Czarodzieje
Czy chcesz zareagować na tę wiadomość? Zarejestruj się na forum za pomocą kilku kliknięć lub zaloguj się, aby kontynuować.

Share
 

 Brama Arturiańska

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Go down 
Strona 1 z 2 1, 2  Next
AutorWiadomość


Darren Shaw
Darren Shaw

Absolwent Ravenclawu
Wiek : 23
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 184cm
Dodatkowo : Mistrz Pojedynków I Edycji Profesjonalnej Ligi
Galeony : 3011
  Liczba postów : 3049
https://www.czarodzieje.org/t18607-darren-shaw
https://www.czarodzieje.org/t18609-skrzynka-darrena#532211
https://www.czarodzieje.org/t18608-darren-shaw#532138
https://www.czarodzieje.org/t18612-dziennik-darren-shaw#532281
Brama Arturiańska QzgSDG8




Gracz




Brama Arturiańska Empty


PisanieBrama Arturiańska Empty Brama Arturiańska  Brama Arturiańska EmptyCzw Kwi 21 2022, 15:16;


Brama Arturiańska

Wejście na szlak prowadzący do pierwszego zamku nazwane jest imieniem wielkiego króla Camelotu, którego grobowiec - według legendy - znajduje się właśnie na Avalonie. Za tą wielką bramą rozpoczyna się kamienisty szlak, którego celem jest przetestowanie jednej z najważniejszych cech gościa Avalonu, jaką jest wytrwałość.

Rzuć 3k6

3-8 - wijąca się, wyboista ścieżka wyczerpuje twoje siły coraz bardziej i bardziej. Każdy krok wydaje się być cięższy niż poprzedni. By nie paść na twarz, musisz zrobić sobie parę przerw, co dość mocno wydłuża czas podróży. Twój post w tym temacie musi mieć co najmniej 3000 znaków.

9-14 - maszerujesz przed siebie, robiąc jedną czy dwie krótkie przerwy. Tempo mogłoby być nieco lepsze, ale biorąc pod uwagę dość stromą drogę, to nie masz na co narzekać. Twój post w tym temacie musi mieć co najmniej 2000 znaków.

15-18 - wręcz fruniesz w górę drogi, nie potrzebując nawet chwili na odpoczynek. Kondycja cię nie zawodzi - być może masz już jakieś doświadczenie w takich górskich wycieczkach? Twój post w tym temacie musi mieć co najmniej 1000 znaków.

Z tej lokacji możesz udać się do fortu Galahada.
Powrót do góry Go down


Leighton J. Swansea
Leighton J. Swansea

Student Ravenclaw
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 22
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 175 cm
C. szczególne : Duże usta, kilka pieprzyków, ślady farby na rękach
Galeony : 277
  Liczba postów : 647
https://www.czarodzieje.org/t21367-leighton-lea-joanne-swansea#691779
https://www.czarodzieje.org/t21382-panna-sowa#692448
https://www.czarodzieje.org/t21368-leighton-lea-j-swansea#691780
https://www.czarodzieje.org/t21499-leighton-j-swansea-dziennik#6
Brama Arturiańska QzgSDG8




Gracz




Brama Arturiańska Empty


PisanieBrama Arturiańska Empty Re: Brama Arturiańska  Brama Arturiańska EmptyNie Lip 10 2022, 20:42;

Kostki: 13

Była jednocześnie bardzo dobrze, i bardzo kiepsko przygotowana. Z jednej strony wzięła ze sobą tyle artystycznego wyposażenia, ile tylko była w stanie wpakować do plecaka i unieść. Miała i szkicownik, cały komplet ołówków (nawet jeśli doskonale wiedziała, że w plenerach i tak zwykle poprzestaje na jednym) i oczywiście sztalugę kieszonkową wraz z najpotrzebniejszymi kolorami farb gwarantującymi możliwość zmieszania dowolnej ilości odcieni – przy odrobinie fantazji, oczywiście. Starannie poupychała wszystko tak, że udało jej się nawet spakować butelkę wody, odrobinę prowiantu i kilka czekoladowych żab i istniała tylko niewielka obawa, że jeśli wyciągnie cokolwiek i naruszy tym samym misterną konstrukcję przedmiotów, będzie zmuszona układać je wszystkie od nowa, spędzając nad tym żałośnie dużo czasu. Nieprzygotowanie wynikało z kiepsko dobranej garderoby. Larkin wyszedł gdzieś znacznie wcześniej i nie zdążyła nikogo zaczepić o jakieś poprawki, z którymi sama nie radziła sobie najlepiej. Spakowała się naprawdę wakacyjnie, toteż większość jej dobytku stanowiły fikuśne sukienki zupełnie bezużyteczne w górach. Postawiła na lniany komplet, ryzykując, że w mglistych górach niestety trochę zmarznie. W pasie przewiązała sobie sweter, który bez pytania zabrała bratu, licząc, że w zupełności jej to wystarczy. No bo przecież musiało!
Cała minuta spóźnienia — zauważyła z rozbawieniem, zerkając na zapięty na nadgarstku zegarek w momencie, kiedy Shaw pojawił się na horyzoncie, docierając do umówionego miejsca. Od razu poprawiła ułożenie plecaka i ruszyła w kierunku, w którym powinien rozpoczynać się szlak – ich dzisiejsze zajęcie, oby niezwykle owocne w odkryte zamki.
No, jeśli uda im się do jakiegoś dotrzeć, oczywiście, skoro już początek wyglądał na wymagający. Gdyby wystarczyło jej sprytu, wzięłaby tutaj jakąś miotłę, bo kamienista trasa rozpościerająca się przed nimi wyglądała tak, jakby miała przysporzyć jej problemów.
Myślisz, że dałabym radę coś namalować po drodze? Skoro i tak mam ze sobą sztalugę... — zerknęła na Darrena, na krótko przygryzając wargę, żeby nie szczerzyć się zbyt głupio i zaraz się zreflektowała — eee dziękuję. To była bardzo miła niespodzianka — razem z pobytem feniksa przez resztę dnia, zdążyła zrobić kilka szkiców z jego udziałem, ale niestety żadnego porządnego obrazu. Obiecywała sobie jednak, że jeszcze zdąży to nadrobić... jeśli tylko będzie jej dane jeszcze spotkać Armiego.
Może powinnam cię uprzedzić... — zawahała się, nie bardzo lubiąc spowiadać się ze swoich słabości, ale i uznając, że lepiej, żeby po prostu wiedział i miał to na uwadze — że daleko mi do górskiej kozicy. Więc jeśli na tym polu też jesteś sprawniejszy, to nie pędź, błagam. — Uśmiechnęła się przepraszająco i poprawiła przewiązany na biodrach sweter.
Powrót do góry Go down


Maximilian Brewer
Maximilian Brewer

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 22
Czystość Krwi : 10%
Wzrost : 178 cm
C. szczególne : Blizny na całym ciele, które wychynęły po usunięciu wszystkich mugolskich tatuaży, runa agliz na lewym ramieniu, krwawa obrączka na palcu serdecznym prawej dłoni, blizna w kształcie błazeńskiej czapki na prawej piersi, trzy blizny przez całe plecy, blizna w kształcie kluczy tuż nad sercem, runa jera na brzuchu
Dodatkowo : Jasnowidzenie
Galeony : 7220
  Liczba postów : 2435
https://www.czarodzieje.org/t18375-maximilian-brewer
https://www.czarodzieje.org/t18475-listy-tradycyjne-maxa#526264
https://www.czarodzieje.org/t18374-maximilian-brewer
https://www.czarodzieje.org/t18428-maximilian-brewer-dziennik#52
Brama Arturiańska QzgSDG8




Moderator




Brama Arturiańska Empty


PisanieBrama Arturiańska Empty Re: Brama Arturiańska  Brama Arturiańska EmptyNie Lip 10 2022, 20:51;

Kości: 2, 2, 6 = 10
Zbroja: E, 4; tracę zdolność mowy na ten wątek Brama Arturiańska 1754368413

Chuj wie, co skłoniło go do tego, żeby zgodził się na tą pojebaną w trzy dupy wyprawę. W gruncie rzeczy nie miał pojęcia, co tutaj robić, a fakt, że dalej był potwornie zagubiony, w niczym nie pomagał. Pewnie właśnie dlatego uznał, że może się gdzieś wybrać ze swoim imiennikiem i jak zawsze coś odpierdolić, w końcu to również było w życiu ważne, a skoro przy okazji mógł jakoś się rozerwać, skoro mógł nie siedzieć na dupie, ale zająć się czymś bardziej pożytecznym, to jedynie się z tego cieszył. Zapewne właśnie dlatego, bez większego problemu, zabrał Maxa w stronę bramy arturiańskiej, zastanawiając się, czy w ogóle to przeżyje, w co nie do końca wierzył, mając świadomość, że nie był niesamowicie dobrym czarodziejem i właśnie wtedy chuj wie skąd, pojawiła się przy nich zbroja. Erec, zdaje się, a to oznaczało, że ten oto powalony człowiek, czarodziej, czymkolwiek właściwie był, wybrał się kiedyś w podróż ze swoją żoną i w jej czasie musieli milczeć, jak popieprzeni. Max chciał nawet o tym wspomnieć, zastanawiając się, co do chuja pana robi tutaj ta zbroja, kiedy zdał sobie sprawę, że chociaż zaczął mówić, nie powiedział ani jednego słowa. Nic, dosłownie, nic, jedynie poruszał ustami, co musiało wyglądać, jakby mu odpierdoliło do reszty. Wzniósł oczy ku niebu, dochodząc do wniosku, że zajebiście zaczęła się ta ich podróż, wskazał więc na zbroję i na migi wyjaśnił swojemu towarzyszowi, że nie usłyszy od niego dzisiaj ani jednego zjebanego słowa.
Może to nie było aż takie złe, bo dzięki temu Max w pełni skoncentrował się na wspinaczce, jaka ich czekała. Potrzebował tak naprawdę jednej, dłuższej przerwy, nic więcej, nie musiał się jakoś niesamowicie wysilać, ostatecznie był silny, więc podobne wspinaczki nie robiły na nim wrażenia. Podobnie zresztą, jak na zbroi, która wlokła się za nimi, jakby naprawdę nie miała, kurwa, nic lepszego do roboty. Wyglądało na to, że zamierzała im towarzyszyć w tej szalonej wyprawie, ale Max nie był w stanie tego w żaden sposób skomentować! I to go nieznacznie wkurwiało, ale przynajmniej pozwalało oszczędzać siły, kiedy nie musiał pierdolić po próżnicy.

@Maximilian Felix Solberg

______________________

Never love

a wild thing


Powrót do góry Go down


Maximilian Felix Solberg
Maximilian Felix Solberg

Student Slytherin
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 21
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 194 cm
C. szczególne : leworęczność, Znak zorzy w postaci czerwonej kreski na palcach lewej dłoni, tatuaż kojota na lewym ramieniu,tatuaż fiolki z syreną i sroką na lewym przedramieniu, Telepatyczne połączenie z Brewerem
Galeony : 5407
  Liczba postów : 13180
https://www.czarodzieje.org/t18528-maxmilian-felix-solberg
https://www.czarodzieje.org/t18530-poczta-maxa-felixa
https://www.czarodzieje.org/t18529-maxmilian-felix-solberg
https://www.czarodzieje.org/t18677-max-felix-dziennik
Brama Arturiańska QzgSDG8




Gracz




Brama Arturiańska Empty


PisanieBrama Arturiańska Empty Re: Brama Arturiańska  Brama Arturiańska EmptyNie Lip 10 2022, 21:29;

Kości: 3,1,6 = 10
Zbroja: E od Maxa i 2 = Jestem przekonany, że Brewer to mój jedyny LOL

Brewera nie widział od miliona lat. Ziomek był jednym z niewielu gryfonów, którzy nie zachodzili mu za skórę, a że nie był też gryfonką, to przynajmniej nie mieli za sobą jakiejś pojebanej łóżkowej przeszłości. Zazwyczaj spotykali się przy alkoholu, ale Felix uznał, że miła odmiana się przyda szczególnie, że przecież miał trzeźwieć. A przynajmniej próbować.
Spotkali się pod Arturiańską bramą i Solberg od razu z wielkim bananem przywitał się z kumplem, który...nagle zaniemówił, a do tego wydawał się jakiś taki perfekcyjny w każdym calu.
-Max! Jak ja za Tobą tęskniłem. Stary, w życiu bym nie pomyślał, że tak mi będzie Ciebie brakować. Kocham Cię mordo! Jak przeżyjemy to coś, to Ci się normalnie oświadczę! - A to było niecodzienne wyznanie z ust byłego ślizgona, którego wzrok zrobił się nieco bardziej maślany, a dłoń powędrowała ku tej, która należała do Brewera. Tak bardzo chciał teraz spleść ich palce i w ten wspólny sposób spędzić cały dzień. Kto wie, może nawet kradnąc całusa czy dwa gryfonowi. Nic więc dziwnego, że ich tempo nie było najszybsze, skoro Solberg chciał nacieszyć się każdą spędzoną sekundą.
-Z kim trafił Ci się domek? Myślisz, że mógłbym wpaść wieczorem i ugotować nam kolację? Mam dobrą flaszkę Ognistej na podorędziu. Chyba nie chcemy żeby się zmarnowała? - Puścił mu oczko, co dalekie było od tego przyjacielskiego gestu, który zazwyczaj wykonywał. Nie, tym razem widocznie chodziło nastolatkowi o coś więcej. Znacznie więcej.
Cała radość z tego, że znalazł się w tym Arturiańskim raju nagle odeszła na dalszy plan, gdy pierwsze miejsce zajęła obecność gryfona. A jeszcze godzinę temu Solberg latał jak pojebany ciesząc się tą jedyną w życiu okazją no i trochę po kątach narzekał, że trafił mu się w domu Voralberg. Choć trzeba było przyznać, że była to też nawet dobra okazja do poprawienia stosunków z profesorem, co ostatnio chyba było ulubionym hobby Maximiliana Felixa Solberga.

//idziemy dalej do fortu Galahada

______________________



 
I thought that I could walk away easily
But here I am, falling down on my knees
Powrót do góry Go down


Darren Shaw
Darren Shaw

Absolwent Ravenclawu
Wiek : 23
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 184cm
Dodatkowo : Mistrz Pojedynków I Edycji Profesjonalnej Ligi
Galeony : 3011
  Liczba postów : 3049
https://www.czarodzieje.org/t18607-darren-shaw
https://www.czarodzieje.org/t18609-skrzynka-darrena#532211
https://www.czarodzieje.org/t18608-darren-shaw#532138
https://www.czarodzieje.org/t18612-dziennik-darren-shaw#532281
Brama Arturiańska QzgSDG8




Gracz




Brama Arturiańska Empty


PisanieBrama Arturiańska Empty Re: Brama Arturiańska  Brama Arturiańska EmptyNie Lip 10 2022, 21:57;

14

  Avalon! Po drodze do centrum wyspy Shaw został obrzucony kasztanami przez jakiegoś świnksa - jako były Krukon na zagadki odpowiadał wręcz automatycznie - a do tego raz się zgubił i musiał teleportować się z powrotem do Ellan Vannin, a jako że niezbyt dobrze znał jeszcze ułożenie wioski, wylądował na jej obrzeżach, prosto w balii wody, w której kąpał się akurat jakiś faun.
Tak czy siak, dotarł jednak w końcu na miejsce. Był też nieco lepiej przygotowany niż Swansea, choćby pod względem ubioru i tego, że jego plecak był wypchany nie czekoladowymi żabami, ale fasolkami wszystkich smaków Bertiego Botta oraz paroma kanapkami, które ostatecznie i tak mógł powielić. Na szczęście prawo Gampa nie odnosiło się do multiplikacji, a jedynie przywoływania jedzenia z niczego. Oczywiście wziął też namiot i śpiwór, gdyby przyszło im nocować w górach - wątpił, czy zamki były tak rozstawione, by każdą noc można było spędzić za murami.
  - Przepraszam - sapnął Shaw. Parę razy teleportował się przed siebie, będąc pewnym że ścieżka wiodąca prosto nie kryła żadnych niebezpieczeństw na których mógł się pojawić po aportacji. Większość drogi przebył więc dość szybkim marszem, przy okazji pomniejszając swój balast o parę fasolek.
Leighton prezentowała się pięknie - w sumie jak zawsze. Praktyczna część Darrena westchnęła jednak na jej widok, przygotowując się do rzucania całej masy zaklęć ocieplających, szczególnie kiedy wejdą w wyższe partie gór. I wysuszających, bo mgła była przecież dość wilgotna - choć może przy używaniu akurat tych czarów mężczyzna powinien udawać, że Mizerykordia odmawia mu posłuszeństwa.
- Nie ma sprawy - machnął ręką. Choć tak mógł się odwdzięczyć za konsultacje związane z wystrojem wnętrz. Co prawda Priory urządził sam, ale zdawał sobie sprawę, że nie musiało się każdemu podobać - w przeciwieństwie do Borgina, który powinien być według każdego obiektywnie elegancki - I na pewno będziemy robić przerwy, te góry są... - Shaw zrobił przerwę, spoglądając na pasmo szczytów nad głową Swansea - ...dość spore.
  Na wyznanie o braku idealnej kondycji mężczyzna jedynie wzruszył ramionami i wskazał głową kierunek przed nimi, dając znać że powinni już ruszać. Do czołowego sportowca jemu też było daleko, szczególnie że Huracan nieodwracalnie lądował w kącie, będąc jedynie wspomnieniem dawnej chwały i dwóch Pucharów Quidditcha.
- Mam nadzieję, że feniks nie psocił? - spytał Darren, stając na kolejnym ze stopni - Choć gdyby spalił coś większego, na pewno bym już o tym usłyszał - zachichotał. Pożar w domu Swansea byłby zapewne wspaniałą pożywką dla Proroka Codziennego czy innych brukowców. Zwolnił potem nieco kroku - i to tylko w mniejszej części po to, by nie zostawiać Lei w tyle, ale też samo dotarcie tutaj wiązało się przecież z niezerowym wysiłkiem. Jeśli góry Onchu były naprawdę choć trochę niebezpieczne, to nie mogli łazić po nich wykończeni i na ostatnich oparach.
Powrót do góry Go down


Longwei Huang
Longwei Huang

Absolwent Hufflepuffu
Wiek : 27
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 177cm
C. szczególne : krwawa obrączka na serdecznym prawym palcu, tatuaż chińskiego smoka na lewej ręce, runa jera na karku, blizny na łydce i na plecach, łagodny uśmiech
Galeony : 3892
  Liczba postów : 1209
https://www.czarodzieje.org/t20234-longwei-huang#630705
https://www.czarodzieje.org/t20253-poczta-longweia#631638
https://www.czarodzieje.org/t20251-longwei-huang#631542
https://www.czarodzieje.org/t21405-longwei-huang-dziennik#693068
Brama Arturiańska QzgSDG8




Moderator




Brama Arturiańska Empty


PisanieBrama Arturiańska Empty Re: Brama Arturiańska  Brama Arturiańska EmptyPon Lip 11 2022, 08:50;

4, 4, 2 = 10
Brama Arturiańska - pierwszy cel w eksplorowaniu wyspy z siostrą, tym bardziej, gdy tylko zaczęło się zastanawiać czy zamki oznaczają obecność smoków. Każdy, z pewnością nawet mugole, wie - że tam gdzie skarb tam i smok. Albo akromantula. Nie było więc lepszej atrakcji dla rodzeństwa Huang, niż poszukiwania wielkich stworzeń. Nie mówiąc o tym, że na wyspie oddzielonej od wszystkich czarodziei przez wieki wręcz musiało być coś więcej niż mgła, centaury i fauny. Jeśli byłby tu smok, Longwei nie zdziwiłby się, gdyby był to gatunek uznawany za wymarły, za legendarny. Mężczyzna aż czuł dreszcze przebiegające wzdłuż jego kręgosłupa, gdy tylko myślał o możliwości spotkania takiego stworzenia. Z pewnością jego sztuczki, wyuczone przez lata pracy, nie miałyby prawa zadziałać przy takim osobniku, ale oddałby wszystko, aby móc spotkać smoka, o ile taki tutaj był.
- No dobra, to zaczynamy wyprawę - zagadał siostrę, uśmiechając się od ucha do ucha, wyraźnie podekscytowany. Omiótł spojrzeniem bramę, czując szacunek do natury i tego miejsca. Jeśli wierzyć legendom, właśnie na tej wyspie znajdował się grobowiec Króla Artura. Można było dostrzec, że nie tylko oni wpadli na pomysł, aby zwiedzić zamki, ale Longwei nie zamierzał wołać nikogo, ani próbować iść większą grupą. Idąc we dwójkę, mogli maszerować całkiem raźnym tempem, pamiętając, że nie ma sensu gnać przed siebie i zbyt szybko się zmęczyć, ani też iść zbyt wolno. W każdym razie taka myśl przyświecała Huangowi, który kierował się ku bramie. Potrzebował jednak zrobić po drodzeprzerwę, od razu przepraszając siostrę. Mimo wszystko nie przywykł do górskich wycieczek, choć na wzgórzach smoków teren nie był zbyt równy.
- Myślisz, że w zamkach trzymał smoki do strzeżenia skarbów, czy akromantule? Ciekaw jestem, czy którekolwiek z tych stworzeń mogło przetrwać przez wieki i może moglibyśmy je znaleźć. Nie pamiętam też, czy ci wspominałem, ale postanowiłem spróbować stworzyć uniwersalne siodło dla magicznych stworzeń. Pamiętasz, jak próbowaliśmy jeździć na akromantuli? To będzie możliwe i będzie można wykorzystać to do opieki nad tymi stworzeniami… Muszę tylko odpowiednio to przygotować i uzupełnić jednak wiedzę - zagadał, przypominając sobie o spotkaniu z jedną z pracownic z Departamentu Kontroli Nad Magicznymi Stworzeniami, robiąc sobie drugą przerwę w trakcie wchodzenia. Nie musiał mieć jej długiej, ale jednak potrzebował zaczerpnąć głębszego powietrza nim ostatecznie udało mu się wejść na Bramę Arturiańską, gdzie uśmiechnął się szeroko, spoglądając na moment w tył, na drogę, którą pokonali.

@Mulan Huang

______________________

I won't let it go down in flames
Powrót do góry Go down


Drake Lilac
Drake Lilac

Student Gryffindor
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 20
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 218 cm
C. szczególne : Bardzo wysoki i barczysty. Praktycznie cały czas nosi na palcu pierścień tojadowy - tak na wszelki wypadek.
Dodatkowo : Wilkołak, prefekt
Galeony : 1194
  Liczba postów : 2093
https://www.czarodzieje.org/t20288-drake-lilac
https://www.czarodzieje.org/t20289-poczta-drake-a#636524
https://www.czarodzieje.org/t20286-drake-lilac#636463
https://www.czarodzieje.org/t20314-drake-lilac-dziennik#638560
Brama Arturiańska QzgSDG8




Gracz




Brama Arturiańska Empty


PisanieBrama Arturiańska Empty Re: Brama Arturiańska  Brama Arturiańska EmptyPon Lip 11 2022, 15:33;

Kostki: 12
Zbroja: J, 1

W odróżnieniu od przygody jaką Drake miał przyjemność przeżyć z Ruby na Malediwach, tym razem na tę wyprawę porządnie się przygotował. Nie zabrał tylko jedzenia i termos z kawą, ale też eliksiry wiggenowe i niezbędne przedmioty takie jak Arabska Bransoleta albo pierścień który dostał w prezencie od Pani Jeziora po tym jak skopali dupsko Mordredowi w jego wieży, co gryfon z dumą będzie wspominał przez naprawdę długi czas. Zwłaszcza że do tego Order Merlina klasy trzeciej będzie mu o tym zgrabnie przypominał. Na tę wyprawę oczywiście również się wybrał z Rubeusem ze względu na to jak dobrze poszło im ostatnim razem. Chociaż to dobrze mogło być kwestią sporną, bo każde z nich zaliczyło miniaturową traumę i załapało się na niemiły sparing z kamiennymi smokami. - Ciekawe czy na samym końcu znowu będzie czekał na nas smok. - Rzucił do przyjaciółki nawiązując do ich przygody na wyspach podczas ferii. Nie byli też sami, ponieważ towarzyszyła im widocznie spragniona towarzystwa zbroja jednego z rycerzy. Aura jaka się z niej sączyła sprawiała że wilkołak czuł się znacznie osłabiony fizycznie, co wpłynęło na to że zamiast po prostu wbiec na szczyt, zrównał krok z dziewczyną. Podejrzewał że rycerz nie robił tego celowo, ale pewności mieć nie mógł. Poza tym... przez ostatnie wydarzenia ożywione zbroje nie kojarzą mu się najlepiej. Chociaż do tego mógł mieć przynajmniej pewność że nie jest aż taki zły. W końcu zamieszkiwał Avalon, co oznaczało że miał na to przyzwolenie od władczyni tej wyspy.
W drodze na szczyt co jakiś czas musieli zrobić przerwę żeby zregenerować trochę sił i przy okazji pogadać na spokojnie. - I w razie czego się nie bój. Na wypadek kolejnej sztucznej pełni jestem przygotowany. - Lepszego prezentu niż ten pierścień dostać chyba nie mógł. Nie dość że nie musiał łykać tego paskudztwa zwanego tojadowym - chociaż i tak to robił na wszelki wypadek - to jeszcze zabezpieczał przed niespodziankami takimi jak sztuczne i działające pełnie księżyca na które natknął się na Malediwach oraz w wieży Mordreda. Zbroja milczała, ale Drake zastanawiał się czy nie spróbować się do niej odezwać. W końcu jak za nimi już idzie, to nieco grzeczniej by było z nim też porozmawiać, a nie traktować jak powietrze.

@Ruby Maguire

Powrót do góry Go down
Online


Leighton J. Swansea
Leighton J. Swansea

Student Ravenclaw
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 22
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 175 cm
C. szczególne : Duże usta, kilka pieprzyków, ślady farby na rękach
Galeony : 277
  Liczba postów : 647
https://www.czarodzieje.org/t21367-leighton-lea-joanne-swansea#691779
https://www.czarodzieje.org/t21382-panna-sowa#692448
https://www.czarodzieje.org/t21368-leighton-lea-j-swansea#691780
https://www.czarodzieje.org/t21499-leighton-j-swansea-dziennik#6
Brama Arturiańska QzgSDG8




Gracz




Brama Arturiańska Empty


PisanieBrama Arturiańska Empty Re: Brama Arturiańska  Brama Arturiańska EmptyPon Lip 11 2022, 19:56;

Gdyby tylko wiedziała, jak bardzo niedoceniony został jej wysiłek i starania w postaci zabranego ze sobą swetra, z pewnością byłoby jej wszystko jedno, bo wiedziałaby również, że wygląda pięknie. Oczywiście w jakiejś części pozostawała tego doskonale świadoma, ale któż nie lubi otrzymywać komplementów?
Brak bezpośredniej negatywnej odpowiedzi postanowiła wykorzystać na swoją korzyść, biorąc to za jasne „tak” i tym samym za argument przeciwko ewentualnym narzekaniom – choć na te chyba się nie zapowiadało. Miała bardzo silne postanowienie, że na wakacjach będzie tworzyć jak szalona i zamierzała trzymać się swojego planu… a Shaw chyba choć trochę przyzwyczaił się do tego, że przebywanie ze Swansea w taki czy inny sposób wiąże się ze sztuką. Nieważne, czy był to szybki portret w kuchni, czy wspólne oglądanie gwiazd.
Gdyby spalił dziadkowi jakiś obraz, nasz skrzat Faworek byłby zmuszony ugotować rosół. Ale to bardzo dobrze wychowany feniks, więc obyło się bez rękoczynów — zawtórowała mu śmiechem, chcąc nie chcąc wyobrażając sobie skrzata próbującego złapać feniksa. I choć Armitage w roli gotowanej kury byłby widokiem dalekim od komedii, cała scena wywoływała w niej niekontrolowaną wesołość.
W przeciwieństwie do ścieżki, która prędko odebrała jej chęć na śmiech – nie dlatego, że pogarszał jej się humor, a raczej ze względu na to, że im mniej gadała, tym łatwiej było jej utrzymać w miarę równy oddech.
Oczywiście ze wszystkich sił starała się nie dyszeć, żeby mimo swojego ostrzeżenia nie pokazać, że naprawdę nie idzie jej wspaniale. Z palcami zaciśniętymi na paskach plecaka – proszę tak nigdy nie robić, to bardzo niebezpieczne mieć unieruchomione ręce na szlaku – wytrwale cisnęła naprzód i dopiero w momencie, kiedy naprawdę nie dawała już rady, zarządziła przerwę, żeby złapać oddech.
Kiedy sięgała do plecaka po czekoladowe żaby, wyciągnęła i szkicownik. Zaoferowała jedną żabę Darrenowi, a swoją odpakowywała przy jednoczesnym przekopywaniu się przez chaotyczne portrety, studia nad fragmentami ciała i elementy architektury w poszukiwaniu tego konkretnego. Gdzieś po drodze mignęła nawet twarz wtedy-jeszcze-Krukona. W końcu, dokładnie w momencie, kiedy połowicznie wpakowała wyjątkowo nieruchliwą żabę do ust, znalazła to, o co jej chodziło, co poskutkowało entuzjastycznym, ale zupełnie niemożliwym do zrozumienia szeregiem słów. Bezlitośnie odgryzła żabie głowę i odwróciła w stronę Shawa szkicownik otwarty na niedokończonym szkicu przedstawiającym jego feniksa z bliska.
Żałuję, że od razu nie sięgnęłam po pędzel, mam już cały pomysł... ale muszę przysiąść nad imaginem, bez ruchu nie będę w stanie zrobić tego tak, jak bym chciała. Tutaj — wskazała na miejsce pod feniksem, gdzie zaledwie kilkoma liniami zaznaczyła bezpłciowy kontur głowy i postukała w nie palcem — cóż, nie śmiej się tylko — tu podniosła palec i ostrzegawczo wycelowała go w mężczyznę — będę potrzebować, żebyś mi zapozował. Nie musi być z feniksem na głowie, poradzę sobie i bez tego — zachichotała, by śmiechem zamaskować nieco własną niepewność. Na ten moment nie wyglądało to zjawiskowo, ale taka była kolej rzeczy. Trust the process, jak mawiali. I sama chyba też musiała w to uwierzyć.
Powrót do góry Go down


Ruby Maguire
Ruby Maguire

Student Gryffindor
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 20
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 160
C. szczególne : golden retriever energy | irlandzki akcent | duże oczy | zapach cytrusów
Dodatkowo : kapitanka drużyny Gryfonów
Galeony : 1215
  Liczba postów : 1754
https://www.czarodzieje.org/t20263-ruby-echna-maguire
https://www.czarodzieje.org/t20265-poczta-ruby#632863
https://www.czarodzieje.org/t20264-ruby-echna-maguire
https://www.czarodzieje.org/t20266-ruby-maguire-dziennik#632872
Brama Arturiańska QzgSDG8




Moderator




Brama Arturiańska Empty


PisanieBrama Arturiańska Empty Re: Brama Arturiańska  Brama Arturiańska EmptyPon Lip 11 2022, 21:26;

kostki: 12
zbroja: 5

Ruby była pierwsza jeśli chodziło o długie i piesze wędrówki. Prawdę mówiąc nic nie sprawiało jej takiej radości, jak chodzenie po górach, będąc sam na sam z naturą i żywiołami. Zawsze uważała, że tylko tak człowiek był w stanie poznać samego siebie, bo co było trudnego w siedzeniu w miłym resorcie i leżeniu plackiem, z wszystkim podstawionym pod nos. Dlatego kiedy tylko Drake jej zaproponował wycieczkę na Zamki Avalonu – nie zastanawiała się nawet, jedynie pytając „kiedy”.
Tak więc w pełni gotowa, ubrana bardzo odpowiednio, bo to nie była jej pierwsza wyprawa w góry, doskonale więc zdawała sobie sprawę, co powinna wziąć. Kucnęła przed szlakiem, poprawiając już i tak bardzo mocno zawiązane buty, bo naprawdę nie chciała skręcić kostki, a przecież kompletnie nie wiedziała co ich czeka. Zerknęła przez ramię na zbroję, która uparła się, że będzie im towarzyszyć i wzruszyła ramionami, mając tylko nadzieję, że nie będzie ich bardzo spowalniać, bo nie chciała siedzieć całych wakacji w tych górach, miała przecież za dużo do zobaczenia!
Ja liczę na to, że to będzie miła wycieczka krajoznawcza, nie jestem żadną zaklęciarą — parsknęła krótkim śmiechem – Ale! Przygotowałam się wiesz? Kocham góry, mam sprzęt jakby był nam potrzebny, totalnie nie wiem czego się spodziewać na tym szlaku — ponownie wzruszyła ramionami, wcześniej znalazła kogoś, kto pomógł jej zmniejszyć wagę jej plecaka, bo sama nie potrafiła, a naprawdę tego potrzebowała.
Upewniła się po raz kolejny, że wszystko ma i wzięła głęboki oddech, stawiając pierwszy krok na Bramie Arturiańskiej. Tata powinien był z niej dumny, czy to nie była właśnie lekcja historii? Po gryfońsku oczywiście ją brała, bo czarodziej najlepiej uczył się poprzez doświadczenia, prawda?
W razie co masz tutaj dużo miejsca, żeby się wybiegać — powiedziała i trąciła Drake’a w ramię. Nie narzucała sobie szybkiego tempa, przecież i tak będą szli całą wieczność, jasne było, że musieli oszczędzać siły. Nie potrzebowała biec na szczyt, za wiele razy chodziła po górach z Ryanem, żeby teraz nie słyszeć jego głosu w głowie, że to żadne wyścig. Zrobili też sobie dwie kilkuminutowe przerwy, żeby napić się wody i herbaty, którą trzymała w wielkim termosie. — Myślisz, że się na nas obraziła? — zapytała ściszonym głosem przyjaciela, żeby zbroja jej nie usłyszała, ale zerknęła przez ramię, sprawdzając czy nadal za nimi szła. Całe szczęście się nie zgubiła, nie wiedziała czy w Avalonie były jakieś specjalne kary od Pani Jeziora za zgubienie w górach magicznej zbroi. W końcu zobaczyła fort i aż przystanęła z wrażenia. — Woah… Obstawiam, że to nasz następny przystanek, no chodź! — powiedziała i jakby nigdy nic ruszyła przed siebie do wielkiego fortu.

|zt x2 idziemy do fortu Galahada

______________________

without fear there cannot be courage
Powrót do góry Go down


Darren Shaw
Darren Shaw

Absolwent Ravenclawu
Wiek : 23
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 184cm
Dodatkowo : Mistrz Pojedynków I Edycji Profesjonalnej Ligi
Galeony : 3011
  Liczba postów : 3049
https://www.czarodzieje.org/t18607-darren-shaw
https://www.czarodzieje.org/t18609-skrzynka-darrena#532211
https://www.czarodzieje.org/t18608-darren-shaw#532138
https://www.czarodzieje.org/t18612-dziennik-darren-shaw#532281
Brama Arturiańska QzgSDG8




Gracz




Brama Arturiańska Empty


PisanieBrama Arturiańska Empty Re: Brama Arturiańska  Brama Arturiańska EmptyWto Lip 12 2022, 00:04;

  Ilość dzieł twórczych, które miały wyjść na wakacjach spod ręki Swansea, była dla Shawa tajemnicą, którą wolał żeby pozostała. W sierpniu zapewne złapałby się za głowę, gdyby usłyszał ile dziewczyna "zmarnowała" czasu przed sztalugą - kieszonkową, a jakże - szkicując kolejne krajobrazy, zwierzęta czy inne istoty. Portret fauna albo Rzeka Grismerie o słońca zachodzie brzmiały jednak mimo wszystko jako dość dobre nazwy dla dzieł, które mogłyby wstrząsnąć londyńskimi galeriami sztuki magicznej, szczególnie gdyby rzeczywiście potrafiłyby się poruszać, a takiej sztuki na razie nawet Darren nie potrafił wyczarować.
- Rosół z feniksa - zmrużył oczy mężczyzna. Spodziewał się, że wrzątek na Armitage'u nie zrobiłby zbyt dużego wrażenia - w końcu jak mogłoby wstrząsnąć nim sto stopni Celsjusza, skoro regularnie stawał w żywym ogniu, odradzając się lub po prostu przenosząc z miejsca na miejsce? - Chciałbym to zobaczyć - prychnął lekko, wsadzając dłonie do kieszeni i wciągając w płuca górskie powietrze. Mgła była tutaj zupełnie inna niż wcześniej w Brytanii - czuć było, że ta stworzona była z drobinek wody, która wcześniej płynęła krystalicznie czystymi źródłami Avalonu, a nie pluskała w bagnach, z których wychodzili dementorzy.
  Darren przyjął żabę, dziękując jedynie skinieniem głowy. Także oszczędzał oddech, tak jak Leighton, bo jego kondycja na górskich, stromych ścieżkach także pozostawiała dość sporo do życzenia.
- Z Imaginem raczej nie pomogę - przyznał Shaw - co zdarzało się rzadko! - ściągając usta w cienką linię. Możliwe, że miał po prostu zbyt ograniczoną wyobraźnię, by tchnąć nawet w prosty rysunek jakieś życie, które pozwalałoby mu na zmiany. Jego chmury zapewne płynęłyby po niebie zawsze tak samo, bocian lądowałby zawsze w tej samej części jeziora, a pojedynkujący się czarodzieje używali na zmianę tych samych zaklęć po wsze czasy - Ładne - mruknął, patrząc na szkic feniksa. Podobieństwo było widoczne, choć rysunek był jeszcze daleki od ukończenia. Kolejna prośba - a raczej polecenie - Lei zbiło jednak nieco Shawa z tropu.
- Co? - spytał Darren, marszcząc czoło - Jak to ja? Czemu tak? Czy to będzie Człowiek z feniksem na głowie? - kontynuował.
Tymczasem przeszli jednak przez olbrzymią formację skalną w kształcie bramy, a parę grani dalej zamajaczyły wieżyce pierwszego zamku.
- To znaczy... bardzo chętnie - wzruszył ostatecznie ramionami Shaw, wskazując od razu Swansea budowlę - Ale nie wolałabyś jakiegoś pałacu w tle?

z/t z Lei
Powrót do góry Go down


Mulan Huang
Mulan Huang

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 21
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 176cm
C. szczególne : niewielki tatuaż z przodu lewego barku, zmieniający kolor poruszający się tatuaż chińskiego smoka na niemal całe plecy, runa jera na lewym boku na wysokości żeber, ślad po zaklęciu Agere na prawym przedramieniu, często zmienia kolor włosów oraz korzysta z magicznych i barwiących soczewek
Galeony : 1636
  Liczba postów : 1452
https://www.czarodzieje.org/t20227-mulan-huang#630198
https://www.czarodzieje.org/t20246-lacze-lan
https://www.czarodzieje.org/t20228-mulan-huang#630207
Brama Arturiańska QzgSDG8




Gracz




Brama Arturiańska Empty


PisanieBrama Arturiańska Empty Re: Brama Arturiańska  Brama Arturiańska EmptySro Lip 13 2022, 23:06;

Kostki: 6

Rodzeństwo Huang chyba naprawdę powzięło mocne postanowienie tego, aby wykorzystać wakacje do tego, by wspólnie spędzać czas na wszelakich aktywnościach. Tym bardziej, że trafili do miejsca, które było niezwykle silnie związane z magiczną historią Wielkiej Brytanii i magicznymi stworzeniami, które można było w niej spotkać. Nic dziwnego, że zdecydowali się na to, aby zwiedzać co tylko mogli na terenie Avalonu.
I tak oto ich wybór padł na sieć zamków rycerzy okrągłego stołu. W zasadzie Mulan nie bardzo wiedziała na co dokładnie liczyli, udając się w taką wyprawę. I naprawdę chociaż normalnie latała po wszelkich ścieżkach jak pojebana to jednak wyboista droga do bramy arturiańskiej była dla niej wyjątkowo istną katorgą. I zdecydowanie pozostawała w tyle za swoim bratem, który też wydawał się nie być do końca w swojej zwyczajowej formie. Wyglądało, że na tę chwilę chyba tylko oni postanowili odbyć pielgrzymkę w tempie średnio-ślimaczym.
- Myślę, że mogliby się raczej skłaniać ku smokom... Ej myślisz w sumie, że to możliwe, że gdzieś tutaj znajduje się zupełnie inny gatunek smoków niż te dotychczas znane? To by dopiero było odkrycie - zaczęła rozwijać temat smoków, co raczej nie było najlepszym pomysłem. Głównie przez to, że idąc i gadając równocześnie męczyła się jeszcze bardziej niż dotychczas.
- I chyba wspominałeś o tym kiedyś, ale nie sądziłam, że zaczniesz o tym myśleć jakoś poważniej. Wiesz, że zawsze z czymś takim ci chętnie pomogę. Może nie będę za bardzo pomocna przy jakimś researchu czy tworzeniu, ale na pewno chętnie będę wypróbowywać twoje wynalazki - przyznała jeszcze z sympatycznym wyszczerzem na mordzie.
Jeśli ktoś jeszcze tego nie zauważył to Mulan była niezwykle skora do pomocy w podobnych eksperymentach i nic a nic nie zmądrzała od tego dnia, w którym jako pierwszoroczna postanowiła ze swoim ukochanym braciszkiem spróbować ujarzmić akromantule w Zakazanym Lesie i uczynić z nich wierzchowce. Co więcej, chyba z wiekiem wpadała na nawet głupsze i bardziej niebezpieczne pomysły, które powinny już dawno temu zapewnić jej pobyt na oddziale zamkniętym w Mungu. Albo na oiomie. Zależnie od tego, co przyszłoby pierwsze. Tymczasem ona miała się dobrze i wciąż nie było jej mało tych wszystkich szalonych wypadów.
Ścieżka do bramy jednak z pewnością jej się nie podobała. Tak samo jak fakt, że musiała przystanąć zbyt wiele razy, aby móc odsapnąć przed dalszą drogą, prowadzącą ich do tego majestatycznego cudu natury. Szczerze powiedziawszy nie bardzo orientowała się w tym jakie dokładnie legendy chodziły o tej okolicy. Nie była ekspertką w dziedzinie historii magii. Mogła jedynie wypowiadać się co najwyżej w kwestii magicznych stworzeń, które mogły ewentualnie tu gdzieś przebywać. Może nawet uda im się w jakiś sposób odnowić populacje gatunków uznanych za wymarłe, a które jednak w rzeczywistości wciąż zamieszkiwały Avalon, w którym nie zagrażali im ludzie?
- Oi, gege... Daleko jeszcze? - mruknęła niezadowolona, wlokąc się za Longweiem i przechodząc przez bramę w kierunku widniejącego dalej w zasięgu ich wzroku fortu.

/znaki: 3065. z|t x2
Powrót do góry Go down


Stéphane de Guise
Stéphane de Guise

Nauczyciel
Wiek : 29
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 186
C. szczególne : blizna na policzku, francuski akcent, krwawa obrączka na palcu. a do tego rudy jak Irweta
Galeony : 309
  Liczba postów : 89
https://www.czarodzieje.org/t21497-stephane-de-guise
https://www.czarodzieje.org/t21540-stefan
https://www.czarodzieje.org/t21496-stephane-de-guise#697852
https://www.czarodzieje.org/t21541-stephane-de-guise#698778
Brama Arturiańska QzgSDG8




Gracz




Brama Arturiańska Empty


PisanieBrama Arturiańska Empty Re: Brama Arturiańska  Brama Arturiańska EmptyCzw Lip 14 2022, 12:32;

kostki: 11
zbroja: G3


Skoro miał za sobą noc po ciężkim dniu, nie powinien sie dziwić że poranek, który po niej nastąpił, był koszmarny - nie tylko ze względu na pulsujący resztkami navalonki ból głowy, który odbierał zarówno chęci do podniesienia się z łóżka, ale do życia w ogóle. Drugim powodem było nagłe uświadomienie sobie, że ma w pamięci wielką dziurę i nie jest w stanie sobie przypomnieć końcówki poprzedniego wieczoru. Ani nocy. Ani ze stuprocentową pewnością wyjaśnić, dlaczego obudził się, prawie zepchnięty z łóżka przez Drey.
Żeby było zabawniej - ona również nie znała odpowiedzi na te jakże palące kwestie, a choć na gorąco udało im się zbyć je śmiechem i wykpić samych siebie za sromotną klęskę w pojedynku z avalońskim cydrem, to im więcej czasu mijało, tym więcej mglistych wspomnień wracało - i generowało kolejne wątpliwości.
Nie wiedział nawet, które z nich pierwsze zerknęło na leżącą na stole mapkę z trasą po zamkach Avalonu - ale oboje uznali, że to wyśmienity pomysł, by natychmiast udać się na tę wycieczkę, przewietrzyć nieco umysły, zająć myśli i ciała konkretnymi zadaniami i przy okazji przeżyć fantastyczną przygodę. Stefan nie zaprzątał sobie głowy zbyt intensywnymi przygotowaniami; wrzucił pospiesznie do plecaka jakiś prowiant, podprowadzony ze stołówki przy okazji śniadania, zawiązał porządnie sznurówki i upewnił się, że ma przy sobie różdżkę. Powinno wystarczyć.
- Kto ostatni przy tamtym kamieniu, niesie drugiego na rękach przez resztę drogi - zarządził bardzo rozsądnie w ramach urozmaicenia długiej i żmudnej wędrówki i natychmiast podwoił wysiłek, z jakim wspinał się po stromej ścieżce; już prawie był u celu, gdy jego plany zniweczyła materializująca się tuż przy nim zbroja.
- Z drogi, zakuty łbie! - zawołał bojowo, natychmiast tego żałując, bo rycerz był większy niż ego Irwety i wyglądał dosyć groźnie; całe szczęście, okazał się być przyjaźnie nastawiony, a słowa Stefana rzucone w swoją stronę najwyraźniej uznał za oznakę męstwa, gdyż pokiwał głową z aprobatą i oznajmił, że będzie ich bronił przed niebezpieczeństwem na szlaku - a na potwierdzenie swoich słów uprzejmie odsunął spod stóp Audrey podstępną gałąź, która aż się prosiła, by się o nią potknąć.
- Dalibyśmy sobie radę bez ochroniarza - oświadczył tak dla zasady, chociaż skłamałby, twierdząc że towarzystwo takiej zbroi im się nie przyda. - Ale skoro nalegasz...
Powrót do góry Go down


Audrey Walsh
Audrey Walsh

Nauczyciel
Wiek : 26
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 171cm
C. szczególne : Bardzo miękki, śpiewny akcent | Pogodne spojrzenie | Ciężki zapach perfum gourmand (róża, pomarańcza, cynamon)
Galeony : 242
  Liczba postów : 128
https://www.czarodzieje.org/t21445-audrey-walsh#696424
https://www.czarodzieje.org/t21447-poczta-audrey#696514
https://www.czarodzieje.org/t21444-audrey-walsh#696419
https://www.czarodzieje.org/t21448-audrey-walsh-dziennik#696517
Brama Arturiańska QzgSDG8




Gracz




Brama Arturiańska Empty


PisanieBrama Arturiańska Empty Re: Brama Arturiańska  Brama Arturiańska EmptyCzw Lip 14 2022, 13:54;

Kostki: 14
Zbroja: 6


Sama nie wiedziała, czy bardziej była rozbawiona czy zażenowana tym, że absolutnie nic nie pamięta z poprzedniego wieczora. Z ręką na sercu - pierwszy raz w życiu zdarzyło jej się upić z taką intensywnością, że zwyczajnie urwał jej się film i w głowie miała jeden wielki, neonowy znak zapytania. Obojętnie jak bardzo - a próbowała bardzo bardzo - starała się wytężyć pamięć, tak ta odpowiadała jedynie systemowym błędem: Brak wyszukiwanej frazy. Szczęście w nieszczęściu - Stéphane również miał w pamięci dziurę równą jej, więc... Mogli radośnie machnąć na ten epizod ręką.
... Mogli, prawda? A przynajmniej powinni. Zgodnie rozgonili żartami i śmiechem ten incydent - jednak Audrey nie mogła się nad tym po cichu nie zastanawiać. Co, do jasnej cholery odjebali zeszłego wieczora? Jakim cudem cydr mógł ich tak poskładać jak nastolatków? I przede wszystkim: co się działo po wyjściu z tawerny? Pocieszała ją jedynie myśl, że obudziła się na swoim materacu na piętrze łóżka (chociaż za cholerę nie wiedziała jakim cudem udało jej się tam wczołgać - a tym bardziej nie podejrzewała, że spała na jednym łóżku z De Guisem, a ten zaklęciem przeniósł ją na piętro nad ranem) oraz, że była w pełni ubrana... No dobrze, brakowało jej szortów, ale bielizna i nawet trampki (!) pozostawały na swoim miejscu.
Decyzja zapadła zatem szybko - żeby przypadkiem nie wpadli w spiralę niezręczności - i wyruszyli jednogłośnie na przygodę po avalońskich zamkach. Walshówna nawet gdyby chciała, to nie zdążyłaby się porządnie przygotować do kilkudniowej wyprawy - wzięła więc przykład z rudowłosego, dodatkowo wyposażając się jedynie w apteczkę. I aspiryny na kaca.
Falstart, De Guise! — zawyrokowała, kiedy mężczyzna momentalnie wydłużył krok - akurat w momencie, kiedy ta wyjmowała wodę i tabletki z plecaka. — Dotkniesz tego kamienia, a możesz zapomnieć o aspirynie! — zagroziła - prędko jednak zarzucając bagaż na ramię i próbując chwatko nadgonić zwiększający się dystans między nią a jej towarzyszem niedoli. Nie musiała się jednak posuwać do rzutu plastikową butelką w potylicę mężczyzny - bo ten zaraz stanął jak wryty, a przed nim zmaterializowała się... zbroja.
O g r o m n a.
Ooooh... — westchnęła, nie sposób było jednak określić czy na propozycję i szarmancki gest ducha w zbroi - czy na widok Stéphane'a, na którego jakby... Spojrzała z innej perspektywy. Jeśli do tej pory trzymała swoje radośnie pikające serduszko w ryzach - tak teraz urosło, za nic mając złote kraty, za którymi je zatrzasnęła. Południowe słońce wyjątkowo urokliwie padało na sylwetkę De Guise'a, którego obecność była nagle jakby bardziej dotkliwa. Zwłaszcza, kiedy wracała do niej świadomość poprzedniej nocy - będącej pod znakiem zapytania. Audrey, próbując walczyć ze wzrokiem uporczywie uciekającym w kierunku mężczyzny - nagle zarumieniona po same czubki uszów - wyminęła go zgrabnie, z niewymuszoną - tryumfalną! - gracją zasiadając na wyznaczonym wcześniej kamieniu.
Będę łaskawa — oznajmiła, chrząkając, by przywrócić sobie nieco kurażu. — Wystarczy, że poniesiesz mnie przez Bramę — stwierdziła, jedną ręką wskazując na szczyt przesmyku. — Bez pomocy różdżki! — zastrzegła jeszcze szybko, uśmiechając się przy tym... naprawdę uroczo. Wyjątkowo w jej błyszczących oczach nie czaiła się jednak ani kpina, ani żart.
Powrót do góry Go down


Irvette de Guise
Irvette de Guise

Absolwent Slytherinu
Wiek : 23
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 172cm
C. szczególne : Burza rudych włosów, piegi, lawendowy tatuaż za lewym uchem, krwawa obrączka na palcu
Dodatkowo : Hipnoza
Galeony : 1557
  Liczba postów : 2884
https://www.czarodzieje.org/t19796-irvette-lavena-de-guise
https://www.czarodzieje.org/t19821-poczta-irvette#601307
https://www.czarodzieje.org/t19797-irvette-de-guise
https://www.czarodzieje.org/t19820-irvette-de-guise-dziennik#601
Brama Arturiańska QzgSDG8




Gracz




Brama Arturiańska Empty


PisanieBrama Arturiańska Empty Re: Brama Arturiańska  Brama Arturiańska EmptyCzw Lip 14 2022, 14:07;

Zbroja: 5 – Wystarczy uprzejmie poprosić i zbroja chętnie podzieli się swoją wiedzą. Jeśli uwzględnisz w wątku jak z nią rozmawiasz na ten temat (min. 1000 znaków, nieważne w ilu postach), możesz zgłosić się po 1pkt z Zielarstwa do kuferka.
Kostki: 6,5,4 = 15

Dzień zaczął się naprawdę spokojnie. Ruda co prawda wciąż nie wiedziała co zrobić w kwestii nagłego pojawienia się jej brata. Brata, którego nie widziała od tylu lat i nawet nie wiedziała, czy może jeszcze go tym mianem określać. Nie, nie mogła siedzieć bezczynnie w miejscu. Założyła wygodne buty, spięła włosy w wysoki kucyk i ruszyła na szlak, który miał poprowadzić ją przez historię tutejszych zamków. Liczyła, że może trochę wysiłku oczyści jej umysł i pozwoli znaleźć rozwiązanie jakiego szukała. Choć niestety nie wiązała z tym największych nadziei.
Droga do Arturiańskiej Bramy była dość łagodna, choć według przewodnika to później miała zacząć się pełna wyzwań ścieżka przez szczyty i fortyfikacje. Irvette nie miała jednak zamiaru się zniechęcać. O ile latania na miotle nienawidziła, tak górskie wędrówki były dla niej przyjemnością. Może nie taką jak obcowanie z wodą, ale wciąż leżały bardziej po przyjemnej stronie.
Właśnie miała rozpoczynać szlak zamków, gdy przy kamieniu tuż za bramą ujrzała tak charakterystycznie rudą mordę twarz, że nie było opcji, by miała się pomylić. Nawet przyspieszyła lekko kroku, wtem zdała sobie sprawę, że jej braciszek od siedmiu boleści nie jest sam. O nie. Z głazu szczerzyła się od niego jakaś blondi, na oko niewiele starsza od samej Irvette. Ślizgonka od razu się spięła, ale nie miała zamiaru tak po prostu minąć tej dwójki wędrowców.
-A więc to jest to Twoje zaczynanie od nowa? - Spytała Stéphane w ojczystym języku na dobry początek, a choć jej twarz była kamienna jak zawsze, to jej ton wyrażał szczerą kpinę.
-Irvette de Guise. - Stanęła przed blondynką z wyciągniętą ręką. Kultura nakazywała się przedstawić, choć szczerze mówiąc nie obchodziła jej tożsamość tej panny. Przynajmniej nie w tym momencie.

______________________



 
A star becomes a sun, under the pressure of darkness.
Powrót do góry Go down


Stéphane de Guise
Stéphane de Guise

Nauczyciel
Wiek : 29
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 186
C. szczególne : blizna na policzku, francuski akcent, krwawa obrączka na palcu. a do tego rudy jak Irweta
Galeony : 309
  Liczba postów : 89
https://www.czarodzieje.org/t21497-stephane-de-guise
https://www.czarodzieje.org/t21540-stefan
https://www.czarodzieje.org/t21496-stephane-de-guise#697852
https://www.czarodzieje.org/t21541-stephane-de-guise#698778
Brama Arturiańska QzgSDG8




Gracz




Brama Arturiańska Empty


PisanieBrama Arturiańska Empty Re: Brama Arturiańska  Brama Arturiańska EmptyPią Lip 15 2022, 12:48;

- No i co, nie obiecywałem że będę grał fair! - zawołał niewzruszony odgrażającą się - i znajdującą coraz bardziej w tyle - Audrey, choć musiał przyznać, że gdyby rzeczywiście odcięła mu dostęp do zbawiennej aspiryny, prawdopodobnie padłby trupem jeszcze przed dotarciem do Camelotu; może więc i dobrze się złożyło, że za sprawą zbroi przegrał wyścig z kretesem i nie musiał przekonywać się na własnej skórze czy kobieta byłaby na tyle okrutna, że spełniłaby obietnicę.
Najwyraźniej była na tyle, by jawnym, rozmarzonym westchnieniem wyrazić swój zachwyt nad potężną postacią rycerza.
- Co... "Większy niż myślałaś"? - sprytnie zagłuszył kpiną ukłucie zazdrości, że to nie on wywował w niej te ochy, zaraz jednak besztając się w myślach za tak idiotyczne myśli, do których przecież absolutnie nie miał prawa. Zamaskował solidnym łykiem wody cokolwiek, co aktualnie malowało się na jego twarzy i, nim zdążył wpaść na jakąś bystrą ripostę na bardzo łaskawą propozycję Drey, na szlaku pojawił się ktoś, na widok kogo napój stanął mu kością w gardle.
Twarz, jeszcze sekundę temu gotowa do odwzajemniania uroczego uśmiechu towarzyszki, w momencie stężała w jakże typowym dla de Guise'ów kamiennym wyrazie, kiedy tylko usłyszał sympatyczny komentarz Irwetki. Dobrze wiedział, że gdyby tylko się postarali, to spotkanie mogłoby przebiec we względnie miłej (albo chociaż znośnej) atmosferze - ale do tanga trzeba dwojga, a Irv najwyraźniej nie miała ochoty tańczyć.
- Tak właśnie, zaczynam sobie spacerem po górach, a za kogo ty się niby uważasz, że robisz mi z tego tytułu jakieś wyrzuty? - odparł beznamiętnym tonem, przez który jednak przebijały się nuty irytacji. Rozmowa po francusku w obecności Audrey nie była zbyt eleganckim zachowaniem, ale niekoniecznie chciał, żeby musiała w ogóle słuchać tej wymiany zdań. - Wybacz, Audrey. Irvette chciała tylko życzyć nam przyjemnej wędrówki i miłego dzionka - powiedział, rzucając jej coś w rodzaju przepraszającego spojrzenia, a kiedy panie skończyły wymieniać związane z zapoznaniem uprzejmości, spojrzał na górującą nad nimi skałę.
Starał się nie tracić rezonu. W końcu był tu po to, żeby dobrze się bawić z Drey, a nie chmurzyć na widok Irvette.
No, może przy okazji mógłby jej trochę dokuczyć - dlatego postanowił zrobić coś, co z pewnością nie spodoba się rudej i zamiast próbować się wymigać kolejną słowną potyczką od egzekwowania przegranego zakładu, porwał Walshównę z ziemi.
- Zapraszam po odbiór nagrody - zapowiedział, na tyle beztrosko na ile pozwalało mu wciąż towarzyszące wewnętrzne napięcie, i ruszył przez bramę, uroczyście niosąc BLONDI niczym przenoszoną przez próg panną młodą.
Powrót do góry Go down


Audrey Walsh
Audrey Walsh

Nauczyciel
Wiek : 26
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 171cm
C. szczególne : Bardzo miękki, śpiewny akcent | Pogodne spojrzenie | Ciężki zapach perfum gourmand (róża, pomarańcza, cynamon)
Galeony : 242
  Liczba postów : 128
https://www.czarodzieje.org/t21445-audrey-walsh#696424
https://www.czarodzieje.org/t21447-poczta-audrey#696514
https://www.czarodzieje.org/t21444-audrey-walsh#696419
https://www.czarodzieje.org/t21448-audrey-walsh-dziennik#696517
Brama Arturiańska QzgSDG8




Gracz




Brama Arturiańska Empty


PisanieBrama Arturiańska Empty Re: Brama Arturiańska  Brama Arturiańska EmptyPią Lip 15 2022, 14:25;

Co? — Nawet nie zarejestrowała swojego przeciągłego westchnięcia, kiedy Stéphane z niej zakpił - niejako zmuszając ją do skierowania na siebie spojrzenia. — J-Ja, nie... — mruknęła coś niemrawo pod nosem, ostatecznie gryząc się w splątany język. Zwyczajnie zabrakło jej słów i zbyła uwagę De Guise'a odwróceniem się na pięcie i podejściem do "kamiennej mety", na której zwycięsko sobie zasiadła.
Nie spodziewała się jednak towarzystwa.
Z pewnym zdziwieniem - i nieukrywaną ciekawością - wgapiła się w nadchodzącą rudowłosą, która rzuciła coś do jej towarzysza po francusku. Audrey uniosła z powątpiewaniem brwi - kiedy Stéphane, przed chwilą jeszcze w humorze, nagle skamieniał, a mina widocznie mu zrzedła. Jej momentalnie z resztą też - głównie przez reakcję mężczyzny i to, że cóż... Nie trzeba było być poliglotą, żeby zorientować się, że wcale nie padły tu miłe słowa. A ona całkowicie naturalnie odczuła potrzebę, żeby nie tylko włączyć się do rozmowy - ale też stanąć po stronie rudowłosego.
I być może jakoś by to po swojemu skomentowała, wyrażając jawną dezaprobatę - gdyby kobieta zaraz nie podeszła do niej, by się przywitać. Walsh podniosła się z głazu, a jej waleczność szybko zastąpiło zainteresowanie.
Audrey Walsh — zrewanżowała się swoim imieniem, pewnie ściskając dłoń Irvette. — Rodzina? — zapytała zdawkowo, uśmiechając się z lekka. — Nie uwierzę jak zaprzeczycie, bo jesteście cholernie podobni. I nie chodzi mi tylko o kolor włosów — zażartowała, pozerkując to na kobietę - to na zbliżającego się Stéphane'a. Oboje byli po prostu cholernie ładni, nawet jak obrzucali się spojrzeniami bazyliszków, czego nie sposób było nie dostrzec. — Może do nas...
W słowo wciął jej się De Guise, gwałtownie porywając ją w powietrze - co dosłownie wycisnęło wysoki, zaskoczony pisk z jej ust. Próbując się asekurować, splotła dłonie na męskim karku, obejmując jego szyję - i czując dosłownie jak całe jej ciało (teraz leciutkie, gdzie sama nie wiedziała, czy to kwestia pewności z jaką Stéphane ją uniósł, czy całego roju motyli, które wibrowały jej za mostkiem) PŁONIE. Aż przez chwilę zapowietrzyła się, przybierając kolor dojrzałego w słońcu pomidora - była tak blisko, że mogła policzyć wszystkie, niemal złote, rzęsy De Guise'a. Nogi jej zmiękły. Dobrze, że ją niósł.
P-Przywilej zwycięzcy! — próbowała roześmiać się, drżącym nagle głosem, ale wyszedł jej tylko nerwowy rechot - zwłaszcza, kiedy nad ramieniem mężczyzny spojrzała na Irvette - i zażenowanie dołączyło do całego wachlarzu emocji. Ale też dochodziło do niej coraz dobitniej jej aktualne położenie, z którego aż żal było nie skorzystać - zwłaszcza kiedy podążająca za nimi zbroja uniosła aprobująco kciuk w górę.
Niby po przyjacielsku, ale zdecydowanie zbyt powoli - przesunęła dłonią po męskim karku, niemal czując jak iskry idą jej spod opuszków. — Oh... — westchnęła drżąco, z delikatnie rozmigotanymi, zielonymi oczami, zbliżając się o te kilka cali do twarzy Stéphane'a. — Silniejszy niż myślałam — mruknęła nisko, z łobuzerskim uśmiechem.
A potem znów zarzuciła mu ramiona na szyję - opierając podbródek o jego ramię, by ponad nim zwrócić się w kierunku Irvette. I uniknąć męskiego wzroku.
Nie przejmuj się nami — rzuciła, beztrosko machając nogami w powietrzu. — Ciągle się o coś zakładamy. Dwójka znudzonych belfrów. Następnym razem o ile przegram, to ja będę go nieść. — Sama nie wiedziała po jaką ciężką cholerę to tłumaczyła i to jeszcze tak nieudolnie odgrywając totalnie-nieprzejęcie. — Jesteś tu prywatnie, czy z Hogwartu? — próbowała zagaić.
Powrót do góry Go down


Irvette de Guise
Irvette de Guise

Absolwent Slytherinu
Wiek : 23
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 172cm
C. szczególne : Burza rudych włosów, piegi, lawendowy tatuaż za lewym uchem, krwawa obrączka na palcu
Dodatkowo : Hipnoza
Galeony : 1557
  Liczba postów : 2884
https://www.czarodzieje.org/t19796-irvette-lavena-de-guise
https://www.czarodzieje.org/t19821-poczta-irvette#601307
https://www.czarodzieje.org/t19797-irvette-de-guise
https://www.czarodzieje.org/t19820-irvette-de-guise-dziennik#601
Brama Arturiańska QzgSDG8




Gracz




Brama Arturiańska Empty


PisanieBrama Arturiańska Empty Re: Brama Arturiańska  Brama Arturiańska EmptyPią Lip 15 2022, 14:42;

Cóż, jeśli Irvette się gdzieś zjawiała to zdecydowanie nie pozwalała się zignorować nawet jeśli właśnie w taki sposób traktowała innych obecnych, co w tym przypadku padło na blondynkę. Nie mogła się na niej skupić nawet gdyby chciała, bo jej brat postanowił zrobić z niej idiotkę, na co z kolei Ruda nie miała zamiaru pozwolić.
-Porozmawiamy za siedem lat, jak Ci ten "spacer" poszedł. - Przewróciła oczami, bo oczywiście nie było sensu ciągnąć tematu skoro Stéphane postanowił po prostu wszystkiemu zaprzeczać. Irvette jak zawsze wiedziała swoje i trzeba było czegoś więcej niż więzy krwi, by przekonać ją do zmiany zdania.
-Cudnie, jeszcze miotlary brakowało.... - Mruknęła do siebie po francusku, choć oczywiście jej twarz nawet nie drgnęła, gdy z uprzejmym acz nieszczerym uśmiechem przyjmowała uścisk dłoni kobiety. Oczywiście od razu założyła, że ma coś wspólnego z profesorem Joshuą i choć do mężczyzny nic nie miała, to jednak jakoś nie miała najlepszego mniemania o większości osób, które jakkolwiek interesowały się miotlarstwem. -Miło mi. - Dodała już do Audrey po angielsku, choć gdy usłyszała pytanie o pokrewieństwo ze Stephanem mina ślizgonki od razu zrzedła. -Wybacz, ale nie sądzę, by była to jakkolwiek Twoja sprawa. - Uniknęła odpowiedzi, bo sama jeszcze nie była pewna, czy może nazwać mężczyznę znów swoim bratem, a zdecydowanie nie miała zamiaru tłumaczyć jej rodzinnych zawiłości jakie miały miejsce w ich życiu.
-I tu się mylisz Stéphane, bo nie miałam zamiaru niczego wam życzyć. No może poza połamaną kostką czy dwoma. Ale skąd miałbyś to wiedzieć? Nawet nie wiesz z kim rozmawiasz. - Wytknęła mu, jednocześnie pokazując, że tak łatwo nie da się zbyć jeśli sama nie będzie chciała opuścić tego miejsca. O nie, może i upłynęły lata, ale pewne rzeczy pozostawały niezmienne.
Nawet była gotowa na jakiś kompromis, gdy nagle jej brat od siedmiu boleści postanowił zbłaźnić się do końca i porwać blondi na ramiona. Na domiar złego kobieta też nie miała w sobie za grosz godności zachowując się jak zakochana smarkula, która po nocach pewnie ślini się do znalezionego na bluzce włosa Stéphane. Irvette na sam ten widok wzięło porządne obrzydzenie i musiała powstrzymać się przed jakimś komentarzem, co było dużo trudniejsze niż zduszenie odruchu wymiotnego.
-Och, nie martw się, nie mam najmniejszego zamiaru. - Uniosła szyderczo kąciki ust patrząc na tę żałosną scenkę przed sobą. -Zatrzymaj to dla siebie. Naprawdę nie muszę znać żadnych szczegółów waszej....Znajomości. - Ostatnie słowo widać bardzo ciężko przeszło jej przez gardło, a w dłoni Rudej nawet nie wiadomo kiedy pojawiła się różdżka. Pewne przyzwyczajenia były niemożliwe do wyplenienia. -Jestem tu żeby odpocząć. Niestety co chwila jakiś gad wchodzi mi w drogę i zakłóca upragniony spokój. - Ponownie nie udzieliła wymaganej przez Audrey odpowiedzi, tym razem patrząc na brata i pilnując, by zrozumiał aluzję do ich poprzedniego spotkania. -Nie spieszcie się. Wezmę kolegę i pójdę przodem. - Skinęła na zbroję, którą uznała za zdecydowanie przyjemniejsze towarzystwo i wyrwała z kopyta. Emocje, jakie w sobie dusiła sprawiały, że pokonywała kolejne metry z zadziwiającą prędkością i ani się obejrzała była już przy pierwszej legendarnej warowni.

// idziemy do fortu Galahada

______________________



 
A star becomes a sun, under the pressure of darkness.
Powrót do góry Go down


Stéphane de Guise
Stéphane de Guise

Nauczyciel
Wiek : 29
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 186
C. szczególne : blizna na policzku, francuski akcent, krwawa obrączka na palcu. a do tego rudy jak Irweta
Galeony : 309
  Liczba postów : 89
https://www.czarodzieje.org/t21497-stephane-de-guise
https://www.czarodzieje.org/t21540-stefan
https://www.czarodzieje.org/t21496-stephane-de-guise#697852
https://www.czarodzieje.org/t21541-stephane-de-guise#698778
Brama Arturiańska QzgSDG8




Gracz




Brama Arturiańska Empty


PisanieBrama Arturiańska Empty Re: Brama Arturiańska  Brama Arturiańska EmptySob Lip 16 2022, 23:26;

Impertynenckie komentarze Irwety były dokładnie tym, czego się po niej spodziewał - i o ile ataki skierowane na niego samego raczej po nim spływały, był w stanie je zignorować lub bez brania ich szczególnie do serca odgyźć się czymś podobnym, o tyle niegrzeczne wytknięcie Audrey rzekomego wtykania nosa w nie swoje sprawy zwyczajnie go ubodło. I nie zamierzał pozostawić tego bez komentarza... nawet jeśli zgadzał się z tym, że to nie jest najlepszy moment na tłumaczenie ich rodzinnych zawiłości.
- Nie sądzę, żebyś mogła tak mówić, kiedy sama nie przestajesz się interesować nie swoimi sprawami - wytknął jej, nawiązując chociażby do tego, jak parę minut wcześniej zupełnie niepotrzebnie wnikała w przyczyny i potencjane siedmioletnie skutki jego spaceru z Drey, po czym zwrócił się do drugiej rozmówczyni znacznie łagodniejszym tonem: - To po prostu skomplikowane. - z nadzieją, że to wyjaśnienie sprawi że nie będzie chowała urazy za brak wyjaśnień; nie widział w jej pytaniu - tak oczywistym w zaistniałej sytuacji - nic złego i bardzo żałował, że nie potrafi ani potwierdzić ani zaprzeczyć, czy byli z Irvette rodziną. Podejrzewał, że ona tak samo - i dlatego uniknęła odpowiedzi. Bo przecież gdyby nie miała wątpliwości, to po prostu powiedziałaby, że nie mają ze sobą nic wspólnego, a nazwisko i podobieństwo to zwykła zbieżność. Tak zapewne zareagowałby ich ojciec.
- Może nie wiem, z kim rozmawiam, ale wiem czego się po niej spodziewać. Próbowałem dać ci szansę na zrobienie przyjemnego wrażenia chociaż raz w życiu - skomentował złośliwie kolejne pretensje Irwety, która postanowiła bojkotować jego plan sprawiania przed Audrey pozorów, że ich relacja jest zupełnie normalna; a skoro ona nie miała hamulców, to on też nie.
Choć porwania Drey beztrosko w ramiona pożałował już z chwilą, z którą się zorientował, że kiedy trzyma ją na rękach, jest zdecydowanie zbyt blisko, by logicznie myśleć... i logicznie zareagować na przebiegające po plecach ciarki, kiedy jej dłoń w absolutnie przyjacielskim geście wylądowała w okolicach jego karku. Zaskoczony? To mało powiedziane. Z wrażenia prawie jej nie upuścił, czego na szczęście zdawała się nie zauważyć. Była poważna? Żartowała sobie? Oczywistym powinno być, że się droczyła, ale w spojrzeniu nie odnalazł ani śladu tych charakterystycznych ogników, które towarzyszyły przekomarzankom.
- Jeszcze nie raz cię zaskoczę - skwitował jej słowa, siląc się na ton żartobliwy, po czym z niemałym bólem wysłuchał konwersacji między Drey a Irvette - konwersacji, w której jedna strona absolutnie nic nie zawiniła i była miła, a druga kompletnie bez powodu postanowiła potraktować ją jak rozdeptanego pod podeszwą bzyczka.
- Ciągnie swój do swego, może dlatego napotykasz tyle gadów -  rzucił na żalenie się Irwety i posyłając jej spojrzenie mówiące: "idź i nie wracaj" - a gdyby tylko miał wolne ręce, z pewnością w odpowiedzi również wyjąłby swoją różdżkę i trzymał w gotowości, co postanowił uczynić jak tylko przekroczy tą cholerną arturiańską bramę. Chciał wierzyć w jej rozsądek i to, że nie zacznie miotać zaklęciami na prawo i lewo... a jednocześnie wiedział, że niczego nie można być pewnym.
Irvette wystrzeliła do przodu, zajmując się rozmową ze zbroją, a Stefan na moment odetchnął z ulgą. Znajdowali się już za bramą, więc zatrzymał się i ostrożnie odstawił Audrey na ziemię, zupełnie bezwiednie trzymając wciąż dłonie w okolicach jej talii.
- Mam nadzieję, że nie wzięłaś sobie do siebie zachowania Irwety, ona po prostu jest... - srogo popierdolona jak każdy wychowany w rodzinie de Guise -... specyficzna - wybrnął - I nie przepada za mną, więc automatycznie okazuje to każdemu, kto ze mną przebywa - wyjaśnił, niekoniecznie chcąc usprawiedliwić Irv, a bardziej zadbać o to, by Audrey nie poczuła się źle w związku z tym jak nieładnie została potraktowana. Dopiero wtedy się zorientował, że już dawno powinien był się odsunąć... co też pospiesznie uczynił, wydobywając jednocześnie różdżkę - zupełnie jakby idąca już ładnych parę metrów przed nimi dziewczyna mogła się nagle odwrócić i ich zaatakować.
Powrót do góry Go down


Augustine Edgcumbe
Augustine Edgcumbe

Student Ravenclaw
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 21
Czystość Krwi : 90%
Wzrost : 188
C. szczególne : zmieniający się kolor brwi | dresiki i bluzy z kapturem | okrągłe kolczyki w uszach | szkocki akcent | pachnie super kosmetykami czarodidasa
Dodatkowo : metamorfomag
Galeony : 248
  Liczba postów : 754
https://www.czarodzieje.org/t21305-augustine-edgcumbe#688941
https://www.czarodzieje.org/t21354-august#690461
https://www.czarodzieje.org/t21307-augustine-edgcumbe#688946
Brama Arturiańska QzgSDG8




Administrator




Brama Arturiańska Empty


PisanieBrama Arturiańska Empty Re: Brama Arturiańska  Brama Arturiańska EmptyNie Lip 17 2022, 20:15;

Kostki:9
Zbroja:F, 5 poznaje sekret Maxa

Ja i Tomek wieczorami preferowaliśmy rozwalanie się przy stoliku i rozkładanie najróżniejszych kart. Moim ulubionym był baron. Tomasz to dureń. Therii już odrobinę unikaliśmy. Co raz próbowaliśmy zaciągnąć Brooks do dosłownie każdej z tych gier, dopóki nie miała nas zdecydowanie dość. Jeśli Julia nie miała ochoty na granie sami się świetnie bawiliśmy, czasem zapraszaliśmy Jess czy Vinniego. Pewnego pięknego dnia usłyszeliśmy jakieś niebywałe historie o zamkach i jakie skarby można tam zgarnąć. I chociaż udawaliśmy, że nic nas to nie obchodzi - znalezienie skarbu było prawie jak wygrana na loterii. Specjalnie wstaliśmy o świcie po naszemu n wakacjach, czyli w okolicach trzynastej, by wyruszyć na niesamowitą wycieczkę życia! Zapakowaliśmy plecaki, ubraliśmy się w dresy. Jakaś zbroja szła sobie za mną i ta wydawała się być całkiem niegroźna, bo jedynie plotkowała co jakiś czas próbując nas zagadać. Bardziej oczywiście dał się w ciągać w pogawędki Tomek, który przynajmniej miał bardziej gadatliwego kompana. Ja szedłem sobie z zadowoleniem nie uczestnicząc szczególnie w gadkach, ale za to ciesząc się doborowym towarzystwem.
- Jezu na co my się zdecydowaliśmy - pytam się w pewnym momencie Maguire'a kiedy ogarniam, że to dopiero początek, a przecież już teraz jest takie strome podejście. Muszę przyznać, że już mam odrobinę dość. - Jak tam kurwa nie będzie jakiegoś świętego grala to wnoszę jakieś... zażalenie - dodaję jeszcze z pochmurną miną. Może i miło się przemierza szlaki, ale już wiedziałem, że będzie to zmarnowany dzień. Kiedy chciałem jakiś sport preferowałem krótkie biegi nie całodniowe wspinaczki. Kiedy Tomek musi udać się na stronę, a gadatliwa zbroja kontynuowała dialog ze mną, pada gdzieś nazwisko Solberga. Kiedy popijam wodę zauważam, że grałem z nim ostatnio w karty. Na to zbroja niesamowicie zadowolona i podekscytowana, że znam Solberga, nachyla ku mnie swój metalowy łeb i zanim zdążę się odsunąć, opowiada mi taką plotkę, że aż opluwam się cały wodą, którą piłem. Patrzę z niedowierzaniem na dumnego z siebie rycerza.

______________________

I'm almost never serious, and I'm always too serious.

Powrót do góry Go down


Hariel Whitelight
Hariel Whitelight

Student Slytherin
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 25
Czystość Krwi : 90%
Wzrost : 184
C. szczególne : podobny do Camaela, wręcz myląco gdyby nie oczy i pieprzyk nad górną wargą | pachnie perfumami z nutą sosny | nosi super buty, które tworzą za nim kwiatkowy korowód | zawsze ma kolorowe okularki na nosie
Galeony : 426
  Liczba postów : 1027
https://www.czarodzieje.org/t20706-hariel-whitelight#657554
https://www.czarodzieje.org/t20730-poczta-harry-ego#657951
https://www.czarodzieje.org/t20707-hariel-whitelight#657557
https://www.czarodzieje.org/t20986-hariel-whitelight-dziennik#67
Brama Arturiańska QzgSDG8




Administrator




Brama Arturiańska Empty


PisanieBrama Arturiańska Empty Re: Brama Arturiańska  Brama Arturiańska EmptyNie Lip 17 2022, 20:56;

Kostki:11

Czułem ciężar na moich barkach z każdym moim dniem spędzonym w rodzinnym domu. Najpierw zacząłem od alkoholu, to już na cmentarzu. Delektowałem się smakiem najróżniejszych trunków, by potem spędzić poranki na wymiotowaniu. Chodziłem od baru do baru dopóki nie byłem już w takim stanie, że ktoś musiał mnie wynosić. Niektórzy wysyłali wiadomości od razu do Camaela, który przybywał mi na ratunek chociaż wcale o to nie prosiłem. W końcu kiedy zobaczyłem na twarzy brata również cholerne zmęczenie, odpuściłem sobie z cugiem alkoholowym. Poprosiłem tylko o kilka eliksirów spokoju od Beci.
W ten sposób zamieniłem jedną używkę na drugą. I ta druga okazała się być dla mnie póki co wybawieniem. Bo chociaż nadal czułem się parszywie to jeśli wlałem w siebie odpowiednią ilość, mogłem żyć i myśleć normalnie, co było dla mnie ulgą, istnym cudem. Wcześniej spędzałem tygodnie skupiony tylko na sobie, a teraz byłem nawet w stanie przeprowadzić kilka smutnych rozmów z Nanael. Przeprosić Cama. Aż w końcu kiedy stwierdziłem, że jadę na wycieczkę do Avalonu, nie mogąc znieść ponurego przytłoczenia Anglii. Większość mojego bagażu to eliksiry spokoju, zapas godny osoby w prawdziwej żałobie. Postanawiam wybrać się na jakaś wycieczkę po zamkach, wcale nie przejmując się brakiem towarzystwa. Po raz pierwszy od dawna uznałem, że może dobrze jest pobyć sam. Nie mam zbyt wielu czarnych ubrań. Zwykle zwisają ze mnie kolorowe koszule. Teraz znalazłem jakieś bardziej ponure granaty i ciemne zielenie, które wrzuciłem do bagażu.
Kiedy idę z plecaczkiem oglądać zameczki, cieszę się na to spotkanie z historią którą bądź co bądź lubiłem. Miałem nadzieję, że jakoś oderwie to moje myśli od wszystkiego wokół. Idę sobie uspokojony magią i chociaż idę sobie spokojnie i planuję samotną wycieczkę - odrobinę wyżej widzę rude włosy migające gdzieś prędko. Podnoszę na chwilę okulary przeciwsłoneczne, by sprawdzić czy wzrok mnie nie myli. Chyba nie!
Natychmiast porzucam gdybania o samotnych wyprawach i zaczynam iść szybszym krokiem. Po drodze próbuję wyminąć dwójkę ludzi, którzy są bardzo zajęci sobą aż nie mam jak ich wyminąć.
- Przepraszam! - rzucam do nieznajomych i okrążam ich chwiejnie, kiedy nie idę po ścieżce. W końcu przykładam różdżkę do gardła i nagłaśniam się zaklęciem, żeby jakoś zastopować jawnie uciekającą de Guise. Byłbym delikatniejszy i wyczarował patronusa. Ale nie byłem jeszcze w stanie. - Irvette! Mogłabyś tak nie pędzić? To przecież moja domena - rzucam na cały głos dwuznacznym żartem, kompletnie nie mają pojęcia że za mną idzie jej brat.

/idę dalej!
Powrót do góry Go down


Jessica Smith
Jessica Smith

Student Ravenclaw
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 22
Czystość Krwi : 0%
Wzrost : 176cm
C. szczególne : Biały znak Zorzy łączący wewnętrzne kąciki oczu | Złote okulary (tłumaczki) | Krwawa 'obrączka' na lewej dłoni | Rude włosy | Brisingamen, Ijda Sufiaan i druidzki amulet na szyi | Delikatny zapach frezji
Galeony : 245
  Liczba postów : 1683
https://www.czarodzieje.org/t18405-jessica-anneliese-smith#525187
https://www.czarodzieje.org/t18434-jess-smith
https://www.czarodzieje.org/t18433-jessica-smith#525176
https://www.czarodzieje.org/t19201-jessica-smith-dziennik
Brama Arturiańska QzgSDG8




Gracz




Brama Arturiańska Empty


PisanieBrama Arturiańska Empty Re: Brama Arturiańska  Brama Arturiańska EmptyNie Lip 17 2022, 22:38;

Kostki bramy: 9
Zbroja: 3
- wyjawia mój sekret

Oczywiście, mogła się tego spodziewać, że Edgcumbe i Maguire najpierw niby to jednym uchem będą jej słuchać, a drugim wypuszczać, kiedy opowiadała im o szlaku avalońskich zamków - a potem nakręceni na widmo jakiegoś skarbu bez słowa zawiną się na szlak. Chociaż przecież mówiła im i to bardzo,  b a r d z o  wyraźnie, że jeśli chcą się tam wybrać, to ona też chętnie skoczy - nie chcąc włóczyć się kilka dni po górskim masywie sama. Widocznie jednak jej kumple w głowie mieli jedynie radośnie rozbijające się o pustkę galeony.
Szczęśliwie podczas spaceru po Ellan Vannin dostrzegła raźnie maszerującą dwójkę - a widząc ich wyposażenie momentalnie zorientowała się gdzie zmierzają. Nawet próbowała ich zawołać - ale widać głuchota, dodatkowo wzmacniana przez towarzyszącą im, nawijającą jak katarynka zbroję pozostawała niezmienna. Na jednej nodze wróciła się do swojego domku, porywając zawczasu przygotowany bagaż - kitrając jeszcze do kieszeni paczkę fajek i smoczą zapalniczkę - przywołała do siebie Warga i wyprysnęła na szlak. Wystarczyło, że rzuciła charjukowi komendę "Szukaj Auggiego", a ten jak po sznurku poprowadził ją śladem Krukonów.
Szybkim krokiem dogoniła ich całkiem szybko - choć serce tłukło jej się w piersi jak po maratonie. Albo po kolejnym treningu Elio, kiedy kazał im biegać wokół jeziora...
Zaraz złożysz zażalenie Edgcumbe, jak Was z tej ścieżki Expulso pozrzucam — syknęła, próbując złapać oddech i mierząc iście bazyliszkowym spojrzeniem to Augusta - pięknie oplutego wodą - to dziwnie zadowoloną z siebie zbroję (o ile zbroja mogła wyglądać na zadowoloną). Zorientowała się po chwili, że Thomasa gdzieś posiało. — A gdzie Tommy? — spytała jeszcze, już mniej jadowitym tonem - na co postanowił odpowiedzieć jej warujący przy nodze pies, bo niczym na komendę pognał w krzaki, w których przed chwilą musiał zniknąć Maguire.
Podwinąwszy rękawy szarej bluzy podsunęła się do Augusta, oszczędnym ruchem różdżki osuszając jego dres wyszeptanym zaklęciem. Nieco nerwowym gestem odgarnęła rudy kosmyk opadający na czoło.
Mówiłam, żebyście dali mi znać jak będziecie chcieli iść na zamki — mruknęła, nie kryjąc swojego lekkiego zawodu. Wyciągnęła paczkę merlinowych strzał, proponując jednego Edgcumbe'owi - akurat kiedy zbroja postanowiła zwrócić na nią uwagę i wypaplać całą litanię facetów, do których kiedykolwiek sobie... po kryjomu wzdychała: począwszy od bohatera Pięćdziesięciu Masek Śmierciożercy, przez Darrena, Fitzgeralda, profesora Morrisa, Boyda Callahana i szukającego Jastrzębi z Falmouth, aż samego Augustine'a Edgcumbe'a. Jess upuściła paczkę fajek wpatrując się z niedowierzaniem w - była tego pewna - cholernie zadowoloną zbroję.
Dawno i nieprawda — skwitowała dobitnie. — Expulso. — Machnięciem różdżki wyjebała zbroję gdzieś w krzaki, podnosząc merlinowe i odpalając papierosa zapalniczką.
Powrót do góry Go down


Christopher Walsh
Christopher Walsh

Nauczyciel
Wiek : 35
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 183
C. szczególne : Blizna u dołu brzucha oraz niewielka blizna na ręce, blizny na piersi po jadzie akromantuli, ciemnogranatowe blizny na lewym ramieniu; obrączka z czarno-zielonej muszli; runa agliz na lewym nadgarstku
Galeony : 6708
  Liczba postów : 2644
https://www.czarodzieje.org/t18076-christopher-o-connor#514253
https://www.czarodzieje.org/t18088-poczta-chrisa#514438
https://www.czarodzieje.org/t18079-christopher-o-connor#514252
https://www.czarodzieje.org/t18310-christopher-o-connor-dziennik
Brama Arturiańska QzgSDG8




Moderator




Brama Arturiańska Empty


PisanieBrama Arturiańska Empty Re: Brama Arturiańska  Brama Arturiańska EmptyPon Lip 18 2022, 18:20;

Kości: 2, 6, 3 = 11

Christopher wiedział, że jego pomysł mógł okazać się niewypałem, ale nie zamierzał z niego rezygnować. Wydawało mu się, że Josh potrzebował ruchu, że potrzebował czegoś, żeby nie siedzieć w miejscu i nie myśleć nieustannie nad tym wszystkim, co działo się w jego życiu, by nie składać tego po raz kolejny w całość, raz jeszcze uzyskując obraz, który zapewne w żaden sposób by go nie satysfakcjonował. Z tego też względu zielarz doszedł do wniosku, że musi zmusić swojego męża do ruchu, do tego, żeby skoncentrował się na czymś innym, niż problemy rodzinne, czy problemy otaczającej ich młodzieży. Wyprawa przez Zamki Avalonu wydawała mu się zaś czymś odpowiednio wymagającym, pożerającym sporo czasu i najwyraźniej równie wiele sił, co w przypadku Josha miało teraz wielkie znaczenie. Ostatecznie było to na pewno bardziej wymagające, niż nieustanne latanie na miotle.
Dlatego też skłonił męża do tego, żeby opuścili wioskę i ruszyli na podbój świata, ciesząc się, że tym razem żadna zbroja nie deptała im po piętach, bo nie miał pojęcia, jak mógłby zareagować na jej obecność. Nie chciał, żeby ktokolwiek wtrącał się w tę ich wyprawę, nie chciał, żeby ktokolwiek im towarzyszył, żeby ktokolwiek za nimi podążał, żeby ktokolwiek się wtrącał, nawet gdyby mieli przez cały czas milczeć. To również brał pod uwagę, w końcu wydarzyło się całkiem sporo, a Josh sprawiał wrażenie potwornie wręcz zagubionego, jednocześnie wściekłego i zasmuconego, co tworzyło przerażający wręcz tygiel.
- To będzie niewątpliwie wyzwanie – powiedział, gdy spojrzał w górę, w stronę Bramy Arturiańskiej, przez którą musieli przejść, by ruszyć w swoja wielką podróż. Musieli wspiąć się po stromiźnie, a nawet dla kogoś kochającego piesze wędrówki, dla kogoś, kto wolał od czarów siłę własnych rąk, podobna wyprawa wydawała się niemałym wyzwaniem. Na całe szczęście Chris wiedział jednak, że nie powinien przed siebie gnać, że nie powinien próbować wbiec na sam szczyt i szedł niespiesznie, krok za krokiem, oddychając miarowo, zerkając co jakiś czas na Josha.
- Merlinie, tak tu cicho – stwierdził, gdy przystanął, by zaczerpnąć głęboko tchu i zaczął się rozglądać po okolicy, spostrzegając coraz to więcej pięknych szczegółów i zaczynając czuć, jak wypełnia go samozadowolenie, jak wypełnia go czyste szczęście, które pojawiało się w nim zawsze, gdy wyruszał w podróż, gdy brał się do działania, gdy nie zamierzał dłużej siedzieć w jednym miejscu. – Ciekaw jestem, czy spotkamy tutaj któreś z nieznanych mi magicznych stworzeń – dodał, uśmiechając się lekko, by zaraz spojrzeć za siebie, oceniając, ile jeszcze zostało im do wejścia na górę i zaproponował, żeby w połowie drogi zrobili sobie kolejną przerwę na zaczerpnięcie tchu. Ostatecznie nie wiedział, co czekało ich na samym szczycie, więc nie zamierzał się przemęczać. To byłoby bowiem czystym szaleństwem. Sukcesywnie musieli piąć się w górę, ale na pewno nie poganiać, musieli dotrzeć do bramy, ale równie dobrze mogli przystanąć również przy niej – co uczynili – by przez jakiś czas ją podziwiać, by po prostu przyjrzeć się okolicy, sprawiającej wrażenie, jakby była żywą, nieopisaną nigdzie baśnią, tworząc coś, czego nie dało się w żaden sposób zastąpić.

______________________

After all these years
you still don't know
The things
that make you
beautiful
Powrót do góry Go down


Thomas Maguire
Thomas Maguire

Absolwent Ravenclawu
Wiek : 22
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 179
C. szczególne : mam piękne, wypielęgnowane loki i prawnicze powiedzonka na podorędziu
Galeony : 190
  Liczba postów : 549
https://www.czarodzieje.org/t21412-thomas-maguire#693589
https://www.czarodzieje.org/t21422-poczta-thomasa#694418
https://www.czarodzieje.org/t21417-thomas-maguire#694123
https://www.czarodzieje.org/t21463-tommy-maguire
Brama Arturiańska QzgSDG8




Moderator




Brama Arturiańska Empty


PisanieBrama Arturiańska Empty Re: Brama Arturiańska  Brama Arturiańska EmptyPon Lip 18 2022, 19:20;

kostki: 10

Na wakacjach bawiłem się przednio. Miałem naprawdę udane towarzystwo w domku – non stop graliśmy w różne gry, mogłem też mieć oko na rozwijającą się relację Brooks i Augusta (choć Edgcumbe nie był do końca zadowolony, że zwracałem mu na to uwagę), ale co najważniejsze czułem się przy nich swobodnie i beztrosko. Moja dusza hazardzisty była ukontentowana, bo jeśli nie między sobą to napierdalaliśmy partyjki z innymi ziomeczkami i co tu dużo mówić, jak to śpiewał klasyk – dosko się czułem.
Z podobnym entuzjazmem zareagowałem na wizję pieszej kilkudniowej wycieczki po jakichś dziwnych zamkach w towarzystwie mojego bardzo wygadanego psiapsi. Rano zignorowałem wszystkie budziki i dopiero w południe wygrzebaliśmy się z pościeli, zapakowaliśmy najważniejsze rzeczy (alkohol, jedzenie, eleganckie kąpielówki i stylowe dresy oraz bluzę), po czym wystroiliśmy się w najlepszy ortalion i ruszyliśmy na wyprawę. Zagadywałem Augusta o dosłownie wszystko, ale ten jak zwykle był świetnym towarzyszem, dlatego znacznie lepiej rozmawiało mi się ze zbroją, która odpowiadała bardziej elokwentnie niż „mhm” czy „no tak” albo „eee co??”. W najlepsze dyskutowałem z tą kupą żelastwa, a gdy w końcu mój bff otworzył mordę, aż spojrzałem na niego zszokowany. – Nie pierdol, będzie super! – dla potwierdzenia moich słów pyrgam go radośnie w ramię. Kiedy wspomina coś o skarbie, kiwam głową, bo totalnie się z nim zgadzam. – Słuchaj tak ich obsmaruje na wizbooku, że żaden turysta się tu więcej nie pojawi. Przysięgam, że zrujnuję im opinie, bo jeśli ja się zrywałem o bladym świcie po nic to naprawdę żenada – zaczynam bojowo, po raz kolejny podkreślając jak bardzo nienawidzę wcześnie wstawać. To mi uświadamia, że od rana nie miałem czasu zrzucić balastu, wiec elegancko przepraszam ziomeczka i cisnę w pobliskie krzaki. Gdy kończę zaspokajać swoją główną potrzebę, dopada mnie pies – i Merlin mi świadkiem, że dobrze, że jestem już po całym rytuale, bo zapewne zesrałbym się w gacie ze stresu. Na szczęście rozpoznaję pupila Jess, na co oddycham z ulgą i wracam do głównej ścieżki, gdzie czekają na mnie rewelacje w postaci amantów Smith. – No ja kurwa myślę, że nieprawda, bo nie słyszałem swojego nazwiska – oburzam się teatralnie, co najmniej jakbym był jakimś wspaniałym kandydatem na obiekt westchnień. Wyciągam dłoń po papieroska; nie jestem wielkim fanem szlugów, ale wykształciłem w sobie zwyczaj palenia tylko po to, żeby wpasować się w towarzystwo. – Naprawdę widziałaś coś kiedyś w tym gburze? – dopytuję z ciekawością mając na myśli Augusta, ale kiedy Krukonka wypierdoliła zbroję na bok, unoszę ręce w geście kapitulacji, żeby nie podzielić jej marnego losu. – W porównaniu do reszty dżentelmenów, których wymieniłaś jest nadzwyczajnym optymistą – szczerzę się, dosyć beztrosko komentując jej nieudolne wybory. – Ale może zamiast tak dalej gadać głupoty to chodźmy, no bo trochę kilometrów jeszcze przed nami. Ej wziąłeś w ogóle ten podręczny namiot? – zwracam się do przyjaciela. – Zostawiłem go na twoim łóżku przed wyjściem – i jestem pewny, że dalej tam leży, bo August pewnie wolał zapakować do plecaka kolejne dresy niż coś, co mogłoby się nam przydać.

/zt ja, @jessica smith i @augustine edgcumbe

______________________

i read the rules
before i break them
Powrót do góry Go down


Joshua Walsh
Joshua Walsh

Nauczyciel
Wiek : 37
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 193cm
C. szczególne : runa algiz za lewym uchem, obrączka z bladoróżowej muszli, bransoletki na lewym nadgarstku
Galeony : 4710
  Liczba postów : 2196
https://www.czarodzieje.org/t18077-joshua-walsh
https://www.czarodzieje.org/t18086-poczta-profesora-walsha#514412
https://www.czarodzieje.org/t18084-joshua-walsh#514388
https://www.czarodzieje.org/t18300-joshua-walsh-dziennik#520887
Brama Arturiańska QzgSDG8




Moderator




Brama Arturiańska Empty


PisanieBrama Arturiańska Empty Re: Brama Arturiańska  Brama Arturiańska EmptyPon Lip 18 2022, 21:45;

Kości: 2, 2, 5 = 9 (2k znaków)

Prawdę mówiąc, wakacje nie zaczęły się tak, jak powinny i tego Josh żałował. Sprzeczki, niezrozumienia i bólu z rozmowy o Audrey. Później pierwsza noc spędzona w towarzystwie dzieciaków i choć rozumiał, że był im potrzebny, sam nie miał czasu na spokojne przetrawienie własnych decyzji i rewelacji życiowych. Myślał, że w trakcie treningu z Maxem uda mu się odpowiednio odreagować, ale tak się nie stało i wciąż zdawał się chodzić do tyłu. Nawet nie próbował udawać przed Chrisem, że jest inaczej, wiedząc, że ten i tak czyta z niego jak z otwartej księgi. Nie spodziewał się jednak, że zielarz zaproponuje wyprawę na zamki Avalonu, na którą przystał bez zawahania. Potrzebował towarzystwa Chrisa, potrzebował jego bliskości i potrzebował fizycznego zmęczenia, które można było osiągnąć na różne sposoby, ale wyprawa niemal górskim szlakiem wydawała się chwilowo najlepsza.
Stając u podnóża podejścia i spoglądając w stronę Bramy Arturiańskiej, nie mógł nie uśmiechnąć się kącikiem ust. Nieco blado, ale szczerze. Nie widział potrzeby mówić czegokolwiek, komentować podejścia, gdy obaj ruszyli w górę. Spokojnie, miarowym krokiem, bez rzucania się na szlak jak dzikie kozy. Po ostatnim skręceniu kostki przez dzikie pnącza Josh wolał uważać na to, gdzie stawia kolejny krok, więc niemal cały czas patrzył pod nogi, co jakąś chwilę rozglądając się wokół, albo spoglądając na Chrisa. Jednocześnie podjęte tempo wchodzenia sprzyjało myśleniu o wszystkim, w szczególności o temacie ich sprzeczki, o nich samych, o przyszłości — tym jak chciał, żeby wyglądała i jak w najgorszym wypadku mogła się zmienić.
- I dobrze. Jest czas, żeby naładować swoje baterie przed kolejnymi dniami, pomyśleć i nie przeszkadza w tym śmiech dzieciaków - odpowiedział cicho Josh, przeciągając dłonią po włosach, czując mimo wszystko, że powinien do swoich treningów włączyć wypady w góry, aby nie męczyć się w trakcie podobnych wypraw równie szybko. - Wolałbyś spotkać nowy gatunek magicznego stworzenia czy jednak zdobyć sadzonkę wyjątkowej magicznej mięty, jakiej nie spotkasz nigdzie indziej? - zapytał jeszcze z lekkim uśmiechem na twarzy, ruszając dalej w ślad za mężem. Zastanawiał się, co czeka ich dalej, co spotkają na swojej drodze, która z pewnością nie będzie tak łatwa, jak mogło się wydawać. Obawiał się jedynie magicznych pułapek, pamiętając port w Luizjanie. Teraz jednak był z Chrisem, którego dłoń na moment uścisnął, gdy przystanęli tuż przy Bramie, spoglądając na trasę, którą pokonali, nim poszli dalej.
- Mam nadzieję, że tym razem nie wrócę z kolejnymi bliznami.

@Christopher Walsh
/zt x2 -> fort Galahada

______________________


Peace in your gardens and light from your eyes
No one can hold me the way you do
Powrót do góry Go down


Larkin J. Swansea
Larkin J. Swansea

Absolwent Ravenclawu
Wiek : 24
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 180cm
C. szczególne : medalik na szyi
Dodatkowo : Metamorfomag
Galeony : 3027
  Liczba postów : 1009
https://www.czarodzieje.org/t19499-larkin-j-swansea#577514
https://www.czarodzieje.org/t19599-marmo-sowa-larkina#582623
https://www.czarodzieje.org/t19516-larkin-j-swansea#578211
https://www.czarodzieje.org/t21399-larkin-j-swansea-dziennik#692
Brama Arturiańska QzgSDG8




Moderator




Brama Arturiańska Empty


PisanieBrama Arturiańska Empty Re: Brama Arturiańska  Brama Arturiańska EmptyWto Lip 26 2022, 19:24;

Kości: 6+5+6 = 17

W końcu nadszedł ten dzień, gdy razem z Victorią mieli ruszyć po śniadaniu na wspólną wycieczkę w góry, aby przejść się przez tutejsze zamki. Jeśli LJ miałby być szczery, wciąż nie potrafił w to uwierzyć i mimowolnie zastanawiał się, w którym momencie dziewczyna powie, że się rozmyśliła, że woli jednak iść z kimś innym. Ostatecznie to nie była droga, którą mogliby przejść w ciągu godziny, więc biorąc pod uwagę ich dość burzliwe w większości spotkania, było to coś szalonego z ich strony. Nie zamierzał jednak rezygnować z tego wyjścia, a ponieważ mieszkali w tym samym domku, było o wiele łatwiej zebrać się do wyjścia.
- Jesteś pewna rzuconego wyzwania? - spytał, gdy wychodzili z domku, kierując się w stronę szlaku, który miała rozpoczynać Brama Arturiańska. Nawet teraz miał na sobie koszulę - lnianą, nonszalancko rozpiętą z podwiniętymi rękawami. Uśmiechał się do niej zaczepnie, sprawdzając, czy na pewno nie zapomniał różdżki i czy ma ze sobą szkicownik. Nie wiedział, czy będzie mieć chwilę, żeby cokolwiek rysować, ale nie chciał żałować, że nie zabrał go ze sobą. Z brakiem czegokolwiek innego mogli sobie poradzić, jak chociażby z wodą, więc nie brał ze sobą żadnego plecaka.
- To co, kilka pytań na początek, dla rozładowania atmosfery? - spytał, nie tracąc nic z zaczepnego tonu, wtykając dłonie w kieszenie spodni. Czuł, że ten dzień był idealny na takie wędrówki i miał nadzieję, że nie zaczną się o nic kłócić już na starcie. Nie wyobrażał sobie, żeby przez całą wyprawę mieli rozmawiać o drewnie, więc istniało duże prawdopodobieństwo kłótni, która zwykle rodziła się z jednego, ale wypowiedzianego słowa.
- Chodziłaś kiedyś po górach? Ja właściwie… Kilka razy przy okazji rodzinnych wyjazdów, ale nie pamiętam ich za dobrze. Chyba jestem bardziej domatorem niż włóczykijem, ale lubię przebywać pośród natury. Myślisz, że znajdziemy tam miejsca, aby na chwilę się zatrzymać? - spytał, wtykając dłonie w kieszenie, w miarę jak szli pod górę.

@Victoria Brandon

______________________

ti dedico il silenzio
tanto non comprendi le parole
Powrót do góry Go down


Victoria Brandon
Victoria Brandon

Dorosły czarodziej
Wiek : 21
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 168
C. szczególne : Piegi na całej twarzy
Galeony : 4959
  Liczba postów : 2714
https://www.czarodzieje.org/t18197-victoria-brandon#517279
https://www.czarodzieje.org/t18201-poczta-brandonowny#517591
https://www.czarodzieje.org/t18199-victoria-brandon#517482
https://www.czarodzieje.org/t18306-victoria-brandon-dziennik
Brama Arturiańska QzgSDG8




Moderator




Brama Arturiańska Empty


PisanieBrama Arturiańska Empty Re: Brama Arturiańska  Brama Arturiańska EmptyWto Lip 26 2022, 20:27;

Kości: 1, 1, 3 = 5 Brama Arturiańska 1754368413

Victoria nie znosiła cofać raz danego słowa i nie zakładała, żeby miała zrobić coś podobnego również teraz. Przygotowała się uważnie na tę wyprawę, uznając, że powinna zabrać ze sobą coś do picia i oczywiście podarować sobie nad wyraz eleganckie ubrania, uznając, że krótkie spodnie z wysokim stanem i lekka, lniana koszula będą odpowiednie, a w razie problemów zawsze mogła transmutować je w coś o wiele wygodniejszego. Zabrała ze sobą również sweter, gdyby miało być jej chłodniej, po czym wykorzystując magię, dostosowała to wszystko do rozmiarów, jakie nie będą przeszkadzały jej w czasie drogi. Związała również włosy w ciasny warkocz, jak zawsze przed meczem i uznała, że jest gotowa na tę wyprawę.
- To, że nie jestem Gryfonem, nie oznacza, że jestem tchórzem - odparła na pytanie Larkina, unosząc przy okazji brwi, jakby chciała go zapytać, czy może on jednak nie zamierzał się nigdzie z nią wybierać i zamierzał po prostu zniknąć, uznając, że nie wytrzyma z nią przez długie godziny.
Nie zdziwiłaby się wcale, w końcu różnili się od siebie, nie znali się najlepiej i nie mieli do tej pory zbyt wielu wspólnych tematów. Nie mogli również przez cały czas dyskutować o pracy, to byłoby co najmniej śmieszne, co do tego nie miała najmniejszych nawet wątpliwości. Nie chciała jednak rezygnować z wyzwania, jakie sama mu rzuciła, uznając, że nie chce dalej być tą nieznośną panią prefekt, która czepiała się dosłownie wszystkiego, która zachowywała się, jakby pozjadała wszystkie rozumy i wiedziała dosłownie wszystko, o dosłownie wszystkim.
Spojrzała na niego uważniej, gdy rzucił swoją propozycję, niemalże marszcząc nos, jakby spodziewała się z jego strony kolejnych bzdur albo idiotycznych zaczepek, ale potem uśmiechnęła się lekko. Zatrzymała się przed podejściem prowadzącym ku bramie, która majaczyła gdzieś w górze, jednocześnie starając się ocenić odległość, jaką musieli pokonać, starając się już teraz odpowiednio rozłożyć siły, jakie będzie musiała w to włożyć. Dzięki temu, że grała i wiele czasu spędzała na miotle, mogła powiedzieć, że miała całkiem niezłą kondycję, ale nie miała pojęcia, co ich czekało po drodze.
- Tak, ale to było dawno, zanim zmarł mój dziadek. On lubił tego typu rzeczy, piesze wędrówki, spacery po lesie, czy wyprawy na górskie szlaki. Byłam wtedy dzieciakiem i nie sprawiało mi to zbyt wiele przyjemności - przyznała, uśmiechając się przy okazji nieco krytycznie. Zapewne, gdyby wiedziała, że jej dziadek odejdzie dość wczas, włożyłaby więcej serca w to spędzanie z nim czasu, który teraz wydawał jej się dziwnie odległy i znajdowała w nim rzeczy, których naprawdę żałowała, a których nie mogła cofnąć. - Skoro twierdzisz, że chodziłeś po górach, to mam nadzieję, że nie porywasz się na to, jak szaleniec. W życiu nie widziałam cię na zajęciach z miotlarstwa, więc zastanawiam się, czy masz jakąkolwiek kondycję - dodała, jak na siebie zdecydowanie zaczepnie, by ostatecznie zrobić pierwszy krok na tym szlaku, nie spiesząc się nigdzie, wychodząc z założenia, że o wiele lepiej będzie zrobić kilka przystanków, niż pędzić na łeb, na szyję. Nie wiedziała, co ich jeszcze czekało w czasie drogi, a wkraczanie na teren avalońskich zamków zmęczonym po samej wspinaczce, było absolutnie idiotycznym pomysłem.

______________________

they can see the flame that's in her eyes

Nobody knows that she's a lonely girl


Powrót do góry Go down


Sponsored content

Brama Arturiańska QzgSDG8








Brama Arturiańska Empty


PisanieBrama Arturiańska Empty Re: Brama Arturiańska  Brama Arturiańska Empty;

Powrót do góry Go down
 

Brama Arturiańska

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry 
Strona 1 z 2Strona 1 z 2 1, 2  Next

Pozwolenia na tym forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
Czarodzieje :: Brama Arturiańska JHTDsR7 :: 
reszta świata
 :: 
Avalon
 :: 
Zamki Avalonu
-