Czarodzieje
Czy chcesz zareagować na tę wiadomość? Zarejestruj się na forum za pomocą kilku kliknięć lub zaloguj się, aby kontynuować.

Share
 

 I wish I could punch you in the face

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Go down 
AutorWiadomość


Joshua Walsh
Joshua Walsh

Nauczyciel
Wiek : 37
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 193cm
C. szczególne : runa algiz za lewym uchem, obrączka z bladoróżowej muszli, bransoletki na lewym nadgarstku
Galeony : 4710
  Liczba postów : 2196
https://www.czarodzieje.org/t18077-joshua-walsh
https://www.czarodzieje.org/t18086-poczta-profesora-walsha#514412
https://www.czarodzieje.org/t18084-joshua-walsh#514388
https://www.czarodzieje.org/t18300-joshua-walsh-dziennik#520887
I wish I could punch you in the face QzgSDG8




Moderator




I wish I could punch you in the face Empty


PisanieI wish I could punch you in the face Empty I wish I could punch you in the face  I wish I could punch you in the face EmptyPon 31 Paź - 22:02;


Retrospekcje

Osoby: Joshua Walsh & @Salazar Morales
Miejsce rozgrywki: Hogsmeade
Rok rozgrywki: początek października 2022
Okoliczności: kilka godzin po wyznaniu Solberga, z czym ma problem, Josh postanawia pogadać z Salazarem, aby poznać drugą stronę historii



Nie był w stanie powiedzieć, czy był uspokojony, czy złość zdołała mu minąć. Częściowo rozumiał sytuację i potrafił spojrzeć przychylniejszym spojrzeniem na obydwie strony problemu, ale jednoczesnie miał ogromną ochote przypierdolić w tym momencie Meksykaninowi. Za to jakim chujem był. Wyglądało na to, że nic się nie zmieniło od czasów szkolnych i naprawdę, jedynie Solberg zdołał jakoś trafić do tego gnoja, ale nie miało to większego znaczenia, gdy nagle Salazar go zapomniał.
Jednak Walsh wciąż nie potrafił zrozumieć, jak ten mógł przelecieć kogoś innego, gdy wiedział, zwyczajnie wiedział, że jest związany z kimś innym. Podejrzewał, że musi być na to inne wyjaśnienie, że musi poznać jeszcze wersję szkolnego druha, ale jednocześnie nie miał ochoty go słuchać. Nie po ich rozmowach, po tłumaczeniu sobie wzajemnie co się dzieje i jak mogą czuć się ich partnerzy. Ostatecznie nikt nie lubił słuchać o tym, jak bardzo ktoś, kogo można byłoby nazwać juz przyjacielem, ma w dupie to, co do niego mówisz i nie wyciąga z tego wniosków.
- Merlin mi świadkiem, że nie mam już cierpliwości, więc zacznij od razu prostować sytuację, zanim spróbuję wepchnąć ci twojego wąsa do gardła - ostrzegł, gdy tylko zobaczył Salazara, czując jak dłonie same zaciskają mu się w pięści. Całym sobą pokazywał, że nie panuje w pełni nad sobą i nie ma ochoty na jakiekolwiek krygowanie się, czy twierdzenie, że to nie jest jego sprawą.
- Powiedz mi, na chuj były wszystkie rozmowy, jeśli mimo wiedzy, że kogoś kurwa pokochałeś i z kimś się związałeś, postanowiłeś przelecieć kogoś innego? Max jest w żałosnym stanie i co nieco wyjaśnił, ale chciałbym poznać twoją wersję, zanim spróbuję rozładować wściekłość. Kiedy zaliczyłeś innego dzieciaka? - wyjaśnił od razu powód spotknia, pokazując gestem, aby Morales nie podchodził bliżej. Wspomnienie tego, jak wyglądał Solberg było tym, co napędzało wściekłość Walsha - świadomość, że przez gnojowatą stronę Moralesa, dzieciak znów mógł się zatracić w używkach. Znów mógłby zostać na granicy, o czym już nie raz Josh słyszał. Jemu potrzebna była pomoc z odwykiem, a nie kolejne kopniaki posyłające na dno. Potrzebował zobaczyć, że jest kimś ważnym, wartościowym, a emocjonalny rollercoaster jaki Salazar mu zapewniał, z pewnością w tym nie pomagał.

______________________


Peace in your gardens and light from your eyes
No one can hold me the way you do
Powrót do góry Go down


Salazar Morales
Salazar Morales

Absolwent Slytherinu
Wiek : 39
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 183 cm
C. szczególne : blizny ciągnące się przy lewej nerce i po prawej stronie żeber | niewielkie, krwawe znamię w kształcie krzyża na grzbiecie prawej dłoni | krwawy znak w kształcie obrączki
Galeony : 3186
  Liczba postów : 2025
https://www.czarodzieje.org/t21123-salazar-morales-w-budowie#680537
https://www.czarodzieje.org/t21140-salazar-morales#681116
https://www.czarodzieje.org/t21122-salazar-morales#680529
https://www.czarodzieje.org/t21131-salazar-morales-dziennik#6806
I wish I could punch you in the face QzgSDG8




Gracz




I wish I could punch you in the face Empty


PisanieI wish I could punch you in the face Empty Re: I wish I could punch you in the face  I wish I could punch you in the face EmptySro 2 Lis - 23:31;

Włóczył się obskurnymi uliczkami nokturnu, lustrując niby zakurzony i zaniedbany, a jednak dla wtajemniczonych kuszący asortyment skrywany w głębi kolejnych sklepów działających pod przykrywką antykwariatów lub innych szlachetnych i niewiarygodnych szyldów, kiedy drogę zastąpił mu świetlisty ragdoll, w złości merdający swym puszystym ogonem. Nie musiał nawet słyszeć jego głosu, aby wyobrazić sobie marsową mimikę właściciela. Przewrócił jedynie teatralnie oczami, zerkając nerwowo na zegarek, a potem przeklął w duchu przyjaciela, który na spotkanie wybrał sobie chyba najgorszy dzień z możliwych. Miał dzisiaj roboty po pachy, ale złowrogie syknięcie kocura uzmysłowiło mu, że nie ma innego wyjścia jak wcisnąć Joshuę do napiętego jak plandeka na żuku grafiku. Wyciągnął różdżkę, wysyłając do nadawcy swojego kojota, a po załatwieniu wszystkich palących spraw aportował się w umówionej uliczce na obrzeżach Hogsmeade.
Nie trzeba było mu dwa razy powtarzać – wiedział, że Walsh nie ciągnął go tutaj z powodu byle pierdoły, ale nie spodziewał się że mężczyzna podzieli bojowy nastrój swojego futrzaka. – Spróbuj… chociaż na twoim miejscu spuściłbym z tonu. – Podobnie upomniał swego druha, spostrzegając jego skrzywione usta i dłonie zaciskające się w pięści. Nie podobał mu się ten grożący ton, przynajmniej dopóty nie dotarło do niego o co tak naprawdę może chodzić. – Mierda… – Warknął zaraz pod nosem, już bardziej do siebie niż do podirytowanego kompana, łącząc zarazem pogubione dotychczas kropki. Przecież nie pierwszy raz Maximilian potraktował Joshuę jako swojego powiernika. – Dobra, zacznijmy od początku. – Podniósł dłonie w obronnym geście na znak, że minęły mu chęci do bitki, a nawet spróbował podejść bliżej, jednak wycofał się zaraz na skutek jakże wymownego gestu kumpla.
- Spokojnie. Chcesz w ogóle usłyszeć wyjaśnienia czy od razu spisałeś mnie na straty? – Powoli i ostrożnie pokazał mężczyźnie, że nie zamierza sięgać po różdżkę, a schować ręce do kieszeni. Dopiero gdy upewnił się, że wizja szarpaniny została oddalona, pokręcił ze zrezygnowaniem głową, wzdychając jednocześnie z pewnym rozczarowaniem. Wolałby porozmawiać o tym z Solbergiem. – Właściwie tuż po tym jak straciłem pamięć. Felix próbował pomóc mi odzyskać wspomnienia na Kubie, ale pożarliśmy się z powodu namiaru. Tak, wiem, nie powinienem go zakładać. Gadaliśmy już o tym. – Wzruszył bezradnie ramionami, opierając się butem o mur budynku, a skoro mieli tu już utknąć na chwilę dłużej, pozwolił sobie chociaż odpalić papierosa. – Musiałem wrócić pilnie do Londynu, byłem wkurwiony, a dzieciak praktycznie sam wskoczył mi do łóżka... – Przekręcił sugestywnie łepetynę, zaciągając się siwą chmurą dymu. – …przynajmniej w przenośni, ale wątpię żebyś chciał rozmawiać o szczegółach. – Mógł sobie darować, ale skoro Walsh tak uparcie naciskał na sprostowanie. Po tym kąśliwym, zaczepnym komentarzu chciałoby się rzec, że Paco był po prostu sobą, czyli dupkiem, ale wbrew pozorom mina prędko mu zrzedła, kiedy pomyślał nie o agresywnym nastawieniu Joshui, a o tym chłopaku, za którym zatęsknił i któremu rzeczywiście pragnął się wytłumaczyć.
- To był tylko seks, nic więcej. Nie powiedziałem mu o tym. Nie pomyślałem, że go to zrani. – Mruknął, metaforycznie podkulając ogon. Dopiero jednak gdy wypowiedział te słowa na głos i przypomniał sobie reakcję Maximiliana, dotarło do niego że konsekwencje wykraczają poza jego rozkwaszoną twarzyczkę. – Przyszedł do was. Jak… – Przerwał, wbijając na moment spojrzenie w wypalającą się samoistnie merlinową strzałę. – Co z nim? – Zapytał jednak wreszcie śmielej, spoglądając na Walsha jak zbity kundel, który właśnie rozbił przypadkiem swoim zadem stojącą w kącie doniczkę.
Powrót do góry Go down


Joshua Walsh
Joshua Walsh

Nauczyciel
Wiek : 37
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 193cm
C. szczególne : runa algiz za lewym uchem, obrączka z bladoróżowej muszli, bransoletki na lewym nadgarstku
Galeony : 4710
  Liczba postów : 2196
https://www.czarodzieje.org/t18077-joshua-walsh
https://www.czarodzieje.org/t18086-poczta-profesora-walsha#514412
https://www.czarodzieje.org/t18084-joshua-walsh#514388
https://www.czarodzieje.org/t18300-joshua-walsh-dziennik#520887
I wish I could punch you in the face QzgSDG8




Moderator




I wish I could punch you in the face Empty


PisanieI wish I could punch you in the face Empty Re: I wish I could punch you in the face  I wish I could punch you in the face EmptySro 9 Lis - 23:22;

- Gdybym nie miał zamiaru ciebie wysłuchać, nie bawiłbym się w wysyłanie do ciebie patronusa - odpowiedział Josh, wzdychajac ciężko i na moment przyłożył dłoń do oczu, próbując nie patrzeć na drugiego mężczyznę, próbując się uspokoić. Był wściekły na to, jakim gnojem Salazar potrafił być i na to, jak niewiele sie zmieniło. Jednocześnie wiedział, że nie mógł w pełni winić szkolnego druha. Wiedział, że gdyby pamiętał Maxa, nie przespałby się z nikim, a przynajmniej tak Josh zakładał - że jednak miłość, związek coś dla niego znaczyły. Jednak z drugiej strony właśnie o tym mu przypominał, o tym mu mówił, licząc, że Paco zdoła w jakiś sposób pogodzić się z Maxem, traktować go dobrze. Nie podejrzewał, że w czasie amnezji, gdy wysłuchiwał historii o tym, jak to cholernie zakochany jest w tym dzieciaku, będzie pieprzyć innego.
Słuchał Moralesa, a w myślach słyszał głos Maxa i przyznanie o sprowadzeniu samego siebie do roli śmiecia, o tym jak toksyczna była wcześniej jego relacja z ich wspólnym znajomym, o seksie za pieniądze w wykonaniu pobitego ostatecznie dzieciaka. Czuł jak wścieklość zaczyna w nim się gotować i nim zdołał się powstrzymać, wycelował różdżką w pole za domem, rzucając kilkukrotnie bombardę, nim ostatecznie przeklął.
- Morales, czy ty się kurwa słyszysz? - zapytał cicho, wciąż zły, ale bardziej opanowany niż na poczatku rozmowy. Nie wiedział, od czego zacząć, przez co zaczął się aż śmiać. - Po chuj rozmawialiśmy o tobie i Maxie, skoro i tak nie zwracałeś na to uwagi? Chyba że zaliczyłeś tego dzieciaka, zanim się dowiedziałeś, że związałeś się z innym. Z restą, to jest jakby najmniejszy problem, wiesz? To, że zaliczyłeś kogoś naprawdę nie ma tak wielkiego znaczenia, jak to, że nie powiedziałeś nic Maxowi - mówił dalej, chowając różdżkę, aby w końcu podejść samemu bliżej Salazara, aby móc spojrzeć mu prosto w oczy, nie mając ochoty na bójkę. Czuł się rozczarowany, choć przecież nie powinno go to aż tak bardzo interesować. W końcu to nie było tak, że mógł nazywać Meksykanina przyjacielem, prawda? Choć może własnie tu tkwił problem, może właśnie to było motorem napędowym jego złości, tuż obok martwienia się o Solberga? Cokolwiek to nie było, Josh nie skupiał się na tym mocno, starając się znaleźć odpowiednie słowa dla tego, co chciał przekazać.
- Kiedy odzyskaleś wspomnienia i wyjaśniałeś sobie z Maxem wszystko i z pewnością nie było tego mało, naprawdę nie pomyślałeś o tym, żeby powiedziec mu, że w międzyczasie zaliczyłeś kogoś innego? Dla niego to jest jak zdrada. Rozumiem ciebie, w jakimś stopniu, ale też nie można oczekiwac pełnej wyrozumiałości od kogoś, kto cię nie zapomniał, kto się kurwa kocha i z tego co wiem, robił wszystko, żeby ci pomóc odzyskać wspomnienia. Nie mówiąc mu o tym, co się stało, jedynie podkopałeś jego wiarę w siebie… Jeszcze dowiedział się tego od tamtego dzieciaka… Jak ty byś zareagował, gdyby ci teraz powiedział, że nie wiem… Będąc w Hiszpanii przespał się z kimś? - zapytał wzdychając ciężko, nim oparł się o mur budynku, obok Paco.
- Ma się źle, ale oddał nam cały syf, który miał przy sobie, a Mędrka się tego pozbyła. Bedzie trzeźwy, póki będzie u nas, a musi się zebrać do kupy - odpowiedział jeszcze na wczesniejsze pytanie Meksykanina, jednocześnie nie mając ochoty zdradzać wszystkich szczegółów stanu Maxa, choć jak podejrzewał właśnie to mogłoby najbardziej wpłynąć na Salazara.

______________________


Peace in your gardens and light from your eyes
No one can hold me the way you do
Powrót do góry Go down


Salazar Morales
Salazar Morales

Absolwent Slytherinu
Wiek : 39
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 183 cm
C. szczególne : blizny ciągnące się przy lewej nerce i po prawej stronie żeber | niewielkie, krwawe znamię w kształcie krzyża na grzbiecie prawej dłoni | krwawy znak w kształcie obrączki
Galeony : 3186
  Liczba postów : 2025
https://www.czarodzieje.org/t21123-salazar-morales-w-budowie#680537
https://www.czarodzieje.org/t21140-salazar-morales#681116
https://www.czarodzieje.org/t21122-salazar-morales#680529
https://www.czarodzieje.org/t21131-salazar-morales-dziennik#6806
I wish I could punch you in the face QzgSDG8




Gracz




I wish I could punch you in the face Empty


PisanieI wish I could punch you in the face Empty Re: I wish I could punch you in the face  I wish I could punch you in the face EmptyCzw 10 Lis - 0:12;

Przewrócił teatralnie oczami na wspomnienie o wysłanym przez kumpla patronusie, nadal zastanawiając się jak ważna sprawa musiała go skłonić do przedsięwzięcia tak drastycznych środków. Nie czuł się wcale gnojem, pewnie dlatego że przyzwyczaił się do zupełnie innego trybu życia i odmiennych okoliczności, i mimo pozyskania wiedzy o kulisach ich dzisiejszego spotkania, nie do końca potrafił zrozumieć sedno problemu, nawet jeżeli gdzieś na dnie serca odczuwał wyrzuty sumienia żywione względem skrzywdzonego Maximiliana. Niewątpliwie nie tworzył najlepszego materiału na potencjalnego partnera, ale wbrew pozorom Felix sprytnie wkradł się do jego życia i stał się niezwykle ważną dla niego osobą. Morales kochał go, ale jednocześnie nie wiedział jak, wszak miłość zdawała się uczuciem nowym i konsekwentnie przez niego odrzucanym. Nawet rzucana wokoło bombarda nie sprawiła, by znalazł należne sobie we wszechobecnym chaosie miejsce.
- Zaczynasz mnie wkurwiać… – Rzucił pół żartem pół serio, zaciągając się chmurą tytoniowego dymu, która w jego ocenie najwyraźniej miała przesłonić skalę zanotowanych na koncie przewinień. Mimo to, chodziło przecież o jego nastoletniego partnera, dlatego zamienił się w słuch, przynajmniej próbując zrozumieć co takiego dokładnie przechyliło szalę goryczy. – Nie wiedziałem jeszcze, że jesteśmy razem. – Wtrącił się w nienawistny monolog Joshui, zupełnie szczerze, chociaż nadal można było odnieść wrażenie że podchodzi do tematu w sposób lekceważący. – Po co miałbym mu o tym mówić? – Westchnął jednak, starając się pojąć źródło wylewającej się z towarzyszącego mu mężczyzny złości. Nadal nie zgłębił powodu, dla którego Maximilian nie umiał spojrzeć mu prosto w twarz, wszak w jego mniemaniu była to czysta, nic bądź niewiele nieznacząca przyjemność. Prosty seks, po którym każdy odchodzi w swoją stronę, zapominając że taka sytuacja w ogóle miała miejsce.
- To zależy. – Meksykański mózg jakby pominął część wypowiedzi kamrata, skupiając się na niby to prostym pytaniu. Na szczęście jednak Paco w porę opamiętał się, nie dodając prymitywnego wolałbym, żeby nie dawał dupy każdemu, kto wpadnie mu w oko.Możliwe, że bym się wkurzył. – Rzucił zamiast tego, wzruszając nonszalancko ramionami, acz czuł już że mają z Walshem zupełnie inny pogląd na zdradę. Paco traktował seks raczej instrumentalnie, a chociaż skłamałby mówiąc że nie jest o Maximiliana zazdrosny, granice tej zazdrości mogłyby jego przyjaciela mocno zadziwić. – Nie… – Zaczął, pociągając kolejnego bucha, jednak zabrzmiał zdecydowanie mniej pewnie niż dotychczas. Cokolwiek złego można by o Salazarze powiedzieć, to jednak ostatnie słowa Joshui wywarły na nim ogromne wrażenie. Niestety niezbyt pozytywne, bo kto jak kto, ale on doskonale wiedział jak bardzo Solberg nie radzi sobie z używkami i mimo swego fachu pragnął trzymać chłopaka jak najdalej interesów i narkotyków. Josh nie musiał nawet zdradzać szczegółów, to co powiedział wystarczyło by Paco całkiem przygasł i zatracił ostatki własnej arogancji i butności. – Chciałbym, żeby z tym skończył. – Chyba sam nie wiedział dlaczego to powiedział, ale wyglądał na przejętego. Zresztą, nagle jakby zrehabilitował się, i to pomimo zakorzenionych w nim poglądów. – Słuchaj, Josh… nie wiem dlaczego tak pomyślał. Nie wiem jak mogłem podkopać jego wiarę w siebie. Nie znam i nigdy nie poznałem nikogo takiego jak on. On… – Przerwał, kiedy kąciki ust uniosły się wyżej w nienaturalnie szerokim, ale jednocześnie gorzkim uśmiechu. – …jest olśniewający, ale nie chodzi tylko o jego urok. Przy nim czuję, że żyję naprawdę i… – Dopiero teraz, kiedy nie potrafił znaleźć odpowiednich słów, zrozumiał jakie to wszystko jest trudne. – Chciałbym o tym – Podkreślił, wskazując istotę tego spotkania i tej rozmowy. – …pogadać z nim – Tym razem zaakcentował zaś adresata, nie zdając sobie chyba do końca sprawy z tego, że zarazem zdradził swemu koledze jak bardzo tęskni za obecnością Felixa.
Powrót do góry Go down


Joshua Walsh
Joshua Walsh

Nauczyciel
Wiek : 37
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 193cm
C. szczególne : runa algiz za lewym uchem, obrączka z bladoróżowej muszli, bransoletki na lewym nadgarstku
Galeony : 4710
  Liczba postów : 2196
https://www.czarodzieje.org/t18077-joshua-walsh
https://www.czarodzieje.org/t18086-poczta-profesora-walsha#514412
https://www.czarodzieje.org/t18084-joshua-walsh#514388
https://www.czarodzieje.org/t18300-joshua-walsh-dziennik#520887
I wish I could punch you in the face QzgSDG8




Moderator




I wish I could punch you in the face Empty


PisanieI wish I could punch you in the face Empty Re: I wish I could punch you in the face  I wish I could punch you in the face EmptyNie 13 Lis - 14:08;

Josh posłał ostre spojrzenie Meksykaninowi, kiedy tylko ten podkreślił, że wolałby rozmawiać o całej sprawie z Maxem. Nie wątpił w to, ale nie uważał również, aby było to rozsądne w najbliższym czasie.
- To możesz sobie chcieć. Teraz ważne jest, żeby stanął na nogi i dopiero wtedy możesz z nim gadać - powiedział twardo, wyraźnie nie zamierzając zmieniać zdania i pozwalać Salazarowi na spotkania z Solbergiem, dopóki ten nie wróci do względnie odpowiedniej formy. Zaraz też zaśmiał się z wyraźną goryczą, przeciągając dłonią po twarzy. To było chore, cała ta sytuacja, to że w jakiś sposób zależało mu na dzieciaku, który zachowywał się, jakby nie szanował nikogo, gdy był w Hogwarcie. Oczywiście, teraz wiedział, że miał problemy, z którymi sobie nie radził, że być może jego zachowanie było wołaniem o pomoc, ale jednak nawet teraz, jak Josh wracał wspomnieniami do swoich pierwszych kontaktów z Solbergiem, nie wierzył, że teraz stara się zrobić, co tylko mógł, aby pomóc mu stanąć na nogi. Tak samo nie wierzył w to, że starał się pomóc Salazarowi ogarnąć, żeby nie stracił tego, co naprawdę stało się dla niego ważne. O ile takie naprawdę było.
- Powinieneś omówić z Maxem kwestię zdrady. Pomijając już fakt, że wtedy go nie pamiętałeś, o czym on też dobrze wie, a co znacznie utrudnia całą sytuację. Jeśli dla ciebie okazjonalny seks z kimś innym, gdy Max jest twoim partnerem, nie jest problemem… Równie dobrze Max może zacząć sypiać z innymi, prawda? Kiedy uzna, że nie wystarcza mu seks z tobą, albo kiedy się znudzi tobą… Bo dokładnie tak można odebrać pieprzenie innych na boku - jako bycie niewystarczającym - zaczął znowu, spokojniej, ale wyraźnie zrezygnowanym tonem. Miał ochotę powiedzieć Salazarowi, żeby zostawił Maxa i zniknął z jego życia zupełnie. Żeby już więcej nie mieszał.
- Mówisz też, że chciałbyś, aby przestał ćpać. To może przestaniesz rzucać mu kłody pod nogi? Kiedy przyszedł do nas, powiedział po prostu, że potrzebuje pomocy, nie zdążył jeszcze powiedzieć, o co chodzi, a już obaj z Chrisem wiedzieliśmy, że chodzi o ciebie - dodał, kręcąc głową. - Pomijając już problem z tym drugim dzieciakiem, czy wy rozmawiacie ze sobą o tym, jak się czujecie i czego od siebie oczekujecie? Jakkolwiek może to brzmieć kiczowato, czy jak jeszcze chciałbyś to nazwać, to naprawdę mówienie o tym, co czujesz w środku, jest ważne… Mnie Chris był gotów pobić, gdy już wróciły mu wspomnienia przez to, co raz powiedziałem, więc naprawdę, rozmowa jest ważna - dodał, krzywiąc się nieznacznie na wspomnienie wściekłości Chrisa z tamtego dnia. Zaraz też odbił się od murku i gestem wskazał, żeby przeszli się trochę, bo zwyczajnie musiał rozchodzić irytację, aby spokojnie rozmawiać z Salazarem.

______________________


Peace in your gardens and light from your eyes
No one can hold me the way you do
Powrót do góry Go down


Salazar Morales
Salazar Morales

Absolwent Slytherinu
Wiek : 39
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 183 cm
C. szczególne : blizny ciągnące się przy lewej nerce i po prawej stronie żeber | niewielkie, krwawe znamię w kształcie krzyża na grzbiecie prawej dłoni | krwawy znak w kształcie obrączki
Galeony : 3186
  Liczba postów : 2025
https://www.czarodzieje.org/t21123-salazar-morales-w-budowie#680537
https://www.czarodzieje.org/t21140-salazar-morales#681116
https://www.czarodzieje.org/t21122-salazar-morales#680529
https://www.czarodzieje.org/t21131-salazar-morales-dziennik#6806
I wish I could punch you in the face QzgSDG8




Gracz




I wish I could punch you in the face Empty


PisanieI wish I could punch you in the face Empty Re: I wish I could punch you in the face  I wish I could punch you in the face EmptyWto 15 Lis - 0:17;

Meksykanin również spojrzał na przyjaciela ze szkolnych lat spod byka, nerwowo krzywiąc przy tym usta. Ledwie powstrzymał się przed kąśliwym komentarzem, żeby Joshua nie wtrącał się w nieswoje sprawy i nie odgradzał go murem od Maximiliana; na szczęście w ostatniej chwili, zanim nieprzemyślanie wyrwał się do kumpla z łapami, dotarło do niego że w rzeczywistości zależy im dokładnie na tym samym: na dobru i bezpieczeństwu nastolatka, który zmagał się ze zdecydowanie większymi problemami niż jego niefortunny skok w bok.
- To co mam twoim zdaniem zrobić? Wysłać mu bukiet kwiatów w ramach przeprosin? – Rzucił jeszcze nadal kpiąco, acz po łagodniejącym, nieco nawet bezbronnym wyrazie twarzy widać było, że powoli ukłaada do snu tlącą się w nim jeszcze przed momentem agresję… albo gorący, latynoski temperament. Jak zwał tak zwał, zresztą nie dało się ukryć że za tymi negatywnymi emocjami przede wszystkim stała jednak tęsknota za Felixem, którego przecież naprawdę nie chciał skrzywdzić, niezależnie od tego jak butnie by się teraz nie zachowywał. Duma nie pozwalała mu na zbieranie cięgów w ciszy, chociaż po tym jak kolejna chmura dymu uderzyła jego płuca, udało mu się uspokoić na tyle, by wysłuchać zrezygnowanego głosu Walsha.
- Słuchaj, Josh. Nie chciałem, żeby tak to odebrał. Nigdy nie powiedziałbym, że jest niewystarczający. Nie umiem wyjaśnić ci co wtedy czułem i myślałem… – Westchnął ciężko, odnosząc się wpierw do tego fragmentu wypowiedzi mężczyzny, który sam uznał za najważniejszy. Zważywszy na dość nietypowe okoliczności, nie uważał się w tej sytuacji za winnego, a i tak targały nim wyrzuty sumienia, wszak domyślał się w jakim stanie mógł się obecnie znaleźć jego młodszy partner. – …ale masz rację. Nie powiedziałem mu o tym. Niewiele wiesz o naszej relacji, a gdybym miał ci o niej opowiedzieć, potrzebowalibyśmy o wiele więcej czasu. Po prostu nie uważałem tego za istotne i nie myślałem, że aż tak go to zrani… zresztą, nie sądziłem że kiedykolwiek się o tym dowie. – Niewykluczone, że niektórym opadłyby ręce na skutek podobnych wyjaśnień, ale słowa przynajmniej wybrzmiewały szczerze, a to że Paco w ogóle zdecydował się tłumaczyć komukolwiek z przygodnej nocy niewątpliwie należało uznać za pewien progres. – Pytasz mnie czy okazjonalny seks z kimś innym to problem? Niekoniecznie… ale to nie oznacza że Felix nie jest dla mnie ważny. – Wiedział, że Joshua nie puści tego tematu bez echa, dlatego stwierdził że nie będzie owijał w bawełnę. – Nigdy tego nie omówiliśmy. Nie zdążyliśmy. – Dodał jednak, jakby na swoje wytłumaczenie, przypominając druhowi że dopuszczając się zdrady, nie do końca był jej świadom.
Mimo to spokorniał, zaczynając również rozumieć wrogie, antypatyczne podejście przyjaciela. Może tym razem nie chwycił kłody i nie rzucił jej celowo pod nogi Maximiliana, ale na pewno nie ułatwiał mu też podniesienia się z kolan. Nic dziwnego, że odrzucając wypalonego peta, na dłużej spuścił wzrok. – Wiem. Spieprzyłem wiele rzeczy w tym związku. Wiem też, że daleko mi do idealnego partnera, zwłaszcza dla niego, ale nie potrafię zrezygnować. – Zaczął niechętnie, a jednak z każdą chwilę jego ton nabierał stanowczości. Pierwszy raz w rozmowie z Joshuą posłużył się także określeniem związku, a nie relacji, nawet jeśli spodziewał się, że Walsh najchętniej kazałby mu zostawić Solberga w spokoju. – Zależy mi na nim i chcę z nim pogadać. – Podniósł głowę, śmiało patrząc w ciemnobrązowe ślepia towarzysza, pokazując tym samym że nie ucieka przed jego spojrzeniem i że nie ma niczego innego do ukrycia. Paco nie miał, natomiast w jego oczach dało się dostrzec czający się w ich głębi smutek.
- Chris? Nie wygląda na pierwszego chętnego do bitki. – Pozwolił sobie zauważyć, uśmiechając się nawet półgębkiem, zanim poszedł w ślady Joshui, odrywając się od ceglanego muru. Niewiele brakowało, żeby nazwał jego małżonka ciepłą kluchą, chociaż tak naprawdę wcale go nie znał. Po prostu wydawał mu się oazą spokoju, a wolał wpierw wspomnieć o nim, dając sobie czas na przemyślenie odpowiedzi na pytania, którymi zasypał go drugi z małżeńskiego duetu. – Rozmawiamy… a raczej zaczynamy o tym ze sobą rozmawiać. – Niełatwo było mu wyjaśnić, co takiego ma na myśli, a już tym bardziej mówić o uczuciach z kimkolwiek innym niż Maximilianem. Nie tak dawno temu przekonany był, że podążają właściwą ścieżką i wszystko zaczyna się układać, a jednak starcie z tym dzieciakiem w barze pogrzebało to, co dotychczas udało im się wspólnymi siłami zbudować. – Byliśmy razem w Edynburgu. Zwiedzaliśmy zamek, oglądaliśmy zachód słońca… – Przerwał, starając się zdjąć tkwiącą w nim nadal blokadę i chyba nie w pełni uzmysłowiony lęk przed emocjonalnością. – Rozmawialiśmy o urządzaniu domu, nie tylko o tym czy marzy nam się kominek, sauna czy basen, ale też co w ogóle rozumiemy pod tym pojęciem. – Przygryzł nerwowo wargę, jednak kąciki ust uniosły się znacznie wyżej, kiedy tylko zaczął opowiadać o Felixie, jednocześnie wyobrażając sobie tę scenę. – To dopiero zabrzmi kiczowato. Pomyślałem wtedy, że chciałbym mu zaproponować żeby zamieszkał ze mną, ale nie byłem pewien czy to dobry moment. – Wzruszył nonszalancko ramionami, chowając dłonie w kieszeniach spodni, a potem zrównał własny krok z Joshuą.
Powrót do góry Go down


Joshua Walsh
Joshua Walsh

Nauczyciel
Wiek : 37
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 193cm
C. szczególne : runa algiz za lewym uchem, obrączka z bladoróżowej muszli, bransoletki na lewym nadgarstku
Galeony : 4710
  Liczba postów : 2196
https://www.czarodzieje.org/t18077-joshua-walsh
https://www.czarodzieje.org/t18086-poczta-profesora-walsha#514412
https://www.czarodzieje.org/t18084-joshua-walsh#514388
https://www.czarodzieje.org/t18300-joshua-walsh-dziennik#520887
I wish I could punch you in the face QzgSDG8




Moderator




I wish I could punch you in the face Empty


PisanieI wish I could punch you in the face Empty Re: I wish I could punch you in the face  I wish I could punch you in the face EmptyPią 9 Gru - 13:03;

- Tylko, jeśli dokładnie sprawdzisz ich znaczenie, inaczej kwiaty są zupełnie pozbawione sensu i zrobisz z siebie kretyna - odpowiedział Walsh, wywracając oczami. Sam używał kwiatów, żeby przeprosić Chrisa, choć akurat w jego przypadku nie chodziło o takąjakbyzdradęaleniedokońcazdradę, ale nie o to chodziło w tej rozmowie. Zbył więc ten temat lekkim kręceniem głowy, skupiając się na innych kwestiach, starając się również wysłuchać w spokoju szkolnego druha, aby nie naskoczyć znów na niego i nie sprowokować bójki, która tak naprawdę nie wniosłaby niczego do tematu spotkania. Choć początkowo wizja uderzenia Paco w twarz była wyjątkowo kusząca, co musiał mimowolnie przyznać.
- Okazjonalny seks z kimś innym, gdy masz po prostu swojego chłopca do ruchania, to coś innego niż okazjonalny seks z kimś innym, gdy jesteś w związku i tak, wiem, że nie byłeś tego świadom. Po prostu musisz to wyjaśnić z Maxem, zanim znów postanowisz zaliczyć jakiegoś młodziaka, bo sam ci wskoczy do łóżka, albo sam się zastanów, czy chcesz, żeby Max tak samo się zachowywał, bo zakładam, że jesteście na równych zasadach, a nie że ty możesz wszystko, a on ma być posłuszny - dodał jeszcze, wyraźnie sceptycznie podchodząc do swoich ostatnich słów, ale samo słuchanie o tym, że taka zdrada niekoniecznie nią była, mdliło go. Miotlarz nie wyobrażał sobie, że sam mógłby się w tym momencie zabawić z kimś innym i nie uważać tego za problem. Nie podejrzewał również, aby w podobny sposób podchodził do związku Chris, ale wiedział, że każdy człowiek patrzył na te sprawy inaczej. Jeśli Paco potrafił oddzielać zabawę od uczuć, dobrze dla niego, jednak nie powinien oczekiwać od Solberga tego samego, jeśli nie zdołali tego omówić.
Słuchał dalej starszego mężczyzny, nim ostatecznie klepnął go lekko w ramię, próbując w ten sposób dać znać, że rozumie, co ten próbował powiedzieć. Owszem, nie znał szczegółów ich relacji, ale choć pamiętał, że Max nazwał ją toksyczną, miał wrażenie, że w końcu zaczęło się coś między nimi naprawiać, stabilizować, ale znów pojawił się jakiś problem. Wyraźnie potrzebowali pomocy w dogadaniu się, ale też czasu, żeby ochłonąć.
- Daj mu tydzień. Tyle na pewno będzie u nas siedział, a ani ja ani Chris nie jesteśmy wrednymi teściowymi, żeby na ciebie naskakiwać, choć nie powiem, że w tej sytuacji nawet poparłbym go, gdyby chciał zerwać z tobą na jakiś czas kontakt. On potrzebuje stabilnie stanąć na nogi - powiedział prosto, nim w końcu ruszyli przed siebie. Niewiele później miotlarz śmiał się ciepło, przypominając sobie momenty, w których udało mu się wyprowadzić zielarza z równowagi.
- Dobrze ukrywa swoją prawdziwą naturę. Cicha woda… - odpowiedział, w końcu milknąc i słuchając tego, co mówił Salazar, starając się zrozumieć więcej. Podobało mu się, że mówiąc o Maxie przestawał brzmieć jak dupek. To już świadczyło o głębi uczucia, jakim darzył Solberga, ale nie komentował tego, dopóki Paco mówił. W końcu sam uśmiechnął się lekko, ciepło, spoglądając kątem oka na drugiego mężczyznę.
- To nie brzmi kiczowato. W końcu znalazłeś kogoś dla siebie i zaczynasz o niego walczyć - stwierdził prosto, aby zaraz pokręcić głową. - Tak naprawdę nic, gdy mówisz o swoich uczuciach, nie brzmi kiczowato, a prawdziwie. Nie ma nic złego w takiej rozmowie i nie blokuj tego przynajmniej, gdy rozmawiasz z Maxem. Zawsze bądź szczery.

______________________


Peace in your gardens and light from your eyes
No one can hold me the way you do
Powrót do góry Go down


Salazar Morales
Salazar Morales

Absolwent Slytherinu
Wiek : 39
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 183 cm
C. szczególne : blizny ciągnące się przy lewej nerce i po prawej stronie żeber | niewielkie, krwawe znamię w kształcie krzyża na grzbiecie prawej dłoni | krwawy znak w kształcie obrączki
Galeony : 3186
  Liczba postów : 2025
https://www.czarodzieje.org/t21123-salazar-morales-w-budowie#680537
https://www.czarodzieje.org/t21140-salazar-morales#681116
https://www.czarodzieje.org/t21122-salazar-morales#680529
https://www.czarodzieje.org/t21131-salazar-morales-dziennik#6806
I wish I could punch you in the face QzgSDG8




Gracz




I wish I could punch you in the face Empty


PisanieI wish I could punch you in the face Empty Re: I wish I could punch you in the face  I wish I could punch you in the face EmptySro 14 Gru - 1:14;

Przewrócił niezwykle wymownie oczami, jakby nie dowierzając słowom, które właśnie wybrzmiały w jego uszach, wszak o kwiatach wiedział mniej więcej tyle, że niepodlewane usychają bądź więdną. Symboliczne znaczenie róż, tulipanów czy innych żonkili pozostawało więc daleko poza zasięgiem jego percepcji i na chwilę obecną chyba niekoniecznie chciał ten stan rzeczy zmieniać. Nie spotkali się zresztą z Joshuą na forum florystycznym, żeby prowadzić tego typu jałowe dyskusje. Pomimo pozornie aroganckiej reakcji, Paco nie zamierzał jednak zgrywać ignoranta ani swojemu szkolnemu druhowi przerywać. Przeciwnie, wyjątkowo uważnie wysłuchał jego monologu, uświadamiając sobie że nawet głębokie uczucie, którym darzył Maximiliana nie świadczyło jeszcze o tym, że zdołał w pełni je zaadaptować, w konsekwencji prowadząc także do zmiany kształtu dość nietypowej relacji, w jakiej z przerwami tkwili od lat. Nie nazwałby ukochanego chłopcem do ruchania i pragnął traktować go jako równorzędnego partnera, acz niewykluczone że jego zachowanie nie zawsze na takie podejście wskazywało. – Gdybym wiedział… – Zaczął skruszony, krzywiąc usta w bolesnym grymasie, jednak ostatecznie machnął ręką, czując że Walsh wie, co takiego chciał powiedzieć. Meksykanin potrafił bardzo skutecznie oddzielić zabawę od uczuć, odróżnić rozkoszne spełnienie od namiętności i romantyzmu w objęciach bliskiej sercu osoby, i chociaż z przyjemnością pieprzył włoskiego, posłusznego mu w pełni młodzieńca, tak nie śmiałby go nawet porównywać z Maximilianem i tym, co czuł w jego towarzystwie. Nie musiał wyrazić tego na głos, mówiła za niego zgnębiona mimika i tęsknota malująca się w głębi gorzko czekoladowego spojrzenia, którą najwyraźniej Joshua bez problemu spostrzegł, skoro nagle pokrzepiająco klepnął jego ramię.
Pokiwał przyjacielowi głową, wzdychając ciężko, że to jeszcze nie koniec i że zwycięska bitwa z amnezją oznacza tylko początek kolejnej batalii o chłopięce serce, którego nie był w stanie sobie odpuścić. – Wiem, masz rację. – Niechętnie przyznał się do błędu, uzmysławiając sobie że przynajmniej stają w tej wojnie po jednej stronie barykady i że szczęśliwemu, czułemu małżonkowi tak samo jak i jemu zależy wyłącznie na dobru Solberga. – Przypilnujcie. – Skrzywił usta, czując że to nieodpowiednie, pejoratywnie kojarzące się słowo. – Zaopiekujcie się nim. – Poprawił się więc zaraz, nie chcąc traktować ukochanego jak zwierzę, nawet jeśli doskonale zdawał sobie sprawę z tego, że zraniony Felix rzuciłby się na dragi niemniej gorliwie niż pies aportujący patyk. Póki co wolał o tym nie myśleć, z uśmiechem kwitując drugiego z zaobrączkowanych Walshów. – Do tego cierpliwy, skoro jeszcze z tobą wytrzymuje. – Prychnął pod nosem rozbawiony, dając mężczyźnie do zrozumienia że potrafi być ogromnym wrzodem na dupie, niezależnie od przyświecających mu zamiarów. Tak, pewnie i Salazar był dupkiem, że tak odwdzięczał mu się za pomoc, ale wbrew pozorom doceniał starania Joshui. W innym razie niewątpliwie nie podzieliłby się z nim tak skrytymi, wstydliwymi emocjami. Nie okazałby w jego obliczu swojej słabości.
- Nigdy nie przestaję walczyć. – Rzucił stanowczo, z niepokojącym, wręcz nachalnym błyskiem w oku wpatrując się wprost w ślepia towarzysza. Można by odnieść wrażenie, że tym jednym spojrzeniem uwydatnił swój ognisty, meksykański temperament. Dopiero po chwili płomień przygasł, a czekoladowe tęczówki nabrały odrobiny spokoju. – Może obydwaj jesteśmy tak samo niekompletni i zepsuci. – Wtrącił ni to do siebie, ni to do Walsha, wreszcie ponownie zwracając się jednak w jego kierunku. – Nie wiem jak mam to naprawić. – Przyznał szczerze, jeszcze bardziej otwierając się przed Joshuą… a jednak gdy tylko dotarło do niego, że odsłonił o jedną kartę za wiele, zadecydował o obronnej zmianie tematu. – Ah, i Josh… jeżeli nadal chcesz mnie uderzyć, wal śmiało, ale obiecuję ci, że oddam z nawiązką. – Podniósł wyzywająco głowę, ze złośliwym uśmiechem, nie bez powodu prowokując kumpla do wyprowadzenia ciosu. Podświadomie pragnął bólu i krwi, chociaż intuicja podpowiadała mu że nie zasiewa ziarna na podatnym gruncie.
Powrót do góry Go down


Joshua Walsh
Joshua Walsh

Nauczyciel
Wiek : 37
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 193cm
C. szczególne : runa algiz za lewym uchem, obrączka z bladoróżowej muszli, bransoletki na lewym nadgarstku
Galeony : 4710
  Liczba postów : 2196
https://www.czarodzieje.org/t18077-joshua-walsh
https://www.czarodzieje.org/t18086-poczta-profesora-walsha#514412
https://www.czarodzieje.org/t18084-joshua-walsh#514388
https://www.czarodzieje.org/t18300-joshua-walsh-dziennik#520887
I wish I could punch you in the face QzgSDG8




Moderator




I wish I could punch you in the face Empty


PisanieI wish I could punch you in the face Empty Re: I wish I could punch you in the face  I wish I could punch you in the face EmptySro 14 Gru - 19:32;

Obaj chcieli tego samego, ale zdecydowanie w inny sposób próbowali to osiągnąć, o ile można było tak mówić o chęci pomocy dzieciakowi. Gdyby przed rokiem ktoś powiedział Joshowi, że będzie próbował w pewnym sensie zawalczyć o Solberga, zdecydowanie wyśmiałby go, ale od tamtego czasu wiele się zmieniło. Teraz dzieciak był jednym z bardziej potrzebujących pomocy, jeśli nie najbardziej potrzebujący i Walsh nie potrafił ot tak go odprawić, zostawiając samemu sobie. Wiedział, że dzieciak zostawiony samemu sobie jedynie stoczy się na dno. Potrzebował kogoś, kto będzie go trzymał i stopniowo wyciągał z dołka, w którym się znalazł i wygodnie mościł gniazdko.
Cieszył się też, że temat rozmowy stopniowo się rozluźniał, że mógł już się swobodnie śmiać, nie przejmując się już niczym. Zdenerwowanie z niego zeszło i też nie szukał pretekstu, żeby uderzyć przyjaciela. Zamiast tego mógł śmiać się na wspomnienie swojego męża.
- Mogę się założyć, że jestem łatwiejszy w obyciu niż ty - stwierdził prosto, wzruszając przy tym ramionami. Wiedział, że Chrisowi nie było z nim lekko, ale wbrew temu, co Salazar myślał, Josh był zdania, że nie jest aż tak uciążliwy. Chrisowi przynajmniej nie prawił morałów na temat relacji. To on wysłuchiwał ich, żeby później przekazywać mądrości innym potrzebującym. Zaraz też zmarszczył brwi, słysząc słowa kompana.
- Tylko wiesz, że wszystko ma swoje granice, prawda? Nie sądzę, żebyś teraz zbliżył się do niej, ale kiedyś może nadejść taki dzień, gdy będzie lepiej odpuścić niż walczyć. Uważaj więc, żeby do tego nie dopuścić - powiedział ostrożnie, zdając sobie sprawę, że Salazarowi chodziło o walkę o ukochanego, ale błysk w jego spojrzeniu był niepokojący. Nie słyszał nigdy, aby Morales miał obsesję na punkcie kogoś, ale też nie był nigdy zakochany. Walsh miał nadzieję, że zaistniała sytuacja jedynie wzmocni związek tamtej dwójki, a nie przeistoczy się w coś bardziej toksycznego.
Miał już odpowiedzieć na kolejne słowa przyjaciela, gdy ten nieoczekiwanie próbował zatuszować to próbą sprowokowania go do uderzenia. Josh przyglądał mu się chwilę, aby rzeczywiście zamachnąć się, ale nim jego pięść zdążyła dotknąć twarzy Salazara, wyhamował, aby pstryknąć go w środek czoła.
- Sam się walnij. Tak, miałem ochotę wybić ci zęby, ale szczęśliwie wpierw myślę, nim kogoś uderzę, więc nie licz na to, że pomogę ci rozładować w ten sposób nerwy. Nie licz też na to, że zapomnę co przed chwilą powiedziałeś - dodał kręcąc lekko głową i wetknął dłonie do kieszeni spodni. - Rozumiem, że nie byliśmy wcześniej przesadnie bliskimi przyjaciółmi, czy jak to nazwać, ale jeśli potrzebujesz coś przegadać, to naprawdę możesz ze mną. Odsłanianie swoich słabości nie jest niczym złym, jeśli robisz to przy kimś, komu ufasz, a ja nie należę do osób, które wykorzystają to, żeby cię zranić. Mówię to na przyszłość, żebyś po prostu pamiętał, że mogę cię wysłuchać i spróbować pomóc - mówił dalej, nie patrząc jednak na Moralesa, dając mu wystarczająco wiele przestrzeni, żeby mógł przyjąć jego słowa i być może zastanowić się nad nimi. - A jeśli chodzi o to jak, to po prostu bądź obok niego teraz. Niezależnie od tego, jak będzie się na ciebie wściekał, pokazuj mu, że jesteś, że nie odchodzisz, że to on jest najważniejszy i, na Merlina, trzymaj się celibatu - dodał jeszcze, uśmiechając się krzywo na końcu, patrząc na Salazara kątem oka.

______________________


Peace in your gardens and light from your eyes
No one can hold me the way you do
Powrót do góry Go down


Salazar Morales
Salazar Morales

Absolwent Slytherinu
Wiek : 39
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 183 cm
C. szczególne : blizny ciągnące się przy lewej nerce i po prawej stronie żeber | niewielkie, krwawe znamię w kształcie krzyża na grzbiecie prawej dłoni | krwawy znak w kształcie obrączki
Galeony : 3186
  Liczba postów : 2025
https://www.czarodzieje.org/t21123-salazar-morales-w-budowie#680537
https://www.czarodzieje.org/t21140-salazar-morales#681116
https://www.czarodzieje.org/t21122-salazar-morales#680529
https://www.czarodzieje.org/t21131-salazar-morales-dziennik#6806
I wish I could punch you in the face QzgSDG8




Gracz




I wish I could punch you in the face Empty


PisanieI wish I could punch you in the face Empty Re: I wish I could punch you in the face  I wish I could punch you in the face EmptyNie 18 Gru - 23:15;

Protekcjonalny, moralizatorski ton przyjaciela nieraz doprowadzał go do szału, ale Paco musiał przyznać, że o ile nie we wszystkim się z Joshuą zgadzał, tak niewątpliwie mężczyzna potrafił spojrzeć na pewne sprawy z zupełnie innej perspektywy, jednocześnie rzucając na nie Moralesowi zgoła inne światło. Przede wszystkim jednak Meksykanin wierzył, że przyświeca im dokładnie ten sam cel, nawet jeżeli próbowali go osiągnąć za pomocą odmiennych metod, a tym ostatecznym celem stała się walka o dobro i bezpieczeństwo Maximiliana, do którego najwyraźniej zdążył się przywiązać również dobroduszny trener miotlarstwa. O ile więc początkowo Salazar reagował na krytyczne uwagi Walsha alergicznie, czy wręcz wrogo, tak teraz zamienił się w słuch, starając się wyciągnąć z tej rozmowy jak najwięcej.
- Łatwiejszy to na pewno. – Poklepał go po ramieniu, z zawadiackim, prowokującym uśmiechem przypominając szkolne czasy i wspólne schadzki w schowku lub innym ustronnym miejscu dającym odrobinę prywatności. – Może, może i jesteś. – Dodał jednak zaraz poważniejszym, refleksyjnym tonem, zastanawiając się jak odbiera go Solberg i czy rzeczywiście tak trudno przemówić mu do rozumu. Cóż, prawdopodobnie obydwaj, zarówno on jak i Josh, mieli wady, nad którymi powinni pracować, żeby przypadkiem nie zamęczyć Felixa i Chrisa. – Wolałbym o tym nie myśleć ani nie wybiegać zbyt daleko w przyszłość. – Westchnął nieco ciężej, dość nietypowo jak na siebie, wszak uwielbiał planować następne kroki, a jego nastoletni partner nieraz wspominał, że czasami brakuje mu spontaniczności. Nie to, żeby aż tak zmienił się pod jego wpływem. Po prostu wiedział, że najpierw musi naprawić ostatnio wyrządzone krzywdy. Bez tego nie mogli ruszyć dalej.
Patrzył uważnie na kumpla, ciekaw czy stać go na wyprowadzenie ciosu, a chociaż naprawdę gotów był mu oddać, póki co nie wyciągnął nawet rąk z kieszeni spodni, jakby domyślał się że na groźbach się skończy. Nabrał wątpliwości, dostrzegając dłoń Walsha zaciśniętą w pięść, ale po subtelnym pstryknięciu, prychnął tylko kpiąco. – Czułem, że stchórzysz. – Mruknął zaczepnie, acz prędko zmarszczył czoło, analizując słowa druha, który całkiem skutecznie go rozszyfrował. Tak, chciał wyładować emocje i żałował, że mężczyzna opuścił rękę, powracając do swego uciążliwego monologu. – Wiem, w porządku. – Pokiwał głową na znak zrozumienia, byleby urwać ten krępujący temat. Nie potrzebował powiernika. Przynajmniej tak mu się wydawało, bo akurat kolejne rady Joshui przyjął do siebie dość spokojnie. No, może poza ostatnią, po której wymownie przewrócił oczami. – Jasne, obiecuję że nie będę się puszczał. – Wtrącił ironicznie, jednak coś w tym było, że gdy tylko znów zaczął mówić o Maximilianie, przestał zachowywać się jak pieprzony dupek. – Jestem i będę przy nim. – Wyznał, a waga tej przysięgi zdawała się raczej większa; przede wszystkim dlatego że brzmiała szczerze. – Daj mi znać, gdyby czegoś potrzebował albo gdybyście sobie nie radzili. – Poprosił również na sam koniec, zdając sobie sprawę z tego, że Felix nie jest najłatwiejszym w obyciu współlokatorem. Ba, w tej kwestii prawdopodobnie przewyższał tak Joshuę, jak i jego samego.
Powrót do góry Go down


Joshua Walsh
Joshua Walsh

Nauczyciel
Wiek : 37
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 193cm
C. szczególne : runa algiz za lewym uchem, obrączka z bladoróżowej muszli, bransoletki na lewym nadgarstku
Galeony : 4710
  Liczba postów : 2196
https://www.czarodzieje.org/t18077-joshua-walsh
https://www.czarodzieje.org/t18086-poczta-profesora-walsha#514412
https://www.czarodzieje.org/t18084-joshua-walsh#514388
https://www.czarodzieje.org/t18300-joshua-walsh-dziennik#520887
I wish I could punch you in the face QzgSDG8




Moderator




I wish I could punch you in the face Empty


PisanieI wish I could punch you in the face Empty Re: I wish I could punch you in the face  I wish I could punch you in the face EmptyPon 19 Gru - 20:35;

Będąc całkowicie szczerym, gdyby tylko Josh miał rozmawiać sam ze sobą, z pewnością również miałby dosyć. Wiedział dobrze, jak podobne monologi brzmią, jak wiele niechęci budzi wysłuchiwanie kogoś, kto jedynie gani, ale jednocześnie nie potrafił powstrzymać tych słów w sobie. Nie wiedział, czy była możliwość tak naprawdę przebić się przez mur, jaki Paco przez lata stworzył wokół siebie, ani nie był pewien, czy sam chce się przez to przebijać. Wiedział jedynie, że coś zaczynało się zmieniać – powoli, nie aż nazbyt widocznie, ale też nie sposób było nie wyczuć różnic. Zupełnie jak w relacji między Walshem a Solbergiem, która nie była w żaden sposób różowa na samym początku, ani nawet w trakcie. Prawdę mówiąc, mężczyzna był przekonany, że chłopak, gdyby teraz miał problemy znów z narkotykami, nie przyszedłby i tak do niego, choć jednocześnie doceniał jego postawę, gdy tylko zdecydował się zostać w ich domu. Kto wie, może jednak zaczęły zachodzić dodatkowe zmiany, których Josh nie był świadom.
Skinął głową przyjacielowi na znak, że jak najbardziej, on również nie ma ochoty w tym momencie wybiegać tak daleko myślami. Chciał jedynie zasiać odpowiednią myśl w jego głowie – świadomość, że nie wszystko zawsze będzie tak, jak chciał i że kiedyś może się okazać, że będzie musiał odpuścić. Jakkolwiek Josh chciał widzieć Salazara zadowolonego, szczęśliwego, tak jednocześnie przypominał wielokrotnie Maxowi, że nie powinien pchać się w coś, jeśli tego tak naprawdę nie chce. Stał pośrodku, starając się żadnego z tej dwójki wrzucić na siłę w związek, który mógłby się okazać toksyczny bardziej, niż był wcześniej. Życzył im obu zdrowej relacji.
- Że stchórzę? Nie powiem kto tu bardziej trzęsie gaciami przed czymś innym niż bójka – stwierdził jeszcze, nim machnął ręką na cały temat, uznając, że dość już powiedział, a i Salazar zdawał się mniej opornie przyjmować do wiadomości wszystkie jego słowa.  Nie pozostawało więc nic innego, jak powoli żegnać się i wracać do domu, gdzie zdecydowanie nie będzie tak spokojnie, jak do tej pory.
- A, jeszcze tak przy okazji, jakbyś w najbliższym czasie spotkał się z informacją jak pozbyć się klątwy rocco, żeby przestać czuć ból przy magicznych stworzeniach lądowych, to daj znać. Jeszcze trochę takich tygodni to dostanę szału, a za chwilę zima, więc pewnie będą wszystkie w domu siedzieć – poprosił jeszcze, przypominając sobie o czymś innym, niemniej ważnym. Pamietał, że Salazar interesował się obroną przed czarną magią, więc wydawał się odpowiednią osobą, która mogłaby pomóc w tym zakresie.
+

______________________


Peace in your gardens and light from your eyes
No one can hold me the way you do
Powrót do góry Go down


Salazar Morales
Salazar Morales

Absolwent Slytherinu
Wiek : 39
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 183 cm
C. szczególne : blizny ciągnące się przy lewej nerce i po prawej stronie żeber | niewielkie, krwawe znamię w kształcie krzyża na grzbiecie prawej dłoni | krwawy znak w kształcie obrączki
Galeony : 3186
  Liczba postów : 2025
https://www.czarodzieje.org/t21123-salazar-morales-w-budowie#680537
https://www.czarodzieje.org/t21140-salazar-morales#681116
https://www.czarodzieje.org/t21122-salazar-morales#680529
https://www.czarodzieje.org/t21131-salazar-morales-dziennik#6806
I wish I could punch you in the face QzgSDG8




Gracz




I wish I could punch you in the face Empty


PisanieI wish I could punch you in the face Empty Re: I wish I could punch you in the face  I wish I could punch you in the face EmptySro 21 Gru - 21:02;

Paco przywykł nie tylko do samodzielności, ale i samotności, a że życie doświadczało go już od wczesnego dzieciństwa, nie pozwalając na okazywanie na zewnątrz własnej słabości, nauczył się ukrywać emocje głęboko pod maską teatralnego, czarującego uśmiechu. Momentami czynił to na tyle skutecznie, że sam zapominał że jego serce wcale nie zostało wykute z kamienia. Niełatwo było się zatem przebić przez otaczający go mur. Właściwie jedyną osobą, której naprawdę udała się ta sztuka był nie kto inny jak Maximilian. Meksykanin nie potrafił wyjaśnić dlaczego, ale w jego towarzystwie czuł się wyjątkowo swobodnie, a bliskość nastolatka sprawiała mu szczerą radość, której dotychczas najwyraźniej mu brakowało. Nie wiedział o tym, dopóki nie poznał jej smaku, a chociaż wraz z nią pojawiło się również multum nowych uczuć, takich jak troska, zmartwienia czy tęsknota, nie umiał już zawrócić. Potrzebował Felixa, a teraz, kiedy nie było go obok, wydawał się przygaszony i jakby niekompletny.
- Daj spokój, Josh. – Prychnął kpiąco pod nosem, zgrywając nieustraszonego, nawet jeżeli doskonale wiedział, że jego przyjaciel ma w tej kwestii rację. Nie chciał się przed nim otwierać i z nieracjonalnych powodów obawiał się tak intymnych rozmów. Niewątpliwie jednak coś się z nim zmieniło, skoro gotów był dobrych rad Walsha wysłuchać, rezygnując ze stawianego wcześniej oporu. – Ty i rocco? Współczuję… – Mruknął nagle, unosząc wyżej krzaczaste brwi w geście zdziwienia. Nieraz Joshua opowiadał mu o domowym zwierzyńcu, a jeżeli przynajmniej część tych historii była prawdziwa, Morales naprawdę mu współczuł. Klątwa musiała cholernie dawać się we znaki. – Pewnie, poszperam. – Obiecał mężczyźnie, że zgłębi temat, po czym pożegnał się z nim uściskiem dłoni, teleportując się do hotelowego holu. Po tym spotkaniu marzył relaksującej kąpieli i odpoczynku.

zt. x2

+
Powrót do góry Go down


Sponsored content

I wish I could punch you in the face QzgSDG8








I wish I could punch you in the face Empty


PisanieI wish I could punch you in the face Empty Re: I wish I could punch you in the face  I wish I could punch you in the face Empty;

Powrót do góry Go down
 

I wish I could punch you in the face

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry 
Strona 1 z 1

Pozwolenia na tym forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
Czarodzieje :: I wish I could punch you in the face QCuY7ok :: 
retrospekcje
-