Nie spodziewał się, że ze wszystkich ludzi na świecie to właśnie Perpetua odnajdzie go w krzakach i pociągnie za sobą, przy okazji jeszcze kradnąc blanta. Nie wiedział, co się dzieje, ale przynajmniej wychodząca z roztaczanego przez kobietę uroku wili zazdrość, mogła nieco odpuścić, gdy miał pewność, że nikt nieodpowiedni się wokół niej nie kręci teraz.
-
Przepiękna. Choć nie tak piękna jak Ty. - Wyszczerzył się, będąc już na tyle zjaranym, by niektóre hamulce sobie odpuścić. Gdy tak szli, nagle zdał sobie sprawę, że coś tu nie pasuje. Przystanął więc i bardzo, ale to bardzo kulturalnie wgapił się w biodro kobiety, by następnie dźgnąć je palcem. -
Na Teutatesa, Perpetuo, Ty nie utykasz! - Wgapił się nienaturalnie wielkimi oczami w nią, jakby chciał to biodro prześwietlić i zobaczyć, co tam się w środku dzieje, że kobieta porusza się jak rącza łania, zamiast jak połamany gumochłon. Choć i wtedy miała w sobie tyle samo gracji.
Gdy usiedli, nie potrafił nie odwzajemnić tego zalotnego spojrzenia, choć w jego wypadku mogło to wyglądać nieco zabawnie skoro był już zjarany i to dość raczej mocno, na co wskazywały jego prawie że platynowe już włosy.
-
Schowek? A co takiego tu chowacie? - Wyszczerzył się, podnosząc znacząco brwi, po czym roześmiał się głośno, ale zaraz przypomniał sobie, że jest zjarany i szybko ucichł, przykładając palec do ust i wydając z siebie ciche "ćśśśśśś".
-
Delikatną sprawę? Proś o co tylko zechcesz. Z radością dla Ciebie to zrobię. - Powiedział, odchylając się lekko do tyłu, po czym odebrał od niej blanta i się zaciągnął. -
Tylko nie karz mi nikogo podpalać, dobrze? - Poprosił, jak małe dziecko, które błaga rodziców o odwołanie kary i też zrobił podobną minkę.
@Perpetua Whitehorn