Czarodzieje
Czy chcesz zareagować na tę wiadomość? Zarejestruj się na forum za pomocą kilku kliknięć lub zaloguj się, aby kontynuować.

Share
 

 Not every surprise is a good one

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Go down 
AutorWiadomość


Maximilian Felix Solberg
Maximilian Felix Solberg

Student Slytherin
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 21
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 194 cm
C. szczególne : leworęczność, Znak zorzy w postaci czerwonej kreski na palcach lewej dłoni, tatuaż kojota na lewym ramieniu,tatuaż fiolki z syreną i sroką na lewym przedramieniu, Telepatyczne połączenie z Brewerem
Galeony : 5407
  Liczba postów : 13180
https://www.czarodzieje.org/t18528-maxmilian-felix-solberg
https://www.czarodzieje.org/t18530-poczta-maxa-felixa
https://www.czarodzieje.org/t18529-maxmilian-felix-solberg
https://www.czarodzieje.org/t18677-max-felix-dziennik
Not every surprise is a good one QzgSDG8




Gracz




Not every surprise is a good one Empty


PisanieNot every surprise is a good one Empty Not every surprise is a good one  Not every surprise is a good one EmptyCzw Lut 03 2022, 00:35;


Retrospekcje

Osoby: Maximilian Felix Solberg oraz @Salazar Morales
Miejsce rozgrywki: Hotel El Paraiso
Rok rozgrywki: 2019
Okoliczności: Po dość intensywnym spotkaniu, Paco zostaje wyrwany. Gdy wraca okazuje się, że eliksir postarzający przestał działać i mężczyzna musi stawić czoła prawdzie.


Został sam w pokoju z sercem bijącym jak oszalałe i narkotykiem krążącym w jego żyłach. Nie do końca jeszcze wiedział, co tak naprawdę miało miejsce w tym luksusowym pokoju. Wyszedł ze swoich spodni, które jeszcze przed chwilą blokowały mu kostki. Oczywiście Salazar o mało co nie zostawił go tam skrępowanego pod ścianą, na co Max musiał zdecydowanie upomnieć się, że jeśli ma jakkolwiek się ogarnąć potrzebuje choć trochę swobody (w dużo skromniejszych i mniej kulturalnych słowach).
Nim podjął jakiekolwiek kroki w stronę higieny osobistej, nastolatek podszedł do barku i nalał sobie szklaneczkę whisky, którą bez pardonu wyzerował i ponownie uzupełnił trunek, który równie szybko zniknął w jego gardle. Dopiero wtedy wziął swoje rzeczy i udał się pod prysznic, gdzie zmywał z siebie całą tę chorą akcję. Na twarzy miał dziwny uśmiech, którego źródła sam nie potrafił się doszukać. Rozkoszował się ciepłą wodą okalającą jego nagie ciało i mocząc potargane wcześniej przez Moralesa włosy. Nie wiedział, jak długo tam siedział i czy mężczyzna miał zamiar w ogóle wracać do tego pokoju.
W końcu wyszedł spod prysznica i wskoczył w swoje ciuchy, ręcznikiem przecierając włosy, które były teraz w jeszcze większym nieładzie. Nagle zamarł.
-Kurwa mać... - Mruknął, gdy dostrzegł w lustrze własne odbicie, które dalekie było od dwudziestoparolatka, którego znał Paco. Z tafli spoglądał na niego niewinny i przede wszystkim niepełnoletni nastolatek o łagodnych rysach i naćpanych oczach. -Kurwa... - Mruknął ponownie, po czym zdecydowanie przyspieszył ruchy i opuścił łazienkę. Musiał zdążyć się ewakuować nim ktokolwiek go tu znajdzie. Raczej nie chciał się dowiedzieć, jaką reakcję wywoła jego prawdziwy wygląd. W drodze do wieszaka, gdzie stała jego kurtka zapalił jeszcze szluga, którego trzymał w ustach wyciągając dłoń po ostatni element swojej odzieży. Niestety, w tej właśnie chwili usłyszał też dźwięk otwieranego zamka. Był w dupie.

______________________



 
I thought that I could walk away easily
But here I am, falling down on my knees
Powrót do góry Go down


Salazar Morales
Salazar Morales

Absolwent Slytherinu
Wiek : 39
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 183 cm
C. szczególne : blizny ciągnące się przy lewej nerce i po prawej stronie żeber | niewielkie, krwawe znamię w kształcie krzyża na grzbiecie prawej dłoni | krwawy znak w kształcie obrączki
Galeony : 3186
  Liczba postów : 2025
https://www.czarodzieje.org/t21123-salazar-morales-w-budowie#680537
https://www.czarodzieje.org/t21140-salazar-morales#681116
https://www.czarodzieje.org/t21122-salazar-morales#680529
https://www.czarodzieje.org/t21131-salazar-morales-dziennik#6806
Not every surprise is a good one QzgSDG8




Gracz




Not every surprise is a good one Empty


PisanieNot every surprise is a good one Empty Re: Not every surprise is a good one  Not every surprise is a good one EmptyCzw Lut 03 2022, 20:13;

Nie było go dość długo, bo mimo że towarzystwo rozgonili z ochroną stosunkowo szybko, tak jeden z tych szemranych typów mocno zalazł mu za skórę. Zaprosił go więc na zaplecze, a mówiąc ściślej, zaciągnął go tam siłą, pozwalając sobie wyładować zgromadzone pokłady wściekłości i agresji pod postacią paru niezbyt przyjemnych zaklęć, by potem swoim podwładnym kazać wyrzucić obitego śmiecia na bruk. Nawet nie zauważył, jak krew bryznęła na jego twarz, a w konsekwencji nie wytarł umorusanej czerwoną plamą szczęki, kiedy na powrót kroczył hotelowym korytarzem do swojego pokoju i pozostawionego tam nieoczekiwanie gościa. Dobrze, że nie założył białej koszuli… Gonił za adrenaliną, ale tego wieczoru miał jej aż nadto, a na domiar złego, w przypływie emocji jakby wyparł z organizmu ostatki płynącego w żyłach rema, przyspieszając znienawidzone uczucie zjazdu, które w jego przypadku poskutkowało świdrującym bólem w okolicach potylicy.
Otworzył drzwi, o mało co nie zderzając się ze zbierającym się do wyjścia chłopakiem. Zatrzymał go gestem dłoni, spoglądając na jego twarz… i nagle zamarł w bezruchu, omiatając wzrokiem również tło pomieszczenia, jakby w poszukiwaniu odpowiedzi na nurtujące go pytania. A miał ich wiele… Stojący przed nim dzieciak ani trochę nie przypominał bowiem dwudziestoparolatka, którego jeszcze nie tak dawno temu obracał w swoich dłoniach. Chociaż, gdyby lepiej się przyjrzeć – czego nie omieszkał właśnie uczynić – można było jednak odnaleźć całkiem wyraźne podobieństwo. W szmaragdowych ślepiach nadal czaił się bezczelny, krnąbrny błysk, ale te dziecinne, łagodne rysy twarzy wzbudzały w nim wewnętrzny niepokój. Musiał poukładać w głowie ten cały bałagan, dopiero po chwili uzmysławiając sobie, że padł ofiarą eliksiru postarzającego.
Tak jak wcześniej jedynie odgrodził Felixowi drogę do drzwi, tak teraz impulsywnym ruchem chwycił go za materiał koszulki, zaciskając na niej swe palce, i – chyba zaczynało mu to wchodzić w nawyk – uderzył jego plecami o ścianę, z rozwścieczonym spojrzeniem wpatrując się w te jego niewinne ślepia. Czy aby na pewno takie niewinne? – Co ty sobie do kurwy wyobrażasz, co?! – Warknął na niego, zupełnie nie kontrolując swojego zachowania, bo i nie mógł uwierzyć, że został wykiwany przez jakiegoś małolata. Nie chciał zresztą dopuścić do siebie tej myśli, która znacząco poszerzałaby przecież skalę bezeceństwa, jakiego się względem niego dopuścił.
Zamachnął się dłonią zaciśniętą w pięść, ale gdy jego oczy spotkały się z tą pacholęcą twarzą, zboczył z kursu, uderzając jedynie z dużą siłą o ścianę, tuż obok głowy Felixa. – MIERDA! – Próbował uwolnić całą tę furię, jaka się w nim zebrała, ale nie znał przekleństwa, które byłoby w stanie ją w sobie pomieścić. Szarpnął więc tym razem za kurtkę chłopaka i po prostu rzucił nim jak szmacianą lalką w kierunku położonej niedaleko kanapy, nie bacząc wcale na to, czy ten zdoła utrzymać równowagę. Niby to niewzruszony, opanowany… rzadko unosił głos, ale tym razem nie mógł się powstrzymać. Po prostu nie wierzył, chyba nadal próbując przekonać samego siebie, że to jakiś jebany żart. Co gorsza, nawet nie mógł poddać się swej złości w pełni, bo kiedy tylko wykonał gwałtowniejszy manewr, miał wrażenie że pozostałości rema rozsadzą mu czaszkę. Tak jak i teraz… Skrzywił się i przyłożył dłoń do czoła, rozmasowując obolałe skronie, zastanawiając się po jakiego chuja wciągał ten syf. – Ile ty masz w ogóle lat? – Nawet nie patrzył na tego małego skurwiela, modląc się jedynie w duchu, by w uszach wybrzmiało mu chociaż to łaskawe siedemnaście. – Domyślam się, że Felix to też nie twoje prawdziwe imię. – Dodał już względnie spokojnie, chociaż nadal był kompletnie roztrzęsiony, serce wyrywało się z piersi, a jedyne o czym teraz marzył to potężna dawka nikotyny. Wyciągnął więc z kieszeni paczkę merlinowych strzał i odpalił papierosa, wciągając do płuc sporawą chmurę siwego dymu, dla wyciszenia zszarganych nerwów. Dopiero wtedy odwrócił się w kierunku Felixa, o ile w ogóle nadal powinien go nazywać Felixem.
- Nienawidzę, kiedy ktoś próbuje zrobić ze mnie idiotę. – Rzucił zajadle, ledwie hamując się przed wykonaniem nieprzemyślanego ruchu. Miał ochotę przetrzepać mu skórę, zamordować i rzucić trytonom na pożarcie. Zwłaszcza kiedy zrozumiał, że mimo zmian w jego wyglądzie, cały czas patrzy na niego z takim samym pożądaniem, nijak nie będąc w stanie wyrzucić z pamięci obrazu jego nagiego ciała, ponętnie wygiętego i przylegającego ciasno do jego lędźwi.
Powrót do góry Go down


Maximilian Felix Solberg
Maximilian Felix Solberg

Student Slytherin
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 21
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 194 cm
C. szczególne : leworęczność, Znak zorzy w postaci czerwonej kreski na palcach lewej dłoni, tatuaż kojota na lewym ramieniu,tatuaż fiolki z syreną i sroką na lewym przedramieniu, Telepatyczne połączenie z Brewerem
Galeony : 5407
  Liczba postów : 13180
https://www.czarodzieje.org/t18528-maxmilian-felix-solberg
https://www.czarodzieje.org/t18530-poczta-maxa-felixa
https://www.czarodzieje.org/t18529-maxmilian-felix-solberg
https://www.czarodzieje.org/t18677-max-felix-dziennik
Not every surprise is a good one QzgSDG8




Gracz




Not every surprise is a good one Empty


PisanieNot every surprise is a good one Empty Re: Not every surprise is a good one  Not every surprise is a good one EmptyCzw Lut 03 2022, 22:19;

Liczył na jakiś jebany cud, ale zdecydowanie matematyka nie była jego mocną stroną. Właśnie poprawiał rękaw kurtki, gdy drzwi otworzyły się zamaszyście i do środka wparował Paco o mało co go nie taranując. Max wiedział już, że będzie ciężko, ale nie wiedział dokładnie czego powinien się spodziewać. Stał więc tam w milczeniu, gdy Salazar próbował uwierzyć w to, co się tak odfrycoliło. Chyba powoli była to już tradycja, że ignorował słowa mężczyzny. Bo i co miał mu powiedzieć? Od początku był z nim prawie szczery. Nie licząc eliksiru, tak naprawdę go nie okłamał, a miksturę zażył bardziej dla własnego bezpieczeństwa i większej łatwości w pozyskaniu towaru. Nie wiedział, że cała ta szopka skończy się w taki sposób a nawet gdyby, to nie widział w tym nic złego skoro przecież sam podjął tę decyzję.
Nie zdążył nawet otworzyć ust, gdy ponownie został rzucony na ścianę, choć tym razem atmosfera wokół była znacznie gęstsza, a trzymany przez Solberga papieros wypadł z dłoni prosto na ziemię. Czekał na cios. Czekał na słodki ból na swojej twarzy i metaliczny posmak krwi w ustach. Patrzył mężczyźnie w oczy, choć nie było w tym nic wyzywającego. Rzadko kiedy się odwracał goniąc za tą chorą adrenaliną. Widział zbliżającą się pięść i choć bardzo nie chciał, w ostatniej chwili zamknął jednak powieki czekając na uderzenie jednak to nie nadeszło. Zamiast młodzieńca oberwała merlinowi ducha winna ściana, a Solberg ponownie został rzucony jak śmieć, tym razem na kanapę. W końcu dostawał to, czego chciał. Potraktowano go zgodnie z tym jak się czuł i chciał więcej. Czuł potrzebę dalszego wkurwienia Paco. Chciał poczuć jego pięść na swoim ciele, ból rozsadzający tkanki i całe to gówno, które się z tym wiązało. Typowo dla siebie nie patrzył na konsekwencje licząc, że ból fizyczny oddali ten duchowy, który był z nastolatkiem na co dzień. W tej sytuacji był zdecydowanie bardziej poddany woli Paco i skory do jakiegokolwiek błagania, niż jeszcze dłuższą chwilę temu, gdy półnagi klęczał przed nim ze związanymi z tyłu rękoma.
-Prawdziwe. - Wydyszał tylko, próbując złapać oddech. Gdy Morales się odwrócił, jeszcze chwilę leżał, jak go mężczyzna rzucił i dopiero po chwili powoli usiadł, rozmasowując sobie bark.
-Do kurwy nędzy, o co ta afera? Nie chciałem robić z Ciebie żadnego idioty. - Buzująca w żyłach adrenalina nie pozwalała mu na spokojniejszą odpowiedź. Zdecydowanie lepiej by było, gdyby teraz milczał. Albo i nie. W sumie nie wiedział, bo przecież z Paco się nie znali, co właśnie dość agresywnie wyszło na wierzch. Max nadal nie wiedział w czym do końca tkwił problem. Może złamali troszkę prawo, ale co z tego, jak i tak wciągali raczej też średnio legalne narkotyki i to nie pierwszy raz? Naprawdę koleś uważał, że te dwa czyny są od siebie tak moralnie daleko, by się wkurwiać? Solberg czasem miał wrażenie, że dorośli ludzie za dużo myślą i przez to nie raz są o wiele głupsi niż on, a to już naprawdę było niezłą sztuką do odjebania.

______________________



 
I thought that I could walk away easily
But here I am, falling down on my knees
Powrót do góry Go down


Salazar Morales
Salazar Morales

Absolwent Slytherinu
Wiek : 39
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 183 cm
C. szczególne : blizny ciągnące się przy lewej nerce i po prawej stronie żeber | niewielkie, krwawe znamię w kształcie krzyża na grzbiecie prawej dłoni | krwawy znak w kształcie obrączki
Galeony : 3186
  Liczba postów : 2025
https://www.czarodzieje.org/t21123-salazar-morales-w-budowie#680537
https://www.czarodzieje.org/t21140-salazar-morales#681116
https://www.czarodzieje.org/t21122-salazar-morales#680529
https://www.czarodzieje.org/t21131-salazar-morales-dziennik#6806
Not every surprise is a good one QzgSDG8




Gracz




Not every surprise is a good one Empty


PisanieNot every surprise is a good one Empty Re: Not every surprise is a good one  Not every surprise is a good one EmptyCzw Lut 03 2022, 23:01;

Nie potrafił zrozumieć jednego. Ilekroć nie wpatrywał się w te szmaragdowe ślepia, ani razu nie ujrzał w nich choćby grama strachu, jak gdyby chłopaka przed nim bawiło bezmyślne igranie z ogniem. Nie był pewien czy narkotyki całkiem już wżarły mu się w mózg, czy to chorobliwe pragnienie poddania się autodestrukcji wynikało z zupełnie innych pobudek, ale jedyną, subtelną oznaką lęku, jaką zobaczył – a którą i tak chyba powinien określić raczej mianem podświadomie działającego instynktu zachowawczego – było zamknięcie przez Felixa powiek w chwili, w której ten spodziewał się zderzenia pięści z własną twarzą. Każdy inny dzieciak wybuchnąłby pewnie płaczem, przepraszając za wszystkie popełnione grzechy ale nie on. On tkwił tu cały czas, jakby niewzruszony i zobojętniały, pomimo gęstniejącej atmosfery i traktowania, na jakie prawdopodobnie sobie nie zasłużył.
Paco był natomiast wkurwiony jak diabli, bo wbrew pozorom nawet ktoś taki jak on miał swój własny honorowy kodeks i granice, których za żadne skarby nie chciał przekraczać. Może i zarobił krocie na sprzedaży nielegalnego towaru siejącego spustoszenie w organizmach uzależnionych od niego osób… kurwa, kiedy tylko przypomniał sobie o tym syfie, przeklął siarczyście, bo i znowu poczuł jakby jego czaszka miała rozpaść się na kawałki. Nie stronił również od czarnej magii, a dokonując zemsty na swoich wrogach, raczej nie przebierał w środkach wyrazu, niejako własnymi rękoma stawiając przynajmniej część nagrobków na cmentarzu w Dolinie Godryka… a jednak widział wyraźną różnicę pomiędzy prawem zabronionymi czynami. Miał zasady, których kurczowo się trzymał, a interesy załatwiał z dorosłymi ludźmi, zdolnymi zadecydować o swoim losie, co pozwalało mu wyłączyć skrupuły i nie przejmować się wyrzutami sumienia. Nie bez powodu nie wciskał gówniarzom narkotyków, tak samo jak i nie bez przyczyny nie wynosił brudów poza nokturn. Niektórzy powiedzieliby, że po prostu nie szuka guza tam, gdzie nie trzeba, ale mimo towarzyszącej mu brutalności, prawda była taka, że nie akceptował przypadkowych, bezbronnych ofiar, a swą agresję kierował jedynie przeciwko tym, którzy sami zechcieli liznąć przestępczego świata. Wreszcie wyraźmy sobie jasno kwestię, do której ze względu na okoliczności chyba nie chciał otwarcie się odnosić, mimo że powinien… Nie był jebanym pedofilem.
Tym razem to on zignorował wpierw wydyszane, potem rzucone w uniesieniu słowa Felixa. Nie miał zamiaru się z tym smarkaczem wykłócać. Nie upadł jeszcze tak nisko. – Ile... masz... lat? – Nie krzyczał, za to powtórzył powoli, stanowczo wcześniejsze pytanie, wpatrując się w niego natarczywie, z nieskrywaną wcale wrogością. Nie był już taki pewien, czy w ogóle chce poznać odpowiedź. Niewykluczone, że byłoby wygodniej wyrzucić go za drzwi i zapomnieć o całej sprawie. Ale na razie... wziął głębszy oddech, ponownie racząc płuca nikotyną, której potrzebował teraz bardziej niż tlenu.
Powrót do góry Go down


Maximilian Felix Solberg
Maximilian Felix Solberg

Student Slytherin
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 21
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 194 cm
C. szczególne : leworęczność, Znak zorzy w postaci czerwonej kreski na palcach lewej dłoni, tatuaż kojota na lewym ramieniu,tatuaż fiolki z syreną i sroką na lewym przedramieniu, Telepatyczne połączenie z Brewerem
Galeony : 5407
  Liczba postów : 13180
https://www.czarodzieje.org/t18528-maxmilian-felix-solberg
https://www.czarodzieje.org/t18530-poczta-maxa-felixa
https://www.czarodzieje.org/t18529-maxmilian-felix-solberg
https://www.czarodzieje.org/t18677-max-felix-dziennik
Not every surprise is a good one QzgSDG8




Gracz




Not every surprise is a good one Empty


PisanieNot every surprise is a good one Empty Re: Not every surprise is a good one  Not every surprise is a good one EmptyCzw Lut 03 2022, 23:20;

Strach naprawdę rzadko gościł w oczach nastolatka. Często zastępowało go właśnie pewne nieme wyzwanie, czy też ciekawość tego, co się zaraz wydarzy. Był skrzywiony i bardzo dobrze zdawał sobie z tego sprawę. Co więcej, potrafił nawet wskazać osobę winną za cały ten burdel, choć obecnie zbyt wiele by to nie pomogło, jako że kobieta i tak leżała już siedem sto pod ziemią i szczerze mówiąc, Max nie wiedział nawet do końca gdzie. Stał nad jej grobem tylko raz i nawet tego nie pamiętał, więc byłby zdecydowanie jednym z najgorszym przewodnikiem wycieczek po Invernesskim cmentarzu.
Niewinny wygląd pozwalał mu na wykręcenie się z wielu sytuacji, choć wbrew pozorom daleko mu było do takiej osoby. Szkocka policja lokalna znała już go bardzo dobrze i gdyby nie pieniądze ojca zastępczego, zapewne nie siedziałby teraz w luksusowym hotelu, a w poprawczaku. Debilnie pchał się w ramiona tego, co jednego dnia mogło go zabić i choć z całych sił zapierał się przed światem, że taki nie jest, tak naprawdę powielał schematy, które widział u swojej matki, a dzisiejsze zdarzenie pokazało mu, że naprawdę niewiele się od rodzicielki różnił.
Nawet jakby chciał, nie byłby w stanie zrozumieć reakcji Paco. Dla Maxa wiek był naprawdę mało istotny, a poza tym, ostatecznie przecież nikomu nie stała się krzywda. No i trzeba było mężczyźnie oddać, że dał nastolatkowi wolną rękę i to Solberg uznał, że się skurwi. Zbyt wiele elementów miało dla ślizgona po prostu logikę, by potrafić dojrzeć powody za czystym wkurwieniem Moralesa.
Wszystko pięknie ładnie, ale to zignorowanie jego słów zdecydowanie mu się nie spodobało. Koleś nakręcił się na ten wiek, jakby spodziewał się, że CBŚ zaraz wyważy drzwi i skuje go tutaj za pedofilię. Co prawda przestępstwo zostało popełnione, ale gdyby Morales tak bardzo nie upierał się na swoim to nawet by się o tym nie dowiedział. Tak, to zdecydowanie była wina Paco, że aż tyle czasu mu to zajęło.
-Szesnaście. - Ledwo. Dodał w myślach, wzruszając przy tym ramionami. Jakby nie było, nie minęło nawet pół roku od jego szesnastych urodzin, więc wciąż był bliżej tego niż pełnoletności. - Jakoś niespecjalnie interesowało Cię zapytanie o to zanim wepchnąłeś mi swojego kutasa do gardła. - Musiał. Nosz kurwa mać, musiał. Ton chłopaka był pozornie obojętny, ale szmaragdowe tęczówki rozjaśniły się tym zadziornym blaskiem, który zawsze zdradzał intencje nastolatka. Nie mógł jednak oprzeć się temu komentarzowi, bo naprawdę nie rozumiał. Nieco luźniej usiadł na kanapie, wpatrując się w Paco. Co prawda marzyło mu się wyjście stąd i najebanie w jakimś podrzędnym barze, ale raczej nie zapowiadało się na to, by szybko miało do tego dojść.

______________________



 
I thought that I could walk away easily
But here I am, falling down on my knees
Powrót do góry Go down


Salazar Morales
Salazar Morales

Absolwent Slytherinu
Wiek : 39
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 183 cm
C. szczególne : blizny ciągnące się przy lewej nerce i po prawej stronie żeber | niewielkie, krwawe znamię w kształcie krzyża na grzbiecie prawej dłoni | krwawy znak w kształcie obrączki
Galeony : 3186
  Liczba postów : 2025
https://www.czarodzieje.org/t21123-salazar-morales-w-budowie#680537
https://www.czarodzieje.org/t21140-salazar-morales#681116
https://www.czarodzieje.org/t21122-salazar-morales#680529
https://www.czarodzieje.org/t21131-salazar-morales-dziennik#6806
Not every surprise is a good one QzgSDG8




Gracz




Not every surprise is a good one Empty


PisanieNot every surprise is a good one Empty Re: Not every surprise is a good one  Not every surprise is a good one EmptyPią Lut 04 2022, 00:07;

Nawet złoczyńcy mieli swoje zasady, a jednym z najczęściej wwiercających się w mózg przykazań było proste założenie, by nie krzywdzić bezbronnych, głównie kobiet i dzieci. Paco działał jednak inaczej, nie mając problemów z ciśnięciem czarnomagicznym zaklęciem w twarz posługującej się czarną magią wiedźmie, a żeby zrozumieć, co dokładnie siedzi mu w głowie, trzeba było poznać jego historię. Pamiętał wszak jak dziś pewne grudniowe popołudnie, kiedy do domu Moralesów wparowało dwóch czarodziejów z aurorską odznaką przyklejoną do piersi. Rzucone przez jednego z nich Confringo rozerwało na strzępy ciało siedmioletniej wówczas siostry Salazara, a zorganizowaną przez ministerstwo łapankę czarodziejska prasa i tak nazwała spektakularnym sukcesem, przypisując ministerialnej jednostce zasługi i chwałę. Czasy tego, którego imienia bano się wymówić. Wojna wisząca w powietrzu. Nikogo nie obchodziły przypadkowe ofiary. Nieme przyzwolenie. Właśnie dlatego oddzielał od siebie te dwa światy grubą kreską, zarazem uważając się za kogoś lepszego od tych, którzy zniszczyli jego dzieciństwo i zasiali w nim ziarenko nienawiści, kiełkujące potem przez lata.
Zaciągnął się raz jeszcze, nieco spokojniej i mniej łapczywie, bo chociaż odpowiedź nadal nie napawała go optymizmem i nie miał ochoty po jej usłyszeniu skakać z radości, tak w duchu odetchnął z ulgą, jakby zakładał wcześniej znacznie gorszy dla siebie scenariusz. Szesnaście. Pokręcił ze zrezygnowaniem głową, powtarzając w myślach tę liczbę, kiedy nagle w jego uszach wybrzmiał wulgarny komentarz Felixa, całkiem skutecznie przywołujący obraz półnagiego, klęczącego przed nim chłopca. Zagryzł wargę we wściekłości i przez moment wydawać by się mogło, że rzuci się w jego kierunku, ale zamiast tego nieoczekiwanie parsknął śmiechem, zastanawiając się czy w ogóle powinien czuć się tym winnym. – Wybacz. Jakoś nie przyszło mi wtedy do głowy, że poza narkotykami jesteś również fanem eliksirów. – Wycedził złośliwie, patrząc jednocześnie bezczelnie wprost w te jego zadziorne oczy, nadal tak kuszące i zachęcające do tego, by zgrzeszyć. – A i jakoś niespecjalnie ci to chyba przeszkadzało... I co? Dobrze się bawiłeś? – Rzucił wyzywająco, z zaczepnym uśmiechem przyklejonym do twarzy. Miał nie podejmować rękawicy i nie zniżać się do tego poziomu. Powinien kazać mu stąd spierdalać w podskokach, a jednak znowu padał ofiarą jego uroku, zdolny myśleć jedynie o jego pełnych ustach i swoich własnych dłoniach zaciśniętych na jego kształtnych pośladkach. Przynajmniej zachowywał się za to swobodniej, jakby nagle zapominając o problemie. Ot, przeszedł parę kroków dalej, nalał sobie whiskey do szklanki i umoczył usta w szlachetnym trunku, opierając się plecami o barek.
Powrót do góry Go down


Maximilian Felix Solberg
Maximilian Felix Solberg

Student Slytherin
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 21
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 194 cm
C. szczególne : leworęczność, Znak zorzy w postaci czerwonej kreski na palcach lewej dłoni, tatuaż kojota na lewym ramieniu,tatuaż fiolki z syreną i sroką na lewym przedramieniu, Telepatyczne połączenie z Brewerem
Galeony : 5407
  Liczba postów : 13180
https://www.czarodzieje.org/t18528-maxmilian-felix-solberg
https://www.czarodzieje.org/t18530-poczta-maxa-felixa
https://www.czarodzieje.org/t18529-maxmilian-felix-solberg
https://www.czarodzieje.org/t18677-max-felix-dziennik
Not every surprise is a good one QzgSDG8




Gracz




Not every surprise is a good one Empty


PisanieNot every surprise is a good one Empty Re: Not every surprise is a good one  Not every surprise is a good one EmptyPią Lut 04 2022, 00:25;

Każdy z nich miał swoją historię. Paco z racji wieku zdecydowanie przeszedł swoje w życiu, choć Max jak na swoje młode lata widział też już zbyt wiele. Na szczęście nikt na jego oczach nie został rozerwany na kawałki (jeszcz - R.I.P. ręka Bogdana), ale i tak wiódł życie, jakiego wieść nie powinien, co doprowadziło go tutaj. Czegokolwiek więc o swojej przeszłości by nie myśleli, to właśnie ona po części postawiła ich w tej lekko niezręcznej i zdecydowanie napiętej sytuacji.
Z typową dla siebie butą odpowiedział na zadane pytanie i wpatrywał się ponownie czekając na reakcję. Widział napięcie na twarzy Paco, zagryzioną wargę i był gotów na kolejną porcyjkę rzucania o ścianę i celowania pięścią, ale tym razem to Solberg został zaskoczony i to srogo, gdy mężczyzna parsknął śmiechem.
-Naprawdę? No co Ty pierdolisz... - Przewrócił oczami, bo jakoś zdążył zauważyć, że mało co kolesia interesował Max, a raczej Felix. Mężczyzna miał jasny cel i do niego dążył nie bawiąc się w romantyczne kolacje, by poznać marzenia partnera nim postanowi wziąć go sobie brutalnie w okolicy najbliższej ściany. Nastolatek nie miał jednak zamiaru tłumaczyć swoich powodów użycia eliksiru postarzającego, które były według niego oczywiste, ani tym bardziej zaczynać rozwodzić się nad swoją pasją do tej właśnie dziedziny magii.
Początkowo miał zamiar zignorować drugie, zdecydowanie bardziej bezczelne pytanie. Jakby nie było, to on tu był małym chujkiem i on powinien rzucać takimi tekstami. Powoli przeleciał wzrokiem twarz Salazara, po czy spuścił wzrok na trzymaną w dłoni zapalniczkę i odpalił szluga. W końcu poprzedniego koleś wytrącił mu z ręki. Gdy nikotyna dostała się do jego organizmu, ponownie spojrzał w oczy Moralesa decydując się jednak na zaspokojenie jego ciekawości.
-A co mi kurwa miało przeszkadzać? Ja byłem świadomy prawdy. - Zaczął, tym razem przywdziewając już bezczelny uśmieszek. -Bywało gorzej. - Rzucił jeszcze ostatni, zdecydowanie skromny komplement, choć z tonu wypowiedzi i mimiki można było wyczytać, że Solberg raczej średnio żałował tego, co dziś miało miejsce w tym luksusowym pokoju hotelowym.

______________________



 
I thought that I could walk away easily
But here I am, falling down on my knees
Powrót do góry Go down


Salazar Morales
Salazar Morales

Absolwent Slytherinu
Wiek : 39
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 183 cm
C. szczególne : blizny ciągnące się przy lewej nerce i po prawej stronie żeber | niewielkie, krwawe znamię w kształcie krzyża na grzbiecie prawej dłoni | krwawy znak w kształcie obrączki
Galeony : 3186
  Liczba postów : 2025
https://www.czarodzieje.org/t21123-salazar-morales-w-budowie#680537
https://www.czarodzieje.org/t21140-salazar-morales#681116
https://www.czarodzieje.org/t21122-salazar-morales#680529
https://www.czarodzieje.org/t21131-salazar-morales-dziennik#6806
Not every surprise is a good one QzgSDG8




Gracz




Not every surprise is a good one Empty


PisanieNot every surprise is a good one Empty Re: Not every surprise is a good one  Not every surprise is a good one EmptyPią Lut 04 2022, 01:25;

Nie dało się pozostawić całej pieprzonej przeszłości za sobą, udając że nigdy nie miała ona miejsca. Pewne wydarzenia odznaczały się piętnem, kształtując takie a nie inne podejście do świata i ludzi, a chociaż różnili się wiekiem i doświadczeniem, najwyraźniej obaj byli już przeżuci przez los i wypluci, tyle tylko że każdy z nich inaczej radził sobie z wyniszczającą od środka trucizną. Felix w najgorszy z możliwych sposobów. Głupi dzieciak, który myślał, że odnajdzie szczęście w narkotykach, a zabawa do białego rana pozwoli mu zapomnieć o troskach i odzyskać kontrolę nad swoim życiem. Tak go widział albo może tak właśnie chciał go widzieć, bo tak naprawdę nie potrafił go rozgryźć. Został oszukany, wkurwił się niemiłosiernie, czasami nadal wracała mu ochota, by zatłuc go jak psa, ale jednocześnie ten chłopak miał w sobie coś nad wyraz intrygującego, co kompletnie zbijało go z tropu.
Upił kolejnego łyka gorzkawego trunku, patrząc jak ten nonszalancko rozkłada się na jego kanapie, do tego bezczelnie odpalając szluga i znowu jedyne, co mógł zrobić to pokręcić z niedowierzaniem głową. Nie rozumiał po chuj on tu jeszcze siedzi, tak samo jak i nie pojmował tego, dlaczego sam nie zdecydował się wywalić go za drzwi. Jak gdyby utknęli gdzieś w pół drogi, nadal próbując nadać sens czemuś, co w ogóle go nie miało. Gówniarz dał mu dupy za dragi, i tyle. Co tu jeszcze dalej wyjaśniać? Westchnął głośno, spoglądając na niego łagodniejszym, przychylniejszym wzrokiem, jakby naprawdę zrobiło mu się go trochę żal. Przynajmniej do momentu, w którym nie ujrzał tego jego zadziornego uśmieszku, na który to z kolei on przewrócił oczami z pewnym wyrazem zrezygnowania. Niepotrzebnie w ogóle wdawał się w tę pyskówkę, więc po prostu się poddał… bo i ręce mu już opadały.
- Po co to wszystko? Dla adrenaliny? Paru chwil na haju? – Zadał tylko te trzy pytania, nie odpowiadając na żadne wypowiedziane przez chłopaka słowo, niejako zaprzeczając również temu, że interesuje go tylko Felix. Miał jasny cel, do którego dążył. Skłamałby mówiąc, że było inaczej, ale nie uległ przecież jedynie wypinającym się do niego zachęcająco pośladkom. Może nawet bardziej jego buńczucznej postawie. Potraktował go jak przedmiot, wiedział o tym, a chociaż akurat z tego powodu nie odczuwał żadnych wyrzutów sumienia, tak zaciekawiony jego osobą, zapragnął nagle poznać i człowieka kryjącego się pod płaszczykiem postarzającego go eliksiru… jednak nie na tyle, by dać mu za wygraną, ani też przeciągać w nieskończoność tę bezsensowną, prowadząc donikąd przepychankę. – To po jaką cholerę jeszcze tu siedzisz? Dostałeś wszystko to, czego chciałeś. – Zakpił z niego, bacznie przyglądając się jego reakcji, a dopiero potem obdarzył go odrobiną szczerości. – Nie mam czasu na niańczenie nastoletnich ćpunów. – Taka prawda. Chciał wziąć prysznic i wyspać się przed kolejnym dniem pracy, a dalsza obecność Felixa w tym miejscu była mu kompletnie nie na rękę. Dlatego też wymownym skinieniem głowy wskazał mu na drzwi.
Powrót do góry Go down


Maximilian Felix Solberg
Maximilian Felix Solberg

Student Slytherin
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 21
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 194 cm
C. szczególne : leworęczność, Znak zorzy w postaci czerwonej kreski na palcach lewej dłoni, tatuaż kojota na lewym ramieniu,tatuaż fiolki z syreną i sroką na lewym przedramieniu, Telepatyczne połączenie z Brewerem
Galeony : 5407
  Liczba postów : 13180
https://www.czarodzieje.org/t18528-maxmilian-felix-solberg
https://www.czarodzieje.org/t18530-poczta-maxa-felixa
https://www.czarodzieje.org/t18529-maxmilian-felix-solberg
https://www.czarodzieje.org/t18677-max-felix-dziennik
Not every surprise is a good one QzgSDG8




Gracz




Not every surprise is a good one Empty


PisanieNot every surprise is a good one Empty Re: Not every surprise is a good one  Not every surprise is a good one EmptyPią Lut 04 2022, 07:03;

Siedząc tutaj i widząc wciąż jeszcze czające się w oczach mężczyzny wkurwienie, Max tak naprawdę dostawał więcej niż, gdy posłusznie przed nim klęczał. Ich dyskusja nie pozwalała, by napięcie w powietrzu opadło, co wciąż dostarczało nastolatkowi tego dreszczyku niewiadomej, za którym wciąż i wciąż bezustannie gonił. Wyczytywanie emocji z wkurwionego Salazara było dla młodzieńca jakąś chorą zabawą, której nie potrafił sobie odmówić szczególnie, że gdzieś tam wciąż czaiło się to pożądanie, którego Morales nie potrafił się do końca pozbyć. Max musiał więc, mniej lub bardziej świadomie, sprawdzić, które granice może przekroczyć, a które są absolutnie nietykalne.
-A co to ma za znaczenie, czy robiłem do dla siebie, czy dla głodujących w Afryce dzieci? - Odpowiedział pytaniem na pytanie, bo średnio wierzył, żeby Paco obchodził prawdziwy powód, a też niespecjalnie miał zamiar się przed mężczyzną otwierać. Jakby nie było nie byli raczej na przyjacielskiej stopie, co było jasne od samego początku. Nie oczekiwał przeprosin, czy wyrzutów sumienia, więc nie widział po jakiego chuja ziomek wciąż drążył temat.
Na zadane pytanie i nazwanie go ćpunem poczuł, jak wzbiera w nim złość, a w oczach nastolatka pojawił się ogień, który jasno o tym świadczył. Nie żeby nie zdawał sobie sprawy z tego, że jest ćpunem, ale zawsze jakoś wyjątkowo w niego to godziło, a już podobne słowa z ust kolesia, który potraktował go jak ostatnią szmatę w ogóle były według Maxa po prostu chujowo bezczelne.
-Co za nagła zmiana frontu. Trzeba było od razu mnie wyjebać, a nie zapraszać na rozmowy o życiu i śmierci. - Twarz Solberga wyraźnie się spięła, gdy zacisnął nieco szczękę, wkurwiony wypowiedzianymi przez Paco słowami. -Przyszedłem zapytać o cenę rema i nie wyjdę dopóki jej nie poznam. - Dodał stanowczo, jeszcze wygodniej rozsiadając się na kanapie, jakby tym samym rzucając wyzwanie Salazarowi i pokazując, że faktycznie średnio mu się widzi wstawać i kierować w stronę drzwi. Bezczelny mały chujek. Ta słowna gierka podsycała jednak w Maxie to, za czym gonił i naprawdę chciał poznać granice jakich nie powinien przekraczać. Podświadomie liczył na to, że Morales znów zacznie rzucać nim o ściany, co pozwoliłoby nastolatkowi dać upust wszystkim tym emocjom, z którymi sobie średnio radził, a do których obecnie dołączył jeszcze zjazd, na który nic nie mógł poradzić. Miał tylko tyle hajsu, ile potrzebował na świstoklik do Hogsmeade, więc dalsze przygody z używkami zdecydowanie nie wchodziły w grę. Dlatego też szukał innej opcji na poradzenie sobie z samym sobą, a agresja i przekraczanie granic było tym, co według ślizgona pomagało mu najlepiej.

______________________



 
I thought that I could walk away easily
But here I am, falling down on my knees
Powrót do góry Go down


Salazar Morales
Salazar Morales

Absolwent Slytherinu
Wiek : 39
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 183 cm
C. szczególne : blizny ciągnące się przy lewej nerce i po prawej stronie żeber | niewielkie, krwawe znamię w kształcie krzyża na grzbiecie prawej dłoni | krwawy znak w kształcie obrączki
Galeony : 3186
  Liczba postów : 2025
https://www.czarodzieje.org/t21123-salazar-morales-w-budowie#680537
https://www.czarodzieje.org/t21140-salazar-morales#681116
https://www.czarodzieje.org/t21122-salazar-morales#680529
https://www.czarodzieje.org/t21131-salazar-morales-dziennik#6806
Not every surprise is a good one QzgSDG8




Gracz




Not every surprise is a good one Empty


PisanieNot every surprise is a good one Empty Re: Not every surprise is a good one  Not every surprise is a good one EmptyPią Lut 04 2022, 11:09;

Rozumiał potrzebę pogoni za adrenaliną, o czym wyraźnie świadczyły ciągnące się po jego ciele blizny. Trwałe ślady po odniesionych na skutek zderzenia z czarną magią ranach, niby to szpecące, jednak on traktował je niczym trofeum i nieme przypomnienie o tym, że nie jest nieśmiertelny. Mówi się, że bez ryzyka nie ma zabawy, a on bawił się nader często, mierząc różdżką do takich, którzy nie mieli żadnych skrupułów. Czym innym byłyjednak dla niego ten dreszczyk niewiadomej, niebezpieczne balansowanie na krawędzi i szydzenie ze śmierci z kosą, a czym innym bezmyślne, naiwne drażnienie lwa w sytuacji, która nie dawała najmniejszych nawet szans na zwycięstwo. Stanąć w szranki, nie wiedząc czy wróci się z tarczą, czy na tarczy? A i owszem. Problem w tym, że Felix po prostu się na tej tarczy wygodnie rozłożył, jakby błagając o kolejny cios. Gdyby tylko tego zapragnął, mógłby zakończyć wszystkie jego cierpienia. Może właśnie na tym mu zależało? Nie miał pojęcia, co takiego drzemie w jego schorowanej duszy, ale nie zamierzał spełnić jego masochistycznej zachcianki, wiedząc że ciskanie zaklęciami w bezbronnego dzieciaka nie przyniesie mu ni krzty satysfakcji.
Nie odpowiedział, w pewnym sensie godząc się, że nie ma to większego znaczenia, a przynajmniej nie miało go teraz, kiedy pękająca od bólu czaszka odbierała mu możliwość koncentracji, a jedyne o czym marzył to zimny prysznic. O ile wcześniej czerpał jeszcze jakąś przyjemność z tej młodzieńczej brawury, żywo zaintrygowany tym, że ktokolwiek śmiał mu się postawić, tak teraz ten chłopiec powoli zaczynał działać mu na nerwy. Nic dziwnego, że uśmiechnął się półgębkiem, ukontentowany spięciem wszystkich mięśni jego twarzy, zaciśnięciem szczęki i ognistym spojrzeniem, które udowadniały tylko, że zdołał trafić w jego czuły punkt; i to jedynie nazywając rzeczy po imieniu. – Masz rację. – Przyznał wyłącznie dla uśpienia jego czujności. – Wolałem, kiedy miałeś zajęte usta. – Bezczelnie, ale mimo że zwykł traktować swoich kochanków z troską i należnym im szacunkiem, tak Felix zasłużył sobie swą własną impertynencją na te kilka gorzkich słów prawdy.
- Zależnie od formy, od osiemdziesięciu do stu galeonów. – Zdawał sobie sprawę z tego, że sprzedawana przez niego reememoria znacząco odbiega ceną od innych magicznych narkotyków dostępnych na czarnym rynku, głównie przez wzgląd na konieczność pozyskania krwi reema, występującego jedynie w krajach Ameryki Północnej, jak i przeszmuglowania towaru przez granicę, dlatego też z zaciekawieniem wypatrywał reakcji swojego gościa. – Zadowolony? – I tak wątpił, by Felis zdołał zebrać taką kwotę. Nie wyglądał na kogoś, kogo pieniądze długo by się trzymały. – A skoro wiesz już wszystko, daję ci ostatnią szansę, żeby wyjść stąd z twarzą. – Tembr jego głosu nie zatracił nawet odrobiny stanowczości; i nie, nie zamierzał sięgać po różdżkę, ani rzucać nim po ścianach. Nie miał cierpliwości, żeby się z nim szarpać. – Zejdziesz teraz grzecznie po schodach, przeprosisz się z ochroną i wyjdziesz stąd o własnych siłach… no chyba że wolisz, by chłopaki z którymi awanturowałeś się na wejściu, na oczach gości wyrzucili cię na bruk jak psa. – Spojrzał wprost w jego oczy, wymownie unosząc brwi na znak, że to jego i tylko jego wybór. – Spokojnie. Pozwolę ci dopalić. – Dodał też zaraz łaskawie, chociaż zważywszy na to w jakim kontekście uprzednio użył tych samych słów, prędzej można by je potraktować jak obelgę. Cóż… nikotyna nieubłaganie odmierzała czas, a obracany pomiędzy jego palcami papieros spełniał teraz rolę klepsydry.
Powrót do góry Go down


Maximilian Felix Solberg
Maximilian Felix Solberg

Student Slytherin
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 21
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 194 cm
C. szczególne : leworęczność, Znak zorzy w postaci czerwonej kreski na palcach lewej dłoni, tatuaż kojota na lewym ramieniu,tatuaż fiolki z syreną i sroką na lewym przedramieniu, Telepatyczne połączenie z Brewerem
Galeony : 5407
  Liczba postów : 13180
https://www.czarodzieje.org/t18528-maxmilian-felix-solberg
https://www.czarodzieje.org/t18530-poczta-maxa-felixa
https://www.czarodzieje.org/t18529-maxmilian-felix-solberg
https://www.czarodzieje.org/t18677-max-felix-dziennik
Not every surprise is a good one QzgSDG8




Gracz




Not every surprise is a good one Empty


PisanieNot every surprise is a good one Empty Re: Not every surprise is a good one  Not every surprise is a good one EmptyPią Lut 04 2022, 12:44;

Uwielbiał podjudzać i stąpać po najcieńszych granicach, co pokazał nie tylko drażniąc szukającego spełnienia Paco, ale i teraz podczas rozmowy, która nakręcała go jeszcze bardziej do kontynuowania swojej bezczelnej postawy. Jak powiedzial mężczyźnie wcześniej, nie miał noc do stracenia prócz czasu, więc bezwzględnie na wynik tej słownej walki i tak uznawał swoją korzyść.
To musiał mężczyźnie przyznać, że trafił w jedyny chyba czuły punkt ślizgona. Nazwanie go ćpunem wywołało reakcję, której Max nie potrafił kontrolować i zmieniło kartę na korzyść Salazara, gdy nastolatek coraz bardziej tracił kontrolę z powodu buzujacych w nim emocji. Komentarz o zajętych ustach skwitował prychnieciem i ruchem brwi jakby chciał powiedzieć "tak właśnie myślałem". Czuł, że zasługiwał na to a im bardziej go bolało, tym bardziej chciał w to brnąć nieważne jak źle mógł na tym wyjść, a zapowiadało się, że Morales coraz bardziej traci rezon i cierpliwość do młodzieńca.
-Względnie. - Pół słowem odpowiedział na pytanie o satysfakcję z odpowiedzi. Może nie miał pod ręką takiej kwoty, ale już kombinował jak ją zdobyć. Zdecydowanie łatwiej było mu pozyskać funty, ale te przecież bez problemu mógł wymienić u Gringotta na magiczną walutę, więc nie przejmował się aż tak jak ktokolwiek rozsądny mógłby podejrzewać.
-Dziękuję Panie łaskawy, ale nie mam zamiaru nikogo za nic przepraszać. To nie ja wjebałem się w coś w ciemno. - Bezczelnie zgasił ledwo opalonego papierosa pokazując Paco, że nie przystaje na jego warunki. Dopiero po chwili wstał z kanapy i poprawiając swoją skórzaną kurtkę ruszył w kierunku  drzwi. Widać rozmowa była skończona, a on pi prostu serio musiał wracać już do szkoły nim ktokolwiek zauważy, że coś jest mocno nie tak i wcale nie szlaja się po Hogsmeade. -Do następnego, Paco, hijo de puta. - Rzucił z cwanym uśmieszkiem na odchodne, dając jasno do zrozumienia, że ma zamiar wrócić po towar, czy cokolwiek innego, po czym bez najmniejszej delikatności zamknął za sobą drzwi i ruszył do wyjścia już na korytarzu odpalając kolejnego papierosa.

+

______________________



 
I thought that I could walk away easily
But here I am, falling down on my knees
Powrót do góry Go down


Salazar Morales
Salazar Morales

Absolwent Slytherinu
Wiek : 39
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 183 cm
C. szczególne : blizny ciągnące się przy lewej nerce i po prawej stronie żeber | niewielkie, krwawe znamię w kształcie krzyża na grzbiecie prawej dłoni | krwawy znak w kształcie obrączki
Galeony : 3186
  Liczba postów : 2025
https://www.czarodzieje.org/t21123-salazar-morales-w-budowie#680537
https://www.czarodzieje.org/t21140-salazar-morales#681116
https://www.czarodzieje.org/t21122-salazar-morales#680529
https://www.czarodzieje.org/t21131-salazar-morales-dziennik#6806
Not every surprise is a good one QzgSDG8




Gracz




Not every surprise is a good one Empty


PisanieNot every surprise is a good one Empty Re: Not every surprise is a good one  Not every surprise is a good one EmptyPią Lut 04 2022, 14:10;

A jeśli chcecie zdobyć druhów gotowych na wiele, to czeka was Slytherin, gdzie cenią sobie fortele. Nawet nie zauważył, kiedy dał się wciągnąć w gierki tego małego, ale i sprytnego manipulanta, nieoczekiwanie dla samego siebie wdając się z nim w słowną przepychankę, na którą w normalnych okolicznościach zapewne by sobie nie pozwolił. Załatwiał swoje porachunki zupełnie inaczej; zwykle to on był wężem, ale w tym pomieszczeniu wylało się już tyle jadu, że nie było nawet sensu dalej kąsać. Zwłaszcza, że obaj byli struci do tego stopnia, że kolejne ugryzienia nie przynosiły już żadnej ulgi. Jak dwie kobry splecione ogonami w ciasnym, niewygodnym suple.
Nie odpowiadał już ani słowem więcej, jakby licząc na to, że zbędzie niechcianego gościa milczeniem. Po prostu utkwił wzrok w szklance whiskey, szukając w niej spokoju i ukojenia. Przewrócił jeszcze jedynie oczami, kiedy chłopak stwierdził, że nie ma zamiaru nikogo za nic przepraszać, ale w gruncie rzeczy było mu wszystko jedno. Po burzliwym wieczorze z nieplanowanym udziałem narkotyków potrzebował wyłącznie tej błogiej ciszy, chwili oddechu w samotności, a nie ciągłego ujadania rozbestwionego szczeniaka. Zwłaszcza, że łeb nadal bolał go jak przy porządnym kacu. Przydałaby się fiolka wiggenowego, ale że nie miał w zanadrzu podobnych środków, znów rozmasował skronie opuszkami palców, naiwnie myśląc chyba, że cokolwiek to zmieni.
Wreszcie przymknął powieki i poruszył dłonią w kierunku Felixa gestem przypominającym odtrącanie natrętnej muchy, bo i widział że chłopak zgasił ledwie co odpalonego papierosa w popielniczce, a to rodziło obawy, że zdecyduje się zagrać kolejną melodię na jego i tak zszarganych już nerwach. Na szczęście dla niego, tym razem się powstrzymał, w końcu wstając z tej cholernej kanapy, by leniwym krokiem podejść do drzwi. No idźże wreszcie. Nie wypowiedział swoich myśli na głos, żeby przypadkiem nie rozbudzić jego krnąbrnego charakteru i wewnętrznego przymusu czynienia wszystkiego na przekór, ale najwyraźniej nie musiał, bo chwilę później w jego uszach wybrzmiało jakże wymowne hijo de puta. Paradoksalnie akurat ten zlepek hiszpańskich słów poprawił mu humor, przywołując równocześnie na twarz jeden z tych bezczelnych uśmiechów. Przynajmniej miał pewność, że chłopak zrozumiał każde zdanie, jakie uwolniło się z jego ust tego wieczoru.
Ze sztuczną uprzejmością skinął głową, odprowadzając go wzrokiem do wyjścia, a potem – nareszcie! – zrzucił z siebie ubrania i wziął chłodny prysznic, tak przyjemnie łaskoczący rozgrzaną skórę. Do następnego. Czy aby na pewno? Złapał się na tym, że nadal powraca myślami do tego zadziornego chłopca. Nie miał pojęcia, czy jeszcze tu przyjdzie. Nie był też pewien, czy chciał się z nim użerać, chociaż skłamałby mówiąc, że wraz z trzaśnięciem drzwi całkiem wyrzucił go z pamięci. To hijo de puta rozpływało się słodyczą po jego uszach, a ten łobuzerski uśmiech zdecydowanie wart był grzechu. Kiedy zasypiał, oczami wyobraźni nadal widział oblicze Felixa, tak jasne, niewinne i piękne… i na powrót zamarzył o tym, by wziąć go w swoje ramiona. Byle tylko w porę zakneblować mu usta.
+
zt. x2
Powrót do góry Go down


Sponsored content

Not every surprise is a good one QzgSDG8








Not every surprise is a good one Empty


PisanieNot every surprise is a good one Empty Re: Not every surprise is a good one  Not every surprise is a good one Empty;

Powrót do góry Go down
 

Not every surprise is a good one

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry 
Strona 1 z 1

Pozwolenia na tym forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
Czarodzieje :: Not every surprise is a good one QCuY7ok :: 
retrospekcje
-