C. szczególne : biegające po ciele tatuaże, w pracy przykryte długimi rękawami, chociaż wychodzą na ręce i czasem na szyję | pojedynczy kolczyk szeherezady w uchu
Pokoje w są w tym roku bardzo luksusowe i przyjemne. Światło mieni się w oknach, ma oczywiście egzotyczny wygląd oraz specyficzny aromat unoszący się w powietrzu. Na środku jest bardzo niski stolik bez krzeseł. Nie ma tu jednak charakterystycznych łóżek, na ziemi leżą podwyższane maty i mnóstwo poduszek. Tak naprawdę sami możecie wybrać sobie układ "łóżek" w sposób jaki chcecie, zmieniając położenie mat i poduszek! Na początku w każdym pokoju jest tyle miejsc do spania ile jest osób, a nad każdym posłaniem jest baldachim; może nie zasłoni on was w zupełności, ale da chociaż odrobinę poczucia prywatności. Są one również bardzo przestronne, macie mnóstwo miejsca. Włącznie z szafą, w której macie stroje, które musicie zakładać. Każdy pokój ma swoją łazienkę.
Uwaga. Jeśli wchodzicie do specjalnych lokacji, gdzie musicie nosić wymagany strój, bierzecie go właśnie ze swojego pokoju. Zanim nie wyruszycie, koniecznie rzućcie kostką jaki strój wyjściowy macie w przydziale. Nie musicie być w pokoju, by go zabrać. Rzucacie tylko raz na to jaki macie strój i posiadacie taki właśnie do końca wyjazdu, chyba że udacie się do odpowiedniego sklepu i tam zakupicie odpowiedni strój.
Oto przykładowy krój stroju męskiego oraz stroju damskiego. Do tego mężczyźni muszą mieć brody, zaś kobiety ręce w magicznym, kolorowym pudrze. Konieczne jest również nakrycie głowy turban, bądź chusta.
Rzucacie jednorazowo kostką k6:
Charakterystyka stroju:
1 - twoja szata nie jest jednego koloru; jest niesamowicie kolorowa! Ma fikuśne wzorki, na dodatek ruchome. Z pewnością przykuwasz wszystkich uwagę, gdziekolwiek nie idziesz!
2 - twoja szata jest dość... staroświecka. Szybko zauważasz, że jest jakaś starsza, nie tak modna jak inne i na dodatek ewidentnie śmierdzi jakimś starym jedzeniem... Należy ją z pewnością wyprać i liczyć na to, że zapach niedługo straci na mocy... Przez trzy wątki Twoja szata nie pachnie przyjemnie.
3 - jeśli jesteś kobietą - z Twoim strojem jest wszystko w porządku! Jeśli jesteś mężczyzną okazuje się, że z Twoją brodą jest coś poważnie nie tak... Za każdym razem jak chodzisz, ta straszliwie się sypie! Włosy z brody dosłownie latają wokół ciebie jak szybko chodzisz, wpadają ci do nosy, za szatę... Na dodatek z każdym dniem jest jej coraz mniej. Po 3 wątkach stracisz resztkę brody i musisz kupić sobie nową brodę! Link do odpowiedniego sklepu, powyżej.
4 - jeśli jesteś mężczyzną - z Twoim strojem jest wszystko w porządku! Jeśli jesteś kobietą okazuje się, że masz okropne uczulenie i wysypkę na barwnik do rąk, który dostałaś! Nieważne ile masz punktów uzdrawiania, nie jest to rodzaj magii, który spotkałaś i cokolwiek nie używasz, wysypka pojawia się ponownie. Musisz kupić sobie krem, którym będziesz musiała się regularnie smarować, bądź kupić całkiem nowy barwnik. Link do odpowiedniego sklepu, powyżej.
5 - niestety szata, którą posiadasz jest zdecydowanie - rzuć kostką k6: parzysta - jest za mała, nieparzysta - jest za duża. Nawet jeśli zmieniasz ją zaklęciem, nadal ta wraca do poprzedniego stanu. Aby to zmienić, musisz oddać szatę do specjalisty. Złóż tam wizytę, by ktoś naprawił Twoją szatę.
6 - rzuć kostką ponownie. Parzysta - Twój strój zmienia kolor! Za każdym razem gdy się budzisz jest inny i musisz na nowo rzucać kostką na kolor szaty! Nieparzysta - Twój strój jest bardzo ładnie dobrany, bo wszystko jest w takim samym kolorze, dzięki temu wygląda jak komplet z turbanem oraz barwnikiem/brodą.
Aby dowiedzieć się jaki macie kolor: brody/barwnika, turbany/chusty oraz szaty, polecamy wylosować!. Jeśli sami wybieracie i nie macie ochoty na losowanie, pamiętajcie, że nie możecie mieć wszystkiego w jednym kolorze, o ile nie mieliście takiej kostki w charakterystyce stroju.
Lokatorzy:
1. Drake Lilac 2. Astrid Nafnisdottir 3. Morgan A. Davies 4. Doireann Sheenani
______________________
Courage is not living without fear
Courage is being scared to death and doing the right thing anyway
Drake Lilac
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 20
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 218 cm
C. szczególne : Bardzo wysoki i barczysty. Praktycznie cały czas nosi na palcu pierścień tojadowy - tak na wszelki wypadek.
Większość chłopaków prawdopodobnie dostawałaby szajby na myśl że będą mieszkać sami z trzema dziewczynami. On do tej grupy nie należał. Doireann znał od pierwszej klasy, a z Morgan grał w szkolnej drużynie quidditcha. Astrid nie znał za dobrze, ale chyba jakoś się dogadają. Po wejściu do pokoju zajął pierwsze lepsze łóżko i zaczął się rozpakowywać.-Przytulnie tu.-Kiedy skończył, przyjrzał się strojowi który mu tu zostawiono. Wyglądał dosyć staro, ale głównym problemem było to że... capił. Później będzie musiał go uprać. Stracił zainteresowanie szatą i uwagę skupił na przydzielonej mu magicznej papudze. Ametystowa z zielonkawymi końcówkami piór. Kto go znał, wiedział że lubił magiczne stworzenia. Klapnął więc na swojej macie i popatrzył na Doireann. -Chyba nieźle się opalimy przez te dwa miesiące.
C. szczególne : Jest drobna i wygląda zdecydowanie młodo. | Na lewym barku ma blizny po Sectumsemprze, a pomiędzy łopatkami ma tatuaż. | Posiada kolczyk w nosie. | Końcówki włosów pofarbowane są na żółto.
Kości na Pappar'a: Charakter: D - Problem z Twoim Papparem polega na tym, że jest strasznie wścibski! Podsłuchuje Ciebie, innych, masz czasem wrażenie, że nawet przeglądał Twoje rzeczy… Czy to możliwe? W wolnym czasie jego ulubione zajęcie to plotkowanie. Przy spotkaniu z drugą osoba po raz drugi (możecie założyć, że to drugie spotkanie) musisz rzucić kostką. 1,2 - Twój Pappar nic się nie dowiedział, 3,4 - Pappar niechcący wygadał Twoją tajemnicę Twojemu towarzyszowi. 5,6 - Okazało się, że Pappar obserwował Twojego znajomego i zdradził Ci tajemnicę. Pappar nie słynie z dyskrecji i jeśli wylosujesz kostki 3-6, mówi to na głos, przy waszej dwójce. Możecie wybrać sobie co powiedział Papug. [ @Astrid Nafnisdottir@Morgan A. Davies@Drake Lilac - przepraszam was xD] Hobby:35 - Uzdrawianie
Nie rozumiała idei mieszanych pokoi. Kto był na tyle genialny, by pozwalać nastolatką spać ze sobą podczas wakacji? To skończy się płaczem i tym, że za rok ktoś dostanie jakąś brzydką i wymowną ksywkę. Na przykład… taki Drake. Doireann spojrzała badawczo na chłopaka, kiedy kładła swoją walizkę nieopodal szafy, gotowa się przepakować. Czuła się przy nim komfortowo i swobodnie, nigdy też nie posądziła by go o żadne niecne zamiary. Wiedziała jednak, jak wygląda dynamika zachowań nastolatków - czuła w kościach, że kochany i łagodny Drake skończy jako jakiś “pies na baby”, albo “największy ruchacz Hogwartu”. - Faktycznie, jest ślicznie. - Przytaknęła, świadoma tego, że z ich dwójki prawdopodobnie była jedyna, która przejmowałaby się teraz reputacją Drake'a, swoją i pozostałych dziewcząt. Dwie, obce Doireann lokatorki również trochę ją stresowały. Przywykła do puchońskich dziewcząt; wiedziała, która chrapie, a która wstaje osiem razy w środku nocy, by podjadać słodkości. To, że Asrid i Morgan był dla niej pustymi kartkami było… niepokojące. Kiedy rozlokowała zawartość walizki w szafie, chwyciła przeznaczony dla niej strój. Była gotowa pogodzić się z faktem, że znów będzie musiała poprosić o coś mniejszego - albo, że skończy w stroju dla dwunastolatki. Była więc naprawdę mile zaskoczona tym, że strój zdawał się być dobry, na dodatek nie był w żaden sposób krzykliwy. To nie tak, że miałby zmienić kolor w środku nocy, prawda? Dopiero po chwili zarejestrowała obecność papug. Spoglądała na zebrane w pomieszczeniu ptaszyska, szczerze wątpiąc w to, że będą bezproblemowe. Magiczne stworzenia zawsze miały swoje humorki - ino pieski. Pieski były zawsze dobre. - Da się opalić bez wychodzenia? Można się tam roztopić. - Mruknęła, przenosząc spojrzenie na przyjaciela. A potem jego szatę. Ruszyła ku chłopakowi, a potem chwyciła materiał w dłonie. - Czemu jest taka stara? - Spytała, marszcząc przy tym brwi. Dopiero po paru sekundach uderzył ją zapach ubrania. Posłała Gryfonowi nieme, zdegustowane spojrzenie. - Wypierzmy ją chociaż.
Pappara: 43, C, gotuje (?) i kocha mnie zazdrośnie... Szata: jaka szata? (2 jak Drake)
Nie chciała się źle nastawiać na pobyt w pustynnych klimatach nawet po tym, jak dowiedziała się, że istniało zagrożenie, by w jej najbliższym otoczeniu znalazł się dumbader albo i większa ich liczba. Ze względu na ściśle miotlarskie przekonania mocno zwątpiła w swoją relację z otrzymanym na czas pobytu dywanem, a sama wizja siebie jako karykatury jakiegoś kreskówkowego Aladyna aka. jednej z jej najmniej ulubionych bajek dodatkowo to wszystko potęgowało. Niezależnie od tego, czy Jamal pozwalało na poczucie się jak w pełnej magii bajce. Nadal jednak nie mogło być tak źle i odrzucająco, jeżeli dostała taką drużynę do pokoju, prawda? Nawet, jeżeli początki zapowiadały się na dość strome i opatrzone przeszkodami. - Bywałam na mniej przyjaznych wyjazdach. - rzuciła pod nosem mijając próg pokoju i posyłając pierwsze badawcze spojrzenia w kierunku jego wnętrza. Warunki, jak na to, co zwykle zapewniał Hogwart, wydawały się właściwie wyśnione. Szkoda, że tylko na pierwszy rzut oka. - Hej! Spędźmy tu miło czas, co? - zagadnęła dziarsko i z całkiem przekonującym uśmiechem, bo i siebie samą musiała poniekąd przekonywać do zastanej sytuacji. I wcale nie chodziło o skład osobowy pomieszczenia - do niego nie miała prawa mieć jakichkolwiek pretensji. A młoda Puchonka, której zbyt dobrze spośród wszystkich nie znała, już budziła w niej sympatię, nawet jeżeli chodziło tylko o wstępną niechęć do wychodzenia z sypialni. Choć pewnie i to mogło być dla niej zdradzieckie, jeżeli przyszłoby jej słabo czuć się w otoczeniu nieznajomych Gryfonek. - Psst, albo wypieprzmy. - rzuciła teatralnym, rozbawionym szeptem na widok obleśnej szaty, którą dostał w przydziale Lilac. I nawet, jeżeli poniekąd taka niespodzianka ją rozbawiła, to wolałaby tak tego nie zostawić. Jego z tym nie zostawiać. Zwłaszcza, że na kolejnym wieszaku ujrzała swój tradycyjny strój. Który był w bardzo zbliżonym stanie do tego, co dostał Drake. - Evanesco. - wycedziła, wpatrując się w swoją szatę z żądzą mordu, a mniej skupionym na Morgan zebranym mogłoby być trudno dostrzec moment, w którym w ogóle sięgnęła po świerk i wycelowała w cuchnący prezent. Na szczęście już znikający prezent. Początki musiały być trudne.
Kości na Papuga: Charakter: E - mądry papug Hobby 1: 31 - Eliksiry Hobby 2: 5 - OPCM Szata: 1 -
opis :
twoja szata nie jest jednego koloru; jest niesamowicie kolorowa! Ma fikuśne wzorki, na dodatek ruchome. Z pewnością przykuwasz wszystkich uwagę, gdziekolwiek nie idziesz!
Miała nie jechać, ale ojciec i brat uznali, że dobrze jej to zrobi. Nie zamierzała oczywiście spędzać całych wakacji w jakieś pieprzonej piaskownicy, a już na pewno nie chciała ominąć zjazdów oraz turniejów we wioskach, które odbywały się w sierpniu. Przyjechała wiec naburmuszona i nieszczęśliwa, prychająca pod nosem — a wszystko to pogorszyło się, gdy ogarnęła, jak tu jest gorąco. Piekło. Czy Bogowie celowo chcą smażyć złych ludzi w tym piekle? Jeszcze ta cholerna magia, chmury.. Jęknęła na widok kolejnej, śmiesznie ubranej kobiety i ruszyła do pokoju, targając walizkę. Miała ten śmieszny pergamin od grubego araba z numerem, więc trafiła od razu. Otworzyła drzwi w swojej paskudnie kolorowej, krzykliwej szacie, omiotła nienaturalnie błękitnymi oczyma wnętrze, krzywiąc się i jęcząc kolejny raz, ruchem głowy odrzucając jasne włosy na plecy. Rzuciła na bok tobołki, zamykając drzwi i rozłożyła bezradnie ręce. - Morgan! Morgan zobacz! Wyglądam jak jakiś klaun cyrkowiec, zesłany przez olbrzymy!! Jest tu gorąco! Widzisz te łóżka? - poskarżyła się, pokazując najpierw na siebie, a potem na wystrój. Następnie córa wikinga przeklęła siarczyście i po norwesku, łapiąc za kraniec długiej spódnicy. Podeszła do kieszonki w plecaku, wyjmując swój stalowy, runiczny sztylecik i rozcięła materiał praktycznie do końca uda, odsłaniając bladą i zgrabną, długą nogę. - Widzisz, a nie grzmisz.. Ah! Cześć! Astrid! Przedstawiła się Puchonce, bo Gryfona siłą rzeczy znała, posyłając mu łobuzerski, chociaż wciąż pełen żalu i nieszczęścia uśmiech. Obróciła ostrze w dłoniach, patrząc na resztę swojego stroju, zastanawiając się, jak go przerobić. Był cholernie niepraktyczny, a przecież żadna z niej była księżniczka. I bez wzorów pół wila, rzucała się w oczy, po co jej więcej? Marudziła pod nosem.
Astrid, twoje ubranie przynajmniej nie śmierdzi tak jakby ktoś je ubabrał żarciem i porzucił na pół milenium w jakiejś norze...-Bo chyba tyle sobie liczyło ubranie które mu przygotowano. Chyba tylko magia sprawiła że mole czy inne robale go nie zeżarły. Uch... Jak czuł ten odur, to aż miał ochotę zwrócić śniadanie. I chyba nie zrobił tego tylko dlatego że miał w miarę odporny żołądek. Popatrzył raz to na szatę, raz to na Doireann, raz to na Morgan która wpadła na genialny pomysł zniknięcia szaty nie wiadomo gdzie.-Morgan? Moją też możesz skasować? - Wolał już się przejść na bazar i zakupić sobie jakąś przyzwoitą szatę, która nie będzie capiła na kilometr. Przynajmniej dostał pappara przyzwoitego. Popacał go leciutko po główce. Niby mógł spróbować usunąć swoją szatę, ale tak wprawny transmutacji żeby rzucić Evanesco nie był. Zaklęcia które znał oczywiście mogły się jej pozbyć, ale towarzyszyłby temu mały pożar.
C. szczególne : Jest drobna i wygląda zdecydowanie młodo. | Na lewym barku ma blizny po Sectumsemprze, a pomiędzy łopatkami ma tatuaż. | Posiada kolczyk w nosie. | Końcówki włosów pofarbowane są na żółto.
Wolała nie dopytywać Morgan o te mniej przyjazne wyjazdy. Wiedziała, że skupiłaby się na doświadczeniach Gryfonki na tyle mocno, by potem projektować wszelkie nieprzyjemności na ich pobyt w Arabii; a już wystarczająco strasznym był fakt, że znajdowali się w chmurach, mając pod sobą naprawdę wiele kilometrów kwadratowych piasku. Bez ludzi, wody, ani możliwości pozyskania jakichkolwiek zasobów. Jak spadniesz, to umrzesz - jeśli jakimś cudem nie od upadku, to z pragnienia. Puchonka nieco pobladła na samą myśl; bo nawet jeśli scenariusz potknięcia się i zlecenia w dół był absurdalny, jak wciąż znajdowali się w całkiem nienaturalnym położeniu. Doireann była bowiem wielkim fanem grawitacji i uważała, że jeśli już świat postanowił ją mieć, to głupotą było wykorzystywanie sztuczek, by nią nagiąć. Czując, że znów zbyt zatraca się w swoim czarno-myśleniu, skupiła wzrok na Morgan. Dziewczyna nie zachowywała się tak, jakby posiadała tendencję do dramatyzowania i wdawania się w konflikty - oznaczało to, że nawet jeśli szczególnie miło nie będzie, to chociaż uda się im zachować uprzejmość i spokój. A to było już czymś zdecydowanie pożądanym. Uspokoiła się więc, po czym odeszła do Drake'a. Przysiadła przy swojej walizce, gotowa, by wyjąć z niej parę książek, kiedy usłyszała, jak Davies wypowiada zaklęcie. - Co ro... - Zaczęła, woląc dowiedzieć się, co Gryfonka planowała. Zaraz jednak okazało się, że pytanie o cokolwiek było zbędne; szata rozpłynęła się w powietrzu. Pojawiło się za to poczucie bezsensu i lekki szok. - Przecież… naprawdę można było ją wyprać. Nie miała jednak czasu, by rozczulać się nad istniejącą szatą jeszcze dłużej. Przybyła Nafnisdottir; widocznie wzburzona i niezadowolona. - Doireann. - Przedstawiła się, wciąż będąc pod niemałym wrażeniem. Po co Thor miał ciosać piorunami, skoro przysłał taką Astrid - a ta była jak uosobienie burzy. Na Drake’a nie starczyło już jej sił. Posłała mu jedynie długie spojrzenie, którym starała się przekazać, że naprawdę, trochę mydła, perfum i będzie dobrze, nie trzeba teleportować rzeczy w nicość.
Z zainteresowaniem obserwowała rozpaczliwe postępowanie Astee, a jej poprawki krawieckie skwitowała jedynie wyrozumiałym i pełnym ubolewania uśmiechem. Ostatecznie upały i pustynne klimaty nie były okolicznościami, jakie pasowałyby obdarzonej już i tak ognistym temperamentem Norweżce. - Tylko nie daj się wtrącić do lochów. - ostrzegła blondynkę, poniekąd przewidując, że i tak raczej nie planowała zbyt wielu wycieczek na zewnątrz, zwłaszcza biorąc pod uwagę upalną aurę. Gdyby jednak postanowiła rzeczywiście pozwiedzać miasto, niewykluczone, że oprócz przyciągania wzroku różnego rodzaju gapiów, zmusiłaby do reakcji również jakieś służby porządkowe. Dżino-milicję? Teraz dzieliła z Nafnidottir ten sam ubraniowy problem, a podobny plan miał również Drake. Po tym jednak, jak Puchonka zwróciła jej uwagę na barbarzyńskość metod, faktycznie chyba trochę poszła po rozum do głowy. Albo po kolejne zaczepki i jeszcze mniej mądre pomysły. - Tak, Lilac, Doireann ma rację. Spróbuj doprowadzić ciuchy do porządku. Z tego co wiem, całkiem nieźle miotasz klątwami? - powstrzymała się przed komentarzem, że było tak w przeciwieństwie do samej Davies oraz półwili, które z magią lubiły się znacznie mniej. Choć Astrid jeszcze z porządkowymi urokami radziła sobie wcale nieźle. - Jak zapach zostanie to nic ich nie uchroni od podróży w zaświaty. - wymruczała złowieszczo i odwróciła się w kierunku, gdzie dostrzegła 'łóżko', które uznała za swoje na czas pobytu. Przy macie znajdowała się najprawdziwsza gadająca papuga, w reakcji na którą nieświadomie zacisnęła pięści, jakby jej organizm już szykował się na najgorsze. To jednak nie nadeszło - najwyraźniej magiczny krzykacz odcinał się od tego, co zwykle spotykało ją ze strony zwierzaków. Ten wyglądał na całkiem dobrze do niej nastawionego.
Norweżka westchnęła ciężko w stronę Gryfona, obdarzając go pociągłym spojrzeniem nienaturalnie błękitnych oczu. Córa wikingów smrodu się nie obawiała, ale wygląd papugi z pałacu królewskiego już ją mierzwił. - Wolę śmierdzieć, niż być klaunem. Zawsze możesz się umyć, odzienie uprać.. - wzruszyła ramionami, puszczając mu oczko, co by sugerując, że zawsze znajdzie w tych kwestiach pomoc. Sama poprawiła swoją barwną szatę, sięgając zaraz po sztylet i przerabiając ją wedle własnego uznania, na znacznie praktyczniejszą i niekrępującą ruchów w tak irytujący sposób. - Jeśli chcecie, wasze też mogę pociąć. Mam wprawę, żona Papy mojego się szyciem w wiosce zajmuje, chociaż nie mam przy sobie igły. Bo nitek z tego to mnóstwo! Przeniosła spojrzenie na śliczną i bardzo spokojnie wyglądającą Puchonkę. Obróciła sztylecik w palcach, przekręcając głowę. Mieniące się srebrem włosy zakołysały się leniwie pod wpływem ruchu, kontrastując z kolorami pałacowego odzienia. - Jesteś drobna jak księżniczka jakaś! I włosy masz ładne, to i te szaty strojne Ci pasują. Thor by uśmiechnął się w Twoim kierunku, pewna jestem. Pochwaliła ją szczerze i bezpośrednio, nie mając widocznie żadnego problemu, jak i ogłady, do czego Gryfoni chyba się przyzwyczaili. Na komentarz Morgan, puściła jej oczko, zadziorne i figlarne. - Jak trafię do lochów, to mnie uratujesz. Skwitowała pewnie, wiedząc, że Pani Kapitan swoich na pastwę pałaców nie zostawi. Nawet jeśli dzieci podczas treningu nie pozwoliła jej uszkodzić. Ona też nie wyglądała na zachwyconą miejscem, do którego trafili. - Trochę smrodku nikogo nie zabiło, zawsze możemy we czwórkę zaznać kąpieli, nawet umyje wam plecy. Machnęła ostentacyjnie dłonią, wbijając nożyk w swój tobołek, jakby robiła tak zawsze, nie patrząc na zawartość. Przerobiona szata była wciąż paskudnie kolorowa i wzorzysta, ale rozcięcie odsłaniające udo umożliwiało swobodne chodzenie. Skróciła ją też nieco, zrobiła wcięcia na bokach oraz brzuchu, przysłaniając jedynie dekolt, chociaż owinięty materiał też go podkreślał. Pozbyła się wszelkich elementów koronki, po których teraz deptała, łapiąc w palce przesiąknięty lawendą naszyjnik z młotem Boga.
Co jak co, ale zaprzeczyć jej nie mógł. Ze smrodem da się jakoś walczyć. Z kolorystyką już trochę mniej. Wątpił żeby zwykłe zaklęcie zmiany koloru miało pomóc. Doireann może i miała trochę racji i chęć zdezintegrowania szaty bez próby uprzedniego wyprania jej była nieco nieroztropna. - Przyznaję że zaklęcia idą mi nie najgorzej, ale z gospodarskimi miewam problemy.- O tyle dobrze że teraz jego chłoszczyść nie wystrzeliwuje obiektów przez okna ani nie wypada w ich dziur. Jednak czasem się to zdarzy. Dlatego postanowił przynajmniej spróbować usunąć smród. Spróbował więc paru zaklęć czyszczących, jednak po chwili smród zdawał się powoli powracać. Wpadł więc na pomysł i rzucił na szatę Absortio, a następnie Essentia Mirabile. I tak oto szata zaczęła wydawać z siebie przyjemny zapach, który nieco maskował tamten odór. -Nie wiem ile będzie się to trzymało... Ale ważne że chyba działa.- Ciekawym było że każdy ten zapach czuł tak jak swoją amortencję. W jego przypadku było to curry. Wzrok przeniósł na Morgan, która ostatecznie swojej szaty się wyzbyła nie wiadomo gdzie. -Będziesz musiała sobie kupić nową szatę, skoro swoją wyparowałaś.- Niby oczywiste, ale warto o tym przypomnieć. Na słowa które wypowiedziała Astrid nieznacznie się za to zarumienił, co jednak spróbował szybko ukryć odwracając się do swojego magicznego papuga, którego pogłaskał po łebku. Myć się we czwórkę to nie za bardzo patrząc na to że w tej grupce był jedynym facetem.
C. szczególne : Jest drobna i wygląda zdecydowanie młodo. | Na lewym barku ma blizny po Sectumsemprze, a pomiędzy łopatkami ma tatuaż. | Posiada kolczyk w nosie. | Końcówki włosów pofarbowane są na żółto.
Doireann wpatrywała się już w niemym zachwycie to na Astrid, to na Morgan. Nic dziwnego, że Drake był czasami chorobliwie nieśmiały, skoro wychowywał się w otoczeniu tak... hardych bab. No, na bank go stłamsiły. Puchonka nie bawiła się w waleczność i z pokorą akceptowała wszystkie zastane na miejscu zasady, uważając, że nawet jeśli dla niej, dziewczyny z pochmurnej Anglii, nie miały one większego sensu (No bo po co się tak zaraz rozbierać, brzuch pokazywać, kostki odsłaniać?), tak ludzie, którzy je ustalali żyli w tej zdecydowanie zbyt słonecznej Arabii od pokoleń. Chciała wierzyć, że kryła się za tym jakaś mądrość, nawet, jeśli była trudna do zaakceptowania. Obie Gryfonki miały zupełnie inne zdanie na ten temat; jedna postanowiła wysłać swoją szatę w nicość, druga po prostu zaczęła ją ciąć. I to z wprawą obrabiającego cielaka rzeźnika. Na komplement zareagowała z typowym sobie zmieszaniem. Oto stała przed nią półwila (chociaż tego nie była szczególnie świadoma), wysoka i piękna córa Thora, twierdząc na dodatek, że taka kruszynka jak ona jest jak księżniczka. - Dziękuję. - Posłała Astrid delikatny, nieśmiały uśmiech. Nie była pewna, czy była to wyczerpująca odpowiedź - nie przywykła jednak w żaden sposób do komplementów. Zwłaszcza takich, które oznajmiały, że jakieś bóstwo miało się do niej uśmiechać. Wydusiła więc z siebie ciche “Też ładnie wyglądasz”. Drake’a stłamsiły, ją onieśmielą. Poczekać ino, aż zacznie się na jąkać, zamknie się w sobie i tyle z tego będzie. Wciąż słuchając Nafnisdottir, obserwowała zmagania Drake'a z szatą. Rzucane raz po raz zaklęcia zdawały się niewiele dawać; nawet to ostatnie nie naprawiały sprawy odoru. Podeszła bliżej chłopaka, chwyciła rękaw jego szaty i odważyła się go powąchać. - Wiesz... To tak, jakbyś oblał ją całym flakonem perfum. - Stwierdziła. - Jeśli magia nie daje rady, to może zwykłe pranie sobie poradzi? Namoczymy ją przez noc i może coś się uda? Propozycja wspólnej kąpieli ze strony Astrid wywołałaby pewnie dużo większe emocje w Sheenani, gdyby nie reakcja Drake'a. Stała blisko, nie miała więc problemu z zauważeniem, czym podyktowany był ten taktyczny obrót w stronę papugi. Lilac się zarumienił!, miała ochotę krzyknąć, jakby znów miała dziesięć lat. Była jednak bardzo dojrzałą, siedemnastoletnią damą, która nie komentowała podobnych rzeczy. Po prostu patrzyła się na przyjaciela intensywnym, zdecydowanie rozbawionym wzrokiem.