C. szczególne : leworęczność, Znak zorzy w postaci czerwonej kreski na palcach lewej dłoni, tatuaż kojota na lewym ramieniu,tatuaż fiolki z syreną i sroką na lewym przedramieniu, Telepatyczne połączenie z Brewerem
Ruiny kaplicy znajdujące się w zagłębieniu między górami. Nikt nie wie do końca, jakie bóstwa tu czczono, wiadomo natomiast, że identyczna ruina znajduje się w Kornwalii i była częstym miejscem pielgrzymek Króla Artura.
Obowiązkowy rzut kością:
Naruszając to miejsce musisz liczyć się z konsekwencjami. Rzuć k6, by sprawdzić co Cię spotkało.
Parzysta: Słyszysz chóralny śpiew, który hipnotyzuje Twój umysł i wdziera się do niego jak zaraza. Popadasz w obłęd i przez najbliższe 2 wątki nie ufasz nikomu, a co gorsza zaatakujesz pierwszą osobę, jaką napotkasz na swojej drodze i to bezlitośnie.
Nieparzysta: Jakiś kamień spada Ci na nogę, a chaszcze porastające to miejsce powodując kilka ran na Twoim ciele. Nie jest to jednak nic, z czym czarodziej by sobie nie poradził.
______________________
I thought that I could walk away easily But here I am, falling down on my knees
Konstantyn z Brytanii był królem terenów należących dziś do Kornwalii, a po śmierci Króla Artura został jego następcą na tronie Anglii. Mężczyzna zasłynął w kronikach jako niesamowicie religijny i prawy, gdyż złożył przysięgę przeciwko przejawom oszustwa i tyranii. Niestety śluby te zdały się być dla władcy zbyt trudne do dotrzymania, gdy pewnego razu przebrał się za opata i potajemnie zaatakował modlącą się przy ołtarzu młodzież. Od tego momentu na światło dzienne zaczęło wychodzić coraz więcej grzeszków pozornie prawego Konstantyna, lecz to właśnie brutalny mord w murach świątyni miał prześladować go na wieki.
Zasady
• Wyzwanie jest dla solistów. Jeśli macie mniej niż 17 lat, potrzebujecie zgody lub towarzystwa opiekuna/nauczyciela.
• Wchodząc do ruin świątyni, czujecie dwie skrajne emocje. Z jednej strony otacza was wielka moc magiczna, która dodaje wam sił i pewności siebie, z drugiej czujecie ogromny niepokój, którego nie da się pokonać żadnymi sztuczkami. Po raz kolejny stajecie przed wyborem:
Pomodlić się przy ołtarzu:
Decydujecie się podejść do ołtarza, który znajduje się pod wielkim, zrujnowanym oknem, w którym kiedyś widniał przepiękny witraż przedstawiający bitwę Archaniołów. Dziś po kolorowym szkle zostało jedynie wspomnienie, a znajdujący się pod pustą okiennicą ołtarz jest niesamowicie prosty i skromny. Widzicie na nim inskrypcję mówiącą o modlitwie, którą następnie odmawiacie, a przed wami pojawia się wizja tamtego krwawego dnia i grupki stojącej pod przepięknym witrażem młodzieży. Rzućcie k100:
1-30 Stoicie i przyglądacie się całej scence, która początkowo spokojna, w końcu przeradza się w krwawą rzeźnię niewiniątek, a krew nieletnich falami zalewa przepiękną kaplicę, brudząc was od stóp do głów do tego stopnia, że zaczynacie aż się w niej topić. Gdy już myślicie, że zaraz stracicie przytomność i wydacie ostatnie tchnienie, budzicie się na podłodze pod kamiennym ołtarzem. Na waszej dominującej dłoni pojawia się krwawe znamię w postaci krzyża.Otrzymujecie 1pkt. z HM oraz 1pkt. eventowy.
31-60 Oglądacie jawiącą się Wam scenę, czując, że lada chwila zrobi się naprawdę nieprzyjemnie. Próbujecie podejść do modlących się dzieciaków, ale jesteście zbyt wolni, a krzyk więźnie w waszym gardle. Młodzież pada trupem, a Wy zostajecie z nieprzyjemnym uczuciem w żołądku. Budzicie się w miejscu, w którym staliście czując ból tysiąca ostrzy wbijających się w Wasze ciała, który będzie trwał następny wątek.Otrzymujecie 1pkt. eventowy.
61-90 Krzyczycie do młodzieży, by się ratowała, ale oni albo Was nie usłyszeli, albo dość perfidnie zignorowali. Niestety widzicie dokładnie, sekunda po sekundzie, całą masakrę w wykonaniu udawanego opata. Budzicie się zlani zimnym potem, szukając walających się wokół ciał, ale nic się nie zmieniło. Otrzymujecie 2pkt. eventowe.
91-100 Znając historię tego miejsca, nie tracicie czasu. Wskakujecie między modlącą się młodzież i rzucacie wokół nich tarczę ochronną, która skutecznie powstrzymuje Konstantyna w przebraniu mnicha. Gdy zagrożenie mija, witraż nad Waszymi głowami ożywa, a Wy stajecie twarzą w twarz z anielską postacią, która wręcza Wam Srebrną figurkę drozda.Otrzymujecie figurkę drozda i 3pkt. eventowe.
Podejść do grobu Konstantyna:
Waszą uwagę przykuwa postawiony w miejscu dawnej nawy bocznej grób. Jak się szybko okazuje jest to miejsce spoczynku samego Konstantyna. Runy otaczające nagrobek opowiadają historię władcy i jego podłego czynu. Nagle spod ciężkiego, kamiennego wieka zaczyna ulatniać się fioletowy dym, który dostaje się do waszych dróg oddechowych. Rzućcie k100:
1-30 Dym dusi was, powodując nieprzyjemne halucynacje. Czujecie cierpienie zamordowanych przez Konstantyna dzieci na własnej skórze i widzicie, jak z waszego ciała wypływa nie tylko krew, ale i z ran wydobywają się ohydne larwy rozchodzące się na wszelkie strony, które następnie... zamieniają się w inferiusa. Niestety czarnomagiczna istota wcale nie jest złudzeniem, a realnym zagrożeniem, przed którym musicie się bronić. W tym celu dorzucacie k6. Wynik nieparzysty oznacza porażkę i rany na tyle poważne, że tracicie świadomość. Budzicie się w chacie znachorki, która nie ma dla was najlepszych wieści. Zostaliście zarażeni klątwą Konstantyna, która będzie z wami już do końca. W wypadku parzystego dorzutu wychodzicie z potyczki cało, a inferius znika tak szybko jak się pojawił. Otrzymujecie 1pkt. eventowy. Jeśli dopadła was klątwa macie obowiązek napisania jednopostówki na min. 2000 znaków u znachorki.
31-60 Dym zaczyna otaczać grobowiec i jego najbliższe otoczenie, powoli zamieniając się w roślinność, która może blokuje wam jakąkolwiek możliwość ucieczki. Avalońskie pnącza formują wokół was ciasną klatkę, która z każdą chwilą zmniejsza swoją objętość. Jeśli wyrzucona przez was kość była mniejsza niż 45, wasza walka z roślinami idzie na marne, a wy tracicie przytomność z powodu odcięcia dopływu powietrza przez przeklętą florę. Budzicie się dopiero o świcie, daleko od ruin. Otrzymujecie 1pkt. eventowy.
61-90 Dym posiada bardzo mdły zapach, który po chwili rozpoznajecie jako własną Amortencję. Niestety jest to tylko pułapka, która ma uśpić waszą czujność, bo już po chwili przed wami nie pojawia się uosobienie ciepłego uczucia, a bogin, z którym musicie podjąć walkę. Otrzymujecie 2pkt. eventowe.
91-100 Fioletowa chmura niczym drut kolczasty owija grób Konstantyna, zacieśniając się wokół niego do momentu, aż kamienna płyta pęka. Runy wokół miejsca spoczynku władcy Kornwalii zaczynają świecić nikłym blaskiem, a Wy czujecie w uszach przerażający krzyk, który po chwili zamiera, a u swoich stóp znajdujecie Krwawą księgę. Po napisaniu dwóch jednopostowych samonauk z wykorzystaniem księgi otrzymacie 5pkt. z Czarnej Magii. Otrzymujecie Księgę oraz 3pkt. eventowe.
•Jasnowidzowie oraz osoby, które mają 0pkt. z czarnej magii w kuferku, nie mogą wylosować najniższego progu w żadnej ze ścieżek! Rzucacie dopóki nie uzyskacie czegoś innego.
•Wilkołaki oraz potomkowie wil nie mogą wylosować najwyższego progu w wyzwaniach, jako że z natury jesteście "bestiami". Rzucacie dopóki nie uzyskacie czegoś innego.
•Srebrna figurka drozda - ożywia się w obecności czarnej magii, chroniąc Ciebie i najbliższą Tobie osobę przed wszelkimi zaklęciami czarnomagicznymi oprócz zaklęć niewybaczalnych. Użyć można jej 3 razy, po czym rozpada się w pył. Za pierwszym razem figurka broni przed każdym zaklęciem czarnomagicznym, za drugim przed tymi, które nie wymagają więcej niż 20 pkt. z czarnej magii, a za trzecim ochroni tylko przed tymi czarami, które nie wymagając więcej niż 10 pkt. z tej dziedziny.
•Klątwa Konstantyna - przekleństwo zesłane na podłego władcę po zbrodni, jakiej dopuścił się na niewinnych, doczekało się również swojej magicznej odmiany. Przez klątwę nie jesteście w stanie rzucić żadnego czarnomagicznego zaklęcia. Gdy tylko próbujecie, rozsadza was od wewnątrz ból tysiąca cierpiących istnień, a wasza różdżka rozpada się w pył.
•Krwawa Księga - Zbiór opowiadający o najbardziej brutalnych rytuałach X-XV w. Oprócz opisu okrutnych tradycji można znaleźć tam mniej lub bardziej wiarygodne legendy o najbardziej potężnych krwawych ofiarach tamtych czasów. Po napisaniu dwóch jednopostowych samonauk z wykorzystaniem księgi otrzymasz 5pkt. z Czarnej Magii.
• Jedyny i nieprzekraczalny termin to północ z soboty na niedzielę 27/28 sierpnia. Po tym czasie wszelkie wrzucone posty i upomnienia nie będą brane pod uwagę.
• Obowiązkowy kodzik:
Kod:
<zg> Punkty z CM w kuferku: </zg> <zg> Modlitwa/Podejście do grobu: </zg> <zg> Wydarzenie: </zg> <zg> Zyski/Straty/Konsekwencje: </zg>
• Pytania jak zawsze proszę kierować na pw do @Maximilian Felix Solberg lub na discorda: Caaarl#7023
______________________
Maximilian Brewer
Wiek : 22
Czystość Krwi : 10%
Wzrost : 178 cm
C. szczególne : Blizny na całym ciele, które wychynęły po usunięciu wszystkich mugolskich tatuaży, runa agliz na lewym ramieniu, krwawa obrączka na palcu serdecznym prawej dłoni, blizna w kształcie błazeńskiej czapki na prawej piersi, trzy blizny przez całe plecy, blizna w kształcie kluczy tuż nad sercem, runa jera na brzuchu
Punkty z CM w kuferku: 1 Modlitwa/Podejście do grobu: Grób Wydarzenie: 90 Zyski/Straty/Konsekwencje: 2 punkty eventowe
Kiedy już doszedł do siebie, a zabliźniające się na plecach rany nie dawały mu się tak we znaki, postanowił wybrać się znowu przed siebie, zupełnie, jakby zakładał, że gdzieś tam, chuj wie gdzie dokładnie, ostatecznie znajdzie potrzebne mu ukojenie. A może po prostu za długo był spokojny i faktycznie szukał guza, trudno powiedzieć. Tak czy inaczej znalazł się w ruinach kaplicy, o której słyszał, że odpierdoliło się tutaj całkiem niezłe gówno i zaczął się uważnie rozglądać, jakby zakładał, że za chwilę znajdzie doskonałą wskazówkę, jak znaleźć świętego Graala. To oczywiście było skończonym kretynizmem i jak podejrzewał, bujdą na resorach, ale ostatecznie po coś tutaj przylazł i nie zamierzał się poddawać. Ostatecznie skierował swoje kroki do grobu, dochodząc do wniosku, że tutaj będzie pewnie w stanie trafić na cokolwiek, ale spotkał się jedynie z dymem, który posiadał dziwny, mdły zapach. Nic więcej się za nim nie kryło, tylko ta woń, która naprawdę go zastanawiała, która z jakiegoś powodu coś mu przypominała. Kiedy już odkrył co - uśmiechnął się lekko, nieco rozbawiony, jakby zastanawiał się, na chuj trupowi zapach jego amortencji. Po chwili uznał, że nie powinien o to pytać nawet w myślach, bo wyskoczył na niego bogin. Był pewien, że to on, bo za chuja pana nie wierzył w to, że na Avalonie mógłby znaleźć swojego popierdolonego mugolskiego starego. Dlatego też bez większego zastanowienia jebnął go odpowiednim zaklęciem, nie zamierzając się z nim jakoś szczególnie mocno szarpać. Świadomość, że ma przed sobą jedynie bogina, pomimo wszystko była dość uspokajająca i chociaż w pierwszej chwili nieco się wystraszył, zaraz pozbył się problemu. W końcu nie zamierzał tutaj z nim tańczyć, więc mógł spierdalać. Sam Max również zamierzał zastosować się do tego twierdzenia i gdy tylko było to możliwe, po prostu oddalił się, mając wszystko w dupie. I tyle.
z.t
______________________
Never love
a wild thing
Scarlett Norwood
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 20
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 160 cm
C. szczególne : Rytualny krwawy znak na wskazującym palcu lewej dłoni
Punkty z CM w kuferku: 0 Modlitwa/Podejście do grobu: Modlitwa Wydarzenie: 27; ale nie mogę, więc 58 Zyski/Straty/Konsekwencje: 1 punkt eventowy; na następny wątek czuję, jak wbijają się we mnie tysiące ostrzy
Była pewna, że Avalon miał jej jeszcze wiele do zaoferowania. Była również pewna, że spora część z tych rzeczy mogła jej się ani trochę nie spodobać, że mogła być dla niej naprawdę paskudna i właśnie tego spodziewała się, gdy wsunęła się do ruin. Oczywiście nie powiedziała swojemu bratu, dokąd się wybiera, bo nie chciała go martwić, nie chciała, żeby znowu oskarżał samego siebie o to, że wpakowała się w jakiś ambaras i teraz rozglądała się bardzo uważnie po całej okolicy, starając się ustalić, co jej grozi. Bo coś na pewno, czuła bowiem niepokój, była przekonana, że coś jest nie w porządku, a i nagromadzenie magii w tym miejscu, zdawało się wręcz paskudne. Przemknęła się w stronę ołtarza, udając, że nie widzi grobowca, bo miała zdecydowanie złe doświadczenia z mogiłami. Przyjrzała się kamieniowi, by spostrzec tam jakąś inskrypcję i po chwili przeczytała modlitwę, nie wiedząc, do czego może doprowadzić swoim szaleństwem. Bo, że do czegoś złego, o tym była przekonana. Nie spodziewała się jednak, że ukaże jej się scena dawnych wydarzeń, że zobaczy, jak wśród modlących dzieciaków pojawia się prawdziwy zdrajca. Jej nie wydostał się jednak z jej gardła, była za wolna i nie była w stanie ich ostrzec, chociaż jednocześnie wiedziała, że tak naprawdę nie miała kogo ostrzegać, bo oni już nie żyli. I dokładnie to ich spotkało, padli znowu martwi, a jej zrobiło się dziwnie słabo, zaś jej żołądek zdawał się być wręcz pusty. gdy się ocknęła, miała wrażenie, że całe jej ciało przeszywają niezliczone wręcz ostrza, co wywołało u niej płacz. Ostatecznie bowiem dopiero co mierzyła się z myślą, że umarła, a teraz znowu walczyła z czymś tak okrutnym. Zacisnęła jednak zęby, dochodząc do wniosku, że kwestię tę zamierzała zachować dla siebie.
z.t
______________________
I come from where the wild
wild flowers grow
Christopher Walsh
Wiek : 35
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 183
C. szczególne : Blizna u dołu brzucha oraz niewielka blizna na ręce, blizny na piersi po jadzie akromantuli, ciemnogranatowe blizny na lewym ramieniu; obrączka z czarno-zielonej muszli; runa agliz na lewym nadgarstku
Punkty z CM w kuferku: 0 Modlitwa/Podejście do grobu: Modlitwa Wydarzenie: 27, ale nie mogę, więc: 99 Zyski/Straty/Konsekwencje: 3 punkty eventowe, Srebrna Figurka Drozda
Właściwie wiedział, że nie powinno go tutaj być. Wiedział, że powinien uważać, ale z jakiegoś powodu pchał się w kolejne niebezpieczeństwo, będąc przekonanym, że to po prostu go nie ominie. A jednak ciągnęło go do tego, żeby po prostu nie stać w miejscu, żeby coś się działo, żeby… Właściwie Chris sam nie wiedział, jak dobrze to opisać, ale nie miało to znaczenia, skoro wkroczył już do ruin, czując jednocześnie, jak wypełnia go niepokój, mieszając się z poczuciem, iż miejsce to było przesycone magią, naprawdę potężną magią, która mogła niepokoić. Wiedział, co się tutaj wydarzyło, podejrzewał więc, że cień dawnych wydarzeń zapisał się tutaj w sposób, którego nie dało się wręcz opisać. Pozostał na zawsze w tych kamiennych murach i witrażach. Po nich nie było już śladu, ostały się jedynie ramy, co nie było zbyt przyjemnym widokiem. Chris spojrzał na miejsce nad ołtarzem, gdzie kiedyś musiało znajdować się jedno z tych okiennych dzieł sztuki. Przesunął później wejrzeniem po postumencie, przy którym się znajdował, by dostrzec inskrypcję, jaką mimo wszystko nieco bezwiednie wypowiedział, by momentalnie znaleźć się pośród wizji minionych czasów. Ponieważ zaś wiedział, co się tutaj wydarzyło, nie czekał nawet na rozwój wydarzeń, a skoczył przed siebie, pośród modlącą się młodzież, żeby od razu rzucić kilka ochronnych zaklęć, mając wrażenie, że to, co się działo, było prawdą. Że miał szanse pomóc, że miał szansę coś zmienić. Chris obejrzał się zdziwiony, gdy niebezpieczeństwo zostało zażegnane, a on nieoczekiwanie zdał sobie sprawę z tego, że witraż ożył i stanął twarzą w twarz z anielską postacią. Ta zaś wręczyła mu figurkę srebrnego drozda, która najwyraźniej miała być podziękowaniem za jego bohaterski, nieco niemądry czyn. Zielarz uśmiechnął się lekko i skinął głową, by po chwili zdać sobie sprawę z tego, że znajdował się pośród ruin całkiem sam.
z.t
______________________
After all these years you still don't know The things that make you
Punkty z CM w kuferku: 0 Modlitwa/Podejście do grobu: Grób Wydarzenie: 58 Zyski/Straty/Konsekwencje: 1 punkt eventowe
Skoro już dryfowała na fali złości, wciąż jeszcze nie będąc w stanie pogodzić się z tym, co się wydarzyło i szukając winnych, po prostu wędrowała dalej przed siebie, śladami tych wszystkich wyzwań, jakie podobno otaczały ją z każdej strony. Tak było dla niej najlepiej, a przynajmniej tak uważała, pozostając w ciągłym ruchu, szukając nadal guza i zastanawiając się, co jej z tego przyjdzie. Nie wierzyła bowiem w to, że uganiając się za wskazówkami dotyczącymi świętego Graala, była w stanie znaleźć wskazówki dotyczące tego, co wydarzyło się w wiosce. To nie mogło być, jej zdaniem, w ogóle połączone. Mimo to zjawiła się w ruinach świątyni, mając świadomość wydarzeń, jakie miały tutaj miejsce, zastanawiając się jednocześnie, czy zło, jakie tutaj się dokonało, miało jakiś wpływ na całą okolicę. W sposób podobny, jak w przypadku brzytwotrawy, lub czegoś innego, podobnego. Niektórzy zapewne uznaliby, że jej rozważania nie miały najmniejszego sensu i powinna je porzucić, ale nie zamierzała się tym przejmować, rozglądając się z uwagą, czując, jak miejsce to było przesycone magią, ale również czymś mało miłym, jakimś potwornym bólem i niepokojem, który towarzyszył jej, gdy zbliżała się do kolejnego już grobu. Starała się uważać, mając w pamięci to, co wydarzyło się ostatnim razem, gdy zbliżyła się za bardzo do grobów. Być może właśnie dlatego nie zdziwiła się za bardzo, gdy okazało się, że z grobowca zaczął wydobywać się dym. Była gotowa na to, że za chwilę dojdzie do jakiejś walki i nie pomyliła się zbytnio, kiedy dym zaczął nagle przemieniać się w roślinność, powoli otaczając ją coraz to szczelniej. Victoria była jednak ostatnią osobą, która poddałaby się z takiego powodu i po prostu była gotowa do tego, żeby walczyć. Co też uczyniła, uwalniając się ostatecznie spomiędzy roślinności, przyjmując to z zadowoleniem, orientując się jednocześnie, że w okolicy nie było najwyraźniej niczego innego, czemu mogłaby poświęcić swoją uwagę.
z.t
______________________
they can see the flame that's in her eyes
Nobody knows that she's a lonely girl
The author of this message was banned from the forum - See the message
Aurelia Leveret
Rok Nauki : VI
Wiek : 19
Czystość Krwi : 25%
Wzrost : 165 cm
C. szczególne : Noszę pierścień Hannibala na palcu serdecznym lewej ręki.
Punkty z CM w kuferku: 0 Modlitwa/Podejście do grobu: Modlitwa Wydarzenie: 60 Zyski/Straty/Konsekwencje: 1 pkt. eventowy, czuję ból tysiąca ostrzy wbijających się w moje ciała, który będzie trwał następny wątek
Moja ostatnia ucieczka przed Czarnym Rycerzem nie odebrała mi ochoty na pakowanie się w kolejne poszukiwania. Zaczynało podchodzić to pod masochizm, praktycznie wszystkie były powiązane z bólem, a ostatnia chyba najbardziej. Nie miałam bladego pojęcia dlaczego pojawienie gromoptaka wywołało we mnie tak ogromne cierpienie. Wciąż czułam punkt w brzuchu, który spiął się najbardziej, pod naporem pojawionego się nagle impulsu. Mój organizm ogólnie szwankował od przyjazdu do Avalonu i już się gubiłam w tym, co jest normalne, a co nie. Ruiny kaplicy, musiałam przyznać, były bardzo dobrze zachowane. Przystanęłam przy wejściu, zastanawiając się pokrótce, dlaczego w zaświatach po prostu świątynia nie została odbudowana. Wystawiłam rękę, jakby spodziewając się czegoś w postaci bariery lub portalu. Pamiętałam schody, prowadzące teoretycznie donikąd, a przenoszące mnie do jaskini z dziwnym drzewem. Tym razem obyło się bez sztuczek i stała przede mną zwykła kaplica. Przynajmniej tak początkowo mi się wydawało. Podchodząc bliżej ołtarza, poczułam zarówno drzemiącą we mnie odwagę i ciche podszepty niepokoju, strachu każącemu mi w tej chwili uciekać. Obydwie emocje były bardzo silne, także jedna co chwila przebijała przez drugą, na moment przytwierdzając mnie w miejscu. Przymknęłam oczy, próbując bezskutecznie uspokoić kołatające serce. Coś tu było zdecydowanie nie tak, a ja po raz kolejny wpakowałam się w jakieś bagno. Pozostało mi jedno: iść dalej. Na ołtarzu znalazłam inskrypcje, o dziwo zdatne do odczytania. Czy to zasługa moich ostatnich zmagań, czy tutejszej magii, wypowiedziałam na głos słowa modlitwy. Zostałam po tym pochłonięta przez wizję przeszłości, dziejącą się w tym miejscu. Przedstawiona historia zakrawała o gatunek horroru, zaczynając się niewinnie, a później przechodząc do ostrej, skutecznej jatki z krwią i narządami latającymi po całym pomieszczeniu. Był to moment, w którym kaplica została zbezczeszczona, co odpowiadało na moje rozmyślanie nad brakiem odbudowy. Ból i cierpienie próbowała się dobrać do mnie z każdej strony, chciałam ostrzec ofiary, na oko w moim wieku, jednak bezskutecznie. Nic dziwnego, bo i dlaczego echo przeszłości miało się mną przejąć? Gdy morderca zakończył swoją robotę, odwrócił się w moją stronę, a ja poczułam przeszywający mnie dreszcz. Wyglądał zupełnie, jakby był świadom mojej obecności, co przecież nie powinno mieć miejsca, prawda? Przymknęłam oczy i po ich otworzeniu byłam w rzeczywistości, stojąc pomiędzy ruinami. Jedyna co mi przypominało, że to nie był tylko sen, to okropny ból, przeszywający całe moje ciało, jeszcze gorszy od tego, który czułam przez gromoptaka. Jęknęłam z bólu, łapiąc się za głowę i opuszczając ruiny. Co się do cholery ze mną działo?
Punkty z CM w kuferku: 1 (za rytuał) Modlitwa/Podejście do grobu: podejście do grobu Wydarzenie: 99 ale jako potomek wili rzucam dalej > 66 Zyski/Straty/Konsekwencje: zdobywam 2pkt eventowe (łącznie mam 18pkt + z poprzedniego przerzut w dowolnym wyzwaniu oraz stany lękowe i skurcze)
Mówiono, że w ruinach świątyni można odnaleźć kolejne wskazówki potrzebne do odnalezienia Graala. Nie zastanawiał się, czym miałyby być, ani dlaczego w światyni - po prostu poszedł na miejsce, licząc na to, że nie będzie musiał długo szukać. Jednak, jeśli myślał, że do tej poru czuł się nieswojo, a nagłe ataki lęku sprawiały mu trudność, to mylił się. W ruinach poczuł się o wiele gorzej i musiał powtarzać sobie w myślach, że to tylko chwilowe, że to tylko wakacyjne urojenia i powinien się uspokoić. Zrobił jeszcze jeden krok, a niepokój ustąpił, wyparty przez nagłą pewność siebie, większą, niż zwykł odczuwać. Przez moment wpatrywał się w ruiny, ostatecznie kierując się w stronę dawnej nawy bocznej, w której stał grób. Kiedy podszedł bliżej, mógł przyjrzeć się rzeźbieniom na grobie, dostrzegając, jaką historię opowiadały. Słyszał o tym mordzie, który różnie nazywano, choć przeważnie, że była to po prostu rzeź. On sam zastanawiał się, czy Konstantyn nie był również potomkiem wili, czy wilkołakiem, który poczuł zew krwi, który atakował, mając taką naturę, niekoniecznie tego rzeczywiście chcąc. Choć wtedy nie musiałby się przebierać za opata. Tak zastanawiając się i oglądając grób, nie dostrzegł, że uniosło się wieko, spod którego zaczął wydostawać się fioletowy dym. Nim Jamie zdołał się wycofać, ten już dostał się do jego nozdrzy, sprawiając, że Norwood na moment znieruchomiał. Rozluźnił się dopiero, gdy zdał sobie sprawę, że czuje zapach jabłek z karmelem. Odetchnął spokojniej, przymykając na moment oczy w zmęczeniu, a gdy tylko je otwarł stał twarzą w twarz z harpią, łudząco podobną do niego, a jednak mroczniejszą, straszniejszą, wiedzioną żądzą krwi. Jamie drgnął, odskakując w tył, czując od razu skurcz w ramieniu, gdy zacisnął mocniej palce na różdżce. Harpia zaatakowała go, a choć rzucał w nią różnymi zaklęciami, niewiele pomagało. - Odpieprzysz ty się w końcu? - warknął na harpię, przeklinając dodatkowo, gdy uderzył się o grób, będący niby ciemną skrzynią. To wystarczyło, aby Jamie doszedł do wniosku, że być może nie walczy z harpią, jako taką. Wycelował ponownie różdżką w zjawę, wypowiadając proste riddiculus, a harpia zmieniła się w szmacianą lalkę, wydobywając ciche prychnięcie z ust Jamiego. Bogin został pokonany, a on sam był bogatszy o kolejną historię postaci powiązanej z Królem Arturem.
/zt
______________________
Cleanse my soul free me of this anger that I hold and make me whole
Punkty z CM w kuferku: 0 Modlitwa/Podejście do grobu: Modlitwa Wydarzenie: 19 ale nie mogę mieć najniższego, więc -> 45 Zyski/Straty/Konsekwencje: 1 pkt eventowy (łącznie mam 14 + przerzut za kostkę z pierwszego etapu)
Ruiny kaplicy fascynowały go na dwa sposoby - swoją architekturą, zdobieniami jeszcze widocznymi mimo upływu czasu od jej świetności oraz historią, która się z nią wiązała. Król Konstantyn nie zapisał się na kartach historii jako dobry władca, a jako tyran, który doprowadził do rzezi w kaplicy - miejscu które powinno być dalekie od takiej brutalności. Historia jednak pisała różne scenariusze, a on sam był świadkiem jej pozostałości. Wchodząc na teren ruin, czuł się dziwnie. Z jednej strony był niesamowicie pewny siebie, jakby wszystko mógł osiągnąć, co tylko sobie zamierzy. Z drugiej strony czuł niepokój, irytujące uczucie, że coś się za chwilę stanie. Kierowany tymi wrażeniami, skierował swoje kroki w stronę ołtarza. Nie był wierzący, ale wiedział, że w takich miejscach należy okazać szacunek i oddać cześć. Dodatkowo - ołtarz, będąc na środku kaplicy, musiał być reprezentatywny. Larkin był ciekaw zdobień na nim, jak został wyrzeźbiony. Ten jednak okazał się prosty, niesamowicie wręcz prosty i skromny, za to opatrzony inskrypcją z zapisaną modlitwą, którą ostatecznie Swansea odmówił, nie do końca rozumiejąc po co to robi. Impuls, a może efekt towarzyszącego mu niepokoju. Niezależnie pod powodu takiego zachowania, nagle przed nim zaczęła roztaczać się wizja. To musiała być wizja, skoro przed chwilą był w ruinach kaplicy, a teraz patrzył na grupkę młodzieży modląca się pod przepięknym witrażem. Na jego widok, LJ wstrzymał oddech, wpatrując się w niego jak urzeczony. Coś jednak było nie w porządku. Wiedział o tym, czuł to, a jednak nie był w stanie wykrzyczeć nic do modlących się dzieciaków. Spróbował więc podejść do nich, ale był jak trafiony immobiliser. W końcu na jego oczach rozegrała się rzeź i młodzież padła trupem na posadzkę skąpaną we krwi. Larkin ocknął się w tym samym miejscu, w którym stał, czując, że żołądek ma skręcony, jak gotowy do zwrócenia zawartości. Nie wiedział, czy znajomość dokładnego przebiegiem rzezi może mu pomóc, ale był zdania, że tutaj nie ma kielicha.
|zt
______________________
ti dedico il silenzio
tanto non comprendi le parole
Julia Brooks
Wiek : 22
Czystość Krwi : 25%
Wzrost : 170
C. szczególne : grzywka, tatuaże, pedantyzm, wisiorek z osą, pierścień działania na palcu,pachnie lawendą
Punkty z CM w kuferku: 3 Modlitwa/Podejście do grobu: Modlitwa Wydarzenie: 83 Zyski/Straty/Konsekwencje: +2 pkt eventowe (łącznie 10! )
A więc poszukiwania Graala, część… piąta? Nie pamiętała już, ile to razy szukała kłopotów, a nie tylko kielicha, z którego to Jezus popijał druzgotkowe wino. W tym czasie zdążyła zobaczyć hieny cmentarne, walczyć z dzikiem, obrywając przy tym potężnie, walczyć, a właściwie uciekać przed gromoptakiem czy też opowiadać dowcipy, za które została nagrodzona buławą. Bywały rozsądniejsze sposoby na spędzanie wolnego czasu, ale nie oszukujmy się, sposoby te były cholernie nudne. A Julka nudy nie lubiła i dlatego szukała wpierdolu gdzie popadnie. Dziś padło na jakąś kaplicę, a właściwie jej kaplicę. Wiedziona wskazówkami właśnie w to miejsce, z góry nastawiła się na kłopoty. Wchodząc do ruin świątyni, poczuła się… dziwnie. Miejsce było przesiąknięte magią, co do tego nie było wątpliwości. Niepokój ogarnął jej duszę, ale szybko zagryzła zęby i ruszyła pewnie przed siebie, aż dotarła w końcu do jakiegoś opuszczonego ołtarza. Krukonka dokładnie obejrzała całe wnętrze, aż natrafiła na zatarte przez czas napisy. Za pomocą zaklęć oczyściła nieco ołtarz, co umożliwiło jej odczytanie inskrypcji. Wyglądało na to, że musiała się pomodlić. Było to absurdalne, ale co począć. Uklęknęła, przeżegnała się i zaczęła recytować słowa modlitwy. Nim się zorientowała, wpadła w jakiś trans. Momentalnie przeniosła się w czasie jakies dwa tysiące lat i momentalnie stała się świadkiem rzezi dokonanej na niemowlakach. Starała się je ratować, rzucając zaklęciami w Konstantyna, ale bezskutecznie. Była jedynie pasażerem i nie miała wpływu na nic. Nie pozostało jej nic innego, jak obserwować kolejne dzieciaczki, które kończyły z poderżniętym gardłem lub przebitym ciałkiem. Wizja była tak wstrząsająca i realistyczna, że gdy już się wybudziła, odruchowo zaczęła rozglądać się za drobnymi ciałkami. Tych na szczęście nie było, ale to nie uchroniło ją przed łzami, które odruchowo popłynęły jej z oczu. Już chyba wolała walczyć z dzikami.
/zt
Salazar Morales
Wiek : 39
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 183 cm
C. szczególne : blizny ciągnące się przy lewej nerce i po prawej stronie żeber | niewielkie, krwawe znamię w kształcie krzyża na grzbiecie prawej dłoni | krwawy znak w kształcie obrączki
Punkty z CM w kuferku: 45 Modlitwa/Podejście do grobu: modlitwa Wydarzenie: 27 Zyski/Straty/Konsekwencje: krwawe znamię w postaci krzyża na grzbiecie prawej dłoni | 1 pkt HM | 1 pkt eventowy [Razem: 10]
Po samotnym powrocie z kubańskiej stolicy musiał zająć myśli czymkolwiek poza Maximilianem i utraconymi wspomnieniami, dlatego udał się w góry Onchu śladami słynnego czarnego charakteru z arturiańskich legend – Konstantyna, który modlił się za figurą, a jednak diabła miał za skórą. Ledwie przekroczył próg zniszczonego budynku, kiedy poczuł otaczającą go magiczną aurę dodającą sił i niebywałej pewności siebie… z drugiej jednak strony to miejsce zasiewało w sercu ogromny wręcz niepokój, którego Morales nie był w stanie nijak zwalczyć. Nic dziwnego, wszak to właśnie tutaj lata temu niby prawy i religijny rycerz zaszlachtował klepiącą pacierze młodzież. Zastanawiał się czy podejść do grobu Konstantyna czy położonego pod oknem ołtarza. Niełatwy wybór, gdyby nie to, że nie miał szczęście do avalońskich mogił. Nie tak dawno temu niemal został zakopany żywcem przez zmarłego ducha Tristana, dlatego tym razem skierował się w stronę dawnego, przepięknego witraża przedstawiającego bitwę Archaniołów, który obecnie można było oglądać jedynie w księgach. Dekoracja została bowiem doszczętnie zniszczona, a pod pustą, okienną wyrwą pozostał wyłącznie prosty i skromny stół ofiarny, na którym zdobionymi literami wyrytą modlitewną inskrypcję. Paco odczytał ją bez namysłu, nie spodziewając się, że tym samym stanie się świadkiem brutalnej rzezi. Początkowo jego spojrzenie padło na cud architektury wymalowany na barwnym, lśniącym w promieniach słońca szkle. Dopiero potem Meksykanin przyjrzał się stojącym pod nim dzieciakom, które kolejno padały godzone ostrzem. Krew zaczęła falami zalewać wnętrze kaplicę, brudząc koszulę i spodnie Moralesa, a po chwili mężczyzna miał wrażenie że zaczyna tonąć w szkarłatnej posoce. Próbował wstrzymać oddech, rzucając się do ucieczki, ale ostatecznie stracił przytomność w heroicznej walce z nietypowym przeciwnikiem. Nie miał pojęcia ile czasu minęło nim na powrót otworzył oczy. Rozejrzał się wokoło, pojmując że leży na podłodze tuż przed kamiennym ołtarzem. Wydawało się, że wszystko wróciło do normy… poza jednym drobnym szczegółem. Spostrzegł bowiem na grzbiecie prawej dłoni niewielkie krwawe znamię w kształcie krzyża. Nie wiedział jeszcze co ono oznacza, ale na skutek doświadczonej przez momentem makabry postanowił napisać do nastoletniego kochanka.
zt.
Maximilian Felix Solberg
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 21
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 194 cm
C. szczególne : leworęczność, Znak zorzy w postaci czerwonej kreski na palcach lewej dłoni, tatuaż kojota na lewym ramieniu,tatuaż fiolki z syreną i sroką na lewym przedramieniu, Telepatyczne połączenie z Brewerem
Punkty z CM w kuferku: 38 Modlitwa/Podejście do grobu: Modlitwa Wydarzenie: 36 Zyski/Straty/Konsekwencje: ból tysiąca ostrzy wbijających się w Wasze ciała, który będzie trwał następny wątek, 1pkt. eventowy.
Wrócił do Avalonu. Nie był w najlepszym stanie, wręcz przeciwnie, wciąż myślał tylko o tym, żeby przygrzać, ale musiał się powstrzymać. Tutaj, gdzie wokół miał pełno znajomych i nauczycieli, którzy mogli go przyłapać, nie chciał ryzykować. Poza tym, nie miał tu spędzić wiele czasu. Chciał tylko pozamykać pewne sprawy i spierdalać do Inverness, gdzie już mógł pozwolić sobie zdecydowanie na więcej. Wybrał się w Góry Onchu, by nieco oczyścić myśli i dzięki wysiłkowi odsunąć od siebie myśli o dragach, gdy nagle trafił do pewnej opuszczonej kaplicy. A raczej do miejsca, gdzie kiedyś taka musiała się znajdować, bo poza ołtarzem, za wiele to się tam nie ostało. Solberg nie był specjalnie religijny, ale nie zmieniało to faktu, że ostatnio modlitwa mu się opłaciła, więc podszedł do centralnego miejsca kaplicy, a widząc tam rozpisaną modlitwę, postanowił zaryzykować. Jak grzeczny chłopczyk pochylił się nad ołtarzem i zaczął recytować regułkę, a gdy skończył, świat diametralnie się zmienił. Poczuł, że coś jest nie tak. Wokół widział gromadkę dzieciaków, które modliły się w miejscu, w którym sam jeszcze przed chwilą pochylał głowę, ale to nie oni sprawiali, że Max miał ciarki na plecach. O nie, niepokój wywoływał w nim mężczyzna w stroju zakonnika, który nagle pojawił się w drzwiach z wyrazem twarzy, który chłopak potrafił opisać tylko jako morderczy. Nastolatek chciał ostrzec modlącą się młodzież, ale głos uwiązł mu w gardle. Był też zbyt wolny z wyciągnięciem swojej różdżki, więc już po chwili musiał patrzeć, jak jeden po drugim, dzieciaki tracą życie, a ich krew spływa po marmurowej posadzce kaplicy... Obudził się przerażony i zapłakany. Porwał się na nogi, szukając oznak widzianej przez siebie rzeźni nim w końcu zrozumiał, że była to tylko wizja. Czuł ogromny ból w duszy, którego nie potrafił się pozbyć, więc mimo wszystko sięgnął do plecaka, gdzie trzymał używki i porobił się, byle jakoś wrócić do wioski, nie myśląc o życiach, które w tej kaplicy odebrano i tym samym niwelując pojawiający się w jego podbrzuszu ból.
//zt
______________________
I thought that I could walk away easily But here I am, falling down on my knees
Irvette de Guise
Wiek : 23
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 172cm
C. szczególne : Burza rudych włosów, piegi, lawendowy tatuaż za lewym uchem, krwawa obrączka na palcu
Punkty z CM w kuferku: 23pkt. Modlitwa/Podejście do grobu: Podchodzę do grobu Wydarzenie: 34- roślinna pułapka Zyski/Straty/Konsekwencje: utrata przytomności, 1pkt. eventowy
Kolejne plotki doszły jej uszu w związku z poszukiwaniami Świętego Graala. Tym razem miała udać się w Góry Onchu i odnaleźć starą kaplicę, gdzie ponoć miała miejsce rzeź niewiniątek z rąk Konstantyna. Irv niespecjalnie przejmowała się krwawą masakrą, ale nie miała zamiaru iść tam bezbronna. Od wejścia w góry rozglądała się uważnie, mocno dzierżąc w dłoni swoją różdżkę. W końcu, po dłuższej wędrówce odnalazła ruiny świątyni. Podeszła najpierw do ołtarza, ale uznała, że skoro to Konstantyn jest bohaterem tej historii, to wskazówka musi znajdować się przy jego grobie. To był kolejny błąd w jej życiu. Zaczęła uważnie przyglądać się kamieniu i wyrytym tam symbolom, gdy nagle zaczął otaczać ją fioletowy dym, od którego dziewczyna nie potrafiła się uwolnić. Co gorsza, substancja zaczęła zamieniać się w rośliny i choć Irvette próbowała wszystkiego, te nie chciały odpuścić, zaciskając wokół niej, wzbudzając najgorszy lęk dziewczyny. Niedziałające zaklęcia i rodzący się w jej sercu strach spowodowały, że zaczęła czuć, że się dusi, a świat wokół niej ciemnieje, aż w końcu straciła całkowicie przytomność. Obudziły ją dopiero pierwsze promienie słoneczne, padające na jej przemęczoną twarz. Powoli wstała z miękkiej trawy, rozglądając się wokół. Przynajmniej tym razem nie wylądowała w rynsztoku, a to już był dla niej ogromny plus. Widząc, że jest daleko poza górami wyjęła różdżkę i teleportowała się do wioski licząc, że tam dowie się czegoś więcej o grobie Konstantyna.
//zt
______________________
A star becomes a sun, under the pressure of darkness.
Longwei Huang
Wiek : 27
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 177cm
C. szczególne : krwawa obrączka na serdecznym prawym palcu, tatuaż chińskiego smoka na lewej ręce, runa jera na karku, blizny na łydce i na plecach, łagodny uśmiech
Punkty z CM w kuferku: 1 Modlitwa/Podejście do grobu: Modlitwa Wydarzenie: 3 Zyski/Straty/Konsekwencje: +1 pkt eventowy (mam już 9 pkt), krwawe znamię w postaci krzyża na prawej dłoni, +1 HM
Po obudzeniu się u znachorki, czuł ból w głowie, ale mimo to ruszył na dalsze zwiedzanie Avalonu. Na kolejne poszukiwania, licząc na to, że zdoła znaleźć coś, co naprawdę pomoże mu odnaleźć Graala. Liczył, że kielicha strzec będzie kolejny piękny smok. W swojej wędrówce dotarł do ruin kaplicy. Widział w miejscu, gdzie była kiedyś boczna nawa grób, ale nie zamierzał tam podchodzić. Choć czuł się pewny siebie, jakby wszystko mógł w tej chwili osiągnąć, nie mógł w pełni ignorować niepokoju. Właśnie to uczucie przypomniało mi o wszystkich naukach ojca, o wpajanych mu zasadach, że należy czcić przodków, ale i siły wyższe, które dla każdej religii były czymś innym. Podszedł do prostego ołtarzu, odmawiając krótką modlitwę. Nie wiedział, co wydarzyło się kiedyś, ale dość szybko zrozumiał, że nie będzie długo tkwił w niewiedzy. Choć przed chwilą był sam, nagle miał przed sobą grupę młodzieży, która modliła się przed witrażem. Nagle podszedł do niej opat, który wyjął miecz i niewiele później posadzka została skąpana we krwi młodzieży. Nie tylko posadzka, gdyż krew zaczęła brudzić także jego stopy, powoli zalewać go całego. Kolejny raz Longwei miał wrażenie, że umiera i tym razem także, jak przy krwawym rytuale, był pewien, że to jest naprawdę koniec. Nagle ocknął się na posadzce kaplicy, czując ból w prawej dłoni. Nie dość, że tkwiła już na niej krwawa obrączka, teraz pojawił się krwawy krzyż na wierzchu dłoni, między kciukiem a palcem wskazującym. Wpatrywał się w niego przez chwilę nim westchnął ciężko i skierował się w stronę domków, czując, że potrzebował być w towarzystwie, aby przestać myśleć o zamordowanej młodzieży.
Tragedia nawiedzająca to miejsce od stuleci została wryta w świadomość nowych osób, które miały odwagę sprawdzić, czy legenda Konstantyna jest prawdą, czy też wyssaną z palca historyjką ku przestrodze. Mieszkańcy Avalonu zebrali się w ruinach kaplicy, by odnowić otaczające to miejsce zaklęcia, tym samym zapobiegając kolejnym krwawym wizjom na najbliższą przyszłość. Pozbyto się także tekstu modlitwy z głównego ołtarza oraz zapieczętowano ponownie grób Konstantyna, by upewnić się, że miejsce to w najbliższym czasie nie będzie dla nikogo niebezpieczne.