Czarodzieje
Czy chcesz zareagować na tę wiadomość? Zarejestruj się na forum za pomocą kilku kliknięć lub zaloguj się, aby kontynuować.

Share
 

 Tawerna

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Go down 
AutorWiadomość


Doireann Sheenani
Doireann Sheenani

Student Hufflepuff
Rok Nauki : I studencki
Wiek : 20
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 158
C. szczególne : Jest drobna i wygląda zdecydowanie młodo. | Na lewym barku ma blizny po Sectumsemprze, a pomiędzy łopatkami ma tatuaż. | Posiada kolczyk w nosie. | Końcówki włosów pofarbowane są na żółto.
Galeony : 352
  Liczba postów : 963
https://www.czarodzieje.org/t20296-doireann-sheenan#636815
https://www.czarodzieje.org/t20298-korespondencja-doireann-sheenani#637079
https://www.czarodzieje.org/t20295-doireann-sheenan#636813
https://www.czarodzieje.org/t20301-doireann-sheenani-dziennik#63
Tawerna QzgSDG8




Gracz




Tawerna Empty


PisanieTawerna Empty Tawerna  Tawerna EmptyNie 10 Lip 2022 - 16:52;


Tawerna


Drewniany, średniej wielkości dwuizbowy budynek, który zdecydowanie nie ma szans na wygranie plebiscytu na "najładniej pachnący przybytek". Najróżniejsze zapachy mieszają się ze sobą, tworząc dość wyjątkową gamę. Tę jednak można z łatwością zagłuszyć, zamawiając trunek i trzymając go jak najbliżej własnego nosa. Stali bywalcy na pewno docenią ten sposób!

Cydry:

Avalońskie jedzenie:

Poza lokalnymi przysmakami dostępne są również dania i napitki ze spisu standardowego

Powrót do góry Go down


Audrey Walsh
Audrey Walsh

Nauczyciel
Wiek : 26
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 171cm
C. szczególne : Bardzo miękki, śpiewny akcent | Pogodne spojrzenie | Ciężki zapach perfum gourmand (róża, pomarańcza, cynamon)
Galeony : 242
  Liczba postów : 128
https://www.czarodzieje.org/t21445-audrey-walsh#696424
https://www.czarodzieje.org/t21447-poczta-audrey#696514
https://www.czarodzieje.org/t21444-audrey-walsh#696419
https://www.czarodzieje.org/t21448-audrey-walsh-dziennik#696517
Tawerna QzgSDG8




Gracz




Tawerna Empty


PisanieTawerna Empty Re: Tawerna  Tawerna EmptyWto 12 Lip 2022 - 23:54;

Podejrzewała, że sama na sobie mogła właśnie stosować metodę pt. "Żaba gotowana na wolnym ogniu". Nie mogła odmówić sobie kolejnego spotkania z De Guisem, pomimo wręcz pewności, że po pewnym czasie skończy całkowicie ugotowana. A i tak uparcie właziła do tego garnka - z jeszcze zimną wodą. Niewiadomą tylko kwestią pozostawało to, czy Stéphane postanowi odpalić palnik.
Nie zawracała sobie jednak tym głowy, przynajmniej na razie. Na razie postanowiła sobie w końcu wrócić do starych zwyczajów i cieszyć się tym, co tylko jej się nawinęło, przemyślenia pozostawiając sobie na wieczory... albo ewentualnie nadchodzący rok szkolny. Dlatego też nawet nie krygowała się - i po prostu sama napisała do rudowłosego, proponując kolejne, tym razem planowane, spotkanie. Ostatecznie dość łatwo przyszło jej pogodzenie się z nagłą obecnością Stéphane'a w jej nowej angielskiej rzeczywistości - zapewne dzięki informacji, że (dalej była zaskoczona tym zbiegiem okoliczności) będą razem pracować. Zdecydowanie łatwiej było jej podejść do swojego byłego nauczyciela, kiedy okazywało się, że dzielą ten sam poziom zawodowy. I wyglądało na to, że prywatny również, skoro żadne z nich nie spieszyło na kolację do domów. Gdyby w ogóle jakieś mieli.
Oczywiście, jak każdy czarodziej i czarownica, Audrey Walsh była bezbrzeżnie zachwycona Avalonem - szczególnie obecnością centaurów, które (jak powszechnie wiadomo) nie miały sobie równych w czytaniu z gwiazd. Wyspa Kiedyś i Na Zawsze nie oferowała jednak jedynie unikalnych konstelacji i niesamowicie czystego nocnego nieba - i właśnie te odmienne kwestie powędrowały pod lupę Walshówny. Takie lokalne cydry na przykład.
Toteż siedziała przy jednym ze stolików w miejscowej tawernie - wypisz wymaluj jak z bajki! Ubrana iście wakacyjnie - w jeansowe shorty, t-shirt w granatowe moro i jasną, dzianinową opaskę utrzymującą jej niesforne włosy. W dłoni dzierżyła porządny kufel miodowego cydru, który popijała małymi łyczkami - a choć czekała cierpliwie na Stéphane'a, to po prostu nie mogła się powstrzymać przed umoczeniem ust w napitku. Bo pachniał, cóż, obłędnie.
You know that what you eat you are — zafałszowała sobie pod nosem jedną z piosenek Birdsów, chichocząc sama do siebie - ukontentowana ze zbieżności słów z okazją. Jeśli miałaby być równie pyszna co obecnie pity cydr, to bez wahania znalazłaby odpowiednio duży kufel i zamieniła się w tę złotą ambrozję i to z uśmiechem na ustach.
Gdzieś za mleczną szybą tawerny mignęła jej - była tego pewna - wysoka sylwetka z ogniście rudymi włosami. I chociaż mężczyzna na którego czekała nie był obecnie jedynym rudzielcem na wyspie - bez skrępowania zapukała w okno:
De Guise! Tutaj!!! — wstała od stolika, by nachylić się do uchylonego lufcika w oknie, żeby jej darcie ryja przypadkiem nie uszło za efekt wychylonej już połowy cydru.



Powrót do góry Go down


Stéphane de Guise
Stéphane de Guise

Nauczyciel
Wiek : 29
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 186
C. szczególne : blizna na policzku, francuski akcent, krwawa obrączka na palcu. a do tego rudy jak Irweta
Galeony : 309
  Liczba postów : 89
https://www.czarodzieje.org/t21497-stephane-de-guise
https://www.czarodzieje.org/t21540-stefan
https://www.czarodzieje.org/t21496-stephane-de-guise#697852
https://www.czarodzieje.org/t21541-stephane-de-guise#698778
Tawerna QzgSDG8




Gracz




Tawerna Empty


PisanieTawerna Empty Re: Tawerna  Tawerna EmptySob 16 Lip 2022 - 16:06;

Skoro garnek stał tuż pod ręką, a żaba sama uparcie właziła do środka, to czystą głupotą byłoby nie odpalić palinka - zwłaszcza, kiedy człowiek był głodny. Pozostawała tylko kwestia wyczucia odpowiedniego momentu i zrobienia tego bardzo powoli i ostrożnie, żeby wybuchający zbyt nagle płomień nikogo nie poparzył. I nie spłoszył żaby.
Przeczuwał, że kolejne spotkanie z Drey, choćby przypadkowe, był tylko kwestią czasu, ale niezmiernie go ucieszyła jej szybka i sprawna inicjatywa w tej kwestii. Z pewnością poświęciłby mnóstwo czasu na przygotowanie się, żeby wyglądać lepiej niż wtedy kiedy spotkał ją, będąc ubranym nie tylko połowicznie, ale w byle co, a następnie zjawiłby się na miejscu odpowiednio wcześniej, żeby nie musiała na niego czekać - ale z równowagi wytrąciła go niespodziewana przygoda na bagnach, która zabrała znacznie więcej czasu, niż zająłby zwyczajny spacer i doprowadziła do skandalicznego spóźnienia, mogącego sugerować, że wręcz zapomniał, że byli tego dnia umówieni. Nie było to jednak prawdą, bo do chwili w której stanął oko w oko ze śmiertelnym niebezpieczeństwem, wyczekiwał wieczoru w tawernie niczym skrzat skarpety, ekscytację tłumacząc sobie oczywiście tym, że Audrey była najprawdopodobniej jedyną znaną mu osobą, która również przebywała w Avalonie, a więc i jedyną, z którą mógł swobodnie porozmawiać.
Po prostu dobrą koleżanką, tak.
Po drodze z bagien do miasteczka zdążył zahaczyć o wspomnianą przez Irvette chatę znachorki, która sprawnym zaklęciem naprawiła zwichnięty nadgarstek i zabliźniła krwawiące rany, a szybki (i trochę niedokładny) Chłoszczyść rzucony w biegu względnie doprowadził do porządku ubłocone i zakrwawione ubrania, więc kiedy szybkim krokiem zmierzał już w stronę wejścia do budynku, wyglądał już całkiem przyzwoicie, jeśli nie liczyć wciąż jeszcze pobladłej twarzy i odbijających się w spojrzeniu, uporczywie powracających myśli o nagłej i niespodziewanej obecności siostry w jego życiu.
Machnął dziarsko na powitanie do wydzierającej się przez okno Drey, przywołując na twarz lekki uśmiech, a kiedy dotarł do stolika, od razu dostrzegł stojące na nim zbawienie w postaci lokalnego cydru.
- O, widzę że nie czekałaś z rozpoczęciem imprezy - skomentował jej w połowie opróżniony kufel tylko po to, żeby się do czegoś przyczepić na wstępie, opadając ciężko na krzesło i natychmiast przyciągając do siebie drugą szklankę, z której pociągnął solidny łyk z nadzieją, że ukoi jego zszargane nerwy - ale ku jego rozczarowaniu, napój smakował jak...
-...woda? - zdziwił się, ale zaraz zaśmiał się pod nosem, prędko dochodząc do wniosku, że to musi być jakiś żarty Audrey - Czy to kara za spóźnienie? Zanim powiesz nIe WyPadA sIę SpÓźŃiaĆ to wiedz, że żeby tu dotrzeć, musiałem się zmierzyć z... - demonami przeszłości i jadowitą rudą żmiją -...zgadnij, z czym. Niech to będzie wstęp do drugiego pojedynku.
I dopiero kiedy skończył mówić i zawiesił na niej oko na dłużej, wcześniej rozproszony rozczarowującym napojem, zauważył, że wyglądała dziś jakoś... inaczej. Wyjątkowo atrakcyjnie.
Aż się prosiło, by o tym wspomnieć - powstrzymał się jednak, prędko spłukując tę refleksję kolejnym łykiem wody.
Powrót do góry Go down


Audrey Walsh
Audrey Walsh

Nauczyciel
Wiek : 26
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 171cm
C. szczególne : Bardzo miękki, śpiewny akcent | Pogodne spojrzenie | Ciężki zapach perfum gourmand (róża, pomarańcza, cynamon)
Galeony : 242
  Liczba postów : 128
https://www.czarodzieje.org/t21445-audrey-walsh#696424
https://www.czarodzieje.org/t21447-poczta-audrey#696514
https://www.czarodzieje.org/t21444-audrey-walsh#696419
https://www.czarodzieje.org/t21448-audrey-walsh-dziennik#696517
Tawerna QzgSDG8




Gracz




Tawerna Empty


PisanieTawerna Empty Re: Tawerna  Tawerna EmptyNie 17 Lip 2022 - 1:12;

Żaba z kolei cierpliwie czekała na odpalenie palnika - a była to żaba wyjątkowo samobójcza i o małej wierze, bo choć o ciepłej wodzie marzyła, tak zwyczajnie jej nie zakładała... przez większość czasu.
Audrey więc jak ta żaba, wyczekiwała niestrudzenie na towarzysza, którego sama zaprosiła do udziału w kolejnym pojedynku. Po prawdzie niekoniecznie jeszcze obmyślonym, ale to wcale nie stanowiło przeszkody. Miała w sobie pewne przekonanie, że nawet jeśli zaproponuje De Guise'owi plucie miodem na odległość to ten na to przystanie - nawet mimo marnowania potencjalnie dobrego składnika... I chyba przez wzgląd właśnie na to, Walshówna nie zaproponowałaby takiej konkurencji. W każdym razie, w przeciwieństwie do kwestii palnika - kobieta była przekonana, że Stéphane jej nie wystawi, choć w sumie nie wiedziała skąd takie przekonanie, skoro się spóźniał. Miała jednak to do siebie, że nie komplikowała pewnych spraw, póki te pozostawały w toku - i póki rude czupryny okazywały się tymi stefanowymi. Kiedy mężczyzna wlazł do tawerny, przywitała go radosnym uśmiechem, wznosząc do połowy pełny kufel w ramach serdecznego przywitania.
Powiedziałabym, że najlepiej bawię się w swoim towarzystwie, ale brzydzę się kłamstwem — rzuciła odpowiedzią na zaczepkę Stéphane'a, posyłając mu przy tym figlarne, perskie oko. Pozwoliła sobie na nieco dłuższe zawieszenie spojrzenia na - czy miała tylko takie wrażenie? - wymizerowanej twarzy De Guise'a, a w oczach błysnęło jej coś na kształt troski... którą szybko zastąpiło rozbawienie, kiedy mężczyzna pociągnął porządny łyk ze swojego kufla. Parsknęła, przednio rozbawiona jego reakcją.
Bynajmniej — zaprzeczyła z chichotem, jakoby była tak okrutna i sama popijała boski, gęsty cydr - a największego smakosza jakiego kiedykolwiek znała częstowała zwykłą wodą. — Nawet ja miewam skrupuły. Zwłaszcza wobec kogoś kto... — zawiesiła głos, teatralnie przyjmując zamyśloną pozę nad swoim glinianym kuflem - i nad wystosowaną w jej kierunku zagadką.
... mierzył się z psychofankami klubu Francuskiego Podniebienia, które próbowały wyciągnąć od niego legendarny przepis na omlette du fromage — wypaliła, raczej marnie naśladując francuski akcent - choć pięknie się on zgrywał z jej naturalnie miękkim od śpiewnego arabskiego tonem.
Upiła kolejny, mały łyk swojego cydru, przysuwając się odrobinę na ciężkim stołku do Stéphane'a, tak, że niemal stykali się pod blatem kolanami. Skrzętnie pilnowała jednak tej minimalnej odległości - nachylając się lekko, z wyciągniętą dłonią ku twarzy De Guise'a.
Nieźle musiały Cię poharatać — stwierdziła, z odkopaną nagle troską przesuwając palcem po krwawej smudze na koszulce rudowłosego. Cmoknęła przy tym z dezaprobatą, choć ze źle maskowaną ulgą przyjęła fakt, że była to zaschnięta posoka. Zgrywając niefrasobliwą, oparła się łokciem o stolik, łypiąc spod rzęs na towarzysza. — Nie wiem czy byłbyś w stanie podjąć się pojedynku spojrzeń, który zaplanowałam... Jak chcesz mogę dać Ci fory i walczyć jednym okiem — zaproponowała wspaniałomyślnie, teatralnie mrużąc jedno oko, po czym dodała, chowając jedną z rąk za plecy: — I jedną ręką! — O ile w ogóle jakakolwiek kończyna miała w tej chwili dodatkowe znaczenie. Audrey jednak zwyczajnie chciała... rozgonić te chmury wirujące w zielonych tęczówkach.
Powrót do góry Go down


Salazar Morales
Salazar Morales

Absolwent Slytherinu
Wiek : 39
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 183 cm
C. szczególne : blizny ciągnące się przy lewej nerce i po prawej stronie żeber | niewielkie, krwawe znamię w kształcie krzyża na grzbiecie prawej dłoni | krwawy znak w kształcie obrączki
Galeony : 3185
  Liczba postów : 2024
https://www.czarodzieje.org/t21123-salazar-morales-w-budowie#680537
https://www.czarodzieje.org/t21140-salazar-morales#681116
https://www.czarodzieje.org/t21122-salazar-morales#680529
https://www.czarodzieje.org/t21131-salazar-morales-dziennik#6806
Tawerna QzgSDG8




Gracz




Tawerna Empty


PisanieTawerna Empty Re: Tawerna  Tawerna EmptyCzw 28 Lip 2022 - 22:22;

W innym czasie:

Zbroja: E | 1

Maximilian, jak to enigmatycznie określił, musiał odetchnąć od Avalonu i się zregenerować, a skoro tak, Paco zamierzał przez ten czas udawać, że wcale się informacją o jego nagłym wypadzie i brakiem zaproszenia nie przejął i że samotne zwiedzanie wyspy jabłoni sprawia mu ogrom przyjemności. Wolność i swoboda, czyż nie? Problem w tym, że przyzwyczaił się do towarzystwa młodszego kochanka na tyle, że zamiast tego snuł się bez celu niczym cień, dopóki nie przypomniał sobie o jedynej zalecie, jaka płynęła z ich nieplanowanej rozłąki. Przynajmniej mógł ustawić się z Walshem na kufel cydru bez obaw o wybuchy złości ze strony najwyraźniej urażonego przez niego nastolatka. Co prawda nie do końca w ten sposób wyobrażał sobie to spotkanie. Początkowo miał nawet nadzieję, że przedstawi Joshowi swojego partnera, ale cóż… życie pisało różne scenariusze, a że Morales za kołnierz nigdy nie wylewał, tak i nadal potrafił nastawić się pozytywnie na wieczorne stuknięcie się z druhem szkłem.
- Joshua! – Przywitał się wylewnie z przyjacielem od wejścia do tawerny, a gdy tylko podszedł bliżej, objął go swoim ramieniem, od razu ciągnąć w stronę baru. – Myślisz, że mają tu cokolwiek poza cydrem? Napiłbym się wreszcie porządnej whiskey. Mam dosyć jabłek. – Zagadnął mężczyznę, zanim usadzili tyłki na najbliższych stołkach, gestem dłoni wzywając zapracowanego barmana. Salazar w międzyczasie zdążył wypatrzyć w karcie ognistą, a mimo że nie był to jego ulubiony wybór, tak tym razem pomyślał o szklaneczce gorzkawego trunku z utęsknieniem. – Opowiadaj co u ciebie. Zwiedziliście już z Chrisem każdy zakątek Avalonu? – Pozwolił sobie zainicjować rozmowę, w oczekiwaniu na odpowiedź wykładając na ladę odliczoną sumę galeonów. Nie tylko za swojego drinka, ale również zamówienie tego, którego tu zaprosił.

Powrót do góry Go down


Joshua Walsh
Joshua Walsh

Nauczyciel
Wiek : 37
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 193cm
C. szczególne : runa algiz za lewym uchem, obrączka z bladoróżowej muszli, bransoletki na lewym nadgarstku
Galeony : 4231
  Liczba postów : 2143
https://www.czarodzieje.org/t18077-joshua-walsh
https://www.czarodzieje.org/t18086-poczta-profesora-walsha#514412
https://www.czarodzieje.org/t18084-joshua-walsh#514388
https://www.czarodzieje.org/t18300-joshua-walsh-dziennik#520887
Tawerna QzgSDG8




Moderator




Tawerna Empty


PisanieTawerna Empty Re: Tawerna  Tawerna EmptySro 3 Sie 2022 - 21:10;

zbroja 4 - jestem niemową

Umówienie się z dawnym znajomym na kufel cydru nie było niczym złym, nawet gdy było się opiekunem. Ostatecznie wszyscy przyjechali, żeby mieć choć trochę wakacji, a po różnych mniej bądź bardziej poważnych rozmowach z uczniami i studentami, Josh czuł, że potrzebuje się zresetować. Nie na tyle, żeby nie być w stanie w razie konieczności biec komuś pomóc, ale musiał na moment przestać myśleć o tym, co źle, co trudne. Właśnie z tego powodu uznał, że cydr z Salazarem nie będzie złym pomysłem. Powiadomił wcześniej Chrisa, gdzie ma go szukać w razie problemów, aż ostatecznie trafił do tawerny.
- Obawiam się, że jedynie cydr i cydr i może cydr - zaśmiał się, gdy już przywitał się z Salazarem, nie wiedząc o jego wcześniejszych planach co do tego spotkania. Być może wtedy zacząłby się jakkolwiek przejmować spotkaniem, byłby jakiś poddenerwowany, ale zamiast tego uśmiechał się szeroko. A przynajmniej byłoby tak, gdyby nie senność, jaką czuł od poszukiwań Graala i próby rozkopana grobu.
- Jeszcze nie każdy, bo dzieciaki potrafią dodać atrakcji. Jedna z uczennic stała się niemal rośliną, inni prawie domek rozwalili, więc jest co robić. Byliśmy w każdym razie na zamkach i zdecydowanie była to zajebista wycieczka - odpowiedział na pytanie, siadając i od razu zamawiając cydr, wspominając, że następną kolejkę od płaci. Mimo chęci resetu nie był w stanie sięgnąć po mocniejszy trunek, gdy pamiętał o obowiązkach opiekuna.
- A jak tobie mija czas? Próbowałeś też szukać Graala? Ja nim zdołałem sięgnąć grobu, zapadłem w śpiączkę, więc… Wybacz moje ziewanie - uprzedził od razu. Już otwierał usta, aby powiedzieć coś więcej, gdy usłyszał charakterystyczny dla chodzącego żelastwa szczęk i po chwili nie był w stanie nic powiedzieć. Spojrzał wściekle w stronę zbroi, która stanęła przy nich i był pewien, że to przez nią nie potrafił mówić. Wyciągnął różdżkę, aby zaraz nakreślić w powietrzu świetlisty napis:
Chyba ty musisz mówić za nas dwóch. A ja potrzebuję jednak czegoś mocniejszego niż cydr.

______________________


Peace in your gardens and light from your eyes
No one can hold me the way you do
Powrót do góry Go down


Salazar Morales
Salazar Morales

Absolwent Slytherinu
Wiek : 39
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 183 cm
C. szczególne : blizny ciągnące się przy lewej nerce i po prawej stronie żeber | niewielkie, krwawe znamię w kształcie krzyża na grzbiecie prawej dłoni | krwawy znak w kształcie obrączki
Galeony : 3185
  Liczba postów : 2024
https://www.czarodzieje.org/t21123-salazar-morales-w-budowie#680537
https://www.czarodzieje.org/t21140-salazar-morales#681116
https://www.czarodzieje.org/t21122-salazar-morales#680529
https://www.czarodzieje.org/t21131-salazar-morales-dziennik#6806
Tawerna QzgSDG8




Gracz




Tawerna Empty


PisanieTawerna Empty Re: Tawerna  Tawerna EmptyPią 5 Sie 2022 - 22:06;

W przeciwieństwie do nauczyciela miotlarstwa Morales nie miał żadnych zobowiązań, a przede wszystkim nie musiał martwić się o zdrowie i bezpieczeństwo wesołej zgrai uczniów, którzy podczas wakacji wpadali przecież na najgłupsze i najbardziej ryzykowne pomysły. No dobra, właściwie miał pod opieką takiego jednego młodzieńca, który przyciągał do siebie nieszczęścia i traumatyczne doświadczenia niczym magnes, ale że po ostatniej kłótni chłopak zgarnął plecak i wyleciał do Hiszpanii, zostawiając go tutaj samiutkiego jak palec… Tak, akurat Salazara zupełnie nic nie trzymało przed całkowitym resetem, a w konsekwencji nie omieszkał wychylić kilku szklanek szlachetnego trunku w zaciszu drewnianych czterech ścian, jeszcze przed spotkaniem z Walshem w tawernie.
- Ty to wiesz jak podnieść człowieka na duchu… – Pokręcił ze zrezygnowaniem głową, zanim przycupnął na jednym z barowych hokerów. Przez moment nawet uwierzył Joshowi, o czym świadczyć mogła przygnębiona mina, z którą kartkował rozłożone na ladzie menu. Kąciki ust uniosły się ponownie dopiero wtedy, kiedy w oczy rzuciła mu się ognista. – Czekaj… chyba nawet wiem, o którą chodzi. Aurelia czy jakoś tak. – Wtrącił swoje trzy knuty, przypominając sobie pozieleniałą skórę przyjaciółki Maximiliana. Ciekawe w jaki sposób nabawiła się tej dziwnej klątwy. – Zamki robią wrażenie, chociaż niezbyt miło wspominam spotkanie z Morholtem. – Westchnął, przykładając dłoń do nadal obolałych i stłuczonych żeber, próbując bezsłownie dać Walshowi do zrozumienia, że zdołał rozwścieczyć ducha potężnego rycerza.
- Próbowałem, ale Avalon niekoniecznie mi sprzyja. O mało co nie dałem zakopać się żywcem. – Prychnął cicho, wszak ostatecznie udało mu się uniknąć konsekwencji. Spoważniał jednak, słysząc o kolejnej osobie, która padła ofiarą śpiączki. – Zupełnie tak jak Max…kurwa, bałem się, że się nie obudzi. Przeszło mu od razu przez myśl. Nie zdziwiłby się, gdyby Chris zareagował dokładnie tak samo na wieść o swoim mężu. Cóż, najwyraźniej znachorka znalazła antidotum, ale Paco i tak najadł się wówczas stresu, który teraz postanowił utopić w szklance whiskey. Wychylił kilka łyków, nim powrócił spojrzeniem na twarz swego kompana. – … a propos Maximiliana. Nie powinieneś być wobec niego taki surowy… – Nie to, żeby planował pouczać swego szkolnego druha. Słowa mimowolnie uwolniły się z jego ust po tym jak przypomniał sobie wściekłość chłopaka. Poza tym… chyba nie do końca świadomie próbował przerzucić na Joshuę część winy za to, co wydarzyło się pomiędzy nim a rozjudzonym nastolatkiem.
Ponownie umoczył usta w alkoholu, cierpliwie oczekując odpowiedzi Walsha, ale gdy cisza dłużyła się niemiłosiernie, wreszcie uniósł głowę, spostrzegając świetlisty napis w powietrzu i zwisającą za posturą mężczyzny zbroję. – Nie no, kurwa, wspaniale… tośmy sobie pogadali. – Warknął poirytowany wszędobylskimi zjawami, które zdecydowanie uprzykrzały mu urlop, niwecząc również ostatki dobrego nastroju, które Salazar starał się z siebie wykrzesać na myśl o pogawędce z Joshuą. Nagle jego resztki odpłynęły w dal, a mężczyzna naprawdę zatęsknił za Felixem, przy okazji zastanawiając się czy chłopak aby na pewno wypoczywa, z dala od niebezpieczeństw i środków odurzających.
Powrót do góry Go down


Joshua Walsh
Joshua Walsh

Nauczyciel
Wiek : 37
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 193cm
C. szczególne : runa algiz za lewym uchem, obrączka z bladoróżowej muszli, bransoletki na lewym nadgarstku
Galeony : 4231
  Liczba postów : 2143
https://www.czarodzieje.org/t18077-joshua-walsh
https://www.czarodzieje.org/t18086-poczta-profesora-walsha#514412
https://www.czarodzieje.org/t18084-joshua-walsh#514388
https://www.czarodzieje.org/t18300-joshua-walsh-dziennik#520887
Tawerna QzgSDG8




Moderator




Tawerna Empty


PisanieTawerna Empty Re: Tawerna  Tawerna EmptySro 10 Sie 2022 - 21:09;

Przytaknął, kiedy tylko Salazar wspomniał o Aurelii, mimowolnie zastanawiając się, jakim cudem mężczyzna ją znał. Byli jednak wszyscy na jednym wyjeździe, a Puchonka z zieloną skórą zdecydowanie wyróżniała się z tłumu.
- Morholta załatwiłem podstępem, zrzucając mu na głowę kamienie - wyznał, śmiejąc się trochę, dobrze wiedząc, że nie była to ani trochę honorowa walka. Właściwie nie przejmował się tym, mając świadomość, że rycerz mógłby go zmiażdżyć, gdyby tylko chciał, więc wolał uciec się do podstępu, niż mierzyć się później z większymi obrażeniami. Szczęśliwie reszta wyprawy na zamkach była przyjemniejsza, niż ta jedna walka. Albo spanie przez śpiew syren. Miotlarza aż otrzepało na samo wspomnienie i upił duży łyk cydru, który postawiono przed nim.
Słuchał dalszych słów znajomego, mając ochotę dopytać, czy też zatruł się pyłkiem z kwiatów, gdy padło imię dzieciaka, z którym nie tak dawno jeszcze kibicował Anglii, a wcześniej pokłócił się przez obustronne niezrozumienie. Jednak nie to, że Sal go zna, zdziwiło Josha, a ton, w jakim zaczął wypowiadać kolejne słowa. Walsh czuł, jak mieszanina zdziwienia zaczyna przeplatać się w nim z irytacją, gdy kreślił słowa w powietrzu, że potrzebuje czegoś mocniejszego do picia. Może to i dobrze, że nie mógł mówić. Przynajmniej nie mógł wygarnąć Paco, co myślał o nim i o Maxie, choć jego spojrzenie zdradzało wiele. Zacisnął dłoń w pięść, aby w końcu uderzyć mężczyznę w bark, zdecydowanie za mocno, aby można było pomylić to ze zwykłym przyjacielskim szturchnięciem.
Po pierwsze, nie pouczaj mnie, jak rozmawiać z dzieciakami. Po drugie doszło wtedy do niezrozumienia się wzajemnie, a po trzecie, Josh zaczął kreślić wściekle słowa w powietrzu, przesyłająć je przed twarz Salazara. A po trzecie, chyba nie chcesz mi powiedzieć, że to on jest twoim nowym kochaniem, które jakimś sposobem uznało, że nie ma partnera i które wpieprza się w większe gówno, sięgając po prochy i inny syf z powodu problemów życiowych.
Josh potarł twarz, starając się oddychać głęboko, otwierając usta jedynie po to, aby zaraz je zamknąć, gdy wciąż nie mógł nic powiedzieć. Cisnął w zbroję zaklęciem odpychającym, ale ta zdawała się być przytwierdzona do podłoża, wpatrując się w niego.
Co cię z nim łączy? Jeśli to tylko jeden z wielu, to proszę, zostaw go. Jest za dobry, choć nie zdaje sobie z tego sprawy, żeby być byle chłoptasiem i wiesz, o co mi chodzi. Kolejne słowa zostały podkreślone poważnym, ale i zmartwionym spojrzeniem Walsha.

______________________


Peace in your gardens and light from your eyes
No one can hold me the way you do
Powrót do góry Go down


Salazar Morales
Salazar Morales

Absolwent Slytherinu
Wiek : 39
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 183 cm
C. szczególne : blizny ciągnące się przy lewej nerce i po prawej stronie żeber | niewielkie, krwawe znamię w kształcie krzyża na grzbiecie prawej dłoni | krwawy znak w kształcie obrączki
Galeony : 3185
  Liczba postów : 2024
https://www.czarodzieje.org/t21123-salazar-morales-w-budowie#680537
https://www.czarodzieje.org/t21140-salazar-morales#681116
https://www.czarodzieje.org/t21122-salazar-morales#680529
https://www.czarodzieje.org/t21131-salazar-morales-dziennik#6806
Tawerna QzgSDG8




Gracz




Tawerna Empty


PisanieTawerna Empty Re: Tawerna  Tawerna EmptySro 10 Sie 2022 - 22:26;

Znajomość z szesnastoletnią uczennicą Hufflepuffu rzeczywiście mogła wybrzmieć dziwnie. Gdyby nie Maximilian, Paco prawdopodobnie nie miałby pojęcia o istnieniu Aurelii, a i tak kojarzył wyłącznie jej imię i pozieleniałą na skutek niezidentyfikowanej klątwy skórę. Nie miał nawet okazji z nią porozmawiać. Nic dziwnego, skoro niemalże został zakopany żywcem, a chwilę później niósł swojego nastoletniego obrońcę na plecach prosto do chaty starej znachorki. – Zapewne rozsądniej było uciec się do fortelu… – Wzruszył nonszalancko ramionami, gładząc palcami zasiniony ślad na policzku; wyraźny dowód na to, że sam zdecydował się na otwarte, nierówne starcie. Niestety Morales często mylił pewność siebie z arogancją, a u podnóży kasztelu naiwnie uwierzył, że jest w stanie zwyciężyć z mitycznym, na dodatek nie w pełni materialnym przeciwnikiem. Nie żałował jednak wycieczki po górach i lokalnych zamkach. Przepiękne widoki rekompensowały wszak te wszystkie bolesne stłuczenia, jakich nabawił się po drodze.
Popijając ognistą, początkowo nie zauważył poirytowanego spojrzenia miotlarskiego druha. Dopiero uderzenie w bark wybudziło go z błogiego zamyślenia, za to gdy tylko zauważył co się święci, błyskawicznie zacisnął prawą dłoń w pięść gotów do wyprowadzenia kontrataku. Płynący w żyłach alkohol przemieszany z wściekłością i tęsknotą za młodszym kochankiem, podsycaną jeszcze obecnością zbroi, stanowiły idealny zapalnik do bitki… a jednak skupiony na wyrysowanych w powietrzu słowach Salazar ostatecznie machnął tylko ręką, sięgając po szklankę whiskey, którą wypił zresztą niemal jednym haustem. – Powiedział, że… co? – Na rauszu nie był w stanie ukryć, że słowa Felixa go ubodły, i to mimo że nigdy nie rozmawiali o tym, kim naprawdę dla siebie są. Przede wszystkim Paco skupił jednak uwagę na drugiej części wypowiedzi Walsha. – Co znowu zrobił? – Zapytał wymownie, choć bez cienia złości, jakby przyzwyczajony do tego, że Maximilian wiecznie pakuje się w tarapaty, co zresztą wcale nie było dalekie od prawdy.  
Wydawać by się mogło, że niezwykle zgrabnie przemilczał temat własnej relacji z nastoletnim chłopakiem, a jednak w uszach wybrzmiało pytanie, przed którym nie miał już żadnej drogi ucieczki. Czyżby? – Seks, prochy i rock’n’roll… a jak myślisz? – Przybrał defensywną postawę, odwracając kota ogonem, ale nie potrafił zareagować na uwagę Josha obojętnie, zwłaszcza kiedy sam wiele razy zastanawiał się czy dla dobra Solberga nie powinien trzymać się od niego z daleka. – Wiem… – Mruknął zdecydowanie spokojniej i bardziej spolegliwie, zatapiając usta w bursztynowej zawartości kolejnej już, zamówionej w międzyczasie szklanki. – Nie mogę go zostawić. – Przyznał szczerze dokładnie to, co podpowiadały mu uderzające do głowy procenty albo nasilające się z powodu upierdliwej zbroi emocje, które teraz zdawały się nie do zniesienia. Trudno było wskazać główną przyczynę, skoro Morales był pijany jak bela. – Chociaż... tak naprawdę to on zostawił mnie. Wygarnęliśmy sobie zbyt wiele i spierdolił do Hiszpanii. – Przewrócił teatralnie oczami, zupełnie tak jakby wcale go to nie obeszło, a jednak po ściągniętych rysach, przygnębionej mimice i łapczywości, jaką traktował stojącą przed nim ognistą, widać było że jest inaczej.
Powrót do góry Go down


Joshua Walsh
Joshua Walsh

Nauczyciel
Wiek : 37
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 193cm
C. szczególne : runa algiz za lewym uchem, obrączka z bladoróżowej muszli, bransoletki na lewym nadgarstku
Galeony : 4231
  Liczba postów : 2143
https://www.czarodzieje.org/t18077-joshua-walsh
https://www.czarodzieje.org/t18086-poczta-profesora-walsha#514412
https://www.czarodzieje.org/t18084-joshua-walsh#514388
https://www.czarodzieje.org/t18300-joshua-walsh-dziennik#520887
Tawerna QzgSDG8




Moderator




Tawerna Empty


PisanieTawerna Empty Re: Tawerna  Tawerna EmptyNie 14 Sie 2022 - 22:06;

Josh wpatrywał się w Paco, po chwili wypijając duszkiem swój cydr, machając barmanowi z prośbą o coś mocniejszego. Potrzebował alkoholu, aby nie zacząć okładać Salazara, a każde kolejne jego słowo jedynie zwiększało jego niechęć, wściekłość. Nie rozumiał, jak można było być tak głupim, żeby pozwalać dzieciakowi ćpać.
Nie rozumiem, co ciągnie was do prochów, jak można tak chętnie niszczyć sobie zdrowie, a już zupełnie… Kurwa Paco
Kolejne świetliste słowa zostały nakreślone różdżką Josha i posłane przed twarz drugiego mężczyzny. Był wściekły i nie potrafił złożyć odpowiednio swoich myśli, zaciskając jedynie mocniej palce na różdżce.
Nie potrafisz dorosnąć, prawda? Założę się, że zwiał do Hiszpanii, bo coś spierdoliłeś. Z pewnością dlatego stwierdził, że nie ma partnera. Seks i prochy? Czy ty kurwa wiesz, jak niszczysz jego życie, gdy pozwalasz na to? Właśnie o to poszła cała awantura
Próbował złożyć swoje myśli w odpowiednie słowa, starając się nie atakować zbytnio Paco, choć widział, że nie idzie mu to za dobrze. Uniósł lekko dłoń, chcąc dać znać znajomemu, że potrzebuje chwili. Potarł twarz dłonią, upijając kolejnego trunku.
Nie możesz go zostawić. Nie spodobało ci się, że nie widzi cię jako swojego partnera. Jesteś z nim od kilku miesięcy, jeśli nie dłużej. Kochasz go?
Po tych słowach odwrócił się w stronę mężczyzny, patrząc prosto na niego, oczekując szczerej odpowiedzi. Jedynie to powstrzymywało go przed wyrzucaniem z siebie kolejnych przekleństw, czy nawet uderzenia znów Salazara. Świadomość, że mężczyzna towarzyszył Maxowi w jego chwilach słabości, ale nie w sposób, w jaki powinien, doprowadzała go do szału. Nie rozumiał, jak można było sięgać po narkotyki, aby sobie ulżyć, ale już zupełnie pozbawione sensu było dla niego pozwalanie, aby druga osoba, ktoś na kim zależało, aby to robił. Widział jednak, że w tym wszystkim kryło się coś więcej, że być może i na Moralesa przyszła pora, żeby dorosnąć.
Pora na szczerość.

______________________


Peace in your gardens and light from your eyes
No one can hold me the way you do
Powrót do góry Go down


Salazar Morales
Salazar Morales

Absolwent Slytherinu
Wiek : 39
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 183 cm
C. szczególne : blizny ciągnące się przy lewej nerce i po prawej stronie żeber | niewielkie, krwawe znamię w kształcie krzyża na grzbiecie prawej dłoni | krwawy znak w kształcie obrączki
Galeony : 3185
  Liczba postów : 2024
https://www.czarodzieje.org/t21123-salazar-morales-w-budowie#680537
https://www.czarodzieje.org/t21140-salazar-morales#681116
https://www.czarodzieje.org/t21122-salazar-morales#680529
https://www.czarodzieje.org/t21131-salazar-morales-dziennik#6806
Tawerna QzgSDG8




Gracz




Tawerna Empty


PisanieTawerna Empty Re: Tawerna  Tawerna EmptyPon 15 Sie 2022 - 22:38;

- Nie wyłapujesz sarkazmu, co? – Burknął w złości z nad szklanki ognistej, acz bardziej niż na Walsha wściekły był na samego siebie. Niepotrzebnie wspominał o prochach, nawet w żartobliwym tonie, ale płynący w żyłach alkohol sprawiał, że nie ważył słów i nie zastanawiał się zbyt długo nad odpowiedzią. Nie pierwszy raz zmagał się z poczuciem winy i nie pierwszy raz w myślach biczował się za usypywanie Maximilianowi czerwonych kresek przed nosem, a teraz musiał jeszcze znieść nienawistne spojrzenie szkolnego druha. – Nie jest tak jak myślisz……tak naprawdę było jeszcze gorzej. Mruknął już ciszej i spokojniej w akompaniamencie bolesnego westchnienia. - Nawet nie wiesz ile razy go odtruwałem. Wierz mi, że ja też wolałbym, żeby raz na zawsze skończył z tym gównem. – Warknął znacznie agresywniej niż zamierzał, jednak mimo ciążącej na nim po części odpowiedzialności, czuł się niesprawiedliwie i krzywdząco przez swojego przyjaciela oceniony.
- Dorosnąć? A twoim zdaniem oznaką dojrzałości jest obrączka z muszelek? Daj spokój, Josh. Nie mierz wszystkich swoją miarą. – Pokręcił lekceważąco głową, upijając kolejne kilka łyków bursztynowego trunku, jednak to nie smak goryczy, a tęsknoty za młodszym kochankiem znacznie mocniej przebijał się do świadomości. Zwłaszcza gdy Joshua przypomniał mu o ostatniej, burzliwej kłótni. – Niczego nie… – Zaczął stanowczo, ale wewnętrzny upór topniał z każdą kolejną sylabą. – Nie wiem co takiego spierdoliłem. Nie jestem pewien o co poszło. – Dokończył, poddańczo podpierając dłonią czoło. Cóż, przynajmniej nie wyglądali już tak, jakby za moment mieli rzucić się na siebie z pięściami. Fala wściekłości zdecydowanie zeszła na drugi plan. Niestety dla Paco zamiast tego przykryła ją fala niewygodnych pytań.
Kochasz go? Rozmasował zmarszczoną skórę, odwracając wzrok. Przez moment gapił się w bursztynową taflę, jakby upatrywał w niej drogi ucieczki, a wreszcie umoczył w niej usta. – Nie wiem. – Spuścił głowę, palcami nerwowo stukając o brzeg szklanki. – Nie wiem czy kiedykolwiek potrafiłem, Josh. – Przyznał szczerze, wszak całe życie umykał emocjom i zobowiązaniom, bo tak było prościej i wygodniej. Zdawał sobie jednak sprawę z tego, że nie uniknie Josha i że prędzej czy później będzie musiał stanąć w szranki z jego przepełnionym niechęcią spojrzeniem, dlatego wziąwszy głębszy oddech, wreszcie zwrócił się w jego kierunku. – Nie jest jednym z wielu. Zależy mi na nim… – Rzucił gorzko, jak najprędzej starając się zrzucić z siebie ciężar tych słów. – Nie powinien teraz podróżować sam. Dopiero co wybudził się ze śpiączki. – Dodał więc nadal rozżalony, acz niewątpliwie cieplejszym i troskliwszym tonem.
Powrót do góry Go down


Joshua Walsh
Joshua Walsh

Nauczyciel
Wiek : 37
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 193cm
C. szczególne : runa algiz za lewym uchem, obrączka z bladoróżowej muszli, bransoletki na lewym nadgarstku
Galeony : 4231
  Liczba postów : 2143
https://www.czarodzieje.org/t18077-joshua-walsh
https://www.czarodzieje.org/t18086-poczta-profesora-walsha#514412
https://www.czarodzieje.org/t18084-joshua-walsh#514388
https://www.czarodzieje.org/t18300-joshua-walsh-dziennik#520887
Tawerna QzgSDG8




Moderator




Tawerna Empty


PisanieTawerna Empty Re: Tawerna  Tawerna EmptySro 24 Sie 2022 - 17:49;

Nie wyczuwał sarkazmu. Nie wtedy, gdy chodziło o coś tak ważnego i jedynie posłał wściekłe spojrzenie znajomemu, nim wrócił do wpatrywania się w swoją szklankę. Miał nadzieję, że źle zrozumiał Salazara, że rzeczywiście nie było tak, jak myślał, ale Joshowi nie dawało spokoju. Nie mógł jednak uwierzyć w to, że Paco mógłby być dilerem. Nie pamiętał, żeby cokolwiek podobnego działo się w czasie studiów, a teraz… Wolał nie dopytywać. Zgrzytnął jednak zębami, gdy usłyszał, że wielokrotnie Morales odtruwał Solberga. Odtruwał. Naprawdę nie potrafił zrobić nic więcej dla tego dzieciaka? Naprawdę znajdował go zawsze już naćpanego, zamiast szybciej powstrzymać go przed sięgnięciem. Już teraz Walsh był pewny, że w tej kwestii Max był słaby. Nie potrafił powstrzymać samego siebie przed sięgnięciem po najprostsze wyjście z sytuacji, po odpłynięcie. Był słaby i potrzebował kogoś, kto zwyczajnie pomoże mu dźwigać ten ciężar. Pamiętał, że chłopak mówił, że chodzi na terapię, choć z jego słów wynikało, że nie do końca działała. Potrzebował kogoś, kto nie tyle będzie go odtruwał, a będzie pomagał powstrzymać się przed sięgnięciem po używkę. Potrzebował oparcia, aby nie upaść, a nie kogoś, kto podłoży mu koc, aby miał miękkie lądowanie i Josh najchętniej powiedziałby to wszystko Salazarowi, gdyby nie cudowna zbroja i jej irytująca magia. Zacisnął palce na różdżce, oddychając głębiej, starając się naprawdę słuchać tego, co Paco miał do powiedzenia.
Miał jednak więcej, niż się wydawało, być może samemu Moralesowi. Już po chwili spojrzenie Josha z irytacji i wściekłości stopniowo przechodziło do zaciekawienia, nie przejmując się chwilowym przytykiem do jego obrączki. Równie dobrze mógłby przyczepić się bransoletek. Ważniejsze jednak były kolejne słowa mężczyzny, wydobywające z ust miotlarza ciche westchnięcie. Miał ostatnio talent do trafiania na osoby, które potrzebowały porady miłosnej.
- Po pierwsze obrączka z muszli nie różni się niczym od obrączki ze złota czy innego kruszcu, bo nie materiał ma znaczenie a to, czego jest symbolem. Po drugie nie każę ci się od razu oświadczać komukolwiek, ale przestać się bawić w żigolaka, czy innego casanovę co nie potrafi się powstrzymać przed zaliczeniem młodego chłopaka – napisał w powietrzu, patrząc na Salazara znacząco, z lekko uniesionymi brwiami, a gdy miał pewność, że ten odczytał słowa, zaczął kreślić kolejne.
- Skoro nie powinien podróżować sam i najwyraźniej żałujesz tego, że się pokłóciliście, dlaczego nie pojechałeś za nim? Śpiączka pewnie przez ten śmieszny kwiatek, którego nazwę Max mi podawał, ale zapomniałem. Tez z Chrisem po tym spaliśmy… W każdym razie, nie wiem co zrobiłeś, albo czego nie zrobiłeś, ale jeśli pokłóceni rozeszliście się w taki sposób, on może wyjść z założenia, że no… Nie ma partnera – podsunął świetliste litery przed Paco, upijając samemu łyk alkoholu, zaraz pisząc dalej. – [b]Nawet jeśli wcześniej nie kochałeś, to jeśli Max nie jest jednym z wielu, jeśli martwisz się o niego i troszczysz, jeśli źle się czujesz z tym, że się pokłóciliście i gotów jesteś prawić morały komuś innemu, bo był dla niego ostry, to albo Max jest twoim synem, albo w końcu trafiło na ciebie i się zakochałeś. Obaj wiemy, że twoim synem nie jest, więc tym bardziej powinieneś się ogarnąć i coś z tym zrobić, albo Solberg będzie żył w przeświadczeniu, że jest sam[/i]
Podsunąwszy ostatnie słowa przed Paco, Josh odwrócił się do niego przodem, chcąc dostrzec każdą zmianę na twarzy znajomego, chcąc wychwycić, czy trafił ze swoimi przypuszczeniami, czy niekoniecznie. Musiał też przyznać, że w pokręcony sposób Morales i Solberg pasowali do siebie, choć nie mówiłby o tym głośno, nawet gdyby go o to spytać.

______________________


Peace in your gardens and light from your eyes
No one can hold me the way you do
Powrót do góry Go down


Salazar Morales
Salazar Morales

Absolwent Slytherinu
Wiek : 39
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 183 cm
C. szczególne : blizny ciągnące się przy lewej nerce i po prawej stronie żeber | niewielkie, krwawe znamię w kształcie krzyża na grzbiecie prawej dłoni | krwawy znak w kształcie obrączki
Galeony : 3185
  Liczba postów : 2024
https://www.czarodzieje.org/t21123-salazar-morales-w-budowie#680537
https://www.czarodzieje.org/t21140-salazar-morales#681116
https://www.czarodzieje.org/t21122-salazar-morales#680529
https://www.czarodzieje.org/t21131-salazar-morales-dziennik#6806
Tawerna QzgSDG8




Gracz




Tawerna Empty


PisanieTawerna Empty Re: Tawerna  Tawerna EmptySro 24 Sie 2022 - 20:15;

Gdyby tylko Josh wiedział, że w przypadku Paco określenie diler należałoby raczej uznać za eufemizm, a mężczyzna odpowiedzialny jest za wprowadzenie i dystrybucję nowego, meksykańskiego narkotyku na brytyjskich wyspach… gdyby zdawał sobie również sprawę z tego na jak brudnych pieniądzach został wybudowany jego luksusowy hotel i jak wiele ludzkich istnień Morales miał na swoim koncie, prawdopodobnie nie siedzieliby tutaj przy szklaneczce ognistej i nie gawędzili w tak spokojnej atmosferze o miłosnych rozterkach. Jak to się jednak mówi... czego oczy nie widzą, tego sercu nie żal, a ich przyjaźń trwała w najlepsze, przynajmniej dopóki Walsh tkwił w błogiej nieświadomości co do działalności swojego dawnego, szkolnego druha. Miotlarz nie miał chyba także pojęcia jak trudno było utrzymać w ryzach Maximiliana, który niczym wściekły pies co rusz zrywał się ze smyczy. Salazar najchętniej raz na zawsze odciąłby go od prochów, ale nieważne ile wysiłku by nie włożył, chłopak i tak doskonale radził sobie, jeśli chodzi o zdobywanie towaru i niestety trudno było przewidzieć, kiedy po raz kolejny powinie mu się noga. Nic dziwnego, że Puchon momentami wydawał się Moralesowi uroczo wręcz naiwny, ale trzeba mu oddać, że w jednym miał rację: Paco mógł zrobić dla Felixa znacznie więcej. Powinien zresztą, ale najwidoczniej nie tylko jego młodszy kochanek miał nie po kolei w głowie.  
Przyglądał się palcom kompana zaciśniętym na rękojeści różdżki, zastanawiając się czy nie powinien sięgnąć po swoją własną, a jednak spojrzenie ciemnobrązowych oczu zmieniło się diametralnie, kiedy Salazar zaczął dość nieudolnie tłumaczyć się z pokręconej relacji, jaka łączyła go z dziewiętnastoletnim ledwie chłopakiem. Płomienie w ślepiach Walsha przygasły, oddając miejsca zaciekawieniu, toteż Meksykanin spuścił gardę w oczekiwaniu na wymalowane w powietrzu słowa. Szkopuł w tym, że skwitował je rozbawionym prychnięciem, przypominając sobie o wielu upojnych nocach, których nie miał wcale powodu żałować. – To proste i efektywne. – Wzruszył nonszalancko ramionami, teatralnie przewracając przy tym oczami. Nigdy nie bawił się w casanovę, najzwyczajniej w świecie nie miał ochoty wiązać przyjemności z ciężarem zobowiązań.
- Wątpię, żeby chciał mnie teraz oglądać. – Tym razem nie wybrzmiał już tak pewnie i arogancko, raczej pokręcił bezbronnie głową, a już w ogóle westchnął poddańczo, słysząc kolejne słowa uwalniające się z ust szczęśliwego, zaobrączkowanego męża. – Niewiele wiesz o mnie i o moim życiu, co? – Zagadnął retorycznie, wszak o pewnych kwestiach lepiej było nie mówić na głos… albo nie pisać. Kurwa, jak miał już dosyć tych świetlistych liter, mieniących się przed jego twarzą. – Nie jestem dla niego dobrym partnerem… – Przyznał zupełnie jak na siebie szczerze, krzywiąc usta, które ponownie umoczył w bursztynowym trunku. Trunku, który zdecydowanie zbyt szybko ulatniał się ze szklanki. – …ale w jednym możesz mieć rację. Nie chcę, żeby był sam. Chcę, żeby był tu. Ze mną… i wiesz co, zatłukłbym każdego skurwysyna, który ważyłby się go zranić. – Rzucił śmiertelnie poważnie, z niepokojącym wręcz błyskiem w czekoladowych tęczówkach, dopiero po chwili na powrót uśmiechając się do obracanego w dłoniach naczynia. Cóż, nigdy przecież nie mówił, że jest idealnym kandydatem na męża. Prędzej toksycznym, posesywnym typem spod ciemnej gwiazdy. – Nie ciebie. Wiem, że chciałeś mu pomóc. – Zapewnił, niby to żartobliwie, acz widać było że ta kłótnia z Maximilianem wyjątkowo ciąży mu  na sercu i na sumieniu, a płynący w żyłach alkohol potęgował jedynie to uczucie, nakłaniając go żeby wszystko odreagował.
- Kiedyś znalazłem go zaćpanego w jakiejś melinie tuż przed wigilią. Zabrałem go ze sobą na Kubę, żeby nie spędził tak całych świąt. Pamiętam… – Mruknął wyraźnie rozmarzony i jeszcze wyraźniej pijany, po drodze gubiąc wątek. – …lubię wracać do tych wspomnień i do jego szczęśliwego uśmiechu. – Prawdopodobnie opowieści o wspólnych chwilach spędzonych z Felixem nie były najrozsądniejszym pomysłem, ale był na takim rauszu, że nie ważył słów, a i nie miał nad nimi obecnie żadnej kontroli.
Powrót do góry Go down


Joshua Walsh
Joshua Walsh

Nauczyciel
Wiek : 37
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 193cm
C. szczególne : runa algiz za lewym uchem, obrączka z bladoróżowej muszli, bransoletki na lewym nadgarstku
Galeony : 4231
  Liczba postów : 2143
https://www.czarodzieje.org/t18077-joshua-walsh
https://www.czarodzieje.org/t18086-poczta-profesora-walsha#514412
https://www.czarodzieje.org/t18084-joshua-walsh#514388
https://www.czarodzieje.org/t18300-joshua-walsh-dziennik#520887
Tawerna QzgSDG8




Moderator




Tawerna Empty


PisanieTawerna Empty Re: Tawerna  Tawerna EmptyPon 29 Sie 2022 - 20:43;

Rozumiał podejście do związków, jakie miał wcześniej Salazar, ale zwykle przychodził taki moment, kiedy nawet zatwardziały kawaler uginał się pod naporem uczuć. Josh był przekonany, że i to miało teraz miejsce, ale milczał, nie mając i tak innej możliwości, słuchając odpowiedzi Salazara, ignorując jego retoryczne pytania. Z pewnością nie miało sensu mówienie, że takie sprawy działy się same i to, jaki się prowadziło tryb życia, nie miało znaczenia. W końcu każdy trafia na kogoś i albo złapie tę osobe i przytrzyma przy sobie, albo puści i będzie jedynie wracać wspomnieniami do kilku spotkań, kilku chwil, gdy czuł się prawdziwie szczęśliwy. Josh był też przekonany, że doszło do poważnej kłótni, czy nieporozumienia między młodym chłopakiem, a Moralesem, o czym świadczyła gorycz i żal widoczny w twarzy drugiego mężczyzny. No i ostatecznie, dlaczego miałby pić, jeśli nie byłoby żadnego problemu, wyglądając, jakby utracił najważniejszą osobę w swoim życiu?
Josh westchnął przeciągając dłonią po twarzy, zastanawiając się, czy nie powinien rzucic bombarda w zbroję. T mogłoby rozwiązać ich problem, choć co jeśli zrobiłoby z niego niemowę już na zawsze? Zdecydowanie wolał nie ryzykować. W końcu szturchnął lekko znajomego, uśmiechając się do niego w sposób mówiący, że zna jakąś tajemnicę, po czym pochylił się, aby wyczarować znów parę liter, choć zachowywał się przy tym tak, jakby zdradzał mu największy sekret na świecie.
- Zakochałeś się w nim. Wpadłeś zupełnie – przekazał litery znajomemu, po czym uniósł szklankę z własnym trunkiem ku górze, niemo wznosząc toast za uczucia, emocje, zakochanie, które bywało męczące i utrudniało życie. Po upiciu toastu złapał za różdżkę, chwilę stukając nią w szkło, nim zaczął znów pisać, po najwyraźniej większym zastanowieniu nad tym, co chciał powiedzieć.
- Denerwuje mnie, że Max niszczy swoje zdrowie. Wiem mniej więcej co przechodził, co wciąż przechodzi i rozumiem dlaczego szuka ucieczki. Nie uważam jednak, żeby sięganie po prochy było najlepszym wyjściem, choć na pewno najłatwiejsze. Wiem też, że zaraz zaczniesz mówić, że to nie tak i nic nie rozumiem i czasem nie ma innej opcji, czy inne wymówki, ale zawsze jest drugie wyjście, tylko nie tak łatwe jak odlot po prochach. W każdym razie ja nie o tym. Na mnie Max może być wkurwiony, może mnie nienawidzić i drzeć koty, jeśli uzna, że wraca do Hogwartu. Ty jednak powinieneś bardziej o niego zadbać – pisał, przesyłając kolejne zdania przed Salazara, marszcząc przy tym brwi, gdy szukał odpowiednich słów. – Czy ty mu powiedziałeś, jak ważny dla ciebie jest? Dałeś mu w jakiś sposób znać, że nie jest pierwszym lepszym spod Trzech Mioteł, albo innym zbłąkanym tłuczkiem? Bo jak dla mnie, doszło między wami do ogromnego nieporozumienia, którego nie naprawisz puszczając wszędzie samego i pijąc w barze.
Skończył, czekając wyraźnie na odpowiedzi, nie próbując jednak poganiać znajomego. Był jedynie ciekaw, czy ten stchórzy i postanowi zostawić wszystko, jak jest, czy jednak spróbuje zrobić coś więcej w tym kierunku.

______________________


Peace in your gardens and light from your eyes
No one can hold me the way you do
Powrót do góry Go down


Salazar Morales
Salazar Morales

Absolwent Slytherinu
Wiek : 39
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 183 cm
C. szczególne : blizny ciągnące się przy lewej nerce i po prawej stronie żeber | niewielkie, krwawe znamię w kształcie krzyża na grzbiecie prawej dłoni | krwawy znak w kształcie obrączki
Galeony : 3185
  Liczba postów : 2024
https://www.czarodzieje.org/t21123-salazar-morales-w-budowie#680537
https://www.czarodzieje.org/t21140-salazar-morales#681116
https://www.czarodzieje.org/t21122-salazar-morales#680529
https://www.czarodzieje.org/t21131-salazar-morales-dziennik#6806
Tawerna QzgSDG8




Gracz




Tawerna Empty


PisanieTawerna Empty Re: Tawerna  Tawerna EmptyPon 29 Sie 2022 - 21:47;

Rozprawianie o godzeniu strzałą amora i magii rodzących się spontanicznie uczuć nie miało najmniejszego sensu, dlatego Paco wdzięczny był Walshowi za to, że mężczyzna darował sobie zupełnie zbędne, irytujące mowy motywacyjne. Przez wzgląd na niewygodny temat, który przypadkiem między nimi wypłynął, Morales zaczął także doceniać towarzystwo zaczarowanej zbroi zmuszającej jego szkolnego druha do ograniczenia słów do koniecznego minimum. Zdecydowanie łatwiej było wszak Meksykaninowi znieść lśniące przed czekoladowymi tęczówkami litery niżeli wsłuchiwać się w moralizatorski ton zakochanego w swoim mężu na zabój Puchona. Akurat na tym polu różnili się diametralnie. Salazar nie potrzebował podobnych problemów przegadywać; wolałby całą tę cisnącą się na twarz gorycz i rozżalenie utopić w szklance ognistej, a potem dać upust negatywnym emocjom, najzwyczajniej w świecie obijając komuś mordę.
Tak, wpatrywał się ze spuszczoną głową w bursztynowy trunek, podnosząc ją dopiero na skutek nieoczekiwanego szturchnięcia i jakże wymownego uśmieszku przyjaciela, które skwitował przeciągłym, zniechęconym westchnięciem. – Nie powiedziałbym, że to powód do radości i toastów. – Mruknął lekceważąco w odpowiedzi, starając się rozgonić ten cały niepotrzebny entuzjazm machnięciem dłoni, a jednak nie zaprzeczył spostrzeżeniom Joshuy. Ostatecznie zdecydował się nawet unieść swoją szklankę i stuknąć z mężczyzną szkłem, acz po wychyleniu kilku kolejnych łyków alkoholu, ponownie uciekł spojrzeniem, wbijając je w barową ladę. – Nie zacznę, zgadzam się z tobą. – Chyba zaskoczył swego rozmówcę i tym razem, pokazując że nie bagatelizuje dotykających młodszego kochanka problemów ani nie próbuje zamieść ich pod dywan. – Zresztą to po części też moja wina. Przegapiłem moment, w którym stracił umiar i rachubę. – Pod wpływem płynących w żyłach procentów i tęsknej aury roztoczonej przez obecną niedaleko zbroję, mimowolnie przyznał się do własnych błędów. – Wierz mi, że chcę i robię wszystko, żeby mu pomóc, nawet jeśli wcześniej nie zawsze dobrze go traktowałem. – Nie zamierzał wprowadzać kumpla w skomplikowane i zawiłe meandry ich relacji, ale wiedział również, że nie może dłużej negować nieznośnego bólu w sercu i uderzającego go poczucia winy. Nie ukrywał jednak jednocześnie, że czuje się zmęczony natarczywymi pytaniami Walsha, nawet jeśli wiedział że przyświecają im słuszne pobudki.
- Myślisz, że uganiałbym się za nim od paru miesięcy, gdyby był pierwszym lepszym? Znasz mnie, Josh. Staram się. Powinien o tym wiedzieć. – Nikogo nie powinno dziwić, że kolejny już raz odwracał kota ogonem, nie będąc w stanie udzielić miotlarzowi jasnej, oczywistej odpowiedzi. Mydlił mu oczy, a dopiero gdy znów w nie spojrzał, dostrzegając malującą się w ich głębi stanowczość, skrzywił usta, obracając między palcami wyciągniętą z kieszeni zapalniczkę. – Nie jestem pewien. – Wzruszył bezbronnie ramionami, jakby wyczekiwał już przewidywanej reprymendy.
+
Powrót do góry Go down


Joshua Walsh
Joshua Walsh

Nauczyciel
Wiek : 37
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 193cm
C. szczególne : runa algiz za lewym uchem, obrączka z bladoróżowej muszli, bransoletki na lewym nadgarstku
Galeony : 4231
  Liczba postów : 2143
https://www.czarodzieje.org/t18077-joshua-walsh
https://www.czarodzieje.org/t18086-poczta-profesora-walsha#514412
https://www.czarodzieje.org/t18084-joshua-walsh#514388
https://www.czarodzieje.org/t18300-joshua-walsh-dziennik#520887
Tawerna QzgSDG8




Moderator




Tawerna Empty


PisanieTawerna Empty Re: Tawerna  Tawerna EmptyCzw 1 Wrz 2022 - 8:09;

Josh westchnął bezgłośnie, słysząc wszystkie wyznania znajomego. Był w tym głupszy od niego, a to był wyczyn. Jednak miotlarz wiedział, że sprawy sercowe nie należały do najłatwiejszych i nie było tak naprawdę złotego środka. Nie było instrukcji, wedle której należało postępować, aby mieć wszystko, co sprawiało, że było się szczęśliwym. Miłość, nawet jeśli się ją znalazło, mogła odejść, więc trzeba było uważać, aby do tego nie dopuścić. On prawie to zrobił i wyraźnie Paco był w tym samym miejscu. Jednak czy Josh naprawdę mógł mu doradzać?
Miotlarz sięgnął po szklankę, stukając lekko palcami lewej ręki o blat baru. Nie przejmował się fiołkami alpejskimi, z których jedna z bransoletek była zrobiona, nauczony jak trwałe były. Teraz to ciche postukiwanie pomagało mu skupić się na tym, co właściwie powinien doradzić Paco.
- Masz przejebane - napisał w końcu, śmiejąc się nieznacznie, nim machnął ręką, dając znać, żeby mężczyzna dał mu chwilę. To nie było tak, że nie wiedział, co chce przekazać Moralesowi, zwyczajnie nie wiedział jak, żeby to odniosło sukces, żeby trafiło do równie zakutego łba, co jego własny.
- Wierzę, że z Maxem sobie poradzisz, gdy wyjaśnicie nieporozumienie. Z mojej strony mogę jedynie wspomóc go ostrym treningiem, jeśli ostatecznie się na niego zgodzi - pisał w końcu, zaczynając od ważnej kwestii, przechodząc dość płynnie do, być może, ważniejszej. - Nie możesz oczekiwać, że on będzie wiedział co ty czujesz. To tak nie działa. Ty myślisz że on wie, a on może uważać że jest dla ciebie… kumplem od seksu i zabawy, o. Dopóki mu nie powiesz, nie będzie wiedzieć, a może inaczej odczytywać twoje intencje a o tym coś wiem - skończył, odkładając różdżkę na blat, żeby rozmasować zmęczone oczy. Brak możliwości mówienia był dobijający i jeszcze to kreślenie różdżką w powietrzu… Chciał już wrócić do Chrisa i doładować baterie. Nie mógł jednak zostawić Salazara samego, więc sięgnął znów po szklankę i wypił jej zawartość, barmanowi pokazując, że prosi o więcej.
- Napij się, upij smutki, a jutro zastanów się, jak powiesz Maxowi, że jest ważny. Nie irytuj się, że się nie domyślił, bo pewnie robiłeś coś, co temu przeczyło. Ale dalej! Próbuj! Co byś mu powiedział - zachęcał pisemnie do tego, żeby Salazar po prostu mówił, żeby wyrzucił wszystko z siebie, gotów wysłuchać każdego słowa, choć sam zaczynał czuć szum w głowie, który jasno wskazywał, że nie powinien już pić. Pewnie w innej sytuacji życzyłby drugiemu mężczyźnie, aby miał więcej taktu, niż on miał, wyznając miłość w dniu pogrzebu babki Chrisa. Życie pisało różne scenariusze, ale nikt nie mówił, że nie wolno wprowadzać tam własnych poprawek.
Nie jedna szklanka została jeszcze opróżniona nim ostatecznie obaj wyszli z tawerny, nieco chwiejnie kierując się do domków.

/zt x2

+

______________________


Peace in your gardens and light from your eyes
No one can hold me the way you do
Powrót do góry Go down


Sponsored content

Tawerna QzgSDG8








Tawerna Empty


PisanieTawerna Empty Re: Tawerna  Tawerna Empty;

Powrót do góry Go down
 

Tawerna

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry 
Strona 1 z 1

Pozwolenia na tym forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
Czarodzieje :: Tawerna JHTDsR7 :: 
reszta świata
 :: 
Avalon
 :: 
Ellan Vannin
-