- kod:
Kuferek: 9 Zaklęcia i 2 z Transmutacji
Magia dominująca: Zaklęcia
Magia poboczna: Transmutacja
Litera: APotencjał magiczny: 11
Średnia potencjału: 28
Progi: 48pkt/58pkt/68pkt
K100: tutaj, tak jak Nate mówi niestety, przegrywam 1:2
Pozostałe przerzuty: 0/0
Naprawdę starała się zdobyć jakiekolwiek doświadczenie w faktycznej walce. Nie to, żeby zawsze ich unikała - ale nie dało się ukryc, że kiedyś zaklęcia nie były jej mocną stroną. Pracowała nad tym, wiedziała, że nie może zostać aurorem jeśli nie poświęci na to wystarczająco dużo czasu i z pewnością nie wystarczą jej eliksiry i siła fizyczna, żeby cokolwiek zdziałać w tym zawodzie. Uczyła się formułek bawiąc się z Milką, przygotowując jej jedzenie i powtarzała je w trakcie spacerów. To był czas, kiedy faktycznie mogła się na tym skoncentrować. Nie bardzo wiedziała jednak, jak cokolwiek przećwiczyć. Po ukończeniu szkoły takie rzeczy wydawały się niemałym wyzwaniem.
-
Masz szczęście, bo w takiej konkurencji nie miałbyś żadnych żadnych szans - zauważyła, bardzo dobrze zdając sobie sprawę, że w pojedynku niestety miał ogromne. Może nie widziała go w walce, ale cóż, niektórzy roztaczali taką aurę, że nie musiałeś się nad tym za długo zastanawiać. Pewnie dlatego działała tak szybko, nie siląc się na kreatywność i bezmyślnie uderzając Drętwotą, którą niestety ekspresowo odbił. Element zaskoczenia to było jedyne, co mogło dać jej jakąś przewagę, więc zmartwiło ją, kiedy tego nie wykorzystała.
Przeszedł ją wyjątkowo bolesny dreszcz i prawdę mówiąc prawie zwalił ją z nóg, ale i tak starała się panować nad sobą tak bardzo, jak to tylko było możliwe. Przez jej twarz przebiegł wyraźny grymas bólu, ale powstrzymała się od krzyku, chcąc przyjąć atak z jak największą godnością. Nie tylko nie spodziewała się, ale też nie chciała łagodnego traktowania. Skoro miała ponieść klęskę to trudno, ale chociaż wiedząc, że była brana na poważnie. Potrafiła wytrzymać ból. Czy on w ogóle wiedział czym w stosunku do tego był poród?
Nie zorientowala się (może dlatego, że tak abstrakcyjne się to wydawało), że kolejne starcie wygrała przez jego nagły przypływ empatii. Zaklęcie nie było specjalnie wymyślne, ale przynajmniej skuteczne. Niestety nie na tyle, żeby nie oberwała zaraz kolejnym, które już przesądziło o wyniku tego krótkiego pojedynku. Zaklęcie na koniec dobrał idealnie - pokazowo upadła na ziemię, przypieczętowując jego wygraną.
-
Wciąż uważam że wygrałabym rewanż jakby był w formie warzenia eliksirów - pokręciła głową, korzystając z wyciągniętej do siebie ręki. Nie zamierzala udawać, że w tej formie przegrana była zupełnym przypadkiem i miała szansę to sobie odbić.
Jeszcze nie. -
Na moje usprawiedliwienie ostatni rok walczyłam tylko z roczniaczką. Jesteś trochę silniejszy