Maska:
Księżyc- Księżyc:
Twoja dowolna wada z cech eventowych (sam możesz wybrać która) zaczyna strasznie Ci doskwierać i pogłębia się tak, że nie możesz nad nią zapanować.
- Niezręczny Troll (brak empatii).
Od początku miała powody, aby narzekać. I nie, nie miała choroby morskiej. Podróż statkiem wydawała się całkowicie nudna, usypiająca, jednak najgorsze było, kiedy zaczęto śpiewać jakieś durne piosenki;
błagam niech, ktoś otworzy butelkę rumu. O to w duchu wszystkie modły składała Caroline do bóstw morskich, nikt jednak nie wysłuchał jej próśb, może to i lepiej. Banda pijanych nastolatków na statku to nie mogłoby skończyć się dobrze.
Krzyk mew i śpiew delfinów wydawał się zapowiadać zbawienie w postaci dobicia do portu. Dear nigdy nie była wielką fanką budowli nie tylko Venetii, ale i w ogóle... Jednak w oddali dostrzegając potężny plac, nad którym górował wspaniały Pałac Dożów, niemal westchnęła z ulgą. Marzyła tylko o jednym, a właściwie dwóch rzeczach, no dobra trzech; doczołgać się do pokoju, wykąpać się i pójść spać.
Niestety męki za szybko nie mogły się skończyć, gdy niejaka Della Abbeneta przywitała ich w porcie, obraźliwie zniekształcając słowa. Najciekawszy fragment był o opuszczonej wyspie, gdzie zostało to zabronione przez mówczynie, przypominającą Dear jedną z jej babci.
Bambini! Bambini, bambini! Obecnie te słowa odbijały się echem w głowie ślizgonki niczym okrutna klątwa na powitanie. Marzyła o tym, żeby się napić, ale nie rumu. Zapowiadało się cudownie, a najlepsze czekało ją, gdy pojawiła się w pokoju numer dwa. Już na wstępie zadeklarowała mieszkanie z Amelią Fairwyn i co do tego się nie zawiodła, reszty dwóch typów nie znała, jakiś krukon, jakiś puchon. Nie ważnie nie było tak źle. Koszmar miał miejsce, kiedy dowiedziała się, że pokoje nie posiadają prywatnych łazienek i wszyscy są zmuszeni do korzystania z łaźni podziemnych.
-
Na łysiejącego Merlina, ktoś tu ochujał. - Powiedziała to z takim spokojem, że aż ciarki przechodziły po plecach, usiadła na łóżku, zadowolona, że to dopasowuje się do jej preferencji. Zaczęła układać swoje rzeczy w kufrze. Chciała już mieć z głowy rozpakowywanie się, a w międzyczasie nie uszły jej uwadze maski, które spoczywały na parapecie.
-
No ciekawe. - Nie była głupia, ale zamierzała wypróbować jedną z masek przeznaczoną dla niej, tak więc założyła ją na twarz. Jak to mówią, kto nie ryzykuje ten... -
Dziwne.- Powiedziała sama do siebie, zastanawiając się, czy to w ogóle działa, niestety nie mogła już tego zdjąć z twarzy, więc zostawiła i zabrała się to układania rzeczy w kufrze.
@Amelia Fairwyn,
@Felix I. Berkeley,
@Wiktor Krawczyk, liczę, że napiszecie i odegramy wątek, sami rzucie na maski jeśli chcecie, możecie założyć, że już byliście, gdy Caroline była tylko nie zwróciła na was uwagi, ostrzegam, że wylosowałam efekt, który zwiększa jej wadę brak empatii czyli może być z niej straszna nieempatyczna osoba XD