To miały być jego pierwsze wakacje z Hogwatem, nie przypuszczał jednak, że jednocześnie będą najlepszymi, jakich kiedykolwiek miał doświadczyć w swoim życiu. Odrobinę się stresował na ten wyjazd w nieznane; nie podobały mu się tego rodzaju niespodzianki, bo przecież mógłby spakować się lepiej, ekonomiczniej i mądrzej, gdyby tylko wiedział, co rzeczywiście się przyda. Oczywiście część jego kufra zajmowały komiksy z serii "Magiczne Trio" oraz podręcznik transmutacji - chciał mieć pewność, że niezależnie gdzie trafią, będzie miał zarówno rozrywkę, jak i praktyczne zajęcie. Bardzo przeżył niedostatecznie dobre oceny z egzaminów i ile wstydu kosztowało go spojrzenie w zawiedzione twarze rodziców! Nie mógł więc całych wakacji spędzić jedynie na zabawie.
No ale to był Avalon. Cały czas nie mógł uwierzyć, że faktycznie znajdowali się w mitycznej krainie, która od wieków pozostawała ukryta przed ludźmi. Do tej pory mógł jedynie śledzić z wypiekami na twarzy wydarzenia w Proroku Codziennym i mieć nadzieję, że rodzice zdecydują się zabrać go kiedyś na wycieczkę do Camelotu.
Przysiadł na dolnym łóżku, nawet nieszczególnie przejmując się tym, że będzie musiał z kolejnymi obcymi osobami dzielić swoją przestrzeń; być może nawet już powoli przyzwyczajał się to tolerowania tego? Z kufra wyciągnął
czekoladową żabę, bo z tych emocji aż zrobił się zmęczony, a czekolada była dobra na wszystko. Tym razem trafiła mu się karta z serii gobliniej, więc podgryzając słodycz czytał o oszuście, przez którego uwięzienie rozpoczęły się Bunty Goblinów. Im więcej kart Emrys przeglądał, tym sceptyczniej patrzył na tych, co byli na nich uhonorowani - bo z jakiego powodu trafiał tam ktoś, kto zorganizował derby demimozów, a następnie uciekł z nagrodami dla najlepszych? Zaaferowany kartą do kolekcji z opóźnieniem zwrócił uwagę na kolejną lokatorkę domku.