Groty mieszkalne są naprawdę małe - to ciasne pomieszczenia z materiałowymi zasłonami zamiast drzwi, które po zasunięciu zapewniają prywatność poprzez wyciszenie hałasów ze środka. Światło wpada tutaj tylko przez małe okienka. Tuż obok drzwi stoi wykuta z lodu komoda z magicznie powiększanymi szufladami, a na samym środku znajduje się ogromne łóżko, na którym spokojnie zmieszczą się trzy dorosłe osoby... co więcej, w większości grot muszą się zmieścić! Nie ma wolnej przestrzeni na dodatkowe posłania. Każda jaskinia posiada dodatkową izbę z malutką łazienką, w której znajduje się niziutka toaleta i otwarty prysznic z wodą, która maksymalnie zahacza o "letnią" temperaturę.
Grasują tu lodowe wszy! Jeśli wchodzisz do tego tematu - rzuć literką. Jeśli wylosujesz samogłoskę - dostajesz wszawicy! Na chwilkę swędzi Cię głowa, a od następnego wątku masz białe włosy. Wszawicy możesz dostać kilka razy, ale biały kolor włosów utrzymuje się tylko miesiąc. Rzut literką na wszy jest obowiązkowy tylko za pierwszym razem.
Lokatorzy: 1. Salazar Morales 2. Maximilian Felix Solberg 3.
Julia Brooks
Wiek : 22
Czystość Krwi : 25%
Wzrost : 170
C. szczególne : grzywka, tatuaże, pedantyzm, wisiorek z osą, pierścień działania na palcu,pachnie lawendą
Byłam, ale ciebie nie było, więc zostawiam tutaj mały podarek! Trafiłam na to na targowisku i od razu pomyślałam o Tobie ;*
Juanita
List został przyczepiony przylepcem do ściany obok wejścia do groty, a na wycieraczce leży paczuszka z dupnym napisem FELIXO. W paczce znajduje się model smoka okrutnego lodowego oraz zestaw lodowych kieliszków.
Salazar Morales
Wiek : 39
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 183 cm
C. szczególne : blizny ciągnące się przy lewej nerce i po prawej stronie żeber | niewielkie, krwawe znamię w kształcie krzyża na grzbiecie prawej dłoni | krwawy znak w kształcie obrączki
Postawił podróżną torbę w kącie, powoli rozkładając idealnie wyprasowane i złożone w kostkę koszule w magicznie powiększonych szufladach komody, chociaż zastanawiał się czy w ogóle będzie mu dane z nich skorzystać. Całe szczęście zapakował również kilka wełnianych swetrów, a nawet ocieplaną bluzę z kapturem, co nie oznaczało wcale, że uradował go dość nietypowy kierunek wycieczki. Nie przepadał za niskimi temperaturami, już teraz tęsknił za piaszczystą plażą i parzącym skórę słońcem, a jeżeli miał już doszukiwać się jakichkolwiek zalet mieszkalnej groty… cóż, przynajmniej łóżko zdawało się wygodne, a do tego mogłoby pomieścić chyba ze trzy dorosłe osoby. Poza tym było jednak ciasno, a przede wszystkim pizgało tutaj niemiłosiernie, dlatego nie omieszkał powitać wchodzącego do środka Maximiliana spojrzeniem spod byka. - Gdybym wiedział, dokąd chcesz mnie zabrać, na pewno bym się nie zapisał. Leżałbym teraz pod ciepłą kołdrą w Paraiso, a nie w jakiejś zawszonej grocie po środku jebanego lodowca. – Prychnął niczym obrażona diwa, wszak nie do końca pogodził się jeszcze z nową sytuacją, która wykraczała daleko poza granice jego strefy komfortu. Nie wątpił, że Antarktyda skrywa wiele ciekawych miejsc, a Smoczy Ludzie mają im do opowiedzenia mnóstwo intrygujących historii, ale na razie nie potrafił docenić korzyści wspólnego wyjazdu, skupiony wyłącznie na mroźnym wietrze i śnieżnych zaspach, na skutek których można było jedynie wyrżnąć orła i obić sobie ryj.
C. szczególne : leworęczność, Znak zorzy w postaci czerwonej kreski na palcach lewej dłoni, tatuaż kojota na lewym ramieniu,tatuaż fiolki z syreną i sroką na lewym przedramieniu, Telepatyczne połączenie z Brewerem
Domyślał się, jak kierunek tegorocznych ferii niesamowicie ucieszy Paco. Nic dziwnego, że nie był szczególnie szczęśliwy z faktu, że musi mu te wieści przekazać, ale ostatecznie obiecał więc musiał. Nasłuchał się wystarczająco przed wyjazdem i w końcu przyszedł transportu w to mroźne miejsce. Max od razu lekko się uśmiechnął, gdy poczuł orzeźwiający i nieco bolesny chłód na swojej twarzy. Poprawił czapkę i rękawiczki, ale twarzy pozwolił nacieszyć się arktycznym powietrzem. Wysłuchał przywitania i ruszył do groty, którą na całe szczęście miał dzielić z Paco. Salazar zniknął gdzieś na ułamek sekundy, więc to Max jako pierwszy zobaczył ich warunki mieszkalne. Nie były może to wielkie luksusy, ale kołdra wyglądała na ciepłą, a łóżko na duże i to nastolatkowi wystarczało. -Tak, tak. Nie chcesz odmrażać sobie jaj, nie dostaniesz tu jedwabnych szlafroków, whisky z lodem musisz zamienić na grzańca i do tego wszędzie tylko wiatr, mróz, śnieg, lód i w ogóle biała tragedia. - Przewrócił oczami, bo nie było to nic twórczego. -Zmień płytę i spójrz na pozytywy! - Klepnął na łóżko z zadowoleniem twierdząc, że kołdra naprawdę jest tak przyjemna w dotyku, na jaką wygląda. -Będziemy musieli spać niesamowicie blisko siebie, żeby nie zamarznąć i nie ma z nami tym razem Voralberga. Jak to Cię nie przekona, że nie jest tak tragicznie to zaraz po niego pójdę. - Wysunął mu język, po czym zawinął się w futro, delektując jego teksturą i ciepłem, jakie dawało. Zdecydowanie nie mógł się doczekać, aż spędzi w nim całą noc.
______________________
I thought that I could walk away easily But here I am, falling down on my knees
Salazar Morales
Wiek : 39
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 183 cm
C. szczególne : blizny ciągnące się przy lewej nerce i po prawej stronie żeber | niewielkie, krwawe znamię w kształcie krzyża na grzbiecie prawej dłoni | krwawy znak w kształcie obrączki
Nie zdawał sobie sprawy z tego jak upierdliwie może wydawać się jego narzekanie dla Maximiliana, który musiał przecież wysłuchiwać go nie tylko teraz, ale również przed samym wyjazdem, i to mimo że Paco wcale nie zamierzał ze wspólnych planów rezygnować. Ot, okazywał jedynie swoje niezadowolenie na każdym kroku, bo co jak co nawet z tych chłodniejszych krajów można było wybrać Norwegię czy nawet Islandię… ale nie, musieli się wybrać akurat na pierdoloną Antarktydę. Najzimniejszy koniec świata, gdzie nawet ps…ingwiny dupą szczekały. Po prostu nie mógł uwierzyć, że spędzi tutaj całe ferie i chyba nadal nie zdołał pogodzić się z faktem, że jego marudzenie niewiele zmieni. - Wystarczyło mi kilka kroków w tej śnieżnej zamieci, żeby przymarzły do slipów, a wierz mi, wolałbym żeby nie kurczyło mi się wszystko z każdym byle podmuchem wiatru. – Westchnął ciężko, zmuszony po części przyznać ukochanemu rację. Nawet ukochana whisky z lodem nie smakowałaby tutaj zbyt dobrze. Ba, miał po dziurki w nosie lodu, lodowców, białego puchu, a najchętniej napaliłby w nieistniejącym kominku, popijając gorącą, przyprawioną goździkami i imbirem herbatę. – Pozytywy? – Wydawało się, że nie daje za wygraną, jednak powiódł wpierw za dłonią młodszego partnera, a potem za jego rozradowaną miną, na widok której uśmiechnął się nawet półgębkiem. Kącik ust drgnął również na skutek kolejnej, wypowiedzianej przez chłopaka na głos zalety panującej wokoło, zdecydowanie zbyt niskiej temperatury. – Ani mi się waż. Nie potrzeba nam tu kolejnego o sercu z lodu… mamy go aż nadto. – Zadrwił z nauczyciela zaklęć, podążając za zawiniętym w futro Felixem. Musiał przyznać, że ten zwierzęcy koc rzeczywiście okazał się miły w dotyku, ale zamiast niego wolał pochwycić podbródek Maximiliana, nachylając się zresztą tuż nad jego ustami. - Będziesz musiał się o wiele mocniej postarać, żeby mnie rozgrzać… – Szepnął sugestywnie, powoli poddając się przyjaznej atmosferze, jaką jego ukochany próbował przesłonić niekorzystną aurę pogodową. Trzeba było mu oddać, że wychodziło mu to całkiem nieźle, a dotychczas obrażony Paco wreszcie porwał się na nieco szerszy uśmiech. Nie potrafił również odmówić sobie rozweselonych warg partnera, które zamknął w upragnionym, namiętnym pocałunku. – Chciałbym zobaczyć pingwiny. – Mruknął chwilę później, rozkładając się obok swojego partnera, czym wyraźnie pokazał, że przynajmniej spróbuje spojrzeć na ten urlop przychylniejszym okiem.
Maximilian Felix Solberg
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 21
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 194 cm
C. szczególne : leworęczność, Znak zorzy w postaci czerwonej kreski na palcach lewej dłoni, tatuaż kojota na lewym ramieniu,tatuaż fiolki z syreną i sroką na lewym przedramieniu, Telepatyczne połączenie z Brewerem
Poniekąd był już przyzwyczajony do tego marudzenia. Miał wrażenie, że to wychodzi Paco najlepiej, a przynajmniej jest jednym z jego najbardziej rozwiniętych talentów. Nie zamierzał jednak pozwolić na to, by Pan Maruda zniszczył mu cały wyjazd. Co to, to nie. Miał zamiar temperować jego narzekania szczerze i bez ogródek. Zresztą, jak zazwyczaj. -No tak, zrozumiałe. Dwa podmuchy i nie będzie czego szukać. - Westchnął teatralnie, przekomarzając się z nim w swoim stylu. Obydwoje dobrze wiedzieli, że w pewnych tematach nie mieli na co narzekać, ale nie zmieniało to faktu, że i tak to robili, czasem działając sobie po prostu na nerwy, a czasem dobrze się bawiąc. -Pozytywy. Znasz takie słowo? - Kontynuował dręczenie partnera, z uśmiechem na ustach. Potrafił zrozumieć, że to nie są jego klimaty, ale widział też mnóstwo dobrych stron tej niecodziennej destynacji ich wycieczki. A jedną z nich zdecydowanie był brak Voralberga gdziekolwiek w pobliżu. -A szkoda. - Udał wielce zasmuconego, że nie będzie im dane dzielić groty z zaklęciarzem. Prawdą było jednak, że od kiedy ponownie weszli z Salazarem na dobre tory, chciał z tego korzystać ile się dało. Co prawda wciąż nie był w stanie w pełni mu zaufać, ale nie było to już tak rażące jak kilka miesięcy temu, kiedy wszystko było tak świeże i po prostu nieznośnie bolesne. Poczuł znajomy dreszcz, gdy Paco ujął jego podbródek. Dotyk mężczyzny miał w sobie wiele mocy i choć nie zawsze tej przyjemnej, w tej chwili Max nie miał z tym problemu, co zresztą odbiło się w jego oczach. -Califieri? Da się zrobić. - Specjalnie się z nim droczył, ale nie miał okazji powiedzieć nic więcej, gdy ich usta w końcu się złączyły, oddając się przyjemności w postaci intensywnego pocałunku, na który chyba obydwaj czekali. Max musiał uczciwie przyznać, że zrobiło mu się o wiele cieplej przez ten gest i nawet był w stanie odrzucić futro, w które się owinął, gdyby trwał chwilę dłużej. -Da się ogarnąć. Chociaż znając Hogwart i jego sadystyczne zapędy, pewnie te tutejsze żywią się czarodziejami. - Odwinął się nieco w futra, zarzucając jego część na partnera i samemu przytulając się do jego piersi, by nacieszyć się chwilą bliskości. Trzeba było przyznać, że ich ostatni pobyt w mroźnym kraju nie był tak przyjemny, choć wiele dzięki niemu się nauczyli i w końcu, choć trochę byli w stanie siebie zrozumieć.
______________________
I thought that I could walk away easily But here I am, falling down on my knees