Czarodzieje
Czy chcesz zareagować na tę wiadomość? Zarejestruj się na forum za pomocą kilku kliknięć lub zaloguj się, aby kontynuować.

Share
 

 Co trzy głowy, to nie jedna

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Go down 
AutorWiadomość


Maximilian Felix Solberg
Maximilian Felix Solberg

Student Slytherin
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 21
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 194 cm
C. szczególne : leworęczność, Znak zorzy w postaci czerwonej kreski na palcach lewej dłoni, tatuaż kojota na lewym ramieniu,tatuaż fiolki z syreną i sroką na lewym przedramieniu, Telepatyczne połączenie z Brewerem
Galeony : 5413
  Liczba postów : 13188
https://www.czarodzieje.org/t18528-maxmilian-felix-solberg
https://www.czarodzieje.org/t18530-poczta-maxa-felixa
https://www.czarodzieje.org/t18529-maxmilian-felix-solberg
https://www.czarodzieje.org/t18677-max-felix-dziennik
Co trzy głowy, to nie jedna QzgSDG8




Gracz




Co trzy głowy, to nie jedna Empty


PisanieCo trzy głowy, to nie jedna Empty Co trzy głowy, to nie jedna  Co trzy głowy, to nie jedna EmptyPią 21 Paź - 12:09;


Retrospekcje

Osoby:Max Felix Solberg, @Christopher Walsh, @Joshua Walsh
Miejsce rozgrywki: Dom Walshów
Rok rozgrywki: Początek października 2023
Okoliczności: Po tym, co wydarzyło się w barze "Lumos", Max ma mętlik w głowie i postanawia zwrócić się o pomoc do małżeństwa Walshów.


Godziny mijały i zamieniały się w dni. Max próbował ze wszystkich sił zająć się czymś i podejść do wszystkiego na chłodno, ale czuł, że bez względu na to, jak mocno się starał, nie poradzi sobie z tym wszystkim sam. Nie pomagało nic, ani praca, ani używki, których dawki zwiększał licząc na to, że przyniosą dłuższą chwilę ulgi, ale oczywiście i to zawodziło. Po spotkaniu z Basilem oczy nastolatka nieco się otworzyły i pomyślał, że może faktycznie powinien zwrócić się do kogoś o pomoc. Pytaniem było tylko - do kogo?
Miał wielu znajomych i nawet przyjaciół, ale nikt z nich, nie wydawał się być odpowiednią osobą w tej sprawie. Brooks, jak to Brooks, miała zupełnie inne podejście do życia i choć kochał ją z całego serca, to jednak tutaj nie wyobrażał sobie, by mogła przedstawić mu logiczne rozwiązanie. Beatrice nie było, Lucasa tak samo i w końcu, po dość długim namyśle, pomyślał o Walshach. Rozmowy z mężczyznami, które przeprowadzili w Avalonie i tuż po powrocie z wakacji, naprawdę mu pomogły i Max nawet starał się wprowadzić kilka zmian w swoim życiu na podstawie ich porad. Zmiany nie były proste, tak samo, jak przyznanie się, że potrzebuje pomocy, ale chyba nie miał teraz wyjścia, jeśli znów nie chciał być przypadkiem znaleziony na skraju śmierci, gdzieś pośrodku szerokich, oceanicznych wód.
Pojawił się pod domem Walshów wieczorem. Widać było, że ostatnimi dniami nie miał się najlepiej, a jego oczy wskazywały także na krążące w organizmie używki. Nie był jednak porobiony specjalnie mocno, co utrudniało mu całą tę konfrontację. Przez chwilę wahał się, czy powinien nacisnąć dzwonek do drzwi i nawet chciał już wracać do swojego laboratorium, ale ostatecznie spiął dupę, pociągnął łyk z piersiówki, którą zawsze miał przy sobie i wcisnął przycisk.
-Bry wieczór. - Przywitał się, gdy w końcu ktoś otworzył mu drzwi. Czuł się nieco niezręcznie, ale teraz już nie było odwrotu. -Sorki za najście, ale.... - Przygryzł na chwilę wargę, po czym w końcu zdobył się na odwagę by wypowiedzieć najtrudniejsze zdanie w swoim życiu. -Potrzebuję pomocy. - Odruchowo spojrzał gdzieś w dół, kładąc dłoń na kark, by jakoś rozluźnić całe to napięcie, choć zdecydowanie nie był aż tak porobiony, by czuć się komfortowo. -Mówiliście, że zawsze mogę przyjść pogadać, no to... Znaczy, jak nie macie czasu, to spoko. - Zaczął pierdolić, bo coraz bardziej żałował swojej decyzji rozumiejąc, że ta rozmowa w żadnym wypadku nie będzie łatwa i nawet nie przygotował sobie, co chciałby powiedzieć i jak cały ten temat ugryźć, żeby miał on sens i żeby Walshowie mogli zobaczyć sytuację bez zbyt wielu nieporozumień, wynikających z przekazu Maxa.

______________________



 
I thought that I could walk away easily
But here I am, falling down on my knees
Powrót do góry Go down


Christopher Walsh
Christopher Walsh

Nauczyciel
Wiek : 35
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 183
C. szczególne : Blizna u dołu brzucha oraz niewielka blizna na ręce, blizny na piersi po jadzie akromantuli, ciemnogranatowe blizny na lewym ramieniu; obrączka z czarno-zielonej muszli; runa agliz na lewym nadgarstku
Galeony : 6710
  Liczba postów : 2648
https://www.czarodzieje.org/t18076-christopher-o-connor#514253
https://www.czarodzieje.org/t18088-poczta-chrisa#514438
https://www.czarodzieje.org/t18079-christopher-o-connor#514252
https://www.czarodzieje.org/t18310-christopher-o-connor-dziennik
Co trzy głowy, to nie jedna QzgSDG8




Moderator




Co trzy głowy, to nie jedna Empty


PisanieCo trzy głowy, to nie jedna Empty Re: Co trzy głowy, to nie jedna  Co trzy głowy, to nie jedna EmptyNie 23 Paź - 11:16;

Nie wszystko było tak, jak być powinno. Wciąż jeszcze wiele spraw było dziwnych, nie takich, jakby się pogubili, ale mimo to było o wiele lepiej, niż wtedy, gdy nic nie pamiętał. Nie ulegało jednak wątpliwości, że znowu potrzebowali nieco czasu na to, by wrócić na właściwe tory, nawet jeśli wiele dla siebie znaczyli, jeśli przyznawali, że byli szczęśliwi w tym, co było, co się wydarzyło, w tym, jak poukładało się ich życie. Nie było już jednak miejsca na kłótnie, na szarpanie się, na opowiadanie sobie bzdur, na wyrywanie włosów z głowy i wyzywanie się w nieskończoność. Złość, a przynajmniej taką nadzieję miał Christopher, została całkowicie wylana, a teraz jedynie bulgotała gdzieś w kącie, z dala od ich świadomości, pozwalając, żeby wszystko to, co było nie takie, jak być powinno, zgasło. Gniew nigdy nie prowadził do niczego dobrego, zawsze zasiewał wiele wątpliwości i prowadził do niezrozumiałego cierpienia, więc starali się od tego mimo wszystko uciekać, rozmawiając i koncentrując się na tym, co dobre, co ważne, na przyszłości, jaką wciąż mieli przed sobą.
Żaden z nich nie spodziewał się, że ten wieczór okaże się inny od pozostałych, gdy na nowo uczyli się żyć przy sobie tak jak do tej pory. Christopher uniósł nieco zdziwiony brwi, gdy zdali sobie sprawę z tego, że ktoś postanowił ich odwiedzić, a później zakomunikował, że sam otworzy drzwi, już po chwili spoglądając na Maximiliana. Wiedział, od razu wiedział, że coś się stało, że coś było nie w porządku, że coś było nie tak, jak być powinno, że coś znowu go złamało. Zagryzł od środka policzek, mając świadomość, że powinien w tej chwili uważać na słowa, bo nie miał pojęcia, co mogło się wydarzyć, ani nie wiedział, na kogo powinien w tym momencie złorzeczyć, po czym skinął lekko głową, cofając się od razu, robiąc chłopakowi przejście w drzwiach.
- Wejdź - powiedział. - Josh, przygotuj herbatę, proszę - poprosił, spoglądając na swojego męża, który pojawił się tuż za nim, jednocześnie posyłając mu dość wymowne spojrzenie, mając nadzieję, że tym razem nie dojdzie do niepotrzebnego sporu, który jedynie wszystko by wszystkim utrudnił. Był pewien, że starszy mężczyzna chce pomóc, ale czasami jego metody nie były tym, czego potrzebowali, czasami mimo wszystko nie trzeba było do szczęścia twardej ręki, a czegoś innego i Chris wierzył w to, że tym razem uda im się wszystko ułożyć, że uda im się zrobić wszystko tak, jak być powinno.
Zamknął za Maxem drzwi, uśmiechając się lekko, wierząc w to, że zdołają mu jakoś pomóc, chociaż nawet względem siebie mieli jeszcze drobne uwagi. Niemniej jednak chcieli nadal wspólnie budować przyszłość i Chris wierzył w to, że tak samo jak wcześniej, chcieli również pomagać innym. A teraz mieli do tego naprawdę najlepszą okazję, nawet jeśli Max wyraźnie nie był sobą, jeśli nawet znowu coś zażył i czuł się paskudnie.

______________________

After all these years
you still don't know
The things
that make you
beautiful
Powrót do góry Go down


Joshua Walsh
Joshua Walsh

Nauczyciel
Wiek : 37
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 193cm
C. szczególne : runa algiz za lewym uchem, obrączka z bladoróżowej muszli, bransoletki na lewym nadgarstku
Galeony : 4710
  Liczba postów : 2196
https://www.czarodzieje.org/t18077-joshua-walsh
https://www.czarodzieje.org/t18086-poczta-profesora-walsha#514412
https://www.czarodzieje.org/t18084-joshua-walsh#514388
https://www.czarodzieje.org/t18300-joshua-walsh-dziennik#520887
Co trzy głowy, to nie jedna QzgSDG8




Moderator




Co trzy głowy, to nie jedna Empty


PisanieCo trzy głowy, to nie jedna Empty Re: Co trzy głowy, to nie jedna  Co trzy głowy, to nie jedna EmptyWto 25 Paź - 20:34;

Josh nie czuł się jeszcze pewnie, gdy spoglądał na Chrisa. Czuł lęk, że tak jak nagle wspomnienia wróciły, tak znów mogą zniknąć, choć teoretycznie nie było ku temu podstaw. Mimo to ciągle czuł się tak, jakby balansował na cienkiej linie tuż nad przepaścią, będąc o krok od awantury. Jednocześnie stale powtarzał sobie słowa Chrisa, próbował przekonać samego siebie, że naprawdę nie powienien uważać własnych błędów, czy chwilowych trudności za problemy, które zaważyłyby na ich szczęściu. Byli razem, wciąż byli małżeństwem, nie zamierzali się rozstawać, a iść dalej wspólnie i to było najważniejsze. Dlatego nawet tego wieczoru starał się nie wychodzić znów do ogrodu, aby trenować, a kręcił się w pobliżu Chrisa, próbując opanować swoje irracjonalnie lęki.
Nie spodziewał się jednak gości. Zmarszczył brwi, gdy tylko usłyszał głos Solberga, od razu kierując się do drzwi, gdzie Chris wpuszczał chłopaka do środka, spoglądając na niego dziwnie. Miotlarz od razu miał ochotę się bronić i niemal całym sobą krzyczał, że zdołał już trochę zmądrzeć i nie reagować impulsywnie, ale milczał, przenosząc swoją uwagę na chłopaka.
- Zaraz przyniosę herbatę, a ty nie krępuj się, tylko przyznaj, że szukałeś pretekstu, żeby zobaczyć nasze kaczki dziwaczki - odpowiedział Josh spokojnym tonem, skinąwszy głową swojemu mężowi, a później uśmiechnął się ciepło do Maxa, gestem pokazując, aby wchodził dalej. Sam skierował się do kuchni, gdzie poprosił Mędrkę, aby przyniosła oba kaczątka do salonu, gdzie podejrzewał, że usiądzie Chris z Solbergiem.
Zastanawiał się, co takiego sprawiło, że dzieciak zdecydował się jednak przyjść do nich. Pamiętał ich rozmowy w Avalonie i podejrzewał, że miało to związek z Salazarem. Ta myśl nie była przyjemna i nie wiedział, czy powinien już przeklinać szkolnego druha, czy jednak dać mu szanse i wierzyć, że nie spieprzył wszystkiego. Ostatecznie, skoro Chris przypomniał już go sobie, to Morales także powinien pamiętać Maxa. Mogło jeszcze chodzić o to, że dzieciak wolał trzymać się od Meksykanina z dala, zgodnie z radą, aby unikać toksycznych relacji. Wtedy to Salazar miałby ochotę udusić Josha.
- Przygotowałem najzwyklejszą czarną, ziołową, a także lawendową - powiedział, prowadząc przed sobą tacę z herbatami, gdy dołączał do pozostałej dwójki, mając nadzieję, że nie przyjdzie w połowie opowieści Maxa, tracąc cały kontekst jego wypowiedzi.

______________________


Peace in your gardens and light from your eyes
No one can hold me the way you do
Powrót do góry Go down


Maximilian Felix Solberg
Maximilian Felix Solberg

Student Slytherin
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 21
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 194 cm
C. szczególne : leworęczność, Znak zorzy w postaci czerwonej kreski na palcach lewej dłoni, tatuaż kojota na lewym ramieniu,tatuaż fiolki z syreną i sroką na lewym przedramieniu, Telepatyczne połączenie z Brewerem
Galeony : 5413
  Liczba postów : 13188
https://www.czarodzieje.org/t18528-maxmilian-felix-solberg
https://www.czarodzieje.org/t18530-poczta-maxa-felixa
https://www.czarodzieje.org/t18529-maxmilian-felix-solberg
https://www.czarodzieje.org/t18677-max-felix-dziennik
Co trzy głowy, to nie jedna QzgSDG8




Gracz




Co trzy głowy, to nie jedna Empty


PisanieCo trzy głowy, to nie jedna Empty Re: Co trzy głowy, to nie jedna  Co trzy głowy, to nie jedna EmptyWto 25 Paź - 21:59;

Nie wiedział, czego się spodziewał, ale widocznie nie takiej reakcji, bo totalnie go zamurowało, gdy został zaproszony do środka. Poniekąd był rozczarowany takim obrotem spraw. Gdzieś w głębi serca musiał liczyć na to, że zostanie odesłany z kwitkiem i nie będzie musiał stawiać temu wszystkiemu czoła. A jednak, gdyby uważał, że przyjście tutaj nie jest mu potrzebne, to zdecydowanie by go tutaj nie było. Uśmiechnął się więc słabo i z cichym dzięki na ustach, wszedł do środka, nie do końca wiedząc, co powinien dalej ze sobą zrobić.
Na szczęście z ratunkiem przyszedł mu Joshua, który wyłonił na światło dzienne temat magicznych kaczek. -Dokładnie! Tyle już czasu minęło, a nadal nie doczekałem się zaproszenia, więc bezczelnie uznałem, że muszę sam się wprosić. - Podłapał, posyłając mężczyźnie pełne wdzięczności spojrzenie, po czym odprowadził go wzrokiem, by za chwilę zająć miejsce wskazane mu przez Christophera.
-No... - Zaczął, ponownie czując się skrępowanym. -Jak się macie? Udało Ci się odzyskać pamięć? - Zapytał zielarza, nieco próbując odwlec własne problemy, ale też poniekąd przyszykowując sobie pod ten temat grunt. Szczerze nawet cieszył się, że zastał obydwoje Walshów w domu, bo mieli dość podobne doświadczenie i mogli wyrazić swoją opinię z obydwu stron spektrum, co czasem było naprawdę przydatne.
-O. Mój. Boże! - Po raz kolejny jego uwaga przeszła na coś zupełnie innego, gdy skrzatka przyniosła mu kaczki. Próbował wziąć jedną z nich a ręce, ale trochę nie wiedział, czego ma się po nich spodziewać. -Są zajebiste! - Zaśmiał się naturalnie na ich widok, przyglądając się uważnie zwierzęciu, które zdecydowanie było jedną z najciekawszych rzeczy, jakie w życiu widział. A widział dość dużo. -Dużo sprawiają problemu? - Zainteresował się ciekaw, jak to jest w utrzymaniu.
Joshua nie miał się co martwić, bo Max nawet nie zaczął swojej historii, podniecając się kaczkami, gdy ten wrócił z herbatą. Nastolatek już chciał brać zwykłą, czarną, gdy nagle usłyszał o dużo ciekawszym wyborze, który na dodatek mocno przypominał mu dom w Inverness. -Wezmę lawendową, dzięki. - Chwycił ciepły kubek i oplótł wokół niego swoje dłonie, jakby nie chciał pić napoju, a raczej samym gestem zyskać sobie nieco więcej komfortu.

______________________



 
I thought that I could walk away easily
But here I am, falling down on my knees
Powrót do góry Go down


Christopher Walsh
Christopher Walsh

Nauczyciel
Wiek : 35
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 183
C. szczególne : Blizna u dołu brzucha oraz niewielka blizna na ręce, blizny na piersi po jadzie akromantuli, ciemnogranatowe blizny na lewym ramieniu; obrączka z czarno-zielonej muszli; runa agliz na lewym nadgarstku
Galeony : 6710
  Liczba postów : 2648
https://www.czarodzieje.org/t18076-christopher-o-connor#514253
https://www.czarodzieje.org/t18088-poczta-chrisa#514438
https://www.czarodzieje.org/t18079-christopher-o-connor#514252
https://www.czarodzieje.org/t18310-christopher-o-connor-dziennik
Co trzy głowy, to nie jedna QzgSDG8




Moderator




Co trzy głowy, to nie jedna Empty


PisanieCo trzy głowy, to nie jedna Empty Re: Co trzy głowy, to nie jedna  Co trzy głowy, to nie jedna EmptyCzw 27 Paź - 19:58;

To, że coś było bardzo nie w porządku, było oczywiste, ale Christopher wiedział, że musi dać Maxowi czas, że musi pozwolić na to, żeby chłopak zaczął sam mówić, w takim tempie, jakiego potrzebował. Poza tym wychodził z założenia, że im dłużej Max będzie u nich siedział, tym bardziej będzie słabło oddziaływanie używek, jakie zdążył przyjąć, a przynajmniej taką nadzieję miał zielarz. Nie miał pojęcia, co ten przyjął, jednak jedyne, co im pozostawało, to odczekanie, aż wszystkie efekty postanowią go opuścić, a Max będzie na tyle świadomy, trzeźwy i zdrowy, żeby w pełni podjąć się dalszego życia. To należało mu jednak umożliwić, pilnując go w sposób, którego nie nazwałby więzieniem. Dlatego też zabrał go do salonu, dlatego poprosił Josha o przygotowanie herbaty, a później pozwolił chłopakowi na to, żeby ten skoncentrował się na kaczkach, podziwiając je, zapewne zwłaszcza wtedy, gdy nagle zmieniały postać i odbiegały, by po chwili wrócić.
- Tak, ale właściwie dopiero co. Po prostu obudziłem się i odkryłem, że wiem wszystko, że nie ma żadnej czarnej dziury w mojej pamięci, żadnego muru, niczego, co by mnie powstrzymywało. Przypomniałem sobie również, jak doszło do tej niemądrej sytuacji i zdecydowanie muszę bardziej uważać na swoje pozornie dobre intencje - odpowiedział, uśmiechając się lekko i zajął wygodne miejsce, starając się nie wpatrywać zbyt intensywnie w chłopaka, żeby go nie spłoszyć, żeby go nie przestraszyć albo zrobić czegoś innego, równie idiotycznego.
- Dziękuję - mruknął łagodnie, gdy Josh do nich dołączył, samemu również sięgając po kubek z herbatą. - Nie jesteś głodny, Max? Bo ja właściwie tak i chyba będę musiał coś przygotować - dodał, starając się ostrożnie zachęcić chłopaka do tego, żeby podejmował mimo wszystko normalne życiowe decyzje, koncentrując się na tym, czego jego organizm mógł w tej chwili potrzebować, żeby stanął na nogi. Chociaż na chwilę.

______________________

After all these years
you still don't know
The things
that make you
beautiful
Powrót do góry Go down


Joshua Walsh
Joshua Walsh

Nauczyciel
Wiek : 37
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 193cm
C. szczególne : runa algiz za lewym uchem, obrączka z bladoróżowej muszli, bransoletki na lewym nadgarstku
Galeony : 4710
  Liczba postów : 2196
https://www.czarodzieje.org/t18077-joshua-walsh
https://www.czarodzieje.org/t18086-poczta-profesora-walsha#514412
https://www.czarodzieje.org/t18084-joshua-walsh#514388
https://www.czarodzieje.org/t18300-joshua-walsh-dziennik#520887
Co trzy głowy, to nie jedna QzgSDG8




Moderator




Co trzy głowy, to nie jedna Empty


PisanieCo trzy głowy, to nie jedna Empty Re: Co trzy głowy, to nie jedna  Co trzy głowy, to nie jedna EmptySob 29 Paź - 17:10;

Widział również, że chłopak nie był zupełnie trzeźwy, ale po tym, co usłyszał w Avalonie, nie zdziwiłby się, gdyby usłyszał, że nigdy taki nie był. Jednak również tamta rozmowa i późniejsza z Chrisem, uświadomiły mu, że musi sam zacząć panować nad sobą i sposobem okazywania troski. Nie mógł po prostu po kimś krzyczeć, choć przychodziło mu to z trudem. Jednak teraz nie był z Solbergiem sam, a do tego chłopak wyraźnie powiedział, że potrzebuje pomocy. Tym bardziej musiał uważać na to, co mówi.
Ułatwiała to także konieczność skupienia się, żeby nie zacząć zwijać się z bólu, gdy tylko wszedł do salonu z herbatami. Obecność kaczek dziwaczek, choć była zbawienna dla Maxa, dla Josha była w tym momencie przekleństwem, zwłaszcza że zapomniał kupić nowe eliksiry przeciwbólowe, a mugolskie środki nie działały w kwestii magicznych dolegliwości. Zdołał spokojnie podać herbatę, uśmiechając się ciepło do Chrisa, samemu biorąc ostatnią herbatę. Właściwie zdziwił go wybór Maxa, ale nie skomentował go, siadając w fotelu, aby po chwili niemal wypluć herbatę, którą zdążył upić, gdy prawdopodobnie Kłapacz, wskoczył w zajęczej formie na jego kolana, wywołując w jednej chwili większy ból w ciele Josha.
- Możesz też… Przejść od razu do rzeczy - powiedział z trudem miotlarz, łagodnie oddając kaczkę Mędrce, która szybko teleportowała się z jednym kaczątkiem, drugie zostawiając w pobliżu Maxa. - Im dłużej będziesz odwlekał powiedzenie, co się dzieje, tym dłużej będziesz czuł zwątpienie, pogarszając jedynie swój stan. Możesz zacząć od prostej odpowiedzi - twój problem nazywa się Salazar Morales, czy też chodzi o coś zupełnie innego? - dodał spokojnie, starając się, żeby nie było słychać bólu w jego głosie, uśmiechając się przy tym krzywo.
Widział, że Solberg nie wyglądał najlepiej, ale wiedział, że jeśli nie wyrzuci prosto z mostu, co się stało, za moment może zrezygnować z chęci powiedzenia im czegokolwiek. Martwiło go to, sprawiało, że miał ochotę teleportować się do szkolnego druha, żeby znów wbić mu trochę rozumu do głowy, ale wiedział, że nic nie zdziała, jeśli nie dowie się, o co dokładnie chodzi. Nie chciał dodatkowo pchać się między tę dwójkę, choć odnosił wrażenie, że potrzebowali terapii. Kto wie, może powinni się jednak spotkać w czwórkę i porozmawiać szczerze przy szarlotce? Zdecydowanie będąc daleko od alkoholu, choć akurat po nim to Morales się otwierał.

______________________


Peace in your gardens and light from your eyes
No one can hold me the way you do
Powrót do góry Go down


Maximilian Felix Solberg
Maximilian Felix Solberg

Student Slytherin
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 21
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 194 cm
C. szczególne : leworęczność, Znak zorzy w postaci czerwonej kreski na palcach lewej dłoni, tatuaż kojota na lewym ramieniu,tatuaż fiolki z syreną i sroką na lewym przedramieniu, Telepatyczne połączenie z Brewerem
Galeony : 5413
  Liczba postów : 13188
https://www.czarodzieje.org/t18528-maxmilian-felix-solberg
https://www.czarodzieje.org/t18530-poczta-maxa-felixa
https://www.czarodzieje.org/t18529-maxmilian-felix-solberg
https://www.czarodzieje.org/t18677-max-felix-dziennik
Co trzy głowy, to nie jedna QzgSDG8




Gracz




Co trzy głowy, to nie jedna Empty


PisanieCo trzy głowy, to nie jedna Empty Re: Co trzy głowy, to nie jedna  Co trzy głowy, to nie jedna EmptySob 29 Paź - 18:04;

Choć na początku pomysł ten wydawał mu się rozsądny, tak z każdą następną chwilą miał ochotę z niego zrezygnować, a gdy dorwał kaczek dziwaczek, to już w ogóle stwierdził, że sobie sam poradzi i nie musi już rozmawiać. Tak, pan "nie lubię zwierząt" Solberg, zawsze czuł się dużo lepiej w ich otoczeniu. Gdy ptaki zaczęły się zmieniać na jego oczach, szmaragdowe tęczówki, jakby na chwilę odzyskały nieco blasku, nim postanowił, że warto się w końcu odezwać.
-Tak... Po prostu? - Przeniósł spojrzenie na Christophera, z wyraźnym niedowierzaniem na twarzy. -Czyli wiesz już skąd ta amnezja. Możesz mi powiedzieć? - Zapytał jeszcze, bo w ferworze życia nawet nie zapytał o to wszystko Salazara, a teraz miał obok kogoś, kto był po tej samej stronie mgły co Morales.
-Niespecjalnie. - Mruknął, gdy zielarz zapytał o stan jego żołądka. Typowy Solberg, który znów rezygnował z jedzenia, by jeszcze w ten sposób dopierdolić swojemu organizmowi. W końcu, jak już iść w autodestrukcję to po całości. Szczerze liczył, że Joshua go uratuje, ale poszedł w zupełnie innym kierunku, jak zawsze będąc dużo bardziej bezpośrednim niż jego mąż. Max oczywiście na pierwsze słowa, miał ochotę powiedzieć, że wszystko jest okej, niepotrzebnie przychodził i że już pójdzie, ale koniec wypowiedzi miotlarza sprawił, że nastolatek zamarł, patrząc jak głupi to na jednego to na drugiego gospodarza. -To aż tak oczywiste? - Odezwał się w końcu, prychając lekko, jakby chciał rozluźnić atmosferę, ale wcale nie było mu do śmiechu. Joshua trafił w punkt. Musiał naprawdę bardzo dobrze znać kolegę ze szkolnych lat, skoro mimo wszystkiego, co mogło pójść nie tak w Maxa życiu, to był pierwszy pomysł, jaki przyszedł mu do głowy. -Tak, chodzi o niego. - Odpowiedział już ciszej w stronę swojej herbaty, bo to właśnie przyszedł najcięższy moment, na który nie był gotów i chyba nie było sposobu by to zmienić. Oprócz używek, ale wątpił, by mężczyźni mu na to pozwolili. -Paco.... - Zaczął czując, jak gula w gardle coraz mocniej rośnie utrudniając mu wypowiedź. -On mnie..... Zdradził. - Miał wrażenie, że się zaraz porzyga, więc w tempie rakiety dodał jeszcze jedno. -Tak jakby. - Zamilkł, na chwilę podnosząc wzrok na gospodarzy, po czym, jakby ich spojrzenia go paliły, ponownie wpatrzył się w taflę stygnącej w kubku herbaty. -Nie wiem, co zrobić. - Więcej nie był już w stanie powiedzieć, choć jego umysł pracował na najwyższych obrotach, co rusz podsuwając mu kolejne zdania, jakie chciał z siebie wyrzucić, ale choć walczył ze sobą ze wszystkich sił, czuł się, jakby ktoś rzucił na niego Silencio, pozbawiając możliwości werbalnej komunikacji.

______________________



 
I thought that I could walk away easily
But here I am, falling down on my knees
Powrót do góry Go down


Christopher Walsh
Christopher Walsh

Nauczyciel
Wiek : 35
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 183
C. szczególne : Blizna u dołu brzucha oraz niewielka blizna na ręce, blizny na piersi po jadzie akromantuli, ciemnogranatowe blizny na lewym ramieniu; obrączka z czarno-zielonej muszli; runa agliz na lewym nadgarstku
Galeony : 6710
  Liczba postów : 2648
https://www.czarodzieje.org/t18076-christopher-o-connor#514253
https://www.czarodzieje.org/t18088-poczta-chrisa#514438
https://www.czarodzieje.org/t18079-christopher-o-connor#514252
https://www.czarodzieje.org/t18310-christopher-o-connor-dziennik
Co trzy głowy, to nie jedna QzgSDG8




Moderator




Co trzy głowy, to nie jedna Empty


PisanieCo trzy głowy, to nie jedna Empty Re: Co trzy głowy, to nie jedna  Co trzy głowy, to nie jedna EmptyNie 30 Paź - 14:42;

Chris widział, że ich gość nieco lawiruje, że na swój sposób ucieka, że próbuje wyłgać się od tego, co chciał zrobić tak naprawdę i nie było to ani trochę dobre. Nie był jednak przekonany do tego, by w jakiś sposób naciskać na Maxa, wiedząc z doświadczenia, że cierpliwość w przypadku chłopaka właściwie zawsze popłacała, że w którymś momencie następowała ta chwila, w której ten się otwierał, przełamywał i wszystko zdawało się dokładnie takie, jakie być powinno. Inaczej jednak rozmawiało się z nim w obecności Josha, a i sam chłopak zachowywał się nieco odmiennie, niż do tej pory. Czaił się w nim cień zrezygnowania, którego Christopher nie był w stanie do końca uchwycić, aczkolwiek był przekonany, że jest w stanie, przynajmniej w części, zrozumieć, skąd to wszystko się brało.
- Tak. Tak po prostu. Obudziłem się i byłem znowu sobą - powiedział i uśmiechnął się ironicznie, spoglądając na chłopaka, starając się dostrzec, w jakim ten był właściwie stanie, wiedząc, że musiał o niego zadbać. Tak jak wtedy, gdy rozmawiali w sadzie i wręczył mu jabłko, by chociaż nim się posilił, by nie męczył się na kolejnych, dodatkowych poziomach, żeby nie dokładał sobie problemów, skoro już i tak miał ich sporo. - Dostałem list, z propozycją spotkania. Chciałem pójść i wyjaśnić, że to nie jest zbyt mile widziane, ale najwyraźniej magia Avalonu sobie ze mnie zakpiła. Duchy przybrały postać Josha i kazały mi wybierać, który z nich jest prawdziwy. Żaden. I najwyraźniej właśnie moją niechęć do tego wyboru uznały za odpowiednią do tego, żeby mnie ukarać. Albo popełniane przeze mnie błędy, ale przecież nie mogłem go wskazać, skoro go tam nie było.
To była niesamowicie głupia historia i Chris mimo wszystko nie lubił wracać do tego wspomnieniami, odnosząc wrażenie, że mógł zachować się jakoś inaczej, że mógł zrobić cokolwiek innego, a nie plątać się między tymi duchami, wiedząc, że to nic nie da, zachowując się coraz bardziej, jak idiota, chcąc się od nich uwolnić. Ostatecznie wskazał na właściwego ducha, ale to nadal powodowało, że czuł jakąś dziwną gorycz i widać było, że na chwilę właśnie na tym się skupił. Zapewne dlatego spojrzenie, jakie posłał Joshowi, było o wiele ostrzejsze i bardziej ostrzegawcze, niż powinno być.
Skinął lekko głową na kolejne pytania i słowa Maxa, by zaraz zmarszczyć brwi, bo ani trochę nie podobało mu się to, co usłyszał. Nie mógł jednak dokonywać oceny, kiedy usłyszał tak niewiele, toteż przekrzywił głowę i wsparł ją na dłoni, przyglądając się Maxowi z uwagą, by zaraz powiedzieć, że wiedział, że to nie będzie dla niego łatwa rozmowa, ale to było bardzo mało wyjaśnień.
- Co kryje się pod jakby, Max? - zapytał spokojnie, przypominając sobie rozmowę, jaką odbył z Salazarem, starając się poukładać wszystko, co wiedział, w całość, ale tutaj nic nie zdawało się do siebie pasować.

______________________

After all these years
you still don't know
The things
that make you
beautiful
Powrót do góry Go down


Joshua Walsh
Joshua Walsh

Nauczyciel
Wiek : 37
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 193cm
C. szczególne : runa algiz za lewym uchem, obrączka z bladoróżowej muszli, bransoletki na lewym nadgarstku
Galeony : 4710
  Liczba postów : 2196
https://www.czarodzieje.org/t18077-joshua-walsh
https://www.czarodzieje.org/t18086-poczta-profesora-walsha#514412
https://www.czarodzieje.org/t18084-joshua-walsh#514388
https://www.czarodzieje.org/t18300-joshua-walsh-dziennik#520887
Co trzy głowy, to nie jedna QzgSDG8




Moderator




Co trzy głowy, to nie jedna Empty


PisanieCo trzy głowy, to nie jedna Empty Re: Co trzy głowy, to nie jedna  Co trzy głowy, to nie jedna EmptyNie 30 Paź - 14:59;

Jakkolwiek Josh się starał, nie potrafił obchodzić się z innymi, jak z jajkiem, a swoją cierpliwość wykorzystał na próbach zdobycia Chrisa oraz później, gdy ten stracił pamięć. Wiedział, że Max może zamknąć się w sobie przy źle dobranych słowach, wiedział, że może odejść i nie wrócić po pomoc, nawet jeśli będzie tego potrzebował. Wiedział o tym wszystkim, ale nie mógł po prostu chuchać na Solberga. Nie uważał również, aby jego pytanie, choć bezpośrednie, było tak naprawdę złe, więc jedynie wzruszył nieznacznie ramionami, gdy mąż na niego spojrzał, uśmiechając się przy tym lekko. Czasem było łatwiej ruszyć, kiedy zostało się lekko pchniętym do postawienia pierwszego kroku.
- Największy pewnik z listy rzeczy, z którymi mógłbyś do nas przyjść - odpowiedział spokojnie Josh, uznając, że na pewno chłopak nie chciałby opowiadać im o terapii, o używkach. Mógłby jeszcze przyjść w sprawie zwierząt, czy może mieszkania, ale wtedy nie wyglądałby tak, jakby właśnie świat zwalił mu się na głowę, rozsypując na drobne kawałki, gdy on nie wiedział, czym to wszystko scalić. Jednak Joshua nie spodziewał się tego, co ostatecznie usłyszał. Właściwie trudno było powiedzieć, co sądził, że może Max powiedzieć, ale na pewno nie to, że Salazar go zdradził. Cokolwiek mówić o jego szkolnym druhu, był dość lojalny i jeśli w jakiś sposób uważał, że ktoś jest mu bliski, nie ruszał dupą po kątach. Nie zdziwiłaby go zdrada, gdyby okazjonalnie sypiał z Maxem, nie traktując go jako swoje carinio. Nie traktując…
Mężczyzna przeklął cicho pod nosem, wbijając spojrzenie w okno, starając się nie dać po sobie poznać, jak złość zaczęła w nim buzować. W jednej chwili przypomniał sobie trening z Maxem, jego wyznanie, to jak Paco go traktował. Przypomniał sobie rozmowę z Moralesem, pierwszą, gdy uświadomił go, że kocha tego dzieciaka i kolejne, gdy próbowali wzajemnie się wesprzeć w chorej sytuacji. Morales ani razu nie wspomniał, że znalazł sobie nowego chłoptasia. Tylko to w obecnej sytuacji nasuwało się na rozwinięcie stwierdzenia “tak jakby”, choć nie łagodziło to złości i zawodu, jakie sam zaczął czuć w stosunku do kogoś, kogo być może mógł zacząć nazywać przyjacielem, przez wzgląd na wsparcie, jakiego sobie ostatnio udzielali.
- Max… Jakkolwiek mówienie o tym nie jest przyjemne, powiedz wszystko, żebyśmy mogli lepiej zrozumieć - powiedział cicho, łagodnie, choć nieco ochryple. Ręce świerzbiły go, aby sięgnąć po różdżkę i wysłać patronusa do Moralesa, ale wiedział, że nie może reagować zbyt impulsywnie, więc czekał na to, co jeszcze powie dzieciak.

______________________


Peace in your gardens and light from your eyes
No one can hold me the way you do
Powrót do góry Go down


Maximilian Felix Solberg
Maximilian Felix Solberg

Student Slytherin
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 21
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 194 cm
C. szczególne : leworęczność, Znak zorzy w postaci czerwonej kreski na palcach lewej dłoni, tatuaż kojota na lewym ramieniu,tatuaż fiolki z syreną i sroką na lewym przedramieniu, Telepatyczne połączenie z Brewerem
Galeony : 5413
  Liczba postów : 13188
https://www.czarodzieje.org/t18528-maxmilian-felix-solberg
https://www.czarodzieje.org/t18530-poczta-maxa-felixa
https://www.czarodzieje.org/t18529-maxmilian-felix-solberg
https://www.czarodzieje.org/t18677-max-felix-dziennik
Co trzy głowy, to nie jedna QzgSDG8




Gracz




Co trzy głowy, to nie jedna Empty


PisanieCo trzy głowy, to nie jedna Empty Re: Co trzy głowy, to nie jedna  Co trzy głowy, to nie jedna EmptyNie 30 Paź - 15:33;

Słysząc powód amnezji Chrisa, otworzył szerzej oczy. Znał dobrze tę sytuację, sam był w identycznej, tylko z jakiegoś powodu nie stracił pamięci. Tak mu się przynajmniej wydawało. Paco w każdym razie na pewno pamiętał. Nie odzywał się jednak, a zamiast tego tylko pokiwał głową. Pamiętał, co Christopher mówił o tym wydarzeniu i jak się z tym czuł i nie chciał dodawać mu wątpliwości, czy poczucia winy, dlatego zachował to dla siebie.
-Taaaa, chyba ta. - Prychnął lekko, bo faktycznie nie wiedział, z czym jeszcze mógłby do nich przyjść. Nie żeby nie miał powodów, ale już z chęcią rozmowy było dużo gorzej, a raczej z odwagą, by te tematy poruszyć. Teraz też nie było łatwo, ale nie miał już odwrotu, więc po ciężkiej walce z samym sobą w końcu się odezwał.
Jak się spodziewał, tak zdawkowe wyjaśnienie nic nie dało i mężczyźni od razu poprosili o doprecyzowanie, czego Solberg bardzo chciał uniknąć, a jednocześnie wiedział, że tak będzie.
-Jeśli dobrze zrozumiałem, zdarzyło się to, kiedy miał amnezję. Jakiś młody kurwiszon dał mu dupy i wiem, że nie powinienem go z tego rozliczać, biorąc pod uwagę okoliczności, ale... - Zaczął po dość długim milczeniu wywalać z siebie słowa, choć naprawdę miał wrażenie, że zaraz się porzyga prosto do pachnącego lawendą kubka. -Nie zmienia to faktu, że czuję się jak gówno. No i nawet nie wiem czy to była jednorazowa sprawa. Byłem zbyt zajęty łamaniem gówniarzowi żeber, żeby o cokolwiek zapytać. - Skrzywił się lekko, mocniej ściskając naczynie. Czuł, jak gotujące się w nim emocje dochodzą do skraju. Oczy mu się zaszkliły, a myśli od razu uciekły w naprawdę nieprzyjemne rejony. Nie był w stanie patrzeć na Walshów, bo nie chciał widzieć czegokolwiek, co mogło teraz malować się na ich twarzach i w ich spojrzeniach. Odłożył kubek na stół i zaczął grzebać po kieszeniach, by zaraz zacząć wystawiać na stół całą mugolską tablicę Mendelejewa. -Weźcie to, proszę. Za chwilę mogę się nie powstrzymać. - Wyszeptał zawstydzony, a jednak mimo wszystko, wciąż chciał iść do przodu. Wiedział, że mimo wszystko musi korzystać z każdych resztek silnej woli i próbować wygrzebywać się z tego bagna nawet, jeśli tonął po uszy w ośmiu innych.

______________________



 
I thought that I could walk away easily
But here I am, falling down on my knees
Powrót do góry Go down


Christopher Walsh
Christopher Walsh

Nauczyciel
Wiek : 35
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 183
C. szczególne : Blizna u dołu brzucha oraz niewielka blizna na ręce, blizny na piersi po jadzie akromantuli, ciemnogranatowe blizny na lewym ramieniu; obrączka z czarno-zielonej muszli; runa agliz na lewym nadgarstku
Galeony : 6710
  Liczba postów : 2648
https://www.czarodzieje.org/t18076-christopher-o-connor#514253
https://www.czarodzieje.org/t18088-poczta-chrisa#514438
https://www.czarodzieje.org/t18079-christopher-o-connor#514252
https://www.czarodzieje.org/t18310-christopher-o-connor-dziennik
Co trzy głowy, to nie jedna QzgSDG8




Moderator




Co trzy głowy, to nie jedna Empty


PisanieCo trzy głowy, to nie jedna Empty Re: Co trzy głowy, to nie jedna  Co trzy głowy, to nie jedna EmptySro 2 Lis - 21:36;

Chris uśmiechnął się do niego półgębkiem, nieco ironicznie, doskonale wiedząc, jak to brzmiało. Domyślał się, że nie tylko on musiał wpaść w coś podobnego, był również przekonany, że to samo musiało spotkać Salazara, chociaż nie był w stanie powiedzieć, na jakiej dokładnie zasadzie duchy wybierały sobie osoby, na które jawnie się obrażały. Które zaczynały traktować, jak swoich wrogów, a w ostateczności rzucały na nich klątwy, pozostawiając po sobie ból, niesmak i Merlin raczy wiedzieć, jak wielkie problemy. Nie sądził jednak, żeby rozmowa na ten temat miała teraz w czymś pomóc, więc milczał, mając jedynie nadzieję, że jego uwaga, jego wspomnienie, może w jakimś niewielkim stopniu pomóc Maximilianowi.
Chociaż, kiedy usłyszał dalsze słowa, dalsze wyjaśnienia, nie był już taki pewien, czy to w ogóle miało jakieś znaczenie. Nie podobało mu się również to, w jaki sposób wyrażał się chłopak, oskarżając o coś kogoś najwyraźniej niewiele od siebie młodszego, a może nawet kogoś w swoim wieku. To była kwestia, która dręczyła Christophera w znacznym stopniu, chociaż wiedział oczywiście, że Maximilian był dorosły - przynajmniej według prawa - i nie mieli Salazarowi w tej akurat kwestii niczego do zarzucenia. W innych już tak. Jednakże rewelacja, jaka właśnie została im ofiarowana, spowodowała, że Christopher zagryzł lekko wargę, starając się cokolwiek z tego zrozumieć.
- Max, dlaczego go pobiłeś? - zapytał prosto, dochodząc do wniosku, że musieli faktycznie usłyszeć więcej, by móc cokolwiek powiedzieć. Jednakże trudno było w tym momencie mówić o faktycznej zdradzie, skoro Salazar nie pamiętał chłopaka. To było bardzo trudne i Christopher miał wrażenie, że to właśnie on miał zdecydowanie większe prawo do wypowiadania się w kwestii tego przewinienia, niż ktokolwiek inny. Było to niesamowicie trudne, ale miał świadomość, że gdyby nie silne więzy, jakie łączyły go z Joshem, mógłby sobie ubzdurać różne rzeczy w czasie swojej amnezji. Czuł się wolny, nie została w nim wtedy nawet krztyna miłości, jakby wyparowała całkowicie, toteż był w stanie zrozumieć, dlaczego Salazar postąpił tak, a nie inaczej, a przynajmniej był w stanie to właśnie sobie wyobrazić.
Nie wypowiedział jednak nic z tego na głos, czekając, aż wszystko stanie się jaśniejsze. Zamiast tego bez słowa zaczął zbierać rzeczy wyjmowane przez chłopaka, wyraźnie czekając na to, aż ten pozbędzie się ich wszystkich. Wręczył wszystko Mędrce, posyłając jej przy okazji znaczące spojrzenie, wierząc w to, że skrzatka pozbędzie się każdego potencjalnego zagrożenia z ich otoczenia. Ufał jej i wiedział, że ta była w pewnym sensie bardzo opiekuńcza, był więc pewien, że poradzi sobie ze wszystkim. W tym również czasie pozwalał mówić Joshowi, mając nadzieję, że wspólnie przez to wszystko przebrną, że jakoś sobie poradzą, a Max za chwilę się nie załamie. Jakby chcąc pokazać mu, że wciąż był tutaj mile widziany, zarzucił na jego nogi koc, obserwując przy okazji chłopaka, nabierając pewności, że ten potrzebował również zwyczajnej, podstawowej opieki i choćby nakarmienia.

______________________

After all these years
you still don't know
The things
that make you
beautiful
Powrót do góry Go down


Joshua Walsh
Joshua Walsh

Nauczyciel
Wiek : 37
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 193cm
C. szczególne : runa algiz za lewym uchem, obrączka z bladoróżowej muszli, bransoletki na lewym nadgarstku
Galeony : 4710
  Liczba postów : 2196
https://www.czarodzieje.org/t18077-joshua-walsh
https://www.czarodzieje.org/t18086-poczta-profesora-walsha#514412
https://www.czarodzieje.org/t18084-joshua-walsh#514388
https://www.czarodzieje.org/t18300-joshua-walsh-dziennik#520887
Co trzy głowy, to nie jedna QzgSDG8




Moderator




Co trzy głowy, to nie jedna Empty


PisanieCo trzy głowy, to nie jedna Empty Re: Co trzy głowy, to nie jedna  Co trzy głowy, to nie jedna EmptySro 2 Lis - 21:49;

Przekleństwa, jedno za drugim przelatywały przez głowę Josha, w miarę, jak słyszał wyznania Solberga. Nim ktokolwiek zdążył zareagować, wysłał patronusa do Salazara z prostym, acz wyraźnym komunikatem, że będą musieli porozmawiać i lepiej, żeby znalazł dla niego czas za kilka godzin. Był wściekły, kolejny raz, na Avalon, wszystko co tam było, na Meksykanina, ale też na Solberga samego w sobie.
- Bo właśnie taki Paco, kurwa, jest. Taki zawsze był, a kiedy zapomniał o tobie… To jednak nie dało ci prawa Max, żeby pobić tamtego dzieciaka. Wbrew pozorom, on został zwyczajnie wykorzystany, jak każdy, kogo Paco pieprzy dla przyjemności - powiedział cicho Josh, spoglądając w końcu na Maxa, a w jego spojrzeniu mieszało się współczucie z rozczarowaniem, choć trudno było powiedzieć, do kogo to drugie kierował. Odstawił kubek na stolik, aby zaraz przeczesać dłonią włosy, uśmiechając się gorzko.
- Choć nie oceniam, bo sam pewnie zareagowałbym podobnie, ale zamiast trzeciego bić, biłbym Salazara - dodał wzdychajac ciężko. To nie było łatwe i nie chciał nawet wyobrażać sobie, co musiał czuć Max, kiedy tylko dowiedział się o tej sytuacji. Choć on sam twierdził, że był gotów puścić Chrisa, pozwolić mu zdjąć obrączkę, odsunąć się od niego, skoro stał się dla niego kimś całkowicie obcym, nie wiedział, jak zareagowałby, gdyby dowiedział się, że zielarz spał z kimś innym.
- Zanim spróbujemy jakoś… Jak się o tym dowiedziałeś? - zapytał jeszcze, mając wrażenie, że wsadza palce w boląca, otwartą wciąż ranę, ale potrzebowali dowiedzieć się jeszcze tego jednego szczegółu. On sam potrzebował to wiedzieć, aby miec pewność, jak mocno może przyłożyć Paco, kiedy się z nim spotka. Zaraz też spojrzał sam na Chrisa, próbując przekazać mu spojrzeniem, że Max powinien z nimi zostać, jak najdłużej się da. Ilość towaru, którą chłopak niewiele wcześniej wyciągnął na stół, była przerażająca i nie chciał doprowadzić do sytuacji, że będzie mieć okazję to zażyć.

______________________


Peace in your gardens and light from your eyes
No one can hold me the way you do
Powrót do góry Go down


Maximilian Felix Solberg
Maximilian Felix Solberg

Student Slytherin
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 21
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 194 cm
C. szczególne : leworęczność, Znak zorzy w postaci czerwonej kreski na palcach lewej dłoni, tatuaż kojota na lewym ramieniu,tatuaż fiolki z syreną i sroką na lewym przedramieniu, Telepatyczne połączenie z Brewerem
Galeony : 5413
  Liczba postów : 13188
https://www.czarodzieje.org/t18528-maxmilian-felix-solberg
https://www.czarodzieje.org/t18530-poczta-maxa-felixa
https://www.czarodzieje.org/t18529-maxmilian-felix-solberg
https://www.czarodzieje.org/t18677-max-felix-dziennik
Co trzy głowy, to nie jedna QzgSDG8




Gracz




Co trzy głowy, to nie jedna Empty


PisanieCo trzy głowy, to nie jedna Empty Re: Co trzy głowy, to nie jedna  Co trzy głowy, to nie jedna EmptySro 2 Lis - 22:30;

Nie mylił się podczas poprzednich spotkań, naprawdę byli z Joshem do siebie podobni, choć mężczyzna zdecydowanie miał więcej samokontroli. Max nie wiedział, co obecnie chodziło mu po głowie, ale nawet gdyby, to i tak pytanie Chrisa zbiło go z tropu. No bo jak to dlaczego? Należało się skurwielowi i tyle. I choć była to odpowiedź, która cisnęła się na usta, to jednak nastolatek wiedział, że nie była do końca prawdziwa.
-Bo.... - Miał wielkie trudności z mówieniem, ale też potrzebował to z siebie wyrzucić, a tutaj czuł się bezpiecznie i przede wszystkim, nie czuł się oceniany. -Poniosło mnie. Wiedziałem, że wyjebanie Paco nic nie da, wiedziałem że on mi nie odda, a to nie było coś, czego chciałem. Potrzebowałem... bólu. - Ostatnie zdanie wypowiedział ledwo słyszalnym szeptem. -Świadomie sprowokowałem go, żeby samemu oberwać. - Dodał po chwili, chyba po raz pierwszy w życiu przyznając się do tego, że jego agresja wcale nie miała na celu tak do końca zranienia innych, a była wręcz formą autoagresji, której w chory sposób się dopuszczał.
Słowa Josha niewiele mu pomogły. Niestety nie mógł się zgodzić, bo choć wiele złego mógł Paco zarzucić, to jednak facet miał pewne granice i Max wątpił, by tak po prostu je przekroczył. -Wykorzystany? Ktoś, kto pierdoli się za pieniądze nie ma prawa mówić, że został wykorzystany. - Tym razem zabrzmiał zdecydowanie pewniej, a w szmaragdowych tęczówkach pojawił się nagły błysk, który wskazywał na wciąż tkwiącą gdzieś w sercu nastolatka wściekłość. Nie, nie uważał, żeby River był ofiarą. Na pewno nie w tym sensie.
Gdy tylko Chris zarzucił mu koc na nogi, Max zwinął się na fotelu w kulkę, szczelnie otulając się przykryciem, jakby znalazł się w końcu w bezpiecznym kokonie, którego potrzebował. Z niekrytym trudem patrzył, jak skrzatka zabiera jego towar. Miał ochotę krzyknąć, żeby to zostawiła i po raz kolejny ulżyć sobie bólu w ten wątpliwy sposób, ale nie mógł. Choć wiele by oddał, za kolejną chwilę zapomnienia.
-Zaprosił mnie na drinka ze swoim kumplem. Tamten jak się okazało też akurat był w lokalu i zaczął drzeć ryja na Paco, wylewając mu na głowę piwo tylko dlatego, że Morales zaraził go syfem. Jebany gówniarz. - Zawstydzenie zdecydowanie ustąpiło już złości, gdy Max odtwarzał tamten wieczór. Mimowolnie zacisnął dłonie w pięści, jakby chciał znowu komuś przypierdolić, ale zamiast zrobić cokolwiek, po prostu mówił dalej. -Paco chciał z nim porozmawiać i mnie uspokoić, ale.. No nie wyszło. - Wzruszył ramionami, bo wcale nie żałował kolejnego mordobicia w swoim życiu. Jakoś fakt, że Salazar tak spokojnie do tego podszedł, bolał nastolatka jeszcze bardziej, ale nie tak mocno jak widok świetlistego strażnika Joshuy, który wyskoczył z jego różdżki, budząc w Solbergu zupełnie inne, zdecydowanie szczęśliwsze wspomnienie, które teraz zdawało się być tylko kolejnym ostrzem wbijanym w jego serce. Szmaragdowe tęczówki zaszkliły się, a po policzku chłopaka spłynęły pierwsze łzy, których nie był w stanie kontrolować. Jego ciało mimowolnie zaczęło się trząść, a słowa same opuszczały jego usta, jakby ktoś w końcu zburzył tę mozolnie budowaną ścianę, jaką wokół siebie przez lata zbudował. -Ja naprawdę wiem, że miał ciężko i nie powinienem go z tego rozliczać, ale po prostu nie mogę. Myślałem, że choć raz w tym pierdolonym życiu będzie mi dane poczuć choć trochę szczęścia, ale nie... Znowu musiałem coś zjebać. Wiem, że problem tkwi we mnie, a inni tylko obrywają. Feli uciekał ode mnie do adrenaliny i niebezpieczeństwa, a Paco widocznie potrzebuje odskoczni w postaci kogoś innego. Nie mogę go za to winić, powinienem pozwolić mu odejść, uwolnić od tego syfu jakim jestem, ale nie...Nie mogę... - Rozkleił się do końca, a zaciśnięta wcześniej w pięść dłoń, teraz już wbijała się pod kocem w bok chłopaka, który skulił się jeszcze mocniej, jakby chciał stać się niewidzialny, powodując nowe rany.

______________________



 
I thought that I could walk away easily
But here I am, falling down on my knees
Powrót do góry Go down


Christopher Walsh
Christopher Walsh

Nauczyciel
Wiek : 35
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 183
C. szczególne : Blizna u dołu brzucha oraz niewielka blizna na ręce, blizny na piersi po jadzie akromantuli, ciemnogranatowe blizny na lewym ramieniu; obrączka z czarno-zielonej muszli; runa agliz na lewym nadgarstku
Galeony : 6710
  Liczba postów : 2648
https://www.czarodzieje.org/t18076-christopher-o-connor#514253
https://www.czarodzieje.org/t18088-poczta-chrisa#514438
https://www.czarodzieje.org/t18079-christopher-o-connor#514252
https://www.czarodzieje.org/t18310-christopher-o-connor-dziennik
Co trzy głowy, to nie jedna QzgSDG8




Moderator




Co trzy głowy, to nie jedna Empty


PisanieCo trzy głowy, to nie jedna Empty Re: Co trzy głowy, to nie jedna  Co trzy głowy, to nie jedna EmptyCzw 10 Lis - 19:50;

Christophera wiele kosztowało, żeby tym razem nie kazać jednemu i drugiemu porządnie wyszorować języka za sposób, w jaki się wyrażali. Tolerował to, nie chcąc wychodzić na głupca, nie chcąc pokazywać, jak małostkowy był, gdyż istniały o wiele większe problemy, niż kilka ostrych, wulgarnych wyrażeń, niż kilka przekleństw, które podkreślały ogólną złość, rozdrażnienie i obawy, jakie się w nich tliły. Dlatego też zmilczał, słuchając jedynie tego, co Max ma do powiedzenia, rzucając jednocześnie ostrzegawcze spojrzenie Joshowi, bo mimo wszystko wyrażanie jakichś twierdzeń, kiedy nie znali całego obrazu sytuacji, nie było do końca najlepsze. Była jeszcze jedna sprawa, której starszy mężczyzna zdawał się nie brać pod uwagę i Christopher wiedział, że musi zwrócić na to uwagę, jeśli chcą tutaj dojść do jakiegoś porozumienia. Nim jednak się odezwał, poprosił cicho Mędrkę, żeby przygotowała jednak coś ciepłego do jedzenia, mając świadomość, że muszą z Joshem zadbać o chłopaka, że muszą postawić go na nogi, a na pewno nie dopuścić do tego, żeby coś znowu wziął albo inaczej zapadł się w sobie. Zaraz też Chris poruszył się, żeby ostatecznie objąć Maxa i przyciągnąć do siebie, traktując go tak samo, jak swojego bratanka.
- Przede wszystkim problem nie tkwi w tobie. To, że masz co do siebie wątpliwości, że masz problemy, z którymi się borykasz, nie jest powodem do tego, żeby ktoś inny cię źle traktował – stwierdził spokojnie, starając się jakoś zastanowić nad tym, co chciał powiedzieć, ale zdał sobie sprawę z tego, że nie istnieje jasne, łatwe i proste wyjaśnienie, że nie ma gładkich słów na to, co musiał tej dwójce uświadomić. Jeśli chciał im powiedzieć, jak sprawy wyglądały, gdy nic nie pamiętał, pozostawało mu być brutalnie szczerym, nawet jeśli to miałoby jeszcze bardziej zaboleć.
- I nie, nie potrzebuje kogoś innego. Po prostu nie mając świadomości, pełni świadomości, pełni wiary w to, co samemu się czuje, opierając się jedynie na słowach innych, na ich twierdzeniach, nigdy nie czujesz… nie czujesz miłości. Nie czujesz przywiązania, nie czujesz nic, co powoduje, że powinieneś zostać z drugim człowiekiem, Max. Dla was to zdrada i w pełni to rozumiem, brzydzę się nią i też byłbym wściekły, tylko… jak można zdradzić kogoś, gdy nic się nie czuje? To o wiele bardziej skomplikowana sprawa. Nie wiem, na ile świadomie to zrobił, Max, a to mimo wszystko dość istotne. Ale nadal, jeśli ty nie chcesz tego wybaczać, jeśli nie czujesz się z tym dobrze, jeśli nie chcesz z nim w ogóle rozmawiać, to jest twój wybór, twoja decyzja i twoja świadomość o tym, czego ty chcesz, czego ty potrzebujesz i to kształtuje ciebie, jako człowieka. Mówiłem ci, że najważniejszy w tym wszystkim, w całym życiu, zawsze będziesz ty, nie ktoś inny, ale ty.
Gdyby okoliczności były inne, Christopher nie miałby żadnych wątpliwości. Nie istniałaby w nim nawet jednak nuta zawahania i doskonale wiedziałby, co powiedzieć Maximilianowi. Teraz jednak wiedział, z czym borykał się Salazar, znał jego trudności, jego opór, pamiętał, jak ten walczył ze sobą, ale pamiętał również jego wyznanie. Co więcej, mówił prawdę wspominając o tym, że nie istniało z jego strony żadne uczucie, jakim darzyłby Josha w czasie, gdy go nie pamiętał, a to całkowicie sprawy komplikowało, stawiając ostatecznie wszystko na ostrzu noża.
- Jeśli to było w pełni świadome działanie, Max, to nie ma w tym nic dobrego – dodał cicho.

______________________

After all these years
you still don't know
The things
that make you
beautiful
Powrót do góry Go down


Joshua Walsh
Joshua Walsh

Nauczyciel
Wiek : 37
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 193cm
C. szczególne : runa algiz za lewym uchem, obrączka z bladoróżowej muszli, bransoletki na lewym nadgarstku
Galeony : 4710
  Liczba postów : 2196
https://www.czarodzieje.org/t18077-joshua-walsh
https://www.czarodzieje.org/t18086-poczta-profesora-walsha#514412
https://www.czarodzieje.org/t18084-joshua-walsh#514388
https://www.czarodzieje.org/t18300-joshua-walsh-dziennik#520887
Co trzy głowy, to nie jedna QzgSDG8




Moderator




Co trzy głowy, to nie jedna Empty


PisanieCo trzy głowy, to nie jedna Empty Re: Co trzy głowy, to nie jedna  Co trzy głowy, to nie jedna EmptyNie 13 Lis - 14:07;

Niemal warknął, gdy tylko zdał sobie sprawę z tego, ze jego słowa nie zostały odpowiednio zrozumiane. Zdołał się jednak ugryźć w język, żeby nie przypomnieć Maxowi jego własnych słów, o tym, że sam sprowadzał się do roli śmiecia przy Salazarze, co również mogło mieć wpływ na zachowanie Meksykanina.
- Wykorzystany nie zawsze znaczy zgwałcony, tak? Każdy, kto jednorazowo spał z Salazarem, był traktowany jako jednorazowa zabawka. W tym znaczeniu wykorzystany. Jak znam życie, Paco nawet nie pamięta, jak dzieciak ma na imię - mruknął Josh, zakrywając na moment dłonią oczy, próbując znaleźć odpowiednie słowa, które jednocześnie nie będą atakiem na chłopaka. Jednocześnie słuchał tego, co Max mówił dalej, nie wiedząc już, kim bardziej miał ochotę potrząsnąć - nim, czy Salazarem.
Słuchał tego, co mówił Chris i mimowolnie skrzywił się, gdy kolejny raz słyszał o braku uczuć w czasie utraty wspomnień. Wiedział o tym, ale czuł się paskudnie, gdy tylko to słyszał. Rozumiał, jak musiał czuć się w tym momencie Max i prawdę mówiąc wybaczenie czegoś takiego nie było proste i żadne słowa wsparcia nie mogły załatać rany, jaka musiała przy podobnych rewelacjach powstać. Jeśli jeszcze ktoś miał problem z zaufaniem, albo został już raz zraniony przez tę samą osobę…
- Chris ma rację. Nie możesz dopatrywać się problemów w sobie, tylko dlatego, że inni nie potrafią się zaangażować. Możesz mieć swoje problemy, bo kto ich nie ma, ale one nie powinny być powodem dla innych do ranienia ciebie. Jeśli ktoś tak się zachowuje, to być może nie ma świadomości o tym, z czym się mierzysz, albo cię nie rozumie, albo brak mu szacunku do innych osób. W przypadku Salazara i teraz zdrady… Rzeczywiście nie pamiętał, nie czuł nic, więc nawet nie wiedział, że robi coś… Złego. Trudno to nazwać zdradą, choć wiem, jak musi to boleć, mogę sobie wyobrazić - odezwał się w końcu cicho Josh, patrząc prosto na Maxa, a w jego oczach nie było litości, ale zwykły smutek i cień gniewu, który wciąż czuł. Miał ochotę dać mu wykład na temat tego, że pobił kogoś przez coś, na co tamten nie miał najmniejszego wpływu. Jednak w obliczu całości tematu, kwestia bójki była najmniejszym problemem.
- Myślę, że byłoby dobrze, gdybyś zatrzymał się u nas na jakiś czas. Pomożemy ci stanąć na nogi, utrzymamy z dala od świństwa, które nam oddałeś, przeczekasz największy ból i gniew… Oczywiście jeśli chcesz. Kaczki dziwaczki mogą dotrzymać ci towarzystwa - zaproponował nagle, zagryzając na moment dolną wargę, nim ostatecznie zdecydował się dokończyć myśl. - Później powinieneś porozmawiać z Salazarem o wszystkim na spokojnie. O wszystkim, czyli o tym, jak się czujesz, czego oczekujesz i czego nie chcesz od niego, jeśli zamierzasz mimo wszystko dać mu kolejną już szansę.

______________________


Peace in your gardens and light from your eyes
No one can hold me the way you do
Powrót do góry Go down


Maximilian Felix Solberg
Maximilian Felix Solberg

Student Slytherin
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 21
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 194 cm
C. szczególne : leworęczność, Znak zorzy w postaci czerwonej kreski na palcach lewej dłoni, tatuaż kojota na lewym ramieniu,tatuaż fiolki z syreną i sroką na lewym przedramieniu, Telepatyczne połączenie z Brewerem
Galeony : 5413
  Liczba postów : 13188
https://www.czarodzieje.org/t18528-maxmilian-felix-solberg
https://www.czarodzieje.org/t18530-poczta-maxa-felixa
https://www.czarodzieje.org/t18529-maxmilian-felix-solberg
https://www.czarodzieje.org/t18677-max-felix-dziennik
Co trzy głowy, to nie jedna QzgSDG8




Gracz




Co trzy głowy, to nie jedna Empty


PisanieCo trzy głowy, to nie jedna Empty Re: Co trzy głowy, to nie jedna  Co trzy głowy, to nie jedna EmptyPon 14 Lis - 9:12;

Nie zgadzał się z Joshuą, ale nie miał siły już tego rozwlekać. Nie uważał, by River w tym wszystkim był wykorzystany. Może faktycznie Paco zachował się jak ostatni chuj, nie mówiąc gryfonowi o chorobie, ale reszta zdawała się być za obopólną zgodą i Max nie miał zamiaru traktować tamtego chłopaka jako ofiarę Moralesa.
Z ulgą przyjął objęcie przez Christophera, wciskając się w niego niczym zagubione dziecko, którym tak szczerze przecież był. Potrzebował tego wsparcia i ciepła teraz bardziej niż kiedykolwiek i choć Walshe nigdy nie były dla niego specjalnie bliskimi osobami, tak w chwili obecnej nie wyobrażał sobie lepszych powierników. Pozwolił sobie na wyrzucenie reszty dławiących go emocji. Słuchał uważnie słów Christophera przez łzy, starając się to wszystko sobie poukładać. Wiedział, że mężczyzna ma rację i to było w tym wszystkim najgorsze i choć próbował, to wciąż nie potrafił stawiać siebie na pierwszym miejscu we własnym życiu.
-Gdyby nie ta amnezja, wiedziałbym co z tym zrobić. - Wydusił z siebie szczerze. Fakt, że Morales go nie pamiętał wtedy, komplikował wszystko. -Jak mogę mieć do niego o to pretensje, skoro nic dla niego nie znaczyłem? - Dodał, z całych sił próbując kierować się jakąś logiką, choć nie zmieniało to faktu, że sposób, w jaki to się odbyło, rozdzierał mu serce na milion małych kawałeczków. -Dlaczego to ukrywał? - Zapytał, samemu nie wiedząc, czy spodziewa się jakiejkolwiek odpowiedzi, czy też nie. Problem był dużo większy, niż ludzie w normalnych związkach mogli przypuszczać. Relacja Maxa z Paco była od zawsze skomplikowana, przez co sytuacja z Coonem tak mocno na nastolatka wpłynęła. Nawet nie mieli szansy zregenerować się po Avalonie, gdy ten konflikt wybuchł im prosto w twarze, po raz kolejny rujnując wszystko, co udało im się jakkolwiek zacząć budować.
-Dziękuję. - Otarł wierzchem dłoni łzy, uśmiechając się lekko w stronę Josha, gdy zaproponował, by się u nich zatrzymał i zaoferował pomoc w stanięciu na nogi. -Nie chcę być dla was ciężarem. - Dodał jednak, jak zwykle czując się niezbyt dobrze z tym, że musi kogoś angażować we własne problemy. -Nie wiem, co powinienem zrobić. -Przyznał szczerze w kwestii rozmowy z Salazarem. -Na pewno będzie mnie szukał, jak nie będę się długo odzywał. Nie mogę go winić po ostatnim.... - Skrzywił się, wspominając Namiar, który jednak uratował mu prawdopodobnie życie. Nie miał zamiaru po raz kolejny popełniać tamtego błędu, ale też czuł, że sam nie da rady utrzymać silnej woli na tyle, by pozostać trzeźwym w tym ciężkim okresie. -Będę potrzebował też kilka eliksirów leczniczych, na następne kilka dni. Możecie... - Zawahał się, przygryzając lekko wargę. Nie chciał brzmieć jak dziecko specjalnej troski i angażować mężczyzn w takie głupoty, ale też wiedział, ile pokus przed nim stało. -Możecie pójść ze mną do domu po kilka fiolek? Nie powinienem pakować się sam. - Poprosił w końcu, bo nadal najbardziej ufał własnym tworom, ale też miał w laboratorium mnóstwo substancji, których przyjmować nie powinien, a mógłby nie powstrzymać się przed zgarnięciem ich ze sobą, w tajemnicy przed Walshami.
+

______________________



 
I thought that I could walk away easily
But here I am, falling down on my knees
Powrót do góry Go down


Christopher Walsh
Christopher Walsh

Nauczyciel
Wiek : 35
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 183
C. szczególne : Blizna u dołu brzucha oraz niewielka blizna na ręce, blizny na piersi po jadzie akromantuli, ciemnogranatowe blizny na lewym ramieniu; obrączka z czarno-zielonej muszli; runa agliz na lewym nadgarstku
Galeony : 6710
  Liczba postów : 2648
https://www.czarodzieje.org/t18076-christopher-o-connor#514253
https://www.czarodzieje.org/t18088-poczta-chrisa#514438
https://www.czarodzieje.org/t18079-christopher-o-connor#514252
https://www.czarodzieje.org/t18310-christopher-o-connor-dziennik
Co trzy głowy, to nie jedna QzgSDG8




Moderator




Co trzy głowy, to nie jedna Empty


PisanieCo trzy głowy, to nie jedna Empty Re: Co trzy głowy, to nie jedna  Co trzy głowy, to nie jedna EmptyPią 25 Lis - 21:33;

To, co mówił Max, to jak wyglądał, nie było ani trochę przyjemne. Prawdę mówiąc, było na swój sposób tragiczne i Christopher czuł, że to go denerwuje. Tak samo, jak to, co sam musiał im wyznać, co musiał im wyjaśnić, co powodowało, że pewne sprawy zdawały się stać mu ością w gardle. Wiedział, że cała ta rozmowa nie będzie należała do najłatwiejszych, ale w tym wszystkim najgorsze było to, że nie istniały proste rady, jakich mógłby udzielić Maximilianowi, nie istniały słowa, które jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki, rozwiązywałyby każdy jego problem. Domyślał się, że ten potrzebował rozmowy z kimś zaufanym, że potrzebował kogoś, kto będzie obok niego stał, kto będzie w stanie z nim przebywać, pomimo jego przywar i problemów, kto nie machnie na niego ręką, ale naprawdę postara się mu jakoś pomóc. Jedyny problem w całej tej sytuacji polegał na tym, że na pewne pytania odpowiedzi znał tylko Salazar. Christopher nie uważał jednak, żeby próba sprowadzenia tutaj mężczyzny była dobrym pomysłem. Był prawie pewien, że właśnie wtedy Max przestałby im ufać, że postanowiłby uciec i zapewne zrobiłby sobie ostatecznie większą krzywdę, niż to, co udało mu się do tej pory przeżyć.
Właśnie z tego powodu nie udzielił mu ostatecznie odpowiedzi na jego wątpliwości, nie wspomniał o tym, że wyjaśnień może udzielić mu tylko i wyłącznie starszy mężczyzna. To wprowadziłoby więcej zamieszania i problemów, niż mógł sobie to wyobrazić, a wolał mimo wszystko trzymać Maxa jak dalej od tego, co nie było teraz dla niego dobre. Niezależnie od tego, czy były to używki, czy był to Salazar, który zdecydowanie namieszał w jego życiu. Według zielarza Solberg nie był jeszcze gotowy do konfrontacji ze swoim partnerem, najpierw musiał bowiem skonfrontować się sam ze sobą, ze swoimi uczuciami, wątpliwościami i gniewem, jaki z całą pewnością rozsadzał go od środka. Razem ze smutkiem i poczuciem beznadziei, które z jakiegoś powodu nie chciało wygasnąć. Trwało, unosiło się na powierzchni i ciągnęło się za chłopakiem, nie zamierzając zostawić go nawet na chwilę.
- Myślę, że najlepiej będzie, kiedy pójdzie z tobą Josh. A ja w tym czasie przygotuję dla ciebie pokój i kolację, żebyśmy wszyscy mieli co zjeść. Nie będziesz dla nas ciężarem, więc zostań tak długo, jak długo będziesz tego po prostu potrzebował - powiedział, zaciskając na chwilę palce na ramieniu chłopaka, żeby po chwili uśmiechnąć się do niego i spojrzeć uważnie na swojego męża. Wiedział, że Max mógłby woleć wybrać się do domu razem z nim, ale Chris miał świadomość, że mimo wszystko pobłażał mu nieco bardziej, niż Josh, a w obecnej chwili mogłoby okazać się to co najmniej zgubne. Z tego też względu wolał powierzyć chłopaka opiece swojego męża, obiecując jednocześnie, że kiedy wrócą, wszystko będzie przygotowane.

+

______________________

After all these years
you still don't know
The things
that make you
beautiful
Powrót do góry Go down


Joshua Walsh
Joshua Walsh

Nauczyciel
Wiek : 37
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 193cm
C. szczególne : runa algiz za lewym uchem, obrączka z bladoróżowej muszli, bransoletki na lewym nadgarstku
Galeony : 4710
  Liczba postów : 2196
https://www.czarodzieje.org/t18077-joshua-walsh
https://www.czarodzieje.org/t18086-poczta-profesora-walsha#514412
https://www.czarodzieje.org/t18084-joshua-walsh#514388
https://www.czarodzieje.org/t18300-joshua-walsh-dziennik#520887
Co trzy głowy, to nie jedna QzgSDG8




Moderator




Co trzy głowy, to nie jedna Empty


PisanieCo trzy głowy, to nie jedna Empty Re: Co trzy głowy, to nie jedna  Co trzy głowy, to nie jedna EmptySro 30 Lis - 22:41;

- Podejrzewam, że to najbardziej boli… Jednak poczekaj, zanim będziesz żądał od niego odpowiedzi - powiedział prosto, dziwnie miękko Josh, gdy tylko padło pytanie, dlaczego Salazar ukrył przed Maxem to, że go zdradził. W tej chwili miotlarz miał wrażenie, że dzieciak jest niesamowicie podobny do jego męża, że właśnie prawda, nie zatajanie zdarzeń z przeszłości jest dla nich równie ważne i równie mocno mogło ich ranić milczenie. Wiedział, że rzeczywiście Solberg musiał pomówić z Salazarem, ale zdecydowanie było na to za szybko. Stąd postanowił zaproponować, żeby chłopak zatrzymał się u nich, a ponieważ nie było lepszego Cerbera od Mrużki, był przekonany, że zdołają utrzymać Maximiliana trzeźwego przez cały pobyt u nich, choćby miał trwać ponad tydzień, jak miotlarz początkowo zakładał.
- Dam mu znać, że jesteś u nas, więc nie powinien szaleć - zapewnił Joshua, próbując nie skrzywić się, gdy tylko padłu słowa, sugerujące to, co stało się wcześniej, o czym miotlarz dowiedział się od Moralesa. Musiał przyznać, że rozmowa z tą dwójką była trudna i próby zrozumienia, co się tak właściwie dzieje wynosiły człowieka na takie poziomy zdolności interpersonalnych, o jakich Walsh nigdy nie marzył. Jednak chciał im pomóc, im obu, pamiętając, jak wyglądał Salazar, gdy opowiadał o Solbergu, jak miękł.
Wstał, mając zamiar mówić, żeby Chris wybrał się z dzieciakiem do jego domu, ale zielarz zdołał go uprzedzić. Wstrzymał na parę sekund powietrze, nim ostatecznie pokiwał głową, zgadzając się na taki podział. Chciał, aby zielarz wybrał się do mieszkania Solberga, bo znając się na roślinach, wiedział, jakie składniki nie były potrzebne do eliksirów, a przynajmniej tak Josh zakładał. Jednak z drugiej strony, akurat miotlarz był bardziej surowy, co już raz zaowocowało awanturą i milczeniem.
- To chodź, teleportujmy się szybko, weźmy co potrzebne i zacznijmy ciekawy turnus - powiedział ostatecznie i choć próbował żartować, choć mogło się wydawać, że zaczął lekceważyć temat, było zupełnie inaczej. Uśmiechnął się jeszcze ciepło do chłopaka, nim ostatecznie rzeczywiście zostawili Chrisa samego w domu, aby przygotował wszystko na ich powrót.
+
/zt x3

______________________


Peace in your gardens and light from your eyes
No one can hold me the way you do
Powrót do góry Go down


Sponsored content

Co trzy głowy, to nie jedna QzgSDG8








Co trzy głowy, to nie jedna Empty


PisanieCo trzy głowy, to nie jedna Empty Re: Co trzy głowy, to nie jedna  Co trzy głowy, to nie jedna Empty;

Powrót do góry Go down
 

Co trzy głowy, to nie jedna

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry 
Strona 1 z 1

Pozwolenia na tym forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
Czarodzieje :: Co trzy głowy, to nie jedna QCuY7ok :: 
retrospekcje
-