, których szczytem magii były jaskrawe neony, rozmawiała z ludźmi, którzy nie mieli nawet cienia świadomości, że tuż obok istnieje inny świat. Inny - ale czy lepszy? Na szczęście był środek tygodnia, przez co w pubie nie było zbyt wielu osób i nie musiały się przekrzykiwać, żeby coś usłyszeć. Rhode musiała przyznać, że za niczym tak nie tęskniła, jak swobodną rozmową z drugą kobietą. Beth utknęła w Stanach i chociaż wymieniały ze sobą niemal co tydzień listy, to nie było to samo, co móc zwyczajnie otworzyć do kogoś usta. A żadna, nawet najciaśniej związana relacja z mężczyzną nigdy nie wypełni tych luk, w które wpasuje się tylko babskie zrozumienie. — Jesteś z mugolskiej rodziny?