Osoby:@Mefistofeles E. A. Nox & Orion Miejsce rozgrywki:Wilcza Nora aka dom Mefa Rok rozgrywki: końcówka 2020 Okoliczności: Orion dowiaduje się o próbach nauki legilimencji Mefisto i ciekawość nie pozwala mu nie przetestować nowych umiejętności kolegi.
Można byłoby pomyśleć, że ktoś, kogo inicjały składają się na zwierzę, które w chwili zagrożenia momentalnie zaczyna udawać trupa, miałby w sobie na tyle instynktu przetrwania, by nie testować cierpliwości trzy razy większego od siebie Wilkołaka. Coś jednak w pomyśle, by sprawdzić, czy uda mu się wkurwić Mefisto samymi myślami, napawało go ekscytacją, której nie próbował nijak hamować. Bez cienia zawahania więc teleportował się przed względnie sobie znany drewniany ganek, by z sześciopakiem dymiącego piwa Simisona potruchtać po schodach wprost do drzwi, które jeszcze przed uderzeniem jego kłykci zdążył otworzyć mu Puchon, którego Mefisto hucznie nazywał swoim chłopakiem, jakby ktokolwiek naprawdę wierzył, że ich zabawy będą trwały dłużej niż do najbliższego lata. Schował się przed zimnem w środku i wymienił z blondynem kilka zdań, zupełnie nic nie znaczących, na pożegnanie rzucając jak zawsze coś w stylu, że następnym razem muszą posiedzieć całą trójką, w co obaj przecież wcale nie wierzyli. I dał Mefisto te pół godziny spokoju, może nawet z pięćdziesiąt minut i dwie butelki piwa, nim nie przywołał z wewnętrznej kieszeni płaszcza książkę, którą powiększył od razu, wciskając ją w wytatuowane dłonie. - To ta, o której Ci pisałem. Na faktach. Tak jakby, bo trochę przekręcili, jak tak sobie porównałem z aktami z archiwum, ale ogólnie autor musiał mieć niezłe chody, bo momentami normalnie cytował typa słowo w słowo z przesłuchania - nakreślił powoli, dnem butelki postukując w naznaczoną białymi śladami wygięć okładkę, gdy czujnie zerkał w zielone oczy Noxa. - Koleś był niesamowity. Potrafił wyciągnąć z umysłu dokładnie to, co chciał, w taki sposób, że nikt się nie orientował. Ani jego ofiara, ani nawet postronni obserwujący - dodał, niby zgadując, że oczy pewnie błyszczą mu się przy tym nieco niezdrowo, a jednak nie do końca potrafił przejąć się tym, że nie powinno mu to aż tak imponować. - Czaisz, że ten genialny skurwysyn niemal masowo wyciągał z ludzi takie informacje jak stan ich skrytek bankowych i sposób dostępu do nich? Zapisywał sobie te dane dzień w dzień, po czym dodawał zdanie czy dwa o pogodzie czy swoim samopoczuciu. Jakby to był zwykły pamiętnik, a jednak skrupulatnie wybierał z których danych skorzysta. I to nawet nie tak, że wybierał tylko to, co się opłacało. Czasami po prostu chciał sprawdzić czy mu się uda. Musisz uważać, mówię Ci, Mef, bo nie jednego Czarodzieja pojebało od zabawy umysłami. Cholernie obciążające psychicznie zajęcia. Rozmawiałeś kiedyś z takim Niewymownym? Wszyscy to zjeby. Co do jednego - rozgadał się, wchodząc w ten pouczający ton starszego kolegi, który w jego wypadku zawsze brzmiał na wpół żartobliwie, więc i trudno było ocenić na ile ironicznie właściwie się wypowiada. - Trenowałeś tak w ogóle? Wyciągać jakieś konkretne informacje, nie coś, co ktoś Ci podaje na talerzu - doprecyzował, sięgając za ucho po własnoręcznie skręcony papieros, by już z nim w ustach dopytać: "Mogę?"
Mefistofeles E. A. Nox
Wiek : 27
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 185
C. szczególne : Tatuaże; kolczyki; wilkołacze blizny; bardzo umięśniony; skórzana obroża ze złotym kółkiem; od 14.02.2022 pierścionek zaręczynowy!
Zakładał, że książkę można dość łatwo wysłać, więc nie do końca spodziewał się, że to obiecywane sobie spotkanie rzeczywiście dojdzie do skutku - ostatecznie jednak nie wypadało mu narzekać, w końcu Orion zobowiązał się nie tylko do przyniesienia cennej książki, ale również do kupienia piwa... z tym, że Mefisto nie mógł pozbyć się wrażenia, że było w tym coś jeszcze, coś więcej, jakiś dodatkowy haczyk, o którym Shercliffe początkowo nie wspominał. Chyba, że to jednak była po prostu wrodzona nieufność do aurorów. - Ty musisz mieć niezłe chody, skoro ją zdobyłeś - zauważył od razu, chętnie wyciągając rękę po tego białego kruka, by od razu przewertować kilka pierwszych stron, jakby naprawdę musiał upewnić się, że to jest to. Uniósł spojrzenie na niebieskie tęczówki swojego rozmówcy, mimowolnie uśmiechając się pod nosem, gdy dotarło do niego, że niezależnie od wypowiadanych słów, każde z nich podszyte było tak łatwą do zrozumienia, tak szczerą fascynacją. - Chciał sprawdzić, czy mu się uda... nie dziwię się, to akurat dość uzależniający aspekt - przyznał, nie dając się zrazić wzmianką o Niewymownych. Wierzył, że jego użycie legilimencji nie miało prawa przekroczyć tej niebezpiecznej granicy zdrowego rozsądku. - Nie mówię, że jest wybitnie kolorowo, bo po pierwszych próbach nieźle chorowałem i dalej czasem kiepsko to na mnie wpływa... ale czuć progres, jak w niczym innym - zdradził. Budowanie mięśni również zajmowało dużo czasu i łatwo było wpaść w poczucie, że ćwiczenia nie przynoszą odpowiednich rezultatów; podczas malowania każde nieodpowiednie pociągnięcie pędzla niosło za sobą konsekwencje i nawet, jeśli można było coś naprawić, to gotowe dzieło potrafiło nieść posmak pierwszej porażki, a niektóre prace wydawały się nijakie. Przy legilimencji nawet porażka wydawała się przyjemnie pouczająca. - Możesz - przytaknął krótko, machnięciem różdżki otwierając pobliskie okno, by to tam zaklęciami móc kierować dym z oposowego papierosa. - Nie do końca. Stawiam przede wszystkim nacisk na teraźniejszości, żeby być w stanie połapać się w aktualnych myślach... to nie jest podanie na tacy, to straszny chaos - zdradził. Już nie musiał prosić, by Sky koncentrował się na czymś konkretnym - teraz sam zgadywał co akurat chodziło Puchonowi po głowie. - Wyciąganie szczegółowych informacji pewnie też się różni, hm, stopniem trudności. Skrytka bankowa brzmi jak mistrzostwo, przecież to jest coś, o czym się nie rozmawia, o czym się nie chce myśleć, o czym... Merlinie - przerwał, upijając kilka łyków piwa. - Daj znać kiedy przestaniesz pytać z ciekawości, a zaczniesz doszukiwać się u mnie zadatków na kryminalistę...
Orion P. O. Shercliffe
Wiek : 28
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 180
C. szczególne : Liczne tatuaże, kolczyki, rozległa blizna na lewym boku w kształcie przypominającym słońce
Zaciągnął się z mimowolnym uśmiechem, zaraz kącikiem ust wypuszczając pomarańczowy dym szybko uciekającym w stronę okna strumieniem, gdy z nieskrywaną satysfakcją przyglądał się Mefisto, który tak wiernie wchodził w podrzucony przez niego temat. - Daj znać jak wybaczysz mi w końcu to małe śledztwo i zbieranie dowodów przeciwko Tobie - odbił, strzepując dym do pustej butelki po piwie, by bezpieczniejszy w ten sposób papieros przytrzymać znów między wargami - Albo jeśli zgodzisz się w końcu, bym Ci to odpokutował. Opcja zakucia jest też w tej ofercie - dodał, uwolnioną dłoń układając na Mefistofelesowym udzie, dość szybko jednak poprawiając się na przyjacielskie poklepanie, by przy nowym zaciągnięciu odchylić się nieco w tył na zajmowanej kanapie - Interesuje Cię w ogóle mistrzostwo? - podpytał ciekawsko, ale też nieco bezmyślnie przez przyjemnie ogłupiające dwie butelki piwa, więc i jedno spojrzenie zielonych oczu wymusiło na nim szerszy uśmiech. - Nie przesłuchuję Cię przecież, przysięgam. No weź, no kurwa, ufam Ci z ciągotami do Czarnej, więc mój kredyt zaufania jest tak duży, że starczy na jeszcze Twojego syna - zapewnił, układając dłoń z papierosem na sercu, śmiertelnie poważnie milknąc na ten krótki moment wypuszczania dymu nosem, nim nie podjął dalej. - Ale nie ukrywam, że zastanawiam się po co Ci taka umiejętność iii jeszcze bardziej ciekawi mnie jak wiele potrafiłbyś ze mnie wyciągnać, bo, nie obraź się, ale Twoja blo- Twój Sky nie wygląda na takiego, co by Ci stawiał wysoko poprzeczkę - zauważył, czujnie mrużąc oczy, bo i analizując czy już zaczyna balansować po granicy, czy może przypadkiem ją przeskoczył, dopiero po tym mogąc nachylić się nieco do Mefisto, by znacznie ciszej szturchnąć jego ambicje: - Myślałem, że lubisz wyzwania.
Mefistofeles E. A. Nox
Wiek : 27
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 185
C. szczególne : Tatuaże; kolczyki; wilkołacze blizny; bardzo umięśniony; skórzana obroża ze złotym kółkiem; od 14.02.2022 pierścionek zaręczynowy!
- Mhmm, to możesz jeszcze trochę sobie poczekać - parsknął z rozbawieniem, które tylko częściowo było udawane. Nie chciał mieć w sercu tej zadry, nie mógł się nawet do końca dziwić, że Orion nie wierzył w jego niewinność... a jednak jeśli nie musiał w pełni wybaczać, to nie zamierzał tego robić. Nie widział ku temu powodu. - Not funny haha - cmoknął z dezaprobatą, czując jak spina się cały na przekór tego oposowego rozluźnienia. - Domniemanymi ciągotami do Czarnej - wtrącił z niewinnym wzruszeniem ramionami, bo wierzył, że co do tego naprawdę zbyt wielu dowodów nie było. Otworzył usta, by już odpowiedzieć, ale zamknął je z powrotem, przyglądając się swojemu rozmówcy uważnie, próbując wyczuć na ile prawdziwe są te prowokacje, które wydawały się przecież aż zbyt oczywiste. - Tak bardzo chcesz, żebym przetestował legilimencję na tobie? - Wytknął wprost. - Masz mi coś konkretnego do pokazania? Bo ja mam wrażenie, że akurat twoich myśli wolałbym za dużo nie czytać, już i tak ci do końca nie ufam - zauważył, mrużąc oczy na tyle zaczepnie, na ile mógł, nie chcąc całkiem zbywać prawdy żartem. - Ale hej, jeśli oferujesz, to nie odmówię... tak żeby sprawdzić, czy mi się uda- przeinaczył wcześniejsze słowa, dopijając ostatni łyk piwa i zamieniając butelkę w dłoni na różdżkę. - Jeśli zamierzasz się kozacko stawiać, to odradzam, bo nie należę jeszcze do szczególnie delikatnych. Im więcej oporu, tym mniej przyjemnie i dla ciebie - ostrzegł szczerze, szukając ostatnich oznak niepewności, by po prostu zamiast legilimencji przywołać kolejne piwo. Wiedział, że z czasem może mu się udać osiągnąć wprawę na tyle, by przenikać do czyjegoś umysłu niezauważalnie, ale teraz jeszcze sam odczuwał skutki rzucanego zaklęcia, więc i inni byli na to narażeni. Wiele czytał jak, praktyka jednak wyglądała zupełnie inaczej.
Orion P. O. Shercliffe
Wiek : 28
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 180
C. szczególne : Liczne tatuaże, kolczyki, rozległa blizna na lewym boku w kształcie przypominającym słońce
Wywrócił mimowolnie oczami, bo przecież słyszał ten tekst wielokrotnie, zawsze od ludzi pokroju Noxa. Od ludzi, którzy od zawsze mieli coś za uszami, a jednak ani nie potrafili się do tego przyznać, ani nie potrafili pogodzić się z tym, że nie ufało im się w stu procentach. Od ludzi balansujących na granicy moralności. Od ludzi takich, jak on sam. Dlatego też uśmiechnął się połowicznie, uciekając spojrzeniem gdzieś w bok, gdy kręcił z dezaprobatą głową na informację o braku zaufania, by dopiero po zaciągnięciu się i otrzymanym przyzwoleniu powrócić do Mefisto czujnym spojrzeniem jasnych oczu. - Stawiać się nie zamierzam, ale... - urwał z niby hamowanym uśmiechem, strzepując popiół do opróżnionej już butelki, by po ostatnim zaciągnięciu się wrzucić tam resztę niedopałka. - Powiem tak - podjął od nowa, gubiąc w tych słowach resztę dymu z płuc, gdy odwracał się już, by wygodniej usiąść bokiem na kanapie - przodem do Mefisto, plecami wspierając się nieco o podłokietnik i unosząc dłonie nieco w górę, by pomóc sobie łagodną, spokojną gestykulacją. - Znając Ciebie, to jesteś znacznie dalej, niż się do tego przyznajesz. Nie żebym podejrzewał Cię o celowe ukrywanie poziomu, bardziej... Zawsze miałeś skłonności do tego, by umniejszać swoim sukcesom - wyjaśnił powoli, ostrożnie, bo i nigdy wcześniej nie dzielił się z Mefisto tą myślą, nie będąc pewnym jak ją odbierze. - Jestem, na przykład, ciekawy... - podjął, sięgając po swoją różdżkę, by wyciągnąć ją przed siebie, opierając przedramię o Mefistofelesowy bark, by wycelować nią w przestrzeń za nim. - Scribo - rzucił z wręcz teatralną dokładnością inkantacji, nakreślając w powietrzu symbol słońca, po czym przeciągnął ciszę przez dwie sekundy rozbawionego łapania zielonego spojrzenia. - ...czy będziesz w stanie wyciągnąć ze mnie jaki symbol narysowałem, skoro cały czas będę widział go kątem oka, mimowolnie też z pewnością o nim myśląc, a jednak... celowo będę starał się myśleć o czymś innym - podjął tłumaczenie dalej, powoli wycofując się ze swoją ręką do siebie, jednak pilnując się zielonych oczu, by w każdej chwili umożliwić Mefisto rozpoczęcie legilimencji. - Nie będę stawiał oporu, nie będę budował nowymi myślami ściany, ale może być od tych myśli nieco... ciasno - pociągnął dalej, uśmiechając się pewniej, gdy jedna z brwi niemal sama uniosła mu się nieco wyżej. - Zapraszam, spróbuj się wbić - zachęcił, na zachętę pierwszego razu krążąc przez krótką chwilę wokół złocistego symbolu słońca, nim gwałtownie nie odbił do wyobrażenia sobie klęczącego przed nim Mefistofelesowego chłopaka.
Mefistofeles E. A. Nox
Wiek : 27
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 185
C. szczególne : Tatuaże; kolczyki; wilkołacze blizny; bardzo umięśniony; skórzana obroża ze złotym kółkiem; od 14.02.2022 pierścionek zaręczynowy!
- Nie musisz mi się już tak podlizywać, chętnie zajrzę do tego bałaganu w twojej głowie - zaśmiał się krótko, próbując nieco zbyć ten subtelny komplement, który jednocześnie przecież jedynie dokładał presji. Mefisto nie mógł zaprzeczyć, bo przecież wygodniej było umniejszać swoim umiejętnościom, by zaskakiwać na plus, niż je wychwalać i później zawodzić; w przypadku legilimencji ta ostrożność wydawała mu się szczególnie wskazana, w końcu zbytnia zuchwałość mogła prowadzić nie tylko do nadużyć, ale też szkodliwej nieuwagi. - Legilimens- rzucił po prostu, równie wyraźnie, co Orion swoje Scribo, bo skoro nie było potrzeby na dyskrecję, to Mefisto też nie zamierzał sobie nią utrudniać zadania. Natychmiast poczuł jak inne jest to uczucie, gdy zamiast plastycznej bariery Sky’a ociera się o szorstką, zupełnie naturalną ścianę Oriona… a jednak przemknął po niej, by wślizgnąć się do środka bez większego problemu, czując całym sobą to zaproszenie i ciekawość, jaka emanowała od byłego Gryfona. Zalały go emocje i myśli, sfokusowane, a jednak rozbiegane, bo nie sposób było zebrać wszystkiego w raptem kilka słów; Mefisto nie analizował, z głębszym wdechem po prostu wszystko od siebie odcinając. - Ten symbol… - zaczął cicho, ciekaw czy samo przywołanie tematu nie pomoże mu w zapaleniu w orionowym umyśle odpowiedniego zakamarka; prawda jednak była taka, że przecież odpowiedź pływała na powierzchni i wystarczyło po nią sięgnąć. - To jakieś bardzo koślawe słonecz-… - urwał, gwałtownie gubiąc się w tym co jest jego, a co należy do Oriona, bo przecież słońce jemu kojarzyło się ze Sky’em, a jednak coś w tych myślach było nieprzyjemnie obcego. - To słoneczko, ale próbuję znaleźć coś jeszcze - skłamał, czując doskonale, że chociaż uparcie nie chce niczego po sobie pokazać, to i tak kontrola zaczyna wymykać mu się spomiędzy palców. - Ale nie mogę tego znaleźć, chyba nikt przed tobą dawno nie klęczał, hm? To by wyjaśniało tę frustrację - wyrzucił z siebie wreszcie, opuszczając różdżkę, by całkiem przerwać zaklęcie. Obejrzał się przez ramię na zawieszony w powietrzu symbol, częściowo potrzebując takiego zapewnienia, a częściowo po prostu chcąc uciec od czujnego spojrzenia Oriona. - Jak ci się podobało?
Orion P. O. Shercliffe
Wiek : 28
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 180
C. szczególne : Liczne tatuaże, kolczyki, rozległa blizna na lewym boku w kształcie przypominającym słońce
Dał pozytywnie zaskoczyć się temu jak sprawnie Mefisto przebił się przez pierwszą taflę jego myśli, bo słysząc różnorodne historie nastawiał się nie na dyskomfort, a raczej na świdrujący ból. Bez wątpienia czuł jednak, że coś jest nie tak - tak samo jak czuć, gdy niewprawna ręka wbija się w żyłę igłą, niby będąc już na miejscu, a jednak wciąż wiercąc się w poszukiwaniu odpowiedniej głębokości. Kącik ust zadrżał mu mimowolnie, gdy poczuł tępy ból z tyłu głowy, jakby Nox naprawdę fizycznie odsuwał mu jedną myśl, by dostrzec drugą, a jednak drobny uśmiech szybko zamienił się w grymas niezadowolenia, gdy zdał sobie sprawę, że to za mało, by rozjuszyć dorosłego już Wilkołaka. - Mhm, tak myślałem, że pójdzie Ci ładniej, niż to malujesz - mruknął, sam też uciekając spojrzeniem w drugą stronę, by ściągnąć brwi pod tępym bólem, który szybko zaczął rozmywać się i ulatniać, jakby nigdy wcale w jego głowie go nie było. - Jakbyś postanowił zająć się tą frustracją, to pewnie podobałoby mi się bardziej - dodał powoli, zerkając na Mefisto kątem oka, by mrugnąć do niego wesoło, od razu jednak pozwalając by kącik ust opadł mu ku neutralności, gdy spojrzenie na powrót uciekło za okno. - Spróbujmy jeszcze raz, ale wskoczmy poziom wyżej - zadecydował, mrużąc lekko oczy w zastanowieniu jaki krok chce teraz wykonać, szybko odsuwając od siebie myśl o wykorzystaniu wspomnienia o Lilith, uznając to za cios zdecydowanie poniżej pasa. Nawet jeśli był pewien, że tym jednym z pewnością zdołałby wyprowadzić Mefisto z równowagi. - Kiedy tylko będziesz gotowy - przyzwolił, gdy tylko za wytatuowanymi plecami umieścił nowy symbol - tym razem decydując się na Insygnia Śmierci, poza momentem rysowania jednak w ogóle się na nim nie skupiając. Kątem oka niby zerkał na wybrany przez siebie znak, a jednak wszystkie myśli od początku owijał wokół Mefistofelesowego chłopaka, sobie samym tuż za nim, kuchennym stole przed nimi i jego własnej dłoni szarpiącej całą garścią za blond loczki.
Mefistofeles E. A. Nox
Wiek : 27
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 185
C. szczególne : Tatuaże; kolczyki; wilkołacze blizny; bardzo umięśniony; skórzana obroża ze złotym kółkiem; od 14.02.2022 pierścionek zaręczynowy!
- Zaczynam myśleć, że przyszedłeś tu w bardzo konkretnym celu - parsknął, wyjątkowo nie mając na myśli legilimencji, choć prawdę mówiąc nie pamiętał już zbyt dokładnie na ile naturalny był dla Oriona ten ciągły flirt, gdzieś tam zakryty pod niewinnymi spojrzeniami czy żartami. Co więcej, Mefisto wcale nie był pewny, czy chce sobie to przypominać. - Mhmm - przytaknął mu nieco mniej entuzjastycznie, teraz już czując, że w całej tej pomocy jest jakiś haczyk. - Legilimens - wymówił raz jeszcze, zaciskając mocniej palce na różdżce, a jednak ledwo poczuł szorstkość znanej sobie już ściany, a musiał się od niej odbić z niezadowolonym cmoknięciem. Za dużo niepewności? Za mało tego chciał? Orion już wiedział przed czym się bronić? - Mam wrażenie, że chcesz mi pokazać coś konkretnego - mruknął, od razu potem rzucając zaklęcie raz jeszcze, tym razem nie napotykając tych samych problemów, co wcześniej - albo raczej, nie zatrzymując się przy nich. Wziął głębszy wdech, by zapanować nad tym potokiem myśli, ale nie zdołał pochwycić ani jednej z nich, zamiast tego ze zmarszczonymi w konsternacji brwiami zanurzając się we wszystkich. Było w tym coś banalnego i może nawet przyjemnego, bo sam Mefisto poczuł jak rozluźnia się przy takim braku koncentracji, a jednak zaraz zatracił się w tym chaosie aż za mocno. Nie mógł znaleźć symbolu, nie do końca potrafił go już teraz nawet szukać, plącząc się pomiędzy setką myśli. Próbował znaleźć słowo, zamiast tego przed oczami przeskakiwały mu obrazy, aż jeden z nich zaczął utrzymywać się najdłużej i najmocniej. - Ori - fuknął, chcąc dać mu jeszcze szansę, ale sam przypatrywał się już na tyle mocno, że wyczuł wreszcie wiązaną z tego typu wizją ekscytację - obrzydliwie obcą i nieodpowiednią. Przez chwilę nie był pewny, czy naprawdę udało mu się wolną od różdżki pięścią uderzyć prosto w orionową szczękę, choć cień wychwytywanego z cudzego umysłu bólu odczuł nawet na sobie. - Nie masz prawa - wyrzucił z siebie wściekle, zrywając zaklęcie, gdy trzymał już zaciśnięte palce na szyi swojego gościa, nie do końca biorąc pod uwagę, że sam element zaskoczenia może nie wystarczyć do tego, by faktycznie utemperować uzbrojonego aurora. - Do kurwy, nie możesz nawet o tym myśleć, nie pozwalam - zaznaczył, zaciskając palce tylko mocniej, gdy zawieszał spojrzenie na niebieskich tęczówkach. - Jeszcze raz - wycedził.
Orion P. O. Shercliffe
Wiek : 28
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 180
C. szczególne : Liczne tatuaże, kolczyki, rozległa blizna na lewym boku w kształcie przypominającym słońce
Było w Noxie coś - coś co musiało wylęgnąć się jeszcze na samym początku ich znajomości - co sprawiało, że odnajdywał przyjemność w drażnieniu go znacznie większą, niż miało to miejsce przy innych, przy których wycofywał się szybko, by nie zejść przypadkiem z miękkiej ścieżki żartów. Może instynktownie wyczuwał tę masochistyczną naturę, która nie pozwalała Mefisto zerwać tej znajomości raz na dobre, a może zbyt dobrze bawił się w momencie, gdy Wilkołak w końcu pozwalał sobie na warknięcie, nie mogąc doczekać się ugryzienia w zemście, byle poczuć ten względnie kontrolowany skok adrenaliny. Dlatego też tuż po zaskoczeniu w oszołomieniu wyprowadzonym w jego twarz ciosem, nadszedł i połowiczny uśmiech, a jednak zanim zdążył kontrolnie sięgnąć dłonią do obitej szczęki, musiał unieść drugą, by przystawić różdżkę do wytatuowanej szyi. Wbił trzeźwe jak nigdy spojrzenie w zielone oczy, uśmiechając się mimowolnie przez krew pospiesznie krążącą mu po ciele, gotową do działania, podekscytowaną, gdy świetlista lina zaklęcia oplatała już ciasno Mefistofelesową szyję - nie chciał go przecież ogłuszyć, nie chciał obezwładnić, nie chciał go nawet od siebie odsuwać, doskonale zdając sobie sprawę, że należało mu się. Pozostało mu jedynie dorównać Mefisto kroku w tej sytuacji, brak rzuconego Obscuro czy Conjunctivitis uznając za wystarczające przyzwolenie do ponownej legilimencji, przed którą - w nagrodę za satysfakcjonujące poddanie się prowokacji - nie zamierzał się nawet bronić. Nie znacząco.
Mefistofeles E. A. Nox
Wiek : 27
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 185
C. szczególne : Tatuaże; kolczyki; wilkołacze blizny; bardzo umięśniony; skórzana obroża ze złotym kółkiem; od 14.02.2022 pierścionek zaręczynowy!
Widział po tym bezczelnym uśmieszku, że Orion nie rozumie - w związku z tym całym sobą chciał uświadomić go w czym leży problem. Uniósł się niespokojnie na kanapie, w zamian za wbitą w jego szyję różdżkę swoją własną przystawiając w okolice mostka swojego towarzysza, nie zamierzając dać się odsunąć nawet na milimetr. - Za dobrze się bawisz - wytknął mu cicho, próbując się tym jakoś otrzeźwić, chociaż złość wzbierała w nim coraz mocniej przez samą świadomość otulającej jego szyję liny, która może dla niego nie miała większego znaczenia, ale dla Shercliffe'a musiała przypominać smycz. Musiała, bo czy Gryfon kiedykolwiek widział go nie jako psa, którego można było prowokować, a nawet zamykać? - Legilimens- dodał na granicy szeptu, pochylając się do niego jeszcze mocniej. Teraz już nie skupiał się na delikatności czy precyzji, przede wszystkim odpychając na bok swój własny ból, który rozdzierająco rozlał się w jego czaszce; przesadzał i doskonale zdawał sobie z tego sprawę, ale przynajmniej wiedział, że Orion czuje to samo, gdy jego myśli są przegrzebywane na prawo i lewo. - Chcę ci go zabrać - wyjawił. - Nie zasługujesz na pojedynczą myśl o nim, więc zabiorę ci wszystko... poza samą świadomością, że istnieje i że go poznałeś - pociągnął powoli, bezceremonialnie chwytając te wspomnienia, które przecież dopiero co były rzeczywistością. Chciał zbudować barierę dookoła Sky'a, by zabrać Orionowi wszystko - wspomnienie jego głosu, nieświadomie zarejestrowanego zapachu, bezczelnie przywoływanego widoku. Miał być w tej pamięci, a jednak pozostać niewiadomą, której nie sposób przywołać, nie w żaden konkretny sposób i nie tak, jak Gryfon zrobił to wcześniej. Nie mógł wiedzieć czy powinien chwytać miodowe loczki, czy czarne kosmyki; czy powinien patrzeć w kryształowe, czy zielone tęczówki. I chociaż naprawdę chciał po prostu to zabrać, czy może nawet zasłonić, to jednak czuł całym sobą, że wyrywa każdy strzęp tego wspomnienia, krzywiąc się pod świdrującym piskiem za uszami. - Dalej podoba ci się prowokowanie legilimenty? - Warknął, raz jeszcze ściskając jego szyję, ale tylko po to, by go od siebie w ten sposób odepchnąć, przerywając zaklęcie i niemal wypuszczając z nagle drżącej dłoni różdżkę.
Orion P. O. Shercliffe
Wiek : 28
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 180
C. szczególne : Liczne tatuaże, kolczyki, rozległa blizna na lewym boku w kształcie przypominającym słońce
Wyszczerzył się mocniej, choć wciąż jedynie połowicznie, w dowodzie dobrej zabawy błyszcząc prawym kłem, nim uśmiech nie zrzedł mu pod uderzeniem rozpychającego mu się w głowie bólu, którego nijak nie mógł porównać z poprzednim łaskoczącym dyskomfortem. Zacisnął mocniej szczęki, teraz nie czując nawet bólu w miejscu uderzenia, instynktownie zaciskając też mocniej orbisową linę, resztką trzeźwości powstrzymując się od przesady, mimo wszystko pilnując się, by nie przerwać Mefisto w obawie, że ten trwale uszkodzi jego umysł. Początkowo twardo wpatrywał się w zielone oczy, czując jak skronie pulsują mu do rytmu przegrzebywanych myśli, które zdawały się szumieć mu w uszach echem swoich znaczeń, a jednak w końcu opuścił dłoń z różdżką, czując jak ta pod duszącym gorącem bólem zaczyna drżeć, osłabiając utrzymywane do tej pory zaklęcie. Zacisnął dłoń na przedramieniu trzymającej go ręki, klepnięciem próbując przywołać Mefisto do porządku, upomnieć go, że to tyle, to już, wystarczy, samemu spinając się, by spróbować wypchnąć go z siebie, nie wpuszczać już dalej boleśnie rozpychającej się cenzury, niby rozlewającego się po jego wspomnieniach wybielacza. Wypuszczony na wolność gwałtownie złapał powietrze, do tej pory nie będąc świadom, że w ogóle je wstrzymuje i choć chciał od razu na Noxa naskoczyć, tak musiał odchylić się w bok, mocno dociśniętą do ust dłonią wstrzymując w sobie odruch wymiotny. Palce drugiej ręki zacisnął na brzegu kawowego stolika, przez chwilę trwając w tych obrotach ciemności, podczas porozrzucane po głowie myśli próbowały same wspiąć się na odpowiednie półki. - Robiłeś to już wcześniej? - zapytał spokojnie, bez pretensji, bo nawet jeśli był na tyle bezczelny, by prowokować, to i tylko dlatego, że gotów był znieść konsekwencje, choćby i takie wiążące się z byciem królikiem doświadczalnym. - I co ważniejsze... - podjął, powolnie otwierając oczy, by zerknąć na Noxa z pojawiającym się znów połowicznym uśmiechem, gdy wskazując na swoją szczękę dodawał: - ...zamierzasz pocałować, by nie bolało?
Mefistofeles E. A. Nox
Wiek : 27
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 185
C. szczególne : Tatuaże; kolczyki; wilkołacze blizny; bardzo umięśniony; skórzana obroża ze złotym kółkiem; od 14.02.2022 pierścionek zaręczynowy!
Nie zarejestrował momentu, w którym Orbis odpuścił, będąc przecież zbyt skoncentrowanym na tak bezceremonialnie testowanej legilimencji. Chętnie za to skorzystał z tej opcji wolności, podrywając się z kanapy przy pierwszej okazji, jakby naprawdę rozchodzenie paskudnych zawrotów głowy miało sens; jakby dzięki temu wcale nie wyglądał chwiejnie. - Nie - zaprzeczył najpierw, przypominając sobie gwałtownie, że ma przed sobą aurora, któremu dopiero co obiecywał, że nie używałby legilimencji w złych celach - prędko wydawało się, że "zło" było tu bardzo subiektywne. - Nie - prychnął raz jeszcze, przechodząc sztucznie pewnym krokiem do kuchni, by wrócić z jeszcze dwiema butelkami piwa. I chociaż odruchowo otworzył je jedna o drugą, to swoją własną najpierw przyłożył chłodnym szkłem do skroni, dopiero później biorąc pod uwagę napicie się. - Modyfikowanie już testowałem, tak, to jest trochę podobne do Obliviate... ale nigdy aż tak - przyznał, bo chociaż może nie zrobił dużo, to na pewno zrobił to gwałtownie i niezbyt ostrożnie. Zakładał, że efekt tej jego prowizorycznej blokady wcale się za długo nie utrzyma, ale ciężko było się tym przejąć, skoro emocje już opadły a on przetworzył, że Orion tylko prowokował. - I chyba nie chcę musieć aż tak - mruknął, opadając z powrotem na kanapę. - Możesz opowiedzieć jak było, dopić piwo... - zaproponował, uśmiechając się pod nosem, gdy pochylał się nieco w stronę Shercliffe'a. - ...a potem zmiatać stąd, żebym mógł zaprosić Sky'a i zabrać go do kuchni - dokończył, puszczając mu oczko.