Czarodzieje
Czy chcesz zareagować na tę wiadomość? Zarejestruj się na forum za pomocą kilku kliknięć lub zaloguj się, aby kontynuować.

Share
 

 Domek numer 7

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Go down 
AutorWiadomość


Mefistofeles E. A. Nox
Mefistofeles E. A. Nox

Absolwent Slytherinu
Wiek : 26
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 185
C. szczególne : Tatuaże; kolczyki; wilkołacze blizny; bardzo umięśniony; skórzana obroża ze złotym kółkiem; od 14.02.2022 pierścionek zaręczynowy!
Dodatkowo : Wilkołak, Legilimencja
Galeony : 4495
  Liczba postów : 4500
https://www.czarodzieje.org/t15136-mefistofeles-e-a-nox#403342
https://www.czarodzieje.org/t15139-kind#403356
https://www.czarodzieje.org/t15134-mefistofeles-e-a-nox
https://www.czarodzieje.org/t18387-mefistofeles-e-a-nox-dziennik
Domek numer 7 QzgSDG8




Gracz




Domek numer 7 Empty


PisanieDomek numer 7 Empty Domek numer 7  Domek numer 7 Empty09.07.22 21:39;




Domki są nieduże, drewniane i jednoizbowe, choć dzielone ściankami, to nie mają drzwi, nie licząc tych wejściowych. Mieszczą się w nich piętrowe łóżka, niewielki stolik z dwoma krzesłami i jedna szafa, choć wewnątrz powiększana zaklęciem, tak by wszyscy w niej zmieścili swoje rzeczy. Całość oświetla żyrandol, na którym znajdują się magicznie zapalane świeczki, by je zapalić lub zgasić – wystarczy klasnąć.
Łazienka jest skromna i naprawdę niewielka, oddzielona małą drewnianą ścianką, która bardziej przypomina zwykły parawan. Znajduje się tam drewniana balia, zaczarowana tak, że woda dostosowuje się temperaturą do korzystającego, i oczywiście toaleta, tak samo drewniana.

Lokatorzy:

1. Philip Catherine
2. Cypher U. T. Esthorn
3. Boris Zagumov
4. Felinus Faolán Lowell
Powrót do góry Go down


Felinus Faolán Lowell
Felinus Faolán Lowell

Nauczyciel
Wiek : 24
Czystość Krwi : 25%
Wzrost : 178
C. szczególne : Na prawej dłoni nosi Sygnet Myrtle Snow i Pochłaniacz Magii. Spokojne spojrzenie, łagodna aparycja.
Dodatkowo : Oklumencja
Galeony : 1973
  Liczba postów : 7412
https://www.czarodzieje.org/t18786-felinus-faolan-lowell#539099
https://www.czarodzieje.org/t18807-felinus-faolan-lowell#539739
https://www.czarodzieje.org/t18796-felinus-faolan-lowell
https://www.czarodzieje.org/t18814-felinus-faolan-lowell-dzienni
Domek numer 7 QzgSDG8




Gracz




Domek numer 7 Empty


PisanieDomek numer 7 Empty Re: Domek numer 7  Domek numer 7 Empty07.08.22 1:46;

ratowanie pooki

Mógł się zastanawiać nad tym, czy dzierżyć krew cudzego stworzenia w imieniu jakichkolwiek korzyści, jakich to rytuał nie dawał.
Mógł - bo w końcu był człowiekiem. Z samolubnością na twarzy w postaci maski, z tak naprawdę zepsutym wnętrzem, bo - jakby nie było - w każdym znajdują się właśnie te elementy wspólne. Nie ma na świecie żadnej czystej, nieskazitelnej duszy, która nie jest obarczona cechami charakterystycznymi właśnie dla ludzkości. Dla żądzy władzy, dla żądzy mocy. Mimo to, jeżeli mógł w sobie tłumić to - i tym samym wydobyć to, co najlepsze - nie zamierzał sprowadzać samego siebie na złą drogę.
Nie p o n o w n i e - bo o ile wcześniej był gotów poświęcić naprawdę wiele, o tyle jednak nie po to pracował tyle czasu nad sobą, aby to zepsuć. Aby stłuc, niczym delikatną wazę, tylko dlatego, bo uznał cudze życie za mniej wartościowe od wróżenia w równie cudzych wnętrznościach.
Pokonanie najkrótszego dystansu może i było ryzykowne, ale konieczne. Pooka, którego niósł Felinus, jeszcze dychał i jeszcze żył, opatrzony zaklęciami leczniczymi, które wylew krwi tamowały skutecznie - odpowiednio dozował własną moc. Nie były to warunki idealne do jakichkolwiek zabiegów na taką skalę, a i sam mężczyzna nie stanowił nikogo więcej, jak po prostu asystenta nauczyciela uzdrawiania z bagażem na praktyczne metody leczenia i niesienia pomocy.
Sam fakt, że grzebał w środku własnymi rękoma, już komplikował sprawę - nie wątpił w to, że będzie musiał zadbać o antyseptykę. Bo aseptykę w miejscu nie do przeprowadzania takich zabiegów, a po prostu do odpoczynku, jest ciężko.
Na całą procedurę jeszcze wpływały inne czynniki. Pooka, posiadający kompletnie odmienną wobec człowieka anatomię, stanowił dla Lowella poniekąd zagadkę. Nigdy nie zdarzyło mu się ratować tego typu stworzeń w stanie wręcz agonalnym. To, że wcześniej mieszkał na wsi, nie oznaczało, że nie wiedział, jak wyglądają wnętrzności - zwyczajnie nie wiedział, jak wyglądają wnętrzności tego osobnika. Nie bez powodu w świecie mugolskim dzieckiem nie może zajmować się zwykły chirurg, a musi to być chirurg dziecięcy. Tak więc i nie bez powodu magimedycy leczą ludzi, a magiweterynarze - zwierzęta.
Mimo że nie miał gwarancji, chciał spróbować. Jednocześnie nie wiedział, do kogo miałby się udać, innego miejsca poza tym nie miał, więc - zamiast tracić czas - zdecydował się na działania, poprzedzając je zaklęciem "wyłączającym" z użytku ból i cierpienie.
Rozpoczął pierwsze od przetoczenia odpowiedniej ilości krwi, wierząc w to, że zaklęcie będzie mogło dostosować ją do magicznego stworzenia. Zatamowane wcześniej rany - głównie na podbrzuszu, dające dostęp do organów wewnętrznych - wymagały dokładnego oczyszczenia. Chwała komukolwiek, kto patrzył na niego z góry, iż miał pod ręką ostatni Eliksir Czyszczący Rany, z którego został zmuszony korzystać wyjątkowo ostrożnie. Flumine Sanguinis pozwoliło na wykrycie postępujących krwotoków wewnętrznych, które następnie zatamował Interior Depletura. Rękawiczki na dłoniach pokryły się szkarłatem, zaś kręcone włosy - przykleiły do czoła w akcie kolejnych prób ratowania nieznanego towarzysza z krwawego rytuału.
Bo może i zwierzęta za nim nie przepadały, ale jeżeli miał się bawić w kogokolwiek, kto decyduje o cudzym życiu, nie chciał być po stronie głów straconych, toczących się po ziemi i niosących ze sobą wzrok pusty, wzniesiony ku górze, bolesny.
P r a w d o p o d o b n i e. Może się uda, a jeżeli nie - robił wszystko, co było w jego mocy.
Odkażał, leczył, zszywał, odkażał, naprawiał - tyle, ile trzeba było - w związku z czym nie czuł, ile czasu mija i jak zmęczenie się odciska na nim swoje piętno. Wiedział tylko o jednym - o tym, że przeprowadzenie tego nie jest takie proste, jak mogłoby się wydawać na pierwszy rzut oka, ale jeżeli nie podjąłby się próby, nie wątpiłby w to, że sama świadomość prześladowałaby go do końca życia. Tak samo jak użycie czarnomagicznego zaklęcia na kojocie podczas pobytu w Luizjanie.
Zużył tym samym pełny flakonik Eliksiru Wiggenowego, starając się jednocześnie monitorować stan pooki. Było to jednak ciężkie, wszak w pojedynkę - kiedy nie miał wsparcia żadnego i działał na własną rękę - każda sekunda zdawała się być na wagę złota. I nawet świadomość, że ostatnie szwy są gotowe, i nawet widok zwierzęcia, które teoretycznie żyło i wyglądało lepiej, nie dawały mu gwarancji. Nic nie mogło dać - w szczególności, gdy sama odzież, jaką na sobie miał, posiadała we włóknach zaschniętą krew - więc, kiedy był absolutnie pewny, iż dopiął wszystko na ostatni guzik, zdjął wszelkie przybory i przyrządy, nie mógł być pewien.
Istota może przeżyć, a może też i podczas walki o życie zwyczajnie się poddać. To, co mógł zrobić, zwyczajnie zrobił - pozostawało tylko czekać na rezultaty. Posprzątać, usunąć ślady szkarłatu, wyczyścić fiolki, zerknąć na niebo i zamknąć oczy ze świadomością, co tej nocy ma miejsce na polanie.
Bo wiedział, że niezależnie od tego, ile wiary pokładałby w swoje umiejętności i siły, czasami to za mało, aby wyciągnąć z tego cokolwiek więcej.
Musiał czekać. Odliczać każde tyknięcie wskazówek zegara, aby móc stwierdzić, czy działania odniosły prawidłowy efekt.

| zt |
Powrót do góry Go down


Boris Zagumov
Boris Zagumov

Dorosły czarodziej
Wiek : 42
Czystość Krwi : 90%
Wzrost : 177 cm
C. szczególne : Blizny po gniciu na szyi, klatce piersiowej i górze brzucha, rytualny krwawy znak na małym palcu prawej ręki, naszyjnik Ariadne zawsze zawieszony na piersi oraz mocno zmęczona twarz z widocznie podkrążonymi oczyma, które wydają się zapadać w sobie
Galeony : 306
  Liczba postów : 798
https://www.czarodzieje.org/t18108-borys-zagumov
https://www.czarodzieje.org/t18123-boris
https://www.czarodzieje.org/t18109-boris-zagumov
Domek numer 7 QzgSDG8




Gracz




Domek numer 7 Empty


PisanieDomek numer 7 Empty Re: Domek numer 7  Domek numer 7 Empty11.08.22 23:58;

Wrócił po całym dniu zmęczony zwiedzaniem do spokojnego zacisza avalońskiej chatki, z dala od zgiełku dużego miasta i hałasów produkowanych przez nader aktywnych czarodziejów i czarodziejki przechadzających się czy to po korytarzach Ministerstwa, czy też po prostu po ulicach Londynu owianego wieczną mgłą smogową.
Same wczas spędzane jednak na wyspie nie mogły należeć do najbardziej udanych. Wiadomo, udało mu się zdobyć wiedzę na pewne tematy, pozwiedzać najróżniejsze zakamarki tego odciętego od świata miejsce, jednak wciąż czuł w tym samym momencie niedosyt wrażeń, jak i irytację z powodu tego co robił i będzie robić.
W samym pokoju nie było nikogo poza jego starym druhem Felinusem, który nie wiadomo jak długo siedział w pokoju. Oprócz niego znajdowała się tam istota, z której w ostatnim czasie Boris wróżył, a raczej z jego wnętrzności. Wciąż do tej pory słyszał śmiech tego przeklętego stworzenia za każdym razem, jak zamknął oczy, nie mógł jednak niestety nic na to poradzić. Wyrzucenie towarzysza jego partnera z pokoju nic by nie dało, ponieważ ten irytujący dźwięk towarzyszył mu niezależnie gdzie akurat nocował.
-Dobry wieczór- przywitał się cichym głosem. Lekko podkrążone oczy krążyły po pokoju w poszukiwaniu czegoś na czym mógłby zawiesić wzrok, gdy jednak niczego takiego nie znalazł, zaczął penetrować młodszego czarodzieja wzrokiem, jakby próbując wyczytać z jego twarzy odpowiedzi na wszelkie pytania, które Boris mógłby kiedykolwiek mieć w głowie.
-Jak ci dzisiaj minął dzień? I jak w ogóle podoba ci się wyjazd?- dopowiedział szybko, żywszym już głosem, by nie ułożyć przypadkiem Lowella do snu przed odpowiednio późną godziną. Samemu nie był aż tak znużony, by kłaść się pod pierzynę, więc musiałby jakiś czas spędzić sam na sam ze sobą, co nigdy nie było kuszącą opcją. Żeby jednak nie stać tak bezczynnie, wziął pierwszy lepszy taboret i usiadł na przeciwko swojego rozmówcy, by nawiązać z nim lepszy kontakt.
-Wiesz, że musimy coś zrobić z tym rytuałem...- tak szybko jak zmienił tempo rozmowy chwilę temu, tak teraz całkowicie zmienił temat, na bardziej konkretny i znacznie ważniejszy niż personalne odczucia co do jakości spędzania czasu w tym miejscu.

@Felinus Faolán Lowell
Powrót do góry Go down


Felinus Faolán Lowell
Felinus Faolán Lowell

Nauczyciel
Wiek : 24
Czystość Krwi : 25%
Wzrost : 178
C. szczególne : Na prawej dłoni nosi Sygnet Myrtle Snow i Pochłaniacz Magii. Spokojne spojrzenie, łagodna aparycja.
Dodatkowo : Oklumencja
Galeony : 1973
  Liczba postów : 7412
https://www.czarodzieje.org/t18786-felinus-faolan-lowell#539099
https://www.czarodzieje.org/t18807-felinus-faolan-lowell#539739
https://www.czarodzieje.org/t18796-felinus-faolan-lowell
https://www.czarodzieje.org/t18814-felinus-faolan-lowell-dzienni
Domek numer 7 QzgSDG8




Gracz




Domek numer 7 Empty


PisanieDomek numer 7 Empty Re: Domek numer 7  Domek numer 7 Empty14.08.22 0:38;

Jeszcze nie wiedział, czy zwierzę przeżyje, czy też i nie, ale przynajmniej - na razie - wedle diagnostycznych zaklęć i posiadanych w głębi serca umiejętności uzdrowicielskich (jak i w głowie), nic nie zagrażało życiu pooki. Nie wykrył żadnego zakażenia, mimo iż wcześniej grzebał w istocie gołymi rękoma; nie wykrył żadnej zmiany, która powinna zostać przez niego wykryta. Wszystko sprowadzało się do tego, iż rytuał, do którego przystąpiło naprawdę sporo osób, niósł ze sobą przelewającą się krew.
Oddychał spokojnie. Wiedział, do czego doprowadza nadmiar czarnej magii w umyśle, a i też - oklumencja dawała mu nad tym kontrolę. Będąc odporniejszym na tego typu rzeczy, mógł zachowywać wewnątrz siebie kontrolę, ale, zwracając uwagę na poprzednie wydarzenia takiego księżyca nie mógł jednak oszukać. A raczej zniknięcia.
Właśnie czytał sobie jedną z książek, które dotyczyły przede wszystkim okresów dorastania, jak i odpowiednich relacji międzyludzkich, zakorzeniając artykuł i zawarty w stronach tekst pod szyldem nauki o psychologii, kiedy to usłyszał otwierające się drzwi. Obdarzył Borisa spojrzeniem przyjaznym i spokojnym; harmonijnym i wyrozumiałym.
- Dobry wieczór. - odpowiedział, spoglądając na swojego towarzysza, który nie wyglądał najlepiej. Inaczej: wyglądał gorzej niż zazwyczaj. Oczy, choć patrzące z wewnętrznym spokojem, zawierały w sobie nutkę troski. W końcu dbał o każdego. - W porządku. Na razie jest cisza i spokój, a dzieciaki nie harcują. - mruknąwszy, zamknął lekko i swobodnie trzymany w dłoniach egzemplarz, zapoznając się opuszkami palców ze strukturą okładki. - W porządku. Niektóre rzeczy mogły być, no cóż, trochę lepsze, ale nadal... nie jest to coś, na co bym narzekał. - na myśli miał rytuał. Po wyspie, na którym znajduje się Pani Jeziora i zakazane zaklęcia nie są pielęgnowane, nie spodziewał się, że przyjdzie mu ratować zwierzę. Ani brać udział we wróżeniu ze zwłok.
Czekoladowe tęczówki spojrzały uważnie na Zagumova. Taka nagła zmiana tematu nigdy nie była czymś dobrym w jego odczuciu. Nie bez powodu zasiała ziarno złego przeczucia, bo i choć rozumiał wiele, tak taka nagła zmiana tematu była dla niego przeświadczeniem o potencjalnej zgubie.
- Chodzi ci o szukanie informacji? - zadawszy pierwsze pytanie, kontynuował. - Nie wiem, czy uda nam się coś znaleźć w Avalonie. Nie wiem nawet, czy mają jakąkolwiek bibliotekę, a jeżeli mają, to - zgodnie z tym, co posiadam - potępienie wobec czarnej magii jest widoczne i nie wiem, czy cokolwiek by się w niej na ten temat ostało. - rozpoczął; swobodnie, zwracając uwagę na współlokatora, jak i skupiając się w pełni na tym, co chciał mu przekazać.

Powrót do góry Go down


Boris Zagumov
Boris Zagumov

Dorosły czarodziej
Wiek : 42
Czystość Krwi : 90%
Wzrost : 177 cm
C. szczególne : Blizny po gniciu na szyi, klatce piersiowej i górze brzucha, rytualny krwawy znak na małym palcu prawej ręki, naszyjnik Ariadne zawsze zawieszony na piersi oraz mocno zmęczona twarz z widocznie podkrążonymi oczyma, które wydają się zapadać w sobie
Galeony : 306
  Liczba postów : 798
https://www.czarodzieje.org/t18108-borys-zagumov
https://www.czarodzieje.org/t18123-boris
https://www.czarodzieje.org/t18109-boris-zagumov
Domek numer 7 QzgSDG8




Gracz




Domek numer 7 Empty


PisanieDomek numer 7 Empty Re: Domek numer 7  Domek numer 7 Empty16.08.22 0:30;

Zauważył, że chłopak... Nie, to już był mężczyzna, patrzył się na niego wnikliwie. Gdyby nie ogólne otępienie, prawdopodobnie poczułby jak wiercona jest w jego ciele dziura, czy dwie, gdyby oczywiście Felinus był na tyle utalentowany, by móc zabijać samym wzrokiem.
-O tyle dobrze, można sobie chociaż odpocząć. Zwłaszcza w twoim przypadku, w Hogwarcie to pewnie na porządku dziennym jest jazgot pierwszoroczniaków słyszalny wszędzie.- nie wyobrażał siebie pracującego w jakiejkolwiek szkole magicznej, ponieważ na samą myśl o dzieciakach drących się cały czas na korytarza, czuł jak pulsuje mu żyłka na skroni. Wystarczyło mu już to, w jakiej atmosferze musiał przebywać w Ministerstwie.
-Tak- musieli poszukać jak najwięcej źródeł pozwalających im na otrzymanie informacji związanych z tym jak działa dokładnie ten rytuał i jak mu się przeciwstawić. Wątpił, żeby ich dwójka była jedynymi czarodziejami, które wiedziały o istnieniu magii tego typu.
-Najprawdopodobniej będziemy zmuszeni szukać informacji w Londynie, lub którejś z kontynentalnych bibliotek- przyznał Lowellowi rację, w końcu jeżeli mieszkańcy Avalonu potrafili uwięzić prawdopodobnie na całą wieczność ducha tego druida na odosobnionej wyspie za używanie w większej, czy mniejszej ilości czarnej magii, to wątpliwą rzeczą byłoby przetrzymywanie przez nich ksiąg i pergaminów zawierających informację na temat zakazanych przez tutejszy obyczaj praktyk.
-W pierwszej kolejności mogę poszukać czegoś w antykwariatach na Nokturnie i w bibliotece obok mojego domu, ewentualnie jeszcze spojrzę na zbiory, znajdujące się w Ministerstwie- nie były to najlepsze miejsca, jednak nie mieli innego wyboru. Musieli się rzucać na każdą okazję na oślep, byle by tylko zdobyć skrawek wiedzy, który mógłby być dla nich przydatny.
-Ty możesz przejrzeć kilka innych miejsc, a jak niczego nie znajdziemy to będziemy musieli poszukać poza wyspami - nie wiedział, gdzie dokładnie jego kolega by postanowił szukać informacji na temat tak starej magii, jednak liczył, że jego osąd będzie trafny. Gdyby oboje prowadzili poszukiwania, to zdecydowanie szybciej by się do czegoś dokopali.
-A propos szukania informacji... Mógłbym mieć do ciebie małą prośbę?- droczyła go ostatnio pewna myśl, jednak skoro już byli na etapie poszukiwania informacji na pewien temat, to przy okazji oboje mogliby poświęcić trochę sił w czymś, co mogłoby się okazać dla Borisa bardzo pożyteczne.
Powrót do góry Go down


Felinus Faolán Lowell
Felinus Faolán Lowell

Nauczyciel
Wiek : 24
Czystość Krwi : 25%
Wzrost : 178
C. szczególne : Na prawej dłoni nosi Sygnet Myrtle Snow i Pochłaniacz Magii. Spokojne spojrzenie, łagodna aparycja.
Dodatkowo : Oklumencja
Galeony : 1973
  Liczba postów : 7412
https://www.czarodzieje.org/t18786-felinus-faolan-lowell#539099
https://www.czarodzieje.org/t18807-felinus-faolan-lowell#539739
https://www.czarodzieje.org/t18796-felinus-faolan-lowell
https://www.czarodzieje.org/t18814-felinus-faolan-lowell-dzienni
Domek numer 7 QzgSDG8




Gracz




Domek numer 7 Empty


PisanieDomek numer 7 Empty Re: Domek numer 7  Domek numer 7 Empty17.08.22 16:12;

tworzenie zaklęcia
jednopostówka (1/2)

Bo tam, gdzie dzieje się magia, bo tam, skąd człowiek - prosty, rozumny i posiadający w sobie dar - wydobywa z siebie coś zdecydowanie więcej, podłoże nie może być w prostym mniemaniu "niczyje", znikąd, snujące się samotnie, w ciemni wyłożonej wspomnieniami dawnych rodów i dawnych czasów. Bo to, skąd pochodzi zdolność do kreowania rzeczywistości wedle własnego zamysłu i wedle własnego widzimisię, bo to, skąd tak naprawdę wydobywa się ten trud, za który pokolenia zapłaciły swoim życiem, jest elementem czasu - czasu - choć nie odpowiedzi na nurtujące pytania.
D l a t e g o ż - patrząc w stronę magii - ciężko jest odnaleźć odpowiedź na pytanie, z czego się składa. Ciężko jest odnaleźć odpowiedź logiczną, spójną i prawidłową względem tego, jak ją kontrolować. Bo to, co pozwala na wiele, w dłoniach wielu może stać się narzędziem do pomocy, ale w dłoniach pozbawionych godności, w dłoniach, które dotykają stref pozbawionych moralności ludzkiej, może stać się śmiertelnym zagrożeniem.
Społeczeństwo czarodziejskie żyje częściowo w zgodzie i częściowo w harmonii - jeżeli wierzyć przekonaniom - ale nie wiąże się z absolutnym bezpieczeństwem wśród zarówno młodszych, jak i starszych przedstawicieli pierwiastka magicznego, w metaforycznym tego słowa znaczeniu. Felinus, analizując własne notatki i własny dziennik, własne wspomnienia i własne dzieje, zdawał sobie z tego doskonale sprawę. Świadom tego przepływu magii, jak i świadom tego, jak wiele dobrego, jak i złego, można wyrządzić, starał się dotrzeć do rdzenia. Do rdzenia tego, z czego składa się prawda, a z czego kłamstwo noszące za sobą kolejnych poległych. Wobec tego, jak w wielu przypadkach proste narzędzia nie wystarczają, a zaklęcia nastawione zarówno na defensywę połączoną z ofensywą niosą ze sobą jedynie zniszczenie. Nie miał pewności, czy zdoła odnaleźć rozwiązanie - wszak pewne badania pod tym względem odsunęły się w cień odpoczynku poprzez konieczność wynikającą ze zniknięcia księżyca - ale wraz z powrotem własnych sił i zregenerowaniem ich po wydarzeniach, szukał go nie w kreowaniu magii wedle własnego widzimisię, aby wpływać na rzeczywistość.
Szukał o d p o w i e d z i - pulsujących pod sklepieniem skóry niczym zgodnie z rytmem posiadanego serca, pompującego krew z każdym kolejnym tchem. Nie musiał szukać wrażliwego punktu, bo, choć niewidoczny na pierwszy rzut oka, znajdował się w każdym. Uprzejmość wydobywała się spomiędzy czekoladowych tęczówek i zmarszczki pojawiającej się w określonych odstępach czasu, aby nie wskazywać palcem na główne "źródło" magicznej mocy. Zamiast niszczyć ciało od zewnątrz, należy skupić się na jego wnętrzu; aby zapewnić spokój i mieć absolutną pewność, to nie w ten sposób należy neutralizować działania niosące ze sobą możliwość ponownej zdrady. Trzeba się skupić na czymś innym. Na tym, na co inni nie zwracają uwagi. Na sygnaturze.
Kreślił słowa. Szukał ujścia dla nich w najbardziej odpowiednim tego słowa znaczeniu. Jaki jest sens w odbieraniu ciału energii poprzez fizyczne uszkodzenia, skoro można doprowadzić do "wyładowania"? Im dłużej żył w zgodzie z własną różdżką, w której to drzemał wiernie rdzeń z serca buchorożca, tym bardziej zdawał sobie sprawę z tego, jak można wpływać na sygnaturę magiczną. I jakie mogą się z tym wiązać konsekwencje - bo usunięcie jej powoduje śmierć natychmiastową. Ale jeżeli osłabić ją w boju... może sparaliżować przeciwnika i uniemożliwić mu kolejne ruchy. A nawet gdyby chciał, nie byłby one precyzyjne, a uroki wychodziłyby osłabione, co wynikałoby z przeciążenia, o jakim to myślał; bo mógł "wyczerpywać" cudze sygnatury. Inaczej: mógł się nad tym pochylić, gdyby tylko zechciał to wykorzystać w sposób zdobycia dodatkowej mocy. I chociaż mogło to brzmieć kusząco, tak jednak tłamsił te szepty - czarnomagiczne, zakazane, prowadzące na szlak boju i doprowadzające do szlagu psychiki i jej wyczerpania, gdyby tylko poświęcił im więcej czasu.
Dlatego miał w planach zaklęcie, a gdy końcówka pióra zapisywała kolejne słowa, potrafił ubrać to w słowa logiczne i w pełni zrozumiałe. Bo gdyby spowodować takie przeciążenie, jakie powodują niektóre sytuacje i niektóre, przepełnione magią miejsca, być może udałoby się powstrzymać najróżniejsze sytuacje przed scenariuszami przepełnionymi przelewem krwi oraz cudzą śmiercią. Wiedział, że nie może uratować wszystkich, ale jeżeli miał możliwość stworzenia czegoś, co zadziałałoby w ten sposób - chciał spróbować.
Bo można wiązać, bo można zamykać, bo można obezwładniać, bo można ranić - ale, szukając nieinwazyjnej metody, ta wydawała się być najskuteczniejszą. Narodziła się w nim myśl twórcza, a za myślą, wraz z doświadczeniem - chęć realizacji. Bo choć i wspomnienia uderzają, bo choć i pomysł zakiełkował później niż to ma zazwyczaj miejsce, tak jednak nie zamierzał z tej możliwości rezygnować.

| zt |
Powrót do góry Go down


Felinus Faolán Lowell
Felinus Faolán Lowell

Nauczyciel
Wiek : 24
Czystość Krwi : 25%
Wzrost : 178
C. szczególne : Na prawej dłoni nosi Sygnet Myrtle Snow i Pochłaniacz Magii. Spokojne spojrzenie, łagodna aparycja.
Dodatkowo : Oklumencja
Galeony : 1973
  Liczba postów : 7412
https://www.czarodzieje.org/t18786-felinus-faolan-lowell#539099
https://www.czarodzieje.org/t18807-felinus-faolan-lowell#539739
https://www.czarodzieje.org/t18796-felinus-faolan-lowell
https://www.czarodzieje.org/t18814-felinus-faolan-lowell-dzienni
Domek numer 7 QzgSDG8




Gracz




Domek numer 7 Empty


PisanieDomek numer 7 Empty Re: Domek numer 7  Domek numer 7 Empty18.08.22 0:47;

Nie potrafił - nigdy, nie zamierzał się tej umiejętności nauczyć, ażeby przekraczać pewne, ustalone przez własne ja i własny byt granice - odczytywać wszystkiego. Owszem, mowa ciała wydawać by się mogła dla niego czymś w rodzaju "klucza", ale nie do końca działającego wedle określonego schematu. Każdy człowiek jest inny, każda dusza w naczyniu pozostaje inna. Każde spojrzenie wnikliwych oczu, nawet jeżeli mogłoby się wydawać wnikliwe, z jego strony obarczone było troską. Bo starał się pomagać, ale nie zawsze mógł.
- Kwestia przyzwyczajenia. - uśmiechnąwszy się, nie wątpił w to, że jednak spokój jest tym, co otula jego duszę niczym pierzyna. Mimo to nie miał problemów względem ani działania w hałasie, ani działania w ciszy, zachowując odpowiedni balans bez najmniejszego szmeru i niechęci dochodzącej z wnikliwie przebadanych obszarów umysłu. - Z czasem człowiek się "dostosowuje" do takich rzeczy. - to było oczywiste. Początkowo trudno było mu się wczuć w rolę asystenta nauczyciela uzdrawiania, skoro tak niedawno znajdował się w szeregach studentów. Dopiero po czasie poczuł się na tyle swobodnie, że znał swój każdy dyżur na pamięć, wiedział, o jakiej porze dnia nosić dodatkową paczkę papierosów, a do tego nie przeszkadzało mu przezwisko "per pan".
- Dla mnie to nie ma problemu. Mam czas i zanim rok szkolny się rozkręci na dobre, jeszcze będę mógł się skupić na innych rzeczach. - dla nauczycieli był to stresujący okres. Dla niego - jako że nie do wszystkich rzeczy był dopuszczany, a też nie chciał brać na siebie każdego ciężaru - okres, w którym jeszcze niby te wakacje w środku trwały. Odczuwalnie mógł poczuwać się do tego, aby podążać za duchem czasu, ale dopóki miał tę swobodę i obowiązki skupiały się wokół podstawowych porządków w domu połączonych z tymi szkolnymi lekką więzią - aż żal byłoby z tego nie skorzystać.
- Ja w pierwszej kolejności mogę skorzystać ze zbiorów Działu Ksiąg Zakazanych. Z tego, co mi wiadomo, to często tam są chowane księgi o niebotycznej wartości i ich unikalne kopie. - nie wątpił w to, że tam też mogą znajdować się jakieś dodatkowe informacje. Zresztą, jako że Hogwart był uznawany za najbezpieczniejsze miejsce - a raczej jedno z najbezpieczniejszych - to tam tak naprawdę skrywało się wiele tajemnic, które jedynie wymagały trochę odwagi. - Mam nadzieję, że nie będzie to konieczne. Wiesz, jak ciężko jest zdobyć chorobowe bądź urlop, gdy nauczasz uzdrawiania i współpracownik, pod którym to działasz, może cię przejrzeć na wylot? - zaśmiawszy się, wolałby uniknąć tego scenariusza. Za dużo brał wolnego w poprzednim roku, żeby teraz to przeszło, chociaż - jak wiadomo - mógł starać się i dodatkowo próbować.
Na informację o małej prośbie Lowell podniósł spojrzenie ciemnych obrączek źrenic w kierunku rozmówcy. Pooka nie śmiał się, ale i też nie funkcjonował w sposób, który umożliwiałby bezpośrednie stwierdzenie, że wszystko jest w porządku.
- Tak? W czym mogę ci pomóc? - pytanie opuściło usta asystenta nauczyciela uzdrawiania, który nie miał wątpliwości, a prędzej zastanawiał się, co kryć miała początkowa prośba.

Powrót do góry Go down


Boris Zagumov
Boris Zagumov

Dorosły czarodziej
Wiek : 42
Czystość Krwi : 90%
Wzrost : 177 cm
C. szczególne : Blizny po gniciu na szyi, klatce piersiowej i górze brzucha, rytualny krwawy znak na małym palcu prawej ręki, naszyjnik Ariadne zawsze zawieszony na piersi oraz mocno zmęczona twarz z widocznie podkrążonymi oczyma, które wydają się zapadać w sobie
Galeony : 306
  Liczba postów : 798
https://www.czarodzieje.org/t18108-borys-zagumov
https://www.czarodzieje.org/t18123-boris
https://www.czarodzieje.org/t18109-boris-zagumov
Domek numer 7 QzgSDG8




Gracz




Domek numer 7 Empty


PisanieDomek numer 7 Empty Re: Domek numer 7  Domek numer 7 Empty23.08.22 20:05;

Zazdrościł jemu i mu podobnych umiejętności kontrolowania swoich emocji, zwłaszcza, kiedy ma się do czynienia z tak dużą i zróżnicowaną grupą osób. Na szczęście miał możliwość wyboru i postanowił sobie nie pracować w żadnej z magicznych szkół, nawet w Durmstrangu.
-Osobiście nie miałbym cierpliwości do chmary dzieciaków, bez krzty dyscypliny- pierwszy miesiąc zapewne skończyłby się incydentem, skargami do rodziców i dyrektora a następnie wydaleniem i głodówką, bo po czymś takim trudno by było znaleźć sobie dobrze płatną pracę, która pozwoliłaby na utrzymanie i przeżycie bez większych problemów.
-W Ministerstwie jedynie co się słyszy, to chrupot pióra o pergamin, stukot obcasów i szelest kartek papieru.- bywało to rozpraszające, ale wystarczyło, że rzucił na swój gabinet zaklęcie wyciszające i można było spędzać całe godziny, a nawet dnie spokojnie zajmując się papierami, gorzej było jak należało wyjść poza swój bezpieczny skrawek ziemi i udać się na spotkanie lub po prostu przejść ten krótki dystans do wyjścia.
-To dobrze, ja się będę musiał jakoś wykręcić na kilka dni, zależy też, czy tegoroczna jesień będzie należała do spokojnych- nie miał zamiaru kolejny rok z rzędu umierać z przepracowania, bo albo to ekstremiści się bawią w politykę, albo dzieciaki postanawiają pozwiedzać ruiny jakiegoś zamku i uwolnić na wyspy klątwy. Przyjemnie byłoby wracać do domu z myślą, że wyjątkowo nic złego się nie stało.
-Jakbyś doczytał się jeszcze ciekawego, to nie zapomnij dać znać- każda informacja mogła być przydatna, nawet potencjalnie taka, która w żaden sposób nie zahacza o wybrany przez nich temat.
-Ja na szczęście tego problemu nie mam, ale to wada Ministerstwa i dwóch byłych Ministrów, jednego z ładnym nagrobkiem, a drugi jest chyba dalej leczony.- taka była prawda, smutna bo smutna, ale realia Ministerstwa były takie, że na wyższych szczeblach mało było profesjonalistów z pasji, co widać było po Rosjaninie. Najpierw Dearowie, teraz on i właśnie widoczne są efekty takiej pracy.
-Widzisz, potrzebuję pewnych informacji. Ostatnio pracuję nad pewnym projektem i potrzebuję znaleźć jakieś dzieło, które dokładnie opisuje zachowanie zaklęć na bazie ognia i jak je kontrolować w jak największym stopniu. Coś bardziej złożonego od Incendio, ale łatwiejszego do opanowania niż Pożoga.- nie chciał od razu przedstawiać całego obrazu panującej sytuacji, ale i tak wierzył, że otrzyma chociaż szczątkową pomoc. Zaklęcie, które chciał opracować musiało być zrobione bardzo dobrze, żeby przypadkiem Rosjanin nie spalił okolicy, a przy okazji siebie.
Powrót do góry Go down


Felinus Faolán Lowell
Felinus Faolán Lowell

Nauczyciel
Wiek : 24
Czystość Krwi : 25%
Wzrost : 178
C. szczególne : Na prawej dłoni nosi Sygnet Myrtle Snow i Pochłaniacz Magii. Spokojne spojrzenie, łagodna aparycja.
Dodatkowo : Oklumencja
Galeony : 1973
  Liczba postów : 7412
https://www.czarodzieje.org/t18786-felinus-faolan-lowell#539099
https://www.czarodzieje.org/t18807-felinus-faolan-lowell#539739
https://www.czarodzieje.org/t18796-felinus-faolan-lowell
https://www.czarodzieje.org/t18814-felinus-faolan-lowell-dzienni
Domek numer 7 QzgSDG8




Gracz




Domek numer 7 Empty


PisanieDomek numer 7 Empty Re: Domek numer 7  Domek numer 7 Empty24.08.22 17:01;

Za ciosem z umiejętnością "wyciszenia" emocji szła jednoczesna "emocjonalność". Na początku w szczególności; nie potrafiąc rozdzielić sobie w ogóle kontrolowania emocji pod względem braku unoszenia się z nimi od całkowitego stłumienia, nie szło to w zbyt dobrym kierunku. Po tylu jednak miesiącach realnej praktyki i możliwości - bo w końcu każde spotkanie z chmarą jedenastolatków wymagało odpowiedniej ilości cierpliwości względem własnego ja - ciężko było zakłócić jego wewnętrzną równowagę, nie wiedząc, gdzie konkretnie uderzyć, aby bolało doszczętnie.
- Wiadomo. Dlatego każdy z nas wykonuje inne zawody. - choć w przeszłości szkolnej Lowell jeszcze myślał o różnych aspektach względem wykonywanego zawodu i nie był do końca pewien, tak na styk udało mu się znaleźć powołanie. Rozmyślał na ten temat wiele razy i za każdym razem praktycznie profesja, w której czułby się dobrze, dotyczyła głównie uzdrawiania. Czasami dziedzina ta stawała się poboczną, ale nigdy o niej nie zapominał; nawet jeżeli w pewnym momencie czuł, że może swojej pasji tak naprawdę nie podołać.
Zaśmiał się. W sumie - zwróciwszy uwagę na ten chrupot pióra o pergamin i stukot obcasów wraz z szelestem kartek papieru - miał z tym także do czynienia. Głównie podczas przeprowadzania kartkówek lub sprawdzianów, dzięki którym mógł sprawdzać wiedzę. Chociaż i tego nie lubił robić uczniom; mimo że znajdowało się w nim jakieś poczucie dyscypliny, tak jednak mocno cenił praktykę. Teorii uczyli się głównie ci, którym to zależało na zrozumieniu zaklęć w lepszy sposób. Niestety, większość wiedzy polegająca na wytłumaczeniu znaczenia łaciny i przekierowania magii w kierunku różdżki... nie była ciekawa. A na pewno nie dla tych, którzy liczyli tylko na rezultaty.
- Mam nadzieję. - kiwnął tylko głową. Tyle mógł zrobić względem losu, jaki potrafi być kapryśny, a więc i modły - niezależnie od tego, jak bolesne - powinny mieć miejsce znacznie wcześniej. O ile mają one w ogóle jakieś znaczenie na przestrzeni wielu lat. - Ciekawe, czy kiedykolwiek ta farsa z kolejnymi wydarzeniami się skończy. - nie uśmiechało mu się brać w tym wszystkim udziału. Owszem, chciał pomagać, ale nie swoim kosztem, a na pewno nie w taki sposób, żeby za każdym razem problemy były niczym głowy chimery - podwajające się, działające wedle potęgi.
- Dwa lata temu Luizjana i jakiś rytuał, plus do tego problemy polityczne, rok temu Beduini w Arabii, w tym roku klątwy, zanik księżyca i przesyt czarnej magii, nie mówiąc chociażby o wyprawach za artefaktami z dobre chyba cztery lata temu, gdy magia była niestabilna i nie można było normalnie rzucać zaklęć. - powiedział praktycznie na jednym wdechu. Cztery lata - wraz z kolejnymi - nie zapowiadały się dobrze. Pierwszy fakt, że organizowane są rytuały, które zahaczają o techniki zakazane, a uczniowie i tak biorą w nich udział z czystej ciekawości - pomijając niektóre z nich - drugi, że polityka i zmiany, trzeci - dzieciaki przy tym jednak są. I nie zawsze się to kończy radośnie. - Pięć lat temu gitarzysta The Veels był Obskurodzicielem i przez ten incydent doszło do zabójstwa jednej z uczennic Hogwartu. - na pewno nie chcieli, aby kolejny Obskurus plątał się po ulicach Wielkiej Brytanii. - Wedle tego, czego się dowiedziałem - przygnieciona fortepianem. - dodając te wydarzenie na przestrzeni pięciu lat, to był cud, że w ogóle żadne poważniejsze nieszczęście nie dotknęło uczestników tych wszystkich wypraw. Bo - biorąc pod uwagę koncert - tam nie powinno się nic złego stać. W przeciwieństwie do spotkań z czarnomagicznymi istotami i pradawnymi mocami.
Czy świat magiczny ma w ogóle p r a w o - może nie ustawowe, ale wstępnie słowne - do spokoju? Nie wiedział. Mimo że chciał wszystkich chronić, tak naprawdę nie mógł. Bo ofiary znajdą się wszędzie, ale zazwyczaj - jak zauważał - nie tam, gdzie powinno być ich najwięcej.
Przytaknięcie było zatem widoczne - jeżeli czegoś by się dowiedział, zamierzał podzielić się zdobytymi informacjami z Zagumovem.
- Niebezpieczny zawód. - a na pewno ułatwiający bycie na celowniku. Życie szarego obywatela jest pod tym względem bezpieczniejsze. Bycie osobą publiczną, która znajdzie i popleczników, i wrogów, nie było dla niego. Inaczej: starał się skupić na swoim własnym świecie. Na własnych ideach i na własnych znajomych. Bo w końcu kim on był, żeby ingerować w coś tak potężnego? - Czasami pod tym względem się cieszę, że w końcu tylko nauczam - a raczej asystuję - nauczycielowi uzdrawiania. Momentami się chyba jednak boję, że jakiś uczeń mi arszenik dosypie do porannej kawy czy coś. Nigdy z nimi nie wiadomo. - prychnął. Bo i chociaż zawody różne, tak jednak frustracja osób może być podobna. O ile dorośli w większości panują nad własnymi emocjami, tak jednak rozgoryczony nastolatek może znaleźć źródło swojego rozwiązania problemu w zatruciu personelu - nie myśląc nad tą kwestią dwa razy.
Spojrzał na Borisa nieco bardziej ożywiony. Projekty, tworzenie, dzieło, zaklęcia, zachowania. Chociaż z eliksirami nie szło mu dobrze, tak pasja do tworzenia czegoś nowego zakwitła właśnie pod względem tego, co z siebie może wydobyć różdżka. We wspomnieniach mignęło mu Esnaro - wraz z Relinite - podczas gdy dla istniejących już zaklęć znajdował inne zastosowania. Często myślał też nad kombinacjami, które umożliwiłyby stworzenie czegoś bardziej piorunującego, jak i nad tym, jak wydobyć moc z sygnatury magicznej, aby powalić przeciwnika.
- Ogólnie mam parę podręczników poświęconych tworzeniu zaklęć. Mogę ci je pożyczyć, jeżeli tylko chcesz. Do tego przydatny jest ogromnie słownik łaciny, bo na tym opiera się głównie zaklęcie. Chwyty - także. - uśmiechnął się, a raz kolano mu podskoczyło z podekscytowania tematem. - Co do ognistych zaklęć, to skupiłbym się na egzemplarzach wyjaśniających pojęcie magii żywiołów. Z tego, co pamiętam - rzadko kiedy skupiałem się na ogniu - fajnie to opisuje "Różdżka w ogniu" autorstwa... hm. - tutaj się na krótki moment zastanowił. Pamięci co do każdego fragmentu i każdego pociągnięcia piórem niestety, nawet mimo ogólnie dobrego przyswajania informacji, nie posiadał. Czasami mu coś umykało, ale niezbyt często. - Nie pamiętam autora, ale jak przeglądnę u siebie notatki, to na pewno coś znajdę. - zapewnił go.
- Incendio jest bardzo prostym zaklęciem. Jeżeli szukasz czegoś ognistego, to bym się skupił na modyfikacji lub podstawie w postaci Rotundus Calidum. A co konkretnie - jeżeli mogę zapytać - chcesz osiągnąć? - jeżeli chciał w pełni pomóc, to musiał zadać właśnie to pytanie. Bez tego - jak doskonale wiedział - średnio mógł lepiej zadecydować, co będzie najlepsze dla szefa aurorów.

Powrót do góry Go down


Boris Zagumov
Boris Zagumov

Dorosły czarodziej
Wiek : 42
Czystość Krwi : 90%
Wzrost : 177 cm
C. szczególne : Blizny po gniciu na szyi, klatce piersiowej i górze brzucha, rytualny krwawy znak na małym palcu prawej ręki, naszyjnik Ariadne zawsze zawieszony na piersi oraz mocno zmęczona twarz z widocznie podkrążonymi oczyma, które wydają się zapadać w sobie
Galeony : 306
  Liczba postów : 798
https://www.czarodzieje.org/t18108-borys-zagumov
https://www.czarodzieje.org/t18123-boris
https://www.czarodzieje.org/t18109-boris-zagumov
Domek numer 7 QzgSDG8




Gracz




Domek numer 7 Empty


PisanieDomek numer 7 Empty Re: Domek numer 7  Domek numer 7 Empty27.08.22 3:45;

Ciekawiło go, czy w momencie, w którym to zmieni swoją profesję, albo po prostu odejdzie na emeryturę, to czy będzie mu brakowało tego, co teraz uważa za monotonne dźwięki towarzyszące mu każdego dnia oraz różnej wielkości dawki zastrzyku adrenaliny, kiedy to dane było mu stanąć twarzą w twarz z niebezpieczeństwem.
-Jednak jakbyś chciał, to miejsce w biurze aurorów jest dla ciebie zarezerwowane- zawsze taka osoba jak on, ktoś kreatywny i z niecodziennym spojrzeniem na sytuację byłaby zdecydowanie przydatna dla niego oraz Ministerstwa. Samemu też bez ukrywanych intencji cieszyłby się z obecności kogoś, kogo naprawdę dobrze zna.
-Wątpliwe, człowiek z natury się nie zmienia, tak jak miałeś złych czarodziejów i czarodziejki kilka stuleci temu, tak wciąż będziesz ich miał za kilka kolejnych- nie wszystkie te wypadki powiązane były bezpośrednio ze złymi ludźmi, jednak nie da się ukryć, że wszelakie klątwy, obscurusy i im podobne powstają na skutek ingerencji ludzi o złych intencjach w stosunku do danych osób. Chciałby móc temu zapobiec jednak nie miał pewności, czy podjęcie się zadania o takim charakterze nie zrobiłaby z niego celu.
-Lista będzie zapewne dłuższa, jeżeli doda się jakieś mniejsze nieprzyjemne wydarzenia- Felinus wspomniał o najważniejszych wydarzeniach jakie miały miejsce na Wyspach Brytyjskich, jednak nie można zapominać, że równie złe rzeczy, tylko na mniejszą skalę, dzieją się praktycznie codziennie, od przemytników ważnych artefaktów na kłusownikach kończąc.
-Co się z nim stało?- wiadomość o obscurusie przebywającym pośród młodej widowni nie była niczym co rodzic chciałby usłyszeć. Jednak ważne było dowiedzenie się, czy wspomniany przez jego rozmówcę człowiek dalej żyje, czy jednak dokonał swoich dni w tamtym okresie. Gdyby pierwsza z opcji okazała się prawdziwa, to miałby z tyłu głowy kolejną rzecz, która nie robiłaby nic pożytecznego poza nieustannym stresowaniem go.
-Znałeś ją?- nie miał pewności, czy Felinus był bezpośrednio przy tym wydarzeniu, jednak warte zapytania było to, czy miał jakąś bliższą relację z denatką. Jeżeli tak, to zapewne były Puchon miał teraz kolejną, możliwe że wtedy akurat pierwszą, szramę wywołaną traumą.
-Jak się jest niezależnym to tak- samo bycie na szczycie drabiny, po której wspinały się osoby uwikłane w gierki rozgrywające się w podziemiach Ministerstwa, nie powodowało, że za twoją głowę była nagroda, gorzej było, jeżeli taka osoba chciała wprowadzać radykalne zmiany lub naraziła się potężnym rodzinom jak Dearowie, czy Swansea.
-Macie tam jakiś osobników chorych na głowę?- zaśmiał się lekko, spodziewając się jednak odpowiedzi twierdzącej. Nie trudno było w grupie kilkuset osób, plus minus, znaleźć kilka, które miałyby skrzywiony obraz świata i tego jak powinny się zachowywać w społeczeństwie.
-Noś zawsze bezoar w kieszeni, to się nie będziesz bał arszeniku- dobra porada od dobrego aurora, mówiąc pół żartem, pół serio. Faktem było, że ta substancja mogła uratować w większości przypadków zatrucia życie osobie poszkodowanej. Samemu go nie nosił, bo rzadko pijał coś w towarzystwie osób, którym nie ufał.
-Książki by się przydały, podobnie jak pomoc w przebrnięciu przez te lektury- nie mógł tego robić sam, w końcu musiał dopilnować wszystkiego na ostatni guzik przed końcem wakacji. Nie oczekiwał oczywiście od niego wykonania większości pracy, samemu miał już na oku delikwentów lub raczej delikwenta, który byłby w stanie pomóc mu z prostymi zadaniami.
-Jest może jeden egzemplarz w bibliotece hogwardzkiej? Nie spotkałem się wcześniej z tym dziełem w bibliotece nieopodal mojej rezydencji- ogólnie biblioteka obok jego domu nie była jakaś obszerna, zwłaszcza w porównaniu z tą w szkole nauczania magii, dlatego też liczył, że Lowellel co nieco mu pomoże z odnalezieniem wspomnianej przez niego książki w dobrym stanie.
-Dziękuję, będę czekał, przy okazji samemu coś przeniosę na pergamin- wypadało mu zająć się robieniem czegoś samemu, a takie spisywaniem najważniejszych informacji na papier nie było ani trudne, ani czasochłonne, dlatego też był pewien, że nie sprawi mu to żadnego problemu, a przy okazji zainspiruje się do stworzenia kolejnego dzieła, jakim będzie jeszcze bardziej zaawansowane zaklęcie. Trzeba było stawiać sobie progi wyżej i wyżej jeżeli chciało się być tam gdzie zmierza Boris.
-Tak tak, Incendio podałem tylko jako najprostszy przykład...Rotundus Calidum...- nie chciał wyjść na jakiegoś debila, dlatego szybko się wytłumaczył swojemu rozmówcy. Jednocześnie postarał się o zapamiętanie wspomnianego przez niego zaklęcia, które zdecydowanie trzeba było sprawdzić, żeby zorientować się co i jak.
-Coś w rodzaju bicza, takiego, który byłby w stanie dotkliwie zranić przeciwników, przy okazji naznaczając ich. Samo złapanie czasami jest za małym przesłaniem dla rzezimieszków na Nokturnie.- nie zamierzał mu wspominać o bardziej zabójczych efektach ubocznych dostania tym zaklęciem jak samozapłon czy też odcięcie kończyn czy innego miejsca, które akurat zostanie złapane przez tę klątwę. Lepiej było trzymać pewne rzeczy dla siebie, tak by nikt nie mógł przewidzieć do czego jest się zdolnym.

@Felinus Faolán Lowell
Powrót do góry Go down


Felinus Faolán Lowell
Felinus Faolán Lowell

Nauczyciel
Wiek : 24
Czystość Krwi : 25%
Wzrost : 178
C. szczególne : Na prawej dłoni nosi Sygnet Myrtle Snow i Pochłaniacz Magii. Spokojne spojrzenie, łagodna aparycja.
Dodatkowo : Oklumencja
Galeony : 1973
  Liczba postów : 7412
https://www.czarodzieje.org/t18786-felinus-faolan-lowell#539099
https://www.czarodzieje.org/t18807-felinus-faolan-lowell#539739
https://www.czarodzieje.org/t18796-felinus-faolan-lowell
https://www.czarodzieje.org/t18814-felinus-faolan-lowell-dzienni
Domek numer 7 QzgSDG8




Gracz




Domek numer 7 Empty


PisanieDomek numer 7 Empty Re: Domek numer 7  Domek numer 7 Empty31.08.22 16:42;

Lowell spojrzał na Borisa i uśmiechnął się na propozycję potencjalnego zawodu i zmiany kariery w zakresie własnego funkcjonowania. Owszem, brzmiało to kusząco i szeptem jakoby próbowało zadbać o to, aby te słowa zostały umieszczone na stałe w jego pamięci; kiwnął głową. Cieszył się, że mógł liczyć w tym przypadku na pomoc ze strony Zagumova, jeżeli tylko gwałtowne i pozbawione możliwości przewidzenia sytuacje postanowiłyby pokrzyżować mu dalsze plany nauczania w Hogwarcie. A jak wiadomo, z tym zawodem często idzie mimo wszystko nie po myśli.
- To nie jest tak, że natura człowieka pozostaje albo dobra, albo zna. Zmieniają się tylko preferencje, którymi się dana jednostka kieruje. - odpowiedziawszy, owszem, mógł liczyć na to, że kiedyś znikną wszelkie formy nieszczęść, ale zawsze były to nadzieje złudne i pozbawione możliwości realizacji. Gdyby świat miał być piękny i pozbawiony zła, ludziom trzeba byłoby odebrać wolną wolę, narzucając na dłonie kajdany i działanie wedle rygorystycznych zasad. - Bo w każdym z nas jest zarówno zło, jak i dobro. Tylko od nas zależy, którą ścieżką postanowimy podążać i z których sił zdecydujemy się skorzystać. - to było oczywiste. Chyba dlatego uwielbiał symbolikę yin i yang, która mu nieustannie o tym przypominała; bo dobro skrywa w sobie cząstkę zła, a zło skrywa w sobie cząstkę dobra. Jedno bez drugiego nie istnieje, a gdyby do takiej sytuacji doszło, świat prawdopodobnie pogrążyłby się w chaosie.
- Nawet mi nie mów... - przeczesał na szybko palcami włosy, nie chcąc myśleć (ale to robił), co innego może się wydarzyć. Zresztą, zapewne zbyt długo nie będzie dane im czekać, bo zawsze coś się dzieje i zawsze trzeba być przygotowanym. - Nie mam bladego pojęcia. Informacje się różnią, a też nie chcę cię wprowadzać w jakiś błąd. - powiedziawszy, jedno było pewne - tamtego dnia wydarzyło się tyle złego, że zmienne nie miały znaczenia. Na pytanie o to, czy znał ofiarę, podniósł spojrzenie czekoladowych tęczówek, zdając sobie doskonale sprawę z jednego faktu. - Nie, nie znałem. - mruknąwszy, nie angażował się wówczas w szkolne życie. Praktycznie nic, co mogłoby skupić na siebie uwagę, nie stanowiło dla niego zainteresowania; a przynajmniej nie w tamtym okresie, gdy miał na barkach ważniejsze sprawy.
Nie wątpił, że Ministerstwo jest poniekąd wyrzeczeniem w kierunku normalnej dorosłości i możliwości założenia w bezpieczny sposób rodziny. Narażanie się nie było tym, do czego chciał dążyć; na kolejną odpowiedź lekko uniósł brwi, w widocznym rozbawieniu, choć "chory na głowę" mogło działać jak płachta na byka. Różdżkę posiadał jednak w dłoni, a nie tam, gdzie światło nie dociera, w związku z czym nie poczuwał się jakoś urażony. Bo i sam wcześniej był chory.
- Wiesz, jak to jest z nastolatkami. Z pokolenia na pokolenie pojawia się więcej błędów i chorób, nawet jeżeli nie mamy na to wpływu. - być może w tym wszystkim znajduje się jakiś klucz, po który należy sięgnąć. Z jednej strony wcześniej medycyna nie była aż tak powszechna w temacie psychologii i psychiatrii, z drugiej strony lata sześćdziesiąte i siedemdziesiąte w USA stały się przepełnione tabletką na wszelkie możliwe problemy. - Słyszałeś kiedyś o eksperymencie Calhouna? - zapytawszy się, mysia utopia niosła ze sobą naprawdę wiele wniosków, za którymi może i podążać nie należy, ale które należy mieć na uwadze. - W sumie może znajdę w kuferku, jak tylko zrobię w nim porządek. - uśmiechnąwszy się, prychnął z rozbawienia. To byłoby w sumie rozwiązanie na bolączki wszelkiej maści, gdyby ktoś postanowił pobawić się w truciciela, podrzucając nielegalną zapewne substancję do porannej kawy lub herbaty.
- Jasne, w wolnej chwili ci chętnie pomogę. - przytaknąwszy, nieco już wiedział, jak wygląda proces tworzenia zaklęcia, a tym bardziej parę na pewno miał na swoim koncie wytworzonych. Nic w tym dziwnego, skoro sam na początku czuł się naprawdę nieswojo, nie wiedząc, po co ma sięgnąć i w sumie dlaczego. Lista lektur od czasu do czasu się powiększała o wartościowe tytuły, a wraz z biegiem miesięcy stawała coraz to dłuższa. - Tam na pewno powinno być, ale zresztą zobaczę, bo wraz z początkiem roku to pewnie znowu będzie ciężko dostać jakieś tytuły. Nie żeby był on jakoś mocno rozchwytywany... - zastanowił się na ten krótki moment, zapisując sobie pod kopułą czaszki konieczność zerknięcia w wolnej chwili w kącik charakteryzujący się zapachem książek i kurzem pokrytym na bardziej zapomnianych tekstach.
- Czyżby coś poważnego? - Lowell westchnął, chcąc, aby kiedyś ta farsa na podział "dobrych" i "złych" się zakończyła. Mimo wszystko nie było to takie proste, w związku z czym mógł jedynie tak naprawdę marnować energię na coś, co nie było w jego przypadku potrzebne. Inaczej: świata w pojedynkę się po prostu nie zawojuje. Myślał intensywnie, co mogło kierować Borisa w tym kierunku, ale też - samemu przecież stworzył zaklęcie fali uderzeniowej, które w nierozważnym działaniu może spowodować zaburzenie stabilności budowli. Rozwaga jest jednak konieczna. - Czyli w sumie można wysnuć to, że efektem byłaby późniejsza możliwość ich identyfikacji... - przyłożył palce do własnego podbródka, uznając to za dobry pomysł. I chociaż wolałby, aby był mniej bolesny, tak dobroć w strukturach Nokturnu niewiele ma do roboty. - Inkantacja najlepsza by była jako dosłowne tłumaczenie z angielskiego na łacinę "płomiennego bicza". Trzeba będzie jednak pokombinować nad kolejnością i odmianą przez przypadki. Nie jest to trudna rzecz, ale też - kwestia ruchu różdżką. - zamyślił się na ten krótki moment. - Jako że to bicz, prędzej pomyślałbym nad takim samym ruchem, jaki masz, gdy korzysta się z prawdziwego bicza... - spojrzał pytająco na Zagumova, bo jednak to też wiele znaczyło - w szczególności podczas korzystania z zaklęcia w sposób niewerbalny.

Powrót do góry Go down


Boris Zagumov
Boris Zagumov

Dorosły czarodziej
Wiek : 42
Czystość Krwi : 90%
Wzrost : 177 cm
C. szczególne : Blizny po gniciu na szyi, klatce piersiowej i górze brzucha, rytualny krwawy znak na małym palcu prawej ręki, naszyjnik Ariadne zawsze zawieszony na piersi oraz mocno zmęczona twarz z widocznie podkrążonymi oczyma, które wydają się zapadać w sobie
Galeony : 306
  Liczba postów : 798
https://www.czarodzieje.org/t18108-borys-zagumov
https://www.czarodzieje.org/t18123-boris
https://www.czarodzieje.org/t18109-boris-zagumov
Domek numer 7 QzgSDG8




Gracz




Domek numer 7 Empty


PisanieDomek numer 7 Empty Re: Domek numer 7  Domek numer 7 Empty05.09.22 0:23;

Przyjął z lekką radością szczery uśmiech asystenta. Liczył, że faktycznie uda mu się go namówić do zmiany profesji, jeżeli nie w najbliższej, to w bardziej odległej przyszłości. Następnie zaczął wsłuchiwać się w to co Felinus miał do powiedzenia na temat rozpoczętego przez nich tematu.
-Czasami jednak dociera się, według mnie, do punktu gdzie już nie można całkowicie zmienić tego kim się jest.- według niego w teorii zawsze można było zmienić się całkowicie, na dobre i na złe, ale jednak w praktyce, podpierając swoje obserwacje własnymi doświadczeniami, w pewnym momencie, takie zmiany były możliwe już tylko i wyłącznie na papierze, ponieważ za nic w świecie ludzie nie zaakceptowaliby w swoim towarzystwie potwora, z ich punktu widzenia, co nie wpływałoby pozytywnie na jego zachowanie w stosunku do nich.
-Dochodzi też otoczenie, w którym się wychowujemy. Ludzie ze spokojniejszych części magicznego świata, stanowią mniejszy odsetek, niż ci z chociażby takiego Nokturnu.- wiadomo było, że presja społeczeństwa nas otaczającego i to jak jesteśmy wychowywani, przede wszystkim jednak przez kogo, wpływa na to jakim człowiekiem się stajemy w okresie adolescencji.
-Rozumiem, na szczęście już żadnego problemu nie robił od tamtej pory- zniknięcie obscurusa nie było niczym dobrym, jednak jeżeli nie wykazywał od tamtej pory żadnej aktywności, to można było założyć, że albo jest martwy, albo zamknięty w szczelnym pudle, z którego nie może nikomu nic złego zrobić.
-Może przydałby się jakiś specjalista w tym zakresie w Hogwarcie i innych szkołach magii i czarodziejstwa?- dbanie o dobre zdrowie psychiczne czarodziejów i czarodziejek uczęszczających do takich przybytków było w interesie nie tylko personelu szkolnego, lecz także Ministerstwa. Mniej niezrównoważonych osób w przyszłości, to mniej pracy dla Borisa i mu podobnych oraz bezpieczniejsze ulice.
-Nie, co to był za eksperyment?- zaciekawiło go to na czym polegała rzecz wspomniana mu przez jego kolegę z pokoju. Domyślał się, że w tym momencie chodziło o coś związanego z rozwojem i bardzo możliwe, że z wykrywaniem i leczeniem chorób psychicznych u młodszych osób, ale postanowił nie wyskakiwać z tymi domysłami, woląc otrzymać potwierdzenie w postacie odpowiedzi jego rozmówcy.
-Dziękuję- podnosiło go na duchu, gdy wiedział że miał inne osoby, na razie osobę, która ze szczerym zaangażowaniem będzie w stanie mu pomóc w jego projekcie, można było to chyba tak ująć. Wolał nie zajmować się tym sam, ponieważ nie wiadomo było, czy nie doszłoby do jakiejś pomyłki z jego strony.
-Zdziwiłbym się, gdyby był, szczerze mówiąc- nie spodziewał się po uczniach szkół zainteresowania w kwestii podstaw tworzenia zaklęć ani innych rzeczach związanymi z podobnymi zagadnieniami, zwłaszcza, że to był dopiero początek roku szkolnego, co mogło oznaczać luźniejsze nastawienie do nauki niż w późniejszej fazie semestru.
-Tak- nie zamierzał ukrywać, że zaklęcie niosło ze sobą poważne obrażenia, czego Felinus mógł się spodziewać po opisie czaru. Odpowiedź Rosjanina więc była czystą formalnością potwierdzającą fakt, który ma być w najbliższej przyszłości prawdziwy.
-Coś nie tak?- zmienił szybko ton głos, poirytowany westchnięciem mężczyzny. Nie wiedział co miało to oznaczać, a spodziewał się po nim i po tym co razem przeszli, że nie będzie miał żadnych wątpliwości co do tego jak należy traktować szumowiny z Nokturnu i im podobnych.
-Oraz możliwość częściowego wykluczenia ze społeczeństwa- ostracyzm był ważnym elementem, ponieważ zniechęcał innych aspirujących ludzi od podążania w ślady swoich "idoli" spod znaku czarnej gwiazdy. Nikt nie chciałby mieć spalonej mordy, nie mówiąc już o spojrzeniach ludzi. Oczywiście sama izolacja takich jednostek potrzebowałaby czasu przed zaistnieniem, ponieważ czarodzieje mogliby nie zorientować się od razu skąd ktoś ma takie paskudne obrażenia.
-Dobrze, zapamiętam te wskazówki. Poszukam jeszcze czegoś i zorientuję się, czy może ktoś już nie próbował stworzyć czegoś podobnego.- był wdzięczny za udzielone wskazówki i postanowił zapamiętać je w głowie, by po powrocie od Londynu, jak najszybciej przenieść je na papier, tak by niczego nie zapomnieć przez przypadek.

@Felinus Faolán Lowell
Powrót do góry Go down


Felinus Faolán Lowell
Felinus Faolán Lowell

Nauczyciel
Wiek : 24
Czystość Krwi : 25%
Wzrost : 178
C. szczególne : Na prawej dłoni nosi Sygnet Myrtle Snow i Pochłaniacz Magii. Spokojne spojrzenie, łagodna aparycja.
Dodatkowo : Oklumencja
Galeony : 1973
  Liczba postów : 7412
https://www.czarodzieje.org/t18786-felinus-faolan-lowell#539099
https://www.czarodzieje.org/t18807-felinus-faolan-lowell#539739
https://www.czarodzieje.org/t18796-felinus-faolan-lowell
https://www.czarodzieje.org/t18814-felinus-faolan-lowell-dzienni
Domek numer 7 QzgSDG8




Gracz




Domek numer 7 Empty


PisanieDomek numer 7 Empty Re: Domek numer 7  Domek numer 7 Empty09.09.22 23:49;

Felinus podniósł spojrzenie; pewnego rodzaju świetliki zabłysnęły w jego tęczówkach, gdzie brąz okalał doskonale źrenice. Czy nie można się zmienić tego, kim się jest? W wielu przypadkach tak. W momencie, w którym to dojrzewanie ma się za sobą, a więc i kształtowanie ostatecznego charakteru, jest to zdecydowanie cięższe.
- Całkowicie nie. Zawsze gdzieś będzie w nas ta stara natura: czy tego chcemy, czy też i nie. - prawda jest jedna; ta stara natura stała się w jego przypadku przekleństwem. Czasami ratowała zdrowie, jak i życie, ale zabierając w zamian coś innego. I chociaż dzięki oklumencji, jak i umiejętności utrzymania w ryzach emocji, mógł się kontrolować, a też, wyłonił na światło dzienne swoją zdecydowanie łagodniejszą naturę, to nadal gdzieś w nim siedziało.
Bo, w końcu, jakby nie było, nie bez powodu ostatnio nie chciał nauczać innych Czarnej Magii. Doskonale wiedział, jak ona działa i naprawdę - miał sporo szczęścia, że udało mu się wydostać ze stanu, w którym nie zależało mu na tym, czy skończy pocięty na Nokturnie, czy jednak spędzi ten czas spokojnie z własną matką.
- Tak. Też, wiele zależy od tego, w jakiej rodzinie się w ogóle wychowujemy. - sam nigdy nie miał wzorca w postaci ojca, więc też, wiele rzeczy mówiło samo za siebie. Czasami podchodził do wielu spraw prędzej w postaci bijącego serca niż rozumowania, ale starał się, mimo wszystko, te wszystkie rzeczy gładko ze sobą łączyć. - Niestety, wiele osób dzieci mieć nie powinno, i też, jakby, zmieniają się obecne czasy. Dzieci już same się wychowują, a w jakim kierunku, ma to zdecydowanie mniejsze znaczenie dla samych rodziców. - zauważał ten trend głównie na przedmieściach Londynu i jednych z wielu dzielnic - czy to tych mniej bezpiecznych, czy też i bardziej.
Przytaknął. Za wiele informacji na ten temat nie miał oprócz tego, że była to prawdopodobnie dziewczyna z wymiany (lub po prostu z innej części świata na okres studiów), ale i w tym mógł się mylić. Liczył się fakt, że na imprezie pojawił się obskurus, co niosło ze sobą zdecydowanie zbyt wiele zagrożeń.
- Mamy. To jednak nie wystarcza, jeżeli ktoś wie, że coś jest z nim nie tak, ale nie chce tej pomocy. - sam był jednym z tego typu uczniów. Nie chciał pomocy, uważając, że wszystko zdoła samemu ogarnąć. Ostatecznie to go niszczyło i dopiero załatwienie spotkań z profesjonalistami w zakresie zdrowia psychicznego pozwoliło mu na rozwinięcie skrzydeł. - Powodów jest wiele. Brak zaufania, brak poufności, brak szczerości wobec samego siebie, uważanie się za kogoś, kto na tę pomoc nie zasługuje, sądzenie, że to przejdzie, a przede wszystkim uznanie tego za oznakę słabości. - w przeszłości zapewne, gdyby się spotkał z młodszym sobą, zachęciłby samego siebie do skorzystania z tej pomocy. Na szczęście wyszedł na prostą - zdecydowanie później, ale nadal. - Mysia utopia. Eksperyment polegał na stworzeniu populacji myszy bez naturalnych zagrożeń i ze wszystkimi potrzebami: pożywieniem, wodą, opieką zdrowotną, ale na ograniczonej przestrzeni. - zaczął powoli tłumaczyć. - Początkowo były tylko cztery osobniki, które rozrastały się do różnych faz, szczytowo osiągając populację około dwóch tysięcy mysz: przystosowywania, gwałtownego rozwoju, stagnacji i wymierania. - rozróżniwszy poszczególne etapy, kontynuował. - Wszystko jest w porządku do zakończenia fazy gwałtownego rozrostu. U samców w okresie stagnacji zanikały umiejętności obronne, natomiast samice stawały się coraz to bardziej agresywne i nastąpił zanik instynktu macierzyńskiego. To się przełożyło to wymarcia po około trzech latach od rozpoczęcia eksperymentu całej populacji. - westchnąwszy, zapewne pod kopułą czaszki Borisa mogło rodzić się pytanie powiązane z tym, dlaczego o tym wszystkim mówił. - Możliwe, że z ludzkością jest "podobnie". To znaczy się, wiadomo, zawsze będzie inaczej, też nie można brać umysłu zwierzęcego za pełny substytut umysłu ludzkiego, który działa na innych zasadach wytworzonych z pokolenia na pokolenie, z tysiąclecia na tysiąclecie, ale żyjemy w okresie, w którym to jest najmniej ogólnie toczących się wojen, a co za tym idzie, nie mamy zagrożenia. Przynajmniej nie tego bezpośredniego. - już dawno była to w sumie tylko ich decyzja, czy chcą w czymś brać udział, czy wolą uciekać. - Umysły, które nie doznają poszczególnego bodźca, same z siebie szukają problemu, ale zdecydowanie gdzieś indziej. Przede wszystkim w sobie. W porównaniu do poprzedniego wieku staliśmy się wyjątkowo kruchy pod tym względem. - i chociaż medycyna w tamtym okresie nie była na tak wysokim poziomie, na jakim jest teraz, jak i wiele chorób nie było sklasyfikowanych, tak jednak, ze względu na brak "zewnętrznej" destrukcji, ta odbywa się "wewnątrz" jednostki. Tak przynajmniej uważał.
Bo nie uważał, że każdy musi się z nim zgadzać. Wręcz przeciwnie - tolerował cudze zdania i wiedział, że póki nie są one krzywdzące, każdy może w nie sobie wierzyć. Problem istnieje wtedy, gdy przejdzie się do obecnej kultury i zauważy wiele połączeń z eksperymentem Calhouna.
Przytaknął, uśmiechając się lekko. Zawsze starał się być pomocną rękę, choć szczerze zastanawiało go to, do czego zaklęcie będzie wykorzystywane. Pozostawało mieć nadzieję, że Boris jest na tyle świadom tego, do czego to wszystko może dążyć, że wykaże się rozsądnym podejściem w tej materii. A, jako że Felinus posiadał już jakieś doświadczenie, tej okazji nie zamierzał przepuścić - w końcu z jego obecnością prawdopodobieństwo błędu było zdecydowanie niższe.
- Czasami trafisz na osoby, które już w młodym wieku tworzą zaklęcia. Nie jest to bezpieczne, to prawda, i powinny być pod opieką jakiegoś mentora, ale z drugiej strony nie da się mieć wszystkiego pod kontrolą. - gdyby człowiek miał obserwować każdy ruch ze strony tak młodych dusz, zapewne musiałby zrezygnować z własnego życia. Już parę razy tak zrobił. Dla innych, dla pracy, dla lepszej oceny.
Wyczuł tę zmianę tonu głosu, na co lekko podniósł brwi - jednej nie potrafił, mimo wszelkich chęci - ale nie zrobił tego w celach oceniania. Inaczej: nie spodziewał się, że westchnięcie lekko pociągnie za strunę cierpliwości Zagumova, co było dla niego lekko niepokojące, ale z drugiej strony nie dziwił mu się. W końcu liczył na pomoc, a nie na moralizowanie.
- Nie, wszystko w porządku. Pewnie nigdy nie dożyjemy czasów, gdy człowiek korzystający z magii przestanie wykorzystywać ją w sposób nielegalny. Czasami to wygląda jak walka z wiatrakami. - pokrzepił go uśmiechem, lekkim i łagodnym, bo nie zamierzał w żaden sposób poddawać mężczyznę pochopnym wnioskom. - I zazdroszczę cierpliwości aurorom ogólnie, bo praca ta przypomina dosłownie mitologiczną hydrę. - odetniesz głowę, na jej miejscu pojawią się dwie. Chciałby, żeby ten podział na złych i dobrych uległ zakończeniu. Wiadomo, że pomiędzy bielą a czernią znajduje się wiele odcieni szarości, ale dopóki człowiek jest chciwy, czy to na szczeblu zwykłego mieszkańca, czy to na szczeblu korupcji narodowej, nigdy nie dojdzie do balansu.
- Wierzę jednak, że to byłoby efektem drugorzędnym. - Lowell nie chciał wykluczać i chociaż mogło to wyglądać idiotycznie, tak pod kopułą czaszki wierzył, że każdy ma w sobie jakąś cząstkę dobra, tylko historia przyczyniła się do tego, że jednak zło postanawia wysunąć się na pierwszy plan. To tak jak z emocjami. Inaczej: często jest tak, że osobie, która wiele robi rzeczy dobrych, wytknie się największe potknięcie w postaci jednej rzeczy negatywnej. Osoba, która ciągle robi coś złego, gdy dotknie struktur bardziej dobrych, nadal odsuwana jest do "zmiany" na chwilę i spychana w odmęty porzucenia. - W wielu przypadkach za zepsucie odpowiada wiele innych czynników. - nie wątpił w to, że, gdyby jego własna historia inaczej się potoczyła, zapewne staliby po dwóch stronach barykady.
Nie chciał wykluczać. Chciał naprawiać ludzi, bo do tego był stworzony. Czy to rozmową, czy to w inny sposób, ale jednego był pewien: zmiana zasad i pokazanie odmiennego życia, wraz z odpowiednią resocjalizacją, mogłyby zdziałać odmienne skutki.
- W porządku. Też postaram się poszukać, w tym także te rzeczy dotyczące krwawego rytuału. - może coś by się udało znaleźć w Dziale Ksiąg Zakazanych, ale powątpiewał. Dostęp do Avalonu we wcześniejszych latach nie był jakoś dobitnie możliwy, w związku z czym pierwszy raz na oczy widział chociażby pookę. Miał nadzieję, że jej uleczenie nie będzie wiązało się z powikłaniami, wszak pierwszy raz przeprowadzał taki zabieg na kimś innym. Nie bez powodu mugolski zawód obejmuje tak różne specjalizacje. - Coś jeszcze jest ci potrzebne? - zapytawszy uprzejmie, czuł, że powoli może powracać do swoich wcześniejszych czynności.

Powrót do góry Go down


Boris Zagumov
Boris Zagumov

Dorosły czarodziej
Wiek : 42
Czystość Krwi : 90%
Wzrost : 177 cm
C. szczególne : Blizny po gniciu na szyi, klatce piersiowej i górze brzucha, rytualny krwawy znak na małym palcu prawej ręki, naszyjnik Ariadne zawsze zawieszony na piersi oraz mocno zmęczona twarz z widocznie podkrążonymi oczyma, które wydają się zapadać w sobie
Galeony : 306
  Liczba postów : 798
https://www.czarodzieje.org/t18108-borys-zagumov
https://www.czarodzieje.org/t18123-boris
https://www.czarodzieje.org/t18109-boris-zagumov
Domek numer 7 QzgSDG8




Gracz




Domek numer 7 Empty


PisanieDomek numer 7 Empty Re: Domek numer 7  Domek numer 7 Empty23.09.22 20:53;

Zobaczył, że mężczyzna kieruje na niego swój wzrok. Czuł, że w sprawie tego przedmiotu mają odrobinę różniącą się od siebie opinię, chociaż nie było to jakąś przeszkodą dla żadnego z nich, a z pewnością dla Borisa.
-Niestety tak to wygląda, chyba że użyje się Obliviate na mniej odpornych osobnikach- wywnioskował, nie wiedział czy słusznie, że pewne modyfikacje pamięci mogą wpłynąć na to jak dana osoba będzie się zachowywała. Nawet jeżeli te zmiany będą niewielkie, to zawsze będzie coś.
-Zgodzę się z tym- za dużo by się chciało, ale jednak pilnowanie, by osoby, które zdecydowanie nie powinny mieć dzieci, ich faktycznie nie miały. Skoro osoba młodsza wspominając o obecnych czasach wskazuje na fakt, że młodzież sama się wychowuje, znaczy to, że osoby nieodpodwiedzialne nie mają obowiązku trzymania blisko swoich pociech.
-Nie możecie od czasu do czasu przymusowego zbadania zrobić osobom, które sprawiają problemy, żeby chociaż wiedzieć co jest dokładnie nie tak z nimi?- nie miał dokładnie pewność jakie procedury i obowiązują z nimi pochodne prawa obowiązują na terenie Hogwartu akurat w tej kwestii, ale chciał mieć nadzieję, że osoba niestabilna będzie miała możliwość rozwiązania swojego problemu albo, że chociaż pracownicy szkoły będą wiedzieli na jaki rodzaj zachowania uważać.
-Lepiej jest chyba być kruchym niż cały czas żyć w zagrożeniu, jednak taka postawa może doprowadzić do pojawienia się konkretnego problemu, ponieważ ludzie nie będą po prostu aż tak zaalarmowani niektórymi postawami- sam miał to "szczęście", że dane mu się było wychowywać w ubiegłym stuleciu, z którego przeniósł na ziemię brytyjską pewne nawyki. Nie wątpił, że ludzie po pojawieniu się w tym roku groźnego czarnoksiężnika nieco się zmobilizowali, a bańka w której żyli zaczęła pękać
-Pod kontrolą nie, ale da się ograniczać pewne rzeczy implementując prawa, które zakazują lub właśnie ograniczają pewne działalności, które mogą być niebezpieczne- ludziom oczywiście nie spodobałyby się dodatkowe ograniczenia, ale wątpił, żeby młodociani czarodzieje i czarodziejki przykładały aż taką wagę do możliwości kreowania swoich własnych zaklęć, czy mikstur.
-Niestety właśnie tak to wygląda. Momentami nie ma to sensu, bo jak to jest, że pomimo wszystkich osób zatrzymywanych za nielegalną działalność, dalej znajdują się osoby, które mogą zajmować ich miejsca?- wiedział, że to również w pewnym stopniu wina społeczeństwa, które nie jest w stanie zapewnić części ludzi odpowiednich warunków do dobrego życia, jednak osoby wkraczające na ścieżkę łamania prawa dalej miały wybór, by nie dołączać do działalności prowadzonych przez osobniki z takiego Nokturnu, czy mu podobnych miejsc.
-Oczywiście, że tak. Zaklęcie ma głównie sprawiać, że osoby rzucająca wyjdzie zwycięsko z każdego starcia- takie zadanie jak miało mieć każde zaklęcie skupiające się na walce. Nie chciał tutaj przedstawiać pełni swoich motywów, jednak wierzył, że Lowell nie będzie drążył tego tematu. Nie chciało mu się tłumaczyć, czemu jego zdaniem pewne osoby powinne być poddane przymusowemu ostracyzmowi.
-Dobrze, możemy też razem spróbować dowiedzieć się czegoś więcej- zawsze był skory do wspólnego pogłębiania wiedzy na temat tak nietypowej sprawy jaką była tajemnica związana z rytuałem krwi. Nie przeszkadzałoby mu oczywiście, jeżeli asystent nauczyciela postanowił podjąć się poszukiwania części informacji na własną rękę.
-Nie, to by było na tyle raczej- nie miał więcej pytań do zadania, czy tematów do poruszenia, więc uznał, że można zakończyć tę rozmowę akcentem związanym z rytuałem krwi. Nie chciał też zajmować Felinusowi za dużo czasu, ponieważ wziął go trochę w obroty tej rozmowy bez żadnego zapowiedzenia.

@Felinus Faolán Lowell
Powrót do góry Go down


Felinus Faolán Lowell
Felinus Faolán Lowell

Nauczyciel
Wiek : 24
Czystość Krwi : 25%
Wzrost : 178
C. szczególne : Na prawej dłoni nosi Sygnet Myrtle Snow i Pochłaniacz Magii. Spokojne spojrzenie, łagodna aparycja.
Dodatkowo : Oklumencja
Galeony : 1973
  Liczba postów : 7412
https://www.czarodzieje.org/t18786-felinus-faolan-lowell#539099
https://www.czarodzieje.org/t18807-felinus-faolan-lowell#539739
https://www.czarodzieje.org/t18796-felinus-faolan-lowell
https://www.czarodzieje.org/t18814-felinus-faolan-lowell-dzienni
Domek numer 7 QzgSDG8




Gracz




Domek numer 7 Empty


PisanieDomek numer 7 Empty Re: Domek numer 7  Domek numer 7 Empty27.09.22 16:00;

Felinus spojrzał uważniej na Borisa. Czekoladowe tęczówki nie zmieniły swojego kształtu, gdy źrenica nadal pozostawała taka sama, głównie pod obligatoryjnym działaniem padającego ku nim światła. Coś jednak zauważył i coś go niepokoiło. Ich podejścia były różne i nie mógł ku temu nic zaradzić, ale kwestia z zaklęciem w pewnym stopniu rozbłysnęła pod względem struktur, które próbował odkryć. Delikatnie, subtelnie, niczym materiał mający na celu ukryć to, co nie powinno dostać się na światło dzienne. Oboje tak naprawdę reprezentowali odmienne wartości.
- Nie będziesz w stanie wymazać tej starej natury, a to wynika z tego, jakie wartości zostały podsycone już znacznie wcześniej. - mruknąwszy, przedstawienie własnego zdania szło mu wyjątkowo gładko. - Gdyby tak można było robić, to każdą chorobę leczyłoby się właśnie za pomocą tego zaklęcia. - w końcu nie wątpił w to, że te powiązane ze stanem psychicznym wynikają z wcześniejszych zdarzeń. I chociaż raz otrzymał propozycję usunięcia wspomnień, tak jednak nie zamierzał z niej korzystać. Bo w końcu wpłynęły one na całokształt tego, kim się stał; może i nie było to zadowalające, sprawiedliwe, ale nawet usunięcie wydarzeń przeszłych z pamięci nie będzie wiązało się z tym, że ta druga strona postanowi zapomnieć. Co więcej, może mieć to bardziej tragiczne skutki; gdyby taka informacja przeszła do wiadomości publicznej, a na pewno by przeszła, wszak nawet przez przypadek w świecie magii można mieć przywrócone wspomnienia, ludzie zbuntowaliby się. Wyszliby na ulicę, reakcyjnie odpowiadając znajomością zakazanej magii. Zmiana wspomnień nie jest czymś, co traktował pobłażliwie: w końcu już przez to przeszedł, jako osoba mająca styczność z kimś, kto te lata przeszłe utracił. To wpływa na otoczenie.
- Przymusowe badanie raz, że byłoby niezgodne z prawem, dwa: nie jesteśmy placówką medyczną, aby wystawiać w pełni zatwierdzone przez Ministerstwo diagnozy w zakresie zdrowia psychicznego. - westchnąwszy, może było to proste, ale tak naprawdę problem pozostawał bardziej złożony. - Przebadanie takiej grupy uczniów nie jest czymś trudnym, ale zdecydowanie trudniejszym jest zachęcić ich do współpracy. Opiekunowie reagują na każde zachowanie, które może stanowić domino względem problemów. - powiedział; w końcu sam starał się reagować. - Prawda jest taka, że próba leczenia przymusowego przynosi w wielu przypadkach kompletnie odwrotne skutki. - jedyne, co mogli zrobić, to tak naprawdę dawać im przestrzeń i poczucie zaufania. Owszem, te trudne przypadki są brane pod lupę indywidualnie, ale dopóki nie stanowią zagrożenia, wepchnięcie ich gdziekolwiek poza wolą może przyczynić się do nasilenia problemów.
Może nie studiował psychologii, ale wiedzę posiadał. Psychiatryczną nieszczególnie, ale wiele chorób znał - czy to mugolskich, czy to magicznych. I chociaż czasami przymusowość wepchnięcia na oddział jest niepodważalna, tak Lowell starał się reagować, aby nie doszło do tego typu sytuacji.
- Całe życie jest tak naprawdę zagrożeniem, jeżeli patrzy się poza swoje sprawy i interesy. Na kruchość wpływają przede wszystkim geny, wzorce rodzinne i wychowanie. Historia wielu nacji inaczej by się potoczyła, gdyby problemy w dzieciństwie nie przekładały się na teraźniejszość i przyszłość. - i w to nie wątpił. Chociaż co prawda są w tym świecie osoby, które od urodzenia już takie są, tak jednak brak miłości i ciepła rodzicielskiego ma znaczenie przeogromne we wkraczaniu w dorosłe życie. - Osoby kruche też mają większe poczucie tego, że coś jest nie tak. Niektórzy mają uśpioną czujność, ale gdy ktoś nie jest przyzwyczajony do ciągłego zagrożenia, wyczuje je ze spotęgowaną siłą. To samo tyczy się państw. - wszystko ma swoje wady i zalety. U jednych to intuicja wydaje się wieść prym, u innych: siła. Ludzie są tak naprawdę różni i nie ma dwóch takich samych jednostek, które by myślały identycznie. Zawsze gdzieś się znajdzie jakiś spór i chociaż ludzkość na przestrzeni wieków przysłała sama na siebie problemy, tak wraz z kolejnymi latami wojny ucichły. A przynajmniej nie stały się tak intensywne w skutkach.
- Zawsze tak będzie. Podział na cztery strefy ekonomii, biała strefa, szara, jak i czarna oraz czerwona. Tego nie powstrzymasz, nieważne nawet to, jak byś chciał, zawsze znajdzie się ktoś, kto z powrotem postawi to wszystko na nogi. - zastanawiało go to, czy Boris zamierzał spędzić całe swoje życie na wchodzeniu po drabince i kolejnych szczeblach Ministerstwa Magii (choć tak naprawdę posiadał już władzę w Biurze całkiem mocną), czy jednak w którymś momencie zrezygnuje. Z jednej strony nie chciał, aby nielegalne działalności prowadziły do tragedii, z drugiej obawiał się, iż brak odpoczynku może nieść ze sobą konsekwencje.
Nie zaprzeczył co do zaklęcia. I chociaż wolałby, żeby do takich sytuacji nie dochodziło, tak naprawdę czarodziejska społeczność mierzy się z jednym problemem - albowiem magia potrafi naprawdę wiele rzeczy. Potrafi kreować rzeczywistość wedle woli czarodzieja, a co się z tym wiąże, daje naprawdę sporą swobodę. Zawsze obawiał się, iż w rękach nieodpowiednich może nieść poważne konsekwencje i nic w tym dziwnego - w końcu jak niewiele wystarczy do tego, aby ktoś postanowił rzucać Bombarda Maxima na ludzi?
- W porządku. - kiwnąwszy głową, obdarował Borisa lekkim uśmiechem. - Dam ci znać o tym, co uda mi się zdobyć na ten temat. - kiwnąwszy głową, wiedział, że będzie musiał się zagłębić w parę kwestii, które wydawały się być kluczowe. Zakończenie tej rozmowy było oczywiste, ale gdzieś pod kopułą czaszki Felinus dokładnie ją analizował.
Wczytał się w kolejne lektury, niosąc w sercu parę trosk; kto wie, co przyniesie przyszłość.

@boris zagumov
6

| zt x2 |
Powrót do góry Go down


Sponsored content

Domek numer 7 QzgSDG8








Domek numer 7 Empty


PisanieDomek numer 7 Empty Re: Domek numer 7  Domek numer 7 Empty;

Powrót do góry Go down
 

Domek numer 7

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry 
Strona 1 z 1

Pozwolenia na tym forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
Czarodzieje :: Domek numer 7 JHTDsR7 :: 
reszta świata
 :: 
Avalon
 :: 
Ellan Vannin
 :: 
Domki
-