Czarodzieje
Czy chcesz zareagować na tę wiadomość? Zarejestruj się na forum za pomocą kilku kliknięć lub zaloguj się, aby kontynuować.

Share
 

 Śnieżne pustkowie

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Go down 
Strona 1 z 2 1, 2  Next
AutorWiadomość


Nathaniel Bloodworth
Nathaniel Bloodworth

Absolwent Slytherinu
Wiek : 27
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 190 cm
C. szczególne : Lewa ręka: pochłaniacz magii, sygnet rodu | prawa ręka: od łokcia w dół pokryta paskudnymi bliznami, runiczne tatuaże na ramieniu | blizna pod łopatką
Dodatkowo : Oklumencja
Galeony : 1052
  Liczba postów : 2439
https://www.czarodzieje.org/t17075-nathaniel-bloodworth#476657
https://www.czarodzieje.org/t17080-nathaniel-bloodworth#476778
https://www.czarodzieje.org/t17070-nathaniel-bloodworth
https://www.czarodzieje.org/t22257-nathaniel-bloodworth-dziennik
Śnieżne pustkowie QzgSDG8




Gracz




Śnieżne pustkowie Empty


PisanieŚnieżne pustkowie Empty Śnieżne pustkowie  Śnieżne pustkowie EmptyNie Lut 19 2023, 14:21;


Śnieżne pustkowie


Poza kilkoma atrakcjami umiejscowionymi niedaleko lodowca zamieszkałego przez Smoczych Ludzi, to właśnie pustkowie dominuje na Antarktydzie. Gdzie nie sięgniesz wzrokiem, jest biało i zupełnie pusto. Lepiej nie zapuszczać się zbyt głęboko, brak charakterystycznych punktów może szybko spowodować zgubienie właściwego kierunku, a trudne warunki atmosferyczne sprawiają, że może być to tragiczne w skutkach.
Powrót do góry Go down


Darren Shaw
Darren Shaw

Absolwent Ravenclawu
Wiek : 23
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 184cm
Dodatkowo : Mistrz Pojedynków I Edycji Profesjonalnej Ligi
Galeony : 3011
  Liczba postów : 3049
https://www.czarodzieje.org/t18607-darren-shaw
https://www.czarodzieje.org/t18609-skrzynka-darrena#532211
https://www.czarodzieje.org/t18608-darren-shaw#532138
https://www.czarodzieje.org/t18612-dziennik-darren-shaw#532281
Śnieżne pustkowie QzgSDG8




Gracz




Śnieżne pustkowie Empty


PisanieŚnieżne pustkowie Empty Re: Śnieżne pustkowie  Śnieżne pustkowie EmptyNie Lut 19 2023, 18:42;

  O ile dobrze pamiętał, ostatnia korespondencja z panem Bloodworthem ograniczała się do tego, że Shaw polecał zaopatrzyć się podczas wakacji w odpowiednią ilość eliksirów mających pomóc z chorobą dnia poprzedniego - oczywiście, list został wysłany w ramach pracy domowej. Darrena więc szczerze mówiąc zdziwiła nieco oferta ze strony starszego czarodzieja, któremu w głowie najwyraźniej był jakiś pojedynek.
  Swoją drogą, będąc już "dorosłym" czarodziejem, mężczyzna dopiero teraz zauważał, jak absurdalne było to, że kierunek wakacji czy ferii zimowych dla praktycznie połowy czarodziejskiej Anglii - Szkocji, Walii i Irlandii też - wyznaczało miejsce pobytu podopiecznych Hogwartu. Będąc studentem nie zwracał na to zbytnio uwagi, teraz jednak sam korzystał z darmowego pobytu na koszt szkoły magii... szkoda tylko, że tym razem ciało pedagogiczne wybrało za destynację lodowe pustkowie. Choć biorąc pod uwagę ostatnie problemy z ognistymi stworzeniami, Antarktyda wydawała się być jednak jak najbardziej logiczna.
  — Dzień dobry - powiedział dość głośno Shaw, przezwyciężając tonem głosu świst wiatru. Naciągnął na głowę nieco głębiej futrzany kaptur, przecierając przy okazji szkło ciemnych gogli (wszechobecny śnieg dawał się oczom we znaki) za pomocą wierzchu rękawiczki ze skóry taranda — Jak ręka? — spytał, doskonale pamiętając nieprzyjemne wydarzenia sprzed prawie że roku. O statusie rekonwalescencji ani Bloodwortha, ani Voralberga nie miał jednak zielonego pojęcia.
  Darren obrócił się lekko pod kątem, stając plecami do dmuchającego wichru. Jak okiem sięgnąć - nic, śnieg, lód, więcej niczego, i coś co wyglądało jak stado pingwinów gdzieś przed horyzontem... lub wyjątkowo ruchliwa skała, choć z takimi osobliwościami natury Shaw wolałby nie mieć zbyt wiele do czynienia.
Teoretycznie miejsce było idealne do pojedynku - takiego czystego, bez zasłon z koszy na śmieci czy murków. Praktycznie jednak mężczyzna zastanawiał się, czy silny wiatr przypadkiem nie zdmuchnie jakichś jego zaklęć. Na tą myśl Shaw uśmiechnął się lekko - w przypadku przegranej zawsze bowiem warto mieć jakąś wygodną wymówkę na podorędziu.
Powrót do góry Go down


Maximilian Felix Solberg
Maximilian Felix Solberg

Student Slytherin
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 21
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 194 cm
C. szczególne : leworęczność, Znak zorzy w postaci czerwonej kreski na palcach lewej dłoni, tatuaż kojota na lewym ramieniu,tatuaż fiolki z syreną i sroką na lewym przedramieniu, Telepatyczne połączenie z Brewerem
Galeony : 5407
  Liczba postów : 13180
https://www.czarodzieje.org/t18528-maxmilian-felix-solberg
https://www.czarodzieje.org/t18530-poczta-maxa-felixa
https://www.czarodzieje.org/t18529-maxmilian-felix-solberg
https://www.czarodzieje.org/t18677-max-felix-dziennik
Śnieżne pustkowie QzgSDG8




Gracz




Śnieżne pustkowie Empty


PisanieŚnieżne pustkowie Empty Re: Śnieżne pustkowie  Śnieżne pustkowie EmptySro Lut 22 2023, 14:34;

On miał uczyć O'Donnell transmutacji... No tego jeszcze świat nie widział. Musiał przyznać, że poczuł się nieco dumny z faktu, że udało mu się opanować tak zaawansowane zaklęcie nim ona posiadła tę umiejętność i zdecydowanie miał zamiar ten fakt wytknąć. Nawet nie udawał, że jest inaczej. -Marlena! Mój transmutacyjny padawan! Do czego to doszło. - Rzucił od razu na powitanie dziewczynie, po czym dał jej buziaka w policzek na dzień dobry.
W dłoniach obracał Avalońską różdżkę, z którą zżył się już naprawdę dobrze. Może i ta więź potrzebowała początkowo nieco pracy, ale teraz wydawało się, że zaczynają współpracować naprawdę dobrze, co dodawało Maxowi pewności siebie podczas rzucania zaklęć, które nie były jego mocną stroną.
-Pomyślałem, że najpierw możemy się wyżyć nieco kreatywnie i sami stworzymy sobie rzeźby, które spróbujesz ożywić. Co Ty na to? - Wyszczerzył się do przyjaciółki, po czym uniósł różdżkę jako pierwszy, skierował ją w pobliski śnieg i najpierw zamienił go transmutacją w lód, a następnie nadał formę małego smoka. -Dobra to rozgrzewka, jak mi pomożesz, zrobię coś większego, nie chcę wyglądać jak pipol, przy Twoich majstersztykach. - Sprzedał jej kuksańca, choć naprawdę liczył na jakąś wskazówkę, bo przecież i on mógł się rozwinąć dzięki temu spotkaniu i miał zamiar z tego skorzystać w miłym towarzystwie.

@Marla O'Donnell


Kostki na rzeźbę:

______________________



 
I thought that I could walk away easily
But here I am, falling down on my knees
Powrót do góry Go down


Marla O'Donnell
Marla O'Donnell

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 21
Czystość Krwi : 25%
Wzrost : 168 cm
C. szczególne : szeroki uśmiech, koścista sylwetka, bardzo ekspresyjny sposób bycia, irlandzki akcent, często wplata kolorowe apaszki we włosy
Galeony : 3961
  Liczba postów : 2021
https://www.czarodzieje.org/t20424-marla-o-donnell#646655
https://www.czarodzieje.org/t20478-marla-o-donnell#647470
https://www.czarodzieje.org/t20470-marla-o-donnell#647414
https://www.czarodzieje.org/t20875-marla-o-donnell
Śnieżne pustkowie QzgSDG8




Moderator




Śnieżne pustkowie Empty


PisanieŚnieżne pustkowie Empty Re: Śnieżne pustkowie  Śnieżne pustkowie EmptySro Lut 22 2023, 15:05;

23

To prawda – świat się skończył. Raczej nie spodziewała się, że Solberg zostanie jej nauczycielem w innej dziedzinie niż eliksiry, a tu proszę – zapierdalała do niego właśnie na jakieś pustkowie, aby pomógł jej z transmutacją. Nie uważała tego jednak za żadną ujmę na honorze, bo i nie uważała się za wybitną transmutatorkę. Wciąż daleko jej było do perfekcji, a jeśli spotkanie z Maxem miało ją do niej przybliżyć to nie pozostało jej nic innego jak się po prostu cieszyć! – Solberg, chuju, możesz nawet nie zacząć, bo cię zmienię w psingwina i zostaniesz na tym biegunie na wieki – pokazała mu język i uśmiechnęła się uroczo, po czym dorzuciła na ubrania kilka zaklęć rozgrzewających, żeby móc się maksymalnie skupić na pracy, a nie niesprzyjających warunkach atmosferycznych.
Kiwnęła ochoczo głową na propozycję przyjaciela i machnęła ręką na znak, żeby zaczął. Parsknęła na widok jego średnio udanego smoka, który bardziej przypominał jaszczurkę niż podniebną bestię. – Piękny, jestem dumna. Nie zastanawiałeś się nad pójściem do galerii Swansea z CV? Jestem pewna, że przyjęliby cię od razu – zaśmiała się, a następnie idąc jego śladem, zgrabnie transmutowała śnieg w wielką bryłę lodu, a potem przy użyciu priopriari skrupulatnie wyrzeźbiła z niej dostojną podobiznę Christoffa Tailora. – WŁALA – wskazała dłońmi swoje dzieło i ukłoniła się nisko, jakby co najmniej całe to pustkowie było zapełnione widownią, która jej klaszcze. – Spróbuj rozluźnić nadgarstek i delikatniej machać różdżką, powinno być lepiej – poradziła mu i czekała na dalsze wskazówki, maksymalnie podekscytowana nauką.

@maximilian felix solberg

______________________


Powrót do góry Go down


Maximilian Felix Solberg
Maximilian Felix Solberg

Student Slytherin
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 21
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 194 cm
C. szczególne : leworęczność, Znak zorzy w postaci czerwonej kreski na palcach lewej dłoni, tatuaż kojota na lewym ramieniu,tatuaż fiolki z syreną i sroką na lewym przedramieniu, Telepatyczne połączenie z Brewerem
Galeony : 5407
  Liczba postów : 13180
https://www.czarodzieje.org/t18528-maxmilian-felix-solberg
https://www.czarodzieje.org/t18530-poczta-maxa-felixa
https://www.czarodzieje.org/t18529-maxmilian-felix-solberg
https://www.czarodzieje.org/t18677-max-felix-dziennik
Śnieżne pustkowie QzgSDG8




Gracz




Śnieżne pustkowie Empty


PisanieŚnieżne pustkowie Empty Re: Śnieżne pustkowie  Śnieżne pustkowie EmptySro Lut 22 2023, 15:18;

Rzeźba: 55 i 63

Sam też stosował rozgrzewającą magię. Może i lubił zimno, ale nie był fanem odmrożeń i hipotermii, więc dbał o to, by zapewnić swojemu organizmowi choćby najmniejszy komfort. Naprawdę liczył na to, że już wkrótce pełną parą ruszy jego projekt eliksiru i w przyszłym roku na feriach nie będzie musiał się obawiać o takie niedogodności.
-Nie rób mi nadziei! Może to i droga na łatwiznę, ale w końcu zwierzakiem zostanę. - Wyszczerzył się jeszcze mocniej, po czym skupił się już na tym, co ich tutaj sprowadziło. A raczej na krótkiej rozgrzewce, która jak miało się okazać, była mu zdecydowanie bardziej potrzebna niż Marlenie.
-A nie myślałem, ale może jako abstrakcja by przeszło. - Udawał, że poważnie się nad tym zastanawia, choć oczywiście nie aspirował na artystę. A już na pewno nie na rzeźbiarza. -Pokaż, co potrafisz mądralo! - Wskazał jej gestem, by mogła swobodnie się popisać. Ostatecznie jego jaszczur był nawet przeciętny, ale przy tym, co Marla uczyniła, to była niezła szkarada.
-Kurwa, stara, no chyba zacznę Cię szanować! - Zagwizdał pod wrażeniem, przyglądając się nieco lepiej rzeźbie, po czym zwrócił uwagę na jej rady i poprawił uchwyt na własnej różdżce. -No dobra, to chyba tak....Priopriari! - Podjał kolejną próbę, ale ta była jeszcze mniej udana i jego żyrafa bardziej wyglądała jak bambi z downem. -Dobra, kurwa, nie po to tu przyszliśmy. Ważne, że mamy te rzeźby. - Zapalił szluga, po czym wskazał dłonią na gryfonkę. -Co wiesz o Piertotum? Oprócz tego, że ożywia statuy wszelkiego rodzaju oczywiście. Z transmutacyjnego punktu widzenia. - Zaczął od teorii ciekaw, czy dziewczyna przygotowała się jakkolwiek, czy przyszła tu na "hurra" i będzie musiał się produkować.

______________________



 
I thought that I could walk away easily
But here I am, falling down on my knees
Powrót do góry Go down


Mistrz Gry
Mistrz Gry

Czystość Krwi : 100%
Galeony : 32737
  Liczba postów : 108777
http://czarodzieje.forumpolish.com/t7560-wielka-poczta-mistrza-gry#211658
Śnieżne pustkowie QzgSDG8




Specjalny




Śnieżne pustkowie Empty


PisanieŚnieżne pustkowie Empty Re: Śnieżne pustkowie  Śnieżne pustkowie EmptyPią Lut 24 2023, 14:17;


 
Etap I




  Smoczy Ludzie czekali na wszystkich przed wyjściem z dzielnic mieszkalnych. Bardzo dokładnie sprawdzali każdego, kto przyszedł. Rozdawali butelki z tranem olifanta, nie przyjmując odmowy, nawet jeśli ktoś twierdził, że ma własny prowiant. Proszą o pokazanie różdżki, badają czy jest sprawna, wypytują czy macie dodatkowe magiczne przedmioty - je również czujnie sprawdzają. Do tego u niektórych zauważyli, że mają ubrania, które nie są odpowiednie na wyprawę. Rzućcie kostką k6 by dowiedzieć się, która część waszego odzienia okazała się nieodpowiednia. Przedmiot, który wylosujecie - trafi do waszego kuferka po zakończeniu eventu, nie musicie się po niego zgłaszać.

1 - Wszystko macie odpowiednie, w nagrodę jeden z mieszkańców Antarktydy wciska wam w dłonie posiekany stek z bubola i dolewa więcej tranu olifanta.
2 - Czapka z futra fomisia
3 - Ligawce
4 - Okulary Snoweczne
5 - Rękawiczki z futra fomisia
6 - Wszystko macie odpowiednie, w nagrodę jeden z mieszkańców Antarktydy wciska wam w dłonie lododropsy i dolewa więcej tranu olifanta.

Osoby, które zapisały się na event i nic nie wylosują mogą przerzucić kostkę, jeśli wylosują jedzenie, a nie przedmiot. Ci którzy dołączyli bez zapisywania - nie mogą przerzucać.


Podróż do zwierciadlanego muru


Siedzicie sobie na Fomisiach, na których usadowili was Smoczy Ludzie. W międzyczasie Smoczy Ludzie opowiadają, gdzie się wybieracie. Opowiadają o faunie i flory tej chłodnej krainy. Obrzucają was co straszniejszymi legendami o lodowych okrutnych, byście wiedzieli, że nie ma z nimi żartów. Szczególnie, że wy zmierzacie tam, gdzie może być najsilniejszy ze wszystkich. Cała podróż jest dość długa, ponad dwie godziny i do tego każdemu przebiega inaczej. Rzuć literkę, by dowiedzieć się na jakiego fomisia trafiliście.

A jak Agresywny Fomiś - Twój towarzysz wydaje się być do Ciebie niezbyt pozytywnie nastawiony. Z resztą tak samo jak do całego otoczenia. Chce co jakiś czas zrzucić Cię ze swojego grzbietu. Podobno jest młody i jeszcze niespokojny, tak to tłumaczą Smoczy Ludzie. Rzuć kostką k6, jeśli wylosujesz parzystą - spadłeś z fomisia w trakcie podróży.
B jak Biały Fomiś - Okazuje się, że ten niedźwiedź uwielbia piosenki! Odmawia wycieczki jeśli nie nucisz czegoś pod nosem. Więc albo całą podróż musisz wyśpiewywać to co mówisz, albo po prostu rozpocząć koncert muzyczny na fomisiu.
C jak Czarujący Fomiś - Okazuje się, że straszny podrywacz z Twojego fomisia. Strasznie przyczepił się do swojego kolegi i co jakiś czas próbuje szturchać go i podrywać. Mimo niewzruszonej postawy fomisia obok, jesteś zmuszony podróżować obok innego uczestnika wyprawy całą podróż. Rzuć k6 obok kogo. 1 - Puchona, 2 - Krukona, 3 - Gryfona, 4 - Ślizgona, 5 - Dorosłego, 6 - Wybierasz sam.
D jak Dowcipny Fomiś- Twój Fomiś cały czas robi Ci psikusy! To udaje, że mdleje, to nagle idzie w inną stronę i udaje, że nie słyszy Twoich okrzyków. Pod koniec podróży zabiera Ci to co zdobyłeś w kostkach k6.
E jak Elokwentny Fomiś - Niestety strasznie dużo ma do powiedzenia Twój towarzysz cały czas coś ryczy jakby chciał do Ciebie gadać. Smoczy Ludzie z wyrozumieniem kiwają głową na jego dzikie dźwięki, ale Ty nie masz pojęcia o co chodzi. Pod koniec tej wyprawy już pewnie boli cię głowa.
F jak Fokowaty Fomiś - Trzeba przyznać, że Twój fomiś zdecydowanie woli siebie jako fokę. Co chwila się zmienia w to stworzenie, więc większość drogi wleczesz się z tyłu na swoim zmieniajcym ciała fomisiu.
G jak Gazowy Fomiś - Niestety Twój ziomek musi mieć problemy z brzuszkiem. A niestety, to bardzo duży niedźwiedź, więc ta podróż powoli staje się śmierdzącym koszmarem.
H jak Hopsający Fomiś - Niedźwiedź na którym jedziesz zamiast normalnie iść, co raz to podskakuje dziko. Rzuć k100 by dowiedzieć się ile podskoków wykonał w czasie podróży i zastanów się jak się z tym czujesz kiedy z niego zsiadasz.
I jak Impertynencki Fomiś- Okazuje się, że Twój fomiś czuje się urażony, że ma jechać z Tobą i odmawia ruszenia się z miejsca. W końcu Smoczy Ludzie denerwują się na niego i zostajesz przeniesiony do kogoś innego. Możesz wybrać z kim teraz jedziesz na fomisiu.
J jak Jezu jaki szybki Fomiś - Twój fomiś tak szybko biegnie, że jesteś pierwszy przy murze i musisz czekać przy murze na całą resztę! Rzuć kostką k100 by dwiedzieć się, ile minut sterczałeś tam samotnie. Średnia przejażdżka, nawet nie mogłeś sobie porozmawiać z ziomkami.


Przy murze

Jak docieracie na miejsce - przed sobą macie dosłownie ścianę lodu. Nie widzicie żadnego wejścia, ale Smoczy wydają się tym kompletnie nieprzejęci. Każdy z nich staje naprzeciwko gładkiej tafli lodu, gdzie widzicie bardzo wyraźnie swoje odbicie.
- Mówcie prawdę, inaczej nie pójdziecie dalej. Odpowiadajcie krótko, tak lub nie. To konieczne - grzmi jeden z waszych przewodników. Już wcześniej tłumaczyli wam zasady wejścia do środka, teraz przypominają te najważniejsze. Wasze odbicie zaczyna... zadawać wam pytania. Samo. Bo wy na pewno byście nie zadali obie takich pytań!

Każdy odpowiada na 10 pytań związanych z postacią. Pod koniec tego etapu stracicie punktów za odpowiedź, która nie była prawdziwa według duchów przodków Smoczych Ludzi, którzy są tu obecni. Wynik będzie miał odzwierciedlenie w późniejszych etapach. Nie wiecie, które odpowiedzi są błędne, ale zdajecie sobie sprawę ile odpowiedzi będziecie mieć źle - po przejściu na drugą stronę będziecie mieć taką ilość odmrożonych palców (o czym również miło informują was Smoczy ludzie). Musicie stosować się do instrukcji swoich smoczych przewodników. Dlatego dłuższa odpowiedź na pytanie niż tak lub nie - powoduje, że nie wejdziecie do środka, tym samym nie można przejść do kolejnego etapu. Niektóre odpowiedzi wydają się niezbyt zrozumiałe i, cóż, nikt nie ma czasu nad nimi filozofować, musicie prędko odpowiadać, bo wasze odbicie wyraźnie was popędza. Pamiętajcie, że odpowiadacie tak, jak sądzi o sobie wasza postać, nie kierujecie się własną, obiektywną opinią.

Czas do napisania macie do 04.03 (sobota). Drugi etap pewnie pojawi się wieczorem. Wszelkie pytanie kierujemy do @Hariel Whitelight. Pamiętajcie, że wiele rzeczy, których nie rozumiecie, możecie znaleźć w spisach.


Kody i pytania

Kod:
<zgss>Zdobyty przedmiot: </zgss>wpisz i podlinkuj ubranie, które dostaliście na początku wyprawy
<zgss>Fomiś: </zgss>jakiego macie fomisia i co robi?
<zgss>Pytania: </zgss>
[spoiler]Zostaw tylko odpowiedź na pytanie. Wasz wynik będzie zależał jedynie od duchów Smoczych Ludzi i wszelkie reklamacje należy składać do nich.

<zgss>1 -</zgss> Czy Twoje poglądy są prawe? [b]tak/nie[/b]
<zgss>2 -</zgss>  Czy Twoje serce wie czego chce? [b]tak/nie[/b]
<zgss>3 -</zgss>  Czy kochasz kogoś miłością nieskalaną? [b]tak/nie[/b]
<zgss>4 -</zgss>  Czy często wiesz co trzeba zrobić? [b]tak/nie[/b]
<zgss>5 -</zgss>  Czy postępujesz dobrze? [b]tak/nie[/b]
<zgss>6 -</zgss>  Czy czekasz cierpliwie kiedy czekać trzeba?  [b]tak/nie[/b]
<zgss>7 -</zgss>  Czy znasz swoje wady, kochając swoje zalety? [b]tak/nie[/b]
<zgss>8 -</zgss>  Czy rozumiesz innych tak jak chciałbyś by Ciebie rozumieli? [b]tak/nie[/b]
<zgss>9 -</zgss>  Czy potrafisz walczyć za siebie? [b]tak/nie[/b]
<zgss>10 -</zgss> Czy potrafisz zabić za kogoś? [b]tak/nie[/b]
[/spoiler]

Wszelkimi kostkami rzucamy w tym temacie.






______________________

Śnieżne pustkowie Tumblr_myxyl0JKkN1s94thyo1_500
Powrót do góry Go down


Percival d'Este
Percival d'Este

Student Gryffindor
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 20
Czystość Krwi : 0%
Wzrost : 203cm
C. szczególne : Piegi, tatuaże na całym ciele, kolczyki. Chorobliwie biała cera. Krzyż Dilys na łańcuszku na szyi. Szmaragdowa blizna na dłoni, która jawi się zielonkawym świetle przy ludziach z genetyką, blizna na nodze po złamaniu.
Galeony : 107
  Liczba postów : 958
https://www.czarodzieje.org/t20115-budowa
https://www.czarodzieje.org/t20140-jackson
https://www.czarodzieje.org/t20137-percival-d-este
https://www.czarodzieje.org/t20139-percival-d-este-dziennik
Śnieżne pustkowie QzgSDG8




Gracz




Śnieżne pustkowie Empty


PisanieŚnieżne pustkowie Empty Re: Śnieżne pustkowie  Śnieżne pustkowie EmptyPią Lut 24 2023, 15:00;

Usłyszawszy o możliwości wzięcia udziału w wyprawie, nie wahałem się ani przez sekundę. Nie przestraszyły mnie żadne ostrzeżenia tutejszych mieszkańców, ani w sumie nic, po prostu podpisałem się gdzie trzeba i przygotowałem na wyprawę. Ubrałem dość ciepło jako chudzielec wiecznie narzekam na zimno, a tu nie ma żartów, strzelam, że podczas podróży będzie tylko gorzej. Spojrzałem jeszcze w lustro, ubrany w kurtkę zimową, golf, bluzkę i spodnie narciarskie, a i Krzyż Dilys na szyi, jak zwykle. Przed wyjściem jeszcze przeczesałem swoje idealnie białe włosy i wyszedłem z groty, chcąc udać się już na miejsce zbiórki. Smoczy Ludzie oprawili mnie w niezbędny prowiant oraz szybko zauważyli, że brakuje mi okularów, o których zgoła nie pomyślałem, a w sumie ważne było chronić też oczy przed tym śniegiem, nawet dla samej widoczności. Założyłem oksy, które dostałem i muszę przyznać, że zajebiście się w nich chodziło, nie czułem jakiegoś dyskomfortu, ani niczego tego rodzaju.
Trochę jednak zrzędła mi mina, gdy się okazało, że musimy na miejsce dojechać przerośniętymi zwierzakami. Mi nie po drodze z magicznymi stworzeniami i z jakiegoś powodu raczej mnie nie lubią. Tak też było w tym przypadku, ponieważ pierwszy fomiś, na którego zostałem wrzucony uparł się, że nie będzie mnie wozić, zaś drugi postanowił chyba, że spędzę jak najmniej czasu na jego grzbiecie i od razu wystartował, jakby jutra miało nie być - jednym słowem zapierdalał. Czułem przeszywające kości zimno, nawet szaliki, czapki i kaptury nie powstrzymały śniegu. Na miejsce dotarliśmy szybko, ja jeszcze szybciej zeskoczyłem z grzbietu tego dzikiego zwierzaka i rzucałem na siebie w kółko Fovere, żeby choć odrobinę się ocieplić.
Byłem jednym z pierwszych, jak nie pierwszy i musiałem chwilę odczekać tutaj w samotności, aż reszta dogoni tempo mojego fumisia. Miałem wielką ochotę zapalić, lecz powstrzymałem się przed tym. Szlugi miałem w bezdennej torbie, schowanej pod kurtką, lecz wciąż trzymałem się postanowienia, że nie zapalę ani jednego. Chciałem się spróbować i zobaczyć ile wytrzymam, najlepiej całą wieczność, ale nikt w to nie wierzył, nawet ja.
Kiedy Smoczy Ludzie dotarli na miejsce po niespełna półtorej godziny pokazali o co chodziło z tą ścianą lodu, którą miałem za sobą, a póki co się nią w ogóle nie zainteresowałem. Podszedłem nieśmiało i zobaczywszy swoje odbicie, powoli rozumiałem o co w tym miało chodzić. Miałem odpowiadać na pytanie zgodnie z samym sobą. I to zrobiłem. Na wszystkie pytania tak lub nie, nie rozwijałem się szczególnie, nie chcąc też ujawniać Merlin wie komu szczegółów ze swojego życia.

KOD:
Powrót do góry Go down


Nathaniel Bloodworth
Nathaniel Bloodworth

Absolwent Slytherinu
Wiek : 27
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 190 cm
C. szczególne : Lewa ręka: pochłaniacz magii, sygnet rodu | prawa ręka: od łokcia w dół pokryta paskudnymi bliznami, runiczne tatuaże na ramieniu | blizna pod łopatką
Dodatkowo : Oklumencja
Galeony : 1052
  Liczba postów : 2439
https://www.czarodzieje.org/t17075-nathaniel-bloodworth#476657
https://www.czarodzieje.org/t17080-nathaniel-bloodworth#476778
https://www.czarodzieje.org/t17070-nathaniel-bloodworth
https://www.czarodzieje.org/t22257-nathaniel-bloodworth-dziennik
Śnieżne pustkowie QzgSDG8




Gracz




Śnieżne pustkowie Empty


PisanieŚnieżne pustkowie Empty Re: Śnieżne pustkowie  Śnieżne pustkowie EmptyPią Lut 24 2023, 22:18;

Zdobyty przedmiot: Czapka z futra fomisia
Fomiś: F, rozegram w następnym poście
Pytania: w następnym poście

Zgłaszając się na wyprawę, sam sobie przyznał, że ostatecznie upadł już na głowę.
Po co mu to było? Ostatnia tego typu przygoda odbijała się na nim bardzo wyraźnie aż do tego czasu i co więcej, wcale nie zamierzała przestać. Ile jeszcze razy postąpi w podobnie durny sposób, zanim nauczy się, by od podobnych kłopotów trzymać się na jak największy dystans? Był na siebie zły, bo mimo tego, że zdawał sobie sprawę z niebezpieczeństwa, nie potrafił powiedzieć sobie „stop”.
Jaki miał właściwie powód? Nudę? Nie nudził się tu przecież, cieszył się widokami, poświęcał czas na wędrówki i czuł, że nie potrafi nasycić się klimatem Antarktydy. Potrzeba adrenaliny? Owszem, to było przyjemne uczucie, ale nie czuł się od niego uzależniony, nie tak, żeby się dla niego niepotrzebnie narażać. Wizja, którą ujrzał w lodowym łuku?
Cóż, to niewykluczone. Nie był typem bohatera, ale czuł się w jakiś beznadziejny sposób związany z Hogwartem i nie potrafił tak zupełnie obojętnie przejść obok takiego widoku. Nawet jeśli nie zamierzał poświęcać się dla sprawy, to chciał być chociaż na bieżąco. Może liczył, że wyprawa przyniesie ze sobą nową wiedzę? Może sposób na wyleczenie ręki, a może coś bardziej zbliżonego do notatek Mordreda? Zdążył już przekonać się o tym, że ryzykowanie własnym zdrowiem czasem niosło za sobą jakiś pożytek, nawet jeśli zdobyta wtedy wiedza na nic mu się jeszcze nie przydała... i przydać chyba nie miała.
— No no, ręka nie w kij dmuchał. Jakie to uczucie — zaczepił @Alexander D. Voralberg, równając się z nim krokiem. Nawiązywał oczywiście do protezy, którą zauważył już parę dni wcześniej, w lodowcu. Wyciągnął do mężczyzny dłoń na powitanie. — Plusy tego miejsca są takie, że chyba nie trzeba się martwić żadnym ogniem.
Uśmiechnął się półgębkiem, bo i z perspektywy czasu własne zachowanie, choć tragiczne w skutkach, nieco go jednak bawiło. Odebrał prowiant od smoczego człowieka i przyjął puchatą czapę z futra fomisia, kłaniając się delikatnie w podzięce, bo rzeczywiście z głupiego przyzwyczajenia zapomniał założyć cokolwiek na głowę. W bardziej standardowych sytuacjach nie lubił się z nakryciami głowy.
Założył czapę na głowę, zauważając z niemałym zaskoczeniem, że zdaje się w niej słyszeć lepiej, niż gdy jego uszy pozostawały odkryte. Zatrzymał się, patrząc na czekające na nich fomisie, kiedy reszta uczestników wyprawy dalej zbierała ekwipunek. Gdzieś pośród nich wyłapał wzrokiem @Maximilian Felix Solberg i @Ariadne W. Wickens do których skinął na powitanie. Parę twarzy zdecydowanie kojarzył z widzenia z wypraw pod nadzorem Lancastera Jonesa. Niezmiernie go to bawiło.
Powrót do góry Go down


Renji E. Mimamoru
Renji E. Mimamoru

Rok Nauki : II studencki
Wiek : 21
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 163
Dodatkowo : Jasnowidz
Galeony : 41
  Liczba postów : 44
https://www.czarodzieje.org/t21639-renji-e-mimamoru#705277
https://www.czarodzieje.org/t21661-renji-e-mimamoru#706255
Śnieżne pustkowie QzgSDG8




Gracz




Śnieżne pustkowie Empty


PisanieŚnieżne pustkowie Empty Re: Śnieżne pustkowie  Śnieżne pustkowie EmptySob Lut 25 2023, 15:16;

Zdobyty przedmiot: 2 - Czapka z futra fomisia (Fomiś mi ją kradnie)
Fomiś: D jak Dowcipny Fomiś- Twój Fomiś cały czas robi Ci psikusy!
To udaje, że mdleje, to nagle idzie w inną stronę i udaje, że nie słyszy Twoich okrzyków. Pod koniec podróży zabiera Ci to co zdobyłeś w kostkach k6.

Pytania:
Spoiler:

Bał się. Oczywiście, że się bał. Jakby miałby nie bać się wyprawy, którą nawet Smoczy Ludzie wprost nazywali niebezpieczną. Wciąż mielił z nerwów zaplecioną na nadgarstku bransoletkę z ayahuascą, wmawiając sobie, że ta przyniesie mu szczęście i odwagę wtedy, kiedy mu ich zabraknie i raz po raz poprawiał wciągniętą mu na głowę futrzaną czapkę, jakby to miało pomóc mu wierzyć w to, że chłód będzie najstraszniejszym, co może go dziś spotkać.
I zapewne, jeśli tylko coś pójdzie źle, najwygodniej byłoby zrzucić całą winę za swoją obecność podczas wyprawy na Jinxa, który gorliwie go do tego zachęcił, wręcz ciągnąc go dziś na miejsce zbiórki, a jednak doskonale wiedział, że finalnie była to przecież jego własna decyzja. Szansa na nadanie swojemu życiu większego sensu niż nauka i kolejne bezowocne zawody miłosne. Okazja do udowodnienia sobie, że nie musi być najsilniejszy, najmądrzejszy czy najodważniejszy, by być częścią czegoś, co naprawdę może pomóc innym.
Naprawdę chciał pomóc i gotów był zaryzykować, że dowie się o tym, że wcale nie jest w stanie, a jednak nieprzerwanie śniąc o smokach, pożarach i zniszczeniach, chciał podjąć chociaż próbę walki o to, by pomóc ludziom, których wcale nie znał i których twarze rozmywały mu się w sennych wspomnieniach do niemożliwych do zidentyfikowania plam.
- Co Tobie się dzieje? Ty tym razem prawdziwie? - zmartwił się, gdy po raz kolejny jego myśli rozproszył ujeżdżany przez niego fomiś, który po drodze zdążył już wywrócić się dramatycznie trzy razy, raz nabrać Renjiego na to, że płacze i raz zatrzymać się jakby ktoś trafił go zaklęciem petryfikującym. - Jinxu, Ty widzisz co u niego się dzieje? - krzyknął do Gryfona, samemu wychylając się na bok, by zerknąć na rozmajtaną na boki głowę fomisia, która dyndała coraz niżej i niżej, bo jego wierzchowiec postanowił zacząć rysować nosem ślady w śniegu tak długo, aż nie udało mu się tym zajęciem znudzić, na szczęście nową rozrywkę znajdując dopiero w kradzieży jego czapki, gdy znaleźli się już przed lodową ścianą.
- Co jeśli ja po prostu nie zrozumiem? - zmartwił się, zerkając na swoje palce, które przecież były mu niezbędne do grania na instrumentach szarpanych, ale choć serce biło mu szybko, wziął tylko dwa głębsze wdechy, by na wydechu podejść do swojego odbicia z niezachwianą pewnością, że niezależnie od tego jak niewygodna będzie dla niego odpowiedź - odpowie szczerze:
Spoiler:
Powrót do góry Go down


Ariadne W. Wickens
Ariadne W. Wickens

Dorosły czarodziej
Wiek : 24
Czystość Krwi : 0%
Wzrost : 171
C. szczególne : owocowe perfumy | elegancki ubiór | łagodny, delikatny głos
Galeony : 841
  Liczba postów : 529
https://www.czarodzieje.org/t21609-ariadne-willow-wickens#703422
https://www.czarodzieje.org/t21613-poczta-ariadne-wickens#704304
https://www.czarodzieje.org/t21610-ariadne-willow-wickens#703604
https://www.czarodzieje.org/t21614-ariadne-w-wickens-dziennik
Śnieżne pustkowie QzgSDG8




Gracz




Śnieżne pustkowie Empty


PisanieŚnieżne pustkowie Empty Re: Śnieżne pustkowie  Śnieżne pustkowie EmptyNie Lut 26 2023, 12:37;

Ubrana w ogromną kurtkę, czekała już od dłuższego czasu na śnieżnych pustkowiach. Żołądek ścisnął się Ariadne przez napięcie, jakie odczuwała. Bała się. Oraz martwiła. Przywitała się ze Smoczymi Ludźmi i po kilkunastu minutach wszystko zostało sprawdzone - różdżka, przedmioty, eliksiry oraz ubranie. Z tym ostatnim pojawił się drobny problem. Ariadne nie wzięła żadnych dobrych okularów, a nie powinna ryzykować, że mróz uszkodzi jej oczy. Na szczęście tubylcy mieli dużo zapasowych okularów snowecznych, za co Wickens im mocno podziękowała. Widać, że nie bagatelizowali sprawy oraz zamierzali zadbać o gości. Wkrótce zjawiły się kolejne osoby, które zechciały postawić swoje życie na szali. Pomachała Nathanielowi, ale czekała w gruncie rzeczy na konkretne dwie młodsze od niej o kilka lat dziewczyny. Podeszła do nich żwawym krokiem.
- Cześć, będę wam dzisiaj opiekunować. Jestem Ariadne Wickens. - uśmiechnęła się na powitanie przyjaźnie do nastolatek, z których jedną od razu rozpoznała, jako tę wesołą i miłą dziewczynę od fomisiów. Harmony chyba ciągnęło do zwierząt, bo i teraz obok plątał się kolejny z antarktycznych zwierzaków. Wickens spojrzała niepewnie na psingwiniątko, które przywiązało się bardzo mocno do jasnowłosej Gryfonki. Nie wydawało się być bojowym lub odważnym stworzeniem, w przeciwieństwie do wielkich niedźwiedzi, które na pewno poradzą sobie w czasie długiej podróży i ewentualnym - oby nie - spotkaniu ze smokiem. Oby nie skończyło się tak, że i tym psingwinem będzie trzeba się zaopiekować.
Ogólnie to gdyby to Ariadne mogła decydować o tej wyprawie to nie pozwoliłaby na pewno brać udziału komukolwiek, kto nie skończył nauki w Hogwarcie. Szli w końcu szukać SMOKA. Jednego z najgroźniejszych i najstarszych. Takiego, o którym krążyły same przerażające legendy. Którego nawet zwykła łuska, jaką odnalazła Ariadne kilka dni temu, zdawała się być nasyconą niebezpieczną, silną mocą. Aurorka ledwo wierzyła własnym oczom, gdy zobaczyła jak wiele osób z Hogwartu zgodziło się wyruszyć razem ze Smoczymi Ludźmi. Gdyby nie fakt, że czuła się odpowiedzialna za bezpieczeństwo wszystkich zebranych oraz że chciała przywrócić w magicznym społeczeństwie spokój w związku z atakami latających gadów, bardzo wątpliwe by zgłosiła się jako uczestniczka tej przygody. Pierwszy raz w życiu porwała się na takie przedsięwzięcie i bardzo obawiała się czy nie będzie żałować.
- Nie wiem ile ta wyprawa nam zajmie, ale na wszelki wypadek zrobiłam wam kanapki. - odezwała się do najmłodszych uczestniczek, wyciągając z dużego plecaka kilka owiniętych papierem śniadaniowym paczek. Kanapki były trójkątne, w końcu robiła je Amerykanka, a poza tym zawierały proste mugolskie składniki, jak majonez, pomidorki i szynkę, ale do tego wyprosiła od Smoczych Ludzi również wędzonego roztopca, którego plastry dodała do każdej porcji. Na tym podarunku od Ariadne się jednak nie skończyło. - Weźcie też proszę po fiolce eliksiru wiggenowego - można go podawać zarówno doustnie jak i polewać rany. Leczy nawet te poważne. - podała po jednej buteleczce z ciemnym płynem Harmony i Valerie, grzebiąc jeszcze w swoim plecaku. Na dłoni miała już założoną bransoletkę z ayuahuscą. - Hmm, mam też czapkę niewidkę, może któraś z was chce ją wziąć na czas wyprawy? Może okazać się przydatna. W razie czego, gdyby cokolwiek się działo, zobaczyłybyście coś podejrzanego lub poczułybyście się źle, słabo lub po prostu zechcecie zawrócić i zrezygnować to powiedzcie mi, proszę. Dopilnuję, aby nic się wam nie stało. - obiecała, mówiąc poważnym tonem i dając do zrozumienia, że naprawdę wymaga szczerości oraz komunikacji między nimi.

@Harmony Seaver @Valerie Lloyd.
Kod w następnym poście dam!
Powrót do góry Go down


Harmony Seaver
Harmony Seaver

Uczeń Gryffindor
Rok Nauki : VII
Wiek : 18
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 156 cm
C. szczególne : Wiecznie obecny, promienny uśmiech (SeaverSmile™). Często chodzi z łyżwami przewieszonymi przez ramię. Bransoletka z charmsami. Tatuaż na lewym przedramieniu - fiolka zamknięta zwojem, z którego wypływa syrenka, otoczona falami. Blizna w kształcie kluczy nad sercem.
Galeony : 1986
  Liczba postów : 2478
https://www.czarodzieje.org/t21971-harmony-seaver
https://www.czarodzieje.org/t21984-poczta-harmony-seaver#719486
https://www.czarodzieje.org/t21972-harmony-seaver#719257
https://www.czarodzieje.org/t22000-harmony-seaver
Śnieżne pustkowie QzgSDG8




Gracz




Śnieżne pustkowie Empty


PisanieŚnieżne pustkowie Empty Re: Śnieżne pustkowie  Śnieżne pustkowie EmptyNie Lut 26 2023, 13:46;

Smoczy Człowiek: 2 = czapka
Reszta rzutów w kolejnym odpisie c:
@Ariadne W. Wickens @Valerie Lloyd


Remy wiedziała, że jakby jej rodzice dowiedzieli się o tej wyprawie, to chyba pierwszy raz w życiu chcieliby ją za jej decyzje powiesić. Sama wiedziała, że mogło nie być to do końca roztropne, ale przecież jechali w dużej grupie z bardzo do tego właściwymi ludźmi. Pokładała ogromną wiarę w nauczycieli i absolwentów Hogwartu, wiedziała, że byli wspaniałymi czarodziejami. A każda pomoc mogła się przydać.
Spakowała wszystko, co uważała za niezbędne i ubrała się ciepło. Spojrzała po raz ostatni przed wyjściem w lustro i wzięła głęboki wdech.
- No to na przygodę – powiedziała do siebie, uśmiechając się do swojego odbicia. Jej serce waliło jak szalone, zupełnie tak jak przed jej startami w zawodach. Czuła rozsadzające ją od środka ekscytację i poddenerwowanie. Czy faktycznie uda im się znaleźć smoka? Albo odpowiedzi na dręczące ich pytania?
Nie miała pewności, ale w jej żyłach płynęła krew Seaverów, więc zew przygody i tak nakazywał jej spróbować.
Po wyjściu z lodowca zatrzymała się poza zasięgiem wzroku Smoczych Ludzi i wypuściła z plecaka małego psingwinka, którego dokładnie w ten sposób przez cały czas trwania ferii przemycała do groty i na zewnątrz. Była to jego ostatnia trasa. To było jedyne, czego żałowała – musiała pożegnać się ze swoim pingwinim przyjacielem.
- Idź do siebie maluchu – powiedziała i popchnęła go w kierunku innych psingwinów. – To dla ciebie zbyt niebezpieczne.
Młode psingwiniątko nie akceptowało takie toku spraw i doczłapało z powrotem do dziewczyny. Żeby pokazać, jak bardzo oburzało go to, co właśnie zaproponowała, usiadł jej na stopie.
- Przecież może ci się coś stać – ale w odpowiedzi dostała tylko niezadowolone skrzeknięcie, jakby właśnie próbował jej przekazać „i kto to mówi”.
Remy starała na różny sposób wyperswadować zwierzakowi, że nie powinien iść, ale on z uporem maniaka siedział jej na stopie, a zbiórka przecież nie mogła trwać wiecznie. Westchnęła więc ciężko, unosząc ręce w geście poddania się i razem z psingwinem ruszyli na pustkowie.
Smoczy Ludzie patrzyli się na nią z niepewnością. Trudno im się było dziwić. Harmony była niziutka, drobniutka i zdecydowanie nie wyglądała na kogoś, kto powinien chodzić na takie wyprawy. Pozory jednak mogły mylić, przecież dziewczyna całe życie podróżowała w dzikie zakątki świata, może nigdy nie w poszukiwaniu smoka, ale braku wytrzymałości czy zdolności w przetrwaniu w trudnych warunkach nie można jej było zarzucić.
Organizatorzy wyprawy dokładnie przejrzeli jej sprzęt i jedynie jej zwyczajną czapkę wymienili na tę z futra fomisia. Próbowali też przepędzić psingwiniątko, nie chcąc go ze sobą na wyprawie, ale maluch tylko biegał naokoło Remy, skrzacząc przeraźliwie i nie dawał się od niej odgonić, posunął się tak daleko, jak do ostrzeżenia mową ciała, że zacznie dziobać.
- Wierny jak psingwin – zachichotała dziewczyna i pogłaskała zwierzaka z wdzięcznością, że tak dzielnie jej pilnował.
Z gotowym sprzętem i zwierzakiem u boku, czekała na przyjście przyjaciółki. Puchonka pojawiła się już kilka minut później.
- Val! – krzyknęła do niej i zamachała. Psingwin też pomachał płetwą. – Gotowa na drogę? Nie mogę się doczekać!
I choć ona była niesamowicie podekscytowana, młoda kobieta, która do nich podeszła zdawała się być zmartwiona, choć to wcale nie przeszkadzało jej w tym, by przywitać je jak najserdeczniej umiała. Remy szybko ją rozpoznała i obdarzyła promiennym uśmiechem.
- Jedziesz z nami?! – ucieszyła się, prawie podskakując w miejscu. Pamiętała ich fomisiową przygodę i wiedziała, że z Ariadne nie tylko nie można się było nudzić, ale przede wszystkim można było na niej polegać. – Jak tak, to z tobą już na pewno nic nam się nie stanie – machnęła ręką na wszystkie niebezpieczeństwa, bo faktycznie była przekonana, że kto jak kto, ale ta aurorka utrzyma je w bezpieczeństwie.
Młody psingwinek także powitał kobietę machaniem płetwy, podążał za Gryfonką na tyle długo, że wiedział, że trzeba się było z każdym przywitać.
- Ojejku! Dziękujemy!
Powiedziała ze szczerą wdzięcznością, biorąc od niej kanapki. Aż jej się cieplej na sercu zrobiło. Kobieta bardzo przypominała jej brata, w sposobie bycia, zachowaniu, tym jak się troszczyła. Remy pamiętała, jak to właśnie jej brat na wszystkich wypadach, przed oficjalnym zamknięciem obozu i wyruszeniem dalej, pilnował, żeby zawsze miała coś do jedzenia. A kolejne rzeczy, które aurorka wyjmowała, tylko bardziej wprawiały uczennicę w podziw. Ona naprawdę była przygotowana na wszystko.
Słowa kobiety były zarówno ciepłe jak i pełne powagi, a w jej oczach Remy widziała niesamowite zdeterminowanie, jakby ta postanowiła sobie, że nic się nie wydarzy złego, kiedy ona nad nimi czuwała. I naprawdę Gryfonka czuła, jakby zawisła nad nią złota tarcza.
- Mogę ją przechować, jakby któraś jej potrzebowała, możemy ją sobie przekazywać - schowała czapkę tak, żeby w razie kłopotów mieć ją pod ręką. - Obiecuję – odparła równie dobitnie, żeby aurorka wiedziała, że nie żartuje. – I jeszcze raz dziękuję, naprawdę. Postaramy się nie przysporzyć ci kłopotów.


Ostatnio zmieniony przez Harmony Seaver dnia Nie Lut 26 2023, 15:20, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry Go down


Valerie Lloyd
Valerie Lloyd

Student Hufflepuff
Rok Nauki : I studencki
Wiek : 18
Czystość Krwi : 0%
Wzrost : 172 cm
C. szczególne : blizna na łuku brwiowym; nosi kolorowe soczewki, najczęściej brązowe
Galeony : 155
  Liczba postów : 618
https://www.czarodzieje.org/t22001-valerie-lloyd
https://www.czarodzieje.org/t22003-poczta-val
https://www.czarodzieje.org/t22002-valerie-lloyd
https://www.czarodzieje.org/t22007-valerie-llyod-dziennik
Śnieżne pustkowie QzgSDG8




Gracz




Śnieżne pustkowie Empty


PisanieŚnieżne pustkowie Empty Re: Śnieżne pustkowie  Śnieżne pustkowie EmptyNie Lut 26 2023, 15:02;

Spoiler:
Opatuliła się szalikiem i nałożyła czapkę na głowę. Wzięła swoją torbę i po raz ostatni spojrzała na pokój, w którym spędziła ostatnie dni. Żal jej było wyjeżdżać, ale z drugiej strony cieszyła się na dzisiejszą wyprawę.
Zdawała sobie sprawę z ryzyka. Wiedziała, że smoki to nie żarty. Była również świadoma tego, ze gdyby jej mama się o tym dowiedziała, to przyleciałaby tu następnym możliwym samolotem, żeby wytargać ją za uszy z tej całej eskapady. Ale nie musiała o tym wiedzieć. Skoro ona nie mówiła całej prawy Val, dziewczyna również była jej nic winna. Oko za oko, wet za wet. Puchonka przegryzła wargę, stawiając pewnie kroki przed siebie.
Być może jej decyzja była podjęta pod wpływem impulsu. Możliwe również, że wielki wpływ miało na nią częste spotykanie się z Remy. Jedno było jednak pewne – Valerie chciała coś zmienić. Nie tylko udowodnić sobie i innym, że da radę w trudnych sytuacjach i ekstremalnych warunkach, ale i pomóc. Zwyczajnie pomóc czarodziejskiemu światu przywrócić tak bardzo pożądany spokój.
Gdy dotarła na miejsce, szybko podszedł do niej jeden ze Smoczych Ludzi. Sprawdził jej różdżkę, wyposażenie i odzienie, a w dodatku wcisnął jej do ręki tran i rękawiczki z futra fomisia. Pomimo usilnych zapewnień, że nie, że nie trzeba, nie chce robić kłopotu, a tak w ogóle to zbyt hojny podarunek – nie pozwolono jej odejść bez tego dodatkowego wyposażenia. Jak widać, nie przygotowała się dostatecznie dobrze. W takim wypadku przyjęła to z pokorą, choć poczuła nieprzyjemne ukłucie zimna w sercu. Niemniej Valerie podziękowała grzecznie, wdzięcznie kiwając głową, po czym poszukała wzrokiem znajomych twarzy.
Na miejscu była już Remy, jak zwykle – bardzo podekscytowana perspektywą czekającej ją przygody. Jako że jej optymizm był nad wyraz zaraźliwy, Val uśmiechnęła się pod nosem, pomachała w jej stronę i ruszyła dziarskim krokiem ku Gryfonce.
- Ty zawsze się nie możesz doczekać, Remy – pozwoliła sobie na mały przytyk, po czym szybko się zreflektowała. Nie chciała śmiać się w żaden sposób z Harmony, nie chciała też, żeby był jej przykro. Dziwny grymas przemknął po jej twarzy, ale za chwilę wrócił ną nią uśmiech. Nieco nieśmiały, ale równie szczery co następne słowa, które wydobyły się z jej ust. - Ale dzisiaj i ja czuję, że mnie nosi.
Niedługo później podeszła do nich bardzo ładna blodwłosa kobieta. Valerie, gdy ta się przedstawiła odczekała chwilę, po czym wyciągnęła rękę. A potem przypomniała sobie, że rękę powinna wyciągać starsza osoba, więc zaczęła udawać, że drapie się po głowie. W międzyczasie mruknęła niezgrabnie.
- DzieńdobryjestemValerie – Czuła się bardzo onieśmielona w towarzystwie dorosłej, której kompletnie nie znała. Remy nie miała jednak tego problemu, a tak w ogóle to wyglądała, jakby wcześniej już ją spotkała. Na Merlina. Ile Val by dała, żeby nie być taką towarzyską pokraką. Cała oblała się rumieńcem, który dzielnie ignorowała.
Z wdzięcznością wysłuchała kolejnych słów aurorki, z ulgą przyjęła od niej również kanapki. Podziękowała, tym razem już składniej i głośniej, czując jak powoli mija pierwszy socjalny atak paniki. Wzięła od niej również fiolkę eliksiru,  mając szczerą nadzieję, że się jej nie przyda. To całe przygotowanie wzbudziło w niej mały lęk, ale w sumie… nie była przestraszona. Czuła się pewnie, nie będąc sama. Czuła się dobrze, będąc częścią Czegoś Więcej. W końcu ruszali na poszukiwanie smoka! Jej serce zaczęło bić szybciej na samą myśl o spotkaniu z tym majestatycznym stworzeniem. Zacisnęła dłoń w pięść, a drugą ręką odruchowo sięgnęła po różdżkę.
– Ja również obiecuję, że nie będę sprawiać kłopotów. Będę się trzymać blisko Pani i jakby coś to powiem, że coś jest nie tak. Ale wszystko będzie tak. To znaczy, no, rozumie pani? – powiedziała Val o wiele spokojniej, z całej siły starając się zachować fason. Nie bardzo jej to wychodziło, była subtelna jak troll. Westchnęła. Policzyła od pięciu do jeden. A potem powiedziała. – Co do czapki weź ją, Remy. Nie chcę słyszeć słowa sprzeciwu.
I wyciągnęła rękę, aby podrapać z czułością Malucha po łebku. To sumie słodkie, że szedł z Harmony. Jak widać wszystkich zarażała pasją do przygód. Przyglądała się również ich opiekunce ze źle skrywaną ciekawością. Zastanawiała się kim była i jaka była. Z tego co widziała, na pewno towarzyszyło jej zdenerwowanie. Ale to dobrze, tylko głupiec podchodziłby do tej wyprawy bez cienia obawy. Choć również towarzyszył jej strach, Val była jednak dobrej myśli. Trochę jej się to podobało, czuła jak adrenalina zaczyna krążyć powoli w jej żyłach. Poza tym, skoro pozwolili wyruszyć uczniom na tę wyprawę, nic złego nie może im się stać, prawda?
Powrót do góry Go down


Ariadne W. Wickens
Ariadne W. Wickens

Dorosły czarodziej
Wiek : 24
Czystość Krwi : 0%
Wzrost : 171
C. szczególne : owocowe perfumy | elegancki ubiór | łagodny, delikatny głos
Galeony : 841
  Liczba postów : 529
https://www.czarodzieje.org/t21609-ariadne-willow-wickens#703422
https://www.czarodzieje.org/t21613-poczta-ariadne-wickens#704304
https://www.czarodzieje.org/t21610-ariadne-willow-wickens#703604
https://www.czarodzieje.org/t21614-ariadne-w-wickens-dziennik
Śnieżne pustkowie QzgSDG8




Gracz




Śnieżne pustkowie Empty


PisanieŚnieżne pustkowie Empty Re: Śnieżne pustkowie  Śnieżne pustkowie EmptyNie Lut 26 2023, 16:46;

Nie umiała spojrzeć na ekscytację oraz zapał młodych dziewczyn z rozczuleniem. Dla Ariadne takie lekkomyślne podejście było kompletnie niezrozumiałe. Sama nawet w ich wieku cechowała się rozsądkiem oraz ostrożnością, dzięki czemu uniknęła w życiu prawdopodobnie wielu nieszczęść. Uznawała te dwie cechy za absolutną konieczność w charakterze osoby, która pragnie badać magiczny świat i wystawiać się na niebezpieczeństwa takie jak bardzo trudne warunki czy możliwość spotkania groźnych stworzeń lub roślin. A to, że ta wyprawa wpasowuje się w te wszystkie kryteria to wiedzieli chyba wszyscy. Na pewno kilkukrotnie dopytywano Harmony oraz Valerie czy wiedzą z czym się wiąże takie przedsięwzięcie. I niestety, ale Ariadne wątpiła by szesnastolatki miały pełną świadomość wiążącego się ze smokami i Antarktydą ryzyka.
Choć pewnie powinny, po tym jak dwójka profesorów Hogwartu spłonęła żywcem na sylwestrowym balu w szkole.
- Pewnie, że jadę. Cieszę się, że mogę uczestniczyć w czymś, co być może odmieni losy naszego świata. - odpowiedziała Harmony pół-żartem, pół-serio, bo równie dobrze mogą nie znaleźć niczego, jak też rozwiązać ciągnące się już od kilku miesięcy problemy ze smokami. Wolała nie dać się ponosić wyobraźni i stąpać twardo po gruncie. Na twarzy Ariadne (a raczej na tej jedynej części twarzy widocznej spod szalika, jaką były oczy) namalowało się zaskoczenie tym, jakim zaufaniem została przez tę drobną dziewczynę obdarzona.
Ariadne zwróciła uwagę na widzianą pierwszy raz Valerie - od razu poczuła, że mają podobne charaktery. Jej nieśmiałość oraz fakt, że w przeciwieństwie do Gryfonki pamiętała o zachowywaniu należytego szacunku poprzez mówienie do aurorki per pani (Ariadne zachowywała profesjonalizm w każdej sytuacji i przychodziło jej to naturalniej niż większości ludzi) sugerowały spokojniejszą naturę. Jasnowłosa też czuła tremę oraz niepewność. Nigdy nie opiekowała się w taki sposób nieznajomymi, ale miała trochę doświadczenia w kwestii pilnowania młodszych sióstr. Musiała przywdziać na twarz opanowanie oraz sprawiać wrażenie, że doskonale wie co robić.
- Chodźcie, wsiądziemy na fomisie. Poznałaś już je, Valerie? - zwróciła się delikatnie do dorównującej jej wzrostem dziewczyny, bo wiedziała, że Harmony miała do czynienia z tymi polarnymi niedźwiedziami. Pewnie dzięki temu łatwiej jej będzie znieść podróż na grzbiecie jednego z nich. Z kolei Valerie mogła się ich bać, tak jak Ariadne dalej odczuwała ukłucia lęku na widok potężnych istot. Widziała, że spogląda na nią z zainteresowaniem i jak najbardziej ciekawość była odwzajemniona. - Harmony, może weź swojego psingwina na ręce, nie wiem czy nadąży za grupą. - zastanowiła się chwilę czy fomisie przypadkiem nie polują na psingwiny, ale nie znała się na faunie na tyle dobrze, by wiedzieć. Wtedy to dopiero byłby problem.
W żyłach Amerykanki również zawrzała adrenalina, ale trzymała wszystkie emocje na wodzy. Pozostawała przede wszystkim skupiona, gdy siadała na wybranego przez Smoczych Ludzi fomisia. Niebawem ruszyli w drogę, brnąc przez śnieżne zaspy. Biały puch sypał na nich z nieba, a młoda aurorka cieszyła się ze specjalnych okularów, które bardzo pomagały widzieć cokolwiek w tej okolicy. Fomiś nagle podskoczył, niemalże strącając z siebie zszokowaną Ariadne. Była pewna, że coś go wystraszyło, ale nic się nie działo. Zaledwie kilka chwil później znowu zarzucił w górę zadem, powodując, że czapka spadła dziewczynie z głowy. Podniosła ją zaklęciem i zatrzymała się na chwilę, aby sprawdzić czy wszystko jest z niedźwiedziem w porządku. Najwyraźniej po prostu lubił skakać... bo przez całe kolejne dwie godziny właśnie to robił. Ariadne nie czuła już pośladków, kiedy w końcu dotarli całą grupą do muru i mogła zsiąść ze zwierzęcia. Kątem oka widziała, że dziewczyny również miały niezbyt spokojne zwierzęta.
- Ał... w drogę powrotną poproszę świstoklik... - westchnęła, ledwo prostując plecy po zawrotnych sześćdziesięciu siedmiu skokach z fomisiem. Mogłaby startować w zawodach. Podeszła do kryształowego lodu, w którym od razu zobaczyła swoje wyraźne odbicie. Ale nie do końca odbicie. Tamta Ariadne zaczęła zadawać pytania. Okazały się dużo trudniejsze niż aurorka mogła przypuszczać. Zwłaszcza pytanie o miłość sprawiło dziewczynie nie lada problem, ale w końcu nerwowo wymamrotała "tak", myśląc o swojej najbliższej przyjaciółce. Ostatnie z kolei wprawiło Wickens w osłupienie i zastanowiła się ile tutaj obecnych osób odpowiedziało na nie twierdząco. To nieco przerażające. Sama nigdy nie byłaby w stanie odebrać komuś życia.

Zdobyty przedmiot: okulary snoweczne
Fomiś: H jak Hopsający Fomiś - 67 skoków
Pytania:
Spoiler:
Powrót do góry Go down


Eugene 'Jinx' Queen
Eugene 'Jinx' Queen

Student Gryffindor
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 20
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 173
C. szczególne : Przekłute uszy; czasem noszony kolczyk w nosie; drobne i mniej drobne tatuaże; pomalowane paznokcie; bardzo ekspresyjny sposób bycia; krwawy znak
Galeony : 149
  Liczba postów : 425
https://www.czarodzieje.org/t20861-eugene-queen
https://www.czarodzieje.org/t21285-bless
https://www.czarodzieje.org/t21141-eugene-queen-kuferek
https://www.czarodzieje.org/t21427-eugene-jinx-queen-dziennik
Śnieżne pustkowie QzgSDG8




Gracz




Śnieżne pustkowie Empty


PisanieŚnieżne pustkowie Empty Re: Śnieżne pustkowie  Śnieżne pustkowie EmptyNie Lut 26 2023, 20:19;

Zdobyty przedmiot: 4 - Okulary Snoweczne
Fomiś: G jak Gazowy Fomiś - Niestety Twój ziomek musi mieć problemy z brzuszkiem. A niestety, to bardzo duży niedźwiedź, więc ta podróż powoli staje się śmierdzącym koszmarem.
Pytania:
Spoiler:

Nie wyobrażam sobie nie wyruszyć na tę wyprawę, nieważne ile razy słyszę od Smoczych Ludzi, że będzie to prawdopodobnie najniebezpieczniejsza rzecz, jakiej podejmiemy się w życiu. Być może również i ostatnia. Nie mogę zrezygnować po części dlatego, że wiem, że wyruszyć mają odwagę moi najbliżsi przyjaciele - nawet Ruby, która przecież straciła rękę przy ataku smoka! - a po części, bo i tak mam tak wiele do udowodnienia samemu sobie. Nie mam pojęcia, dlaczego tak gorliwie zachęcam do tego również  @Renji E. Mimamoru, gdy dostrzegam jego wahanie - w głębi serca wcale nie chcę, żeby z nami szedł i się narażał, ale o wiele łatwiej podejść mi do tego, jakbym brał całą tę wyprawę za żart i łatwiznę, niż faktycznie przyznał, że ja także się boję.
Bo w zasadzie, co takiego mam? Nie jestem asem transmutacji jak Marlena, nie mam w sobie tyle rozsądku, co Renji, nie jestem tak mądry i odpowiedzialny jak Drake i nawet Ruby przynajmniej już co nieco wie na temat uzdrawiania - przy tylu wypadkach musiała się nauczyć. Mógłbym powiedzieć, że przynajmniej wiem coś z ONMS - ale zgaduję, że smoka i tak wszyscy rozpoznają, gdy go zobaczą. Kręcę więc ręcznie plecioną bransoletka ochronną z czarnymi turmalinami i czarnymi obsydianami, którą dostałem od Gai - nie mam pojęcia, czy może chronić przed moją własną głupotą, ale pokładam w niej bardzo duże nadzieje. Gdy jednak się na tym łapię, natychmiast się prostuję i poszerzam uśmiech, łapiąc podarowane mi przez Smoczych okulary.
- O jaaa, jak trafimy do gazet, to dopiero będę wyglądał stylowo - entuzjazmuję się przesadnie, nasuwając na nos czarne szkła. - Chociaż bardziej przydałyby się zatyczki do nosa... - komentuję już mniej radośnie, gdy okazuje się, że przydzielony mi fomiś musi mieć problemy brzuszkowe. Ja nie wiem, co za tyran ciągnie go w takim razie na niebezpieczną wyprawę, ale nie ma możliwości reklamacji. Najwyraźniej moją śmiercią będzie jednak zagazowanie... Odwracam się w pewnym momencie, słysząc pytanie Renjiego i faktycznie jego fomiś jakoś dziwnie wlecze pysk po ziemi. - Może po prostu dali nam najsłabsze, bo wiedzą że umrzemy? - pytam retorycznie chłopaka, ale szybko reflektuję się, że być może nie jest to najlepszy motywujący tekst, jaki słyszał w życiu, więc poprawiam się już poważniej. - Chyba po prostu mu się nudzi i cię wkręca. Nie martw się - uśmiecham się wspierająco, wymuszając na moim fomisiu zwolnienie tempa, by zrównać się z Renjim i w razie czego mieć go na oku. Jego obecność sprawia, że jeszcze bardziej chcę wypaść jakkolwiek przydatnie.
Nie podoba mi się ta ściana, nie podoba mi się, że wymaga się od nas szczerości, więc też wcale nie spieszę się do podejścia do lodu, odwlekając nieuchronną, bo wcale nie chcę, aby wszyscy tu obecni słyszeli, co tak naprawdę myślę o sobie. Nawet gdy już stoję przed ścianą, nie jestem pewny, czy jestem w stanie tego dokonać, nawet gdy wiem, że ceną są odmrożone palce. Zdaje się, że duma będzie boleć mocniej... Ale odpowiadam, pozwalając ponieść się impulsom - wierzę, że pierwsza myśl musi być tą właściwą. Do czasu ostatniego z pytań. W pierwszym odruchu chcę odpowiedzieć, że tak, jestem w stanie, bezmyślnie dać dowód swojej odwagi i determinacji... Surowe spojrzenie odbicia zdaje się mnie oceniać, gdy wreszcie odpowiadam "nie".
Powrót do góry Go down


Drake Lilac
Drake Lilac

Student Gryffindor
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 20
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 218 cm
C. szczególne : Bardzo wysoki i barczysty. Praktycznie cały czas nosi na palcu pierścień tojadowy - tak na wszelki wypadek.
Dodatkowo : Wilkołak, prefekt
Galeony : 1194
  Liczba postów : 2093
https://www.czarodzieje.org/t20288-drake-lilac
https://www.czarodzieje.org/t20289-poczta-drake-a#636524
https://www.czarodzieje.org/t20286-drake-lilac#636463
https://www.czarodzieje.org/t20314-drake-lilac-dziennik#638560
Śnieżne pustkowie QzgSDG8




Gracz




Śnieżne pustkowie Empty


PisanieŚnieżne pustkowie Empty Re: Śnieżne pustkowie  Śnieżne pustkowie EmptyPon Lut 27 2023, 05:39;

Zdobyty przedmiot: Czapka z futra fomisia
Fomiś: B - Muszę mu nucić
Pytania:
Spoiler:

Szczerze? Jego serce kiedy tu szli wręcz waliło z ekscytacji. Niby już wcześniej miał do czynienia ze smokami, ale nie zmieniało to jego nastawienia. Chociaż tak jak smoczemu inferiusowi skopali na Szczycie tyłek oraz wraz z Oreadą skopał tyłek Olipheistowi, którego łuskę umieścił w różdżce, to smok który zmiótł z powierzchni ziemi życie na całym kontynencie nie tyle budził strach przed nim, co też swojego rodzaju podziw. Zwłaszcza jego umiejętność do zmiany rozmiaru oraz właściwość jego łusek wywołująca trzęsienie ziemi. Zaś po spojrzeniu na jego wyprawy w okolicy paru lat naszło go bardzo ważne pytanie, które skierował do jego towarzyszki w niedoli @Ruby Maguire, która postanowiła ruszyć na wyprawę pomimo tego że ostatnio smok odgryzł jej łapkę i obrzydzony smakiem wypluł ją w bagno. - Jak to jest że zawsze ładujemy się w przygody mogące skończyć się śmiercią bądź poważnymi obrażeniami? - Widocznie obydwoje musieli być spokrewnieni z Gryffindorem, skoro pakowali się w takie sytuacje... świadomie. Wiadomo że nic nie integruje ludzi bardziej niż wspólne unikanie zgonu, no ale w ich przypadku weszło im to niemalże w krew.
Miał zamiar pilnować w miarę wszystkich gryfonów obecnych tu osób, by nikt przypadkiem bądź z czystej głupoty nie stracił rączki. Jego skupienie jednak skutecznie się rozwiało, a serducho stopniało jak czekolada w łapce kiedy zobaczył fomisia. - Na Merlina Gacie w mojej chacie... Ale te miśki są cudowne. - Kochał miśki. Wielkie, puchate i idealne do tulenia. Nie zauważył nawet kiedy jeden ze smoczych ludzi wsadził mu lepszą czapeczkę na łepetynę. Kiedy tylko wsiadł na fomisia, okazało się że trafił mu się wyjątkowo muzykalny egzemplarz więc musiał mu nucić całą drogę praktycznie na nim leżąc żeby jego uszy mogły wychwycić dźwięki wydawane przez wilkołaka. A może to był tylko pretekst? Na to pytanie nie odpowie. Z perspektywy Ruby musiało to wyglądać naprawdę komicznie.
Smutny był moment w którym musiał zejść z miśka i porozmawiać z... samym sobą. Kurde belka. Pytania, które padły były ciężkie, jednak starał się odpowiadać instynktownie. W takich przypadkach często odpowiedź która przyjdzie do głowy jako pierwsza jest tą poprawną. No i miał nadzieję że żaden z jego paluchów nie skończy jako mrożonka.
Powrót do góry Go down
Online


Harmony Seaver
Harmony Seaver

Uczeń Gryffindor
Rok Nauki : VII
Wiek : 18
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 156 cm
C. szczególne : Wiecznie obecny, promienny uśmiech (SeaverSmile™). Często chodzi z łyżwami przewieszonymi przez ramię. Bransoletka z charmsami. Tatuaż na lewym przedramieniu - fiolka zamknięta zwojem, z którego wypływa syrenka, otoczona falami. Blizna w kształcie kluczy nad sercem.
Galeony : 1986
  Liczba postów : 2478
https://www.czarodzieje.org/t21971-harmony-seaver
https://www.czarodzieje.org/t21984-poczta-harmony-seaver#719486
https://www.czarodzieje.org/t21972-harmony-seaver#719257
https://www.czarodzieje.org/t22000-harmony-seaver
Śnieżne pustkowie QzgSDG8




Gracz




Śnieżne pustkowie Empty


PisanieŚnieżne pustkowie Empty Re: Śnieżne pustkowie  Śnieżne pustkowie EmptyPon Lut 27 2023, 11:57;

Remy uważała drobny przytyk Val za prześmieszny, przecież był całą prawda.
- Nigdy, i jakoś to mnie nie zawiodła – wystawiła na nią język i zaraz złapała pod ramię, żeby przysunąć ją bliżej siebie i pokazać, że przecież wcale nie miała jej niczego za złe. – Czyżbyś czuła zew przygody? To dobrze! To będzie niesamowita podróż!
Gryfonka wiedziała też, że niebezpieczna, ale nie chciała, by negatywne emocje przestraszyły jej przyjaciółkę. Postanowiła sobie być dzielna za nie dwie.
Nawet gdy Ariadne dopytywała się ich, czy są pewne, nie pozwoliła sobie na chwilę zawahania. Wiedziała, że to była właściwa rzecz to zrobienia. Smoczy ludzie potrzebowali każdej pomocy i Londyn też jej potrzebował. Miała świadomość, że sama nie zmieniłaby świata, ale im grupa była większa, tym miała więcej siły, a to oznaczało, że istniała szansa, że wspólnie im się mogło udać coś znaleźć.
To nie była bezpieczna decyzja, ale w jej sercu rozbrzmiewala jako ta jedyna możliwa.
- Wezmę ją, ale jak będziesz jej potrzebować, to masz mi powiedzieć – powiedziała twardo do Puchonki, po czym uśmiechnęła się szeroko, żeby nie wypadła zbyt szorstko. – Bo ci ją sama wcisnę.
Gdy Smoczy Ludzie przydzielali im fomisie, dziewczyna myślała, że na wyprawę pójdą najbardziej doświadczone wierzchowce. Musiało być jednak tak dużo chętnych, że sięgnęli do wszystkich możliwych zapasów. Pech chciał, że Remy trafił się bardzo mało doświadczony fomiś… Który na nią warczał i nie chciał przyjąć jej na siodło. Dopiero po tym, jak Smoczy Człowiek go przytrzymał i wrzucił na niego dziewczynę, ta była w stanie wejść. Niestety na tym problemy tylko się zaczęły, bo gdy tylko Gryfonka położyła na miśku swój ciężar, ten próbował ja zrzucić i podgryzać. Było na tyle źle, że Smoczy Człowiek zaoferował jechanie obok niej, w razie, jakby zwierzak okazał się zbyt agresywny.
- Mamy to rozpracowane – zapewniła aurorkę i podsunęła plecach a ziemię dla psingwinka, który sprawnie do niego wskoczył, a ona wciągnęła go na miśka. Zasunęła i zabezpieczyła plecak tak, żeby maluch mógł wyglądać, ale żeby nic się nie rozsunęło.
Ruszyli całkiem sprawnie, biorąc pod uwagę, że jeszcze chwilę temu fomiś warczał na każdy oddech Remy. Dziewczyna była skora nawet pokusić się o powiedzenie, że gdy już szedł i miał swojego stałego opiekuna obok, to skupiał się na pracy… Dopóki widząc podskoki wierzchowca Ariadny sam nie wpadł na pomysł zrzucenia dziewczyny. W trakcie drogi próbował brać ją z zaskoczenia i robić rodeo. Chyba tylko wyjątkowe poczucie równowagi i świadomość własnych mięśni, wyćwiczone latami łyżwiarstwa, sprawiły, że Gryfonka się utrzymała. Wolała nawet nie myśleć co by było, gdyby jej i miśka nie pilnował Smoczy Człowiek, jeżeli młodzik tak się zachowywał przy jego czujnym wzroku i komendach, prawdopodobnie stratowałby dziewczynę bez niego.
- Ja też poproszę świstoklika – zgodziła się z Ariadne, czując każdą kość w ciele po tej wyprawie.
Gdy podeszła do muru, Smoczy Człowiek, który sprawował pieczę nad nią i jej fomisiem dokładnie wytłumaczył, czego mogła się spodziewać i jak odpowiadać na pytania.
Niestety, mimo wcześniejszej rozmowy i tak zaskoczyło ja jej własne odbicie, pospiesznie zadające pytania. Niektóre z odpowiedzi były dla niej tak jasne, jak słońce, ale nad niektórymi chciała się rozwodzić, chciała tłumaczyć, że skąd mogła wiedzieć, ale nie miała na to czasu.  Skąd miała wiedzieć, czy wedle zasad wszechświata wiedziała często, co ma zrobić? Podążała za głosem serca i niczego nie żałowała, ale czy to w ogólnie pojętym społecznym znaczeniu zawsze było właściwe?... Pewnie nie. Skąd miała wiedzieć, czy dla kogoś mogła zabić? Przecież nigdy tego nie sprawdziła. Po prostu odpowiadała najszczerzej ze sobą, nie wstydząc się swoich wad, które mogły wpłynąć na tak skrajnie różne odpowiedzi.


Po ustaleniu z  @Hariel Whitelight zgoda na pojechanie nieletniej pod opieką Smoczego Człowieka i wzięcie ze sobą psingwina. (Po drodze okazało się jeszcze, że  @Ariadne W. Wickens zgodziła się pilnować).

Zdobyty przedmiot: Czapka z futra fomisia
Fomiś: A- Agresywny fomiś i nie spadam z niego
Pytania:
Spoiler:
Powrót do góry Go down


Valerie Lloyd
Valerie Lloyd

Student Hufflepuff
Rok Nauki : I studencki
Wiek : 18
Czystość Krwi : 0%
Wzrost : 172 cm
C. szczególne : blizna na łuku brwiowym; nosi kolorowe soczewki, najczęściej brązowe
Galeony : 155
  Liczba postów : 618
https://www.czarodzieje.org/t22001-valerie-lloyd
https://www.czarodzieje.org/t22003-poczta-val
https://www.czarodzieje.org/t22002-valerie-lloyd
https://www.czarodzieje.org/t22007-valerie-llyod-dziennik
Śnieżne pustkowie QzgSDG8




Gracz




Śnieżne pustkowie Empty


PisanieŚnieżne pustkowie Empty Re: Śnieżne pustkowie  Śnieżne pustkowie EmptyPon Lut 27 2023, 16:03;

Zbierało się coraz więcej ludzi, którym Val przyglądała się z ciekawością. Rozpoznała kilku przedstawicieli tych starszych, studenckich roczników. Pojawiały się też osoby już całkiem dorosłe. Nie żeby studenci nie byli dorośli, no ale, no. Nie o tej jej chodzi.
Przerwała ten niemądry wewnętrzny wywód, skupiając swoją uwagę na mimice opiekunki. Niewiele widać było z powodu szalika, który opatulał jej twarz. Dostrzegła jednak zdziwienie w oczach Ariadne w reakcji na to, co powiedziała Harmony. Nie potrafiła jednak oszacować, co mogło ono oznaczać.
Po chwili jej oczy przeniosły się na nią. Bił z nich dziwny spokój, który zdawał się być nieco zaraźliwy. Ufna z natury Puchonka od razu przyjęła, że starsza kobieta doskonale wie co robić i że nie ma czym się martwić. Wydawała się niezwykle profesjonalna i wyważona. Była do tego bardzo ładna. Lloydówna poczuła ukłucie zazdrości w sercu, ale je zignorowała. Przełknęła ślinę i odpowiedziała aurorce:
– Fomisie? Nie, tylko o nich czytałam. – odparła, pochodząc bliżej swojego niedźwiadka. Owszem, nieco się bała. Ale wszyscy na nią patrzyli, a ona nie miała teraz zamiaru zrezygnować. – Ale dam sobie radę, proszę pani.
Jak przystało na wychowankę domu Helgi Hufflepuff, tak łatwo się nie podda.
Podeszła do swojego dowcipnisia i przy pomocy jednego ze Smoczych Ludzi dosyć szybko się na niego wdrapała. Trochę to było straszne, ale przede wszystkim wydawało się… ekscytujące. Czuła zew zbliżającej się przygody. I choć perspektywa spotkania ze smokiem była przerażająca, z drugiej strony to była okazja jeden na milion. Nie myślała o śmierci. Liczył się tylko horyzont i to, co za nim. To, co fascynujące i nieznane.
Val odwróciła się jeszcze do Remy i mrugnęła do niej porozumiewawczo okiem. Jasne, że jej nie powie, nawet gdyby umierała się strachu.
Ruszyli. Wyglądało to i majestatycznie, i dosyć zabawnie, bo widać było że na fomisiach jechali nietutejsi. Niektóre z nich podskakiwały. Inne przytulały się do swoich pobratymców, a jeszcze inne były wyraźnie agresywne. Z kolei fomiś Val wydawał dziwne dźwięki, a potem jakby się… śmiał? Poza tym dwa razy udał, że stracił przytomność. Trzy razy okręcił się wokół własnej osi, prawie zrzucając Valerie z siebie. A na samym końcu, gdy wszyscy dotarli już pod wielką lodową ścianę, szybkim i sprawnym ruchem pyszczka ściągnął Puchonce eskimoski z futra fomisia, które dostała od Smoczych Ludzi. No niemożliwie, zdawały się mówić jej niebieskie oczy. Na szczęście, pod nimi kryły się jeszcze jej rękawiczki, które nie były już tak cudownie ciepłe.
Dziewczyna oburzyła by się bardziej, gdyby był na to czas. Ale nie czas to i nie miejsce, bowiem dotarli do celu swojej długiej podróży. To znaczy, nie tego ostatecznego. Można powiedzieć, że czekała ich pierwsza próba.
Val wiedziała co ma zrobić, bo tłumaczyli jej to Smoczy Ludzie w trakcie drogi. Musiała odpowiadać na pytania, tylko szczerze. Nie cechowała się nieprawdomównością, ale bardziej bała się, że po prostu jej się nie uda. Jednak to nie było odpowiednie miejsce na jej słabą psychikę, bo to, co mieli zrobić było o wiele ważniejsze niż jej humory.
Zerknęła jeszcze raz na Ariadne i Remy, po czym głęboko odetchnęła. Spojrzała na swoje odbicie, które wydawało się takie zimne i dostojne. Wyraźnie ją popędzało, a Val odpowiadała automatycznie. Nie miała czasu zastanawiać się nad tym, czy jej się uda. Zaraz się o tym przekona. Jednak to, co zdziwiło ją najbardziej to to, że gdy zapytano o miłość nie pomyślała o żadnym z chłopaków, przy których się rumieniła. Zobaczyła wtedy obraz swojej matki, która ją przytula. I choć było tu cholernie zimno, zrobiło jej się ciepło na serce. Gdy odpowiedziała na ostatnie pytanie, odetchnęła. Ciekawe, co czeka ją po drugiej stronie.
Powrót do góry Go down


Alexander D. Voralberg
Alexander D. Voralberg

Nauczyciel
Wiek : 39
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 198
C. szczególne : wysoki i wychudzony | blady | blizny wokół ust i na twarzy | nienaturalnie białe oczy i mogące wywołać niepokój spojrzenie
Dodatkowo : Bezróżdżkowość
Galeony : 1309
  Liczba postów : 2287
https://www.czarodzieje.org/t17470-alexander-d-voralberg
https://www.czarodzieje.org/t17584-poczta-alexandra#493071
https://www.czarodzieje.org/t17573-alexander-d-voralberg
https://www.czarodzieje.org/t18552-alexander-d-voralberg-dzienni
Śnieżne pustkowie QzgSDG8




Gracz




Śnieżne pustkowie Empty


PisanieŚnieżne pustkowie Empty Re: Śnieżne pustkowie  Śnieżne pustkowie EmptyPon Lut 27 2023, 20:42;

Ubranie: 1 -> 4 (okulary snoweczne)
Fomiś:  J - kurwaJezu, jaki szybki fomiś! -> czekam na resztę 32 minuty
Przedmioty: amulet laveau (+10CM), eliksir wiggenowy, różdżka, hebanowa laska z okuciami (niemagiczna)
Pytania:
Spoiler:

Alexandrze Voralbergu! Czy Twój mózg jeszcze niewystarczająco przetworzył fakt, że na ostatniej wyprawie straciłeś dłoń?! DŁOŃ! Więc przestań być idiotą i…  tego wyjca słyszał w swojej głowie już kilka razy i choć spalił go zanim ten zdołał skończyć i wysłać mu jeszcze kilka inwektyw zabraniających, to jednak przetwarzał się w jego głowie niczym inkantacja jakiegoś skomplikowanego zaklęcia, którego nie potrafił się nauczyć. Tak więc był tu, pośrodku niczego, wszędzie było biało, zimno i nieprzyjemnie, a wokół niego znajdowali się kolejno Smoczy Ludzie, „te misie” (tak je nazywał, bo nie mógł zapamiętać nazwy prawidłowej) i inni uczestnicy wyprawy, których gęby kojarzył już z poprzedniej. Ha! Czyli nie tylko on był takim idiotąentuzjastą tych wszelkich wycieczek i nie tylko on po raz kolejny słał swoje jestestwo na pewną śmierć? Może i by nawet uniósł kącik ust w samozadowoleniu, ale zdaje się, że twarz zdążyła mu – mimo zaklęć – zamarznąć.
Niechętnie pokazał swoją różdżkę jednemu z organizatorów tej wyprawy, a także dał się ocenić pod względem przygotowania i wychodziło na to, że było ok. Amulet Laveau spoczywał na jego piersi, schowany pod kilkoma warstwami ubrań. Miał wrażenie, że ciągle był cholernie lodowaty. Przyjął czapkę (jak widać sam kaptur nie wchodził w grę) i wsiadł na przydzielonego mu fokoniedźwiedzia i usadowił się wygodnie, choć nie miał pewności co do intencji zwierzaka. Jakoś mu nie ufał, ale to tak z przyzwyczajenia i braku obycia z magicznymi stworzeniami. Poczekali jeszcze chwilę aż wszyscy się przygotują, po czym cała wyprawa jak jeden mąż ruszyła przed siebie. Zapowiadała się długa podróż.
- Jakbym nie miał ręki. – burknął, chyba nieco bardziej lodowato niż zamierzał. Jakie to uczucie mieć protezę? Fantastyczne, można komuś przypieprzyć w ryj i nic nie poczuć, a przy okazji porządnie wyłamać komuś żuchwę. Może Bloodworth się chce przekonać? Nawet na niego nie spojrzał, wzdychając, ale wkrótce jednak odwrócił głowę i zlustrował dłoń chłopaka, wyciągając swoją i mimo wszystko kulturalnie się witając.
Jak z kolei Twoja? – z tego co pamiętał Nathaniel był w dużo gorszej sytuacji niż on, jeśli chodził o powierzchnię gnicia kończyny. Gdzieś naprawdę w głębi duszy chciał usłyszeć, że wszystko ok, ładnie się zagoiło, niemniej było to naprawdę głęboko umiejscowione przekonanie. Na wierzchu póki co łupał mu w głowie dźwięk „powiedz, że urwało Ci rękę, błagam”, co chyba miało przynieść ulgę w fakcie, że nie tylko on coś stracił.
Jego fomiś najwyraźniej nie zamierzał jednak dać mu potowarzyszyć innym uczestnikom podróży, bowiem już wkrótce mimo prób opanowania wystrzelił w przód i wyprzedził całą kolumnę, przez co mężczyzna dotarł jakieś pół godziny przed wszystkimi. Ogrzał się nieco zaklęciem na miejscu, czekając na innych i zauważając, że część osób również dotarła mimowolnie szybciej.
Kiedy Smoczy Ludzie objaśnili im działanie wielkiej lodowej ściany, nie był zadowolony zapewne jak i inni ludzie, którzy niekoniecznie lubili dzielić się szczegółami swojego życia i osobowości. Ale jak mus to mus, Merlin jeden wiedział co się stanie jak tego nie zrobią. Tak czy siak zaklęcia miał w gotowości. Odpowiedział po cichu na pytania zgodnie z protokołem narzuconym przez przodków. I zgodnie ze sobą.


Ostatnio zmieniony przez Alexander D. Voralberg dnia Czw Mar 02 2023, 21:47, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry Go down


Nathaniel Bloodworth
Nathaniel Bloodworth

Absolwent Slytherinu
Wiek : 27
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 190 cm
C. szczególne : Lewa ręka: pochłaniacz magii, sygnet rodu | prawa ręka: od łokcia w dół pokryta paskudnymi bliznami, runiczne tatuaże na ramieniu | blizna pod łopatką
Dodatkowo : Oklumencja
Galeony : 1052
  Liczba postów : 2439
https://www.czarodzieje.org/t17075-nathaniel-bloodworth#476657
https://www.czarodzieje.org/t17080-nathaniel-bloodworth#476778
https://www.czarodzieje.org/t17070-nathaniel-bloodworth
https://www.czarodzieje.org/t22257-nathaniel-bloodworth-dziennik
Śnieżne pustkowie QzgSDG8




Gracz




Śnieżne pustkowie Empty


PisanieŚnieżne pustkowie Empty Re: Śnieżne pustkowie  Śnieżne pustkowie EmptySro Mar 01 2023, 19:50;

Zdobyty przedmiot: Czapka z futra fomisia
Fomiś: F jak foczka
Pytania:
Spoiler:

Ton Alexa ani go nie uraził, ani szczególnie nie zdziwił. Z tego co kojarzył, nauczyciel zaklęć nie miał opinii najsympatyczniejszej osoby w Hogwarcie. Nie był też jego bliskim znajomym... ale pewne sytuacje potrafiły zbliżyć do siebie nawet najbardziej obce sobie osoby, a grota Mordreda i to, co się w niej wydarzyło, zdawało mu się dokładnie jedną z nich.
Kiedy sięgnął pamięcią do ich ostatniego spotkania w Upswingu, odniósł wrażenie, że wtedy Voralberg był w lepszym nastroju – a może to on sam był w tak podłym stanie, że odbierał rzeczywistość w skrzywiony sposób? Czy to amputacja dłoni i konieczność sprawienia sobie protezy wpłynęła na niego w taki sposób? Nie zamierzał się nad tym zastanawiać. Przekrzywił tylko nieco głowę, słuchając odpowiedzi, a na pytanie wzruszył ramionami.
— Chujowo, ale stabilnie — był to najtrafniejszy komentarz, jaki przychodził mu na myśl. Klątwa była zdjęta, jej skutki już się nie poszerzały, ale wszelkie próby leczenia nie tylko nie przynosiły zamierzonych efektów, ale niestety nie przynosiły ich wcale. — Ale jeszcze się nie poddaję, nie interesują mnie podobne cacka. Mam zbyt wiele do stracenia — dosłownie i w przenośni, on bowiem nie straciłby „jedynie” dłoni, ale trzy czwarte ręki i myśl o tym paraliżowała go strachem. Choć gdzieś tam wiedział, że nie może wykluczyć tego rozwiązania, nie chciał dopuszczać go do świadomości. Był w stanie zrobić wiele, byle uniknąć noszenia protezy.
O tym, że na grzbiecie fomisia nie potrafił odnaleźć się tak dobrze jak na końskim przekonał się już wcześniej, podczas samodzielnych wycieczek po Antarktydzie, ale na tym jeździło się wyjątkowo trudno.
— Gdzie ty tu widzisz wodę? — wymamrotał zrezygnowany, kiedy po raz dziesiąty niedźwiedź zmienił się pod nim w fokę. Alexander dawno popędził do przodu, a on wlókł się niemożebnie, nie potrafiąc opanować swojego wierzchowca. Nic więc dziwnego, że kiedy w końcu dotarł na miejsce i mógł z niego zejść, zrobił to szybko i z nieskrywaną ulgą, chętnie zostawiając zwierzę za sobą. Stanął przed lodową ścianą, zadzierając głowę do góry tylko po to, by zaraz przenieść wzrok na Smoczego Człowieka, który się odezwał, marszcząc brwi, kiedy zastanawiał się, co takiego ten ma na myśli. Jego kolej przyszła dość szybko i ani trochę nie podobało mu się odpowiadanie na te pytania.

@Alexander D. Voralberg
Powrót do góry Go down


Neirin Vaughn
Neirin Vaughn

Student Hufflepuff
Rok Nauki : I studencki
Wiek : 24
Czystość Krwi : 10%
Wzrost : 196cm/106kg
C. szczególne : Oparzenia: prawa noga, część nogi lewej, część torsu, wnętrze prawej ręki. Blizny po porażeniu prądem: wewnętrzna część lewej dłoni i przedramienia.
Galeony : 1502
  Liczba postów : 1214
https://www.czarodzieje.org/t15703-neirin-vaughn#423773
https://www.czarodzieje.org/t15736-kruk-pocztowy#424226
https://www.czarodzieje.org/t15719-neirin-vaughn#423916
Śnieżne pustkowie QzgSDG8




Gracz




Śnieżne pustkowie Empty


PisanieŚnieżne pustkowie Empty Re: Śnieżne pustkowie  Śnieżne pustkowie EmptySro Mar 01 2023, 20:40;

Czym była dla niego ta wyprawa? Ucieczką. Nie odpoczynkiem - odpoczywa się od tego, co męczy, o czym możesz zapomnieć i w nowym otoczeniu odżyć. On uciekał. Jak zwierzę, które chowa się pod kamieniem, wiedząc, że oprawca zaraz je znajdzie, a pościg tylko opóźnia pojmanie. Cały czas z tyłu głowy miał natrętne myśli, jakie nie opuszczały go od kiedy on opuścił mury Hogwartu. Drapiące podświadomość nieistniejącymi pazurami dawały o sobie znać w każdej sekundzie ferii. Kiedy głaskał fomisie, gdy oglądał olifanty, jak zapisywał się na tę wyprawę.
Nie ucieknie od nich. Może tylko odwlekać nieuniknione.
Wychodząc tamtego dnia z grot mieszkalnych wpadł na młodego chłopaka. Chciał już minąć obcego, gdy @Wiktor Krawczyk zaczął o coś rudzielca pytać. Spojrzał na młodego lekko nieobecnym wzrokiem. Czy się Neirin przesłyszał, czy on chce ruszyć na wyprawę? Czy to odpowiedzialne, aby takie dziecko szło na spotkanie ze smokiem? Oczywiście, że nie. Ale czy Neirin był wiele starszy, kiedy pierwszy raz walczył z trollami? Także nie. Vaughn... Nie należy do grona osób podejmujących racjonalne decyzje. Przekonany był, że nie idą tam sami i w większej grupie młodemu nie stanie się krzywda. A nauczy się czegoś. Może nawet czegoś przydatnego.
Pozwolił mu zatem iść ze sobą, stając się czymś w rodzaju opiekuna.
- Jesteś z Hufflepuffu, prawda? - Spytał nagle, zatrzymując się w połowie drogi do zagrody fomisiów. Jakby ten przebłysk wspomnień go boleśnie uderzył. Rudzielec ukończył szkołę relatywnie niedawno i niektóre twarze z pokoju wspólnego kojarzył bardzo dobrze. Tym mocniej utwierdził się w swojej decyzji co do słuszności zabrania Wiktora na wyprawę. Nie odmówi Puchonowi.
Tymczasem młody... Cóż, miał trochę szczęścia, że trafił na osobę ogarniętą medycznie. I obytą ze zwierzętami. Można rzec, że to pożądane towarzystwo na tego typu wypady. W dodatku przez spotykające Neirina nietypowe wydarzenia, zazwyczaj miał przy sobie co najmniej apteczkę oraz fiolkę eliksiru. I ciasteczka dla zwierząt. To bardzo istotne, by mieć przy sobie smakołyki.
Na miejscu zbiórki nie protestował przed dokładnym sprawdzeniem ubrania. Wszak lepiej dmuchać na zimne. Coś wie o tym osoba, jaka ma pół ciała poparzone. Tak czy inaczej, wymieniwszy okulary, wsiadł na fomisia. Zwierzę dość szybko uraczyło mężczyznę podskokiem. Jednym. Potem drugim. Niedługo także trzecim. Się rudemu kojarzył z rozbrykanym koniem, którego ktoś pierwszy raz osiodłał. Brakowało, aby strzelał zadem.
Myśli uciekły chłopakowi do wspomnień z dzieciństwa, gdzie rodzinny koń był najlepszym środkiem transportu. Ale stary ogier nie mógł się równać z tym energicznym fomisiem. W pewnym momencie aż chłopaka krzyż rozbolał.
- Żyjesz? - Spytał Wiktora, prostując się oraz przez grube ubranie uciskając sobie parę miejsc na plecach w złudnej nadziei, że to pomoże. Musi rozchodzić. Oby fomiś jego towarzysza okazał się bardziej przystępny.
Wysłuchał polecenia i spojrzał na lodową ścianę w zamyśleniu. Przyglądał się sam sobie podejrzanie obojętnie.
- Szczerość to cecha naszego domu - zauważył, zanim lodowe odbicie zadało mu pierwsze pytanie. Były dziwne. Sam by ich sobie nie zadał. Chociaż może? Pokręcił głową. Musi się skupić. Nie może teraz popaść w odrealnienie, jakkolwiek znajdowałby się na jego skraju.
Odpowiadał cicho. Szczerze, tak sądził. Duchy ocenią.

Zdobyty przedmiot: 4 - Okulary Snoweczne.
Fomiś: H, hopsający. Wykonał 28 podskoków.
Ekwipunek:Różdżka od Fairwynów, koc sygnalizujący, łańcuch Scamandera (w formie pomniejszonej wokół nadgarstka), eliksir Organi Sanentur (3 użycia), eliksir spokoju (3 użycia). Mugolska apteczka, przysmaki dla zwierząt.
Pytania:
Spoiler:
Powrót do góry Go down


Irvette de Guise
Irvette de Guise

Absolwent Slytherinu
Wiek : 23
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 172cm
C. szczególne : Burza rudych włosów, piegi, lawendowy tatuaż za lewym uchem, krwawa obrączka na palcu
Dodatkowo : Hipnoza
Galeony : 1557
  Liczba postów : 2884
https://www.czarodzieje.org/t19796-irvette-lavena-de-guise
https://www.czarodzieje.org/t19821-poczta-irvette#601307
https://www.czarodzieje.org/t19797-irvette-de-guise
https://www.czarodzieje.org/t19820-irvette-de-guise-dziennik#601
Śnieżne pustkowie QzgSDG8




Gracz




Śnieżne pustkowie Empty


PisanieŚnieżne pustkowie Empty Re: Śnieżne pustkowie  Śnieżne pustkowie EmptyPią Mar 03 2023, 09:58;

Zdobyty przedmiot: Okulary snoweczne
Fomiś: Gazowy -> capi
Pytania:
Spoiler:

Słyszała o jakiejś polarnej wyprawie i choć mróz nie był jej najbardziej wymarzoną pogodą, a włosy wciąż miała białe jak śnieg, postanowiła zapisać się na tę przygodę. Nie wiedziała, co może ją czekać, ale liczyła, że po walce z Mordredem nic jej już nie zaskoczy. Musiałaby skłamać mówiąc, że nie była wtedy w swoim żywiole, ale wiedziała też, że nie może tak otwarcie tego pokazywać.
Dziś zapowiadało się jednak zdecydowanie spokojniej. Opatulona w grube warstwy odzieży pojawiła się na miejscu zbiórki, gdzie ucieszyła się na myśl, że będzie jej dane dosiąść jednego z fomisiów. Niestety jej radość wcale nie trwała długo. Okazało się bowiem, że zwierzak jakiego dosiadała miał straszne gazy i co rusz do nozdrzy rudowłosej ślizgonki dochodził okropny wręcz smród. Sytuacji nie poprawił też fakt, że gdy tylko dotarli do muru zaczęto jej zadawać pytania. Jako że zazwyczaj nie owijała w bawełnę odpowiedziała na wszystko szczerze, choć przy paru ostatnich się zawahała. Nie będąc pewna, czy powinna wszystko wyjawiać, w końcu uznała, że i tak wszyscy mają ją za tyrankę, więc może i na to odpowiedzieć zgodnie z prawdą. Nie miała pojęcia, co te wszystkie pytania oznaczały i jakie miały mieć wpływ na dalszą podróż i miała nadzieję, że prędko się tego dowie, bo nie chciała, by jej myśli i uczucia wychodziły na wierzch na darmo.




______________________



 
A star becomes a sun, under the pressure of darkness.
Powrót do góry Go down


Wiktor Krawczyk
Wiktor Krawczyk

Uczeń Hufflepuff
Rok Nauki : VII
Wiek : 18
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 160cm
C. szczególne : Mańkut, Rude włosy, centymetrowa blizna na udzie w kształcie smoka. Na policzkach i nosie ma piegi, które według rodzeństwa dodają mu uroku. Amulet Uroborosa zawsze na szyji +1 ONMS
Galeony : 1411
  Liczba postów : 853
https://www.czarodzieje.org/t18845-wiktor-iwan-krawczyk
https://www.czarodzieje.org/t19010-irys-wik#547591
https://www.czarodzieje.org/t18897-wiktor-iwan-krawczyk#543748
Śnieżne pustkowie QzgSDG8




Gracz




Śnieżne pustkowie Empty


PisanieŚnieżne pustkowie Empty Re: Śnieżne pustkowie  Śnieżne pustkowie EmptyPią Mar 03 2023, 10:22;

Zdobyty przedmiot: D i 4 4 - Okulary Snoweczne
Fomiś: D i 4
D jak Dowcipny Fomiś- Twój Fomiś cały czas robi Ci psikusy! To udaje, że mdleje, to nagle idzie w inną stronę i udaje, że nie słyszy Twoich okrzyków.
Pod koniec podróży zabiera Ci to co zdobyłeś w kostkach k6.
Pytania:
Spoiler:



No tak co Wiktor sobie myślał, zapisując się na wyjazd z samymi dorosłymi i w dodatku pełnoletnimi.
Zastanawiał się teraz nad tym, ale już chyba było nieco za późno, bo dotarł na miejsce.
Co go podkusiło? No co? Co on tu robił do cholery? Dla niego dzień bez psot i figli to dzień stracony.Ale żarty na bok dzisiaj to poważna przygoda i wyprawa.
Przecież wie że to niebezpiecznie i zginąć można i to boleśnie za pewne.
Stawił się na miejscu zbiórki, nic się nie odzywając. Starszy kolega pomógł mu z formisiem który robił Puhoniowi psikusy co zchęcią sam pewnie by tez zrobił komuś.
- Żyje żyje.Ej ..ja tu jestem od psikusów nie ty.odparł gdy usiadł i ruszyli w drogę gdy zwierzak co jakiś czas szedł w inną stronę lub nie słyszał rudzielca poleceń .
I patrzcie, taki z niego grzeczny Puchon,kto to wie, może zrobi dzięki temu dobre wrażenie?
Wiktor nie wątpił, że bez względu na to jak strasznie tutaj nie będzie, ostatecznie wyjdzie mu to na dobrze, przyda się jakoś.
Odpowiedział na pytania zadane mu,po czym stanął koło @Neirin Vaughn i czekał co będzie dalej.
Powrót do góry Go down


Maximilian Felix Solberg
Maximilian Felix Solberg

Student Slytherin
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 21
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 194 cm
C. szczególne : leworęczność, Znak zorzy w postaci czerwonej kreski na palcach lewej dłoni, tatuaż kojota na lewym ramieniu,tatuaż fiolki z syreną i sroką na lewym przedramieniu, Telepatyczne połączenie z Brewerem
Galeony : 5407
  Liczba postów : 13180
https://www.czarodzieje.org/t18528-maxmilian-felix-solberg
https://www.czarodzieje.org/t18530-poczta-maxa-felixa
https://www.czarodzieje.org/t18529-maxmilian-felix-solberg
https://www.czarodzieje.org/t18677-max-felix-dziennik
Śnieżne pustkowie QzgSDG8




Gracz




Śnieżne pustkowie Empty


PisanieŚnieżne pustkowie Empty Re: Śnieżne pustkowie  Śnieżne pustkowie EmptyPią Mar 03 2023, 12:58;

Zdobyty przedmiot: Czapka z futra fomisia
Fomiś: I -> Przesiadam się do @Salazar Morales
Pytania:
Spoiler:

Może nie powinien był zapisywać się na tę wyprawę. Ostatnio jego życie było dość spokojne i nawet mu się to podobało, ale nie potrafił tak po prostu odpuścić. Miał obok siebie Paco i liczył, że cokolwiek ich nie spotka, będą w stanie jakoś z tego wyjść, a trzewia podpowiadały mu, że prędzej czy później na pewno coś dziwnego się tutaj wydarzy.
-Gacie z golfem ubrałeś? Ja Ci grzać dupy nie będę. - Zapytał z uśmiecham jeszcze nim dotarli na miejsce. Wiedział, jak bardzo Salazarowi nie pasował panujący tu klimat, ale nie mógł z tym za wiele zrobić. W końcu byli na biegunie do kurwy nędzy.
-O kurwa! No to ja rozumiem! - Odpowiedział, gdy zobaczył, że dane im będzie pokonywać śnieżne pustkowie na grzbietach fomisiów. -Myślisz, że będę mógł go adoptować? - Wyszeptał Paco na ucho, po czym podszedł do wyznaczonego mu zwierzaka, by się z nim przywitać i w końcu wdrapać na jego grzbiet. Dostał też ciepłą czapkę z fomisiowego futra i chyba to okazało się być gwoździem do jego trumny, bo nagle polarny zwierz uznał, że wcale nie podoba mu się towarzystwo Solberga i za nic w świecie nie chciał się z miejsca ruszyć. Smoczy ludzie musieli zainterweniować, ale nawet oni okazali się bezsilni w obliczu upartości zwierzęcia.
-Cóż, może jednak będę grzał Ci dupę. - Krzyknął do Salazara z uśmiechem, po czym zostawił swojego fomisia i przesiadł się na tego, na którym jechać miał jego partner.
Podróż sama w sobie była dość ciekawa, gdy zwierz miał widocznie dobry humor i co chwila płatał im jakieś figle. Uśmiech na twarzy Maxa zbladł jednak nieco, gdy stanął przed serią pytań, które zmusiły go do otworzenia swojego serca. Problem tkwił w tym, że nie do końca rozumiał to, co niektóre za sobą kryły, a mógł odpowiedzieć tylko "tak" lub "nie". Nad wieloma pytaniami długo się wahał, nie wiedząc, co sam uważa za prawdę, lecz w końcu postanowił mówić to, co podpowiadało mu serce. Nie były to najbardziej pozytywne odpowiedzi, ale wynikały głównie z braku pewności siebie chłopaka. Żałował tylko tego, że Paco mógł niektóre z jego wypowiedzi usłyszeć.

______________________



 
I thought that I could walk away easily
But here I am, falling down on my knees
Powrót do góry Go down


Julia Brooks
Julia Brooks

Absolwent Ravenclawu
Wiek : 22
Czystość Krwi : 25%
Wzrost : 170
C. szczególne : grzywka, tatuaże, pedantyzm, wisiorek z osą, pierścień działania na palcu,pachnie lawendą
Dodatkowo : (ex)Kapitanka Krukonów
Galeony : 1554
  Liczba postów : 4966
https://www.czarodzieje.org/t19470-julia-brooks
https://www.czarodzieje.org/t19475-julia-brooks
https://www.czarodzieje.org/t19471-julia-brooks#576533
https://www.czarodzieje.org/t19697-julia-brooks-dziennik#589978
Śnieżne pustkowie QzgSDG8




Gracz




Śnieżne pustkowie Empty


PisanieŚnieżne pustkowie Empty Re: Śnieżne pustkowie  Śnieżne pustkowie EmptyPią Mar 03 2023, 14:28;

Zdobyty przedmiot: 1 - Wszystko macie odpowiednie, w nagrodę jeden z mieszkańców Antarktydy wciska wam w dłonie posiekany stek z bubola i dolewa więcej tranu olifanta.
Fomiś: C jak Czarujący Fomiś + podrywa misia Krukona
Pytania:
Spoiler:

Chyba Merlin ją opuścił, skoro po raz kolejny pchała się w kłopoty. Bo w to, że będzie fajnie, miło i bezpiecznie, nie wierzyła kompletnie. Za dużo złych rzeczy ją spotkało na tego typu wyprawach. Jak nie urok, to sraczka. Jak nie Mordred czy piekilni derwisze, to demoniczny Pan Młody i wesele, po którym trzy dni spędziła w śpiączce. Jak Jezusek, chociaż akurat ona obudziła się bez dziur w łapkach. A mimo to – była tu. Gotowa jak zawsze, szukać problemów i pomagać innym, nieco mniej doświadczonym kolegom i koleżankom. Doświadczenie oraz krukoński umysł sprawiły, że przygotowała się perfekcyjnie. Skarpety z wełny kulinga, obręcze od smoczych ludzi, gruba czapka, himalajska kurtka, ligawce i nieodłączny plecak, w którym czekały na nią proteinowe batoniki oraz wielki termos z gorącą herbatą.
Smoczy ludzie patrząc na ten oręż pokiwali z uznaniem głowami i dali jej jedynie dodatkowe porcje ranu czy suszonego mięsa. Julka w spokoju wysłuchała przewodników i aż poczuła, jak jej się włosy jeżą. Nie, nie chodziło o smoka, a o fakt, że miała jechać na fomisiu. Z magicznymi stworzeniami miała nie po drodze, a szczególnie takimi wielkimi i kudłatymi, które jednym kłapnięciem paszczy mogły ją przegryźć na pół. Długo walczyła ze sobą, ale w końcu zagryzła zęby, wsiadła na miśka i ruszyła z grupą ku przygodzie.
Szybko się okazało, że jej puchaty wierzchowiec nie ułatwi jej zadania, bo ledwo zaczęli podróż, a ten lowelas już był gotowy do smalenia panewek do innego miśka. Momentalnie przyspieszył z jęzorem niezgrabnie wiszącym jak krawat wuja na weselu, aż musiała się mocniej złapać, żeby nie upaść w zaspę.
Koniec końców, dotarli jednak na miejsce. Przed nimi stał wielki lodowy mur. Po prostych i zwięzłych instrukcjach od smoczych ludzi, Brooks podeszła do tafli i jej oczom ukazało się całkiem ładne oblicze. Jej samej oczywiście. Odbicie to było, jak by inaczej, magiczne i zaczęło zadawać jej pytania, na które miała odpowiedzieć szczerze i z głębi serca. I tak właśnie zrobiła.
Powrót do góry Go down


Salazar Morales
Salazar Morales

Absolwent Slytherinu
Wiek : 39
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 183 cm
C. szczególne : blizny ciągnące się przy lewej nerce i po prawej stronie żeber | niewielkie, krwawe znamię w kształcie krzyża na grzbiecie prawej dłoni | krwawy znak w kształcie obrączki
Galeony : 3186
  Liczba postów : 2025
https://www.czarodzieje.org/t21123-salazar-morales-w-budowie#680537
https://www.czarodzieje.org/t21140-salazar-morales#681116
https://www.czarodzieje.org/t21122-salazar-morales#680529
https://www.czarodzieje.org/t21131-salazar-morales-dziennik#6806
Śnieżne pustkowie QzgSDG8




Gracz




Śnieżne pustkowie Empty


PisanieŚnieżne pustkowie Empty Re: Śnieżne pustkowie  Śnieżne pustkowie EmptyPią Mar 03 2023, 17:18;

Zdobyty przedmiot: 4 – okulary snoweczne
Fomiś: D – jak dowcipny fomiś - Twój Fomiś cały czas robi Ci psikusy! To udaje, że mdleje, to nagle idzie w inną stronę i udaje, że nie słyszy Twoich okrzyków. Pod koniec podróży zabiera Ci to co zdobyłeś w kostkach k6.
Pytania:
Spoiler:

Niekiedy potrzebował zastrzyku adrenaliny, acz na poszukiwania lodowego okrutnego zdecydował się wyłącznie przez wzgląd na swojego młodszego partnera. Nie interesowały go smoki, a bezpieczeństwo Maximiliana, dlatego wraz z nim wyruszył na miejsce zbiórki, odziany na tyle ciepło, żeby nie zamęczyć chłopaka swoim narzekaniem jeszcze przed dotarciem do celu podróży. Nie zabierał jednak ze sobą bogatego ekwipunku, wciskając jedynie do założonego na ramiona plecaka termos z gorącą herbatą, kanapki z rybą, paczkę lododropsów i wręczony przez lokalnych mieszkańców tran z olifanta. Wolał ograniczyć się do niezbędnego minimum, żeby nie targać ciężkich tobołów. Poza tym liczył oczywiście na niezawodną tarninową różdżkę z rdzeniem z serca buchorożca oraz krwawy, rytualny znak w kształcie obrączki, przypominający mu o trudach avalońskich prób. Zapomniał tylko o jednym przydatnym podczas śnieżycy przedmiocie – okularach snowecznych – wdzięczny Smoczym Ludziom za udostępniony na poczekaniu egzemplarz, który zresztą chwilę później wylądował na jego nosie.
- Nie odgrażaj się. Wiem, że będziesz – jeżeli nie teraz to wieczorem. Dobrze wiesz, że nienawidzę takich temperatur, a jak jestem wymarznięty i niewyspany to jestem też kompletnie nieznośny. – Mruknął do ukochanego z szerokim uśmiechem, przysuwając sugestywnie palec do ust na znak, że nie będzie mu więcej marudził podczas wycieczki… a przynajmniej postara się nie marudzić na tutejsze warunki, które aktualnie rekompensowała mu widoczna w szmaragdowych ślepiach ekscytacja. – Zapomnij. Nie. Ma. Takiej. Opcji. – Cedził coraz wyraźniej każde słowo, wygrażając się Maximilianowi, bo tak jak zdążył już zaakceptować jego zwierzęcą ferajnę (a jakie miał inne wyjście?), tak nie widział w niej miejsca dla jebanego niedźwiedzia. – Jesteś pewien, że chcesz uczestniczyć w tych poszukiwaniach? – Zapytał już poważniejszym tonem, domyślając się jednak jaką odpowiedź usłyszy. Pragnął, żeby po tylu demotywujących problemach i przeszkodach, z jakimi przyszło się Felixowi zmagać, ten zaznał chociaż odrobiny spokoju. Doskonale wiedział też, że nastolatek ma niebywały wręcz talent do pakowania się w tarapaty. Rozumiał jednak, że go nie powstrzyma i że chłopak nie da rady usiedzieć na tyłku, kiedy wokoło działo się tak wiele. – Bądźmy dla siebie wsparciem. - Nie zamierzał mu niczego zabraniać ani go ograniczać, a w konsekwencji z cichym westchnięciem wskoczył na grzbiet przydzielonego mu fomisia, żeby nie zostawiać partnera samego.  
Nie spodziewał się, że puchaty przyjaciel, którego Solberg tak ochoczo szykował już do adopcji, wywinie mu tak paskudny numer. Ledwie obrócił się w kierunku kompana, kątem oka spostrzegając jak misiek podnosi się na swych łapach, aby zrzucić jeźdźca z grzbietu, a na ten widok wymownie przewrócił oczami, starając się powstrzymać cisnący się na usta śmiech. Niezbyt empatyczna reakcja, ale widział przecież, że nastolatkowi nic się nie stało. Ba, Felix nie przejął się nawet nieprzyjaznym gestem wierzchowca. Nadal szczerzył do niego ząbki jak głupi do sera, i powiedzmy sobie uczciwie, miło było obserwować go w tak dobrym humorze. – Szybko się złamałeś. – Zażartował, skradając wdrapującemu się na grzbiet niedźwiadka Maximilianowi całusa, ale tak jak bijące od ukochanego ciepło niewątpliwie umilało podróż, tak zdecydowanie nie mógł tego samego powiedzieć o upośledzonym fomisiu, który może i nie zepchnął ich z futra, ale za to zdawał się głuchy na komendy Meksykanina. Kiedy tylko Paco próbował skierować go w prawo, ten wędrował w lewo, do tego przez parę minutę obwąchiwał dupę innej niedźwiedzicy, a jeszcze co jakiś czas udawał że mdleje, uważając chyba że to dobry kawał. – Nie powiem, żebym chętnie rezygnował z darmowego grzania, ale… zamieńmy się. Może lepiej się dogadasz z tym imbecylem. – Pokręcił ze zrezygnowaniem głową, zatrzymując się na parę sekund, żeby zasiąść za plecami Felixa. – Nie to, żebym cię do niego porównywał. Po prostu… chyba masz lepszą rękę do zwierząt niż ja. – Zmiarkował się również zaraz, kiedy dotarło do niego jak mogły wybrzmieć poprzednie słowa. Przytulił się zresztą przepraszająco czołem do karku Maximiliana, obejmując go ciasno swoim ramieniem, i musiał przyznać, że pomimo siarczystego mrozu i dowcipnego wierzchowca, podróż minęła im całkiem przyjemnie.  
Niestety wszystko co miłe, szybko się kończy, a po ponad dwóch godzinach wędrówki przyszło im się zmierzyć z pierwszym, niezwykle trudnym z ich perspektywy wyzwaniem. Każdy, kto znał ich trochę dłużej, wiedział na pewno, że niezbyt dobrze radzą sobie z emocjami, a chociaż Paco postanowił przeprowadzić szczerą, uczciwą rozmowę ze swoim obliczem, omiótł wpierw młodszego partnera zaniepokojonym spojrzeniem. Nie wiedział, na jakie pytania będą musieli odpowiadać, obawiał się ich, i chyba słusznie, zważywszy na to, że już pierwsze wymagało znacznie szerszej odpowiedzi niż lakoniczne tak lub nie… wszak określenie prawe rozumieć można było na wiele sposobów. Co gorsza, wizerunek w lodowej tafli nie dawał czasu do namysłu, jakby przymuszając do wypluwania haseł podpowiadanych przez intuicję, podświadomość, niebędących wyrazem głębszej refleksji. O ile jednak przy pierwszym pytaniu w głosie Moralesa dało się słyszeć nutę zawahania, to przy kolejnych przerodziła się ona w subtelny wydźwięk zawodu i rozczarowania. Chcąc nie chcąc, mężczyzna podsłuchał bowiem odpowiedź Felixa na trzecie pytanie duchów przodków Smoczych Ludzi, i chociaż wiele razy dotychczas się poróżnili, to właśnie ta różnica zabolała go najmocniej. Mimowolnie zerknął w szmaragdowe ślepia ukochanego, niby pustym spojrzeniem czekoladowych tęczówek, ale nie udało mu się w pełni zamaskować skrywanego w głębi zwierciadła duszy smutku. Nic dziwnego, że zaraz po tym spuścił łepetynę, starając się oczyścić umysł i nie zaprzątać głowy emocjami, którymi nigdy wcześniej się nie kierował, a które teraz podziałały na niego wyjątkowo dekoncentrująco. Przecież niezależnie od nich nie mógł i nadal nie chciał się wycofywać, dlatego udzielił kolejnych odpowiedzi, tymczasowo unikając kontaktu wzrokowego z Maximilianem.  

Powrót do góry Go down


Mulan Huang
Mulan Huang

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 21
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 176cm
C. szczególne : niewielki tatuaż z przodu lewego barku, zmieniający kolor poruszający się tatuaż chińskiego smoka na niemal całe plecy, runa jera na lewym boku na wysokości żeber, ślad po zaklęciu Agere na prawym przedramieniu, często zmienia kolor włosów oraz korzysta z magicznych i barwiących soczewek
Galeony : 1636
  Liczba postów : 1452
https://www.czarodzieje.org/t20227-mulan-huang#630198
https://www.czarodzieje.org/t20246-lacze-lan
https://www.czarodzieje.org/t20228-mulan-huang#630207
Śnieżne pustkowie QzgSDG8




Gracz




Śnieżne pustkowie Empty


PisanieŚnieżne pustkowie Empty Re: Śnieżne pustkowie  Śnieżne pustkowie EmptySob Mar 04 2023, 00:46;

Zdobyty przedmiot: wszystko w porządku i turlam lododropsa
Fomiś: czaruś podrywa krukońskiego fomisia więc @Julia Brooks
Pytania:
Spoiler:

Nie było mowy o tym, aby Mulan mogła odpuścić sobie jakąkolwiek wyprawę. Tym bardziej jeśli dotyczyć ona miała jakiegoś magicznego stworzenia. Od przybycia na Antarktydę pragnęła zbadać sprawę tajemniczego lodowego stwora, a teraz miała ku temu idealną okazję.
Wiedząc dokładnie jakie warunki panowały w okolicy, Huang przygotowała się właściwie na dłuższą wędrówkę, dbając o to, aby nie ubrać się przypadkiem za lekko. I wyglądało na to, że jej starania zostały docenione nawet przez miejscowych, którzy docenili jej przygotowanie i nawet zarzucili rozgrzewającymi lododropsami w nagrodę. Oczywiście, że nie pogardziła nimi i już po chwili rozkoszowała się cuksem o smaku kostki mydła. Oby tylko kolejny był nieco smaczniejszy.
Z pewnością trafiłą też na ciekawego towarzysza podróży, bo oto tuż obok niej kroczył niezwykle ujmujący fomiś, który upodobał sobie innego przedstawiciela swojego gatunku. To raczej nie był ich okres godowy, ale z pewnością jej kompan nie był tym w żaden sposób zrażony.
- Ej, fomo! Skup się - zwróciła mu jeszcze uwagę, dźgając go łokciem i spoglądając na znajdującą się tuż obok Brooks oraz jej fomisia, któremu również z jakiegoś powodu amory były w głowie. - Wygląda na to, że utknęłyśmy z napalonymi zwierzakami.
Przynajmniej mogły z tego żartować, kontynuując długą wędrówkę za smoczymi. Mulan nie miała pojęcia, co powinna sądzić o ogromnej lodowej ścianie, do której w końcu doszli. Tym bardziej, że ta zdawała się zadawać wszystkim ludziom jakieś dziwne filozoficzne pytania. Chciała na wszystkie odpowiedzieć szczerze, ale zdawała sobie sprawę z tego, że mogła się pomylić. Głównie dlatego, że nie potrafiłaby chyba w pełni obiektywnie ocenić siebie i swoich czynów oraz prawdopodobnie nie będzie wiedziała na co dokładnie ją stać póki nie znajdzie się w naprawdę ekstremalnej sytuacji. Miejmy tylko nadzieję, że potrzeba zabijania nigdy nie nadejdzie w jej życiu.
Powrót do góry Go down


Sponsored content

Śnieżne pustkowie QzgSDG8








Śnieżne pustkowie Empty


PisanieŚnieżne pustkowie Empty Re: Śnieżne pustkowie  Śnieżne pustkowie Empty;

Powrót do góry Go down
 

Śnieżne pustkowie

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry 
Strona 1 z 2Strona 1 z 2 1, 2  Next

Pozwolenia na tym forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
Czarodzieje :: Śnieżne pustkowie JHTDsR7 :: 
reszta świata
 :: 
Antarktyda
-