W jednej z uliczek burzliwej dzielnicy znajduje się niewielki budynek, w którego wnętrzu znajduje się tradycyjna palarnia. Kolorowe wnętrze pełne poduch, krzeseł i stolików jest kameralne, dzięki czemu najwięcej klientów przychodzi tu w dużych grupach. W tle gra cicho muzyka, unosi się charakterystyczny zapach ziół i używek, które zasilają tkwiące na stolikach fajki. Można tu również się napić lokalnego alkoholu. Kelnerzy przymykają oko na nieletnich, chociaż próba wyjścia bez uiszczenia opłaty za towar może być zakończona burdą i siniakami. Nie przykłada się tutaj tak uwagi do strojów, jak w Dzielnicy Chmur.
Wejście jest płatne 10 Galeonów.
Rzuć Kostką k6:
1 - Wybrałeś zioła w niebieskim papierku, a po zapaleniu i wciągnięciu dymu, odczuwasz niepokój. Jesteś zlękniony, masz paranoje i wrażenie, że ktoś się obserwuje. Ktoś będzie musiał odprowadzić Cię do pokoju. 2 - Zieleń skojarzyła Ci się z barwami władców i tym sugerowałeś się przy wyborze, nie znając Arabskiego alfabetu. Okazuje się, że wybrałeś zioła bardzo uspokajające i napawające optymizmem. Nie jesteś w stanie dopuścić do głowy żadnej złej myśli, wszystko musi się udać, a zdenerwowanie Cię nawet najtrudniejszym tematem jest niemożliwe. 3 - Purpurowe nabój do fajki okazuje się być nasączony chyba amortencją, bo nagle zaczynać czuć mięte i zainteresowanie siedzącym najbliżej Ciebie towarzyszem, niezależnie od jego płci. Potrzebujesz być z nim ciągle w kontakcie fizycznym. 4 - Zioła w czerwonym opakowaniu okazują się wyjątkowo mocne w smaku, jedno zaciągnięcie się sprawia, że na skórze budzi się dreszcz, a w żołądku pojawia uścisk. Robisz się nerwowy i agresywny, na wszystko chcesz reagować pięścią oraz gniewem. Dostrzegasz same złe rzeczy, a każde wypowiedziane w Twoją stronę słowo odbierasz, jako prowokację do kłótni. 5 - Długo się zastanawiałeś, aż w końcu postawiłeś na niebieski nabój. Mieszanka ziół była bardzo orientalna, czujesz, jak budzi się w Tobie smutek i wątpliwości. Melancholia dominuje Twój umysł, potrzebujesz współczucia i pocieszenia, a Twoja samoocena i pewność siebie leci na łeb na szyję. 6 - Białe zioła są rzadkie, a przynajmniej tak zapewnia jeden z kelnerów, ładując je do fajki. Czujesz podniecenie, ogarnia Cię pewność siebie oraz energia, a Twoja moc magiczna osiąga szczyt swoich możliwości. Każde zaklęcie Ci wychodzi, zachowujesz bystrość i trzeźwość umysłu.
Należy pamiętać, że po każdym paleniu, pojawia się uczucie głodu — zjadłbyś wszystko, a do tego jesteś niesamowicie zmęczony, przez co Twoje zdolności fizyczne spadają.
Spróbuj rzucić kostką jeśli twój Pappar jest dobry z Zielarstwa. Tutaj nie musisz nosić specjalnego stroju.
Autor
Wiadomość
Maximilian Felix Solberg
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 21
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 194 cm
C. szczególne : leworęczność, Znak zorzy w postaci czerwonej kreski na palcach lewej dłoni, tatuaż kojota na lewym ramieniu,tatuaż fiolki z syreną i sroką na lewym przedramieniu, Telepatyczne połączenie z Brewerem
Duszę to Solberg zdecydowanie miał umęczoną i coraz ciężej było mu to ukrywać. -Jak widać Twoja opinia nie do końca dotarła jeszcze do uszu tutejszych graczy. - Prychnął, bo pewność siebie to jedno, ale życie pokazywało swoje. -Jak odzyskasz cokolwiek gotówki zagraj ze mną i pokaż jaki jesteś kozak. - Zaproponował, bo sam też nie uważał się za idiotę w temacie. Co prawda nie każda gra szła mu gładko, ale były takie, które zdecydowanie częściej mu sprzyjały niż nie. -Kradzież dumbadera brzmi jak wspomnienie, które warto wynieść z wakacji. - Nie podpuszczał go. Po prostu wyrażał swoją opinię i pewnie sam by się podjął współpracy dla samego gestu, bo nie miał zamiaru takiego zwierzęcia ze sobą nigdzie brać. Nie od dziś głośno głosił, że nie jest największym fanem istot innych niż ludzkie. Chociaż z ludźmi też różnie bywało. -A nie to powiedziałeś? - Zdziwił się na jego zdziwienie, po czym machnął ręką. Szczegóły, szczególiki... -A to zależy na co masz ochotę i ile jesteś w stanie stracić. - Zaśmiał się, mocniej rozkładając się na poduchach. Nie istniało na świecie wiele rzeczy, którym nie byłby w stanie podołać. Miał jednak świadomość i też doświadczenie go nauczyło, że za niektóre wybryki przychodzi płacić więcej, niż człowiek mógł się początkowo spodziewać. -Nie przychodzi mi na myśl obecnie nic specjalnie prawego, ale pewnie przyziemne luksusy też dałoby radę jakoś ogarnąć. - Wyznał szczerze czując, jak noga zaczyna mu podskakiwać z nagromadzenia energii. Niby chciał ją jakoś rozładować, ale z drugiej strony chętnie by po prostu wychillował.
______________________
I thought that I could walk away easily But here I am, falling down on my knees
Zaśmiał się wesoło jak raniuszek o świcie. - No ewidentnie! - pokręcił głową. Może brzmiał jak pewny siebie buc, nie było w tym jednak anu grama prawdy. Był zwykłym kanałowym szczurem, bardziej kpił ze swojego bycia plejerem, niż rzeczywiście się za niego uważał, bo zasadniczo by być dobrym zawodnikiem, trzeba mieć jakiś rozsądek i łeb na karku. Swansea rzucał hajsem w twarz, a potem sam rzucał się w wir rozgrywki. Bez taktyki, ładu, składu. Był odrobinę, cóż, pierdolnięty.- Najlepszy. - pokiwał brwiami na tego kozaka- Włoska skóra! - cmoknął palce, dla podkreślenia najlepszości, jakby tu chodziło o botka kozaczka, a nie o kozaków z Kaukazu. Przechylił głowę, pykając z fajki i przyglądając się jednym okiem Solbergowi, jakby zastanawiał się poważnie, czy nie wciągnąć go we współpracę i rzeczywiście pójść zajebać tego dumbadera, skoro brunet ewidentnie sam również uważał to, za doskonały pomysł. Zmrużył oczy, nie miał rozsądku, ale się tak już rozklapciał tą fajką wodną i tak mu było wygodnie, tak słodko Solberg pachniał, nie było tu słońca... na myśl o ciąganiu się z dumbaderem miał dreszcze. No chyba, że w nocy, tylko, że w obecnym stanie to on w nocy chciał zupełnie inne rzeczy robić i choć pobieżnie związane z jeździectwem, to całkowicie niezwiązane z dumbaderami. - A co ja mam do stracenia... - westchnął nieco dramatycznie- Wiesz, zawsze przelewam kwiaty, bo nigdy nie potrafię przestać dawać. - powiedział metaforycznie, w końcu był zjebanym poetą za pięć knutów- Ale nie mogę po prostu siedzieć i patrzeć na swoje rany przez wieczność. - jego spojrzenie spłynęło na podskakujące kolano Maxa, niby trochę go jeszcze słuchał, ale takie piękne, mięsiste udo... - Nóżka Ci fika. - powiedział i już nie powstrzymał ręki przed złapaniem tego kolana, oczywiście pod pretekstem powstrzymania tego podskakiwania, z jakimś durnym śmieszkiem pod nosem- Widzisz, nic specjalnie prawego i nic specjalnie nieprawego, to w mojej głowie te same rzeczy. - wzruszył ramionami- Przyziemne luksusy są najlepsze, bo można je... dotknąć. - odchrząknął, cofając dłoń, jakby się tym kolanem sparzył.
| Atlas
Maximilian Felix Solberg
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 21
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 194 cm
C. szczególne : leworęczność, Znak zorzy w postaci czerwonej kreski na palcach lewej dłoni, tatuaż kojota na lewym ramieniu,tatuaż fiolki z syreną i sroką na lewym przedramieniu, Telepatyczne połączenie z Brewerem
Prychnął sam na tę wymianę zdań. Nie wiedział, jak Swansea na prawdę działa i że to wszystko to nie podszyta niczym pewność siebie, ale chętnie by się o tym przekonał na własne oczy. -Kozak arystokrata, jebianiutki. - Humor widocznie mu dopisywał, a i z drugim ślizgonem dogadywał się naprawdę dobrze, czego początkowo nie zakładał. -W takim razie trzeba się przekonać, czy nie ściemniasz i tak naprawdę nie jesteś zwykłym kapciem. Wpadnij do nas wieczorem do pokoju. - Zaproponował, mając nadzieję, że Feli nie będzie miał nic przeciwko. I tak zabrano im już prywatność, dokoptowując współlokatora. Nie najgorszego, jakiego mogli sobie wyobrazić, ale jednak. Ciężko było stwierdzić, jak zareagowałby, słysząc myśli swojego rozmówcy. Zapewne wziąłby to poniekąd jako komplement, ale czy na poważnie rozważyłby podobną opcję? Ciężko było stwierdzić. -Aż taki hojny jesteś? W takim razie oddaj się mnie i przejmijmy ten kraj. Zróbmy z niego jakikolwiek użytek! - Wszedł w rolę, wciąż nie mając pojęcia, jak fajka wpłynęła na Lockiego. Sam z kolei ledwo był w stanie wysiedzieć już w miejscu, obracając nerwowo w palcach ustnik. -Rwie się do akcji. - Zażartował, nie robiąc sobie za wiele z tego kontaktu fizycznego. Sam pewnie by tak postąpił, gdyby jego rozmówcy noga latała jak pojebana. -Czyli nie jest Ci po drodze do oświecenia? To dobrze, bo ja też raczej korzystam z tego, co oferuje życie. - Posłał mu porozumiewawcze oczko, prostując się na poduchach i zaczynając bębnić palcami o stolik. -Wyjdźmy stąd. Zróbmy coś, cokolwiek. Chuja dostanę, jak zaraz się nie ruszę. - Pyknął ponownie fajeczkę, jakby to miało go uspokoić, choć podświadomie wiedział, że w ten sposób tylko nakręca się jeszcze bardziej. W dupie to miał. Poszedłby i ukraść teraz tego przeklętego dumbadera, byle tylko jakoś spożytkować swoją energię.
______________________
I thought that I could walk away easily But here I am, falling down on my knees
Początki znajomości zawsze są serią dziwnych nieporozumień i złej komunikacji. Okazywało się jednak, że obaj ślizgoni niekoniecznie się przejmowali błędnym pojmowaniem i płynęli na fali swojego wajbu. Lockie obruszył się jak gruby gołąb na gałęzi, kiedy zarzucono mu ściemnianie, bo on przecież nigdy nie ściemniał, co było ściemą samą w sobie - łgał jakby mu za to płacili, ale raczej lekkodusznie i w sprawach małej wagi. Nie to co hazard, hazard był sprawą poważną. - A spoko przyjdę, jak to mówią, pieniędzy, alkoholu i hazardu nigdy nie odmawiam, czy coś. - machnął ręką. Zaśmiał sie słysząc opcję przejmowania kraju, zaraz skojarzyła mu się mugolska kreskówka o szczurze z wielkim mózgiem i jego kumplu debilu i nie miał wątpliwości, którym z tych dwóch byłby on sam. Spoiler: nie tym z mózgiem. Poczuł jednocześnie gorąc na karku, w dziwnej reakcji na te słowa o oddawaniu się, więc przełknął ciężko ślinę i zaciągnął się bardziej fajką, podobnie jak Max zupełnie nie zdając sobie sprawy z tego, że tylko pogarsza tym sprawę. - A tak, tak... - w porę ugryzł się w język, nim nie skomplementował, że ładne kolano, takie okrągłe czy coś- Oświecenia? Ja nawet nie rozumiem, co Ty mówisz. - przyznał szczerze, bo był chłopem prostym jak deska, która może i tępa, ale można nią dobrze przypierdolić. Wpatrywał się w Solberga maślanymi oczami- No dobra, słuchaj... to może jednak wrócimy po tego dumbadera..? - zaproponował, snując wizję wspólnej przejażdżki z trzymaniem Maxa w ramionach.
| Atlas
Maximilian Felix Solberg
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 21
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 194 cm
C. szczególne : leworęczność, Znak zorzy w postaci czerwonej kreski na palcach lewej dłoni, tatuaż kojota na lewym ramieniu,tatuaż fiolki z syreną i sroką na lewym przedramieniu, Telepatyczne połączenie z Brewerem
-Widzisz, to mamy więcej wspólnego niż mogło nam się wydawać. - Wyszczerzył ząbki w lisim uśmieszku, bo właśnie wyczuł początek nowej, ekscytującej znajomości. Wartości mieli naprawdę podobne i aż żal było ten fakt tak po prostu zmarnować. Planował więc już, jak przekazać partnerowi i reszcie, że będą mieć dziś wieczorem gościa i raczej nie zamierzają kulturalnie pić herbatki. -Widzę mocne to Twoje, skoro po paru buchach, nie czaisz już, na jakiej planecie jesteś. - Zażartował, chociaż musiał przyznać, że ziółka to mieli tu dobre i chętnie jeszcze parę razy by wyskoczył do tego przybytku, spróbować innych wariantów. -Mam coś na ryju? - Zapytał, dopiero zauważając, że Swansea jakoś dziwnie się na niego gapi. W życiu nie pomyślałby, że ten może być pod wpływem czegoś na kształt Amortencji. I całe szczęście, bo nienawidził tego eliksiru całym swoim zgniłym serduszkiem. -Dwa razy nie musisz powtarzać. - Zerwał się na równe nogi, jakby mu kto motorek w dupsko wsadził, po czym energicznie zaczął grzebać po kieszeniach, szukając sakiewki z galeonami. Rzucił odpowiednią kwotę na stół i już zmierzał do wyjścia, gdy zdał sobie sprawę, że jego kompan został w tyle. -No nie stój tak, działamy!!! - Wziął go za rękę i bezpardonowo po prostu pociągnął za sobą, pytając po drodze gdzie ten cały dumbader i jak bardzo bez planu postanawiają przeprowadzić całą tę akcję. + //zt x2
______________________
I thought that I could walk away easily But here I am, falling down on my knees