You look like you would lose a fight to an alley cat
Osoby: Baby O. Macha i @Maximilian Felix Solberg Miejsce rozgrywki: Pokątna/Nokturn Rok rozgrywki: 2021 Okoliczności: Baby uciekła z domu i kręcąc się po pokątnej, postanowiła zajrzeć na nokturn. Niestety jej się to nie udało, bo spotkała Maxa.
Ostatnio zmieniony przez Baby O. Macha dnia Czw Paź 21 2021, 21:14, w całości zmieniany 1 raz
Atmosfera w domu od dawna była nie do zniesienia. Dlatego kiedy tylko trochę się ściemniło, udało jej się z niego wymknąć. Na szczęście Oliver przysnął wcześniej, a ich rodzice zastępczy nieszczególnie zaglądali do ich pokoi o tej godzinie. Nigdy wcześniej się nie wymykała, wiedziała, że to jest na szczycie listów powodów, do bycia wywalonym z rodziny, ale po dzisiejszej kłótni ze swoją matką zastępczą, musiała odetchnąć i nijak nie dało się tego zrobić w domowym zaciszu. Pokątna, do której mieli dość niedaleko, już układała się do snu. Baby liczyła, że będzie tu jeszcze trochę życia, bo w końcu zbliżał się rok szkolny i wszyscy mieli zakupy do zrobienia. Najwidoczniej nikt nie myślał o tym o tej godzinie. Za to tuż za rogiem, w miejscu które na ogół ginęło w cieniu, słychać było wyraźny szum. Tamta część okolicy dopiero budziła się do życia a ona umierała z ciekawości, żeby dowiedzieć się o niej czegoś więcej. Nie wiedziała zbyt wiele o nokturnie, to zawsze było to tajemnicze miejsce, do którego nie można było zaglądać, no, przynajmniej nie dzieciom. Ale przecież to nie było tak, że jakiś opiekun stał na wejściu i sprawdzał różdżki, prawda? Nie zaszkodziło spróbować, w końcu chodziło tylko o niewinny skręt w prawo. Już prawie tam była, już kątem oka widziała żywo rozmawiających ludzi, nietypowo wyglądające sklepy wciąż aktywnie działające restauracje, kiedy ktoś stanął tuż przed nią, zupełnie tak, jakby chciał ją zatrzymać.
Maximilian Felix Solberg
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 21
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 194 cm
C. szczególne : leworęczność, Znak zorzy w postaci czerwonej kreski na palcach lewej dłoni, tatuaż kojota na lewym ramieniu,tatuaż fiolki z syreną i sroką na lewym przedramieniu, Telepatyczne połączenie z Brewerem
Jak zwykle plątał się po Nokturnie w celach rozrywkowych. "Szatańska pożoga" była dziś wyjątkowo zatłoczona, co choć dawało większą anonimowość, groziło też większym wpierdolem. Max poszedł więc tego wieczoru a szybki, acz skuteczny melanż, by urwać się z baru i poszwędać po Londynie z nadzieją, że gdzieś znajdzie spokojniejsze miejsce. Właśnie opuszczał Nokturn, gdy zobaczył przed sobą postać. Odruchowo wyciągnął różdżkę, zaciskając drugą pięść, by być gotowym do ewentualnej obrony, ale po chwili zorientował się, że to nie jakiś straszny Wpierdominator 2000, a.... Dziecko? -Bez obrazy, ale nie jesteś trochę za młoda żeby się tu kręcić? Pojebało Cię do reszty? Czego szukasz na Nokturnie? - Może nie było to do końca kulturalne, ale to głosu miał wyraźnie zmartwiony i nie miał zamiaru pizwolic, by dziewczynka zagłębia się w tę ulicę. Dobrze wiedział, jak łatwo nabawić się tu traumy i nie chciał, by musiała w tak młodym wieku narażać się na podobne emocje.
______________________
I thought that I could walk away easily But here I am, falling down on my knees
Na początku była trochę zaskoczona, że jakiś dorosły tak bez powodu ją zatrzymał, zwłaszcza że dopiero co myślała o tym, że nikt przypadkowy by tego nie zrobił. Przez chwilę nawet szukała w głowie wymówki, aż do czasu, kiedy mężczyzna zdążył ją obrazić i obudził w niej pytanie - dlaczego właściwie miała się go słuchać, albo się przed nim tlumaczyć? Był jakimś przypadkowym przechodzącym dorosłym, nie był nikim, kogo miałaby się jakkolwiek obawiać. - Nie - odparła, zadzierając wyraźnie podbródek w górę i marszcząc nos. - I to nie pana sprawa dokąd idę - dodała twardo i była gotowa po prostu go wyminąć, wykonała już krok w tym kierunku. Otaczało ją w życiu zdecydowanie za dużo rozkazujących jej ludzi, żeby miała z własnej woli poszerzać to grono. Oczywiście, wiedziała, ze jest ryzyko stawiania się komuś kto akurat wychodził z nokturnu, ale z drugiej strony, po co miałby kłócić się i przejmować jakimś dzieciakiem, którego nie znał. Postanowiła, że zaryzykuje teorię, że mężczyzna zatrzymał się tylko ze względu na zdziwienie, a nie faktyczną chęć zrobienia coś ze zdecydowanie zbyt młodą dziewczynką chcącą wejśc na Nokturn. W końcu większość dorosłych była obojętna, kiedy coś kompletnie ich nie dotyczyło.
Maximilian Felix Solberg
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 21
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 194 cm
C. szczególne : leworęczność, Znak zorzy w postaci czerwonej kreski na palcach lewej dłoni, tatuaż kojota na lewym ramieniu,tatuaż fiolki z syreną i sroką na lewym przedramieniu, Telepatyczne połączenie z Brewerem
To, że nie był trzeźwy nie znaczyło, że kompletnie nie panował nad tym, co działo się wokół. Max, choć często brał by wyłączyć się z uczuć, wciąż pozostawał osobą troskliwą i widząc dziecko na Nokturnie, które jak na złość musiało wpaść akurat na niego, nie miał zamiaru zostawić tego bez reakcji. -Nie jesteś za młoda, czy Cię nie pojebało?- Z trudem opanował uśmiech cisnący się na jego usta. Młoda miała charakterek i w pewien sposób przypominała mu o jego młodości, ale nie miał zamiaru teraz jej chwalić. -Widać nie bywasz tu zbyt często skoro z takim tupetem odzywasz się do kogoś o widocznej przewadze. - Wyciągnął wniosek, by następnie unieść jedną z brwi i spojrzeć znacząco na dziewczynkę. Raczej mało prawdopodobne było, że ta jest dorosłym pod wpływem magii odmladzającej. Tutaj nie miałoby to żadnego sensu. -Ty tak serio chcesz tu wejść? - Pokręcił głową, ponownie zagradzając jej drogę i wskazując różdżką na jej nie rozwiniętą jeszcze klatkę piersiową. -Słuchaj młoda, nie wiem za kogo się masz i co tu robisz, ale nie wpuszczę Cię na Nokturn, jasne? Dziś jest tu wyjątkowo tłoczno, a to nie wróży nic dobrego. Poza tym, nie chcesz skończyć jak niektórzy. - Uniósł koszulkę, ukazując jej swój tors na którym widniały ogromne blizny po pazurach pustnika, a nieco wyżej, na żebrach, kolejna szrama od ostrza. Nie miał zamiaru teraz wdawać się w historię o tym, że tylko jedna z tych blizn pochodzi z Nokturnu. Liczył, że ten widok skutecznie ją odstraszy, więc żeby dodać jeszcze efektu podciągnął nogawkę ukazując pół zabliźnionej łydki.
______________________
I thought that I could walk away easily But here I am, falling down on my knees
To nawet nie chodziło o to, że Baby nie miała w sobie strachu. Tutaj chodziło o to, że sprowokowana Baby wyłączała myślenie, a tutaj właśnie tak się poczuła, ktoś próbował jej mówić co ma robić i nie zamierzała tak po prostu na to przystawać, nawet, jeśli ten ktoś miał rację. Zresztą, skąd miała wiedzieć, jakie są dokładnie jego zamiary? Niewiele dorosłych w jej życiu miało szczególnie dobre, więc i tu nie miała skąd mieć takich podejrzeń. Przewróciła tylko oczami na jego pytanie, dając mu do zrozumienia co myśli o jego poczuciu humoru. - Widocznie nie wygląda pan zbyt groźnie. Może pan też nie powinien się tu kręcić? - podsunęła ze słodkim uśmiechem i westchnęła z irytacją, kiedy znowu zablokował jej drogę. Serio? Teraz to wręcz była pewna, że chce ją tylko zdenerwować i to kompletnie bez powodu. - No właśnie próbuje, ale jakiś gość ciągle włazi mi w drogę, przepraszam - położyła wyraźny nacisk na ostanie słowo, nieskutecznie próbując go wyminąć. Spojrzała na niego, kiedy podniósł koszulkę. Co prawda wewnętrznie wzbudziło w niej to trochę lęku, ale nie zamierzała go okazywać. Zwłaszcza, że przecież miała już do czynienia z nieciekawymi miejscami i szczerze wątpiła, żeby Nokturn był taki gorszy. Wystarczyło być ostrożnym a z jakiegoś powodu czuła, że akurat w tym towarzystwie może pozwolić sobie na swobodę. - Przykro mi, za pańską nieporadność. Tak jak mówiłam, może to pan powinien na siebie bardziej uważać. Na przykład nie kręcić się samemu po nocy. A teraz przepraszam - powtórzyła, patrząc mu zarozumiele w oczy.
Maximilian Felix Solberg
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 21
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 194 cm
C. szczególne : leworęczność, Znak zorzy w postaci czerwonej kreski na palcach lewej dłoni, tatuaż kojota na lewym ramieniu,tatuaż fiolki z syreną i sroką na lewym przedramieniu, Telepatyczne połączenie z Brewerem
Strach wbrew pozorom bardzo łatwo było przyćmić. Max sam porzucał go na rzecz ambicji, ciekawości, czy chęci udowodnienia sobie, czy innym, że jest czegoś wart. Oczywiście nie był nieustraszony i bał się, nawet bardzo często, czego jednak nie było po nim widać, gdy wszyscy wokół myśleli, że jest po prostu zuchwały i bezczelny. Pasowało mu to i jakoś nigdy nie walczył z obrazem, jaki tworzyło o nim społeczeństwo. On też pod wpływem emocji często po prostu szukał metody odreagowania, czego często potem żałował. Potrafił więc zrozumieć, jak dziewczynka się tu znalazła, choć nie miał pojęcia, jak bardzo są do siebie podobni. -Nikt nie powinien, a jednak patrz ile tu osób. Chcesz zaproszenie na tę imprezę? Proszę bardzo, tylko daj znać na którym cmentarzu złożyć Twoje zwłoki. - Choć jej bezczelność poniekąd go bawiła, tak czuł też, że musi dobitnie dać dziewczynce znać, jak bardzo niebezpieczne jest to miejsce. -Przepraszaj ile chcesz, ale ja Cię tam nie wpuszczę. - Założył ręce na piersi, uśmiechnając się lekko. Fizycznie nie było szans, by go powaliła, a wątpił że nagle okaże się mistrzynią pojedynków, więc nie czuł się specjalnie zagrożony. Trik z bliznami wyraźnie nie zadziałał, a on żeby nie być branym za pedofila ekshibicjonistę, szybko znów się zakrył. Słowa dziewczynki nieco go zabolały, gdy pamiętał ile bólu, szczególnie tego psychicznego, powstało przez każdą z nich, ale nie dał po sobie tego poznać. - Widzę, że oblałaś słuchanie że zrozumieniem w przedszkolu. - Przewrócił oczami i zrobił pierwsze, co przyszło mu na myśl. Przerzucił sobie dziewczynkę przez ramię, jak worek ziemniaków i po prostu wyniósł z Nokturnu, aż nie znaleźli się nieco głębiej na ulicy Pokątnej. -Dalej pójdziesz sama, czy mam Cię tak nieść aż do rodziców? - Zapytał stawiając ją na ziemię i patrząc w te niestrudzone oczęta.
______________________
I thought that I could walk away easily But here I am, falling down on my knees
Niestety, ale mężczyzna ewidentnie stracił swoją szansę, żeby ją przestraszyć. Nie ważne co teraz mówił, za bardzo była zacitrzewiona w chęci ominięcia go i udowodnienia, że może chcieć gdzie chce i on na pewno jej tym nie powstrzyma swoimi historiami. Dużo gorszy był ten jego fizyczny opór, z którym faktycznie nie miala szans, bo nie tylko nie była mistrzynią eliksirów, ale jeszcze przecież wcale nie miała różdżki. Oczywiście z tym nie zamierzała zdradzać przed nikim, bo chociaż było widać, że jest dzieckiem, to mogła wyglądać na jakieś dwanaście lat, wiec spokojnie można było założyć, że jest chociaż po tej pierwszej klasie Hogwartu. - Nie rozumiem, co to pana obchodzi - pokręciła głową i miała nadzieje, że mężczyźnie w końcu znudzi się ta przepychanka. - Ej, puszczaj! - oburzyła się, kiedy tak bezczelnie przerzucił ją sobie przez ramię i przez chwilę zawahała się, czy nie warto byłoby kontynuować tego krzyku. Może wzmóc go na tyle, żeby przypadkowi przechodnie pomyśleli, że ją porywa? Co w zasadzie nie było takie dalekie od prawdy. Wpakowałaby go w kłopoty a sama by się wywinęła. Szybko wibiła sobie ten pomysł z głowy, bo po pierwsze, o tej godzinie może lepiej było się nie zdradzać jako ktoś bez dorosłego w okolicy, a po drugie, nawet jeśli ktoś normalny by się tym zainteresował, pewnie nie puściłby jej nigdzie samej. Musiała to rozegrać inaczej, więc jedyne co zrobiła, to poobijała mu trochę plecy i pewnie jego całego, starając się wyrwać z tego uścisku. Spojrzała na niego wściekle, kiedy postawił ją na ziemi. - Naprawdę nie ma pan nic lepszego do roboty? - warknęłą, ale uznała, że może jakimś cudem ogra to inaczej. - Zgoda już, mieszkam tu niedaleko. Trafię sama - rzuciła i ruszyła w kierunku innej uliczki, oczywiście zamierzając odczekać wystarczająco długo i wrócić tam gdzie chciała, bo nieważne, że już nawet nie miała aż takiej ochoty wracać na zakazaną ulicę. Teraz już chodziło o sam fakt.
Maximilian Felix Solberg
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 21
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 194 cm
C. szczególne : leworęczność, Znak zorzy w postaci czerwonej kreski na palcach lewej dłoni, tatuaż kojota na lewym ramieniu,tatuaż fiolki z syreną i sroką na lewym przedramieniu, Telepatyczne połączenie z Brewerem
Tradycyjny dziecięcy upór. Baby miała tego pecha, że trafiła na Maxa, na którego takie sztuczki średnio działały, bo sam nie był wiele lepszy, a do tego jeszcze był teraz pod wpływem, co ewidentnie działało na to, jak się zachowywał. Wkurwianie dzieci nie było jego ulubionym zajęciem, ale czerpał z tego jakąś bekę dzisiaj. Poniekąd młoda przypomniała mu o Hugo, co sprawiało, że były ślizgon bawił się jeszcze lepiej. -A to mnie obchodzi, że Cię spotkałem i jak coś Ci się stanie, to mnie Wizengamot wezwie na przesłuchanie. - Jebnął może trochę z przesadą, ale nie miał zamiaru jakoś specjalnie się tłumaczyć przed dzieciakiem. Przeszedł więc do bardziej bezpośrednich środków. Czuł, jak piąstki uderzają w jego plecy i inne części ciała, do których dały radę dosięgnąć, ale niespecjalnie się tym przejmował. Krzyk może i byłby dobrą opcją dla młodej, ale też cieszył się, że nie miała zamiaru drzeć mordy i w miarę posłusznie, jak to na worek ziemniaków przystało, dała się poprowadzić na Pokątną. -Nie rozumiem, co Cię to obchodzi. - Odpowiedział rozbawiony tym samym tekstem, którym ona potraktowała go chwilę temu. Zdecydowanie nie miał nic lepszego do roboty w środku tygodnia w godzinach wieczornych. No może oprócz kolejnej imprezy, ale te nigdzie nie uciekną przecież. -W chuja to my, nie nas. - Przewrócił oczami. -No, ale skoro mieszkasz tak blisko, to tym bardziej mogę Cię odprowadzić i upewnić się, że bezpiecznie dotarłaś do domu. Prowadź zatem, nadobna niewiasto! - Zaczął iść za nią w kierunku uliczki, bo jakoś średnio chciało mu się w tę ściemę wierzyć. Sam odkurwiał podobne akcje w przeszłości, będąc na tyle bezczelnym, że próbował nawet podobnych trików na policjantach, chociaż ci szybko się na nim poznali i raz, czy dwa nawet odstawili radiowozem pod same drzwi, co doprowadzało jego matkę zastępczą na skraj zawału.
______________________
I thought that I could walk away easily But here I am, falling down on my knees
Co za wkurzający typ. Naprawdę liczyła, że zniechęci go swoją postawą i w końcu machnie na nią ręką, bo co mu zalezało. A jednak chyba trochę sie w tym zapędziła, bo znalazł w tym darmową rozrywkę, a to zdecydowanie nie było w planie. Dlatego właśnie nienawidziła dorosłych - nigdy nie było wiadomo, o co tak do końca im chodzi i dlaczego wiecznie wtrącają się w życie innych. To musiała być jakaś dziwna, niezaspokojona potrzeba, którą odbijali sobie na takich jak Baby. - To, że mi pan przeszkadza - zauważyła ze złością w głosie. Miała nadzieje, że w końcu się go pozbędzie, ale oczywiście to nie mogło być takie proste, bo ewidentnie mężczyzna nie był na tyle naiwny a ona pewnie mogła od początku udawać trochę więcej pokory. Nie spodziewała się jednak, że zabrną tak daleko. - Myśli pan, że rodzice ucieszą sie, że jakiś wielki typ łazi za mną krok w krok aż pod sam dom? Pewnie wezwą magomilicje a ja im powiem jak targał mnie pan przez pokątną, powodzenia w areszcie - oczywiście to było dalekie od prawdy, bo "rodziców" dziewczynki pewnie nawet by to nie obeszło, ale on nie miał jak o tym wiedzieć. Oczywiście Baby nigdy, dopóki miała jakikolwiek inny wybór, nie wezwałaby magomilicji. Przerażali ją i zawsze miała wrażenie, że to ostatecznie ona wpadnie w kłopoty, nawet jakby faktycznie była ofiarą jakiejś sytuacji. - Puści mnie pan teraz samą, zostawi w spokoju i nikt nie musi nic wiedzieć.
Maximilian Felix Solberg
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 21
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 194 cm
C. szczególne : leworęczność, Znak zorzy w postaci czerwonej kreski na palcach lewej dłoni, tatuaż kojota na lewym ramieniu,tatuaż fiolki z syreną i sroką na lewym przedramieniu, Telepatyczne połączenie z Brewerem
Nie była pierwszą osobą, która tak go określała. Szczerze to nie przyszedł tu zawierać przyjaźni, ale zdecydowanie nie chciał mieć na sumieniu żadnego dziecka. Zbyt wiele ostatnio przechodził, by jeszcze dowalać sobie coś takiego, a Nokturn nie był miejscem, w którym zakładało się bezpieczeństwo. -Ty mi też, a jakoś nie słyszę żebym narzekał. - Stwierdził, bo jakby nie było, pyskówka od młodocianej nie była dziś w jego planie zajęć. Mogła stawiać się ile chciała, ale trafiła zdecydowanie na nie tę osobę, która machnęłaby ręką i uznała, że w sumie to wyjebane. Zaśmiał się na groźbę, bo już naprawdę nie wytrzymał. Gdyby tylko młoda miała świadomość z kim rozmawia. -A myślisz, że ucieszyliby się, gdybym im powiedział, co wyprawia ich córcia i dlaczego podjąłem takie, a nie inne kroki? - Odbił piłeczkę bez najmniejszego wysiłku. -Poza tym, zawsze mogę się teleportować i ni chuja mnie nie znajdą. Nawet nie wiesz z kim rozmawiasz. - Co prawda akurat władze, zarówno mugolskie, jak i magiczne, znały już jego postać, ale Baby nie musiała o tym wiedzieć. Czuł się dziwnie bezkarny i bezpieczny, a do tego był pewien, że jest w stanie odbić każdy jej argument. -Jasne, jak tylko upewnię się, że jesteś bezpieczna, ślad po mnie zniknie, nie musisz się martwić. - Twardo stał przy swoim, a z jego wypowiedzi można było łatwo wywnioskować, że ten moment jeszcze nie nadszedł. Czekając na dalsze problemy wyjął z kieszeni paczkę szlugów i odpalił jednego, na totalnej wyjebce.
______________________
I thought that I could walk away easily But here I am, falling down on my knees
- Bo wystarczyłoby odejść! - oburzyła się na sugestie, że to ona mogłaby mu jakkolwiek przeszkadzać. Czy prosiła go, żeby za nią łaził? Nie. Czy to że jej się coś stanie było jego problemem? Nie. Nie ma to jak prześladować kogoś i mieć do niego pretensje, że jest irytujący, to już był szczyt wszystkiego. Chciała wyciągnąć nieprawdziwy argument, że jej przecież uwierzyliby szybciej, niż jemu, ale nie posądzała swojego rozmówcy o aż taką głupotę. W końcu najpierw musiałaby wyjaśnić, co robiła w tych okolicach w nocy, kiedy 11 latkowie zdecydowanie nie powinni szwędać się samemu. Coraz bardziej irytowała ją ta walka, którą niestety przegrywała. - Mówił już panu ktoś, że jest pan wkurzająco uparty? - fuknęła, ale wiedziała, że straciła już wszystkie karty i jedyne co jej pozostało, to dać się odprowadzić przez tego dziwnego nieznajomego. Nie lubiła przegrywać, więc z trudem przełknęła tę porażkę, ale stanie i wykłócanie się na pokątnej przez pół nocy też było średnim zwycięstwem. - Zgoda, skoro naprawdę poprawi to panu wieczór - przewróciła oczami i ruszyła sprawnym krokiem przed siebie, nie oglądając się do tyłu. Mogła spróbować podejść pod inny dom, ale miała nieodparte wrażenie, że będzie czekał, aż przekroczy próg. Oczywiście szła z uniesioną brodą i obrażoną miną, tak jakby mężczyzne miało to jakoś ruszyć, albo odrzucić od jej towarzystwa. Jedyną pociechą było to, że pewnie mieli się już nie zobaczyć.
Maximilian Felix Solberg
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 21
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 194 cm
C. szczególne : leworęczność, Znak zorzy w postaci czerwonej kreski na palcach lewej dłoni, tatuaż kojota na lewym ramieniu,tatuaż fiolki z syreną i sroką na lewym przedramieniu, Telepatyczne połączenie z Brewerem
Jej słowa naprawdę go bawiły, choć nie chciał aż tak dać po sobie tego poznać. Młoda widać miała twardy charakter i za to ją ogromnie szanował. Widział już, że jeżeli uczęszcza do Hogwartu, to nie mają tam z nią łatwo i uśmiechnął się w głowie na tę myśl. -Ehhh, młoda. Dużo musisz się jeszcze nauczyć. Jeżeli chcesz się szwędać nocą po Nokturnie to rób to z głową. Mogę Cię co nieco podszkolić. - Dodał nieco bardziej spokojnie, bo o ile nie miał zamiaru odpuścić, o tyle nie oznaczało to, że był przeciwny walczeniu o swoje. Chciał mieć po prostu pewność, że następnym razem, gdy jego nie będzie na posterunku, dziewczynka da sobie radę. -Średnio osiem razy dziennie, a co? - Wyszczerzył się w jej kierunku, a to, czy wzięła jego słowa na poważnie, zależało już tylko i wyłącznie od samej dziewczynki. Widział, że argumenty jej się kończą, co jasno wskazywało na to, że Max wyjdzie z tej potyczki zwycięsko. -Uwielbiam randki z nieletnimi o zmroku. - Dodał ironicznie, zaciągając się papierosem, po czym zaczął kroczyć za nią. Bardzo dobrze podejrzewała, że nie odpuści, dopóki nie zobaczy, jak nieznajoma przekracza próg domu i znika w jego wnętrzu.
+
______________________
I thought that I could walk away easily But here I am, falling down on my knees
- Dzięki, ale radze sobie - chyba nie musiała szczegółowo tłumaczyć, dlaczego był ostatnią osobą, do której zgłosiłaby się o pomoc. Zresztą, Baby i tak wychodziła z założenia, że musi sobie radzić sobie sama i nie ufała nikomu na tyle, żeby traktować go jak autorytet w jakiejkolwiek kwestii. - Zresztą myślałam, że już ustaliliśmy, że nie jest w tym pan najlepszy - wytknęła mu jeszcze, bo w końcu to przez niego straciła dzisiaj swoją szansę, nie musiała i nie chciała być miła. - Nic, nie jestem zaskoczona - pokręciła głową. Odpuściła sobie już walkę i próby zwiedzenia go, po prostu szli w kierunku jej domu a ona miała nadzieje, że wszyscy śpią na miejscu i nie wpadnie jeszcze na koniec tej przygody w poważne kłopoty. Bo to co mogło stac się na Nokturnie, było niczym w porównaniu do tego, co mogło stać się w domu. - Mam nadzieje, że magomilicja się kiedyś tym zainteresuje - rzuciła jeszcze jego w odpowiedzi na jego ostatnie słowa i bez żadnego do widzenia, ruszyła do swojego domu i po chwili zniknęła za drzwiami.