Czarodzieje
Czy chcesz zareagować na tę wiadomość? Zarejestruj się na forum za pomocą kilku kliknięć lub zaloguj się, aby kontynuować.

Share
 

 Pradawne mokradła

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Go down 
AutorWiadomość


Ruby Maguire
Ruby Maguire

Student Gryffindor
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 20
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 160
C. szczególne : golden retriever energy | irlandzki akcent | duże oczy | zapach cytrusów
Dodatkowo : kapitanka drużyny Gryfonów
Galeony : 1215
  Liczba postów : 1754
https://www.czarodzieje.org/t20263-ruby-echna-maguire
https://www.czarodzieje.org/t20265-poczta-ruby#632863
https://www.czarodzieje.org/t20264-ruby-echna-maguire
https://www.czarodzieje.org/t20266-ruby-maguire-dziennik#632872
Pradawne mokradła QzgSDG8




Moderator




Pradawne mokradła Empty


PisaniePradawne mokradła Empty Pradawne mokradła  Pradawne mokradła EmptyPon 4 Lip - 18:08;


Pradawne mokradła


Wiele bitew miało miejsce wieki temu, legendy głoszą, że właśnie tutaj niegdyś została stoczona jedna z nich, choć nie sposób tego potwierdzić. Teraz jednak po horyzont widać jedynie mroczne bagna, które ani trochę nie zachęcają, by przebywać w tym miejscu. Ponad to, mówi się, że kelpie upodobały sobie mokradła jako swoje siedlisko, odważysz się więc tu być?

Należy rzucić kostką k6:
1 – Nie udaje Ci się zbiec przed avalońską kelpie, która wieki nie widziała czarodzieja w tym miejscu. Jeśli wylosujesz tę kostkę, koniecznie poproś Mistrza Gry o ingerencję!
2, 3, 4 – Kelpie Cię dopada, a jednak zdaje się, że masz ogromne szczęście, bowiem nie wciąga Cię pod wodę. Niemniej jednak, na Twojej nodze zostaje paskudna rana, którą koniecznie musisz zaleczyć.
5, 6 – To spokojny dzień, kelpie nie są zainteresowane Twoją obecnością, za co możesz dziękować jedynie Merlinowi!


______________________

without fear there cannot be courage
Powrót do góry Go down


Maximilian Brewer
Maximilian Brewer

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 22
Czystość Krwi : 10%
Wzrost : 178 cm
C. szczególne : Blizny na całym ciele, które wychynęły po usunięciu wszystkich mugolskich tatuaży, runa agliz na lewym ramieniu, krwawa obrączka na palcu serdecznym prawej dłoni, blizna w kształcie błazeńskiej czapki na prawej piersi, trzy blizny przez całe plecy, blizna w kształcie kluczy tuż nad sercem, runa jera na brzuchu
Dodatkowo : Jasnowidzenie
Galeony : 7220
  Liczba postów : 2435
https://www.czarodzieje.org/t18375-maximilian-brewer
https://www.czarodzieje.org/t18475-listy-tradycyjne-maxa#526264
https://www.czarodzieje.org/t18374-maximilian-brewer
https://www.czarodzieje.org/t18428-maximilian-brewer-dziennik#52
Pradawne mokradła QzgSDG8




Moderator




Pradawne mokradła Empty


PisaniePradawne mokradła Empty Re: Pradawne mokradła  Pradawne mokradła EmptySro 13 Lip - 21:57;

Lokacja: 3

Jak to było? Kurwów sto, chujów tysiące? Dokładnie tak Max mógł podsumować swoją jakże zajebistą podróż w nieznane. Książka, która postanowiła go wpierdolić, nie była zbyt przyjazna, przemieliła go na dziesiątą stronę i ostatecznie wysrała go na bagnach. Mokradłach. Właściwie żadna różnica, nie było tutaj z całą pewnością przyjemnie, żeby nie powiedzieć, że było tutaj tak chujowo, że trudno było w ogóle mówić o choćby cieniu przyjemności z powodu odwiedzenia tej okolicy. Pewnie dla jakichś pierdolonych artystów byłaby ona bardzo ciekawa, fascynująca, malownicza i inspirująca, ale Maxowi mówiła tylko jedno: szykował się wpierdol. Nie mógł bowiem niczego nie obudzić, skoro wypierdolił się w sam środek wody z samego środka nieba, przy okazji przeklinając na cały głos i czując się, jakby świat wywinął go na drugą stronę, przeczesał nim jakiś pierdolony pas soli i wysrał go z małą przyjemnością.
- Kurwa - warknął, podnosząc się w końcu, starając się zapanować nad drżeniem ciała, które jednak protestowało na tę cudowną wycieczkę, a potem zakaszlał i to była ostatnia rzecz, jaką zrobił, nim nie dobrała się do niego kelpie.
Tak, kurwa, kelpie, oczywiście! Jakby w Avalonie nie było innych, nieco przyjaźniejszych stworzeń, które nie chciały zrobić sobie z ciebie mięsnej sałatki, kiedy tylko się z tobą zaprzyjaźniały. Max sięgnął po różdżkę, zaraz po tym, jak spróbował wyjebać magicznemu stworzeniu z bańki i potraktował je kilkoma mało miłymi zaklęciami, które pamiętał z podręczników wpierdolu, jakimi sam obrywał, gdy komuś za bardzo zalazł za skórę. To była zjebana walka, całkowicie bezsensowna, nie mając żadnego sensu, ale jakimś cudem udało mu się pozbyć pierdolonej kelepie, która nie zdołała wciągnąć go pod wodę, a on uczepił się jakiegoś drzewa, by już po chwili zacząć spierdalać jak najszybciej z tego miejsca.
Miał oczywiście rany na nogach, czuł, że to nic dobrego, że powinien się tym zająć, zanim ściągnie sobie na łeb kolejny, jeszcze gorszy wpierdol, ale wiedział również, że próby leczenia się w tym miejscu były tak zjebanym pomysłem, że nie powinien nawet próbować. Dlatego też spróbował wydostać się z mokradeł, jak najszybciej, może nawet w którymś momencie skorzystał z teleportacji, już sam nie wiedział, co tak naprawdę odpierdala, ale nie chciał zostawać tutaj ani chwili dłużej. To zapewne było cudowne miejsce dla miłośników magicznych stworzeń, ale na pewno nie dla niego. Wolał, jeszcze, nie zostawać niczyim obiadem.

http://z.t, przenoszę się do Wąwozu Mgieł do Mulan

______________________

Never love

a wild thing


Powrót do góry Go down


Maximilian Brewer
Maximilian Brewer

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 22
Czystość Krwi : 10%
Wzrost : 178 cm
C. szczególne : Blizny na całym ciele, które wychynęły po usunięciu wszystkich mugolskich tatuaży, runa agliz na lewym ramieniu, krwawa obrączka na palcu serdecznym prawej dłoni, blizna w kształcie błazeńskiej czapki na prawej piersi, trzy blizny przez całe plecy, blizna w kształcie kluczy tuż nad sercem, runa jera na brzuchu
Dodatkowo : Jasnowidzenie
Galeony : 7220
  Liczba postów : 2435
https://www.czarodzieje.org/t18375-maximilian-brewer
https://www.czarodzieje.org/t18475-listy-tradycyjne-maxa#526264
https://www.czarodzieje.org/t18374-maximilian-brewer
https://www.czarodzieje.org/t18428-maximilian-brewer-dziennik#52
Pradawne mokradła QzgSDG8




Moderator




Pradawne mokradła Empty


PisaniePradawne mokradła Empty Re: Pradawne mokradła  Pradawne mokradła EmptyCzw 28 Lip - 21:04;

Kość na zbroję: E, 6

Nie wiedział, jak właściwie doszło do tego, że uznał, że powie Boydowi o kelpie, które zamieszkiwały sobie okoliczne mokradła, najwyraźniej bardzo z tego zadowolone. W ogóle nie wiedział, jak doszło do tego, że ze sobą rozmawiali, ale najwyraźniej wiele się zmieniło, a od czasu, kiedy dali sobie w mordy i pili razem piwo musieli po prostu być kumplami. Przestali nastawać na siebie, jakby nie wiadomo co się działo, co trochę Maxa bawiło, ale widać życie było w cholerę nieprzewidywalne i nie mogli z góry zakładać, że cokolwiek o nim wiedzą, czy coś tam. Niezależnie od wszystkiego, powlekli się w stronę mokradeł, na których ostatnio wylądował wywalony tam przez tę jebniętą książkę, którą omijał szerokim łukiem. Pewnie, gdyby nie to, że nawdychał się pyłu kwiatów i wylądował na ziemi, jak jakaś pieprzona kłoda, nie czułby obawy przed tym, żeby puścić ją z dymem, ale oczywiście coś musiało na niego wpłynąć i czuł się, jak się czuł, ale przynajmniej miał faktycznie wskazówkę, która ułatwiała mu życie. O ile to cokolwiek zmieniało, rzecz jasna, czy coś tam.
- Ciebie też uśpiły jakieś zasrane kwiatki? – zapytał, kiedy minęli wąwóz, a potem prawie podskoczył w miejscu, kiedy zza załomu wyszła zbroja, jaką dobrze kojarzył i aż gwizdnął na jej widok, czując jednocześnie, jak serce idiotycznie rozbija mu się w piersi. – Zostałem przez nie jakąś durną tchórzofretką – burknął, dodając jeszcze, że właśnie wleźli na prawdziwego przyjemniaczka, który ostatnim razem najwyraźniej nakłonił Solberga, żeby znalazł sobie miłość życia. Nie wiedział, co może wydarzyć się tym razem, ale zdecydowanie nie chciał powtórki z rozrywki.
Jedne oświadczyny w wakacje mi wystarczą – pomyślał, rzucając pospieszne spojrzenie na zbroję, która oczywiście się do nich przyczepiła, jak jakiś pieprzony rzep psiego ogona, po czym westchnął ciężko, zastanawiając się, co jeszcze mogło się wydarzyć. Tym razem przynajmniej nie stracił głosu, bo chyba by sobie jebnął w głowę na taką rewelację. Z drugiej strony, kiedy nic nie mówił, nie mógł wkurwiać innych. Jak profesora Whitelighta. Max nie wiedział nawet, w którym dokładnie momencie jego myśli odbiegły znowu w tę stronę, irytując go, gniotąc i zmuszając do tego, by wrócił do tej rozmowy. Na całe jednak szczęście pokręcił głową, gdy niemalże dotarli na mokradła.
- Luizjana była pochrzaniona, ale to miejsce wcale nie jest lepsze. Dęby wciskają mi prezenty, a zbroje łażą za mną jak jakieś bezpańskie kundle – dodał, wzruszając lekko ramionami, mając nadzieję, że za chwilę znowu nie zejdzie na zawał, jak z wody wyskoczy kelpie.

______________________

Never love

a wild thing


Powrót do góry Go down


Freddie Moses
Freddie Moses

Student Hufflepuff
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 22
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 180
C. szczególne : luźne ubrania | wzrost | miętówki | kolorowy tatuaż z mieniącymi się gwiazdami na całym przedramieniu
Dodatkowo : Jasnowidz
Galeony : 634
  Liczba postów : 627
https://www.czarodzieje.org/t19792-frederica-moses#599664
https://www.czarodzieje.org/t19793-freddie#599831
https://www.czarodzieje.org/t19791-frederica-moses#599644
https://www.czarodzieje.org/t19873-frederica-moses-dziennik#6063
Pradawne mokradła QzgSDG8




Administrator




Pradawne mokradła Empty


PisaniePradawne mokradła Empty Re: Pradawne mokradła  Pradawne mokradła EmptyPią 29 Lip - 14:36;

Inny czas

lokacja: 3

Kiedy stoję sobie w środku lasu... nie, to już jednak nie jest las. W środku jakiś dziwacznych mokradeł, które wręcz kipiały magią dawnych czasów. Przeszłości, która przyciągała moje wizje. Aż wzdrygam się, chociaż jest całkiem ciepło. Drapię się z zastanowieniem po głowie, psując przy tym swój niechlujny koczek. Przynamniej wyglądałam jakbym wiedziała co robię - w wysokich butach do wędrówek, leginsach, luźnej koszulce i z plecakiem, mogłam sprawiać pozory ogarniętego turysty.
Pozory to słowo klucz, bo nie mam zielonego pojęcia gdzie teraz jestem. Jak zwykle zawiódł mnie tu mój instynkt magiczny i nie mam pojęcia jak teraz się wrócić. Wzdycham żałośnie, powtarzając sobie w głowie, że powinnam zacząć chodzić z kimś po tym Avalonie. Tu mogłabym dostać wizji, wpaść do błota i umrzeć. Głupia, tragiczna śmierć. Ale nadal nie mówiłam wielu osobom, że jestem, jakby to miało uchronić mnie przed serią niepotrzebnych pytań.
I tak to jest - chcesz być dyskretna, kończysz w bagnie, czując charakterystyczny, nieprzyjemny zaduch gdzieś w klatce piersiowej. Rozglądam się w panice i dopadam do jakiegoś miejsca między dwoma drzewami, gdzie siadam pośpiesznie. Teraz nawet jeśli zemdleję, przynamniej nigdzie nie jebnę i nie umrę. Nie wiem czy ją zatrzymywać czy nie, ale uznaję że nie ma co. Chłonę wizję, starając się nie upaść, nie zemdleć, kontrolować swój dar. Nie pozwolić się sobie kompletnie zanurzyć w przyszłości. Chociaż wyglądam jakbym sobie medytowała na środku mokradeł, z białkami zamiast tęczówek, podróżując swoim trzecim okiem z kimś idiotycznie pięknym.
Powrót do góry Go down


Boyd Callahan
Boyd Callahan

Student Gryffindor
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 23
Czystość Krwi : 25%
Wzrost : 192
C. szczególne :
Dodatkowo : bardzo kocha Fillina
Galeony : 857
  Liczba postów : 1730
https://www.czarodzieje.org/t17850-boyd-callahan
https://www.czarodzieje.org/t17855p26-sowa-boyda#top
https://www.czarodzieje.org/t17851-boyd-callahan
https://www.czarodzieje.org/t18313-boyd-callahan-dziennik
Pradawne mokradła QzgSDG8




Gracz




Pradawne mokradła Empty


PisaniePradawne mokradła Empty Re: Pradawne mokradła  Pradawne mokradła EmptyNie 31 Lip - 14:05;

kostki: kelpie 6 | zbroja 1

- Pierdolisz. Nie widziałeś żadnych kelpii - oświadczył opowiadającemu coś o wodnych koniach Brewerowi, który usadził swoje dupsko gdzieś w pobliżu na stołówce, tylko po to żeby mu trochę dokuczyć - czysto przyjacielsko, rzecz jasna, bo jakimś cudem (jeszcze bardziej cudownym niż ten, który sprawił że Brooks mówiła ludzkim głosem) odkąd podsumowali swoją znajomość napierdalaniem się w pianie, byli czymś w rodzaju kumpli. Chyba, bo w sumie to nie rozmawiali zbyt wiele... ale grunt, że Max nie działał już na niego jak płachta na tebo, a nawet, powiedzmy, że zyskał u Bodzia jakiś tam szacunek za naprawdę porządne pierdolnięcie w łapie. I że jak gadał, to konkrety.
Od słowa do słowa - i wylądowali razem na jakichś pradawnych mokradłach. Spoko. I tak nie miał nic lepszego do roboty.
- Kwiatki? Nie, tylko zakopało mnie żywcem w grobie! - oznajmił wesoło, jakby to była super przygoda - Jakby Dżesika nie dostała takiego kopa adrenaliny, że w sekundę mnie wykopała, to byś teraz tu nie zapierdalał tylko płakał na moim pogrzebie. Czekaj, co? Transmutowało cię w fretkę? - parsknął, odbierając jego słowa dosłownie i oczami wyobraźni już widział jak dostojnie musiał wyglądać taki Brewer z ciałem fretki i z głową fretki.
Fretka brzmi jak Fredka, pomyślał z nostalgią. Jedne oświadczyny w wakacje mi wystarczą.
Co, kurwa? Nie miał przecież zamiaru się nikomu oświadczać, a już na pewno nie wspominanej właśnie dziewczynie i nie miał pojęcia, skąd ta przypadkowa myśl nagle wzięła się w jego głowie; łypnął spod byka na zbroję, na wypadek gdyby to ona robiła jakieś czary i zasiewała fatalne pomysły. Może powinienem był się jej oświadczyć? Jak profesor Whitelight. Tok myślowy robił się coraz dziwniejszy - nigdy nie uważał młodego transmuciarza za jakikolwiek autorytet, nie darzył go nawet szczególną sympatią, ot, spoko nauczyciel, nie robiący problemów i tyle. Z pewnością lepszy od Patola - ale czy na tyle, żeby teraz nagle inspirować się jego życiowymi wyborami?
- Jaki prezent można dostać od dębu, kurwa, żołędzia? - zainteresował się słowami Maxa, byle tylko przestać myśleć o tych dziwnych kwestiach, które skłębiły mu się w głowie. Obejrzał się przez ramię na maszerującego za nimi rycerza, zastanawiając się, co ten zaraz odjebie - E, ten tutaj wydaje się nieszkodliwy chyba nie? Ostatnio mi się trafił taki jebany śmieszek, co zmieniał mi dres w jakąś średniowieczną kieckę.
Niby parsknął śmiechem, rozbawiony tym wspomnieniem, ale w sercu poczuł coś bardzo... dalekiego od wesołości. Smutek? Tęsknotę? Ale za kim?
Mama.

+
Powrót do góry Go down


Maximilian Brewer
Maximilian Brewer

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 22
Czystość Krwi : 10%
Wzrost : 178 cm
C. szczególne : Blizny na całym ciele, które wychynęły po usunięciu wszystkich mugolskich tatuaży, runa agliz na lewym ramieniu, krwawa obrączka na palcu serdecznym prawej dłoni, blizna w kształcie błazeńskiej czapki na prawej piersi, trzy blizny przez całe plecy, blizna w kształcie kluczy tuż nad sercem, runa jera na brzuchu
Dodatkowo : Jasnowidzenie
Galeony : 7220
  Liczba postów : 2435
https://www.czarodzieje.org/t18375-maximilian-brewer
https://www.czarodzieje.org/t18475-listy-tradycyjne-maxa#526264
https://www.czarodzieje.org/t18374-maximilian-brewer
https://www.czarodzieje.org/t18428-maximilian-brewer-dziennik#52
Pradawne mokradła QzgSDG8




Moderator




Pradawne mokradła Empty


PisaniePradawne mokradła Empty Re: Pradawne mokradła  Pradawne mokradła EmptyNie 31 Lip - 18:27;

Max obdarzył Boyda takim spojrzeniem, jakby chciał zapytać go, czy tchórzy, czy co i tym oto sposobem znaleźli się tutaj, w samym środku niczego, w pobliżu miejsca, gdzie o mało nie wpierdoliła go kelpie, chociaż trudno było mu powiedzieć, dlaczego właściwie tutaj przyleźli. W dwójkę. To było w chuj zjebane, ale życie wyraźnie miało to do siebie, że uwielbiało wypieprzać wszystko do góry nogami. Alise byłaby z nich pewnie teraz w chuj dumna, czy coś, chociaż nigdy w życiu nie przyszłoby mu do głowy, że zdoła dogadać się z drugim Gryfonem.
- Nie pierdol. Mnie chciała utopić jakaś krwista breja, a potem zjebało się przez te pieprzone kwiatki. No i nie dosłownie, ale teraz mam jakieś zasrane stany lękowe, nawet pojawienie się tego żelastwa spowodowało, że mnie otrzepało - wyjaśnił, krzywiąc się przy okazji.
Miał tylko nadzieję, że ten stan rzeczy jakoś dobiegnie końca, bo nie miał najmniejszej ochoty na rozmowy z profesorem Whitelightem, kiedy będzie trząsł się na każdą jego uwagę. To dopiero byłoby popierdolone w chuj, nie wspominając o tym, że nie tylko z nim musiałby się mierzyć. Posraliby się ze śmiechu. Wpierdalam się im tam, jako Mitzrael i trzęsę się ze stachu. Fretka brzmi jak Fredka. Co, kurwa? Max potrząsnął głową, odnosząc wrażenie, że jego myśli zaczęły biec jakimś dziwacznym torem, którego nie był w stanie za nic pojąć, zastanawiając się, co się z nim właściwie dzieje. Magia, oczywiście, znowu musiała coś zjebać, innego wyjaśnienia tego wspaniałego fenomenu nie było.
- Chuja, a nie żołędzia. Wcisnął mi replikę drogi mlecznej i harmonijkę Hypnosa. Nie wiem, skąd to miał, ale skoro to była jebana wieża samego Merlina, to we wszystko można uwierzyć - stwierdził i wzruszył lekko ramionami, wiedząc doskonale, że ta wyprawa po zamkach była sama w sobie naprawdę srogo popierdolona, toteż niczemu się nie dziwił.
- Taki, kurwa, nieszkodliwy, że ostatnio nie mogłem przez niego nic powiedzieć, a Solbergowi odjebało totalnie i uznał najwyraźniej, że chce się ze mną związać na całe życie - parsknął, wspominając te zajebiste oświadczyny, które potwornie go bawiły i zapewne miały go bawić jeszcze bardzo długo. Nie wiedział, co prawda, co miał z tym fantem zrobić, ale dla beki zachował pierścionek, czy raczej transmutowany w niego kamień, uznając, że mógł się tym doskonale bawić. Zawsze mógł opowiedzieć o tym Mushu albo Oli, które pewnie uznałyby, że się z nich napierdala.
Może Ola potraktowałaby to poważnie? Może powinienem był się jej oświadczyć? Max aż potrząsnął głową, gdy w jego rozważania wdarła się tak absurdalna myśl, zastanawiając się, skąd właściwie się wzięła i spojrzał ponownie na zbroję, która im towarzyszyła, zastanawiając się, czy to gówno właśnie nie pierdoliło im znowu w głowach, powodując, że wszystko się wypierdalało. Zbroja milczała, po prostu idąc za nimi, jakby nie miała nic lepszego do roboty.
- Jak zaraz coś spierdoli… to chyba wolałbym już tę kieckę - mruknął.

______________________

Never love

a wild thing


Powrót do góry Go down


Boyd Callahan
Boyd Callahan

Student Gryffindor
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 23
Czystość Krwi : 25%
Wzrost : 192
C. szczególne :
Dodatkowo : bardzo kocha Fillina
Galeony : 857
  Liczba postów : 1730
https://www.czarodzieje.org/t17850-boyd-callahan
https://www.czarodzieje.org/t17855p26-sowa-boyda#top
https://www.czarodzieje.org/t17851-boyd-callahan
https://www.czarodzieje.org/t18313-boyd-callahan-dziennik
Pradawne mokradła QzgSDG8




Gracz




Pradawne mokradła Empty


PisaniePradawne mokradła Empty Re: Pradawne mokradła  Pradawne mokradła EmptyNie 31 Lip - 19:58;

Kiedyś pewnie wysłuchiwanie o podobnych fatalnych perypetiach Brewera by go ucieszyło albo w najlepszym wypadku nie obeszło wcale - teraz jednak szczerze ziomkowi współczuł i to tak, że aż klepnął go pocieszającym gestem w łopatkę.
- Nie wiem, może ja już wyczerpałem życiowe zapasy pecha i teraz będę, kurwa, niezniszczalny - skwitował swoje, nieporównywalne w porównaniu do maxowego, szczęście podczas avalońskich wypraw. - Przejebane - dodał jeszcze tylko, darując sobie jakieś bardziej rzewne wyrazy współczucia, bo wiedział że Max jest ostatnią osobą, która by chciała żeby się nad nim jakoś rozczulać. No przecież nie zaproponuje mu, że go przytuli. Posraliby się ze śmiechu, wywnioskował w myślach, stwierdzając że to byłaby istna komedia, gdyby zaczęli tu pośrodku bagien odstawiać jakieś czułości, a zza drzew obserwowałby ich kelpie i kręciły sobie bekę i tyle by było z ich niebezpiecznej, męskiej wyprawy w nieznane.
Wpierdalam się im tam, jako Mitzrael i trzęsę się ze strachu.
Konie trzęsłyby się ze śmiechu, a on ze strachu? Dziwne wizje wypełniły jego głowę, a skąd nagle do tego w jego umyśle zjawił się pomysł by nazywać się Mitzrael - tego nie wiedział. Co to kurwa w ogóle było za imię, jak Izarel jakiś. Albo... Camael. Nanael. Hariel. Co do chuja z tymi Whitelightami? Nie mógł pojąć, dlaczego nagle tak rozsiedli mu się w mózgu jak na uroczystym obiedzie i nie chcieli wyjść. W sumie, taka Nana, fajna dupa, mogłaby zostać, pomyślał, kontemplując chwilę nad atrakcyjnością Ślizgonki i dopiero słowa Maxa odwróciły jego uwagę i wywołały niemałą wesołość.
- He he, a co swojego nie masz? - zarechotał na błyskotliwą odpowiedź kolegi, chociaż jak już skończył się nabijać to nawet się zainteresował - Jebana wieża samego Merlina? Stary, gdzie ty łazisz... I co, robią coś te zajebiste prezenty czy to jakieś graty bezużyteczne? - dopytywał, bo, co tu dużo mówić, ziomek najwyraźniej przeżywał znacznie ciekawsze przygody niż on sam. Wniosek ten potwierdził się podwójnie, kiedy usłyszał kolejną rewelację i niesamowicie się ubawił, wyobrażając sobie Solberga zarywającego do Brewera.
- W chuj urocza para by z was była, czy jako osoba która miała zaszczyt napierdalać się z każdym z was, mogę być świadkiem na ślubie? - zapytał niby uroczyście, a jego myśli (i słowa) nadal krążyły wokół małżeństw, rodzin i miłości. Tęsknota za matką, która ukuła jego serce po przekroczeniu granicy mokradeł, zdawała się być coraz intensywniejsza. Może Ola potraktowałaby to poważnie? Ola? Olivia? Z pewnością potraktowałaby to poważnie, zawsze wydawała się traktować starych lepiej niż on sam, może nawet ich kochała. Chociaż nie miała za co. Pewnie by mu teraz doradziła, żeby spróbował naprawić ich stosunki.
Zjebani czy nie, rodzina to rodzina. Może powinienem do nich napisać, postanowił, z nagłym rozrzewnieniem wspominając nastroszone rude wąsy Benia, na których z każdym łykiem osadzała się pianka z piwa, i skrzekliwe pierdolenie o merlinie Żanetki, która miała mózg przeżarty na wylot oparami Volde-Mortów. Westchnął ciężko, żałując że przyjechał do tego głupiego Avalonu zamiast postawić sobie trzecie plastikowe krzesło przed domem i sączyć browar Charłak w tym doborowym towarzystwie.
Zerknął na zbroję raz jeszcze, mrugając powiekami, bo coś dziwnie zaczęły go szczypać oczy. Nadal maszerowała w milczeniu i na pewno pod przyłbicą miała minę, która sugerowała, że coś knuje.
- Dobra, trzeba typa wyjaśnić - postanowił, zatrzymując się gwałtownie, aż idący z tyłu rycerz prawie na niego wpadł. - Po chuj za nami łazisz? Masz jakiś problem?? - zarzucił klasykiem, licząc na to że Max postanowi go wesprzeć w tych negocjacjach. Albo zbroja się wystraszy i spierdoli w krzaki albo sprowokują ją do spłatania im jakiegokolwiek psikusa i będą to mieli z głowy. Wolałby być znów w damskiej kreacji niż w tej niepewności.
Powrót do góry Go down


Maximilian Brewer
Maximilian Brewer

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 22
Czystość Krwi : 10%
Wzrost : 178 cm
C. szczególne : Blizny na całym ciele, które wychynęły po usunięciu wszystkich mugolskich tatuaży, runa agliz na lewym ramieniu, krwawa obrączka na palcu serdecznym prawej dłoni, blizna w kształcie błazeńskiej czapki na prawej piersi, trzy blizny przez całe plecy, blizna w kształcie kluczy tuż nad sercem, runa jera na brzuchu
Dodatkowo : Jasnowidzenie
Galeony : 7220
  Liczba postów : 2435
https://www.czarodzieje.org/t18375-maximilian-brewer
https://www.czarodzieje.org/t18475-listy-tradycyjne-maxa#526264
https://www.czarodzieje.org/t18374-maximilian-brewer
https://www.czarodzieje.org/t18428-maximilian-brewer-dziennik#52
Pradawne mokradła QzgSDG8




Moderator




Pradawne mokradła Empty


PisaniePradawne mokradła Empty Re: Pradawne mokradła  Pradawne mokradła EmptyNie 31 Lip - 20:41;

Max nie wiedział nawet, w którym momencie w jego głowie rozbiła się jedna prosta myśl o matce, ale aż nadął lekko policzki, zastanawiając się, kogo właściwie miał na myśli. Jedna urodziła, druga wychowała - no i generalnie chuj jasny z tego wyszedł, bo ani nie był poprawnie urodzony, biorąc pod uwagę spierdolenie umysłowe, jakie reprezentował, ani nie był dobrze wychowany, skoro napierdalał innych po mordach i przeklinał sobie radośnie, kiedy tylko miał ku temu możliwość. Chociaż ostatnimi czasy sprawiał wrażenie, jakby poszedł po rozum do głowy, albo przynajmniej zaczął zachowywać się nieco doroślej, czy coś. Tylko nie było wiadomo, dokąd go to zaprowadzi.
- No stary, to mamy przejebane - stwierdził prosto, przyjmując jego pocieszenie godne kumpla, a nie jakiejś jebanej panienki, a potem sięgnął do kieszeni dżinsów, żeby wyciągnąć paczkę fajek i podsunąć je Boydowi. Przynajmniej nie zachowywali się jak jakieś piszczące panienki, chociaż Max musiał przyznać, że miał co jakiś czas pewne obawy, czy za chwilę nie zacznie srać w gacie ze strachu, zastanawiając się, jak do chuja ciężkiego mógł pozbyć się tych stanów lękowych, które go wpierdalały coraz mocniej. Może pakując się w jakieś gówno właśnie, które otrzepałoby go z tego pieprzonego tchórzostwa. Ale to chwilowo aż tak ważne nie było, bo jego myśli pobiegły w zupełnie inną stronę.
W sumie, taka Nana, fajna dupa, mogłaby zostać uznał, kiwając do siebie samego głową i uśmiechając się pod nosem, po czym zmarszczył gwałtownie brwi. Ale, kurwa, tak z kuzynką? Chociaż chuj tam wiedział, kim ona dla niego właściwie była, a skoro nikt nie wiedział, to właściwie mógłby sobie z nią porozmawiać, o tym czy o tamtym, w końcu Camael na pewno nie poleciał do niej od razu, żeby opowiedzieć jej o nowym członku rodziny, który chuj wie, skąd właściwie się wziął i od kogo dokładnie pochodził.
- Teraz mam dwa - stwierdził równie błyskotliwie co Boyd, a potem wzruszył lekko ramionami. - Wygląda na to, że tak, chociaż nie mam pojęcia, jak na tym grać, ale model drogi mlecznej wygląda, kurwa, zajebiście i wygląda na to, że przyda mi się przy wróżbiarstwie - stwierdził, parsknąwszy jedynie z ubawienia, zapewniając drugiego Gryfona, że ten jeszcze nie widział wszystkiego i na Avaloinie można było odkryć rzeczy, o jakich mu się nawet nie śniło.
- No, tylko sobie jakiś elegancki dres załatw, bo zdążył się oświadczyć - stwierdził od razu bardzo poważnie, uznając, że to właściwie mogła być jeszcze lepsza zabawa, jeśli o zjebaniu umysłowym swojego imiennika opowie również innym osobom. Wtedy ta anegdotka miała możliwość dotrzeć dosłownie wszędzie, a właśnie tego oczekiwał Brewer, wychodząc z założenia, że dopiero w takiej sytuacji nabierała stosownych, popieprzonych, rumieńców.
Gdyby to miało być naprawdę, chociaż prawda była taka, że Max szczerze wątpił, żeby kiedyś miał dostąpić zaszczytu związania się z kimś na stałe, miałby poważny problem z tym, żeby nie czuć się jak zjeb. I to nie tylko z uwagi na to, że to było u niego do chuja podobne, ale z uwagi na prosty fakt, że nie bardzo miał rodzinę. Skoro kazał im wymazać pamięć. A druga… Zjebani czy nie, rodzina to rodzina. Może powinienem do nich napisać, pomyślał, a potem zapalił papierosa, zastanawiając się wyraźnie nad tą kwestią. Co napisać? Że jestem ich zaginionym wnukiem, kuzynem, chuj wie czym? Czy jakoś cofnąć to wymazywanie pamięci? To była gra nie warta zjebanej świeczki, ale z jakiegoś bliżej nieokreślonego powodu poczuł, jakby zrobiło mu się nieco smutno, więc zaciągnął się mocno papierosem.
- Może trzeba go zapytać, czy nie chce w mordę - uznał Max, również się zatrzymując i podchodząc nieco bliżej zbroi, która nie ruszała się i wyglądała, jakby postanowiła zamrzeć w miejscu, nie mając zamiaru z nimi dyskutować. - Czyli, kurwa, jakiś problem ma. Albo mu ktoś mordę zaszył, albo myśli, że taki z niego jebany cwaniaczek - uznał, wzruszywszy ramieniem.

______________________

Never love

a wild thing


Powrót do góry Go down


Boyd Callahan
Boyd Callahan

Student Gryffindor
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 23
Czystość Krwi : 25%
Wzrost : 192
C. szczególne :
Dodatkowo : bardzo kocha Fillina
Galeony : 857
  Liczba postów : 1730
https://www.czarodzieje.org/t17850-boyd-callahan
https://www.czarodzieje.org/t17855p26-sowa-boyda#top
https://www.czarodzieje.org/t17851-boyd-callahan
https://www.czarodzieje.org/t18313-boyd-callahan-dziennik
Pradawne mokradła QzgSDG8




Gracz




Pradawne mokradła Empty


PisaniePradawne mokradła Empty Re: Pradawne mokradła  Pradawne mokradła EmptyNie 31 Lip - 23:02;

Naprawdę nie chciał rozkładać w tym momencie - ani żadnym innym - postaci swojej szanownej rodzicielki na czynniki pierwsze, ale jakoś tak samo wyszło. Jedna urodziła, druga wychowała - wydedukował znienacka, sam zaskoczony tą refleksją. Czy Żanetka rzeczywiście była inną osobą teraz, niż dwadzieścia lat temu? Nie miał co do tego wątpliwości - z roku na rok robiła się coraz bardziej chuda i pomarszczona i pierdoliła coraz więcej głupot. Urodziła go jako głupia nastolatka, a wychowała jako... no, ciężko stwierdzić, jeśli nie wychowała go wcale, bo miała to w dupie. Nie jej wina, że chujowo wyszło. Sama miała zjebaną starą - usprawiedliwił ją w myślach i chyba zrobił to po raz pierwszy w życiu.
Papierosek był idealnym lekiem na mętlik w głowie, więc z wdzięcznością poczęstował się od razu dwoma, tak jak jego stary miewał w zwyczaju, w końcu czasy były ciężkie, a nigdy nie było wiadomo, kiedy trafi się kolejna okazja na darmowego szluga. A biorąc pod uwagę ten pierdolnik, który kłębił mu się w myślach, to będzie potrzebował dziś jeszcze nie jednego.
- Dziękimordo - wymamrotał, odpalając płomień różdżką, a kiedy chwilę później zaciągnął się dymem, a jego myśli odpłynęły na chwilę w stronę ponętnej Nany Whitelight, jego mózg podpowiedział: Ale, kurwa, tak z kuzynką? Potrząsnął głową, jakby chciał wyrzucić z niej te myśli, bo przecież nie istniał nawet jeden procent szans na to, że między nim a dziewczyną istniało jakiekolwiek pokrewieństwo, bo to byłby mezalians jak chuj i podejrzewał, że żaden z członków tego wspaniałego rodu nie dotknąłby takiego Callahana nawet czubkiem różdżki. A SZKODA.
- To musisz sobie znaleźć dwie dziewczyny - orzekł na fantastyczną wieść o cudownym rozmnożeniu w gaciach Brewera, rechocząc prostacko i szturchnął ziomka, by zadać mu zajebiście ważne pytanie: - O, słuchaj, o jakbyś miał wybrać dwie najlepsze w Hogu, to jakie. Dawaj. Albo, ee kurwa, nie wiem, kolesi jak tam wolisz - dodał, kulturalnie biorąc pod uwagę różne opcje; mimo wszystko Max właśnie opowiedział mu, że zaręczył się z Solbergiem, więc wszystko było możliwe. - Ja bym powiedział: Whitelight i Smith - podzielił się od razu swoim typem na najlepszą dżagę w zamku, sam trochę zdziwiony tym, jak krótko musiał się nad tym zastanawiać - A tą drogę mleczną to pokaż koniecznie Fredce, myślę że by się zajarała - dodał jeszcze, odruchowo łącząc z dziewczyną wątek astronomii i wrożbiarstwa.
- Każdy mój dres jest elegancki, obwiesiu - poinformował kolegę uprzejmie, poprawiając z namaszczeniem szeleszczący ortalionik i prawie wchodząc w jakąś gałąź, bo nie patrzył gdzie lezie. - Gałęzie jakieś, kurwa, błoto, syf, a kelpii ani śladu - zamarudził przy okazji ale bardziej tak dla zasady, bo w sumie bawił się na tym spacerze wybornie. Pomijając momenty, w których serduszko rozdzierała mu tęsknota za swoją pożal się Merlinie rodziną. Znienacka zaczął się zastanawiać nad treścią tego listu, który zapragnął nagle wysłać do Benia i Żanetki. Co napisać? Że jestem ich zaginionym wnukiem, kuzynem, chuj wie czym? Czy jakoś cofnąć to wymazywanie pamięci? - znowu jakieś pojebane rzeczy przyszły mu do głowy. Czy sam padł ofiarą wymazania pamięci, że nagle nie kojarzył, kto w jego rodzinie był kim? Czy ta zbroja tak mieszała mu w umyśle?
Nie jestem żadnym chujwieczym. Jestem synem Benia i Żanetki i tęsknię za nimi jak chuj, przypomniał sam sobie, zanim skupił całą swoją uwagę na zjebanej zbroi i wszedł w tryb typowego sebixa. Dawno nie szukał zwady w ten sposób, ale zbroja sama się prosiła.
- Chcesz wpierdol? - zapytał zgodnie z sugestią Maxa i szturchnął zbroję na jakieś pobliskie drzewo, tak trochę brutalnie, ale generalnie z umiarem. - Co, frajerze, myślisz że jak masz metalowy ryj to nikt ci nie podskoczy? A zajebał ci ktoś kiedyś z metalowej pięści? - nie spodziewał się, że nadejdzie kiedykolwiek dzień, w którym jego upierdolona ręka zastąpiona protezą okaże się być atutem, a tu proszę. Zawahał się jednak, zanim zdzielił rycerza w przyłbicę, i rzucił na stronie do Maxa:
- Ty... a może on jest jakiś głuchy albo niedojebany. Takiego to głupio bić. - bo odezwała się w nim ta resztka rozsądku, jakiś ułamek dobrego serca, które mimo wszystko posiadał.
Powrót do góry Go down


Jamie Norwood
Jamie Norwood

Student Slytherin
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 26
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 191 cm
Dodatkowo : Półwil, prefekt
Galeony : 1863
  Liczba postów : 1398
https://www.czarodzieje.org/t21547-jamie-norwood#699534
https://www.czarodzieje.org/t21553-torcik#699779
https://www.czarodzieje.org/t21551-jamie-norwood
Pradawne mokradła QzgSDG8




Moderator




Pradawne mokradła Empty


PisaniePradawne mokradła Empty Re: Pradawne mokradła  Pradawne mokradła EmptyPon 1 Sie - 10:52;

lokacja 5
zbroja F, 1 - dzielę się sekretami

Avalon był całkiem ciekawym miejscem, przynajmniej tyle Jamie mógł o nim powiedzieć. Próbował dawać siostrze tyle spokoju, ile go potrzebowała, aby znów się z nią nie kłócić o jakieś głupoty w jej mniemaniu. Chciał też spróbować poszukać składników do eliksirów, spróbować sporządzić coś z nich w przyszłości. Plan był dobry, choć niekoniecznie trafił tam, gdzie chciał. Być może zamyślił się za bardzo, a może przyciągnęła go nieznana siła - czymkolwiek to było, dotarł na mokradła zamiast na brzeg rzeki. Jakkolwiek na to nie chciał spojrzeć, zdecydowanie nie było to miejsce, w które chciał dotrzeć.
Przez chwilę stał zirytowany, uciskając nasadę nosa palcami, nim w końcu ruszył, jak mu się zdawało, w kierunku rzeki Grismerie. Choć nie był dokładnie tak, gdzie chciał, rozglądał się za znanymi mu ziołami, czy też zwierzęcymi pozostałościami, które mogłyby być przydatne. Kierując się wciąż przed siebie dostrzegł czyjąś sylwetkę. Nie spodziewał się nikogo spoza Hogwartu, ale miał wrażenie, że nie rozpoznaje dziewczyny. Właściwie to nawet nie było tak dziwne, skoro nie zwracał mocniej uwagi na pozostałych uczniów, czy studentów.
Chciał zignorować dziewczynę, gdy ta nagle ruszyła pod jedno z drzew i usiadła. Jakkolwiek wszystko w nim krzyczało, że skoro zasłabła to jej problem i powinien po prostu ją zostawić, tak mokradła nie wydawały się do tego odpowiednim miejscem. Nie mówiąc o tym, że jako aspirujący auror powinien pomagać słabszym. Ruszył więc z pochmurną miną w stronę dziewczyny, starając się nie myśleć o tym, że marnuje czas, który mógł poświęcić na coś bardziej pożytecznego.
- Nie powinnaś tutaj odpoczywać - odezwał się twardo, niemal jakby był na nią zły, nie dostrzegając stojącej niedaleko kelpie, przyglądającej się im.

______________________


Cleanse my soul
free me of this anger that I hold and make me whole
Powrót do góry Go down


Freddie Moses
Freddie Moses

Student Hufflepuff
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 22
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 180
C. szczególne : luźne ubrania | wzrost | miętówki | kolorowy tatuaż z mieniącymi się gwiazdami na całym przedramieniu
Dodatkowo : Jasnowidz
Galeony : 634
  Liczba postów : 627
https://www.czarodzieje.org/t19792-frederica-moses#599664
https://www.czarodzieje.org/t19793-freddie#599831
https://www.czarodzieje.org/t19791-frederica-moses#599644
https://www.czarodzieje.org/t19873-frederica-moses-dziennik#6063
Pradawne mokradła QzgSDG8




Administrator




Pradawne mokradła Empty


PisaniePradawne mokradła Empty Re: Pradawne mokradła  Pradawne mokradła EmptyWto 2 Sie - 21:38;

Na uroczych mokradłach raczyłam się cudowną wizją, przez którą aż dreszcze przebiegały mi po plecach. Plus był taki, że nie leżałam do góry brzuchem z pianą lejącą się po brodzie. Od czasu do czasu potrafiłam zapanować nad tym tak, by moja wizja wyglądała ludzko. Wtedy nie zapadałam w krótką śpiączkę i w ogóle było zdecydowanie mniej dramatycznie niż zwykle.
Tak jak dziś, bo co prawda medytowanie w tym miejscu mogło wydawać się co najmniej dziwne, to chociaż nie wyglądałam jak zwłoki w środku lasu, tak jak ostatnio kiedy znalazł mnie biedny Tomasz. Otwieram oczy. A raczej uchylam powieki tak, że na początku Jamie widzi jedynie moje białka. Wizja kończy się, moje gałki świdrują dziwacznie i już po chwili wciągam gwałtownie powietrze i mogę spojrzeć normalnie na chłopaka. Zmęczona w cholerę - ale przynajmniej po udanej wizji, bez omdlewania.
Mogę wyglądać na sadystę albo jakąś bagienną wiedźmę kiedy po takim przedstawieniu uśmiecham się jak szaleniec (zwyczajnie jestem szczęśliwa, że nie leżę drętwo w krzakach i przepowiedziałam sobie przyszłość jak prawdziwa jasnowidzka).
- To dziwne, bo to Ciebie zaraz powie kelpie - mówię nadal mając wielki wyszczerz. Przenoszę wzrok na wodną kreaturę, która już jest prawie za pół wilem. Ja jednak postanawiam sprawdzić co zrobię jeśli spróbuję zainterweniować w moją wizję. Nie mam czasu na znalezienie różdżki po kieszeniach, dlatego zrywam się z miejsca i w ostatniej chwili popycham chłopaka, który wpada prosto w bagno za nim. Kiedy ten robi kąpiel błotną, potwór z głębin łapie moją nogę ostrymi zębiskami na co krzyczę głośno z bólu. Próbuję jednak zignorować coraz krwawszą ramię i w ostatnim przebłysku większej świadomości czuję, że różdżka wypada mi z tylnej kieszeni. Dlatego kiedy nadal jadę na tyłku, różdżka zostaje za mną, gdzieś w błocie, ale na szczęście nie za głęboko i mogę pokracznie złapać. Miotam zaklęciami obojętnie jakimi w kelpie i... chyba jestem wolna? Leżę w błocie ale nic mnie nie ciągnie. Noga mnie napierdala, ale nadal ją czuję. Właśnie położyłam na szali swoje życie, ale zmieniłam wizję przyszłości. To się nazywa zwycięstwo. Przynajmniej coś zrobiłam przed śmiercią.
Powrót do góry Go down


Maximilian Brewer
Maximilian Brewer

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 22
Czystość Krwi : 10%
Wzrost : 178 cm
C. szczególne : Blizny na całym ciele, które wychynęły po usunięciu wszystkich mugolskich tatuaży, runa agliz na lewym ramieniu, krwawa obrączka na palcu serdecznym prawej dłoni, blizna w kształcie błazeńskiej czapki na prawej piersi, trzy blizny przez całe plecy, blizna w kształcie kluczy tuż nad sercem, runa jera na brzuchu
Dodatkowo : Jasnowidzenie
Galeony : 7220
  Liczba postów : 2435
https://www.czarodzieje.org/t18375-maximilian-brewer
https://www.czarodzieje.org/t18475-listy-tradycyjne-maxa#526264
https://www.czarodzieje.org/t18374-maximilian-brewer
https://www.czarodzieje.org/t18428-maximilian-brewer-dziennik#52
Pradawne mokradła QzgSDG8




Moderator




Pradawne mokradła Empty


PisaniePradawne mokradła Empty Re: Pradawne mokradła  Pradawne mokradła EmptySro 3 Sie - 21:31;

Nie jej wina, że chujowo wyszło. Sama miała zjebaną starą, a przynajmniej tak nagle zaczęło wydawać się Maxowi, który miał wrażenie, że jego babka nie mogła być do końca normalna, skoro z jakiegoś powodu nadal podtrzymywała tradycję rodu, który wypierdolił ją na zjebany pysk. Znaczy, tak właśnie podejrzewał, skoro jej imię nie budziło żadnych wspomnień w głowie Camaela, a jego nikt nie szukał, nie interesując się nim, jakby był skończonym gównem. Babka musiała być pierdolnięta, kto normalny podtrzymuje tradycje rodzinne, jak rodzina na ciebie sra? Bo taka była prawda, w końcu nikt normalny nie próbował się trzymać złamanej gałęzi, chociaż z drugiej strony on robił dokładnie to samo. Pchał łapy między drzwi, wiedząc, że zostaną zmiażdżone i strasznie go to wkurwiało, a jednak nie umiał i zapewne nie chciał, od tego uciec. Pojebane życie.
Zaraz jednak Max machnął na to ręką, dochodząc do wniosku, że chuja mógł na to wszystko poradzić i wolał zdecydowanie zapalić, niż przejmować się jakimiś zjebanymi problemami, toteż skinął głową na podziękowania Boyda, a później sam się zaciągnął. Nie mógł nic poradzić na to, że należał do rodziny Camaela, ale skoro już raz pomyślał o Nanie, nie umiał się teraz pozbyć jej z głowy i to była naprawdę wielka szkoda, że być może byli kuzynami. A SZKODA. No szkoda, w chuj szkoda, ale Camael mnie zapierdoli, jeśli by się dowiedział, a tego ryzykować nie chciał. Zresztą, gdyby potem szydło wyszło z worka, to dopiero byłoby z jego jedno, wielkie, kurwa, jebane gówno.
Pokiwał głową na inteligentne spostrzeżenie Boyda, szerząc do niego zęby w uśmiechu, zapewniając go zaraz, że to właśnie on, Callahan, był najlepszą dupą w Hogwarcie i drugiej takiej nie dało się nigdzie znaleźć. Naigrywał się z niego trochę, chociaż szczerze mówiąc, to musiał przyznać, że Boyd, gdyby nie był dobrym kumplem, jak się okazało, mógłby się wpisywać w jakieś pojebane kanony piękna, czy coś tam.
- Swansea. W sensie Yasmine. I Marlow. Jeśli każesz mi wybrać tylko dwójkę - stwierdził ostatecznie, wydmuchując dym, mruknąwszy, że w przypadku Whietlight zgadzał się całkowicie, aczkolwiek miał od razu w głowie jakieś popierdolenie na samą o tym myśl, zdając sobie sprawę z tego, że mimo wszystko Nana była jego rodziną, czy tego, kurwa, chciał, czy nie, więc musiał jakoś sobie z tym gównem poradzić, jeśli nie zamierzał skończyć na bardziej jebanym dnie, niż obecnie.
- Wybierz najbardziej elegancki z eleganckich, mordo. Może Solberg jeszcze zmieni zdanie i wybierze ciebie - odparł, szczerząc zęby w szerokim uśmiechu, nim potrząsnął lekko głową i zapytał, co z Freddie, bo dawno jej nie widział, aczkolwiek nie miał pojęcia, co by się znowu odjebało, gdyby ich talenty postanowiły się zmiksować. Zapewne odpierdoliliby jakąś małą apokalipsę, a to nie było najlepsze.
Myśli Maxa zaczęły płynąć całkiem swobodnie, gdy wspomniał, że może trzeba było na bagna wylecieć z jebanej książki, żeby trafić na kelpie, ale nie skupiał się na tym. Było dobrze, jak było, zupełnie, jakby ten ich spacerek był podsumowaniem wszystkiego, co przeszli i ostatecznie utwierdził ich w przekonaniu, że mogą być dobrymi ziomkami. Nie jestem żadnym chujwieczym. Jestem synem Benia i Żanetki i tęsknię za nimi jak chuj, pomyślał i w tym momencie zmarszczył mocno brwi, dochodząc do wniosku, że coś było tutaj w chuj nie w porządku, bo to już za nic w świecie nie pasowało do jego przemyśleń. Nie. Jestem synem Simona i, kurwa, jakkolwiek wymawia się to imię, Sarathiel przypomniał sobie z całą siłą, spoglądając to na zbroję, to na Boyda, starając się coś z tego zrozumieć.
- Niemową jest na pewno. Ale chuj z tym, bo ten zasraniec miesza nam we łbach. Nie jestem, kurwa, synem żadnego Benia - burknął Max, pocierając brodę pięścią, obserwując zbroję, zastanawiając się, czy jeśli rozpierdoliliby jej przyłbicę, to mimo wszystko coś by to dało. Jakby jej się wbiła w mordę, to może ta zjebana zbroja przestałaby za nami łazić.

______________________

Never love

a wild thing


Powrót do góry Go down


Jamie Norwood
Jamie Norwood

Student Slytherin
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 26
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 191 cm
Dodatkowo : Półwil, prefekt
Galeony : 1863
  Liczba postów : 1398
https://www.czarodzieje.org/t21547-jamie-norwood#699534
https://www.czarodzieje.org/t21553-torcik#699779
https://www.czarodzieje.org/t21551-jamie-norwood
Pradawne mokradła QzgSDG8




Moderator




Pradawne mokradła Empty


PisaniePradawne mokradła Empty Re: Pradawne mokradła  Pradawne mokradła EmptySro 3 Sie - 22:29;

Dziewczyna nie wyglądała na taką całkowicie normalną, a w słowniku Jamiego pojęcie normalności miało szeroki zakres. Nie dość, że przez chwilę dane mu było oglądać białka jej oczu, które w połączeniu z tym szalonym uśmiechem nie wyglądał najlepiej, to jeszcze mówiła coś od rzeczy. Zanim jednak zdołał jej powiedzieć, że nie widzi nigdzie wokół kelpie, i że gdyby takie stworzenie było nim zainteresowane, już dawno próbowałoby go wciągnąć, dziewczyna rzuciła się na niego. Będąc odepchniętym na bok, co najmniej zdezorientowanym, przyglądał się chwilę dziewczynie, gdy ta szarpała się z… kelpie.
- Może pomóc? - rzucił, sięgając po różdżkę, aby także cisnąć zaklęciem w stworzenie, które w końcu odpuściło, zostawiając dziewczynę z krwawiącą nogą pośród mokradeł. Jamie wpatrywał się w nią, nie wiedząc, co powinien zrobić — zacząć po niej wrzeszczeć, czy odwrócić się i odejść w drugą stronę. Oba wyjścia wydawały się idealne i prawdę mówiąc, miał problem, który wybrać. Zacisnął zęby, próbując się uspokoić, gdy tylko różdżka zaczęła wyrzucać z siebie czerwone iskry.
- Taka mała rada. Kiedy już postanowisz zgrywać bohaterkę, upewnij się, że nie zostaniesz ranna. Coś ty sobie myślała? Inaczej, myślałaś w ogóle? Co niby teraz zamierzasz zrobić? Jeśli nie potrafisz się wyleczyć, to nie myśl, że będę cię niósł do domków - warknął na dziewczynę, rozglądając się wokół nich, czy na pewno nic więcej im nie groziło. Miał ochotę bardziej na nią warknąć, krzyknąć, ale powstrzymywał się od tego, czując jednocześnie, że dłonie nieznacznie mu drżą ze strachu, który znów pojawił się znikąd, wzmagając jedynie jego złość.

______________________


Cleanse my soul
free me of this anger that I hold and make me whole
Powrót do góry Go down


Freddie Moses
Freddie Moses

Student Hufflepuff
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 22
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 180
C. szczególne : luźne ubrania | wzrost | miętówki | kolorowy tatuaż z mieniącymi się gwiazdami na całym przedramieniu
Dodatkowo : Jasnowidz
Galeony : 634
  Liczba postów : 627
https://www.czarodzieje.org/t19792-frederica-moses#599664
https://www.czarodzieje.org/t19793-freddie#599831
https://www.czarodzieje.org/t19791-frederica-moses#599644
https://www.czarodzieje.org/t19873-frederica-moses-dziennik#6063
Pradawne mokradła QzgSDG8




Administrator




Pradawne mokradła Empty


PisaniePradawne mokradła Empty Re: Pradawne mokradła  Pradawne mokradła EmptyPią 5 Sie - 2:07;

Nie słyszę jego zadufanego może pomóc? bo niespodzianka - właśnie kelpie rozszarpywała mi nogę i liczyłam na to, że nie do mięśni. Nie mam pojęcia czy ja sama się od tego uwolniłam czy może kolega mnie poratował. Ważne, że się udało. Że zapobiec wizji się udało, jebać czy przeżyłam czy nie.
Jednak zamiast chwili odpoczynku piękny pół-wil podchodzi do mnie od razu. Żeby mi pomóc jak człowiek, zapytać jak się czuję i podziękować za pomoc? Nie! Żeby się do mnie PRZYPIERDOLIĆ. Aż otwieram oczy zdziwiona tym jak facet się zachowuje. Trzeba powiedzieć, że nigdy nie byłam damą, często byłam wulgarna, czasem też nieprzyjemna. Ale to jak zachował się wil było takim szczytem chamstwa, że aż otrzeźwiałam odrobinę mimo przejmującego bólu. Podnoszę się na rękach i patrzę na tego pięknego idiotę z niedowierzaniem przemieniającego się w czystą złość.
Spluwam gdzieś na bok.
- To czego jeszcze tu stoisz jak ciota jebana. Wypierdalaj chuju niemyty jak nie zamierzasz mi pomóc, a nie mnie pouczasz. Myślisz, że jak jesteś zasraną pół-harpią możesz mówić dziewczynie co chcesz? Miałam wizje, tchórzliwy szczurze niemyty, i chciałam sprawdzić czy uda zmienić przyszłość. Miałeś fart że przy robiąc to musiałam ratować twój tyłek, pewnie już cały obsrany ze strachu.
Biorę kijek leżący gdzieś obok mojej ręki i rzucam w chłopaka, po czym rozpoczynam próbę wstania z miejsca, podpierając się o drzewo.
- I jeszcze jedno, przewidziałam wcześniej też że umrzesz wpadając w bagno ryjem i się nim udławisz, więc powodzenia, wypierdalaj. Za takie chamstwo jakie reprezentujesz, wraca karma- dodaję jeszcze i uśmiecham się do niego złośliwie. Nie wiem z kim myślał, że się spotkał. Ale nienawidzę wywyższania się i traktowania tak ludzi. Opieram się o najbliższe drzewo i rozglądam się za swoją różdżką. Spokojnie podnoszę ją, przywołuję sobie plecak. Z powrotem kucam i próbuję sobie opatrzeć ranę, jakby gdyby nigdy nic. Nie umiem dobrze w uzdrawianie, a przez mój dar czasem tego potrzebuję, więc nauczyłam się nosić ze sobą jakieś mugolskie specyfiki. Rzucam najpierw Vulnus alere, ale działa beznadziejnie, bo rana jest za duża, więc usuwa jedynie drobne ranki wokół. Potem chociaż obandażowuję wykorzystując zaklęcie Vulnerra Ferre.
Powrót do góry Go down


Boyd Callahan
Boyd Callahan

Student Gryffindor
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 23
Czystość Krwi : 25%
Wzrost : 192
C. szczególne :
Dodatkowo : bardzo kocha Fillina
Galeony : 857
  Liczba postów : 1730
https://www.czarodzieje.org/t17850-boyd-callahan
https://www.czarodzieje.org/t17855p26-sowa-boyda#top
https://www.czarodzieje.org/t17851-boyd-callahan
https://www.czarodzieje.org/t18313-boyd-callahan-dziennik
Pradawne mokradła QzgSDG8




Gracz




Pradawne mokradła Empty


PisaniePradawne mokradła Empty Re: Pradawne mokradła  Pradawne mokradła EmptySob 6 Sie - 19:37;

Próby racjonalizowania błędów popełnionych przez starą doprowadziły go do refleksji o starej jego starej, a wniosek nasuwał się mu tylko jeden: babka musiała być pierdolnięta, kto normalny podtrzymuje tradycje rodzinne, jak rodzina na ciebie sra? No, zdecydowanie miał wrażenie, że wszyscy w tej rodzinie byli srogo pierdolnięci, chociaż nie do końca wiedział, czy to co sobą reprezentują i przekazują z pokolenia na pokolenie - miganie się od roboty, zaniedbywanie dzieci, dojenie piwa i szukanie zwady wszędzie gdzie się da - można nazwać tradycjami. Tradycje kojarzyły mu się raczej z czymś wzniosłym i mającym większy sens... albo przynajmniej wywodzącym z jakiejś wyższej idei. Machnął jednak na kwestię nazewnictwa, bo to nie było teraz najistotniejsze. To, co się liczyło, to kłębiąca się mu wciąż w głowie myśl, że co jeśli od pewnych rzeczy nie da się uciec. Co jeśli zjebanie mam we krwi i choćby skały srały to powielę rodzinne schematy? Dręczyło go to niesamowicie i zazwyczaj stanowiło motywację, żeby jednak starać się dążyć w przeciwnym kierunku - teraz jednak trochę go to wszystko, najzwyczajniej w świecie, zasmuciło. I czemu do chuja tak za tymi łajzami tęsknił? Szkoda, że wyjechał do Avalonu, trzeba było zostać w domu.
No szkoda, w chuj szkoda, ale Camael mnie zapierdoli, jeśli by się dowiedział, pomyślał, gdyż najwyraźniej tęsknił również za profesorem transmutacji, który nijak nie chciał wyjść z jego głowy. Do tego stopnia, że poza kadr nie wypchnęła go nawet seksowna siostra, której wdzięki zaczął zachwalać na głos. Zaczynał się mocno plątać we własnych myślach - czy Camael, jako wielki transmutator, zwyczajnie przypominał mu pod tym względem Fillina i dlatego nie mógł przestać o nim myśleć? Czy naprawdę miałby cokolwiek do powiedzenia w kwestii życiowych wyborów Bodzia? Naprawdę aż tak mi zależy na opinii Whitelighta? Przecież nie ma opcji, że jakkolwiek go, kurwa, obchodzę - tłumaczył sam sobie i coraz bardziej czuł się, jakby w głowie siedziały mu dwie osoby, myślące o czymś zupełnie innym.
Dużo bardziej niż to rozkminiać, wolał obgadywać ponętne dziewczęta (i chłopaków najwyraźniej też) z zamku, więc podjął temat.
- No, Marlow ładny chłopiec. A Yasmine... nie kojarzę, za dużo tych Swansea. Która to? - dopytał, bo naprawdę, łabędzie zdawały się mnożyć w tej swojej Dolinie jak króliki i tylko ich przybywało, choć z drugiej strony nie ulegało wątpliwości, że wszyscy byli równie atrakcyjni. Nic dziwnego, skoro pewnie połowa upiększała się metamorfomagią.
Zarechotał na żarcik o zostaniu nowym narzeczonym Solberga, choć niedługo było mu do śmiechu, bo zaraz zaczął dosyć oszczędnie streszczać Maxowi, co z Freddie i dlaczego nie ma, kurwa, pojęcia; właściwie to sam też nie był przy tym jakoś mocno rozczarowany brakiem zajebiście niebezpiecznych kelpii zapewniających adrenalinę, bo... rozmawiało się im najwyraźniej dobrze. MIŁO. O ile miło może być określeniem dotyczącym duetu tych dwóch mord, gotowych właśnie do spuszczenia łomotu duchowi uwięzionemu w zbroi. Za co? Za to, że nic im nie zrobił.
Chyba że jednak...?
Nie. Jestem synem Simona i, kurwa, jakkolwiek wymawia się to imię, Sarathiel.
Ewidentnie coś było nie tak - spojrzał na Brewera jednocześnie mocno skonsternowany, ale po szybkim dodaniu dwóch do dwóch i słowach ziomka, wyraźnie wypowiadającego imię szanownego starego Callahana, sam też nie miał wątpliwości, co dokładnie. Spojrzał na rycerza tak, że gdyby już nie był martwy, to na pewno by teraz umarł.
- Miesza, i to w chuj. Twoi starzy się nazywają Simon i, kurwa, jakkolwiek wymawia się to imię, Sarathiel? - upewnił się tylko dla formalności, bo przecież jasne było, że tak. A kiedy wypowiedział to na głos, kiedy uświadomił sobie, że zbroja musiała wymieszać im w głowach przynależność do rodzin albo coś w tym guście, to aż się prosiło, żeby zaniechać na moment zaciśnięcia pięści i zamachnięcia się na dowcipnisia i... z czystej ciekawości, dopytać z wielkim niedowierzaniem:
- Brewer... czy ty kurwa jesteś Whitelightem?
Powrót do góry Go down


Maximilian Brewer
Maximilian Brewer

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 22
Czystość Krwi : 10%
Wzrost : 178 cm
C. szczególne : Blizny na całym ciele, które wychynęły po usunięciu wszystkich mugolskich tatuaży, runa agliz na lewym ramieniu, krwawa obrączka na palcu serdecznym prawej dłoni, blizna w kształcie błazeńskiej czapki na prawej piersi, trzy blizny przez całe plecy, blizna w kształcie kluczy tuż nad sercem, runa jera na brzuchu
Dodatkowo : Jasnowidzenie
Galeony : 7220
  Liczba postów : 2435
https://www.czarodzieje.org/t18375-maximilian-brewer
https://www.czarodzieje.org/t18475-listy-tradycyjne-maxa#526264
https://www.czarodzieje.org/t18374-maximilian-brewer
https://www.czarodzieje.org/t18428-maximilian-brewer-dziennik#52
Pradawne mokradła QzgSDG8




Moderator




Pradawne mokradła Empty


PisaniePradawne mokradła Empty Re: Pradawne mokradła  Pradawne mokradła EmptyNie 7 Sie - 11:37;

Rozważania na tematy rodzinne zaczynały go już męczyć, a jednocześnie miał świadomość, że nie jest tak naprawdę w stanie ich od siebie odsunąć. Ciągnęły się za nim, jak jakieś jebane flaki z olejem i zaczynał się tym powoli dusić, mając już, kurwa, całkowicie dość. Odetchnął nieco głębiej, by zaraz niemalże zakrztusić się powietrzem i dymem z papierosa, gdy nagle przemknęło mu przez łeb: Co jeśli zjebanie mam we krwi i choćby skały srały to powielę rodzinne schematy? Myśl ta ani trochę mu się nie spodobała, ale zacisnął bardzo mocno zęby. No i chuj. To je zmienię, zadecydował bardzo mądrze i odetchnął ponownie, ale to najwyraźniej nie był koniec jego wewnętrznych problemów.
Naprawdę aż tak mi zależy na opinii Whitelighta? Przecież nie ma opcji, że jakkolwiek go, kurwa, obchodzę. Może w maleńkim stopniu, inaczej przecież wypierdoliłby go na dzień dobry za drzwi, nie oferując, że najpierw przekona się, jak miały się sprawy w rodzinie. Jednak domyślał się, że nie należał do jego rodziny, nie był jej częścią, był kolejną przybłędą, która próbowała coś ugrać albo zrozumieć i to nie mogło odpowiadać profesorowi, mieszało w jego życiu, które jak widać również nie było tak idealne, jak mogło się wydawać. No i chuj, obchodzę go o tyle, żeby nie narobić większych problemów.  Już i tak wpierdoliłem mu się na łeb.
- Znalazłbym ich więcej, ale każesz tylko dwójkę - stwierdził, uśmiechając się kącikiem ust, porzucając rozważania na temat rodziny i odpowiadając na jego pytanie dotyczące Yasmine, starając się jak najlepiej opisać dziewczynę. Wyglądało jednak na to, że spokojna rozmowa na tematy zdecydowanie bardziej przyziemne nie była im dana, bo zbroja miała swoje jebane plany, kręcąc i robiąc większe problemy, niż do tej pory. Gównianie, gównianie w chuj, ale nie mogli nic na to poradzić, bo sklepanie żelastwa faktycznie brzmiało w chuj dziwnie.
- Mn. Kolega raczy powiedzieć, co odpierdala? - potwierdził, zwracając się ponownie do zbroi, która jednak milczała, najwyraźniej nie mają im nic do powiedzenia i czekając na to, co jeszcze zrobią. Nie było tego zbyt wiele, tym bardziej że Boyd postanowił zadać kolejne pytanie, którego mimo wszystko Max nieco się obawiał i w chuj nie chciał ciągnąć tej rozmowy, wiedząc, że wchodzi w jakieś jebane bagno.
- Taaa… Ale morda w kubeł, rozumiesz? Nie powinieneś o tym tak naprawdę wiedzieć - odparł, wzdychając ciężko, bo nie chciał opowiadać o tym na lewo i prawo. Przyznał się Oli, bo wiedział, że jej może powierzyć podobne sekrety, poza tym chciał o tym z kimś pogadać, chciał, żeby mu coś doradziła, żeby pokazała mu właściwą drogę. Średnio pamiętał to, że wygadał się właściwie również profesorowi Walshowi, bo ten kawałek rozmowy był dla niego jedynie ciemnymi plamami, pomiędzy którymi pojawiały się przebłyski wypowiedzi starszego mężczyzny. Na pewno jednak nie chciał, żeby wiedzieli o tym inni ludzie, tym bardziej że nie chciał mimo wszystko robić koło dupy Camaelowi i nie chciał sprawiać mu większych problemów, niż te, jakie już odpierdalał.
- Zachowaj to dla siebie, nim zrobi się z tego jakieś jebane, wielkie gówno - dodał, mruknąwszy bez przekonania i skrzywił się, zdając sobie sprawę z tego, że naprawdę nie chciał o tym gadać, jednocześnie mając wrażenie, że chciał to z siebie zrzucić, co samo w sobie było idiotyzmem.

______________________

Never love

a wild thing


Powrót do góry Go down


Boyd Callahan
Boyd Callahan

Student Gryffindor
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 23
Czystość Krwi : 25%
Wzrost : 192
C. szczególne :
Dodatkowo : bardzo kocha Fillina
Galeony : 857
  Liczba postów : 1730
https://www.czarodzieje.org/t17850-boyd-callahan
https://www.czarodzieje.org/t17855p26-sowa-boyda#top
https://www.czarodzieje.org/t17851-boyd-callahan
https://www.czarodzieje.org/t18313-boyd-callahan-dziennik
Pradawne mokradła QzgSDG8




Gracz




Pradawne mokradła Empty


PisaniePradawne mokradła Empty Re: Pradawne mokradła  Pradawne mokradła EmptyWto 9 Sie - 21:45;

Motywująca myśl: no i chuj. To je zmienię pojawiła się w głowie bez większych przemyśleń, tak samo nagle jak chwilę wcześniej powątpiewanie w to, czy na pewno mu się uda; chwycił się jej kurczowo jak motywacji, skupił tylko na niej i doszedł do wniosku, że naprawdę nie ma sensu tego dalej rozkminiać. Zamiast tego, zupełnie bez sensu, zaczął błądzić myślami wokół profesora Whitelighta, coraz bardziej podejrzewając, że to dowcipna zbroja podsuwa mu jakieś zupełnie randomowe myśli na temat pierwszego lepszego nauczyciela. No i chuj, obchodzę go o tyle, żeby nie narobić większych problemów, zabrzmiała pierwsza wreszcie sensowna konkluzja, no bo rzeczywiście, gdyby Camael kiedykolwiek jakkolwiek w ogóle o nim pomyślał, to na pewno miałoby związek z jakąś nadzieją, że nie narobi w szkole rozpierdolu. Już i tak wpierdoliłem mu się na łeb, przypomniał sobie, chociaż tak naprawdę to wcale nie pamiętał żeby miał z nim kiedykolwiek do czynienia w innych okolicznościach niż robienie z siebie debila na transmutacji. Skąd więc to idiotyczne przekonanie, że z nauczycielem nie dość, że łączyło go coś znacznie więcej, to jeszcze wcale nie było pozytywne? Nie wiedział. A, jebać to.
- Ugh... coś mi się w głowie pierdoli - podzielił się z Maxem związaną z tym wszystkim refleksją, zanim przeszli do luźniejszych, bardzo ambitnych tematów. Nawet po szczegółowym opisie niewątpliwie urodziwej Swansea nie zaświtała mu w głowie żadna znajoma twarz, więc postanowił skupić się na drugiej osobie. Nie żeby jakoś mocno kibicował Brewerowi w kwestiach uczuciowych (czy tam łóżkowych), ale naprawdę chciał myśleć o czymkolwiek byle nie o swojej rodzinie i Whitelightach. Zachichotał na słowa ziomka, a potem podjął: - Dobra już nie bądź taki pazerny, dwie dupy ci wystarczą. Wiesz co, weź ty się za tego Vincenta po prostu, co ci kurwa szkodzi. Słuchaj, nawet mam plan jak zaimponować takiemu mężczyźnie. Słuchasz? Ja ci pomogę, przypierdolę się o byleco i obiję mu mordę, tak trochę żeby nie umarł, nie, a ty wjedziesz jak jebany Lancelot na białym hipogryfie i nastawisz mu nos. Ja bym na ciebie poleciał po czymś takim - podzielił się z nim zajebistym planem, a i przy okazji niemałym komplementem, bardzo z siebie zadowolony i zmotywowany do tego, żeby zeswatać Brewera. Chyba że ten zaraz każe mu spierdalać, no to wtedy nie. Bez przesady.
A skoro o przesadzie mowa, to zdecydowanie było nią zachowanie zbroi, która nie dość, że bezczelnie igrała sobie z ich umysłami, to w dodatku milczała jak zaklęta, odmawiając wyjaśnień - i chyba nieźle się przy tym bawiła ich koszetm. Splótł ręce na piersi, żeby je powstrzymać od jakiegoś mimowolnego zajebania jej (skoro już zdecydowali, że nie będą podejmować tak radykalnych kroków) i przeniósł uwagę na rozmówcę, który zarzucił go właśnie bardzo zaskakującym newsem. Gapił się na niego chwilę zdziwiony, bo to było zwyczajnie dziwne, że taki szatański pomiot mógł zostać spłodzony przez kogoś ze szlachetnego rodu Whitelight, ale prędko doszedł do wniosku, że:
- Mordo, tak szczerze ci powiem, chuj mnie to obchodzi. Lubię cię całkiem, ale nie jesteś aż takim centrum mojego wszechświata, żebym chciał o twoich starych gadać z innymi ludźmi, luzuj majty, nie będę nikomu mówił - uświadomił go dobitnie (co kto jak kto, ale akurat Brewer powinien docenić), a potem wzruszył ramionami i spytał trochę od niechcenia, gasząc butem niedopałek: - A w sumie co to za różnica i czemu miałoby się zrobić gówno? Co, przyjdzie jakiś nadęty Zjebael Whitelight i sprzeda ci Avadę bo twoja morda im psuje drzewo genealogiczne?
Powrót do góry Go down


Jamie Norwood
Jamie Norwood

Student Slytherin
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 26
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 191 cm
Dodatkowo : Półwil, prefekt
Galeony : 1863
  Liczba postów : 1398
https://www.czarodzieje.org/t21547-jamie-norwood#699534
https://www.czarodzieje.org/t21553-torcik#699779
https://www.czarodzieje.org/t21551-jamie-norwood
Pradawne mokradła QzgSDG8




Moderator




Pradawne mokradła Empty


PisaniePradawne mokradła Empty Re: Pradawne mokradła  Pradawne mokradła EmptyWto 9 Sie - 22:19;

Zdarzyło mu się przekląć. Zdarzyło mu się słuchać, jak niektórzy puszczali wiązanki, ale w tym momencie nie był pewny, czy ma się śmiać przez jej słowa i ich dobór, czy jednak czuć zażenowanie. Nie dość, że zamiast pomóc, dołożyła problemów, to jeszcze najwyraźniej oczekiwała za to podziękowań. Nawet Carly nie wywoływała w nim takiej irytacji, jak nieznajoma. Przekręcał różdżką w palcach, zastanawiając się, czy powinien zatkać jej usta jęzlepem, czy jeszcze dać jej czas na przeklinanie, przez które ciężko było zrozumieć, co dziewczyna próbuje przekazać.
- Na drugi raz, panno bohaterko, zamiast rzucać się jak idiotka przed kelpie, rzuć odpowiednim zaklęciem, albo zwyczajnie powiedz o stworzeniu. Za co mam ci dziękować? Za to, że odepchnęłaś mnie od stworzenia, które najwyraźniej nie było mną tak zainteresowane, jak sądzisz, skoro jakoś nie zaatakowało wcześniej? Czy może za to, że teraz masz ranną nogę, bo jakże dzielnie rzuciłaś się prosto w ogień. Och, a może za dodatkowy zbiór przekleństw, przez które chuja zrozumieć można – odpowiedział lodowatym tonem, walcząc ze sobą, aby samemu nie zrobić jej krzywdy, szczególnie gdy zaczęła wypominać jego bycie częściowo wilem. Rasizm? Czy może próba obrony przed jego pieprzonym powabem, którego najchętniej sam pozbyłby się przy pomocy eliksirów.
Czekał, patrząc, aż dziewczyna zabandażuje swoją nogę, nie zamierzając jej w tym w żaden sposób pomóc. Nie znał się na magii leczniczej, ani nie miał ochoty na podchodzenie do niej. Skoro sama wpakowała się pod pysk kelpie, niech sama sobie radzi. Jednak przez wzgląd na durne pragnienie zostania kiedyś aurorem, czekał, aż skończy. Wszystko po to, żeby rzucić w nią niewerbalnie mobilicorpus.
- Skoro skończyłaś, to możemy iść. Pomogę ci, żebyś swojej nogi nie musiała nadwyrężać, moja ty wybawicielko – powiedział równie chłodno, co wcześniej, sterując różdżką tak, aby dziewczyna lewitowała między drzewami, choć nie zwracał zbytnio uwagi na to, czy przypadkiem, nie uderzyła ją jedna z niższych gałęzi. Skoro przewidziała tyle rzeczy, to pewnie także.

______________________


Cleanse my soul
free me of this anger that I hold and make me whole
Powrót do góry Go down


Maximilian Brewer
Maximilian Brewer

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 22
Czystość Krwi : 10%
Wzrost : 178 cm
C. szczególne : Blizny na całym ciele, które wychynęły po usunięciu wszystkich mugolskich tatuaży, runa agliz na lewym ramieniu, krwawa obrączka na palcu serdecznym prawej dłoni, blizna w kształcie błazeńskiej czapki na prawej piersi, trzy blizny przez całe plecy, blizna w kształcie kluczy tuż nad sercem, runa jera na brzuchu
Dodatkowo : Jasnowidzenie
Galeony : 7220
  Liczba postów : 2435
https://www.czarodzieje.org/t18375-maximilian-brewer
https://www.czarodzieje.org/t18475-listy-tradycyjne-maxa#526264
https://www.czarodzieje.org/t18374-maximilian-brewer
https://www.czarodzieje.org/t18428-maximilian-brewer-dziennik#52
Pradawne mokradła QzgSDG8




Moderator




Pradawne mokradła Empty


PisaniePradawne mokradła Empty Re: Pradawne mokradła  Pradawne mokradła EmptySro 10 Sie - 21:27;

A, jebać to. To była bardzo konstruktywna myśl i Max uznał, że będzie się jej trzymał, bo miał zdecydowanie za dużo myśli w głowie i wszystko już poważnie mu się pierdoliło. Nie wiedział, jak miał sobie z tym wszystkim poradzić, ale nie sądził, by to spotkanie z Boydem miało mu jakoś w tym temacie pomóc. Ostatecznie nie zamierzał mu się zwierzać, jak jakaś pojebana panienka, zdecydowanie wolał takie rozmowy z Olą, wiedząc, że ta go wysłucha i może spróbuje pomóc mu znaleźć rozwiązanie jego popierdolonych problemów. Boyd, chociaż okazał się być spoko ziomkiem, nie zaliczał się do grona świętych, cherubinem za życia na pewno nie powinien być, toteż wolał trzymać go z dala od swoich pojebanych problemów.
- Jebana magia Avalonu - mruknął Max ze zrozumieniem, mając świadomość, że to, co działo się na tej wyspie, było wręcz zadziwiające, było w jakiś sposób odklejone od rzeczywistości i wcale nie był pewien, czy chciał w tym jakoś głębiej siedzieć. Jednocześnie jednak pasowała mu ta wyspa, z dala od wszystkiego, z dala od pieprzonych ludzi, którzy mogli wpierdalać się w jego życie.
- Brzmi, jak zajebisty plan, stary, ale może lepiej tę mordę obij mnie? - zapytał, szczerząc do niego zęby w uśmiechu, dochodząc do wniosku, że w sumie Boyd naprawdę wydawał się być w porządku i nie był w stanie zrozumieć, dlaczego dawniej po prostu skakali sobie do gardeł, jakby ich coś popierdoliło bez reszty. Wystarczyło, że dali sobie po mordach i nagle okazało się, że byli w stanie się dogadać, że byli w stanie przebywać w swoim towarzystwie i nie było w tym niczego dziwnego. Ba, byli w stanie nawet normalnie pogadać.
Prawie normalnie, bo oczywiście musiało się coś odpierdolić i jakimś jebanym zrządzeniem losu Boydowi udało się przebrnąć przez plątaninę jego myśli i dotrzeć ostatecznie do tego, co mimo wszystko zamierzał trzymać dla siebie. Zgodnie z obietnicą daną Camaelowi, bo naprawdę nie chciał spierdolić mu życia, próbując jednocześnie jakoś nastawić swoje na właściwe tory, chociaż jakie były właściwe, chuj złoty wiedział.
- Chuj wie. Ale profesor Whitelight zachowywał się, jakby coś podobnego było całkiem możliwe albo chuj wie, co jeszcze. Chociaż ten Zjebael jest całkiem prawdopodobny, może wypierdoli mnie na koniec świata? Moją babkę też wypierdolili i tyle o niej wiem, że istniała, to nie wiadomo, co wymyślą teraz - stwierdził, wzruszając ostatecznie ramionami, wyraźnie nieco się rozluźniając, kiedy Boyd zapewnił go, że nie zamierzał paplać o tym na lewo i prawo. To mu wystarczyło, bo naprawdę nie chciał, żeby wyszło z tego jakieś jebane gówno, nie chciał, żeby zaraz wszyscy się o tym dowiedzieli, liczył na to, że kiedy wróci do kraju, kiedy zacznie się nowy rok akademicki, będzie miał okazję jeszcze raz pomówić z Camaelem. Nie miał pojęcia, co to mogłoby zmienić, ale liczył na to, że jednak coś się stanie. Nie wiedział, do kurwy, co, ale liczył na jakiś jebany cud. Czy coś.

+

______________________

Never love

a wild thing


Powrót do góry Go down


Boyd Callahan
Boyd Callahan

Student Gryffindor
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 23
Czystość Krwi : 25%
Wzrost : 192
C. szczególne :
Dodatkowo : bardzo kocha Fillina
Galeony : 857
  Liczba postów : 1730
https://www.czarodzieje.org/t17850-boyd-callahan
https://www.czarodzieje.org/t17855p26-sowa-boyda#top
https://www.czarodzieje.org/t17851-boyd-callahan
https://www.czarodzieje.org/t18313-boyd-callahan-dziennik
Pradawne mokradła QzgSDG8




Gracz




Pradawne mokradła Empty


PisaniePradawne mokradła Empty Re: Pradawne mokradła  Pradawne mokradła EmptyWto 16 Sie - 13:09;

No i okazało się, że nie dość, że faktycznie po ręcznym wyjaśnieniu niesnasek które kiedyś wyniknęły między nimi z chuj wie jakiego powodu są w stanie normalnie pogadać, to w dodatku ich komórki mózgowe zdają się być na tyle kompatybilne, że wspólnie dochodzą do genialnych wniosków - na przykład jak skutecznie uwieść pewnego Puchona. Aż klasnął w dłonie, płosząc przy tym jakieś czające się na pobliskiej gałęzi ptaszyska, reagując z wielką aprobatą na uzupełnienie jego propozycji przez Brewera.
- Tak, kurwa, zrobimy. Po pierwsze to ma większy sens, a po drugie obicie ci mordy to czysta przyjemność - przyznał, również szczerząc się do ziomka jak skrzat do skarpety i naprawdę niesamowicie był w tym momencie zadowolony, że pogrzebali tą zasraną różdżkę wojenną i spędzali czas w normalny sposób... O ile podróż na jakieś cuchnące mokradła w poszukiwaniu krwiożerczych demonów wodnych można tak nazwać.
I chociaż kelpii nie spotkali i już wydawać by się mogło, że niebezpieczna przygoda zmieni się w spokojny, popołudniowy spacer godny pary kuracjuszy z avalońskiego sanatorium dla centaurów, to zbroja zadbała o to, by zapewnić im rozrywkę i obudziła DEMONY RODZINNE. Cała ta akcja z Whitelightami wydawała się Bodziowi zwyczajnie popierdolona, czego nawet nie musiał wyrażać na głos, bo jego mina mówiła sama za siebie i dobrze wiedział, że Brewer ma na ten temat takie samo zdanie; nie zamierzał też za bardzo drążyć tematu, bo rzeczywiście ani to nie była jego sprawa ani ziomek najwyraźniej nie miał ochoty o tym gadać. Nie mógł jednak pozostawić tego całkiem bez komentarza, w końcu sprawa była poważna i wymagała jakiegoś podsumowania, a on, jak zawsze, miał same mądre konkluzje.
- Whitelight to pizda - ocenił stanowczo i bez zastanowienia, dyskredytując tym samym wszystkie słowa czy groźby profesora, a potem dziarsko klepnął rozmówcę w łopatkę i dodał optymistycznie: - A Zjebaelowi się nie dasz, proste. Prędzej on wypierdoli w podskokach na koniec świata - szczerze wierząc w to, że kto jak kto, ale akurat Max nie wyglądał na kogoś, kim można sobie pomiatać, nawet jak się jest wielkim ważniakiem.
Zajęci tymi emocjonalnymi rozterkami, okrążyli spory fragment mokradeł, a że kelpie nie były ani trochę zainteresowanie wejściem im w paradę, to wyglądało na to, że mają tylko jedno wyjście, by ten wieczór nie został kompletnie spisany na straty.
- Jebać kelpie. Idziemy na piwo?
I poszli.

| zt x2
Powrót do góry Go down


Freddie Moses
Freddie Moses

Student Hufflepuff
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 22
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 180
C. szczególne : luźne ubrania | wzrost | miętówki | kolorowy tatuaż z mieniącymi się gwiazdami na całym przedramieniu
Dodatkowo : Jasnowidz
Galeony : 634
  Liczba postów : 627
https://www.czarodzieje.org/t19792-frederica-moses#599664
https://www.czarodzieje.org/t19793-freddie#599831
https://www.czarodzieje.org/t19791-frederica-moses#599644
https://www.czarodzieje.org/t19873-frederica-moses-dziennik#6063
Pradawne mokradła QzgSDG8




Administrator




Pradawne mokradła Empty


PisaniePradawne mokradła Empty Re: Pradawne mokradła  Pradawne mokradła EmptySro 17 Sie - 16:54;

Szczerze mówiąc jak dla mnie mógł się stopić z zażenowania. Sczeznąć i zgnić. Po tym co musiałam sobą od czasu do czasu przedstawiać (czyli omdlewanie w nagłych momentach, niekontrolowane wymioty, opluwanie sobie twarzy i inne miłe aspekty mojego jasnowidzenia), odczuwam wstyd tylko przy ludziach na których mi naprawdę zależy. Nie na jakichś nieempatycznych gównach.
Okazało się, że gość faktycznie nie wiedział co do niego powiedział. A może udawał? Sama nie wiem, ale patrzę się na niego już teraz po puszczeniu mojej agresywnej wiązanki, wręcz znudzona.
- Nie możesz mnie zrozumieć? Coś z tobą nie tak? Gdybym wiedziała, byłabym milsza - mówię zmęczonym głosem, aczkolwiek rzucam mu pytające spojrzenie dając mu czas żeby powiedział, że może faktycznie ma coś z głową, wtedy zrozumiem jego wcześniejsze chamstwo. Postanawiam też odnieść się do tego co chłopak tak uparcie powtarza aroganckim tonem. - Ja pierdolę. Nie zdążyłabym wyjąć różdżki. Była za tobą, cieciu - mówię jeszcze raz z irytacją i wyciągam rękę by pokazać nieistniejącą teraz kelpie, która byłaby za moimi plecami. - Było zainteresowane. Zobaczyłam to w wizji, że Cię porywa. Jestem jasnowidzem - przypominam, teraz już całkowicie przyjmując ton osoby która rozmawia z małym dzieckiem. Gdybym usłyszała, że w myślach zastanawia się czy jestem rasistką, prawdopodobnie nie patrzyłbym na własne rany i właśnie wydłubywałabym mu oczy. Nie wiem czemu chłopak nadal nade mną sterczy. Czuję że mam go serdecznie dość. Najchętniej pokrzyczałabym ze złości, trochę popłakała z bólu, a potem doczłapała się do domku. W którymś życiu. Potem zaś jeśli przeżyję rozkoszowała się zmianą nieuchronnej przyszłości. Ale kiedy podpieram się o drzewo, by się podnieść - coś mnie unosi zaklęciem. Otwieram szeroko oczy w niemym szoku kiedy chłopak zaczyna mnie w ten sposób "prowadzić".
- Postaw mnie na ziemi! - krzyczę kiedy obrywam jakąś gałęzią już drugi raz i w końcu wyrywam się z otępienia wywołanego kompletnym szokiem. - Concio! Expelliarmus! - krzyczę i miotam zaklęciami w chłopaka, kiedy udaje mi się wyrwać z kieszeni spodni moją sfatygowaną różdżkę. Liczę się z tym, że teraz upadnę na ziemię i staram się wywalić na zdrową nogę co idzie mi tylko po części dobrze. Krzywię się lekko na ten upadek i podnoszę głowę na irytującego wila. - Nie będziesz sobie ze mnie żartował, wykorzystując moje nieszczęście. Mówiłam wykurwiaj, sadysto jebany - mówię wciąż z uniesioną różdżką. Fakt, że rzuciłam jakiekolwiek zaklęcia graniczył z cudem. Szukam jego magiczego patyka, by przypadkiem mnie z powrotem nie uniósł bez pytania. Gdyby powiedział mi o tym najpierw nie zareagowałabym na to w tak agresywny sposób. Robię kilka oddechów i odganiam mokre włosy z twarzy. - Słuchaj jeśli chciałeś mi pomóc to po prostu pomóż mówiąc o tym, a ja nie wiem czy chcesz mnie bardziej skrzywdzić czy sobie kpisz - dodaję, bo jestem też zmęczona całą kłótnią. I czuję że siły mnie opuszczają coraz raptownie. Wręcz walczę o to by teraz nie zemdleć.
Powrót do góry Go down


Jamie Norwood
Jamie Norwood

Student Slytherin
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 26
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 191 cm
Dodatkowo : Półwil, prefekt
Galeony : 1863
  Liczba postów : 1398
https://www.czarodzieje.org/t21547-jamie-norwood#699534
https://www.czarodzieje.org/t21553-torcik#699779
https://www.czarodzieje.org/t21551-jamie-norwood
Pradawne mokradła QzgSDG8




Moderator




Pradawne mokradła Empty


PisaniePradawne mokradła Empty Re: Pradawne mokradła  Pradawne mokradła EmptyCzw 25 Sie - 15:41;

Słuchał jej, gdy to ona zastanawiała się, czy z nim jest coś nie w porządku, zastanawiając się, dlaczego tak właściwie jeszcze nie odwrócił się i nie odszedł, tylko stał przy niej, wysłuchując tego harmidru. Rozumiał, że kelpie mogło być za nim, rozumiał, że dziewczyna mogła być przekonana, że to chce go zaatakować i może taka była prawda, ale wciąż nie zmieniało to faktu, że choć dziewczyna odepchnęła jego od stworzenia, sama została ranna, sprawiając więcej problemów. Kiedy jednak usłyszał, że jest jasnowidzem, parsknął śmiechem.
- Dalej, powiedz mi jeszcze, że widziałaś, że informując mnie o zagrożeniu zginąłbym na miejscu. Pewnie widziałaś, że mnie wciąga i umieram. A może rzuciłaś się aby mnie odepchnąć, nie mając tak naprawdę żadnej wiedzy, co się stanie, kiedy już stworzenie mnie pociągnie za sobą. Dalej – nie przemyślałaś działania i jeszcze chcesz podziękowań – wycedził, wpatrując się w nią, jakby patrzył na wariata. Nie rozumiał jej sposobu pojmowania, ale przynajmniej przestała przeklinać co drugie słowo i dało się tego słuchać. Nawet on nie klął tak, jak ona.
Niewiele później prowadził dziewczynę przed sobą, nie przejmując się niczym, aż ta nie dobyła różdżki. Nie zdążył przerwać zaklęcia, przez co już po chwili został rozbrojony, co z jednej strony go irytowało, a z drugiej bawiło, ponieważ nagle się okazało, że jednak można użyć różdżki. Skrzyżował ramiona na piersi, wpatrując się w nią, gdy zarzucała mu bycie sadystą. Jakkolwiek nie chciałby na to spojrzeć i jakkolwiek nie sprawiło mu cienia satysfakcji, gdy nieco się obiła, nie taki powinien być ktoś, kto miał plan zostać aurorem gdy tylko domowe sprawy się uporządkują. Z pewnością nie mógł także być pozbawiony różdżki. Zacisnął na moment zęby, nim ostatecznie opuścił ręce, podchodząc bliżej dziewczyny.
- Rzeczywiście przesadziłem - zaczął, uśmiechając się w ten sam czarujący sposób, jak w dzieciństwie, gdy czegoś chciał, a później dostawał, mając nadzieję, że i tym razem irytująca część jego osoby nie zawiedzie. - Nie powinienem był w ten sposób przenosić cię w stronę wioski. Więcej tak nie zrobię. Oddaj mi różdżkę i poszukajmy uzdrowiciela - mówił powoli, nie przestając uśmiechać się miło, choć jednocześnie czuł się źle, gdy próbował korzystać ze swojego powabu, choć nigdy tego nie ćwiczył. To po prostu było, jak znamię, którego nie możesz się pozbyć. O wiele bardziej tolerował swoją harpią część niż tę, która mogła bardziej pomagać, ale sprawiała, że był właśnie taki jak w tym momencie. Nienawidził tego.
Zatrzymał się tuż przed Moses, patrząc na nią z góry, wyciągając dłoń w oczekiwaniu na swoją różdżkę. Liczył na to, że dziewczyna ją odda bez większych problemów i unikną dalszej kłótni, bądź walki, co byłoby najmniej oczekiwanym z wtorek akcji, ale jednocześnie nie niemożliwym.

______________________


Cleanse my soul
free me of this anger that I hold and make me whole
Powrót do góry Go down


Freddie Moses
Freddie Moses

Student Hufflepuff
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 22
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 180
C. szczególne : luźne ubrania | wzrost | miętówki | kolorowy tatuaż z mieniącymi się gwiazdami na całym przedramieniu
Dodatkowo : Jasnowidz
Galeony : 634
  Liczba postów : 627
https://www.czarodzieje.org/t19792-frederica-moses#599664
https://www.czarodzieje.org/t19793-freddie#599831
https://www.czarodzieje.org/t19791-frederica-moses#599644
https://www.czarodzieje.org/t19873-frederica-moses-dziennik#6063
Pradawne mokradła QzgSDG8




Administrator




Pradawne mokradła Empty


PisaniePradawne mokradła Empty Re: Pradawne mokradła  Pradawne mokradła EmptyWto 30 Sie - 16:37;

urok wili na 72

Może po prostu nie było nam dane się porozumieć. On wpatruje się we mnie jakby miał przed sobą kompletną wariatkę, a ja na niego z lekkim zaniepokojeniem co jest z nim nie tak. Kiedy mówi swoje kolejne słowa nie rozumiem czy się ze mnie nabija, nie wierzy czy o co chodzi. Jednak jedno jest jasne jak słońce - nie ma pojęcia jak działa mój dar, więc nie rozumie co mogłam zobaczyć. Dlatego stoimy i gapimy się na siebie jak z kompletnym niezrozumieniem wypisanym na twarzach. Na szczęście nadal buzowały we mnie emocje po tej utarczce słownej. Dzięki temu mogłam nadal łatwiej przywołać swój dar. Wciągam powietrzę, unoszę oczy do góry, łapię go znienacka mocno za nadgarstki by zrobić jedyne w czym jest spoko jeśli chodzi o jasnowidzenie. Przepowiadanie głupot.
- Światło świeci w twarz, wstajesz. Pająk, okno, musisz go wziąć. Bo jest niedaleko dziewczyna. Blondynka ładna, młoda, kochasz ją. Nie romantycznie. Stołówka. Uważaj Jimmi, ta zupa jest dziś paskudna. - Wszystko to mówię swoim okropnym, gardłowym głosem wychodzącym z moich chudych czeluści. Ostatnie zdanie brzmi jakbym cytowała kogoś odrobinę innym tonem. Puszczam go i wzdycham z ulgą że to koniec. - Pomyśl jutro tym co mogłam wiedzieć z Tobą i kelpie - zmęczona oddalam się od chłopaka, przekazując mu wcześniej fragmenty jego jutrzejszego dnia.
Kiedy jednak ruszamy a raczej próbujemy się chociaż trochę ruszyć, dzieje się znowu kolejna draka, ja się wkurwiam niesamowicie i takie to z nas właśnie dwa pajace z niesamowitymi darami. Bo oto teraz Jamie używa na mnie swojego uroku. A ja nagle zapominam o swojej niesamowitej złości, skupiam się tylko na jego pięknej mordzie. Nawet uśmiecham się lekko, dziewczęco, nie dziko jak zwykle i próbuję poprawić swoje splątane włosy. Podaję mu jego różdżkę i rumienię się na bliskość chłopaka.
- Sorka, też nie powinnam tak wybuchać niepotrzebnie. Ale nie lubię jak kto mną tak próbuje... no wiesz manipulować. Może po prostu... przytrzymam się Twojego ramienia - proponuję nagle niesamowicie spragniona jego dotyku. Szczególnie jak patrzę w te jego piękne oczęta.
Powrót do góry Go down


Jamie Norwood
Jamie Norwood

Student Slytherin
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 26
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 191 cm
Dodatkowo : Półwil, prefekt
Galeony : 1863
  Liczba postów : 1398
https://www.czarodzieje.org/t21547-jamie-norwood#699534
https://www.czarodzieje.org/t21553-torcik#699779
https://www.czarodzieje.org/t21551-jamie-norwood
Pradawne mokradła QzgSDG8




Moderator




Pradawne mokradła Empty


PisaniePradawne mokradła Empty Re: Pradawne mokradła  Pradawne mokradła EmptyCzw 1 Wrz - 17:05;

Jimmi, aż go otrzepało, gdy usłyszał to zdrobnienie. Nienawidził go, a ludzie jak zwykle uwielbiali tego używać. Przyglądał się dziewczynie, kiedy kończyła swoje słowa, dochodząc do wniosku, że może mogła widzieć rzeczywiście atak kelpie, choć wciąż nie zmieniało to faktu, że teraz była ranna i trzeba było prowadzić ją do uzdrowiciela. Albo zostawić w lesie, choć tego nie mógł zrobić. Pamiętaj, że chcesz być aurorem, nie możesz. Ogarnij się, warknął na samego siebie w myślach, nim ostatecznie ruszyli dalej w mało przyjemny sposób, doprowadzając do kolejnej awantury i jego niemal desperacji, gdy postanowił spróbować swojego uroku.
Powinien być zadowolony, że zdołał przekonać dziewczynę do oddania mu różdżki, ale w jednej chwili zaczął tego żałować, gdy tylko Freddie zaczęła mu się przymilać. Zawsze urok działał tak samo, zawsze oczarowana osoba, chciała zrobić wszystko byle zadowolić go, a on czuł się z tym źle. Nawet nie chodziło o to, że było mu żal osoby, na którą działał urok, ale nie potrafił patrzeć na to, co się z nimi działo, jak bardzo podążali za tym, co wydawało im się, że czuli. A jednak, skręcając się w środku, uznał, że lepiej będzie kontynuować, szczególnie że przynajmniej już po sobie nie wrzeszczeli i nie zachowywali się oboje jak wariaci. Musiał też przyznać, że gdy przestała wrzeszczeć, krzywić się i zachowywać jak żeńska forma Boyda, była… Całkiem interesujaca. Westchnął bezgłośnie, w duchu przewracając oczami, gdy zastanawiał się, jak zareaguje, kiedy ogarnie, że złapała się na jego urok. Schował różdżkę do kieszeni, ostatecznie wysuwając ramię w jej stronę, modląc się do Merlina i wszystkich wielkich eliksirowarów, żeby nie trafili po drodze na Carly, bo nie da mu żyć.
- Manipulować? Coś o tym wiem - powiedział miękko, uśmiechając się wciąż do dziewczyny, nie spuszczając z niej spojrzenia. - Kogo ostatecznie odprowadzę do wioski? - spytał, gestem dając znać, żeby szli już w stronę zabudowań, służąc jej ramieniem i dopytując o imię. Mimo wszystko dobrze było wiedzieć, kogo miało się ochotę niewiele wcześniej rozwlec po drzewach, kończąc ostatecznie niby dżentelmen z ramieniem wysuniętym w jej stronę, czekając, aż się go podtrzyma.

______________________


Cleanse my soul
free me of this anger that I hold and make me whole
Powrót do góry Go down


Freddie Moses
Freddie Moses

Student Hufflepuff
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 22
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 180
C. szczególne : luźne ubrania | wzrost | miętówki | kolorowy tatuaż z mieniącymi się gwiazdami na całym przedramieniu
Dodatkowo : Jasnowidz
Galeony : 634
  Liczba postów : 627
https://www.czarodzieje.org/t19792-frederica-moses#599664
https://www.czarodzieje.org/t19793-freddie#599831
https://www.czarodzieje.org/t19791-frederica-moses#599644
https://www.czarodzieje.org/t19873-frederica-moses-dziennik#6063
Pradawne mokradła QzgSDG8




Administrator




Pradawne mokradła Empty


PisaniePradawne mokradła Empty Re: Pradawne mokradła  Pradawne mokradła EmptyCzw 1 Wrz - 20:28;

Miałam szczere nadzieję, że moje słowa podziałały i w końcu uwierzy, że nie jestem po prostu kompletnym szaleńcem. Tylko takim z darem. I to nie chodziło o to, że bardzo bym chciała żeby Jamie mnie lubił. Tak naprawdę był jedynym świadkiem mojego odwrócenia losu i bardzo chciałabym, żeby ktoś mógł to potwierdzić. Nawet taki kompletny buc.
Który jeśli nie wyzywa mnie, kłóci się, uderza mnie gałęziami po głowie - zaczyna mnie mamić swoim czarem. Nie chcę nic mówić, ale jeśli jego celem jest zostanie poważnym aczkolwiek pomocnym aurorem - powinien jednak kilka razy zastanowić się jednak na zmianę zawodu. Póki co jednak okazałam się być bardzo podatna na jego czar. Co nie powinno szczególnie dziwić. Właśnie straciłam masę energii i nerwów na przekrzykiwanie się z nieznajomym, walką z kelpie i samodzielne opatrywanie się. Nawet gdybym była przygotowana na taką zagrywkę, nie potrafiłabym mu się oprzeć. Trzeba przyznać, że chłopak miał dużo odwagi stosując taki manewr, widząc jak zazwyczaj reaguję na to co się działo. Teraz jednak uśmiecham się szeroko, jakby nigdy nic. Wsuwam mu rękę pod ramię, by oprzeć się na nim tak, żeby lepiej mi się szło. To nie jest takie łatwe kiedy zamiast zwracać uwagę na wystające korzenie, tonę w jego pięknych, niebieskich oczach. I nawet nie musi się czuć niekomfortowo z moim wzrostem, bo jest znacznie wyższy niż ja! Mi to tam była rybka, ale chłopcy często średnio się czuli z tą zbyt małą różnicą wzrostu.
- Freddie Moses. A ty? - przedstawiam się pośpiesznie i zerkam na niego pytająco przy kolejnych słowach. - Nie kojarzę cię... Ale też nie byłam w szkole w ostatnim roku teraz wracam. Bujałam się po kraju i wróżyłam tu i tam, ale w końcu wyszło gówno i wróciłam - opowiadam o sobie krótko tylko po to by zachęcić pięknego chłopca do rozmów. W międzyczasie powoli przedzieramy się przez las. Niezbyt pośpiesznie, w końcu chcę go teraz poznać jak najlepiej!! No i te, korzenie i takie tam...
Powrót do góry Go down


Jamie Norwood
Jamie Norwood

Student Slytherin
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 26
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 191 cm
Dodatkowo : Półwil, prefekt
Galeony : 1863
  Liczba postów : 1398
https://www.czarodzieje.org/t21547-jamie-norwood#699534
https://www.czarodzieje.org/t21553-torcik#699779
https://www.czarodzieje.org/t21551-jamie-norwood
Pradawne mokradła QzgSDG8




Moderator




Pradawne mokradła Empty


PisaniePradawne mokradła Empty Re: Pradawne mokradła  Pradawne mokradła EmptyPon 5 Wrz - 21:52;

Trudno powiedzieć, czy mógłby potwierdzić, że zmieniła przyszłość, gdy nie wierzył w pełni we wróżby i przepowiednie. Dla niego były jedynie kolejnym sposobem na wyciąganie galeonów z kieszeni łatwowiernych czarodziei. Najlepszym przykładem, jak można z ich powodu zwariować, był sam Lord Voldemort, który postanowił zabić jedno dziecko, nie sprawdzając, czy przepowiednia akurat jego się tyczy. W efekcie było ich dwóch, ale największy czarnoksiężnik świata zdecydował się zaryzykować i zamiast pozbyć się obydwóch, skupił się na jednym. Przepowiednie, wróżby, wszystko to miało swoje ograniczenia i był zdania, że widziała jedną z możliwości, nie zaś to, co się rzeczywiście stanie, ale nie miał jak tego sprawdzić. Sam również nie zamierzał rozmawiać o tym z innymi, bo i co miałby powiedzieć?
- Jamie Norwood - przedstawił się prosto, starając się nie przerwać jeszcze działania uroku, choć czuł się coraz gorzej z tym, co się działo, coraz mocniej był zmęczony. - Więc wróżyłaś innym? Opowiedz o tym, co wydaje się ciekawe - powiedział gładko, choć wewnątrz czuł, że zaczyna się trząść od złości na samego siebie. Tylko tego brakowało, żeby próbował mamić jakąś Moses, bo miał ochotę na spokojny dzień. A jednak zacisnął zęby, prowadząc ją przez las i zerwał działanie uroku, gdy wyszli na prostą drogę.
Westchnął ciężko, wyswobadzając ramię z uścisku dziewczyny, przeciągając dłonią po twarzy. Pierwsze chwile zwykle wszyscy byli lekko skołowani tym, co się stało, próbowali zorientować się w sytuacji i ten czas zwykle wykorzystywał, aby uciec, zniknąć, żeby nie musieć szarpać się z nikim. Jednak w tej sytuacji nie powinien tak robić, a przynajmniej jeszcze był o tym przekonany.
- Jeśli nie lubisz być manipulowana, zacznij uczyć się oklumencji, aby żaden domorosły hipnotyzer, czy potomek wili, nie mógł po prostu cię oczarować - powiedział beznamiętnym tonem, wracając do jej słów, których miał nadzieję, że nie zapomniała. - Proszę, wyprowadzona z lasu. Teraz sobie już raczej poradzisz - dodał jeszcze, gestem wskazując na wioskę i widocznych jej mieszkańców, po czym odszedł w swoją stronę.

/zt

+
Powrót do góry Go down


Sponsored content

Pradawne mokradła QzgSDG8








Pradawne mokradła Empty


PisaniePradawne mokradła Empty Re: Pradawne mokradła  Pradawne mokradła Empty;

Powrót do góry Go down
 

Pradawne mokradła

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry 
Strona 1 z 1

Pozwolenia na tym forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
Czarodzieje :: Pradawne mokradła JHTDsR7 :: 
reszta świata
 :: 
Avalon
 :: 
Góry Onchu
-