Słynne miejsce dla tych, którzy na wyjeździe najbardziej lubią odpoczywać i ładnie wyglądać. Po wizycie w tym SPA każdy stanie się diamentem oceanu - magiczne efekty opiewane są przez wszystkich, a piekielnie wygodne leżaki i perfekcyjnie dopasowana temperatura pod płachtą jasnego namiotu zachęcają wszystkich plażowiczów.
Oferta:
• Masaż dla par [100g] - dowolny z poniżej wypisanych masaży, uwzględniający w cenie dwie osoby. Dodatkowo można zamówić dowolny napój i dostać na stałe mięciutkie szlafroki, które połyskują niczym najprawdziwszy diament i pozwalają się magicznie zrelaksować! (Należy zgłosić się po diamentowy szlafrok w odpowiednim temacie) • Masaż gorącymi kamieniami [55g] - zdecydowanie nie jest dla delikatnych osób - faktycznie gorący i dość męczący. Po jego zakończeniu ciało jest cudownie rozluźnione, a skóra wzmocniona, dzięki czemu podczas jednego następnego wątku wszelkie obrażenia fizyczne będą łagodniej odczuwane. • Masaż owocowymi olejkami [35g] - pozwala na pozbycie się drobniejszych blizn i zmniejszenie tych poważniejszych. Poza tym jest bardzo relaksujący i każdy po jego otrzymaniu przez jeden następny wątek emanuje blaskiem niczym potomek wili. • Strefa relaksu [20g] - trochę wszystkiego - manicure, pedicure, a poza tym jacuzzi i drineczki. • Maseczki na twarz [15g] - do wyboru spośród trzech, za każdą należy płacić oddzielnie; można kupować w opakowaniach na wynos: - bananowa - wygładzająca zmarszczki, ale jeśli będzie zbyt długo trzymana - spowoduje trwające 2 posty odmłodzenie o minimum 5 lat! - pandanowa - nawilżająca i relaksująca, a jeśli będzie dłużej trzymana - zadziała usypiająco i przyniesie spokojne, przyjemne sny, często również świadome! - kokosowa - odżywia i sprawia, że można poczuć się jak inny człowiek - dosłownie, ponieważ jeśli będzie za długo trzymana, na 2 posty spowoduje zniekształcenie rysów twarzy na kształt dowolnej znanej noszącemu osoby!
Zwiedzałem okolice krok po kroku, starając się nie spędzić całego czasu wygrzewając się na plaży. Ciepłe ferie zdecydowanie mi odpowiadały, trochę żałowałem tylko, że zapakowałem pół torby swetrami. Hogwart i jego niespodzianki, nie wiadomo było na co się przygotować. Dobrze, że wzięliśmy stroje kąpielowe, zupełnie jakbyśmy czuli co się święci. Trochę szkoda, że Nadia nie mogła przyjechać, bo zdążyłem wypatrzeć w okolicy masę idealnych miejsc na randkę. Zacząłem się zastanawiać, czy nie rozejrzeć się wśród miejscowych dziewczyn, żeby nie marnować potencjału tego krajobrazu, ale jakoś żadna nie przyciągała mojej uwagi, a nie zamierzałem zamieniać się w Jinxa. Z nudów uznałem, że odwiedzenie SPA nie było takim złym pomysłem - ostatnio miałem coś nieprzyjemnie napiętego przy lewej łopatce, może akurat trafi się tu jakiś specjalista. - Widzę nie tylko ja sięgam odważnie po najbardziej męskie rozrywki. Testujemy wszystkie maseczki i robimy zapas najlepszej, czy stawiamy na manicure? - rzuciłem, widząc, że Narcyz już czeka pod pustą recepcją. Wziąłem w rękę tabliczkę z rozpisaną ofertą uznając, że kobiety mają przechlapane - za byle zabieg zdzierali tyle galeonów, to co to musiało być kupowanie tych wszystkich kosmetyków...
Narcyz Bez
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 23
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 178
C. szczególne : Wiecznie goszczący na ustach uśmiech, twarda angielska wymowa z wyraźnymi końcówkami
Prawdopodobnie była to niepopularna opinia, ale naprawdę cieszyłem się na te ferie - na warstwy śniegu po pas i marznący nos, być może jakąś nieudolną próbę sięgnięcia po narty, jeżeli moja pewność siebie wskoczyłaby na jakiś drastycznie wysoki poziom. A Malediwy były... były w zasadzie wszystkim, czego nie lubiłem w lecie. Żarem lejącym się z nieba już niemal od samego świtu i głębokim poczuciem braku siły do robienia czegoś produktywnego. Dla mnie były także ciągłym kontrolowaniem ciała. Wiem doskonale, że byłoby mi łatwiej, gdybym się nie przejmował, ale już samo przesunięcie, choćby i przez obcą osobę, znudzonego wzroku po mojej sylwetce sprawia, że całe moje ciało sztywnieje pod presją. Metamorfomagiczne zmiany może nie są duże, jedynie poprawiają kilka linii, które i tak już istnieją - w ten sposób to sobie tłumaczę. Staram się nie nadużywać jednak tej zdolności. Nie dlatego, że mnie nie kusi, bo jest zupełnie inaczej - momentami skóra Nadziei zdaje się być mi wygodniejsza od mojej prawdziwej. Wiem jednak, że nie mogę się tak przyzwyczajać, w szkole nie mając tak wielu sposobności do swobodnych przemian poza spotkaniami z Tobą, od których z kolei coraz silniej zaczynam czuć moralnego kaca. Nic więc dziwnego, że gdy tylko słyszę Twój głos, gdy spoglądam na Ciebie w zupełnym zaskoczeniu, moje ciało natychmiast pragnie dopasować się do wizerunku, w którym dajesz mi najwięcej uwagi. Ciemniejszy odcień już pomyka po mojej skórze, a słomkowe włosy przeplatają nagłym brązem - nawet nie chcę myśleć o rumieńcu, który wstępuje na moje policzki. - Och, um... My? - mówię inteligentnie, od razu doszukując się nawet w Twoich słowach jakiejś drwiny, skoro powołujesz się na męskie rozrywki. Sam fakt, że zauważasz ten podział - nawet jeśli własną obecnością próbujesz mu zaprzeczyć - wprawia mnie w dyskomfort. - Ja myślałem o m-masażu chyba. Ale jeśli Ty chcesz maseczkę, to podobno pan-da-no-wa - czytam z wyraźnym trudem, wcześniej nie spotykając się z tym słowem - - Ona jest okej. Robi sny przyjemnymi. - Pocieram kark, czując jak róż przechodzi i na niego, gdy zdaję sobie sprawę, jak możesz odebrać moje słowa. Cieszę się więc, że wreszcie wraca przyjazna recepcjonistka, wierząc, że uratuje mnie od zupełnego zażenowania. Zamiast tego z jej ust pada propozycja, która prawdopodobnie jest moim gwoździem do trumny. - A-ale my nie jesteśmy... - próbuję zaprotestować cicho, przestraszony myślą, że ktoś wziął nas za parę. Nie przychodzi mi zupełnie do głowy, że mógł być to zwyczajny miły gest, dzięki któremu zapłacimy trochę mniej - a jednocześnie trochę więcej niż gdybyśmy zdecydowali się na same maseczki.
Ja zdecydowanie nie miałem się czym pochwalić w tej kwestii i przy, w dodatku dopieszczonym magią Narcyzie, wyglądałem pewnie wyjątkowo szczupło i cherlawo. Aż trudno było uwierzyć, że ktoś mógł przyciągać wzrok połowy plażowiczek a jednocześnie emanować taką niepewnością. Zawsze zastanawiałem się, skąd ludzi bierze się przesadna pewność siebie (kaszl, Jinx) i nieuzasadniona niepewność. Ja wygodnie lądowałem gdzieś pośrodku, przekonany, że na ogół po prostu mierze siły na zamiary. - Hm, może faktycznie masaż, w moim domku i tak aż tak pewnie nie pośpię - uznałem, nie do końca też faktycznie widząc się z twarzą nasmarowaną jakąś dziwną miejscową mazią. Uśmiechnąłem się do miłej recepcjonistki, która wyskoczyła z ofertą nie do odrzucenia - tańszy masaż tylko dlatego, że był skierowany dla par. Przez takie rzeczy bycie singlem było kompletnie nieopłacalne. - Chętnie - wszedłem natychmiast w słowo Narcyzowi i oparłem dłoń na plecach chłopaka, jakby chcąc zapewnić ją, że nie jesteśmy żadnymi oszustami szukającymi promocji. Nie chciałem przypadkiem przekroczyć jakiejś granicy, przez co chłopak miałby zaraz poczuć się niekomfortowo, więc jedynie przysunąłem się do niego lekko, dłonią przez kilka sekund przesuwając wzdłuż jego kręgosłupa. Już po chwili kobieta wskazała nam sąsiadujące stoły do masażu, na których mogliśmy się wygodnie rozsiąść.
Darren Shaw
Wiek : 23
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 184cm
Dodatkowo : Mistrz Pojedynków I Edycji Profesjonalnej Ligi
Po wędrówkach na pięciu wyspach, Darren wyglądał jakby był przeżuty, wypluty, a potem przeżuty ponownie. Ręce poparzone podmorskim wrzątkiem, nogi porozcinane wszechobecną najwyraźniej na Malediwach brzytwotrawą, no i przede wszystkim praktycznie w całości siny tułów, w którym wyjątkowo nieprzyjemnie gruchotały poobijane po ciosach kamiennych smoków żebra. Dlatego też Shaw zgłosił się do malediwskiego, czarodziejskiego przybytku, w którym nie tylko chciał odpocząć, ale przede wszystkim dać obejrzeć się tutejszym uzdrowicielom, którzy również pracowali w tutejszym spa. Pierwszym "zabiegiem" było dokładne obandażowanie praktycznie całego Krukona, od szyi w dół, i wsadzenie go do gorącego piasku nasączonego eliksirem odświeżającym na pół godziny. Przy okazji jedyną rozrywką w tym wszystkim było pojawianie się co pięć minut pielęgniarki, która wtykała mu w usta dropsa z dodatkiem - i niestety również o smaku - Szkiele-Wzro. Następnie Shaw trafił na stół - na szczęście nie pod nóż - gdzie został obłożony ciepłymi, pulsującymi leczniczą energią kamieniami, a jakiś podstarzały szaman znudzonym głosem nucił nad nim uzdrowicielskie zaklęcia i inne uroki, które miały chłopakowi pomóc w ustaniu na nogach po opuszczeniu jakże nowoczesnej terapii. Ostatnią częścią - najprzyjemniejszą ze wszystkich - było wzięcie paru kropel eliksiru usypiającego i zrobienie sobie drzemki, będąc wysmarowanym kremem do opalania i leżąc na leżaku ustawionym na zewnątrz, pod równikowym słońcem i rozłożystymi liśćmi tutejszych palm.
z/t
Narcyz Bez
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 23
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 178
C. szczególne : Wiecznie goszczący na ustach uśmiech, twarda angielska wymowa z wyraźnymi końcówkami
Dziwi mnie, że jesteś tak w porządku z tym wszystkim - z pochopnym domniemaniem, że moglibyśmy być parą, z tym, że w mało prywatnej przestrzeni na Malediwach coś takiego bardzo łatwo mogłoby się roznieść jako plotka. Dotąd sądziłem, że spojrzeniem wodzisz wyłącznie za dziewczęcymi sylwetkami i z tym jedynie chciałbyś być kojarzony; oferowana zniżka nie wydaje mi się aż tak wartościowa. Mnie z pewnością by nie przekonała. Masz jednak swoje własne sztuczki... - Chęt-nie? - powtarzam za Tobą z nutą niepokoju, ale to Twój dotyk pomaga mi pozbyć się na chwilę spięcia w plecach i to Twój dotyk sprawia, że kosmyki moich włosów kręcą się przy końcach w euforii. Zastanawiam się, czy mogłeś wyczuć to drżenie, w które wprawiły mnie Twoje palce, a jeśli tak, to jaką myśl pozostawiło to w Twojej głowie. Czy w ogóle jakąś? Postępuję nieśmiało, raczej kopiując Twoje gesty niż wychodząc z własną inicjatywą; nie zdejmuję koszulki, dopóki Ty tego nie robisz i nie siadam jako pierwszy na stole do masażu, bo nie jestem pewny, czy już można, czy powinienem wcześniej coś jeszcze zrobić. - Co myślisz o mandagamiranach? - pytam głupio z obawy przed zupełną ciszą, a to właśnie te wiecznie obecne w pobliżu i wlepiające rozumne oczy stworzenia przychodzą mi jako pierwsze na myśl. - Ja mam wrażenie, że wszystko rozumieją. Bardziej niż ludzie. Kładę się wygodniej, sterowany łagodnym dotykiem masażystki. Gdy tracę z Tobą kontakt wzrokowy, nieco łatwiej mi zachować trzeźwość umysłu i nie zrobić żadnej głupoty, która mogłaby mnie nie zdradzić.
Chociaż Narcyz miał sporo racji myśląc, że tylko dziewczyny zatrzymywały moje spojrzenie na dłużej, to kompletnie się mylił uważając, że zalezy mi na byciu postrzeganym w jakiś konkretny sposób. A już na pewno nie w stu procentach hetereseksualnego faceta, która wizja romantycznej relacji z innym mężczyzną w jakiś sposób gorszy. To była etykieta od której wolałem się trzymać jak najdalej. - Mandagaminarach? - spojrzałem na niego zaskoczony tym nagłym, niezwiązanym z niczym tematem. - Na pewno są przydatne. I pewnie bystre, nie zastanawiałem się nad tym za bardzo - przyznałem szczerze, przyglądając się mu przez chwilę, zanim nadszedł czas, żeby ułożyć się wygodnie. W sumie znaliśmy się już trochę, często siadaliśmy obok siebie na zajęciach i zawsze pojawiał się jakiś przelotni kontakt, ale tak naprawdę, nie wiedziałem o nim absolutnie nic. - Zresztą, ludzie nie są taką znowu szaloną konkurencją - a o tym świadczyłem najlepiej ja, nie mający pojęcia, że chłopak, który leży obok mnie to ta sama osoba, co dziewczyna, do której uciekały moje myśli przez ostatnie tygodnie. - Właściwie to nie mam pojęcia, czemu myślimy, że jesteśmy w jakiś sposób ponad inne magiczne stowrzenia. To co nas wyróżnia najbardziej to z całą pewnością ego - kontynuowałem z tym niespodziewanym tematem, bo w zasadzie też nie chciałem doprowadzić do milczenia. W końcu masaż był dla par, nie powinniśmy leżeć w ciszy bez najmniejszego kontaktu. - Interesujesz się magicznymi stworzeniami?
Narcyz Bez
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 23
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 178
C. szczególne : Wiecznie goszczący na ustach uśmiech, twarda angielska wymowa z wyraźnymi końcówkami
Nie wiem, czy czuję się komfortowo pod Twoim spojrzeniem; raczej dość głupio, gdy wydaje mi się, że nie podejmiesz tematu magicznych żółwi, tylko z grzeczności poświęcając im jakąkolwiek myśl. Nie winię za to Ciebie, to raczej sobie od razu wyrzucając, że przecież wiem, że jesteś artystą, że pewnie ktoś myślący bardziej jak Ty byłby w stanie wyłuskać, co najbardziej inspirującego było na tej tropikalnej wyspie. Doceniam jednak wysiłek, który wkładasz w tę rozmowę, starając się rozwinąć myśl; i nią też od razu jestem zauroczony i gdybyś tylko mógł to dostrzec, pokiwałbym gorliwie głową, bo właśnie ten brak sprawiedliwości w ocenie istot magicznych boli mnie szczególnie mocno. Jestem w stanie zrozumieć to samo podejście u niemagicznych, których od zwierząt oddziela znacznie więcej barier komunikacyjnych i kognitywnych niż nas, czarodziejów. - Bardzo szanuję magiczne stworzenia - poprawiam zatem, czując jak wiele słów składa się w mojej głowie, ale nie w języku, w którym mogę je w tym momencie wyrazić, co rozbudza we mnie odrobinę frustracji - mam wrażenie, że bariera językowa sprawia, że musisz uważać mnie za głupszego niż jestem. Zwłaszcza po tym, jak zdarza mi się na zajęciach pytać dwa lub trzy razy, co dokładnie musimy zrobić. - Ja nie mam... nie mam dużej wiedzy albo doświadczeń. I po prostu je doceniam. Ale te duże czasami przerażają mnie, szczerze mówiąc. - Przekręcam nieznacznie głowę, czerpiąc prawdopodobnie większą przyjemność ze spojrzenia w Twoją stronę niż z samego masażu. Uśmiecham się lekko i zanim mogę to dobrze przemyśleć, robię jedną z najodważniejszych rzeczy w moim życiu, gdy wypalam: - Bardzo lubię Twój uśmiech. Jest n-naprawdę... - Moja śmiałość szybko topnieje, a moje policzki barwią się lekkim rumieńcem, więc śmieję się z niezręcznością. Mam nadzieję, że potraktujesz te słowa jako element wsparcia teorii o naszym byciu parą, choć przecież to ja wykorzystuję sytuację, by powiedzieć to, co od dawna siedzi w mojej głowie - a przynajmniej tę załagodzoną część, abym mógł żyć z moim zażenowaniem. - Przyjemny. Ty cały jesteś przyjemny.