DATA URODZENIA16 kwietnia 2005 CZYSTOŚĆ KRWI 75% MIEJSCE URODZENIA Durham, Anglia MIEJSCE ZAMIESZKANIA Durham, Anglia W HOGWARCIE JEST OD KLASY I OBECNIE JEST NA ROKU I studencki WYMARZONY DOM co mi panie dasz WYBRANY WIZERUNEK Sadie Sink
Wyglad
WZROST 160 cm BUDOWA CIAŁA szczupła, może nawet za bardzo KOLOR OCZU niebieskie KOLOR WŁOSÓW rude ZNAKI SZCZEGÓLNE magiczny tatuaż pracowitej pszczółki (na lewej kostce) PREFEROWANE UBRANIA wszystko zależy od nastroju - jednego dnia ma na sobie obcisłe, dziewczęce sukienki, zaś drugiego ubrana jest w workowate spodnie i za dużą, pomiętą koszulkę. Nigdy nie spina swoich pięknych, długich włosów - no chyba, że w cichości dormitorium. Zazwyczaj nie wychodzi z domu bez makijażu, uwielbia mocno podkreślone oczy i zaróżowione policzki. Kiedyś bardzo chowała swoje piegi i pieprzyki, teraz się już do nich przyzwyczaiła.
Charakter
~
Veronica Helen Seaver jest dosyć nietypowa. Nietypowa, to takie nieadekwatne słowo. Po pierwsze i najważniejsze - jest stosunkowo skryta i dosyć trudno jest jej zaufać drugiej osobie. Nie sposób powiedzieć, skąd tak właściwie się to wzięło. Oczywiście, ma swoje wewnętrzne grono, ale niestety nawet pośród rodziny są i tacy, którym wszystkiego nie powie. Dlaczego? Otóż jest niezwykle wrażliwa, przez co boi się, że ktoś ją skrzywdzi. Woli nie nawiązywać zbyt wiele relacji, bo to za dużo okazji, aby wbić jej nóż w plecy. Być może wiąże się to z wiecznie nieobecnym ojcem. Albo z matką, która pomimo krystalicznego serca nie potrafi jej zrozumieć. W każdym razie, choć nie stroni od ludzi, unika zwierzeń. A nóż widelec znowu ktoś ją zostawi na pastwę losu albo co gorsza, nieopatrznie odbierze jej zwierzenia. Wzruszają ją historie zapisane na starych kartach papieru, muzyka która płynie spod klawiszy, bębnów czy strun oraz piękno otaczającego ją świata. Uwielbia patrzeć gwiazdy i ciężko jest jej stąpać twardo po ziemi. Głęboko wyznaje swoje ideały, wyrobiła też światopogląd w bardzo młodym wieku. Oczytana, elokwentna, ale tajemnicza. Nie brakuje jej jednak temperamentu, o nie. Wścieka się szybko jak osa, równie łatwo popada w smutek. Gdy się śmieje, robi to na cały głos, w ogóle - cały jej sposób bycia można określić jako bardzo głośny. Uwielbia żartować, można wręcz powiedzieć że to mniej lub bardziej udanymi kawałami maskuje swoje liczne problemy. Zdecydowanie lubi być w centrum uwagi, dlatego w towarzystwie zakłada niemalże maskę trefnisia. Nie zawsze ma jednak na to ochotę. Gdy napotkasz na Veronicę podczas jednych z takich dni lepiej odwróć się na pięcie i idź w drugą stronę. Bywa opryskliwa, niemiła, oschła. Czasami krzywdzi wszystkich wokół, bo po prostu ma taki kaprys i dopóki nic nie jest w stanie zmienić jej podłego humoru, dopóty wyżywa się na całym świecie. Jest rozpieszczona, od zawsze szybko i sprawnie zdobywa w swoje łapki dokładnie to, czego najbardziej akurat pragnie. A tychże pragnień jest doprawdy cała moc. Ma też swoje dobre strony. Jest niezwykle lojalna wobec tych prawdziwych przyjaciół i swoich ideałów oraz marzeń. A marzeń ma pełną głowę, w jednym tygodniu chce zostać aurorem a w następnym łamaczem klątw. Kompletnie nie wie, czego tak właściwie chce od życia i pomimo tego, że nachodzi czas poważnych decyzji jeszcze się nad tym nie zastanawia. Wie jedynie, że kocha walić w bębny. I czytać, a także to, że chce podróżować. W sumie to najlepiej w ogóle by nie pracowała, a jedynie poświęcała cały swój czas na liczne wojaże. Za morze, na drugi koniec świata, ale i jeszcze dalej. Na swojej liście ma już zaplanowaną Portugalię, Hiszpanię, Arktykę, Islandię i Stany Zjednoczone. Tylko wiecznie brak jej pieniędzy na kupienie jakiegokolwiek świstoklika. Jest niezwykle spontaniczna. Pojawia się i znika tam, gdzie chce, z kim chce i o której chce. Od kiedy ukończyła siedemnaście lat praktycznie nie jest w stanie usiedzieć w miejscu. Doprowadza to jej matkę do szału, ale taka jest przecież natura Seaverów. Nie zaniedbuje przy tym nauki, bardzo pieczołowicie podchodzi do narzuconych jej przez system obowiązków. Poza tym od kiedy pamięta uwielbia się uczyć. Najpierw były książki, potem bębny, a teraz ludzie. Uczy się jak ich tolerować każdego dnia swojego życia. I zdaje się, że wychodzi jej to coraz to lepiej.
Historia
~
Choć urodziła się w Anglii, wcale nie ten kraj postrzega jako dom. Włochy, piękna słoneczna Italia! Lazurowa woda, piaszczyste plaże, winnice rozciągające się po horyzont. I wielkie oliwne gaje, po których ganiała się z licznym rodzeństwem i kuzynostwem. To był jej prawdziwy dom. Dom, który tak bezczelnie jej odebrano. Ale od początku - przyszła na świat gdzieś w połowie kwietnia, wprowadzając jeszcze większy zamęt do włoskiej posiadłości Seaverów. W rodzinnej rezydencji już gdzieś tam szalał jej starszy brat, a kilka miesięcy później dołączył do nich Melody. A potem poszło już z górki i w rezultacie jest ich pięcioro. I choć wszyscy urodzili się w deszczowej i pochmurnej Anglii, większość czasu spędzali w słonecznych Włoszech. Ojciec, Francis, ciągle był w podróży. A przynajmniej tak zapamiętała to sobie Vera. Z kolei zawsze była przy nich matka, która choć była jedna starała się podzielić swoją uwagę na pięć. Nie zawsze jej to wychodziło, co później okazało się brzemienne w skutkach. Od dziecka była dosyć cicha i wycofana, zamiast zabawy wiele czasu poświęcała na czytanie książek (zazwyczaj były to rodzinne dzienniki podróży) i na marzenia. Gdy była mała śniła na jawie o tym, że kiedy dorośnie, zostanie wielkim podróżnikiem - zupełnie jak jej tata! Będąc we Włoszech często zapuszczała się na długie, samotne wędrówki - nikt jej tego nie bronił, bowiem uwaga jej pradziadka skupiona była przede wszystkim na Melody. Do dziś jakoś nie potrafi przyzwyczaić się do nazywania do Milo. No właśnie, pradziadek. Jako że praktycznie wychowywała się bez ojca, próbowała ze wszystkich sił skupić na nim swoją uwagę. Robiła dla niego laurki, uczyła się na pamięć wierszyków, pomagała przy domowych sprawunkach na tyle, na ile małe dziecko może przy nich pomóc. Nic nie skutkowało, jego uwaga cały czas była skupiona na Melody. Na cudownym dziecku, któremu przypadł zaszczyt (albo może i przekleństwo?) bycia metamorfomagiem. Warto przy tym zaznaczyć, że chyba nie do końca rozumiała, co działo się za zamkniętymi drzwiami jego gabinetu. Ale w miarę upływu czasu spostrzegła, że Melody marnieje. Ale była jeszcze dzieckiem, nie zdawała sobie nawet sprawy z istnienia czarnej magii. Choć już wtedy pokazywała po sobie pierwsze przejawy wrodzonych zdolności magicznych. Jej percepcja na te wszystkie wydarzenia zmieniła się dopiero wiele lat później. Ale wszystko zmieniło się pewnego deszczowego popołudnia. Pamięta to jak dziś, akurat bawiła się ze Timem w łapki, kiedy do pokoju weszła jej matka. Była blada jak ściana i roztrzęsiona, ale ton jej głosu nie znosił sprzeciwu. Wstawajcie, pakujemy się. Ale mamo, no jak to? Wracamy do Anglii. I w taki oto sposób raz na zawsze musiała pożegnać się z perspektywą pójścia do Calpiatto, z obecnością oliwnych gajów, z pradziadkiem i rodziną Confortola. Oczywiście, jest w tym trochę przesady. Teraz, gdy jest dorosła może korzystać z wolnego czasu i podróżować tam do woli. Ale wtedy był to dla niej dosyć duży cios. Widziała jednak w jakim stanie był Melody, zauważyła też ranę na jego rękach. Nie pytała. Milczała. I właśnie tego milczenia, wtedy, nie może sobie do dzisiaj wybaczyć.
W momencie, gdy porzuciła słoneczne Włochy przeżyła szok. Musiała za sobą zostawić przyjaciół, członków rodziny, ulubione miejsca. Była wściekła i nic nie było w stanie rozładować jej złości. Te miesiące były o tyle trudne, że na dobre budziła się w niej już magia. Była rozsierdzona i swój włoski temperament odziedziczony po rodzicielce wyżywała na przedmiotach, które mogła podnieść siłą umysłu. W czasie licznych kłótni, głównie ze swoją matką, talerze same roztrzaskiwały się o ścianę. Drogocenne lampy lawirowały w powietrzu, by zaraz spaść na ziemię. A książki, które tak bardzo przecież kochała, zlatywały z biblioteczek. Poza wszystkim Veronica miała serdecznie dosyć, bo czuła się wiecznie numerem dwa. Nie była najstarsza, nie była najważniejsza, nie liczyło się jej zdanie w sprawie przeprowadzki. Ojciec nie poświęcał jej zbyt wiele czasu zajęty swoimi podróżami a mama? Mama jej kompletnie nie rozumiała! W Anglii chodziła na jeszcze dłuższe, dalsze i samotne wędrówki. Zapuszczała się do lasów, nad brzeg rzeki, wydeptywała własne ścieżki na opustoszałych od dawien dawna polanach. Najczęściej wracała wieczorami, czasami nad ranem. Dużo płakała, mało jadła i nie potrafiła zmrużyć oka. Nic mówiła. Wszyscy martwili się jak diabli. Wszystko zmieniło się w dniu jej 10 urodzin. Nie doznała nagłego olśnienia, nie przeżyła żadnego katharsis. Nie spotkała żadnej nowej osoby, nikt jej nie umarł ani nikt jej nie zostawił. Dostała prezent, mianowicie płytę The Ministress. Do dzisiaj nie do końca wie, czyj właściwie to był pomysł. Ale ta muzyka całkowicie odmieniła jej życie. Stała się wielką miłośniczką tego zespołu, a szczególnie perkusisty. Miała jego ołtarzyk u siebie w pokoju i nie sposób zliczyć, ile razy przesłuchała wszystkie jego najlepsze solówki. Zapomniała więc o Italii, zakochując się przynajmniej w brytyjskich brzmieniach. Ale to jej nie wystarczało. Chciała… marzyła wręcz o własnych bębnach. I nie mogła czekać przez kolejny rok, bo przecież umarłaby w międzyczasie na śmierć! Nie było łatwo wybłagać jej mamę, nie po tym wszystkim co jej zrobiła. Tak się jednak zdarzyło, że akurat w maju wrócił do domu jej tata. Wysłuchawszy obu stron i pokiwał mądrze głową. Zaproponował układ, bębny w zamian za koniec samowolnych przechadzek i święty spokój dla matki. Oho, czyli chyba jednak wiedział. Coś tam jednak się o nią troszczył. I w ten oto sposób Verka dała się zamknąć w domu, przynajmniej na jakiś czas. Skończyło się użalanie się nad sobą, rozpoczęły się lekcje z nauczycielem perkusji. Waląc w bębny odnajdywała to, czego tak bardzo było jej brak. Ukojenie swoich wzburzonych emocji.
Gdy miała 11 lat dostała magiczny list. Rodzice wytłumaczyli jej, że to czas na początek jej edukacji w świecie czarodziejów i że na kilka miesięcy muszą się z nią rozstać. Może to i dobrze, myślała wtedy. Choć dogadywała się już o wiele lepiej z mamą, z tatą wciąż nie potrafiła złapać odpowiedniego kontaktu. W sensie, jak nawiązać relację z kimś, kto jest praktycznie wciąż nieobecny? Chociaż tak bardzo się starał, och jak bardzo się starał, Veronica zamykała się w sobie. Gdy przybyła do Hogwartu dosyć szybko się zaklimatyzowała. Szybko nawiązała nowe relacje, które jednak były wciąż i są do dzisiaj w większości przypadków dosyć powierzchowne. Cieszyła się bardzo z towarzystwa swojego rodzeństwa, a i z tego, że miała w końcu szansę na to, aby lepiej poznać kuzynki i kuzynów. W murach szkoły wróciła jej pasja do chwilowo znienawidzonych książek, nie odpuściła również swojej nieodłącznej perkusji. W szkole, jak to w szkole. Miała kilka zaufanych przyjaciół, od groma płytkich znajomości, dosyć sporo znielubionych osób. Przeżyła pierwsze miłosne uniesienia i zawody. Żyła tak jak każdy z Seaverów, pełnią życia. Ma tylko jeden malutki problem. Kompletnie nie wie, co zrobić po ostatecznym zakończeniu edukacji. Czas pokaże czy podąży za marzeniami, czy posłucha głosu rozsądku.
Rodzina
★ Francis Seaver - Ojciec. Co tu dużo mówić, prawie cały czas nieobecny, niemalże od zawsze niedościgniony wzór Verki. Podróżnik, badacz, człowiek wielu talentów. Jednym z nich to, że przez większą część roku transmutuje się w listy. ★ Francesa Seaver - Matka. Próba rozdzielenia uwagi pomiędzy tak wiele dzieci niestety nie należała do udanych. Z całego rodzeństwa to chyba Veronica ma do niej najwięcej pretensji o to, że każdy był ważniejszy od niej. Nie sposób powiedzieć czy decyzja o wyprowadzce z Włoch była u niej plusem czy minusem. Dopiero dzisiaj dziewczyna widzi, że należała do tych słusznych. Dlatego ceni matkę, ale jej nie lubi. Chyba z wzajemnością. ★ Melody Seaver - Brat. Z jednej strony kocha go jak nie wiem co, zaś z drugiej potwornie mu zazdrości. Ich więź nie należy do najprostszych, ale jest niezwykle trwała - Vera wie, że może mu zaufać. Mimo tego wciąż trzyma go na dystans bo liczy, że wkrótce w końcu dorośnie. ★ Tim Seaver - Brat. Wyluzowany, nieco lekkoduszny, ale ciepły i szczery. To jemu z całego serca Veronica ufała najbardziej. Dopóki nie wyjechał, ergo, nie zatracił nieco kontaktu z rodziną. Po powrocie stara się do niego z powrotem przekonać. Merlin jeden wie, jak długo jeszcze będzie znosił jej humory. ★ Młodsze rodzeństwo - Jakie jest takie każdy widzi. Kocha ich, toleruje, nie do końca szanuje. Ale gdyby ktoś zrobiłby im krzywdę, nie zadrżałaby jej ręka.
★ Symphony Seaver - Kuzynka. Bardzo dobrze z nią dogaduje, bo łączy je wiele cech charakteru. Sprawia pozory jakby jej ufała i szczerze nazywa ja swoją przyjaciółką, ale są rzeczy których nigdy jej nie wyzna. Wie, że pomimo dobrego serca ma długi język. ★ Harmony Seaver - Kuzynka. Jak ktoś tak podobny do ciebie może tak bardzo działać na nerwy? Ich relacja jest co najmniej trudna, bo choć łączy je sztuka to dzieli je wszystko inne. W wielkim skrócie Remy jest jak nigdy nie gasnący promyczek słońca, a Vera jest tą psotnicą, co leci zbyt blisko niego i topią się jej skrzydła z wosku. ★ Nicholas Seaver - Kuzyn. Absolutnie najulubieńszy kuzyn, bo hultaj jakich mało ale za to taki z głową, możnaby tak rzec, skoro zawsze przyjmował na siebie odpowiedzialność za ich wspólne wybryki. To on pokazał Verce, że w życiu należy chodzić wyłącznie niewydeptanymi ścieżkami. Bardzo przeżyła jego zaginięcie, ciepło przyjęła wiadomość o powrocie, ale nie miała jeszcze okazji się z nim spotkać. ★ Yuri Sikorsky - Wujek. Podziwia jego samodyscyplinę i miłość do sztuk walk. Wielokrotnie obserwowała jego treningi z Nico i zapalała do niego szacunkiem. Trzyma się jednak na dystans, bo wujek to już przecież dorosły. Nie taki jak ona, dorosły dorosły. Nie widzi powodu by się mu zwierzać
Ciekawostki
★ Kocha perkusistów, gitarzystów, wokalistów. W sumie to ogólnie, jeśli chodzi o romantyczne zainteresowania to ma słabość do muzyków. ★ Lubi każdy rodzaj muzyki. Wiadomo - rock rządzi, ale rap, pop, jazz i blues również są cudowne. Po poznaniu wszystkich magicznych zespołów szuka również tych mugolskich. Ale jako, że nie zna dobrze tego drugiego świata, potrzebuje korepetycji. ★ Nienawidzi papierosów, choć nie stroni od innych używek. ★ Uwielbia żarty, ale niezbyt śmieszą ją stand-upy. ★ Dorastając miała pewną fascynację różnymi subkulturami. Długo była punkiem, przez chwilę anarchistką, lubi też grunge. Choć już jej przeszło, pewne naleciałości pozostały. Być może była to jej forma odreagowania niebycia metamorfomagiem. ★ Jeżeli chodzi o politykę, jest antysystemowcem. ★ Zna biegle włoski i angielski. Uczy się hiszpańskiego i francuskiego, ale topornie jej to idzie. ★ Nienawidzi słodkich win i wódki. Pije je tylko w ostateczności albo gdy jest już naprawdę źle. ★ Jej marzeniem jest stać się częścią artystycznej bohemy Nowego Jorku. Chociaż na chwilę. ★ Uwielbia pływać i latać, nienawidzi biegać. ★ Jak każdy Seaver, prowadzi swój Dziennik Przygód. Miesza opowieści z drogi z jej prywatnymi przemyśleniami, które zapisuje sobie tylko znanym szyfrem. ★ Uwielbia ostre jedzenie. ★ Od małego tańczy balet. Choć go lubi, nie darzy tej pasji takim żywym uczuciem jak bębnów. ★ Nienawidzi swojego drugiego imienia. Tym bardziej, że z tego co wie, to ojciec nalegał.
Witamy Cię na Czarodziejach! Twoja karta zostaje zaakceptowana, dostajesz więc uprawnienia do gry. Poniżej znajdziesz przydatne w dalszych krokach na forum linki, z którymi warto abyś się zapoznał!