Maska: Wisielec

Wisielec:

Numer sześć to tu została skierowana. Szybko dowiedziała się, z kim będzie dzielić pokój i niestety nie były to jakieś gorące laski, na które tyłki i cycki można byłoby sobie popatrzeć, no ale chłopców też lubiła. W końcu męskiego towarzystwa brakowało jej przez całe życie, nie licząc dziadka, który naprawdę był człowiekiem, spełniającym swoje zadanie perfekcyjnie, mieszkając z tyloma babami w rezydencji Greyów.
Zaczęła się rozglądać po pokoju, od razu jej wzrok skierował się na wielkie łóżko z kolumnami. Podbiegła jednak do kufra, gdzie dosłownie wysypała swoje rzeczy. Nie chciała marnować czasu na rozpakowywanie się, umówiła się już z Harmony na wyprawę po Venetii i szukanie przygód, a może to przygody znajdą je? Nie zamierzała jednak zostawiać chłopców od tak bez żadnego powitania, w końcu dzieliła pokój nie z byle jakim towarzystwem.
- To jak chłopcy? Trochę tu jak w jakimś muzeum, no nie? - Rzuciła w stronę @Hyung Jin-woo, @Lockie I. Swansea i @Jamie Norwood, czekając na potwierdzenie z ich strony, chociażby cichego pomruku.
- Zaraz, zaraz Ty to jesteś Swansea? - Spojrzała w stronę Lockiego, takie nazwisko każdy kojarzył, zwłaszcza mieszkając niedaleko Doliny Godryka. - Pewnie czujesz się tu jak w domu. - Dodała, całkowicie nie złośliwie, po prostu stwierdziła fakt, zaraz to jednak szybko zamilkła, lekko bladnąc na twarzy; żeby tylko nie zaczął gadać o tych wszystkich malowidłach i płaskorzeźbach, przeszło jej z przerażeniem przez myśli. Nie zamierzała spędzić wakacji na kolejnej lekcji historii.
Podeszła do parapetu gdzie leżała jakaś maska, bez szczególnej ostrożności, założyła ją na twarz.
- No i jak wyglądam? - Ponownie zwróciła się do chłopaków, nie zdając sobie sprawy, że to, co właśnie założyła... jest niewidzialne. - Coś jest nie tak. - Zaraz dodała zdezorientowana, mając wrażenie, że chodzi po suficie, a jej głowa znajduje się między nogami?
- Na spasionego buchorożca, kurwa nie polecam tego zakładać. - Zrobiła kilka niezdarnych kroków do przodu, sprawdzając efekt maski.

To, co był w stanie powiedzieć o pokoju, który dostali to że przynajmniej miał odpowiednią ilość łóżek. Po feriach zaczął wątpić w kadrę nauczycielską i ich sprawdzanie miejsc docelowych wyjazdów. Teraz był gotów pochwalić ich w myślach, kiedy zobaczył, że poza dwoma chłopakami, których może powinien kojarzyć z korytarzy, w pokoju była także dziewczyna. Starając się nie krzywić za bardzo, wszedł do pokoju i wybrał jedno z łóżek, na którym położył swoją walizkę.
- Wolę muzeum od lodowego grobowca - mruknął w odpowiedzi na pytanie dziewczyny, zaraz tracąc zainteresowanie jej dalszymi słowami. Nie kierowała ich do niego, więc mógł bez problemu zupełnie odciąć się od rozmowy, prawda? Nawet jeśli nie, właśnie to robił i zdecydowanie nie przejmował się tym, jak zostanie to odebrane.
Widział leżące na oknie maski. Takie same, które dostali przy powitaniu ich w Venetii. Dostrzegł między nimi tę, którą wydawało się, że zostawił. Cóż, niespecjalnie zdziwił się, że pojawiły się w ich pokojach, choć nie był pewien, czy chciał ją ubierać. Po chwili dostał odpowiedź na niezadane pytanie — jakie tak właściwie miały działanie, kiedy dostrzegł Xion chodzącą jak pijak.
- Dlaczego nie, wyglądasz, jakbyś się świetnie bawiła - mruknął z sarkazem, przechodząc obok niej, aby zabrać swoją maskę i wrócić z nią na łóżko. Tam ledwie usiadł, a łóżko od razu przybrało właściwej szerokości, jednocześnie nieznacznie odcinając go kotarami od pozostałych. Cóż, to miejsce miało jednak swoje idealne elementy.

@Xion S. Grey

Kierując kroki do wyznaczonego pokoju sarkał sam na siebie, że nie obkupił się w papierosy na drogę, zastanawiając się, czy wakacje mogą być dobrą okazją do rzucenia palenia. Kiedy wstąpił do pomieszczenia ze swoimi współlokatorami, sam również zwątpił w kadrę nauczycielską, bo choć łózek była ilość odpowiednia, to koedukacyjnych lokatorów się nie spodziewał. No ale łaźnie, z tego co już zdążył usłyszeć też były koedukacyjne, więc może to jakiś nowy fashion oduczać ludzi poczucia prywatności.
Rzucił torbę na najbliższe wolne łóżko i podszedł do okna w celu wykonania solidnego rekonesansu czy może można się z niego sukcesywnie rzucić. Wieża astronomiczna to może nie była, ale trzeba znać wszystkie możliwości, prawda?
- Hm? - spojrzał na Xion - No jestem - potwierdził ,opierając się dupą o parapet i składając dłonie na udach- Nie do końca. - wzruszył ramionami- Jestem tym gorszym Swansea, chuja wiem o sztuce. - przyznał zgodnie z prawdą- Jedyne co wiem o antyku, to tyle, że celowo rzeźbili im małe siurki. - wysoka inteligencja artysty. Dużo więcej mógł rozwodzić się o Cycero, Epiktecie czy Marku Aureliuszu, ale dziewczyna nie wyglądała na miłośniczkę dysput filozoficznych.
Wprawdzie również otrzymał maskę, ale czy palił się do tego, by ją zakładać? To już niekoniecznie. Patrzył, jak dziewczyna znika pod wpływem jej magii i uniósł brwi. Przydatne, szczególnie w koedukacyjnej łaźni.
- Zjadłbym coś. - Locke wiecznie myślący o jedzeniu, piękno miejsca nie było w stanie rozproszyć go na tyle długo, by zapomnieć o tym, że przecież są w kraju pizzy i lodów, a jako że Grey dosłownie zniknęła mu z pola widzenia, przeniósł wzrok na Jamiego, unosząc pytająco brwi.

@Xion S. Grey @Jamie Norwood

Nie za dobrze znała pokojowe towarzystwo. Nie zastanawiała się również szczególnie nad tym, czemu grono pedagogiczne umieściło ją z samymi facetami. Musiała zajść jakaś pomyłka. Jedno było pewne, wiedziała, że babcia bardzo, bardzo się zdenerwuje, kiedy dowie się, że wakacje Xion spędziła z gronem studentów, no i jakimś chłopakiem z wymiany, który był w podobny wieku co dziewczyna, aczkolwiek wiek tu miał mało do rzeczy. Najlepsze było to, że jej rodzina jeszcze nie wiedziała, że młoda Grey ogląda się za dziewczynami, a nie tak jak mama również za chłopcami; chyba że ciotki coś podejrzewały. Najważniejsze to napsuć trochę krwi starej jędzy, chociaż jeśli seniorka dowie się, że i matka postanowiła również wybrać się na wakacje z Xion, aby zacieśnić między nimi więzi to... Lepiej nie dokładać za wiele do ognia, jak to się mawiało. Gryffonka jednak nie chciała mieć babki na sumieniu.
Swansea zdecydowanie poprawił jej humor, który Norwood potrafił elegancko zjebać; nie żeby zrobił coś niestosownego, niemiłego, ale nie wyglądał na typa, który rozprawia na temat rzeźby małych siurków w kwestii wiedzy o antyku.
- Zdecydowanie tym lepszym. - Odpowiedziała mu, uśmiechając się radośnie, pełna ulgi, że żaden wykład z historii sztuki jej nie czeka.
- Jak skończę chodzić po suficie, z chęcią pójdę się z Tobą przejść gdzieś coś zjeść, jeśli chcesz LEPSZY Swanseajuuu. - Dodała, chodząc jeszcze do góry nogami za sprawą maski, zastanawiając się, czy jeśli zrzyga się na Norwooda to, czy on w końcu prestanie mruczeć pod nosem.
- W przeciwieństwie do Ciebie świetnie się bawię! - Powiedziała to z krnąbrnością małego dziecka, które chciało pokazać mu język, ale powstrzymała się w ostatniej chwili. - Załóż maskę, może zobaczymy, jak Ty umiesz się bawić? - Rzuciła prowokacyjnie w stronę Jamiego, nie mogąc spojrzeć mu prosto w oczy, działanie maski na to nie za bardzo pozwalało, zwłaszcza, żeby spojrzenie wyglądało poważnie, a nie debilnie.


@Jamie Norwood, @Lockie I. Swansea

Maska śmierć

Tak właściwie to nie wiedział, co powinien sądzić o towarzyszach z pokoju, ale też nie miał ochoty rozmyślać na ich temat. Byli. Kojarzył ich, jednego nieco bardziej, bo też był w Slytherinie. Koniec. Nie chciał początkowo przyjeżdżać na wakacje i teraz tez wyraźnie zastanawiał się, jak zagospodarować ten czas, aby nie był całkowicie stracony, ale czy był chętny do jakiejkolwiek integracji? Nie. Czy czuł się do niej zmuszany pytaniami i rozmową? Trochę. Prawdę mówiąc żałował, że się odezwał, choć nie sądzil równiez, że temat zostanie pociagnięty. Spojrzał w stronę Swansea, gdy ten zachowywał się, jakby nagle nie widział dziewczyny, choć ta zwyczajnie chodziła do góry nogami wciąż przed nimi. Właściwie, może to był dobry sposób, żeby ją zignorować? Jamie zamierzał wykorzystać sposób drugiego Ślizgona, kiedy Xion zasugerowała, żeby sam założył maskę. Szybka kalkulacja co się stanie, jeśli odmówi (zostanie uznany za tchórza) wystarczyła, żeby wzruszył ramionami i założył maskę na twarz.
Przez chwilę nie działo się nic, aż nagle uderzyło w niego przekonanie, że tego dnia umrze. Być może wystarczy, że wyjdzie z pokoju, albo z budynku, ale był pewien, że umrze tego dnia. Czuł się tak słaby, jak nigdy dotąd i był pewien, że został zarażony aliter aevum. Sama myśl o jedzeniu sprawiała, że nagle zaczął kichać.
- Ja nigdzie nie wychodzę - mruknął znowu, kichając kolejny raz, gdy tylko pomyślał o różnych makaronach, jakie powinni mieć możliwość zjeść na mieście. - Moja maska przynosi śmierć i chorobę. Zajebisty sposób na zachęcenie turystów do odwiedzania - dodał, nie kryjąc się ze zniechęceniem, irytacją i słabością, jaką nagle czuł. Na domiar złego, maska nie chciała pozwolić się zdjąć.

@Xion S. Grey @Lockie I. Swansea

Niewiele mu było do seksualnych preferencji innych ludzi, interesowała go głównie jego własna, toteż i nie marnował energii na ocenianie. Co więcej, prędzej by mógł zrozumieć, że ktoś lubi cipki i cycki, więc z pewnością homoseksualizm akurat dziewczyński mu nie przeszkadzał. Nie to, że miał coś do gejów, ALE...
Może i Norwood nie wyglądał na takiego, co by się śmiał z ciekawostek o małych, antycznych sisiolach, wyglądał za to na bardzo pięknego chłopca, czego artystyczna dusza Swansea, których krew jednak w żyłach Locka płynęła, nie mogła przeoczyć. Przyglądał mu się chwilę, z tym nieprzyjemnie miłym uśmiechem przylepionym do twarzy, pozwalając sobie całkowicie ignorować zarówno Xion jak i marudzenie blondaska.
Dopiero po chwili potrząsnął lekko głową, przypominając sobie, że jest w sytuacji socjalnej pośród elementów społecznych i jakoś zmusił się do kontynuacji bezcelowej rozmowy.
- Okej, to wracaj na ziemię i idziemy. - -zarządził z uprzejmym uśmiechem - Albo przywiążę Cię na sznurku i podryfujesz za mną jak balon.- dodał, mrużąc nieco oczy- Książę nie czuje się najlepiej, nie męcz chłopa. - oderwał się od parapetu, widząc jak Jamie marnieje w tej masce i tym samym uznając już za pewnik, że nie założy na twarz tego wątpliwego prezentu, odrzucając swoją maskę na łóżko koło torby ze swoimi rzeczami.
- Przez okno widać zajebista świątynię. - wskazał kciukiem przez ramię- Wygląda na dobre miejsce, żeby wypić piwko. - podsumował. Bo wiadomo, po pizzy i lodach należy się piwko jak psu buda.
Podszedł bliżej siedzącego, zmarniałego i markotnego ślizgona i pochylił się, opierając dłonie o kolana, po czym uśmiechnął się przekrzywiając głowę:
- A jak poczujesz się lepiej, to możesz dołączyć. - powiedział tonem przedszkolanki do obrażonego sześciolatka, oczywiście w żartach, ale takich nieśmiesznych, jak to Lockie Swansea- Ja myślę, że to nasza placówka edukacyjna ma takie poczucie humoru. Maski zwiastujące śmierć, jedno łóżko na trzy osoby, klątwy, choroby, szaleństwa, lodowe smoki. No rest for the wicked. - podszedł do swojej torby i wyciągnął z niej wysłużony portfel, żeby ocenić na jakie szaleństwo dziś go stać. Może da się z kimś zagrać w durnia na kasę, przydałby się zastrzyk gotówki.


@Xion S. Grey @Jamie Norwood

Nadal chodziła jak pijana, mając świat u swoich stóp albo głowę między nogami; ciężko było sprecyzować to mało komfortowe uczucie, które zapewniała jej maska. Trochę zaczęło ją mdlić, dlatego stanęła w miejscu, mając nadzieję, że w końcu maska sama spadnie. Sięgnęła do twarzy, ale nie chciała zejść.
- Chłopaki... chyba się porzygam.- Odetchnęła, mówiąc powoli każde słowo, jakby chciała siłą woli zmusić się do zatrzymania niedogodności, które zbierały się w jej żołądku. Naprawdę nie chciała tego. Postanowiła przez chwile się nie ruszać. Czuła, że ta maska zaraz odpadnie. Miała takie przeczucie, że to nie trwa wiecznie.
Jednak nie spodziewała się, że Norwood postanowi podjąć wyzwanie.
- Dlaczego nie, wyglądasz, jakbyś się świetnie bawił. - Zaczęła przedrzeźniać Jamiego, a jej dobre samopoczucie wróciło, zachichotała.
- No dobra te maski to jednak syf.- Przyznała rację ślizgonowi, który wyglądał prawie jak sama śmierć. Na co jej maska opadła. Gryffonka wyrzuciła ją w pizdu na łóżko.
Perspektywa Swansea przywiązania Xion do sznurka i dryfowania jak balon bardzo jej się podobała. Mogłoby być naprawdę ciekawie.
- Książę? - Zaraz to podłapała niczym młodsza siostra, chociaż nigdy nie miała rodzeństwa... - Na pewno powinniśmy zostawiać Księcia samego na łożu śmierci? - Skierowała to pytanie do Lockiego, przybierając bardzo poważną minę.
- Gdzie ta świątynia? Gdzie?! - Podbiegła wyjrzeć, kiedy Swansea postanowiła oddalić się od okna, zaglądając tym samym do swojego portfela.
Nie często piła piwko z chłopakami. Głównie otaczała się dziewczynami, a starsi chłopcy zazwyczaj mieli wywalone na takie smarkule jak ona, chociaż przecież była prawie dorosła. Może jeszcze dobrze się nie poznali, ale już zaczynała lubić swoich wakacyjnych lokatorów. Nawet marudnego Jamiego. Naprawdę trafiło jej się bardzo zróżnicowane towarzystwo, czyli Książę i Swansea, który nie posiadał duszy artystycznej, albo po prostu stylował się na takiego pozoranta; za to Xion była całkowicie sobą.


@Jamie Norwood i @Lockie I. Swansea

Maska śmierć

Słysząc jęk Xion zwiastujący możliwe wymioty, Norwood jedynie skrzywił się, mając już przeczucie, że nie będzie to całkowicie spokojny wyjazd. Uczucie to jedynie nasiliło się, kiedy włożył maskę na twarz, po chwili w duchu dziękując za jej działanie. Przynajmniej mógł wykręcić się czymś więcej niż niechęcią, od pójścia na wspólne jedzenie z pozostałymi. Cóż, to nie tak, że za nimi nie przepadał, ale nie powiedziałby nawet, że ich lubił, a skoro tak, to nie widział powodu, żeby gdziekolwiek z nimi wychodzić. Nie pierwszego dnia i może nie żadnego z pozostałych.
Spojrzał na Swansea, kiedy ten nazwał go Księciem, zastanawiając się, czy miał to być przytyk, liczył, że go zdenerwuje, czy po prostu miał dziecięce żarty. Ostatecznie uznał, że raczej ostatnia możliwość była tą właściwą, tym bardziej ignorując określenie, jakie mu nadano.
- Więc niech nadworny malarz i błazen udadzą się na posiłek beze mnie - powiedział, spoglądając na nich z ironicznym uśmiechem, który zdecydowanie tracił na kolorze przez założoną maskę. Zaraz tez ponownie dostał napadu kaszlu i kichania, gdy tylko pomyślał o lodach, jakie można zjeść w okolicy. Sięgnął dłonią do maski, próbując ją zdjąć, kiedy Swansea podszedł bliżej niego i tylko przez to, że czuł się naprawdę, jakby miał za moment umrzeć, Jamie powstrzymał się przed sięgnięciem po różdżkę, żeby odrzucić go od siebie zaklęciem.
- Idźcie już i dajcie umierać w spokoju - mruknął, spoglądając na Xion. Wyglądała młodo i zachowywała się jak dzieciak, co sprawiało, że zaczął się zastanawiać, czy właściwie mogła już pić. Jasne, z pewnością już to robiła i inne niesamowite pseudo zakazane rzeczy, ale gdzieś tam z tyłu głowy Norwooda zapaliła się lampka, że powinna bardziej na siebie uważać, zamiast skakać jak jakiś cziłała wokół Swansea, bo zaproponował picie w plenerze.

@Xion S. Grey @Lockie I. Swansea

Zapobiegawczo odsunął się od Xion, skoro miała rzygać, to wolał, by jednak nie na niego. Jemu samemu oczywiście zdarzyło się porzygać na inną osobę, ale w drugą stronę? Nie życzył sobie tego. I kto tu jest księciunio...
- Ciekawe czy mają choć jeden pozytywny aspekt. - zastanowił się na głos, patrząc, jak gryfonka odrzuca swoją z niechceniem w kąt, po czym uśmiechnął się podstępnie- Zakład, że nie sprawdzisz przynajmniej pięciu efektów? - -rzucił dziewczynie od niechcenia, ale liczył na to, że jej pochopna i bezmyślna gryfońskość podłapie wyzwanie.
Na kolejne słowa Norwooda pokłonił się nisko w pas, to byłby najgorszy dwór królewski, gdyby ich trójka stanowiła jego trzon, ale może właśnie przez to byli najlepsi. W końcu nurzanie się w beznadziei i bezsensie to taki artystyczny ból duszy, powinien przebywać z nimi częściej.
- Nie gorączkuj się, panie. Świat nie przeżyłby Twojej straty. - uniósł uspokajająco dłoń, patrząc, jak piękniś pada jak długi na wyro- Książę zarządził. - zakomunikował młodej Grey i pstryknął na nią ponaglająco palcami- Jak jeszcze trochę posłucham tego marudnego tonu, to mi w ogóle skiśnie wakacyjny humor. - poinformował, bo to, jaki miał humor, było przecież szalenie istotne dla wszystkich- Idziemy. - kiwnął na drzwi i skierował się do wyjścia. W progu jednak przytrzymał się, zerkając przez ramię na Jamiego. Jakim jęczybułą by nie był, to wciąż wychowanej tego samego domu, a jakaś solidarność, mimo, że żałosna, to wciąż w Swansea się tliła- Jakby Ci się nie polepszyło, wyślij mi patronusa, poszukam pielęgniarki, może nasza cudowna placówka edukacyjna o tym akurat pomyślała. - otworzył drzwi - O ile umiesz wyczarować patronusa. - dodał z przekąsem i wyszedł.

zt

Nie bała się odrzucenia, nie bała się, że nowi współlokatorzy jej nie polubią. Nie musieli sympatyzować. To były wakacje mogli po prostu się tylko zabawić i o tym zapomnieć. Oczywiście niektórzy nie musieli chcieć swawolić. Pewnie Jamie w głębi duszy był fajnym chłopakiem, ale ta maska zepsuła mu humor. Nie był to dobry pomysł, aby wyzwać go na pojedynek "trelelele załóż maskę". No cóż, nie zawsze w głowie młodej Grey pojawiały się dobre pomysły.
Za to Lockie z pewnością lubił wyzwania. Być może miał duszę prawdziwego hazardzisty, a nie Swansea.
- Zakład! - Podbiegła do niego, aby uciśnięciem dłoni przypieczętować ich umowę, którą rzucił od niechcenia. Miała nadzieje, że warunki ustalą przy piwku.
Oglądała przedstawienie z wielkim uśmiechem na ustach, kiedy tak nadworny malarz kłaniał się księciu.
- Jako błazen nie mam nic do dodania, idziemy. - Przytaknęła temu żywszemu ślizgonowi, sama zaś również ukłoniła się niezdarnie Norwoodowi i pobiegła do drzwi, a właściwe wyszła pod ramieniem malarza, gdy ten przytrzymał wrota, aby jeszcze zamienić słówko z księciem.
- Ciekawe, jakiego ma patronusa...? - Powiedziała na głos, kierując te słowa bardziej do Lockiego niż Jamiego, ponieważ już uciekli z pokoju. Nigdy w życiu nie zakładałaby, że książę nie umie w takie potężne czary, sama do tej pory nie opanowała tego zaklęcia, ale to nic chłopcy byli od niej starsi.

@Lockie I. Swansea i @Jamie Norwood

| zt