Czarodzieje
Czy chcesz zareagować na tę wiadomość? Zarejestruj się na forum za pomocą kilku kliknięć lub zaloguj się, aby kontynuować.

Share
 

 Zagajnik Fauna

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Go down 
AutorWiadomość


Leighton J. Swansea
Leighton J. Swansea

Student Ravenclaw
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 22
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 175 cm
C. szczególne : Duże usta, kilka pieprzyków, ślady farby na rękach
Galeony : 277
  Liczba postów : 647
https://www.czarodzieje.org/t21367-leighton-lea-joanne-swansea#691779
https://www.czarodzieje.org/t21382-panna-sowa#692448
https://www.czarodzieje.org/t21368-leighton-lea-j-swansea#691780
https://www.czarodzieje.org/t21499-leighton-j-swansea-dziennik#6
Zagajnik Fauna QzgSDG8




Gracz




Zagajnik Fauna Empty


PisanieZagajnik Fauna Empty Zagajnik Fauna  Zagajnik Fauna EmptySob 30 Lip - 19:05;


Zagajnik Fauna


Las graniczący z wioską Ellan Vannin mimo nazwy jest schronieniem wielu magicznych mieszkańców – nie tylko faunów. Można tu spotkać dzikie kaczki-dziwaczki, driady, nieliczne wróżki a nawet pegazorożce. Bujna roślinność wyjątkowo obfita w wielobarwne kwiaty w połączeniu z delikatną avalońską mgłą utrzymującą się między drzewami nadaje temu zagajnikowi wyjątkowo magicznej atmosfery.
Powrót do góry Go down


Hawk A. Keaton
Hawk A. Keaton

Student Ravenclaw
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 22
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 183
C. szczególne : miodowe końcówki włosów, blada twarz, blizna na prawym przedramieniu po szponach sokoła, blizny na lewej dłoni i ręce po kugucharze, nosi mugolskie ciuchy
Galeony : 190
  Liczba postów : 854
https://www.czarodzieje.org/t20936-hawk-astor-keaton
https://www.czarodzieje.org/t20940-hawk-a-keaton-poczta#671901
https://www.czarodzieje.org/t20938-hawk-astor-keaton
https://www.czarodzieje.org/t20942-hank-a-keaton-dziennik#671939
Zagajnik Fauna QzgSDG8




Gracz




Zagajnik Fauna Empty


PisanieZagajnik Fauna Empty Re: Zagajnik Fauna  Zagajnik Fauna EmptyNie 31 Lip - 22:56;

samonauka 07/2022
hawk a. keaton (3/3)

Powrót do szarawej rzeczywistości po tym, jak nie zdałem roku, może wydawać się ciężki. Jest ciężki. Może tego nie widać, gdy oddaję się pasji, ale rodzi to tak naprawdę ogrom pytań. Tylko poprzez zaoszczędzoną kwotę i jako tako świadomość tego, iż prawdopodobnie nie zdam, udaje mi się to utrzymać przed rodzicami w tajemnicy. Ucieczka w cokolwiek innego wydaje się być zatem dobrym pomysłem - dobrym pomysłem na to, ażeby zapełnić każdy moment, każde tchnienie i każde tyknięcie zegara czymkolwiek innym, niż własnymi, szarymi w tym momencie myślami.
Byleby nie uciekać w alkohol i inne używki, czego mógłbym bardzo żałować.
Pewnego rodzaju pustkę w sercu staram się "zniwelować" nauką. Wolny czas? Zapełniam nauką. Każdy spacer - też. Wydawać może się to być złudne, gdy problemy nadal istnieją, tworząc poszczególne struktury pod membraną skóry, jakoby czekając na odpowiedni moment, ale staram się o tym nie myśleć. Staram się działać, bo stagnacja jest jedynym, co może mnie popchnąć w kierunku braku nadziei i tym samym uniknięcia spróbowania czegokolwiek więcej w życiu.
Własne kroki prowadzą mnie do Zagajnika Fauna. Z podsłuchanych opowieści mieszkańców wioski mogę wywnioskować, iż to właśnie tutaj istnieje możliwość spotkania tychże magicznych stworzeń - ale nie tylko. Nie zwracam obecnie na nic innego uwagi, jakoby wyłączając zmysły. Interesując się tylko i wyłącznie własnym, wewnętrznym światem, aby następnie zająć odpowiednio miejsce pod jednym z drzew i wyciągnąć notatnik, następnie skupiając się całkowicie na otoczeniu. Nie wiem, czy kiedykolwiek będzie mi dane później odwiedzić Avalon raz jeszcze.
W końcu, jakby nie było, życie jest przewrotne. Niektórzy mówią o chwytaniu każdego dnia za rogi, jakoby ten miał być ostatnim. Gorzej jest jednak, gdy widmo pewnego końca spogląda w oczy, ale kiedy uderzy - jest już tylko i wyłącznie tajemnicą. Okrutną, ale istniejącą.
Zauważam jednego z nich, posiadającego siwe włosy i wyróżniającego się odmienną od ludzi budową. Są to głównie nogi, ale także i koźle rogi, znajdujące się bez najmniejszego skrępowania na głowie nieznajomego, wpływają na "odbiór". Przyglądam się dokładnie z dalsza (nienatrętnie), ale nie podchodzę. Nie czuję obecnie sił na potencjalną rozmowę. Zabawa? Wydaje się być dobrym aspektem. Duże ilości alkoholu nie mają na mnie zbyt dobrego wpływu mimo wszystko. Zapisuję to, co widzą oczy. Inaczej jest, gdy człowiek ma do czynienia z opisem podręcznikowym, a inaczej, gdy rzeczywiście ma możliwość obejrzeć coś poprzez własne zmysły.
Nieopodal jednego z drzew dostrzegam nimfę, a konkretnie - driadę. Wysuszona, pociemniała jak kora skóra, wyróżnia się na tle zagajnika otoczonego wielobarwnymi kwiatami. Nie chcę być nieuprzejmy, a też, lepiej nie zachodzić im za skórę, w związku z czym nie przyglądam się na tyle, aby było to niepokojące. Tylko lekko się uśmiecham, może nieco smętnie, gdy ta zauważa moją obecność i wlepia miodowe tęczówki oczów w moje jasne, niebieskie. Nie wydaje się być zainteresowana, prawdopodobnie poprzez moje własne, wycofane podejście. A może to tylko mój umysł tak podpowiada? Nie mam bladego pojęcia. Zamiast tego notuję wszelkie najważniejsze aspekty, jakie przykuwają moją uwagę.
To wszystko - pochłaniane poprzez zmysły wzroku i słuchu - ma swoją specyficzną magię, o ile jej odczucie ma jeszcze jakiś sens w moim przypadku.
Cały ten efekt przerywa... beczenie kozy? Spoglądam zdezorientowany w miejsce źródła dźwięku, a moim oczom ukazuje się poruszająca do tyłu kaczka. Tylko, jak wiadomo, ta, zamiast kwakać, posługuje się kompletnie innym dźwiękiem. Niemagiczne kaczki preferują prędzej zbiorniki wodne, ta - kaczka dziwaczka - uważa suchy ląd za bardziej odpowiadający. Nie zmienia się w mojej obecności, nie mając do tego jakiegoś konkretnego celu. Po prostu idzie dalej, poruszając swoim kuprem do tyłu, wydając kolejne, charakterystyczne dla kóz beczenie. Jest to specyficzne, niezapowiedziane kompletnie spotkanie, ale na tyle spontaniczne, iż pouczające.
Charakterystyczna mgła otula polanę, a po niej przewija się jeszcze parę innych driad w połączeniu z faunami. Życie w tymże miejscu tętni. Być może to dar od losu, iż Pani Jeziora ma do nas cierpliwość, a może zwyczajne, ludzkie szczęście.
Zegara przy sobie żadnego nie mam i dopiero wtedy, gdy uważam, że zanotowane przeze mnie rzeczy są wystarczające - z drobnymi rysunkami - decyduję się na opuszczenie polany. Jest to zdecydowanie inne doświadczenie niż czytanie tomiszczy na tenże temat, a na pewno bardziej... "żywe". Szczere, pozwalające na wytworzenie własnego obrazu i własnych wspomnień, które to tylko należy pielęgnować. I czerpać z nich wiedzę.

| zt |
+
Powrót do góry Go down


Christopher Walsh
Christopher Walsh

Nauczyciel
Wiek : 35
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 183
C. szczególne : Blizna u dołu brzucha oraz niewielka blizna na ręce, blizny na piersi po jadzie akromantuli, ciemnogranatowe blizny na lewym ramieniu; obrączka z czarno-zielonej muszli; runa agliz na lewym nadgarstku
Galeony : 6708
  Liczba postów : 2644
https://www.czarodzieje.org/t18076-christopher-o-connor#514253
https://www.czarodzieje.org/t18088-poczta-chrisa#514438
https://www.czarodzieje.org/t18079-christopher-o-connor#514252
https://www.czarodzieje.org/t18310-christopher-o-connor-dziennik
Zagajnik Fauna QzgSDG8




Moderator




Zagajnik Fauna Empty


PisanieZagajnik Fauna Empty Re: Zagajnik Fauna  Zagajnik Fauna EmptySro 3 Sie - 21:32;

Był naprawdę zmęczony śpiączką, w którą zapadł. Tymi wszystkimi krwawymi koszmarami, które miotały nim w gorączce po łóżku, a on nie był w stanie się wybudzić, mając wrażenie, że zapada się w tym coraz głębiej i głębiej, jakby nie było szans na to, żeby w ogóle się zatrzymał. Był tym przerażony, rzucał się pod przykryciem, mamrotał coś przez sen, ale ten trzymał go mocno, niemalże chcąc go zdusić, chcąc go pochłonąć i tym samym pokazać mu, kto tutaj był tak naprawdę najważniejszy, kto był najgroźniejszy i na kim powinien się w pełni skupić. Koszmary zniknęły jednak nieoczekiwanie, a on ocknął się, rozglądając się nieprzytomnie po domku, dziękując samemu Merlinowi za to, że pozwolił mu wyrwać się z tego transu.
Trochę zajęło mu, nim ostatecznie wrócił do siebie i chociaż był nadal zmęczony, chociaż wciąż zdawał się śpiący i nie był pewien, czy znowu nie będzie śnił koszmarów, starał się zachowywać normalnie. Zapewne właśnie dlatego wyciągnął Josha na spacer, licząc na to, że tym razem nie wpakują się w nic, co okazałoby się jednak zbyt wymagające, zbyt okropne, zbyt obarczone konsekwencjami. Tym bardziej że zamierzał pomówić z Audrey, a to rodziło kolejne problemy, od których zdecydowanie nie mógł i chyba nie chciał, uciec.
- Jeśli jeszcze raz przyjdzie ci do głowy, żeby grzebać w czyimś grobie, poczekaj, aż się teleportuję - powiedział, kiedy ziewnął i przeciągnął się, mając wrażenie, że po tym wszystkim wciąż jeszcze był potwornie połamany. Nie bał się już, chociaż w pierwszej chwili, kiedy Josh padł na ziemię, poczuł, że serce podchodzi mu do gardła, później miał ochotę porządnie go uderzyć, żeby zapamiętał, że pewnych rzeczy się nie robi, aż w końcu sam zapadł w sen i wszystko wskazywało na to, że jego również pokarało, chociaż nie wiedział, za co dokładnie. Wiedział, że poruszył kwiaty, ale nie sądził, że zderzenie się z nimi może mieć aż tak wielkie konsekwencje, nie sądził również, że jego sny mogą być tak krwawe.
Nic zatem dziwnego, że widok, jaki teraz się przed nim roztaczał, był naprawdę miły dla oka i kojący, zwłaszcza dla kogoś, kto był tak blady, jak Chris. Potrzebował czegoś, na czym mógłby się skupić, a nie wracać nieustannie do tego, co było z jakiegoś powodu złe, co nie było takie, jak być powinno, co powodowało, że wszystko się poplątało. Zagajnik zaś był w swej urodzie po prostu nieziemski, to jednak nie było wszystko i zielarz aż lekko rozchylił wargi, gdy spostrzegł w oddali stadko całkiem niezwyczajnych ptaków.
- Kaczki-dziwaczki - powiedział cicho, nie chcąc ich spłoszyć. Poruszały się tyłem, kilka z nich zaczęło głośno krzyczeć, co brzmiało, jakby po zagajniku biegały kozy, ale żadna z nich nie zamieniła się w zająca, najwyraźniej nie postrzegając ich jako zagrożenia. Lub też, po prostu, jeszcze ich nie dostrzegając i nie mając pojęcia, że coś było nie w porządku. - Tam są młode, Josh - dodał cicho, dostrzegając faktycznie mniejsze kaczki, zapewne tegoroczne pisklaki, które dopiero się czegoś uczyły, choć było tam również kilka starszych osobników. Nie wiedział, czy trafili do ich legowiska, ale obserwowanie ich z oddali było niesamowite i powodowało, że Chris zdecydowanie chciał tutaj zostać, jak dziecko, które dostało słodycze i nie zamierzało stąd odejść przez najbliższych kilka godzin.

______________________

After all these years
you still don't know
The things
that make you
beautiful
Powrót do góry Go down


Joshua Walsh
Joshua Walsh

Nauczyciel
Wiek : 37
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 193cm
C. szczególne : runa algiz za lewym uchem, obrączka z bladoróżowej muszli, bransoletki na lewym nadgarstku
Galeony : 4710
  Liczba postów : 2196
https://www.czarodzieje.org/t18077-joshua-walsh
https://www.czarodzieje.org/t18086-poczta-profesora-walsha#514412
https://www.czarodzieje.org/t18084-joshua-walsh#514388
https://www.czarodzieje.org/t18300-joshua-walsh-dziennik#520887
Zagajnik Fauna QzgSDG8




Moderator




Zagajnik Fauna Empty


PisanieZagajnik Fauna Empty Re: Zagajnik Fauna  Zagajnik Fauna EmptySro 10 Sie - 21:10;

Dwudniowa śpiączka była koszmarem, poczucie rozkojarzenia i senność również, ale nie dało się tego w żaden sposób porównać do tego, co przechodził przez jeden dzień, gdy Chris jeszcze się nie wybudzał. Ulga, jaka przyszła, kiedy zielarz w końcu się ocknął, była nie do pojęcia. Chciał więc zrobić wszystko, byle tylko przestać myśleć o tym, jak się czuł, kiedy widział męża pogrążonego w koszmarach, nic więc dziwnego, że zgodził się na spacer bez zastanowienia. Nie miało znaczenia, gdzie będą szli, ale to, że będą razem. Nie potrafił również powstrzymać się od ziewania, za co przepraszał raz po raz, aż nagle się zatrzymali.
Kaczki-dziwaczki były naprawdę… Dziwne. Josh nie był w stanie powiedzieć, co czuł, gdy na nie patrzył, ale widział, jak reagował Chris. Złapał go za dłoń, zaciskając mocniej palce i przyglądając się stworzeniom. To naprawdę było niezwykłe widzieć coś, co przypominało kaczkę, ale wydawało dźwięki innych stworzeń i mogło się w nie zmienić.
- Usiądźmy na chwilę, może same przyjdą - zaproponował szeptem, robiąc jeszcze jeden krok, nim ostatecznie usiadł na trawie, pociągając męża w dół, ku sobie. Obserwował kaczątka, zastanawiając się, czy byliby zdolni sprawić, żeby podeszły do nich. Ledwie o tym pomyślał, dotarło do niego, że wpatrywał się od dłuższej chwili w dwa kaczątka, które odstawały od reszty, zupełnie, jakby nie potrafiły iść za całą resztą. Inne kaczki nie nawoływały też ich. Były jakby porzucone, a jednak w grupie. Było to dość dziwne i od razu wskazał na parkę swojemu mężowi, dopytując, czy to tak powinno wyglądać.
Przez chwilę siedzieli nieruchomo, a dwa kaczątka podeszły do nich tyłem. Josh nie był pewny, czy widziały ich i przyszły specjalnie, zaciekawione, czy nie zdawały sobie sprawy z tego co się działo. Kiedy jednak niemal wpadły na ich nogi i zatrzymały się w miejscu, miotlarz wstrzymał powietrze, obawiając się, że kaczki zmienią się w zające. Jednak nic takiego się nie stało, a zwierzęta poruszyły swoimi skrzydłami.
- Kit… - zaczął, ale nie wiedział, co powiedzieć, zamiast tego wyciągnął niezwykle powoli dłoń przed siebie, dotykając ostrożnie opuszkami palców skrzydeł jednego z kaczątek.

______________________


Peace in your gardens and light from your eyes
No one can hold me the way you do
Powrót do góry Go down


Christopher Walsh
Christopher Walsh

Nauczyciel
Wiek : 35
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 183
C. szczególne : Blizna u dołu brzucha oraz niewielka blizna na ręce, blizny na piersi po jadzie akromantuli, ciemnogranatowe blizny na lewym ramieniu; obrączka z czarno-zielonej muszli; runa agliz na lewym nadgarstku
Galeony : 6708
  Liczba postów : 2644
https://www.czarodzieje.org/t18076-christopher-o-connor#514253
https://www.czarodzieje.org/t18088-poczta-chrisa#514438
https://www.czarodzieje.org/t18079-christopher-o-connor#514252
https://www.czarodzieje.org/t18310-christopher-o-connor-dziennik
Zagajnik Fauna QzgSDG8




Moderator




Zagajnik Fauna Empty


PisanieZagajnik Fauna Empty Re: Zagajnik Fauna  Zagajnik Fauna EmptyCzw 11 Sie - 21:09;

Prawdę mówiąc, Chris nie wiedział, kiedy ostatecznie pozbędzie się tego dziwnego uczucia niepewności, jakie kryło się w nim za każdym razem, kiedy zaczynał odczuwać senność. Wolałby nie wracać do koszmarów, jakie go nawiedziły, jednocześnie jednak będąc ciekawym tego, co się w nich kryło - czy były jedynie wymysłem zmęczonego, zbolałego umysłu, czy jednak wiązały się w jakimś stopniu z historią Avalonu albo samego świętego Graala, o którym mówiono wszędzie w okolicy. Nie wiedział na razie, czy w ogóle chciał sprawdzać, jak się sprawy miały i zdecydowanie wolał po prostu usiąść pośród roślinności, tak jak zaproponował to Josh, i skoncentrować się na otaczających ich zwierzętach. To dawało mu spokój, jakiego potrzebował.
- Przynajmniej nie przyszła tutaj z nami żadna przemądrzała zbroja. Pewnie wtedy zamieniłyby się w zające i nie zobaczylibyśmy ich więcej - powiedział cicho, przypominając sobie te wszystkie razy, kiedy żelastwo się do niego przyczepiało, powodując, że w jego życiu nie wszystko szło, jak iść powinno, że jego rozmowy i podejmowane przez niego decyzje zdawały się nie być do końca jego, zupełnie, jakby wpływ na to miała jakaś magia, której nie był w stanie zrozumieć. Był nią w tej chwili zmęczony i zdecydowanie bardziej odpowiadało mu spoglądanie na kaczki-dziwaczki, które najwyraźniej były nimi zainteresowane. Przynajmniej kaczątka, które tak powoli się do nich zbliżyły.
Były bardzo ufne, co nieco zdziwiło Christophera, o czym wspomniał swojemu mężowi, przyglądając się, jak ten wyciągnął rękę w stronę zwierząt, jednocześnie wstrzymując na moment oddech. Nie minęła nawet chwila, gdy poczuł, że się uspokaja, jednocześnie mając wrażenie, jakby wszystkie złe doświadczenia, które wędrowały za nim od początku wakacji, stają się mniejsze, jakby nawet koszmarne sny nie były już tak okropne, jak wydawało mu się wcześniej.
- Moglibyśmy dać im ziarna albo niełuskany słonecznik. Albo kaszę. Albo warzywa. O ile nie różnią się za bardzo od zwykłych kaczek, chociaż nie sprawiają wrażenie, żeby tak było - stwierdził, rozglądając się uważnie, po czym zerwał rosnącą w pobliżu koniczynę, mając w pamięci, że niektórzy przedstawiciele drobiu, a do tego na pewno zaliczały się magiczne stworzenia przed nimi, nie gardzili również takim poczęstunkiem. Uśmiechnął się lekko, kiedy tylko jedno z kaczątek wyciągnęło zainteresowane głowę w stronę podsuniętej rośliny i już po chwili zacisnęło na kwiatku dziób, sprawiając teraz nieco urocze, nieco komiczne wrażenie, którego Christopher nie umiał dobrze odpisać.
- Przypominają trochę Fruzję - stwierdził, przekrzywiając nieznacznie głowę. - Ciekawe, czy by się jej bały. Czy raczej, to ona bałaby się ich, w końcu wiemy, jaka jest.

______________________

After all these years
you still don't know
The things
that make you
beautiful
Powrót do góry Go down


Joshua Walsh
Joshua Walsh

Nauczyciel
Wiek : 37
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 193cm
C. szczególne : runa algiz za lewym uchem, obrączka z bladoróżowej muszli, bransoletki na lewym nadgarstku
Galeony : 4710
  Liczba postów : 2196
https://www.czarodzieje.org/t18077-joshua-walsh
https://www.czarodzieje.org/t18086-poczta-profesora-walsha#514412
https://www.czarodzieje.org/t18084-joshua-walsh#514388
https://www.czarodzieje.org/t18300-joshua-walsh-dziennik#520887
Zagajnik Fauna QzgSDG8




Moderator




Zagajnik Fauna Empty


PisanieZagajnik Fauna Empty Re: Zagajnik Fauna  Zagajnik Fauna EmptyNie 14 Sie - 19:34;

Odetchnął z ulgą, gdy tylko mąż usiadł obok niego na trawie. Znał go na tyle, żeby być pewnym, że po dłuższej chwili blisko natury, Chris zacznie się rozluźniać. Nie wiedział, jakie dręczyły go koszmary, ale chciał zrobić wszystko, aby zielarz już ich nie miał, aby uspokoił się choć trochę. Z lekkim uśmiechem spoglądał na męża, kiedy ten wspominał o zbroi, podzielając jego zdanie. W towarzystwie blaszanych rycerzy żadne magiczne stworzenie nie mogło liczyć na spokój, chociaż była jeszcze jedna sprawa, o której mogli zapominać. Coś, co mogło tłumaczyć ufność stworzeń, o której wspomniał młodszy mężczyzna.
- A może niekoniecznie uciekłyby przed zbrojami? W końcu te duchy były tu przez cały czas, tak jak i stworzenia, zanim my się pojawiliśmy. Właściwie nie powinno nas tutaj być, a skoro nie miały wcześniej styczności z czarodziejami, nie wiedzą, że może je spotkać krzywda z naszej strony, prawda? Więc jeśli tylko są ciekawskie… Nie powinno dziwić, że podeszły do nas - powiedział cicho, przesuwając niezwykle powoli palcami po skrzydłach kaczątka, które stało bliżej niego, powoli przesuwając palce na jego szyję. Wiedział, jak wiele krzywdy ludzie potrafią wyrządzić zwierzętom i cieszył się, że kaczki dziwaczki nie miały takich doświadczeń. Jednocześnie nie mógł oprzeć się wrażeniu, że z tymi dwoma osobnikami jest coś nie w porządku. Jakby odstawały od reszty stada, nie pasowały do niego, czy wręcz szukały swojego.
- Nie przygotowaliśmy się, a nie wiem, czy dzięki accio zdołam coś przywołać i nie wystraszyć ich - przyznał, nieruchomiejąc, kiedy kaczątko, które głaskał, odwróciło głowę w jego stronę, aby złapać dziobem za jego dłoń. Nie było to przyjemne, choć nie było w pełni bolesne. Josh zmarszczył brwi, nie wiedząc, co powinien zrobić, próbując nie ruszać ręką, aż kaczątko nie puściło, ale zaraz znowu go ugryzło, jakby domagając się od niego jedzenia, ale zamiast tego szczypało dziobem jego dłoń.
- Podejrzewam, że słysząc ich meczenie uciekłąby szybko do gniazda, albo znów przez kilka dni chodziłbym z nią na ramieniu… Chciałbym znaleźć dla niej towarzystwo, drugiego lelka… I żeby miała miejsce tylko dla siebie w nowym domu… - odpowiedział, pochylając się odrobinę, wystarczająco, aby oprzeć głowę o ramię męża. Zerwał także koniczynę, podsuwając kaczątku, które zaczął nazywać Kłapaczem w myślach.

______________________


Peace in your gardens and light from your eyes
No one can hold me the way you do
Powrót do góry Go down


Christopher Walsh
Christopher Walsh

Nauczyciel
Wiek : 35
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 183
C. szczególne : Blizna u dołu brzucha oraz niewielka blizna na ręce, blizny na piersi po jadzie akromantuli, ciemnogranatowe blizny na lewym ramieniu; obrączka z czarno-zielonej muszli; runa agliz na lewym nadgarstku
Galeony : 6708
  Liczba postów : 2644
https://www.czarodzieje.org/t18076-christopher-o-connor#514253
https://www.czarodzieje.org/t18088-poczta-chrisa#514438
https://www.czarodzieje.org/t18079-christopher-o-connor#514252
https://www.czarodzieje.org/t18310-christopher-o-connor-dziennik
Zagajnik Fauna QzgSDG8




Moderator




Zagajnik Fauna Empty


PisanieZagajnik Fauna Empty Re: Zagajnik Fauna  Zagajnik Fauna EmptyPon 15 Sie - 14:45;

Chris spojrzał nieco zdziwiony na Josha, wyraźnie nie biorąc wcześniej pod uwagę tego, o czym ten mówił, teraz dostrzegając zaś, że jego mąż miał rację. A przynajmniej, że mógł mieć całkowitą słuszność w tej swojej niewielkiej teorii, uznając, że zwierzęta, które raczej nie zaznały tutaj nigdy krzywdy, nie czuły powodów do obaw. Być może nie widziały w czarodziejach, którzy zjawili się na Avalonie, żadnego wielkiego zagrożenia, traktując ich nieco, jak duchy, które przecież i tak nie raz i nie dwa się tutaj pojawiały, które wędrowały między drzewami, nie robiąc niczego złego. Groźniejsza była niewątpliwie inna zwierzyna, którą można było tutaj spotkać i to o nią kaczki dziwaczki powinny się obawiać. Zielarz przypomniał sobie również węże znad strumienia, orientując się, że te zwierzęta również sprawiały wrażenie ufnych i bardzo ciekawskich.
- Masz rację - powiedział spokojnie. - Kiedy wybrałem się na spacer, udało mi się zasnąć pomiędzy całkiem pokaźnym stadkiem węży, a wszystkie sprawiały wrażenie, jakby bardzo chciały, żebym towarzyszył im w drzemce. Nie wydawały się szczególnie przejęte moją obecnością, jakby traktowały mnie, jak jednego ze swoich - dodał zaraz, marszcząc lekko nos, a następnie poprawił okulary.
Spojrzał ponownie na kaczątka, które sprawiały wrażenie, jakby zupełnie się ich nie bały i poruszył się, żeby zerwać więcej trawy, odnosząc wrażenie, że było to całkiem dobrym rozwiązaniem. Zaraz jednak zerknął na starszego mężczyznę, by nieznacznie wzruszyć ramionami i zauważyć, że jeśli nie spróbują, to się nie dowiedzą, a w kuchni zapewne można było znaleźć wszystko. Ostatecznie z czegoś musiały powstawać wypieki, które dało się znaleźć na Avalonie, więc jakieś zboża gdzieś istniały.
- Sam zauważyłeś, że chyba są przyzwyczajone do magii, więc możemy to sprawdzić - dodał ostatecznie, przyglądając się, jak kaczątka próbują wyrwać mu zerwane źdźbła trawy, sprawiając przy tym wrażenie, jakby naprawdę dobrze się bawiły. Pozostałe kaczki dziwaczki nie zwracały na nich zbyt wielkiej uwagi, zajęte zapewne swoimi własnymi sprawami, niezbyt ciekawe tego, co robiła tutaj dwójka czarodziejów.
- Nie jestem pewien, czy uspokoiłaby się, gdyby miała parę. Zresztą, wiesz, że wybranie jakiegokolwiek lelka mogłoby się dla niej nie skończyć najlepiej. Pomyślę o odpowiednim miejscu w ogrodzie, gdzie czułaby się dobrze, a gdyby było jej za zimno, zawsze możemy zbudować również niewielką cieplarnie, w której będzie miejsce tylko i wyłącznie dla niej. I może dla Wrzos, kiedy tylko odkryje, jak dostać się do środka - powiedział, uśmiechając się lekko, a następnie skrzywił się lekko, gdy jedno z kaczątek zacisnęło dziób na jego dłoni, zapewne zamierzając przekonać się, czy jest jadalny. Miał tylko nadzieję, że kaczki dziwaczki nie okażą się za chwilę bardziej szalonymi stworzeniami, niż się wydawało.

______________________

After all these years
you still don't know
The things
that make you
beautiful
Powrót do góry Go down


Jessica Smith
Jessica Smith

Student Ravenclaw
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 22
Czystość Krwi : 0%
Wzrost : 176cm
C. szczególne : Biały znak Zorzy łączący wewnętrzne kąciki oczu | Złote okulary (tłumaczki) | Krwawa 'obrączka' na lewej dłoni | Rude włosy | Brisingamen, Ijda Sufiaan i druidzki amulet na szyi | Delikatny zapach frezji
Galeony : 245
  Liczba postów : 1683
https://www.czarodzieje.org/t18405-jessica-anneliese-smith#525187
https://www.czarodzieje.org/t18434-jess-smith
https://www.czarodzieje.org/t18433-jessica-smith#525176
https://www.czarodzieje.org/t19201-jessica-smith-dziennik
Zagajnik Fauna QzgSDG8




Gracz




Zagajnik Fauna Empty


PisanieZagajnik Fauna Empty Re: Zagajnik Fauna  Zagajnik Fauna EmptyCzw 18 Sie - 23:09;

| Nie mam ochoty jarać zielska! 1/3

Wróciwszy do Ellan Vannin, gdzie w domkach nie zastała NIKOGO, kto był obecny na rytuale... autentycznie zaczęła panikować. Na drugi plan zeszły nawet targające nią wspomnienia czarnomagicznych uroków, które trafiały ją raz po raz. A co jeśli tylko ona jakimś cudem przeżyła? Dosłownie cudem. A jeśli umarła i właśnie przez to udało jej się wydostać z koszmaru, a reszta dalej się w nim męczyła? Tyle pytań, a żadnej odpowiedzi - nawet nie miała ich komu zadać, ani nigdzie doszukiwać się prawdy. Miała powody do paniki.
Skąd mogła w końcu wiedzieć, że wybudziła się jako jedna z pierwszych...?
Mogła mieć tylko nadzieję, że po wyspie leżą rozrzuceni gdzieś jej przyjaciele. Skłamałaby sama przed sobą, gdyby szczególnie nie przejęła się nieobecnością Boyda. Choćby z tego powodu, że to ona zasugerowała mu udział w tym rytuale, a on zgodził się z nią pójść - i został do samego końca, mimo dość... niekomfortowych i nie na miejscu nowinek, które wyszły na jaw.
Poszukiwania zaczęła od plaży, gdzie ją samą wyrzuciło - sprawdziła po kolei dosłownie wszystkie miejsca, które przyszły jej na myśl, w których już była i które dalej pozostawały jedynie pozycją na jej liście do odwiedzenia. Pudło. Kamfora. Pusto wszędzie, głucho wszędzie - wcale nie byłoby przesadą powiedzenie, że w ogóle nie przespała nocy. Bo istotnie nie przespała, targana poczuciem winy, przebłyskami druzgoczących jej ciało klątw i wspomnieniem krwawego danse macabre.
Dopiero kolejnego dnia zaczęła przeszukiwać okolice Zagajnika Fauna - który omijała dotychczas z oczywistych względów. Jeśli nie znajdzie Callahana w Ellan Vannin i jego peryferiach, będzie musiała ponownie wybrać się w góry... I Morgana jej świadkiem, miała taki zamiar.
Przynajmniej dopóty dopóki pod kobiercem delikatnej, lotnej mgły nie dostrzegła ludzkiej sylwetki - okrytej czarnym welonem, niczym kołdrą. Ten dres rozpoznałaby absolutnie wszędzie. Momentalnie do głowy uderzyła jej euforia, przeganiając dotkliwe zmęczenie. Smith wystrzeliła z miejsca jak pierwszoligowa Błyskawica, kompletnie ignorując rwący ból w lewym ramieniu.
Praktycznie wślizgiem dopadła do Boyda, czując jak krew szumi jej w uszach. Dotknęła drżącą dłonią policzka chłopaka - z obezwładniającą niemal ulgą odnotowując fakt, że był ciepły. A zaraz potem sprawdziła puls na szyi.
Poczuła, że obraz jej się lekko szkli - delikatnie chwyciła Gryfona za ramię, lekko nim potrząsając.
Boyd, obudź się, Boyd — powtarzała jak mantrę, pilnując się, żeby nie zacząć w końcu krzyczeć. Podbródek jej drgał niekontrolowanie - a kiedy twarz chłopaka przeszył grymas, a powieki uniosły się w górę odsłaniając brązowe tęczówki... aż z wrażenia klapnęła na ziemię obok, czując się tak lekko, jakby z barków ktoś zdjął jej ważącego tonę bembena. Zakryła nabiegające łzami oczy swoimi dłońmi - i w końcu wzięła głęboki, pełny oddech.
Sz-szukałam Cię od wczoraj — wykrztusiła - teraz z kolei walcząc, żeby w ogóle wydobyć z siebie głos.
Powrót do góry Go down


Boyd Callahan
Boyd Callahan

Student Gryffindor
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 23
Czystość Krwi : 25%
Wzrost : 192
C. szczególne :
Dodatkowo : bardzo kocha Fillina
Galeony : 857
  Liczba postów : 1730
https://www.czarodzieje.org/t17850-boyd-callahan
https://www.czarodzieje.org/t17855p26-sowa-boyda#top
https://www.czarodzieje.org/t17851-boyd-callahan
https://www.czarodzieje.org/t18313-boyd-callahan-dziennik
Zagajnik Fauna QzgSDG8




Gracz




Zagajnik Fauna Empty


PisanieZagajnik Fauna Empty Re: Zagajnik Fauna  Zagajnik Fauna EmptyCzw 18 Sie - 23:59;

Przez barierę snu najpierw przebił się głos, początkowo niezrozumiały, później coraz wyraźniej układający się w jego imię - powieki miał jednak takie ciężkie, a umysł otępiały, że potrzebował naprawdę długiej chwili, żeby odzyskać świadomość; długi, głęboki sen nie chciał wypuścić go ze swoich objęć i, szczerze mówiąc, nie miałby nic przeciwko temu żeby w nim pozostać - w nicości było mu całkiem przyjemnie i bezpiecznie. Wreszcie zmusił się, by otworzyć oczy i w pierwszym ułamku sekundy nie wiedział, gdzie jest, ani co przeżył przed zaśnięciem... wspomnienie Krwawego Wesela wróciło jednak bardzo szybko i uderzyło go jak butem w mordę; jedyne co pozostało niezmienne to fakt, że nadal nie miał pojęcia, dlaczego leży pod gołym niebem na trawie, przykryty jakimś całunem. Dlaczego część widoku zasłaniają mu zaszklone oczy wiszącej nad nim Jess. Wyplątał się niezgrabnie z owijającej go szmaty i podniósł do siadu, co wcale nie było takie proste, bo ciało miał zesztywniałe jakby leżał tu całą wieczność.
- C-co? - tylko tyle był w stanie z siebie wydobyć, bo nadal przetwarzał wszystko co się działo i zwyczajnie nie mógł tego zrozumieć; wyciągnął rękę, żeby pocieszającym gestem pogładzić przejętą Dżesikę po ramieniu, i wtedy zauważył krwawy ślad - jakby obrączkę - dookoła serdecznego palca. Wzdrygnął się na ten widok, wracając wspomnieniami do całego rytuału, który najwyraźniej rzeczywiście skończył się zaślubinami... jego samego z czym? Skrwawionym Łbem? Pojebaną, avalońską magią? Zerknął na dłonie dziewczyny, zakrywające jej twarz i zauważył to samo znamię. Z każdą sekundą pytań tłoczyło się mu w głowie coraz więcej i miał ochotę zarzucić nimi wszystkimi Jessicę, ale jednocześnie był przekonany, że ona wcale nie zna odpowiedzi. I równie dobrze to ona mogłaby pytać jego.
- Ja... ja cię szukałem pod tym drzewem, ale... - zaczął schrypniętym głosem i okropnym poczuciem winy, że najwyraźniej ją tam zostawił, chociaż nie miał pojęcia w jaki sposób, bo po Cruciatusie urwał mu się film -...kurwa, nie wiem, nie było cię, a potem zajebali mi zaklęciem i... i zniknąłem - zrelacjonował, brzmiąc na dużo bardziej spanikowanego niż by chciał, ale zwyczajnie nie potrafił przejść do porządku dziennego nad tym, że wybrali się beztrosko i bezmyślnie na jakiś rytuał, który skończył się torturami. Dosłownie.
- Co ci zrobili? - zapytał prosto, naiwnie licząc, że usłyszy, że nic, że była jak ninja i uniknęła wszystkich zaklęć, albo że w sekundę znalazła schronienie z tamtego koszmaru i dlatego nie mógł jej znaleźć.
Powrót do góry Go down


Jessica Smith
Jessica Smith

Student Ravenclaw
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 22
Czystość Krwi : 0%
Wzrost : 176cm
C. szczególne : Biały znak Zorzy łączący wewnętrzne kąciki oczu | Złote okulary (tłumaczki) | Krwawa 'obrączka' na lewej dłoni | Rude włosy | Brisingamen, Ijda Sufiaan i druidzki amulet na szyi | Delikatny zapach frezji
Galeony : 245
  Liczba postów : 1683
https://www.czarodzieje.org/t18405-jessica-anneliese-smith#525187
https://www.czarodzieje.org/t18434-jess-smith
https://www.czarodzieje.org/t18433-jessica-smith#525176
https://www.czarodzieje.org/t19201-jessica-smith-dziennik
Zagajnik Fauna QzgSDG8




Gracz




Zagajnik Fauna Empty


PisanieZagajnik Fauna Empty Re: Zagajnik Fauna  Zagajnik Fauna EmptyPią 19 Sie - 0:33;

Ulga jaką odczuła, gdy Boyd - cały i zdrowy! (przynajmniej fizycznie) - ocknął się z głębokiego snu, przyćmiła praktycznie wszystko. Poczynając od zmęczenia i utrapienia, które ją nękały naprzemiennie, poprzez samo echo rytuału, po samo logiczne myślenie. W końcu skąd chłopak miałby wiedzieć, że tyle go szukała i sama dręczyła się wizjami, że zostawiła go tam, na polanie na pastwę losu? Że nie wiedziała czy w ogóle uszedł z tego z życiem?
Autentycznie, jeszcze nigdy nie cieszyła się tak, że jej hipoteza z nierealnym koszmarem okazała się sprawdzona.
Z ledwością opanowała nie tylko drżący głos, ale też łzy, które cisnęły jej się do oczu - świadomość, że oboje byli bezpieczni, była naprawdę szalenie kojąca. Jak i ten drobny gest Boyda, kiedy uspokajająco - pomimo tego, że to on dopiero wyrwał się z koszmaru - pogładził ją po ramieniu. Odetchnęła jeszcze raz głęboko, odsłaniając twarz i spoglądając na niemniej spanikowanego niż ona przy przebudzeniu, chłopaka.
Też Cię szukałam, ale... to drzewo, chwyciło mnie w pa... pasie... — głos jej się złamał, kiedy odtwarzała sobie w głowie retrospekcję z rytuału. Zadrżała widocznie - i choć przecież wiedziała, że to wszystko było tylko snem, swego rodzaju iluzją, to przecież odczucia była jak najbardziej prawdziwe.
Ja... obrywałam klątwami, jedna za drugą. — Nie miała zamiaru kłamać, z resztą teraz jej to nawet przez myśl nie przeszło. — Zmiażdżyli mi nogi, dostałam sectumsemprą... — urwała i przełknęła głośno ślinę, kręcąc gwałtownie głową, żeby odgonić wiszące nad nią widmo. — Chyba tam umarłam, ale... potem obudziłam się na plaży. I nic mi nie jest. Poza tym... eee... tą 'obrączką'. — Naturalnie próbowała zracjonalizować i sprowadzić swoje przejścia do prostych faktów - jednocześnie prezentując swój nowy nabytek. Bezceremonialnie chwyciła dłoń Boyda, tam również, na serdecznym palcu odnajdując identyczne znamię. — Też je masz. Ja... Do prdele, nie mam pojęcia co to miało znaczyć, nie rozumiem — przyznała po prostu, wgapiając się w palce chłopaka, mimowolnie zaciskając na nich swoje, drżące.
Jak się czujesz? — zapytała zatroskana, unosząc umęczona, szare spojrzenie. — Ja obudziłam się wczoraj, o świcie... Potem zorientowałam się, że w Ellan nie ma nikogo, kto był na Rytuale. Prze... khm, przestraszyłam się. Szukałam Cię i... myślałam już, że tam zostałeś, że Cię tam zostawiłam — przygryzła wargi, opanowując ich drżenie - zaraz potem uniosła trzymaną kurczowo dłoń Boyda, opierając się czołem o jej wierzch. — Jak ja się cieszę, że Cię znalazłam... — westchnęła głęboko, z najprawdziwszą ulgą w głosie, której szczerość aż ścisnęła ją za serce.
Powrót do góry Go down


Boyd Callahan
Boyd Callahan

Student Gryffindor
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 23
Czystość Krwi : 25%
Wzrost : 192
C. szczególne :
Dodatkowo : bardzo kocha Fillina
Galeony : 857
  Liczba postów : 1730
https://www.czarodzieje.org/t17850-boyd-callahan
https://www.czarodzieje.org/t17855p26-sowa-boyda#top
https://www.czarodzieje.org/t17851-boyd-callahan
https://www.czarodzieje.org/t18313-boyd-callahan-dziennik
Zagajnik Fauna QzgSDG8




Gracz




Zagajnik Fauna Empty


PisanieZagajnik Fauna Empty Re: Zagajnik Fauna  Zagajnik Fauna EmptyPią 19 Sie - 2:12;

Rewelacje przekazane przez dziewczynę były po pierwsze szokujące, po drugie - absurdalne, bo przecież doskonale widział, jak siedzi obok niego może i roztrzęsiona, ale z pewnością fizycznie cała i zdrowa, w jednym kawałku, bez ran czy blizn; przyglądał się jej chwilę w milczeniu, przejęty, jakby próbował doszukać się jakichkolwiek widocznych oznak śladów zaklęć, o których wspominała, ale nic nie dostrzegł - oprócz nie dającej się nie zauważyć krwawej obrączki, bliźniaczo podobnej do tej na jego dłoni.
- Co... jak... ty... umarłaś? - powtórzył po niej bez sensu, niezdolny do wykrzesania z siebie żadnej bardziej elokwentnej odpowiedzi, bo był tak skołowany, że ledwo siedział prosto, więc do logicznego myślenia był bardzo daleki. Nie rozumiał ani trochę, n i c, z tego co się wydarzyło i nawet nie miał pomysłu, od czego mogliby zacząć próby wyjaśnienia wydarzeń z poprzedniego wieczoru. Właściwie to nie był pewny, czy rzeczywiście chciałby się w nie zagłębiać, czy może raczej puścić je w niepamięć i zapomnieć, że w ogóle brali udział w czymś tak chorym. - Nic ci nie jest, serio? W sensie... fizycznie? - dopytał, powoli dodając do siebie kolejne elementy układanki i dochodząc do prostego wniosku: skoro nie było namacalnych śladów, to nie mogło się wydarzyć. Co jak co, ale Sectumsempra zostawiała blizny, których nie dało się ot tak pozbyć zaklęciem. Szkoda, że blizny na psychice miały z nimi zostać mimo wszystko.
- Myślisz, że... to nie było naprawdę? Nie mogło być naprawdę, skoro... no... żyjemy - skwitował trochę kulawo, tłumacząc to wszystko przy okazji samemu sobie i byłby najchętniej sam schował twarz w dłoniach, żeby jakoś to przetrawić, gdyby Jess nie trzymała jego ręki w swojej; odwzajemnił uścisk, w niemy sposób przekazując, że on też absolutnie nic nie rozumie i jest równie przerażony, co ona. Nie starał się nawet tego ukrywać i zgrywać twardziela, którego nic z tego nie ruszało, bo zwyczajnie nie miał siły, wspomnienie rytuału było zbyt świeże i bolesne, żeby był w stanie zepchnąć je gdzieś na bok.
- Jak po torturach. Chujowo, ale... no już nie boli, czyli nie jest źle, nie? Nie jest źle, Jessica. Już po wszystkim - stwierdził, przypominając o tym fakcie nie tylko jej, ale i sobie, chociaż miał wrażenie, że będzie musiał to powtórzyć jeszcze milion razy, zanim faktycznie do niego dotrze i poczuje się w miarę spokojnie. Cały czas siedział w mimowolnym napięciu, raz po raz rozglądając się po okolicy, jakby się spodziewał, że zza krzaków zaraz pofruną w ich stronę kolejne czarnomagiczne zaklęcia; było to o tyle bez sensu, że nawet gdyby naprawdę ktoś ich zaraz zaatakował, to nie byłby w stanie się obronić. Nawet nie miał w ręce różdżki.
Żołądek zacisnął mu się w supeł, kiedy Jess zaczęła opowiadać o nieobecności wszystkich uczestników rytuału, myślami od razu wędrując w stronę Fredki i próbując sobie racjonalnie wytłumaczyć, że skoro biegła do drzewa, to na pewno do niego dotarła i w porę się ewakuowała; mimo tego utkwiła w nim, jak drzazga, jakaś nuta niepewności. Wybitnie kłująca.
Wiedział, że jedyne co im pozostało, to uzbroić się w cierpliwość - i skupić na pozytywach. A dokładnie jednym, bo więcej ich nie było: że się znaleźli. Że Jessica znalazła jego.
- Tak - potwierdził trochę tępo, opierając na chwilę głowę o jej ramię, bo fizyczny kontakt dawał pokrzepiające poczucie, że są cali i zdrowi - Już dobrze, my się znaleźliśmy, wszyscy inni też się znajdą, nikomu nic nie jest, nic złego już się nam nie stanie. Słyszysz? Nigdy już nie pójdziemy na żaden pojebany rytuał - cały czas mówił do ich obojga, jakby nagle się rozdwoił i stał z boku; może i powtarzał banały, ale sam w tym momencie bardzo potrzebował w nie uwierzyć.
W końcu zmusił się, by się wyprostować i zaczął powoli wstawać, ciągnąc lekko dziewczynę za sobą, chociaż najchętniej zaległby w tych kwiatkach na zawsze. Wiedział jednak, że im szybciej znajdą się gdzieś, gdzie poczują chociaż trochę komfortu i bezpieczeństwa, tym lepiej.
- Chodź. Pójdziemy do domu. Pójdziemy w miłe miejsce.
Powrót do góry Go down


Joshua Walsh
Joshua Walsh

Nauczyciel
Wiek : 37
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 193cm
C. szczególne : runa algiz za lewym uchem, obrączka z bladoróżowej muszli, bransoletki na lewym nadgarstku
Galeony : 4710
  Liczba postów : 2196
https://www.czarodzieje.org/t18077-joshua-walsh
https://www.czarodzieje.org/t18086-poczta-profesora-walsha#514412
https://www.czarodzieje.org/t18084-joshua-walsh#514388
https://www.czarodzieje.org/t18300-joshua-walsh-dziennik#520887
Zagajnik Fauna QzgSDG8




Moderator




Zagajnik Fauna Empty


PisanieZagajnik Fauna Empty Re: Zagajnik Fauna  Zagajnik Fauna EmptyWto 23 Sie - 22:03;

Josh nie wiedział, jak bardzo jego własne oczy zaświeciły, kiedy słyszał o kolejnych stworzeniach tak przyjaźnie nastawionych do czarodziei. Owszem, lubił obserwować zwierzęta w ich naturalnym otoczeniu, ale jednocześnie był zachwycony z ich małej menażerii, jaką mieli w Hogsmeade, a to sprawiało, że miał ochotę powiększać to stado. Chciał sowę, aby przestać chodzić do miasteczka, albo do sowiarni w Hogwarcie, gdy chciał wysłać list. Kiedyś myślał, że może mógłby nauczyć Fruzję przenosić listy, ale lelek był zbyt strachliwy, a do tego nie zwykł latać bez deszczu. Jednak na myśl, że mogliby jeszcze, przy odrobinie szczęścia mieć cydrąża…
- Chris… Skoro i tak myślimy o kupnie większego domu… Co powiedziałbyś na to, żebyśmy zobaczyli, czy taki cydrąż, czy te kaczki… Czy chciałyby dołączyć do naszej wesołej kompanii? Kawałek Avalonu zabrać do domu. Cydrąż żywi się jabłkami, więc byłby łatwy w pielęgnacji, a skoro są ciekawskie… Miałbym towarzysza może do lotów - powiedział, chwilowo wybity z myślenia o kaczkach dziwaczkach, aż nie został ugryziony w dłoń. Zdecydowanie powinni mieć ze sobą jakieś jedzenie odpowiednie dla ptactwa i musiał przyznać rację mężowi, że skoro pozornie stworzenia były przyzwyczajone do magii i nie wykazywały strachu przy nich, być może mogliby przywołać jakieś ziarno z kuchni.
Wyjął różdżkę, aby rzucając accio spróbować coś przywołać. Zostało im chwilę zaczekać, ale miotlarz nie zamierzał narzekać. Wyciągnął nogi przed siebie, na wpół kładąc się na trawie, czym zainteresował jedno z kaczątek, które zaczęło zbliżać się do niego, aby spróbować złapać fiołki z jego bransoletki.
- Kłapacz… - mruknął z lekkim uśmiechem, odsuwając nieco rękę, sprawiając, że kaczątko znów za nią ruszyło. - Czyli w nowym domu będzie w ogrodzie miejsce dla Fruzji i mała cieplarnia dla niej gdy zmarznie. Duża szklarnia na wszystkie twoje rośliny egzotyczne. Pole do Quidditcha, żebym mógł tam trenować dzieciaki. Chciałbym też jakaś mała altanę, osłoniętą przed wszystkimi, takie miejsce, gdzie można się schować przed światem… I będzie trzeba jakieś małe oczko wodne, jeślibyśmy zabrali ze sobą kaczki? - dopytał, kładąc się na plecach, kładąc sobie na brzuchu kaczątko, które nazwał Kłapaczem, obserwując jak to, odrobinę niepewnie siadło na nim rozglądając się na boki.
Po chwili usłyszeli świst zwiastujący nadlatujący przedmiot, którym okazał się worek z ziarnem. Josh złapał go w ostatniej chwili, przytrzymując przy sobie kaczątko, które zdawało się nie wiedzieć, co się dzieje. Pozostałe kaczki częściowo się spłoszyły i przemieniwszy w zające odskoczyły kawałek dalej.
- Może nie lubią hałasu? - spytał, patrząc za nimi, po chwili śmiejąc się, gdy usłyszał beczenie Kłapacza. Wziął trochę ziarna na dłoń i wystawił ją w stronę kaczątka.

______________________


Peace in your gardens and light from your eyes
No one can hold me the way you do
Powrót do góry Go down


Felinus Faolán Lowell
Felinus Faolán Lowell

Nauczyciel
Wiek : 25
Czystość Krwi : 25%
Wzrost : 178
C. szczególne : Na prawej dłoni nosi Sygnet Myrtle Snow i Pochłaniacz Magii. Spokojne spojrzenie, łagodna aparycja.
Dodatkowo : Oklumencja
Galeony : 1973
  Liczba postów : 7412
https://www.czarodzieje.org/t18786-felinus-faolan-lowell#539099
https://www.czarodzieje.org/t18807-felinus-faolan-lowell#539739
https://www.czarodzieje.org/t18796-felinus-faolan-lowell
https://www.czarodzieje.org/t18814-felinus-faolan-lowell-dzienni
Zagajnik Fauna QzgSDG8




Gracz




Zagajnik Fauna Empty


PisanieZagajnik Fauna Empty Re: Zagajnik Fauna  Zagajnik Fauna EmptyPią 26 Sie - 16:28;

samonauka 08/2022
percival d'este
& felinus faolán lowell

Kart wpływ jest znikomy, a kowalem własnego losu jest ludzki charakter; kowalem tej ziemi jest natomiast Matka Natura - i Pani Jeziora, i każda magiczna istota zamieszkująca jak człowiek, ale żyjąca na zasadach odmiennych, które na wyspie panują od dawien dawna; gdzie przelew krwi nie jest widoczny, a cierpienie wydaje się być mniej widoczne. Gdzie, wyspa ukryta przez laty i przez wieki, wyspa ukryta przed wzrokiem czarodziejów, w końcu stała się dla nich otwarta.
Tylko - wraz z ich nadejściem - część wioski doszczętnie spłonęła. Stała się jedynie nicością, brakiem i możliwością jednocześnie. Brakiem prywatnego miejsca do spania, nad czym Lowell nie ubolewał, jak to było kiedyś, gdy jeszcze samemu chciał pozostać i z nikim nie dzielić miejsca. Możliwością w postaci integracji - bo, dzieląc gospodę na tylu uczniów i nauczycieli, na tylu uczestników wycieczki ogółem, trudno uniknąć kontaktów międzyludzkich i tego, jak interesował się - w pozytywnym, rzecz jasna, tego słowa znaczeniu - tym, aby wszystkim innym było równie komfortowo. Pomijając kwestie potencjalnego leczenia, gdzie mimo wszystko doszło do przeżycia, które może zaowocować późniejszymi problemami, a kończąc właśnie na odnowieniu pewnych relacji.
Nie inną kwestią było to, że pasję do zaklęć ogółem, do nauki i do nauczania, podzielał także z Percivalem. Inaczej: nie traktował tego jako swój główny nurt. Felinus nie był doskonały pod tym względem, bo umiejętności w jego przypadku opierały się głównie na zdolności manipulacji przepływem magii z sygnatury do ręki; z ręki do rdzenia, z rdzenia natomiast w kreację wedle jego własnej woli. Więcej studiował w tym przypadku z teorii, aniżeli realnych, praktycznych ćwiczeń. Zresztą, od momentu, w którym to starał się nieco więcej osiągnąć w zakresie zaklęcia obezwładniającego przez przeciążenie, musiał wiedzieć, jakie procesy dokładnie zachodzą, aby zrozumieć naturę pierwotnego problemu. Bo - zwracając uwagę na to, co można tak naprawdę wyczyniać z magią - jak dotrzeć do przeciążenia samego przeciwnika i tym samym jego upadku na kolana, nie czyniąc mu poważniejszej krzywdy?
Zresztą, ludzkość od zawsze taka była. Chytrość i podstęp w połączeniu z umiejętnościami ofensywnymi wzmacnia skłonności do brutalności. Brakuje w tym wszystkim pokory; a i od dawna zaklęcia defensywne były zepchnięte na bok.
Dlatego - posługując się mową, wszak nie trzeba było wysyłać sobie listów bądź patronusów na odległość kilku metrów - postanowił spotkać się z d'Estem w celu praktyki obrony, a i tym samym nauczenia się czegoś nowego. Im dalej sięgał w materiał, tym zauważał coś, co mogło być dla nich przydatne. Może nie spektakularne w użyciu, ale na pewno w jakiś sposób ratujące życie.
- Hej, hej, Percy! - uśmiechnąwszy się, mimo poprzednich wydarzeń starał się zachować wewnętrzny spokój ducha. I chociaż to wszystko go męczyło, głównie przez fakt, ile miał teraz na głowie, nie zamierzał sobie odpuścić możliwości w postaci nauki czegoś nowego. - Co u ciebie? Pomijając, rzecz jasna, ten nieszczęsny pożar... - bo może i powinni zwracać uwagę na inne, bardziej oddające pozytywny nastrój rzeczy. Rozmowa o tym, co spłonęło, jak spłonęło i kto oberwał, nie mogła być najlepsza. Inaczej: prowadzić by mogła na manowce. - Więc tak: jak określiłbyś obecnie swój poziom w rzucaniu zaklęć? Trenowałeś ostatnimi czasy czy odpuściłeś sobie na jakiś czas na rzecz czegoś innego? - było to ważne pytanie; rozgrzewka, choć prosta, mogła im rozjaśnić nieco zasady.

Powrót do góry Go down


Christopher Walsh
Christopher Walsh

Nauczyciel
Wiek : 35
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 183
C. szczególne : Blizna u dołu brzucha oraz niewielka blizna na ręce, blizny na piersi po jadzie akromantuli, ciemnogranatowe blizny na lewym ramieniu; obrączka z czarno-zielonej muszli; runa agliz na lewym nadgarstku
Galeony : 6708
  Liczba postów : 2644
https://www.czarodzieje.org/t18076-christopher-o-connor#514253
https://www.czarodzieje.org/t18088-poczta-chrisa#514438
https://www.czarodzieje.org/t18079-christopher-o-connor#514252
https://www.czarodzieje.org/t18310-christopher-o-connor-dziennik
Zagajnik Fauna QzgSDG8




Moderator




Zagajnik Fauna Empty


PisanieZagajnik Fauna Empty Re: Zagajnik Fauna  Zagajnik Fauna EmptyPią 26 Sie - 22:24;

- Nie wiem, jak będą czuły się poza Avalonem. Tutaj panują jednak zupełnie inne warunki, nie ma tak wielu ludzi, a zwierzęta, jakie można tutaj spotkać, są przyzwyczajone tylko do swojej obecności. Co nie oznacza, że nie chciałbym spróbować, tak samo jak z wierzbą szermierczą. Mam nadzieję, że zdołam zasadzić ją w ogrodzie i nie zniszczę jej przez złe nasadzenie albo pielęgnację. Jest po prostu bardzo wiele niewiadomych - stwierdził, spoglądając w stronę nieba, wyraźnie się nad tym zastanawiając, nie orientując się nawet, w którym dokładnie momencie jedno z kaczątek zbliżyło się do niego na tyle, zapewne po tym, jak już puściło jego dłoń, żeby zacząć próbować wspinać się na jego uda, wyraźnie ciekawe, czy mogło to zrobić. Nie chciał mu pomagać, uważając, że skoro kaczątko było takie wyrywne i nie bało się, że spotka je coś złego, mógł mu na to po prostu pozwolić.
Uśmiechnął się lekko do męża, kiedy ten postanowił faktycznie spełnić jego sugestię i przywołać do nich nieco jedzenia, żeby przekonali się, czy kaczki dziwaczki rzeczywiście żywią się tym samym, co ich zwyczajne, mugolskie kuzynki. Nie sądził, żeby było inaczej, ale oczywiście mógł się mylić, ostatecznie bowiem nie posiadał aż tak szerokiej wiedzy w tym zakresie, a prawdą było również, że na całym Avalonie nie bardzo miał z kim o tym porozmawiać. Liczył na to, że to się zmieni, chociaż prawdę mówiąc, wydawało mu się, że to Josh miałby łatwość w nawiązaniu rozmowy z jakąś wilą, driadą albo kimkolwiek innym, kto mógłby im w tym temacie pomóc, wskazać właściwe rozwiązania albo kierunek postępowania. Zaraz zresztą zasugerował to nieco niepewnie Joshowi, spoglądając na niego, jak nieco przestraszony szczeniak, dając mu jasno do zrozumienia, że sam zapewne sobie z tym nie poradzi. A przynajmniej nie w nawiązaniu kontaktu z kimś zupełnie obcym.
- Josh - mruknął ostrzegawczo, słysząc, że mąż najwyraźniej nazwał już jedno z kaczątek, a potem uśmiechnął się ciepło, dziwnie rozczulony tym wszystkim, o czym starszy mężczyzna mówił, nabierając coraz to większego przekonania, że faktycznie potrzebowali domu, który będzie w pełni odpowiadał im potrzebom, że będzie ich. Bo chociaż nie czuł się źle w ich obecnym lokum, to jednak wiedział, że tak naprawdę obaj myśleli o czymś, co byłoby tylko ich.
- Strumyk. Ale w to nie wierzę, musielibyśmy się naprawdę uważnie rozglądać za takim miejscem, chociaż, prawdę mówiąc, marzyłem zawsze o czymś podobnym - dodał, kiedy kaczątko wdrapało się ostatecznie na jego nogi, a on przesunął ostrożnie palcami po jego piórach, marszcząc lekko brwi, starając się jednocześnie przypomnieć sobie cokolwiek, co dotyczyłoby opieki nad ptactwem. - Skoro już mowa o właściwej opiece, to po prostu potrzebowałyby miejsca, w którym mogłyby znaleźć również ryby, bo jak wiesz, kaczki się nimi żywią. Wiesz o nich cokolwiek? - zapytał, mrużąc nieco groźnie oczy, nim pojawiło się przy nich przywołane przez Josha jedzenie.
Sięgnął po worek, żeby również wysypać nieco ziarna i przez chwilę obserwował, jak kaczątka zabierają się faktycznie do jedzenia, zastanawiając się na głos, czy te również budowały gniazda na podobieństwo swoich mugolskich kuzynów, czy tutaj jednak sprawy wyglądały inaczej. Spojrzał zaraz na Josha i pokręcił lekko głową.
- Zapewne jak większość zwierząt obawiają się po prostu potencjalnego ataku.

______________________

After all these years
you still don't know
The things
that make you
beautiful
Powrót do góry Go down


Joshua Walsh
Joshua Walsh

Nauczyciel
Wiek : 37
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 193cm
C. szczególne : runa algiz za lewym uchem, obrączka z bladoróżowej muszli, bransoletki na lewym nadgarstku
Galeony : 4710
  Liczba postów : 2196
https://www.czarodzieje.org/t18077-joshua-walsh
https://www.czarodzieje.org/t18086-poczta-profesora-walsha#514412
https://www.czarodzieje.org/t18084-joshua-walsh#514388
https://www.czarodzieje.org/t18300-joshua-walsh-dziennik#520887
Zagajnik Fauna QzgSDG8




Moderator




Zagajnik Fauna Empty


PisanieZagajnik Fauna Empty Re: Zagajnik Fauna  Zagajnik Fauna EmptyPią 26 Sie - 22:30;

Nie mógł nie zgodzić się z mężem w kwestii samopoczucia stworzeń, ale i roślin, które od tylu lat żyły w Avalonie, gdyby nagle znalazły się w Hogsmeade. A jednak nie był w stanie zupełnie powstrzymać tego dzikiego pragnienia, jakie w nim zaczynało rosnąć, aby mieć kawałek tej rajskiej wyspy w swoim domu. Słyszał jeszcze o jaskini czterech pór roku, gdzie można było otrzymać rdzeń do różdżki, albo drewno i zastanawiał się, czy to tylko mit, czy rzeczywiście taka jaskinia istniała. Chciał i jej poszukać, ale w tym momencie jego głowę zaprzątały stworzenia i możliwość udomowienia jakiegoś. W chwilę później zaśmiał się ciepło, nachylając się nagle do męża, aby pocałować go krótko, jakby zaczepnie, gdy tylko widział to szczenięce spojrzenie. Choć znali się od dawna, wciąż bawiła go nieśmiałość Chrisa i trudność w nawiązywaniu kontaktów z obcymi osobami, kiedy sam należał do osób onieśmielających.
- Jak tylko jakąś spotkamy, to spróbuję dowiedzieć się czegoś więcej o tutejszych stworzeniach i twojej wierzbie. Może się uda zaprosić jedną z driad do nas, gdy już znajdziemy odpowiedni dom z odpowiednim terenem - zapewnił, uśmiechając się lekko. Zapytanie kogoś bardziej doświadczonego, o opiekę nad tutejszymi stworzeniami, nie było niczym złym i Josh właściwie od razu zauważył, że to naprawdę doby pomysł. Zdołaliby uniknąć początkowych błędów, a co za tym idzie, byliby w stanie naprawdę hodować czy to wierzbę szermierczą, czy zwierzęta.
Miotlarz zignorował ostrzegawcze tony męża, gdy zdołał już nazwać jedno z kaczątek. Nie mógł się przed tym powstrzymać i nawet nie próbował. Widząc, jak bardzo te dwa osobniki trzymały się blisko nich, jak jadły im z ręki, jak na nich wchodziły, nie widział powodu, dla którego nie mieliby zabrać ich ze sobą, skoro najwyraźniej pozostałe stado nie było zbyt chętne, aby przywoływać je do siebie.
- Kit, nie widzę powodu, dla którego nie mielibyśmy rozejrzeć się uważnie za domem. Skoro ma być naprawdę nasz i spełniać nasze marzenia, dlaczego nie mielibyśmy poświęcić mu większej uwagi? Strumyk, czy dostęp do jeziora, jak dla mnie może to być na liście priorytetów - powiedział, spoglądając na moment na Chrisa, nim wrócił spojrzeniem do Kłapacza, podsuwając mu ziarna i z zadowoleniem obserwując, jak kaczka zaczyna się nim zajadać. Wiedział, że jeśli zdecydują się je zabrać, będą mieć więcej pracy wokół zwierząt, ale szczęśliwie Mędrka także lubiła magiczne i nie tylko stworzenia.
- Niewiele wiem o kaczkach. Zawsze interesowały mnie jedynie ich skrzydła, zdolność latania, ale… Nie wiem, czy wiesz, mam męża, który zna się na stworzeniach i podejrzewam, że chętnie nauczyłby mnie wszystkiego, bylebyśmy zapewnili odpowiednie warunki tym stworzeniom - odpowiedział, głaszcząc wolną dłonią pióra kaczki, przypadkiem sprawiając, że rozłożyła skrzydła. Jednak, zamiast odlecieć, machnęła nimi parokrotnie, jakby odganiała od siebie natrętną muchę i wróciła do jedzenia ziaren, które spadłby z dłoni Josha na jego nogi.
- Instynkt z pewnością w sytuacji zagrożenia każe im uciekać. Pozostaje tylko pytanie, co uznają za zagrożenie… - zgodził się, kiwając lekko głową, po chwili ze zdumieniem obserwując Kłapacza, gdy ten spokojnie rozsiadł się na jego nodze, zaczynając chować głowę, jakby zamierzał się zdrzemnąć. - Wydaje mi się, że mam nowego znajomego. Czy już mogę go nazwać? I myślę, że jakbyśmy znaleźli dobry dom, to moglibyśmy mieć małe stado kaczek dziwaczek albo kulingów - dodał jeszcze z uśmiechem, zaczynając delikatnie głaskać Kłapacza po głowie, obserwując, jak jego oczy się zamykają.

______________________


Peace in your gardens and light from your eyes
No one can hold me the way you do
Powrót do góry Go down


Christopher Walsh
Christopher Walsh

Nauczyciel
Wiek : 35
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 183
C. szczególne : Blizna u dołu brzucha oraz niewielka blizna na ręce, blizny na piersi po jadzie akromantuli, ciemnogranatowe blizny na lewym ramieniu; obrączka z czarno-zielonej muszli; runa agliz na lewym nadgarstku
Galeony : 6708
  Liczba postów : 2644
https://www.czarodzieje.org/t18076-christopher-o-connor#514253
https://www.czarodzieje.org/t18088-poczta-chrisa#514438
https://www.czarodzieje.org/t18079-christopher-o-connor#514252
https://www.czarodzieje.org/t18310-christopher-o-connor-dziennik
Zagajnik Fauna QzgSDG8




Moderator




Zagajnik Fauna Empty


PisanieZagajnik Fauna Empty Re: Zagajnik Fauna  Zagajnik Fauna EmptyPią 26 Sie - 22:32;

Opieka nad magicznymi stworzeniami, czy hodowla roślinności, nie była czymś, co można było traktować w pełni w kategoriach rozrywki. To, mimo wszystko, była odpowiedzialność i Chris doskonale zdawał sobie z tego sprawę, wiedząc, że nie wystarczyło czegoś bardzo mocno chcieć, żeby to było możliwe. Do pewnych rzeczy należało się po prostu przygotować, oswoić z myślą, że od tej pory będzie się za coś odpowiedzialnym i wszystko inne, co mogło kryć się jeszcze pod tymi stwierdzeniami. Dlatego też Chris z pewną ulgą przyjął zapewnienie swojego męża, jednocześnie czując się nieco nieswojo, nieco jakby zrobił coś bardzo głupiego, wspominając o takich sprawach. Wiedział, że Josh ani trochę się z niego nie śmiał, że po prostu jak zawsze w takich chwilach nieco dziwiło go, i rozczulało, to jaki zielarz potrafił być wstydliwy.
Jakby na potwierdzenie tego twierdzenie, Chris mocno się zarumienił, uciekając spojrzeniem od miotlarza, koncentrując się w pełni na dokarmianiu kaczątka, które uparcie próbowało usadowić się na jego nogach, zaciekawione nie tylko ziarnem, nie tylko koniczyną, ale również wszystkim, co uznawało za nowe. Zapewne gdyby tylko miał przy ubraniu jakieś sznurki, te padłyby ofiarą zapędów kaczątka, podobnie jak choćby obrączka, którą próbowało dziabnąć, ale Chris nie zwracał na to chwilowo zbyt wielkiej uwagi, skoncentrowany na czymś zupełnie innym.
- Wiesz, że to będzie… Chodzi mi o to, że kupno takiego domu nie będzie należało do tanich spraw, więc może nie powinniśmy również zbyt przesadzać? Chyba że myślisz o tym miejscu, jako o czymś, w czym… O… Czymś na zawsze - powiedział nieco niepewnie, wyraźnie plącząc się w tym, co chciał powiedzieć, nieco się tego wstydząc, jakby był do tego jakiś powód, jednocześnie jednak wiedząc, że zapewne jego mąż właśnie to miał na myśli, że właśnie tym kierował się, wspominając, że chciałby poszukać większego domu, takiego, który byłyby w pełni ich i odpowiadałby w pełni ich potrzebom.
Zaraz też zamrugał, gdy Josh odezwał się ponownie i zaśmiał się cicho, czując, że rumieni się jeszcze mocniej, po czym wywrócił oczami, dając mu tym samym znać, co myśli o tych jego głupich komentarzach. Czuł jednak jednocześnie, jak mocno uderzało jego serce na coś podobnego, tak zwyczajnie, a jednocześnie zupełnie tak, jakby wcale nie byli małżeństwem, jakby wcale nie był przyzwyczajony do czegoś podobnego. To było nieco zabawne, a jednocześnie bardzo przyjemne i pokazywało mu, że pomimo upływającego czasu, niewiele się zmieniało, nawet jeśli się kłócili, nawet jeśli nie zawsze byli zgodni w tym, co robili.
- Wiesz, że to brzmi potwornie wręcz idealistycznie? Ale to prawda, że gdybyśmy znaleźli dom z odpowiednim terenem, moglibyśmy trzymać tam wiele zwierząt. Nie tylko kaczki dziwaczki… Bo nie sądzę, żebyśmy mogli je teraz tutaj zostawić, mam wrażenie, że zaczęły nas traktować, jak swoich opiekunów - powiedział nieco niepewnie, marszcząc brwi, wciąż wyraźnie zastanawiając się, czy powinien pozwolić sobie na taki kaprys. Mieli do tego prawo, mieli do tego środki, w to nie wątpił, ale jednocześnie nie wiedział, czy nie robili czegoś ponad miarę.
Syknął cicho, gdy kaczątko złapało go mocno za palec, próbując wspiąć się jeszcze wyżej po jego ciele, zaraz też podsuwając mu kolejne koniczyny, które stworzenie chwyciło bez zastanowienia, potrząsając mocno głową, jakby uważało to za dobrą zabawę albo coś podobnego. Chris uśmiechnął się lekko na ten widok, nie mogąc właściwie w pełni uwierzyć w to, co się działo.

______________________

After all these years
you still don't know
The things
that make you
beautiful
Powrót do góry Go down


Joshua Walsh
Joshua Walsh

Nauczyciel
Wiek : 37
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 193cm
C. szczególne : runa algiz za lewym uchem, obrączka z bladoróżowej muszli, bransoletki na lewym nadgarstku
Galeony : 4710
  Liczba postów : 2196
https://www.czarodzieje.org/t18077-joshua-walsh
https://www.czarodzieje.org/t18086-poczta-profesora-walsha#514412
https://www.czarodzieje.org/t18084-joshua-walsh#514388
https://www.czarodzieje.org/t18300-joshua-walsh-dziennik#520887
Zagajnik Fauna QzgSDG8




Moderator




Zagajnik Fauna Empty


PisanieZagajnik Fauna Empty Re: Zagajnik Fauna  Zagajnik Fauna EmptyPią 26 Sie - 22:33;

Josh przez chwilę wpatrywał się w męża, nie wiedząc, o co mu chodzi, czy raczej, dlaczego poddaje w wątpliwość jego plany. Choć może nie chodziło o to, że wątpił, ale potrzebował zapewnienia, potrzebował się upewnić, co było słodkie z jednej strony, a z drugiej przypominało o kłótni z początku wakacji. Uśmiechnął się więc ciepło do Chrisa, próbując nie poruszyć się za bardzo, aby nie przeszkadzać kaczątku, które siedziało na nim.
- Oczywiście, że chcę, aby było to coś naszego na zawsze. Chciałbym, żebyś bez oporów mógł posadzić wszystkie rośliny, bez zastanawiania się, jak je później przeniesiesz do nowego domu. Chcę znaleźć taki dom, w którym będziemy się razem starzeć w towarzystwie wszystkich stworzeń, jakie tylko przygarniemy. Chcę domu, gdzie będziesz mógł rozwijać wszystkie swoje pasje, nie tylko zielarstwo, a ja będę mógł ścigać się na miotłach z dzieciakami z okolicy, których będę trenować. Skoro jesteśmy już małżeństwem, chcę żebyśmy mieli właściwy dom dla siebie - powiedział cicho, ale stanowczo, nie odrywając spojrzenia od męża. Nie chciał nieporozumień, niedomówień i choć cały czas głaskał delikatni kaczątko, które zasypiało na nim po tym, jak zdołało go podziobać i rozrzucić na nim ziarno, nie tracił skupienia z rozmowy.
- Nawet jeśli brzmi to jak marzenie, co nam szkodzi spróbować znaleźć właściwe miejsce? Mamy dostatecznie wiele miejsca, żeby tych maluchów zabrać ze sobą, więc nie musimy mieć domu na już, natychmiast. Możemy spokojnie rozejrzeć się po okolicy, poszukać czegoś za wioską, pod górami. Będzie stamtąd dostatecznie blisko do Hogwartu, aby chodzić pieszo, czy lecieć na miotle, a jednocześnie powinniśmy mieć odpowiedni teren - dodał jeszcze, spoglądając na śpiące na nim kaczątko, a później na drugie, które w najlepsze dokazywało na nogach Chrisa. Nie, zdecydowanie nie mogli zostawić teraz tych kaczek samych. Nie byli faunami, czy innymi driadami, żeby kaczki do nich tak lgnęły, a jednak wolały być z nimi, zamiast wrócić do swoich. Uśmiechnął się szeroko, spoglądając na męża, wykonując ruch, jakby chciał osłonić kaczątko.
- Zdecydowanie nie możemy ich tu zostawić. Miałbym oddać Kłapacza? A pieniędzmi… Chyba nie trzeba się martwić. We dwóch damy sobie radę ze wszystkim, a ja nie rzucam, póki co posady w Hogwarcie. Chyba że założymy farmę kaczek dziwaczek i kulingów - zaśmiał się, przypadkiem budząc Kłapacza, który zabeczał głośno rozglądając się wokół, aby zaraz próbować się schować pod ramieniem Josha.

______________________


Peace in your gardens and light from your eyes
No one can hold me the way you do
Powrót do góry Go down


Christopher Walsh
Christopher Walsh

Nauczyciel
Wiek : 35
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 183
C. szczególne : Blizna u dołu brzucha oraz niewielka blizna na ręce, blizny na piersi po jadzie akromantuli, ciemnogranatowe blizny na lewym ramieniu; obrączka z czarno-zielonej muszli; runa agliz na lewym nadgarstku
Galeony : 6708
  Liczba postów : 2644
https://www.czarodzieje.org/t18076-christopher-o-connor#514253
https://www.czarodzieje.org/t18088-poczta-chrisa#514438
https://www.czarodzieje.org/t18079-christopher-o-connor#514252
https://www.czarodzieje.org/t18310-christopher-o-connor-dziennik
Zagajnik Fauna QzgSDG8




Moderator




Zagajnik Fauna Empty


PisanieZagajnik Fauna Empty Re: Zagajnik Fauna  Zagajnik Fauna EmptyPią 26 Sie - 22:37;

Christopher zawsze miał w sobie jakiś cień lęku, którego nie dało się tak łatwo wyplenić. Być może wiązało się to z jego zwyczajną nieśmiałością, być może z jego wspomnieniami, a być może, w tym wypadku, ze świadomością, jaki tak naprawdę był Josh. Zupełnie inny od niego, otwarty, przebojowy i nieco szalony, więc czasami młodszy mężczyzna czuł się w jego obecności niepewnie, jakby mimo wszystko niektóre sprawy nie były do końca ułożone. Teraz zaś wciąż dźwięczały w jego uszach słowa Josha z początku wakacji i chociaż wydawało się, że wszystko zostało wyjaśnione, że nie ma już nic, co byłoby między nimi kością niezgody. Wciąż jednak do tego wracał, mając wrażenie, że ślizgał się po cienkiej tafli lodu, nie mając pojęcia dokąd tak naprawdę zmierzali. Dlatego też zdecydowanie potrzebował zapewnienia, które po chwili padło, tym samym rozjaśniając jego oczy i powodując, że uśmiechnął się lekko.
- Będziemy potrzebować drugiego skrzata, bo nie chcę obciążać Mędrki zbyt wielką ilością pracy - powiedział łagodnie, przyglądając się uważnie swojemu mężowi. Musiał przyznać, że to wszystko o czym mówił, miało w sobie coś dziwnie miłego, coś dziwnie ciepłego i naprawdę chciał, żeby ich życie od tej pory wyglądało właśnie w ten sposób. Brzmiało to może dziwnie naiwnie, tak jak powiedział Josh, jak marzenie, ale z drugiej strony nie mieli powodu, żeby się za tym marzeniem nie uganiać. Pewnie niektórzy uznaliby to za głupoty, albo stwierdziliby, że są za starzy na podobne rzeczy i plany, jak ze szczenięcych lat, ale tak naprawdę teraz faktycznie mieli realne szanse, żeby spełnić te założenia, w końcu w istocie było ich na nie stać i nic przy tym nie tracili.
Chris uciekł spojrzeniem od Josha, uśmiechając się lekko, koncentrując się na nowo na kaczce dziwaczce, która najwyraźniej spłoszona jakimś dźwiękiem, przyjęła nieoczekiwanie swą drugą postać i pobiegła przed siebie, by wrócić po dłuższej chwili i zacząć skubać ziarno, które wciąż jeszcze leżało na ziemi i na nogach Chrisa. Zaraz też złapała go za skraj koszuli, którą szybko pociągnęła, nie wiadomo, czy z zamiarem zjedzenia, czy raczej z zamiarem dalszej zabawy. Zielarz nie zamierzał tego odmawiać, więc przez chwilę kaczątka z zapamiętaniem goniło za zerwanym źdźbłem trawy, próbując je schwytać i głośno meczało, poruszając dość zabawnie kuprem.
- Za bardzo kochasz uczenie dzieciaków, jak powinny okładać się po głowach tłuczkami, żeby tak naprawdę to rzucić, Josh. Chociaż nie powiem, żeby nie podobała mi się wizja posiadania pastwiska, na którym mógłby biegać wszystkie te stworzenia. Mam tylko nadzieję, że Wrzos nie uzna ostatecznie, że kaczki dziwaczki wyglądają, jak idealna przekąska przed obiadem - dodał, gdy kaczątko w końcu złapało trawę i zaczęło nią zabawnie szarpać, wzbudzając przy tej okazji jego uśmiech. Było w tym naprawdę coś miłego, co zwyczajnego i Chris cieszył się, że tutaj przyszli, mając okazję nie tylko uciec od koszmarów, jakie śnił, ale również dostrzec, że pewne problemy naprawdę zostały zażegnane i nie musiał się nimi, przynajmniej chwilowo, przejmować. Mógł snuć swoje marzenia, zamierzając je po prostu zrealizować, dokładnie tak, jak zachęcał go do tego Josh.
+

______________________

After all these years
you still don't know
The things
that make you
beautiful
Powrót do góry Go down


Joshua Walsh
Joshua Walsh

Nauczyciel
Wiek : 37
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 193cm
C. szczególne : runa algiz za lewym uchem, obrączka z bladoróżowej muszli, bransoletki na lewym nadgarstku
Galeony : 4710
  Liczba postów : 2196
https://www.czarodzieje.org/t18077-joshua-walsh
https://www.czarodzieje.org/t18086-poczta-profesora-walsha#514412
https://www.czarodzieje.org/t18084-joshua-walsh#514388
https://www.czarodzieje.org/t18300-joshua-walsh-dziennik#520887
Zagajnik Fauna QzgSDG8




Moderator




Zagajnik Fauna Empty


PisanieZagajnik Fauna Empty Re: Zagajnik Fauna  Zagajnik Fauna EmptyPią 26 Sie - 22:38;

Widział rozjaśniające się spojrzenie męża i nie mógł nie uśmiechnąć się samemu - ciepło, z czułością. Nie zdawał sobie do końca sprawy z tego, że obaj skrywali w sobie niepewność, choć przecież byli siebie pewni. Domyślał się, co kryło się za jego własnym problemem, ale nie wiedział, co mogłoby owa niepewność kreować w sercu Chrisa - jakieś elementy przeszłości, czy jego własne słowa, zachowanie, jak sprzeczka z początku wakacji. Cieszył je jednak, że udało mu się rozwiać je swoim zapewnieniem, w którym nic nie było nieprzemyślane, czy kłamliwe. Chciał tego, o czym mówił i chciał tego dokładnie z tym mężczyzną, z którym zajmował się teraz kaczątkami.
- Poszukam odpowiedniego tym razem ja. Pamiętam, jak mówiłeś, że nie czułeś się dobrze w sklepie z nimi i chyba nawet rozumiem dlaczego - zapewnił, nie chcąc żeby Chris kolejny raz miał czuć się niepewnie, gdy ostatecznie miał wybrać im kolejnego pomocnika. Nie było to również nic, czego Josh nie mógłby zrobić sam, a skoro Mędrkę znalazł Chris, on mógł znaleźć pomocnika dla niej, który również potrafiłby zajmować się zwierzętami. W oczach miotlarza ich przyszłość rysowała się w samych jasnych barwach, przepełniona była ciepłem i poczuciem przynależności. Dla niego ich przyszłość była domem w każdym znaczeniu tego słowa.
Domem, który najwyraźniej miał powiększyć się o dwie kaczki dziwaczki, które nie chciały odejść od mężczyzn i wrócić do swoich. Nawet gdy Josh postawił Kłapacza na ziemi i nie próbował zachęcać go do zabawy, kaczątko i tak nie odchodziło od niego, a jak na moment się oddaliło, zaraz wróciło głośno becząc. Było to z jednej strony rozczulające, z drugiej martwiące. Ostatecznie były to dzikie stworzenia, a wyraźnie postanowiły nie odchodzić od nich, jakby potrzebowały opiekunów. To nie powinno mieć miejsca, ale skoro już omówili, że dadzą radę z opieką nad nimi, nie widział powodu, żeby na siłę próbować trzymać kaczątka z dala od nich.
- Damy radę przekonać Wrzos, żeby ich nie zjadła. To co, Kłapacz i…? Jak go nazwiesz? - spytał, wstając z ziemi, aby z lekkim uśmiechem zauważyć, jak kaczątko podąża za nim, próbując go dogonić. W końcu schylił się i wziął je na ręce, podając znów trochę ziaren. Jakkolwiek nie chciałby udawać, że jeszcze mogli zostawić kaczątka, które w jakiś sposób zostałyby przyjęte do reszty stada, tak nie potrafił. Zarówno on chciał zabrać ze sobą kaczkę dziwaczkę, jak i Chris, a ponieważ oba stworzonka nie chciały odstąpić ich na krok, nie pozostawało nic innego, jak wrócić z nimi do domku.
Po drodze trafili na jedną z nimf, do której, zgodnie z obietnicą, Josh podszedł, dopytując o opiekę nad kaczkami dziwaczkami. Przez chwilę nimfa przyglądała mu się nieufnie, ale widząc, że Kłapacz czuł się całkiem dobre w jego ramionach, a drugie kaczątko nie próbowało uciekać od Chrisa, zaczęła udzielać im odpowiedzi. Wyjaśniła, co te zwierzęta lubią jeść, a także, do czego powinny mieć ułatwiony dostęp. Wyjaśniła im także odrobinę zachowania kaczek dziwaczek, ich zdolności do zmiany formują inne zwierzę w sytuacji zagrożenia. Josh ostrożnie dopytywał, jak powinni zaradzić ucieczce z ich terenu domu, żeby nie narażać niepotrzebnie kaczątek na niebezpieczeństwo i z uśmiechem obserwował, jak odważnie jego mąż słucha kolejnych instrukcji. W tym momencie miotlarz był już pewien, że będą szukać domu w pobliżu strumienia, którego teren będą obkładać odpowiednio silnymi zaklęciami, aby nie narażać zwierząt na niepotrzebny stres.
- No to myślę, że wiemy wszystko, żeby założyć małą hodowlę. A dzieciaki mogę zawsze uczyć jako zwykły trener, więc nie przekreślałbym naszej farmerskiej przyszłości - zaśmiał się jeszcze w stronę swojego męża, kiedy pożegnawszy się z nimfą udali się do domku.

/zt x2

+

______________________


Peace in your gardens and light from your eyes
No one can hold me the way you do
Powrót do góry Go down


Violetta Strauss
Violetta Strauss

Absolwent Ravenclawu
Wiek : 22
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 168cm
C. szczególne : wyjątkowo niski i zachrypnięty głos | tatuaż z runą algiz na wnętrzu lewego nadgarstka | na palcu prawej dłoni zawsze obrączka Bruhavena, a nad nią krwawy znak | blizny: na palcach i wierzchu lewej dłoni oraz jedna biegnąca w poprzek jej wnętrza, na łydce po ugryzieniu inferiusa, w okolicach zregenerowanego lewego ucha
Galeony : 2397
  Liczba postów : 3699
https://www.czarodzieje.org/t17878-violetta-strauss#504731
https://www.czarodzieje.org/t17893-viola#505013
https://www.czarodzieje.org/t17884-violetta-strauss#504822
https://www.czarodzieje.org/t18567-violetta-strauss-dziennik#529
Zagajnik Fauna QzgSDG8




Gracz




Zagajnik Fauna Empty


PisanieZagajnik Fauna Empty Re: Zagajnik Fauna  Zagajnik Fauna EmptySro 31 Sie - 10:37;

Śpię: 76 godzin

Naprawdę nie miała pojęcia, gdzie też właściwie wyrzuciło ją drzewo teleportacyjne po zakończeniu rytuału. I to dosłownie wyrzuciło, bo szybka teleportacja sprawiła, że padła w zupełnie nieznanym jej miejscu, tracąc przy okazji przytomność. Być może był to wpływ jakiś magicznych mocy albo po prostu uderzyła się w głowę podczas upadku. Tego nie mogła być pewną. Wiadomo jej z pewnością było, że spędziła w tym miejscu sporo czasu. Przynajmniej tego mogła się domyślić po bólu w kościach i zastanych mięśniach.
Tak długi brak ruchu i przytomności sprawił, że była niezwykle otępiała, gdy już się ocknęła. Miała trudności z oddychaniem przez przykrywający jej twarz całun, który zerwała szybkim ruchem, aby zaczerpnąć świeżego powietrza. Rozejrzała się wokół, starając się zorientować w tym, gdzie dokładnie się znajduje. Okolica nie wyglądała dla niej szczególnie znajomo, ale miała nadzieję, że odnajdzie jakoś drogę powrotną do domków. Przynajmniej na tyle mogła liczyć, podnosząc się z miejsca i ruszając przed siebie.

z|t
Powrót do góry Go down


Leighton J. Swansea
Leighton J. Swansea

Student Ravenclaw
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 22
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 175 cm
C. szczególne : Duże usta, kilka pieprzyków, ślady farby na rękach
Galeony : 277
  Liczba postów : 647
https://www.czarodzieje.org/t21367-leighton-lea-joanne-swansea#691779
https://www.czarodzieje.org/t21382-panna-sowa#692448
https://www.czarodzieje.org/t21368-leighton-lea-j-swansea#691780
https://www.czarodzieje.org/t21499-leighton-j-swansea-dziennik#6
Zagajnik Fauna QzgSDG8




Gracz




Zagajnik Fauna Empty


PisanieZagajnik Fauna Empty Re: Zagajnik Fauna  Zagajnik Fauna EmptyCzw 1 Wrz - 21:28;

Spanko: 72 h

To był kac stulecia. Był tym gorszy, że nie poprzedzała go świetna (szampańska!) zabawa, w ogóle alkohol nawet w najmniejszej dawce, czy to pity na wesoło, czy na smutno. Obudziła się w środku lasu w ubraniach, które miała na sobie na rytuale i przykryta dziwnym materiałem, nie mając pojęcia, gdzie jest i co się stało. Jednocześnie wszystko doskonale pamiętała, więc wykluczała przypadek – to magia musiała ją tutaj wyrzucić i ogłuszyć na co najmniej kilka godzin. W ustach miała absolutną Saharę, głowę ciężką jak głaz, całe ciało nienaturalnie odrętwiałe i była, co tu dużo mówić, przerażona.
Jej pierwszą myślą, jak na czarownicę przystało, była różdżka – zerwała się do pozycji siedzącej, czego szybko pożałowała, kiedy niezdrowo zakołowało jej się i w głowie, i w żołądku, i nerwowo poklepała się po wszystkich kieszeniach, w końcu z ulgą odnajdując w jednej z nich modrzewiową różdżkę. Następnym, co przyszło jej do głowy, była próba stworzenia patronusa i wysłania go do Darrena. Kotowaty, wciąż trochę niewyraźny i bezkształtny, ale już nie znikający tak szybko jak za pierwszym razem, pojawił się przed nią przy trzeciej próbie i z gracją zniknął pomiędzy drzewami, zostawiając za sobą szybko ulatniającą się świetlistą smugę. Objęła kolana ramionami, próbując dojść do tego, co się tutaj stało i jak wytłumaczyć to wszystko Shawowi, którego miała nadzieję wkrótce zobaczyć.
Powrót do góry Go down


Darren Shaw
Darren Shaw

Absolwent Ravenclawu
Wiek : 23
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 184cm
Dodatkowo : Mistrz Pojedynków I Edycji Profesjonalnej Ligi
Galeony : 3011
  Liczba postów : 3049
https://www.czarodzieje.org/t18607-darren-shaw
https://www.czarodzieje.org/t18609-skrzynka-darrena#532211
https://www.czarodzieje.org/t18608-darren-shaw#532138
https://www.czarodzieje.org/t18612-dziennik-darren-shaw#532281
Zagajnik Fauna QzgSDG8




Gracz




Zagajnik Fauna Empty


PisanieZagajnik Fauna Empty Re: Zagajnik Fauna  Zagajnik Fauna EmptyCzw 1 Wrz - 23:14;

  Z jednej strony trzydniowa nieobecność Leighton nie była niczym aż tak strasznym - Darren dobrze zdawał sobie sprawę, szczególnie po tym co powiedziała mu jakiś czas temu, że kobieta lubiła zaszyć się gdzieś na Avalonie i malować bez opamiętania. Nie zdziwiłby się nawet, gdyby biwakowała gdzieś na jakiejś górze, szkicując dzień i noc to niebo, to trytony pluskające się w jeziorze - Shaw sądził, że szczególnie te ostatnie były wdzięcznymi modelami, będąc z reguły nagie, od pasa w górę przypominając mniej lub bardziej ludzkich mężczyzn, a jeśli w okolicy kręciły się jeszcze jakieś ich syrenie lub nimfie przyjaciółki, to mogło to być jedynie bonusem - artystycznym oczywiście.
Z drugiej jednak strony, cały niepokój który w normalnych okolicznościach zbierałby się w Darrenie przez trzy dni teraz wezbrał wręcz spotęgowany obecnością niemego kotowatego - chyba serwala - którego rozpoznał od razu, mimo że kiedy widział go ostatnio, to ten był zaledwie migoczącym, ledwo dającym radę utrzymać kształt patronusem. Serwal spojrzał na niego jedynie znacząco i wyszedł z domku, dając mu znać ruchem ogona by maszerował za nim - szybkie tempo jego podróży sprawiło jednak, że truchtający za nim Darren dotarł na miejsce nie tylko zmartwiony, ale też zadyszany.
  — Lei! — krzyknął, widząc że serwal zaczyna migotać. Nie miał zielonego pojęcia, czy oznaczało to, że zbliżali się do celu, czy może to że niedoszlifowana magia zaczęła słabnąć... a może dlatego, bo Leighton coś się stało? — Swansea! — wrzasnął jeszcze raz, wyciągając Mizerykordię. Na szczęście nie byli aż tak daleko od jakiejś cywilizacji - Ellan Vannin migotało wręcz pomiędzy drzewami - jednak wysłany, niemy patronus był więc podwójnie niepokojący.
Jeśli to jakiś artystyczny żart... — myślał Shaw, idąc cały czas za patronusem i, dla dodania sobie kurażu, rzucając co chwila tu i tam niewerbalne Chorus Omnia...to najpierw ją uduszę, a potem każę malować nogi od stołu przez tydzień — jęknął w myślach, zauważając w końcu przy którymś z krzaku skuloną, acz znajomą sylwetkę.
Lei — powiedział teraz raczej niż krzyknął Darren, podbiegając do niej i nie zwracając uwagi nawet na to, że przemknął przez patronusa, który pod wpływem jego dotyku rozpłynął się w dwie chmury mgiełki — Co się... co się stało? — wydusił z siebie, klękając przy niej i najpierw podejmując próbę złapania oddechu, a następnie otaczając ją ramionami. Wyglądała tak, jakby po prostu chlała przez ostatnie trzy dni - a to tłumaczyłoby także spanie w lesie. Dlaczego jednak sama nie wróciła do wioski?
Powrót do góry Go down


Leighton J. Swansea
Leighton J. Swansea

Student Ravenclaw
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 22
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 175 cm
C. szczególne : Duże usta, kilka pieprzyków, ślady farby na rękach
Galeony : 277
  Liczba postów : 647
https://www.czarodzieje.org/t21367-leighton-lea-joanne-swansea#691779
https://www.czarodzieje.org/t21382-panna-sowa#692448
https://www.czarodzieje.org/t21368-leighton-lea-j-swansea#691780
https://www.czarodzieje.org/t21499-leighton-j-swansea-dziennik#6
Zagajnik Fauna QzgSDG8




Gracz




Zagajnik Fauna Empty


PisanieZagajnik Fauna Empty Re: Zagajnik Fauna  Zagajnik Fauna EmptyNie 4 Wrz - 20:19;

Nie była pewna, czy naprawdę słyszy wołanie, czy tylko jej się zdaje. Kiedy człowiek śpi w najlepsze (w najgorsze?) od kilkudziesięciu godzin, to nawet po przebudzeniu granica między snem a jawą jest bardzo niejasna, trudna do wyczucia. Z jednej strony czuła się jak na kacu, z drugiej – jak naćpana. Rzeczywistość docierała do niej pozakrzywiana, jakby przefiltrowana, cudaczna i trudna do przyjęcia. Dopiero kiedy go zobaczyła – poprawka, kiedy ją objął, naprawdę uwierzyła, że jej się to nie wydaje.
Nie wiedziałam, co zrobić i... — machnęła różdżką, nadrabiając urwane zdanie gestem, który miał znaczyć ni mniej, ni więcej tylko to, że zamiast poradzić sobie z tym sama, postanowiła posłać mu patronusa. — Och, to znaczy, że nie zgasł. To chyba rekord — rzuciła absurdalnym w tej sytuacji spostrzeżeniem, bo przecież miała teraz na głowie inne zmartwienia, niż to, że jej patronus jak dotąd nie cieszył się długą żywotnością.
To, huh, skomplikowane — zmarszczyła brwi i zmieniła najbliższy kamień w koślawy, kamienny puchar, który niedokładnie przemyła i napełniła wodą, której upiła łapczywie. Po tylu godzinach snu bez wątpienia można było czuć się spragnionym. Dopiero wówczas trochę odżyła, wyplątała się z tego... welonu? i przeczesała palcami włosy.
Poszłam na jakąś imprezę, bo wszyscy o tym ostatnio mówili. Początek był obiecujący, ale potem zrobiło się dziwnie, bardzo dziwnie. Było wróżenie z wnętrzności zwierząt i.. — urwała, zdając sobie nagle sprawę, że śmiech niewątpliwie prześladujący ją przez cały czas trwania snu musiał należeć do stworzenia, z którego wnętrzności próbowała wróżyć. Wzdrygnęła się mimowolnie, czując wzbierające mdłości. — Potem przyszedł jakiś... na Merlina, to nie był ani faun, ani nic, co bym widziała do tej pory. To musiał być jakiś czarnomagiczny obrządek, to było za bardzo... pojebane, żeby miało nie być czarną magią. Własne różdżki skierowały się przeciwko nam, wszędzie leciały zaklęcia, których w życiu nie słyszałam i o których nawet nie czytałam. To nie ja je rzucałam, nie mogłabym, nie umiała, to... leciały same z siebie. Coś mnie zaczęło dusić i byłam przekonana, że umrę. W ogóle... pamiętam moment, kiedy umarłam. Ale przecież żyję? — skierowała na niego wystraszone spojrzenie i jakkolwiek głupio nie zabrzmiałoby to pytanie, potrzebowała potwierdzenia. Nie za bardzo znała się bowiem na życiu pozagrobowym i nie miała żadnej pewności, że nie jest właśnie duchem czy inną tego typu formą.
Potarła serdeczny palec, który piekł ją nieprzyjemnie, nieświadoma, że otacza go czerwony jak krew ślad.
Powrót do góry Go down


Darren Shaw
Darren Shaw

Absolwent Ravenclawu
Wiek : 23
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 184cm
Dodatkowo : Mistrz Pojedynków I Edycji Profesjonalnej Ligi
Galeony : 3011
  Liczba postów : 3049
https://www.czarodzieje.org/t18607-darren-shaw
https://www.czarodzieje.org/t18609-skrzynka-darrena#532211
https://www.czarodzieje.org/t18608-darren-shaw#532138
https://www.czarodzieje.org/t18612-dziennik-darren-shaw#532281
Zagajnik Fauna QzgSDG8




Gracz




Zagajnik Fauna Empty


PisanieZagajnik Fauna Empty Re: Zagajnik Fauna  Zagajnik Fauna EmptyPon 5 Wrz - 20:41;

  Słuchając opowieści Lei, Darren nie mógł się powstrzymać od lekkiego uczucia deja vu. Całe szczęście, że nie oślepła - pomyślał Shaw. Wakacyjne rytuały najwyraźniej miały to do siebie, że kończyły się co najmniej dziwnie, choć z tego co pamiętał to ten w Norwegii nie miał w sobie zbyt wielu czarnomagicznych elementów, jeśli jakiekolwiek w ogóle. O tych fragmentach Darren słuchał też z wyostrzoną uwagą - mimo wszystko musiał ocenić, czy mogło to mieć na Swansea jakiś długotrwały wpływ lub czy może przyjdzie mu słuchać o czymś podobnym od kogoś innego podczas pracy na Nokturnie.
  Mężczyzna zerknął na nasadę nosa Leighton. Nie widząc tam żadnej kreski, dopiero gesty dziewczyny zwróciły jego uwagę na dłoń kobiety.
Bingo — mruknął Darren, biorąc rękę Swansea delikatnie w swoje palce. Zmrużył oczy, co chwilę podnosząc je z powrotem na twarz kobiety, nadal jej oczywiście słuchając — Nie faun? — spytał półgębkiem, pocierając lekko opuszkiem okolice znaku — Ale podobny? Zupełnie inny? Grecki satyr? Skąd na Avalonie grecki satyr... — ofuknął raczej sam siebie Shaw, wypuszczając powietrze nosem jak rozdrażniony byk — Duszenie i jakbyś umierała. Umarła — poprawił się Darren, cofając prawą rękę i na oślep klepiąc się po boku, szukając tam różdżki — Brzmi jak Collardo i... hmm... Cruciatus? Nie, raczej nie... — mruknął, znajdując w końcu Mizerykordię — Nie ruszaj się. Specialis Revelio. Mora. Elnyomás. To tak na wszelki wypadek — uspokoił dziewczynę. Wiedział, że Swansea znała na pewno Arcanum Adscribo — istniała przecież więc możliwość, że mogła czytać również o nieco bardziej zaawansowanych zaklęciach sprawdzających obecność czarnej magii czy wręcz ją niwelujących. Nie wyglądało jednak na to, że znak był niebezpieczny — wręcz przeciwnie, wyglądało wręcz na to, że sprawiał on że za cenę okropnych przeżyć bardziej niebezpieczna, nawet jeśli tylko o drobny ułamek, była Leighton — ...a może Terra Mora Vantis...? Hmm, możliwe — mruknął jeszcze raz do siebie Darren, wzdychając potem ciężko i stukając w dłoń Swansea jeszcze raz — Duritio — wymamrotał inkantację zaklęcia znieczulającego, po czym podniósł się z kucków i wyciągnął dłoń do kobiety, chcąc pomóc jej wstać.
Idziemy na obiad. Ja stawiam — oznajmił tonem nieznoszącym sprzeciwu, uśmiechając się lekko. Pamiętał, jak bardzo on był głodny po spaniu przez trzy dni - spodziewał się, że nawet dbając o modelową linię Lei wciągnie podwójną porcję.
Czyli pewnie jakieś dwa albo trzy jabłka.

z/t x2
Powrót do góry Go down


Sponsored content

Zagajnik Fauna QzgSDG8








Zagajnik Fauna Empty


PisanieZagajnik Fauna Empty Re: Zagajnik Fauna  Zagajnik Fauna Empty;

Powrót do góry Go down
 

Zagajnik Fauna

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry 
Strona 1 z 1

Pozwolenia na tym forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
Czarodzieje :: Zagajnik Fauna JHTDsR7 :: 
reszta świata
 :: 
Avalon
-