C. szczególne : leworęczność, Znak zorzy w postaci czerwonej kreski na palcach lewej dłoni, tatuaż kojota na lewym ramieniu,tatuaż fiolki z syreną i sroką na lewym przedramieniu, Telepatyczne połączenie z Brewerem
Kamienny krąg stanowiący świątynię otacza ciemna, gęsta mgła, której żaden śmiertelnik nie jest w stanie fizycznie czy też magicznie przekroczyć. Mgła opada dopuszczając do siebie istoty tylko wtedy, gdy w Avalonie ma miejsce jakieś wiekopomne wydarzenie warte świętowania lub odprawienia ważnego rytuału. Legendy mówią, że ostatnim takim wydarzeniem był powrót Excalibura do Magicznego Jeziora.
______________________
I thought that I could walk away easily But here I am, falling down on my knees
Avalon ogarnął zamęt i wszędzie słychać było rozemocjonowane szepty. Pierwszy raz od wieków mgła przy świątyni Druidów opadła zwiastując bez wątpienia historyczne wydarzenie. Ci śmiałkowie, którym udało się przejść Rycerskie Próby mogą przekroczyć granice kręgu, gdzie spotkają Najwyższe Avalońskie Nimfy. Odziane w zwiewne stroje istoty o najwyższej naturalnej mocy zebrały się przy ołtarzu w środkowej części kręgu, by rozpocząć legendarny rytuał. Atmosfera bez wątpienia wskazuje na wysoką rangę uroczystości. Mistyczne śpiewy wypełniają całą przestrzeń, choć zdaje się, że mimo swojej intensywności, nie są słyszalne poza świątynią. Wokół wewnętrznego kręgu pali się osiem świec o różnych kształtach i kolorach, których płomienie wydają się być wręcz przezroczyste.
Zasady
• Cały rytuał odbywa się po zmroku. Możecie przyjść tutaj z kim chcecie, jednak każdy z was będzie miał do odegrania własny scenariusz zależny od tego, jak poradziliście sobie z poszczególnymi wyzwaniami.
• Do napisania będą dwa posty. W pierwszym proszę was o zajęcie miejsc w wyznaczonych kręgach i uzupełnienie poniższego kodu. Dalsze instrukcje pojawią się w drugim wejściu Mistrza Gry.
• Ze względu na brak limitu znaków oraz fakt, że wstęp jest czysto organizacyjny. Jedyny i nieprzekraczalny termin na pierwszy post to PÓŁNOC ZE ŚRODY NA CZWARTEK 31.08/1.09
• Obowiązkowy kodzik:
Kod:
<zg> Ekwipunek: </zg>(możecie zabrać ze sobą 8 przedmiotów dowolnej użyteczności. Różdżka się nie liczy!) <zg> Genetyka: </zg> <zg> Krąg: </zg>(wewnętrzny/zewnętrzny) <zg> Rozliczenia wyzwań: </zg> (tu linkujecie fabuły z leczeniem, wspominaniem konsekwencji jakie dotknęły was w wyniku udziały w wyzwaniach. Jeśli wyleczyliście ranę w poście z wyzwaniem, również podlinkujcie)
• Pytania jak zawsze proszę kierować na pw do @Maximilian Felix Solberg lub na discorda: Caaarl#7023
______________________
The author of this message was banned from the forum - See the message
Aurelia Leveret
Rok Nauki : VI
Wiek : 19
Czystość Krwi : 25%
Wzrost : 165 cm
C. szczególne : Noszę pierścień Hannibala na palcu serdecznym lewej ręki.
Zjawiłam się na miejscu zgromadzenia, cały czas rozmyślając o tym, co się wydarzyło na tych wakacjach. Czy możliwość znalezienia się tutaj była tego warta? Ba, czy odnalezienie samego Graala było warte cierpienia, które mnie dotknęło i które jeszcze mnie czekało? Nitinia wciąż jeszcze się nie rozwinęła, a ja żyłam w słodkiej niewiedzy, że ją mam. Z drugiej strony było to dobre, bo oszczędzało mi dodatkowych psychicznych zmartwień i tłumaczeń, skąd ją mam. Ustawiłam się w zewnętrznym kręgu, słuchając pieśni i obserwując, co się dzieje. Widziałam kilka osób zaproszonych przez nimfy bliżej, w tym poznaną Scarlett i profesora Walsha. Czy im zazdrościłam, trudno powiedzieć, tym bardziej, że nie wiedziałam, czy to dobrze, czy źle. Sięgnęłam do kieszeni bluzy, w której znajdowała się fiolka felix felicis, przeznaczona właśnie na tą chwilę. Odkorkowałam naczynie i wypiłam eliksir, po czym wcisnęłam korek i włożyłam fiolkę z powrotem do kieszeni, by nie śmiecić. Byłoby to totalną głupotą, już pomijając nawet fakt, że stałam w świętym miejscu.
Drake Lilac
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 20
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 218 cm
C. szczególne : Bardzo wysoki i barczysty. Praktycznie cały czas nosi na palcu pierścień tojadowy - tak na wszelki wypadek.
Ekwipunek: Eliksir Wiggenowy, Flet Fauna, Pierścień Tojadowy (zabezpieczony zaklęciem Quatinus i teraz jeszcze przyklejony do palca zlepem) Genetyka: Wilkołak Krąg: zewnętrzny Rozliczenia wyzwań: (leczenie użądleń, zapomnienie o osobie z którą jestem w związku. Melancholia przez zapach(rozegrane na pożarze))
Nie dało się przejść po Avalonie żeby nie usłyszeć o tym co się działo. Świątynia Druidów się ujawniła dla osób którym udało się przejść próby, które pojawiały się na wyspie. Ich konsekwencje często były mało przyjemne, jeśli im się nie podołało, a o najgorszej jaka go spotkała nadal nie miał świadomości. Cóż... Głównie dlatego że nie pamiętał. Rytuał miał mieć miejsce o zmroku, więc właśnie o tej porze pojawił się na miejscu będąc delikatnie zaopatrzonym na prawdopodobne niespodzianki. Oprócz różdżki zabrał też ze sobą wiggenowy na wypadek nagłych i niezapowiedzianych obrażeń. Pierścień tojadowy na wypadek niezapowiedzianej pełni, a Flet Fauna... Na wypadek gdyby było trzeba coś uśpić. I tak, przez ten ołtarz miał delikatnie złe przeczucia. Ostatni rytuał na Avalonie w którym brał udział skończył się tym że wyszedł za mąż za humanoidalne monstrum, a pamiątkę tego miał na palcu w postaci znaku. Nie zastanawiał się za bardzo dlaczego niektóre osoby zostały zaproszone do wewnętrznego kręgu, ale nie zastanawiał się dlaczego tak właściwie było. Może lepiej się spisały podczas prób? Możliwe.
Julia Brooks
Wiek : 22
Czystość Krwi : 25%
Wzrost : 170
C. szczególne : grzywka, tatuaże, pedantyzm, wisiorek z osą, pierścień działania na palcu,pachnie lawendą
Ekwipunek: eliksir wiggenowy x3 (po tym poście x2), Lusterko dwukierunkowe do Dareczka, Beret Uroków, Omnikulary, Tłumaczki, Termos z kawą Genetyka: - Krąg: Zewnętrzny Rozliczenia wyzwań: -
A więc ponownie udowodniła, że jak na Krukonkę, cechowała się wyjątkowo małą wyobraźnią lub jak kto woli – cechowała się wyjątkową pogardą dla własnego zdrowia, bo konsekwencji niemal zawsze się spodziewała, a mimo to była zdziwiona, gdy po raz kolejny coś sobie złamała. Najwidoczniej miała w życiu zbyt mało problemów, tak więc postanowiła dokończyć to, co rozpoczęła, czyli poszukiwania Graala. Nie wierzyła w to, że uda im się odnaleźć legendarny kielich, była za to przekonana, że znajdą kłopoty. Do plecaka schowała wszystkie niezbędne fanty, na głowę założyła beret uroków i ruszyła gotowa na kolejny łomot w tym pięknym miejscu.
Czuła niepokój, kiedy to zbliżała się wraz z resztą śmiałków do Świątyni Druidów, która dopiero co wynurzyła się z gęstych mgieł. Podniecone szepty mroziły jej włosy na karku, ale poczuła się nieco pewniej, kiedy dostrzegła zwiewne nimfy w równie zwiewnych szatach. Wszystko wskazywało na to, że tym razem obejdzie się bez grzebania w martwych zwierzętach. No i może uda jej się nie przespać trzech dni po tej przygodzie? Poczuła się jeszcze pewniej, kiedy dostrzegła znajomą jej twarz, zmierzającą w kierunku wewnętrznego kręgu. Krukonka przyspieszyła nieco kroku, dogoniła Norwooda i wsunęła mu do kieszeni buteleczkę z eliksirem wiggenowym.
- Na wszelki wypadek. – Uśmiechnęła się z troską, po czym życzyła mu jeszcze powodzenia i oddaliła się nieco od ołtarza, jak gdyby miało to ją uchronić przed najgorszym.
Aleksandra Krawczyk
Wiek : 22
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 162cm
C. szczególne : Podłużna blizna przy prawym obojczyku; pierścień Sidhe na palcu;
Byli tak Fantastyczną Czwórką, że wszystkim im udało się przejść próby związane z poszukiwaniami Świętego Graala i mogli teraz udać się do świątyni druidów, gdzie czekać ich miało... właściwie nie wiedzieli, co ich miało czekać. Oczywiście, że wszystko musiało odbyć się po zmroku, dlatego ustalili wspólnie godzinę spotkania, żeby razem udać się w wyznaczone miejsce. W kupie zawsze raźniej, a jeśli coś miało ich zabić, to przynajmniej zginęliby w gronie swoich. - Max, ty deklu, nie wiem, nie ufasz mi w kwestii magii leczniczej czy po prostu tak bardzo podoba ci się paradowanie ze złamaną ręką? - spytała, patrząc z wyraźną naganą w oczach na chłopaka. Nie czekając też na jego odpowiedź, wyciągnęła różdżkę i rzuciła odpowiednie zaklęcie, aby poskładać mu rękę, a następnie podparła się rękami pod boki i uniosła brwi. - Chyba że jednak chcesz, żeby była złamana i się pospieszyłam? Da się jak coś zrobić, ale myślę, że lepiej będzie, jak obie twoje ręce będą w pełni sprawne - powiedziała i jeszcze pokręciła głową, nim ruszyli dalej. - O, jeśli ktoś jeszcze czegoś potrzebuje, to dajcie znać, postaram się pomóc - dodała po chwili, mając oczywiście na myśli wyleczenie jakichś obrażeń. Skoro ich medyk do listopada niedomagał, a ona miała całkiem sporą wiedzę na temat magii leczniczej i mogła się na coś przydać, to nie miała zamiaru siedzieć bezczynnie. Miała jednak nadzieję, że Mulan i Longwei byli w tej kwestii mądrzejsi od Maxa i nie łazili nie wiadomo ile czasu ze złamaniami, skręceniami czy krwotokami. Kiedy dotarli na miejsce, zatrzymała się na chwilę w miejscu, patrząc na to, co mieli przed sobą. Kamienny krąg, odziane w zwiewne stroje istoty, świece... To wszystko wyglądało jak przygotowane do rytuału i nie wiedziała, czy jej się to podoba. Skoro jednak już tu przyszła, nie zamierzała rezygnować, zanim nie dowie się, o co dokładnie chodzi. Wierzyła, że obędzie się bez rozlewu krwi. Prowadzona przez nimfy zajęła miejsce przy zewnętrznym kręgu razem z pozostałą trójką, z którą tu przyszła. - Oho, a oni co, specjalnie wyróżnieni? - spytała cicho, ruchem głowy wskazując osoby siedzące w wewnętrznym kręgu.
Carly była zdrowa. To znaczy, była prawie zdrowa, ale nie zdawała sobie jeszcze sprawy z tego, że jej ciało toczyła choroba, ta wciąż jeszcze się rozwijała i najwyraźniej nie zamierzała wystawiać swoich rogów, dopóki znajdowali się na wyspie. Może dziewczyna czuła się nieco niekomfortowo, ale ostatecznie udało jej się znaleźć z Miną muchostworki, którymi obłożyła ręce, a Ola wyleczyła jej zgruchotany nadgarstek, zaś durna klątwa, która wywoływała u niej ból, jakby w jej ciało wbijano tysiące ostrzy, poszła w niepamięć. Gdyby nie to, że wciąż trzymał się jej lekki lęk i wspomnienie tego, co wydarzyło się podczas krwawego wesela, zapewne w tej chwili pędziłaby do świątyni na złamanie karku. Ponieważ jednak było inaczej, Carly szła całkiem spokojnie przed siebie, u boku starszego brata, przekręcając w palcach błazeńską buławę Dagoneta. Uznała, że zabranie jej na to zgromadzenie jest właściwym uhonorowaniem ducha, tak samo, jak przypięcie do pasa repliki sierpa Merlina, którą może nie umiała się posługiwać, ale wyglądała odpowiednio jak na taki spęd w Avalonie. Uśmiechnęła się pod nosem, kiedy do Jamiego podeszła jakaś dziewczyna i aż zacmokała, rozpoznając Brooks, po czym uniosła lekko brwi, spoglądając z zaciekawieniem na starszego brata. Pozornie nie robiła nic wielkiego, ale była pewna, że ten i tak zorientuje się, co chodziło jej po głowie i jak bardzo była rozbawiona zaistniałym stanem rzeczy. Potem jednak rozchyliła wargi ze zdziwienia, gdy zaproszono ich do wewnętrznego kręgu i aż zamrugała, zastanawiając się, czy to z uwagi na jej popisy przed Dagonetem, czy może z uwagi na jej urodę, czy może jeszcze coś innego. Nie zaprotestowała jednak cała rozpromieniona, starając się nie myśleć, że równie dobrze za chwilę ZNOWU mogło wydarzyć się coś, czego wcale by nie chciała.
______________________
I come from where the wild
wild flowers grow
Maximilian Brewer
Wiek : 22
Czystość Krwi : 10%
Wzrost : 178 cm
C. szczególne : Blizny na całym ciele, które wychynęły po usunięciu wszystkich mugolskich tatuaży, runa agliz na lewym ramieniu, krwawa obrączka na palcu serdecznym prawej dłoni, blizna w kształcie błazeńskiej czapki na prawej piersi, trzy blizny przez całe plecy, blizna w kształcie kluczy tuż nad sercem, runa jera na brzuchu
Nie mogli nie pójść razem, po prostu musieli trzymać się w czwórkę, wiedząc już doskonale, że tylko w ten sposób byli w stanie przetrwać. Poza tym, jeśli mieli ginąć, to tylko razem, nawet jeśli częściowo wcale się nie pamiętali. Owszem, przypominano mu, że Mulan była jego przyjaciółką, jej z kolei, że Longwei był jej bratem i chociaż wynikały z tego zabawne sytuacje, wciąż trzymali się razem, najwyraźniej wierząc w to, że tak było najlepiej. Poza tym miało to również swoje plusy, jak to, że Ola odkryła zrobiony przez niego opatrunek, którym testował leczenie w sposób mugolski złamań. Skoro nie był w stanie używać odpowiednich zaklęć - co go wkurwiało - to szukał alternatywnych rozwiązań. - Od razu, że ci nie ufam! Ufam, tylko sprawdzam, co mam zrobić, jak chujnia znowu wyjdzie, a ja dalej będę łamał kości, zamiast je nastawiać. Ale dziękuję, moja Dżago, teraz mogę swobodnie komuś przypierdolić - powiedział, kłaniając się lekko Oli, czując mimo wszystko ulgę, gdy ta po prostu wyleczyła jego rękę, nie marnując na to ani czasu, ani sił, ani nie robiąc niczego szczególnego. Ot, machnęła różdżką i wyglądało na to, że wszystko wracało do normy. Oczywiście, pełno jeszcze było innych problemów, lęków, wspomnień, pierdół i innego gówna, z którym trudno było sobie poradzić, ale skoro przyleźli tutaj już w czwórkę, to Max nie zamierzał się nigdzie ruszać. - Wybrani na ofiarę, w końcu jesteśmy w świątyni druidzkiej - mruknął, by zaraz mrugnąć do Oli na znak, że żartował, chociaż prawda była taka, że wcale nie był tego taki pewien. Przekręcił w palcach pudełko, w którym miał talię kart tarota, zastanawiając się, czy miał rację podejrzewając, że mimo wszystko jego zdolności na coś się tej nocy przydadzą. Dlatego też zabrał ze sobą rzeczy, które mogły mu pomóc we właściwym działaniu, chociaż nie miał przekonania co do tego, czy faktycznie to coś zmieni. Ledwie jednak zaczął bredzić coś o ofierze i chuj wie czym, okazało się, że on również ma trafić do wewnętrznego kręgu, co wywołało u niego wyraz bezbrzeżnego niezrozumienia i mimo wszystko nie czuł, żeby miał ochotę tam iść. Nie mógł jednak odmówić i po prostu musiał przejść tam, gdzie go oczekiwano, nie mając najmniejszego pojęcia, co właściwie mogło go tu spotkać. Zero przeczuć. Zero podejrzeń. Nie wiedział, czy to dobre, czy w chuj złe.
______________________
Never love
a wild thing
Ostatnio zmieniony przez Maximilian Brewer dnia Sro 31 Sie - 22:40, w całości zmieniany 1 raz
Christopher Walsh
Wiek : 35
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 183
C. szczególne : Blizna u dołu brzucha oraz niewielka blizna na ręce, blizny na piersi po jadzie akromantuli, ciemnogranatowe blizny na lewym ramieniu; obrączka z czarno-zielonej muszli; runa agliz na lewym nadgarstku
Christopher czuł się nieco dziwnie, gdy ostatecznie kierował się na to zgromadzenie. Spotkanie, rytuał, modły, sam nie wiedział, czym to było, wiedział jedynie, że będzie mu dane wkroczyć do świątyni druidów i z tego powodu mimo wszystko czuł cień ekscytacji. To nie było coś, czego zapewne mogli dostąpić wszyscy, jednocześnie jednak wiedział, że podczas prób wydarzyło się tak wiele, iż powinien się obawiać tego, co jeszcze mogło ich spotkać. Złamania, ból innego rodzaju, rany, które nie chciały się goić, wizje i wspomnienia, które powodowały, że momentami nie wiedział, co się z nim dzieje i dlaczego tak naprawdę nawiedzają go krwawe koszmary. Tutaj również spodziewał się wszystkiego, licząc się z tym, że przyjdzie im zmierzyć się z duchem samego Merlina. Być może właśnie dlatego zabrał ze sobą replikę jego sierpa, mając wrażenie, że to będzie najwłaściwsze w zaistniałej sytuacji. Miał ze sobą również pierścień Danu, którego nie zdejmował, amulet Uroborosa i smoczą zapalniczkę, którą wsunął do kieszeni, zabierając ze sobą także eliksir Felix Felicis, wierząc w to, że może mu się przyda. Płaszcz z wełny kulinga był mu bardziej potrzebny na podejrzenie dotyczące chłodnej nocy, niż czegoś innego, ale mimo to cieszył się, że go ze sobą miał. Tym bardziej że nieoczekiwanie został zaproszony do wewnętrznego kręgu, do którego wkroczył nieco niepewnie, nie wiedząc, z jakiego powodu został do tego wybrany. Nie zamierzał się jednak kłócić, ani w niczym przeszkadzać, to co się dookoła niego działo wyraźnie wskazywało na wielką podniosłość, na niezwykłą wręcz siłę i magię, jaką emanowało miejsce, w którym się znajdowali. Nie wiedział, co może wydarzyć się tej nocy, ale był przekonany, że przyjdzie mu zmierzyć się z czymś, czego się nie spodziewał.
______________________
After all these years you still don't know The things that make you
Victoria nie miała pojęcia, co wydarzy się tej nocy. Wiedziała, że z wielu względów będzie to coś niezwykłego, coś podniosłego, słyszeli przecież od samego początku szepty i zachwyty nad świętym Graalem. Wiedziała, że to, co się działo, miało w sobie swoisty mistycyzm, coś, czego nie była w stanie uchwycić, coś, co było dla niej zupełnie niepojęte i chociaż opierało się logice, miało w sobie wiele z wyzwania. Z oczekiwania, z nadziei, z czegoś, czego nie umiała nawet opisać, a jednak liczyła na to, że przekona się, z czym właściwie to wszystko się wiązało. Chciała zobaczyć to, o czym jedynie mówiono, chciała tego dotknąć, chciała tego doświadczyć, chciała po prostu stać się częścią historii. Odetchnęła, zapinając na nadgarstku bransoletkę z ayuahascą, upewniła się, że ma przy sobie omnikulary i totem protekcyjny, i w ostatniej chwili zdecydowała się zabrać ze sobą szarfę, którą otrzymała od króla w baszcie, wierząc, że ta mogła mieć znaczenie w obliczu tego, co się tutaj działo. Brandon mimo wszystko czuła się nieco niepewnie, kierując się na miejsce zgromadzenia, mając w pamięci te wszystkie wyzwania, które zdecydowanie nie mogły być zaliczane do bezpiecznych, starając się nie popadać ze skrajności w skrajność. Nie wierzyła w to, żeby w tej chwili miało spotkać ich coś naprawdę złego, żeby mieli zmierzyć się z czymś, z czym by sobie absolutnie nie poradzili. Mimo to rozejrzała się nieco niepewnie, gdy znalazła się na miejscu, marszcząc brwi, gdy zdała sobie sprawę z tego, że zostali podzieleni pomiędzy kręgi, ale nie zaprotestowała. Rozejrzała się jedynie uważniej, kierując się ku Julii, unosząc lekko dłoń w powitalnym geście, ale nie uważała, żeby komentowanie tego, co się tutaj działo, miało jakiś sens. Przede wszystkim zaś mogło, jej zdaniem, przynieść więcej problemów, niż pożytku, dlatego też milczała, jedynie czekając na to, co nadejdzie.
______________________
they can see the flame that's in her eyes
Nobody knows that she's a lonely girl
Salazar Morales
Wiek : 39
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 183 cm
C. szczególne : blizny ciągnące się przy lewej nerce i po prawej stronie żeber | niewielkie, krwawe znamię w kształcie krzyża na grzbiecie prawej dłoni | krwawy znak w kształcie obrączki
Spacerował uliczkami wioski, kiedy do jego uszu dotarły rozemocjonowane szepty zamieszkujących jabłoniową wyspę nimf i faunów, a także niektórych czarodziejów, którzy zdołali już zyskać znacznie więcej informacji we wszechobecnym rozgardiaszu. Paco czuł, że to nie przelewki, dlatego ochoczo włączył się do rozmowy, dowiadując się od nieznajomych mężczyzn, że pierwszy raz od wieków mgła wokoło świątyni druidów opadła. Co to oznaczało? Tego akurat wyjaśnić nie potrafili, ale dlatego też Meksykanin – zamiast wierzyć plotkom – postanowił samodzielnie udać się w kierunku sakralnej budowli, mając nadzieję że wędrówka rozwieje wszystkie, rodzące się w głowie wątpliwości. Mimo iż było już grubo po zmroku, na miejscu spotkał wielu zainteresowanych śmiałków. Niektórzy siadali w wyznaczonych przy ołtarzu okręgach, inni zaś nie byli w stanie przekroczyć ich granic. Morales nie rozumiał kryteriów, wszak początkowo nie udało mu się połączyć tajemniczego, wiekopomnego wydarzenia z poszukiwaniami świętego Graala. Postanowił spróbować swoich sił w ciemno, szybko przekonując się że przypisane zostało mu miejsce w zewnętrznym kółku. Zajął je ostrożnie, rozglądając się wokoło. Dostrzegł parę znajomych twarzy i osiem świec o różnych kształtach i kolorach, których płomień zdawał się niemalże przezroczysty. Nie wiedział jeszcze co oznaczają ani na czym będzie polegał rytuał, jednak mimo nieprzyjemnych doświadczeń związanych z Avalonem, starał się nie zamartwiać zawczasu, koncentrując się raczej na melodyjnych, mistycznych śpiewach wypełniających otaczającą zebranych przestrzeń.
Mulan Huang
Wiek : 21
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 176cm
C. szczególne : niewielki tatuaż z przodu lewego barku, zmieniający kolor poruszający się tatuaż chińskiego smoka na niemal całe plecy, runa jera na lewym boku na wysokości żeber, ślad po zaklęciu Agere na prawym przedramieniu, często zmienia kolor włosów oraz korzysta z magicznych i barwiących soczewek
Ekwipunek: pierścień sidhe, model ogniomiota chińskiego, magiczne soczewki (bo trzeba ładnie patrzeć na Olę) Genetyka: - Krąg: zewnętrzny Rozliczenia wyzwań: zapominam Weia na 3 miechy, tu zarywam trochę do Oli, bo Lancelot tak chciał, w tym poście wspomnę o tych cholernych zwidach z krwią, wenera nieleczona bo yolo
Z pewnością musiały na nich czekać ogromne atrakcje skoro na rytuał musieli przydreptać aż do druidzkiej świątyni. W zasadzie nikt nie wiedział o co dokładnie tam chodziło. Tyle dobrego, że była w towarzystwie przyjaciół. Choć teraz była z nich naprawdę ciekawa zbieranina. Ona kompletnie nie zdawała sobie sprawy z tego kim był gostek, który podawał się za jej starszego brata (a reszta ekipy temu przytakiwała choć Mulan była święcie przekonana, że ci po prostu ją wkręcają), a w dodatku wyglądało na to, że sam Max jej zapomniał To naprawdę bolało. Jedyną osobą, która nie była jej obca i nie łamała jej serduszka była Ola. I to właśnie na nią młoda Huang spoglądała z czystą adoracją. Magiczne soczewki zabarwiły jej tęczówki na odcień delikatnego różu, gdy tylko w polu jej widzenia znajdowała się ta konkretna Puchonka. Mało brakowało, żeby jeszcze w środku znalazły się serduszka. To byłaby już przesada jakby miała mieć prawdziwe heart eyes. - Jeśli tylko mogłabyś, piękna. Coś mnie ostatnio lekko podrapało - zwróciła się do Krawczyk, gdy tylko ta wspomniała o leczeniu jakiś ran. Co prawda rany po szponach harpii nie były jakoś szczególnie groźne. Na pewno nie znajdowały się na tym samym poziomie, co złamanie, ale i tak może lepiej było dać na to zerknąć profesjonalistce i pozwolić jej ocenić czy wymagały one rzucenia jakiś tam dodatkowych zaklęć dla lepszego gojenia się. Babcia często mawiała, że na niej goi się jak na psie także wychodziła z założenia, że z czasem samo się to zaleczy. Po otrzymaniu nieocenionej asysty, ruszyli tłumnie w kierunku odpowiednim dla świątyni. Całość wydarzenia wyglądała dosyć mistycznie i tajemniczo. Mogli jedynie zgadywać dlaczego też zdecydowano się na rozdzielenie ich na dwa kręgi. Czy tutaj tworzyli jakąś elitę czy coś. - Powiedz, że nie jesteś dziewicą to może nie złożą cię w ofierze - rzuciła jeszcze krótki komentarz w kierunku Oli, podchwytując żarcik Maxa o składaniu w ofierze. W sumie to nawet miałoby jakiś taki pojebany sens. - Dobra, a my co? Chwytamy się za rączki czy coś? - spytała jeszcze znajdującego się w pobliżu Brewera, wyciągając rękę w jego kierunku. Niemal momentalnie zbladła, widząc na swojej dłoni rozległe plamy krwi. Wycofała ją szybko i zaczęła trzeć miejsce, w którym widniały krwawe ślady, ale naprawdę nie chciały one za cholerę zejść.
Właściwie nic mu nie dolegało. Trzeba przyznać, że miał niebywałe szczęście s trakcie poszukiwań i poza faktem, że nie raz podskakiwał jak wystraszony kot na najdrobniejszy szelest, że potrafił nagle odczuwać narastającą panikę i znienacka łapały go skurcze - wszystko było w porządku. Szedł więc na miejsce, próbując ignorować błazeńską buławę siostry. Wciąż nie rozumiał, jakim cudem zdołał przejść przez próby Dagoneta, ale nie miał ochoty kolejny raz musieć się wygłupiać. Choć jednocześnie czuł, że buława porpawiała jego humor, bowiem pomimo lekkiej irytacji na siostrę za tworzenie ciasteczek, gdy nie musiała, czuł się dobrze. Jego nastrój poprawiła także Brooks, gdy nagle podeszła do niego wsuwając coś co jego kieszeni. Zdołał dostrzec, że jest to fiolka eliksiru, co go zaskoczyło, ale słysząc słowa dziewczyny nie mógł nie poczuć się… Miło. Nie spodziewał się czegoś podobnego, więc nawet nie wiedział jak zareagować poza zaczepką, której jednak nie wypowiedział z różnych względów - siostra stała obok i byli wciągani do wewnętrznego kręgu. - Dzięki - powiedział prosto, spoglądając za Brooks z lekkim uśmiechem i uniesioną brwią, jakby chciał ją zapytać, czy naprawdę w niego nie wierzyła. Nie było mu to jednak dane, gdyż pogoniono ich, aby szybciej stawali do środka kręgu, tuż przy ołtarzu. - Nie komentuj - rzucił jeszcze do siostry, gromiąc ją spojrzeniem, tak gwałtownie różniąc się w zachowaniu w stosunku do Krukonki, a młodszej Norwood. Nie miał jednak ochoty wysłuchiwać kolejnych ćwierków Carly i nawet buława Dagoneta nie mogła tutaj wiele zmienić. Stanął przy ołtarzu, czekając na kolejne instrukcje, spoglądając przy okazji na eliksir, który otrzymał - wiggenowy. Kto wie, może rzeczywiście się przyda.
______________________
Cleanse my soul free me of this anger that I hold and make me whole
Longwei Huang
Wiek : 27
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 177cm
C. szczególne : krwawa obrączka na serdecznym prawym palcu, tatuaż chińskiego smoka na lewej ręce, runa jera na karku, blizny na łydce i na plecach, łagodny uśmiech
Siostra go nie pamiętała, co było samo w sobie irytujące. Max nie pamiętał Mulan, co sprawiało, że Longwei czuł się chwilami dziwnie w ich towarzystwie. Zawsze jeszcze mógł rozmawiać z Olą, ale widząc, jak jego siostrze dobrze idzie rozmowa, czy może to już był flirt (?), wolał trzymać się Maxa. Szczęśliwie, pomimo tych dziwnych zawirowań, dalej trzymali się w czwórkę, co niezmiernie dziwiło starszego z rodzeństwa Huang. Ostatecznie, kto mógłby przypuszczać, że poznana w sklepie pasjonatka smoków, okaże się przyjaźnić z jego siostrą i do tego mieć prywatnego uzdrowicicela, który jest przyjacielem jego siostry. Nie mówiąc o tym, że jakoś zaskoczy znajomośc i rzeczywiście będą chcieć być w czwórkę w dziwnych miejscach. To było całkiem miłe, dawało Longweiowi poczucie, że naprawdę nie jest sam w swoim zwariowanym świecie. Dotarli na miejsce, gdzie już zbierali się kolejni ludzie. Niektórych kojarzył ze stołówki, innych nie do końca. Nie miało to jednak znaczenia. - Wolałbym, żeby nie było podobnych ofiar ani innych dziwnych zadań - mruknął, pocierając dłonią kark, czując, że ma gorącą skórę na szyi z mimowolnego zawstydzenia. Chciał jeszcze coś powiedzieć, ale nagle nimfy porwany Maxa do wewnętrznego kręgu i Longwei poczuł się dziwnie. Ola i Mulan były razem, więc o nie się nie martwił, ale co jeśli Max znów będzie mieć jakieś dziwne przeczucia, jak przy krwawym rytuale? Czuł, że wolałby być przy nim, że jeśli mają się rozdzielać, to chociaż żeby ich czwórka dzieliła się na pół. Nie mógł jednak dołączyć do osób w wewnętrznym kręgu i pozostawało mu patrzeć na to, co miało się dziać, odruchowo pocierając krwawy okrąg od wewnętrznej strony dłoni. Spojrzał nawet na dziewczyny, chcąc sprawdzić, czy może któraś z nich także zostaje wciągnięta, co mogłoby go częściowo uspokoić, ale gdy nic takiego się nie działo, westchnął bezgłośnie, czekając na rozwój wydarzeń, bawiąc się muzyczną muszlą w dłoniach.
Nie spodziewał się, żeby rzeczywiście mogli odnaleźć legendarnego Graala, ale nie widział powodu, dla którego miałby nie brnąć w to do końca. Szczególnie, że wciąż nie był pewny, co się stało przy ostatniej próbie, gdy kopie Victorii nie były zadowolone z jego wyboru. Co miał powiedzieć, skoro w każdej wersji ją wolał? Teraz jednak jego spojrzenie odnalazło właściwą Brandon i nie mógł nie uśmiechnąć się do niej.
- Można stanąć obok? – spytał, podchodząc do dziewczyny, trzymając w dłoniach puchaty kocyk w łabędzie, który dostał od kogoś z kuzynostwa. Była dość późna pora, a sierpień miał to do siebie, że szybko robiło się chłodniej, więc wolał coś ze sobą zabrać. – Będziemy mieć na czym siedzieć – zaśmiał się cicho, poruszając kocem i spoglądając na Victorię. Chciał coś więcej jeszcze powiedzieć, ale nagle pojawiły się przy nich nimfy, które zaczęły ciągnąć go w stronę wewnętrznego kręgu, do ołtarza. Protestował, dopytywał, dlaczego nie może tam zostać, ale ostatecznie dotarł do ołtarza, gdzie stali już pozostali.
- Profesor Walsh także poszukiwał Graala? I widzę nie tylko ja pomyślałem, że może być chłodno – zagadał do najstarszego z towarzystwa, uśmiechając się nieznacznie. Nie wiedział, co będzie się dziać, ale czuł się dziwnie. Spojrzeniem uciekał do Brandon, czując mimowolnie niepokój. Nie chodziło nawet o to, że on sam nie znał się na zaklęciach, że był raczej kiepski w walce, ale o to, że jej mogło coś się stać. Biorąc pod uwagę wszystko co przeszli w trakcie tych wakacji, obawiał się, że i ten rytuał może skończyć się obrażeniami.
______________________
ti dedico il silenzio
tanto non comprendi le parole
Violetta Strauss
Wiek : 22
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 168cm
C. szczególne : wyjątkowo niski i zachrypnięty głos | tatuaż z runą algiz na wnętrzu lewego nadgarstka | na palcu prawej dłoni zawsze obrączka Bruhavena, a nad nią krwawy znak | blizny: na palcach i wierzchu lewej dłoni oraz jedna biegnąca w poprzek jej wnętrza, na łydce po ugryzieniu inferiusa, w okolicach zregenerowanego lewego ucha
Ekwipunek: Obrączka Bruhavena (+3pkt OPCM i zapobieganie ciążom), Krzyż Dilys (+2pkt OPCM), brosza oko kruka (+2pkt OPCM), światło Rigiel (+2pkt OPCM), eliksir chroniący przed ogniem, eliksir wiggenowy, spokoju i niewidzialności Genetyka: - Krąg: zewnętrzny Rozliczenia wyzwań: wenery nie leczę, nie skapnęłam się jeszcze; rozjebana łapka wspomniana tutaj po tym jak wyleczono ją tutaj, super odwaga z listu wchodzi tutaj
I w końcu nadszedł finał długich i ciężkich poszukiwań Graala. Łatwo nie było, ale jakoś sobie poradziła z tym wszystkim, a teraz czuła, że w zasadzie mogłaby osiągnąć wszystko. Przed wyruszeniem do świątyni przygotowała się solidnie, pakując wszystko, co wydało jej się potrzebne w czasie rytuału, który podobno miał się odbyć. Musiała przyznać, że całość wyglądała naprawdę mistycznie. Nie bardzo interesowała się magią druidzką także nie wiedziała czego powinna się spodziewać. Mimo wszystko miała pewność, że cokolwiek to będzie to poradzi sobie z tym bez trudu. Nieważne czy chodziło o złożenie krwawej ofiary, zmierzenie się ze stadem buchorożców czy też upieczenie sernika na czas. Poruszyła jeszcze palcami lewej ręki, mając wrażenie, że ta jej zdrętwiała. Na tę chwilę nie przejmowała się jednak tym, że wciąż nie była w stanie nią operować tak jak kiedyś. Uraz z pewnością kiedyś minie, a teraz z pewnością poradzi sobie doskonale nawet z jedną doskonale sprawną ręką.
Ekwipunek: różdżka Genetyka: nie mam Krąg: zewnętrzny Rozliczenia wyzwań: nie mam, tak śpiewająco mi poszło... efekt z listu (flirty i szczerość) rozegram tutaj
Nie wiedział, czy branie udziału w kolejnym tajemniczym rytuale to na pewno dobry pomysł, bo poprzedni nie skończył się najlepiej i nie stanowił zbyt dobrej zabawy; szybko jednak doszedł do wniosku, że skoro już jakimś cudem udało mu się znaleźć w elitarnym gronie mężnych osób które podołały rycerskim próbom, to głupotą byłoby tak całkowicie zignorować zaproszenie na finał poszukiwań. Kto wie, w końcu tak spektakularnie poszło mu w starciach z dowcipnymi rycerzami i nimfami podszywającymi pod atrakcyjne dziewczyny, że może faktycznie miał szansę zostać wybrańcem i znaleźć tego skurwola, co się chował przed wszystkimi od wieków. Poszedł więc do Świątyni Druidów, zerkając początkowo na całą scenerię zza winkla, żeby się upewnić czy cokolwiek, co się tam odbywa nie wygląda podejrzanie, gotowy w razie czego odważnie się wycofać i wrócić do łóżka. Zauważył jednak tylko jakieś kolorowe świecie i usłyszał niezbyt miłe dla ucha, zawodzące głosy które chyba śpiewały jakieś pieśni; nie wyglądało to wcale źle, postanowił więc dołączyć. Stanął w zewnętrznym okręgu obok @Violetta Strauss i chciał jej tylko kulturalnie kiwnąć głową na powietanie, ale jak na nią spojrzał to poczuł jednak przemożną chęć na... romans. Avalońska magia zamieniła ją w wi(o)lę, czy co? - Hej Viola, bolało jak spadłaś z nieba? - zagaił flirciarsko i błyskotliwie jak na niego przystało, a na dokładkę bez oporów wyznał, co leżało mu na sercu: - Szczerze ci powiem, strasznie się cykam co tu się odpierdoli. Potrzymasz mnie za rękę w razie czego? - skoro już się przyznał, to równie dobrze może spróbować coś na tym ugrać, od złapania za rękę się zacznie, a potem Viola na pewno z ochotą pójdzie z nim w tango.
Maximilian Felix Solberg
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 21
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 194 cm
C. szczególne : leworęczność, Znak zorzy w postaci czerwonej kreski na palcach lewej dłoni, tatuaż kojota na lewym ramieniu,tatuaż fiolki z syreną i sroką na lewym przedramieniu, Telepatyczne połączenie z Brewerem
Miał już wracać z Avalonu, bo miał go serdecznie dosyć, ale jednak usłyszał tajemnicze szepty o opadającej wokół świątyni druidów mgle i postanowił do sprawdzić. Skoro już tyle się namęczył żeby podjąć próby Graala, to byłby idiotą, jakby tego nie zakończył. No i też pchała go chęć adrenaliny i czysta, ludzka ciekawość. Ubrał więc spodnie z Derwiszem, które miał jeszcze z zeszłorocznych wakacji i spakował do torby podręczną apteczkę, wraz z kilkoma fantami, które zawsze przy sobie nosił i udał się na miejsce, gdzie zobaczył naprawdę wiele znajomych twarzy. Trzymał się jednak na uboczu, nie do końca chcąc zwracać na siebie teraz uwagę ciekaw, dlaczego akurat nimfy postanowiły zabrać ze sobą te kilka wybranych osób bliżej ołtarza.
______________________
I thought that I could walk away easily But here I am, falling down on my knees
Ostatnio zmieniony przez Maximilian Felix Solberg dnia Sob 3 Wrz - 16:22, w całości zmieniany 1 raz
Irvette de Guise
Wiek : 23
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 172cm
C. szczególne : Burza rudych włosów, piegi, lawendowy tatuaż za lewym uchem, krwawa obrączka na palcu
Wszyscy pędzili do świątyni druidów, gdzie zdawało się odbywać coś naprawdę ważnego i Irvette nie była wyjątkiem. Nie była też jednak głupia. Szła tam z ostrożnością i uwagą, gotowa na różne dziwy. Jak dotąd Avalon tylko jej udowodnił, że powinna mieć się na baczności. Rozglądała się wokół ciekawa, czy zauważy gdzieś swojego brata, ale tego nigdzie nie było, co w sumie przyniosło jej jakąś dziwną ulgę tak samo, jak nieobecność Hariela. Wciąż nie rozmawiała z nim jeszcze o diagnozie, jaką postawiła jej znachorka, ale uznała, że znajdzie na to czas nim ponownie wylądują w łóżku. Zresztą, ten rok miał obfitować w niejedną poważną rozmowę z bliskim jej ślizgonem, bo dziewczynę czekały naprawdę poważne decyzje życiowe, z których chyba nie potrafiła zrezygnować. W świątyni zauważyła wiele znajomych twarzy, ale nim dała radę kogokolwiek zaczepić, Najwyższe Nimfy zaprosiły ją do wewnętrznego kręgu, co choć mocno rudowłosą zdziwiło, napełniło też jej dumne serce pewnym zaszczytem. Skinęła więc uprzejmie głową i dała się poprowadzić w pobliże ołtarza, gdzie na szczęście było też kilka innych osób, w tym jeden z jej ulubionych nauczycieli. -Panie Walsh. Dobrze Pana widzieć. - Uśmiechnęła się do niego szczerze, po czym w napięciu i z ogromną ostrożnością czekała, aż rozpocznie się tajemny rytuał.
______________________
A star becomes a sun, under the pressure of darkness.
Gdy już wszyscy ustawili się w kręgu, nimfy zaczęły odprawiać rytuał. Początkowo mogliście poczuć tylko zawrotu głowy, a dochodzące do was opary palonych ziół sprawiały, że przewracało wam się w żołądku. Osoby bliżej nimf (wewnętrzny krąg) oczywiście były bardziej podatne na te zjawiska. Nagle, cały świat pokrył nieprzenikniony mrok. Tajemnicze świece zgasły, a śpiewy ucichły. Nie byliście w stanie wydusić z siebie ani słowa. W końcu poczuliście, jak magia wypełnia każdy skrawek waszego ciała, a ze środka świątyni rozpromienił się oślepiający blask. Niewielki, prosty kielich pojawił się nad ołtarzem - Legendarny Graal. Nimfy ponownie wzniosły swoje pieśni, choć zdawało się, że teraz dochodzą one jakby z wewnątrz waszych umysłów. Przez dłuższą chwilę mogliście podziwiać mistyczny artefakt, gdy wtem, gwiazdy zaczęły pojawiać się na niebie, a z Graala zaczęły wypływać strumienie magii, po kolei zapalając każdą z tajemniczych ośmiu świec. W momencie, gdy knot zajął się ogniem, nad każdym z nich zaczęła pojawiać się widmowa postać. Stanęliście przed obliczem ośmiu celtyckich bóstw, które mieniły się perliście w blasku bijącym od Świętego kielicha.
[size=31]Zasady[/size]
• W nagrodę za waszą odwagę i determinację, dostaliście jedyną w życiu szansę stanięcia przed celtyckimi bóstwami. Każde z nich może przynieść wam błogosławieństwo lub przekląć wasz los.
• Proszę was o zapoznanie się dokładnie z własnym scenariuszem i zastosowanie się do kostek przy waszym imieniu oraz przy przypadających wam bóstwach.
Brawo! Masz szczęście stanąć przed wszystkimi bóstwami, które pokazały się waszym oczom. Nie oznacza to jednak, że wszystko będzie tak kolorowe. Twoje scenariusze: 1. Aengus - błogosławieństwo 2. Sucellos - błogosławieństwo 3. Taranis - rzuć kostką. Wynik parzysty oznacza przekleństwo, a nieparzysty błogosławieństwo. 4. Taliesin - błogosławieństwo 5. Hellawes - błogosławieństwo 6. Carman -przekleństwo 7. Brigid - błogosławieństwo 8. Dagda - rzuć kostką. Wynik parzysty oznacza przekleństwo, a nieparzysty błogosławieństwo.
Dodatkowo do końca września masz problemy ze skupieniem i jesteś niesamowicie śpiący!
Irvette de Guise:
Brawo! Masz szczęście stanąć przed wszystkimi bóstwami, które pokazały się waszym oczom. Nie oznacza to jednak, że wszystko będzie tak kolorowe. Twoje scenariusze: 1. Aengus - rzuć kostką. Wynik parzysty oznacza przekleństwo, a nieparzysty błogosławieństwo. 2. Sucellos - błogosławieństwo 3. Taranis -błogosławieństwo 4. Taliesin - błogosławieństwo 5. Hellawes - rzuć kostką. Wynik parzysty oznacza przekleństwo, a nieparzysty błogosławieństwo. 6. Carman - przekleństwo 7. Brigid - błogosławieństwo 8. Dagda - rzuć kostką. Wynik parzysty oznacza przekleństwo, a nieparzysty błogosławieństwo.
Dodatkowo, ze względu na brak wyleczonego śródstopia, do końca września utykasz!
Larkin J. Swansea:
Brawo! Masz szczęście stanąć przed wszystkimi bóstwami, które pokazały się waszym oczom. Nie oznacza to jednak, że wszystko będzie tak kolorowe. Twoje scenariusze: 1. Aengus - rzuć kostką. Wynik parzysty oznacza przekleństwo, a nieparzysty błogosławieństwo. 2. Sucellos - błogosławieństwo 3. Taranis - rzuć kostką. Wynik parzysty oznacza przekleństwo, a nieparzysty błogosławieństwo. 4. Taliesin - rzuć kostką. Wynik parzysty oznacza przekleństwo, a nieparzysty błogosławieństwo. 5. Hellawes - rzuć kostką. Wynik parzysty oznacza przekleństwo, a nieparzysty błogosławieństwo. 6. Carman - przekleństwo 7. Brigid - błogosławieństwo 8. Dagda - rzuć kostką. Wynik parzysty oznacza przekleństwo, a nieparzysty błogosławieństwo.
Scarlett Norwood:
Brawo! Masz szczęście stanąć przed wszystkimi bóstwami, które pokazały się waszym oczom. Nie oznacza to jednak, że wszystko będzie tak kolorowe. Twoje scenariusze: 1. Aengus - błogosławieństwo 2. Sucellos - błogosławieństwo 3. Taranis - rzuć kostką. Wynik parzysty oznacza przekleństwo, a nieparzysty błogosławieństwo. 4. Taliesin - błogosławieństwo 5. Hellawes - rzuć kostką. Wynik parzysty oznacza przekleństwo, a nieparzysty błogosławieństwo. 6. Carman - przekleństwo 7. Brigid - błogosławieństwo 8. Dagda - rzuć kostką. Wynik parzysty oznacza przekleństwo, a nieparzysty błogosławieństwo.
Dodatkowo pamiętaj o wpływie pełni księżyca do końca roku na Twoją postać!
Christopher Walsh:
Brawo! Masz szczęście stanąć przed wszystkimi bóstwami, które pokazały się waszym oczom. Nie oznacza to jednak, że wszystko będzie tak kolorowe. Twoje scenariusze: 1. Aengus - błogosławieństwo 2. Sucellos - przekleństwo 3. Taranis - błogosławieństwo 4. Taliesin - przekleństwo 5. Hellawes - rzuć kostką. Wynik parzysty oznacza przekleństwo, a nieparzysty błogosławieństwo. 6. Carman - błogosławieństwo 7. Brigid - przekleństwo 8. Dagda - rzuć kostką. Wynik parzysty oznacza przekleństwo, a nieparzysty błogosławieństwo.
Dodatkowo do końca września masz wyborny humor i nie potrafisz przestać żartować!
Maximilian Brewer:
Brawo! Masz szczęście stanąć przed wszystkimi bóstwami, które pokazały się waszym oczom. Nie oznacza to jednak, że wszystko będzie tak kolorowe. Twoje scenariusze: 1. Aengus - błogosławieństwo 2. Sucellos - błogosławieństwo 3. Taranis - przekleństwo 4. Taliesin - przekleństwo 5. Hellawes - rzuć kostką. Wynik parzysty oznacza przekleństwo, a nieparzysty błogosławieństwo. 6. Carman - rzuć kostką. Wynik parzysty oznacza przekleństwo, a nieparzysty błogosławieństwo. 7. Brigid - błogosławieństwo 8. Dagda - rzuć kostką. Wynik parzysty oznacza przekleństwo, a nieparzysty błogosławieństwo.
Dodatkowo, do końca października męczą Cię napady lęku i koszmary.
Zewnętrzny krąg:
Drake Lilac:
Dostąpiłeś zaszczytu poznania kilku celtyckich bóstw z panteonu. Twoje scenariusze:
1. Aengus - przekleństwo 2. Sucellos - błogosławieństwo 3. Taliesin - błogosławieństwo 4. Hellawes - rzuć kostką. Wynik parzysty oznacza przekleństwo, a nieparzysty błogosławieństwo.
Victoria Brandon:
Dostąpiłeś zaszczytu poznania kilku celtyckich bóstw z panteonu. Rzuć 6x k100, by zobaczyć, które z poniższych bóstw spotkasz. (Bóstwa nie mogą się powtórzyć, w takim wypadku, przerzuć kość).:
Dodatkowo pamiętaj o wpływie pełni księżyca do końca roku na Twoją postać, a do końca września masz wyborny humor i nie potrafisz przestać żartować!
Violetta Strauss:
Dostąpiłeś zaszczytu poznania kilku celtyckich bóstw z panteonu. Rzuć 5x k100, by zobaczyć, które z poniższych bóstw spotkasz. (Bóstwa nie mogą się powtórzyć, w takim wypadku, przerzuć kość).:
1- 20 Aengus - Błogosławieństwo 21- 35 Sucellos - błogosławieństwo 36- 50 Taranis - Przekleństwo 51 -65 Taliesin - rzuć kostką. Wynik parzysty oznacza przekleństwo, a nieparzysty błogosławieństwo. 66- 80 Hellawes - przekleństwo 80-90 Carman - rzuć kostką. Wynik parzysty oznacza przekleństwo, a nieparzysty błogosławieństwo. 91- 100 Brigid -rzuć kostką. Wynik parzysty oznacza przekleństwo, a nieparzysty błogosławieństwo.
Mulan Huang:
Dostąpiłeś zaszczytu poznania kilku celtyckich bóstw z panteonu. Rzuć 5x k100, by zobaczyć, które z poniższych bóstw spotkasz. (Bóstwa nie mogą się powtórzyć, w takim wypadku, przerzuć kość).:
1- 20 Aengus -rzuć kostką. Wynik parzysty oznacza przekleństwo, a nieparzysty błogosławieństwo. 21- 35 Sucellos - błogosławieństwo 36- 50 Taranis - przekleństwo 51 -65 Taliesin - błogosławieństwo 66- 80 Hellawes - przekleństwo 80-90 Carman - rzuć kostką. Wynik parzysty oznacza przekleństwo, a nieparzysty błogosławieństwo. 91- 100 Brigid -rzuć kostką. Wynik parzysty oznacza przekleństwo, a nieparzysty błogosławieństwo.
Dodatkowo do końca września cierpisz na nerwobóle w okolicach serca, a jednocześnie masz naprawdę dobry humor, którym zarażasz innych. Tak jak wenerą.
Maximilian Felix Solberg:
Dostąpiłeś zaszczytu poznania kilku celtyckich bóstw z panteonu. Rzuć 6x k100, by zobaczyć, które z poniższych bóstw spotkasz. (Bóstwa nie mogą się powtórzyć, w takim wypadku, przerzuć kość).:
1- 20 Aengus - rzuć kostką. Wynik parzysty oznacza przekleństwo, a nieparzysty błogosławieństwo. 21- 35 Sucellos - błogosławieństwo 36- 50 Taranis - rzuć kostką. Wynik parzysty oznacza przekleństwo, a nieparzysty błogosławieństwo. 51 -65 Taliesin - rzuć kostką. Wynik parzysty oznacza przekleństwo, a nieparzysty błogosławieństwo. 66- 80 Hellawes - rzuć kostką. Wynik parzysty oznacza przekleństwo, a nieparzysty błogosławieństwo. 80-90 Carman - przekleństwo 91- 100 Brigid -rzuć kostką. Wynik parzysty oznacza przekleństwo, a nieparzysty błogosławieństwo.
Dodatkowo do końca września cierpisz na nerwobóle w okolicach serca.
Aurelia Leveret:
Dostąpiłeś zaszczytu poznania kilku celtyckich bóstw z panteonu. Rzuć 6x k100, by zobaczyć, które z poniższych bóstw spotkasz. (Bóstwa nie mogą się powtórzyć, w takim wypadku, przerzuć kość).:
Dodatkowo do końca września czujesz nerwobóle w okolicach serca.
Salazar Morales:
Dostąpiłeś zaszczytu poznania kilku celtyckich bóstw z panteonu. Rzuć 5x k100, by zobaczyć, które z poniższych bóstw spotkasz. (Bóstwa nie mogą się powtórzyć, w takim wypadku, przerzuć kość).:
1- 20 Aengus - rzuć kostką. Wynik parzysty oznacza przekleństwo, a nieparzysty błogosławieństwo. 21- 35 Sucellos - błogosławieństwo 36- 50 Taranis - błogosławieństwo 51 -65 Taliesin - przekleństwo 66- 80 Hellawes - Przekleństwo 80-90 Carman - przekleństwo 91- 100 Brigid -rzuć kostką. Wynik parzysty oznacza przekleństwo, a nieparzysty błogosławieństwo.
Boyd Callahan:
Dostąpiłeś zaszczytu poznania kilku celtyckich bóstw z panteonu. Rzuć 5x k100, by zobaczyć, które z poniższych bóstw spotkasz. (Bóstwa nie mogą się powtórzyć, w takim wypadku, przerzuć kość).:
1- 20 Aengus - przekleństwo 21- 35 Sucellos - błogosławieństwo 36- 50 Taranis - rzuć kostką. Wynik parzysty oznacza przekleństwo, a nieparzysty błogosławieństwo. 51 -65 Taliesin - błogosławieństwo 66- 80 Hellawes - Błogosławieństwo 80-90 Carman - rzuć kostką. Wynik parzysty oznacza przekleństwo, a nieparzysty błogosławieństwo. 91- 100 Brigid -rzuć kostką. Wynik parzysty oznacza przekleństwo, a nieparzysty błogosławieństwo.
Dodatkowo, Twój nos krzywo się zrósł po złamaniu i czujesz ból w jego okolicach. Jeśli chcesz się pozbyć tego efektu, obowiązuje Cię jednopostówka na min. 2000 znaków u profesjonalnego uzdrowiciela.
Aleksandra Krawczyk:
Dostąpiłeś zaszczytu poznania kilku celtyckich bóstw z panteonu. Twoje scenariusze:
1. Aengus - rzuć kostką. Wynik parzysty oznacza przekleństwo, a nieparzysty błogosławieństwo. 2. Sucellos - błogosławieństwo 3. Taliesin - błogosławieństwo 4. Hellawes - rzuć kostką. Wynik parzysty oznacza przekleństwo, a nieparzysty błogosławieństwo.
Julia Brooks:
Dostąpiłeś zaszczytu poznania kilku celtyckich bóstw z panteonu. Rzuć 5x k100, by zobaczyć, które z poniższych bóstw spotkasz. (Bóstwa nie mogą się powtórzyć, w takim wypadku, przerzuć kość).:
1- 20 Aengus - rzuć kostką. Wynik parzysty oznacza przekleństwo, a nieparzysty błogosławieństwo 21- 35 Sucellos - przekleństwo 36- 50 Taranis - rzuć kostką. Wynik parzysty oznacza przekleństwo, a nieparzysty błogosławieństwo. 51 -65 Taliesin - błogosławieństwo 66- 80 Hellawes - rzuć kostką. Wynik parzysty oznacza przekleństwo, a nieparzysty błogosławieństwo. 80-90 Carman - rzuć kostką. Wynik parzysty oznacza przekleństwo, a nieparzysty błogosławieństwo. 91- 100 Brigid -rzuć kostką. Wynik parzysty oznacza przekleństwo, a nieparzysty błogosławieństwo.
Tracisz zdolności motoryczne w stopie, w której złamałaś palce. Kości krzywo się zrosły i powodują problemy. Dodatkowo, Twój nos krzywo się zrósł po złamaniu i czujesz ból w jego okolicach Jeśli chcesz się pozbyć tego efektu, obowiązuje Cię jednopostówka na min. 2000 znaków u profesjonalnego uzdrowiciela.
Longwei Huang:
Dostąpiłeś zaszczytu poznania kilku celtyckich bóstw z panteonu. Rzuć 6x k100, by zobaczyć, które z poniższych bóstw spotkasz. (Bóstwa nie mogą się powtórzyć, w takim wypadku, przerzuć kość).:
1- 20 Aengus - rzuć kostką. Wynik parzysty oznacza przekleństwo, a nieparzysty błogosławieństwo. 21- 35 Sucellos - rzuć kostką. Wynik parzysty oznacza przekleństwo, a nieparzysty błogosławieństwo. 36- 50 Taranis - rzuć kostką. Wynik parzysty oznacza przekleństwo, a nieparzysty błogosławieństwo. 51 -65 Taliesin - Przekleństwo 66- 80 Hellawes - Przekleństwo 80-90 Carman - przekleństwo 91- 100 Brigid - błogosławieństwo
Dodatkowo jesteś senny i nie możesz się skupić do końca września, a Twój humor wyraźnie jest gorszy. Przypominam również o rozegraniu klątwy Dagoneta i trwającej klątwie rocca!
• Bóstwa:
1. Aengus:
Celtyckie bóstwo miłości, wokół którego możecie zobaczyć cztery fruwające ptaszki. Według wierzeń miały one symbolizować pocałunki zakochanych.
Błogosławieństwo:
Twoje serce wypełnia przepiękny śpiew, a jeden z ptaków składa na Twojej skroni delikatny pocałunek. Gdy obudzisz się następnego dnia, wypoczęty i spokojny jak nigdy, a w Twojej dłoni znajduje się Łabędzie pióro.
Przekleństwo:
Otaczające bóstwo ptaszki zaczynają Cię atakować, powodując drobne rany. Przez całą noc nawiedzają Cię koszmary związane z samotnością. W następnym wątku, jaki przeprowadzisz, będzie Ci towarzyszyć zjawa bliskiej Ci osoby, która sprowadzi na Ciebie smutek, żal w sercu i gorzkie myśli.
2. Sucellos:
Jeden z najważniejszych bogów w celtyckim panteonie. Opiekował się nie tylko życiem i śmiercią, ale i rolnictwem oraz polowaniami. Dawał dobrobyt i pilnował stad,a do tego patronował piwu. Jego atrybuty to kocioł, beczka i młotek.
Błogosławieństwo:
Sucellos podchodzi do Ciebie, miesza w swoim kotle, a następnie podaje Ci magiczną miksturę własnego przepisu. Po wtarciu jej w swoje ciał, uzyskujesz na miesiąc możliwość wyczuwania emocji zwierząt. Jeśli padłeś ofiarą klątwy rocca, zostaje ona z Ciebie zdjęta. Otrzymujesz +1pkt. do magicznego gotowania, +1pkt. do zielarstwa oraz +1pkt. do ONMS
Przekleństwo:
Niestety nie spodobałeś się bóstwu, które "w nagrodę" zsyła na Ciebie klątwę. Do końca września wszelkie rośliny przy Tobie więdną, a zwierzęta stają się agresywne. Jeśli padłeś ofiarą klątwy rocca, wydłuża się ona o miesiąc!
3. Taranis:
Gromowładny bóg wielkiej celtyckiej triady. Czuwał przede wszystkim na burzami, a ofiary jakie mu składano zawsze był palone, jako, że utożsamiano go z tym właśnie żywiołem. Przedstawiany był często jako olbrzym lub orzeł, a jego atrybutami było koło ze szprychami i piorun.
Błogosławieństwo:
Taranis patrzy na Ciebie, po czym zamienia się w orła i przysiada na Twoim ramieniu, tym samym zsyłając na Ciebie swoje błogosławieństwo. Wbite w ramię pazury ptaszyska, zostawiają charakterystyczne znamię, ale Ty czujesz przypływ ogromnej mocy. Otrzymujesz +2pkt do OPCM oraz przerzut do każdej kostki na zaklęcia Ofensywne, do końca września. Wraz z końcem września, ślady po pazurach znikają z Twojego ramienia, a błogosławieństwo traci moc.
Przekleństwo:
Bóstwo podchodzi do Ciebie, patrzy Ci głęboko w oczy, po czym... Trafia Cię grom z nocnego nieba. Choć piorun nie ma takiej mocy, jak normalne wyładowanie elektryczne, czujesz, że coś jest z Tobą nie tak. Do końca października, za każdym razem gdy musisz rzucić kostką, rzucasz dwa razy i wybierasz mniej korzystny efekt.
4.Taliesin:
Pierwszy człowiek obdarzony proroczym darem, wniesiony później do celtyckiego panteonu jako bóstwo bardów, poetów i artystów. Po zdenerwowaniu bogini Ceridwen musiał uciekać przed nią, choć ostatecznie został zamieniony w ziarno pszenicy, które kobieta zjadła, pozbywając się problemu. Został wskrzeszony i wyniesiony na ołtarze.
Błogosławieństwo:
Bóstwo podchodzi do Ciebie ze szczerą radością, wręczając Ci trzy figurki: zająca, ryby i ptaka. W dodatku, jeśli jesteś jasnowidzem otrzymujesz trzy krople wszechwiedzy.
Przekleństwo:
Niestety nie spodobałeś się Taliesinowi. Może wyczuł w Tobie wroga, a może po prostu nie nadajecie na tych samych falach, ale bóstwo postanawia Cię przekląć. Do końca września czujesz na każdym kroku, jakby ktoś Cię śledził i gonił. Masz wrażenie, że czego nie dotkniesz, popełnisz błąd, którego konsekwencje będą naprawdę poważne. Dodatkowo jeśli jesteś jasnowidzem, Twoje wizje do końca października są dużo bardziej bolesne i mylące. Większość z nich jest fałszywa, choć Ty mocno wierzysz w ich prawdziwość.
5. Hellawes - Moruadh:
Przed Tobą pojawia się bezkształtny duch, który co rusz zmienia swoją twarz. Tylko od Ciebie zależy, kogo ujrzysz.
Błogosławieństwo:
Widzisz przed sobą przepiękną Hellawes - czarodziejkę bez pamięci zakochaną w Sir Lancelocie. Kobieta podchodzi do Ciebie, jakbyś był jej nowym wybrankiem serca i wręcza Ci uzdrawiający talizman.Jeśli cierpicie na Nitinię, lub amnezję w wyniku poszukiwań, wasze cierpienia zostają skrócone o miesiąc.
Przekleństwo:
Niestety nie macie dziś szczęścia. Waszym oczom ukazuje się wodna nimfa Moruadh, która sprowadza na was przekleństwo. Macie wrażenie, że topicie się i nie możecie złapać powietrza, choć przecież otoczenie wcale nie uległo zmianie, a gdy w końcu dochodzicie do siebie cierpicie permanentnie na płaskostopie. Do tego przez najbliższy wątek czujecie ból pękającego serca i gubicie gdzieś swoją empatię. Osoby z genetyką hipnozy tracą empatię do końca września.
6. Carman:
Bogini rozpaczy i złej magii, która toczyła ze swoimi synami: Ciemnością, Złem i Przemocą, wojnę przeciwko Tuatha Dé Danann, którą ostatecznie przegrała. Spętana potężnymi łańcuchami Carman umarłą z rozpaczy.
Błogosławieństwo:
Bogini nie uśmiecha się, lecz czujesz, że gdy podchodzi do Ciebie, nie ma złych intencji. Kładzie dłoń na Twojej głowie, szepcząc magiczną inkantację. Twoje ramię zaczyna oplatać gruby łańcuch, który w końcu pęka z trzaskiem, zostawiając tylko niewielką bransoletkę z łańcucha na Twoim nadgarstku. Dodatkowo otrzymujesz +2pkt. z CM.
Przekleństwo:
Carmen zbliża się do Ciebie z widocznym gniewem w oczach, a tuż za nią pojawiają się jej synowie. Najpierw spada na Ciebie Ciemność, następnie Twoje serce opanowuje Zło, by na końcu wstąpił w Ciebie Przemoc. Do końca września jesteś niesamowicie agresywny i bardzo łatwo wyprowadzić Cię z równowagi.
7. Brigid:
Bogini poezji, patronka uzdrowicieli i druidów. Wierzono, że przynosi ona wiosnę i urodzaj, a także potrafi wyleczyć każdą zgryzotę.
Błogosławieństwo:
Bogini podchodzi do Ciebie z łagodnym uśmiechem, po czym bierze Twoje dłonie w swoje i składa na nich delikatny pocałunek. Czujesz, jak wracają do Ciebie wszelkie siły witalne, a Twoja moc wzrasta. Otrzymujesz +2pkt. do uzdrawiania, +1pkt. do eliksirów oraz +1pkt. do zielarstwa.
Przekleństwo:
Niestety nie jest to wasz szczęśliwy dzień. Los postanowił zagrać z wami w pokera i choć jednym daje, to akurat wam dziś odbiera. Wystarczyło spojrzenie boskich oczy, a już wasze ciało przeszył nienaturalny chłód i osłabienie. Zapadacie na Glacialisistusa. Wyleczenie wymaga jednopostówki na min. 3000 znaków u profesjonalnego uzdrowiciela po uprzednim zauważeniu objawów na fabule!
8. Dagda:
Główne celtyckie bóstwo. Stwórca, dobry stróż, posiadał wiedzę tajemną i znany był jako Doskonałość. Znany z tego, że posiadał zawsze nie tylko dwa wieprze, z czego jeden był żywy, a drugi gotów do upieczenia, ale też trzymał pieczę nad drzewem, które wiecznie obsypane było owocami.
Błogosławieństwo:
Spotkanie twarzą w twarz z Dagdą to niewątpliwy zaszczyt, a otrzymanie od niego błogosławieństwa graniczy z cudem, który właśnie ma miejsce. Czujesz, jak otacza Cię delikatny podmuch wiatru, a wszystko staje się jakby wyraźniejsze. Otrzymujesz +1 do każdej statystyki poza CM oraz otrzymujesz magiczną harfę.
Przekleństwo:
Zdenerwowanie najwyższego bóstwa nie jest czymś, co można przejść łagodnie. Czujesz ból łamania wszystkich kości w Twoim ciele, robi Ci się niedobrze i mdlejesz. Gdy się budzisz jesteś niesamowicie osłabiony, a na Twoim ciele dostrzegasz nowe znamię w kształcie wieprza. Do końca października macie -10 do wszystkich swoich statystyk! Znamię znika wraz z końcem Klątwy.
•Łabędzie pióro Aengusa: Położone między dwoma osobami pomaga komunikować potrzeby i emocje pewnie, szczerze i spokojnie.
•Figurki Taliesina: Wykonane z brązu statuetki przedstawiające trzy zwierzęta z różnych środowisk chronią właściciela przed katastrofami naturalnymi oraz działaniem żywiołów (również zaklęć żywiołów). Zając odpowiada za ziemię i ogień, Ryba za wodę, a ptak za wiatr. Każda figurka rozpada się po jednorazowym wykorzystaniu.
• Krople wszechwiedzy: Trzy krople, których połknięcie zapewnia wgląd w przeszłość, teraźniejszość i przyszłość. Myśląc o danej osobie lub wydarzeniu, przynosi wiedzę w tym konkretnym temacie z wybranej strefy czasowej tego zagadnienia. Są one jednorazowe, ale dają bezbłędną wiedzę.
•Talizman uzdrawiający Hellawes: Niewielki wisior w kształcie serca, który jest w stanie wyleczyć każdą nie śmiertelną chorobę. Warunkiem zadziałania przedmiotu jest użycie go na kimkolwiek innym niż na sobie. Przedmiot działa jednorazowo.
•Bransoletka z łańcucha Carmen: Wykonana z żeliwnych splotów zaczyna delikatnie parzyć Twoją skórę, gdy tylko zaczyna grozić Ci niebezpieczeństwo. Dodatkowo chroni jednorazowo przed zaklęciami czarnomagicznymi, nie wymagającymi więcej niż 10pkt. z tej dziedziny.
•Magiczna harfa Dagdy: Użycie instrumentu powoduje jeden z dwóch efektów: hipnotyzuje znajdujące się w koło istoty tak, że przez 2 posty są one poddane całkowicie Twojej władzy lub powoduje owocowanie wszystkich roślin wkoło i wabienie jadalnej zwierzyny tak, by nie groził Ci głód.
• Dodatkowo osoby w wewnętrznym kręgu, bardziej narażone na magiczny blask, niedowidzą do końca września. W zamian otrzymują jednak łaskę Graala, dzięki której mogą zdjąć jedno boskie przekleństwo z dowolnej osoby.
•UWAGA! Każde przekleństwo ma szansę zostać zniwelowane przy pomocy ofiary z przedmiotu, jaki wypisaliście w swoim ekwipunku! Jeśli zdecydujecie się wspomóc los i złożyć ofiarę, rzucacie k100. Wynik powyżej 50 oznacza sukces i zamienia dane przekleństwo na błogosławieństwo od tego samego bóstwa. Jeśli jednak wynik będzie mniejszy lub równy 50, wciąż obowiązuje was pesymistyczny scenariusz.
• Pamiętajcie o wpisaniu wszystkich efektów w swój profil!
•Termin odpisu macie do niedzieli, 18 września, godziny wieczorne.
• Po upływie terminu Mistrz Gry zamknie rytuał i wystawi wszystkim "zt". Po wstawieniu posta na II etap, możecie śmiało już rozgrywać wszelkie konsekwencje.
• Pytania jak zawsze proszę kierować na pw do @Maximilian Felix Solberg lub na discorda: Caaarl#7023
______________________
Maximilian Felix Solberg
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 21
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 194 cm
C. szczególne : leworęczność, Znak zorzy w postaci czerwonej kreski na palcach lewej dłoni, tatuaż kojota na lewym ramieniu,tatuaż fiolki z syreną i sroką na lewym przedramieniu, Telepatyczne połączenie z Brewerem
W końcu rytuał się zaczął, a Max cierpliwie czekał na to, co ma się wydarzyć. Blask Graala zdawał się wypełniać otoczenie potężną magią i napawać optymizmem, ale po chwili coś zupełnie innego zaczęło przykuwać uwagę. Celtyckie bóstwa pojawiły się w kamiennym kręgu widocznie chcąc porozmawiać z uczestnikami poszukiwań. Solberg nie miał pojęcia, jak powinen się zachować, gdy pierwsza zjawa do niego podeszła. Szybko jednak okazało się, że raczej mają dla niego dobre wieści, a ciało i umysł nastolatka powoli miay wrażenie, jakby rosły w siłę. Niestety w końcu każda bajka musiała dobiec końca. U Solberga pierwszym objawem było spotkanie z wodną nimfą, która sprawiła, że eliksirowal miał poczucie tonięcia pod wodą, choć przecież nie zmienił miejsca pobytu, a żadna ciecz nie zaczęła się wokół pojawiać. Kolejna bogini też nie wydawała się być specjalnie łaskaea, ale na szczęście ostatnie bóstwo, tak jak i pierwsze, postaonwilo uraczyć go pocałunkami, co Max przyjął z lekkim uśmiechem czując, że są to naprawdę pozytywne gesty, pełne błogosławieńst. Nie miał jeszcze pojęcia, że niektóre "dary" bóstw będzie odczuwał dopiero następnego dnia. Pewien był jednego, ten dzień był naprawdę niezapomniany, a sam czuł się, jakby jego moc i wiedza nagle wzrosły. Co prawda nie wszystkie interakcje były przyjemne, a na barku młodzieńca pojawiły się szramy po orlich szponach, ale miał nadzieję, że prędzej czy później uda mu się zatrzeć ten ślad. Próbował przekupić kilka bóstw, składając im ofiary, ale niestety ci okazali się być nieugięci i mimo poświęcenia, nie odpuścili zesłania przekleństw na młodego eliksirowara. Cóż, może gdyby chłopak się postarał i oddał coś bardziej wartościowego, sprawa miałaby się inaczej, a tak po prostu przejebał dwie fiolki eliksirów, z czego jeden z nich naprawdę mógły mu się teraz przydać. Cóż, nie zostawało mu nic innego, jak wrócić do domu i usiąść nad kociołkiem, na co chęć jeszcze bardziej mu wzrosła, gdy tylko zobaczył przelotne spojrzenie, jakim obdarzył go Salazar.
______________________
I thought that I could walk away easily But here I am, falling down on my knees
Ostatnio zmieniony przez Maximilian Felix Solberg dnia Sob 3 Wrz - 22:06, w całości zmieniany 2 razy
Salazar Morales
Wiek : 39
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 183 cm
C. szczególne : blizny ciągnące się przy lewej nerce i po prawej stronie żeber | niewielkie, krwawe znamię w kształcie krzyża na grzbiecie prawej dłoni | krwawy znak w kształcie obrączki
Ekwipunek: różdżka, 2x eliksir eiggenowy Spotkane bóstwa: 67, 75, 92, 15, 80 + 32: Hellawes, Brigid (przekleństwo), Aengus (błogosławieństwo), Carman, Succelos Ofiary: eliksir wiggenowy x1, eliksir wiggenowy x2, różdżka Straty/Zyski/Konsekwencje: eliksir wiggenowy x2 | różdżka | Glacialisistus | łabędzie pióro | agresja do końca września | +1pkt. do magicznego gotowania, +1pkt. do zielarstwa oraz +1pkt. do ONMS | przekleństwo Hellawesa zostanie zdjęte przez Chrisa
Nie miał szczęścia do otaczającej jabłoniową wyspę magicznej aury ani lokalnych rytuałów, dlatego po ustawieniu się w wyznaczonym miejscu na zewnętrznym okręgu z zaniepokojeniem przypatrywał się dalszym wydarzeniom. Ledwie utrzymał równowagę na skutek intensywnych zawrotów głowy i mdlącego zapachu ziół docierającego do nozdrzy. Pomyślał, że przynajmniej ten jeden raz miał szczęście, że znalazł się nieco dalej od zaczarowanego kielicha, wszak osoby w wewnętrznym kole prawdopodobnie jeszcze silniej odczuwały skutki tajemniczej mieszanki. Nagle zapadł zmrok, a nieznana energia jakby zaczęła wypełniać całe ciało Meksykanina, który dał się również porwać śpiewom słyszanym chyba jedynie we własnej wyobraźni. Widok świętego Graala robił ogromne wrażenie, jednak mężczyzna nadal pozostawał czujny, najwyraźniej przewidując że spojrzenie na legendarny artefakt będzie trzeba okupić nie tylko boską łaską, ale i cierpieniem. Knoty świec ponownie zajęły się ogniem, a przed czekoladowymi tęczówkami wyrosło osiem perliście lśniących postaci celtyckich bóstwo… jak się szybko jednak okazało, Paco nie dostąpił zaszczytu spotkania się twarzą w twarz z każdym z nich. Zapraszającym gestem został przywołany wpierw do Hellawes, a raczej do wodnej nimfy Moruadh, która nie wyglądała na zadowoloną z konieczności obcowania z Moralesem. Nie pierwszy raz Salazar miał okazję przekonać się, że nimfy nie darzą go sympatią. Mimo że stał na polanie, czuł jakby cały jego organizm zalewała woda. Tonął, walcząc o każdy oddech… aż do momentu, kiedy na jego ramieniu spoczęła męska dłoń innego uczestnika celtyckich poszukiwań. – Nie wiem co dokładnie zrobiłeś, ale jestem twoim dłużnikiem. – Mruknął jeszcze nadal zmęczony, dyszącym głosem do @Christopher Walsh, gotów spełnić każdego jego życzenie, jak tylko opuszczą tę pieprzoną świątynię. Na razie jednak musiał zmierzyć się z innymi złośliwymi bożkami, między innymi Brigid, która podobnie do swej poprzedniczki nie wydawała się skora do pogawędki. Zmierzyła jedynie Moralesa nienawistnym wzrokiem, na skutek którego całe ciało Meksykanina przeszył nienaturalny wręcz chłód i osłabienie. Mężczyzna nie zdawał sobie jeszcze sprawy z tego, że efekty tego przekleństwa utrzymają się znacznie dłużej, za to jednego był pewien: wolał czmychnąć dalej, w kierunku kolejnej ze świec. Cóż, chociaż Aegnus, bóg miłości, okazał się dla niego łaskawy, co zważywszy na doznaną przez Paco niedawno amnezją, zdawało się ironią losu. Cztery ptaki fruwały wokoło niego, napełniając jego serce melodyjną, wspaniałą pieśnią, a jeden złożył nawet na jego dłoni delikatny pocałunek. Morales nie wiedział jeszcze co on oznacza. Dopiero na drugi dzień miał ujrzeć w ręku wręczony mu podarunek w postaci łabędziego pióra. Nastrojowy ćwierk podniósł go na duchu, dlatego pewnym krokiem szedł do następnej celtyckiej mary. Możliwe, że zbyt pewnie i arogancko, bagatelizując fakt, że Carman patronowała rozpaczy i złej magii, a do tego towarzyszyli jej równie wredni synowie królujący ciemności, złu i przemocy. Bogini omiotła go marsowym, gniewnym spojrzeniem, jeszcze bardziej zapadającym w pamięć niżeli to należące do Brigid, a chociaż Paco nie odczuł żadnych fizycznych, namacalnych skutków tej nietypowej schadzki, miał wrażenie że cała jego dusza została przesiąknięta mrokiem. Niby próbował przekonać Carman ofiarami, ale ani eliksiry wiggenowe ani różdżka nie okazały się wystarczająco wartościowe dla wściekłej kobiety. Na razie wolał się jednak nad tym nie zastanawiać, kłaniając się nisko, kurtuazyjnie przed jednym z najważniejszych z celtyckich bóstw, z którym akurat nadawał na tych samych falach. Polowania, alkohol… niewykluczone, że wpadł Succelosowi w oko, skoro świetlista postać nasmarowała jego skórę własnoręcznie uwarzoną miksturą, dzięki której Meksykanin mógł rozpoznać emocje przerażonego rytuałem zająca, przebiegającego w pobliskich krzakach. Nie był pewien czy uda mu się odpowiednio wykorzystać otrzymane błogosławieństwo, natomiast rad był z tego, że wreszcie został doceniony przez któregoś z członków raczej niezbyt przychylnego mu panteonu. - Spotkajmy się w wiosce. Postawię ci kufel cydru. – Zaczepił jeszcze swojego wybawcę (@Christopher Walsh), opuszczając sakralną budowlę, kiedy w oczy rzuciła mu znajoma sylwetka Maximiliana. Zatrzymał się w półkroku, zastanawiając się czy powinien podejść do chłopaka, ale nawet nie był pewien co takiego miałby mu powiedzieć. Nie wyglądał również na kogoś, kto potrzebuje doraźnej pomocy, toteż Paco raz jeszcze omiótł tylko młodszego kochanka spojrzeniem, decydując się na samotny powrót do osady.
Ostatnio zmieniony przez Salazar Morales dnia Nie 4 Wrz - 19:24, w całości zmieniany 1 raz
Ekwipunek: totem protekcyjny, Szarfa 101 Rycerza, bransoletka z ayuahascą, omnikulary Spotkane bóstwa: 87 - Carman (przekleństwo), 60 - Taliesin (przekleństwo) → ofiara, więc błogosławieństwo, 1 - Aengus (przekleństwo), 20 → przerzucone na: 98 Brigid (przekleństwo), 78 - Hellawes (przekleństwo), 45 - Taranis (2, przekleństwo) [Kości: tutaj oraz przerzut i dorzut Ofiary: omnikulary 93 Straty/Zyski/Konsekwencje: 1. Do końca września jestem niesamowicie agresywna i łatwo mnie rozzłościć → zdjęte przez LJa; 2. Otrzymuję figurki zająca, ryby i ptaka; 3. W następnym wątku towarzyszy mi zjawa bliskiej mi osoby, a mnie ogarnia ból i smutek; 4. Zaczynam chorować; 5. Permanentne płaskostopie, a na kolejny wątek ból pękającego serca → zdjęte przez Irv; 6. Do końca października rzucam dwie kostki i wybieram gorszy wynik.
Victoria nawet nie zdążyła odpowiedzieć Larkinowi, który nieoczekiwanie się przy niej pojawił. Zmarszczyła ledwie widocznie brwi, jakby chciała mu powiedzieć, żeby lepiej uważał na to, co robi, ale w chwilę później spoglądała za nim, nie mając pewności, czy to, co się działo, było aby na pewno właściwe. Bała się tego, co może się wydarzyć, bała się tego, co może ich czekać, ale jednocześnie nie zamierzała stąd uciekać. Nawet jeśli dym, śpiew, to wszystko powodował, że nieznacznie drżała, zastanawiając się nad tym, co jeszcze ją czeka. Zaczęło jej się kręcić w głowie i nim się zorientował, otaczał ją nieprzenikniony mrok, który nieoczekiwanie został rozpromieniony niezwykłym wręcz blaskiem, takim, którego nie znała, zaś dookoła niej zdawała się wręcz wirować magia, jakiej nie rozumiała i nie była w stanie powstrzymać. Przez chwilę była w stanie dostrzec Graala, a później zaczęły dziać się rzeczy, jakich nie była w stanie pojąć. Bóstwa, magia, kary, nagrody, działo się tak wiele rzeczy, że nie potrafiła za nimi właściwie nadążyć. Zbliżyła się do niej jakaś istota, wraz z innymi, ogarnęła ją ciemność, a potem zalała jakaś szalona fala zła, które zostało na chwilę rozwiane przez kolejną postać, a ona otrzymała figurki trzech zwierząt, zupełnie nie wiedząc, o co w tym chodziło i z czym się to wiązało. Tym bardziej że już po chwili zaatakowały ją ptaki, a ona wydała z siebie cichy jęk, by szukając pomocy, spotkać się wejrzeniem z kolejnym bóstwem, a całe jej ciało zrobiło się dziwnie chłodne, wręcz lodowato zimne. To jednak nie było najgorsze, bo już w kolejnej chwili Victoria niemalże wyła, mając poczucie, że tonie, że dusi się, że nie jest w stanie zaczerpnąć tchu i cała się trzęsła, wiedząc doskonale, że to jest już jej koniec. Okazało się jednak, że nie, bo oto trafił ją grom z jasnego nieba, a ona padła na kolana, nie wiedząc, co się dookoła niej działo. Nie była również pewna, w którym dokładnie momencie pojawiła się przy niej @Irvette de Guise, a później @Larkin J. Swansea i co właściwie się wydarzyło, jak doszło do tego, że niektóre rzeczy jakby się zmieniły, choć nie była w stanie powiedzieć, skąd wzięło się to przekonanie. Miała jednak wrażenie, że nie było aż tak źle, że mogło być o wiele, wiele gorzej i dość nieprzytomnie spoglądała na trzymane figurki zwierząt, jakby zastanawiała się, co one tutaj robią. W którym momencie poświęciła coś, żeby je dostać? A może to był po prostu dar od losu? Nie wiedziała, nie była w stanie powiedzieć i nie miała pojęcia, co powinna zrobić, wciąż mając wrażenie, że było jej przeraźliwie zimno.
______________________
they can see the flame that's in her eyes
Nobody knows that she's a lonely girl
Irvette de Guise
Wiek : 23
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 172cm
C. szczególne : Burza rudych włosów, piegi, lawendowy tatuaż za lewym uchem, krwawa obrączka na palcu
Ekwipunek: Dictum, Druidzki amulet, pochłaniacz magii Spotkane bóstwa: Aengus -błogosławieństwo, Sucellos - błogosławieństwo, Taranis -błogosławieństwo, Taliesin - błogosławieństwo, Hellawes - przekleństwo, Carman - przekleństwo, Brigid - błogosławieństwo, Dagda - przekleństwo Ofiary: Dictum - Hellawes (przyjęte) , Druidzki amulet - Dagda (odrzucone) Straty/Zyski/Konsekwencje: Ze względu na brak wyleczonego śródstopia, do końca września utykasz, łabędzie pióro, +1pkt. do magicznego gotowania, +1pkt. do zielarstwa oraz +1pkt. do ONMS, +2pkt do OPCM oraz przerzut do każdej kostki na zaklęcia Ofensywne, do końca września. Wraz z końcem września, ślady po pazurach znikają z Twojego ramienia, a błogosławieństwo traci moc, trzy figurki: zająca, ryby i ptaka, uzdrawiający talizman, nitinia o miesiąc krócej, Do końca września jest niesamowicie agresywna i bardzo łatwo wyprowadzić ją z równowagi, +2pkt. do uzdrawiania, +1pkt. do eliksirów oraz +1pkt. do zielarstwa, nowe znamię w kształcie wieprza Do końca października i tak samo długo -10 do wszystkich swoich statystyk, niedowidzę do końca września.
Nie zdążyła porozmawiać z nikim, bo rytuał się rozpoczął, a ona poczuła się naprawdę kiepsko od tego całego dusznego zapachu ziół i dziwnych śpiewów, jakie miały wokół miejsce. Blask świętego Graala, który się pojawił praktycznie na wyciągnięcie ręki sprawił, że dziewczyna musiała zasłonić oczy dłońmi, choć i tak poczuła, że jej wzrok zaczyna szwankować. Na szczęście nie oślepła na tyle, by nie widzieć, co naprawdę ma miejsce, a perliste postacie, które zaczęły pojawiać się wokół napawały ją zachwytem. Tym bardziej wstrzymała oddech, gdy została zaszczycona ich bezpośrednią obecnością. Widziała, że bóstwa w mniej lub bardziej przyjazny sposób obcują z każdym uczestnikiem rytuału i była naprawdę ciekawa, jak podejdą do jej osoby. Oczywiście starała się zachować wszelkie normy dobrego wychowania, jakich kiedykolwiek się nauczyła. W końcu stała przed kimś naprawdę ważnym i nie chciałą popełnić żadnego błędu. Nie rozumiała niektórych przedmiotów, czy gestów, jakie zostały złożone, ale o tym chciała pomyśleć później, powiem bardziej interesowały ją rany i znamiona zadane przez wyższe bóstwa. Nie podobały jej się te nowe ślady na jej idealnym ciele i Morgana jej świadkiem, że miała zamiar spróbować się ich pozbyć przy pierwszej lepszej okazji. Teraz jednak posłusznie i grzecznie stała tutaj, czekając na koniec rytuału i uważnie patrząc na to, co działo się wokół. Chyba największym zaszczytem było dla niej to, że sam Dagda zainteresował się jej postacią, choć niestety po tej interakcji dziewczyna poczuła się wykończona bólem, jaki zaczęła czuć. Jakby wszystkie kości w jej ciele nagle postanowiły się złamać. Ból w końcu sprawił, że Irvette zemdlała, ale nie zajęło jej wiele czasu powrócenie do przytomności. -Victoria? Wszystko w porządku? - Spytała krukonki, o którą wsparła się, by wstać z ziemi. Nimfy oczywiście dalej odprawiały te swoje czary, więc nie do końca mogły cokolwiek zdziałać. Irv nie wiedziała, że tym prostym gestem współczucia, odebrała dziewczynie jedną ze zgryzot.
______________________
A star becomes a sun, under the pressure of darkness.
Christopher Walsh
Wiek : 35
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 183
C. szczególne : Blizna u dołu brzucha oraz niewielka blizna na ręce, blizny na piersi po jadzie akromantuli, ciemnogranatowe blizny na lewym ramieniu; obrączka z czarno-zielonej muszli; runa agliz na lewym nadgarstku
Ekwipunek: replika sierpa Merlina, amulet Uroborosa, eliksir Felix Felicis, płaszcz z wełny kulinga, smocza zapalniczka, pierścień Danu Spotkane bóstwa: Aengus - błogosławieństwo; 2. Sucellos - przekleństwo; 3. Taranis - błogosławieństwo; 4. Taliesin - przekleństwo; składam ofiarę, ale nie zostaje przyjęta; 5. Hellawes - przekleństwo 6; ale składam ofiarę i zostaje przyjęta; 6. Carman - błogosławieństwo; 7. Brigid - przekleństwo; 8. Dagda - błogosławieństwo 3 Ofiary: smocza zapalniczka dla Hellawes 55; eliksir felix felicis dla Taliesin 44 Straty/Zyski/Konsekwencje: 1. Otrzymuję łabędzie pióro; 2. Do końca września wszystkie rośliny przy mnie więdną, a zwierzęta są agresywne; 3. 2 punkty do OPCM, do końca września przerzut na ofensywę, wtedy znikają rany; 4. Do końca września czuję się prześladowany i wszystko robię źle; 5. uzdrawiający talizman i amnezja skrócona o miesiąc; 6. 2 punkty do Czarnej Magii i bransoletka z łańcucha; 7. Zaczynam chorować; 8. Otrzymuję +1 do każdej statystyki poza czarną magią oraz magiczną harfę
Skinął lekko głową Larkinowi, a później Irvette, udzielając im odpowiedzi i zapewniając, że ich również dobrze było widzieć, ale nie mieli czasu, żeby się na tym wszystkim jakoś bardziej skupić. Dym, światło, ciemność, blask, Christopher czuł lekkie zawroty głowy, nie do końca zdając sobie sprawę z tego, co było prawdziwe w tym, co ich otaczało, a co nie. Odnosił wrażenie, że przynajmniej przez chwilę widział legendarnego Graala, jednakże to mogła być tylko i wyłącznie jego wyobraźnia, podsycana tym, co się dookoła nich działo, tym, jak wszystko po prostu szalało, wirowało i kręciło się, przynajmniej w jego głowie. A później stało się coś, czego nigdy by się nie spodziewał i nieoczekiwanie stanęli twarzą w twarz z bóstwami celtyckimi, co było doświadczeniem oszałamiającym w stopniu znacznym. Wpierw objawiło się przed nim bóstwo, któremu towarzyszyło ptactwo, a jeden z pierzastych towarzyszy istoty, złożył na jego skroni pocałunek, zaś serce Christophera wypełnił przepiękny śpiew. Został on jednak przerwany przez kolejne bóstwo, które z jakiegoś powodu nie było zachwycone zielarzem i postanowiło obłożyć go klątwą, o której jeszcze w tej dokładnie chwili nie wiedział. Bóstwo to jednak zostało przegnane przez orła, jaki nieoczekiwanie usiadł na ramieniu mężczyzny, dość boleśnie go raniąc, a przynajmniej takie ten odnosił wrażenie. Jednocześnie jednak poczuł, jakby wypełniała go ogromna moc, jakiej nie rozumiał i może utrzymałby ją, gdyby nie to, że kolejne bóstwo wyraźnie nie było nim zachwycone i chociaż w przypływie szaleństwa, czy czegoś podobnego, próbował je przebłagać, na nic się to nie zdało. Kolejna klątwa, jaka na niego spadła, przygniotła go nieco i Christopher już teraz miał poczucie, że coś jest nie w porządku, nie wiedział jednak co i myśl ta ustąpiła, gdy spotkał się z kolejnym bóstwem, ofiarowując mu kolejną rzecz, by w zamian otrzymać talizman, mając jednocześnie wrażenie, że znowu coś się w nim zmieniło, że jakby jego pamięć dziwnie się poruszyła, choć nie umiał tego dobrze opisać, a i nie miał czasu, bo oto podeszła do niego kolejna bogini. Czuł względem niej lęk, ten jednak okazał się nieuzasadniony, gdyż ta wyraźnie go pobłogosławiła, a łańcuch, jaki oplótł się na jego ramieniu, przemienił się ostatecznie w bransoletkę, która okręciła się wokół jego nadgarstka. Chris sądził, że to już koniec, że będzie mógł uwolnić się z tego miejsca, ale napotkał spojrzenie kolejnej bogini, czując, jak całe jego ciało przesycił chłód, zimno i niepojęte drżenie. Odetchnął głęboko, by zaraz zdać sobie sprawę, że najwyraźniej stanął przed najwyższym celtyckim bogiem. Pokłonił się mimowolnie, by po chwili poczuć, jak otacza go delikatny podmuch wiatru, gdy zaś rozejrzał się uważniej, wszystko nabrało jakby na wyrazistości. Nie wiedział jednak, w którym ostatecznie momencie opuścił krąg, mając poczucie, że chociaż widział lepiej, widział gorzej, co było absurdem. Chwycił Salazara, który nagle zdał mu się dziwnie zachowywać i nie mając pojęcia, jak tego dokonał, zdjął z niego jedną klątwę, tym samym ratując go od niepotrzebnych nikomu cierpień. Uśmiechnął się lekko, gdy potem usłyszał jego propozycję, wciąż nie mogąc go właściwie do końca rozpoznać, nie mogąc przypisać sobie jego twarzy do kogokolwiek, ledwie widząc na oczy skryte za szkłami okularów. - Na sok jabłkowy - mruknął jeszcze tylko za nim, zdając sobie sprawę z tego, że powinien wrócić do wioski, że powinien odnaleźć Joshuę i zapewnić go, że nie spotkało go absolutnie nic złego, że wszystko było w należytym porządku. Bo dokładnie tak było, a przynajmniej w tej chwili, choć oczywiście odczuwał jeszcze cień lęku.
______________________
After all these years you still don't know The things that make you
beautiful
Ostatnio zmieniony przez Christopher Walsh dnia Nie 4 Wrz - 19:33, w całości zmieniany 1 raz
Scarlett Norwood
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 20
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 160 cm
C. szczególne : Rytualny krwawy znak na wskazującym palcu lewej dłoni
Ekwipunek: błazeńska buława Dagoneta, replika sierpa Merlina Spotkane bóstwa: 1. Aengus - błogosławieństwo, 2. Sucellos - błogosławieństwo 3. Taranis - przekleństwo 4, 4. Taliesin - błogosławieństwo, 5. Hellawes - błogosławieństwo. 1, 6. Carman - przekleństwo, 7. Brigid - błogosławieństwo, 8. Dagda - błogosławieństwo 3 Ofiary: n/d Straty/Zyski/Konsekwencje: 1. Otrzymuję łabędzie pióro; 2. Otrzymuję +1 do MG, +1 do zielarstwa, +1 do ONMS oraz przez miesiąc wyczuwam emocje zwierząt; 3. Do końca października muszę rzucić dwie kostki i wybrać gorszy wynik; 4. Otrzymuję figurkę zająca, ryby i ptaka; 5. Otrzymuję uzdrawiający talizman i skrócenie choroby o miesiąc; 6. Do końca września jestem bardzo agresywna i łatwo wyprowadzić mnie z równowagi; 7. Otrzymuję +2 punkty do uzdrawiania, +1 punkt do eliksirów oraz +1 punkt do zielarstwa; 8. Otrzymuję magiczną harfę i +1 do każdej statystyki poza Czarną Magią
Śpiewy, dym, szaleństwo, jakaś ciemność, Carly nie miała pojęcia, co się dookoła niej dzieje, ale musiała przyznać, że w znacznej mierze ją to wciągało. Było gorące, dokładnie takie, jak tego oczekiwała i rozglądała się, szukając czegoś, co jej pomoże, czegoś, co ją poprowadzi. Rozdziawiła usta, gdy nagle zapadła ciemność, a później dostrzegła Graala, co spowodowało, że jej oczy niemalże się zaświeciły, jak małe latarki, ale dopiero w chwili, w której objawiły się im bóstwa, Carly straciła poczucie tego, co się dookoła niej dzieje, wręcz nie dowierzając, że znajduje się w tym miejscu. Nie miała pojęcia, co się dzieje, a kiedy jakiś ptak złożył na jej skroni pocałunek, niemalże pisnęła, nie będąc w stanie pojąć, w co się tak naprawdę wpakowała. Nie miała czasu się nad tym zastanawiać, bo nagle zjawił się przy niej jakiś inny bożek, który wręczył jej miksturę i nim się zorientowała, była nią wysmarowana. Co to miało dać, nie miała najmniejszego nawet pojęcia. Może pokarało ją za takie myślenie, bo już po chwili walnął ją piorun, a ona chociaż wiedziała, że dalej żyła - chyba? - to jednocześnie miała poczucie, że coś po prostu jest z nią nie tak, jak być powinno. Tylko nie wiedziała jeszcze co. Może przez to, że przedstawiała sobą obraz nędzy i rozpaczy, podeszło do niej kolejne bóstwo, które wręczyło jej figurki trzech zwierząt - zająca, ryby i ptaka, a ona podziękowała, nie mając pojęcia, czym to było i po co jej to było. Widać Carly miała o wiele więcej szczęścia, niż rozumu, bo oto przystąpiła do niej przepiękna bogini, która wręczyła jej jakiś talizman, a ona poczuła się nieco lepiej, choć nie wiedziała, z czego to właściwie wynikało. Ot. Było tak, to było. Najwyraźniej jednak nie mogła mieć aż tak wielkiego szczęścia, bo po chwili przystąpiły do niej kolejne postaci, ją ogarnęła jakaś ciemność, a później poczuła, jak przepełnia ją złość, gniew, jakiego nie umiała opanować. Zostało to jednak przerwane, kiedy podeszła do niej kolejna bogini, zupełnie, jakby jej to odjęła i ucałowała jej dłonie, a wszystkie siły witalne, jakby na nowo wstąpiły w ciało Carly. Gdyby tego było mało, stanęła jeszcze twarzą w twarz z jakimś niesamowitym, wspaniałym bóstwem, otwierając usta ze zdziwienia, gdy nagle otoczył ją podmuch wiatru, a później zorientowała się, że skądś wzięła się jej jakaś harfa. Czuła się jednak cudownie, wręcz idealnie, zupełnie, jakby wszystko, co ją otaczało, było dokładnie takie, jak być powinno. - Jimmi? - rzuciła niepewnie, zdając sobie sprawę z tego, że nie widziała najlepiej, a co za tym idzie, nie była pewna, gdzie dokładnie znajduje się obecnie jej brat, z którym chciała stąd wrócić, skoro nagle wszystko to, co ich otaczało, ustało, jakby kolejny rytuał właśnie dobiegł końca.