Cześć, staruszku. Zabieram dziewczynę na nie-randkę. Potrzebuję ciekawego punktu docelowego, bo to złożona osobowość. Jakieś orientacyjne miejsce? Wskaż kierunek, resztę ogarnę sam.

El Paraíso?

Mnie pytasz o randki ze swoimi pannami? Poważnie, Javi?

Zależy jaka to dziewczyna, a złożona osobowość wiele nie mówi. Wiesz czego oczekuje? Czego nie lubi? Czym się interesuje?

Jak będę chciał zaprosić dziwkę to właśnie tam pójdę. :P

O lokalizację - orientuj się.

Jak chcesz być dalej taki pomocny, to wezmę mapę i sam sobie poszukam. Pytam Cię o miejsca godne polecenia w Londynie. Nic nie robisz tylko siedzisz na dupie w El Paraiso?

Aż tak nisko cenisz El Paraíso? Miałem na myśli restaurację, nie pokój hotelowy. Poza tym nie uściśliłeś o jaką randkę Ci chodzi.

Co mam Ci powiedzieć? Lokalizacja zależy od tego kogo zapraszasz. Lubi jeździć konno? Zabierz ją do stadniny. Szalona zabawa i tańce do białego rana to jej druga natura? Wybierz sensowny klub. Stawia na spontaniczność? Zaskocz ją i załatw świstoklik za granicę.

No chyba że tak dobrze jej nie znasz, wtedy chyba najlepiej podziała zgrywanie dżentelmena (dasz sobie radę?) i elegancka restauracja, więc hmm... El Paraíso? Ale skoro szukasz czegoś dalej od domu, to postawiłbym na Feerię. Kameralnie, do tego wykwintna kuchnia i obsługa na najwyższym poziomie.

Nie siedzę. Właściwie to wyjeżdżam za kilka dni.

Za to powinienem poczuć się urażony, że ze mną nie masz nawet czasu wychylić piwa, mimo że dzieli nas może pięć kroków.

Skończ już z tym El Paraiso. Pamiętasz, że Ci za nic nie płacę?

Londyn jest w cholerę nudny. Liczyłem na to, że znasz jakieś kąty bardziej w stylu Meksyku - albo, nie wiem, Nowego Orleanu. Mieszkasz tu dłużej.

Daj spokój. Powrót do szkoły to gorzej niż wojny narkotykowe. Ludzie są tu bardziej terytorialni... badam grunt.

Zamknij czasem drzwi dla interesów, wiecznie ktoś Ci się tam kręci.

Gdzie jedziesz? Jesteś trudnym człowiekiem, ciężko Cię złapać.

Niestety. Może powinienem Cię skasować, skoro nie doceniasz tego, co masz pod nosem?

Po co szukać namiastki Meksyku czy Nowego Orleanu tutaj, skoro można złapać świstoklik i raczyć się prawdziwą ich atmosferą?

Londyn nie jest nudny, Javi, ale to zależy czego szukasz i z kim się wybierasz. Ot, chociażby takie czarodziejskie pola za miastem, z ogromnym wybiegiem dla hipogryfów. Piękne miejsce.

Tym razem zamierzasz ją skończyć?

To hotel - z restauracją, basenem i kasynem. Zawsze będzie się ktoś kręcił. Nie jest to żadna przeszkoda.

Dlaczego trudnym? Do Grecji.

Ok, to już jakiś kierunek. Jednak bywasz czasem pomocny. Dzięki.

Poprzednią zamierzałem i nie wyszło, dlatego tej nie zamierzam. :)

Chociażby te epopeje, które wysyłasz. Spotkajmy się, jak wrócisz z Grecji. Ręka mnie boli od tego pisania.

Sam zapytałeś.

Odezwę się po powrocie. Powodzenia.

PS Uważaj, żeby nie spaść z grzbietu hipogryfa... albo poziomu swego wygórowanego ego i oczekiwań.

To brzmi jak dobra rada dla Ciebie, nie idź śladami Ikara.

Może i lubię latać wysoko, ale uważam przy tym na skrzydła. Za to nie potrzebuję, żeby ktokolwiek radził mi, gdzie mam zabrać któregoś ze swoich chłopców.

Ręka Cię czasem nie rozbolała? Może idź lepiej odpocząć, żebyś przypadkiem źle nie wypadł.

Jebać hipogryfy.