Czarodzieje
Czy chcesz zareagować na tę wiadomość? Zarejestruj się na forum za pomocą kilku kliknięć lub zaloguj się, aby kontynuować.

Share
 

 Mały Taras

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Go down 
AutorWiadomość


Nessa M. Lanceley
Nessa M. Lanceley

Nauczyciel
Wiek : 25
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 159
Dodatkowo : animag, magia bezróżdżkowa
Galeony : 916
  Liczba postów : 3856
https://www.czarodzieje.org/t15974-nessa-m-lanceley
https://www.czarodzieje.org/t15976-freya-i-korespondencja-dla-panny-lanceley#434018
https://www.czarodzieje.org/t15975-nessa-m-lanceley#433995
Mały Taras QzgSDG8




Gracz




Mały Taras Empty


PisanieMały Taras Empty Mały Taras  Mały Taras Empty10.07.21 18:30;


Mały Taras


Nieco zarośnięty i zapomniany, niewielki taras znajduje się nieopodal jednej z wież. Nie jest to miejsce popularne lub nawet znane nowszym mieszkańcom, pałacu — zdaje się pamiętać o nim jedynie służba oraz skrzaty. Na nieco wyblakłej od słońca posadzce wciąż widać zdobienia, a siedziska obite pasującym materiałem wydają się zakurzone. Zza wolno, swobodnie rosnących roślin wygląda nieśmiało rzeźba sprowadzona ze wschodu. Drewno na stoliku jest wytarte, przybrudzone wysypująca się ze stojącego tam kwiatu ziemią, jednak dekor w innych kolorach od samego blatu, rzuca się w oczy.

Tutaj nie musisz nosić specjalnego stroju.  

Powrót do góry Go down


Perpetua Whitehorn
Perpetua Whitehorn

Nauczyciel
Wiek : 45
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 161
C. szczególne : Styl vintage i aura wesołości | Wspiera się na artefakcie: Jarzębinowej Feruli | Na lewym nadgarstku - srebrna bransoletka z tancerką zmieniającą się w łanię; na prawym - bransoleta Wielkiej Wezyrki | Gdy Hux jest obok - mimowolnie roztacza wokół urok
Dodatkowo : Półwila
Galeony : 552
  Liczba postów : 1570
https://www.czarodzieje.org/t18317-perpetua-whitehorn#521196
https://www.czarodzieje.org/t18325-sowiszcze-pet#521411
https://www.czarodzieje.org/t18316-perpetua-whitehorn#521191
https://www.czarodzieje.org/t18547-perpetua-whitehorn-dziennik#5
Mały Taras QzgSDG8




Gracz




Mały Taras Empty


PisanieMały Taras Empty Re: Mały Taras  Mały Taras Empty23.07.21 19:24;

Praca nad zaklęciem - próba generalna

Musiała dać sobie czas. Przede wszystkim dać sobie czas na złapanie równowagi w zupełnie nowej - baśniowej wręcz - sytuacji, tj. jako życiowa partnerka Huxleya oraz młoda (!) mama. Ale też nie tylko dlatego - czas musiała dać również swoim obiektom testowym, które wykorzystywała w próbach nowego zaklęcia uzdrowicielskiego. Już podczas burzy mózgów z Felinusem doszli do wniosków, że będzie musiała upewnić się, że opracowywana Analgesia areflexis nie będzie miała żadnych skutków ubocznych czy efektów niepożądanych - nie tylko w trakcie czynnego trwania uroku, ale także po zastosowaniu przeciwzaklęcia. Perpetua musiała być w stu procentach pewna, że zaklęcie w żaden sposób nie zaszkodzi nikomu - jego działanie było zbyt... rozległe, żeby mogła pozwolić sobie na jakikolwiek błąd.
Jednym z jej obiektów testowych - trochę wstyd przyznać - była jej kilkuletnia płomykówka Santoro. Po próbach nad szczurami i gumochłonami - które przeszły pomyślnie - Whitehorn pokrzepiona swoimi dotychczasowymi sukcesami wzięła się za nieco bardziej 'rozbudowane' organizmy. Sowa pod wpływem zaklęcia zareagowała dokładnie tak jak powinna - w ogóle nie reagowała; na nic poza słowami swojej właścicielki. Analgesia areflexis zdawała się - tak jak było założone - kompletnie wyłączać wszelkie bodźce i odruchy, a także, co równie ważne: ból. Jednocześnie pozwalając zachować pełną świadomość. Cóż, przynajmniej na tyle, na ile Perpetua mogła to stwierdzić na swoich dotychczasowych 'pacjentach'. Traktowała płomykówkę nowym zaklęciem najpierw raz w tygodniu - a kiedy po jego zdjęciu, jeszcze tego samego dnia, sowa zachowywała się zupełnie normalnie (co kobieta skrupulatnie odnotowała), podjęła się kolejnych prób. Santoro spędził pod wpływem zaklęcia znieczulającego pełną dobę - po czym, potraktowany przeciwzaklęciem znów znalazł się pod baczną obserwacją Perpetuy (i wspomagającego kobietę Peckera, który również obserwował ptaka, gdy ta zajmowała się Florence bądź spędzała czas z Huxleyem). Złotowłosa rzetelnie sprawdzała wszelkie opcje 'leczenia' swoim zaklęciem, jakie tylko przyszły jej do głowy - po każdej próbie robiąc odpowiednią przerwę, by przekonać się, czy uśpiony na czas Analgesii układ nerwowy nie uległ degradacji choćby w stopniu minimalnym. Wszystko wskazywało na to, że zaklęcie działało dokładnie tak jak powinno i w żaden sposób nie było inwazyjne dla zdrowia.
Perpetua jednak nie mogła zacząć z niego korzystać nie upewniając się, że zaklęcie jest n a p r a w d ę bezpieczne dla człowieka. Doskonale wiedziała, że Williams zgodziłby się zostać jej królikiem doświadczalnym - jednak ona tego nie chciała. Toteż wpadła na dość radykalny pomysł.
Spisawszy dokładne instrukcje co do zaklęcia na pergaminie; słowo w słowo; krok po kroku co takiego robi, jak robi i jak w ogóle należy je rzucać - a także zdejmować przeciwzaklęciem - zaszyła się w jedno z właściwie opuszczonych miejsc w pałacu. Musiała być pewna, że będzie miała zapewniony spokój i ciszę. Dla pewności zapieczętowała za sobą drzwi i zasnuła tarasik zaklęciami maskującymi i wyciszającymi. Uprzednio jednak ostrzegła swojego skrzaciego pomocnika, że jeśli nie wróci do pałacowej komnaty w przeciągu dwóch godzin - powinien ją stąd zabrać, razem z notatkami; najlepiej prosto do Williamsa.
Miała jednak nadzieję, że Pecker nie będzie musiał organizować akcji ratunkowej; wierzyła w swój sukces.
Rozłożyła wszystkie papiery na stoliku - wcześniej czyszcząc go miękkim ruchem różdżki. Starała się wyciszyć własne emocje i zachować powagę, ale pod skórą i tak musowała jej ekscytacja. Przygotowany instruktaż zawiesiła za pomocą zaklęcia w powietrzu, żeby mieć go ciągle przed oczami, gdy sama usadowiła się na tarasowym szezlongu. Chwyciła jeszcze czysty skrawek pergaminu i pióro, gdzie napisała... Cóż, list do samej siebie, gdyby zaklęcie wytrąciło jej również z umysłu wszelkie myśli. W końcu zamierzała je wypróbować na samej sobie.
Obracając różdżkę w dłoniach, upewniła się jeszcze, że na pewno wszystko jest na swoim miejscu. Iskra niepokoju i swego rodzaju stresu zapłonęła jej w piersiach - jednak szybko ją zdławiła. Wzięła głęboki, uspokajający wdech. I jeszcze jeden, pozwalając by napięcie spłynęło z jej ramion.
No dobrze — mruknęła sama do siebie, poprawiając jeszcze w odrobinę nerwowym geście swoją spódnicę. Kolejny wdech i uniesienie różdżki, prosty, stanowczy gest: — Analgesia areflexis — wypowiedziała głośno i wyraźnie, odpowiednio intonując - czując jak jej srebrzysta różdżka drży przy przepływającej magii, a potem...
Potem nie czuła już nic.
Wszystko co tylko kłębiło jej się pod skórą, wszystkie emocje, nawet te najmniejsze, zwyczajnie zgasły. Nie było ich. Zero ekscytacji, niepokoju, szczęścia, zadowolenia, niepewności, zmartwień - n i c. Ogarnął ją spokój - jednak w żaden sposób kojący. Bardziej odpowiednim określeniem była: nicość. Zupełnie neutralna i naturalna. Perpetua dosłownie pustym spojrzeniem powiodła po okolicy, w myślach formowały się zwykłe twierdzenia, żadnego... zachwytu nad mozaiką czy niezwykle bujną paprocią w rogu tarasiku. Zero zainteresowania czymkolwiek, czysta rzeczowość.
Zawiesiła wzrok na dryfującej w powietrzu instrukcji i powiodła wzrokiem po literach. Wiedziała, że musi działać schematycznie - Analgesia nie miała w sobie nic z Obliviate, jej pamięć nie uległa zmianie. Prostym, oszczędnym ruchem sięgnęła do swojego przedramienia, wbijając w skórę własne paznokcie. Nie poczuła kompletnie nic. Chwyciła przygotowaną na stoliku cienką igłę - i bez choćby momentu zawahania wbiła ją sobie w udo. Nic. Lekko przechyliła na bok - dalej nic. Wyciągnęła i odłożyła na miejsce. Sięgnęła po pergamin, zgniatając go w dłoniach.
Incedio — podpaliła papier, rzucając go na kafle, by zaraz nachylić się ku niemu i wyciągnąć dłoń nad płomień. Zero zawahania, naturalny odruch cofnięcia dłoni nie wystąpił. Wyprostowała się, niewerbalnym Aquamenti gasząc mini-ognisko.
Muszę to zanotować — poleciła samej sobie, głosem bez absolutnie żadnej intonacji czy choćby typowej melodyjności. Sprawdzała czy jej ciało było w jakikolwiek sposób ograniczone. Odhaczała punkty w swoich myślach - jednak nie odczuwała żadnej satysfakcji z powodzenia prób, ot, działała według wcześniej założonego planu.
Podniosła się na równe nogi i zrobiła kilka kółek po tarasie, najpierw powolnym, spokojnym krokiem. Przyspieszyła do truchtu, specjalny nacisk kładąc na swoją prawą nogę. Zero dyskomfortu, absolutne zero bólu. Przystanęła i wróciła na siedzisko, znowu sięgając po różdżkę.
Resitutio. — Wypowiedziała głośno przeciwzaklęcie i już po chwili... Oblały ją emocje, czysty zachwyt, poczucie spełniania - i dobrze wykonanej pracy. Zaśmiała się tryumfalnie, czując jak euforia uderza jej do głowy.
A w biodrze trzasnął ją ból.
Skrzywiła się, bo nagle wydał się on niezwykle dotkliwy - choć nie był tak wielki by choćby stłumić radość jaką czuła w związku z powodzeniem jej studiów. Teraz... Teraz pozostało jej zapisać obserwacje i zobaczyć jak będzie się czuła przez najbliższe godziny i dni. Zaklęcie znieczulające było gotowe.

EOT
Powrót do góry Go down


Doireann Sheenani
Doireann Sheenani

Student Hufflepuff
Rok Nauki : I studencki
Wiek : 20
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 158
C. szczególne : Jest drobna i wygląda zdecydowanie młodo. | Na lewym barku ma blizny po Sectumsemprze, a pomiędzy łopatkami ma tatuaż. | Posiada kolczyk w nosie. | Końcówki włosów pofarbowane są na żółto.
Galeony : 352
  Liczba postów : 963
https://www.czarodzieje.org/t20296-doireann-sheenan#636815
https://www.czarodzieje.org/t20298-korespondencja-doireann-sheenani#637079
https://www.czarodzieje.org/t20295-doireann-sheenan#636813
https://www.czarodzieje.org/t20301-doireann-sheenani-dziennik#63
Mały Taras QzgSDG8




Gracz




Mały Taras Empty


PisanieMały Taras Empty Re: Mały Taras  Mały Taras Empty28.07.21 17:38;

  Poranki miały w sobie coś cudownego. Był owiane nieziemską ciszą i spokojem, powoli zalewając się złotem jeszcze zaspanej jutrzenki. Puchonka najbardziej lubiła te lipcowe i brytyjskie, kiedy nieśmiały blask bawił się w artystę, odbijając małe fragmenty tęczy od jeszcze mokrych po nocnym deszczu liści. Będąc w rodzinnym domu, owijała się szczelnie kocem i wychodziła na ich mały ogródek, przysiadając na starych, odrapanych schodach. Obserwująca rozleniwione wschody słońca Doireann czuła niesamowite ukojenie. Każdej nocy okrutnie tęskniła do tych ledwo widocznych promieni, których łuna dawał jej znać, że już nie trzeba się tak bać.
  I chociaż nie mogła liczyć na podeszczowe liście, które przemycały - tylko dla niej - te pierwsze światło dnia, tak nie oznaczało to, że pozwalała sobie na długi sen. Była piąta rano, jej ukochany czas na świecie, a ona sama przemierzała pałacowe korytarze, starając się znaleźć dogodne miejsce, by móc się zachwycić światem. Szła wolno, spokojnie stawiając kolejne kroki. Materiał długiej, jasnobrązowej spódnicy szeleścił lekko, zakłócając ciszę jeszcze śpiącego pałacu. Tylko co jakiś czas mijał ją jakiś służący, to człowiek, to skrzat - z każdym witała się uprzejmym, delikatnym skinieniem głowy.
  Była piąta rano, a Doireann poczuła, że jest jej dobrze. Błogo. Mogła bez problemu cieszyć się chociaż trochę pobytem w Arabii; jej niesamowitą architekturą, naścienną sztuką i barwami, pięknie podkreślonymi przez delikatne poranne światło, bez zgiełku i hałasu wielu rozmów. Im dalej zagłębiała się nieznane jej jeszcze zakamarki pałacu, tym wyraźniejsze stawało się ciche brzmienie gitary. Nie było irytujące, ani nie niszczyło jej słodko-melancholijnego nastroju. Było natomiast zaskakujące; postanowiła więc sprawdzić, kto postanowił zostać rannym, muzykalnym ptaszkiem.
  Dźwięki doprowadziły ją na mały, zapuszczony taras. Nieśmiało wyjrzała na zewnątrz, napotykając wzrokiem jednego z trójki Taylorów. - Dzień dobry. - Rzuciła cicho, przybierając na twarzy przyjazny uśmiech, po czym pozwoliła sobie przekroczyć próg drzwi. Nie była zwolennikiem podglądania ludzi - wolała jak najszybciej ujawnić swoją obecność, jeśli już postanowiła się czymś zainteresować.
Powrót do góry Go down


Alec Taylor
Alec Taylor

Student Gryffindor
Rok Nauki : I studencki
Wiek : 21
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 192
C. szczególne : Kilka tatuaży na ciele, mała blizna na prawym policzku, szczególnie widoczna, kiedy się uśmiecha, wyraźny amerykański akcent
Galeony : 153
  Liczba postów : 228
https://www.czarodzieje.org/t20127-alec-dustin-taylor
https://www.czarodzieje.org/t20144-sowa-aleca#623436
https://www.czarodzieje.org/t20143-alec-taylor#623361
https://www.czarodzieje.org/t20651-alec-taylor
Mały Taras QzgSDG8




Gracz




Mały Taras Empty


PisanieMały Taras Empty Re: Mały Taras  Mały Taras Empty28.07.21 20:28;

Poranek jego zdaniem posiadał w sobie jakąś cudownie ulotną, magiczną aurę, kompletnie w niczym nie podobną do tego, co działo się wieczorami. O poranku życie budziło się na nowo, feria barw i cudownego światła czym prędzej pragnęły wynagrodzić ciemność i jednolitość nocy. Uwielbiał tę porę dnia. Wtedy najlepiej funkcjonował, jego mózg obfitował w różnorakie pomysły. Mógł wtedy góry przenosić i robić dosłownie wszystko. A przynajmniej tak mu się wydawało. NIe lubił zgiełku, który przynosił wieczór. Zmęczony organizm błagał wtedy o sen i o nic innego, niezdolny do podejmowania jakichkolwiek konstruktywnych decyzji. Nic więc dziwnego, że jeśli tylko posiadał taką możliwość, zdecydowanie bardziej wolał wstawać skoro świt i napawać się tym, co oferował mu dzień.
Nie inaczej było w Arabii. Tutaj dodatkowo panowała aura gorąca, która była dla niego idealna. Kochał gorące temperatury. Uwielbiał takie klimaty, gdzie wilgoć samoistnie osiadała na skroniach i plecach. W takich momentach naprawdę czuł, że żyje. W takich miejscach jak to, nie potrzebował budzika. Jego powieki same otwierały się o bladym świcie, kiedy w powietrzu wciąż jeszcze można było wyczuć chłód nocy. Nie był zaskoczony faktem, że Aurora jak i Eskil jeszcze spali. Nie każdy był tak głupi, jak on. Niewiele myśląc zarzucił na siebie pierwszą z brzegu koszulkę i spodenki po czym chwycił Rosalitę w dłoń i boso opuścił pokój.
Nogi same niosły go przed siebie. Nie bardzo zwracał uwagę na to, gdzie stąpa. Zamiast tego rozkoszował się senną ciszą pałacu i dostępem do najcichszych własnych myśli. W końcu znalazł jakiś taras, gdzie uznał, że powietrze jest tak przyjemnie przesycone zapachami z niedalekiego miasta, że to właśnie tutaj usiądzie. Nim się obejrzał, jego palce samodzielnie sunęły po kolejnych progach gitary, wygrywając bliżej nieznaną mu melodię. Jak zwykle, gdy chwytał. gitarę w dłoń, szybko zatracał się w muzyce i płynącej za jej pośrednictwem uciesze. Nic dziwnego, że z przymkniętymi powiekami, nie zwrócił uwagi na pojawienie się w okolicy kogoś jeszcze. Poza tym, był pewien, że o tej godzinie pałac śpi. Brzydka nuta wybrzmiała, gdy zgubił rytm melodi.
- Wybacz, nie wiedziałem, że ktoś tutaj jest - powiedział od razu, kiedy tylko dostrzegł w końcu dziewczynę. Posłał delikatny, acz szczery uśmiech w jej stronę, wolną dłonią odgarnął przydługie włosy z twarzy. - Trochę się… zapomniałem - dodał po chwili, uśmiechając się szerzej, jakby z zakłopotaniem, że nie dostrzegł jej od razu. W końcu była kobietą, a tym należał się szacunek.
Powrót do góry Go down


Doireann Sheenani
Doireann Sheenani

Student Hufflepuff
Rok Nauki : I studencki
Wiek : 20
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 158
C. szczególne : Jest drobna i wygląda zdecydowanie młodo. | Na lewym barku ma blizny po Sectumsemprze, a pomiędzy łopatkami ma tatuaż. | Posiada kolczyk w nosie. | Końcówki włosów pofarbowane są na żółto.
Galeony : 352
  Liczba postów : 963
https://www.czarodzieje.org/t20296-doireann-sheenan#636815
https://www.czarodzieje.org/t20298-korespondencja-doireann-sheenani#637079
https://www.czarodzieje.org/t20295-doireann-sheenan#636813
https://www.czarodzieje.org/t20301-doireann-sheenani-dziennik#63
Mały Taras QzgSDG8




Gracz




Mały Taras Empty


PisanieMały Taras Empty Re: Mały Taras  Mały Taras Empty29.07.21 18:58;

  Nagłe urwanie melodii zwieńczone fałszywą nutą sprawiło, że Puchonka została zaatakowała cichym poczuciem winy. Mogła mieć w sobie więcej taktu i poczekać, aż znaleziony przez nią chłopak skończy utwór. Zwłaszcza, że teraz pozostawała między nimi delikatna, acz zupełnie normalna dla pierwszego spotkania niezręczność. Doireann obdarowała Gryfona kolejnym uprzejmym uśmiechem, jednocześnie odrobinę przepraszającym. - Nie, nic nie szkodzi. To raczej ja powinnam przepraszać za to skradanie się. - Odparła, chociaż w jej głosie nie słychać było przesadnego żalu. Ot, zwykłe wymienianie pierwszych uprzejmości.
  Dziewczyna lubiła prawa, którymi rządziły się te pierwsze spotkania, chociaż niezbyt często podejmowała się prób inicjowania ich. Ludzie mówili wtedy bardziej miękko, jakby ich podświadomość chciała udowodnić drugiej osobie, że nie będą stwarzać powodu do niepokoju. Dodatkowo słowa dobierano raczej ostrożniej, nie pozwalając sobie na zbytnie spoufalanie się. Tak, pierwsze rozmowy zdecydowanie były porankami wśród konwersacji wszelkich typów.
  - To była naprawdę ładna melodia. - Pozwoliła sobie na drobny komplement, na moment przenosząc swoje spojrzenie z twarzy chłopaka na gitarę. Wyglądała dość osobliwie; Doireann zastanawiała się, czy wszystkie te wzory zostały umieszczone przez chłopaka samodzielnie. Światło odbijało się od lakierowanej powierzchni, sprawiając, że Puchonka miała drobny problem z określeniem techniki zdobień. Tusz, wypalanie? Jeśli była to ta druga opcja, a chłopak faktycznie sam przyozdobił swoją gitarę, to musiał mieć w sobie naprawdę olbrzymie pokłady cierpliwości. I posiadać bardzo sprawną dłoń - ale to było raczej logiczne, biorąc pod uwagę jego umiejętności.
  Puchonka przeżywała więc swoje pierwsze wzruszenie dnia. Chciała usiąść, zamknąć oczy i posłuchać, jak nieznany jej chłopak bawi się melodią. - Miałbyś coś przeciwko, gdybym chwilę posłuchała? - Spytała - jeśli Gryfon nie miał nic przeciwko, to przedstawiła mu się, okraszając to lekkim, mechanicznym dygnięciem, po czym zajęła przeciwległe siedzisko.
Powrót do góry Go down


Alec Taylor
Alec Taylor

Student Gryffindor
Rok Nauki : I studencki
Wiek : 21
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 192
C. szczególne : Kilka tatuaży na ciele, mała blizna na prawym policzku, szczególnie widoczna, kiedy się uśmiecha, wyraźny amerykański akcent
Galeony : 153
  Liczba postów : 228
https://www.czarodzieje.org/t20127-alec-dustin-taylor
https://www.czarodzieje.org/t20144-sowa-aleca#623436
https://www.czarodzieje.org/t20143-alec-taylor#623361
https://www.czarodzieje.org/t20651-alec-taylor
Mały Taras QzgSDG8




Gracz




Mały Taras Empty


PisanieMały Taras Empty Re: Mały Taras  Mały Taras Empty30.07.21 12:26;

Oczywiście, że nie miał nic przeciwko publice, która miałaby przysłuchiwać się jego graniu. Niewątpliwie uwielbiał to robić i poświęcał muzyce praktycznie cały swój wolny czas. Tak więc kiedy tylko nadarzyła się taka okazja, chwytał gitarę w dłoń i zapominał praktycznie o całym świecie, skupiając się na kolejnych tonach wydobywających się wprost z duszy instrumentu. Nic więc dziwnego, że dopóki dziewczyna się nie przywitała, nie zwrócił większej uwagi na fakt, że taras odwiedziła kolejna osoba. Zaskoczony tym odkryciem, potrzebował chwili bądź dwóch na to, aby zrozumieć zaistniałą sytuację.
- To może uznajmy, że żadne z nas nie musi przepraszać za pojawienie się tutaj? - zaproponował pojednawczo, bo przecież każde z nich miało takie samo prawo przebywania tutaj.
Czasami czuł się skrępowany w momentach podobnych do tego, kiedy widzisz kogoś po raz pierwszy, bądź mignął ci on zaledwie kilka razy w życiu i nie bardzo wiesz, w jaki sposób powinieneś się zachować. Tyle że temat sam nasunął się do rozmowy i Alec nie miał czasu odczuć tego skrępowania. Posłał w stronę drobniutkiej dziewczyny szeroki uśmiech, kiedy pochwaliła jego granie.
- Dzięki, ale to nic takiego - powiedział skromnie i szczerze, bo faktycznie tak uważał. Potrafił grać lepiej, choć nie zamierzał się tym przechwalać. Nie oszczędzał się pod tym względem, delektując muzyką i tym, co niosła dla innych ludzi w kluczowych momentach.
- Jasne! Znaczy... nie, nie miałbym - od razu się zgodził, bo dlaczego by nie? Dziewczyna wyglądała na taką, co lubiła muzykę. Czym prędzej przesunął się nieco na zajmowanej ławce, choć nie miało to większego znaczenia, bo i tak usiadła na innej. - A tak w ogóle, to Alec jestem - przedstawił się jeszcze, ponownie układając w poprawny sposób gitare na swoim kolanie. Przejechał palcami po wszystkich strunach, kontrolnie sprawdzając, czy wciąż są one odpowiednio nastrojone. Po chwili ponownie zaczął grać tę samą melodię, przymykając przy tym nieco powieki. Zawsze zachowywał się podobny sposób, choć nawet tego nie kontrolował. Grał, przeciągając palcami po kolejnych strunach, dociskając je do progów, jakby świat zapomniał o nim, o niej, o tym miejscu, o tym czasie.
- Grasz na czymś? - zapytał po jakiejś dłuższej chwili, nagle otwierając oczy. Przyglądał się jej, nawet na chwilę nie tracąc taktu czy nuty, ciekaw odpowiedzi, jaką uzyska. Zawsze interesował się tym, czy ktoś również podzielał jego miłość względem muzyki.
Powrót do góry Go down


Doireann Sheenani
Doireann Sheenani

Student Hufflepuff
Rok Nauki : I studencki
Wiek : 20
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 158
C. szczególne : Jest drobna i wygląda zdecydowanie młodo. | Na lewym barku ma blizny po Sectumsemprze, a pomiędzy łopatkami ma tatuaż. | Posiada kolczyk w nosie. | Końcówki włosów pofarbowane są na żółto.
Galeony : 352
  Liczba postów : 963
https://www.czarodzieje.org/t20296-doireann-sheenan#636815
https://www.czarodzieje.org/t20298-korespondencja-doireann-sheenani#637079
https://www.czarodzieje.org/t20295-doireann-sheenan#636813
https://www.czarodzieje.org/t20301-doireann-sheenani-dziennik#63
Mały Taras QzgSDG8




Gracz




Mały Taras Empty


PisanieMały Taras Empty Re: Mały Taras  Mały Taras Empty31.07.21 19:36;

  Po minimalnym namyśle postanowiła przystać na propozycję, by nikt nie musiał przepraszać. Zdarzało jej się zaplątać w pętle "Oh nie, wielmożny panie, to ja przepraszam", a te miały to do siebie, że trwały zdecydowanie zbyt długo. Dodatkowo wystąpienie ich nie rokowało dobrze na przyszłość - i chociaż Doireann nie wybiegała myślami aż tak do przodu (w końcu był poranek, a te nie były od nadmiernego zamartwiania się), tak poczuła ulgę, że i tym razem nie narazi się na głupią, niepotrzebną niezręczność. Kiwnęła więc głową, dla wzmocnienia efektu wydając z siebie ciche, acz przyjazne "mhm!".
  Nie miała zamiaru go zawstydzać; a nauczyła się, że jeśli ktoś po usłyszeniu komplementu mówi, że "to nic takiego", to lepiej nie naciskać. Uważała jednak, że opanowanie jakiejkolwiek umiejętności, zwłaszcza tych, które zahaczały o artyzm, wymagało naprawdę wiele pracy i samozaparcia, a przede wszystkim absolutnego uwielbienia tego, co się robi. Było na świecie wielu niesamowitych gitarzystów, na zawsze zamkniętych w ramach swoich garażowych zespołów, których sukces omijał szerokim łukiem - samozaparcie i miłość do muzyki musiało więc być jedyną rzeczą, która nie pozwalała im posiekać gitary, wrzucić do pieca i zacząć niesamowitej kariery w biurowych, ciasnych boxach. Sama nigdy nie podejrzewała siebie o zdolność do podobnych poświęceń - chociaż to ona była szkolnym dziwakiem chowającym książkę do matematyki w podręczniku do zaklęć.
  I skoro jej obecność została zaakceptowana, a wymiana pierwszych uprzejmości zwieńczona obustronnym ujawnieniem imion, to już bez większego skrępowania oddała się dalszemu czerpania przyjemności ze swojej ulubionej piątej rano. Żałowała jedynie, że nie zgarnęła po drodze filiżanki herbaty, bo to zdecydowanie dopełniłoby obecny obrazek. Było spokojnie, jeszcze nierozgrzany wiatr przyjemnie rozbijał się o jej policzki, a ona sama, z przymkniętymi powiekami, pozwoliła sobie na chwilę głębszego przeżywania melodii.
  - Nie. - Otworzyła oczy i przeniosła spojrzenie na Alec’a. - Dawno temu babcia próbowała nauczyć mnie gdy na pianinie, ale… - Wyciągnęła przed siebie dłoń i rozczapierzyła palce. - Chyba wtedy żadna z nas nie miała do tego cierpliwości. Dlatego stwierdziła, że mam za małe dłonie i nic z tego nie będzie. - Opowiedziała krótką historię nawet bez odrobiny żalu w głosie - po jej twarzy przemknęło za to lekkie rozbawienie. Kiedy przestała być aż tak mała i naiwna dowiedziała się, że wielu pianistów miało dziecięce dłonie. Z początku była tym rozgoryczona, jednak z czasem, kiedy emocje towarzyszące ich lekcją przestały być tak ważne, wspomnienie to stało się całkiem ciepłe i miłe; była tam w końcu ona, babcia i instrument, który - według Méabh - stworzony został z myślą o dłoniach damy. Obecnie zdawała się być raczej rozczulona tym drobnym kłamstwem swojej opiekunki. Zdawała się być przez to bardziej ludzka.
  - Chociaż kiedyś widziałam na wystawie w Londynie ukulele i pomyślałam sobie, że ktoś w końcu zrobił coś dla ludzi, którzy nie są w stanie sięgnąć na najwyższy regał w supermarkecie. - Uśmiechnęła się szerzej na wspomnienie gitary-dla-bardzo-małych-ludzi. - Z tym, że moja miłość do muzyki jest raczej nieodwzajemniona. - Dodała od razu.
Powrót do góry Go down


Alec Taylor
Alec Taylor

Student Gryffindor
Rok Nauki : I studencki
Wiek : 21
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 192
C. szczególne : Kilka tatuaży na ciele, mała blizna na prawym policzku, szczególnie widoczna, kiedy się uśmiecha, wyraźny amerykański akcent
Galeony : 153
  Liczba postów : 228
https://www.czarodzieje.org/t20127-alec-dustin-taylor
https://www.czarodzieje.org/t20144-sowa-aleca#623436
https://www.czarodzieje.org/t20143-alec-taylor#623361
https://www.czarodzieje.org/t20651-alec-taylor
Mały Taras QzgSDG8




Gracz




Mały Taras Empty


PisanieMały Taras Empty Re: Mały Taras  Mały Taras Empty03.08.21 19:08;

Spotkanie przebiegało spokojnie, czyli tak, jak Alec lubił najbardziej. Nie przepadał za gwarem i pośpiechem. Wolał delektować się chwilą, jej ulotnością. Wstać o piątej rano i udać się na spacer po błoniach zamku, niż szaleć na całonocnych imprezach. Niektórzy próbowali mu powiedzieć, że w taki sposób można było nabyć wspomnienia, całkiem cenne. On sam odpowiadał w takich momentach, że podczas porannych przechadzek również i to znacznie bardziej atrakcyjne. Nie narażał się bowiem na konieczność oglądania pijanych ludzi, mógł skupić się na otaczającym go świecie. A czasami zdarzały się tak niespodziewane momenty, jak ten. I spotykał na swojej drodze taką Doireann. I niech teraz ktoś spróbuje mu powiedzieć, że pijactwo i spanie do późnych godzin jest lepsze, niż takie spotkanie.
Ponownie grał, skupiając się na tym bardzo mocno. Jak zawsze, gdy chwytał gitarę w dłoń, nie dawał z siebie stu procent a sto dziesięć. Po prostu nie potrafił inaczej. I nawet kiedy pytał ją o to, czy sama grała na jakimś instrumencie, to wciąż pozostawał skupiony na granej właśnie melodii. Podzielna uwaga przydawała się niezmiernie mocno w takich momentach. Dobrze, że tę posiadał.
Słuchał jej słów z zainteresowaniem, niekiedy uciekając spojrzeniem w stronę gryfu, po którym z dużą wprawą prowadził palce. Był naprawdę ciekaw tego, co miała do powiedzenia. Drobna dziewczyna wydawała się być interesującą postacią, tak cudownie odmienną od tych, które zwykle mógł widywać na szkolnych korytarzach. Zaśmiał się słysząc podsumowanie historii tego, jak to dziewczyna próbowała grać na pianinie. Sam nie przepadał za tym instrumentem, w pełni oddając swoje serce gitarze. Co nie oznaczało, że nie umiał na nim nic zagrać. Przerwał na chwilę melodię i ponownie podniósł gitarę.
- Wiesz, że małe dłonie to nie jest wymówka do tego, aby się czegoś nie nauczyć? - zapytał, unosząc nieco jedną brew ku górze. Sam posiadał dosyć duże dłonie, co powinno utrudniać mu granie. Jednak nie utrudniało. Wszystko było kwestią indywidualnego podejścia do tematu. Jeśli ktoś chciał się nauczyć, to na pewno był w stanie. Oparł gitarę o podłogę a swój podbródek umieścił na drewnianej główce na końcu gryfu. Przyglądał się jej, gdy mówiła dalej o innych instrumentach.
- Jeśli ty kochasz muzykę, to muzyka kocha ciebie - powiedział z dziwną jak na niego pewnością w głosie. Jednak to w jego ocenie nie podlegało dyskusji. Poświęcenie, które ktoś mógł ofiarować względem nauki gry na jakimkolwiek instrumencie, zawsze owocowało. W mniejszym, bądź większym stopniu, ale wciąż. - Chcesz spróbować gry na gitarze? - zapytał po chwili czy dwóch milczenia, siadając na powrót w pozycji prostej. - Zaraz zobaczymy, czy faktycznie muzyka cię nie kocha - uśmiechnął się do niej zachęcająco. W końcu, nie gryzł, nie drapał ludzi bez powodu. Chyba że ona podrapie Rosalitę, to wtedy on podrapie ją. Ale tego nie musiała wiedzieć, aby się niepotrzebnie nie stresować.
Powrót do góry Go down


Doireann Sheenani
Doireann Sheenani

Student Hufflepuff
Rok Nauki : I studencki
Wiek : 20
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 158
C. szczególne : Jest drobna i wygląda zdecydowanie młodo. | Na lewym barku ma blizny po Sectumsemprze, a pomiędzy łopatkami ma tatuaż. | Posiada kolczyk w nosie. | Końcówki włosów pofarbowane są na żółto.
Galeony : 352
  Liczba postów : 963
https://www.czarodzieje.org/t20296-doireann-sheenan#636815
https://www.czarodzieje.org/t20298-korespondencja-doireann-sheenani#637079
https://www.czarodzieje.org/t20295-doireann-sheenan#636813
https://www.czarodzieje.org/t20301-doireann-sheenani-dziennik#63
Mały Taras QzgSDG8




Gracz




Mały Taras Empty


PisanieMały Taras Empty Re: Mały Taras  Mały Taras Empty04.08.21 0:31;

  Przez chwilę odrobina wesołości przemknęła po twarzy dziewczyny, gdy usłyszała pytanie Alec'a. Miała jednak obecnie pełną kontrolę nad sobą (nie tak, jak przy niektórych), więc z łatwością powstrzymała nadchodzące rozbawione parsknięcie. W końcu dziewczynom z dobrych domów nie wypada wybuchać śmiechem. Ten powinien być przecież zarezerwowany dla bliższego grona - inaczej świadczyło to o braku podstawowego wychowania i byciu prostakiem. A przynajmniej twierdziły tak zasady savoir vivre’u, których uczyła ją babka. Doireann zaś nigdy źle nie myślała o roześmianych w głos ludziach, inaczej pewnie nie byłaby Puchonką. Mimo to, wciąż nie pozwalała sobie na zbyt nachalną ekspresję.
  - Oczywiście, że wiem. Alicia de Larrocha miała malutkie dłonie, Vladimir Ashkenazy też, a oboje zdobywali nagrody za solowe wykonanie instrumentalne. - Podzieliła się wiedzą, którą zdobyła podczas swoich poszukiwań, przyglądając się osobliwej pozie, którą przybrał chłopak. Zastanawiała się chwilę, czy opieranie głowy o gitarę jest wygodne. Zaraz jednak przypomniała sobie widywane przez siebie pary, które to szły, wkręcając dziwnie dłonie, albo poświęcały czucie w ramieniu, byleby drugie mogło się przytulić. Uznała to porównanie za całkiem zabawne, chociaż może odrobinę trafne? W końcu artyści z jej książek często krzyczeli z pasją, że sztuka jest kochanką. W głowie Doireann zagościł więc obraz Taylora, jako szalonego artysty z epoki romantyzmu, dramatycznie ściskającego swoją gitarę, podczas poruszającej przemowy o miłości, która może połączyć człowieka i muzykę.
  Była piąta rano, a Doireann Sheenani wznosiła się na wyżyny kreatywności, tylko po to, by stworzyć w swojej głowie absurdalną wizję. Ta jednak szybko została zachwiana, kiedy Alec wyszedł ze swoją propozycją. Poprzednie wcielenie chłopaka, za które postanowiła uznać to dziwne wyobrażenie, pewnie obcinałby ręce każdemu, kto zbeszczećsiłby dotykiem
jego instrument. Spojrzała więc z lekkim powątpiewaniem na Rosalitę (gdyby zdawała sobie sprawę z istnienia tego imienia, pewne byłaby zachwycona), a potem na chłopaka; już wyprostowanego i uśmiechającego się tak, że nie sposób było odmówić. Nie, żeby dziewczyna nie chciała spróbować.
  - Dobrze. - Odpowiedziała po krótkiej chwili namysłu i pokiwała głową. Nie była pewna, jak ma to wyglądać - w końcu nigdy nie trzymała w dłoniach gitary i kompletnie nie wiedziała, jak powinna ułożyć na niej dłonie. A tym bardziej co zrobić, jak już ją jakoś chwyci. Musiała całkowicie zdać się na Alec'a, mając nadzieję, że będzie miał w sobie znacznie więcej cierpliwości od babki. - Czytałam gdzieś, że sztukę cechuje brutalność. Mam nadzieję, że nie złamie mi serca. - Zażartowała, uśmiechając się przy tym - chociaż w uniesionych kącikach ust odbijał się stres.
Powrót do góry Go down


Alec Taylor
Alec Taylor

Student Gryffindor
Rok Nauki : I studencki
Wiek : 21
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 192
C. szczególne : Kilka tatuaży na ciele, mała blizna na prawym policzku, szczególnie widoczna, kiedy się uśmiecha, wyraźny amerykański akcent
Galeony : 153
  Liczba postów : 228
https://www.czarodzieje.org/t20127-alec-dustin-taylor
https://www.czarodzieje.org/t20144-sowa-aleca#623436
https://www.czarodzieje.org/t20143-alec-taylor#623361
https://www.czarodzieje.org/t20651-alec-taylor
Mały Taras QzgSDG8




Gracz




Mały Taras Empty


PisanieMały Taras Empty Re: Mały Taras  Mały Taras Empty05.08.21 10:16;

Miło było obserwować, że udało się Alecowi wywołać w niej jakieś pozytywne emocje. Lubił, kiedy inni ludzie czuli się dobrze w jego towarzystwie, a fakt, że taka kompletnie praktycznie nieznana mu osoba również mogła mieć przyjemność z tego spotkania, napawał go pewnego rodzaju optymizmem. W końcu Doireann wydawała się bardzo sympatyczną osobą, która, jeśli się jej pozwoli, mogłaby zarażać świat swoim uśmiechem. Prawdopodobnie musiała mieć ku temu naprawdę dobre powody, ale co stało na przeszkodzie, aby zacząć je poszukiwać? W odczuciu Gryfona, kompletnie nic. Dlatego dyskutował z nią bez najmniejszego problemu na temat tego, jaki to rozmiar dłoni był adekwatnym do nauki gry na jakimkolwiek instrumencie. I o dziwo, taka dyskusja naprawdę mu odpowiadała!
Pokiwał głową w odpowiedzi na jej słowa, zastanawiając się, czy którąkolwiek z wymienionych przez nią osób, mógł znać, słyszeć o jej twórczości. Pomimo, że był mocno zaznajomiony z mugolskim światem, to jednak nie wszystko było dla niego tak prostym do przyswojenia. Gdybał nad tym chwilę bądź dwie z większym skupieniem, a potem to skupienie skrupulatnie się zmniejszało.
- Dobra, poddaję się - podniósł obie dłonie do góry, niby w obronnym geście, dbając o to, aby przypadkiem przy tym Rosalita nie upadła na posadzkę i nie uszkodziła się w jakikolwiek sposób. - Nie znam żadnej z tych osób, więc muszę zawierzyć ci na słowo - dodał po chwili z uśmiechem na ustach. Nawet jeśli go w tym momencie okłamała, to zrobiła to w tak pięknym stylu, że nie mógłby mieć jej tego za złe. Naprawdę!
Czekał na jej odpowiedź naprawdę zaintrygowany czy zdecyduje się podjąć rzuconą przez niego rękawicę. Uśmiech ponownie wstąpił na jego wargi, kiedy jednak zdecydowała się zgodzić. To z pewnością będzie ciekawe!
- Super! W takim razie, poznaj Rosalitę - powiedział, wstając ze swojego miejsca i przedstawiając swoją gitarę, demonstracyjnym ruchem wskazując na nią dłonią, jakby właśnie prezentował dziewczynie najpiękniejszą kobietę na świecie. W jego opinii, właśnie taką była ukochana gitara. - Mogę usiąść? - zapytał, podchodząc do niej i wskazując na wolne miejsce ławki, która w połowie była zajęta przez dziewczynę. Kiedy wyraziła zgodę, usiadł i podrapał się delikatnie po głowie. - Jesteś prawo, czy leworęczna? - musiał to wiedzieć, w końcu to dosyć istotna kwestia w przypadku gitary, prawda? - Wiesz, jedna ręka zajmuje się chwytaniem odpowiednich chwytów na gryfie oraz progach, natomiast druga odpowiada za bicie, wygrywanie melodii - wyjaśnił jej jeszcze celem wprowadzenia w temat, w którym on sam czuł się jak ryba w wodzie. - Na początek najłatwiej będzie ci, kiedy umieścisz pudło rezonansowe pomiędzy nogami w taki sposób - zademonstrował jej, jak powinna usiąść, by było jej najwygodniej, tym samym umieszczając gitarę między własnymi nogami. - Jest to lepszy sposób na początek ponieważ dłoń która powinna znajdować się na gryfie, ma większą swobodę, choć kąt pod którym musisz wygiąć nadgarstek, może wydawać się bolesny.
Kiedy już wyjaśnił jej te podstawy, ponownie podniósł gitarę i podał dziewczynie, delikatnie i ostrożnie. W życiu by się nie przyznał, że nieco się bał, bo wtedy prawdopodobnie dziewczyna od razu zrezygnowałaby z próby nauki.
Powrót do góry Go down


Doireann Sheenani
Doireann Sheenani

Student Hufflepuff
Rok Nauki : I studencki
Wiek : 20
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 158
C. szczególne : Jest drobna i wygląda zdecydowanie młodo. | Na lewym barku ma blizny po Sectumsemprze, a pomiędzy łopatkami ma tatuaż. | Posiada kolczyk w nosie. | Końcówki włosów pofarbowane są na żółto.
Galeony : 352
  Liczba postów : 963
https://www.czarodzieje.org/t20296-doireann-sheenan#636815
https://www.czarodzieje.org/t20298-korespondencja-doireann-sheenani#637079
https://www.czarodzieje.org/t20295-doireann-sheenan#636813
https://www.czarodzieje.org/t20301-doireann-sheenani-dziennik#63
Mały Taras QzgSDG8




Gracz




Mały Taras Empty


PisanieMały Taras Empty Re: Mały Taras  Mały Taras Empty08.08.21 2:51;

  Kompletnie nie dziwiła jej odpowiedź chłopaka. Sama dowiedziała się, kim dokładnie byli owi pianiści, dopiero kiedy obalała tezę swojej babki. Był to też czas czegoś, co można było uznać za nastoletni bunt Doireann. Na świecie czerwiec ustępował lipcowi - a ona miała czternaście lat i właśnie uznała, że świat jest zły i niesprawiedliwy. Pojechała więc do biblioteki w Redruth tylko po to, by przez parę godzin czytać o pianistach. Brak poszanowania wobec mugoli w domu państwa Sheenani dotyczył każdego jednego człowieka, bez względu na to, czy był to wybitny astrofizyk, czy też kompozytor - wiedząc to Puchonka dokonała jedynej w życiu zemsty. Skopiowawszy kawałek chopinowskich Nokturnów wróciła do domu i ukryła kartki wśród wielu nut zgromadzonych przez jej babkę. Z nieukrywaną satysfakcją słuchała gry Méabh, gdy ta w końcu odkryła tajemniczą pięciolinię.
  Tego jednak nie miała zamiaru opowiadać nikomu. Była przecież dobrze ułożoną, młodą damą, a te nie robiły podobnych rzeczy.
  O Bogowie, Alec nie miał prawa wiedzieć, jak ogromne emocje wywołało w dziewczynie poznanie imienia gitary. No proszę, ona w ogóle m i a ł a imię! I to jakie piękne! Taylor nie był już jedynie obłąkanym, romantycznym bardem, ale na dodatek na zabój zakochanym w hiszpance Rosalicie; młodej, pięknej, z gęstymi, czarnymi włosami i długimi nogami. Może tancerce? I to z bogatej rodziny! Och słodka Morgano, co za mezalians!
  - Rosalita? To prześliczne imię. - Westchnęła, spoglądając na gitarę z lekkimi wypiekami na twarzy; jakby faktycznie widziała tam najpiękniejszą kobietę na świecie. Zdarzały się dni, kiedy to Doireann z łatwością popadała w zachwyt. Ten poranek zdecydowanie należał właśnie do tych konkretnych chwil. - Oczywiście. - Odparła entuzjastycznie (chociaż i ten starała się nieco pohamować) i przesunęła się odrobinę w stronę końca sofy, tak, by Alec i jego ukochana Rosalita mieli dla siebie wystarczająco dużo miejsca. W przeciętnych warunkach lekcja gry na gitarze zapewne szybko straciłaby swój urok; teraz jednak wyobraźnia Puchonki nie pozwalała jej na chwilę odpoczynku. Czuła się, jakby ktoś wrzucił ją do iberyjskiej opowieści miłosnej - a ona chciała w niej zostać jak najdłużej. - Praworęczna. - Odpowiedziała, a zaraz potem zamieniła się w słuch. Uważnie obserwowała, kiedy Gryfon demonstrował odpowiednią postawę, dając jednocześnie znak lekkim kiwnięciem głową, że rozumie.
  A potem nadszedł moment kulminacyjny. Instrument powoli zbliżał się w jej stronę, a ona sama poczuła, że oto zaraz nastąpi coś, co jak najbardziej zasługiwało na miano “magicznego”. Wstrzymała oddech i wyciągnęła swoje krótkie rączki, z prawdziwym namaszczeniem przejmując gitarę. - Dzień dobry, Rosalito. - Powiedziała miękko, kiedy ta spoczęła wsparta na jej udzie. Niespecjalnie też przejęła się tym, że rozmawiała z przedmiotem nieożywionym - skoro teraz, w jej wyobraźni, była bardzo żywa. Dodatkowo… Cóż, nie nadaje się imion przedmiotom, jeśli po kryjomu się do nich nie mówi, prawda? Zaraz po uprzejmym przywitaniu się z “małą różyczką” spróbowała odtworzyć pozę, którą chwilę temu zademonstrował jej Alec. - Tak jest dobrze? - Spytała, podnosząc wzrok na chłopaka. Czuła się trochę... niedopasowana.
Powrót do góry Go down


Alec Taylor
Alec Taylor

Student Gryffindor
Rok Nauki : I studencki
Wiek : 21
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 192
C. szczególne : Kilka tatuaży na ciele, mała blizna na prawym policzku, szczególnie widoczna, kiedy się uśmiecha, wyraźny amerykański akcent
Galeony : 153
  Liczba postów : 228
https://www.czarodzieje.org/t20127-alec-dustin-taylor
https://www.czarodzieje.org/t20144-sowa-aleca#623436
https://www.czarodzieje.org/t20143-alec-taylor#623361
https://www.czarodzieje.org/t20651-alec-taylor
Mały Taras QzgSDG8




Gracz




Mały Taras Empty


PisanieMały Taras Empty Re: Mały Taras  Mały Taras Empty17.08.21 9:53;

Miał muzyczne korzenie. Interesował się tym tematem od dawna i sądził, że jest w tym naprawdę niezły. Ale nigdy jakoś szczególnie nie zwracał uwagi na wielkie znane osobistości muzyczne, woląc skupić się na tych mniejszych, jeszcze czasami nieodkrytych. To ich słuchał w dni, kiedy nie chciał słuchać niczego innego.
Obserwował dziewczynę, choć nie na tyle uważnie, by zdawać sobie sprawę z tego, że coś, co dla niego było kompletnie normalnym, dla niej niekoniecznie takim musiało się stać. W jego opinii przedmioty posiadają duszę, a już szczególnie instrumenty. Dlatego należało je traktować z odpowiednim szacunkiem, pokazywać, że ci na nich zależy niemalże tak samo, jak na człowieku. A one odpłacały się wtedy pięknym brzmieniem i nieskrywana przyjemnością z użytkowania. Tak oto Alec zawsze uważał, że Rosalita, to coś więcej, niż tylko instrument. W końcu to była jego towarzyszka w doli i niedoli, musiał więc okazywać jej odpowiedni szacunek i zainteresowanie.
- Miło to słyszeć - przyznał z uśmiechem na ustach. Odgarnął włosy z czoła nieco bardziej na bok, ignorując nieco zachwyt dziewczyny by jeszcze nie wprawić jej w jakieś dziwne zakłopotanie. W końcu mieli się dobrze bawić tego poranka, prawda? Nawet jeśli wcale się w tym celu wcześniej nie umawiali na spotkanie w tym konkretnym miejscu.
Pokazał jej, w jaki sposób powinna trzymać gitarę tak, aby sprawiało jej to jak najwięcej przyjemności. Osoba nieprzyzwyczajona do grania na instrumencie mogła odczuwać pewnego rodzaju dyskomfort, ale tym się nie przejmował. Był cierpliwym człowiekiem, wiedział, że każdy kto chciał nauczyć się gry na jakimkolwiek instrumencie początkowo popełniał błędy i to było kompletnie normalnym. Wciąż doskonale pamiętał, jak wielkie problemy posiadał za młodu, kiedy to gitara była zdecydowanie za duża, jakaś taka nieporęczna i za nic nie mógł zrozumieć tych wszystkich zagmatwanych podstaw. Podał dziewczynie gitarę i obserwował, jak sobie z tym poradzi. Uśmiechnął się jakoś tak czulej, gdy przywitała się z instrumentem, w wyobraźni wyraźnie rysowała mu się wizja tego, jak jego kochanka odpowiada na pieszczący ton dziewczyny. Przesunął się nieco bliżej, by lepiej widzieć, jak Doireann przyjmuje odpowiednią do gry pozę.
- Tak, jest całkiem nieźle. A tobie jest wygodnie? - dopytał świadom, że to przecież też bardzo istotny aspekt grania. Gitarzysta musiał czuć się dobrze, aby instrument mógł dobrze wybrzmiewać. - Ok, to zacznijmy od jednego z prostszych akordów, żebyś się za bardzo nie przeraziła. - oznajmił, zacierając z przecięcia dłonie. Powoli sięgnął w stronę jej lewej dłoni - Rozluźnij proszę palce - poprosił, spoglądając w jej oczy i dalej się uśmiechając. Kiedy to zrobiła, delikatnie ułożył je na odpowiednich strunach oraz progach. Struny A oraz D, drugi próg. - Ok, a teraz musisz mocno je docisnąć, a jednocześnie wygiąć w taki sposób, aby resztą dłoni nie tłumić pozostałych czterech strun - oznajmił, kiedy już dziewczyna miała poprawnie ustawione przez niego palce. Cofnął swoją dłoń obserwując, jak sobie z tym radzi. - To jest e-moll, a teraz prawą dłonią przeciągnij nad duszą po wszystkich strunach - czekał na efekt, naprawdę zaintrygowany tym, jak jej pójdzie. Co prawda nie spodziewał się cudów, ale kto wie, może właśnie miał do czynienia z przyszłym wirtuozem?
Powrót do góry Go down


Doireann Sheenani
Doireann Sheenani

Student Hufflepuff
Rok Nauki : I studencki
Wiek : 20
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 158
C. szczególne : Jest drobna i wygląda zdecydowanie młodo. | Na lewym barku ma blizny po Sectumsemprze, a pomiędzy łopatkami ma tatuaż. | Posiada kolczyk w nosie. | Końcówki włosów pofarbowane są na żółto.
Galeony : 352
  Liczba postów : 963
https://www.czarodzieje.org/t20296-doireann-sheenan#636815
https://www.czarodzieje.org/t20298-korespondencja-doireann-sheenani#637079
https://www.czarodzieje.org/t20295-doireann-sheenan#636813
https://www.czarodzieje.org/t20301-doireann-sheenani-dziennik#63
Mały Taras QzgSDG8




Gracz




Mały Taras Empty


PisanieMały Taras Empty Re: Mały Taras  Mały Taras Empty19.08.21 20:41;

.  Doireann, z racji własnych, mocno odmiennych zainteresowań, wyznawała zasadę, że te duże i znaczące nazwiska po prostu musiała znać. Miłość do matematyki i fizyki wymagały od niej znania co ważniejszych naukowców; podobnie więc podchodziła do tematów muzyki, malarstwa, czy nawet sztuki kulinarnej. Jednocześnie nie miała w zwyczaju oczekiwać, by ktoś inny danych ludzi kojarzył. Nie po to robiła z siebie chodzącą encyklopedię, by obrażać się, kiedy ktoś czegoś nie wiedział. Właściwie… Takie sytuacje były według Puchonki wspaniałe - bo ktoś może się w końcu o coś zapyta i będzie mogła pełnoprawnie zarzucić tę biedną, zobligowaną do słuchania osobę toną faktów i ciekawostek. Miała w sobie jednak na tyle taktu, by nie opowiadać Gryfonowi całych biografii owych pianistów. W ich rozmowie ważne było jedynie to, że odnosili sukcesy ze swoimi malutkimi paluszkami.
  Sam Alec okazał się być naprawdę ciekawą niespodzianką. Tego poranka, kiedy dziewczyna wychodziła spod koca, nie przypuszczała, że skończy trzymając na kolanach piękną Rosalitę (która nawet bez personifikacji w głowie Puchonki wyglądała tak, że z łatwością wprawiała w zachwyt), ani też, że chłopak z mocnym, amerykańskim akcentem (z którego dopiero teraz zarejestrowała) postanowi nauczyć ją, jak tak właściwie gra się na gitarze. Z początku założyła, że będzie to jednorazowa przygoda. Ot, potrzyma sobie instrument, ledwo wydusi z niego ze trzy nuty, a potem oboje rozejdą się w momencie, kiedy senny i cichy poranek zmieni się w głośniejsze przedpołudnie. Teraz jednak, kiedy utrzymywała odpowiednią pozę, próbując nawet odrobinę nie drgnąć, czuła się bardzo profesjonalna. Pomyślała, że chyba takie lekcje byłyby całkiem… fajne. Może i nigdy nie miała w sobie artystycznych aspiracji, ale to wydawało się zabawne. No i Eskilowi pewnie spodobałaby się dziewczyna z gitarą.
  - Jest... chyba dobrze? - Odpowiedziała niezbyt pewnie. Nie wiedziała, czy uczucie, że Rosalita była dla niej zbyt wielką kobietą gitarą miało tutaj prawo narzekać. Uznała więc, że na razie nie będzie składać żadnych zażaleń.
  Przez chwilę przypatrywała się Alec’owi z powściągliwą podejrzliwością. W końcu stwierdził, że pewne rzeczy trzeba robić powoli, żeby się nie przeraziła. Taylor albo posiadał naprawdę świetną intuicję względem nowo napotkanych osób, albo był okropnym, czytającym w myślach człowiekiem - i przez te dwa uderzenia serca Doireann starała się zdecydować, czy łatwiej jest jej w tym świecie uwierzyć w telepatię, czy wysoką empatię. Ostatecznie miłe i delikatne zachowanie chłopaka przechyliło szalę w stronę tej mniej nadnaturalnej opcji. Zainicjowanym przez niego dotykiem nie przejęła się szczególnie mocno (w końcu, kiedy Eskil wspinał się z nią po drzewie, też nie reagowała na jego pomocne dłonie tak histerycznie), jednak w pierwszym odruchu ledwo wyczuwalnie się spięła.
  - Och, już, już. - Mruknęła, starając się pozbawić swoją dłoń przesadnej sztywności, by ułatwić chłopakowi zadanie. Odchyliła swoją głowę na bok, by lepiej przyjrzeć się ułożeniu palców, wyglądając przy tym na coraz mocniej zaaferowaną nauką. Kłamstwem byłoby powiedzieć, że w tej konkretnej chwili nie poczuła nadchodzącej fali zwątpienia w kontrolę nad własnymi kończynami, do tego podszytą lękiem, że to już jest czysta praktyka, a ona - kochająca teorię - przecież ani jednej książki na temat gry nie przeczytała. Ze wszystkich sił starała się jednak, by ta lekka "panika" nie wpłynęła na jej umiejętności rozumienia. Zgodnie z poleceniem Alec’a docisnęła mocniej palce do gryfu, chociaż przez chwilę miała widoczny problem z ułożeniem dłoni tak, by nie dotykać pozostałych strun. Dopiero kiedy miała pewność, że nie haczy o nic niepożądanego, uniosła prawą rękę na odpowiednią wysokość, by potem - z absolutnie przejętą miną - wygrać swój pierwszy w życiu akord. - Nie popsułam nic, prawda? - Spytała, momentalnie podnosząc wzrok na Gryfona.
Powrót do góry Go down


Alec Taylor
Alec Taylor

Student Gryffindor
Rok Nauki : I studencki
Wiek : 21
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 192
C. szczególne : Kilka tatuaży na ciele, mała blizna na prawym policzku, szczególnie widoczna, kiedy się uśmiecha, wyraźny amerykański akcent
Galeony : 153
  Liczba postów : 228
https://www.czarodzieje.org/t20127-alec-dustin-taylor
https://www.czarodzieje.org/t20144-sowa-aleca#623436
https://www.czarodzieje.org/t20143-alec-taylor#623361
https://www.czarodzieje.org/t20651-alec-taylor
Mały Taras QzgSDG8




Gracz




Mały Taras Empty


PisanieMały Taras Empty Re: Mały Taras  Mały Taras Empty23.08.21 11:48;

Nie był typem naukowca, czy chłopaka, który będzie spędzał kilka godzin nad jakimś teoretycznym zagadnieniem. Zdecydowanie bardziej wolał po prostu działać. Tak jak i w tym konkretnym przypadku kiedy zamiast kilka godzin debatować nad tym, czy aby wypada, czy nie, po prostu zaprosił dziewczynę do gry, pewien tego, że da sobie z tym radę, nawet jeśli nigdy wcześniej nie trzymała tego typu instrumentu w dłoni. Chciał jej pomóc, skoro wykazała inicjatywę na tyle, aby zapragnąć zapoznać się z instrumentem. Dlaczego miałby tego nie zrobić? Spotkali się w tak przyjemnych warunkach, w tak ładnym miejscu, że grzechem byłoby z tego nie skorzystać. Wszystko skadało się idealnie. Pałaca dalej zdawał się być całkowicie pograżony we śnie, co jeszcze bardziej cieszyło chłopaka. Przez dobre poł godzny wszechobecne tlumy nie były im groźne, należało z tego należycie korzystać.
Obserwował, jak układa gitarę na swoich nogach, po czym pokiwał głową z aprobatą.
- Jest bardzo dobrze, nie stresuj się tak, ona cię nie zje - oznajmił jej z pewnością w głosie. Bo faktycznie tak myślał. Doireann powinna nieco bardziej sobie odpuścić. Rozumiał jej stres związany z faktem, że po raz pierwszy mogła robić coś takiego i w takim wypadku ekscytacja oraz niepewność mogły się w jakimś stopniu mieszać. Niemniej, uważał, że dotychczas radziła sobie naprawdę dobrze i nie powinna się aż tak przejmować.
Poinstruował ją, jak ułożyć palce, z zaskoczeniem zauważając, że te faktycznie były drobne. Nie skomentował tego jednak głosno, aby nie dokładać jej ewentualnego powodu do zmartwień. Zamiast tego obserwował, jak dociska struny, które próbowały wymknąć się spod jej palców. Uśmiechał się przy tym w sposób zachęcającu świadom, że nawet jeśli nie do końca się to jej powiedzie, to od razu zapewni ją, że wszystko jest w jak najlepszym porządku. Z równie wielką niecierpliwością czekał na to, jak po raz pierwszy przesunie palcami po strunach, aby wydobyć pierwszy samodzielny dźwięk z gitary. Szeroki uśmiech wstąpił na jego usta, gdy dziewczyna od razu po tym, jak spróbowała zagrać akord, zasypała go pytaniami.
- Nie, wszystko jest świetnie. Dźwięk nie był idealnie czysty, ale spokojnie, to kompletnie normalne - zapewnił ją. Naprawdę poszło jej bardzo dobrze. Co prawda jedna ze stron nieco zabrzęczała, choć nie powinna, ale nie przejmował się tym. Doireann też nie musiała na ten temat myśleć. - Puść palce, którymi łapiesz akord. Rozluźnij je, strzepnij. A następnie spróbuj jeszcze raz - zachęcił ją świadom faktu, że najlepiej kuć żelazo, póki to było gorące. Więc powinna spróbować ponownie.
Powrót do góry Go down


Doireann Sheenani
Doireann Sheenani

Student Hufflepuff
Rok Nauki : I studencki
Wiek : 20
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 158
C. szczególne : Jest drobna i wygląda zdecydowanie młodo. | Na lewym barku ma blizny po Sectumsemprze, a pomiędzy łopatkami ma tatuaż. | Posiada kolczyk w nosie. | Końcówki włosów pofarbowane są na żółto.
Galeony : 352
  Liczba postów : 963
https://www.czarodzieje.org/t20296-doireann-sheenan#636815
https://www.czarodzieje.org/t20298-korespondencja-doireann-sheenani#637079
https://www.czarodzieje.org/t20295-doireann-sheenan#636813
https://www.czarodzieje.org/t20301-doireann-sheenani-dziennik#63
Mały Taras QzgSDG8




Gracz




Mały Taras Empty


PisanieMały Taras Empty Re: Mały Taras  Mały Taras Empty25.08.21 23:39;

.  Uśmiechnęła się ze wstydem, jakby Gryfon faktycznie przyłapał ją na myśleniu, że Rosalita byłaby w stanie ją pożreć za najmniejszą pomyłkę. Trudno było jej nie postrzegać muzyki jako czegoś ściśle związanego z perfekcją; Méabh była w końcu naprawdę dobrą pianistką, dla której nawet najmniejszy odchył od prawidłowego tempa był zbrodnią. Może dlatego właśnie babka Doireann znakomicie radziła sobie na wszelkich konkursach, jednak przy koncertach nie zbierała już tak gromkich braw? Brak pozwolenia sobie na własną interpretację utworu mocno odbił się na jej karierze - chociaż ona sama zapewne prędzej odcięłaby sobie palec, niż zagrała coś niedbale, czy zbyt szybko.
  Przyjemnie było odkryć, że nawet jeśli odrobinkę stresowała ją gra na jakimkolwiek instrumencie i tak właściwie bała się znów usłyszeć, że i do tego ma zbyt małe palce (albo brak talentu, ewentualnie okazałoby się, że stawy w jej palcach nie wyginają się dostatecznie, czy też, że nie ma odpowiedniego temperamentu), to mimo wszystko wykonywanie poleceń wychodziło jej bardzo dobrze i świetnie. Niepewność próbowała podpowiadać jej, że Alec był przecież miłym chłopakiem - a ten typ raczej nie miał w zwyczaju mówić porcelanowym dziewczętom, że robią coś beznadziejnie, jednak entuzjazm, którym się wykazywał, jak i naprawdę dobroduszny uśmiech sprawiały, że trochę mu tam wierzyła.
  Było to na swój sposób niesamowite. Taylor był zupełnie nieporuszony przez ten fałszywy dźwięk, który wydostał się spod jej palców - a przecież nie była głucha i wiedziała, że ta konkretna rzecz wcale jej nie wyszła. Nie do końca rozumiała, czemu jej tego nie wytknął jakoś tak… bardziej. W końcu Rodzina Sheenani, włącznie z samą Doireann (chociaż dziewczyna myślała raczej, że zasada ta tyczy się wyłącznie jej samej), wierzyła, że wskazanie błędu jest konieczne, by móc się rozwijać. Ale samo zauważenie nie wystarczało; zaraz potem należało przeanalizować całość sytuacji, tak, by dotrzeć do wszystkich możliwych źródeł niepowodzenia. A tutaj… było to po prostu kompletnie normalne. Naprawdę dziwiło ją, jak różni mogą być ludzie ze swoim podejściem do życia.
  Robiła więc dalej to, co mówił Alec, ale tym razem na jej twarzy malował się jakiś niewypowiedziany, chociaż wciąż powściągliwy zachwyt. - Dorabiasz może ucząc gry? - Spytała, odrywając palce od gryfu. Dopiero w momencie, kiedy jej opuszki odkleiły się od strun poczuła, że odrobinę bolą. Zdawała sobie jednak sprawę z tego, że przy instrumentach strunowych jest to absolutnie normalne - a zwłaszcza u osób, których dłonie nigdy nie zaznały nawet chwili ciężkiej pracy. Potem raz jeszcze postarała się odtworzyć chwyt; na samym początku orientując się, że pomyliła progi, by następnie jej palce dziwnie się zacięły i nie chciały współpracować. Sheenani nie wyglądała jednak tak, jakby chciała się poddać. W końcu Gryfon ani nie krzyczał, ani się nie wściekał. Czuła, że mogła próbować do skutku. - Bogowie… Jak to było? - Westchnęła, raz jeszcze zmieniając pozycję opuszków na gryfie. - Jakoś tak? Och, powinnam to sobie jakoś rozrysować.
Powrót do góry Go down


Alec Taylor
Alec Taylor

Student Gryffindor
Rok Nauki : I studencki
Wiek : 21
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 192
C. szczególne : Kilka tatuaży na ciele, mała blizna na prawym policzku, szczególnie widoczna, kiedy się uśmiecha, wyraźny amerykański akcent
Galeony : 153
  Liczba postów : 228
https://www.czarodzieje.org/t20127-alec-dustin-taylor
https://www.czarodzieje.org/t20144-sowa-aleca#623436
https://www.czarodzieje.org/t20143-alec-taylor#623361
https://www.czarodzieje.org/t20651-alec-taylor
Mały Taras QzgSDG8




Gracz




Mały Taras Empty


PisanieMały Taras Empty Re: Mały Taras  Mały Taras Empty31.08.21 11:54;

Dla Aleca instrumenty pozostawały czymś tak naturalnym, jak dla innych kontakt z innymi ludźmi. On zdecydowanie bardziej odnajdywał się w takich relacjach niż w wyszukanych rozmowach towarzyskich. To spotkanie z Doireann poniekąd właśnie to udowadniało. Nie zamierzał też kryć się w jakikolwiek sposób ze swoimi przekonaniami. Dla niego, w porównaniu do dziewczyny z którą miał do czynienia, ważniejsze było, aby instrument przemawiał, nie by brzmiał idealnie. By głosił historię, która kryła się w ciele i duszy muzyka. A te w końcu nie zawsze były idealnie spójne i nie zawsze dopasowywały się w takt. Czasami były tak kompletnie chaotyczne, jak to tylko możliwe, niemniej właśnie to było w nich piękne. Kompletna nieprzewidywalność.
Może właśnie dlatego kompletnie nie zwrócił uwagi na pewne nieczystości, które wkradły się w dźwięki wydawane przez Rosalitę za sprawą Doireann. W końcu mówiły one jej historię. Coś tak niesamowicie oryginalnego, jak to tylko możliwe. Dla niego było to czymś kompletnie naturalnym, że człowiek się myli, popełnia błędy. Ludzie całe życie próbowali dążyć do perfekcji, ostatecznie i tak jej nie osiągając. Nie był pod tym względem inny. Ale nie zamierzał oceniać jej krytycznie tylko dlatego, że za pierwszym podejściem nie osiągnęła od razu doskonałości. Stąd też jego zapewnienia, że wszystko było w porządku. Najważniejsze to próbować, a efekty przyjdą same. Widok jej zadowolenia był ważniejszy niż doskonałość. Nic pod tym względem miało nie zmienić jego zdania.
Zaśmiała się głośno słysząc jej słowa, nawet nie wiedząc co dokładnie wywołało tę wesołość. Fakt, że on miałby kogokolwiek uczyć, czy może to, że uważała, że się do tego nadawał. - Nie, nie sądzę, abym był odpowiednią ku temu osobą - przyznał, dalej się uśmiechając. Jakoś tak w jej obecności ten uśmiech przychodził mu naturalnie. - Sam jeszcze muszę się wiele nauczyć, a ktoś taki nie powinien raczej udzielać innym lekcji - dodał po chwili, obserwując jak rozluźniała palce, zgodnie z jego zaleceniem. Wiedział, że pierwsze zetknięcie się z gryfem mogło być nieco bolesne. Jak przez mgłę pamiętał swoje początki, w końcu było to tyle lat temu, ale nawet jego opuszki sugerowały, że naprawdę wiele czasu poświęcił, by dojść do momentu, w którym się znajdował.
- Hej, nie spinaj się aż tak, bo wtedy nic z tego nie wyjdzie - upomniał ją łagodnym tonem, kiedy zaczęła się irytować niepoprawnym układem palców na gryfie. - Jeszcze raz i spokojnie. Ten palec kładziesz tutaj, a ten na kolejnej strunie, jeden pod drugim - to mówiąc, ponownie delikatnie ujął jej dłoń, aby ustawić ją dokładnie w tym miejscu, w którym powinna się ona znajdować. - Jeśli będziesz chcieć dalej próbować gry na gitarze, mogę rozrysować ci o wiele więcej chwytów - dodał, zerkając na nią, kiedy to upewnił się już co do poprawnego ułożenia jej palców. - No, to jeszcze raz - zachęcił ją do kolejnej próby. W końcu mógł jej poświęcić tyle czasu, ile tylko chciała. Nigdzie im się nie spieszyło. I choć w pałacu rozbrzmiewały pierwsze dźwięki budzących się do życia mieszkańców, jakoś nie zwracał na to uwagi, zbyt skupiony na odpowiednim towarzystwie.
Zt. x2
Powrót do góry Go down


Sponsored content

Mały Taras QzgSDG8








Mały Taras Empty


PisanieMały Taras Empty Re: Mały Taras  Mały Taras Empty;

Powrót do góry Go down
 

Mały Taras

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry 
Strona 1 z 1

Pozwolenia na tym forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
Czarodzieje :: Mały Taras JHTDsR7 :: 
reszta świata
 :: 
Arabia
 :: 
Miasto
 :: 
Pałac
-