Czarodzieje
Czy chcesz zareagować na tę wiadomość? Zarejestruj się na forum za pomocą kilku kliknięć lub zaloguj się, aby kontynuować.

Share
 

 Schody szeptów

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Go down 
Strona 2 z 2 Previous  1, 2
AutorWiadomość


Nessa M. Lanceley
Nessa M. Lanceley

Nauczyciel
Wiek : 25
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 159
Dodatkowo : animag, magia bezróżdżkowa
Galeony : 916
  Liczba postów : 3856
https://www.czarodzieje.org/t15974-nessa-m-lanceley
https://www.czarodzieje.org/t15976-freya-i-korespondencja-dla-panny-lanceley#434018
https://www.czarodzieje.org/t15975-nessa-m-lanceley#433995
Schody szeptów - Page 2 QzgSDG8




Gracz




Schody szeptów - Page 2 Empty


PisanieSchody szeptów - Page 2 Empty Schody szeptów  Schody szeptów - Page 2 EmptyNie Maj 01 2022, 22:55;

First topic message reminder :


Schody Szeptów

Uwaga! Wyrzuć 1 lub 5 aby odnaleźć tajemnicze schody. Jeśli już raz odkryjesz lokację możesz odwiedzać ją bez ponownego rzucania kością. Zezwala się zdradzić lokalizację tematu dwóm osobom towarzyszącym. Próbować można raz dziennie.

Znajdujące się w sercu lasu stare, stworzone przez druidów schody wyglądają dość upiornie na pierwszy rzut oka. Im wyżej spoglądamy, tym większa mgła otacza wiodące w góry przejście, a warto zauważyć — jest to jedyny sposób dostania się na otaczające las szczyty w promieniu kilkunastu kilometrów. Osoby zdecydowane na wybór tej drogi zawsze są zaskoczone, gdy w gęstej jak mleko, ciepłej mgle słysząc głosy. Miejsce to w tajemniczy sposób zbiera szepty, zostawiając w powietrzu pojedyncze słowa lub zdania osób, które zdecydowały się skorzystać ze schodów. Możesz być pewien, że również Twój głos zostanie tu uwięziony w czasie, pytanie tylko, co będziesz mówił?

Docierasz do gorących źródeł.

Powrót do góry Go down

AutorWiadomość


Julia Brooks
Julia Brooks

Absolwent Ravenclawu
Wiek : 22
Czystość Krwi : 25%
Wzrost : 170
C. szczególne : grzywka, tatuaże, pedantyzm, wisiorek z osą, pierścień działania na palcu,pachnie lawendą
Dodatkowo : (ex)Kapitanka Krukonów
Galeony : 1554
  Liczba postów : 4966
https://www.czarodzieje.org/t19470-julia-brooks
https://www.czarodzieje.org/t19475-julia-brooks
https://www.czarodzieje.org/t19471-julia-brooks#576533
https://www.czarodzieje.org/t19697-julia-brooks-dziennik#589978
Schody szeptów - Page 2 QzgSDG8




Gracz




Schody szeptów - Page 2 Empty


PisanieSchody szeptów - Page 2 Empty Re: Schody szeptów  Schody szeptów - Page 2 EmptySro Wrz 13 2023, 12:02;

Ekwipunek: Różdżka Fairwynów z owijką ze smoczej łuski - krew syreny, palma, 11 i ¾ cala (+8 Zaklęcia&OPCM), Peleryna-Niewidka (+ 2 pkt zaklęcia, +2 pkt transmutacja), Eliksir Wiggenowy x1 (po oddaniu), Amulet z jemioły (+2 Zaklęcia i OPCM),
Wylosowane kości: 3x spółgłoska i 2x +80
Efekty i urazy: Poparzona prawa ręka.

Jakimś cudem udało im się wyrwać z bagnistej pułapki. Wystarczyło dotknąć liny, będącej zarazem świstoklikiem. Pałkarka nie odetchnęła jednak z ulgą, jak można by oczekiwać po kimś, kto chwilę wcześniej musiał lawirować między błotoryjami i unikać smoka. Nie. Ten świstoklik nie wziął się tam przypadkiem i zdawała się, że po sznurku do kłębka (a może właśnie po linie?), zagłębiają się coraz dalej. Zmierzają w kierunku nieuniknionego. Choć Brooks wyszła z potyczki bęz większego szwanku, to niestety, nie można było tego powiedzieć o każdym. Tajemnicza nieznajoma i ich przewodnik byli w bardzo złym stanie. Nie lepiej było również z rudą, która na siebie wzięła całą smoczą złość, ułatwiając ich ucieczkę. Po dotarciu w nowe miejsce musieli się jakoś zorganizować. Gdzieś w tobołach Fairwyna znaleźli namiot, który błyskawicznie poskładali do kupy. Julka rzuciła zaklęcia ochronne, łącznie z tym alarmującym i już w środku mogli zająć się tymi najbardziej poszkodowanymi. Jak na ironię, najbardziej ucierpieli medycy. Miała trochę nieprzyjemnych doświadczeń w leczeniu innych. Raptem dwa lata temu, na wakacjach w Arabii, niemal nie wpędziła do grobu siostry Callahana.

Dziś ofiarą mocnego akcentu padł Fairwyn i, rykoszetem, Rhode. Brooks przełknęła ślinę, powiedziała sobie w duchu, że da radę i zaczęła się zajmować przewodnikiem. Najpierw obmyła go z błota i rozcięła ubrania. Potem, za pomocą zaklęcia Flumine Sanguinis przeanalizowała stan arterii mężczyzny. Gdy już wiedziała, że poza oczywistymi ranami ciętymi ma do czynienia również z krwotokiem wewnętrznym, poczuła niepokój oraz odpowiedzialność. Była pałkarką, nie uzdrowicielką, a miała teraz, być może, decydować o czyimś życiu lub zdrowiu. Nie była to przyjemna wizja, ale wiedziała, że musi to zrobić. Za pomocą haemorrhagia iturus zatamowała krwotok z ran ciętych i momentalnie usłyszała w głowie głos Huxa: „ITURUS, KOBIETO!!!!!”. Krwotok wewnętrzny potraktowała zaklęciem interior depletura, a na koniec owinęła rany bandażem i wybudziła mężczyznę rennervate. Gdy skończyła, była uwalona w cudzej krwi do tego stopnia, że rękawy bluzy zmieniły kolor z szarego na rubinowy. W końcu położyła się spać. W krainie morfeusza przebywała sama nie wie ile. Gdy wstała, uzmysłowiła sobie, że rudej nie ma w namiocie. Założyła, że ta nie mogła zasną, więc postanowiła dołączyć do niej przed namiotem. I to by było na tyle, bo jej jaźń momentalnie przeniosła się gdzie indziej.

Zniknął Avalon. Zamiast tego widziała przed sobą pełen stadion, wypełniony do ostatniego krzesełka przez rozentuzjazmowanych fanów w angielskich barwach. Na jej szyi widniał złoty medal mistrzostw świata, a wszyscy dookoła krzyczeli jej nazwisko, kiedy jako kapitan zmierzała po najcenniejszy puchar w historii tego sportu. Okrzyki mieszały się z jakimiś nieznanymi jej podszeptami. Ignorowała je, pewnie krocząc ku swemu przeznaczeniu, swemu magnum opus. Do czasu, aż usłyszała głos Augusta.

- August? August?!
– Zatrzymała się w połowie drogi i zaczęła się rozglądać za ukochanym. I wtedy cała iluzja zniknęła. Znów znaleźli się na piekielnej wyspie i to nawet wiedziała gdzie. Już tu kiedyś była. Schody Szeptów. Nie wiedziała czemu, ale czuła na policzkach ciepłe łzy, które otarła brudnym rękawem. Czasu na jakieś porozstaniowe rozterki i żale jednak nie miała, bo coś nieoczekiwanie mignęło jej w polu widzenia. Zacisnęła dłoń na różdżce i podświadomie się schyliła, jak gdyby gotowa do skoku. Stwór, który na nią czyhał, skończył podchody i nagle zmaterializował się obok, ziejąc ognie. Kuroliszek. W jej wiedźmińskim bestariuszu nie było zbyt wiele informacji na jego temat (może przez to, że nie chodziła na ONMS), więc nie bawiąc się w półśrodki, rąbnęła w niego bombarda maxima. Nie trafiła, a smok się zrewanżował, ponownie ziejąc ogniem. Trafił w rękę, w której trzymała różdżkę, a ta niemal nie opuściła jej dłoni. Brooks, napompowana adrenaliną uskoczyła w bok i ponownie rzuciła tym samym zaklęciem Stwór zaskowyczał i uciekł. Na odchodne przegnała go jeszcze magicznym wilkiem i gdy zyskała pewność, iż kuroliszek nie pojawi się zbyt prędko, mogła ocenić, jak bardzo ucierpiała. Odcięła rękaw bluzy i aż wzdrygnęła się, widząc spaloną skórę. Ze wszystkich urazów, jakich się nabawiła w swoim życiu, oparzeń było zaskakująco niewiele. Różdżkę chwyciła z drugą dłoń. Całe szczęście, że lata praktyki i rozwiązywania krzyżówek gorszą ręką na coś się zdały, bo wciąż mogła rzucać zaklęciami w takich chwilach jak ta. Co prawa zaklęcia były najprostsze z najprostszych, ale lepsze to, niż nic. Aquamenti względnie oczyściło ranę, fringere złagodziło ból, a vulnerra ferre zabezpieczyło  ranę bandażem przed zanieczyszczeniami. Względnie ogarnięta ponownie rzuciła aquamenti, tym razem tylko po to, by ugasić pragnienie. To będzie długi i ciężki dzień.
Powrót do góry Go down


Camael Whitelight
Camael Whitelight

Nauczyciel
Wiek : 29
Czystość Krwi : 90%
Wzrost : 185
C. szczególne : tęczówki w kolorze oceanu; bransoletka z morskiego szkła i syrenia bransoleta; zapach Lordków i drzewa sandałowego; tatuaż z Oazy Cudów na łopatce; pierścień kameleona
Dodatkowo : animag
Galeony : 1158
  Liczba postów : 1387
https://www.czarodzieje.org/t18633-camael-ariel-whitelight
https://www.czarodzieje.org/t18638-alphard#533258
https://www.czarodzieje.org/t18634-camael-whitelight#533045
Schody szeptów - Page 2 QzgSDG8




Moderator




Schody szeptów - Page 2 Empty


PisanieSchody szeptów - Page 2 Empty Re: Schody szeptów  Schody szeptów - Page 2 EmptySro Wrz 13 2023, 21:17;

Ekwipunek: eliksir wiggenowy x2 x1; różdżka (+7 CM); pierścień kameleona (+3 transmutacja)
Wylosowane kości: J
Efekty i urazy: daję Rhode wiggenowy

I tym razem lądowanie nie należało do najprzyjemniejszych, z ulgą, większą niż zechciałby przed kimkolwiek przyznać, przyjął jednak fakt, że nie dostrzegał nigdzie wody. Zmarszczył jednak brwi i pokręcił głową, jakby łudząc się, że w ten sposób pozbędzie się natarczywych szeptów tego miejsca. Przesunął brudną dłonią po twarzy, chcąc w ten sposób pozbyć się ogarniającego go zmęczenia i przyłączył się do dawnej Krukonki, by nałożyć na nich kilka zaklęć ochronnych. Mruknął nawet, że sam się tym zajmie, a jeśli jest w stanie udzielić pomocy medycznej, to bardziej przyda się wewnątrz namiotu. Camael niewiele wiedział o uzdrawianiu, znał podstawowe zaklęcia i choć wiele razy obiecał sobie, że się podszkoli, tak nigdy do tego nie doszło. Westchnął i zajął się rzucaniem zaklęć kamuflujących, które sprawią, że staną się niewidoczni dla niewtajemniczonego oka, chociaż tak mógł pomóc, przydać się na coś.
Nie zdawał sobie sprawy, jak bardzo był zmęczony. Powieki niby z ołowiu zamknęły się szybciej, niż jego głowa dotknęła twardej ziemi. Zasnął w ułamku sekundy i zdawało się, że przyjął sen z otwartymi ramionami, jak swojego najlepszego i zarazem najstarszego przyjaciela. Przez chwilę poczuł się jak w domu, a chwila była dłuższa niż sądził.
Obudził go śmiech, dobrze znany dźwięk, który cenił ponad wszystko. Nie sądził, że istniała jakakolwiek lepsza pobudka, nie uważał, że cokolwiek mogło równać się ze śmiechem swojego dziecka, jego serce miękło za każdym razem, a rozczulony uśmiech pojawiał się na twarzy. Tym razem nie było inaczej, wyszedł z namiotu i osłonił jasne oczy przed słońcem, gdy spoglądał na swoją córkę i niewielką, acz przyjemną polankę. Całkiem mu nieznajomą. Bez wahania jednak podążył za Lai i wziął ją na ręce, a kiedy ta wskazała na motyla, ruszył w kierunku białego, święcącego jasną poświatą kwiatu. Miał wrażenie, że jego płatki odbijają słońce, czuł się beztrosko, sielsko i ostatnim razem czuł się tak… Bardzo dawno, uświadomił sobie nagle i zatrzymał się tuż przed kwiatem i motylem, który zastygł w bezruchu, jakby czekając na jego kolejny ruch. Zawahał się, a jego córka stała się nagle cięższa, jego ramiona zmęczone, odłożył więc ją na ziemię, a kiedy się podniósł – cała piękna sceneria zniknęła. Przypomniał sobie gdzie się znajdował, w zasięgu wzroku dostrzegł Irvette, wychodzącą z diabelskich sideł i stojącego obok Franklina, widział Julię, wchodzącą po schodach, nie dostrzegł obok niej zagrożenia i nigdzie nie widział Rhode.
Odsunął poły namiotu i dopadł do kobiety, której z ran sączyła się krew i która czołgała się bo brudnej podłodze ministerialnego namiotu. Nie był mistrzem uzdrawiania, ale znał kilka zaklęć. Szybki ruchem różdżki, zaczarował pobliskie śpiwory jednak tak, by unieruchomiły uzdrowicielkę, nie pozwalając jej na kolejny, krzywdzący ją ruch, a następnie rzucił zaklęcie ocucające. Nie wiedział jednak jak głębokie były ich wizje, w obawie, że zaklęcie nie zadziała, chwycił ją za ramiona i położył na nie lekki, acz znaczący nacisk.
Rhode, to iluzja! — powiedział nieco spanikowany, kiedy krew z otwartej rany zaczęła przesiąkać przez zaczarowany materiał śpiwora — Obudź się, robisz sobie krzywdę! — mruknął jeszcze kilka razy „cholera”, a kiedy się obudziła, wypuścił powietrze z płuc z ulgą większą, niż się spodziewał. Przywołał jeden z eliksirów wiggenowych i poluzował zawinięte jego zaklęciem śpiwory wokół kobiecej sylwetki, umożliwiając jej już ruch. — Wypij to — wcisnął jej niemal eliksir i wyszedł z namiotu, chcąc rozeznać się w sytuacji, a kiedy trafił na spojrzenie de Guise, odezwał się — Potrzebuję pomocy, Rhode potrzebuje — pokręcił głową — Ja nie potrafię — nie ukrywał tego, nie było sensu i to nie był czas, by udawać, że pozjadał wszystkie rozumy.

______________________


She couldn't care less, and I never cared more, so there's no more to say about that.
Powrót do góry Go down


Irvette de Guise
Irvette de Guise

Absolwent Slytherinu
Wiek : 23
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 172cm
C. szczególne : Burza rudych włosów, piegi, lawendowy tatuaż za lewym uchem, krwawa obrączka na palcu
Dodatkowo : Hipnoza
Galeony : 1557
  Liczba postów : 2884
https://www.czarodzieje.org/t19796-irvette-lavena-de-guise
https://www.czarodzieje.org/t19821-poczta-irvette#601307
https://www.czarodzieje.org/t19797-irvette-de-guise
https://www.czarodzieje.org/t19820-irvette-de-guise-dziennik#601
Schody szeptów - Page 2 QzgSDG8




Gracz




Schody szeptów - Page 2 Empty


PisanieSchody szeptów - Page 2 Empty Re: Schody szeptów  Schody szeptów - Page 2 EmptyCzw Wrz 14 2023, 08:46;

Sytuacja nie wyglądała dobrze. Irv obserwowała bacznie przewodnika, który wyglądał, jakby chciał ją zamordować. Nie odwracała się do niego plecami, choć nie było to wcale łatwe. Kobieta miała wrażenie, że to nie jedyne niebezpieczeństwo, jakie na nich czyha. Camael jako jedyny oprócz rudowłosej zdołał się sam obudzić i teraz próbował ocucić magipsycholog. A Brooks....
-Gdzie Brooks? - Spytała, nie wiedząc, czy ktokolwiek zwraca na nią uwagę. Jeśli krukonkę też opętało, to nie wróżyło niczego dobrego. Pozostawało mieć nadzieję, że dziewczyna jest bezpieczna.
Irvette usłyszała prośbę Whitelighta, ale nie odpowiedziała od razu. Potrzebowała sekundy, by ocenić, czy jest w stanie podjąć się czegoś takiego. W końcu jednak skinęła głową, zgadzając się na zostanie pogotowiem medycznym.
-Z Fairwynem jest coś nie tak. Trzeba mieć na niego oko w tym czasie. - Ostrzegła profesora transmutacji. -Zostaje Pan z nami? Potrzebujemy bariery. - Zapytała, dając Camaelowi wybór, a gdy go podjął, rzuciła wokół namiotu Terminus Vetiti. Nie będzie przecież wpychać sojuszników na minę. Chciała tylko się upewnić, że Franklin nie wlezie im do środka, próbując ich zabić, gdy ona zajmie się leczeniem Rhode. Ufała też, że w razie niebezpieczeństwa, Whitelight zdoła zatrzymać przewodnika, transmutując mu nogi w korzenie, czy robiąc coś równie kreatywnego.
W końcu uklęknęła przy kobiecie i zajęła się jej obrażeniami. Nie wyglądało to najlepiej. Ugryzienia po zwierzętach zdawały się być głębokie, a nowe rany co chwila się otwierały powodując krwawienie. Irv nie miała czasu do stracenia. Przyłożyła różdżkę do ciała magipsycholog, rzucając Surexposition. Musiała dowiedzieć się, czy dodatkowo nie ma jeszcze obrażeń wewnętrznych. Gdy takowych nie wykryła, wzięła się za to, co widzialne.
Już miała zacząć zasklepiać rany, gdy przypomniało jej się o czymś takim jak komfort pacjenta. Cóż, skoro tak, to trzeba było zapewne znieczulić kobietę, co też de Guise zrobiła przy pomocy Duritio. W tej chwili przygotowania do uzdrawiania się zakończyły i Ruda musiała skupić się całkowicie, by nie zaszkodzić bardziej, co proste nie było, gdy sama nie do końca znajdowała się w szczycie sił.
Zaczęła od Astral Forcipe, oczyszczając wszystkie rany, żeby nie wdało się w nie jakieś zakażenie i od razu przeszła do najpoważniejszych urazów, które mogły wyeliminować Rhode z życia, jeśli zbyt długo zostałyby ignorowane. -Haemorrhagia iturus. - Zatrzymała najpierw krwotoki, by następnie sięgnąć po zaklęcie z rodziny Vulnera i to najsilniejsze, jakie znała. -Vulnera Arcuatum. - Rzucała inkantację raz za razem, zasklepiając najpierw świeże rany, a następnie te powstałe po ugryzieniach na bagnach. Gdy wszystkie rany były już zamknięte, Irvette przy pomocy Vulnerra Ferre obandażowała je, mając nadzieję, że więcej się nie otworzą, a w razie takiego wypadku, krwista plam na białym materiale, poinformuje ich o konieczności interwencji medycznej. Niestety tutaj praca de Guise nie mogła się zakończyć. Rhode wciąż była osłabiona i straciła mnóstwo krwi. Rudowłosa zdecydowała się więc na jeszcze jeden krok. -Transfusion. - Wypowiedziała, przykładając różdżkę do żył magipsycholog. Miała nadzieję, że nowa krew odżywi nieco kobietę i doda jej sił na dalszą walkę, bo raczej nikt nie liczył już na to, że będzie to przyjemny leśny spacerek. Na wszelki wypadek Irv rzuciła jeszcze na magipsycholog Rennervate i na tym zakończyła swoją medyczną pomoc, opierając się o belkę namiotu w celach regeneracji, bo niektóre z rzuconych zaklęć były dość wymagające, jak na jej obecny stan zdrowia.

______________________



 
A star becomes a sun, under the pressure of darkness.
Powrót do góry Go down


Camael Whitelight
Camael Whitelight

Nauczyciel
Wiek : 29
Czystość Krwi : 90%
Wzrost : 185
C. szczególne : tęczówki w kolorze oceanu; bransoletka z morskiego szkła i syrenia bransoleta; zapach Lordków i drzewa sandałowego; tatuaż z Oazy Cudów na łopatce; pierścień kameleona
Dodatkowo : animag
Galeony : 1158
  Liczba postów : 1387
https://www.czarodzieje.org/t18633-camael-ariel-whitelight
https://www.czarodzieje.org/t18638-alphard#533258
https://www.czarodzieje.org/t18634-camael-whitelight#533045
Schody szeptów - Page 2 QzgSDG8




Moderator




Schody szeptów - Page 2 Empty


PisanieSchody szeptów - Page 2 Empty Re: Schody szeptów  Schody szeptów - Page 2 EmptyCzw Wrz 14 2023, 17:05;

Był zmęczony, zarówno psychicznie jak i fizycznie, choć ignorował to całkiem intencjonalnie i jedynie ściągnięte rysy twarzy o tym świadczyły, o powadze tego co się działo. Uśmiechnął się całkiem ponuro i niezbyt szeroko do jego byłej Ślizgonki i skinął jej głową w podziękowaniu, kiedy uznała, że spróbuje. Nie do końca wiedział co mieli robić, był zagubiony i choć starał się zachować trzeźwość umysłu, to nie mógł pozbyć się czarnych myśli, że to wszystko było zaledwie początkiem, przedsmakiem. Pokręcił głową, chcąc pozbyć się tego typu refleksji, które nie pomogą im wcale.
Zajmę się tym i znajdę Julię, tu się więcej nie przydam — powiedział i wyszedł z namiotu, umożliwiając dziewczynie nałożenie kolejnego zaklęcia ochronnego. Dobrze, przynajmniej będą względnie bezpieczne, pomyślał i ruszył przed siebie w poszukiwaniu Fairwyna i Julii. Nie do końca wiedział co znaczyły słowa de Guise, ale trzymał palce mocno zaciśnięte wokół różdżki, by mieć ją w pogotowiu. Skierował się w stronę schodów, na których ostatnim razem widział byłą Krukonkę i liczył na to, że wciąż tam była. Nie wiedział czego się spodziewać, więc nie opuszczał różdżki ani na sekundę. Starał się nie myśleć za wiele, nie ufając w tym miejscu swoim myślom w żadnym stopniu. Był otępiały i podejrzewał, że wszyscy byli. Próbował nie kierować myśli w stronę smoka, z powodu którego w ogóle znaleźli się w Avalonie, jakby w obawie, że tak przyciągnie go w ich stronę. Może to było irracjonalne, ale przed kilkunastoma minutami niemal nie zatruł się jedną z najbardziej niebezpiecznych w tym miejscu roślin, widząc swoją córkę, będąc pewnym, że łapie motyla. Zdał sobie bowiem sprawę z jaką rośliną mógł mieć do czynienia i w duchu dziękował Merlinowi, że zdołał się wybudzić zanim było zbyt późno.
Julia? — zapytał, gdy natknął się na nią gdzieś w połowie, nie do końca ufając własnym zmysłom, choć po chwili odetchnął z ulgą, krzywiąc się tylko nieznacznie na jej oparzenia, zdecydowanie musiał się podszkolić w uzdrawianiu — W namiocie mam jeszcze jeden wiggenowy, Irvette zajmuje się otwartymi ranami Rhode, a Fairwyn… — urwał, bo już jego uwagę odwrócił ich przewodnik, który wciąż wyglądał, jakby zmagał się z własnymi snami. Camael odniósł jednak wrażenie, że choć jego wizje były przyjemne, aż nazbyt, tak Franklin walczył z czymś znacznie gorszym. Co więcej – spoglądał na nich niespecjalnie przychylnie i Whitelight chyba zrozumiał co dziewczyna miała na myśli, mówiąc, że było z nim coś nie tak.
Virherba — rzucił więc na Fairwyna, choć jedynie częściowo, sprawiając, że jego nogi zmieniły się niby w konary, a stopy zakorzeniły w ziemi, całkowicie mężczyznę unieruchamiając — Vincula — dodał jeszcze, misternie wydłużając rękawy, jakby w obawie, że sam sobie zrobi krzywdę. Mężczyzna jednak wyglądał jak pogrążony we własnym szaleństwie, nie było tu miejsca na pomyłki, jeśli chodziło o bezpieczeństwo ich wszystkich. Nikt jednak nie mówił o tym, co zobaczył i zdawać by się mogło, że żadne z nich nie zamierzało się tym podzielić. Kiedy tylko z Brooks załatwili sprawę Franklina – który otrząsnął się z halucynacji, a nauczyciel transmutacji zdjął rzucone wcześniej zaklęcia – Camael zawołał do Irvette, by zdjęła barierę. Zatrzymał też odpowiednio wcześnie resztę, by przypadkiem w niej nie utknęli.

______________________


She couldn't care less, and I never cared more, so there's no more to say about that.
Powrót do góry Go down


Irvette de Guise
Irvette de Guise

Absolwent Slytherinu
Wiek : 23
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 172cm
C. szczególne : Burza rudych włosów, piegi, lawendowy tatuaż za lewym uchem, krwawa obrączka na palcu
Dodatkowo : Hipnoza
Galeony : 1557
  Liczba postów : 2884
https://www.czarodzieje.org/t19796-irvette-lavena-de-guise
https://www.czarodzieje.org/t19821-poczta-irvette#601307
https://www.czarodzieje.org/t19797-irvette-de-guise
https://www.czarodzieje.org/t19820-irvette-de-guise-dziennik#601
Schody szeptów - Page 2 QzgSDG8




Gracz




Schody szeptów - Page 2 Empty


PisanieSchody szeptów - Page 2 Empty Re: Schody szeptów  Schody szeptów - Page 2 EmptySob Wrz 16 2023, 11:33;

Leczenie Rhode nie było ani łatwe, ani przyjemne. Zazwyczaj Irv siedziała po drugiej stronie i wolała ranić ludzi niż im pomagać i szło jej to znacznie lepiej. Teraz jednak musiała przypomnieć sobie wszystkie nauki na temat uzdrawiania i przywołać w pamięci swoją ukochaną skrzatkę, która zawsze zajmowała się jej obrażeniami. Tak, nikomu nie ufała w tej kwestii tak jak jej.
Zaawansowane zaklęcia lecznicze sprawiły, że de Guise opadła nieco z sił, ale nie na tyle, by odpłynąć, czy nie być świadomą otoczenia. Gdy więc doszedł do niej głos Whitelighta, by zdjęła barierę, wstała i ostrożnie podeszła do wyjścia z namiotu. Najpierw musiała przecież upewnić się, że to nie kolejna halucynacja, podstęp, który mógł zaszkodzić jej bezpieczeństwu. Na szczęście wydawało się, że wszystko jest w porządku i rudowłosa zniosła czar otaczający namiot, by sojusznicy mogli wejść do środka.

______________________



 
A star becomes a sun, under the pressure of darkness.
Powrót do góry Go down


Rhode O. Fairley
Rhode O. Fairley

Przyjezdny
Wiek : 30
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 171 cm
C. szczególne : Amerykański akcent / Papieros w ręce / Blizna na łuku brwiowym / Całe ciało pokryte licznymi piegami, widocznymi szczególnie latem
Galeony : -21
  Liczba postów : 127
https://www.czarodzieje.org/t22050-rhode-o-fairley
https://www.czarodzieje.org/t22399-gustav-sowa-rhode#739287
https://www.czarodzieje.org/t22398-rhode-o-fairley?highlight=rhode
Schody szeptów - Page 2 QzgSDG8




Gracz




Schody szeptów - Page 2 Empty


PisanieSchody szeptów - Page 2 Empty Re: Schody szeptów  Schody szeptów - Page 2 EmptyNie Wrz 17 2023, 21:42;

Ekwipunek: Różdżka + 1x wiggenowy od Camaela (piję)
Wylosowane kości: Rany - 33, 10, 12, 69, 97 —> wsparcie Camaela, powyżej 70 rana się pogłębia
Efekty i urazy: Uleczona przez Irvette?

Znikło wszystko - jej gabinet, pacjent, uczucie nadchodzącego przełomu, smak satysfakcji. Obraz rozjechał się, gdy ktoś przywierał ją do ziemi, naciskając na ramiona - nie zarejestrowała nawet do kogo należały ręce, ani czyj głos słyszała, ale jednego była pewna. Sen się skończył. Zamiast niego znowu poczuła dyskomfort i ból. Syknęła, próbując się poruszyć, więc opierając się na resztkach zdrowego rozsądku, zaniechała jakiegokolwiek ruchu. Kątem oka zauważyła, że ktoś do niech podchodzi, nachyla się i wyciąga różdżkę, rzucając znane jej zaklęcia. Znane, ale teraz tak odległe, że niczym przez mgłę musiała analizować w myśli, co właśnie się dzieje. Ktoś jej pomagał, rudowłosa dziewczyna, a z każdą rzuconą inkantacją, Rhode była w stanie coraz jaśniej rozeznać się w swoim położeniu. Bez słowa czekała, aż ta skończy cały proces, by w ostatniej chwili ująć jej dłoń:
Dziękuję — wychrypiała, nie poznając nawet na początku dźwięku swojego głosu — świetnie sobie poradziłaś, uratowałaś mi życie. Jestem Ci winna.
Jeśli wyjdziemy z tego cało, będę Twoją dłużniczką. Tego już nie wypowiedziała, ale mocniej zacisnęła palce na jej, próbując przekazać, że naprawdę jest jej wdzięczna do szpiku kości. Kimkolwiek była jej towarzyszka, to miała dryg do zaklęć leczniczych. I właściwe wtedy Rhode przypomniała sobie o uzdrowicielu, którego nie zauważyła, gdy rozejrzała się po wnętrzu namiotu:
Fairwyn? Co z nim? Żyje? — zapytała, modląc się w duchu, by odpowiedź była twierdząca - na szczęście dla siebie, po minie rudowłosej wywnioskowała, że ten żył. Nie rozpoznała jednak tego skrzywienia na jej ustach, coś na kształt złości? Niepewności? Rozgoryczenia? Była jednak zbyt zmęczona, by zapytać. Potrzebowała odpoczynku. Wypiła jeszcze eliksir wiggenowy, który ktoś musiał wcisnąć jej w rękę, gdy jeszcze była na pograniczu jawy ze snem i starała się zasnąć.
Powrót do góry Go down


Sponsored content

Schody szeptów - Page 2 QzgSDG8








Schody szeptów - Page 2 Empty


PisanieSchody szeptów - Page 2 Empty Re: Schody szeptów  Schody szeptów - Page 2 Empty;

Powrót do góry Go down
 

Schody szeptów

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry 
Strona 2 z 2Strona 2 z 2 Previous  1, 2

Pozwolenia na tym forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
Czarodzieje :: Schody szeptów - Page 2 JHTDsR7 :: 
reszta świata
 :: 
Avalon
 :: 
Góry Onchu
-